• Nie Znaleziono Wyników

"Dziennik podróży do Tatrów", Seweryn Goszczyński, opracował Stanisław Sierotwiński, Wrocław-Kraków 1958, Zakład Narodowy im. Ossolińskich - Wydawnictwo, Biblioteka Narodowa, Seria I, nr 170, s. CXXVII, 337, 3 nlb. + 1 kartka erraty : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Dziennik podróży do Tatrów", Seweryn Goszczyński, opracował Stanisław Sierotwiński, Wrocław-Kraków 1958, Zakład Narodowy im. Ossolińskich - Wydawnictwo, Biblioteka Narodowa, Seria I, nr 170, s. CXXVII, 337, 3 nlb. + 1 kartka erraty : [recenzja]"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Mieczysław Inglot

"Dziennik podróży do Tatrów",

Seweryn Goszczyński, opracował

Stanisław Sierotwiński,

Wrocław-Kraków 1958, Zakład

Narodowy im. Ossolińskich

-Wydawnictwo, Biblioteka Narodowa,

Seria I, nr 170... : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 51/2, 565-570

(2)

S e w e r y n G o s z c z y ń s k i , D ZIEN N IK PODRÓŻY DO TATRÓW . O pracow ał S t a n i s ł a w S i e r o t w i ń s k i . W rocław —K raków (1958). Za­ k ład N arod ow y im . O ssoliń sk ich — W yd aw n ictw o, s. C X X V II, 337, 3 nlb.

+ 1 kartka erraty. B i b l i o t e k a N a r o d o w a . Seria I, nr 170.

P o d sta w o w ą trudnością, z jak ą spotkać się m u siał każdy w y d a w ca

Dziennika podróży do Tatrów Sew eryn a G oszczyńskiego, było u stalen ie

pop raw n ego tekstu. Dziennik uk azał się w całości dopiero w r. 1853, a le

ju ż od r. 1834 autor zaczął p u b lik o w a ć u ryw k i opisu sw ej tatrzańskiej podróży. Spraw a popraw nego tek stu stała się jed n ocześn ie k w estią w ła śc i­ w eg o od czytania ch ron ologii p o w sta w a n ia utw oru.

S ta n isła w S iero tw iń sk i, n ajzu p ełn iej w tym w ypadku słu szn ie, n a jw ięcej u w a g i p o św ięcił rozw iązan iu zagad n ień edytorskich, podejm ując jako p ierw ­ szy z w y d a w có w p rob lem p orów n an ia pełn ej ed ycji z porzednio w y d a w a ­ n y m i u ryw kam i. R ozpatrzenie k o lejn y ch fragm en taryczn ych p u b lik acji Dzien­ nika ( Z i e w o n i a , 1834; M u z e u m D o m o w e , 1835; P o w s z e c h n y P a m i ę t n i k N a u k i U m i e j ę t n o ś c i , 1835; D z i e n n i k ' ' W a r ­ s z a w s k i , 1852) pom ogło u su n ąć w ie le n ieja sn o ści ed ytorsk ich (zob. roz­ d ział V: Zasady wydania). Z w rócił przy tym S ierotw iń sk i u w agę na liczn e

„reed ycje“, które n ie w n oszą n ic n ow ego pod w zg lęd em filologiczn ym , ale sym p tom atyczn e są pod in n y m i w zględ am i. P o ja w ien ie się przedruków w lw o w sk ich R o z m a i t o ś c i a c h , k rak ow sk im Z b i e r a c z u L i t e r a c ­ k i m i N a u k o w y m oraz w leszczy ń sk im P r z y j a c i e l u L u d u (dw u­ krotnie) św iad czy m ia n o w icie o dużej popularności poruszonej przez G o­ szczyń sk iego tem atyk i i o p ew n ej zb ieżn ości za in teresow ań w tak różnych przecież od sieb ie i tak o d leg ły ch częściach Polski.

Z w róciw szy u w a g ę n a rozp raw ę L ucjana S iem ień sk ieg o R ysy góralów tatrzańskich (1843), i tow arzyszącą jej korespondencję m iędzy Siem ień sk im

a G oszczyńskim , w y d a w c a u zy sk a ł dow ód istn ien ia w ręk op isie d alszych tatrzań sk ich p artii Dziennika.

B adania te p o zw o liły na w y su n ię c ie w n iosk u , że Dziennik już w r. 1832

istn ia ł jako zam k n ięta całość tem a ty czn a — w form ie n otatek czy zapisków , w y k o rzy sty w a n y ch późn iej, a p rzetw arzan ych tylko częściow o. Jak przy­ puszcza S iero tw iń sk i, p ó źn iejsze przeróbki od n osiły się „ g łó w n ie do części reflek syjn ych , do kom entarza id eologiczn ego, do ocen i o p in ii“ (s. X LV III). W ostatecznej red ak cji Dziennika z r. 1853 zn alazły sw o je odbicie zarów no

id ee w yrażon e w rozp raw ie W y ją tk i z rzeczy o góralach tatrzańskich (R o k,

Poznań 1844), zaw ierającej w ie le ciek a w y ch sąd ów o literatu rze lu d o w ej, jak i p ew n e w cześn iejsze p oglądy z Memoriału (1838). Jak słu szn ie zau w ażył

w yd aw ca, „poglądy na lu d u le g ły id ea liza cji i m od yfik acjom , o d zw iercie­ d lającym zm ianę p o sta w y czynnej na m istyczną. K onspirator i dem okrata — zastan aw iał się nad p rzy g o to w a n iem ludu do w a lk i o n iep od ległość, nad jego rolą w u k ład zie stosu n k ów sp ołeczn ych ; tow iań czyk — nad jego m isją w w ew n ętrzn y m odrodzeniu narodu, nad d u ch ow ą w yższością w a rstw y n ie zepsutej m aterialistyczn ą cy w iliza cją , nad tą tajem n icą m etafizyczn ą, którą rzekom o m iałab y odkryć filo zo fia narodow a przez b ad an ie życia i obycza­ jó w ludu. Za próbą łą czen ia w p ogląd zie na lu d dw u od m ien n ych stanow isk, o d p ow iad ających różnym m om en tom z życia poety, p rzem aw ia istn ie n ie

(3)

w treści Dziennika reflek só w jed n ych i drugich spostrzeżeń i przekonań;

uderzająco trafne i trzeźw e ob serw a cje obok, jak się dom yślam y, n agin a­ nych później do z góry p rzyjętej tezy, n ie za w sze z d a w n y m i zh arm on izo­ w an ych in terp retacji n a św ietleń . Są w Dzienniku jakby d w ie w a rstw y prze­

n ik a ją ce się, a le n iek ied y o d cin ające się od sieb ie i u ja w n ia ją ce sz w y do­ k on an ych p ołączeń “ (s. LI— LII).

N ierozw iązan a pozostaje sp raw a h istoryczn ego k ontekstu lu d ozn aw czych p ogląd ów G oszczyńskiego. W ła ściw a ocena sam od zieln ości k on cep cyjn ej naszego poety m ogłab y być u d ok u m en tow an a szerzej jed y n ie w w ypadku jed n oczesn ej oceny idei jego p op rzed n ik ów i lu d zi mu w sp ó łczesn y ch . W y­ daw ca ograniczył się do w y m ie n ie n ia p op rzed n ik ów i n a stęp có w p o ety na n iw ie p oszu k iw ań tatrzańskich. Sądzę, że n ie tylk o w y zn a czn ik region aln y b y łb y tu n a jisto tn iejszy dla dobrania G oszczyń sk iem u h istoryczn oliterack iego i etn ograficzn ego to w a rzy stw a , a le tak że w y zn a czn ik id eologiczn y, n ie tylko w sp ó ln y teren za in tereso w a ń lu d ozn aw czych (choć, jak tego d ow od zi tw ó r­ czość S iem ień sk iego czy u k ład Pieśni o ziem i naszej Pola, w yb ór regionu

m oże m ieć zn aczen ie id eologiczn e), lecz także w sp ó ln y pogląd na rolę badań lu d ozn aw czych . N ie p reten d u jąc do w yczerp u jącego p rzed sta w ien ia k w estii, w arto tu przykładow o zw rócić na parę sp raw uw agę.

P ołączen ie w sp o m n ień d ziejo w y ch ze scen am i dzikiej przyrody górskiej o d p ow iad ało rom antycznem u sto su n k o w i do życia, n acech ow an em u w o lą p rzek ształcan ia rzeczyw istości. „N ie sa m e zielo n e gaje i d ąb row y m a ziem ia polska, a le także g ra n ito w e sk a ły i p rzepaście, a w k lim a cie tu tejszy m są b urze na w a ln e i pioruny — jak w h isto r ii“ 1 — p isa ł M aurycy M ochnacki. G óry sta w a ły się zatem źród łem id eologiczn ego n atch n ien ia p o etó w w a lc z ą ­ cych z sen tym en taln ą czu łostk ow ością; dla rom an tyk ów sch ellin g ia ń sk i „duch przyrody“ zaczyna w y stęp o w a ć jako siła poruszająca sp ołeczeń stw a. W in cen ty B udzyński, autor p olityczn ej p o w ieści Partie, pisał m. in.:

„Rzuć okiem na te ro zle g łe pasm a n ieb otyczn ych T atrów , i on e n ie są m ilczącym św iad k iem obecnej zn iew a g i, i one w śród północnej ciszy roznoszą żałob n ie ponurym ech em szem rzące groźby, które ze sw o ich tru­ m ien stare J a g iello n ó w d u ch y aż do ich sk a listy ch zasyłają g rzb ietó w “ 2. Tu tk w iły rów n ież teo rety czn e źródła zain teresow ań tatrzań sk ich G osz­ czyńskiego. W tym też duchu w y ja śn ia ł sw o je p rzyczyny za in tereso w a n ia się Tatram i: „że urocze T atrów obrazy, w y d o b y te z n ajokazalszego, a tak m ało znanego w naszej ziem i zakątku, obudzą m oże w czyich p iersiach w y k rzy k n ik p od ziw ien ia, m oże kogo zachęcą, aby sw oim i oczym a sp raw d ził m a rtw e od b icie olbrzym a d ziw ó w , u tw orzon ego ze skał, ch m ur i lodów ; u ch y lił w ła sn e czoło przed ży w y m jego ob liczem i w estch n ą ł w św ięty m , ta jem n iczy m w zruszeniu, jak na w id o k p o m n i k a p o g r z e b i o n e j w i e l k o ś c i n i e j e d n e g o n a r o d u ; z a l u d z k o ś ć w e s t c h n ą ł ! . . . “ (s. X V I, p od k reślen ie M. I.).

D la poety i konspiratora n a jw a żn iejszą jed n ak rzeczą był człow iek, 1 M. M o c h n a c k i , Pisma. W ydał A. Ś l i w i ń s k i . L w ów 1910, s. 261.

Cyt. za: M. Ż m i g r o d z k a , Edward D em bow ski i polska k ry tyka roman ­ tyczna. W arszaw a 1957. s. 57.

(4)

lu d góralski, p o ten cja ln y soju szn ik p rzyszłych ruchów n a rod ow ow yzw o­ leńczych. T ak ie sp ojrzen ie na lud znajduje sw o je odbicie w p ostępow ej lite ­ raturze lu d ozn aw czej. C echuje ją dążność do rozpatryw ania procesu d zie­ jow ego w oparciu o lu d ow ą w ersję przeszłości. W acław z O leska pisał: „Jeżeli zech cem y dochodzić z historii, ja k ie są ch arak terystyczn e cechy narodu, którym i się jak o osoba m oralna jakby tw arzą w ła sn ą od innych odróżnia, w czym jed n a k m a pod ob ień stw o do pobratym czych lub obcych, i gd zie jak ie zn ajd u ją się ślady, po których by pochód jego poznać można, słow em , jeżeli życie narodu w jego organicznym zaw iązaniu, rozw in ięciu i ukształcen iu u ch w y cić i w historii w y sta w ić zech cem y — do takiej h istorii p ieśni ludu w ie lc e nam będą p ożyteczn e lub p ow ied zm y raczej, że bez ich zn ajom ości tego, cośm y dopiero w yrzek li, u sk utecznić n ie można. K tóż zaprzeczy, że p ieśn i ludu, będąc obrazam i, w których każdy naród sw ój charakter n a jw iern iej m alu je i p rzed staw ia w yn u rzając sw o je czucia, opisując zw y cza je i w sz e lk i obyczaj — s ą n a j d o k ł a d n i e j s z y m w y ­ r a z e m ż y c i a n a r o d o w e g o “ 3.

Z aleski nadał tej zasad zie w yraźn ie lu d ow ą treść, pisząc, że w tej tw ó r­ czości są „w sp om n ien ia osób h istorycznych, ich dzieł i różnych w yp ad k ów w raz z ich o cen ia n iem w sp osob ie ludu i z jego stan ow isk a w ziętym , które tym w ięcej na u w agę zasługują, iż są od uprzedzenia i w szelk iej w zględ n ości w o ln e “ 4.

Treść podania lu d o w eg o sięgała w ed łu g G oszczyńskiego do istoty proce­ só w d ziejo w y ch — u k azyw ała n iem al „ducha d ziejó w “. Poeta pisał: „siła tw órcza ludu sięga dalej jak do m artw ego spom nienia, sięga do sam ego dna rzeczy, do ducha, z tej głęb i w szystk o czerpie, do niej w szystk o odnosi, a tam tylko jest p ra w d ziw e ży cie i p raw d ziw a n ieśm ierteln ość. W eźm y np. B o lesła w a Ś m ia łeg o w tragedii W ężyka, coż on jest obok tego B olesław a, który w ed łu g podania ludu dotąd się błąka w tych górach, pokutuje, cierpi, n ie w yszed ł z życia narodu, przechodzi z nim jego koleje, pracuje dla niego, odrabia sw o ją część złego, którą na naród sp ro w a d ził“ (s. 164).

U stęp ten sta n o w i od b icie rom antycznej teorii eposu ludow ego, głoszo­ nej m. in. przez Jakuba G rim m a, który w ierzy ł w m istyczn y ży w o t i arty­ styczn e d osk on alen ie się podania lu d ow ego w ustach k olejn ych generacji, aż do ch w ili śm ierci leg en d y na kartach k s ią ż k i5. Z drugiej jednak strony słow a G oszczyń sk iego b y ły głosem w dysk u sji nad now ym rozum ieniem procesu d ziejow ego, dysk u sji i p olem iki, którą m. in. na tem at B o lesła w a Śm iałego toczył z . k on serw a ty sta m i obozu k lasyk ów Joachim L e le w e l6. N a ogół przeszłość lu d ow a w sp ó łży je w Dzienniku z przeszłością feu d al­

ną, szlachecką. P rzyszły autor Króla zam czyska nie poszedł drogą autora Balladyny, który sw ój dram at przekształcił w oskarżenie szlacheckiej prze­

3 W. Z a l e s k i , Pieśni polskie i ruskie ludu galicyjskiego. L w ów 1833,

s. X V II. Cyt. za: W. K u b a c k i , O nowej edycji „Balladyny“. W: J. S ł o ­

w a c k i , Balladyna. W arszaw a 1955, s. 145— 146.

4 Z a l e s k i , op. cit., s. X V I. Cyt. za: K u b a c k i , op. cit., s. 147.

5 Por. A. H a u s e r , The Social History of Art. T. 1. London 1952,

s. 168.

(5)

szłości, p od ob n ie jak u czyn ili to, jeszcze bardziej w yraźn ie: G u staw E hren­ berg w Pieśni na zwaliskach, E dw ard D em b ow sk i w Ojcowie czy R yszard

B erw iń sk i w M ysiej w i e ż y 7.

N ie w ą tp liw ie ciek a w e b yłob y za sta n o w ien ie się nad m iejscem , jak ie G oszczyń sk i za jm u je na tle program u Z i e w o n i i czy lu d o zn a w czy ch po­ g lą d ó w m łod ego S iem ień sk iego. Spraw a ta pozostaje w dalszym ciągu do zbadania.

U w a g i p o w y ższe w y p o w ied zia n o jed y n ie w form ie uzu p ełn ień . N a za­ rzu ty n ie m oże tu być m iejsca choćby dlatego, iż próbę p roponow anej kon­ fro n ta cji p od jął S iero tw iń sk i na in n ym odcinku, rozw ażając m ia n o w icie z ałożen ia filo zo ficzn e artykułu G oszczyń sk iego z R o k u na tle an alo­ g iczn ych p u b lik a cji K arola L ib elta (Charakterystyka filozofii słowiańskiej)

i B ro n isła w a T ren tow sk iego (Czy można uczy ć się filozofii narodowej od ludu i ja kie cechy mieć powinna taż filozofia?). Z estaw ien ie to w yk azu je,

iż p ogląd y G oszczyń sk iego — n ie id ąc w k ierunku p ogląd ów S ło w a ck ieg o czy B erw iń sk ieg o , e w o lu o w a ły w k o n sek w en cji, przy czyn n ym w sp ó łd zia ­ ła n iu to w ia n izm u , ku założeniom id eo lo g iczn y m tzw . filo zo fii n arodow ej. P o d jęcie tak ich badań na szerszą sk a lę je st na razie u trudnione, n ie m am y b o w iem pracy, która by o m a w ia ła badania nad „ litera ck ą “ tw ó r­ czością lu d u p o lsk ieg o p ierw szej poł. X IX w ., trak tu jąc rzecz w rozw oju historyczn ym . P raca Zofii K larn erów n y Słowianofilstwo w literaturze pol­ skiej w y p ełn ia ten brak tylko częściow o. C iągle istn ieje potrzeba opracow ania

p ozycji o ch arak terze p rzyp om in ającym p racę A zad ow sk iego История русской фолклористики (M oskw a 1958).

„»O jcem etn ografii Podhala« sta ł się autor przez w szech stron n ość i su ­ m ien n o ść opisu m aterialnego życia i ku ltu ry g ó ra lsk iej“ (s. X CV ) — słu szn ie stw ierd za ł o G oszczyńskim S iero tw iń sk i. Z aletą w stęp u b yło zw ró cen ie

• 7 U m ia rk o w a n e sp ołeczn ie p ogląd y na p rzeszłość narodu, k tórym h ołd o­ w a ł G o s z c z y ń s k i w Dzienniku, u ja w n iły się znacznie przed r. 1844,

m ia n o w icie w Strasznym strzelcu (1841) — i odbiły się na konstrukcji

utw oru , na k reacji sam otnego, w y n io słeg o i zarazem ta jem n iczego bohatera, od gryw ającego o w ie le bardziej don iosłą rolę n iż prozaicznie p rzed staw ion y narrator. Program w a lk i o ojczyzn ę p ozb aw ion y został w ustach „strasz­ nego Strzelca“ ak cen tó w sp ra w ied liw ej sp o łeczn ie oceny. G órali oskarżył on o o b ojętn ość w o b ec spraw y p ow stan ia, w in ą za up ad ek ojczyzny obarczył zarów n o szlach tę, ja k i lud, bo ob ie te w a r stw y pod d ały się uczuciu w za ­ jem n ej n ien a w iści. W ten sposób całe za g a d n ien ie sp row ad ził G oszczyński do p rob lem u o d p ow ied zialn ości m oralnej w o b ec ducha P o ls k i- — sym bolu „narodow ej m is ji“. Program zm ien ia ł się w legen d arn ą w izję, której siła o d d zia ły w a n ia oparta została na osob istych , n ad lu d zk ich cechach bohatera, sty lizo w a n eg o na postać Janosika. W p row ad zen ie h istorii m ajora N ik o ro w i- cza d odatkow o pod k reśliło fakt, że sp raw ę P olsk i p rzed sta w ił G oszczyński lu d o w i jako religię, którą do w ierzen ia p o d a w a ł „straszny strzelec“ — cudo­ tw órca i prorok. T reść jego solid arystyczn ych p ogląd ów na h istorię ju ż w ted y w n iczym istotn ym n ie różniła się od idei, k tóre za p ośred n ictw em górskiego B arda przek azyw ał sp o łeczeń stw u K rólestw a K on gresow ego K. B r o d z i ń s k i w w ierszu P obyt na górach karpackich (1821).

(6)

u w a g i na zn aczen ie pozaliterack ich cech Dziennika, który dzięki w szech ­

stron n ym zain teresow an iom autora p reten d u je do m ian a pracy etn o g ra ficz­ nej, a zarazem dorasta do roli p ierw szego p rzew od n ik a tu rystycznego. I w tych b o w iem d zied zin ach okazał się G oszczyński tw órczym pionierem . W ydaw ca p o św ię c ił sporo u w agi rozpatrzeniu m iejsca Dziennika na tle

litera tu ry tatrzań sk iej. Z w rócił też u w agę na w p ły w podróży G oszczyńskiego n a jego in n e u tw ory la t trzyd ziestych . W sw y ch rozw ażan iach pom ija jednak p o w ieść Król zamczyska, w arto w ięc zw rócić u w agę i na nią jako na

k artkę z podróży podkarpackiej, by w ten sposób jeszcze dobitniej podkre­ ślić rolę epizodu górskiego w całok ształcie tw órczości poety.

P rzyp om n ijm y sobie scen ę p on ow n ego spotkania p o ety z M achnickim u stóp zam ku. P od k reślając w ów czas w a g ę p ołożen ia bu d ow li M achnicki stw ierd zał, że z w ieży O drzykonia o tw iera ł się w id ok na całą P o ls k ę 8. Scena ta sta n o w iła od tw o rzen ie k onkretnego przeżycia, w którym podczas sw ej w ęd ró w k i G oszczyński u czestn iczył, a k tórego b oh aterem b ył W in cen ty Pol. Obaj poeci podczas gościn y w m ajątku rodziców Z ygm unta K aczk ow sk iego u d ali się na pan u jącą nad ok olicą górę Ł opiennik.

„M ów iono długo o rozm aitych rzeczach i m iastach, i zam kach, bo każ­ dem u się zd aw ało, że coś lep iej zobaczył i rozróżnił od innych, p otem Pol zabrał głos i w sk a zy w a ł nam , i op ow iad ał, gd zie leżą i jak w y g lą d a ją w szy stk ie ziem ie R zeczypospolitej P olsk iej. S łó w n ie p am iętam , p om nę tylko, ż e k ied y nam p ok azyw ał, gd zie leży K raków , zd aw ało m i się, że sły szę h ejn ał, roznoszący się po całej P o lsce z w ie ż y M ariackiej. P om n ę także, iż nam o p isy w a ł d okładnie, gdzie leży K ru szw ica i G opło, i k atedra g n ieź­ n ieńska, gd zie W arm ija, jego ziem ia rodzinna...“ 9

K aczk ow sk i w spom ina, że sw o ją o p o w ieść oparł P o l (a w ię c później i G oszczyński) na m iejsco w y m podaniu lu d ow ym .

W zam ierzen iu G oszczyńskiego Król zamczyska m iał być pow ieścią

0 idei odrodzenia narodu. F akty sta n o w iły tylk o p unkt w y jścia , na którym w zn o siła się konstrukcja fan tastyczn a, a le m ająca w yrażać p raw d y głęb sze 1 bardziej zasadnicze. D la ich w y ra żen ia G oszczyński w b u d o w ie akcji u m iejętn ie w yk o rzy sta ł tech n ik ę b aśn iow ych u tw orów lu d ow ych . O pow ieść jego p olegała na stop n iow ym zazn ajam ian iu czy teln ik a z p ostacią M ach­ nickiego, a n a stęp n ie z p oszczególn ym i kom natam i i jask in iam i zam czyska, k tóre o d sła n ia ły coraz to n o w e ta jem n ice n iezw y k łej b u dow li. K onstruując w ten sposób akcję, w y k o rzy sty w a ł poeta bezpośrednio sw o je d o św ia d cze­ nia z pracy nad fragm en tam i nied ok oń czon ych p ieśni Kościeliska, opartych

o leg en d y i b aśn ie góralsk ie zebrane w czasie podróży. O pisując w ęd rów k ę Janosza prow adzonego przez kochankę, G oszczyński n otow ał:

„W chodzą w m iejsce, skąd D un ajec po raz p ierw szy w y d o b y w a się z ziem i. W tej drodze K asia tłu m aczy m u w szy stk ie ta jem n ice podziem ia.

8 M achnicki m ów i: „A ja, k ied y tu w ejd ę, k ied y p ołożę oko na tych górach i trącę je m yślą, w n e t lecę chm urą grzbietam i całego łań cu ch a K arpat ocieram się o m orze Czarne, p rzep ływ am D niepr, b ieg n ę drugim jego brze­ giem , ponad D źw iną, p rzechodzę do B a łty ck ieg o m orza, p łyn ę jakiś czas m orzem , za w ija m w u jście O dry i ponad Odrą w p ad am zn ow u na K arp aty“. 9 Z. K a c z k o w s k i , Mój pamiętnik z lat 1833—1843. L w ów 1899, s. 20.

(7)

Droga do ducha jest p ra w d ziw y m lab iryn tem . K orzeń Ł om nicy, K ryw nia, M orskie Oko i źródło B iałk i — jask in ia m nicha, jego sk ała i p o w ieść o nim . Pogrzeb króla w ężów . Coraz w ych od zą na ja k iś szczyt i w id zą poruszenie g óralów zm ierzających ku d o lin ie i w sk u tek sw o jej podróży — burzę, gro­ m adzącą się w m iarę tego, jak się zb liżają do gm achu »D ucha D unajca«“ 10. P o w yższe uw agi w arto zakończyć w zm ian k ą o estetyczn ym w y g lą d zie edycji. Solidne, zaopatrzone bardzo szczeg ó ło w y m i przypisam i w yd an ie, u zu p ełn ion e zostało reprodukcją ciek a w y ch ilu stracji w sp ółczesn ych (w ido­ k iem zam ku Czorsztyna, Z akopanego itd.). W arto przypom nieć, że w latach czterd ziestych w . X IX p o w sta w a ła w P o lsce szk oła m alarzy tatrzańskich, u czn ió w k rak ow sk iego p ejza ży sty Jana N ep om u cen a G łow ack iego (jak A le ­ k san d er P łonczyński, A dam G orczyński czy A lfred S c h o u p p é u ). E w en tu aln e p rzyszłe w y d a n ie Dziennika w arto by ilu strow ać także reprodukcjam i ich

obrazów .

Mieczysław Inglot

A n d r z e j S t a w a r, T A D EU SZ ŻELEŃSK I (BOY). W arszaw a 1958. P a ń stw o w y In stytu t W yd aw n iczy, s. 368.

1

Tadeusz Żeleński (Boy) — trudno zn aleźć dla książki Staw ara tytuł bar­

dziej m ylący. S ygn alizu je on czy teln ik o w i u jęcie „ sy lw e tk o w e “, zapow iada ten d en cję do m o żliw ie k o m p letn ego p rzed staw ien ia m ateriału, sugeruje jakąś jed n o lito ść zain teresow ań . N iek tórzy k ry ty cy k siążki Staw ara u siło w a li ocen ić tom im m an en tn ie w gran icach tak iego w ła śn ie od czytania zam ierzeń autorskich. Stąd w recen zji Ireny M aciejew sk iej p o ja w ia się zdanie, iż praca S taw ara to „p ierw sza k siążk a o charakterze m on ograficzn ym pośw ięcon a a n a lizie tw órczości T adeusza B o y a -Ż eleń sk ieg o “ 1. Jerzy Jackl pisze o „m o­ nografii k ry ty czn ej“ 2. Stefan T reugutt tłu m aczy czyteln ik om , że n ow oczesn a m on ografia n ie m usi snuć op ow ieści o d z ie c iń stw ie i latach szkolnych autora, że n ie jest n a w et ob ow iązan a do podania dat jego urodzin i śm ierci. S taw ar n ap isał taką w ła śn ie m on ografię now oczesn ą, „m onografię p o sta w “ 3. N a przekór tym w szy stk im głosom trzeba zauw ażyć, że jak k olw iek an ty - tra d y cjo n a listy czn ie n ie p o jm o w a lib y śm y p ew n y ch term inów , recenzenta o b o w ią zu je o czyw isty usus język ow y: m o n o g r a f i a , a w ięc w każdym

razie j e d e n problem , j e d e n proces jak o p rzedm iot zainteresow ań bada­ cza; jed n ocześn ie m o żliw ie p e łn e u jęcie tego przedm iotu, obow iązek p rze­ p row ad zen ia całego przew odu argu m en tacyjn ego.

in G o s z c z y ń s k i , Dzieła zbiorowe, t. 2, s. 394.

u Por. T. D o b r o w o l s k i , Nowoczesne m ala rstw o polskie. T. 1. W rocław 1957, s. 259— 265.

1 I. M a c i e j e w s k a , Ksią żka o Boyu-Żełeńskim. P r z e g l ą d H u ­ m a n i s t y c z n y , 1959, nr 2, s. 196.

2 J. J a c k l , Stawar o Boyu. N o w e K s i ą ż k i , 1959, nr 4, s. 209.

3 S. T r e u g u t t , Boy i Stawar. P r z e g l ą d K u l t u r a l n y , 1959, nr 4, s. 1.

Cytaty