• Nie Znaleziono Wyników

WSZECH 5 WIAT

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "WSZECH 5 WIAT"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

WSZECH 5 WIAT

TOM 87 NR 9 WRZESIEŃ 1986

(2)

Zalecono do bibliotek nauczycielskich i licealnych pism em Ministra O św iaty nr IV/Oc-2734/47

W ydano z pomocą finansow ą P olsk iej Akadem ii Nauk

TRESC ZESZY TU 9 (2273)

T. R u e b e n b a u e r , T eo frast z E resos — ojciec b o t a n i k i ...199 K. D u d e k , D laczego d rży i zieje ogniem ? — T rzęsien ie ziem i i w u lk a ­

n iz m w św ie tle te o rii te k to n ik i p ł y t ... 204 D. K a r p, P rz y gnieździe b i e l i k a ... 207 J. D u l a k , Czy biologom p o trze b n a je st filozofia? (na m a rg in esie książki

P e te ra M e d aw ara P lu to ’s R ep u b lic) ... 209 M. S m i a ł o w s k a , N euroglej — k o m ó rk i n i e d o c e n i a n e ... 211 Rocznice

W se tn ą rocznicę śm ierci M ichała B u tlero w a 1828— 1886 (Cz. W ron­

kow ski) ... 214 R ośliny lecznicze polskich lasów

Brzoza b ro d a w k o w a ta B etu la verru co sa E h rh . (W. Ja ro n ie w sk i) . . 216

D robiazgi p rzy ro d n icze

W pływ D a rw in a n a losy n a u k i (H. S z a r s k i ) ... 217 K w asy sja lo w e (G. B a r t o s z ) ... 218 Pszczoły pom ocne p rz y kolon izacji m ró w ek (W. Czechow ski) . . . 219 W szechśw iat p rze d 100 l a t y ... 220

R o z m a ito ś c i...221 R ecenzje

B. B r o d a i J. M o w s z o w i c z : P rz e w o d n ik do o znaczania ro ślin leczniczych, tru ją c y c h i u ży tk o w y c h (M. Z. S z c z e p k a ) ... 222 K siążki o biosferze (M. Z. S z c z e p k a ) ...222 R adzieckie tłu m ac ze n ia zachodniej lite r a tu r y p rzy ro d n icz ej (M. Z.

S z c z e p k a ) ... 223 B. H l a v a , F. S t a r y , F. P o s p i i i l : R ośliny ko sm ety czn e (E. Cze- r e m a ń s k a - G o c ło w s k a ) ...223 L ist do R ed ak cji

A pel o p o p ra w ę szaty g raficz n ej p u b lik a c ji p o p u la ry z a to rsk ic h w P ol­

sce (J. D u l a k ) ...224 K o m e n ta rz re d a k c y jn y

Le&cja C zarn o b y la (J. V e t u l a n i ) ...224

S p i s p l a n s z

I. M ŁODY O R ZEŁ B IE L IK . F ot. D. K a rp (do a r t. D. K arp a) II. R U IN Y ZA M K U w p obliżu O drzykonia. F ot. F. S ik o rsk i

III. BRZOZA BRODAW KOW ATA. F ot. W. S tro jn y (do a r t. W. Jaroniew skiego) IV. S Z K IE L E T JEŻO W CA . F ot. J. H e re ź n ia k

O k ł a d k a : C ZU B A JK A K A N IA M acrolepiota procera (Scop. ex Fr.) Sing. P ien in y Trzy Korony. Fot. W. Strojny

(3)

P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E

O R G A N P O L S K I E G O T O W A R Z Y S T W A P R Z Y R O D N I K Ó W IM. K O P E R N I K A

TOM 87 (ROK 105)

W RZESIEŃ 1986 ZESZYT 9

(2273)

TADEUSZ RUEBENBAUER (K raków )

TEO FR A ST Z ERESOS — OJCIEC BO TANIK I

Teofrast z Eresos (370 - 287 p.n.e.) żył w cza­

sach świetności Aten, których rozkwit przypa­

dał na okres panowania Peryklesa (495 - -429 p.n.e.). W tych czasach. A teny przewo­

dziły całej Helladzie, tu pow staw ały monu­

m entalne budowle, rozkw itała sztuka i nauka w oparciu o gromadzone bogactwa, tu działali liczni pisarze. Również A teny czwartego i trze­

ciego w ieku p.n.e. nie przestały być stolicą du­

chową Grecji, z tym że na skutek zubożenia w ybitni tw órcy często szukali lepszego zarob­

ku u boku innych możnych władców. Do ta ­ kich wybitnych filozofów czasów Teofrasta na­

leżał A rystoteles (384 - 322 p.n.e.), jego mistrz i przyjaciel, który w pogoni za intratn ą pracą objął stanowisko nauczyciela Aleksandra Wiel­

kiego (356 - 323 p.n.e.), syna Filipa, tw órcy po­

tęgi macedońskiej. Sam Filip, genialny wódz i polityk, chociaż nie miał wysokiego wy­

kształcenia, doceniał jednak staranne wy­

kształcenie i dla swego syna w ybrał niew ąt­

pliwie najlepszego nauczyciela owych czasów, nie szczędząc zapewne grosiwa. Z chwilą obję­

cia tronu przez A leksandra (336 p.n.e.) po śmierci Filipa, skończyły się obowiązki wy­

chowawcze nauczyciela i A rystoteles powrócił do Aten. Zasobny w uzyskane na dworze m a­

cedońskim pieniądze zakłada w roku 335 p.n.e.

Liceum (Szkołę Perypatetyków ), gdzie studiu­

je Teofrast, który po śmierci m istrza obejmu­

je kierownictwo tej wybitnej placówki. Po objęciu kierownictwa w Liceum Arystoteles nie zrywa stosunków z Aleksandrem Wielkim i bierze udział wraz ze „sztabem naukowców”

w jego w yprawie na wschód. Teofrast nie uczestniczył w tej „wyprawie naukow ej”, jed­

nak niewątpliwie korzystał w swych pracach z zebranych przez „sztab” informacji. Niespo­

dziewana i przedwczesna śmierć Aleksandra Wielkiego, z dala od ojczyzny w Babilonie w roku 323 p.n.e., pozbawiła A rystotelesa moż­

nego opiekuna. Obawiając się represji ze stro­

ny ateńczyków, chroni się na Eubei, gdzie wkrótce um iera (322 p.n.e.).

Z pozostawionych przez A rystotelesa dzieł przyrodniczych za najwybitniejsze uznać na­

leży poświęcone historii zwierząt. Dzieło to wywarło przemożny wpływ na dwie bota­

niczne prace Teofrasta: Peri fitón historias (O historiach roślin, przetłumaczone przez J. Schnaydra pt. Badania nad roślinami) oraz Peri fitón aitión (O przyczynach procesów za­

chodzących w roślinach). O ile pierwsze dzieło poświęcone jest systematyce, w części ekologii, upraw ie i nawożeniu roślin, o tyle drugie z grubsza odpowiada nowożytnej fizjologii ro-

F.o', 4 11.

(4)

2 0 0 W s z e c h ś w ia t, t. 87, n r 911986

ślin. Już na podstawie Badań... możemy sobie wyrobić przekonanie, że Teofrast rzeczywiście zasługuje na miano ojca botaniki. Wprawdzie przed Teofrastem wielu pisarzy zajmowało się zagadnieniami związanymi z b o ta n ik ą x, nikt jednak nie pokusił się o omówienie całego problemu, usystem atyzow anie oraz szukanie w yjaśnień w istocie różnorodności św iata ro ­ ślinnego. W Badaniach... opisuje dokładnie 480 współczesnych gatunków roślin, z czego w ięk­

szość (430 - 450) przypada na Grecję. Ta su­

prem acja rodzimych gatunków w opisach Teo- frasta w ynika z jego stylu pracy. W zasadzie mało podróżował, a inform acje do swego dzie­

ła czerpał z p rakty ki rolników, ogrodników, drwali, zbieraczy ziół lekarskich itp. oraz z własnych obserwacji dokonywanych w ogro­

dzie botanicznym, będącym niejako jego po­

lem doświadczalnym.

Ten sposób zbierania inform acji od użytkow ­ ników roślin zaważył decydująco na całości dzieła, a w pierwszym rzędzie na system atyce.

Można ją scharakteryzow ać jako system atykę użytkową, łączącą rośliny w grupy o podob­

nym przeznaczeniu, jednak o charakterze b a r­

dziej ogólnym, uwzględniającą również ich morfologię, a naw et ekologię. Dzieli więc Teo­

frast świat roślinny na drzewa, krzew y, krze­

winki i zioła. Pod tym ostatnim pojęciem ro­

zumie wszystkie nie zdrewniałe rośliny zie­

lone.

Opisując rośliny trujące i przypraw ow e nie wspomina o grzybach, chociaż starożytni w y­

soko cenili smak grzybów jadalnych i znali trujące właściwości innych gatunków. P rzy pomocy grzybów otruła cesarza rzymskiego Klaudiusza jego żona Agryppina, m atka Nero­

na, następcy tronu.

W obrębie tego ogólnego podziału roślin Teofrast rozróżnia poszczególne grupy b y tu ­ jące w określonych w arunkach, jak rośliny wodne, kserofity i hygrofity, rosnące w cieniu lub w pełnym słońcu, tak je charakteryzując:

„niektóre znów są hygrofitam i i bagiennym i jak wierzba i platan, a inne nie mogą żyć w wodzie, ale szukają suchych terenów ” — pisze w księdze pierwszej (I, 4.1) i dalej (IV, 1.1) ,,bo sosna jest najpiękniejsza i najwyższa w miejscach zwróconych ku słońcu, w cienistych zaś w ogóle nie rośnie, jodła zaś odwrotnie:

najlepiej udaje się w zaciemnionych miejscach, a nie tak dobrze w nasłonecznionych...”, „że zaś każda (roślina) szuka odpowiedniej gleby oraz klim atu, stąd widać, że pewne tereny w ydają dane rośliny, a inne ich nie w ydają...”

„prawie wszystkie inne góry m ają swoje w ła­

ściwe drzewa, krzew y albo inne krzew inki”

(III, 18.1). Również trafnie ujm uje zależności plonowania roślin upraw nych od przebiegu pogody: „na ogół raczej susza, niż częste de­

szcze, korzystna jest dla zbóż” (VIII, 6.6) ...

Dalej „ale ber i proso mniej wody -potrzebują

1 Z p o p r z e d n ik ó w T e o f r a s t a w y m ie n ić n a le ż y : E m p e d o - k le s a z A g r y g e n t u (o k . 490 - 430 p .n .e .), a u t o r a d z ie ła o p r z y r o d z ie , D e m o k r y t a z A b d e r y (460 - 370 p .n .e .) , t w ó r c ę p o j ę c ia a to m u w s e n s i e f il o z o f ic z n y m o r a z m n ie j z n a n y c h K lid e m a i M e n e s to r a .

(od innych zbóż), bo jeśli m ają jej więcej tra ­ cą liście”. Swoje zaś rozważania nad w pły­

wem przebiegu pogody na plonowanie roślin kończy wysoce trafn ą uwagą: „dlatego też słusznie pow iadają przysłowiowo, że to rok rodzi plony, a nie ziemia”. To powiązanie ro­

ślin z ich w arunkam i bytowania kładzie pod­

waliny pod współczesną ekologię.

Nowoczesne również są poglądy Teofrasta na stałość rodzajów i gatunków — „żaden zaś rodzaj całkowicie nie przechodzi w inny”

(VIII, 8.3). W prawdzie ma pewne wątpliwości czy pszenica i jęczmień nie zm ieniają się w życicę roczną (VIII, 7.1), jednak inne tego ro­

dzaju zmiany uważa za nieprawdziwe, tw ier­

dząc „że z jęczmienia w yrasta pszenica, a z pszenicy jęczmień i to oba te gatunki z tej samej łodygi... należy przyjąć raczej jako b aj­

ki” (II, 2.9).

Zaznaczyć należy, że systematyczne pojęcia rodzaju, gatunku i odmiany w ujęciu T eofra­

sta różnią się od analogicznych pojęć współ­

czesnych. Jego rodzajom odpowiadają często obecne rodziny. Tak np. zboża zalicza do jed­

nego rodzaju, w którym wyodrębnia gatunki takie jak: pszenica, jęczmień i owies. Nic więc dziwnego, że dopuszcza możliwość przechodze­

nia pszenicy samopszy i pszenicy płaskurki w pszenicę zwyczajną, jeśli sieje się nasiona po­

tłuczone i to nie zaraz, ale w trzecim roku (II, 4.1).

Zadziwiająca trafność w ocenie stałości ro­

dzajów i gatunków, tym bardziej jest godna podkreślenia, że w połowie XX wieku znaleźli się głosiciele dawno porzuconej koncepcji prze­

chodzenia gatunków upraw nych w dzikie. To właśnie pojęcie stałości gatunków wiąże się u Teofrasta z zagadnieniem samorództwa.

W prawdzie Teofrast nie odrzuca przypuszcze­

nia swego mistrza, że życie lęgnie się w m u­

łach i wilgoci gleb, jednak pisze, że samo- rództwo nie poddaje się naszemu zmysłowemu i em pirycznem u poznaniu.

Niewątpliwie Teofrast pisząc swe dzieła po­

zostawał pod przemożnym w pływem A rysto­

telesa. Częste porównywanie opisu roślin z kształtam i zwierząt, wyszukiwanie podo­

bieństw spotykanych w obu grupach żywych organizmów świadczą o oddziaływaniu m istrza na sposób m yślenia ucznia. Po m istrzu swym przejął Teofrast realizm i naukow y sposób ujm ow ania zagadnień, oczyszczający botanikę z w ielu pojęć metafizycznych. Szuka związ­

ków między glebą i klim atem a n aturą roślin i w wielu przypadkach odrzuca różne zakorze­

nione przesądy, zwłaszcza wśród zbieraczy ro ­ ślin lekarskich.

Leczenie w tych czasach związane było za­

zwyczaj z magią i czarami. Dlatego też zbie­

rający rośliny lekarskie dla nadania swym le­

kom większej skuteczności stosowali również różne zabiegi magiczne oraz modlitwy. Teo­

frast pisze na ten tem at: „ale żeby wycinać rośliny i przy tym się pomodlić, nic w tym zapewne niedorzecznego, natom iast niem ądre są jakieś inne dodatki: np. że wycinając za- paliczkę zwaną rośliną Asklepiosa Feruła com-

(5)

W s z e c h ś w ia t, t. 87, n r 911986 201

m unis powinno się na jej miejsce włożyć do ka figa, która nieraz różni się naw et barwą, ziemi miodownik, zaw ierający wszelkie ro- gdyż z czarnej w yrasta biała, a z białej czar- dzaje owoców, albo kiedy wycinając kosaciec na, a ze szlachetnej winorośli dzika i to nie- Irys sp. trzeba jako zapłatę za niego włożyć kiedy naw et zupełnie inna odmiana... Rów- do ziemi placek z pszenicy, sianej na wiosnę”, nież z pestek szlachetnej oliwki w yrastają dzi- Bardzo trafne i często nowoczesne są obser- kie, a ze słodkich pestek granatu dziczki... I to wacje Teofrasta dotyczące pobierania pokar- samo z grusz i jabłoni w yrasta kiepska dzika mów przez rośliny. O ile A rystoteles uważał, grusza, a z jabłoni gorszy gatunek i to ze że rośliny pobierają swe pokarm y tylko z zie- słodkich — kwaśne, a z wróblej pigwy — ki- mi, to Teofrast przypuszcza, że mogą one czer­

pać pokarm również z powietrza. Paląc rośli­

ny uzyskujem y popiół pochodzący z gleby i dym, w którym pow racają do powietrza po­

brane z niego składniki. O korzeniu pisze:

„otóż korzeń jest to ta część, która doprowa­

dza pokarm ” (I, 1.9), mając na myśli pokarm pobrany z gleby.

„Zaś nawóz ani w szystkim (roślinom) jed­

nakowo nie odpowiada, ani ten sam dla wszy­

stkich się nadaje, bo jedne ostrego potrzebują, inne znów mniej takiego, a inne zupełnie lek­

kiego. N ajostrzejszy jest nawóz ludzki i ten uważa C hartodras (bliżej nieznany autor) za najlepszy, potem idzie nawóz z nierogacizny, na trzecim miejscu kozi, na czwartym owczy, na piątym krowi, a na szóstym nawóz ze zwierząt pociągowych... Również posypywanie pyłem odżywia niektóre rośliny i powoduje ich bujny wzrost, jak np. winorośl” (II, 7.4).

„Więc nawóz bardzo pomaga do rozgrzania gleby i jej spulchnienia, bo g run t nawożony rodzi wcześniej o 20 dni niż nie nawożony ’ (VIII 7.7). Nie jest też obce Teofrastowi dzia­

łanie popiołu jako nawozu, głównie w tym przypadku, gdy figi słabo owocują. Wówczas sadownicy podcinają niektóre korzenie i pod- sypują drzewo popiołem (II, 7.6).

Wiadomo Teofrastowi, że nie wszystkie ro ­ śliny jednakowo wyczerpują glebę. Opisując uprawę zbóż i roślin motylkowych stwierdza:

„wyczerpuje ziemię najbardziej pszenica, a po­

tem jęczmień, dlatego też ona szuka gleby dobrej, zaś jęczmień może rodzić naw et w bardzo suchej ziemi, znów spomiędzy roślin strączkowych w yczerpuje glebę szczególnie ciecierzyca, choć tylko krótko zostaje w zie­

mi...” (VIII, 9.1). „Wszystkie warzywa lubią wodę i nawóz oprócz ru ty zwyczajnej. Ta wca­

le nie lubi nawozu...” (VII, 5.1). „Woda zaś najlepsza jest zdatna do picia i zimna, naj­

gorsza znów słona i gęsta, dlatego też z ka­

nałów naw adniających nie jest dobra, przy­

nosi bowiem z sobą nasiona ziół...” (VII, 5.2).

Z opisów zaw artych w Badaniach nad ro­

ślinami widać, że sadownictwo w tych odle­

głych czasach stało na wysokim poziomie, dzięki sztuce szczepienia. Ówcześni sadownicy znali dokładnie skutki rozmnażania genera- tywnego i wegetatywnego, co w ynika z cytatu (II, 2.4 i 5): „te zaś (rośliny), które pochodzą z owoców roślin, mogących w ten sposób się rozmnażać i kiełkować (rozmnażanie genera- tyw ne T. R.), wszystkie, że tak prawdę powie­

dzieć, są gorsze, a niektóre całkiem się w yra­

dzają ze swego gatunku, jak winorośl, jabłoń, figa, drzewo granatu, bo też z pestki nie wy­

rasta żaden gatunek ogrodowy, ale tylko dzi-

dońska pigwa. Gorszy jest również migdał i co do smaku i z tego powodu, że z miękkiego gatunku w yrasta tw ardy. Dlatego też radzą, żeby szczepić...”. Obok udoskonalonej sztuki sadowniczej, ówcześni Grecy odznaczali się również wysoką umiejętnością upraw y w a­

rzyw i roślin przyprawowych. Ogółem Teo­

frast wymienia 31 gatunków roślin upraw ia­

nych w tym celu, z których dziesięć obfituje w liczne odmiany. Są to burak Beta maritima, cebula A llium cepa, czosnek AUium sativum, dynia Cucurbita maxim a, kapusta — głównie kreteńska Brassica cretica, kmin Cum inum cy- m inum , ogórki Cucumus sativus, rzepa Bras­

sica campestris, rzodkiew zwyczajna Rapha- nus sativus i sałata siewna Lactuca sativa.

Dokładny opis różnych odmian cebuli świad­

czy o tym, że warzywo to było specjalnie ce­

nione. Pozostałe warzywa i rośliny p rzy p ra­

wowe są następujące: bazylia O cym um basili- cum, bób Vicia faba, cząber Satureia thym bra, gierszownik Sm yrnium clusatrum zaliczany również do roślin lekarskich, kolendra siewna Coriandrum sativum, koper ogrodowy Ane- thum graveolens, koper włoski Feoniculum vulgare, lebiodka zielona Origanum viride, ło- boda A triplex halimus, obrazki A ru m italicum, pieprzyca siewna Lepidum sativum , pietrusz­

ka Petroselinum sativum, portulaka Portula- ca oleracea, pory A llium porrum, rokieta siew­

na Eruca satwa, ru ta zwyczajna Ruta graveo- lens, seler Apium graveolens, szafirek miękko- listny Muscari comosum, szczaw R um ex con- glomeratus, szarłat Am aranthus blitum i ty ­ kwa Lagenaria vulgaris.

Jak widać, ten obfity asortym ent roślin, mający na celu uczynić kuchnię bardziej w y­

kwintną, świadczy o intensywnym odczuwa­

niu smaku potraw przez starożytnych G re­

ków, tak wrażliwych na wszelkie form y pięk­

na. Wprawdzie obowiązywała zasada wypisa­

na na św iątyni Apollina w Delfach: „Meden agan”, jednak przypuszczalnie nie wszyscy wykazywali wstrzemięźliwość w jedzeniu i pi­

ciu, o czym świadczą liczne leki powodujące przeczyszczenia lub wymioty (tab. 1). Wymie­

nione 23 rośliny stosowano w leczeniu róż­

nych chorób, a dwie z nich (wilczomlecz ogro­

dowy i zapaliczka) uznano za wszechstronnie skuteczne.

Jak wspomniałem, sztuka lekarska w tych czasach posiłkowała się często czarami i za­

bobonami, a spontaniczne pow roty pacjentów do zdrowia były w dużym stopniu wynikiem w iary w skuteczność leku, przyrządzonego w sposób owiany tajemnicą. Spośród 23 wymie­

nionych w tabeli roślin lekarskich, których działanie opisuje Teofrast dość szczegółowo,

(6)

202 W s z e c h ś w ia t, t. 87, n r 911986

R o śliny le k a rs k ie

N azw a p o lsk a N azw a ła ciń sk a W sk azan ia

W zm ianki księga rozdział ustęp

G ierszow nik S m y r n iu m c lu sa tru m | m oczopędny, n a kam icę

| n erk o w ą V II 6.3

S eler A p iu m graveolens 1 m oczopędny, n a kam icę

| n erk o w ą V II 6.3

Z anokcica s k a ln a A sp le n iu m trich o m a n es m oczopędny, przeciw w y ­

p a d a n iu w łosów V II 14.1 M a n d ra g o ra M andragora o fjic in a r u m liść n a ra n y , k o rze ń n a

różę, p o d ag rę i n a bez­

sen n o ść IX 9.1

C y k lam en g rec k i C y cla m e n gra ecu m k o rze ń n a ra n y , ro p iejące

w rzo d y i choroby kobiece IX 9.3 T ry sk aw ie c E cballium ela teriu m k o rz e ń przeciw w y rz u to m

sk ó rn y m i p a rc h o m u ow iec,

sok n a przeczyszczenie IX 9.4 O żan k a w łaściw a T e u c r iu m ch a m a e d rys liście n a ra n y , ow oc na

w ą tro b ę IX 9.5

Łoczydło T hapsia garganica śro d ek w y m io tn y i n a p rz e ­

czyszczenie IX 9.5

W ilczom lecz b u lw ia sty E uphorbia apios śro d e k w y m io tn y i n a p rze­

czyszczenie IX 9.5

W ilczom lecz ogrodow y E uphorbia peplus p a n a c e u m n a w szystkie

choroby IX 11.1

Spioszyn V ith a n ia so m n ife ra śro d e k n a se n n y IX 11.5

B ielu ń dziędzierzaw a D atura sp. w m a ły ch d aw k a c h oszoło­

m ienie, w dużych tr u ją c a IX 11.6 S a ła ta greck a L actuca graeca k o rz e ń n a w ym io ty i p rz e ­

czyszczenie, rów nież przeciw

m olom IX 11.10

Z ap aliczk a Feruła nodosa n a w iele chorób IX 11.1

L ep n ica ro zd ę ta S ilene venosa k o rz e ń n a w y m io ty i p a ­

daczkę IX 12.5

G rążel żółty N uphar lu te u m w strz y m a n ie krw o to k ó w ,

p rze ciw d ez y n te rii IX 13.1 L u k re c ja G lyc yrrh iza glabra ch oroby k la tk i p iersio w ej

(astm a, kaszel) IX 13.2

K o k o rn a k A ristolochia ro tu n d a n a r a n y , u k ąsze n ia w ęży,

n a se n n y IX 13.3

M a rz an n a R ubia tin c to ru m m oczopędna IX 13.6

F a p ro tk a zw y czajn a P o ly p o d iu m vulgare przeczyszczająca IX 13.6 M ak u p ra w n y P apaver so m n ife ru m przeciw bólow y, u sp o k a ja ją c y IX 15.1 L eb io d k a d y p ta m O riganum d ip ta m n u s liść p rzy ciężkich p o ro d ac h IX 16.1 W aw rzy n ek * b iały D aphne oleoides śro d e k w zm a cn iają cy (w e­

selsze usposobienie) IX 19.1

* C hodzi o w aw rzy n ek , a n ie o olean d er, ja k m ylnie p rzetłum aczono g re c k ą nazw ę D afne.

dziewięć znajduje zastosowanie również obec­

nie w lecznictwie oficjalnym lub ludowym, na ogół zgodnie z podanym i przez Ojca botaniki zaleceniami. Są to: seler, m andragora, której znieczulające działanie (głównie skopolaminy)

łagodziło bóle wywołane podagrą, dalej try - skawiec, bieluń dziędzierzawa, grążel żółty, lukrecja, m arzanna, paprotka zwyczajna oraz m ak upraw ny.

Wspomniane uprzednio rośliny przypraw o­

we spełniały funkcję nie tylko przypraw , lecz w wielu przypadkach działały korzystnie na traw ienie, pobudzając wydzielanie soków tra ­ wiennych lub działając aseptycznie (cząber).

(7)

W s z e c h ś w ia t, t. 87, n r 911986

Podobnie działały również rośliny o smaku gorzkim, posiadające substancje określane obecnie mianem „gorycze”.

Znany był także Teofrastowi czosnek, któ­

rego morfologię i upraw ę opisuje dokładnie.

Stwierdza istnienie wielu odmian, z których tak zwaną cypryjską (VII, 4.1) używano w stanie surowym jako sałatkę. Spożywany czo­

snek, popijany niezmieszanym winem, służył jako rem edium na ból głowy powstały przy kopaniu ciemiernika (IX, 8.6). Używany po­

wszechnie od dawna czosnek A llium satiwum L. nie jest zalecany przez Teofrasta jako le­

karstwo, przypuszczalnie z uwagi na przykry zapach, drażniący powonienie greckich wy- kwintnisiów. Temu chyba faktow i przypisać należy pominięcie tej rośliny w spisie roślin lekarskich, mimo że lecznicze właściwości czo­

snku są obecnie w yraźnie stwierdzone. Z dru­

giej strony możliwe jest, że część wymienio­

nych roślin w ciągu tysiącleci, na skutek se­

lekcji, zatraciła swe rzeczywiste właściwości lecznicze.

Znacznie ściślejsze są inform acje Teofrasta dotyczące roślin trujących. Spośród nich wy­

mienia następujące: ciemięrzycę białą Vera- trum album, bieluń dziędzierzawa (Datura sp.), tojad Aconithum anthora, ziemowit parnaski Colchium parnassicum oraz szczwół plam isty Conium m aculatum , którego nazwa łacińska pochodzi od greckiego „kóneion”. Tej ostat­

niej roślinie poświęca więcej uwagi, gdyż w y­

w ar z szczwołu stosowano przy wykonywaniu wyroków śm ie rc i2. P rzy pomocy tej rośliny otruto Sokratesa, a nie szalejem jadowitym, gdyż ten ostatni nie w ystępow ał na terenie Grecji. Według Teofrasta śmierć spowodowana tą trucizną jest lekka, podobna do snu.

Porównując rośliny ze zwierzętami, dopa­

tru je się Teofrast często dwupienności. Grecy nie mogli znać procesu zapłodnienia u roślin, stąd też różnicowanie płci nie zawsze jest trafne. Godne podkreślenia są zalecenia doty­

czące dopylania palm (rośliny dwupienne) oraz fig przy postępowaniu zwanym kapryfikacją, celem uyzskania lepszego owocowania. Zalece­

nia praktyczne z zakresu nasiennictwa, upra­

wy roślin i nawożenia nie straciły w wielu przypadkach do dziś dnia na znaczeniu. Roz­

różnia Teofrast uszkodzenia roślin powodowa­

ne przez mrozy i upały od właściwych cho­

rób. Opisując rdze na różnych roślinach, za­

uważa: „mówiąc ogólnie rdzę m ają raczej zbo­

ża niż rośliny strączkowe, a spomiędzy nich bardziej jęczmień niż pszenica, najwięcej na

2 W s z e c h ś w ia t 1984, 85: 361.

203

ogół odmiana zwana Achillejską”. Z ziarna tej odmiany jęczmienia wypiekano ulubione pla­

cki. Przypuszczalnie, uprawiano ją na więk­

szych powierzchniach, co mogło spowodować rozszerzenie się ras rdzy, najbardziej do tej odmiany przystosowanych.

W opisie gatunków i odmian Teofrast w y­

kazuje mistrzowskie umiejętności. Jako przy­

kład pozwalam sobie zacytować opis dotyczą­

cy odmian botanicznych jęczmienia. Pisze on:

„otóż jedne odmiany jęczmienia m ają ziarna w dwóch szeregach, inne w trzech, czterech, a nawet pięciu, przeważnie w sześciu, bo i ta­

ka jakaś odmiana istnieje. Ale zwykle te, k tó ­ re mają więcej szeregów, są zawsze ułożone bardziej gęsto. To także jest ważna różnica, że jęczmień wypuszcza boczne pędy, jak to powiedzieliśmy o indyjskim. Ponadto w jęcz­

mieniu kłosy u niektórych odmian są wielkie i luźne, u innych znów mniejsze i bardziej zbite, stoją daleko od liścia, w innych odmia­

nach blisko, jak w tak zwanym jęczmieniu Achillejskim. Zaś ziarna samego jęczmienia jedne są bardziej okrągłe i mniejsze, to znów dłuższe i większe i luźniej stoją w kłosie. Po­

nadto jedne są białe, inne czarne i czerwona­

we, które też wydają się bardziej mączne i więcej niż białe w ytrzym ałe na mrozy, w ia­

try i w ogóle różne w arunki klim atyczne”.

W opisie tym Teofrast ujął zasadnicze pod­

staw y klasyfikacji odmian botanicznych jęcz­

mienia. Widać z niego, że w tym czasie istnia­

ły już wszystkie form y jęczmienia, nie zmie­

nione w ciągu około 2300 lat, jakie upłynęły od chwili pisania Badań... Podobne opisy od­

mian i gatunków pszenic świadczą również o tym, że zmienność form w obrębie tego ro ­ dzaju nie różniła się zbytnio od zmienności współczesnej. Żyto nie było znane Teofrasto­

wi. Jednak opis tak zwanej pszenicy trackiej, sianej w górzystych okolicach tego kraju, na­

suwa przypuszczenie, że było to żyto.

Należałoby sobie życzyć, by nasi następcy w roku 4286, to jest po upływie czasu rów ne­

go temu, jaki minął od lat działalności Teo­

frasta, mogli uznać nasze współczesne poczy­

nania za równie interesujące, jak starałem się to tutaj przedstawić.

Sądzę, że archeologowie XLIII wieku, bada­

jąc szczątki wczesnej ery atomowej nie będą zachwyceni tą epoką w sposób rów ny uznaniu, jakim darzymy czasy epoki hellenistycznej w Grecji.

P r o f. d r h a b . T a d e u s z R u e b e n b a u e r j e s t e m e r y t o w a n y m p r o fe s o r e m K a te d r y H o d o w li R o ślin i N a s ie n n ic tw a A R w K r a k o w ie .

(8)

204 W s z e c h ś w i a t , t . 87, n r 911986

K R Z Y SZ T O F D U D EK (K raków )

DLACZEGO D R Ż Y I ZIEJE O G N IEM ? — TRZĘSIENIA ZIEiMI I WULKANIZM W ŚWIETLE TEORII TEKTONIKI PŁYT

N ieczęsto b y w a ro k rozpo czy n ający się k ilk u ty ­ godniow ym o k rese m silnych m rozów , a kończący g ru d n ie m cieplejszym od listo p ad a . N ajw iększe k a ­ p ry sy n a tu ry w 1985 r. dotyczyły je d n a k n ie a tm o ­ sfery, lecz lito sfe ry . T rzęsien ie ziemi, k tó re w e w rz e ­ śn iu d otknęło M eksyk, oraz w y b u ch w u lk a n u N e- vado del R uiz w A n d ach k o lu m b ijsk ic h , k tó ry n ie ­ sp e łn a dw a m iesiące później całkow icie zniszczył m iasteczko A rm ero , sk u p iły n a sobie uw agę całego św iata. Nie sposób dać w ia rę k a ta stro fisty c z n y m in ­ te rp re ta c jo m . łączącym te w y d a rz e n ia ze zbliżeniem się do Ziem i k o m e ty H alleya, z całą p ew nością je d ­ n a k k a ta k liz m y nie z a istn iały bez przyczyn. S p ró ­ b u jm y odpow iedzieć n a p y ta n ie , dlaczego w łaśn ie A m ery k a Ł ac iń sk a zn alazła się w n iełasce boga p o d ­ ziem i P lu to n a .

T rzęsienie ziem i u w aż an e je s t za e fe k t g w ałto w ­ nego ro zła d o w an ia p o w sta jąc y ch w głębi Z iem i n a ­ prężeń. O b serw ato ria sejsm ologiczne n a całym św ie- cie n o tu ją k ilk a s e t w strzą só w dziennie, lecz ty lk o niew ielk i p ro c e n t spośród n ic h pociąga za sobą w i­

doczne zm iany w k ra jo b ra z ie , s tra ty m a te ria ln e lu b ofiary w ludziach. Ś w iato w ą opinię p u b lic zn ą p o ­ ru sz a ją zaś je d y n ie silne trz ę sie n ia n a gęsto z a lu d ­ nion y ch obszarach, n a szczęście rza d k o zd a rzając e się częściej niż ra z w roku.

D ługoletnie o b se rw ac je pozw oliły u sta lić szereg praw idłow ości rząd zący ch rozm ieszczeniem trzę sie ń ziemi. W yróżniono obszary sejsm iczne, n a k tó ry c h te z jaw isk a są częste, oraz s tre fy asejsm iczne, pod k tó ry m i g r u n t je s t zu pełnie sp okojny. G łów ne ob­

szary sejsm iczne to:

1. Tzw. go rący pas, o ta cz ają cy P acy fik , gdzie no ­ tu je się ok. 80% w szy stk ich w strząsó w . O prócz n a d ­ brzeżn y ch p a r tii k o n ty n e n tó w (Azji i A m eryk) o b e j­

m u je on rów n ież w sch o d n io az jaty c k ie m o rza p rz y -

Ok m

18

Okm

200

400

600

1400 1200 1000 800 600 400 2 0 0 Okm

ftyc. 1. S ch em aty czn y p rz e k ró j p rzez reg io n M orza O chockiego, gdzie H . B enioff po ra z pierw szy z a ­ obserw ow ał c h a ra k te ry sty c z n e u łożenie ognisk trz ę ­ sień ziem i (kółka). P óźniejsze b a d a n ia u ja w n iły , że ogniska w strząsó w u k ła d a ją się w podobny sposób w sąsiedztw ie w szy stk ich ro w ó w oceanicznych. W g

M. F o ste r G eneral G eology

poziom morza

konty- nent rowoce­aniczny

archipe - lag wyspwulka­nicznych

morzeprzyb­rzeżne ocean1

_ O O OD O qO o ° o o o °

o O ° o o ° 0 o

< ? 0 o 0 °

o ° °

00o ° o ° 0 o0

° 0

o o O

o ° 0 ° -

o o °o°

,1 .. i 1 1 Ol | 1 | 1 | 1 1

brzeżne, a rc h ip e la g i w ysp w u lk an icz n y ch A zji i Oce­

a n ii oraz głębokie ro w y oceaniczne.

2. R egion M orza Ś ródziem nego w ra z z położony­

m i d alej n a w schód te re n a m i zachodniej i c e n tra ln e j A zji.

3. G rzb iety śródoceaniczne — podw odne łań cu c h y g ó rsk ie w znoszące się p o n a d a b y saln e rów niny. N ie­

k ie d y n ajw y ższe p a rtie g rzbietów tw o rzą w yspy, t a ­ k im i re jo n a m i G rzb ietu S rodkow o atlan ty ck ieg o Isla n d ia i A zory.

4. S tre fa M orza C zerw onego i w ielkich jezior w sch o d n io afry k a ń sk ic h .

G odny uw agi je st fa k t, iż na w ym ienionych o b sz arac h z n a jd u ją się p ra w ie w szystkie czynne w u l­

k an y , n a to m ia st n ie m a ich w cale w regionach asejsm icznych.

I n n a praw idłow ość, dotycząca pionow ego ro z­

m ieszczenia ognisk trz ę sie ń ziem i (ogniskiem n a z y ­ w a n e je st m iejsce p o w sta n ia w strząsów , z którego rozchodzą się fa le sejsm iczne), została zaobserw ow a­

n a w la ta c h cz terd ziesty ch przez am ery k ań sk ieg o geofizyka H. B enioffa (ryc. 1). T rzęsien ia ziem i po ­ w s ta ją n a głębokościach do 700 km , p rzy czym w stre fie row ów oceanicznych w y stę p u ją tylk o trz ę sie ­ n ia p ły tk ie, n a to m ia st im d alej w k ie ru n k u ląd u , ty m ogniska w strząsó w z n a jd u ją się głębiej. B enioff p rzypuszczał, że ogniska w strząsó w w yznaczają s tr e ­ fy g łębokich ro złam ó w lito sfery , je d n a k — ja k p o ­ k a z a ła przyszłość — n iezu p ełn ie m ia ł rac ję. D odaj­

m y, w g rzb ie tac h śródoceanicznych oraz w e w sch o d n iej A fry ce w y stę p u ją p ra w ie w yłącznie trz ę ­ sie n ia p ły tk ie, n a to m ia st n a obszarze śródziem no­

m o rsk im i w c e n tra ln e j A zji n o to w an e są w strzą sy p o w sta ją c e n a różnych głębokościach. T am je d n a k p raw id ło w o ści ich rozm ieszczenia nie są ta k w y ra ź ­ nie w idoczne ja k w stre fie gorącego pasa.

W ytłu m aczen ie zarów no pionow ego, ja k i pozio­

m ego rozm ieszczenia trz ę sie ń ziem i oraz to w arz y szą­

cych im zjaw isk w u lk an icz n y ch przy n io sła w la ta c h sześćdziesiątych te o ria zw a n a te k to n ik ą p ły t (ang.

P la tę Tectonics). D la je j zro zu m ien ia konieczne je st p rz y n a jm n ie j pobieżne zapoznanie się z b u d o w ą ze­

w n ę trz n y c h sfe r Ziem i.

P ow szech n ie w iadom o, że w ra z z głębokością w z ra s ta ją te m p e ra tu ra i ciśnienie. P od w pływ em ty c h czynników n a - głębokości k ilk u d ziesięciu k ilo ­ m e tró w n a s tę p u je uplasty czn ien ie, a n a w e t częścio­

w e p rze to p ien ie skał. T a zm iana ich w łaściw ości fi­

zycznych je s t k r y te r iu m w y d zielen ia sztyw nej lito ­ sfe ry , o g ru b o ści 50 - 100 k m , oraz po d ścielającej ją, p la sty c z n e j asten o sfe ry . W lito sfe rze m ożna z kolei w y ró ż n ić je j g ó rn ą i dolną część. G órna, zw ana sko­

r u p ą ziem ską, w y k a z u je isto tn e różnice w sw ej b u ­ dow ie pom iędzy o b szaram i k o n ty n e n ta ln y m i i ocea­

niczn y m i. S k o ru p a k o n ty n e n ta ln a , m iąższości 30 - 70 k m , zbudowTa n a je s t z ró żn o ro d n y ch sk a ł osadow ych i k ry sta lic z n y c h o sto sunkow o n ie w ielk iej gęstości (ok. 2,7 g /c m 3). S k o ru p ę ocean iczn ą tw o rzy 4 - 1 2 k m w a rs tw a cięższych (ok. 3,0 g/cm 3) bazaltó w , k tó r ą p o k ry w a c ien k a p ow łoka osadów. G ęstość sk a ł dol­

n e j części lito sfe ry je st n ieznacznie w iększa od g ę­

sto ści bazaltów .

(9)

W s z e c h ś w ia t, t. 87, n r 911986 205

Ryc. 2. Położenie k o n ty n e n tó w u sch y łk u ery p aleo- zoicznej, 225 m in la t tem u. R e k o n stru k c ja R. Dietza i J. H oldena. Wg Journal of C eophysical Research

Te różnice gęstości m ożna obrazow o przed staw ić przez p o ró w n an ie zan u rzo n y ch w cięższych sk ałach k o n ty n e n tó w do unoszących się w oceanach gór lo ­ dowych. Pow yższe p o ró w n an ie o ddaje jeszcze jedną cechę k o n ty n e n tó w (ściślej m ów iąc bloków k o n ty ­ n en taln y c h , gdyż np. B ałty k i M orze P ółnocne są zalan y m i częściam i takiego bloku, podczas gdy A tla n ty k rozpoczyna się dopiero n a zachód od Wysp B rytyjskich). P odobnie ja k d ry fu ją c e góry lodowe rów nież bloki k o n ty n e n ta ln e n ie u sta n n ie p rzem iesz­

czają się w zględem siebie. P odobieństw o kształtó w odpow iednich w ybrzeży A fry k i i A m ery k i P o łu d n io ­ w ej nie jest przy p ad k o w e — p rzed 2 0 0 m in la t nie było w cale A tla n ty k u , a A m ery k i p rzylegały do S ta ­ rego Ś w iata (ryc. 2).

Liczne, p o tw ie rd z ają ce ta k i s ta n rzeczy dowody geologiczne i p aleogeograficzne zgrom adzili w piei-w - szej połow ie naszego stu lec ia n iem iecki klim atolog i geofizyk A. W egener oraz p o łu d n io w o a fry k ań sk i geolog A. D u Toit. O becnie uw aża się ich za p r e ­ k u rso ró w te k to n ik i płyt, chociaż w śród sobie w spół­

czesnych an i jeden, an i d ru g i nie znalazł uznania.

Sprzeciw w obec ich hipotez w yw oływ ało przede w szystkim zaw iłe i — ja k się po tem okazało — cał­

kow icie b łę d n e p rz e d staw ie n ia m echanizm u p o ru sza­

jącego k o n ty n e n ty . B rakow ało w ted y rów nież bez­

p ośrednich dow odów n a rozszerzanie się A tlan ty k u . Te leżały n a jego dnie i dopiero gw ałto w n y rozw ój oceanografii po II w ojn ie św iatow ej um ożliw ił w y­

dobycie ich n a św iatło dzienne. Z astosow anie n a j­

now szych m eto d i środków technicznych do b ad a ń d na oceanicznego dało im puls do przełom u w n a u ­ k ac h o Z iem i n a m ia rę re w o lu c ji k o p ern ik a ń sk ie j w astronom ii.

Nowe sp o jrze n ie n a w ielkoskalow e ru ch y te k to ­ niczne zostało po ra z p ierw szy w y ra żo n e w p rac ach J. Dietza (1961) i H. H essa (1962). P óźniej p ra c e po­

sypały się ja k z ro g u obfitości i w ciągu k ilk u la t te o ria by ła gotow a. W ciągu k ilk u n astęp n y c h la t została ona pow szechnie zaak cep to w an a. Oto k ilk a kluczow ych pojęć te o rii te k to n ik i p ły t (ryc. 3, 4, 5):

D o l i n a r y f t o w a . Z n a jd u je się ona w osio­

w ej części g rzb ie tu śródoceanicznego. U sian a jest licznym i w u lk a n a m i szczelinow ym i, k tó ry c h e ru p c je do sta rc za ją la w bazalto w y ch do budow y skorupy oceanicznej. P od w pływ em n ac isk u now ych p o rcji law y starsze, zestalone już części dna oceanu są sy ­ ste m a ty cz n ie p rze su w a n e i o d d a la ją się od grzbietu.

a j. Tanganika

Ryc. 3. S chem atyczny p rze k ró j m orfologiczny przez G rzbiet S ro d k o w o atlan ty ck i (a) i w schodnią A fry k ę

(b). Wg M. K siążkiew icz Geologia d yn a m iczn a In n y m p rzy k ład em ry ftu je st s tre fa M orza C zerw o­

nego i w ielkich jezior w sch o d n io afry k ań sk ich , k tó ra p rzed staw ia początkow e sta d iu m p ę k a n ia lito sfe ry i otw ieran ia się oceanu.

S p r e a d i n g . Ten angielski te rm in m ożna oddać w języku polskim słow am i ro zrastan ie się (dna oce­

anicznego). P rzyczyną tego procesu są p e rm a n e n tn e w ylew y la w y w będącej ce n tru m sp rea d in g u dolinie ryftow ej.

S u b d u k c j a . W obec niezm iennego pola po­

w ierzchni Ziem i oraz n ieu stan n eg o g en e ro w a n ia lito ­ sfery w c e n trac h sp read in g u , gdzieś m usi zachodzić jej niszczenie. Proces ten, nazy w an y su b d u k c ją lito ­ sfery, odbyw a się w stre fa c h w yznaczonych przez io w y oceaniczne, gdzie lito sfe ra zagina się i w chodzi w astenosferę. Z stępujący, sztyw ny jęzor lito sfe ry ulega pow oli asy m ilacji i ostatecznie za n ik a w a ste - nosferze na głębokości ok. 700 km . S u b d u k cji może ulegać tylko sk o ru p a oceaniczna. L e k k a sk o ru p a k o n ty n e n ta ln a nie m oże pogrążyć się w cięższych skałach.

K o l i z j a k o n t y n e n t ó w . M a m iejsce, gdy su b d u k c ja u w ybrzeży jednego b loku k o n ty n e n ta ln e ­ go spow odow ała zbliżenie się doń innego bloku. K o­

lizją k o n ty n e n tó w zakończyła się su b d u k c ja dna O ceanu T etydy (ryc. 2). W jej w y n ik u pow stały H i­

m alaje, a ta k że w szystkie in n e m łode góry reg io n u śródziem nom orskiego oraz zachodniej i ce n traln e j Azji.

U s k o k t r a n s f o r m u j ą c y . N ajczęściej w y­

stę p u je p rostopadle do g rzb ietu śródoceanicznego.

Jego c h a rak te ry sty cz n ą cechą je st to, iż przesunięcie m as sk a ln y c h w przeciw ne stro n y m a m iejsce tylk o w środkow ej, ograniczonej ce n tram i sp rea d in g u , czę­

ści uskoku.

P ł y t a l i t o s f e r y . N a p o w ierzchni Ziem i w y­

różniono kilk an aście (ryc. 5 p rze d staw ia dziesięć, lecz je st to obraz nieco uproszczony) praw ie szty w ­ nych płyt, k tó re przem ieszczają się w zględem siebie z p rędkościam i rzędu k ilk u om /rok. P ły ty g raniczą

S tr e f a Grzbiet Rów

Ryc. 4. S ch em at te k to n ik i p ły t lito sfery . P om inięto zakrzyw ienie pow ierzchni k u li ziem skiej. Wg A. S tra -

h le r P rinciples o} P hysical Geology

(10)

206 W s z e c h ś w ia t, t. 87, n r 911986

GRANICE PŁYT

spreadm g ---- Uskok transformujący Subdukcja Niepewne lub nieaktywne

Andy

Ryc. 6. P rz e k ró j p rze z A ndy o raz sąsied n ie reg io n y P a c y fik u i A m ery k i P o łu d n io w ej. S tru k tu ry m o rfo ­ logiczne (A ndy i R ów P e ru w ia ń sk i) przew yższone.

K ółka o znaczają o g n isk a trz ę sie ń ziem i. Wg A. S tra - h le r P rinciples of P hysical G eology

ze sobą w zdłuż ry ftó w , s tr e f su b d u k c ji, k o liz ji k o n ­ ty n e n tó w lu b u sk o k ó w tra n sfo rm u ją c y c h . A kty w n o ść sejsm iczn a i w u lk a n ic z n a m a m iejsce p ra w ie w y ­ łącznie w pobliżu g ra n ic p ły t. W n ę trza p ły t są ob ­ szaram i te k to n ic zn ie sta b iln y m i, chyba że p o w sta ją ta m now e s tr u k tu r y , np. d o lin a ry fto w a w e w sch o d ­ niej A fryce.

S ch em aty czn ą ilu s tra c ją pro cesó w zachodzących n a zach o d n im w y b rzeżu A m e ry k i je st ryc. 6. Z stę -

Ryc. 5. G łów ne p ły ty lito sfe ry . W g A. S tra h le r P rin ­ ciples o} P hysical G eology

p u ją c y ję zo r lito sfe ry znaczy sw ój szlak ogniskam i trz ę sie ń ziem i. Jeg o p rz e ta p ia n ie zaczyna się już na n ie w ielk ich głębokościach, a p o w sta ją c a p rz y ty m m a g m a „ k a rm i” (alim en tu je) a n d y jsk ie w u lk an y . S k u tk ie m ty c h procesów było zarów no m e k sy k a ń ­ sk ie trz ę sie n ie ziem i, ja k i w y b u ch w u lk a n u N evado del Ruiz.

Z ja w isk a sejsm iczne i w u lk an icz n e są in te g ra ln y ­ m i e le m e n ta m i p ro ce su p o w sta w a n ia gór (ruchy oro- geniczne), A ndy są zaś góram i, k tó ry c h orogeneza nie została jeszcze zakończona. P odobnie było w G ó­

ra c h Ś w ięto k rzy sk ich p rze d 350 m in la t i w K a r p a ­ ta c h 20 m in la t tem u. B yły rów n ież kiedyś n a ob­

szarze P o lsk i czynne w u lk a n y , ale od o sta tn ie j e ru p ­ cji u p ły n ę ło ju ż k ilk a m ilionów la t. O becnie pozo­

s ta ją n a m ty lk o słab e ech a w strzą só w p o w sta jąc y ch w są sied n ich s tre fa c h sejsm icznych (w południow ej P o lsce odczu w aln e było trzęsien ie ziem i, k tó re w 1977 ro k u dotk n ęło B ukareszt) i ... k a p ry sy au ry .

M roźny listo p ad , deszczow e św ię ta Bożego N aro ­ dzenia, odw ilż i h u ra g a n o w e w ia try w sty czn iu nie są dla k lim a tu naszego k r a ju typow e, a jeszcze b a r ­ dziej zag ad k o w a je s t k o in c y d e n c ja ty c h an o m alii w trz e c h k o le jn y c h m iesiącach (XI. 1985 — I. 1986).

Czy to ty lk o w y tłu m a c z a ln y sta ty sty c zn ie zbieg oko­

liczności, czy też ... ko m eta?

M g r K r z y s z to f D u d e k j e s t a s y s t e n t e m I n s t y tu t u G e o lo g ii i S u r o w c ó w M in e r a ln y c h A G H w K r a k o w ie .

(11)

W s z e c h ś w ia t, t. 87, n r 911986 207

DAREK K A R P (Augustów )

PR ZY GNIEŹDZIE BIELIKA

O rzeł b ie lik H aliaaetus albicilla je st najw ięk szy m z p ta k ó w d rapieżnych, w y stę p u ją c y c h i lęgnących się n a te re n ie P olski. R ozpiętość jego sk rzy d e ł n ie ­ rzadko p rze k ra cza 2,5 m, a m a sa w a h a się w g ra ­ nicach 5 - 6 kg. S y lw etk a b ie lik a w locie je st bardzo c h a ra k te ry sty c z n a i ła tw a do rozpoznania. Ma sze­

ro k ie deskow ato rozłożone sk rz y d ła o n iem alże ró w ­ noległych k raw ęd z iac h , zakończone siedm iom a p a l- czasto ro zczapierzonym i lo tk a m i pierw szego rzędu.

D uża głow a je st m ocno w y su n ię ta do przodu, a k li­

n o w aty ogon u osobników zup ełn ie dorosłych ( 6 - 7 lat) je st biały. T akże głow a i p ie rś w m ia rę up ły w u la t sta ją się biaław e, a dziób n a b ie ra czysto żółtego k olo ru . D zięki ty m w y ra ź n y m cechom rozpoznanie b ie lik a w te re n ie nie sp ra w ia k ło p o tu oraz w yklucza p om yłkę z in n y m i p ta k a m i drapieżnym i.

„Ł a m ig n a t”, ja k potocznie n az y w an y je st bielik, z n a jd u je się obecnie w P olsce n a liście p ta k ó w o b ję ­ ty c h och ro n ą sta n o w isk lęgow ych. Z arządzenie to w yszło w ro k u 1984 i m a n a celu ochronę dużych p ta k ó w d rap ie żn y c h . Od te j p o ry pod leg ają ta k że och ro n ie ich g n ia zd a oraz obszar je o taczający w p ro m ie n iu 500 m.

O chrona te re n ó w lęgow ych je st k o nieczna ze wTzględu n a to, iż p ta k i te są bard zo w rażliw e na n ie p o k o jen ie ich ze stro n y lu d zi (n ad m iern a p e n e tr a ­ cja terenów ), a ta k ż e n a w szelkie zm iany zachodzące w sie d lisk u gniazdow ym (gospodarka le śn a ; w yrąb, trzebież itd.). W w ielu bow iem w y p ad k a ch z tych to pow odów p ta k i zm uszone były do p o rzu c en ia lęgu, bąd ź w ogóle do niego n ie p rzystępow ały.

O sobiście k ilk a k ro tn ie sp o tk a łe m się z p rac am i leśnym i w te re n ie, gdzie z n a jd o w ały się gniazda rza d k ic h p ta k ó w drap ieżn y ch . W jed n y m p rzy p a d k u o rlik i k rzy k liw e A ą u ila p om arina, nie m ogąc pogo­

dzić się z w a rk o te m p ił i stu k o te m sie k ie r, p o rzu ­ ciły ja ja , z k tó ry c h w n ie d łu g im czasie m iały w y ­ lę g n ąć się p isk lęta . N ajczęściej je d n a k w tak ich p rz y p a d k a c h zup ełn ie do lę g u nie p rzy stę p u ją .

D uże p ta k i d rap ie żn e należ ą do b ardzo rzadkich, a n ie k tó re z nich do s k ra jn ie nielicznych w Polsce, now e w a ru n k i ich ochrony po w in n y w ięc być z p eł­

n y m zrozum ieniem p rze strzeg a n e. Leśnicy, w y d ający decyzje o p ra c a c h leśnych, p o w in n i p rze d ich roz­

poczęciem spraw dzić, czy w ich te re n ie oraz n a jb liż ­ szej okolicy nie gnieżdżą się te rza d k ie p ta k i, k tó re w ra z ze sw ym i g n ia z d a m i n azy w an e są już często

„żyw ym i p o m n ik a m i p rz y ro d y ”. Je d n y m z nich je st bielik.

L iczebność bielik ó w w n aszy m k r a ju szacuje się n a około 100 p a r (E uropa 1200 -1400). W ynik lęgów p olskich p ta k ó w je s t co ro k u zn a n y d la ok. 50 p ar, z czego 40 do 50% są to lęgi niepom yślne. Z tego pow odu p ro d u k ty w n o ść bielik ó w je st obniżona.

W o sta tn ic h la ta c h liczba m łodych n a p a rę w ynosiła 0,60 - 0,75.

B ieliki za sie d lają w P olsce te re n y le śn e położone n a d w y brzeżem m o rsk im (okolice Szczecina, P om o­

rze, w yspa W olin) oraz n a M azu rach . P ojedyncze ich sta n o w isk a sp o ty k a się w W ielkopolsce, w dolinie B aryczy oraz w ro zproszeniu w in n y c h te re n a c h k r a ­ ju , gdzie z n a jd u ją się o dpow iednie w a ru n k i bytow e.

G niazda sw e z a k ła d a ją w k o n a ra c h w ysokich drzew w pobliżu m orza ja k i jezior i dużych rzek.

P rzy czy n ą tego je st fa k t, iż podstaw ow ym pożyw ie­

niem ty c h p ta k ó w są ry b y oraz p ta k i w odne. Poza ty m odżyw iają się in n y m i zw ierzętam i do w ielkości sa rn y w łącznie, a w zim ie ta k że pad lin ą.

Podczas o b rączkow ania „ m o jej” p a ry bielików znalazła się w ich gnieździe oprócz ry b ich łusek 1 piór p tak ó w w odnych ta k ż e ra c ic a s a rn y oraz noga żuraw ia. P od gniazdem zaś le ża ła czerw ona noga bociana. P ta k i te są w ięc d rap ie żn ik a m i o u ro zm ai­

conym jadłospisie. D okładniejsze dan e o składzie p o k a rm u sk rzy d la ty c h d rap ie żn ik ó w d o sta rc z a ją a n a ­ lizy w y p lu w ek (niestraw ione części zw ierząt w y p lu ­ w an e przez p ta k i drapieżne), k tó re w okresie lęgo­

w ym m ożna znaleźć p rzy gnieździe.

W obec fa k tu , iż orły są p ta k a m i zagrożonym i w yginięciem , a także dlatego, że n ie k tó re z nich (między in n y m i bielik) są bardzo w rażliw e n a n ie ­ p okojenie przez ludzi, o b serw acje ty c h p ta k ó w szcze­

gólnie w okresie lęgow ym m uszą być p rze p ro w a d z a ­ n e z w ielk ą ostrożnością. Ze w zględu n a p o m y śln o ść lęgu przeb y w an ie w ty m czasie p rz y gnieździe po ­ w inno być ograniczone do m inim um .

Lęg bielików rozpoczyna się b ard z o w cześnie (ko­

niec lutego) okresem przygotow aw czym , k ie d y to p ta k i zaczynają odbudow yw ać (budow ać) sw e p o tę ż­

ne gniazdo, którego śred n ic a dochodzi n ie ra z do 2 metrów* a jego w ysokość ta k ż e często nie u stę p u je średnicy. O dbudow a g n ia zd a je st dość in te resu ją ca . P ta k i w y szu k u ją odpow iedni m a te ria ł, k tó ry z góry.

zrzu cają n a sta re gniazdo, a gdy n a z b ie ra się go dużo, w ów czas p rz y stę p u ją do u k ła d a n ia w cześniej narzu co n y ch gałęzi w trw a łą , m a sy w n ą k o n stru k cję.

W nętrze gniazda w ysłane je st d ro b n y m i gałązkam i, różnym i (najczęściej suchym i) tra w a m i, perzem , p u ­ chem, k o rą itp.

J e d n a p a r a za jm u je zw ykle k ilk a gniazd (2 - 6), k tó re s ta ra się na p rz e m ia n użytkow ać. D aje im to w iększą g w a ra n c ję n a pom yślne w y p ro w ad zen ie lę ­ gu. Nie je st to je d n ak , ja k sądzę reg u łą. „M oja” b o ­ w iem p a r a bielików , gnieżdżąca się w środkow ym b asen ie K otlin y B iebrzańskiej od szeregu la t z a j­

m u je jedno gniazdo, rok ro czn ie w y p ro w a d za jąc z n ie ­ go pom yślny lęg. Innego gniazda ty c h p ta k ó w na ty m te re n ie nie znalazłem .

S ądzę w ięc, iż ilość g niazd zajm o w an a przez te p ta k i może być bezpośrednio uzależniona od tego, w ja k im sto p n iu oraz z ja k ą częstotliw ością dany re w ir je st p en e tro w a n y przez ludzi, co w efekcie zm usza p ta k i do ciągłej przem ienności g n ia zd o w a­

nia. T ak w ięc uw ażam , że im b ard z iej p ta k i są n ie ­ pokojone, ty m w ięcej p o sia d a ją w y m ien n y ch gniazd.

P rzy p u szczam także, iż zachow anie p ta k ó w często niepokojonych będzie nieco inne niż tych, k tó re w sw oim sied lisk u gniazdow ym m a ją zupełny spokój.

W okresie przygotow aw czym b ie lik i w y k a z u ją d u ­ żą aktyw ność ruchow ą i często się w ty m czasie odzyw ają.

W spaniale w y g lą d a ją ich loty tokow e z częstym p ikow aniem n a gniazdo. O ba p ta k i k rą ż ą n a d g n ia ­ zdem, goniąc się w y k o n u ją przy ty m n ajró ż n iejsze

Cytaty

Powiązane dokumenty

W ypow iadający się na agorze Sokrates, jeśli fak­ tycznie sytuuje się gdzieś, to poza w szelkim dającym się określić m iejscem.7. „S tanow isko” to nie tylko

W szczególności wym aga ustalenia ch ara k te r uchybienia wynikłego w skutek orzekania przez sę­ dziego lub ław nika uprawnionego w ogóle do wyrokowania w

Najprzód jeżeli rzeczy wprowadzone są ze względu na sam kunszt poetyczny niemożliwe, jestto błąd, ale błąd ten da się utrzymać, skoro tylko przez to

ogólniejsze zasady protreptyki sokratycznej, ale pojawiają się również tema- ty ściśle cynickie, które są diatrybami w całym tego słowa znaczeniu i które koncentrują

In einer klinische Fallstudie mit amputierten Probanden können die in dieser Arbeit entwickelten Modelle validiert und abschlie- ßend untersucht werden, ob sensorisches Feedback

Rysy wewnętrzne. Ew angelia u w zględnia zasadnicze tem aty helleń­ skiej biografii.. Już jednak A postoło­ wie, głosząc Ew angelię, włączają w nia

Inaczej niż geszeft słowo landara – prawdopodobnie z Landauer (Wa- gen) ‘wóz z Landau’, utworzone od nazwy miasta znanego z produkcji karet 7 – nie uległo

Po piąte, ponieważ właśnie Heidegger jest tym, który odsłonił pro- blematyczny sens wszelkiego bytu z  ideą bycia na czele i  powiązał zasadę pytania z naczelnym tematem