Rok 11.
Pulawy-styczeń-luty1925.
Y~1-2.
CA
MIESIĘCZNIK
Młodzieży Państw. Gimnazjom lm. ks. A. Czartoryskiego w Puławac~
Adres Redakcji i Administracji: 11
C 40
Puławy, Państw
Oimnazj1.1m imłts.
A. Czartoryskiego.ena gr
N a progu N o\ve~o noku.
KOL E D Z Y!
Nu.~ marzmy o łatwym cudzie!
Naj 'A yiszv heroizm ducha Jest walkć!, co nie wybucha,
Pracą bez wieńca
A Asnyk.
Si<Olicz.ył srę staq' rok i nowy idtie ku nam-nieznany, nieodgadniony.
Rok życia i (ilracy, a nierz.adko ro~ lelliStW<l i osp<~łnścr.
jaki
jest na,z
dorob<>krok•1
ubregie~o? Musimy przyjętym zwycza- ]ern zestawiĆ bilans naszej pracy i pokazać świat '• cośmy przez ten czas zrobili2
PRAC ANr.
1-2.::.
Oto rok m t ja od c. hwilt, gdy raz
powzięta myślpoc;i
d·mio~ 'Ał~sne,opisemka zre,l!i:wwata
się. Rc•zpoczęltśmywydawanie szkolnei gazetki.
• te
naśladuwanietnnvch sLlcót, nie
cht;ć błysz.:zenia1 sf<1wy lite- terackie-j nami przytem kten wata.
Dalecy
byliśmyod tej
tn\ śli.Ch.cielismy p pro
tu wypow1edziećnasze
myślii
dqż~nia,nasze trosKt
i żc.l~, całY świat pragnień młodz.ieńczeg 1du.:ha,
chcieitśny r1.u.:ićna szare stronice naszego p semka wszystko to, "co
się wdusz.v komu gra, en kto w swo.ch widzt nach."
1 ak
ie bvty nasze c Ie-
mvślwreszcie
przybrałasza tv
rzeczywtsteści.Pisem •w p
częło wycl10jztć.Na sztandarze nas•\
111"ie
uml~ści'iłmyszumnych
słów,ale ciche skromne
sł·JWO "P CC!I".l hasle·n pracy
postanowlliśmy iśćw
przyszlośći
świe.:ićprzvkbdem
pociągać
za
sobąltJnvch.
~r.tca nasza nie w
słowach się chciałaza-
wierać,
al.!
wczyn te, ta, która ,, w
dz.tałaniujest
poteaą."Wecie sami , jaki jest
początek każdego dzieła-trudny i znojny.
Ciężki
byt
też począteknaszego
przedsięwzięcia.Na
każdymkroku
piętrz)ły si~ trudności
techniczni. brak potrzebnego
doświadczenia iwreszcie, co najgorsza i najsmutniejsza, niezrozumienie
i obojętnośću szerszego
ogółukolegó w.
DLisJaj rok mija
jużod tej chwt li.
Zapomnieliśmy potroszęo pierw- szych numerach "PRACY", bi tyc h na "Opalogtaphie",
patrzącz
radością,a
możei
dumą,na dzisiejsze drukowane.
Pisemko nasze zda;e
się postępowaćcoraz
pewniejszą drogą.Słyszeliśmy także słowa zachęty
i
przy~any, krytyk~ pochlebną złt~śliwąi to niet ylko z ust waszych, ale
iz us t in ny ch kolegew.
Słowa
kry tyki rozu mnej i sprawiedl iwej
byłydla nas
bodźcemdo prac y
i wysiłkow wk1e ru nkt1 zdob ywania coraz
większej doskonałości, świadomijednak
własnychbraków, wpatrzeni
ciąglew j ede n pun kt,
dąŻ}'Iiśmy
stale do realizowan ia naszych
załeżeńide0wych, do wyrobienia
JłOCzucia
pracy i
obowiązku.Rok
już minąłod tej chwili. Kol e d z y! Niechaj
każdyz was
zapyta siebie, co
dorzucił w ciągutego czasu do wspólnej skarbonki ogól-
nej pracy, co
zdziałał,wres zcie, jaki
jes~jego duchowy dorobek.
Nr
t-? P R ł C A- -=--:=- - --- --- -
No\\y rok SLa.k pr •d n, r ''
m~lhtV,mv "'a-4 v• gnu· e osp
t g~r wta·nych tylko <:3'le
bt>rin· s zajm w a
~?Od po 1el'~cre sam • K o l
e
dz ) ! Od po
~PRACĄ'
lekt 1• ycn
tro~k<l i
;.alllter
so.vaniern SI h d 1 lw
ch ui
t n ańCz,
że piz
~'zr"'zorre•dr~itzlskl włac;n cz
c' 1 1 k prz) ~ t .?Cze a
llc.oS l ' p Żvnw
i nw
l
t\ c;t!lll'lfT''Jt b•ćp·dbt?B
zad
ń 1p p
Na
w
'11ł dlz.y
w&yso:y
twtąz~ u dla
w.,
g \ y 1 lt ( cy z
1 m s
C y rn
żeu hylici
wrgo?3
c.
lej m-? .
Cz
żw (
"hin -
e~
\
r11 <
'• c po-
bo-
Porn)ślcte
kcledzv
i wczy t<tch niech
będziE'wasza
edpo i dź.Ntechaj
redakciewasz g prsma z·.c;ypu
ą wprost arty'wtv, objawia- jącech
~do v.spóln i pracy
i śwrad"> ejcelu, •J'echaj
życiw ze szkol- ne
będz•in
tn
s~ wnr iszc, bo s. w
treść duc!·ową.Wspomnijcie na
hasłanaszy ·'· v ie!kich wieszczów i
w cich0ściducha pelnijc e swe o bo''
iązki, pam1ętajac rownocześn•eo
słowachwybitnego naszego nauc7yciela narodu,
StanisławaSzczepanowskiego . "Prawdziwa nauka spolecLna polega na tem,
żeby zaostrzaćpoczucie obowiazku
ina-
kładać
newe
obowiązki.''Nowy
rokniesie przed wami nowe
obowiązki...
RE D AKCJA.
4.
PRAC A Nr. 1-2.
REFLEKSY.
1\tOWY ROI{.
Ciemną, bezbrzeżną
okryty
nocą WstałNowy Rok,
A pierwszy jego na ziemi krok Dzwony
wieściły sptżową mocą.Płynęły dźwięki długo, żałośnie
Nad ludzkie
głowy-Pustką p~lami kroczył
Rok Nowy,
Nowe
niósł życie,ku nowej
szedłwiosnie.
Światu zagadkę prz.vnosił
w twarzy Chmurne.!,
rndczącej-l nakaz pracy
życie tworzącejZ
całeg;o wieńcalotnych
miraży.Ciemną, bezbrzeżną
okryty
nocą WstałNowy Rok.
A piNwszy jego na ziemi krok Dzwony
wieścily śpiżową mocą.Wł.
B.
lł A Z E M.
Ni&"dy, nigdy nie przeminie
Młodych wspomnień świeży
blask, Zawsze w iycia nam krainie Zabrzmi echo wiosny
łask.jak w ponury, chmurny dzionek
Pamięć
szuka jasnych dni -
Tak, gdy wiosny przebrzmi dzwonek,
Pozoiitaną szctęścia
sny.
W lazurowe
dążmytonie
Złotej przędtY
snujmy
nić!Wspólnym celem
złącz.my dłonieZ czary
szczęściarazem
pić.Wl. B,
Nr. 1-2. PRAC A 5.
Epopej~ ehłopska Reymonta.
Z końcem
wieku XVlll
chłoppolski zaczyna pow!Jli
ukazywać sięna terenie
życia polityczns-n~rodowego."jego
dzielnośćrycerska, stwierdzo- na w czasie powstania w
1794w' czynach legjonów i
pułkówz epoki
nap~le•nskiej, ukazywała
w nim najpewniejszego
obrońcęojczyzny*). Od tej chwili nuta ludow:il, nuta
chłopskahrzmi w
dziełachniemal
żeu wszystkich znaczniejszych poetów i p1sarzy
19wieku.
jesz~ze
przedtem
Kniaźninw ,,Cyganach" wprowadza
na scenęlud,
Ludowość
prLebija
się równieżu Karpit1skiego, wvbitniej w Brodzitiskiego
"Wi~sławie".
Ale ten lud przedromantyczny
wygląda, jeżelinie ckliwo i senty- mentalnie, to zbyt idealnie, aaleki od codzienneJ
rzeczywistości.Mickiewicz w "Dziadach"
teżmówi w Zilgadkowych wyrazach o "lu- dzie ludów".
jeślinam wolno
interpretować dosłownie, możliwaitst,
żeMick1ewicz
miałna
myślilud p(jlski.
Trzeba jednak
zaznaczyć, żeromantrcy
używająnieraz wyra· zu lud w znaczeniu narótl. - "Lud pójdzie za
mną" wołaStow01cki Beniowskim.
przeci..,.,
stawiając się ide~logjiMickiewicza. Krasitiski znowu
pragnąłby widzieć Polskę,gdzie
rękaw
rękę, rami~przy ramieniu, jak
ogniśw brat- rJich szeregach lerjonów, pójdzie zgodnie "z
szlachtą pelskąpolski lud''.
U
powyższychpoetow romantyków,zaró..Yno u Mickiewicza, jak i u Kra-
sińskiego,
poza drobnemi wztmankaml o ludzte nie mamy nic ponadto.
Dopiero Kraszewski w
powieśc:iachludowych, jak: "Ul;ana", "Histo- ria Sa w ki\ ,Budnik", "Ostap Bondarczuk",
stał sięrzecznikiem doli i nie- doli polskieco
chł!9pa.jednak Kraszewskiemu nie
chodziło w~aleo cele artystyczne, prze-
ciwMie-miał
na oku
tendencję demekratyczną.C1asy po powstaniu styczr.i6wem obok innych
wysunęłyzagadnienie
oświaty
ludowej,
uspołecznienialudu t t. p.
0Jtąd chłop
staje
sięcoraz
częściejprzedmiotem
twórczościlite- rackiej.
I wtedy nie brak tendencji. Opróct wielu innych pisarzy, Orzeszkowa
*) Chlebowskl Bro"Uaw, Literatura polska 1795 ·1905. str. 49.
6. PRAC A
Nr. 1-2---~-
-
~--
Ko"lcpnickt'e, Sienktewicz
iK<-sp
ow.~z próbują od:1'1alow,ć n~dze,niedo-
lę
oraz cier
1n'"~tę chłopa1eg l.
1
ad ,. B::trtek
zwy·
~zctt,ch ton dz1ar
k1 miłuJą~.:~ OJl:Lvs•ą lletmęca-
łe
m
chłc:r~!<Temsen.
~m,l
·c.;Lmeu
~wtad~mhJnv, 1dZ1e o a lep niemtec"<ich btec, 'lek
i ł{łsuie za N1 me< m ..
W
rinal, aniu
1).,c ..
tklcht 'Pa
1je,p
~touoku do
Z't'ffit.mintrzem
okazał Się
F-rus
w"Pla 1wce".
h ...
tt:r "Placowkt"·
SIimak
t•sw listv
typ c.;hł'>pdpolskiccrv nie-
utnego wtC'sunkl
dotmwc:1
w.rsr
-;p 1ł .:zny~h, urac
)'ht
t go,ale
1 nH:~z.aradn ,~cv. v.ie'u
w_pc.dkac }-' ln<ik te-'1
Lb p p
'.:ii1d'ł )ednfłbaruzo
\,'Pik~l L.aletę 'ił! l ~ j ...L.v
tą Zl"' ntę, tęr,·
jdroh;zą "o•c-.~wiznę",; :"J.k t0 s tę d z ts
c.zestu
'7V v. l 1 o w mdJ 1lekclt'
M~m
• szata'lf •
1 "tnv iemców,
~n. hłop Cl~"mnyin- stynktf w nie bru
1 p lsk1 ·J"p
l ·, !Vki"'.r•oza o ,.",tlowamerr
1!1z
liiill przvv.iązamm
c.hłtpa do z;e ni Prus
l iwr r.;c WJ..>Cej, u)
l\E: d Ił ~a·n·at
!fOCZO'o
życta dtłOpd na NSIW .,Piacow~e"
mozna
r(,wn.'-ż wv..:zuć ktuahą tcnd~:nqę.Pod bny rys
w u}ę.... iu prohle1.w z.nc.m onllle Kont
prkką 1Sitnkle- wicza.
~atom
a{t Reymont
przewyższyłwsz.ystkich
dot .:h ·zasowych pisarzy lu u,
stanqłna
zup.!łnie odrębne•nstanowi!:;ku hterack1E:m
1 stworzył wtH-ny artystyczny
obraz. żyv.iołowej masvc:1topskiej.
Reytnont
f>tanął zdała odwszelKiej
t<>ndenqispCJiecznej i filozotln- nej Cr.y ty z<tmiar artystyczny p"dykbwal Reymontowi konstrukcje dzie-
ła: dać
wierny ,
niezamąconyw swem odbiciu
obraziycia
ipsvchik i
chłopskie j. To pierwotne
życieludu na tJnie przy rody, te gsobliwe zw".czaJe
iobyczaje i ten
j~zvk jędrny,dosadny, prawie majestatyczny, JDobudzil y
R~ymonta
do s tworL.eni a olbrzymiego epos u
chłopskiego.l
jeszcze jf'dn a bardzo
ważnaprzyczyna napisa nia
"Chłopów"-to
gin~cydzisiaj
świat chłopski.Tu mimow oli nasuwa
sięanalogja z mic- kiewiczowskim " Panem Tadeusze tll ".
"Pan Tadeusz" i
"Chłopi"-oto dwa niezwykłefakty w dzi edzinie
życ ia zarówno literackieg • J, jak równ ież' i narodowego.
Mickiewicz genialnie wprost
uchwyciłginqcy
światszlachecki, a Rey- ment
chłopski.Bo
świat chłopskiginie powoli wraz z
całą siłć4pierwotnego uroku
Nr. t-2.
PRAC A 7.
pod wplywem
wdd,raJ~CPj si~kultury miejskiej.
Chłop
d i iaj tra.::i coraz bardziej swe
pierwotnecechv. ze z •.
łe~o wie~niaKa stJj~, ferm,rPJn,
cośn
kształtch'opa fr.tncus
i~>aoluh a
1e-rykań 'kt .. go Lud
Kt
pr,
yt Uh
yC ru.k
Itąsze'' wsi p l kteJ
*
* *
powi
ść'ten " a ije sit:
Akcja "Chlopów'' rozgrywa
się w:z.icmi
łowickiet,we
wsiLipcach.
Wieś to w przeważnej części
bogata, a najbogatsze
w całejwsi to Bory- ny. Oprócz Borynów
wLipcach
mieszkają takżechtopskie rodv, jak: Pa- cztsie,
Go•ębie,Koziy. O staje drogt od domostwa BorymSw znajduje
się*) St. Lam: Polska literatura ws;rołoc,sna, zob art.
J.
Kisielewski: O Reymonc1e str. 350.••) Tamże 350.
8. PRAC A
Nr. 1-2.parafialny
kościOt, księżaplebanja, kancelarja gminnna i nieodzowna na wsi
żydowskakarczma. Opodal widnieje szklanna tafla jeziora
ora~upraw- ne pola. Tlo
całegolipeckiego
pejzażustanowi
widniejącaw oddali ciemna plama dnew. To stary,
rozrosłybor.
Właśnie
na takiem to barwnem tle lipeckich pól,
wpogodny dziet1 Jesieni, ukazuje nam autor dwie postaci:
księdzadobrodzieja i stareJ
Agaty.
Staropolskiemi
słowy:.. ,,Niech
będziepochwalony
]ewsChrystu,"
pozdrawia Agata
księżulka,i tern samem rozpeczyna
akcjęeposu. Stara Agata idzie w
świat,bo to zima
si~ zbliża,dachu wlasnegt niema, a lu- dziska dobre i tak
ją starowinęlatem
pr1.ytulą.A
że"Jezusiczek
przenaisłodSlVbiedoty nie
opuści"-to idzie "na
zimę
na
świat po rr1szonemu".
Ksiądzdobrodziej
wysłuchał łaskawie·
żalowstarowiny
i \'cisnąłjeJ w
garść srebrną. złotoweczkę,za
którą wdzięcznośći
podzi~kaAgaty r1ie miata granic. Rozradowana tedy, napo- ly
uśmte~hnięta, zebraładrz ceni
rękomatorby i kijaszek z Hjeiem" na
końcu, przeżegnała siękrzvzem
varłskim i poszła szeroką, wyb.oistą drogąku lasowi.
Na polach wokM
wznosiły sięsiwe dymy. Czas to ho.wiem kopania ziem- niakow. Hen, z pod
ścianyciemnego boru, dolatywaty
chłopskie głosy,to znow pelne
wdzięku przyśpiewkidziewek,
kopiącychnaonczas ziem- niaki.
Siorlce
staczało sięcoraz szybciej ku zachodowi,
wierzch"łkidrzew
kąpały się w złocistern świetle.
Od
kośetoladata
się slyszećsygnaturka,
nawołująca śpi7owym świegotem
lud na
Anioł Pański.Wieczór
się zbliżał. . .
Baby
wzięłymotyki i ruszyty do domu,
prowadząc drogą głośną rozmowę.Od pol
zalatywał jakiś śpiewny głos dziewczęcy.Stara a- gustynka,
idąc, pomstowałana dziec1, to znowu
złościła się, że"dzieucha wrzeszczy, kieby
jąkto ze skOry
obdzierał".Po takim
przepięknymobrazie przenosi nas autor do
wnętrzawsi
1
tu opisuje z
wielką plastykąi artvzmem d0mowe
zajęcie chłopa,jego troski i
radości,Jego
religię i filozofję życia.W domostwie Macieja Boryny. najbogatszego
chłopaw Li}Jeach (bohatera eposu), panuje ruch
i niezwykłezamieszanie, bo zacharowata
śmiertelnie łaciata
krowa. Stary pies
Łapaujada
,rzeraźliwie.Ludzie zbiegli
sięgromadnie w
opłotki, bądź tc.łz poradl\,
bądźto z
ciekawości.Nr. 1-2. p R A c
A9.
Domownicy, a najbardz.iej Witek, który
przvgnałkrowy z popasu,
trwożą się
niezmiernie, co to
będzie,gdy
~gospndarz przydą". jakożwkrótce
zjawił sięstary Boryn1 z synem, obaj przyjechali
7.chojarem z lasu. Staremu
żalgranuli, ale
coż-wypadek stał się i prLepadło.Granula zd cha,
czyniącw gospodarstwie
niemałą stratę.Młodzież
domowa nicwiele trapi
się nieszczęściem,przeciwnie obie- cuje sobie sowite
jadło.Na
całejwsi
gadają, żestary Boryna za111ierza
żenić sięz
Jagusi~, urodziwą córkąOominikowej. Dwie
żony JUŻpoch
nvałi ch
Jciażliczy
około sześćdziesiątki,
jednak decy,1u]e
stę pojąćjeszcze i
trz.ecią mlódkę.Prz.eto po jarmarkach
jeździ,sprawia prezenty wszelkie, by sobie skapt•J-
wać Jagusię, aż
raz
posłałdu
Dominik~&wejswaty z g
rzalkąi
odbyły sięzar~Cl)ny.
Na wsi byto
dużogadania a najbardzieJ
gniewał sięAnte!(,
81Jryny~syn rodz.ony, którego
łączyłaz
jal{usiągrzeszna
milo:\ć.Na takim tle
po~Ast~łysprteczki i swary domowe. Wreszcie Antek z woli ojca
musiał opuścićdom rndlinny.
W domu Boryny gotltJe
sięwfsele. ''a wesele pospraszano samych bogatych gospodarLy. GarLalki
byłom c,
więctd nie
żało~Aanosobie, raczono
sięobficie. A potem, kied)
każderPu pouęłow
głowie szutni<>ć, zaczęto 1 rowadzićgromkie rozhowory,
zwłaszcza wśródstarych. Co komu od dawna
stałow "grdyce", to teraz_szczerLe
wypowiadał,a za
szyjęku- mów
obła~tałi o
prLyjacielskościswoJej
zapewniał.Wśród młodzieży wrLał6l
od .przegonów", wartkich
pląsów, pokątnych
śmtechowi
wesołych żarcików.Bawiono
si~znakomicie.
Parobcy porywali w nót drtt bny nuże do i .. rica. l szło to wszystko
odrucho'Ao,.zamas1.yścit-,
z
życiemtoujnem, które zda
się wylewałopoprzez
r'nłodzieticze
dusze; szla ta fala mitni ca
::.1ęod
ścianydo
ściany,niby wicher jaki, co to w boru
łamienajsilniejsze
świerki.Kręcono się
piorunem,
,;że jużzadne oko nie rozeznato, gdzie
chłop,gdzie kobietJ, nic, ino jakby kto
tęczęrvlSypat i
biłw
nią wichurą, że grałakolorami, tnienita
:;ięi
wiłacoraz
prędzej, wściekl:!j, zapamiętalej, aż światłachwilami
gasłyod
pędu".W
powyższym obrazie
chłopskiea-owesela
zajaśniałw
całej pełnimistuowski talent Reymonta. Revrnont wyfiobyt tu
szeroką skalębarw,
10. PRAC A
Nr. 1-2.tol'!ów,
żywioł&wejmocy.
Zamaszystość,gest, rytmika
tańca,slowem
każdy
najdrobniejszy nawet ruch nie
uszedłoka bacznego poety.
Obraz ten przykuwa wprost
naszą uwagę. C~:yt<!lrlikowizdaje
się, żezostaje porwany szalonym ru..:hem, zawrotnym wirem
tań..::a, wktórym
poszcze~ólne
pary zle
,vają się wjedn<i
niepojętą d na mikęsplecionych
ciał, pełną wibrwjącycl1 dr:;ań,
zdyszanych
głosówi
ężnych hukań.Znowu obra,_y
zmieni1ją sięjak czarodliejskie
w1dziadła wkalejdo- skopie,
wiją się, grająpo.1 '.vnie swe mi b:uwami,
ażwresz..::ie
tewszystkie wzorzyste
f:tlowaniłi
ru :h zlewają sięw
jednolitąharm
mję.Opisy
tańców aż się pruszą, żebyjeszcze raz
przepisać,bo w suchem sprawozdaniu
tracą swoją pierwotną siłęi
świeżość.Artysta znowu zmienia
dekorację,daje ·nowy obraz samodz.ielny zamkniety w sobie bolesny fragment chtopsk1ego
życ1a.W stajni na
łóżku leżał nie.st.częśliwyKuba, wierny parobek BrJrynó
N.Kiedy
byłjeszcze
zdrowy, pracował,ile mu tylko
sił starczyło,Witka
ma- łegoli'acierza
uczył,a teraz ranny
leżiilw
sam·)tności, b~z człowiekakoto 5iebie, jeno w towarzy3twie koni. Z-t
namową żyda-karczmarLaposzedt . na kuropatwy, wskutek czego borowy ustrzelit
mu nogę.Kub1
bał sięfliromnie, by mu w szpitalu do reszty nogi
oddęto, w;ęctei:, jak
mó~ł, Ziramolił sięz
pościeli, wziął siekieręi
odrąbałn
1gępL> kolaCJo,
Okropna to scena niedoli
chłopskiej. . . Zaniesiono mu
Ił.eselne:o
kołacza, kiełoasy
i
gtHzałki. G0rzałkęwypil. Zrobito mu
się ciepło. Jeść.jednakże
nie
mó&ł,lecz czut, ie wraz z
upływ11jącą zeń krwią uchodząrtsztki
siłi
przytornności umysłu.Rozumiał, że
za
chwilęprzyjdzie
doń nieubłaganakostucha,
żeza
chwilę
trzeba
będzie świat pożegnać,na którym przecie
sz.:z.ęścianijakie-
gonie
zaznał.T.o
teżnie
żalmu
byłosiebie, ale
żalmu
byłotych
bydląt u~ochanych,towarzyszy jego
nędznego żywota.On
całydubytek
karmił,opiekowat
sięnim troikliwiei
zżył siędo. te'ao stopnia,
żena wet
rozmowę stworzeńroz.u
miał.Rano
drużbowierozchodzili
iięz wesela do domów, ostatnie pios- neczki
zawodząc,.a Kuba w ten sam czas
składał duszę swojąpod
świt:te Pa:na jezustwe
nóżki•.
(D. c. n)
St. Koryci1iski (kl. V fil).
Nr 1-2. PRACA 11.
Z WIOSENNYCfi BAŚNL
W10sną
i
życiem wrnło dokoła. Rozwijały się nabrzmiałe pąkidrzew,
wychylały się
z ziemi listki traw i ziót, ptaki
zawodziłyniezmordowanie wiosenne tr<?le. Z
blękitnegos•ropu
sptywałyp)toki
ożywczego światlól, nieciły życie i wołałydo pracy.
Na grzędach
i polach nikt
sięjednak nie
ukazywał.Nie
zadźwię- czałao
kamieńmotvka, swobodnie waastaly p8krzywy, osty,
kęp piołunu, a wielt<ie
liście łopianu,pok1ywaiy coraz
większe płatyniezruszonej ziemi.
Ctsza
panowałai martwota mitnl) wiosennego
pędudo
życia.Dziwiły się słoneczne
prum1enie,
wzn)siłydumnie swe
czołacoraz
większe
chwasty,
zaglądałyciekawie do okien jak.by wymarrego budynku,
stojącego na
kraju
ogrocłu,wróble i inna
Bożdczeladka, nigdy nie
orzącai nie
siejąca.Ż' t<>
je d n ak wróble S1 naj
większe warchoły wśródptasiej czeredy,
a nie brak
także wśróJnich nawet
b3rdżo ś niałych, więcjeden wróbel
zebrał
na
odwa~ę i wcisnął sięprLez
szczelmęw oknie do
śrdka.
Pocz.ątkowD
bardw
się przestraszył,ale z
dobrą miną począł spoglądać naokoło, przysiadłszy
na gzymsie kaflowego komiltka.
I
zabiłoJego ptasie serce
dziwną tuvogą.Caty szereg
uśpionych,a
możemartwych postaci, roz.rzuconych po
całejsali,
ukazał sięjego
oczem. ..
Nie martwe one jednak byty, bo od czasu p
ruszyła si~ jakaśnoga i po wykonaniu
niezrozumiały-:hruchów
zapadaław kamienny sptJkój.
c~asami doŚĆ
d fugo
trwałyte dzi Nlle
p JfUSZenia.Coraz bardt.iej
dziwił hię wścibskiwróbel.
DlacLei!O oni
śpiąi tak dziwnie
poruszająnogami, kiedy na
świeciewiosna, praca
iwesele czeka?
Czy oni -tylko
wnogach
posiadają władzę?Przyjrzawszy
siępilniej jednej
zposhci, nie
spostrzegłw twauy ani jednego ruchu
muskuło N,ani jednego drgnienia powiek.
~agle udertył się
w
ctoło:Istota
życiaskoncentrowata
się un1ch
W
IlOiaCh.
12. PRAC A Nr. 1-2
Zadowolony z siebie
poleciałl'la
słoneczneobszary
głosićswym braciom
ciekawą wieść.Po drodze atoli
spotkał zagadkową postać. jakiś człowiekdziwacz- nie ubrany, w poszarpanym
płaszczui bez czapki,
kroczyłnaprzód,
dźwigaj~c
!)Od
pachą różnej wielkościstoje.
Nąplecach w torbie
widniała jakaśskomplrkowana maszyna.
Bolszewik,
idący v.ys"dzaćw powietrze
państwowegmachy, alb() uczony
-myśliwróbel.
Zaciekawluny w
1'3Jyiszym stopniu,
postanowiłgo
śłedtićóPod-
skakując
i
podfruwując usłyszałkilka
słów.Tak . . . napewno . . . kilka prób 1r.usi mi
dać zwycięstwo.. .
Dzieło życia całego
. . .
obliczyłem_, sprawdziłem. . . tak
byćmusi .. .
Dziwiło się
nasze wróblisko,
myśl~c, żeza warjatem idzie.
Byłt"
jednak
tricbędziwak, ale
zresztą dośćznany uczony.
Wynalazł
sposób wskrzeszania martwych ludzi do
życia prądem~alwanicznym.
Nikt jednak w to nie
wierzyłi
śmiano sięz nieio J'Otrochu. Uj- rzawszy
OPIUStoszały,jak mu
się zdawało,budynek,
zapragnął odpocząć,bo
c1uł siębardzo
zmęczony, gdyż słojei zagadkowa maszyna "rzygnia-
tały
mocno jego stare plecy.
Na widok tylu nieruchomych postaci
początkowo cofnął się.Ale natychmiast szybka
myśl przemknęłamu po twirzy i co
prętheJzacz<\1
ustawiać iwą maszynę i
staje na przewroconyrw taburecie.
Mam . . .
krzyczał zapami~tale.już
was mam . . .
UdowtJdnię
wam
prawdęmojego wynalazku . . .
Gdy tak co
prędzej zabierał si~do dzida, na drodze
dał 'ię słyszećturkot
i hałas, ażw
końcu dobiegłygo
wyraźnetony skocznego
wiej~skiego oberka.
Pr1,ejeźdżatowesele z pobliskiej wioski.
Przyrząd już
byt gotowy.
Właśnie zakładal
uczonv ostatni przewodnik,
~rdypned samem ok- nem
rozległa sięskoczna nuta.
Podkóweczki dajcie ognia,
Be dziewucha tego godna,
A czy a-odna, czy . . .
Nr.
1-2. PRAC A13.
Maszyna
zaczęład
z:iałać.l o dziwo.
Poruszyły się uśpionepostacie,
powstałyjak jedna i ru-
poczęły
taniec. Powolny zrazu, potem coraz szybszy, bardziej rytmiczny . . Wreszcie
całasala
napelniła się tańczącymiUczony
promieniał, usuwając sięcoraz bardziej w
kątze swym sza- cownym
przyrządem, podchwytując rozlegające się"raz
dokoła,raz
dokoła."
Na
twarzy jego
panowała radość, jakądaje
przeświadczenie 0 użyteczności
swego
dzieła, głębokiezadowolenie
tryskałomu z oczu.
Zwycięstwo
. . .
mruczał-zwycięstwo, spoglądającz triumfem
do-koła.
A wróbel,
siedzącyna okiennicy bardzo
się czegoś cieszył, otwierajĄCcoraz szerzeJ swóJ
żarłocznydzióbek. Uezony nie
widziałtego, rozrado- wany odniesienem
zwycięstwem.Słońce stanęło
w zemc1e,
oświetlającs1lnie nieskopane
grzą«;Jidszeregi chwastów.
Usłyszało iono objawy
życiaw
zamarłymbudynkJ
uwterzyło
w
twórcząmoc swych prom)eni i w
siłęwiosny.
W wielkiej sali tymczasem
tańczyływskrzeszone postacie, a uczony coraz to nowe
włączałbaterie do
głównego prądu.T\'lko wróbel
śmiał sięna cale
gardło.Glu . . . pi pan . . . glu . . . pi pan . . .
N A S Z E P I S M A.
Rrunk1·jn "PRt\CY"
ut1·z~ma la \\' ostatnich rhrind1 \\i
tk'-'Z<l
tl(.-.;i·z,nnir'nn:\ ch
llUllll'l'u\\ pi--Pmck o.:zkuln~·r·h.Pounjr·m.' kh Jnutkt przr'gltttl.
"G•ić" Chl'łln.
l{uk YJJ. Nil
l.;\1icslt;I'Zilik
hatTI'ł'"'kimlwlzw-
Y •• i dwłm'-'kkj. Prz~
-...lnu.\ na111 :;.::e:-:z) t za\\icra
dużo "hulumuś·i
7. :i,_,- t•iah<u·c·et·-...Jdegll,
}_JI'at'.\ orQ"nniznr·~.JlH'.ii ''
pomrnPnz '' ·'
1\1
('Zł'k.
"Pic~ś1i
l l\u\\Cl'-'kiej Dl'u7.. ILu·r·.'·
(:St.Ho:--t.)
pt'łna-.ify i ''·'razu.
T11 :--a mu JllOZ.na po\\ icd;.;icc u k1·otklm
art~·Jrule"Do
pnH',i ·•(K:rjifok 7J.),
•
14.
PRAC A
Nr. 1-2.rl: '
i·1ż' ut n·
trJ· nj • p· , 1lem z
':'\tpu e -.ku.
Pi~mkl)
hc~dziPt' Z'
~·,,.
it
l.l ' L
n .. k 1. . ·,
1 LPbmu po-
'-lt
n
1'1\\i
lli'JL r l
i'.•l ·p·me·
l ) p
l ' i
l l]~ \ 'l;, (.f\ l , ,1II '7 ff'!l'
l
l. J, l
r
o! ul',.
d'i
O;.,
l l _\
l l z
l -
l'!"
( ] . / . \ -
,.~i ~ło" sir rll< . ~"' l .. '\~ l. T1 , • 111 ... 11 , . tnJl<i'.\ ią ud.\- Lu1 .. W.il'fl:J,\'Ilir' 1.., •'1\(;_ 1 ··.,.\a lwrhclllte", "\l!•ttl!.•••ź\ '\ •p],iol''',
,.z
•i.\ <i·t·zh do
'\\'•11.-t:n '' \ ". Ż..1r·t•· szkulne
z 1l1t':\z 111 c.i.lll 11luun1t··('
,Pob~dka"
!h lz. min. ltul.. I. .\l!
J. :\unv1 tn'-..l'i\\,\.:.Ja
U\\,1- gt~zn--IJ
1'll,j<'d.zi; r
Zlllt~ t•h
lll.\-'11. Pnhudk
1dlluhnit•
~\\jod t: Z,\u za-
irtiPI'('-:1)\\<lllinr·h
kolt
ŻPilPk \\ltaciz;nninic.
"Nasza rac .. -T"mn..:zo\1 LulJel-ki. Rok I\ . .J\2
S-10.W
N. 1-2.
PRAC A
z
, , II '/. z.
"
l f \\ f l • l
l . • l l l l ( '
2 l
l
l l'p ..
' ll lll·
1.l
()l l )."h
l ~ llllll1"".l l l!
,
1t ( l'·'
d , Ul'(' l l ' / () 'l)li / < 1(1 l l l f l
''· .. L.t
Y]( \ L t l.
(/. .
'·-
C'it> ·hem..., 1
'• Ul' dL )11 L ,okfl 1\ l(' l l '1JI.tlllll. \l
li
lJft•ji \ \ pt l- Jl: ·,
Ił fili'!"Głos Młodzieży''
ldPit·e \\'n1
;.,t 1:1P ,znau. H•dc l\.
Ze..:.z.
~~- l'(lltt-..z.t. j11k Z l\)l·k,
Ż.\ 11 liJJ'k\\
f '-T '.\rl.
1 uł.'i..
·l t.•zn-
d.mil· pnll...,t\\'l\\1 ·•
i ,.l tak lo_yf
llllL:-,1 . • . ·' ""IWZU.J l 1:1 pr. 1 "· <l ·<1kl:1.
f' mu~im~ prz~·budo\\ i" \\ uluPj i
p11tc:ż.nejPul-..ki. l lz1.1l lilc•J':!I'!\i
l\lfii'Z<t ;q·(rlalł.\:
,.Ch"}'in·'. ,.l'id.'i zallrzmial ;d"t.'i
1<~1-!: .• :'. "\\" ...pnm-
llii'Jtin z dnia z,ulu~ZIH'g""·Wł. Haranow;/.-i
16. P R A C A
Nr. l-2.ZE SZKOt Y.
OSOBISTE. P. D:\
t·l'ktol·Stanit<la\\ Eustn<"hic\\ k:t.
7. JHH\odn l'hn-I'•Jll.\ ott·z.\ mai trzymlt'...:i,;n:n.\ url•Jp '' f'rlu
.JHH'HlU\\alli.l zdto\~ia.( z.' TJ!Iu..:l'i
Ul'ZQdO\\"uhj<\1 \\ zas
t;p-.; t\\
Lep. pr·or. \V. Ur·nnie\\ i1·z.
\\ IECZÓil :-;'['Y( Z~IO\YY. Dnia
N..,f~
<·winJ,. r·.
u•lh.\l "i·~ '' '-'a- l i -.tar u..,t\\ a "ie<'7.Ui". p
u;\\ l1;1 Ol!.\parni•. d lH1hateru\\
bil1·oku.
<1
pl"ngram
\\LPt'lOL'U,jnk
Z.l\\"Zt' Ul'IIZI!llli<'•)ll_\, Z)rlŻ.\ł.\· ..,j,.: ~~ll\\11 \\ 11~jlliC'
o
[lll\\ tallilt 1.\I'ZllitJ\\I'Illkol. \\.
~1t·plc"\\ kir·f.;"rl, 'łt-kL1- IllHI'jaL•JL 1\tJpir't::d·ir·gn ,.Ph•;(, id<t''.\ d1 na --mic•rc· (
1 (dJ''F. Fnll'll-
"ki<·~ •. \\ l'l'..,Zdt' l''ll't.i!' lllltl,\ 1'7.111'
i
l'111 1'11\\r', J\ol.\Y. .Jar•,:-1..\
l·t..,ki11\l.,ili '\\Hl '-'U)tJ )1ł'Z.\ n],oHJl)lilllj.lllH'tłl'it-
Jl· Jll'Uf'. \\1''-'rdiJ\\'-'kil'g'IJ
,,,'•1'1\\ ld:t-.1 ar· h
Tlll<·.r"I. 1\:ul•l\\ it·za. " 'ue·" P.
('zajkt•\\kil'go i ,,8iacll'' '!'. l\ t'Tll'
llHUJTla.C'hrH· rm>ki, \\ kutek krotkiPgn
I'Za~u pi'Z.\g
ILII\\ania. 1.\ m
taZPill~laldPj
''·' lwnnl H\
t'partje. 111imo
t11nn podh-P.:If'nic t..tzluguj(•
tHl- śpil'\\auir- lli'l•is
kmk'ł\\iaka,.Dnl(•k''· d;llcl\u". 'h
Llt\\lll'•'\\ llll!Z)t'Z- 11,\ t·h
\\,\'l'rl;inićna!
ei .. \
U\1 f'l'tiU'r; ..0 IH·zn...:]w'' i ,, Fantazji:'·.
Pt!l!lit·:r.n•~-i··· t.\ 111 J',lZ<'IIl
nit>lk,.nif' pi'Z.\'Ill Ja.
(~z~ iil.\',jui, kult hohatt•t--kil'h \\.\
--iłkll\\J))'zo•lkn\\ \\ na \\_\t!,'.t'-'a!·?
B. G W SPR\.WIE OWJ-\NlZO\\'\.Nl\. K(H.J
l\1~\.JOZN\WCZYCII.Oti'Z\
nlali;::lll.\'
tHl Rf'1l.Ul'll'g:o lJotu
na...:(,f'pująr·•·pismo.
któl'l'ponii('.l za 111 il•.::zr·zamy.
SZANOWNA REDAKCJO!
Pr·IJsim,\' upr·zl·jmi'' u
urni,•~z,·zpuj,. znląl'ZflllPgolwmtmik<li.u ua
łnm:H'Il ('\'lliiPgo
Pi;.;1nn.
Ot·li-Lot. li1Jk \l. zesz,\
t 1.Zr".;zyt L
Ol'!eg-o-I..otu.
tnil• ....ir:<·znilm kl·ajozrul\\-I'Zrgo
młoclzlei.\,\\_rrla\\nlll'gu przez P11l'-'kiP
'Ptl\\nl'Z.\"'two 1\l'ąjoziHI\\t't,Pp•Hl
rcdakc·ją!łl'IIL
L.
\Yt~gl'Z.\lllł\\lr'zn.Z<ndna
IJat·rb~•J ząjmująl'ą ll'P:::t: \.Jano\\ski urnn\\ia \\ art)kule
w...:tt;pn.\lll"'JH'<l.\\1~ krAjozna\\St\\a \\c;;zkule,rr::-zt,_.
zl'::;r..rtu
\\nwłniaulJfit,\ makrjaJ krajozna\HZ.\. zebr-any pt·zez w·.z-
:0.'r.
1-~. PRAC A 17.lito\\ :-.z kol.\· \\ Pin:-;kac·h Lutpr·:::;J<i<·h pocl LulJlin<'lll. h
itml\\tlikn\\ i tej
:::zkołs
p. Fl. Kntliibkiernu
na}Pż.yc.ic; zn pt·nc·c:
uznani.•. ZP'-'Z~ t.ten pokazuje•, .i ak
[JI'Z,Ymnl.nn \\
~·~illm llliiŻ.tHt \\ iell' )łfilncw !Wiu-epnbkkj, a
p1·z~tem '' :v<·ho\\
H\\'I'Zo \\plyJntl· na
mlodziP-ż..P. P.
ln~pl'ktot·Jitnr-:zknlnym p(llfl<·am,\· nunH·r·
t l' !lkh
11\\ 111lZP.Odpo\\ir<lzi<t llif'jflkfJ
na po\\,'Ż.:--Zliodc'Z\\c:.
z,t<'llt:,·lljąntmlu-
dzież.
t1•J
znkłn(laninkol km.JnZlltl\\ t·z,reh l1J
łiJ wq.~,·,wizu\\ani c• " rli1-
!:'ZI'IIl
gilllll<1ZjU!l1 \\dni
1 Sltltf'[:N 1'. h. Kulka Kt·a.JoZlll\\t'ilt'!J;O.
/,c1H·aniP zngnil p. prot'. .
'zc\\c·t·a. \\~·knzu.i•tt dmi
1 ltt\\illto;,.
i
ZliHt'Zt'llirkJ·HjoZilll"t\\a dla
młudzif•;i.~·.pudhc.,:.Ji\\Uj konit>rzno..:,
zaloż.enia
\\
llH::-'Zf'!llgimuaz.JU!ll tnkif'go kulk<l. klc'Jt't'f!;c , , ' ·c·m
I•Jł"l•y zlti!'l'allit'
ł'll:i.TJI•I'uduy<·hmatf'J-jniO\\,
d1J!.\ t'Z:t<'.\"1'!111'11
!.lc•.i te- rażniPj!:'ZL'.ikultms \\
tuŁc,jsz.rmpo\\ if'C'ie .
.1\ast<~]lldl'
knl. B. G\\ ó:i:cl;i:
odr·z~·tał· ;11't.\·kul '\. .1:'11•1\\
skif'g-o..
~zkola alnajozna\\t-l\\o",
zmni<·~;r,c·zouy\\
ti·I·Zf' q,\t'/11·, ''·''111O. L.,
\\
ktur~m tc•JJ llil'r;.;:tnlllzuu,\ i r.nslu:i,oJt.\' IJacLu·z JJ,L
11;\i kJ·njuzna- ::-1 \\a ]'t·z.\ jl•Jillinn
mh•llziPżrl'"b.:kil'j.
jak \\it>lk<l i \\a:
m~ tlti~jc~ tn•1źl'unn ::-pt'lni( tta
l•'łllpolu. Puc·zc·m prz.\
-.tąpiuuo cl11 \\.\'l"o~·uzm·z;\du, do
ktill'rgo \\I'~Zii kc)ledz~·: pt'ZI'\\odnir·ząi'~-Chnl•t'"".J. (\'!b). zac;f.
]tl'ill'\\.-Ut•:i:tl;r,id..,ki ,\.
Vlln\,
~l'krl'!ntz-Kilpin:-kiJ.
1\'JiaJ. t)g"łl'lllJic·zy lwio
:3-l-c·zlonk··,,,.
Na
prnśl1<:;:;arzwlu opiPkt: nnd
kł)lt•ll\ohj1il
fi·pro!'.
ToiJukz~·k, kluł')' ~Zf'L'ZI'j OJlllJ\\ ił I'Cil', zntlnnia j ZIHII'Zf'llit• k11ł 1\J·a_jt)ZIIH\\I'Z~ dl.Kolo kt·ajoztln\\ c·zp ma JJa tncnit" puhl\\
~kimpoelawy gn
1nt du dziolln- nia.
gdyż.Pul<m:r i i<' h okuli<·a Jlltle;i.<l •lo
naj"tHJ'~I',,\ t'li 1 iP.i:-t' ku11Ut',\
l
Hd:.; ki ej .
.f·a
.,rzy~zlf'lll pt~:-ic·dz,.niul•t;rlzi<' oma\\
ia11ah\,. tj. zr,t·ganizu
\\;mi a
roż.n:Hh ~ek('yj,kto1·e pud;:;if'i<t
mic~th:~ ~iehif'pni t 1: h1la.
J. Chabros {V l).
BlHLJOTEl\.\ "S.:\
\IOI'O~IOCY·'.\\' ubiegb·m t11'·u szkolnym JHt\\Staln '' ,.Samopomocy·•
my~l
~t\\ot·zenia Ltihljoteki lt-lduJ· Lzknl-
łl~'<'h
•lo nauki
.ięzykn.pub kiego. \\' tym 1·elu zrn·ganiz""
nHu "Sf'kl'jc;ksi;~żck
szkolnyc·h'', kit'1rej zadaniem
je~t nnl)~'\\a11ie k"'i•ti.Pk i
\\)T})U-:i,yellanir-
i<;h kolegom za
małą oplntą.l t)
PRAC A
~r1-2 .
}1
'l
' \.
ll l
z ]VI l S T
KO Ct.RT
ZF~O.tU ,uz CZ EGO.
Wostatn h cz sa 'h
pw
sta o w Pu,~wach
"T
wauystwomuzyczne",
ato
dz1~ki IO!Cj t\ 1e .pp!k L
pa s 1ego kicrowntkaP. K. U.
Towarzystwo n na·elu
p1elęg o vame 1r
<.WOJtultury muzyczneJ
prZi.'Z urządzanie koncertów i występów śplev
c~cklch.P1erY.
szy występz.espc lu symfoniczneg)
pod d~rekcjąp.
ppłk.Lepar-
ski{go odb)ł siędnia
10stycznia
b. r. wsal1
świetlicy żołnierskiej :l. p sap.Kanigwskich
Dz1ęki
energii i duitmu
nakładowipracy
sv.egodyrygenta
nowopo- ,. stałyzespól
wliczbie
18 członków,zaprezentov.al
sięwcale
nieźle,wykr-
nu)ąckilka utworów muzycznych
wśródmch uwerture z op. "Cyganerja."
1\Jr. 1-2. PRACA L.
---
Utwory orkiestralnP odegrano
doś~popra nie n ólnc.t !larmonje Jed- nak
psułczasami \ ltornic;;ta.
Gorzej troch
w (} dł śniwv solowe
iwane kuranty
uw w:r konaniu
p.Berezowskiej, p.
tuski go.
P. Berezawska
przyak rnpanjamenc1e o•kt z o p. ,.loce!y,l". S
o~ranov. v g s 1 Be re :u
v.sk e , ; czm, traci
użon
plęiCnośctbrzmien1a z powodu wania
i v.a ,.,..
'1 mi~JIg os u.
.,Za..:zaro- ir
roi p. ')' rze-
d;
ewa\
kołv~ nkę'c
v.iek
stlnyidzwlę- 1er ego tremolo-
P. Wangórski
dśpiewałane Lenskiego z op. .Eugen1usz Onie in".
Glos p Wal gó skieg (tenor) hy
cokołwJekza , ab na 1 ieakus
ycznąsalę śwtet! q.,
co szcze,..ó nie u ydatnt
J s1ęw
"laczdr tach'' N1sk•e
tv b v. a
yczest za g usz.o przez ''rk•
tre.
posiaia be prz ·.r'lie m1 , i dRak niezbyt
dużyg os; dyle
'lzostawia a v.iele o i)'czenia .
.,Zaczar wane kuranty", obrazek o lekkiej
im Jod jne· muzyce. duzo
stracił
t powodu meuch
~vvtnośc1libretta i z wi 1y z ej dykcj1. Publ1c:z..
'ść gubtła się wdo•nvt>l .ch co do
treści iprzebie u akcji.
hterprdacja oraz iltstraqa, z
wvjątklen p. SkrzeLU k ego, w pad a sztywme i zimn0. Niewi domo czemu
przypis:tćten brak, czy
pośpiechowi w wy tawiemu sztuki, czy 1
eżyseni.Brak
równ1eżprogra1nów
utrudniałha rdzo
orjer;tację słuchaczom,a
przecieżjest to nieodzowny warunek w zorgantwwaniU koneertu.
Publiczność wy~
lut hala koncertu z
żywem
zajęcem,
darz~c 'nicja-tora i kierownika
zespołup.
ppłk. Leparskic~zas
żonemi iburzl Wfrnl o- kl askami.
Należyprzeto
powitać szczęśliwy pomysłp.
ppłk.Leparsdero, a
nowopowstającejplacówce kultury muzycznej
życzyć pemyślnegorozwo- ju na
przyszłość.N A M A R G I N. E S I E.
Czym byl na ba lu? Pytasz mnie brac ie - Bylem rze cz prosta. Bal w in terna ci e, Bal
żeńskiej szkoły,przyznam- m nie
nęci.Gdy
więc stłumiłemprzekorn e
chęci,Co mi
złośliwienie
iść radziły- Bal
jużw rozkwicie
byłswoJej sil y.
Sala ci pewnie dobrze jest znana;
Skromnie
wygląda- memalowana,
Wartość
jej jednak nieoceniona.
W. J.
20. PRACA
Wlaśnie melodja jakaś ",yśniona, Z pod smvczka
splywa pana Lehrmana.
Wchodzę
na
salę, placę-rzecz znana, Z
przyzwyczajenia spo<>lądam wkoło.Wiara
siębawi hucznie
wesoło.Dobra
więcnasza,
mysłja
szczerz~,l
jużdo
tańca c:hętka nnie bierze.
Szukać
tancerki
W\ruszc.m w
drogę.Czy
można prosić? ~Nie. nienie
mogę!''Ha, trudna rada. Poszedlem dalej l
w chwilępotem
plynępo
sali.,. Czy
mogę pros1ć?·
któśtam
wpokorze
Kłania się nisko
"Pani
nie może? .. •"Barózo
przepraszam~ słyszę wyraźnie, Więcr,ie ja tylko.
Czuję się raźniej.Aż
tu
szczęśliwlecklama
się,prost l
dumną pannęw
tańcuunosi.
Czy się bawiłem? Mówię
ci szczerze, Jeszcze mniE:' dz1s1aj pustv
śmiechbierze.
Wesoło
byio, hucznie, ciekawie l
już ria każdej będęzabawie,
Bo
choc1ażkurzu
łyknieszniezgorzej, Lecz se;tnych uciech m sz
całemorze.
Program zabawy? O! .. wieloraki:
w·alce, mazury,
przeróżneznaki Do kotyljona.
Twierdlęniezb•cie.
Że
tak
się ba\'.ić choć całe życie.Tak tn,
mójty panie
•aka .... y, Z
życiem ięba\\
li\m· de
Pu~awy.Złośliwi t}
l
·o fałsze t" sieją, Ze się sztubaki ba" h: 111e umieją.PrGteus.
~r.
1-2.
Treść Nr. 1-2: Na prt'gu Noweg • l<oKt Wł. B T<c·flt>ksy St Kurvcińsld FpoJleia chłopska Hcyn,onta X• Z wiosennych baśni - Wł. Baranow~ki
Nasze o:sm t. -Z• Lbly Z miasta 1-'roku~. Na margin sie.
Redaktar naczel y: Bolesław Gwóźdź. Redaktor ed~ow:edzialny: M. szewera
na11czyc:el g1mn.
Konto czekowe Samapomocy w P. K. O. Nr. 100679.
Druk .• Przyszłość" w Puławach.