Alina Brodzka
Realizm otwarty : poszukiwanie i
wybór
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 55/4, 469-499
ALINA BRODZKA
REALIZM OTWARTY: POSZUKIWANIE I WYBÓR
W pierw szych dziesięcioleciach w. XX w alka z „tyranią konw encji”, kształtow anie „nowej form y” w ybuchły lawiną eksperym entów , zagar niających całą literatu rę europejską i sięgających także poza jej granice. Podejm ow ano je w imię autentyzm u osobowości i w dążeniu do uprzed m iotow ienia dzieła sztuki. Dla żartu i w oczekiwaniu rewelacji. W obro nie dialektyki myśli, aby skompromitować racjonalizm mechanistyczny, i po to, b y w ykazać absurdalność wszelkich roszczeń do poznania obiek tywnego, aby uzasadnić niemoc świadomości opacznej, nieuniknioną i nierozstrzygalną am biw alencję wszystkich wartości.
Skomplikowana i wieloplanowa jest „w alka racjonalności z irracjo - nalnością” 1 w tej literatu rze ironizującej i patetycznej, żartobliw ej i szyderczej, świadomej umowności znaków kulturow ych i zafascyno w anej w yobrażeniam i m itycznym i, w skrzeszanym i z tradycji i w ytw a rzanym i aktualnie przez świadomość zm istyfikowaną, z tw orzyw a co dzienności. O dnajdujem y w niej sk rajn y indyw idualizm i m arzenia 0 w artościach uniw ersalnych, poczucie wyobcowania i egzaltację więzi w nieświadomości zbiorowej, lęk przed w iekiem techniki i apoteozę cywilizacji przem ysłowej: miasta, masy, maszyny. Pogarda dla scjen- tycznego determ inizm u, naturalistycznej redukcji psychiki i procesów rozwojowych, próby wyciągnięcia wniosków z faktu wielocentryczności kręgów cyw ilizacyjnych (w definityw nym przekreśleniu suwerenności europeizmu, rew izji pojęcia prym ityw u i egzotyki) — w ystępują w niej niejednokrotnie w powiązaniu z uległością wobec nowych postaci re dukcjonizm u ukrytego w neokantowskiej teorii form symbolicznych 1 psychoanalitycznej koncepcji świadomości, społeczeństwa, ku ltu ry . A są to tylko nieliczne spośród drążących ją sprzeczności, kontrow er syjnych problemów i — im pulsów rozwoju.
Dlatego tak zawodne w praktyce i metodologicznie chybione w ydają się próby klasyfikacji zjawisk tej literatu ry na zasadzie apriorycznie
470 A L I N A B R O D Z K A
w yodrębnionych i przeciw stawnych dwu nurtów . M iejscem w spólnym narodzin i walki jej koncepcji kreacyjnych była rzeczywistość społeczna wysoko rozw iniętej cywilizacji przem ysłowej. W jej obrębie, na grun
cie kulm inacyjnej wyostrzonych sprzeczności to talitarn ej i monopoli stycznej fazy system u kapitalistycznego kształtow ać się będą, ścierać i polaryzować tendencje rozwojowe dwudziestowiecznej lite ra tu ry hu m anistycznej.
Cezurę fundam entalną, ujaw niającą nowe perspektyw y świadomości zbiorowej, szansę historyczną „unifikacji konkretnej i obiektyw nie un iw ersalnej” 2 stworzyć miało zwycięstwo Rewolucji Październikow ej, prom ieniującej również na procesy rozwojowe lite ra tu ry obszarów ogar niętych nadal deform acją więzi społecznych i am biw alencją wartości. Ale ta polaryzacja systemów i stanów świadomości zbiorowej, decydu jąca o losach cywilizacji współczesnej i stw arzająca dla całej ludzkości realną szansę integracji k ultury, usunięcia przesłanek świadomości zreifikow anej — nie tylko nie neguje cząstkowych w yników historycz nie subiektywnego procesu poznania, lecz przeciwnie, ona dopiero stw a rza perspektyw ę optym alną w badaniu źródeł, stru k tu ry i funkcji k re acji kulturow ych, w odsłonięciu wielości ich powiązań i zaw artych w nich im plikacji i znaczeń.
Eliotowska alternatyw a „m etody m itycznej” i „n arrac y jn ej” oraz Lukacsowskie przeciw stawienie realizm u aw an g ard zie3 nie w ytrzym u ją konfrontacji z rzeczywistą dynam iką lite ra tu ry współczesnej. Jeśli jednak antynom ie te są fałszywe, pozostaje otw arte pytanie, w jaki sposób wyróżnić można cechy nowoczesnej stru k tu ry realistycznej spo śród cech wspólnych całej literaturze hum anistycznej.
Je st to niew ątpliw ie zadanie ryzykowne i trudne. Ciąży nad nim bezustannie ów hum anistyczny współczynnik błędu, nieodłączny od in te rp re tacji procesów kulturow ych. Wymaga pojęciowej krystalizacji
cech rozsianych w gąszczu tendencji niejednorodnych i wieloznacznych, a przecież zespolonych w stru k tu ry całościowe i funkcjonalne, jakich przykładem są — wśród innych — także kreacje literackie. A jednak próba uchwycenia odrębności stru k tu ry realistycznej w ydaje się moż liwa.
Przeciwstawienia: M ann a l b o Kafka, Mann a l b o Joyce, są fał szywe, ale dyskusja nad propozycjami kreacyjnym i w twórczości
2 Ib id e m , t. 1, s. 132.
3 P o r. T. S. E l i o t , U ly ss e s O rd e r a n d M y th . W a n to lo g ii: F o r m s o j M o d e r n
F ic tio n . E d. b y W. O ’C о n n о r. M in n e a p o lis 1948. U n iv e r s ity o f M in n e s o ta . —
G. L u k a c s , W id e r d e n M is s v e r s ta n d e n e n R e a lism u s . H a m b u r g 1958. V e ria g C la a s e n .
R E A L I Z M O T W A R T Y 471
Manna, Joyce’a, K afki — jest konieczna. Nieporozumieniem byłby tylko pogląd, że dyskusja ta dotyczy propozycji syntetycznych i całkowicie odrębnych, wniosków jednoznacznych, odpowiedzi alternatyw nie roz
strzygających pytania w spólne całej literatu rze problemowej XX wieku. K ażdy z nich bowiem na swój sposób odpowiadał na pytanie, czy epika w XX w. jest możliwa, ale żaden nie dał sum m y integrującej pojęcie istoty ludzkiej i jej stosunku do świata. Kafka program owo negował możliwość tej syntezy. A utor Finnegan’s Wake zdruzgotał w ła
sny św iat epicki. Twórca Józefa i Doktora Faustusa, którego postawa poznawcza okazała się najbardziej skuteczna w zgłębianiu genezy i funk cji świadomości opacznej — jedyny z nich podjął ryzyko ocalenia epiki w procesie jej destrukcji, wyszedł poza krąg naw rotów ew azyjnych do w yobrażeń m itycznych, stw orzył szansę przyszłego pojednania człowie ka świadomego historyczności swej egzystencji ze św iatem im m a- nentnym historii ludzkiej.
Linie podziałów m iędzy twórcam i autentycznej literatu ry współ czesnej nie odgraniczają więc koncepcji całościowych — spełnionych i zam kniętych, ani też zespołów konwencji tym koncepcjom służących. W obrębie dzieł Joyce’a, M anna i Kafki, w rdzennym obszarze prozy Iwaszkiewicza, Parnickiego i Nałkowskiej, Schulza, K adena-Bandrow - skiego i Kruczkowskiego, Andrzejewskiego, Brandysa i Brezy — na różnych planach i z różnym w ynikiem rozgryw a się w alka am bitna i up arta o nadanie kształtu owej „panoram ie bezsensu i chaosu” , jaką widzieli we współczesności Eliot i Toynbee.
Od J. W. Beacha, k tó ry opinie swoje o powieści nowoczesnej sfor mułował w latach trzydziestych, po ostatnie prace z tej dziedziny — w szystkie próby uchwycenia cech charakterystycznych prozy współ czesnej uw ydatniają zgodnie kilka głównych zjawisk. Należą do nich: radykalna zmiana pojęcia fabuły, w yostrzenie refleksji teoretycznej nad zasadnością konw encji narracyjnych, zerw anie z m echanistycznym prze ciwstaw ieniem podmiotu i przedm iotu w akcie poznania. W szerszym tle, w w yniku k ry ty k i tradycyjnego pojęcia organizmu, następuje odrzu cenie założeń pozytywistycznej psychologii em pirycznej, atom istycznej i asocjacyjnej, jako podstaw y w kreacji psychiki indyw idualnej boha tera. Szczególnie frapującym ośrodkiem zainteresow ań staje się świa doma i w sposób niezm iernie różny motywow ana relatyw izacja pojęć czasu, przestrzeni, przyczynowości. Uzasadnienia względności tych po jęć szuka literatu ra w w ielu kierunkach: od inttiicjonizmu i skrajnego konw encjonalizm u po koncepcje modeli statystycznych.
Podłoże tych przem ian i rozbieżności m otyw acyjnych — w koncep cji rzeczywistości, psychiki, form poznania — stanow ił kryzys n atu ra - listycznej teorii człowieka, społeczeństwa i kultury. Kryzys, którem u
472 A L IN A B R O D Z K A
dram atyczny sygnał dała krytyka Nietzscheańska, rozw ijająca po Kir- kegaardzie problem atykę autentyzm u egzystencji, Schelerowska analiza pojęcia wartości, Bergsonowska polemika z m echanicyzmem i biologicz nym determ inizm em w psychologii.
Zmierzch com te’owskiej metodologii T arde’a i Le Bona w naukach społecznych uw ydatni ponownie, po niewielu latach, polemika Маха W ebera i jego zwolenników z pozytywistycznym i reliktam i obecnymi w program ie D urkheim a i Maussa. Husserl podda k rytyce panpsycho- logizm, naturaiistyczną koncepcję świadomości, ew olucjonistyczny hi- storyzm , arb itraln y relatyw izm filozofii „św iatopoglądow ej” . Jednocze śnie, w kręgu m arburskiej szkoły neokantowskiej, sform ułow ane zostają zasady badań nad stru k tu rą logiczną poznania. Propozycje te, wyzna czając fazy pogłębiającego się rozłamu, u trw alały dystans wobec tra dycji dziewiętnastowiecznych badań i założeń, którym badania te były podporządkowane.
W ystarczających podstaw do nowej syntezy pojęcia k u ltu ry nie do starczyły jednak ani współczesne w arianty intuicjonizm u i swoiście odbiologizowanego witalizmu, ani skrajnie nom inalistyczne koncepcje em piryzm u logicznego, ani prądy fenomenologiczne, z korzyścią po zna v/czą rozw ijające w różnych dyscyplinach w ytyczne analizy stru k tu raln ej zaw arte w heroicznym — i nie spełnionym — program ie Husserla.
Nie dała ich także — z punktu widzenia myśli m arksistow skiej — koncepcja E. Cassirera. Był podobnie jak H usserl — i w ślad za nim — przenikliw ym diagnostą kryzysu metodologii współczesnej, przeciw ni kiem zarówno skrajnego nominalizmu, jak i D iltheyow skiej psycholo- gistycznej podstaw y tożsamości przedm iotu i podm iotu nauk hum ani stycznych. Był również trzeźw ym krytykiem idiografizm u i aprioryzm u (w w yborze system u wartości), charakterystycznych dla szkoły badeń- skiej. Proponował jednak odmienną niż H usserl m etodę i zakres ana lizy stru k tu raln ej. Ograniczył się, zgodnie z trad y cją m arburską, do problem atyki stru k tu ry logicznej m yślenia i jego wytw orów. Nie pod jął węzłowej dla Husserla, i w pew nym sensie straceńczej, ambicji analizy eidetycznej, program u, k tó ry przekraczał kantow ską granicę osiągalności poznania w kierunku dążenia do oglądu „istoty ogólnej” rzeczy. Tak daleko nie zawiódł go protest przeciw nominalizmowi empi rycznemu.
Podjął natom iast Kantowską problem atykę stru k tu ry logicznej czy stego przyrodoznawstwa, aby — po odpowiednim rozwinięciu — zna leźć klucz metodologiczny do nauki o kulturze. W odpowiedzi na py tanie o zasadę integrującą badania hum anistyczne sform ułow ał w łasną w ersję kantowskiego aprioryzmu. T raktując k u ltu rę jako całościowy
R E A L I Z M O T W A R T Y 473
model idealny ustrukturow any, określił ją jako w ytw ór symbolicznej aktywności um ysłu ludzkiego. W ytwór zatem o stru k tu rze wyznaczonej przez aprioryczne form y symboliczne, scalające i organizujące cało kształt poznania.
Koncepcja ta zaw ierała również typologię stru k tu r logicznych w ra mach Universum ku ltu ry. Należy do nich mit, język, sztuka, nauka. Każda z tych form, określonych jako form y modalne, charakteryzuje się szczególną stru k tu rą myślenia, reprezentuje swoistą syntezę poznaw czą, a więc w konsekw encji ustanaw ia w łasny obraz świata.
W koncepcji tej naw iązał Cassirer do Humboldtowskiej filozofii ję zyka jako energii twórczej konstruującej przez swą formę w ew nętrzną określony dla każdego system u językowego światopogląd. P odjął więc zaw artą w tej filozofii trafn ą tezę o pośredniczącej w procesie poznania funkcji znaków językowych, ale w ykorzystał ją w sposób w łaściw y neo- kantow skiej interpretacji stosunku poznającego podmiotu do przedm io tu poznania. Stw ierdzenie Cassirera, że wszelkie poznanie ma cha rak te r symboliczny, tłum aczy się bowiem w jego teorii w te n sposób, że każda synteza poznawcza jest w ynikiem poznania w form ach nie tyle pośredniczących, ile apriorycznych, konstruujących obraz rzeczy wistości jedynej, jaka dostępna jest poznaniu. Jej problem atyka poza- zjawiskowa, „substancjalna” , zostaje — inaczej niż u K anta — w yeli minowana, jako problem ontologiczny i jako elem ent dialektyki pro cesu poznania.
Jest to więc ten rodzaj ko rek tu ry Kanta, jaki L. Goldmann w Études sur la pensée dialectique nazwał „nieporozumieniem neo- kantow skim ”. Zmierza ona w kierunku przeciw staw nym niż dążenie (realizowane m. in. przez C. Lévi-Straussa) do w ykrycia stru k tu ry prze obrażeń zachodzących m iędzy różnymi płaszczyznami i aspektam i rze czywistości obiektyw nej a świadomością podmiotu.
Teza o jedności k u ltu ry jest w koncepcji Cassirera um otywow ana funkcjonalnie: ponieważ w szystkie wyróżnione w jego typologii form y modalne, mimo odm iennych rezultatów poznawczych, jakie przynoszą, spełniać m ają analogiczną r-olę, ta właśnie apriorycznie syntetyzująca ich funkcja decyduje o integralności k ultury. Tak zdefiniowane Uni
versum k u ltu ry zostało więc wyodrębnione i przeciwstawione św iatu
n atury, w myśl teorii wywodzących się jeszcze od W. B. Taylora, a za negow anych radykalnie przez ten n u rt współczesnej antropologii stru k tu raln ej, której w ielkim i ostrożnym prekursorem był F. Boas, a kon tynuatoram i i w spółtwórcam i są m. in. R. Linton, R. Benedict, A. R. Radcliffe-Brown, C. Lévi-Strauss.
Koncepcja Cassirera, m niej w ykorzystana w krajach romańskich, rozpowszechniła się szeroko w anglosaskiej nauce o literaturze.
474 A L I N A B R O D Z K A
lazła tam wielu zwolenników i kontynuatorów , którzy w szczególności rozw inęli proponowaną przez autora Die Philosophie der symbolischen Formen analizę form modalnych: m itu, poznania naukowego, języka, sztuki i religii.
Badania te, jako jedna z interesujących propozycji analizy struk tu ry logicznej form świadomości, przynoszą — zwłaszcza w wynikach szczegółowych — wiele odkrywczych stw ierdzeń. Dotyczą one, w tle szerszym, roli czynnika subiektywnego w poznaniu i są niezm iernie istotne dla aktualnej dyskusji nad problem atyką różnic i analogii m ię dzy m yśleniem mitycznym, naukow ym i artystycznym . Jednak ich za sada integracyjna — całkowicie konceptualna w sw ym aprioryzm ie — nie stanowi podstawy, na której oprzeć by można teorię k u ltu ry uwzględ niającą podstawowe relacje między stru k tu rą i funkcją różnych form świadomości a ich obiektyw nym uw arunkow aniem i zobiektywizowa nym i w ytw oram i.
Nie przypadkiem wśród kilku, przyw ołanych na praw ach przykładu, propozycji metodologii współczesnej, pragnęłam uw ydatnić rolę kon cepcji form modalnych Cassirera. Nie dlatego, iżby jej znaczenie filo zoficzne było donioślejsze od innych propozycji teoriopoznawczych, roz w ijających również w łasny program analizy stru k tu raln ej. Myślę oczy wiście o stanowiskach najdobitniej określonych, tzn. z jednej strony — o propozycjach strukturalnych fenomenologii, z drugiej — o genetycz nym strukturalizm ie marksistowskim . W ydaje się jednak, że — przy w szystkich swoich, analitycznych w łaśnie w alorach — teoria symbolicz nych form modalnych zaciążyła bardzo znacząco i w pew nym sensie niekorzystnie nad aktualną sytuacją metodologiczną w badaniach lite rackich. W pływ ten, niekiedy pośredni, a naw et nieświadom y dla użyt kowników, pomija się zbyt często w dyskusjach, koncentrując uwagę, a więc i uznanie, i krytykę, raczej na świetnych skądinąd osiągnię ciach przedstawicieli nurtów fenomenologicznych i zwolenników Stei- gerow skiej „sztuki in terp retacji”.
Tymczasem — zwłaszcza w interesującym nas zakresie stru k tu ry myślowej dzieła realistycznego — teoria -apriorycznych, syntetyzują cych form poznania, ze swą am bitną tezą o funkcjonalnej jedności kul tury, wkracza z m o t y w a c j ą arb itraln ą i konceptualną w obręb węzłowej problem atyki różnic i analogii m iędzy poszczególnymi form a mi świadomości i aktywności kulturow ej.
Podkreślam , niejako w yodrębniając, elem ent m o t y w a c j i , choć stanow i on integralny czynnik teorii form symbolicznych. Myślę jed nak, że taki zabieg różnicujący nie jest bezpodstawny w świetle kon kretnych wyników badań Cassirera, szczególnie w dziedzinie studiów nad sem antyczną i logiczną funkcją słowa. W tym zakresie rezultaty
R E A L IZ M O T W A R T Y 475
w ielu jego analiz, charakteryzujących odmienność myślenia artystycz nego i mitycznego, nie pozostają w sprzeczności z badaniam i tego kie ru n ku etnolingw istyki, k tó ry pozostaje na gruncie szeroko pojętej teorii odbicia i monistycznej koncepcji m aterialnej jedności świata.
W w ieloletniej polemice m iędzy zwolennikami psychoanalitycznych i historyczno-antropologicznych kierunków interpretacji przeobrażeń (albo, w niektórych ujęciach: s tru k tu r statycznych) świadomości i jej w y tworów teoria Cassirera zajm uje pozycję szczególną, w pew nej mierze pośrednią. Rezygnując programowo w swej typologii z uzasadnień hi- storyczno-genetycznych, mimo że w analizie opisowej operuje ogrom nym m ateriałem porównawczym, au to r Historii form symbolicznych, Eseju o człowieku, Mitu państwa i innych w ybitnych dzieł z zakresu filozofii i k u ltu ry — zakłada możliwość równoczesnego funkcjonow ania w szystkich w ym ienionych form modalnych.
Ta w łaśnie teza, poparta świetnym i analizami stru k tu ry m itów współ czesnych i współbrzmiąca — w diagnozach i wnioskach, ale nie w uza sadnieniach — z tezami w ielu przedstaw icieli antropologii stru k tu raln ej i socjologii świadomości, w prowadza w sedno sporu o genezę, stru k tu rę i funkcję świadomości zm istyfikow anej.
Tu, jak w ognisku new ralgicznym myśli nowoczesnej, zaw ęźlają się pytania w szystkich niem al nurtów teoriopoznawczych, od dyscyplin unaukow ionych i operujących rygorystycznym systemem pojęć m eto dologicznych — po eseistykę filozoficzną i literacką, niekiedy p re k u r sorską w swych pomysłach i intuicjach.
W ybitnym przykładem tej ostatniej są studia R. Caillois (m. in. Le M ythe et l’homme), zwłaszcza dzięki trafn ej krytyce in terpretacji proponowanych z jednej strony przez ortodoksyjną psychoanalizę, z d ru giej — przez kontynuatorów socjologii pozytywistycznej. W artość tych esejów nie w yczerpuje się zresztą w polemice. N iektóre jego sugestie zainteresow ały psychofizjologów i etnolingwistów: podjęte zostały dys kusyjnie w nurcie badań genetyczno-strukturalnych nad problem atyką poznania i kreacji.
Z badaniam i tym i korespondują bezpośrednio nie tylko prace spe cjalistyczne E. From m a czy G. Thompsona, ale także ciekawe uwagi A. Memmiego o źródłach symbolizacji stw arzającej m it i przejaw iającej się w literaturze, a również tezy i pomysły S artre’a rozw inięte
w L ’Orphée noir. r
Rdzenny związek tej problem atyki z pytaniem o wyróżniki realizm u nowoczesnego nie wymaga chyba argum entów . Podstaw owe zadanie b a dawcze w tym zakresie nie polega przecież na tym, by wykazać, że realistyczna synteza poznawczo-wartościująca jest możliwa na gruncie
476 A L I N A B R O D Z K A
określonych jawnie albo ukrytych programowo i pozornie nieobecnych założeniach ontologicznych. Możliwość tak a nie jest bowiem hipotezą; została obficie i wielorako poświadczona w literatu rze światowej.
Zadania i trudności rzeczywiste polegają więc na w yjściu poza opis im m anentny, zam knięty w obrębie relacji stru k tu ry świadomości i jej w ytworów. Polegają na wyróżnieniu tych cech, a w edług term inologii Cassirera — tych modalności m yślenia syntetyzującego, które w XX w. określają odrębność lub dominację realistycznego ukształtow ania świata przedstawionego w utworze w stosunku do innych syntez poznawczo- -w artościujących, w jakich obecność elem entów w erystycznych jest (jak np. w Finnegan’s Wake) podporządkowana funkcjonalnie syntezie nie realistycznej. P rzy tak określonym zadaniu badawczym, zarysowana ostrożnie przez Cassirera, a nadużyw ana w krytyce im presyjnej, ana logia m iędzy stru k tu rą logiczną m itu i sztuki jest j a k o a n a l o g i a c a ł o ś c i o w a s y n t e z p o z n a w с z o - w a r t o ś с i u j ą с у с h — nie do przyjęcia, mimo niewątpliw ych zbieżności poszczególnych ele mentów.
Tymczasem fascynacja tą analogią, obrastającą w coraz gęstsze nie porozumienia i coraz dalszą od subtelnych rozróżnień autora Eseju o człowieku, szerzy się od pół w ieku jak pożar w krytyce literackiej, socjologicznej i filozoficznej, a ostatnio zagarnęła także marksistów.
Zrozum iałe jest, że służyć ona może w całej rozciągłości i w sposób uzasadniony koncepcjom takim, jak teorie M. Blanchota i W. Weidlégo czy R. M. Albérèsa. Inaczej jednak przedstaw iają się zasady korzysta nia z tej cennej skądinąd i częściowo trafn e j analogii, jeśli podjęta ona zostaje w nurcie myśli m arksistowskiej, która dysponuje prekursorską metodologią badań nad świadomością zm istyfikow aną i posiada dosta teczne argum enty uściślające zasięg możliwych i owocnych porównań m iędzy pierw otną aktywnością m itotw órczą a genezą, stru k tu rą i funk cją współczesnych form myślenia mitycznego.
A rgum enty te określają bowiem w yraźnie granice przydatności ana logii, stosowanej z pożytkiem w ogólnych analizach porównawczych sztuki, mitu, religii. W skazują, że z jej pomocą w yjaśnić można wiele zjaw isk w kulturze współczesnej i w życiu społecznym. Nie odsłoni ona jednak specyfiki realizm u nowoczesnego. Tymczasem w ty m właśnie celu spróbował ją w ykorzystać autor Réalisme sans rivages, pracy nie zm iernie cennej w swym nurcie polemicznym, w propozycjach doty czących teorii ku ltu ry , w szeregu odkrywczych stw ierdzeń analitycz nych. Nie znajdziemy w niej jednak przesłanek metodologicznych umo żliw iających wyróżnienie tych cech poznawczo-wartościujących, jakie charakteryzują stru k tu rę realistyczną.
R E A L IZ M O T W A R T Y 477
współczesnej lite ra tu ry hum anistycznej, nie w ydaje się możliwe do roz wiązania na drodze metaforycznego ujęcia analogii między sztuką a m i tem. Analogii, która filozoficzne i metodyczne uzasadnienie znajduje w pełni w koncepcji Cassirera. Nie należy jednak zapominać, że teoria apriorycznych form poznania, jako propozycja nieodosobniona w sen sie orientacji metodologicznej a utrzym ana zdecydowanie w granicach określonego system u teoriopoznawczego, w skazuje przykładowo i w y raziście na jedną z nieuchronnych konsekwencji założeń im m anentnej
analizy struk tu raln ej. W tym w ypadku w ynikiem (i zasadą integracji form m oralnych) jest konceptualny aprioryzm, w innych — in tu icy jn y ogląd eidetyczny.
W analizach literackich w yprowadzających ostateczne konsekw encje epistemologiczne z Cassirerowskiej m o t y w a c j i teorii form m odal nych pojęcie stru k tu ry realistycznej powinno stać się bezprzedm ioto we. Takie zresztą wnioski form ułuje pośrednio R. Wellek, stw ierdza jąc filozoficzne bankructw o poetyki realisty czn ej4.
A jednak ^,panmetodyzm” Cassirera, upowszechniony zwłaszcza w znanej interp retacji S. K. Langer (Philosophy in a New K ey oraz Introduction to Symbolic Logic), podejm ującej próbę syntetycznego przedstaw ienia różnych kierunków analizy aktu epistemologicznego, od tendencji logiczno-empirycznych szkoły m arburskiej po n u rt fenom e nologii naw iązującej do Husserla, przyniósł, jak wspom niałam, rezul ta ty cenne, nie tylko w tzw. estetyce czystej.
Jeśli bowiem nie do przyjęcia są podstawowe założenia logiki sym bolicznej i analizy estetycznej przedstawione w pracach Langer (do wiódł tego m. in. na przykładzie plastyki i arch itek tu ry P. F rancastel w A rt et Technique aux X I X e et X X e siècles), to jednak problem atyka, a niekiedy i kierunek refleksji teoretycznej podjętej w tym nurcie jest zjawiskiem niezm iernie cennym. Częściowe w yniki analizy porów naw czej odrębnych form myślenia i kreacji można z powodzeniem w yko rzystać w badaniu roli znaków i konwencji kulturow ych, jako elem en tu pośredniczącego w dialektyce poznania i nieodzownego w całościowej in terpretacji genezy, stru k tu ry i funkcji procesów kultury. K apitalnym przykładem takiej metody są prace Lévi-Straussa.
Uznanie sztuki z jej zespołami konwencji za w ytw ór kreacyjnej działalności ludzkiej w niczym nie podważa m aterialistycznej in te rp re tacji genezy i funkcji tej aktywności, podobnie jak uznanie języka za system znaków pośredniczących między poznającym podmiotem a przed m iotem poznania nie oznacza bynajm niej, jakoby historycznie zm ienny
obraz świata dostępny poznaniu stanowić miał jedyną rzeczywistość
4 R. W e l l e k , T h e C o n c e p t o f R e a lis m in L ite r a r y S c h o la r sh ip . „ N e o p h ilo - lo g u s ” , 1961, z. 1, s. 1— 20.
478 A L IN A B R O D Z K A
istniejącą obiektywnie. To tylko przy redukcji rzeczywistości do św iata zjawisk dostępnych poznaniu i wyłącznie przez form y aprioryczne orga nizowanych w ystępuje ów charakterystyczny zabieg nazw any „nieporo zum ieniem neokantow skim ” : oczyszczający z dwoistości myśl K anta (i Humboldta), likw idujący dialektykę procesu poznania i usuw ający poza obręb myśli filozoficznej problem atykę stosunku świadomości do św iata materialnego.
Stanowisko takie nie musi owocować w yłącznie w irracjonalizm ie; jego pochodne, jak wspominałam, są w ielokierunkow e. Ich am bicją w spólną jest ujęcie integralnego procesu poznania w siatkę pojęć za w artych w obrębie relacji świadomości i jej wytw orów. Poniew aż jed nak z założenia odrzucają skrajn y nominalizm współczesnego konw en- cjonalizmu, ich zabezpieczenie przed pytaniam i m etafizycznym i jest pozorne, seperacja od problem atyki ontologicznej nietrw ała; oscylują stale w złudnej równowadze na krawędzi b arier stabilizujących i teleo- logizujących sztucznie wydzielone stadia procesu poznania.
W studiach estetycznych z tym stanowiskiem związanych funkcja m itu i sztuki utożsamia się w kreow aniu jedynego dostępnego człowie kowi świata — zjawisk kultury. Tak pojęta działalność kulturotw órcza staje się podstawową, jeśli nie jedyną, m anifestacją i utw ierdzeniem tożsamości istoty ludzkiej. Form y tej aktywności, jakkolw iek korespon dujące z obszarem historycznie zmiennej rzeczywistości em pirycznej, nie w niej jednak m ają źródło i uzasadnienie. Ich renesanse, synchronia i dynam ika zam ykają się w im m anentnej fenomenologii ducha.
W św ietle współczesnych badań nad stru k tu rą poznania i kultury, a zwłaszcza prac z zakresu etnologii i socjologii wiedzy, w ydaje się bezsporne, że w określonych w arunkach problem atyka i działanie świa domości ludzkiej może istotnie kształtować się na obszarze wspólnym, dostarczającym tw orzyw a tematycznego tak dla m itu, jak dla sztuki. Nie ma jednak stałego znaku równości między procesem m itotw órczym i aktywnością artystyczną. Czy kiedykolwiek procesy te były jedno znaczne?
Poglądy antropologów, historyków sztuki, socjologów różnią się w tej kw estii równie dyskusyjnej, jak związana z nią nierozerw alnie proble m atyka świadomości pierw otnej. Są to niewygasające ogniska polemik od czasów Lévy-Bruhla, D urkheim a, Frazera — po uczniów Boasa, Radcliffe-Browna i partnerów autora S m u tk u tropików.
^Lévi-Strauss w swej poryw ającej apologii „myśli dzikiej” (La Pen sée sauvage) unicestwiając, w ślad za swymi poprzednikam i, pozostałości tezy o jej rzekomym prelogizmie, wyróżnia w niej doświadczenie ope racyjne (tak, w ydaje się, należałoby w danym kontekście rozumieć po jęcie: doświadczenie przeżyte — expérience vécue) oraz elem enty
re-R E A L I Z M O T W A re-R T Y 479
flekcji przednaukow ej. Wspólne ich źródło widzi >v „wiedzy k o n k retn ej”, analitycznej, ale zarazem — w brew opinii S a rtre ’a — syntetyzującej. Wiedzy, która działa w oparciu o swoisty system klasyfikacji logicz nej i która, po w ykryciu organizujących go zasad, okazuje się zrozu m iała i znacząca, jako określony przypadek w ram ach system u kom u nikacji.
A utor Antropologii strukturalnej charakteryzuje „myśl dziką” jako myśl mityczną, nie utożsam ia jednak całkowicie pierw otnej aktywności kulturow ej z magią i rytuałem . Rozróżniając w sztuce pierw otnej styl sakralny i ozdobny, form ułuje ostrożnie przesłanki w yodrębnienia przed miotów artystycznych od przedm iotów kultu, poprzez stadia pośrednie form znam ionujących przejście od symbolu do znaczenia, od magii do konwencji, od nadnaturalnego do społecznego.
Przede w szystkim jednak, dzięki subtelnej analizie logicznej, bu d uje w oparciu o analizę teoretyczną procesu poznania swój hipotetycz ny i najbardziej chyba przekonyw ający spośród dotychczas skonstruo wanych — model s tru k tu ry m yśli mitycznej. Oczyszcza ją z irracjo nalnych i arbitralnych iluzji, jakim i — anachronizując bezwiednie — przyozdobili ją niektórzy teoretycy lite ra tu ry współczesnej.
R ekonstruując zatem kierujące nią zasady klasyfikacji logicznej, róż nicując jej funkcje, odrzuca stanowczo Bergsonowską ideę fonction fa bulatrice. Na gruncie M arksowskiej teorii odbicia-przeobrażenia, kory guje w sposób podstaw ow y zarówno neokantowską m otyw ację form apriorycznych, jak tezy Junga o archetypach tem atycznych zaw artych w nieświadomości zbiorowej.
Albowiem zdaniem autora Antropologii strukturalnej, u k ry ty poza obrazem świadomym, jaki ko n stru u ją ludzie ze swej historii, „inw entarz możliwości nieświadom ych” 5 oraz w ystępujące w nim związki dostar czają pew nej arch itek tu ry logicznej wydarzeniom historycznym , które mogą być nieprzewidziane, ale nigdy nie są arbitralne.
S tru k tu ra logiczna myślenia, sens znaków pośredniczących w akcie poznania i twórczości — pozostałyby irracjonalną zagadką w ram ach teleologicznej tezy głoszącej, że uw arunkow ana apriorycznie aktywność symboliczna człowieka jest podstaw ą definicji gatunku ludzkiego. Lévi -S trauss neguje więc konsekw entnie zasadność pojm owania k u ltu ry jako obszaru kreowanego w yłącznie przez tę twórczość.
K w estionuje również Tylorowską definicję homo faber, zbudowaną jedynie na podstawie cech w yodrębniających człowieka od n atury, de finicję w ykorzystyw aną następnie w klasycznej opozycji między n atu rą pozbawioną historii a k u ltu rą — dziełem ducha ludzkiego.
5 C. L é v i - S t r a u s s , A n th r o p o lo g ie s tr u c tu r a le . P a r is 1958, s. 30. L ib r a i r i e P lo n .
480 A L I N A B R O D Ź К А
K ultura nie jest bowiem obszarem autonomicznym. Jej stru k tu ry nie określają jedynie w łasne form y komunikacji, takie jak język, ale rów nież, a może przede wszystkim, reguły dające się stosować do w szyst kich rodzajów kom unikacji, niezależnie od tego, czy w ystępują one na planie natury, czy kultury.
W stw ierdzeniu tym Lévi-Strauss reprezentuje stanowisko polemicz ne wobec naturalistycznej tradycji badań społeczeństwa jako organizmu, na wzór metod morfologii i fizjologii opisowej, tak jak gdyby więzi biologiczne były głównym źródłem i modelem związków społecznych. Zasada integracyjna jego metodologii jest w t y m s e n s i e fu nda m entalnie antynaturalistyczna. W ynika z podstawowego założenia ba dań genetyczno-strukturainych, sformułowanego na gruncie ontologii m aterialistycznej i w oparciu o teorię komunikacji!) W myśl tego zało żenia, różne typy stru k tu r: logiczne, społeczne, biologiczne (rozróżnie nie celowo upraszczające wieloaspektowość każdej struktury), dają się przedstaw ić w postaci modeli, które stanowią w ybór wśród relacji głów nych, a nie odzwierciedlenie wszystkich relacji. Własności form alne tych modeli są porównywalne, niezależnie od elementów, z jakich mo dele te się składają.
W takim ujęciu, zachowującym (jak dowodzi tego większość badań konkretnych Lévi-Straussa) M arksowską in terp retację hierarchii czynni ków decydujących w procesie historycznym, pojm owanym jako elem ent swoisty i aktyw ny obiektywnego świata n a tu ry — analiza stru k tu raln a społeczeństwa, ku ltu ry , form myślenia, zm ierzając do integracji m e tody, nie popada jednak w panm etodyzm neokantowski. Pozorny kon- w encjonalizm jej term inologii jest nieuchronnym w ynikiem daleko po suniętej formalizacji, a nie założeniem teoriopoznawczym.
Przypom nienie tych podstawowych założeń w ydaje się konieczne przy określeniu stosunku do metody Lévi-Straussa. W ykazują one, jak są dzę, bezzasadność głównych argum entów k ry ty k i skierowanej pod jego adresem przez G. G urvitcha, M. Robinsona i J. F. Revela. Inny w alor m iałyby ew entualne zastrzeżenia etnologów — te jednak rozstrzygać muszą kom petentni znawcy przedmiotu.
Rekonstrukcję modelu myśli mitycznej, rozpatryw anego następnie w zestawieniu z postępowaniem naukow ym i artystycznym , przepro wadza Lévi-Strauss w oparciu o rozległą dokum entację em piryczną, niezbędną w badaniach etnolingwisty, świadomego faktu, że znaczenie term inów nie jest im m anentne, lecz sytuacyjne (de position), że jest funkcją historii i kontekstu kulturow ego z jednej strony, a z d ru giej — stru k tu ry systemu, w którym figurują.
W w yniku tych badań form ułuje tezę (nowatorską w stosunku do D urkheim a i Malinowskiego, podzielaną natom iast przez niektórych
an-R E A L I Z M O T W A an-R T Y 481
tropologów współczesnych), że w ram ach stru k tu ry myśli m itycznej tzw. totemizm jest tylko poszczególnym i specjalnym przypadkiem general nego problem u klasyfikacji. Ściślej — jest jednym z przykładów roli przypisyw anej term inom służącym do w ypracow ania pewnej klasyfi kacji społecznej. System y oznaczania i klasyfikacji zwane totem icznym i są więc, jego zdaniem , rodzajem kodów, które dają się przełożyć na term iny innych system ów znaczeń. Pojęcia i wierzenia, zakodowane niejako w system ie totemicznym, spełniają rolę pośredniczącą między n atu rą a ku ltu rą: ustanaw iają, zgodnie z właściwą im stru k tu rą logicz ną, określone stosunki cdpowiedniości między różnicami naturalnym i a różnicami kulturow ym i. Są więc środkiem — lub nadzieją — przezw y ciężenia opozycji tych dziedzin, a jednocześnie swoistym sposobem określenia i uzasadnienia funkcji jednostki w zbiorowości. W tym sensie „totemizm zhum anizow any”, przyjm ujący niejako za totem osobowość indyw idualną, która realizuje przypisaną jej rolę społeczną, odnajduje autor Le Totémisme aujourd’hui także w społeczeństwie współczesnym.
System m ityczny i reprezentacje, jakie on kształtuje, służą zatem do ustalenia stosunków odpowiedniości między w arunkam i n aturalnym i i społecznymi, lub dokładniej: do zdefiniowania praw a równoważności między kontrastam i znaczącymi, które w ystępują na w ielu planach (geo graficznym, meteorologicznym itd. — aż po ekonomiczny, społeczny, rytualny, religijny, filozoficzny).
Form y sprzeczności są bowiem o wiele m niej zróżnicowane niż ich em piryczna zawartość. Ilość „stru k tu r sprzeczności” w ykryw alnych za pomocą określonego system u klasyfikacji jest skończona, podczas gdy różnorodność podporządkowanych im elementów konkretnych — jest nieograniczona. Stąd problem em tak istotnym w hipotetycznej rekon struk cji modelu m yśli m itycznej jest (podobnie jak w lingwistycznej analizie opozycji fonemów) w ykrycie z a s a d y kontrastow ania zjawisk.
Uwaga, jaką w badaniu tym skupia autor na problem atyce stru k tu ry logicznej m yślenia, nie oznacza bynajm niej, jakoby w niej widział źródło pojęć o świecie i arb itraln ą przyczynę sprawczą przem ian życia społecznego i stosunków między człowiekiem a naturą. Za jedynie p raw dziw y uznaje porządek odwrotny: pojęcia, jakie w ytw arzają sobie lu dzie o stosunkach m iędzy n atu rą a k ulturą, są funkcją ich bytu m ate rialnego i sposobu, w edług którego zm ieniają się ich w łasne stosunki społeczne. Istnieje niew ątpliw y związek dialektyczny między stru k tu rą społeczną a system em kategorii. Stw ierdzenie tego związku nie prowadzi jednak do uznania tezy D urkheim a o bezpośrednim w ynikaniu myśli logicznej z jej społecznego podłoża. Genezy tak jednej, jak drugiego należy szukać w ogólniejszym układzie stosunków między człowiekiem a światem.
482 A L IN A 3 R O D Z K A
A utor La Pensée sauvage nie kw estionuje więc niepodważalnego p ry m atu in frastru k tu ry , jest jednak zdania, że m iędzy p r a x i s a p r a k t y k a m i w ystępuje zawsze jako pośrednik określony schem at koncep tualny.
W ram ach tej koncepcji stru k tu ra m itu zostaje scharakteryzow ana jako j e d n a z m o ż l i w y c h s t r u k t u r m y ś l o w y c h p o ś r e d n i c z ą c y c h m i ę d z y n a t u r ą a k u l t u r ą . J e st więc w praw dzie w ytw orem myśli przednaukowej, i w tym sensie pierw otnej, ale zarazem jest świadectwem określonego i uw arunkow anego systemu klasyfikacji.
„Myśl dzika”, zdaniem Lévi-Straussa, jest rów nie daleka od zasady partycypacji, jak od m istycyzm u metafizycznego. Wywodzi się z „wie dzy k o n k retn ej”, wprowadza architektonikę społeczną na miejsce archi- tektoniki nadnaturalnej. Stw arza niejako drugą naturę, jaką człowiek jest w stanie owładnąć: n atu rę upośrednioną.
System y pojęć i wierzeń mitycznych, ukształtow ane w określonym stadium rozwoju cywilizacyjnego i osiągalnej w nim w iedzy o natu rze i społeczeństwie, stanowią więc w pew nej m ierze jego funkcję. Mogą one wszakże ze swej strony współdziałać aktyw nie w modelowaniu (w społeczeństwach pierw otnych zaś — przede w szystkim w u trw ala niu), na płaszczyźnie życia społecznego, właściwych im zasad k o n tra stow ania i wartościowania. Tę rolę opozycji pojęciowych przesuniętą już w yłącznie na plan stosunków społecznych zachowają m. in. stru k tu ry współczesnych mitów politycznych.
Porów nując zasady działania myśli mitycznej, naukow ej i artystycz nej, Lévi-Strauss przyjm uje za k ry teriu m różnic stosunek ich do zda rzenia jako zjawiska niezdeterm inowanego (contigent) oraz do stru k tu ry zjawisk.
Zasadę organizującą myśl naukową widzi w rozróżnieniu tego, co okazjonalne, od tego, co niezbędne: zdarzenia od struk tu ry . Postępow a nie naukow e w ymaga bowiem operowania konceptualnego (albo rów nież eksperym entalnego) modelami stru k tu r, któ re w ykryw a w zespole relacji w ystępujących wśród zjawisk społecznych i naturalnych.
Tymczasem myśl mityczna, działająca na podstaw ie dostępnych jej danych, postrzegając, analizując i syntetyzując bezwiednie posługuje się w swej klasyfikacji zasadą, którą w przybliżeniu można by okre ślić jako determ inizm integralny.
Postępow anie jej, zgodnie z m etaforą Lévi-Straussa, przypom ina pasję kolekcjonera szpargałów, m iłośnika dziwacznych szczątków o za ta rty m znaczeniu. Należały one niegdyś — a może należą nadal? — do zespołów zjawisk, naturalnych lub społecznych. Spełniały w nich — a może nadal spełniają? — rolę tajem niczą, którą należy odgadnąć.
R E A L IZ M O T W A R T Y 483
Myśl mityczna, jak zapamiętała zbieraczka, gromadzi owe szczątki, zna czące przecież i funkcjonalne w nie znanej jej strukturze. Zespala, zgodnie ze swoją logiką, niepowiązane realnie konkrety, wiąże zjaw i ska okazjonalne, w ydarzenia osobne, jakby rządziło nimi praw o wszech potężnego uzależnienia. K ształtując swe stru k tu ry z gotowych elem en tów, nie w ykryw a stru k tu r rzeczywistych: niekiedy je odgaduje, czę ściej — tw orzy pozorne.
Elem enty refleksji m itycznej sytuują się w pół drogi m iędzy po- strzeżeniam i zmysłowymi a pojęciami organizującymi. W pew nym sen sie można ją nazwać m yślą analogiczną: dążąc do odnalezienia u k ry tych powiązań, buduje swoją wiedzę z kalejdoskopowych imagines mundi.
A kt k reacyjny tw orzący m it jest, zdaniem Lévi-Straussa, sym etrycz nie przeciw staw ny postępowaniu, jakie odnajduje badacz u narodzin dzieła sztuki.
- A rtysta przyjm uje za p unkt w yjścia zespoły uformowane z jednego lub w ielu przedmiotów, jednego lub w ielu zdarzeń; nadaje im c h a ra k -% ter całości, w ykryw ając i uw ydatniając ich wspólną stru k tu rę. B uduje więc swoiste modele, w yrażające umownie charakter relacji m iędzy człowiekiem i światem. Naw et w tedy, gdy w postępowaniu ty m kon cepcja całości je st zm istyfikow ana i opaczna, to i wówczas w yprzedza ona wiedzę o poszczególnych elementach. W arto przypomnieć, że zbli żony wywód przeprow adza S artre w L'Imaginaire oraz w La Nausée — w uwagach o przeobrażeniu faktów w strukturze opowiadania.
K iedy zaś tw órca w ykryw a relacje rzeczywiste, wówczas — przy w ołując scharakteryzow ane na innym miejscu sformułowanie autora Le Dieu caché6 — można działalność tę ująć w stwierdzeniu, że
świado-6 P o g lą d y L . G o ld m a n n a w z a k r e s ie m e to d o lo g ii n a u k sp o łe c z n y c h , b a d a ń n a d s t r u k t u r ą i p r z e o b r a ż e n ia m i św ia to p o g lą d ó w o ra z p rz e m ia n a m i fo r m p o w ie ś c io w y c h o m a w ia m w ro z d z ia le K ie r u n k i p r z e o b r a ż e ń w s p ó łc z e s n e j p r o z y p o w ie ś c io w e j, w c h o d z ą c y m w o b rę b p r a c y p t. R e a liz m o tw a r ty (w p rz y g o to w a n iu ), k tó r e j c z ę śc ią je s t n in ie js z y a r ty k u ł. W je d n e j z o s ta tn ic h ro z p r a w G o ld m a n n , p o d e j m u ją c p r o b le m a ty k ę te o re ty c z n e g o m o d e lu s t r u k tu r y , k tó r y m z a jm o w a ł s ię szcze g ó ło w o m . in . w L e D ie u ca ch é, p is z e (P r o b lè m e s d ’u n e so cio lo g ie d u r o m a n . „ C a h ie r s I n t e r n a t io n a u x d e S o c io lo g ie ” , 1962, s. 32): „ S t r u k t u r ą n a z y w a m y d y n a m ic z n y i z n a c z ą c y [s ig n ific a tif] z e sp ó ł s to s u n k ó w m ię d z y ró ż n y m i a s p e k ta m i te j
s a m e j rz e c z y w is to ś c i sp o łe c z n e j; z e sp ó ł o ta k im c h a r a k te r z e , iż k a ż d a z m ia n a je d n e g o z a s p e k tó w w y w o łu je w p o z o sta ły c h z m ia n y o d p o w ie d n ie , z a p e w n ia ją c e t r w a n ie zesp o łu w je g o c e c h a c h p o d s ta w o w y c h . K ie d y z m ia n y te o s ią g a ją t a k i sto p ie ń , że p o d s ta w o w y c h a r a k te r ro d z a jo w y d a w n e j s t r u k t u r y u le g a z a c h w ia n iu , w ó w c z a s z o s ta je o n a z a s tą p io n a p rz e z s t r u k t u r ę o o d m ie n n y m c h a r a k te r z e ro d z a jo w y m , a le p o s ia d a ją c ą w ła śc iw o ś c i a n a lo g ic z n e . I ta s t r u k t u r a ró w n ie ż z o s ta n ie p rz e z w y c ię ż o n a ” .
484 A L I N A B R O D Z K A
mość powiązań istotnych przekształca zespół w „ stru k tu rę dynamiczną i znaczącą”.
K onstrukcja m itu ma przebieg paralelny, ale zm ierzający w od w rotnym kierunku: w ykorzystuje gotowe elem enty, których stru k tu ra l nej przynależności i funkcji nie odsłania; w ytw arza przedm iot abso lutny, stanow iący wszakże tylko a s p e k t z e s p o ł u z d a r z e ń , a n i e m o d e l s t r u k t u r y .
Postępow anie a rty sty polega więc na zespoleniu wiedzy o konkrecie i redukcji konceptualnej, danego sposobu istnienia i procesu staw ania się. D aje w w yniku przedm iot zobiektywizowany, a jednocześnie obiek tyw izujący się w ielorako w odbiorze; budzi emocję estetyczną dzięki ukonstytuow aniu związku między porządkiem s tru k tu ry i porządkiem zdarzeń.
Analogiczny pogląd odnajdujem y w wywodzie Francastela, kiedy — w A rt et technique aux X I X e et X X e siècles — ch arakteryzuje właści w y sztuce sposób poznania i w yrazu połączony z p rak ty k ą oraz anali zuje stru k tu rę logiczną w yobraźni artysty.
Ale i w dziele sztuki równowaga między stru k tu rą i zdarzeniem, tym, co istotne, a tym , co okazjonalne, tym , co dane w jakościach zmysłowych, a ujęciem konceptualnym — jest nietrw ała, bezustannie zagrożona, zależna od konkretnej sytuacji społeczeństwa i kultury.
Toteż m ity w kraczają zwycięsko na jej obszary; m ity — dodajm y — zmistyfikowane. Albowiem w arunki kształtow ania umysłowości czło w ieka współczesnego, uczestnika cywilizacji przem ysłowej, różnią się tak dalece od sytuacji pierw otnej narodzin myśli m itycznej, że wszel kie jej renesanse, wszelkie do niej naw roty, są aktem upośrednionym , także — i zwłaszcza — wówczas, kiedy nie tow arzyszy im świadomość mediacji.
Procesy m itotwórcze są doniosłym zjawiskiem kulturow ym ; w ym a gają analizy, która odnajduje rzeczywiste ich uw arunkow anie; szerzą się nagminnie, rodzi je praktyka codzienności, sublim ują się w sztuce, degenerują w reklamie. Choć przejaw iać się mogą w aktach sponta nicznych, poryw ających lub brutalnie prym ityw nych, nie w ynikają jed nak z irracjonalnego w ybuchu utajonej świadomości pierw otnej, samo czynnego w skrzeszenia archetypów tem atycznych i zwycięstwa p rafor- m y jaźni. Jeśli odnajdujem y w nich analogię do działania „myśli dzi k ie j”, są to podobieństwa formalne, a w m itach społecznych — opera cyjne. Użyteczne w badaniach nad m yślą zm istyfikowaną, nie zastąpią jednak w yjaśnienia jej genezy rzeczywistej i funkcji.
Analiza „skuteczności symbolicznej” kreacji m itu i sztuki ujaw nia więc ich odrębność stru kturalną, by następnie wskazać na płynność gra nicy. Myślę jednak, że zabieg ten jest konieczny. Jeśli pragniem y
od-R E A L I Z M O T W A od-R T Y 485
różniąc cechy wspólne od pozornych tożsamości, analogie rzeczywiste od użytkow ania konw encji kulturow ych, niezbędne jest przy badaniu tych zjaw isk uw zględnienie system u i procesu, synchronii i diachronii.
Świadomość odrębności kreacji artystycznej i nieustanne jej zagro żenie znakomicie w yraził T. M ann, kom entując swą tetralogię o Jó zefie. Pisał o nim, rzu tu jąc przekornie doświadczenia tw órcy na postać kreow aną:
O to te n , co n ie ty lk o je s t b o h a te r e m sw o ic h d z ie jó w , lecz ta k ż e ic h re ż y s e re m , o w szem , ic h p o e tą : „ u p ię k s z a ” je . O to te n , co w p ra w d z ie jeszcze u c z e s t n ic z y w k o le k ty w n o - m ity c z n y m , a le n a m o d łę h u m o r y s ty c z n ie u d u c h o w io n ą i a k to r s k ą , c e lo w o -ś w ia d o m ą . S ło w e m , w id a ć , że o s ią g a ją c e w o ln o ść ,„ ja ’' s t a je się b a rd z o w c z e śn ie „ ja ” a rty s ty c z n y m , u ro c z y m , w y b r e d n y m i z a g ro ż o n y m 7.
A utor Józefa, rozw ażając w ty m dziele problem atykę m itu i psycho logii, podjął ją tu niejako od podstaw i w całej fundam entalnej dwoi
stości: system u i rozwoju, trw an ia i staw ania się.
Szukając rozstrzygnięcia zagadki, zstępując w głąb studni czasu, spróbował na swój sposób rozw ikłać absolutyzowaną przez innych opo zycję. M ierząc się z zagadnieniami n u rtującym i Joyce’a, Eliota i Kafkę, zaproponował w epice w łasną w ersję pośredniczącego rozwiązania. W projektującej um ownej rekonstrukcji odsłonił proces, któ ry ze swej strony badała plejada w ybitnych uczonych, od tw órców antropologii — po î're u d a i Junga, E. From m a i P. Radina: odkrył to „miejsce wolne dla narodzin [...] sztuki” 8, jakie w historii innych k u ltu r w yśledził Lé vi-Strauss. Ukazał przesłanki w yodrębniania się myśli indyw idualnej i artystycznej, przeczuwającej w człowieku „podmiot [...] swoich dzie jów ” 9. Podmiot, k tó ry stanie* się świadom y historyczności swej egzy stencji, względności i pośredniości aktu poznania; któ ry pojmie znaczenie więzi społecznej i wartości kształtow anych w uw arunkow anym w praw dzie, ale tw órczym wyborze.
W tej koncepcji kultury, rozum ianej jako całokształt działalności ludzkiej i jej w ytw orów oraz pojęć i wyobrażeń nieskonceptualizowa- nych, pośredniczących w relacjach m iędzy człowiekiem i światem, da nym m u obiektywnie, ale już zaw ierającym wielowiekowy osad jego tw órczej aktywności, zanegowana zostaje absolutyzacja antynom ii mię dzy n a tu rą i historią, a odrzucona — teza o apriorycznych form ach symbolicznych poznania.
7 T h . M a n n , G e s a m m e lte W e r k e . T. 12. B e r lin 1956, s. 468. C y t. za: A. R o g a l s k i , M o st n a d p rz e p a śc ią . O T o m a s z u M a n n ie. W a rs z a w a 1963, s. 74.
s L é v i - S t r a u s s , op. cit., s. 290.
486 A L I N A B R O D Z K A
W tym ujęciu s y n t e z a p o z n a w c z o - w a r t o ś c i u j ą c a o s i ą g a l n a d z i ę k i k r e a c j i a r t y s t y c z n e j i d o s t a r c z a j ą c a — w edług słów Lévi-Straussa — p e w n e j a r c h i t e k t u r y l o g i c z n e j w y d a r z e n i o m h i s t o r y c z n y m , jeśli
naw et nieprzew idyw alnym , to nie arbitralnym , m o ż e s t a ć s i ę
r ó w n o w a ż n a z p o j ę c i e m s t r u k t u r y r e a l i s t y c z n e j . S t r u k t u r y k r e o w a n e j — j a k k a ż d e d z i e ł o s z t u k i ; s y m b o l i c z n e j — j e ś l i p o j ę c i e t o w y o b c u j e m y z n e o k a n t o w s k i e j t e o r i i f o r m a p r i o r y c z n y c h ; m o d e l o w e j , d y n a m i c z n e j i z n a c z ą c e j — j e ś l i p r z e z t r a f n y w y b ó r o b d a r z a h u m a n i s t y c z n y m s e n s e m z w i ą z e k r e l a c j i i z d a r z e ń o k r e ś l a j ą c y c h e g z y s t e n c j ę h i s t o r y c z n ą i s t o t y l u d z k i e j .
Takie pojm owanie realizm u w literatu rze współczesnej kształtowało się w świadomości estetycznej tw órców w. XX — w symbiozie przem ian gatunkowych i rodzajowych, w przenikaniu się i różnicowaniu doświad czeń poszczególnych dziedzin sztuki. Obie te tendencje ogólnego pro cesu jej przemian, uw ydatnione doskonale w studiach Francastela, z am bicją syntetyzującą zarysow ane przez Hausera, w płynęły w sposób rów nie znaczący na form ow anie się nowego pojęcia realizm u w prozie narracyjnej.
Mannowskie uzasadnienie pojęcia ironii epickiej, kondensujące po glądy tego autora na odrębność i pełnoważność syntezy poznawczo-war- tościującej, jaką stw arza dzieło sztuki, przyniosło n a obszarze tej prozy propozycję najgruntow niej chyba w chłaniającą problem y wspólne całej sztuce hum anistycznej. Ale au to r Czarodziejskiej góry Lotty w W ei marze i Doktora Faustusa, podejm ujący w swych dziełach podstawowe dla epoki pytania filozoficzne i problem y etyczne, a zarazem z nie zrów naną przenikliwością analizujący więź współczesnej prozy reali stycznej z tradycją Tołstoja i Stendhala, Dostojewskiego i Czechowa — nadał swej indyw idualnej propozycji w ym iary wielkości nieagresywnej, niewyłącznej, n iearb itraln ej.
Ten apologeta ducha epickiego, „gigantycznego m iniaturzysty”, „któ ry w ydaje się opętany szczegółem, [...] a jednak wciąż nieugięcie widzi całość”, ten m istrz now eli i eseju, gardzący jałow ą dyskusją o h ierar chii form i gatunków, rzecznik m yśli krytycznej i „twórczej świadomo ści”, którą przeciw staw iał fascynacji „nieświadomością tw orzenia” 10, głębiej niż jego egzegeci dostrzegł zarówno powinowactwa, jak odręb ność swej sztuki wobec twórczości Joyce’a i dzieła Kafki.
Pisał o autorze Z a m k u — m im ow iednie charakteryzując odmienność
in T . M a n n , S z t u k a p o w ie ś c i. [W y k ła d n a U n iw e rs y te c ie w P rin c e to n , 1939]. P r z e k ła d M. Ż u r o w s k i e g o . „ P r z e g lą d H u m a n is ty c z n y ” , 1959, n r 6, s. 93.
R E A L I Z M O T W A R T Y 487
w łasnej metody — że jego „religijna i hum orystyczna poezja snu i gro zy należy do najgłębszych i najw spanialszych rzeczy, jakie literatu ra światowa w ydała w prozie” n .
Mannowskie ujęcie epiki różni się dobitnie od poetyki au tora Ulyssesa. Przypom nijm y tylko słynną teorię h ierarchii form: lirycznej, epickiej, dram atycznej, której zarysy w yłożył Joyce w tekście Daedalusa i Portretu artysty, a z której konsekw encje definityw ne w yprow adził w Finnegan's W ake. Równie niezaprzeczalne rozbieżności odnajdziem y w konkretyzacji pojęcia ironii, ta k istotnego dla obu twórców. Siady jej romantycznej prow eniencji i k o n trastu jąca jej funkcja dom inują przede w szystkim u Joyce’a, podczas gdy użytek, jaki czyni z niej Mann, utożsamia pojęcie ironii z „k ryty czn ą świadomością tw orzenia” , stopniowości i względności poznania. Tw órca Faustusa, rzec można, udialektyzował subiektyw izm ironii, przekształcił ją w narzędzie dw u sieczne, zwielokrotnił jej ostrze i cel. W ażnym teren em porów nań jest także stosunek obu pisarzy do parodii gatunkow ej i stylistycznej. „Uzna ję w stylu właściwie już tylko parodię. Bliski w tym chyba jestem Joyce’a” 12 — napisał sam Mann nie bez zdziwienia. Ale w tym zakre sie granice podobieństw rysu ją się ostro: decyduje o nich stosunek do języka.
Niemniej w szystkie te różnice kształtow ały się w w yniku analogicz nych pytań: o status ontologiczny jednostki i św iata, o pojęcie historii, funkcję kultury. Pasjonow ała ich obu na rów ni, choć z różnymi wnio skami, analiza roli arty sty w społeczeństwie pierw otnym i aktualnym . Frapował ich przebieg procesu poznania, s tru k tu ra percepcji i funkcjo now anie myśli, względność modelu czasu i arch itek tu ra przestrzeni, po jęcie przyczynowości, związku i przypadku. In tryg o w ał ich język jako czynnik poznania i tw orzyw o kreacji, a zarazem jako system — w swej genezie i strukturze: um otyw ow anej czy arb itraln ej? tłumaczącej się w teorii symboli czy znaków?
Byli współtwórcami sztuki am bitnej, k tó ra — jak pisał H auser — zawsze zawiera elem ent ryzyka, jeśli dąży do opanowania przez syn tezę poznawczo-wartościującą tych dziedzin, któ re pozostawały dotych czas wyłączną domeną spekulatyw nej filozofii bądź intuicyjnych prze czuć lub irracjonalnych wyobrażeń.
W tym sensie obszar poszukiw ań — zapowiedzianych przekornie przez S terne’a i Swifta, podjętych przez S tendhala, w szerszym tle inspirowanych przez Dostojewskiego i B au delaire’a, ale obecnych także u Tołstoja i Czechowa, poszukiwań realizow anych przez Jamesa, Con
11 Ib id e m , s. 97.
î2 T. M a n n, J a k p o w s ta ł „ D o kto r F a u s tu s ” . P r z e ło ż y ła M. K u re c k a . W a r s z a w a 1962, s. 42.
488 A L I N A B R O D Z K A
rada i Gide’a, P rousta i Joyce’a, K afkę i M anna, Iwaszkiewicza, Nał kowską, Andrzejewskiego — posiada w ym iar wspólnego doświadczenia, choć owocuje w odmiennych wnioskach lub próbach syntezy. Bowiem w ram ach świadomości wspólnoty form acji kulturow ej i przeświadcze nia o zbieżności jej podstawowych problemów — trw a jednak bez ustanna polemika kreacji w yrażająca, mimowiednie lub świadomie, dy skusję o miejsce sztuki w społeczeństwie i kulturze.
P rzem iany prozy dwudziestowiecznej przejaw iające się w wielopla- nowości punktów widzenia, w polifonicznej stru k tu rze utworów, w sy- m ultaneizm ie czasowo-przestrzennym, charakteryzują — jako kierunek rozw oju — tak film, jak literatu rę w ieku filmu. M iały one niew ątpli wie m otyw ację wspólną, choć uwagę krytyków częściej absorbowały wpływ y: początkowo — techniki filmowej na literatu rę, a następnie — form narracji literackiej na film.
Problem z naszego punktu widzenia podstaw ow y polega na w ykry ciu źródeł tych filiacji i w spólnoty tendencji estetycznych. Tym za gadnieniem w sposób szczególnie interesujący zajęli się m. in. A. H auser i A. M alraux, C.-E. Magny i A. Bazin, określając rzeczywiste wyznacz niki pokrew ieństw i odrębności obu tych dziedzin sztuki.
We w stępnej fazie rozwoju rew elacje, jakie przyniosła technika film owa — w ynikające niejako spontanicznie z możliwości utrw alania, a także deform ow ania obrazu świata realnego — nie odsłoniły jeszcze swojej podstawowej problem atyki estetycznej. Problem atyki, która po tencjalnie obecna od narodzin filmu, narastać będzie stopniowo w raz z w ielokierunkow ym rozwojem jego poetyki, kształtującej się w roz m aitych technikach montażu (ciągłego, równoległego, przyśpieszonego, kontrastującego), w różnorodnych ujęciach planów: syntetyzujących i analitycznych, w zmiennej pozycji kam ery.
C harakterystyczne w arunki narodzin sztuki filmowej, w pewnym sensie m aterializującej perspektyw y sztuki i techniki w. XX, sprawiły, że oczarowanie jej ew entualnym i możliwościami, jeszcze przed ich reali zacją i estetycznym uzasadnieniem, pobudziło inw encję twórców litera-
J tu ry. Joyce, Dos Passos, Hemingway, M alraux — to najczęściej przy
taczane przykłady pisarzy w praktyce i świadomości estetycznej zwią zanych z poetyką filmu. Ale uważniejsze spojrzenie na prozę przełomu w. XIX i XX, następnie na twórczość Prousta, G ide’a, H uxleya i pi sarzy najnowszych — w skazuje na niewystarczalność kilku w ybranych przykładów, zwłaszcza jeśliby je traktow ać jako dosłowny odpowiednik sztuki filmowej. Bardziej skuteczna w ydaje się praktykow ana już nie jednokrotnie analiza porównawcza, określająca funkcję poszczególnych chwytów w obu typach narracji: literackiej i filmowej. Analiza w y chodząca od oczywistych różnic tw orzyw a i stru k tu ry , uw ydatniająca
R E A L IZ M O T W A R T Y 489
przeobrażenia, jakim ulegają w nich określone konwencje, by dopiero w ostatecznym w yniku uzyskać argum enty wskazujące na zbieżność głównych tendencji.
Albowiem rzeczyw istym podłożem wzajem nych inspiracji i w ym ien nych wpływów, zjaw iskiem decydującym zarówno o kierunkach roz w oju film u, gdy stał się sztuką, jak literatu ry okazał się stosunek sztuki dwudziestowiecznej do praxis naukowo-technîcznej człowieka, do jego aktualnych potrzeb poznawczych oraz poszukiwania wzorów i w artości.
Sygnałem przeobrażeń k u ltu ry współczesnej był, jak pisałam, k ry zys pojęć ukształtow anych na gruncie mechanistycznej koncepcji m a terii oraz naturalistyczno-determ inistycznej teorii społeczeństwa i k u l tu ry . W yprzedzał on w pew nym sensie przeobrażenia nauki i techniki oraz w spółtw orzącej je i uzasadniającej filozofii. Przem iany te dały w w yniku podstaw y m aterialne i teoretyczne, potęgujące do kulm inacji proces rew izji tradycyjnych konwencji.
Nie najbardziej istotne w ydają się w nim spory (udokumentowane zresztą cennym i studiam i, od prac wywodzących się ze szkoły O. Wal- zela po neoarystotelików chicagowskich i od kodyfikatorów H. Jam esa po teoretyków antypowieści) o doktrynalne uzasadnienie pry m atu t e n d e n c j i e p i c k i e j czy d r a m a t y c z n e j . Nie w racając już naw et do teorii rodzajów literackich w sform ułow aniu Fieldinga i Goethego, w ystarczy wspomnieć, jak radykalnym przem ianom uległy one od schyłku w. XIX, kiedy padło hasło ,,dram atyzacji um ysłu” , przez jednych kanonizowane w dogmat sceniczności przedstawienia, przez in nych pojm owane po prostu jako relatyw izacja n a r r a c ji13.
Zawodność kryteriów absolutyzujących w program hasło e p i z a- c j i lub s c e n i c z n o ś c i w ytknięta została dawno: ujaw nił ją m. in. już A. Thibaudet w polemice z P. Bourgetem i E. M. F orster w dysku sji z P. Lubbockiem. W ykazali oni przekonyw ająco nieporadność nor- m atyw istów wobec takich zjawisk realistycznej poetyki, jak np. dzieło Tołstoja; uw ydatnili także bezpłodność alternatyw nego w yboru między Anną Kareniną a Zbrodnią i karą. A rgum enty ich, sform ułow ane p ra wie przed pół wiekiem, nadal nie utraciły aktualności. Tezy podobne i gruntow nie udokum entow ane przedstaw ił ze swej strony T. Mann w słynnych esejach krytycznych: Goethe und Tołstoj, Dostoievski, V er such Über Tschechov.
W pełni natom iast uzasadnione w ydaje się uprzyw ilejow ane m iej sce, jakie w dyskusjach nad poetyką powieści współczesnej zajęły po jęcia r o l i n arracy jn ej i s t o s u n k u r ó l , w chłaniających z pozoru 13 Problem atykę tę om awiam obszerniej w artykule O p o ję c iu r e a liz m u w p o w ie ś c i X I X i X X w ie k u . „Pam iętnik L iteracki”, 1964, z. 2 (tamże bibliografia) oraz
w studium K ie r u n k i p rz e o b r a ż e ń w s p ó łc z e s n e j p r o z y p o w ie ś c io w e j (por. przypis 6).
490 A L I N A B R O D Z K A
bezwzględnie pozycję, autora. Zagadnienia te, zawsze węzłowe w stru k turze małych i wielkich form narracyjnych, uzyskały szczególne zna czenie w epoce „Ambiguous Modern Novel”
14-Niezm iernie istotny jest fakt, z którego w nioski badaw cze spójne i całcściowe wyprowadzić może jedynie metodologia genetyczno-struk- tu raln a — iż intensyw nym studiom nad zakresem uświadomionych i nieświadomych ról społdcznych, jakie śledzi współczesna antropologia ku lturalna, towarzyszy w całej literatu rze światow ej wzmożenie zain teresow ań analizą form narracji. N arracji, która w swych zróżnicowa nych odmianach świadomie i celowo problem atyzuje sam ak t oglądu, poznania, wartościowania. Toteż pytanie o stosunek ról narracyjnych i m iarę ich wierzytelności pozostaje rów nie aktualne i nieodzowne wobec prozy posługującej się techniką behaw iorystycznej dram atyzacji (np. znane powieści dialogowe Hemingwaya, Loving H. G reene’a, fragm enty K olum bów R. Bratnego) jak wobec utworów, w których w ystępuje po średniczący jawnie, ale zawsze ustylizow any n a rra to r (Zdobywcy A. M alraux, Doktor Faustus T. Manna, Sennik współczesny T. Kon wickiego).
O konieczności tego pytania — sformułowanego otw arcie w reflek sji teoretycznej K. Brandysa (Listy do Pani Z.) i W. Macha (Góry nad C zarnym Morzem) — świadczą wyraziście, dyskutow ane po wielokroć w krytyce literackiej naszego dwudziestolecia, u tw ory takie, jak Po żegnanie z Marią i K am ienny świat T. Borowskiego, Noc, Popiół i dia ment, Niby gaj, Bram y raju, Idzie skacząc po górach J. A ndrzejew skiego, Romantyczność i W ywiad z Ballmeyerem K. Brandysa, Tren B. Czeszki, M ury Jerycha, Spiżowa brama i Urząd T. Brezy, Czarny po tok i Dorycki krużganek L. Buczkowskiego, powieści W. Macha i T. Kon wickiego.
Myślę, ze wobec tej lite ra tu ry — am bitnej, problem owej i dyskusyj nej, nieufnie śledzącej ak t poznania, świadomej uw arunkow ań podmiotu i jego ingerencji w świat kreowany, spragnionej autentyzm u wartości i szukającej rzeczywistych jego podstaw — i n t e r p r e t a c j a nie jest nadużyciem, lecz koniecznością: jest k o n s e k w e n c j ą s t r u k t u r a l n ą r e a l i s t y c z n e j k r e a c j i XX w i e k u .
Zrozumiałe więc i w pełni uzasadnione okazuje się zainteresowanie, jakie w krytyce polskiej i światowej budzi p ro b le m a ty k a ról n a r r a c y j
nych. Mimo różnic metodologii i terenu badań pasjonuje ona zarówno W. Winogradowa, jak A. Damazo, B. Reizowa i W. K aysera, E. Auer- bacha i J.-P. S artre’a, W. C. Bootha i H. Hatzfelda, S. Ullmanna i W. Szkłowskiego, N. F ry e ’a i H. Markiewicza. K ażdy z nich na swój
14 Por. E. H. R o v i t , The Am biguous Modern Novel. „ Y a le R e v ie w ”, 1960, Spring, s. 413—424.