• Nie Znaleziono Wyników

Chłopi i Państwo : tygodnik społeczno-polityczny, 1947.03.09 nr 2

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chłopi i Państwo : tygodnik społeczno-polityczny, 1947.03.09 nr 2"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Warszawa, niedziela, 9 marca 1947 k

CHhDPI

l L i PAŃSTWO

N r 2 Rok I iTqqodriill jpoleczno polityczny

C e n a 5 u l

J Ó Z E F Z G R Z E B N I A K

N a d ro g a c h o p o z y c ji

SP IS A R T Y K U Ł Ó W :

W A DROG ACH OPOZYCJI

•—? Józef Zgrzebniak

K U CZEMU ZM IERZAM Y

Jan Dec

RUCH LUDOWY W POLSCE POD- ZIEMNEJ

-—• Józef Niecko

WYTRW AJCIE! POMOŻEMY WAM!

■— Józef Krzyczkowski

W io sn ą ub. r. we w ładzach na­

czelnych PSL w sposób dość w y ­ ra ź n y u ja w n ia ć się p o czę ły głosy n ie z a d o w o le n ia z lin ii p o lity c z n e j n a k re ś lo n e j przez większość z prezesem M ik o ła jc z y k ie m na cze­

le. U w a ża n o za kon ie czn e p o ro ­ zu m ie n ie się z p a rtia m i ro b o tn i­

czym i i u ło że n ie z n im i w sp ó ln e j d ro g i z m ie rza ją ce j do o d b u d o w y w yniszczoneg o k ra ju , a zarazem do u s ta b iliz o w a n ia życia p a ń ­ stw ow ego i n a ro d o w e g o . U w a ­ żano, że o d o sa b n ia n ie się — siłą rzeczy staw ia PSL w p o z y c ji p rze ­ c iw s ta w n e j w stosunku do p a rtii ro b o tn ic z y c h i o d w ro tn ie . D o p ro ­ w a d zić to m oże do jeszcze w ię k ­ szego zaostrzenia w z a je m n ych sto su n kó w — co nie będzie m ia ło żadnego uzasadn ienia, a lb o w ie m : p o m ię d z y PSL a p a rtia m i ro ­ b o tn ic z y m i niem a zasadniczych ró ż n ic w o dniesie niu do spraw n a jw a żn ie jszych , ja k im i b y ły : a) sojusz p o ls k o -ra d z ie c k i i now e granice P o ls k i; b) re fo rm a ro ln a i n a cjo n a liza cja p rz e m y s łó w i c) nie m oże też być zasadniczych ró ż n ic w d z ie d zin ie u s tro jo w o - p o lity c z n e j, sko ro i PSL, w c h o ­ dząc do R ządu je d n o ś c i N a ro d o ­ w e j, stanęło na g ru n cie podstaw s tw o rz o n y c h przez PKW N.

O d o s o b n ia ją c się m im o to w szystko od s tro n n ic tw r o b o tn i­

czych — nasza zgoda na z a ła ­ tw ie n ie p rz y to c z o n y c h sp ra w n a j­

w a żn ie jszych , m oże być p o c z y ta ­ ną za zgodę nieszczerą. R o zb u ­ dzić to m oże w e lem entach n ie ­ z a d o w o lo n y c h z n o w e j rz e c z y w i­

stości nadzieje, że zw ycię skie w w y b o ra c h PSL, p o p ro w a d z i p o li­

tykę na d ro g i choćby ty lk o czę­

ściow ego n a w ro tu ku starej rze­

czyw istości s p o łe czn o -p o lityczn e j.

N a jż y w ie j n adzieje te m ogą r o z ­ b u d z ić się w m ieszczaństw ie, k tó ­ re, choć n ic z y m nie je s t p o w ią ­ zane z w a rs tw ą chłopską, ju ż te­

ra z tak duże w y k a z u je z a in te re ­ sow anie się PSL. Z ja w is k o to nie m oże być o b o ję tn y m dla p a rty / ro b o tn ic z y c h — i na ty m tle ro z­

gorzeć m oże w a lk a , k tó ra w re ­ zultacie d o p ro w a d z i PSL do ka­

ta stro fy.

Po tej lin ii szły ro z u m o w a n ia o p o z y c jo n is tó w d o m agają cych się p o ro z u m ie n ia się z p a rtia m i ro ­ b o tn ic z y m i.

N iestety, w iększość we w ła ­ dzach naczelnych, z prezesem M i­

k o ła jc z y k ie m na czele, u c h y la ła się o d u sto su n ko w a n ia się d o te j

(dokończenie na atr. 2)

„C H Ł O P PO LSKI JEST ŹRÓ DŁEM SIŁY ł POTĘGI PAŃSTW A.. N A WSI BIJE K R Y N IC A O Ż Y W C Z Y C H M O C Y , ID Ą C Y C H N A KRAJ W KAŻDEJ D Z IE D Z IN IE Ż Y C IA : BEZ C H ŁO P Ó W NIE M O Ż N A B U D O W A Ć PO LSKI SILNEJ, NIE P O D O B N A P O D C IĄ G N Ą Ć JEJ W Z W Y Ż ” .

(2)

(dokończenie ze str. 1) s p ra w y na serio. A w te d y , gdy p e rtie ro b o tn ic z e b ą d ź to p o d e j­

m o w a ły w ty m celu in ic ja ty w ę , b ą d ź też w y ra ż a ły swą zgodę na v z n o w ie n ie p rz e rw a n y c h ro z ­ m ó w , to w te d y w iększość w e w ła ­ dzach naczelnych w y k a z y w a ła dużo niesżczeroścj, bądź tez g ry — bez in te n c ji osiągnięcia p o ro z u m ie n ia .

W o b e c tego, n ie lic z n a m n ie j­

szość zasiadająca, w N b ''/ ' c w n io s k u , że n ie m oże p o n o ­ si'; o d p o w re d z k .

k k t ó r a w je 5 '

ś w ia d cze n iu jest b łę d n ą . A d a le j, że na skutek tego p rz e ś w k n a nie m oże d z ia ła ć w ra m a ch N 'iW — że m o ra ln y m i o b y w a ­ te ls k im o b o w ią z k ie m jest p o d z ie ­ le n ie się s w y m i w ą tp liw o ś c ia m i z szerszym ¿-CDpoSom dM etaczów FSL. Co też zostało z ro b io n e na po sie d ze n iu R a d y N acze ln e j o d ­ b y te j w p a ź d z ie rn ik u ub. r. W ie ­ dy, za w n io s k a m i ' o p o z y c ji, re ­ p re z e n to w a n e j p rze z k o l. W y - cecha, p a d ło z a le d w ie sześć g ło ­ sów . N ie znać ' to , b y a r­

g u m e n ty opoz; ‘ u n is tó w nie Trafiły do ro z s ą d k u i in n y c h c z ło n k ó w R a d y N aczelnej. A le p o p u la rn o ś ć i a u to ry te t prezesa M ik o ła jc z y k a b y ł jeszcze dosta­

tecznie d u ż y — i to b y ło c z y n n i­

k ie m de cyd u ją cym .

D alszy bieg w y p a d k ó w zacho­

dzących w o kre sie p rz e d w y b o r­

czym zaczął p o iw ie rd z a ć p rz e w i­

dyw a n ia - o p o z y c ji. N ie b y ło ju ż je d n a k in n e g o w y jś c ia — ja k t y l­

k o czekać na za ko ń cze n ie etapu p o lity c z n e g o , n a kre ślo n e g o przez o lb rz y m ią w iększość, ja k ą we w ła d z a c h naczelnych PSL posia­

d a ł prezes M ik o ła jc z y k .

G d y etap ten d o b ie g a ł końca, a re z u lta t w y b o rc z y b y ł p ra w ie że ju ż w ia d o m y , re p re z e n ta n c i o- p o z y c ji w osobach : prezesa R a d y N a cze ln e j d r. W ła d y s ła w a b ie r ­ n ik a, o ra z c z ło n k ó w N K W : Cze­

sła w a W ycecha i Józefo N ie c k i, z g ło s ili się do prezesa M ik o ła jc z y ­ ka z z a p y ta n ie m : co d a le j! P o­

s ta w ili p rz y ty m sw ó j p u n k t w i­

dzenia, id ą cy po lin ii n a k re ś lo n e j w e w stępie tego a rty k u łu , z ty m je d n a k zastrzeżeniem , że g ru p a o p o z y c y jn a n ie w id z i m o ż liw o ­ ści, b y k ie ro w n ic tw o , k tó re za­

k o ń c z y ło k a ta s tro fą p ie rw s z y e- ta p — m o g ło nakre śla ć lin ie w y ­ tyczne i k ie ro w a ć d z ia ła n ia m i PSL w d ru g im etapie.

P yta n ie : co d a le j — prezes M i­

k o ła jc z y k z b y ł k ilk o m a o g ó ln ik a ­ m i. Is to tn y m b y ło ty lk o o ś w ia d ­ czenie, że m ó w ił o : o ty m b ędzie na N R W i ew. na R adzie N a­

czelnej.

Powyższe n a le ży jeszcze u z u ­ p e łn ić n a stę p u ją cym i fa k ta m i:

W re m a c h PSL w y c h o d z ił m ie ­ sięcznik pc-d n a zw ą „C h ło p s k i Ś w ia t” . N a ła m a ch tego m iesięcz­

n ik a — n ie k tó rz y z o p o z y c jo n i­

stów , nie a ta k u ją c dotychczaso­

w e j lin ii p o lity c z n e j PSL — w spo­

sób na w skro ś rz e c z o w y n a k re ś la ­ li sw oje w y o b ra ż e n ia n o w y c h d ró g p o lity c z n e g o d z ia ła n ia PSL.

W p o w a ż n y c h p a rtia c h p o lity c z ­ n ych ta k ie z ja w is k o jest z u p e łn ie z ro z u m ia łe . B o co in nego jest w łasne k ie ro w n ic tw o w orga n a ch tego k ie ro w n ic tw a akskow eć — a w rę c z czym in n y m jest o d rę b ­ nie n a św ie tla ć pew ne z ja w is k a p o lity c z n e i d o ch o d zić do w n io s ­ k ó w ch o ćb y n a w e t ró ż n ią c y c h się z w n io s k a m i k ie ro w n ic tw a .

N ie s te ty ,’ k ie ro w n ic tw o posta­

n o w iło z a k n e b lo w a ć usta o p o z y ­ c ji na ła m a ch „C h ło p s k ie g o Ś w ia­

ta ” — w yzn a cza ją c n a d z ó r nad -jtreścią pism a, a gdy re d a k to r nie z g o d z ił się na cenzurę, z a trz y m a ­ no w d ru k a rn i d ru k n u m e ru .

Ś w ia d czyło to , że w iększość N K W szykuje się do g ru n to w n e ­ go z ła m a n ia o p o z y c ji — i n ie ma z a m ia ru rzeczow ego u sto su n ko ­ w a n ia się do p o s tu la tó w s ta w ia ­ n ych p rze z o p o zycję .

T a k też się sia ło , z ty m je d n a k , że p o s tu la ty o p o z y c ji za w a rte w e w n io s k u , z ło ż o n y m na R adzie N a ­ czelnej w d. 2.11. p rze z k o l. W y ­ cecha, zy s k a ły 20 gło só w — na 80 obecnych c z ło n k ó w R a d y N aczel­

nej — a w ię c je d n ą c z w a rią . P rzyczym o p o zycja n ie p o g o ­ d z iła się z w y z n a c z o n ą je j ro lą siedzenia z z a k n e b lo w a n y m i li­

stam i. P o sta n o w iła p rz e m a w ia ć d o ch ło p skich szeregów PSL za p o ś re d n ic tw e m niezależn ego pis­

m a —, sko ro n ie dan o o p o z y c ji p rze m a w ia ć’ na ła m a c h pism p a r­

ty jn y c h .

A p a ra t o rg a n iz a c y jn y PSL tło - m a czy te ra z szeregom c h ło p ­ s k im , że o p o z y c jo n iś c i z m ie rz a ją do p rz e p ro w a d z e n ia ro z ła m u w PSL.

T a k ic h in te n c ji n ie m ie liś m y i nie m a m y.

Naszą in te n c ją b y ło i jest:

W a lczyć w PSL z b e z k ry ly c y - zm e m i ze ślepą w ia rą w m ę ż ó w o p a trz n o ś c io w y c h , n a to m ia st ro z ­ b u d o w a ć rozsądek i re a liz m p o ­ lity c z n y , n a św ie tla ć w sze lkie z ja ­ w iska p o lity c z n e w sposób m o ż li­

w ie n a jb a rd z ie j o b ie k ty w n y , p o - z a iy m : nakre śla ć d ro g i p o z y ty w ­ nego d z ia ła n ia na ró ż n o ra k ic h o d c in k a c h życia społeczno-gospo­

darczego, sa m o rzą d o w e g o , o - św ia lo w e g o , k u ltu ra ln e g o i id e o ­ w o - w y c h o w a w c z e g o ; za ra ze m w ska zyw a ć d z ia ła n ia z m ie rz a ją c e do g ru n to w a n ia i ro z b u d o w y ca­

ło k s z ta łtu życia po lskie g o na o d ­ zyska n ych zie m ia ch p iastow ych.

W a lczyć b ę d zie m y także ze w s z e lk im i b a ła m u c tw a m i, p ły n ą ­ c y m i do k ra ju z e m ig ra c ji, bądź też z ró ż n o ra k ic h obcych na m o- ś ro d k ó w , k tó ry m zależy p o d trz y ­ m y w a n ie w Polsce fe rm e n tó w i n ie w ia ry w m o ż liw o ś c i tw ó rc z e z o rg a n iz o w a n y c h mas c h ło p skich i ro b o tn ic z y c h .

Szukać b ę d zie m y dla PSL w sp ó ln e g o m ia n o w n ik a ż p a rtia ­ m i ro b o tn ic z y m i — b y w z a je m n ie się w s p ie ra ć i po żyte czn ie p ra ­ co w a ć dla d o b ra n a ro d u i p a ń ­ stwa. B aczyć b ę d z ie m y na n ie ­ bezpiecze ństw o o d n o w y potę g i h itle ro w s k ie j. N a te j lin ii zm ie­

rzać b ę d z ie m y do p o g łę b ie n ia w za je m n e g o za u fa n ia i w s p ó łp ra ­ cy z n a ro d a m i s ło w ia ń s k im i ze Z w ią z k ie m R a d zie ckim na cz< le, o ra z ze w s z y s tk im i in n y m i na o- d a m i, k tó ry m o d w ie c z n ie zagra­

ża b a rb a rz y ń s tw o germ ańskie.

Bez ro b ie n ia ro z ła m u — pracy m a rn y dość!

Praca nasza p o m o że szeregom c h ło p s k im PSL do p rz e sta w ie n ia się z n e g a ty w iz m u do d z ia ła ń p o z y ty w n y c h . Jesteśmy p rz e ­ św iadczeni, że p rz e o b ra ż e n ia k u p o z y ty w iz m o w i następow ać będą w szeregach ch ło p skich o w ie le szybciej, a n iż e li to sobie w y o b ra ­ ża dzisiejsza w iększość k ie r o w n i­

cza PSL. A w te d y dzisiejsza w ię ­ kszość zn a jd zie się w m niejszości!

w stosunku do lin ii p o lity c z n e g o d z ia ła n ia ja k ą n a kre ślą sobie sze­

re g i ch ło skie w y z w o lo n e z p o d n a g n io tu b e z k ry ty c z n e j w ia r y w o p a trzn ó ścto w e m oce z w y k ły c h lu d z i.

Z n a jd z ie się też w te d y 1 nie vyl- k o w s p ó ln y ję z y k , ale i w spólne ra m y o rg a n iz a c y jn e dla w szyst­

k ic h s tro n n ic tw ch ło p skich

(3)

JA N DEC

K u czem u z m ie rz a m y

K a ż d y lu d o w ie c w Polsce m oże się szczycić ty m , że jest tw o re m b o g a te j przeszłości R u ch u Ludo»

w e g o . W jego św ia d o m o ści, czu- cia ch i dążenia ch g ra ją echa d o ­ n io s łe j a ja k ż e z a w z ię te j i o fia rn e j w a lk i sam ych c h ło p ó w , p ro w a ­ d z o n e j o w ie lk ie s p ra w y : o p ra ­ w a lu d z k ie i o b y w a te ls k ie , o w y ­ z w o le n ie społeczne p rze z zrzuce­

n ie ja rz m a w y z y s k u obszarnicze- go, o w y d o b y c ie się z z a le w u k o ł- tu ń s tw a i w ste czn ictw a , k tó re od w ie k ó w p o g rą ż a ły w ieś w ciem - noście i bezradno ści.

W p a m ię c i lu d o w c a m uszą tk w ić w s p o m n ie n ia d łu g o le tn ie j w a lk i o fe o rm ę ro ln ą , d ro g ie w s p o m n ie n ia n ie u d a n e j lecz ja k ­ że cennej p ró b y z m o n to w a n ia p ie rw sze g o R ządu L u d o w e g o w L u b lin ie w 1915 r. w s p ó ln ie z k la ­ są ro b o tn ic z ą , czy też p ó ź n ie j­

szych w a lk w czasach sanacji o p ra w o rz ą d n o ś ć , o p ra w a i w o l­

ność lu d u .

Czy d a le j m ogą h y c z a p o m n ia ­ ne one d o n io słe prace na d p o g łę ­ b ie n ie m ch łopskieg o ru c h u spo­

łecznego, k ie d y to W ic ia rz e i p o ­ stępow e o ś ro d k i SL na p a rę la t p rz e d w o jn ą w y p ra c o w a ły ra d y ­ k a ln y p ro g ra m p rz e b u d o w y u- s tro ju w d u ch u s p ra w ie d liw o ś c i społeczne j i w y z w o le n ia p ra c y lu d z k ie j od w y z y s k u k a p ita lis ty c z ­ nego. Czy trze b a d o daw a ć, że te w z o r y w zasadzie n ie w ie le o d ­ b ie g a ją od tych, w e d łu g k tó ry c h o b e c n y rzą d p ro w a d z i p rz e b u d o ­ w ę społeczną?

A ju ż n a jw y ra ź n ie j będą się r y ­ s o w a ły w p a m ię c i szczerego lu ­ d o w c a ta k świeże w s p o m n ie n ia b e w z g lę d n e j i k rw a w e j w a lk i z b a rb a rz y ń s tw e m faszyzm u ger­

m a ń skie g o . W a lce zaś tej, szere­

go m c h ło p c k im , k tó re ją p ro w a ­ d z iły , zawsze p rzyśw ie ca ła ż y w a w ia ra , że z o fia r i k rw a w e g o t r u ­ d u p o w sta n ie s p ra w ie d liw a dla w szystkich Polska L u d o w a .

Z e sp o ły w o k ó ł naszego pism a g ru p u ją c e się będą n ieugię cie d ą ż y ły do tego, żeby posie w o - w y c h o fia rn y c h w a lk , zm agań i w y s iłk ó w r o z w ija ł się w szere­

gach c h ło p skich , w yz n a c z a ł k ie ­ ru n e k ich d ą że n io m i p ra co m .

N ie tru d n o to o k re ś lić , że usiłu­

jem y skupić przy naszym piśmie

wszystkie p o stę p o w e , radykalne i szczere ch ło p s k ie żyw ioły, p o zo ­ stające w ra m a c h o rg a n iz a c y j­

n y c h PSL.

A z d ru g ie j s tro n y w s z e lk im i sposoba m i b ę d z ie m y się s ta ra li w y m ie ść z szeregów lu d o w y c h w szystkie n a le cia ło ści z o sta tn ich la t, k ie d y to k ie ro w n ic tw o PSL ta k to le ra n c y jn ie o d n o s iło się d o tz w . „ k ó ł m ie js k ic h ” .

W y rw a ć się z m a tn i p o m y łe k i b łę d ó w .

W p o lity c e n a jcenn iejszych w ska za ń d o sta rcza ją nie łam ańce z a w iłe j ta k ty k i, lecz p ro ste zasa­

d y ro z u m o w a n ia . O tó ż je d n ą z ta k ic h zasad będzie stw ie rd ze n ie , że b łą d z ić fest rzeczą lu d z k ą , a tr w a ć w b łę d a c h n a jw ię k s z ą n ie ­ d orzecznością . K to nie jest z d o l­

n y stosow ać tę zasadę w d z ia ła ­ n iu p o lity c z n y m , ten skazany jest zawsze na ro z c z a ro w a n ia i k lę ­

ski . *

¿Miejmy o d w a g ę p rz y z n a ć się do p o m y łe k i b łę d ó w ! Ń ie b y ło na­

szą p o m y łk ą , gdyśm y ju ż w 1939 ro k u p o s ta w ili na w s p ó łd z ia ła n ie ze s p rz y m ie rz e ń c a m i anglosaski­

m i- Lecz b y ło naszą p o m y łk ą , g d yśm y w 1944 ro k u n ie w ysu ­ w a li ż a d n ych w n io s k ó w z tego fa k tu , że zw ycię ża ją ca A rm ia R a­

dziecka w k ro c z y ła na zie m ie p o l­

skie. W te d y je d y n ie słuszną rze ­ czą b y ło n ie ty lk o u czestnictw o w w a lce z n ie m ie c k im o k u p a n te m , ale i b u d o w a n ie z rę b ó w o d ro d z o ­ n e j p a ń stw o w o ści. K to tego d o ­ k o n a ł, z d o b y ł sobie p ra w o rz ą ­ dze n ia w Polsce. Za p ó źn o d zisia j ro zw a ża ć, ile tu ta j z a w in ił R uch L u d o w y w k ra ju , a ile jego p rz e d ­ sta w ic ie ls tw o zagraniczne.

W k a ż d y m ra zie p o m y łk i zo­

sta ły n a p ra w io n e w r. 1945 prze z u m o w ę w M oskw ie. K to je d n a k tr w a ł p rz y z a w ie d z io n y c h m a rz e ­ n ia c h lo n d y ń s k ic h , k to lic z y ł, że w y tw o rz o n a rzeczyw istość p o li­

tyczn a w Polsce w następstw ie u - m ó w ja łta ń s k ic h i poczdam skich o ra z p rz e p ro w a d z o n y c h w z w ią z ­ k u z ty m 'w y b o ró w g ru n to w n ie się z m ie n i, te n p o p e łn ia ł z n o w u k a r­

d y n a ln y b łą d p o lity c z n y , za k tó ­ r y PSL z a p ła c iło z b y t dużą cenę, p o n io s ło n ie p o trz e b n e o fia ry .

Zasady, w e d łu g k tó ry c h b u d o ­ w a n a jest n o w a Polska, zasady.

k tó re w y z n a c z a ją k ie ru n e k d o k o ­ n y w a n y m re fo rm o m społecznym i g ru n to w n y m p rz e o b ra ż e n io m u s tro jo w y m , pd d a w n a n ie b y ły i d zisia j n ie są na m obce. Z d ro w y p o sie w tra d y c ji ra d y k a ln e g o r u ­ chu chłopskieg o, o k tó ry m w spo­

m n ie liś m y p o w y ż e j, będzie się ro z w ija ł w d o k o n y w a n y c h p rz e z nas czynach na d ro z b u d o w ą P ol­

ski L u d o w e j. Jesteśmy p rz e ś w ia d ­ czeni, że i o sta tn i p ro g ra m PSL z ty m i zasadam i jest c a łk o w ic ie zg o d n y. B ędzie naszym g łó w n y m o b o w ią z k ie m , ażeby p ro g ra m ten o d ż y ł na n o w o i b y ł w ie czn ie w y ­ k o n y w a n y p rze z z d ro w e szeregi ch ło p skie , sku p io n e dotychczas w fo rm a c h o rg a n iz a c y jn y c h PSL.

Na te j d ro d ze sp o lka w szy się z s iła m i tw o rz ą c y m i n o w e życie w Polsce, z w ró c im y n a jb a c z n ie j­

szą uw agę n a z b u d o w a n ie trw a ­ łe g o sojuszu c h lo p s k o -ro b o fn k z e - go. T em u d a liś m y m o c n y w y ra z na in n y m m ie jscu w naszym piś­

m ie .

G d y je d n a k m a się d o k o n a ć c a łk o w ita k o n c e n tra c ja sił d e m o ­ k ra ty c z n y c h w Polsce, b y ło b y fik c ją m yśleć o w y k o n a n iu zada­

n ia ,g d y b y w p ie rw nie n a stą p iło zespolenie ro z b ity c h d zisia j g ru p d e m o k ra c ji c h ło p skie j. D la te g o g ło s im y nie dla d e k la m a c ji s ło w ­ nej, lecz celem u ja w n ie n ia n a j­

szczerszych p ra g n ie ń i dążeń — konieczno ść zje d n o cze n ia całego R u ch u L u d o w e g o .

Z je d n o cze n ie to m usi o b ją ć w szystkie lu d o w e p a rtie p o lity c z ­ ne, a następnie u w z g lę d n ić u - z g o d n ie n ie zasad s o lid a rn e g o d z ia ła n ia w lu d o w y c h o rg a n iza ­ cjach o ra z in s ty tu c ja c h społeczno- gospodarczych, w y c h o w a w c z y c h , o ś w ia to w y c h i k u ltu ra ln y c h .

S IŁA CHŁOPSKIEJ G R O M A D Y W szeregach PSL a n ie k ie d y i W

in n y c h gru p a ch lu d o w y c h p o w ta ­ rza się — zdaje się — słuszny za­

rz u t, że c h ło p o m w n o w e j Polsce p rz y p a d ł w y b o is ta d ro g a , po k tó ­ re j p o d w ia tr m uszą m aszerow ać.

Jeżeli ta k jest, to n ie w y n ik a stąd, że n a le ży w u k ry c iu i b ie r -

( dokończenie na str. 4)

(4)

(dokończenie ze setr 3)

n ie przeczekać na pom yślniejsze c h w ile .

B o n ik ł za c h ło p ó w n ie jest o - b o w ią z a n y b o ry k a ć się z p rz e c iw ­ n o ścia m i. Jeżeli c h ło p i sta n ę lib y n a b o k u z o p u szczo n ym i rę k a m i w ta k i czas, k ie d y na w ie k i u- stala się siedzibę d la naszego n a ­ ro d u , k ie d y z g ru z ó w now e g o życia , k ie d y ty lk o n ie z w y k ły m w y s iłk ie m m o ż e m y za p e w n ić znośniejsze w a ru n k i b y to w a n ia d la nas i p rzyszłych p o k o le ń , to w przyszłości d la c h ło p ó w p o zo ­ sta ła b y ty lk o p o m o cn icza i d ru ­ gorzę d n a ro la . N ie m o że być w ż y c iu inaczej, ja k ty lk o ta k , że k a ż d y jest k o w a le m swego losu.

C h ło p i siłą sw o je j g o m a d y p rz y s k o n s o lid o w a n y m d z ia ła n iu z d o ­ będą sobie w n o w e j Polsce ta k ą p o zycję , na ja k ą zasługują, k tó ­ re j zresztą n ik t im d z isia j nie za­

przecza, tj. ro lę w s p ó łrz ę d n ą i ró w n o rz ę d n ą z klasą ro b o tn ic z ą .

W szystko je d n a k w ż y c iu trz e ­ ba zd o b y w a ć . M in ę ły czasy, k ie d y o w szystkim d e c y d o w a ły p r z y w i­

le je i d ziedziczon e p ra w a .

S P R A W A PALESTYN Y O b o k c ię żkie j sytu a cji a p ro w l- jz y m z a c y jn e j i w ę g lo w e j n a ilru - d n ie jszym zagadn ienem W . B r y ­ ta n ii jest obecnie k o n flik t w Pa­

lestynie. W y w o ła n y n ie n a w iścią a ra b sko -żyd o w ską , b ra k jedności

w ty m k ra ju u n ie m o ż liw ia m u zyskanie n ie p o d le g ło ści. O s ta tn io W . B ry ta n ia z re z y g n o w a ła z n a ­ d z ie i p o g o d ze n ia p o w a ś n io n y c h stron, z re z y g n o w a ła z sa m o d z ie l­

nego z a ła tw ie n ia k o n flik tu i sp ra ­ w ę p rz e k a z a ła R adzie B e z p ie ­ czeństw a. W s p ra w y P alestyny będzie się m ieszać te ra z w ie le państw .

R ó w n ie ż w o ln e ju ż w zasadzie In d ie nie m ogą o b yć się bez ze w ­ n ę trz n e j in te rw e n c ji z p o w o d u skłucenia w e w n ę trz n e g o .

D E K L A R A C J A P R A W I W O L N O Ś C I O B Y W A T E L S K IC H

W d n iu u c h w a le n ia a m n e stii Sejm ró w n o cze śn ie u c h w a lił de­

k la ra c ję p ra w i w o ln o ś c i o b y w a ­ te lskich . D e k la ra c ja ta z a w ie ra w szystkie p o d s ta w o w e zasady, k tó re z w y k li jesteśm y n a z y w a ć k a m ie n ie m w ę g ie ln y m d e m o k ra ­ c ji:

Treść te j d e k la ra c ji jest nostę- p u ją c a :

Sejm U sta w o d a w czy, ja k o o r ­ gan w ła d z y z w ie rz c h n ie j N a ro d u Polskiego, d e k la ru je , uroczyście, iż w sw ych p ra ca ch k o n s ty tu c y j­

n y c h i u sta w o d a w czych o ra z p rz y w y k o n y w a n iu k o n tr o li nad d zia ­ ła ln o ś c ią R ządu i u s ta la n iu za­

sadniczego k ie ru n k u p o lity k i Pań­

stw a będzie k o n ty n u o w a ć re a li­

zację p o d s ta w o w y c h p ra w i w o l­

ności o b y w a te ls k ic h , j a k :

a) ró w n o ś ć w o b e c p ra w bez w z g lę d u na n a ro d o w o ść, rasę, re ­

lig ię , płeć, p o ch o d ze n ie , s ta n o w i­

sk lu b w ykszta łce n ie ,

b ) n ie ty k a ln o ś ć osobistą, o - c h ro n ę życia i m ie n ia o b y w a te li,

c) w o ln o ś ć s u m ie n ia i w o ln o ś ć w y z n a n ia ,

d) p ra w o d o n a u k i, w o ln o ś ć b a d a ń n a u k o w y c h i ogłaszania ic h w y n ik ó w o ra z w o ln o ś ć tw ó r ­ czości a rtystyczn e j,

e) w o ln o ś ć prasy, słow a, sto w a ­ rzyszeń, ze b ra ń , zg ro m a d ze ń p u ­ b lic z n y c h i m a n ife sta cyj,

f) p ra w o w y b ie ra n ia i w y b ie ­ ra ln o ś c i do o rg a n ó w w ła d z y p a ń ­ s tw o w e j,

g) n ie n a ru sza ln o ść m ie s zka n ia , h ) ta je m n ic ę k o re s p o n d e n c ji o - ra z in n y c h ś ro d k ó w p o ro z u m ie ­ nia,

i) p ra w o w n o sze n ia skarg, pe­

ty cyj i p o d a ń d o w ła ś c iw y c h o r ­ g a n ó w w ła d z y p a ń s tw o w e j i sa­

m o rz ą d o w e j,

j) p ra w o d o p ra c y i w y p o c z y n ­ ku,

k) p ra w o k o rz y s ta n ia z ubez­

pieczeń so cja ln ych ,

l) o p ie k ę nad ro d z in ą o ra z n a d m a tk ą i d zie ckie m ,

ł) o c h ro n ę z d ro w ia i zd o ln o ści d o p ra cy.

D e k la ra c ję tę n a le ży p rz y ją ć z n a jw ię k s z y m z a d o w o le n ie m i ż y ­ czyć sobie, b y w ła d z e w y k o n a w ­ cze w p ro w a d z iły ją ja k n a jszyb ­ c ie j i w p e łn i w życie. O znaczać to będzie, iż w e szliśm y na d ro g ę rz e c z y w is te j n o rm a liz a c ji życia.

JA N K A S P R O W IC Z

J A K S IĘ KUBIE ŁOKIETKOW I SPALIŁ DOM

P rz y p o m in a m sobie d o b rz e tę noc. Z b u d z ił m n ie g łu c h y trzask, ja k b y ktoś z ca łe j m o c y p rz y w ie ­ r a ł w ro ta sto d o ły. A p o te m za­

p u k a ł ktoś d o o k n a i z a w o ła ł:

— K to chce w id z ie ć , ja k się pa­

l i u K u b y Ł o k ie tk a , n ie ch w sta n ie i p a trz y .

O jc ie c w y s k o c z y ł z łó ż k a , ja za­

cząłem krzyczeć ze strachu i p o ­ m y ś la łe m p rze d e w s z ystkim o ra ­ to w a n iu k ró lik ó w .

Jeśli z d a rz y ło się k ie d y k o lw ie k , żeśm y się c a łk ie m ro z w y d rz y li lu b ro zb e cze li, u sp o ka ja ła nas zawsze stara służąca, ślepa Julka.

T a k i te ra z m ó w iła na m , że nie

nasz d o m się p a li, je n o c h a łu p a K u b y Ł o k ie tk a , a d o n ie j p rze ­ cie dosyć d a le k o ; zresztą, n ie w ia ­ d o m o jeszcze, czy się p a li n a ­ p ra w d ę ; m oże ja k iś ż a rto w n iś , p rze ch o d zą cy m im o d o m u , c h c ia ł sobie z a d rw ić z nas; a zresztą i ło m o ż liw e , że w og ó le n ik t n ie w o la ł, że n a m się je n o z d a w a ło p rz e z sen. P rzy ty m p o m a g a ła się na m u b ie ra ć. W y b ie g liś m y z iz b y , a b y zbaczyć, co się d zie je .

— P rz e p a d ło ! — z a w o ła ł o j­

ciec. — Już p o w s z y s tk im !...

P onad g rz b ie te m lasu, ro z c ią ­ ga ją cym się w p ó łk o le nad o k o li­

cą i o d d z ie la ją c y m w ir c h y od d o ­ lin y , u n o s ił się k u n ie b u s p o k o j­

n y , ja sn y p ło m ie ń . N ie słychać b y ło syku a n i trz a s k u . P ię k n y , n o w y d o m , z b u d o w a n y z a le d w ie p rze d k ilk u ty g o d n ia m i, p a lił się ja k sm olne łu c z y w o . P o w ie trz e b y ło w ilg o tn e , g w ia z d y na n ie ­ b ie p rz y s ło n ię te , k ie d y n ie k ie d y o d z y w a ły się głuche g rz m o ty o d ­ cho d zą ce j ju ż b u rz y .

— T rze b a zbaczyć, czy n ie da się czego u ra to w a ć — p o w ie d z ia ł ojciec.

— U ra to w a ć ? — o d rz e k ł Pęksa- O w c z a rz ,i k tó r y nas z b u d z ił. — Jeśli to od p io ru n a , to ja n ie ruszę a n i palcem . C z ło w ie k n ie m o że s p rz e c iw ia ć się P anu B o g u : bo, je ż e li O n rz u c ił o g ie ń n ie b ie s k i na d o m , to juścić chce, a b y d o m p o g o rz a ł. A zresztą trze b a W a m w ie d zie ć, że ta k ie g o ognia n ik t nie ugasi, na to n ie m a ża d n e j m o cy.

— A na tw o ją g łu p o tę żadne­

go le k u ! — z a w o ła ł o jcie c z ta -

(5)

ZŁUDTć

Z łu d ą jest, że K o m is ja C e n n i­

k o w a p o tra fi u s ta lić rze czyw iste ceny, o ile te ceny będą o d b ie g a ­ ł y od w a rto ś c i ry n k o w e j to w a ru . N a jle p s z y m d o w o d e m sytuacja, ja k a w y tw o rz y ła się . na ry n k u m le c z a rs k im . K o m is ja C e n n ik o ­ w a ustala ceny, w yc h o d z ą c ze słusznego s ką d in ą d za ło że n ia , że n a b ia ł p o w in ie n b yć ja k n a jta ń ­ szy, ja k n a jb a rd z ie j d o stę p n y dla k o n s u m e n tó w . K o m is ja p o m iia je d n a k w s w o im ro z u m o w a n iu d ru g ą stronę za g a d n ie n ia : m ia ­ n o w ic ie czy r o ln ik będzie w sta­

n ie dostarczać m le k o p o cenie n ie o p ła c a ln e j. R e z u lta t w ia d o m y . R o ln ic y w s trz y m u ją się z dosta­

w ą m le k a do m le c z a rń s p ó łd z ie l­

czych, k tó re o b o w ią z a n e są do trz y m a n ia się cen o fic ja ln y c h . K o rz y s ta ją n a to m ia st z usług ró ż n y c h p o ś re d n ik ó w i speku­

la n tó w , k tó ry c h n ie o b o w ią z u ją ża d n e c e n n ik i. Jak s tw ie rd z a ją c y fry , dostaw a m le k a do m le ­ c z a rń s p ó łd zie lczych w y n o s i o- be cn ie 29% stanu p rz e d w o je n n e ­ go. W s k u te k tego i p ro d u k c ja m a ­ sła ty c h m le c z a rń spadla d o 16%’

tego, co b y ło w 1938 ro k u . N ie ulega w ą tp liw o ś c i, iż g łó w ­ n a p rz y c z y n a le ż y w w yniszcze­

n iu p o g ło w ia b y d ła rogatego . A le to p o g ło w ie , ja k i z ru jn o w a n y p rz e z w o jn ę sp ó łd z ie lc z y p rze ­ m y s ł m le c z a rs k i n a le ż y co ry c h ­

le j o d b u d o w y w a ć . D ążyć do te­

go trze b a d ro g a m i g o spod arczy­

m i. P ra k ty k a K o m is ji C e n n ik o ­ w y c h w in n a ulec m o d y fik a c ji w ty m k ie ru n k u , żeby one p rz y w y ­ zn a cza n iu cen zasięgały o p in ii c z y n n ik a o d p o w ie d z ia ln e g o za całość p o lity k i m le cza rskie j, ja k ą jest W y d z ia ł M leczarsko-Jajczar- ski „S p o łe m ” . Muszą tu b yć p o ­ godzon e in te re sy sp o żyw cy i w ie j­

skiego p ro d u ce n ta , a w ów czas u- n ik n ie m y fik c ji, p o d w ó jn y c h cen i chaosu na ry n k u , co o d b ija się u je m n ie z a ró w n o na kieszeni spożyw cy, ja k p ro d u c e n ta , p rz y ­ nosząc ko rzyść je d y n ie s p e ku la n ­ to m .

Z łu d ą jest ró w n ie ż rz e k o m a o - szczędność zboża na w y s o k o p ro ­ c e n to w y m p rz e m ia le żyta i psze­

n icy. 9 0 % -o w v p rz e m ia ł żyta i 80 % -o w y p rz e m ia ł pszenicy da­

ją b a rd z o m a ło i lic h e j jakości o trą b . P o n ie w a ż daje się b a rd z o d o tk liw ie o dczuw ać b ra k pasz w y s o k o b ia łk o w y c h do ż y w ie n ia in w e n ta rz a żyw ego, r o ln ik m a tenden cję spasania zboża, p o n ie ­ w a ż to m u się le p ie j opłaca, n iż n a b y w a n ie d ro g ie j k ie p s k ie j pa­

szy. Czy nie le p ie j b y ło b y d o p u ­ ścić n iż e j p ro c e n to w y p rz e m ia ł zboża, co p rz y c z y n i się do z w ię k ­ szenia p o d a ż y ta k p o trz e b n y c h ro ln ik o m od spasania pełnego zboża i p o w o d u ją c p o ś re d n io w z m o ż e n ie p o d a ży zboża na r y n ­ k u c h le b n ym , co jest przecież ta k b a rd z o pożądane.

A m n estia ju ż d z ia ła

W d n iu 22 lu ttg o b r. S ejm je d ­ n o m yśln ie u c h w a lił amnestię. D o ­ ty c z y ona nie ty lk o ju ż skazanych, lecz ró w n ie ż u m o ż liw ia w y jście z podziem ia ty m , k tó rz y d o ty c h ­ czas nie z e rw a li z życiem k o n s p i­

ra c y jn y m .

W ciągu 2 m iesięcy, t j. do 21 k w ie tn ia b r. będą m o g li ludzie podziem ia zgłosić się do w ła d z bezpieczeństwa i ty m fa k te m za­

doku m e n to w a ć w y jś c ie na drogę n o rm a ln e j, u czciw e j, realnej p ra ­ cy dla Państw a.

Trzeba sobie życzyć, b y w resz­

cie za spraw ą te j a m n e s tii podzie­

m ie przestało b yć zm o rą naszego życia.

W s z y s tk ic h rozsądnych lu d z i obow ią zu je w spółdziałan ie z w ła ­ d za m i w k ie ru n k u ja k n a jszyb ­ szego z lik w id o w a n ia podziem ia.

Trzeba ty m , k tó rz y są innego zda­

n ia , tłom aczyć, że jest to ju ż ostat­

n ia okazja dla dotychczas błądzą­

cych po m anow cach w przęgnięcia się w n u r t norm alneg o życia.

Prasa od k ilk u d n i donosi o dość lic z n y c h fa k ta c h w ychodzenia lu ­ d zi z lasu. Oby fa k tó w ty c h b y ło ja k n a jw ię ce j.

k im g n ie w e m , ja k ie g o m u niego n ig d y jeszcze n ie w id z ia ł. — G łu ­ p i jesteś! — k rz y k n ą ł na Pęksę.

Z o s ta w ił go na m iejscu, a m n ie c h w y c ił za rękę.

Id ą c szybko ście żyn a m i, stanę­

liś m y w k ró tc e na w z g ó rz u . Przed n a m i g o rz a ło gazdostw o K u b y Ł o k ie tk a , d o m w a lił się w ła ś n ie w p ło m ie n ia c h . P rzyszli lu d z ie z h a k a m i i w ia d ra m i, ale n ie b y ło tu n ic innego do ro b o ty , ja k ty lk o stać i p rz y g lą d a ć się z w ę g lo n y m , ża rz ą c y m się g ło w ­ n io m . O g ie ń n ie szalał, nie trz a ­ skał, n ie strze la ł d z ik im i p ło m ie ­ n ia m i w g ó rę ; c a ły d o m b y ł je d ­ n ą k u p ą p ło m ie n i, s p o k o jn ie i ci­

cho pnących się z d ym e m k u n ie ­ b u , skąd p rzyszły.

O jcie c, w id z ą c to , ju ż n a w e t nie z b liż a ł się k u d o m o s tw u , je n o p rz y s ia d ł na o d z ie m k u ściętej jo ­ d ły .

— B oże m ó j. Boże — w estchnął cię żko — ja k ż e m i ża l tego K u b y ! A to ć to będzie la t te m u ze tr z y ­ dzieści, ja k się to z ja w ił u nas.

B y ł ci synem b a rd z o b ie d n ych lu d z i. P ierw sze la ta p o s łu g iw a ł u ga zd ó w , a k ie d y p o d ró s ł, p o ­ szedł na w y rą b . S p ra w ie d liw y ro b o tn ik , p iln y i oszczędny. G dy ju ż został p rz o d o w n ik ie m , w y p r o ­ s ił sobie u pana k a w a ł ja ło w iz ­ ny. W ie c z o ra m i, k ie d y ro b o ta sko ń czyła się na w y rę b ie , c h o d z ił K u b a na swą ja ło w iz n ą , k a rc z o ­ w a ł, p le n ił zielsko, k o p a ł ro w y , p a lił k o rz e n ie ch w a stó w i ta k co- d zie ń p rze z d w a la ta , ażci sobie u p ra w ił, że i tra w a zaczę,ła ro ­ snąć, n a w e t ow ies nieźle się u- dał. A k ie d y d o p ro w a d z ił do te ­ go, że m ó g ł s p ró b o w a ć i z k a ­ pustą, p o p ro s ił i o jedle. Juścić, za d a rm o ich nie dostał? m u sia ł o d ra b ia ć . I z n o w u w ie c z o ra m i, p o ro b o c ie na p a ń skim , k ie d y in ­

n i rębacze d a w n o p o szli do d o ­ m u i na p o d w ó rk a c h k u rz y li so­

b ie fa je czki, zaczął je d le fe o cio - syw ać na p ła z y k . A po te m ju ż sobie w y n a ją ł k ilk u rębaczy, a b y m u w w o ln y c h g odzina ch dopc * m o g li, bo juścić sam em u tru d n o z b u d o w a ć c h a łu p in ę . A ta k na tej ja ło w iź n ie z b u d o w a ł sobie do m . T rw a ło to ja k ie pięć lat.

Sameś w id z ia ł te złote ściany, le jasne o kn a , ten dach z p a zd ra - m i o kapem . Na p o ło w iź n ie ła ­

dne p o w sta ło gazdostw o, a n ie ta k d a w n o tem u, ja k ksiądz z a m ­ b o n y p rz y k a z y w a ł nam wszyst­

k im b ra ć w z ó r z K u b y Ł o k ie tk a , k tó r y p ra c o w ito ś c ią i p iln o ś c ią w y b ił się z biednego s ie ro ty na gospodarza i w łaścicie la . Z m ie ­ siąc te m u , ja k ch cia ł się ożenić, a te ra z w szystko się sko ń czyło . C ała praca, cała oszczędność, w szystko h a ro w a n ie poszło z d y -

(6)

C o p is z e P rasa L u d o ira

N a łam ach prasy ludow ej — w s z y s tk ic h odcieni p o lity c z n y c h

— zn ó w w y p ły n ę ła spraw a jednoś­

c i ru c h u ludow ego.

Zagadnienie to m a zasadniczą wagę dla przyszłości w s i i je j m o ż liw o ś c i ro z w o jo w y c h na od­

c in k u p o lity c z n y m , społeczno- gospodarczym i w ychow aw czo- ośw ia to w ym . Choć w y stę p u ją tu poważne różnice zdań, to sam fa k t, że c zo ło w i działacze ru c h u lu d o ­ wego piszą i m ó w ią o ty m , dow o­

d zi o ic h w ie lk im zro zu m ie n iu dla jedności ch ło p skie j— k tó ra wcześ­

n ie j czy później m u s i nastąpić — bez w zględu na upartość, g ry ta k ­ tyczne i am b icje personalne. W y ­ maga tego b ow iem nie ty lk o in te ­ res i dobro w si i chłopa ale i przede w s z y s tk im dobro państwa i d e m o k ra c ji — budow anej i u- m acn lanej przez obóz chłopsko- ro b o tn ic z y .

S pory czy jedność la m a zna­

leźć sw ój w y ra z w S. L . czy w P.

S. L ., czy m e d ia to ra m i m a ją być

„ W ic i“ , czy T o w . U n iw e rs y te tó w L u d o w y c h nie należą do k w e s tii zasadniczych. N ie ulega w ą tp li­

wości że we w szystkich organiza­

cjach lu d o w y c h d o k o n y w u ją się ważne procesy i przem iany.

Szukanie i w ytycza n ie w ła ści­

w ych dróg na przyszłość nie jest

• i. B ie d n y K u b a zaczynać m u ­ si i n o w o .

„ d y ta k o jcie c o p o w ia d a ł dzie­

je K u b y , ogień m a la ł co ra z b a r­

dzie j, u s u w a ły się z w o ln a d y m y i o to , co u jrz e liś m y ie ra z przed sobą.

N ie d a le k o od p o g o rze liska le ­ żała k u p a k a m ie n i naznoszo nych prze;: K u b ę z ja ło n iz n y . S iedział na n ie j m a ły , o s p o w a ty c z ło w ie k i p a trz y ł na p o ża r, b iją c y m u w tw a rz gorącem . B y ł to K uba.

N a p ó ł u b ra n y , o k r y ł się cuchą o d św ię tn ą , za rzu co n ą na ra m io ­ na Je d yn ą rzeczą, k tó ra m u oca­

lała. L u d zie nie z b liż a li się do n ie g o ; o jciec c h cia ł m u p o w ie ­ dzieć k ilk a s łó w pociechy, ale nie m ia ł o d w a g i. Z d a w a ło się nam , że K u b a lada c h w ila z e rw ie się z ró ż n y m p rz e k le ń s tw e m i rzuci się w ogień. W reszcie, gdy p ło ­ m ie n ie liz a ły ju ż ty lk o zie m ię i gdy z p o g o rz e li w y ło n iły się na-

rzeczą ła tw ą i nie d o ko n u je się bez pew nych w strząsów , u tarczek i nieporozum ień. W sza k jedność obozu robotniczego pociągnęła za sobą w y jś c ie z PPS k ilk u działa­

czy.

Z b y t ważne sto ją przed n a m i za­

dania i nie m ożem y trz y m a ć się ku rczo w o łu d z i i k o n c e p c ji k tó re ulegać m uszą r e w iz ji ta k często ja k szybko biegną k o ła naszej h i­

s to rii. T a k b y ło w czo ra j — dziś, i ta k będzie ju tr o . Odgłosy prasy lu d o w e j zarów no n a ten tem at ja k i w odniesieniu do in n y c h zagad­

nień zamieszczać będziem y na ła ­ m ach naszego pism a z tą m yślą, b y in fo rm o w a ć naszych c z y te ln i­

ków o n u rta c h i głę b o kich prze­

obrażeniach, ja k ie zachodzą w p ra ­ sie chło p skie j ró żn ych k ie ru n k ó w i o rg a n iza cyj lu d o w ych .

D z ie n n ik L u d o w y — pism o SL zamieszcza c y k l a rty k u łó w na te­

m a t jedności ru c h u ludow ego. W

■wypowiedziach ty c h b io rą udzia ł i c i lu d o w cy, k tó rz y niedaw no o- p u ś c ili szeregi PSL. N ow e W y ­ zw olenie i w s tą p ili do S tr. L u d o ­ wego.

Z daniem ic h jedność ru c h u lu ­ dowego może dokonać się ty lk o w w S tr. L u d o w y m —- do któ re g o w in n i p rzystą p ić szczerzy demo- k ra c i-lu d o w c y — tk w ią c y dotych-

gie, m u ro w a n e - szczątki k o m in a , K uba p o d n ió s ł się z m iejsca, p o d ­ szedł do ogn ia , p o c h w y c ił k a w a ł w ę g la i z a p a lił sobie fa jkę .

B y łe m w ów czas jeszcze m a ły i n ie w ie le u m ia łe m m yśleć, ale p a ­ m ię ta m do tą d : k ie d y m ta k o ś w i­

cie w id z ia ł K ubę Ł o k ie tk a , na w ła s n y m p o g o rz e lis k u palącego fa jk ę , z ro b iło m i się n a ra z g o rą ­ co. Snąć czułem , ja k w ie lk i jest le n c z ło w ie k , o ile w ię k s z y od swej d o li. K u rz ą c fa jk ę , u sia d ł z n o w u na k u p ie k a m ie n i i p a trz y ł p rze d siebie. P otem w s ta ł i p o czą ł grze­

bać w p o p ie lis k u . Za c h w ilę w y ­ d o b y ł sw o ją siekierę. Z w ę g lo n y trz o n o d rz u c ił, z a ło ż y ł n o w y i

w z ią ł się do ro b o ty .

M in ę ło od tego czasu la t k ilk a . N a ja ło w iź n ie p ię k n e d zisia j p o ­ la ; na p o g o rz e lis k u n o w y p o w s ta ł d o m . O ż y w ia go ch m a ra dzieci, a K u b a Ł o k ie te k uczy sw o ich sy­

n ó w p ra c y i ■wytrwałości.

cza« w P S L i w P S L N ow e W y * Zwolenie.

Poddając ostrej k ry ty c e p o lity - kę P S L i jego p rz y w ó d c y St. M i­

k o ła jc z y k a — D z ie n n ik Ludowy, pisze: „że niem a dw óch słusznych l in ii p o lity k i lu d o w e j. Jest ty lk o je d n a “ . R eprezentuje ją S tro n n ic ­ tw o Ludow e. W ty m sam ym d zie n n ik u w a rt. Ręka „D la cze g o “

— k tó r y m a b yć w ytłu m a cze n ie m jego d e c y z ji przejścia do S L — m. in n y m i czyta m y:

„O d samego p oczątku ja k o nasz zasadniczy cel p o s ta w iliś m y — jedność ru c h u ludow ego. Tę jed- ność ro z u m ie liś m y i ro z u m ie m y ja k o grom adzenie s ił ch ło p skich pod sztandaram i, k tó re są lu d o w e nie ty lk o z nazw y i k o lo ru , ale i — co najw ażniejsze — ze swej n a j­

głębszej treści.

Jak ju ż w yże j m ó w iliś m y , zna­

la zło się je d n a k k ilk u łu d z i, po­

noszonych w y g ó ro w a n y m i a m b i­

c ja m i o so b istym i oraz podszepta­

m i obcym i, k tó rz y u s iło w a li ze­

pchnąć N ow e W y z w o le n ie z o b ra ­ nej przez nie słusznej d ro g i i we­

pchnąć je w ciasny i ciem ny zau­

łe k P S L -o w skie j n e g a cji oraz W R N -o w s k ie j przebiegłości i nie-

szczerości“ .

C h ło p ski S ztandar — organ P S L z a jm u je się w je d n y m ze sw ych a rty k u łó w zagadnieniem stosunku P S L do „ W ic i“ — tw ierdząc, że sym patie m ło d zie ży ch ło p skie j do P S L w y p ły w a ją z w ie lk ie j d z ia ła l­

ności w ychow aw czej P S L — w k tó r y m to s tro n n ic tw ie n ik t m e r o b i k a rie ry p o lity c z n e j — ale peł­

n i się tw a rd ą — ciężką, w ym a g a ­ jącą zaparcia się siebie, służbę dla k r a ju zgodnie z sum ieniem oby­

w a te ls k im i społecznym ch ło p ­ s k im — a to o d d z ia ły w u je na m ło ­ dzież m o cn ie j n iż wszelka frazeo­

lo g ia i d y d a k ty k a .

D latego — tw ie rd z i C hłopski«.

S ztandar —- c o k o lw ie k się stanie, P S L nie zaprzestanie w y c h o w a w ­

czo o d działyw a ć na m łodzież po­

przez sw oje istnienie, pracę i w a l­

kę w sp a rtą o zasady m o ra ln o - ludzkie.

J. N iecko w a rty k u le „C z y k r y ­ zys i rozdroże“ zam ieszczonym w W ic ia c h przeprow adza pole m ikę

re w iz jo n is ta m i id e o lo g ii w ic io ­ w e j. O dpierając z a rz u ty re w iz jo - n is tó w tw ierdzących, że przedw o­

je n n y ru c h w ic io w y do ro d z in y n a ro d ó w sło w ia ń skich nie zaliczał ZSRR — N iecko pisze:

( D o k o ń c z e n ie na s tr . 7 - e j j

(7)

(D a ls z y cią g ze s tr. 6 -e j)

„A le za p o m in a ją o ty m , że przed w o jn ą ż y liś m y w in n e j rze czyw i­

stości. Jeśli chodzi o ścisłość, to re ż im sa n a cyjn y p a ra liż o w a ł na­

sze działania na terenie S ło w ia ń ­ skiego Z w ią z k u M łodzieży W ie j­

s k ie j. ograniczone do Czechosło­

w a c ji, B u łg a rii i Ju g o sła w ii. A czyż m o g ła b yć m ow a o Z w ią z k u R a d zie ckim ? D o d a jm y p rz y ty m jto, że spraw a jedności n a ro d ó w s ło w ia ń s k ic h w Z w ią z k u Radziec­

k im nie b y ła w te d y staw iana na p o rz ą d k u dziennym . N ie za p o m i­

n a jm y i o ty m , że przedw ojenne s to s u n k i pom iędzy Polską, a Z w . R a d z ie c k im b y ły niechętne, a g ra ­ n ice szczelnie zam knięte. W re sz­

cie, że na s k u te k w ie ko w ych w a lk n a ro d u polskiego z R osją — n a ro ­ s ło w narodzie p o ls k im dużo nie­

chęci, k tó ra nie w ygasła i po uj>ad- k u caryzm u.

T o zaś, że w ram ach Z w ią z k u R adzieckiego z n a jd u ją się i n a ro ­

d y sło w ia ń skie — w czym to może przeszkadzać ro z ra s ta n iu się id e i n a ro d ó w sło w ia ń skich ? Czy ger- m a iiiz m nie w y k re ś la sobie g ra n i­

c y na U ra lu ?

W y d a je m i się, że koledzy re ­ w iz jo : i iści, g d yb y nie ulegali pe­

s y m iz m o w i i negacji, to w o p a r­

c iu o przekreślaną w artość idei n a ro d ó w sło w ia ń skich m o g lib y n a k re ś la ć bardzo cie ka w y fra g ­ m e n t p ro g ra m u prac w ru c h u w i­

c io w y m — prac zm ie rza ją cych do pogłębienia i rozszerzenia tej id e i

— i je j p ra k ty k o w a n ia przez wza­

jem ne poznaw anie w a rto ś c i du­

chow ych, k u ltu ra ln y c h i gospo­

darczych b ra tn ic h n a ro d ó w sło­

w ia ń s k ic h “ .

W ty g o d n ik u społeczno-literac- k im „W ie ś “ w a r t . „D w ie epoki r u ­ chu ludow ego“ J. A. K r ó l prze p ro ­ wadza analizę id e o lo g ii ru c h u lu ­ dowego w jego początkach oraz przed w o jn ą i obecnie. W . W ito s w edług a u to ra rozpoczął w ie lk ie dzieło u p a trio ty e z n ie n ia w si. B y ł to n o w y etap po okresie ślepych kla so w ych o d ru ch ó w w a rs tw y ch łopskiej. Lecz serce chłopskie oszukane b y ło p a ń skim p a trio ty z ­ m em. Obecni p rz y w ó d c y S tro n ­ n ic tw a Ludow ego — zdaniem au­

to ra — re p re ze n tu ją trze ci etap ru c h u ludowego i św iadom ości chło p skie j — kie d y b u d u je się no­

w ą treść p a trio ty z m u i zręby n a ­ ro d u mas lu d o w ych . T a now a treść w id z ia ln ą je st gospodarczo,

„P o ls k a L u d o w a — pism o PSL z poznania p o d e jm u je dyskusję na tem at t. zw. d e m o k ra ty z a c ji W ic i i tw ie rd z i że zw iązek je s t o rg a n i­

zacją apolityczną , ale:

„M im o że Zw iązek nie brat czynnego u d zia łu w życiu p o lity c z ­ n ym . nie m ożna b y ło odgrodzić m łod zie ży w ie js k ie j kolcza stym d ru te m od p rz e p ływ a ją cych w a rt­

k im n u rte m w y p a d k ó w codzien­

nego dnia. M iędzy m a tk i i ojcó w a dzie ćm i nie m ożna b y ło ustaw ić iz o lu ją c e j zapory. Stąd, ja k k o l­

w ie k Zarząd G łó w n y nie zabierał głosu w sprawTach po lityczn ych .

w terenie m łodzież o b ja w ia ła s y m ­ patie do tego ru c h u ludow ego, k t ó ­ r y k ro c z y ł w y tk n ię tą przed w o jn ą drogą.

T o rów nież w y w o ła ło głosy n ie ­ zadow olenia u tych, k tó rz y chcie­

lib y w idzieć m łodzież w ic io w ą na sw o im p o d w ó rk u “ .

Podając dorobek Z w ią z k u w w każdej dziedzinie życia społecz­

nego oraz jego w ie lk i w k ła d dla dem okratycznego obozu w Polsce

— Polska L u d o w a zaznacza:

„ W ty m stanie rzeczy słychać o a k c ji „d e m o k ra ty z a c ji“ Z w ią z ­ ku. Czy .W ic i“ nie są d e m o k ra ty ­ czne? Gdzież w ta k im razie szu­

kać należy lu d z i postępowych, je ­ żeli organizacje na zd ro w ych , o- p a rte - zasadach, organizacje, k tó ­ re j czło n kó w przed w o jn ą p ię tn o ­ w ano słowem „k o m u n is ta “ jest -niedem okratyczna ?“

„Ż y c ie W s i“ — ilu s tro w a n e p i­

smo chłopskie — w ydaw ane przez PSL Nowe W yzw o le n ie — zam ie­

szczając m . in n y m i zdjęcia z r u j­

n ow anych osiedli na w si i ich od­

budowę — dodaje słuszny k o ­ m entarz do ty c h zdjęć w k tó ry m czytam y:

„ W ty m w ie lk im dziele odbu­

d o w y k r a ju bardzo w ażnym je st św iadom y w y s iłe k każdego o b y­

watela. Bezowocne jest tu ociąga­

nie się i w ycze kiw a n ie cudów . Po p ro stu trzeba zakasać rę k a w y i harow ać od rana do nocy ł»ez w zględu na porę ro k u , bo in n e j

ra d y nie m a “ .

tych w ie lk ic h sukcesów, ja k ic h p e łn o w ich h is to rii. O to o w e p a ­ m ię tn e słow a J. W a szyn g to n a :

„Z a c h o w a jc ie w ia rę i s p ra w ie ­ d liw o ść w stosunku do w szyst­

k ic h n a ro d ó w ; ro z p o w s z e c h n ia j­

cie w śró d n ich p o k ó j i h a rm o ­ nię.? D la w y k o n a n ia tego p la n u n ic nie jest b a rd z ie j istotne n iż w y ru g o w a n ie stałych, z a ko rze ­ n io n y c h a n ty p a tii d o je d n ych na­

ro d ó w o ra z n a m iętneg o p rz y w ią ­ zania do in n y c h ; na ich m iejsce ro z w ija ć n a le ży uczucia p rz y ja ź ­ ni w stosunku do w szystkich. N a ­ ró d , k tó ry p o z w a la sobie na na-

| r - w v ą nien a w iść lu b n a ło g o w e p rz y w ią z a n ie d o drugiego - i s n - du, jest d o p e w neg o stopnia n ie ­ w o ln ik ie m . H a rm o n ia i lib e ra ln e

• će z w s z y s tk im i n a ro d a ­ m i w skazane są przez p o lity k ę , lu d zko ść o ra z in te re s."

JERZY WASZYNGTON

D n. 22 lute g o A m e ry k a n ie o b ­ c h o d z ili 215-tą rocznicę u ro d z in

•pierwszego swego p re zyd e n ta Je­

rz e g o W aszyngtona. Z o k a z ji te j r a d io i prasa S tanów Z je d n o c z o ­ n y c h p rz y p o m n ia ła , że w ie k o p o ­ m n a zasługa J. W aszyngtona p o ­ le g a ła n ie ty lk o na ty m , że p o tra ­ f i ł n a tch n ą ć w ia rą w e w łasne si­

ł y 600.000 ro d z in , k tó re w ów czas z a m ie s z k iw a ły A m e ry k ę P ó łn o c­

n ą , n ie ty lk o p o tr a fił zjed n o czyć ró ż n e o d rę b n e o rg a n iz m y p ó ł- p a ń s tw o w e tego k ra ju w jed n ą całość i d z ię k i te m u z a p e w n ić z w y c ię s tw o S p ra w ie W o ln o ści, a le także i na ty m , że m ą d ro ścią sw ą i czystością m o ra ln ą p o tra fił te o rg a n iz m y zespolić w je d n o n a zawsze. O siągnięte to zostało d z ię k i w ie lk ie j s p ra w ie d liw o ś c i

p re zyd e n ta i d z ię k i zaufaniu , k tó re p o tra fił sobie pozyskać. Si­

ła i d o b ro b y t A m e ry k i P ółnocne;

polega w ła śn ie na ty m , że skła­

d a ją się na n ią Stany Z j e d n o - c z o n e. S w a rliw a E uropa, m o ­ że w ła śn ie z p o w o d u sw ej tra d y ­ c ji h is to ry c z n e j nie m oże w cią ż jeszcze znaleźć d ro g i k u p r a w ­ d z iw e j jedności. Z p rz y k ła d u je d ­ n a k A m e ry k i w id z im y , że w ła śn ie ta d ro g a zgody i jedności jest d ro ­ gą szczęścia.

R ó w n ie ż p rz y k ła d e m dla w szy­

stkich p a ń stw m oże b y ć p ra w ie te sta m e n to w e p rz y k a z a n ie J. W a ­ szyngtona , tyczące się p o lity k i za­

g ra n iczn e j jego następców . Sto­

so w a n ie się d o tego p rz y k a z a n ia w a ln ie się p rz y c z y n iło d o zapew ­ n ie n ia Stanom Z je d n o c z o n y m

(8)

'JÓZEF NIEĆKÓ

Much L u d m iły to P o lsce P o d zie m n e )

(D a ls z y ciąg)

Z lic z b y 8-m iu z w y k ły c h cz ło n ­ k ó w N K W b y ło w te d y po d o k u ­ p a cją n ie m ie cką z a le d w ie trz e c h : Józef G ru d z iń s k i w W arszaw ie, S ta n isła w M ie rzw a w K ra k o w ie i W ła d y s ła w W ite k w p o w . ta rn o w ­ skim , P ozostali z n a le ź li się czę­

ściow o we F rn cji, a m ia n o w ic ie : p ro f. K o t Stanisław , D r G ra liń s k i Z y g m u n t, D r ja w o rs k i Jan, Poza ty m : Jan K ró l z n a la z ł się w n ie ­ m ie c k im obozie je ń c ó w , zaś Jó­

zef R ałcerzak o d cię ty został w w o j. B ia ło s to c k im , skąd p o w ró ­ c ił w 1942 ro k u . > [$

N a w e t b a rd z o w ie lu c z ło n k ó w R ady N a czelnej zn a la z ło się poza ja k im iś k o łw ie k m o ż liw o ś c ia m i d z ia ła n ia , bądź to na skutek e m i­

g ra c ji, bądź też aresztow ań i śm ierci.

N ie le p ie j p rze d sta w ia ła się spraw a z k ie ro w n ic tw a m i w o je ­ w ó d z k ic h o d d z ia łó w S tro n n ictw a . M ia n o w ic ie A n d rz e j Czapski, k tó ­ r y b y ł ró w n ie ż i prezesem S tro n ­ n ic tw a na w o j. W arszaw skie, ja k to ju ż p o w ie d z ia n o , został z a m o r­

d o w a n y . Prezes w o j. L u b e lskie ­ go — D r Z y g m u n t G ra liń s k i — zn a la zł się na e m ira c ji, zaś w ic e ­ prezes — S tanisław W ó jc ik — za ra z w p ie rw szych dniach k u - p a c ji a re szto w a n y i z w o ln io n y w początkach 1940 ro k u . Prezes" na w o j. K ie le c k ie — N o w a k , ze W zględu na p o d e szły w ie k i cięż- k:i stan z d ro w ia nie m ó g ł w y k a ­ z yw a ć żadnej in ic ja ty w y . Prezes na w o j. Poznańskie — Gołaś, w ra z z c z o ło w y m i d zia ła cza m i S tro n n ic tw a został w y s ie d lo n y . Z d e k o m p le to w a n e też zostały i .Władze okręgu kra k o w s k ie g o .

M niej w ię ce j p o dob na sytuacja zaistniała i w e w ła d za ch p o w ia ­ to w y c h o d d z ia ó w S tro n n ictw a . Jeśli naw et tu i o w d z ie z a rz ą d y p o w ia to w e nie zostały z d e k o m ­ p le to w a n e to je d n a k c z ło n k o w ie ich m u sie li m ieć się na ba czn o ­ ści. Gestapo p o sid a ło b o w ie m W ykazy w ła d z p o w ia to w y c h w sze lkich o ra n iz a c y j, w ra z z ak­

ta m i w y w ia d u p o lic y jn e g o , p r o ­ w a d zo n e g o p rzed w o jn ą przez w ładze, p o lic y jn e starostw a. A je ­ śli n a w e t n ie k tó rz y starości z n i­

szczyli te akta, w te d y Gestapo, d z ię k i usłużności p o lic ji g ra n a to ­

w e j, bądź też ludności po ch o d ze ­ nia n ie m ie c k ie g o — z ła tw o ścią u stalało w y k a z y d z ia ła czy p o li­

tycznych i społecznych. Następ­

nie bacznie o b s e rw o w a n o ich r u ­ chy, — ja k o też tu i o w d zie się­

gano po nich ja k o po z o k ła d n i- k ó w za p rz e ja w y ja k ic h k o lw ie k a k c y j sa botażo w ych. W ten spo­

sób w ie lu z n ic h ro z s trz e liw a n o łu b w y w o ż o n o do o b o z ó w iz o la ­ cyjnych.

Z pow yższego jasno w y n ik a , że R uch L u d o w y , u ję ty p rzed w o j­

ną w ra m y o rg a n iza cyjn e S tro n ­ n ic tw a , p o z b a w io n y na raz swych c zo łó w e k k ie ro w n ic z y c h , p rz e i­

staczał się w' ro z le w is k o , p e n e tro - w n e przez ró ż n o ra k ie o rg a n iz a - s cje w o js k o w o -p o lity c z n e .

M ó w ią c o ty m , że S tro n n ic tw o L u d o w e zaraz w począ tka ch o- k u p a c ji p o zostało p ra w ie że bez w ła d z naczelnych , — p rz e m ilc z e ­ liś m y postać M arszalka M acieja R ataja. Ze sta n o w iska fo rm a ln o - sia tu io w e g o M arszałek R ataj b y ł b o w ie m poza naw iasem w ła d z naczelnych S tro n n ictw a .

Fakt ten z a istn ia ł na skutek nie­

p rz e w id z ia n y c h w y p a d k ó w . M ia ­ n o w ic ie : na o statnim p rz e d w o ­ je n n y m K ongresie M arszałek Ra­

ta j je d n o m y ś ln ie został p o w o ła ­ n y na sta n o w isko prezesa. W y ­ b ó r ten p rz y ją ł z w y ra ź n y m p o d ­ trz y m a n ie m d e cyzji p o p rz e d n ic h kongresów , że prezesem S tro n n ic ­ tw a jest w dalszym ciągu W in ­ centy W itos, p rz e b y w a ją c y w ó w ­ czas na e m ig ra c ji. Jeśliby prezes W ito s p o w ró c ił z e m ig ra c ji — n a tych m ia st o b e jm ie prezesurę S tro n n ictw a .

Jak w ia d o m o , w m a ju 1939 r., e m ig ra n c i, z prezesem W itosem na czele, p o w ró c ili c!o k ra ju . M a r­

szałek R ataj p rz e k a z a ł te d y k ie ­ ro w n ic tw o S tro n n ic tw a -w ręce prezesa W itosa. . O d tego czasu M arszałek R a ta j pozostał ty lk o je d n y m spośród stu c z ło n k ó w R a d y N aczelnej i re d a k to re m

„Z ie lo n e g o S z ta n d a ru " — o rg a n u S tro n n ictw a .

G dy je d n a k po tra g e d ii w rz e ­ ś n io w e j z a b ra k ło prezesa W ito ­ sa, to w ż a d n ym w y p a d k u s tro ­ na fo rm e łn o -s ła iu to w a nie m o ­

gła stać na p rzeszkodzie do re­

p re z e n to w a n ia S tro n n ic tw a prze z M arszałka R ataja. Posiadał O n b o w ie m o lb rz y m i a u to ry te t n ie ty lk o w R uchu L u d o w y m , ale i w 5 ca łym społeczeństw ie p o lskim * W szyscy z n a li Jego w y s o k ie w a r­

tości m o ra łn o -p o lity c z n e i spo­

łeczne, dlatego też, gdy za p a n o ­ w a ła o ku p a cja , w te d y nie ty lk o lu d o w c y , ale i wszyscy n a jw y b it­

n ie jsi p o lity c y z in n y c h p a rty j I s tro n n ic tw p o k ła d a li w o sobie M arszałka duże nadzieje. Po­

w szechnie w ie rz o n o , że Masza- łe k z p o w o d z e n ie m zabierze się do u p o rz ą d k o w a n ia życia k o n - sp irą c y jn g o i w re zu lta cie d o p ro ­ w a d z i do u tw o rz e n ia o g ó ln o -p o ł- skiego ośrodka dysp o zycyj p o li­

tycznych.

M arszałek R ataj p o k ła d a n y c h w N im n a d zie i nie z a w ió d ł. Stał się b o w ie m z a ło życie le m p o d w a ­ lin pod ro z b u d o w ę Polski Pod­

z ie m n e j. N ie m ó g ł -- niestety — za p o czą tko w a n e g o dzieła d a le j p ro w a d z ić , ale to ju ż nie od N ie ­ go zależało.

M arszałek R ataj św ia d o m b y ł potęgi n ie m ie c k ie j i nie n a le ż a ł do rzędu z b y tn ic h o p ty m is tó w co do ryc h łe g o ro z g ro m u N ie m ie c.

W y ra ź n ie p o d k re ś la ł, że p la n u ją c d z ia ła n ia k o n s p ira y jn e , trze b a się n a sta w ia ć na dłuższą falę.

W o d n ie sie n iu do o rg a n iz a c y j­

n ych spraw S tro n n ic tw a d z ia ła ł n a s tę p u ją c o :

U p o w a ż n ił ś. p. Józefa G ru d z iń ­ skiego i M a rię Szczaw ińską do z b ie ra n ia w ia d o m o ś c i o d z ia ła ­ czach lu d o w y c h , celem 'z o r ie n to ­ w a n ia się, gdzie i kto o ra z w ja ­ k im n a s ta w ie n iu z n a jd u je się p o ­ szczególny d ziałacz. O b o w ią z ­ k ie m o b y d w o jg u w y ż e j w y m ie ­ n io n y c h b y ło też z d o b y w a n ie o d d z ia ła c z y lu d o w y c h ta k ic h w ia ­ d om ości, ja k : stosunek o k u p a n ta do lu d n o ści w da n e j o k o lic y ; i o d w ro tn ie : ja k się lu d n o ść zacho­

w u je w o b e c o k u p a n ta ; czy zacho­

dzą w y p a d k i d o n o s ic ie ls tw a ; czy postaw a o g ó łu lu d n o ści w d a n e j o k o lic y jest w obec o k u p a n ta w r o ­ ga, czy p rz y ja z n a , czy też ty lk o o b o ję tn a , czy o k u p a n t d o k o n u je a re s z to w a ń ; poza ty m : czy d o ­ c ie ra m do d a n e j o k o lic y e m is a riu - 8

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

nizowane zostały dwie ogólnokrajowe konferencje — pierwsza przez Związek Nauczycielstwa Polskiego, druga — Ministerstwo Oświaty — poświęcone sprawie kultury

tycznej, dzień w którym zostanie wyrzucony poza burtę życia politycznego w Polsce przez własne Stronnictwo, Świadomość, że Radę Naczelną trzeba będzie

Trzeba bowiem zdawać sobie sprawę z tego, że masy ludowe pod koniec X V II i na zaraniu X V III wieku — i jeszcze długo później — świadome już były

Opłatę za prenumeratę należy przekazywać przekazem pocztowym pod adresem administracji. Składano w drukarni Chłopskiej

Głównym tematem obrad była ciężka sytuacja materialna

Wystawa obrazuje dorobek Polski od czasu zakończenia wojny i cieszy się wielkim powodzeniem.. Korfantego przeniesione zostały na Górę

określając ich używanymi wtedy przez nich pseudonimami, przedtym jednak trzeba zapytać o zgodę czy godzą się na po­.. danie ich