• Nie Znaleziono Wyników

Bezbronny obrońca

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Bezbronny obrońca"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Bezbronny obrońca

Palestra 2/12(12), 77-83

(2)

II

JERZY MILEWSKI

a d w o ka t

Bezbronny obrońca

N iniejsze rozw ażania są głosem z pozycji p rak ty k i. P ra k ty k a — ja k to p ra k ty k a : z jed n ej stro n y zbliża bardzo do socjalnej em pirii, z dru giej je d n a k stro n y zaw ęża w zrok do zjaw isk z dość w ąskiego k ręg u doznań w łasn ych i doznań sw ego najbliższego środow iska. W nioski w yw iedzione na tej podstaw ie są bezpośrednie, pu lsu ją życiem, alę też b y w ają o grani­ czone, pozostając w sprzeczności z ogólniejszym i i pow szechniejszym i praw idłow ościam i. T akim zastrzeżeniem „teorio-poznaw czym ” chciałbym poprzedzić w łasną ocenę praktycznego znaczenia roli adw okata w postę­ pow aniu przygotow aw czym . Ocenę tą w yraziłem dość dobitnie — ja k się zdaje — w ty tu le n in iejszy ch rozw ażań. Stw ierdzam , że udział adw o k ata w te j fazie procesu karn ego jest, p rak ty cznie rzecz biorąc (m am , rzecz jasn a, na m yśli w iększość w ypadków ; nie m a reg uły bez w y ją tk ó w ), poz­

baw iony jakiegokolw iek znaczenia. Od tego sm ętnego stw ierdzen ia trzeb a zacząć, om aw iając arcy w ażny problem p ro ced ury k arn ej, jak im je s t dzia­ łalność obrońcy w to k u postępow ania przygotow aw czego.

U sta w a i ż y c ie

G rzechem śm ie rte ln y m przeciw n ajp ierw szym regułom m y ślen ia p ra w ­ niczego je st przypuszczenie, że przepis p raw n y może być bezsensow ny. Z asady tej uczą się stu d en ci praw a już chyb a na pierw szym ku rsie studiów .

U staw odaw ca ludow y dość szeroko (właśnie!) zakreślił udział obrońcy w postępow aniu przygotow aw czym . Ma te n obrońca praw o zapoznać się z ak tam i, składać w nioski dowodowe, uczestniczyć przy isto tn y ch czyn­ nościach śledczych (dochodzeniow ych), jak przesłuchanie św iadków , po­ dejrzanego itp. P raw d a, p raw o to ograniczone jest w sposób isto tn y : w szystko to, w yjąw szy p arę u p raw n ień p rzy zam ykaniu śledztw a, je s t uzależnione od zgody prow adzącego postępow anie przygotow aw cze.

(3)

W zględność p ra w obrończych w p ostępow aniu przygotow aw czym (ze w zględu na uzależnienie ich efek ty w n eg o w ykonania od zgody organu kierującego postępow aniem przygotow aw czym ) nie p rzek reśla sam ej za­ sady ich istnienia. Obok ty ch p raw obrończych w zględnych istn ieją po­ w ażne u p raw n ien ia bezw zględne, k tó re obrońca w y k o n u je niezależnie od zgody prow adzącego postępow anie przygotow aw cze.

W niosek? Oczywiście może być ty lk o jed en : ustaw odaw ca k sz ta łtu jąc pozycję obrońcy w śledztw ie, chce go w idzieć obrońcą efekty w ny m , d z i a ł a j ą c y m , a nie dow iadującym się, rzeczyw istym , a nie m alow a­ nym . G dybyśm y inaczej spraw ę tra k to w a li, m usielibyśm y zarzucić u sta ­ w odaw cy — nonsens. A zarzucenie ustaw o d aw cy n onsensu jest — jak już w yżej w spom nieliśm y — grzechem śm ie rte ln y m przeciw ko n ajp ierw szy m regułom m yślenia praw niczego.

S p róbujm y te ra z dokonać dość w ażnego zabiegu m yślow ego. S tan o­ w isku obrońcy działającem u w postępow aniu przygotow aw czym poświęca u staw a k a rn a procesow a cały kom pleks przepisów praw n ych . S prób ujm y odczytać z nich f u n k c j ę obrońcy: ja k ie w łaściw ie z a d a n i e , jak ą r o l ę m a do sp ełnienia obrońca w postępow aniu przygotow aw czym , „p o c o o n j e s t ”? Będzie to n iejak o f u n k c j o n a l n a s y n t e z a przepisów p raw n y ch k.p.k. Ten zabieg je s t p o trzeb n y dla h eu ry sty czn ie w artościow ego skonfrontow ania fu n k cji obrońcy: tak ie j, jak a w ynika z ustaw y, i takiej, jak ą prak ty czn ie się spełnia.

Otóż sp raw ę trzeb a ro zp atry w ać na dw óch płaszczyznach. Na płaszczy­ źnie m aksim um (u praw nienia w zględne obrońcy, uzależnione od zgody

prow adzącego postępow anie przygotow aw cze, i u p raw n ien ia bezwzględne, takie ja k udział przy zapoznaw aniu p o dejrzanego z m a te ria ła m i spraw y) obrończego i na płaszczyźnie m inim um (tylko u p raw n ienia bezw zględne). Na płaszczyźnie m aksim um m ożna fu n k cję obrońcy sform ułow ać n a­ stępująco: jest to w ykonyw anie obrony podejrzaneg o na zasadach quasi- -k o n tra d y k to ry jn y c h . Z adaw anie p y ta ń św iadkom , napro w adzan ie oko­ liczności faktycznych, staw ian ie w niosków , zaskarżanie p o stano w ień i de­ cyzji prow adzącego postępow anie przygotow aw cze — m am y tu w szystkie ele m en ty obrony na zasadzie k o n tra d y k to ry jn o ści, bo od udziału w u sta ­ lan iu sta n u faktycznego aż po w yw ody oceniające sp raw ę pod w zględem p raw n y m i faktycznym . Piszę jed nak , że zachodzi tu q u a s i — k o n - t r a d y k t o r y j n o ś ć ze w zględu n a zachodzącą w postępow aniu p rz y ­ gotow aw czym ta k przekonyw ająco nam alo w an ą przez prof. Cieślaka de­ form ację trad y cy jn eg o u kładu k o n tra d y k to ry jn e g o (tró jk ą t: teza — a n ty ­ teza — synteza łączący się z tró jk ą te m podm iotow ym : oskarżenie — ob­ ro n a — o rz e k a n ie ).

(4)

Tak sp raw a w ygląda na płaszczyźnie m aksim um . Na płaszczyźnie m in i­ m u m rzecz p rzy b iera ro zm iary skrom niejsze. Nie m a tu już żad n ej k o n - trad y k to ry jn o ści, są za to dw a do b itnie zarysow ane i wcale k o n se k w e n t­ nie u jęte m o m en ty fu n k cjon aln e: obrońca m a być przede w szystkim „ k ry ­ ty k ie m ” postępow ania przygotow aw czego, a ponadto jeśli uw aża to z ja ­ kichś względów za stosow ne, m a w ydobyć luki postępow ania, w skazać w razie p o trzeb y na jego m niej lub b ard ziej oczywistą niezasadność. N ajgłębszy sens płaszczyzny m inim u m ro li obrońcy w postępow aniu przygotow aw czym widzę w stw o rzen iu m ożliw ości niedopuszczenia do- ro zp raw y sądow ej w w y p adkach, gdy k ry ty c y z m obrońcy zdoła w skazać oskarżycielow i publicznem u na bezzasadność i beznadziejność e w e n tu a l­ nego oskarżenia. F u n k c ja to niezw ykle w ażna z p u n k tu w idzenia zarów no in teresó w oskarżonego, ja k i z p u n k tu w idzenia szerszego in te re s u spo­ łecznego, w ty m — i sam ej p ro k u ra tu ry . To je s t jed en aspekt roli obroń­ cy na płaszczyźnie m inim um . D rugim — może m niej isto tn y m z proceso­ wego p u n k tu w idzenia, ale za to niezw ykle doniosłym — je s t po śred ­ nictw o m iędzy w ładzą prow adzącą postępow anie przygotow aw cze a ro ­ dziną podejrzanego, gdy pozostaje on w areszcie tym czasow ym .

W każdym razie zarów no na płaszczyźnie m aksim um , ja k i na płasz­ czyźnie m inim um pozycja obrońcy je s t ustalo n a w sposób dość konsek­ w en tn y , no i — istotny.

T ak je st w ustaw ie. J a k w życiu? Zasada płaszczyzny m ak sim u m istn ieje tylko w teo rii. A przecież u staw nie pisze się dla teo rety k ó w , pisze się je dla p rak ty k ó w . Z asada płaszczyzny m inim um sprow adza się do tego, że adw okat rozm aw ia z p ro k u ra to re m w ta k i oto sposób: „Co sły ­ chać?” „Ano, śledztw o trw a ”. „K iedy p lan u je pan zakończenie?” „Ano, tru d n o pow iedzieć” . Po czym w dzień czy w przeddzień- zapoznania z m a­ teriała m i sp raw y o trz y m u je m y k a rtę lu b telefon, że już... Osobiście chodzę na te cerem onie rzadko, raczej dla saty sfak cji k lie n ta niż dla r z e ­ czyw istej potrzeby, boć w iadom o, że nieznajom ość sp raw y u niem ożliw ia jakąkolw iek „ k ry ty k ę ” w sensie w yżej sform ułow anym .

K o n fro n tacja u staw y z p ra k ty k ą sm utna, ale praw dziw a.

P o łrze b n y je st kieru n e k in te rp re ta cji

Z powyższego w ynika, że u staw a jest dobra, że żadna now elizacja je j nie jest potrzebna. P o trzeb n a je s t n ato m iast in te rp re ta c ja . N iżej przed ­ staw iam pew ne propozycje in te rp re ta c y jn e . T u chciałbym p a rę słów pośw ięcić sp raw ie zasadniczej: d y r e k t y w i e i n t e r p r e t a ­

(5)

J e s t ona stosunkow o pro sta, znajd u je się na pograniczu p rym ityw izm u praw niczego, a streszcza się w sposób następujący: in te rp re tu je m y , pa­ now ie, p rzep isy w tak i sposób, aby w rezultacie zabiegów in te rp re ta c y j­ n y ch m iały one j a k i ś s e n s . In te rp re ta c ja odbierająca przepisow i p ra w n e m u sens jest ty lk o p o z o r n i e in te rp re ta c ją ; faktycznie jest łam an iem p raw a. Dla przykładu: ludzie, którzy in te rp re tu ją przepis k.p.k. n a k a z u ją c y zaw iadam ianie obrońcy o przystąpieniu do zapoznaw ania po­ d e jrz an e g o z m a te ria ła m i spraw y w ten sposób, że m ożna o tym zaw iado­ m ić choćby na godzinę przed przystąpieniem do czynności (bo term in m i­ n im u m nie je s t w u staw ie określony) — przek reślają sens przepisu o za­ w iadam ian iu obrońcy. Nie jest to in terp retacja, lecz łam anie ustaw y w szatach legalizm u.

C o ma p raw o w ie d zie ć o b ro ń ca ?

Z d arzy ł m i się osobiście taki w ypadek. Do k an celarii m ojej przychodzi b r a t podejrzanego, k tó ry je s t tym czasow o aresztow any. P rosi o podjęcie się obrony. B ra t p rzy jech ał z k rań ca kraju, może z odległości 700, a może 800 kilo m etró w . K o n ta k t z podejrzanym był m inim alny; od czasu do czasu sp o ty k a li się może raz do roku, i to nie co rok. P y ta, czy bym się nie m ógł dow iedzieć, co b ra t „przeskrobał”. S taram się dowiedzieć: p ro ­ k u ra to r in fo rm u je m nie, że mój k lie n t stoi pod zarzutem z d e k re tu m a r­ cowego. „A le co, jak, dlaczego...?” „Nic nie mogę pow iedzieć” — odpo­ w iada mój in te rlo k u to r. Z w racam się do G eneralnej P ro k u ra tu ry : że przecież w ty ch w aru n k ach m oja rola jako obrońcy je s t po prostu... godna pożałow ania. Po jakim ś czasie otrzym uję pisem ko, w k tó ry m ktoś z praco w n ikó w G en eraln ej P ro k u ra tu ry inform uje m nie, że w szystko jest w porządku.

W porządku? Z p u n k tu w idzenia jakiejś najbardziej fo rm alistycznej w y k ład n i — m oże i tak. Nigdzie wszak nie powiedziano, że p ro k u ra to r m a obow iązek podać coś więcej niż oznaczenie przepisu praw nego, z k tó ­ rego p o d ejrzan y m a odpowiadać. Można zresztą pójść dalej: nigdzie nie je st zakazane, żeby p ro k u ra to r w ogóle nic nie powiedział obrońcy, żeby n a w e t nie przytoczył przepisu praw nego określającego zarzucane p rze­ stęp stw o . Ale jeśli tak, to tracą sens wszystkie, dosłownie w szystkie p rze­ pisy o in sty tu c ji obrońcy w śledztw ie.

M usim y ustalić: w jak im zakresie obrońca p o w i n i e n być poinfor­ m ow any przez p ro k u ra to ra co do sta n u sprawy?

M yślę, że m a on p raw o w iedzieć przynajm niej tyle co podejrzany. M yślę, że pow inien on m ieć p rzy n ajm n iej wiadomości z zakresu postan o­

(6)

w ienia o p rzed staw ieniu zarzutów . Z czego tak ą zasadę w yw odzę? Z kilku rzeczy, a przede w szystkim z tego, że:

1) skoro za niesporne praw o obrońcy u zn ajem y sk ładan ie zażalenia na areszt tym czasow y, jedn ą zaś z p rzesłan ek stosow ania a re sz tu tym czaso­ wego są cechy c h a ra k te ry sty c z n e czynu (znaczna szkodliw ość), to absurdem je s t dać praw o do sk arżen ia się na areszt tym czasow y przy za­ łożeniu, że nie znany je st skarżącem u czyn, k tó ry uzasadnia zastosow anie aresztu tym czasow ego;

2; skoro za n iesporne praw o obrońcy u zn ajem y sk ła d a n ie w niosków o dokonanie określonych czynności dow odow ych, przy czym n a decyzję w ty m przedm iocie p rzy słu g u je zażalenie, to ab surdem by łoby założyć, że czynność tak ą m ożna sobie w y o b r a z i ć (w k an to w sk im ro zum ien iu tego słow a), nie znając czynu zarzucanego.

Te dw a a rg u m e n ty chyba w ystarczą.

K ie d y „m a ksim u m “ , a kied y „m inim om “ ?

K iedy obrońca w postępow aniu przygotow aw czym m a ko rzy stać z m a­ ksim um sw ych u p raw n ie ń (upraw nienia w zględne, uzależnione od zgody prowadzącego postępow anie przygotow aw cze, plus u p ra w n ie n ia bez­ w zględne, niezależne od zgody prow adzącego postępow anie p rzyg oto ­ w aw cze), a kied y — m in im u m (tylko u p raw n ien ia bezw zględ ne)?

G ranica je s t oczyw ista: dobro śledztw a. D obro śled ztw a — rzecz to pow szechnie znana i uznana — w ym aga w pew nych w y p ad k ach ścisłej tajności. P o d k reślam i a k c en tu ję słowa: w p e w n y c h w y p a d k a c h . Rzadkich? Częstych? T rudn o tu o schem aty. Ale na p o dstaw ie w iedzy em pirycznej m ożna stw ierdzić: raczej rzadkich.

W niosek? Jeżeli nie pozostaje to w sprzeczności z do brem śledztw a, prow adzący je pow inien um ożliw ić obrońcy m ak sy m aln e w y k o rzy stan ie sw ych u p raw n ień . A rg u m en tu ję tak: sw obodna decyzja prow adzącego śledztw o nie jest decyzją dow olną, odm owa więc um ożliw ienia w y k o rzy ­ sta n ia u p raw n ień obrończych m usi być p odyktow ana w zględam i rzeczo­ w ym i. Je śli te w zględy nie p rzem aw iają przeciw szerszem u udziałow i obrońcy w śledztw ie czy dochodzeniu (z reg u ły będzie przew ażnie chodzi­ ło o śle d z tw a ), należy te n udział m aksym alizow ać w gran icach p r z e ­ w i d z i a n y c h przez u staw ę karnoprocesow ą. M yślę, że tego ro d zaju w ykładnia je st n ajzu p ełn iej uzasadniona.

(7)

W spyawie ryzyka

W arto poruszyć rzecz trochę drażliw ą. Gdzie szukać źródeł w strzem ię­ źliwości p ro k u ra to rsk iej co do udziału adw okata w śledztw ie (dochodze­ niu) ? Mówi się: dobro śledztw a. A ja k się rozum ie to sform ułow anie? Ja k ą ko n k retn ą treścią nasyca się to pojęcie? N azw ijm y rzecz po im ieniu: obaw a przed n ied y sk recją adw okata, bo m ógłby uprzedzić osoby, któ re nie pow inny być o ty ch czy innych rzeczach uprzedzone. N azw ijm y rzecz po im ieniu: obawa przed sfab ryk o w an iem k o n tr dowodów. K rótko mówiąc: obaw a przed nierzetelnością.

Rozw ażm y ten arg u m en t. T rudno w ydaw ać ogólne sądy o etycznym i zaw odow ym poziom ie polskiej ad w o katu ry. A le n a w e t najsurow szy jej sędzia będzie m usiał przyznać, że w ypadki tego ro d zaju nielojalności są raczej w życiu p rak ty czn y m polskiej p a le stry niezw ykle rzadkie. Istnieją zresztą sposoby na w alkę z objaw am i tego rodzaju. I to dość skuteczne. O m aw iany więc a rg u m en t w yd aje się być nieprzekonyw ający. W szelka działalność ludzka zakłada w iększy lub m niejszy elem ent ryzyka. Je st ono jak by cieniem naszych czynów. W ty m w yp ad ku ryzyko jest bardzo niew ielkie. M inim alne naw et. Nie pow inno więc ono przekreślić p ra k ty ­ cznego znaczenia pow ażnej in sty tu c ji karnoprocesow ej.

I sądzę, że w spom niany a rg u m e n t nie je s t arg um en tem rzeczyw istym . To tylko fasada, za k tó rą u k ry w a się co innego. Tym czym ś innym jest pew na niechęć do sytuacji, w k tó re j adw okat m ógłby „zepsuć koncepcję” śledztw a, w prow adzić „zam ęt”. Je śli tak je s t napraw dę, to tego rodzaju postaw a je s t m ocno niebezpieczna. Z b y tn ia „koncepcyjność” śledztw a g raw itu je niebezpiecznie ku p o p u larn em u w swoim czasie „naciąga­ n iu ”. Z b y tnia „koncepcyjność” śledztw a prow adzić może do efektow nych aktów oskarżenia, lecz znacznie m niej już efektow nych (z p u n k tu w idze­ nia oskarżenia) w yroków .

I je s z c z e o in teresie sp o łe czn ym

To — rzecz jasn a — nie leży wcale w in te resie społecznym . Tendencja dążąca do zapinania śledztw a „na o statn i gu zik”, do stw orzenia w postaci zinstytucjonalizow anego i u k o n trad y k to ry jn io n eg o zam knięcia śledztw a jakiegoś f i l t r u spraw dzającego w artość oskarżenia przed w niesie­ n iem sp raw y do sądu, do ograniczenia w ypadków bezzasadnego sadzania

obyw atela na ław ę oskarżonych — je s t chyba słuszna. Słuszna — i jak się zdaje — p rzy ję ta ak tu a ln ie przez polski w y m iar spraw iedliw ości.

(8)

A jeśli tak, to nie w olno zapom inać, że in te g raln ą częścią składow ą tego k ieru n k u jest u r e a l n i e n i e u działu obrońcy w postępow aniu przygotow aw czym .

W swoim czasie d y skutow ano szeroko na te m a t liczby in sta n c ji w pro­ cesie k arn y m . D w ie czy trzy ? Dziś spraw a je s t chyba przesądzona: po­ przestaniem y na dw uinstancyjności. P ro feso r H aber, zab ierając kiedyś głos na te n tem at, w ypow iedział k a p ita ln ą m yśl: p o trzeb a czy też niepotrzeba trzeciej in stan cji pow inna być rozw ażana w zw iązku ze s tr u k tu rą a k tu ­ alnie istniejących stadiów postępow ania karnego. Im b ard ziej k o n tra ­ d y k to ry jn e , im bard ziej au to kraty czne, im bardziej „ filtru ją c e ” jest po­ stępow anie przygotow aw cze, ty m m niejsza potrzeba dużej liczby in stan cji odw oław czych. I o dw rotnie: im bardziej a u to k ra ty c z n e jest śledztw o, ty m w iększa m ożliwość om yłek, tym większa p o trzeba trzeciej in stan cji czy to w postaci au ten ty czn ej, czy to w postaci jej su rogatu.

P o b o żn e ż y c z e n ie

Dobrze się stało, że „ P a le s tra ” rzuciła hasło podjęcia d y sk u sji na tem at ro li adw okata w postępow aniu przygotow aw czym . Ta stro n a działalności obrończej jest m ocno niedoceniona z oczyw istą szkodą dla naszych k lie n ­ tów i ze szkodą dla in te resu w y m iaru spraw iedliw ości. T rzeba więc d y s­ kutow ać. I trzeb a w alczyć o p raw id ło w y k ieru n e k in te rp re ta c ji obowią­ zujących przepisów.

O baw iam się ty lk o jed n ej rzeczy: żeby ta dyskusja nie b y ła przysło­ wiową rozm ow ą dziada z obrazem . Żeby zabrali w niej głos także p rze­ ciw nicy tez dopiero co w ypow iedzianych. M onolog sp raw ia przyjem ność tylko gadułom .

P rzeciw nicy szerszego udziału adw okatów w postępow aniu przygoto­ w aw czym — odezw ijcie się!

Cytaty

Powiązane dokumenty

Należy jednak podkreślić, że te, które się ukazały, stały na wysokim poziomie i poru­ szały zagadnienia jeszcze obecnie aktualne, jak choćby prace szkoły

The results on the effects of soil environm ental factors on the adsorption of pyrazon and the data on the availability of adsorbed pyrazon to plants are

In the author’s opinion this is a wirong princi­ ple for a number of non-historical cem eteries, having been closely exam ined, reveal separate elem ents of

Nie można zgodzić się, że zanieczyszczeniem atm osfery jest kwas węglowy i kwas siarkowy (s. Zanieczyszczeniem jest nad m iar dwutlenku węgla i dwutlenek

The highest gross profitability of trade during that year was recorded by enterprises in Dolnośląskie voivodship at 7.5% and Świętokrzyskie at 6.9%. Podlaskie voivodship was the

Les tendances du langage scientifique sont exactement l’opposé. Comme nous l’avons mentionné, le trait caractéristique du langage poétique est l’utilisation des

The pressure-velocity gradient correlations (redis- tribution terms) in the individual normal Reynolds stress equa- tions add up to zero due to continuity. Therefore

48 zebrań K LIN -u w redakcji „Iskier”, na których występowali z re ­ feratam i nie tylko stali bywalcy Klubu, mieszkający w Warszawie, ale niejednokrotnie i