• Nie Znaleziono Wyników

"Artysta wobec kultury. Dwa typy autorefleksji: ekspresjoniści „Zdroju” i Witkacy", Kamila Rudzińska, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1973, Zakład Narodowy imienia Ossolińskich, Wydawnictwo Polskiej Akademii Nauk, Polska Akademia Nauk, Instytut Badań Liter

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Artysta wobec kultury. Dwa typy autorefleksji: ekspresjoniści „Zdroju” i Witkacy", Kamila Rudzińska, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1973, Zakład Narodowy imienia Ossolińskich, Wydawnictwo Polskiej Akademii Nauk, Polska Akademia Nauk, Instytut Badań Liter"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Alina Brodzka

"Artysta wobec kultury. Dwa typy

autorefleksji: ekspresjoniści „Zdroju”

i Witkacy", Kamila Rudzińska,

Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk

1973... : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 66/4, 239-244

(2)

M ożliw ości owej pożądanej integracji w zakresie historii społecznej rozważała ostatnio Hanna Jędruszczak, podkreślając „konieczność tworzenia takiej struktury nauki, w której funkcjonow ałaby drożność, wzajem na absorpcja w yników badaw ­ czych, ustalonych na w arsztacie specjalistów, i w której dokonywałby się proces ujednolicenia podstaw owych założeń w yjściow ych, zwłaszcza w ich aspekcie gnozeo- logicznym ” 8. N ie rozwijając tu szerzej zagadnień teoretycznych związanych z tym słusznym postulatem , w ypadnie stwierdzić, iż książka Janiny Kam ionki-Straszako- wej jest zachęcającym przykładem ważkich „wyników badawczych ustalonych na w arsztacie specjalistów ”, natom iast w m niejszym stopniu spełnia warunek owej „drożności” i „wzajem nej absorpcji” w stosunku do ustaleń historiografii dotyczącej tej epoki.

R y s z a r d a C z e p u l i s - R a s t e n i s

K a m i l a R u d z i ń s k a , ARTYSTA WOBEC KULTURY. DWA TYPY AUTO­ REFLEKSJI LITERACKIEJ: EKSPRESJONIŚCI „ZDROJU” I WITKACY. Wro­ cław —W arszawa—Kraków—Gdańsk 1973. Zakład Narodowy im ienia Ossolińskich — W ydawnictwo Polskiej Akadem ii Nauk, ss. 144. Polska A kadem ia Nauk. Instytut Badań Literackich.

Tekst mój m iał być po prostu recenzją książki Kam ili Rudzińskiej, w ypow ie­ dzią o jednej z jej prac — już opublikowanych i tych, na które czekaliśm y. Miał zdać spraw ę z satysfakcji poznawczej, z osobistej radości czytelnika, który w ie od pierwszych stronic — a w dalszej lekturze św iadom ość tę utrwala — że obcuje z pracą sam oistnie w ażną i jednocześnie kipiącą od zapowiedzi, pracą serio i św iet­ nie sproblem atyzowaną, z wiedzą o faktach, intuicją i wyobraźnią. A le ta książka, tak dojrzała w rozpoznaniach i zarazem w swej intensywności tak młodzieńcza, okazała się ostatnią książką wydaną za życia autorki.

Poprzedzają tę pracę i kontynuują, w kilku podstawowych wątkach, obszerne rozprawy i krótsze szkice potwierdzające talent K am ili Rudzińskiej. Przypom nę najważniejsze tytuły (1971—1974): P i s a r z w o b e c k u l t u r y m a s o w e j ; A r t y s t a w o b e c c y w i l i z a c j i : a n t a g o n i z m c z y h a r m o n i a ? ; P i s a r z i t w ó r c z o ś ć w k o m u n i k a c j i l i t e ­ r a c k i e j X X w i e k u ; A w a n g a r d a a k u l t u r a m a s o w a ; w reszcie studium napisane razem z Romanem Rudzińskim — S . I. W i t k i e w i c z : h i s t o r i a i g r o t e s k a 4

Wydaje się, że można w tych tekstach, choć są tak bliskie sobie problem atyką i czasem powstania, dostrzec moment krystalizacji: stylu m yślenia, dynam iki dys­ kursu. Praca A r t y s t a w o b e c c y w i l i z a c j i ujawnia już w szystkie te cechy, które 8H. J ę d r u s z c z a k , O h i s t o r i ę s p o ł e c z e ń s t w a p o l s k i e g o X X w i e k u . „Kwar­ talnik H istoryczny” 1973, nr 2, s. 339.

1 K. R u d z i ń s k a : P i s a r z w o b e c k u l t u r y m a s o w e j . ( W y b r a n e p r o b l e m y p o l ­ s k i e j a u t o r e f l e k s j i l i t e r a c k i e j l a t 1956— 1966). W zbiorze: P r o b l e m y s o c j o lo g i i l i t e ­ r a t u r y . W rocław 1971; A r t y s t a w o b e c c y w i l i z a c j i : a n t a g o n i z m c z y h a r m o n i a ?

W zbiorze: P r o b l e m y l i t e r a t u r y p o l s k i e j l a t 1890— 1939. Seria 1. Wrocław 1972;

P i s a r z i t w ó r c z o ś ć w k o m u n i k a c j i l i t e r a c k i e j X X w i e k u . W zbiorze: O w s p ó ł c z e s n e j k u l t u r z e l i t e r a c k i e j . T. 2. W rocław 1973; A w a n g a r d a a k u l t u r a m a s o w a . W zbio­ rze: S p o ł e c z n e f u n k c j e t e k s t ó w l i t e r a c k i c h i p a r a l i t e r a c k ic h . W rocław 1974. — K. R u d z i ń s k a , R. R u d z i ń s k i , S . I. W i t k i e w i c z : h i s t o r i a i g r o t e s k a . W zbio­ rze: P r o b l e m y f i l o z o f i i h i s t o r ii . W rocław 1974.

(3)

znajdą potwierdzenie i rozwinięcie w dalszych publikacjach Rudzińskiej: pozba­ wioną jakichkolw iek aprioryzmów ciekawość faktów życia kultury, w różnych jej strefach i obiegach, w dziełach i w kontaktach osób; niepowszednią inwencję teoriotwórczą, która nie lęka się spotkania z realiami; św ietną um iejętność inter­ pretowania; swobodę kojarzenia żartu i powagi.

A jednocześnie — te kolejne teksty, dla czytelnika kompozycje całościowe, są w sw ych relacjach wzajem nych obszarem upartej autorskiej samokontroli. Form ułowane w nich koncepcje teoretyczne: sytuacji życiodajnych i stagnacyjnych w kulturze, poddawane są wciąż nowym sprawdzianom, konfrontowane z tym, co empiryczne i wyobrażone, instytucjonalne i niepowtarzalnie jednostkowe. Książ­ ka A r ty s t a wobec kultury jest w samym środku tej drogi m yślow ej.

Otwierają ją uwagi wstępne, Przemiany społeczne i ro zw ój sam ow iedzy, wpro­ wadzając tytułow y problem tej pracy w realia jego historycznych skonkretyzować. Warto bowiem pamiętać, że ów problem to sprawa żywotna od wieków: autore­ fleksja pisarza nad swą rolą ma szacowne tradycje antyczne, tem atyzow ali ją liczni twórcy V/ inwokacjach, m etaforach, wyznaniach, aż doczekała się sformułowań krytycznych w dziełach sztuki i rozprawach uczonych. Autorka, świadoma tych dziejów, zakreśla ściśle pole własnych badań: po pierwsze, autorefleksja literacka interesuje ją przede w szystkim jako refleksja m etakulturowa; po wtóre, rzutuje ów problem w obszar dwóch ostatnich stuleci i na tej przestrzeni śledzi trwałe i zmienne w łaściw ości jego ujęć. Odnajduje w ięc relacje, jakie kształtują się w tym czasie m iędzy zespołem doświadczeń przekazanych przez tradycję, wrośniętych w mit czy też w m ity artysty, a tym i doświadczeniam i, które niesie epoka po­ stępującej industrializacji. Przy tej okazji, przygotowując ramy dalszych rozważań, pokazuje też — trafnie, choć skrótowo — procesy mitotwórcze w stadium krysta­ lizacji; ich współtworzeniem bowiem lub burzeniem zajmować się będą bohate­ row ie następnych rozdziałów.

U m ieściw szy w ten sposób swój problem w obrębie form acji kultury industrial­ nej, Rudzińska w kolejnym przybliżeniu szkicuje jego sytuację w kulturze polskiej, wśród pokolenia twórców modernizmu. Wybór tego okresu jako fazy, która wpro­ wadza bezpośrednio w procesy nadal trwające, ma, prócz uzasadnień kalenda­ rzowych, ważne m otyw acje m erytoryczne. Autorka z dobrym rozeznaniem przyw o­ łuje stosow ne argumenty, pokazuje skrótowo, lecz wyraziście, jaką obfitość reakcji (czasem sprzecznych, czasem komplementarnych) budziły w tedy przeobrażenia strukturalne społecznych podstaw komunikacji literackiej — jej zasięgu, poziomów, technik. Pokazuje więc, jak już w tej fazie przemian w yłaniają się i krystalizują stopniowo, w ścisłym kontakcie z m yślą europejską, rozmaite próby diagnoz i prognoz roli pisarza w cyw ilizacji nowoczesnej. Przytaczając główne m otywy ówczesnych ocen i sądów, zarysowuje repertuar nadal inspirujący w różnych sen ­ sach, pokazuje też skrótowo jego rolę w autorefleksji twórców dwudziestolecia. W tak przygotowaną scenerię wprowadzi grupę „Zdroju” i Witkacego.

W związku z rozdziałem wstępnym nasuwa mi się jedna uwaga dyskusyjna, która dotyczy interpretacji Próchna Berenta. Dlaczego Berent, mimo że odsłania i kompromituje histrionizm artysty, „nie odmawia w zniosłości” (s. 21) jego w e ­ wnętrznym dramatom? Sądzę, iż dzieje się tak dlatego, że w swej elem entarnej strukturze dramaty te są nie tylko artystowskie, związane w yłącznie z jedną z ról istniejących w obcowaniu społecznym. W rozdarciu w ew nętrznym artysty — tak jak w ypow iada je Próchno — postrzega Berent pod aktorskim grymasem sytuację ludzi pozbawionych integralności, wyzutych już z zaufania w wartość X IX -w iecz- nych programów społecznych, a daremnie dążących do ocalenia w dziele, które

(4)

osiągnie w ażność transcendentną, a w ięc sobą potwierdzi jakość sztuki krystalizu­ jącej to, co uniw ersalne, w tym, co względne. W ydaje się, że Berentowscy artyści — tacy, jacy są, histrioniczni, jakby niefunkcjonalni w społecznych procesach — mają jednak, w b rew opinii Brzozowskiego, pewne istotne społeczne znaczenie, wyrażają niepokój poszukiw ań, który w kulturze nie bywa stracony, nie są tylko stabiliza­ torami kom fortu zbiorowości bezm yślnych filistrów.

Rozdział następny, o ekspresjonistach „Zdroju”, zatytułow any K a plan abso­ lutu, jest najtrafniejszą ze znanych mi rekonstrukcji i analiz programu tej grupy oraz tw órczości jej poszczególnych przedstawicieli. Autorka system atycznie i rze­ telnie, zarazem z literacką swobodą, prezentuje przeświadczenia filozoficzne okreś­ lające horyzont współpracow ników „Zdroju”, bada ich koncepcję kultury, roli twórcy, pojm ow anie sztuki, a w szystko to czyni w szerokim i dobrze w ybranym kontekście. Charakteryzując rodowód poglądów filozoficznych grupy „Zdroju” — w tradycji rom antycznej, w modernizmie, w sw oiście przekształconych inspira­ cjach rodzimego i europejskiego ekspresjonizmu — pokazuje istotne niekoherencje cechujące ow e przeświadczenia. N astępnie om awia „moment antropologiczny” (s. 30) programu; są to poglądy określające naturę ludzką w sposób jawnie i skrajnie m anichejski. Spośród w ypow iedzi, które dotyczą tego problemu, wyodrębnia słusznie refleksję Stura; ten młodo zmarły pisarz i krytyk był chyba najciekawszą posta­ cią grupy.

Z kolei, i najobszerniej, bada autorka diagnozy kultury. Teraz też w łaśnie w pełni w yzyskuje w yniki poprzednich analiz: całą aparaturę „Zdrojowej” m eta­ fizyk i bezlitośnie konfrontuje z realiami procesów cyw ilizacyjnych lat dwudziestych w zasięgu europejskim i krajowym . W tym wym iarze owa anachroniczna bezrad­ ność postulatów om awianej grupy — bez inw ektyw , bez łatw ych uogólnień, udo­ wodniona w skrupulatnych wyw odach — staje się faktem o znaczeniu egzem pla- rycznym. Jego interpretacja, chociaż ściśle wiążąca się z konkretnymi, cytow anym i wypow iedziam i, dotycząca pewnej liczby tekstów powstałych w określonych latach, spełnia rolę, która daleko wykracza poza kw alifikację jednego z licznych zjaw isk w literaturze m iędzyw ojennego dwudziestolecia. Staje się raczej — w moim rozu­ mieniu — celnie uargum entowaną rozprawą z pewnym typem m yśli apriorycznej, bezsilnej w konfrontacji z faktam i, niezdolnej do nazwania tych gróźb, które istot­ nie przynosi w iek XX. A przecież sądzić by wolno, że ta druga w Polsce ekspresjo- nistyczna fala mogła się była pokusić o rozpoznanie źródeł swego autentycznego niepokoju, m iała w tym zakresie w ielkich poprzedników (wystarczy w ym ienić tylko nazwisko Berenta), a podłoże nękających ją lęków nie było bynajmniej zm yśleniem . Dokonało się jednak w m entalności tej grupy uparcie abstrakcyjnych norm aty- w istów radykalne uopacznienie rzeczywistości: nad refleksją o rozwoju cyw ilizacji, o roli twórcy w kulturze — zaciążyła bezwiedna m istyfikacja. W rezultacie ulega paradoksalnemu odkształceniu nawet etycyzm „Zdroju”: artysta, którego dominu­ jącą funkcją m iało być przecież sw oiste apostolstwo, staje się w końcu wyniosłym sam otnikiem , nobilitującym na m it własną klęskę.

W yślizgującemu się z konfrontacji z realnością i płacącemu za to słusznym zapomnieniem, efem erycznem u programowi „Zdroju”, przeciwstawia autorka dzieło Witkacego, analizow ane w drugiej części pracy. Zrozumiałe, że to tylko jedna z re­ lacji, w jakich w idzieć trzeba twórczość tego pisarza. Dla Rudzińskiej sprawa jest oczywista i, jak się okaże, w pełni wypowiedziana.

Obszerna część o W itkacym, Ku ltu ra i sprawiedliwość społeczna, jest w tej wybitnej pracy najbardziej pełnym sprawdzianem m ożliwości krytycznych autorki. Jest nim, po pierwsze, ze względu na swój przedmiot: analiza tekstów Witkacego

(5)

grozi kompromitacją czy w ręcz śm iesznością tym, co nie znajdą kluczy do jego poetyki, rozumianej w szerokim sensie jako struktura całości jego dzieła. Po wtóre, „witkacologia” ma już dziś obfity dorobek i niełatw o zająć w niej m iejsce z auten­ tycznie w łasnym i przem yśleniam i, rozliczywszy się zarazem uczciw ie z tym, co w niej warte uwagi. Obu tym trudnościom Rudzińska, zasobna zresztą w e własne doświadczenia (zob. zwłaszcza w ym ienione już studium A r ty sta wobec cywilizacji: antagonizm czy harmonia!), sprostała w sposób niezw ykle szczęśliwy. Zrozumienie poetyki Witkacego owocuje w tej pracy w e w szystkich wymiarach: i w meryto­ rycznej wartości analiz, i w tym, co nazwać można stylem dyskursu. Operuje on niew ątpliw ie m etajęzykiem jawnie odrębnym od języka sw ego przedmiotu, ale przekład kategorii W itkiew iczowskich przynosi czasem rezultaty zastanawiające. Jednocześnie zaś dyskurs ten w swej różnolitej fakturze jakby wykorzystuje alu ­ zyjnie pewne chw yty stylu Witkacego: kontrastowaniem , zaskoczeniem, przytocze­ niem broni się przed patetyzacją i nudą, jest serio, a nie lęka się „zniżenia”. Myślę, że warto podkreślić te cechy — aktualizowane zresztą w e w szystkich pracach au­ torki — bo nie trafiają się one w nadmiarze w tekstach istotnie ważnych naukowo. Koncepcja, jaką przedstaw iła Kamila Rudzińska, jest tak bogata i zarazem tak misterna, że skrótowo można z niej zdać sprawę jedynie w znacznym uprosz­ czeniu. Najcenniejszą cechą tego studium w ydaje się um iejętność ujawnienia k o­ herencji całego obszaru antynomicznej twórczości Witkacego. Jest to ujaw nienie jej elem entarnej struktury — funkcjonującej w różnych wariantach, ale w swych istotnych relacjach tożsamej. Oczywiście, można by się obawiać, czy postępowanie takie pozwala jednocześnie uchw ycić pewną kierunkową ewolucję, niew ątpliw ą w twórczości Witkacego. Jestem jednak pewna, że koszty m etody okazały się w tej pracy m inimalne, autorka zresztą niejednokrotnie sygnalizuje przemiany w zakre­ sie pewnych diagnoz pisarza. Podstaw owym jednak argum entem uzasadniającym w ybrany sposób postępowania są po prostu w yniki poznawcze, które stanowią rze­ czową samoobronę.

W ykrycie koherencji dzieła, które jest i z założenia ma być antynomiczne — w tym sensie, iż fakty antynomii są w nim, jak zobaczymy, zracjonalizowane przez twórcę — było zadaniem skom plikowanym , a w ykonane zostało celnie i jasno.

Rudzińska buduje swą koncepcję w dwu głównych osiach konstrukcji; oczy­ w iście, rozdzielam je umownie, w tekście pracy w ystępują one synchronicznie. Pierw sza służy ujaw nieniu relacji w ewnętrznych w system ie m yśli W itkiewicza, druga konfrontuje ów system ze zjawiskami kultury, w jakiej powstał, w jakiej istnieje i funkcjonuje. Jest to jakby lokalizacja tej monady w kontekstach, które współwyznaczają jej samo wiedzę.

Nie będę tu szczegółowo przedstawiać w szystkich faz wywodu. Zatrzymam się na kilku m omentach, które w koncepcji autorki w ydają się węzłowe.

Fundamentem systemu m yśli W itkacego jest zespół jego przeświadczeń m eta­ fizycznych: jak wiadomo, m etafizyka w tym system ie jest równoznaczna z samo- wdedzą ontologiczną. Autorka rekonstruuje te przeświadczenia i w nich odnajduje relacje, których pochodne funkcjonow ać będą w W itkiewiczowskiej teorii kultury, koncepcji Czystej Formy w sztuce, w w ypowiedziach o roli artysty, w uniw ersum tekstów literackich. Ustalając powyższą kolejność postępuję w porządku logicznym , de facto owe podstawowe relacje synchronicznie przywołują sw e pochodne, co nie oznacza zresztą, że i jedne, i drugie stopniowo nie ulegają krystalizacji.

Znając rolę pojęć ontologicznych w system ie m yśli Witkacego, w strukturze jego w ielow ariantow ego dzieła, Rudzińska ze szczególną uwagą śledzi kolejne sfor­ m ułowania tych problemów, które najpierw na poziomie m etafizyki, a następnie w e

(6)

w szystkich innych sferach stały się źródłem podstawowych antynomii nurtujących pisarza. W yróżniając w badanej m etafizyce pojęcia główne, dotyczące struktury bytu, dostrzegła, że w ykrycie zasady, która ów byt ponadsubstancjalnie reguluje, określa relacje jego komponentów, strukturuje go jako jedność w w ielości, jest w system ie m yśli W itkacego spełnieniem m ożliwości poznawczych. Jednocześnie w szakże rozpoznanie tej zasady jest również podstaw ową powinnością: nie będzie zatem istotą sam ow iedną ten, kto owej szansy nie wykorzysta. W taki sposób, już u progu analizy, uchwycona zostaje sw oista m otyw acja wartości, jaka przysługuje sam ow iedzy w całokształcie dzieła pisarza: to nie podmiot swym antropologizują- cym spojrzeniem ma usensow nić bezkształtny kosmos, to struktura tego, co jest, ma zostać przez ów podmiot rozpoznana; to fakt rozpoznania jest wartością.

Ta konstatacja ma w ielk ie znaczenie dla zrozumienia dorobku W itkacego. Fakt, że traktuje on i kosmos, i kulturę jako obszary regulowane przez pewne prawa, w obu przypadkach pojęte strukturalnie, a nie etycystycznie, jest w pewnym sensie biegunowo różne od m etafizyk form acji m odernistycznej, aczkolwiek refleksję W itkacego spokrewnią z nimi ważna wspólna cecha: najprościej można by ją n a­ zwać ambicją całościowości. W ypowiada się ona w dążeniu do um ieszczenia czło­ w iek a w całości bytu, a obowiązek określenia tej sytuacji jest prymarny wobec innych zadań sam ow iedzy, np. w obec zrozumienia przez podmiot znaczenia jego ról społecznych. D latego też, jeżeli ten obowiązek nie zostanie spełniony, rozpozna­ nie sensu ról jest niem ożliwe.

W tym w łaśn ie w ęźle reflek sji w yłania się podstawowa dla W itkacego anty­ nomia. Ontologiczna sytuacja człowieka sprawia, że jest on nieuchronnie samotny i przypadkowy w całości bytu. A le już rozpoznanie tej sytuacji i zasad własnej kom pozycji w strukturze całości istnienia — wym aga w ięzi z innym i podmiotami. W arunkiem krystalizacji sam ow iedzy jest społeczny kontakt komunikacyjny. A nty­ nomia między sam otną jedynością każdego istnienia poszczególnego a w spółkonsty- tutyw ną dla jego sam ow iedzy relacją w ięzi z innymi, relacją z natury swej spo­ łeczną, wkracza w ięc w każdą podm iotowość, w każdy m yślący byt indyw idualny. Wartością — w wyżej scharakteryzowanym już sensie — okazuje się i odrębność, i w spółwyznaczanie się istnień. A le w artości te pozostają w kolizji, która dla W it­ kacego

jest

sprzecznością tragiczną.

Antynomia, jaka w yłania się z refleksji ontologicznej pisarza, rzutuje oczy­ w iście — powtórzmy — na jego refleksję nad kulturą, przejawia się w widzeniu roli artysty, w koncepcji Czystej Formy w sztuce. Poniew aż dokonana w tej pracy analiza Czystej Formy w ydaje się w yczerpująca i przejrzysta, zarówno w rekon­ strukcji im m anentnej jak w ustaleniu kontekstów, w które zostaje wprowadzona, zatrzymam się nad innym zagadnieniem. Otóż jedną z najważniejszych pochodnych podstawowej sprzeczności dostrzeżonej w m etafizyce W itkacego w idzi autorka w ko­ lizji, którą określa jako antynomię kultury i sprawiedliwości społecznej, „wartości, z których obie uznane są przez W itkacego za cenne” (s. 80). N ie jestem pewna, czy formuła wybrana jako nazwa określająca antynomię stanowi w pełni trafne jej rozpoznanie w języku interpretacji. W istocie przecież — a badaczka doskonale uświadam iała sobie ten fakt — opozycją rdzenną w W itkiewiczowskiej koncepcji kultury jest przeciw staw ienie sytuacji inspiratorskich i stagnacyjnych. Kultura to w system ie m yśli W itkacego — sw oiste środowisko ludzkie: całościowa konfiguracja wzorów kształtujących zachowania każdego; zarazem, w obrębie owego środowiska, to obszar wartości podlegających wyborom.

Wydaje się w ięc, że istotną antynomią, jaką ujaw niają rozważania W itka­ cego — i Rudzińska w w ielu partiach pracy sama tak zagadnienie to przedstawiła

(7)

(zob. zwłaszcza s. 84—85) — jest kolizja wew nątrz kultury: sprzeczność między tymi wartościami, które tworzą sam owiedzę jej uczestników, a tym i wartościami '(i groźbami), które dotyczą form jej społecznego funkcjonowania. Witkacy świetnie wiedział, że i te ludzkie zachowania, które swą uległością m anipulatorom, nie- autentyzm em , skrajną bezwiednością, budzą w nim grozę i trwogę — są także, i może m aksym alnie, uwzorowane przez instytucje kulturowe. Samowiedza w ięc i społeczna „przyczepność” (termin Witkacego) każdej jednostki niew ątpliw ie winny problem atyzować się wzajem , a problem atyzacja ta prowadzić może do nieusuw al­ nej kolizji. W itkacy był w łaśn ie przeświadczony, że napięcie tej kolizji stale wzra­ sta, i w tym źródło jego pogłębiającego się katastrofizmu. Póki jednak ta kolizja istnieje — spełnia się w człowieku uczestniczącym w kulturze, spełnia się więc w obrębie kultury. I dopiero wówczas, gdyby nie było komu kolizji tej doznać jako antynom ii w łaśnie — to, co w kulturze jest obszarem wyboru wartości, po prostu przestałoby istnieć. Czy jednak w ówczas m ogłoby w ogóle trwać pojęcie sprawiedliwości społecznej, pozbawione podm iotów-wytwórców, ogołocone z kultu­ rowych relacji? Uwagi te, podkreślam, to glosa: w sednie problemu jestem z au­ torką zgodna; każda z podniesionych tu k w estii to dla niej rzeczywisty problem; dyskusja dotyczy jedynie formuły, która mogłaby najstosowniej określić kolizję istotną, być może tragiczną, nie tylko w system ie m yśli Witkacego.

Jednym z najw iększych w alorów studium — powiedziałabym , że w ręcz rew ela­ cyjnym ujęciem — jest konfrontacja dzieła W itkacego z mechanizmami „wszystko- żernej kultury m asow ej” (s. 86). Konfrontacja ta, um iejętnie przygotowana przez pokazanie w szystkich chyba ważnych relacji, w jakie ze zjawiskam i kultury X X -w iecznej wchodzi dorobek Witkacego, daje w efekcie zupełnie nowe szanse analizy jego technik pisarskich. W wyborze tego kierunku poszukiwań m iała Ru­ dzińska św ietnego poprzednika — m yślę oczyw iście o Jerzym Ziomku — jednak całość pomysłu, m otywacja, to już własna, bezsporna zasługa. Dostrzeżenie w dy­ skursach i narracjach rozmaitych tekstów Witkacego postępowań, które stanowią jakby nadodpowiednik działań dokonywanych w komunikacji m asowej, pozwala w zupełnie nowych funkcjach pojąć struktury w ielokrotnie już analizowane. N aj­ istotniejszym chyba w nioskiem w tym w zględzie jest ukazanie, jak w tej poetyce spełnia się swego rodzaju obezwładnienie stereotypizacji, odżądlenie jej zjadliw ych m echanizm ów przez w ykorzystanie ich w funkcji artystycznej. Zbudowany tą m e­ todą konstrukt ma istotne społeczne znaczenie: odsłaniając odbiorcy procesy, któ­ rym ten bezwiednie podlega, rozbudza w nim kulturową samowiedzę. W niosek ów jest w ynikiem pasjonująco ciekawej analizy i jest też ważnym elem entem w dal­ szych rozpoznaniach autorki, czego dowodzi studium Awangarda i kultura masow a. W zakończeniu pracy A r ty sta wobec ku ltu ry dookreśla Rudzińska m iejsce, ja­ kie na mapie literackiej dwudziestolecia, widzianej także z perspektyw y nam w spółczesnej, w yznaczyć trzeba — wśród innych — tym formom autorefleksji p i­ sarskiej, które cechują grupę „Zdroju” i Witkacego.

Tak zamyka się ta książka, budząca radość samodzielnością myślową, celnością i finezją interpretacji, zasobem inicjatyw do nowych badań. Autorka sama podjęła je natychm iast: w e wspom nianym studium o Awangardzie; w e wspólnej z Rom a­ nem Rudzińskim wypowiedzi, która ma pierwszorzędne znaczenie dla całościowego widzenia światopoglądu W itkacego-twórcy; w pracach, które zostawiła w ręko­ pisach.

Cytaty

Powiązane dokumenty

N iedoskonałości zaw inionych nie wrolno

Przestępstwo zgwałcenia jest prze­ stępstwem materialnym, a niezbędnym skutkiem decydującym o dokonaniu tego przestępstwa jest poddanie się osoby pokrzywdzonej

W skład nabytych od Państwa nieruchomości wchodziły często nieruchomości gruntowe (zazwyczaj nie zabudowane działki normatywnej wielkości), nierucho­ mości

Zaznaczyć należy, że udział skazań za wszystkie te przestępstwa spekulacji, do których odnoszą się przepisy ustawy o szczególnej odpowiedzialności karnej, jest

Następnie delegacja Okręgowej Ra­ dy Adwokackiej w Poznaniu wraz z prezesem Naczelnej Rady Adwokackiej złożyła wiązanki biało-czerwonych kwiatów pod pomnikami

Poznania mgrem Andrzejem Wituskim i naczelnikiem Dzielnicy Staromiejskiej, przedstawiciele partii i stronnictw politycznych z sekreta­ rzem Komitetu Wojewódzkiego PZPR

[r]

Prezydium NRA uznało, że problematyka Zbioru zasługuje na szerokie spopularyzowanie, oraz chce się upewnić, czy nowelizacja taka jest celowa i konieczna oraz czy