• Nie Znaleziono Wyników

W arszawn. d. 26 Kwietnia 1891

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "W arszawn. d. 26 Kwietnia 1891"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

1 7 . W arszawn. d. 26 Kwietnia 1891 r . T o m X .

T Y G O D N IK P O P U L A R N Y , P O Ś W IĘ C O N Y N A U K O M P R Z Y R O D N I C Z Y M .

PRENUMERATA „WSZECHŚWIATA".

W Warszawie: rocznie rs. 8 kw artalnie „ 2 Z przesyłką pocztową: rocznie „ 10

półrocznie „ 5

Prennmerować można w R edakcyi Wszechświata i we wszystkich księgarniach w kraju i zagranicą.

Komitet Redakcyjny Wszechświata stanowią panowie:

Aleksandrowie/. J., Deike K „ Dickstein S., Hoyer H., Jurkiewicz K., Kwietniewski W ł., Kramsztyk 9.,

Natanson J., Pranss St. i Wróblewski W .______

„W szech św ia t" przyjm uje ogłoszenia, których treść ma jak ikolw iek zw iązek z nauką, na następujących warunkach: Z a 1 wiersz zw yk łego druku w szpalcie albo jego m iejsce pobiera się za pierwszy raz kop. 7'/>>

za sześć następnych razy kop. 6, za dalsze kop. 5.

-A.c3.res IS © d.alcc

3

ri: I K r a .łs o w s lc ie -I lP r z e d .r o .ie ś c ie ,

3

>Tr ©Q .

GDZIE I KIEDY P O W S T A Ł Y

ROŚLINY DWULIŚCIENNE?

Badania roślin kopalnych, zagrzebanych w rozm aitego w ieku pokładach ziem i w y ­ jaśniają, rozm aite ciem ne lub sporne kw e- styje botaniczne. Z ależn ie od stanowiska, z którego j e badamy, dostarczają one mate­

ry ja łu dla system atyki lub gieog ra fii, ana­

tom ii lub fiz y jo lo g ii roślin, bez nich w resz­

cie w szelkie pokuszenie się o w ykreślen ie drzew a gien ea lo giczn ego świata roślinnego pozostanie bezowocne.

P rób o w a n o do niedaw na w ytłu m aczyć różnice w roślinności różnych ok olic ziem i samym w p ły w e m klim atu. Ostatnim w y ­ razem tego kierunku gie o g ra fii roślin jest znakom ite zresztą dzieło G riesebacha „V e - getation der E r d e ” . M etoda ta napotkała je d n a k na ty le trudności, niedających się usunąć i popadła w tak liczne sprzeczności, że ustąpić musiała m etodzie p a leon tologicz­

n ej, k tórej tw órcam i b y li A s a G ra y w A m e ­ ryce, D e C andolle w e F ra n cy i, U n g er

w Niem czech. Z ch w ilą, gd y poznaliśm y roślinność ja k ieg oś kraju w u biegłych w ie ­ kach, lub daw nych form acyjach g ie o lo g ic z - nych, poznajem y zarazem d laczego taka, a nie inna flora p o k ryw a go obecnie; pozna­

je m y w obecnej florze ostatnie ogn iw o ni­

g d y n ieprzerw an ego łańcucha ciągłych zmian, ja k im roślinność zawsze ulegała.

Im dalej cofam y się myślą w przeszłość, tem bardziej nam obce napotykam y flory, aż w reszcie dosięgam y okresu, w którym na ziem i brakło roślin, brakło i życia. R o z ­ le g ły p ery jo d czasu od o w ej m artwej epoki aż po dzień obecny dzielą gie o lo go w ie, na, podstawie zmian w faunach i florach w y g a ­ słych, na trz y w ielk ie p eryjo d y, t . j . n a j­

starszy: paleozoiczny, średni: m ezozoiczn y i m łody: cenozoiczny. Zaś w każdym z tych p eryjo d ó w odróżniają jeszcze mniej lub w ięcej ro z le g łe okresy czasu pod nazwą fo r- macyj gieologiczn ych . P rze g lą d tych for- macyj podaję na załączonej tabelce głó w n ie dlatego, aby na niej u w ydatnić, że paleo­

botanicy nie zgadzają się z paleozoologam i, co do podziału form acyj gieologiczn ych na p e ry jo d y gieolo giczn e, a nie zgadzają d la ­ tego, że zasadnicze zm iany we florze, a w ięc takie zm iany, które decydują o powstaniu

(2)

258 W SZEC H ŚW IAT. N r 17.

n o w ó j fo rm a c yi lub p ery jo ilu zachodzą sta­

le w cześn iej, a niżeli zm iany w św iecie z w ie ­ rzęcym . T o zn aczy, że p e r y jo d y lub fo r- m a cyje g ie o lo g iczn e tw o rzo n e ze w zględ u na roślinność, rospoczynają się zaw sze w cześn iej, an iżeli fo rm a c y je lub p e r y jo d y tw o rzo n e ze w zględ u na św iat zw ierzęcy . W y k a z u je to załączon a tabelka, podająca spis form acyj od n ajm łodszych do najstar­

szych.

P ery jo d y w św iecie r o ­

ślinnym

F orm acyje

P e ry jo d y w św iecie zw ie­

rzęcym

cenozoiczny 1

m ezczoiczny

1 4. Krea

!

5. jurae 6. tryja 7 a góra

1. obecna

2. d y l u w i j a l n a ^cenozoiczny 3. trz e c io rz ę d o w a )

4. k red o w a j

rasow a ^ mezozoiczny jasow a j

7b dolno } p erm 8kaj 8. w ę g lo w a

paleozoiczny 1 9 . d e w o ń s k a /paleozo iczn y 110. sylurska

ł 11. kam b ryjska

N ie tutaj m iejsce w yjaśn iać, czem się ró ż ­ n iła roślinność ziem i w trzech w spom nia­

nych p eryjo d a ch , dla p rzy p o m n ien ia w sp o ­ mnę je d y n ie , że na p e ry jo d p a leo zoiczn y p rzyp a d a n a jw ięk szy ro z w ó j paprotn ików (P te r id o p h y ta ), na p e r y jo d m ezo zoiczn y ro z w ó j roślin , nagonasiennych a w ię c sa­

g o w c ó w i d rze w iglastych , na p e r y jo d ce­

n ozo iczn y w reszcie ro z w ó j roślin dwu- i je - dnoliściennych, których w peryjod a ch star­

szych zu pełn ie brakow ało.

K w e s ty ja , k ied y i g d zie w y t w o r z y ły się roślin y-okryton asien ne, a w ięc je d n o - i d w u ­ liścienne, które ro d z in y tych roślin są n a j­

starsze, przedstaw ia i dziś jeszcze pew ne punkty sporne, została je d n a k d z ię k i bada­

niom kilku lat ostatnich tak d alece r o z ja ­ śniona, że zasłu gu je na bliższe poznanie.

W epoce ju ra jsk ie j roślin okryton asien ­ n ych na ziem i je s z c z e n ie było. M onotonna ów czesna flora składała się z bardzo lic z ­ nych d r z e w szp ilk o w ych , sagow ców , lic z ­ nych p aproci i n iew ielu sk rzyp ó w . T a k ie flo ry ju ra js k ie zn am y np. z o k o lic K r a k o ­ wa, znam y j e nadto ze w schodniego w y b r z e ­ ża A n g lii, S zp icb ergu , S y b e ry i, Japonii, In - d y j p rzed ga n geso w ych . Ś w ia d czą one o w ie l­

kiej jednostajności klim atu o w ej epoki. P a ­ p rocie drzew iaste lub sagowce w ielo k ształ­

tne, które do wzrostu w ym aga ły bez w ątpienia tem peratury zw ro tn ik o w ej, rosły zarów n o w pobliżu bieguna na S zpicbergu , ja k w p o ­ bliżu ró w n ik a w In d y ja ch , ja k i w o k olic y K r z e s z o w ic koło K i -akowa.

W bespośrednio następnej epoce, to jest w form acyi k red ow ej, zaszła w roślinności ziem i n ajb ardziej doniosła zmiana. Zn a­

m y ju ż obecnie kopalne flo ry k red o w e z r o z ­ m aitych ch w il tej form acyi i z rozlicznych punktów ziem i. Z naj dolni ej szego, najstar­

szego piętra tejże form acyi, z t. zw . iłó w w eldeńskich A n g lii i N ie m iec flora kopalna n ie różn i się w ie le od ju ra jsk ie j. In n e skła­

dały j ą w p ra w d zie gatunki, ale te same z w y k le ro d za je paproci, sagow ców i d rzew szpilkow ych . W jeszcze m łodszej florze karpackiej łu p k ó w w ernsdorfskich roślin dw u liściennych w cale niema. Natom iast w bespośrednio następującej epoce ceno- mańskiej na M o ra w ie, w Czechach, G ren - lan d yi i A m e ry c e północnej napotykam y florę stanowczo od poprzednich różną. P a ­ procie, sagowce i drzew a iglaste ustępują co do ilości gatu nków i okazów , natomiast w iększość roślin ów czesnych n ależy do r o ­ ślin dwuliściennych, obok których lubo rzadko napotykam y nieliczne jedn oliścien ne np. palm y. Zw łaszcza pouczająca jest flora cenomańska Czech, opracowana przez p. Y e - len ow sk iego w Prad ze.

Czeska flora k red ow a składa się z bardzo różnych roślin. O bok paproci z w ro tn ik o ­ w ych, sagow ców i roślin iglastych, występują, w niej bardzo liczne roślin y dw u liścienne i n ieliczn e jednoliścienne. A m ianow icie roślin y dw uliścienne z gru p n a jro zm a it­

szych; obok takich roślin, k tó rym pok rew n e i dziś ż y ją w Czechach, ro sły inne z ro d za ­ j ó w dziś tylk o m ięd zy zw rotn ikam i ż y ją ­ cych i inne jeszcze rodzaje, zu pełnie ju ż w ym arłe. P rzed sta w iciela m i ostatniej g ru ­ p y są pospolite p raw ie w każdej florze k re ­ d ow ej k re d n e ry je (C red n eria ), do których żadna dziś żyją ca roślin a n ie je s t choćby nieco podobna- O b o k nich rosły w tedy ga ­ tunki top oli, kasztana, dębu, buku, płatana, bluszczu i innych dziś w E u ro p ie z w y c z a j­

nych roślin obok rozliczn ych fig, gatunków d rzew a ch leb o w ego (A rto c a rp u s ) lub palm

(3)

N r 17. W SZECHŚW IAT. 259 a w ięc roślin dziś przew ażnie lub w yłączn ie

zw ro tn ik o w ych .

"W ystępow anie rozm aitych ty p ó w roślin ­ nych w e flo rze k redow ej Czech lub Grren- la n d yi je s t następstwem n iew yró żn ien ia ich jeszcze na gru p y, w ym agające odm iennych w a ru n k ów klim atycznych. D o p iero w ep o ­ kach późniejszych ro z d z ie liły się roślin y na gru p y przystosow ane do rozm aitych warun­

kó w klim atycznych. Jedne z nich dotrw ały bez w ie lk ie j zm iany na miejscu, mimo obni­

żenia się tem peratury, inne wskutek tego obniżenia skazane zostały na w ym arcie lub cofnięcie się w okolice bliższe rów nika.

Z a d ziw ia jed n a k niem ało obecność we florze k redow ćj Czech roślin z bardzo wielu znakom icie różniących się rodzin okryton a­

siennych, a zarazem brak typ ó w archaicz­

nych, pośrednich, n iew yraźnych, łączących w sobie cechy w ielu innych, ja k ich to roślin n ależa łob y się w m yśl p raw a stopniow ego ro z w o ju u strojów roślin nych spodziewać w pierw otn ej florze dw uliściennej. Zam iast takich archaicznych typ ó w napotykam y flo­

rę w ogólnych zarysach do obecnej bardzo zbliżoną. T y p ó w pierw otn ych brak, są t y l­

ko pochodne.

T a okoliczność w yzyskiw an a przez j e ­ dnych do zw alczan ia teo ryi ro zw oju D a r­

wina, skłon iła innych do przypuszczenia, że europejska lub gren lan dzka flora kredow a nie je s t pierw otn ą, na m iejscu w ytw orzon ą , ale składa się z takich roślin, które z ja w iły się w innój, nieznanej okolicy, k o lejn o ros- szerza ły d a lej, a rów nocześn ie w yróżn iały coraz b ard ziej. P r z y tem g in ę ły najm niej przystosow ane do otoczenia fo rm y p ierw o ­ tne, do E u ro p y zaś d oszły je d y n ie ty p y p o ­ chodne. Przypu szczen ie to stało się im ­ pulsem do ro zleglejszych poszukiwań, po­

tw ie rd z iło w k ró tce je g o słuszność odkrycie szczątków top oli w doln o-kredow ych w ar­

stwach G ren la n d yi przez H eera, k ilku bar­

d ziej p ierw otn ych roślin dwuliściennych w d o ln o -k red o w e j florze P o rtu g a lii (S ap or- ta ) i w takichże warstwach K a n a d y (D a w - son), g d y tym czasem rozeszła się w ieść o znalezieniu w A m e r y c e północnej najstar­

szej flo ry dw u liściennej, zaw ierającej takie właśnie p ierw otn e roślin y dw uliścienne, j a ­ kich szukano, flo ry łączącej w sobie zna­

miona i gatunki roślinne epoki ju rasow ej

i kredow ej, zaś co do czasu powstania p rzy ­ padającej na najstarsze piętro epoki kredo­

w e j, na gra n icę tejże z form acyją jurasow ą.

Tym cza so w e notatki L . W a rd a (1888), F . H . K n o w lto n a (1889) i O. Feistm antla (1889) ro zb u d ziły niem ałą ciekawość, a o b ­ szernej m on ografii tej flory, którój opraco­

waniem z a ją ł się zasłużony paleobotanik W . Fontaine, w yczek iw an o z n ie c ie rp liw o ­ ścią. W y s z ła ona niedawno p. t. „T h e P o - tomac or you n ger m esozoic flora by W . M . F o n ta in e” ja k o o lb rzym ie dzieło, w którem je s t opisanych 365 roślin kopalnych, t. zw.

fo rm acyi Potom aku, odrysow ano zaś te ro ­ śliny na 158 w ielkich tablicach, tw orzących o d d zieln y atlas.

N iem a zapew ne kraju, któryb y dla bada­

cza roślin kopalnych dosta rczył liczn iejsze­

g o m ateryjału , aniżeli A m e r y k a północna.

M iejscow ości eu ropejskie są w p ra w d zie d o ­ kładniej w yczerpan e i sumienniej opraco­

wane, am erykańskich jest jed n a k znacznie w ięcej. M . Staub w y r z e k ł niedawno, że A m e ry k a północna m ogłab y sama dostar­

czyć m ateryjału do paleobotaniki. Jestto przesada, niem niej jed n a k dostarczyła ona nieoszacowanych zd o b yczy . Jedną z n a j­

cenniejszych jest obchodząca nas pierw otna flora roślin dw uliściennych.

W a rstw y , zaw ierające wspom niane ro śli­

ny, n azyw am y za przykładem W . J. M c G ee form acyją Potom aku. Zn ajdu ją się one we wschodniej części stanu Y ir g in ia , w zdłuż w yb rzeży rzek i Potom ak, koło miast F re - deriksbu rg i H a n n o w e r. Składają się z dwu piętr: dolnego, u bogiego w rośliny d w u li­

ścienne i z górn ego, u tw orzon ego z pstrych iłó w , w k tórym roślin y dw uliścienne są ju ż znacznie pospolitsze. W y d o b y to z tychże warstw florę bardzo bogatą, bo Fon tain e opisuje w cytow an ej m onografii 365 gatu n ­ k ów roślin. U d z ia ł różn ych gru p roślin­

nych w tejże florze u w idoczn iają następu­

ją c e cy fry :

S k rzyp a gatunków 3

P a p ro ci „ 135

S a g o w có w „ 40 (lu b 27) D rz e w iglastych „ 103 (lu b 116) N ieozn aczaln ych szczątków 9

D w u liścien nych 75

S k rz y p y reprezen tow a n e są je d y n ie przez ż y ją c y po dziś dzień rodzaj Equisetum. I n ­

(4)

260 W SZEC H SW IAT. N r 17.

ne ro d za je, k tó re n ad aw ały znam ienne ce­

chy fo rm a c yjo m paleozoiczn ym i m ezozoicz- nym , w y g in ę ły . N ie odznaczają się naw et te s k rz y p y potężnem i w ym iaram i, ja k ie m i im ­ ponują nam sk rzyp y tryjasow e, ow szem są do żyją cych dziś gatu nków bardzo zbliżone.

P a p rocie nie zostały n ależy cie o p ra co w a ­ ne. A u to r zw racał u w agę na liście, a pom i­

j a ł ow ocow an ia, bez których n ik t nie o zn a ­ czy, do ja k ie j ro d z in y paproci ja k a ś z nich należy. O ile sądzę z rysu n k ów , paprocie form acyi P o tom ak u b a rd zo m ało ró ż n iły się od tych, k tó re porastały n izin y polskie w fo rm a c yi ju ra js k ió j, a odciśnięte w g li­

nach ogn iotrw a łych k o ło K ra k o w a , dostar­

c z y ły n ajp iękn iejszych k o paln ych okazów m ezozoicznych. A w ięc b y ły p rze d ew szy - stkiem n ad er pospolite drzew ia ste cy ja teje i dikson ije, ró w n ież po sp o lite d rzew iaste tod eje i pozbaw ion e w zn iesion ego pnia d łu ­ gosze, z k tórych je d e n gatunek (O sm unda re g a lis ) po dziś dzień ozd ab ia nasze bagna.

B a rd zo n ieliczn ie rosły drzew iaste o o lb rz y ­ mich liściach m aracyje, które w epoce w ę ­ g lo w e j d o s ię g ły maximum sw ego ro zw oju , a od tego czasu coraz bard ziej giną, dziś zaś rosną je d y n ie w n ieliczn y ch gatunkach m ięd zy zw ro tn ik a m i. N atom ia st paproci zw ycza jn y ch (P o ly p o d ia c e a e ), k tó re dość są w szędzie pospolite, w ów czas a lb o jeszcze n ie było, albo zn a jd o w a ły się bardzo rza d ­ ko. P r z e c iw n e tw ierd zen ie F o n tain a nie zostało niczem u dow odnione.

S agow ce w ystęp u ją w e flo rze Potom aku jed y n ie ja k o zam je, cyk a sów o liściach je - d n on erw o w ych brak zu pełn y. B y ły to d rze­

w a o pniach gru bych , za zw y c z a j n ierozga- łęzionych , znanych po skam ienieniu pod n azw ą T y so n ia m arylandica. Z u pełn ie po­

dobne pnie znajdu ją się w karpackich w a r­

stwach k red o w ych , np. k o ło W ie lic z k i.

D rz e w a igla ste w ystępują w o lb rzym iej lic z b ie gatu nków i okazów . N ie znam ża ­ dnej innój flo ry k o p a ln ej, k tó ra b y posia­

dała taką obfitość tych roślin. O znaczen ie ro d zin y, do którój one n ależą,p ołączon e jest z pow odu z łe g o zachow ania k w ia tó w i o w o ­ c ó w z p ew n em i trudnościami, niem niej ro ­ zezn a jem y 11 gatu n k ów G in g k o , żyją cego i dziś je szcze w je d y n y m pozostałym gatun­

ku w Chinach i Japonii, a znanym p o w sze­

chnie z naszych o g ro d ó w (G in g k o biloba).

N a d to ro sły tam inne ro d za je z ro d zin y ci­

sów, kilkanaście gatunków Sequoia, k ilk a araukaryj o szerokich liściach i liczne in ­ ne mniej pew n ego p okrew ień stw a roślin y iglaste.

N a jw ięk szą ciekaw ość budzą naturalnie roślin y okrytonasienne. P rzed ew szystk iem zanotow ać n ależy zu pełn y brak roślin j e - dnoliściennych, w szystkie roślin y o k ry to ­ nasienne flo ry Potom ak u należą do dw u ­ liściennych. U zysk u jem y tym sposobem p raw ie pewność dla tw ierdzen ia, że roślin y jed n oliścien n e są pochodzenia późniejszego od dw uliściennych, ja k k o lw ie k i one w y ­ t w o r z y ły się w epoce k red o w e j, ale w m łod- szem tejże form acyi piętrze. W piętrze cenomańskiem Czech i turońskiem F ra n cy i ro sły ju ż palm y i to o liściach pośredniego kształtu m iędzy typem w ach larzow atym a pierzastym , na ja k ie dzielą się dzisiaj ż y ­ ją c e palm y.

Z roślin dw uliściennych w form acyi P o ­ tomaku znajdu ją się je d y n ie liście. K w ia ­ tów i ow oców brak zupełny. L iście zaś w p rzew ażn ej liczb ie w yp a d k ów różnią się kształtem i unerw ien iem od liści dziś żyją ­ cych roślin; n erw a cyja je s t prostsza, p ro st­

sze są i zarysy blaszki liściow ej. T e o k o ­ liczności obniżają n iezm iernie wartość tych skam ieniałości dla systematyka, k tó ry nie w ie, co ma z takiem i szczątkam i począć, n ie w ie, do ja k ich ro d zin ma j e zaliczyć.

W sza k i dziś, gd ybyśm y roślinność ja k ió j obcej nam o k o lic y znali je d y n ie z liści, to n ie o d w a ż y łb y się n ikt śród botaników tak szczu pły i n iep ew n y m a teryja ł rosklasyfi- kow ać system atycznie na ro d zin y i rodzaje.

T e same trudności, n iek ied y naw et w iększe nastręcza badanie liści kopalnych, niem niej przeto, p r z y p ew n ym k ry ty c y z m ie i tak m izern y m a teryja ł daje się zu żytkow ać nau­

kow o.

M a te ry ja ł sw ój W . Fon tain e rosklasyfi- k o w a ł podłu g tego, czy liście m ia ły większe lub m niejsze podobieństw o do dziś ż y ją ­ cych. G d y m iały pew ne podobieństwo w te­

d y za liczał je do rodzaju żyjącego, o liściach n ajbardziej podobnych. P ostęp ow an ie mało uzasadnione, ale w paleobotanice niestety bardzo zw ycza jn e. W ten sposób w ylicza w e florze Potom ak u gatunki rodzaju Sas- safras, Ficus, M y rica , Bom bax, Sterculia,

(5)

N r 17. W SZECHŚW IAT. 261 A r a lia i H ym en ea. L iś c ie zb yt mało do dziś

żyją cych podobne n azyw ał p o d łu g rośliny, do k tórśj choćby najdalsze w y k a z y w a ły p o ­ dobieństwo, przyczem d odaw ał do n azw y ła ­ cińskiej takiśj roślin y końcow kę phyllum lub opsis; W ten sposób A caciaeph yllu m , P rotea ep h yllu m , F icop h yllu m , Sapindopsis, S alicyph yłlu m , Ju glan diph yllu m , M y rica e- phyllum , Platan oph ylu m , A ra lia e p h y llu m , A c e rip h y llu m , Aristolochiaeph yllu m , H ed e- raephyllum , E u ca lyp top b yllu m , oznaczają, roślin y o liściach podobnych do akacyi, protei, figi) m ydłow ca, w ierzb y, Celastrum, dębu, w i­

norośli, top oli, wiązu, orzecha, m yriki, p ła ­ tana, a ra lii, klonu, kokornaka, bluszczu lub eukaliptusa. W reszcie rodzaj Kogersia, u tw o rzo n y na cześć znakom itego gieologa B. R ogersa, przypom in a liście australijskiej Perso on ii.

Z azn aczyłem w yżej, że oznaczenia ro d za ­ jo w e w szystkich tych roślin małą mają w ar­

tość naukow ą, niem niej są m ięd zy niemi takie, które mają praw dopodobień stw o w ię­

ksze lub m niejsze słuszności za sobą. G d y ­ bym na tej zasadzie chciał ro z d z ie lić ro śli­

ny, odrysow ane p rzez Fontaina, to do ro ­ ślin, których ozn aczen ie je s t bardzo w ąt­

p liw e, n aw et n ajpraw dopodobn iej m ylne, za liczyłb y m gatunki p o rów n yw an e z fy lo - d y ja m i akacyi, dalój t. zw . Sapindopsii, Ce- lastroph yllu m , Y itip h y llu m , Bom bax, Ster- culia, H ym en ea, A cerip h y llu m , E u calyp to- ph yllu m i t. d., a w ten sposób zostaną w y d zielo n e w szystkie inne roślin y ja k o pra­

w dopod obn ie n ienajgorzej oznaczone. R zu t oka na te pozostałe roślin y doprow adza nas do nader ciek aw ego i w ażnego w nio-O o sku, że należą one bez w yjątku do roślin bespłatkow ych. T o znaczy, że rośliny bes- pła tk ow e są h istoryczn ie starsze od w szyst­

kich innych roślin dwuliściennych i od je- dnoliściennych, które w y tw o rz y ły się z nich dopiero w ciągu epoki k red o w ej.

R o ślin y dw uliścienne w ytw orzon e w epo­

ce gran iczn ej m iędzy form acyją ju rasow ą a kredow ą na nizinach A m e ry k i północnej, rosszerzały się z tego centrum w ciągu w ie­

k ó w dalój i dalej, przyczem w y p ie ra ły co­

raz bardziej w w alce o byt rośliny nago- nasienne i paprotniki, aż w reszcie w epoce dzisiejszej stały się najpospolitszem i i naj- bogatszem i w gatunki roślinam i od jed n eg o

do dru giego bieguna. W ciągu tej w ęd rów ­ k i u lega ły ciągłym zmianom , ciągłym p r z y ­ stosowaniom do n ow ego otoczenia. Już w epoce k red y dolnej zn a jd o w a ły się w G ren- la n d yi i P o rtu g a lii, brakow ało ich jeszcze jedn ak dalej na wschód w A n g lii, N ie m ­ czech, P o lsce lub Rossyi. D o tych k rajó w przedostały się dopiero w późniejszej epoce cenomańskiej, a p rzy w ę d ro w a ły tu ju ż nie o w e ty p y pierw otne, nieokreślone, ja k ie leżą pogrzebane w form acyi Potomalcu w A m eryce, ale w ysoko w yróżnicow ane, do dzisiejszych roślin w ielce podobne, do liczn ych ju ż rodzin należące, zarówno dw u - ja k i jed n oliścien n e rośliny. W yzn a czen ie położenia tego raju, w którym pow stały najpospolitsze nasze roślin y i określenie cza ­ su, k ied y on m iał miejsce, pozostanie trw a­

łą zasługą paleobotan ików amerykańskich.

Na pytanie, ja k ie p rzy czyn y b y ły p o w o ­ dem w y tw orzen ia się roślin okrytonasien­

nych, zarów n o nie znam y odpow iedzi, ja k na pytanie o przyczyn ie powstawania gatun­

k ó w w ogóle. Niem ożna przypuścić, aby tą p rzyczyn ą m o gły być zm iany w klim a­

cie, nic bow iem nie u spraw ied liw ia p rzy ­ pu szczenia, że klim at epoki ju ra sow ćj róż­

n ił się znacznie od klim atu epoki dolno- k red o w ó j. W s z a k znaczna liczba tych sa­

mych rod za jów , a naw et k ilka tych samych

j gatunków paproci, iglastych i sagow ców, żyła w obu form acyjach, a w ięc w jedna-

j k ow ym zapew ne klim acie. G . Saporta

| w bardzo pięknie, ale m ało krytyczn ie na­

pisanej książce „ L e monde des plantes avant [ l ’apparition de 1’ homme, 1879” w id z i w z ja ­

wieniu się ow adów przyczyn ę powstania roślin kw ia tow ych , a lbow iem ow ady, u ła ­ tw iają c k rzyżow a n ie, stały się warunkiem , sprzyjającym powstaniu now ych form r o ­ ślinnych. Zdanie takie nie jest dostatecz- j nie poparte. N ie umiem sobie w yobrazić,

| ja k b y p rzez samo krzyżow anie roślin nago- nasiennych m o gły powstać okrytonasienne.

O w a d y zresztą b y ły ju ż daleko w cześniej na

j ziem i w ilości bardzo znacznej, a roślin j dw uliściennych nie b y ło wcale ani śladu.

| O . H e e r z w arstw lijasow ych w Schambe- len w S zw a jca ry i w yd o b y ł ich 143 gatunki.

W reszcie najstarsze roślin y dwuliścienne należą do rodzin bespłatkowych, przystoso­

wanych do zapylan ia zapomocą wiatru, p o ­

(6)

262 W SZEC H ŚW IAT. N r 17.

zb a w ion ych k w ia tó w barw nych, w onnych lu b w yd a ją cy ch m iód, a znęcających temi środkam i ow ady. T o ż samo i najstarsze jedn oliścien ne, t. j. pa lm y i pandanusy są przystosow ane do za p yla n ia zapom ocą w ia ­ tru, a nie za pośrednictw em o w a d ó w .

P o w sta n ie roślin d w u - lub jedn oliścien - nych sp ow od ow a ły ra czej t. z w . p rzy c z y n y w ew n ętrzn e („in n e r e U rsach en ” N a e g e le g o ) p olegające na zm ianie w b u d o w ie lub skła­

d zie p lazm y roślin n ej, te same, k tó re i dziś często w oczach naszych p o w o d u ją tw o r z e ­ n ie się odm ian t. zw . tera to logiczn ych , o d ­ biegających n ie k ie d y bard zo znacznie i bez tw o rze n ia form p rzejścio w y ch od typu m a ­ cierzystego. N ie znam p rzy c z y n y , dla któ- rejb ym n ie m iał u trw a lon ej fo rm y teratolo- gic zn ćj nazw ać gatu nkiem ró w n ie dobrym ja k tysiące in nych daw niej u tw orzon ych .

M a ry ja n R aciborski.

O T R Z Y M Y W A N I E

P Ł7 M S G 0 CHLORU.

P r z y dzisiejszym ro z w o ju przem ysłu ch lor n ależy do środ k ów ch em icznych, w y ­ rabian ych na W ielką skalę. W 1774 roku p rze z S ch eelego o d k r y ty po czą tk ow o u w a ­ żany był, w ed łu g panującej w ów cza s teo ryi flogistonu, za kwas solny, p o zb a w io n y sw e ­ go flogistonu, następnie zaś z pow odu sw ych silnie u tleniających w łasności— za u tlen ion y kw as solny i d o p iero w 1809 roku Th en ard, G a y-Lu ssa c i D a v y w y k a z a li, że ciało to nie je s t zło żo n em , lecz pierw iastkiem . D a v y dał mu n azw ę ch loru od g re c k ie g o w yrazu oznaczającego barw ę zielo n o - żółtą. P o d w p ły w e m ciśnienia i oziębien ia ch lo r skra­

pla się na p ły n ż ó łte g o koloru 0 ciężarze w ła ściw ym 1,38. Chcąc o trzym ać p ły n n y ch lo r p r z y zw yk łe m ciśnieniu n ależy o z ię ­ bić g o do — 40°. T a k i sam skutek o trzy m u ­ je m y , poddając ch lor ciśnieniu 6 atm osfer p r z y 0°, lub 8'/2 atm osfer p r z y 4-12 Y20.

P ły n n y ch lo r o sw o b o d zo n y z pod ciśnienia w re p rzy — 33,6°. W stanie g a z o w y m ros- puszcza się z ła tw ością w zim n ej w odzie, p ły n n y — nie mięsza się z nią zupełnie.

C h lo r posiada bardzo silne p o w in o w a ­ ctw o do w odoru, w zetknięciu w ięc z cia ­ ła m i organicznem i niszczy je do pew n ego stopnia, łącząc się z ich w odorem , lub też, u tleniając j e pośrednio przez w y d ziela n ie z w o d y tlenu in statu nascendi: 2 C 1 + H 20

= 2 H C l + 0 . W łasność ta chloru zn ajdu ­ j e liczn e zastosowania w bieleniu tkanin i w łókien roślinnych oraz w dezyn fekcyi.

Chloru oprócz tego u żyw a się do fa b ry- kacyi jod u , nadżelazo-cyjanku, potasu, nad­

m a n ga n ia n u i chloranu potasu i t. p.; ja k o rospuszczalnik złota służy do w yd ob yw a n ia metalu tego z rud i szlichów i p la tyn y oraz cyn y z odpadków blachy angielskiej, nako- niec do w yrob u preparatów , m ających w a ż­

ne zastosowanie w m edycynie, ja k o to : ch lo­

roform u, chloralu, w o d y ch lorow ej i t. p.

N a jw ię c e j chloru u żyw a się w postaci t. z w. ch lork u wapna, k tórego istotną c z ę ­ ścią składow ą jest zw iązek podchloron w a ­ pn ia C a 0 2C l2, oprócz zm iennych ilości w o- danu i chlorku wapnia. P o d działaniem kw a­

sów w y d z ie la się z niego kwas podch loraw y, k tó ry z kw . solnym roskłada sięna ch lor i w o ­ dę. M iarą zastosowania chloru w przem yśle je s t produ kcyja A n g lii, która w yra b ia r o ­ cznie około 85 000 tonn chlorku wapna.

M a tery ja łem do fa b ryczn ego o trz y m y w a ­ nia chloru je s t kwas solny i środki u tlenia­

ją ce, a m ian ow icie braunsztajn, ja k o zaś środek w iążący chlor, w celu nadania mu postaci podatnej do przech ow yw a n ia i p r z e ­ sy łk i — wapno. Z w a ży w szy jedn ak, że w h andlow ym ch lorku wapna posiadam y średnio ty lk o 2 5 % czyn n ego chloru, reszta zaś stanow i n ieu żyteczn y balast, że p rzy n ajb ardziój naw et udoskonalonej m etodzie fa b ryk a cyi w ed łu g W e ld o n a z odżyw ianiem odpadków m anganow ych, strata fabryczn a w yn osi do 2 7 % , że m a teryja ł ten leżąc tra ­ ci na składzie, ja k zauważono, co miesiąc 0 ,6 % czyn n ego chloru, że samo w ydzielan ie z niego chloru jest połączone ze znacznym kosztem potrzebnych do tego kw asów , musi­

m y p rzy jść do przekonania, że posiłkow a­

nie się chlorem w postaci chlorku wapna nie je s t bynajm niej ekonom iczne i że da*

lek o ra cyjon aln iej b yłob y bespośrednio u ży­

w ać g o to w eg o chloru. P rze s y łk a i p rze­

ch ow yw a n ie chloru ja k o gazu są n iem o żli­

we ze w zględ u na znaczne objętości, je ś li

(7)

N r 17. w s z e c h ś w i a t. 263 jed n a k sk ro p lim y gaz, to otrzym am y tylk o

Yi6 p ierw otn ej objętości i w ted y koszty p rze syłk i w osobnych naczyniach sp row a ­ dzim y do rozm iarów norm alnych. W y n a ­ lezien ie w ięc prak tyczn ego sposobu o tr z y ­ m yw an ia p łyn n ego chloru uważać n ależy za w ie lk i postęp w tój g a łę zi przem ysłu.

O pisan y poniżej aparat ro zw ią zu je zadanie to w sposób zadaw alniający.

A p a ra t składa się z trzech zasadniczych części: w p ierw szej za pośrednictw em k w a ­ su siarczanego zostaje w yw ieran e ciśnienie na w cią gn ięty suchy ch lor w postaci gazu,

do cią głego działania. T ło k a, poruszając się w naczyniu b, w y w ie ra ciśnienie za p o ­ średnictwem kwasu siarczanego, w yp e łn ia ­ ją c e g o przestrzeń d, e oraz część cylindra f , m, połączonego z nim rurą e. A b y tło k nie stykał się z kwasem siarczanym górna część naczynia b, t. j. przestrzeń c w y p e ł­

niona jest naftą, w m iejscu zaś zetknięcia obu p ły n ó w naczynie jest rosszerzone w ce­

lu sprow adzenia do minimum prostopadłe­

g o ruchu w arstw y rozdzielającej obie c ie ­ cze i um knięcia tym sposobem tw orzen ia emulsyi.

P rzyrzą d do skraplania chloru.

w d ru giej ściśniony ch lor zostaje o zięb io ­ n y, trzecia zaś je s t zbiorn ikiem płynn ego chloi-u. D zia ła n ie m oże być ciągłe, albo peryjo d yczn e. W p ierw szym razie zn a j­

du je się u rządzenie ssąco-tłoczące, w p ro w a ­ dzające bezustannie m ałe ilości gazu do apa­

ratu, skraplające i zbierające j e w osobnem naczyniu; w dru gim zaś w ypadku w p ro w a ­ dza się do aparatu pewną objętość gazu, zależną od rozm iarów naczynia, poddaje ciśnieniu i skrapla, poczem aparat napełnia eię nanowo.

Załączon y rysunek przedstaw ia aparat

C y lin d er złączon y z opisanem naczyniem składa się z dw u części: dolnej f i górn ej m.

W dolnej zn a jd u je się rura h, zamykana w en tylem i, doprow adzająca do aparatu w y tw o rz o n y i osuszony w osobnem n aczy­

niu chlor. Jest ona połączoną z górną otw orem , zam ykanym w en tylem k oraz ma­

ły m kan alikiem i, w ielkość w ylotu którego może b yć dow oln ie regu low an a zapomocą w en tyla j>; u g ó ry łą czy się rurą o z ozię- biaczem K . S zk iełk o n wskazuje poziom płynu w cylindrze, na wierzchu aparatu zn a jd u je się manometr.

(8)

264 WSZECHŚW IAT. N r 17.

T ło k a o d b yw a ją c ruch do g ó r y w y tw a - 1 rz a p różn ię w n aczyniu w ypełn ion em k w a ­

sem siarczanym , w sku tek czego w en ty l i się podnosi i ga z zostaje w c ią g n ię ty rurą h do d oln ej przestrzeni cylin dra ; podczas zaś następnego skoku tłoka na dół, w e n ty l i zo ­ staje zam kn ięty pod w ytw o rzo n em ciśnie­

niem, gaz zaś ściśniony zostaje w tło c zo n y p rzez podniesiony ciśnieniem z dołu w en ­ t y l k do górn ój przestrzeni, a stąd rurą o do oziębiacza K . C h lo r p ły n n y zbiera się w naczyniu L , o w y trzy m a ły c h na ciśnienie ścianach i zaopatrzonem w w e n ty le do p rze­

ry w a n ia p ołączen ia z o ziębiaczem i do w y ­ puszczania ch loru na miejscu za potrzebo­

wania.

D o ln a część cy lin d ra zn a jd u je się w ką­

p ie li w odnój g, o grza n śj od 50 do 80° C.

O g rz e w a n ie to za p o b ie g a pochłanianiu g a ­ zu p rzez kw as siarczany, co w z w y k łć j tem ­ peratu rze, p r z y w ysokiem ciśnieniu m iałoby m iejsce, a następnie tw orzen iu się ju ż tutaj chloru p łyn n ego, k tó ry osadzając się w k w a ­ sie siarczan ym nie zosta łb y w zupełności w yd a lo n y do g ó rn ej 'p rzestrzen i; podczas w ię c skoku tłok a do g ó ry , osw obodzon y z pod ciśnienia, za m ien ia łb y się na gaz o znacznój objętości, w y tw a rz a ją c p r z e ­ strzeń szk od liw ą i d zia ła n ie aparatu b y łob y ' bard zo utrudnione. D la u n ik n ięcia p o zo- i stawania choćby nieznacznych ilości chloru | w doln ym cy lin d rze, p rze p ro w a d zo n y jest kan alik l. P o d cza s k a żd ego skoku tłoka sp ływ a p rze z n iego z g ó rn ćj części do dol- nój i o d w ro tn ie pew n a n iew ielk a ilość k w a ­ su siarczan ego, n iedając tym sposobem w o ln eg o m iejsca dla pozostaw an ia chloru w dolnćj przestrzen i.

Ściśniony lub p ły n n y ch lor, je ś li je s t zupełnie suchy, nie n a g ry za następujących m etali i a lija żó w : żela za kutego i lanego, stali, bronzu fo sfo ro w eg o , mosiądzu, m ie­

dzi, cynku i ołow iu . M e ta ló w w ięc tych u żyw a się do bu dow y aparatu: n aczynie d e f m ro b i się z żela za kutego, oziębiacz z m iedzi, w en tyle i, Jc z bronzu fo s fo r o w e ­ go, w szystk ie zaś pakunki do u szczelniania flanszów i w e n ty ló w z ołow iu , gu m y i az­

bestu. N a czy n ie służące za z b io rn ik chloru p łyn n ego je s t z żelaza lanego lub stali, dla w iększźj trw ałości w ykład a się je w ew n ątrz blachą ołow ian ą, m iedzian ą lub cynkow ą.

A p a ra t p o w yższy został paten tow an y w N iem czech przez „Badeńską fa b ryk ę so ­ dy i farb a n ilin o w y ch ” w Lu d w igsh a fen nad Renem .

JE. Małyszczycki.

Stepy Kahiiuckie.

(Dokończenie).

B r z e g i ilm en ió w p o k ryte są oczeretem (P h ra gm ites com m unis), krzaczkam i tama- ryszku o drobniutkich listkach i gęstych kitach b la do-lila lub ró ż o w y c h kw iatów , oprócz tego rosną tu N itra ria Schoberi, A liu m caspicum, o dużym baldaszku k w ia ­ tów lilijo w y c h , E u rotia ceratoides i inne.

K u P d od ujść W o łg i kraj staje się coraz mniój zaludniony, coraz w iększy brak w od y słodkiój (o d M ic h a jłó w k i na p rzestrzen i 125 w iorst niem a ani je d n e g o chuduka, t. j . źró d ła w o d y sło d k iej), je z io r a zato stają się coraz słońsze. N ie k tó re ju ż na początku M a ja są zu pełnie suche, a dno ich p rze d ­ stawia p łaszczyzn ę p okrytą kryształam i soli, k tó re w prom ieniach p ołu d n iow ego słońca, blaskiem sw ym n iem iłosiernie rażą oczy.

G ru n t stepu w szędzie stanow i piasek z przym ięszką g lin y , d ro g i jed n a k stepowe, rozjeżd żon e bardzo szeroko, p o k ry w a czy­

sty piasek; ciek aw y ten fakt m ożem y obja­

śnić tym sposobem, że od uderzeń kół i ko­

p y t gru n t ti-aci sw oję spójność, w ia tr w y ­ w iew a i unosi daleko delikatne i lekk ie cząsteczki g lin y , pozostaje tylk o czysty pia­

sek, k tó ry coraz szersze zajm uje przestrze­

nie. T a k i sam skutek w y w a rło oranie n ie­

których mnićj słonych przestrzeni, na k tó ­ rych probow ano u praw y. W o g ó le ty lk o cienka, zw ierzch n ia warstwa posiada w ięk ­ szą spójność. W niektórych miejscach pia­

sek tw o r z y ogrom n e w a ły, t. zw . barchany, np. w o k o lic y Chorachuskićj staw ki, za­

grożonej od P n W takiem i barchanami.

W okolicach tój stawki, oprócz pew nój ro ­ ślin y z ro d zin y rutow atych (P eg a n u m H a r- m ala), gru bój tra w y (E lym u s sabulosus) i kilku zw y k ły c h w całym stepie gatunków ,

(9)

N r 17. w s z e c h ś w i a t. 265 niem a p ra w ie żadnćj roślinności. W czasie

m ojego pobytu w tój o k o lic y w iatr unosił c ią gle piasek i zasypyw ał ślady kopyt koń­

skich; w p ow ietrzu tak b yło dużo piasku, że o kilkanaście k rok ó w n ic p ra w ie nie było w idać.

U podnóża Jergeni, w o k o lic y rossyjskiój w ioski U ła n -J e rg e (c ze rw o n y j a r ) napoty­

kam y poraź pierw szy n iew ielk ie kaw ałki upraw n ej ziem i zasianój zbożem. N a ste­

p ie ukazuje się ostnica pierzasta (S tip a pennata i S. L esin gia n a ). T r a w y te z p o ­ w odu d łu gich nieraz na stopę, pierzastych ości u żyw an e są na suche bu k iety i całemi pudami w yw ożon e do E u ropy. W id o k ste­

pu p o k rytego ostnicą jest bardzo o ry g in a l­

n y, p rzy lek k im naw et p o w iew ie wiatru k ity chylą się ku ziem i i wtenczas step p o ­ łysk u je srebi-zyście, zm ieniając odcień sto­

sownie do tego, czy k ity chylą się, czy po­

wstają.

N ie d a lek o wsi E listy , położon ej w J er- geniach o 300 w iorst od Astrach ania i p ra ­ w ie ty le ż od Sarepty i Rostow a, w dolinie m ałćj rzec zk i znajdu je się sztucznie zasa­

d zo n y lasek. Jergen i, które bezw ątpienia m usiały stanow ić kiedyś brzeg morza K a s­

pijsk iego, przecinają step w kierunku z P n na P d na przestrzeni 350 wiorst, aż po su­

che łożysko M anyczu, które oddziela je od p r ze d g ó rz y Kau kazu . W Jergeniach spo­

tykam y w ie lk ie krzaki z ładnem i żółte- m i k w iatam i (C alophaca W o lg a ric a ), dziki m ig d a ł (A m y g d a lu s nana), Spirea hyperi- cifolia, dzik ie róże i t. d.

Im dalój na P n , tem w ięcej krzew ów , tem roślinność bogatsza i bujniejsza. S ta­

n ow i to w ybitn ą różnicę m iędzy w ysoko położon ym stepem Jergen iów i niżćj p o ło ­ żon ym stepem K ałm uckim . Z tem b o ga ­ ctw em roślin id zie w p arze i bogatsza fau ­ na, napotkać tu można suhaka (A n tilo p e saiga), a z ptaków żóraw ia stepow ego (G ru s v ir g o ). G d zien iegd zie w bałkach n ap otyk am y naw et m ałe laski, składają się one z w iązu, głogu , klonu tatarskiego, d z i­

kiej ja b ło n i, d zik iej róży, trzm ielin y (E v o - nymus europaeus) i innych; w tych laskach p om ięd zy innem i roślinam i m nóstwo z w y ­ k łe j k o n w a lii (C o n va la ria m ajalis), a na łąkach trz y gatunki storczyka. Ziem ia zna­

cznie lepsza, to też u praw iają tu zboże i go rc zy cę sarepcką (Sinapis juncea).

F lo ra Jergen i je s t mięszaniną eu ropej­

skiej i a zyja tyck ić j, tutaj mamy dla pierw- szój wschodnią, dla drugiój zachodnią gra n i­

cę. W Jergen iach w id z im y rów nież granicę zoologiczną, gieologiczn ą i klim atyczną.—

E u ropa i A z y ja są je d n y m lądem , je ż e li jed n a k mamy pom iędzy niem i w ykreślić granicę, pow inna nią być lin ija p op row a ­ dzona od południowój k oń czyn y U ralu w zd łu ż Syrtu , w z g ó rz y nadwołżańskich i Jergen i do g ó r kaukaskich. P ia sk i J e r­

gen iów pod w zględ em florystyczn ym p r z y ­ pom inają piaski stepu dońskiego, a różnią się od piasków nadwołżańskich i nadkas- pijskich.

W e d łu g m oich spostrzeżeń, na obszarze j stepu kałm uckiego, t. j . pom iędzy W o łg ą od Sarepty, morzem Kaspijskiem , Kum ą,

j M an yczem i Jergen iam i rośnie 209 gatun- I k ó w roślin, których nie napotykam y na za-

J chód od Jergen iów , spom iędzy nich 18 uwa-

| żam za endem iczne dla pom ienionego ob­

szaru, 154 w łaściw e są zachodnim pusty­

niom A z y i środkow ćj, 107 napotykam y na wschodnich w ybrzeżach Kaukazu, 27 w K r y m ie i ty lk o 21 w E u rop ie zachodnićj, szczególn iej nad w ybrzeżam i m orza Śród­

ziem nego. Znaczna liczba tych 209 gatun­

ków należy do 39 ro d za jów ró w n ież obcych stepom zachodnim. N ie k tó re z tych rodza­

jó w są charakterystyczne dla stepów wscho­

dnich, np. Caligonum , A traph axis, A naba- sis, Sterigm a, N itraria, A lh a g i, Rheum i in.

N a jm n iej 2 5 % form k o tlin y u ralo-kaspij- skićj obce są stepom, leżącym na zachód od J ergen iów . Jaką wartość m ożemy p r z y ­ pisać takiśj różnicy? P o ró w n a jm y w p ły w J ergen iów z w pływ em w yżyn y donieckiej,—

ta ostatnia, ja k k o lw ie k w yższa, posiada da­

leko mniejsze znaczenie, g d y ż na zachód od niój w po w iecie chersońskim napotykam y tylk o osiem lin ij graniczn ych wschodnich, a w zachodniój części obw odu dońskiego 15 lin ij stanowiących gran icę zachodnią, lic z ­ by te nie w ytrzym u ją porów nania z 39 ro­

dzajam i i 209 gatunkam i, których granicę zachodnią stanowią J ergen i. Jergen i więc w ypada uznać za granicę uralo-kaspijskiej n izin y i uralo-kaspijskiego obszaru flo ry - stycznego. W o łg a , którą dotąd uważano

(10)

266 W SZECHŚWIAT. N r 17.

za gra n icę p o m ięd zy florą a zyja tyck ą i eu ­ ropejską, n ie posiada tego znaczenia. S tep y nad M a n yczem i K u m ą posiadają charakter a z y ja ty ck i; zapew ne £enże charakter posia­

dają zachodnie w yb rze ż a m orza K a s p ijs k ie ­ go , tu jed n a k brak dostatecznego zbadania.

C o do północnćj gra n icy, to, ja k w sp o m n ie­

liśm y p o w yżój, n a leża ło b y ją p r z e p ro w a ­ d zić mniój w ięcój w zd łu ż S yrtu , ku połu ­ dn iow ej k oń czy n ie g ó r U ra lsk ic h . P o g lą d ten p o tw ierd zą zapew n e badania Dad fauną, tak np. u podnóża J e rg e n ió w n ap otyk ają się S olp u gi (G a leod es caspius?), dotąd nakoniec sięga ku za ch o d o w i k o c z o w n ic z y naród ka ł- mucy.

J . Paczoski.

O W I N I E

Z RÓŻHYCH OWOCÓW

I Z I A R N Z B O Ż O W Y C H .

(C iąg dalszy).

D ru g i szereg su rogatów w in o g ro n p rze d ­ staw iają różne ga tu n k i zboża, w ła ściw ie m ów iąc krochm al, z a w a r ty w ziarn ie. T a własność krochm alu, na m ocy którój m oże on przech o d zić pod w p ły w e m ro zm aitych czyn n ik ów w cu kier, a następnie i w a lk o ­ hol, skłaniała oddaw na rozm a itych bada- czó w do p racy nad odszu kiw an iem sposobu, k tó ry b y dał możność w yrab iać w in o bespo- średnio z krochm alu.

W Japonii oddaw na ju ż znany je s t spo­

sób o trzym yw an ia z ry żu napoju, zw an ego tam „S a ltó ” lub „S a k ó ” sm akiem z b liżo n e­

g o do S h erry.

Z ia rn a ryżu oczyszczone ze skórki i ros- p a rzon e u lega ją działaniu g rz y b k a pleśnio­

w ego , A s p e r g illu s O ry z a e (E u roth iu m O r y - za e) i o trz y m u je się stąd arom atyczna ma­

sa, zw an a „ K o j i ” (K o ż i), która w p ołą cze­

niu z ryżem zalana w odą, następnie zaś z a ­ grzan a do za w rzen ia da je gęstą, ciasto watą masę. P o zo sta w io n a w spokoju, masa ta

po u p ły w ie kilku dni staje się rzadką; fer- m entacyja trw a 2 — 3 tyg o d n i,p o czem o tr z y ­ m u je się p ły n żó łta w y , Saltó, za w iera ją cy 13— 14°/0 alkoholu i bardzo ceniony przez tuziem ców .

U . G ayon i E. D u b ou rg w 1886 r. w fer- mentującem K o ji znaleźli g r z y b e k z ro d za ­ ju M u cor, m ający podw ójn ą własność scu- krzan ia krochm alu i dekstryny, a następnie w y w o ły w a n ia ferm en tacyi a lk o h o low ó j. N ie je s t on jed n a k zd oln y do w yw o ła n ia in- w ersyi cukru trzcin ow ego, tak, że nań ża­

dn ego nie w y w ie ra w p ły w u .

S zc ze gó ln ie łatw o poddaje się je g o d zia ­ łaniu dekstryna.

D o ostatnich czasów w szelako n ie znano u nas o d p o w ied n iego biegu ferm en tacyi, aby zaw artą w ziarnach zbożow ych mączkę c z y li krochm al, p rzep row ad zić przez scu- k rze n ie do dalszćj przem iany a lk o h o low ej, w w yn iku którój m ożnaby dostać produkt, sm akiem sw ym i własnościami zb liżo n y do w ina. N ied a w n o jed n a k że udało mi się zapoznać z o k a zyw an ym na ostatniój w y ­ w ie p a rysk ićj, zu pełnie n ow ym rodzajem produ kcyi, k tó ry zd ą żył ju ż w y ro b ić sobie w e F r a n c y i p raw o o b yw atelstw a i w arunki ro zw oju . M o w a tu o w yro b ie p r a w d z i­

w ych , naturalnych w in z ziarn zbożow ych , g łó w n ie z jęczm ienia.

O d k r y w c a now ój g a łę zi przem ysłu, pau G eo rges Jacquem in, c z ło w iek dokładn ie obeznany z najnow szem i zdobyczam i na polu m ik ro b ijo lo g ii, p racow a ł od roku 1886 nad zbadaniem w aru nk ów życia i ro zw o ju Saccharom yces ellipsoideus. R ezu lta ty, do ja k ic h udało mu się dojść, są następu­

ją ce:

S. ellipsoideus przedstaw ia ferm en t zu ­ pełn ie określony, zu pełn ie odręb ny od sw ych w spółbraci; odznacza się w ybitną stałością sw ego charakteru, w yrażającego się tak p rzez niezm ienność fo rm i w aru n­

k ó w sw ego ro zw o ju , ja k p rzez stałość osię- gan ych za je g o pośrednictw em rezu ltatów . P r o d u k ty ferm en ta cyi z S. ellipsoideus są zaw sze mnićj w ięcój jed n a k ow e, j e ż e li tylk o ferm en t ma możność ro zw ija n ia się w da­

nym razie; inaczój m ów iąc, p rod u k ty fe r ­ m entacyi zależą od składu p raw ie tylko 0 tyle, o ile skład ten w p ły w a na życie 1 d o b ro b y t fermentu. F erm en ta cyja z S.

(11)

N r 17. w s z e c h ś w i a t. 267 ellipsoideus d a je zawsze produ kty, zb liżon e

do wina, w pew nych granicach m ało za leż­

ne od pochodzenia przerabianego moszczu.

T a k , ju ż P asteu r,pod dając z w y k łą brzeczkę piw ną ferm en tacyi z S. ellipsoideus, zamiast z S. cerevisiae, o trzym a ł „p iw o szczególne, podobne do wina, które można b y ło b y słu ­ sznie nazw ać w inem jęczm ienn em (vórita- ble vin d’o r g e )n.

A ż e b y dać S. ellipsoideus możność sw o­

bodn ego i pełn ego ro zw oju , n ależy z b liż y ć skład brzeczki c z y moszczu do składu soku w in o gron o w ego . B rzeczk a jęczm ienna za ­ w iera w szystk ie substancyje, potrzebne do ro z w o ju ferm entów : cukier, białka i z w ią z ­ k i m ineralne, lecz wskutek sw ego oddzia­

ły w a n ia o b ojętn ego przedstaw ia podłoże dogodn e do ro z w o ju g rz y b k ó w — ferm en ­ tów pobocznych, ja k np. Bacillus butylicus, w y tw a rz a ją c y kwas m asłow y i alkohol bu­

ty lo w y . A b y usunąć takie d zik ie ferm en­

ty, należy do brzeczki jęczm ien n ćj dodać około 0 ,2 5 % kwasu w inn ego (lu b winianu potasu — kam ienia w in n ego), który, ja k to ju ż Pasteu r w sw oich „Etudes sur la bi&re”

zazn aczył, tamuje rozw ój ferm entów p o ­ bocznych, w łaściw ie zaś wzm acnia S. e lli­

psoideus, dając mu p rzew a gę nad je g o w spółzawodnikam i.

T y m sposobem, aby otrzym ać z moszczu jęczm ien n eg o n a p ó j,zb liżo n y do wina w in o ­

gron o w ego , n ależy dodać do niego d wa ważne czyn n ik i w łaściw ej ferm en tacyi w innój, m ia­

n ow icie za p ra w ić kwasem w inn ym i w p r o ­ w adzić w ła ściw y ferm ent drożdżow y, ja k im jest g rz y b e k S. ellipsoideus w różnych sw ych, m ało dotąd jeszcze określonych od­

mianach. M oszcz jęczm ien n y, p rzy g o to w a ­ n y w pow yżćj wskazany sposób (z kwasem w in n ym ) i przeferm en tow an y z drożdżam i w innem i, przeszczepionem i z ferm entu ją­

cego soku w in n ego, np. z Barsac lub Sau- terne, staw ał się napojem , zbliżon ym w p ie r­

w szym przypadku do w ina Barsac, w dru ­ g im — do Sauterne. M oszcz jęczm ienn y, za p ra w ion y drożdżam i winnem i z Chablis, w y d a l napój, do tego stopnia podobn y do od p ow ied n iego w ina w in o gron o w ego , że znaw cy w samem Chablis uznaw ali go za p ra w d ziw e w ino Chablis. Podobn e w yn ik i otrzym yw an o p rzy ferm entacyi moszczu jęczm ien n ego z drożdżam i winnem i z in ­

nych winnic. W y n ik i te w zupełnćj są zg o d zie z teoretycznem i wnioskam i Pasteu­

ra, k tóry zaznaczył, że poddając je d e n i ten sam sok działaniu rozm aitych ferm entów , m ożna otrzym yw ać rozm aite wina.

.Fakty pow yżój w yłuszczone mają dla w i- niarstwa doniosłe znaczenie, g d y ż dow odzą m ożliw ości i wskazują sposób popraw iania złyc h win i przerobienia złych soków zapo- mocą u życia w ysokich gatunków d rożd ży.

P . Jaquemin w poszukiwaniach swych p o ło ż y ł podstaw y i podał zasady fabrykacyi trzech głów n ych typ ó w w in jęczm iennych, m ianow icie:

1 ) B rzeczka jęczm ienn a zw ycza jn a taka ja k ją otrzym u ją w p iw o w a rstw ie (le c z bez

dodania chm ielu), zakwaszona kwasem w in ­ n ym lub w inianem potasu, poddaje się dzia­

łan iu drożd ży eliptycznych, Sacch. ellip soi­

deus, hodowanych i przech ow yw an ych zu ­ pełnie w taki sam sposób, ja k hodują i prze­

chow ują w brow arach drożdże piw n e .(13.

cerevisiae).

Ferm en tacyja odbyw a się zupełnie podo­

bnie ja k ferm en tacyja brzeczki piw n ój, w rezultacie otrzym u je się napój, którego z w y k ły skład b y w a następujący:

Zaw artość spirytusu 6 % objętościow ych

Zaw artość cukru

„ dekstryny

„ białka

» glic ery n y Zaw artość kwasu bu r­

sztyn ow ego

Zaw artość kamienia w innego

Zawartość zw iązk ów m ineralnych z jęczm ienia

Zaw artość w od y 89,20 —

100

,

00

%

W in o tego typu je s t napojem p r z y je ­ mnym, o rzeźw ieją cym , p o żyw n iejszym na­

w et od w in a w in ogron ow ego, g d y ż ogólna zawartość ekstraktu w ynosi 6,00%, podczas g d y wina w in o gron o w e zaw ierają go z w y ­ k le 2 % i tylk o w niektórych winach w ło ­ skich i hiszpańskich zawartość ekstraktu dochodzi do 3% .

4,8 % w agow ych

1,00 — ^ 3,00—

1,28— J 0,20—

0,04— /

0 , 2 5 - , n oa

6,00%

ekstraktu całego

(12)

268 WSZECHŚWIAT. JNr 17.

Z e wskazanych 6°/0 ekstraktu cztery przypadają, na w odany w ęgla , pod trzym u ­ ją c e ciep łotę ciała, w sp ółd zia ła ją ce p ra w i­

d łow ości obiegu k r w i i oddych an ia i p rze d ­ staw iające m a tery ja ł do w ytw a rza n ia tka­

n ek tłu szczow ych; dalej, ekstrakt za w ie ra znaczną ilość białka w postaci peptonów rospuszczalnych; nareszcie w ekstrakcie znaleziono dość w yso k ą zaw artość soli fo s ­ forow ych (zia rn a jęczm ien ia p o d łu g JBerscha z a w ie ra ją do 1 ,1 3 % kw asu fo sfo rn eg o ).

2 ) W in o z m ięszan in y słodu z niesłodo- w anym jęczm ien iem , a także w in o z b rzecz­

ki jęczm ien n ej w połączen iu z o d p o w ied n io p rzy g o to w a n y m sokiem bu raków cu kro­

w ych ') ; w in o jęczm ien n e tak p rzy go to w a n e za w iera około 1 0 % (o b jęto ś cio w y ch ) a lk o ­ holu, 4 % ekstraktu i 0,15 — 0 ,2 0 % zw ią zk ó w m ineralnych.

3 ) N akon iec, nasycając wina jęczm ien n e d w u tlen k iem w ęgla , p o d łu g ja k ie g o k o lw ie k ze znanych sposobów, m ożna o trzym y w ać w ina musujące.

W yn ala sca przepow iada w ielk ą przyszłość o trzym an ym w ten sposób w in om musują­

cym o 6 % alkoholu , stanow iącym p od łu g je g o w yrażen ia „p en dan t” do m ocnych g a ­

tunków piw a, za rów n o ja k i m ocn iejszym w inom o 10— 1 2 % alkoholu, zbliżon ym do białych w in w in o gro n o w y ch A n jo u , Jura i z w y k ły c h gatu nków w in szampańskich.

Z h igijen iczn e go punktu w id zen ia można o w inach jęczm ien n yc h p o w ied zieć co na­

stępuje:

N o rm a ln y skład ich w porów naniu ze składem w in w in o g ro n o w y c h je s t następu­

ją cy :

W in a białe Zawartość w in ogro­

nowe

J ę c z m i e n n e słabsze m ocniejsze alkoholu

ekstraktu popiołu

5-15»/o 1,5— 2,4%

0,16— 0,26%

5 , 5 - e,5o/„

5 , 8 - 6,2%

0 ,2 8 -0 ,3 0 %

8- 1 2 % 3 , 5 - 4,5%

0 ,1 5 -0 ,2 0 %

*) Podług wskazówek wynalascy podobny sok bardzo łatw o i tanio można dostać we Francyi.

Oczywista rzecz, że sok buraczany można zastą­

pić jak im kolw iek innym płynem cukrow ym , cho­

ciażby naw et dodawać wprost odpow iednią ilość cukru.

P o d łu g badań, dokonanych w roku 1887 p rze z pp. E d. Charles M o rin i E d . Claudon, p r z y ferm en tacyi cukru z czystem i d ro ż­

dżam i eliptycznem i o trzym u je się znacznie mniejsza ilość w yższych alk oh oli (o le jk u fu z lo w e g o ), n iż to się zdarza p rzy z w y k łe j ferm en tacyi soku w in ogron ow ego; zasługu­

je na u w agę zupełny p ra w ie brak alkoholu b u tylo w ego i kwasu m asłowego. O gó ln a ilość w yższych a lkoholów , w ytw orzon ych p r z y dokonanem p rze z tych uozonych d o ­ św iadczeniu z czystą kulturą S. ellipsoideus w yn osiła za led w ie 2 5 % w stosunku do o g ó l­

nej ilości w yższych alkoholów , p rzypadają­

cych na o d p o w ied n ią ilość alkoholu e ty lo ­ w e g o (spirytusu w in n eg o ) w dobrym k o ­ niaku. P . Jacąuem in p rze z dystylacyją w i­

na jęczm ien n eg o o 1 0 % alkoholu, z k tó ­ rych 2 % poch odziły z jęczm ien ia, a 8 % ze specyjaln ie p rzy go to w a n e go soku buracza­

nego, o trzym a ł w ódkę, zaw ierającą ty lk o 4 0 % w yższych a lkoh oli w stosunku do zn a­

lezionych w w ódce w in o gron o w ej z Cha- rente, zaś w w ódce z wina jęczm ien n ego o 1 0 % alkoholu, z których 4 % p och od ziły z jęczm ien ia i 6 % z soku buraczanego, zna­

la z ł 5 5 % o le jk ó w fu zlow ych w stosunku do w ód ki w in ogron ow ćj z Charente.

W w in ie jęczm iennem , p rzygo tow a n em z czystem i drożdżam i elip tyczn em i, ja k to ju ż i przedtem w y k a za li pp. M o rin i Clau ­

don, można znaleść ty lk o ślady aldehidów, t. j. znacznie m n iej, niż w w inach w in o g r o ­ nowych.

P o d łu g badań p. L in d e t, dokonanych w r. 1888, ilość a lk a loid ów w spirytusie, otrzym an ym ze słodu, w yn osi około '/3 ilo ­ ści tychże zw ią zk ó w , zn ajdow anych w sp i­

rytusie z win w in ogron ow ych . P . Jacque- m in znalazł w 1 litrze spirytusu z w ina w in o gron o w ego , w yrob io n ego w .je g o labo- ratoryju m , około 4 m g alkaloid ów , zaś w 1 litrz e spirytusu z w in a jęczm ien n ego ty lk o 1,8 mg.

A ż e b y nie dać nieu czciw ym handlarzom możności korzystania z wina jęczm ien n ego w celu fałszow an ia w in w in o gron o w ych czę­

ściowo lub ca łk ow icie, wynalasca wskazuje, ja k im sposobem można odróżnić w ino ję c z ­ mienne od innych. W in o to za w iera zn a ­ czne ilości białka, dającego z garbnikiem osad nierospuszczalny; tym sposobem dość

(13)

N r 17. WSZECHŚWIAT. •269 je s t dodać do w ina jęczm ienn ego nieco ros-

czynu garbnika, albo w prost w ina w in o ­ gro n o w e go , zawsze za w iera ją cego garbnik, aby w y w o ła ć ukazanie się ch arakterystycz­

n ego osadu.

Sposób ten jed n a k że nie zabespiecza n a ­ b y w c ó w od falsyfikacyi, poniew aż dodaniem taniny można zawczasu w yw o ła ć osad, z k tórego zlane w in o ju ż nie da charakte­

rystyczn ej reakcyi. T u jed n a k p rzych odzi na pom oc nierospuszczalność dekstryny w mocnym spirytusie: dodaw szy do bada­

n ego w ina m ocnego spirytusu, można po ilości strąconego osadu sądzić o pochodze­

niu wina. M o cn y spirytus w y w o ła osad i w w in ie w inogronow em , strącając m iędzy innem i ciała białkow e, lecz osad ten byw a bardzo nieznaczn y w porów naniu z osadem, pow stającym w w in ie jęczm ienn em , gd zie o góln a zawartość dekstryn y i białka d o ­ ch od zi średnio do 4 ‘/4% .

K o m b in u ją c obie wskazane reakcyje, m o­

żna z dostatecznym stopniem praw d op od o­

bieństwa rospoznać w ino jęczm ien n e nawet w mięszaninie z winam i w inogronow em i.

(dok. nast.)

K a zim ierz Dembowski, inż.-technolog.

Towarzystwo Ogrodnicza

P o s i e d z e n i e ó s m e K o m i s y i t e o r y i o g r o d n i c t w a i n a u k p r z y r o d n i c z y o h p o ­ m o c n i c z y c h odbyło się dnia 16 K w ietnia 1891 roku, o godzinie 8-ej wieczorem , w lokalu T o ­ warzystwa, Chmielna N r 14.

1. Protokuł posiedzenia poprzedniego został od­

czytany i przyjgty.

2. P. J. Sztolcman m ówił o „Głuszcu, cietrzewiu i ich m ięszjńcach“ .

Skreślił w yczerpującą charakterystykę głuszca i cietrzew ia, m ów ił o ich rozm ieszczeniu gieogra- ficznem, przeszedł następnie do obszernego opisu obyczajów tych ptaków, m ianowicie zaś do „toko- wania“ ; dalej m ówił o mięszańcach cietrzew ia i głu­

szycy oraz głuszca i cieciorki, na zakończenie zaś wspom niał o mięszańcach cietrzew ia i jarząbka, ja k o też o innych mięszańcach, pochodzących od dwu dość różnych ptaków.

Pogadankę swoję p. Sztolcman uzupełnił przy pomocy okazów naturalnych ptaków wypchanych, oraz rysunków z dzieła dra A B. M eyera „mono- grafija głuszców11.

N a tem posiedzenie zostało ukończonem.

SPRAWOZDANIE.

Maryjan Raciborski. K ilka słów o modrzewiu w Polsce (Kosmos, 1890 r., str. 488 i nast.).

A u tor m ów i z początku o powątpiewaniu ob­

cych , a szczególniej niemieckich roślinoznawców, jakoby m odrzew rósł w naszym kraju pierw otnie dziko i tw ierdzenie ich co do tego tłumaczy tą okolicznością, że na zachodzie drzewo to spotyka się tylko w okolicach górskich, miejscami nawet bardzo wysoko bo aż do 2500 metrów, a nigdy na równinach. Potem przytacza znamiona roSpoznaw- cze trzech najbardziej pokrewnych sobie gatu n kiw m odrzew i (m odrzew ia właściwego, sybirskiego i da- urskiego) podług dzieła Ledeboura i Kocha i uzu­

pełnia je swojemi opisami. N a podstawie szyszek kopalnych pochodzących z Jarosławia i Rzeszowa, należących do m odrzew ia sybirskiego (L a r ix in ­ term edia Fisch ) p. R. przesuwa zachodnią gran i­

cę rossiedlenia się tego ostatniego, która w d zi­

siejszych czasach biegnie od Archangielska na Orenburg, aż do podnóża Karpat zachodnich.

M odrzewie z kilku miejscowości w Tatrach są, podług p. Raciborskiego, również gatunkiem sy- birskim . Zato m odrzew ie z pod Gdowa (na P d W K rakow a) należeć mają stanowczo do gatunku w ła­

ściwego górom Europy zachodniej. M odrzewie z południowych okolic K rólestwa Polskiego, z pas­

ma Łysogór, przedstawiają podług p. R. niejako ogniw o przejściowe pom iędzy modrzewiem w ła­

ściwym (L a r ix decidua M ili.) a sybirskim, zna­

mionami swoich szyszek bowiem raz przechylają się na tę, to znów na drugą stronę. W każdym razie przedstawiają one daleko częściej odznaki, utożsamiające je z m odrzewiem sybirskim , do k tó­

rych autor jest skłonny je zaliczyć.

Na dowód, że m odrzew ie byty w kraju naszym dawniej bardzo szeroko rospowszechnioue, p. R.

przytacza wiele nazwisk wiosek, pochodzących od wyrazu „m od rzew 11, a znajdujących się w wielu okolicach kraju, g d zie obecnie niema nawet śla­

dów po tem wspaniałem drzew ie, jak np. w Poz- nańskiera, Gostyńskiem, Lódzkiem , Siedleckiem, Piotrkowskiem , Wieluńskiem, Kowieńskiem, Ki- jow skiem i t. d.

W końcu zastanawia się autor nad przyczyna­

mi, które w płynęły na w ygin ięcie modrzewia na szerokich obszarach ziem polskich i dochodzi do przekonania, że zarówno zmiana klimatu, ja k sie­

kiera ludzka, szkodniki zw ierzęce i roślinne wspo­

Cytaty

Powiązane dokumenty

B ełk o cze zaś stojąc w miejscu spokojnie, lub chodzi, opisując nieforem ne łuki; czasem, zaś pod w pływ em n iezw yk łej ekscytacyi drepcze, okręcając się

Każda taka klasa jest wyznaczona przez pewne drzewo de Bruijna, możemy więc uważać, że λ-termy to tak naprawdę drzewa de Bruijna.. λ-wyrażenia są tylko ich

Dwa układy korali uważamy za równoważne, jeśli jeden można uzyskać z drugiego przez obrót okręgu..

B anach, Sur les operations dans les ensembles abstraits et leur application uax equations intógrales,

za ka Īde zadanie, w którym uczeĔ podkreĞliá rolĊ czystego Ğrodowiska dla naszego zdrowia, dla prawidáowego rozwoju zwierz ąt, dla przyszáych pokoleĔ itp.

Grupa Ady odwdzięczyła się przedstawieniem teatralnym dla maluchów o misiu, który trafił do przedszkola i niczego nie potrafił robić samodzielnie: nie umiał sam jeść,

Wyniki pokazuj¹, ¿e wspó³czynnik dyfuzji wed³ug koncepcji Timofeewa charakteryzuje siê mniejsz¹ zmiennoœci¹ wywo³an¹ zmianami ciœnienia w porównaniu z koncepcj¹ Crank’a..

Do zakażenia wirusem HIV dochodzi, gdy przez wymienione wyżej wrota zakażenia do krwi dostanie się odpowiednia ilość wirusa HIV.. Stężenie wirusa HIV w innych wydzielinach czy