ISSN 0209-0120 INDEKS 35462,
7:8/97 (1546-547)
Od redakcji
G orliw y c z y d u c h o w y
Pow ołanie d o uczn io stw a
Yonggi Cho o modlitwie
M od litw a
-k lu c z d o p rz e b u d z e n ia
Miniatura egzegetyczna
M o c k u z b a w ie n iu
P rzeb ud zen ie na H y b ry d a c h 8
Biblia i teologia
B ó g T rójjedyny u
Porozmawiajmy
Eutanazja 13
Wielkie słowa NT ---
Kalein
-w ołanie B o g a 14
Świadectwo ---
P raw da je s t uw olnieniem 16
Pytania do chrześcijan ---— ---
C zy ro zp o zn a łe ś w so b ie d a ry d u ch o w e 20 P rym at p a p ie s k i
-historia je g o p o w sta n ia 21 Z ie lo n o św ią tko w cy w b io g ra fii p a p ie ż a 25
C hleba n a sze g o p o w s z e d n ie g o ... 26
Zielonoświątkowe wyznania w ia ry---
K o śció ł B o ży 28
Wiadomości z kraju i ze świata - ---
Półka z książkami
Chwila dla audiofila
29
31
C hurch o f R hytm 31
F o t. m okładce: A d a m B a je rs k i
ISSN 0 2 0 9 -0 1 2 0 IN DEKS 3 5 4 6 2
W ydawca
Instytut W ydaw niczy AGAPE ul. Sienna 68/70, 00-825 Warszawa
M iesięcznik »Chrześcijanin«
jest organem prasowym Kościoła Zielonoświątkowego w Polsce
Rada Programowa M ichał Hydzik
Marian Suski M ieczysław Czajko
Edward Czajko Kazim ierz Sosulski
Z espół Redakcyjny Kazim ierz Sosulski - redaktor naczelny
Edward Czajko - redaktor Ludm iła Sosulska -'redaktor A gnieszka G ocłowska - sekretarz red.
Artur Mikuła - redaktor techniczny Sławom ir Kasjaniuk - diapozytywy Sławom ir Bednarski - oprać, graficzne
A dres redakcji M iesięcznik »Chrześcijanin«
ul. Sienna 68/70, 00-825 Warszawa tel. 022/6548296, faks 6204073
e-mail: agape@ hsn.com .pl
Konto
Kościół Zielonoświątkowy M iesięcznik »Chrześcijanin«
PKO BP V O/Warszawa 10201055-350802-270-1
Prenumerata krajowa - pojedyncza ro
czna - 21 zł; półroczna - 10,50 zł; zbio- nowa (od 5 egz.) roczna - 19,20 zł; pót- roczna - 9,60 zł. Zagraniczna roczna:
Czechy, Litwa, - 12 USD; Europa Zach.
- 18 USD; Ameryka Płn. - 24 USD; Au
stralia i Ameryka Płd. - 30 USD.
W yznanie wiary Kościoła Zielonoświątkowego w Polsce
• W ierzym y, że Pismo Święte - Biblia - jest Sło
w em B ożym , n ie o m y ln y m i n a tc h n io n y m przez Ducha Świętego, i stanowi jedynq nor
mę w ia ry i życia.
• W ierzym y w Boga w Trójcy Świętej jedynego, w osobach O jca i Syna, i Ducha Świętego.
" W ie rzym y w Synostwo Boże Jezusa Chrystu
sa, poczętego z Ducha Świętego, narodzone
go z M a rii Dziewicy; w Jego śmierć na krzy
żu za grzech świata i Jego zmartwychwstanie w ciele; w Jego wniebowstąpienie i powtórne przyjście w chwale.
• W ie rz y m y w p o je d n a n ie z Bogiem p rz e z opam iętanie i w iarę w ewangelię, w chrzest i W ieczerzę Pańską.
• W ierzym y w chrzest Duchem Świętym, prze
żyw anie pełni Ducha i Jego darów.
• W ie r z y m y w jed e n K o ś c ió ł, ś w ię ty , p o wszechny i apostolski.
• W ierzym y w uzdrowienie chorych jako znak łaski i mocy Bożej.
• W ie r z y m y w z m a rtw y c h w s ta n ie i ż y c ie wieczne.
2 CHRZEŚCIJANIN
N r 7 -8 /9 7 (546-547)
Gorliwy czy duchowy?
N
a kwietniowym posiedzeniu Nac z e ln e j R ady K o ś c io ła p re zb . Włodzimierz Rudnicki wywołał dyskusję komentując tekst z Pierwszego Listu Piotra: „ Lecz przybliżył się koniec wszy
stkiego. Bądźcie więc roztropni i trzeźwi, abyście m ogli się m odlić” (4,7). Dlacze
go to akurat Piotr, znany ze swego poryw czego tem peram entu, p o ch o p n ych w y p o w ie d z i i d z ia ła ń , m ów i o roztropności i trzeźwości? Ewangelie dostarczają przecież kilku dow odów jego nadgorliwości i braku trzeźwości.
Nikt inny nie otrzymał przygany: „Idź p re c z o d e m nie, s z a ta n ie ! Je ste ś m i zgorszeniem, bo nie m yślisz o tym, co B oskie, le c z o tym, co lu d z k ie " (M t 16,23). To on wyraził przekonanie, że jest gotów na więzienie i śmierć za swego Mistrza, na co usłyszał: „Powia
dam ci, Piotrze, nie zapieje dzisiaj kur, a ty się trz y k ro ć z a p rz e s z , ż e m n ie znasz” (Lk 22,34). Gdy w Getsemane trzeba było modlitwą wspierać swego Mistrza, Piotr smacznie spał. Później usiłow ał „n a d ro b ić " to z a n ie d b a n ie używając miecza... On też musiał wy
słuchać trzykrotnego pytania: „Szymo
nie, s y n u J a n a , m iłu je s z m n ie ? "
(J 2 1 ,1 5 n n ). J e d n a k ż e w D zie ja ch Apostolskich widzimy już Piotra inne
go: rozważnego przywódcę, odważne
go kaznodzieję, wrażliwego duszpaste
rza. Również dwa krótkie listy apostoła Piotra przepełnione są wieloma cenny
mi duszpasterskimi radami. Do jednej z nich należy ta, zacytowana wyżej, oraz następująca po niej: „Nade wszy
stko miejcie gorliwą miłość jedni ku dru- g/m (...)" (4,8).
G
o rliw o ść i ro ztro p n o ść. W ydaw ać by się m o g ło , że są to dwie przeciwne sobie cechy. Ileż to razy młody, gorliwy chrześcijanin by
wa zgorszony „nieduchową" postawą starszego chrześcijanina. Na przykład usłyszy pytanie: - A z czego będzie
cie żyli? - g d y świeży absolwent li
ceum o g ó ln o k s z ta łc ą c e g o oznajm ia rodzicom, że właśnie postanow ił się ożenić. Jest zaskoczony brakiem en
tuzjazmu ojca-pastora dla cudownych przeżyć, jakie towarzyszą tej miłości.
Jest zdziwiony, że ojciec nie ufa Bo
gu, bo pyta o tak przyziemne sprawy.
Pewna grupa zborowych entuzjastów u z n a ła , że n a jle p s z y m s p o s o b e m e w a n g e lizo w a n ia b ę d z ie śp ie w a n ie pieśni i głośna m odlitwa innymi języ
kami na c e n tra ln y m p la c u m iasta.
W ten s p o s ó b lu d zie zo b a c z ą , że Bóg czyni cudow ne rzeczy, że Pięć
dziesiątnica trwa do dzisiaj. Na nic zdały się „nieduchowe" rady przeło
żonych. Młodzi jak pomyśleli, tak zro
bili. Kilkakrotne w yjścia i p u b liczn a dem onstracja „darów duchow ych” nie przyniosły żadnych pozytyw nych re
zultatów, a grupa z czasem przestała się spotykać i jej członkowie pojedyn
czo poznikali ze zboru.
N
ieraz zastanawiam się nad spokojem apostoła Piotra śpiącego w noc przed egzekucją. Pilnowało go szesnastu żołnierzy, ponieważ Herod postanowił ściąć go następnego dnia, lecz Piotr spokojnie spał. Być może dlatego, że trzymał się słów, jakie Je
zus mu powiedział: „...le c z g d y się ze
starzejesz...” (J 21,18), a przecież je
szcze nie był w podeszłym wieku, dla
tego był spokojny, że włos mu z gło
wy nie spadnie. Czytamy też, że tej nocy zbór żarliwie się o niego modlił (Oz 12,5). Ten sam grecki wyraz ekte- nos - g o rliw ie , ż a rliw ie użyty je s t w przypadku modlitwy Jezusa w Get
sem ane (Lk 22,44) oraz w te kście mówiącym o gorącej miłości bratniej ( 1 P 1,22). N a to m ia s t inne w y ra z y greckie pochodzące od zelos - żarli
wość, zapał, zazdrość oddają postawę człowieka, który jest tak zapalony do jakiejś sprawy lub osoby, że staje się wręcz jej fanatykiem . Może to mieć znaczenie dodatnie: np. gorliwi rzecz
nicy dobra (1P 3,13), gorliwy w do
brym działaniu (Tt 2,14), ale często określa postawy ujemne. Apostoł Pa
weł stwierdził, że w okresie przed na
wróceniem jego żarliwa miłość do Bo
g a i g o rliw o ś ć w w a lc e z „s e k tą chrześcijaństwa” były fanatyzmem (Dz 22,3; Ga 1,14). Znamy też Szymona, zwanego Gorliwcem (Zelota) (Lk 6,15).
W „Małej encyklopedii biblijnej” (Aslan,
Od redakcji Kraków 1994) czytamy: „Zeloci: grupa ekstremistów żydowskich, którzy drogą terroru i powstań zbrojnych chcieli wy
zwolić lud spod panowania rzymskiego;
część z nich (...) uważała się za gorli
wych rze czn ikó w B ożej s p ra w y ( . .. ) ”.
Przykład działania takiej grupy podają Dzieje A postolskie: „Po nim w ystąpił w czasie spisu Juda Galilejczyk i pocią- gną/ W za sobą, a/e / on zg/nął, a wszy
s c y k fb rz y do n/e g o przys/a//, posz//
w rozsypkg" (5,37).
J
akie z tego wnioski? Gorliwość, żarliwość i zapał dla Bożej sprawy to dobre cechy każdego chrześcija
nina. Entuzjazm wiążący się z pierw
szymi doznaniami duchowymi takimi jak n a w ró c e n ie , ra d o ś ć p rz e b a c z e n ia wszystkich grzechów, chrzest Duchem Świętym, pojawiające się dary duchowe to coś bardzo naturalnego u odrodzo
nego człowieka. Ale nie jest to jedyne paliwo dla naszej duchowości. Potrzeb
ne są jeszcze roztropność i trzeźwość.
M łody Tymoteusz dow iedział się od sw ego d u ch o w e g o ojca, Pawła, że Duch Święty jest Duchem mocy, miło
ści i trzeźwego myślenia (2Tm 1,7).
Trwałe będą skutki naszego entuzjazmu i zapału jedynie wtedy, gdy towarzy
szyć im będzie mądrość. Nikt z nas nie jest mądry sam z siebie. Mądrość pochodzi z góry, od Ojca światłości, wnosi ją w nas Boże Słowo przyjmowa
ne pod natchnieniem Ducha Świętego.
Równie nieodzownym elementem jest życiowe doświadczenie. Dojrzewa się w miarę upływu czasu i popełnianych błędów. Można ich uniknąć, gdy się chce uczyć na błędach innych ludzi.
A le b yw a m y z b y t p e w n i s ie b ie ...
Później Piotr był ostrożniejszy w ocenie siebie i innych sług Bożych. Widzimy to chociażby w przypadku widzenia, ja
kie otrzymał w domu Szymona garba
rza w Joppie. Trzymał się wtedy mocno swego przekonania, ale był też wrażli
wy na głos Ducha Świętego, czego skutkiem było nawrócenie pogan w Ce
zarei. Bo duchowość człowieka odro
dzonego to nie ludzka gorliwość, lecz odrodzony duch i uświęcony umysł, jak to powiedział ap. Paweł: „Gorliwością nie dokuczliwi, duchem wrzący, Panu słu- źący"* (Rz 12,1).
Kazim ierz Sosulski
* p rze kła d interlinearny
CHRZEŚCIJANIN
Powołani do uczniostwa
Nie wy mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was, abyście szli i owoc wydawali i aby owoc wasz był trwały, by to, o cokolwiek byście prosili Ojca w imieniu moim, dał wam. To przykazuję wam, abyście się wzajemnie miłowali.
j 15, 1 6 . 17« G d y C ć ry s fu s w zyw a cz/o w /e ka , fo ka że m u p rz y /ś d / u m rz e ć " - po - w ie d z ia ł D ie tric h B o n h o e ffe r, n ie m ie c k i te o lo g , m ę c z e n n ik . W tym z a s k a k u ją c y m tw ie rd z e n iu z o s ta ła p rz e d s ta w io n a is to ta ra d y k a ln e g o , b e z k o m p ro m is o w e g o , p ra w d z iw e g o ch rze ścija ń skie g o uczniostw a. Rzecz ja sn a , ró żn e są fo rm y u m ie ra n ia . Nie każdy b o w ie m chrześcijanin jest w ezw any - ja k w łaśnie B onhoeffer - b y d o s ło w n ie b y ć m ę c z e n n ik ie m . Ale je st pra w d ą , iż każdy c h rze ś ci
janin je s t w e z w a n y d o w y ra ź n e g o i o d d a n e g o uczniostw a.
U c z e ń . C z a s o w n ik m a n th a n o (u c z y ć ) w y s tę p u je ty lk o 2 5 ra z y w N ow ym T e sta m e n cie , z te g o 6 razy w E w angeliach, natom iast rze
c z o w n ik m a th e te s (u cze ń ) aż 264 razy i to w yłą czn ie w E w angeliach i D ziejach A p o s to ls kic h . W ś w ie c kiej g rece rze czo w n ik ten oznacza:
term inatora p e w n eg o rzem iosła, stu
d e n ta p e w n e g o p rz e d m io tu i w re szcie u cznia ja kie g o ś n a uczyciela.
W czasach Jezusa Chrystusa spo
tykam y uczniów M ojżesza (J 9,28), którzy studiowali Prawo Mojżeszowe o ra z u c z n ió w i fa ry z e u s z ó w (Mik 2,18), którzy z kolei zajmowali się po- znawaniem tradycji żydowskiej zarów
no przekazanej w pisanej Torze (Sta
ry Testament), jak i ustnej (tradycja ojców). Ci uczniowie byli całkow icie oddani swoim rabinom, nie mogli stu
diow ać Pism bez komentarzy i prze- w o d n ictw a sw oich nauczycieli, c h o ciaż w przyszłości, po intensywnym przyg o to w a n iu , sam i m ieli stać się nauczycielam i. B ardziej zbliżeni do chrześcijańskiej koncepcji ucznia byli uczniowie Jana Chrzciciela. Naśladu
jąc sw ego nauczyciela - pościli i mo
dlili się (M k 2,18; Łk 11,1), w iedli s p ó r z p rz y w ó d c a m i ż y d o w s k im i
4
każdy ch rześcijan in je s t w e z w a n y do wyraźnego i oddanego uczniostwa
(J 3,25), pozostaw ali lojalni w o b e c Jana zarówno podczas jego uwięzie
nia (Mt 11,2), jak i śmierci (Mk 6,29).
W odróżnieniu od uczniów Mojżesza czy faryzeuszy byli oni całkowicie o d dani sw ojem u M istrzowi i je g o p o słannictwu, jego poselstwu.
W id zim y zatem , że p o d sta w o w e ce c h y p o ję cia uczniostw a były okre- ślone, g d y Jezus ro zp o czyn a ł sw oją
służbę. Ale je d nocze śn ie , g d y w e- źm iem y pod uw agę, że to on sam p o d ją ł inicjatywę, by pow ołać ludzi do naśladow ania siebie, że w ezw ał ich p rz e d e w s z y s tk im d o s ie b ie , a nie ty lk o d o s w o je j n a u k i, że o cze kiw a ł od nich ca łko w ite g o po
s łu s z e ń s tw a , źe u c z y ł ich s łu ż b y i ostrzegał, iż spotka ich cierp ie n ie oraz że ze b ra ł w okół siebie różno-
CHRZEŚCIJANIN
N r 7 -8 /9 7 (546-547)
rodny tłum zw ykłych ludzi - to staje się oczyw iste, iż Jezus stw orzył no
wy, radykalny i je d y n y typ, je d yn y w zór uczniostw a.
U czniow ie P ańscy zostali p o w o łani przez Jezusa. W k rę g a ch rabi- n a c k ic h u c z e ń w y b ie ra ł s w o je g o n a u cz y c ie la i d o b ro w o ln ie w s tę p o w ał do je g o szkoły. A le g d y chodzi o Jezusa, to inicjatyw a należy c a ł
k o w ic ie d o n ie g o . S zym o n i A n drzej, Ja ku b i Jan, Lewi, Filip, i inni
- w szyscy oni zostali o s o b iście p o wołani przez Jezusa, by go naśla
dow ać. N awet kiedy m ło d y b o g a ty książę p rz y b ie g ł do Je zu sa i za d a ł
„d o b re m u n a u cz y c ie lo w i” p o d s ta w o we pytanie, Je zu s p rz e d s ta w iw s z y mu a b s o lu tn e w ym o g i u czn io stw a, dodał: P rzyjdź i n a śla d u j mnie.
Byli niektórzy, c o zo sta li p o c ią gnięci je g o pew nością, jakością jego nauki i m ocą c u d ó w i chcieli przyłą
czyć się do Jezusa i je g o uczniów, ale zawsze był to Jezus, który po
d a w a ł tru d n e w a ru n ki u c z n io s tw a , których w ym agał, które stawiał. Dla wielu było to czasem za dużo. Twar- c/a to mowa, któ ż ye/ s/uchad m oźe?- mówili (J 6,60) i opuścili go. Zostało tylko Dwunastu, których on w y b ra ł i pow ołał do siebie po całej nocy s p ę d zo n e j w m odlitw ie. To byli ci, których Bóg mu da ł (J 17,9). Ale c h o c ia ż d w u n a s tu a p o s to łó w było czym ś wyjątkowym , to ten fakt Bożej inicjatyw y i C hrystusow ego po w o ła nia leży u podłoża stania się ucznia
mi C hrystusa: N ie w y m n ie w ybraii- śc/e, a/e Ja w as w ybra/em / p tze zn a - czy/em was, a b yśc/e sz// / o w o c w yda- wali i a b y o w o c wasz b y ł trwały, b y to, o cokolw iek b yście p ro sili O jca w im ie n iu m o im , d a ł w am . To p rz y k a z u ję wam, a b yście się w zajem nie m iłow ali (J 15,16-17).
D wie s p ra w y w z w ią zku z tym m o g ą nas z a in te re so w a ć:
Po p ie rw s ze , g d y p a trz y m y na s ie b ie ja ko na uczniów , którzy zo
stali o s o b iś c ie w yb ra n i p rze z J e z u sa, w ó w c z a s m a to w p ły w na całe n asze n a sta w ien ie d o n ie g o i daje m o ty w y d o p ra c y, k tó rą on nam dał, z le cił. Popatrzm y, jeśli ktoś z o s ta ł w y b ra n y , b y r e p r e z e n to w a ć sw ój kraj np. na o lim p ia d z ie , to je g o c a łe n a sta w ie n ie i p o d e jś c ie do te g o w y d a rz e n ia b ę d z ie z u p e łn ie inne niż kog o ś, kto w y b ra ł się tam ja k o w id z , k ib ic . U re p re z e n ta n ta b ę d z ie m y ś w ia d k a m i c a łk o w ite g o
i o fia rn e g o p o ś w ię c e n ia się z a d a niu, c z ę ś c io w o z uw agi na p rz y w i
lej b y c ia w y b ra n y m , p o w o ła n y m . B ę d zie w ó w c z a s w y s tę p o w a ć silne p o c z u c ie o d p o w ie d z ia ln o ś c i, ja k ie go nie m a n a w e t n a jb a rd zie j e n tu z ja s ty c z n y tu ry s ta - kib ic. K o ś c ió ł d zisia j c ie rp i z p o w o d u du że j lic z b y tych , którzy uw ażają, iż to oni
„p o d ję li d e c y z ję d la C h ry s tu s a ” lub tych , którzy są d zą , że to oni sam i p o sta n o w ili p rz y łą c z y ć się d o o k re ś lo n e g o zb o ru . Takie z e ś ro d k o w a - ne na czło w ie k u p o ję c ia o z n a c z a ją d u c h o w ą śm ie rć a lb o p rzyn a jm n ie j d u c h o w ą b e z o w o c n o ś ć . T y lk o w ó w c z a s , g d y z a c z n ie m y w id z ie ć s ie b ie s a m y c h ja k o w y b r a n y c h i o b d a r z o n y c h z a d a n ie m p rz e z C h ry s tu s a , b ę d z ie m y m ie ć p ra w d z iw e p o c z u c ie n a s z e j o d p o w ie d z ia ln o ś c i w s k ła d a n iu c ia ła n a s z e g o ja k o o fia ry żyw e j, ś w ię te j i m iłe j B o g u (Rz 12,1).
A p o sto ło w ie nie m ogli u c ie c od tej ś w ia d o m o ści B o że g o przym usu:
Bo m y nie je s te ś m y h a n d la rz a m i S ło
wa B o ż e g o , ja k w ie lu in n yc h , le c z m ó w im y w C h ry s tu s ie p r z e d o b li
c ze m B o g a ja k o lu d zie szczerzy, ja k o lu d zie m ó w ią c y z B o ga (2K or 2,17).
D latego, m a ją c tę służbę, która nam została p o ru c z o n a z m iłosierdzia, nie u p a d a m y na d u c h u (2K or 4,1). Pa- we/, s/u g a Je zu sa C hrystusa, p o w o - ła n y na apostoła... w szystkim , u m iło w a n y m B o g a , p o w o ła n y m ś w ię ty m (Rz 1,1.7). W iedząc, b ra c ia um iłow a
ni p rz e z Boga, ż e zo sta liście w ybrani (1Tes 1,4). A lb o c z y nie w iecie, że c /a /o w a s z e /'e s f ś w /ą fy n /ą D u c h a Św/pfego, W r y yesf w w as / k/b re g o m a c/e o d B oga, / ż e o/e oa/eżyc/e też d o s ie b ie s a m y c h ? D ro g o ś c ie b o w iem k u p ie n i (1K or 6,19-20).
P o d o b n e p rz y kła d y m ożna m no
żyć. Tchnie z nich w szystkich silne p o c z u c ie B o że g o pow ołania, in icja tyw y p o d jęte j p rze z C hrystusa, su w e re n n e g o działania, p ra c y D ucha Ś w ię te g o . Te c z y n n ik i d a w a ły lu d zio m B ożym o d w a g ę w ś w ia d e c tw ie, siłę d o z n o s z e n ia c ie rp ie n ia
i p ro w a d z e n ia ży c ia g o d n e g o p o w o łania ja k im z o s ta li p o w o ła n i (Ef 4,1).
Po drugie, Pan nas "pow ołuje do w sp ó ln e g o , w sp ó ln o to w e g o ucznio
stwa. Powołuje nas do dzielenia się życiem naszym zarów no z nim, jak i ze so b ą naw zajem we w sp ó ln o cie w m iło ś c i. W ła ś n ie d la te g o je g o tw ierdzeniu: Nie w y m nie w ybraliście, a /e J a w a s w y b ra /e m , to w a rz y s z y p rzykazanie: a b y ś c ie się w zajem nie m iłow ali (J 15,16-17). I w łaśnie po tej m iłości ludzie poznają, iż je s te śm y je g o u czn ia m i (J 13,34n). Tylko p rz e z m iło ś ć w z a je m n ą m o ż e m y być ow ocni w Je g o służbie, a na
sze m odlitw y m o g ą być skuteczne (J 15,16; Mt 18,19). U czniostw o nie jest n ig d y lekkie. C zęsto m og ą mu tow arzyszyć ból i łzy, a często ta k
że bę d ziem y musieli przem yśleć na nowo nasze w artości i am bicje, gdy p ra g n ie m y p o w a ż n ie n a ś la d o w a ć C hrystusa. Nie jesteśm y je d n ak w e zwani do w yjścia na spotkanie temu w yzw aniu o w łasnych siłach. O bok w ew nętrznej m ocy D ucha Świętego, Bóg chce, byśm y dośw iadczali d o da ją cej otuchy, w spierającej miłości innych uczniów Jezusa. To w łaśnie w s ile n a s z y c h w s p ó ln y c h w ię z i w C hrystusie m ożem y w yg ra ć bitwy z siłami cie m n o ści i p o m ó c jeden d ru g ie m u w y k o n a ć z a d a n ie , które Bóg nam zlecił.
Edw ard Czajko
fakt Bożej inicjatywy i Chrystusowego
powołania leży u podłoża stania się
uczniami Pana Jezusa Chrystusa
Yonggi Cho o m odlitw ie
M odlitwa
k l u c z d o p r z e b u d z e n i a Bóg tak nas stw o rzył, że kie d ycoś robimy, m usim y w ie d z ie ć , jaki cel ma nasza praca, a także jakie przyniesie nam korzyści. I nie zm ieni
my tego, bez względu na to jak bar
dzo nam się to nie p o d o b a . Jeśli zdam y sobie sprawę z korzyści, jakie przynosi modlitwa, będziem y m odlić się co najmniej dwa razy więcej.
P odstaw ą m o tyw a cji jest g o rą ce pragnienie. Każdy, kto się modli musi się nauczyć gorąco pragnąć rozma
w iać z B ogiem . M odlitw a staje się dla niego największą potrzebą. Jak m ożna ją kszta łto w a ć? M usisz do- strzec czasow e i w ie czn e korzyści jakie przynosi.
Biblia przedstawia nam wielu m ę
żów modlitwy. Na przykład Mojżesza, k tó ry b y ł n ie z w y k le b lis k o B o g a . Mógł przem awiać z m ocą nie tylko przeciwko wrogom Stwórcy, ale także do Bożego Ludu. K iedy się modlił, na Egipt spadły plagi, a Morze Czer
wone rozstąpiło się przed Izraelem.
Jak to się stało, że jego m odlitw a posiadała tak potężną siłę? P odpo
rządkował jej całe swoje życie.
Także Dawid był człowiekiem o d danym modlitwie. Kiedy został nama
szczony na króla Izraela - na tronie sie d z ia ł je s z c ze Sauk D awid m ógł się czuć zniechęcony faktem, że tak niewiele osób w idziało w nim prawo
witego w ładcę, ale dzięki m odlitwie w je g o s e rcu m ie s z k a ła n a d z ie ja . Czekał, aż Bóg posadzi go, zgodnie z obietnicą, na tronie Izraela. Dzięki bliskiej relacji z Bogiem miał dosyć siły, a b y n ie z a b ić S a u la , k ie d y nadarzyła się ku temu okazja. Kiedy Dawid został w ładcą po śmierci Sau
la, zajął się przede wszystkim spro
w a d z e n ie m S k rz y n i P rz y m ie rz a i u tw orzeniem ce n tru m u w ie lb ie n ia w Izraelu. Jeśli przyjrzym y się sile królestwa i życia Dawida, z łatwością odkryjem y gdzie znajdow ało się jej źródło - w modlitwie.
Mimo to nikt n ig d y nie m iał tak bliskiej społeczności z Ojcem jak Je
go Jednorodzony Syn - Jezus Chry
stus. Zanim Jezus rozpoczął swą pu
bliczną służbę, wiele godzin spędził ro zm a w ia ją c ze sw oim O jcem . Był znany z tego, że bez w zględu na porę m odlił się na osobności. To by
ło źródło Jego mocy. Nie robił nic, zanim nie objaw ił Mu tego Ojciec.
Czy jesteś zmęczony swoją bezsil
ną modlitwą? Czy jesteś przygotowany na to, aby w swoim zborze przejąć s łu ż b ę m o d litw y , a b y m o d lić się 0 moc dla swojej społeczności, modlić się o swoich sąsiadów i swoje miasto?
Jeśli stanie się to twoim pragnieniem, w te d y Bóg p rzem ieni tw o ją służbę 1 życie obdarzając cię nową siłą.
Nauczyłem się, że modlitwa zależy od mocy Ducha Świętego. Nie może
my podobać się Bogu dzięki własnej sile czy naturalnym zdolnościom. Tylko poprzez Ducha Świętego stajemy się Bogu bliżsi. Kiedy polegałem na mocy Ducha Świętego - widziałem działanie m ocy Bożej w moim życiu. Jak to możliwe, że kierując największym zbo
rem na świecie mogę znaleźć czas na podróżowanie po świecie i głoszenie na c h rz e ś c ija ń s k ic h k o n fe re n cja ch ? Jak zn a jd uję czas na p row adzenie chrześcijańskich programów telewizyj
nych na trze ch ko n tyn e n ta ch ? Z a
wdzięczam to mocy Ducha Świętego, która towarzyszy mi od chwili, kiedy swoje życie poświęciłem modlitwie.
Jeśli w czasie modlitwy masz kon
takt z Bogiem, przede wszystkim od
czuwasz swoją grzeszność. Nikt nie powinien być z siebie dumny stając w Bożej obecności. Kiedy zdasz so
bie sprawę ze swojej małości wobec Boga, będziesz przed Nim wyznawać swoją grzeszność i pokorę. To wcale nie znaczy, że zostałeś w ykluczony z Bożego Ludu. Jezus Chrystus za
płacił wystarczającą cenę za każdego wierzącego. Mimo to, jeśli stwierdzisz że masz prawo do stania przed Bo
g ie m , p o s ta w iłe ś p ie rw s z y k ro k w przepaść. W twoim życiu nie może być dumy i duchowego upadku!
Kolejną całkowicie naturalną reak
cją jest pragnienie otrzymania prze
baczenia grzechów. Kiedyś nie zda
wałem sobie z tego sprawy, ale od czasu, kiedy włączyłem to do moich modlitw, Duch Święty zaczął wskazy
w a ć na te rze c zy w m oim ży c iu , które p o w in n y zo sta ć u regulow ane przed Bogiem. Może powiesz, że to z b y t tru d n e . P a m ię ta j je d n a k , że w ten sposób twoja modlitwa stanie się głębsza.
Bóg nigdy nie wybierał do w ypeł
niania swojej woli ludzi doskonałych.
W idzimy to wyraźnie, kiedy czytam y o tym, jak do swego planu wybrał Ja
kuba czy Dawida. Widać to wyraźnie w tym, że w yb ra ł mnie. Ja zwykle chodzę własnymi drogami, i nie za
wsze są to Jego drogi. Dlatego moim z a d a n ie m je s t p o z w o lić D u c h o w i Świętemu, by mnie prowadził i niósł swoimi ścieżkami do samego Boga.
Nie jesteśmy w stanie zrobić nic do
brego o własnych siłach, ale z Jego ła
ską możemy wszystko. Wszystko, cze
go potrzebujemy by osiągnąć jakikol
wiek cel, to Boża łaska. Jak ją otrzy
mać? Stając pokornie przed Bogiem.
N aszym p ro b le m e m je s t to, że zw ykle w iele m yślim y o m odlitw ie, czytam y o niej, a także słuchamy na
uczania o niej, ale nie znajdujem y c z a s u , b y się m o d lić . N a jw y ż s z y cza s z ro z u m ie ć , że m o d litw a je st źródłem mocy. Najwyższy czas podą- żyć za Duchem Świętym. Najwyższy czas zacząć się modlić!
O pracowanie redakcyjne na podstaw ie książki Davida Yonggi Cho Prayer - K ey to Revival
6 CHRZEŚCIJANIN
N r 7 -8 /9 7 (546-547)
M iniatura egzegetyczna Albowiem nie wstydzę się ewangelii Chrystusowej, jest ona bowiem mocą Bożą ku zbawieniu każdego, kto wie
rzy, najpierw Żyda, potem Greka. Rz 1,1
Co jest takiego w tej Dobrej Nowinie, co czyni ją nie
odzowną zarówno barbarzyńcy i niemądremu, jak i mądremu i Grekowi? (w. 14-15). Apostoł odpowiada wyraźnie: Ewange
lia jest „m o cą Bożą ku zbaw ieniu” . Nie jest w ięc żadną z odmian religii, którą moglibyśmy zgodnie z naszymi predy
spozycjami i potrzebami umieścić - lub nie - na marginesie życia. Nie chodzi w niej także o nasze szczęście. Ludzie są na swój sposób szczęśliwi również bez Jezusa i sprzeczanie się, że z Nim byliby szczęśliwsi - jest bezcelowe. Nie chodzi również o to, by znaleźć w niej rozwiązanie lub radę w róż
nych życiowych problemach i kłopotach. Gdy prowadzimy ewangelizację mając na uwadze wyżej wymienione cele, co dzisiaj - jak powiada Werner de Boor - często się zdarza, to postawimy się w przykrej sytuacji. Zaczniemy bowiem konku
rować z różnymi postawami i poglądami filozoficznymi i reli
gijnymi, które również, i to bynajmniej nie bez powodzenia, pomagają ludziom osiągnąć ład wewnętrzny i życiową har
monię.
Ewangelia jest tym, czym jest tylko dlatego, iż jest „m o
cą Bożą ku zbaw ieniu". A jeśli poważnie myślimy i mówimy 0 zbawieniu, to znaczy, że istnieje w nas św iadom ość śmiertelnego zagrożenia. To śmiertelne zagrożenie istnieje.
Bo istnieje grzech, a zapłatą za grzech jest śmierć. Histo
ria świata zmierza ku wielkiemu Dniu Sądu Bożego. Urato
wani zostajemy od tego śmiertelnego zagrożenia tylko i wy
łącznie dzięki działaniu Boga, które przyjmujemy, i na które to zbawcze działanie wyrażamy zgodę.
Ewangelia jest Ewangelią o Jezusie Chrystusie i Ewange
lią Jezusa Chrystusa. Głosi nam, że Jezus wydany został za grzechy nasze i zmartwychwstał dla naszego usprawiedliwie
nia. I dlatego ta Ewangelia ma być głoszona wszystkim lu
dziom, gdyż Bóg chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni 1 doszli do poznania prawdy (por. U rn 2,4). W tym też celu Pan rozkazał:
„Id ą c na cały świat, głoście ewangelię wszystkiemu stwo
rzeniu. Kto wierzy i ochrzczony zostanie, będzie zbawiony, ale kto nie uwierzy, będzie potępiony' (Mk 16,15-16). Albo według Mateusza: „Id źcie tedy i czyńcie uczniam i wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Ś w iętego“
(28,19). „I będzie głoszona ta ewangelia o Królestwie po ca łej ziem i na św iadectw o wszystkim narodom, i w tedy p rzyj
dzie koniec" (Mt 24,14). Wszystkim narodom, aż po krańce ziemi. Ludziom na wszystkich kontynentach. Także ludziom wszystkich religii. W tym i Żydom - narodowi i wyznawcom religii. Na początku Żydom chronologicznie była głoszona jako pierwszym, potem poganom. Dzisiaj ma być głoszona jednocześnie.
W świetle wersetu, który rozpatrujem y i innych w na
szym tekście miniatury przytoczonych co najmniej dziwnie musi zabrzm ieć w naszych uszach następująca notatka kronikarska z życia ch rze ścija ń skie g o : „S yn o d K ościoła E w a ngelicko-R eform ow anego w N ie m cze ch w ypow iedział się p rze ciw m isji wśród Żydów. Elementem egzystencji eku
m enicznej K ościoła je s t ba cze n ie na »jedyny w swoim ro
dzaju« stosunek m iędzy Bogiem a ludem Izraela - czytam y w d e k la ra c ji z a ty tu ło w a n e j: »M isja - ekum enia - p a rtn e r- sfwo«, którą przy/ą/ Synod na zakoóczen/e o b ra d w dn/u 2 kwietnia. Tekst deklaracji został przekazany parafiom do dal
szej refleksji. K o śc ió ł E w angelicko-R eform ow any w N iem czech zrzesza 200 tysięcy członków " (Studia i Dokumenty Ekumeniczne, Warszawa 1996, Nr 2/96, s. 155).
Parafie, o d rzu ćcie tę deklarację: Nie w ten bowiem sposób należy czynić zadość z powodu swojej narodowej winy. Pozbawić Żydów Ewangelii - to byłby szczyt antyse
mityzmu. Ewangelia Chrystusowa jest m ocą Bożą ku zba
w ieniu... najpierw Żyda, potem Greka.
E dw ard Czajko
Do rodzin osób niepełnosprawnych umysłowo
O d d w ó c h la t sta ra m y się ro z w in ą ć w krę g a ch e w a n g e lic z n y c h chrześcijan służbę w ś ró d rod zin m a ją cych o so b y n ie p e łn o s p ra w n e u m y s ło w o (dzieci i dorośli). W c z e rw c u u b ie g łe g o roku w Rudce n /B u g ie m z o rg a n iz o w a liś m y o b ó z dla takich rodzin. Rodzice n ie ty lko o d p o czę li, ale m o g li się w ie le nauczyć, co m o żn a robić z takim i dziećm i.
G ościliśm y g ru p ę chrześcijan z W alii, któ rzy p ro w a d z ili zajęcia z dziećm i. O b e c n e b yły też dzieci z d ro w e , co m ia ło p o z y ty w n y w p ły w na n ie p e łn o s p ra w n y c h .
W ty m roku p la n u je m y p o d o b n y o b ó z w o ko lica ch W arszaw y. R ów nież ty m razem u d zia ł w e z m ą goście z W alii.
Term in: 2 6 .0 6 . - 0 9 .0 7 . br. Koszt za je d e n dzień: dzieci - 12 ,0 0 zł, dorośli - 17,00 zł. Koszt za całość: dzieci - 17 0 ,0 0 zł, dorośli - 2 4 0 ,0 0 zł.
A p e lu je m y d o z b o ró w , a b y w s p ie ra ły m a te ria ln ie tych, którzy ch c ie lib y skorzystać z ta k ie g o o b o zu , ale ich nie stać. Z w y k le sami k rę p u ją się prosić o p o m o c , stąd nasz apel.
S zcze g ó ło w e in fo rm a c je m o żn a uzyskać p o d adresem : A n n a Jankow ska, ul. R enesansow a 1 9 /9 2 , 01-701 W a r
szawa, tel. 0 - 2 2 /6 6 3 10 7 0 .
H e n ry k K u feld , p asto r zb oru b aptystycznego w Lublinie
twa II fain land
iPrzyl.
Duncanshy
r&dka
'Aberdeen
:n Ńevisi
Ci którzy proszą Boga o przebudzenie, muszę być przygotow ani na to, że Bóg będzie działał w swój sposób, a nie w edług ich programu. Jednak Jego suwerenność nie zwalnia człowieka od odpowiedzialności. Bóg jest Bogiem p rz e b u d z e n ia , ale czło w ie k sta n o w i w nim czynnik , dzięki które
mu przebudzenie jest możliwe. Pragnienie przebudzenia - to jedno, nato
miast pełne zaufania oczekiwanie spełnienia naszych pragnień - to drugie
Peggy Smith m iała osiem dziesiąt c z te ry la ta i b y ła n ie w id o m a . Jej młodsza o dw a lata siostra Christine była prawie zgięta w pół z powodu artretyzmu. A jednak we w czesnych godzinach rannych zimą 1949 roku w małej chatce w pobliżu wioski Ba
rvas na w yspie Lewis należącej do H y b ry d ó w S z k o c k ic h za w sz e b yły pogrążone w gorliwej modlitwie. Tego poranka Bóg naw iedził je w szcze
gólny sposób, dając im niewzruszoną pew ność, że przebudzenie, o które od m ie s ię c y m o d liły się z innym i ludźmi, było już blisko. Peggy powie
działa do swojej siostry po celtycku (posługiw ały się tylko tym językiem):
- Oto co o b ie c a ł Bóg: Wyleję wodę na tego, kto je s t spra g n io n y i po w ó dź na wyschłą ziem ię - a m am y do czynienia z Bogiem dotrzym ującym przymierza.
K ilka m ie s ię c y w c z e ś n ie j P e g g y miała od Boga sen, w którym widziała, że przychodzi przebudzenie i kościoły znów wypełniają się młodymi ludźmi.
Wtedy wydawało się to nieprawdopo
dobne. Chociaż tuż przed drugą wojną światową dało się zauważyć wyraźne działanie D ucha Bożego, to jednak wojna zebrała swoje żniwo. Wielu ludzi opuściło wyspę idąc do wojska albo podjęło się innych służb związanych z wojskiem. Niektórzy nie wrócili, a ci którym się udało, byli duchowo wyjało
wieni i zagubieni. W 1949 roku młode pokolenie oddalało się od Boga.
Po tym śnie, P e g g y p o sła ła po du ch o w n e g o Jam esa Murraya Mac- kaya i pow iedziała mu o tym, co jak wierzyła, było objawieniem od Boga.
P o p ro siła , a b y z e b ra ł p rz y w ó d c ó w kościoła na modlitwę. Ów mąż Boży był posłuszny objawieniu i przez w ie
le miesięcy, trzy razy w tygodniu, on i inni zbierali się w ieczorem na po
w ażną m odlitw ę przed W szechm oc
nym Bogiem. Jego żona także miała sen, w którym w idziała kościół w ypeł
niony ludźmi przejętymi stanem swo
ich dusz, a za kazalnicą stał niezna
jom y człowiek.
Tego samego ranka, gdy Bóg dał dw óm sta rszym sio stro m p e w n o ś ć nadch o d zą ce g o przebudzenia, przy
bliżył się także w szczególny sposób do grupy m odlącej się z Mackayem.
Poprzedniego wieczoru modlili się oni około dziesiątej wieczorem w stodole w pobliżu Barvas, 12 mil na północ od Stornway. Klęcząc na słomie bła
gali W szechm ocnego Boga. W czasie m o d litw y m ło d y d ia ko n z K o ś c io ła W olnych Chrześcijan w stał i przeczy
tał Ps 24: Któż m oże w stąpić na górę P a n a ? I k to s ta n ie na je g o ś w ię ty m m iejscu? Kto ma czyste dłonie i niewin
ne serce, kto nie skłania duszy swej ku p różności i nie przysięga obłudnie.
Je szcze raz p rze czyta ł ten fra g m ent i p o w ie d zia ł do m odlącej się grupy: - Bracia, m odlim y się ju ż od ty
g o d n i, o c z e k u je m y n a B o g a . A le chc/ałbym feraz zapytać: C zy czyste są nasze ręce? C zy m am y czyste serca?
Gdy nadal oczekiwali na Pana, Boża cudow na obecność w ypełniła stodołę.
O czwartej nad ranem, w edług słów D uncana C am pbella, „o p u ś c ili sferę naturalną i w kroczyli do sfery nadprzy
rodzonej. A to je s t przebudzenie” . W ielebny M ackay wyraźnie o d czu wał, że trzeba zaprosić właśnie Dun
cana C am pbella z Faith M ission na s p e c ja ln e n a b o że ń stw a . Z o sta ło to potwierdzone przez Peggy Smith. Po
w iedziała mu ona, że pewnej nocy w id zia ła Pana, który jej pow iedział, że nie tylko przychodzi p rze b u d ze nie, ale że w ybrał On także narzę
dzie, którym się posłuży - D uncana C am pbella! (Andrew Woolsey - bio
grafia D uncana Cam pbella).
Duncan Campbell opowiada: - G dy przebyw ałem w Skye, gdzie p racow a
łem i gdzie B óg łaskawie działał, otrzy
małem telegram . O dpow iedziałem , że nie m ogę pojechać do Lewis, ponieważ przygotowuję się do konw encji w innej p a r a fii, a /e na p e w n o u jm ę L e w is w swoim program ie w przyszłym roku.
Gdy usłyszały to dwie m odlące się siostry, powiedziały po prostu: - To p o
w iedział człowiek. B óg pow iedział, że on przyjedzie i będzie tu za dwa tygo
dnie. Duncan Campbell opow iada da
lej: „N ie potrafię wyjaśnić, ja k to się sta
ło, że konwencja została odwołana. Mo
gę tylko powiedzieć, że modlitwa Peggy została w ysłuchana i p o d w ó ch tyg o dniach znalazłem się na w yspie!"
Na pierwszym nabożeństwie Dun
cana C a m p be lla w prezbiteriańskim kościele parafialnym w Barvas pano
w ał duch wielkiego oczekiwania. Miej
s c o w y d ia k o n s tw ie r d z ił: - P a n ie Campbell, nad nam i unosi się Bóg. Na pew no dokona przełomu. Chociaż było to dobre nabożeństwo, ze wspaniałym ś p ie w e m i w o ln o ś c ią w m o d litw ie i głoszeniu, nie wydarzyło się jednak nic więcej. Pod koniec nabożeństwa ten sam diakon powiedział Duncano- wi: - Proszę się nie zniechęcać. Bóg p rz yc h o d z i. Słyszę ju ż tu rko t k ó ł n ie biańskiego p o w o zu... Potem zapropo
nował wyczerpanemu podróżą Dunca- nowi, żeby spędzili noc na modlitwie!
Około trzydzieści osób przeniosło się do pobliskiej chaty.
Duncan Campbell tak opisuje to, co się w tedy w ydarzyło: „B ó g z a czyn a ł działać, niebiosa się otwierały, upadliśmy prze d Bogiem na twarz i tak leżeliśmy.
N a d e s z ła trz e c ia n a d ra n e m i w te d y WKROCZYŁ BÓG. O koło tuzina m ęż
czyzn i kobiet leżało na ziemi, oniemia
łych. Coś się wydarzyło. Wiedzieliśmy, że m oce ciem ności zostaną odepchnięte.
Opuściliśmy chatę o trzeciej rano i spo
tkaliśmy mężczyzn i kobiety szukających Boga. Szedłem wiejską drogą i spotka
łem trzech m ężczyzn leżących twarzą do ziemi, wołających do Boga o zm iło
wanie. We wszystkich domach paliło się światło, nikt nie myślał o spaniu”.
G d y D u n c a n i je g o p rz y ja c ie le zgrom adzili się w kościele późnym rankiem, wszystkie m iejsca były zaję
te. Strumień autobusów napływał ze wszystkich części wyspy, a nikt nie p o tr a fił p o w ie d z ie ć , kto k a z a ł im przyjechać. Potem rzeźnik przywiózł w swoim sam ochodzie siedmiu męż
czyzn z odległości siedemnastu mil.
W szyscy się nawrócili. Przebudzenie rozpoczęło się na dobre. Duch Boży działał. W całym kościele mężczyźni i kobiety wołali do Boga o zm iłow a
nie. Niektórzy w padali w trans, nie
którzy omdlewali, wielu płakało.
C am pbell w yp o w ie d z ia ł b ło g o s ła wieństwo kończące nabożeństwo i pra
wie w szyscy opuścili kościół. Nagle młody człowiek zaczął się modlić. Tak bardzo przejęty był stanem dusz swo
ich przyjaciół, że m odlił się prawie p rze z trz y kw a d ra n se .
W tym c z a s ie lu d z ie wrócili do kościoła, a z nim i je s z c z e w ie lu in
nych, tak że na zewnątrz zgromadziło się dwa ra
zy więcej ludzi, niż we
szło do środka. Z jakichś zadziwiających powodów p rz y b y li ze S tro n o w a y i Ness oraz z innych pa
rafii. O czwartej nad ra
nem n a s tę p n e g o d n ia D u n c a n w y p o w ie d z ia ł błogosławieństwo po raz drugi.
Nawet w tedy nie był w stanie iść do dom u i położyć się spać. Gdy już w ychodził z kościoła, przybył posłaniec z wia
d o m o ś c ią : - P a n ie
Campbell, ludzie z drugiej części parafii z e b ra li się p rz y posterunku policji. Są w wielkiej duchowej rozterce. Czy może p a n p r z y jś ć i s ię z n im i p o m o d lić ? Cam pbell poszedł tam i oto jaki za
stał widok: Pod rozgwieżdżonym nie
bem, na drodze i przy chacie, stali ludzie - a w szyscy wołali do Boga o zmiłowanie. Nadeszło przebudzenie.
Przez p ię ć ty g o d n i n abożeństw a tr w a ły o d w c z e s n e g o ra n k a do późnej nocy albo do w czesnego ra
na. Podobnie działo się w pobliskich parafiach. To, co wydarzyło się w Ba
rva s, w ie lo k ro tn ie się p o w ta rz a ło . Duncan C am pbell stwierdził, że ce chą tego przebudzenia było przejmu
jące poczucie obecności Boga. Jego świętą obecność dawało się odczuć wszędzie. Grzesznicy nie byli w sta
nie jej umknąć. Oto na przykład ktoś ► •
8 CHRZEŚCIJANIN CHRZEŚCIJANIN 9
N r 7-8/97 (546-547) N r 7-8/97 |546-547)
nowo nawrócony św iadczył pewnemu m łodem u c z ło w ie k o w i, który nag le zo sta ł o g a rn ię ty p rz e ś w ia d c z e n ie m 0 grzechu i zaczął drżeć. Postanowił jednak otrząsnąć się z tego i poszedł do Stornoway; w szedł do pubu, ale usłyszał, że o b e cn i tam m ężczyźni rozm aw iają o zbaw ieniu dusz. W y
m am rotał: - To nie je s t m ie js c e dla mnie. Pójdę na tańce. Tańce już trwa
ły, ale on zdążył być zaledwie kilka minut w przedsionku, gdy podeszła do niego młoda kobieta i zwróciwszy się doń po imieniu zapytała: - Gdzie byśm y s/g zna/eż//, g d y b y B óg nas /e- raz zabiP Tego w ieczora młody czło
wiek oddał swoje życie Chrystusowi.
Nie mógł przed Nim uciec.
Stara Peggy i jej siostra cieszyły się w sp a n ia łą sp o łe cz n o ś cią z Bo
giem . A ndrew W oolsey pisze: „G d y ruch osiągnął swą pełnię, Peggy posła
ła po Duncana i prosiła go. aby udał się do m a /e j, d a/ekopo/ożonejw /osk/, a b y przeprowadz/d fam nabożeństwo. Tam- tejsi ludzie znani byli ze swojej nieprzy- c h yln o ści w obec prze b u d ze n ia . Dun- can wy/aśn// P e g g y sy/uacjg / zakw e- s//onowa/ rozsądnOśd je j p ro śb y »Poza tym n ie c z u ję , ż e b y m m ia ł s ię tam u d a ć.« Peggy obróciła niewidome oczy w k ie ru n k u je g o g ło su . Z d a w a ła się p rze n ika ć je g o duszę: »Panie C a m p bell, g d yb y żył pan tak blisko Boga, ja k powinien, i tobie o b ja w ia łb y on Swoje ta je m n ic e .« D uncan p o k o rn ie p rz y ją ł nagang / spy/a/, czy może spgdz/d z n/- m i ranek na m odlitwie. P e g g y m odliła s/g; »Pan/e, pam/g/asz, co pow/edz/a/eś mi dzisiaj rano, że w tej wiosce zbaw isz s/edm/u mgżczyzn, k/drzy s/aną s/g f//a- rami kościoła. Panie, przekazałam Two
je Słowo panu C am pbellow i i wygląda na /o, że b y / n /e p rz y g o /o w a n y b y je przy/ąd. O Pan/e, da/ m u mądrośd, po- nieważ bardzo je j potrzebuje!« Duncan udał się do wioski! Przybył tam o siód
mej wieczorem i stwierdził, że duży bu- dynek je s / wype/n/ony po brzeg/, a w/e- /e osdb przyby/o z da/eka. G d y skoń
cz y / g/os/d, d u c h o w n y zaw o/a/ g o na koniec budynku, ż e b y p rz e m ó w ił raz je s z c z e do g ru p y osdb, k/dre p/aka/y z p o w o d u sw o ic h g rz e c h ó w - w śró d nich było SIEDMIU MĘŻCZYZN Peggy!"
Zamknięte w swoje chacie Peggy 1 jej siostra przynosiły do Boga każdy dom i „tak rozumiały działanie Ducha,
że instynktownie wiedziały, gdzie zna
leźć dusze w rozterce” . Praca rozsze
rzyła się na całe Hybrydy i w 1952 roku Stornoway Gazette donosiła: „D zi
siaj na Lewis więcej osób uczestniczy w spotkaniach modlitewnych, niż przed w ybuchem p rz e b u d ze n ia b rało udział w oficjalnych nabożeństw ach niedziel
n yc h ’’. Przed przebudzeniem Storno
way miało najwyższą średnią spożycia alkoholu w Szkocji, a „bothans” - nie
legalne i nielicencjonow ane m iejsca sprzedaży alkoholu po prostu kwitły.
Po przebudzeniu jeden z właścicieli pubu narzekał: „H andel alkoholem na tej wyspie został zrujnowany".
„N ajw iększy chyba c u d wydarzyI się w wiosce ArnoT - relacjonował Dun
can C am pbell. „D ośw iadczyliśm y tam silnej opozycji, ale odw ołaliśm y się do m od///tyy p o /gżnego orgża przebudze- n/a, a w/eczory spgdza//śm y czekając na Boga. O pozycja i duchow a śm ierć uciekły p rz e d Panem życia. W ten sp o s ó b z a d e m o n s tro w a n a z o s ta ła m o c w ytrwałej m odlitw y i fakt, że nic nie le- ż y po za je j zas/gg/em, cbyba /y/ko /o, co nie je s t wolą Bożą. D zisiaj w Arnol ży/ą /udz/e, k/drzy m ogą dad św/adec- two temu, iż GDY BRACIA SIĘ M O DLI
LI, CAŁY D O M D R ŻA Ł! M ogłem tylko s ta ć w m ilc z e n iu i p a trz e ć ja k Boża moc, fala za falą, ogarniała cały dom, a p o kilku m inutach m ężczyźni i kobie
ty w duchow ym uniesieniu leżeli twarzą do ziemi. ”
D u n c a n C a m p b e ll b y ł m ą d ry m Szkotem, spraw iedliw ym mężem Bo
żym . D o b rz e p a m ię ta m m o d litw ę o przebudzenie w centrali Faith M is
sion w Edynburgu pod jego przewo
dnictwem. Pomieszczenie wypełnione było ludźmi, ale wielkie wrażenie w y
w arła na mnie jego cicha, szczera pobożność i aura duchowego autory
tetu. W idać było wyraźnie, że jest na
c z y n ie m w y b ra n y m i s z c z e g ó ln ie przygotowanym przez Boga do ode
grania wielkiej roli w przebudzeniu na H ybrydach.
Chociaż szczyt przebudzenia miał miejsce między rokiem 1949 a 1952, b ło g o s ła w ie ń s tw o sp ływ a ło je s z c ze p rz e z k o le jn e lata. N a w e t w roku 1957 Bóg nadal okazywał swoją moc.
Tym razem, ku wielkiemu zadowoleniu Duncana Campbella, stało się to na wyspie North Uist, która nigdy nie do
znała przebudzenia. A jak świadczyli później miejscowi duchowni, porusze
nie na Uist było nawet większe od te
go na wyspie Lewis. I znów działanie Ducha Bożego rozpoczęło się oraz trw a ło tylko d zię ki m o d litw ie w iary i wiernemu głoszeniu Słowa Bożego.
Tym razem jednak była w tym niezwy
kła nuta, b o w ie m w p rz e b u d z e n iu w Uist Bóg użył jako głównego instru
m entu c zte re c h sió str p ie lg rz y m e k z Faith Mission. Nabożeństwa były wy
pełnione ludźmi i co wieczór ludzie wołali do Boga o zbawienie.
W ja k iś c z a s po n a w ie d z e n iu w Barvas, James M ackay mógł napi
sać do c h rz e ś c ija ń s k ie g o c z a s o p i
sma Life a n d Work: „W naszej parafii je s / g o n a d s /o o s d b , k /d re z o s /a /y dotknięte łaskawie przez Boga w cza
sie tego przebudzenia. Bóg nadal trzy
ma je p rz y sobie; nie odeszła ani jed n a osoba".
W czasie tego przebudzenia wielu m łodych ludzi usłyszało Boże w ezwa
nie i rozpoczęło służbę. Inni pow oła
ni zostali do służby misyjnej. „Na p e wien czas - pisze Edwin Orr - g d y ro z p o c z ę ło się p rz e b u d z e n ie na Hy- b ry d a c h S zko ck/ch p o d c z a s p o s /u g / D u ncana C am pbella, w B ryta n ii ro z
błysła nadzieja. Ludzie przeżyw ali du
chow e uniesienie, m ieli widzenia i do
znaw ali zadziw iających nawróceń, ale to błogosław ieństwo nie rozszerzyło się na ang/ojgzyczną czgśd Szkoc/T.
Duncan C am pbell napisał kiedyś:
„C / k/d rzy proszą Boga o p rze b u d ze - n/e, muszą byd przygo/ow an/ na /o, że B d g b g d z /e d z /a /a / w s w ó j s p o s ó b , a nie w edług ich programu. Jednak Je
g o suw erenność nie zwalnia człowieka o d o d p o w ie d z ia ln o ś c i. B óg je s t B o g ie m p r z e b u d z e n ia , a le c z ło w ie k stanowi w nim czynnik, dzięki któremu przebudzenie je s t możliwe. Pragnienie p rz e b u d z e n ia - to je d n o , n a to m ia s t pełne zaufania oczekiwanie spełnienia naszych pragnień - to drugie".
C zy z a te m m o ż e m y się d z is ia j spodziew ać przebudzenia? Co może
my zrobić, jeśli w ogóle jest to możli
we?
Fragm ent książki Historie wielkich przebudzeń, autorstwa C ollina Whittakera, przygotow anej do druku przez Instytut W ydaw niczy „A g a p e ” w Warszawie
Biblia i teologia
Bóg
T rójjedyny
odsłonię ta tajem nica
C
h rz e ś c ija n ie o d p o c z ą tk u w ie rz y li w je d n e g o B o g a - O jc a i S t w o r z y c i e la w s z e c h rz e c z y . P o d o b n ie ja k Ż y d z i, n ie o d d a w a li c z c i b o ż k o m , ale ż y w e m u B o g u . O d rz u c a li te ż g n o s ty c k ie p o d e jś c ie d o d w o is to ści ś w ia ta - g d z ie is tn ie ją c e rz e c z y w is to ś c i z o s ta ły p o d z ie lo n e na tę d o b rą , c z y li d u c h o w ą , i złą , c z y li c ie le s n ą .K o ś c ió ł w ie rz y ł, ż e Ten, k tó ry p r z y s z e d ł n a ś w ia t i u m a r ł n a krzyżu , Syn Boży, je s t o d w ie c z n ie is tn ie ją c y m B o g ie m . W ie rz y ł te ż, że D u c h Ś w ię ty nie je s t ś le p ą s i
łą, a le o s o b ą ró w n ą O jc u i S y n o w i, s a m y m B o g ie m .
C h o c ia ż id e e te is tn ia ły w ś w ia d o m o ś c i c h rz e ś c ija n je s z c z e o d c z a s ó w n o w o t e s t a m e n t o w y c h , k o n k re ty z o w a ły się z b ie g ie m c z a su, o c z y m te ż m o g liś m y c z y ta ć w p o p r z e d n ic h c z te r e c h a r ty k u ła c h . S p o ry o b ó s tw o C h ry s tu s a i ró w n o ś ć D u c h a Ś w ię te g o p rz e p la ta ły się ze s p o ra m i o tró jje d n o - ści B o g a , p o n ie k ą d ta k ż e z n ich w y n ik a ły . P o łą c z e n ie id e i T ró jc y w je d n ą c a ło ś ć z a ję ło K o ś c io ło w i p o n a d trz y s tu le c ia . D o p ie ro S o
b ó r K o n s ta n ty n o p o lita ń s k i w 381 roku u s ta lił o fic ja ln ą fo rm u łę w y z n a ją c ą w ia rę w je d n e g o B o g a is tn ie ją c e g o w trz e c h o s o b a c h .
Ś w ia d o m o ść tro isto ści B o g a z a z n a c z a ła się w K o ście le w je g o c o
d zie n n ym życiu i liturgii. W sw oim n a u cza n iu p o d kre śla ł fa kt ze sła n ia p r z e z B o g a M e s ja s z a , J e z u s a C hrystusa, na świat, a b y Ten, przez s w o ją ś m ie rć i z m a rtw y c h w s ta n ie p rz y n ió s ł z b a w ie n ie g rz e s z n ik o m ; w yra źn ie kła d ł też n a cisk na O s o b ę i d z ia ła n ie D u c h a Ś w ię te g o . N a p rzykła d chrztu d o ko n yw a n o w imię trze ch O sób.
D o w o d e m te g o je s t fr a g m e n t je d n e g o z O jc ó w K o ś c io ła , Ire n e u sza , k tó ry p o u c z a ł:
„Taki je st z a te m p o rz ą d e k re g u ły n a s z e j w ia ry ... B ó g O jc ie c , n ie s tw o rz o n y , n ie m a te ria ln y , n ie w i
d z ia ln y ; je d e n B ó g , S tw o rz y c ie l w s z y stk ic h rzeczy, to je st p ie rw szy p u n k t n a s z e j w ia ry . D ru g i p u n k t je st n a s tę p u ją cy : S łow o Boże, Syn Boży, n a s z Pan J e z u s C h ry s tu s , k tó ry s ię o b ja w ił p ro ro k o m (...), p rze z któ re g o w s z ys tk ie rz e c zy z o stały stw orzone, który ta kże w ko ń c u w ie k u , ż e b y z r e k a p itu lo w a ć w szystkie rzeczy, stał się c z ło w ie k ie m m ię d z y lu d ź m i, w id z ia ln y m i d o tyka ln ym , po to b y z n is z c z y ć ś m ie rć , p ro k la m o w a ć ż y c ie i d o p ro w a d z ić d o c a łk o w ite g o zje d n o c z e n ia c z ło w ie k a z B o g ie m . Trzeci p u n k t to: D u ch Święty, p rze z które
g o p ro ro c y p rz e p o w ia d a li, O jco w ie uczyli rz e cz y B o żych , a s p ra w ie d li
wi zo sta li w p ro w a d z e n i na d ro g ę s p ra w ie d liw o ś c i; O n na koń cu w ie ku w y la ł się w n o w y s p o s ó b na
rodzaj ludzki ca łe j ziem i, o d ra d z a ją c c z ło w ie k a d la B o g a "
Z ko le i Ig n a c y p is z e o T ró jcy i jej d z ia ła n iu w b a rd z o o b ra z o w y s p o s ó b . C h rz e ś c ija n p rz e d s ta w ia ja k o k a m ie n ie tw o rz ą c e św ią tyn ię . Ś w ią ty n ię tę w z n o s i sa m B ó g O j
c ie c , k rz y ż J e z u s a C h ry s tu s a je s t d ź w ig ie m p rz y p o m o c y k tó re g o k a m ie n ie są p o d n o s z o n e d o góry, a D u c h Ś w ię ty liną.
J e d e n z a p o log e tó w , Teofil, był pie rw szym , który użył te rm in u „Trój
c a ” . U w ażał, że trzy d n i w y p rz e d z a ją c e s tw o rze n ie s ło ń c a i księży
c a „s ą o b ra z e m T rójcy i B o g a , J e g o S łow a i J e g o m ą d ro ś c i” .
I
re n e u s z z k o le i p o d k r e ś la ł p r z e d e w s z y s tk im je d n o ś ć B o s k ie j Istoty. Z je d n e j s tro ny m ó w ił o tym , że B ó g je s t je d e n , a z d ru g ie j z a z n a c z a ł, iż od w ie k ó w z a w ie ra w s o b ie S ło w o i M ą d r o ś ć ( S y n a i D u c h a ) . W d z ie le s tw o rz e n ia i o d k u p ie n ia B ó g u ja w n ił ich is tn ie n ie . W d z ia ła n iu S tw ó r c y u c z e s t n ic z ą S yn i D u c h ja k o J e g o „r ę c e ” , n a rz ę d z ia , b ą d ź te ż fo rm y o b ja w ie n ia . W y ra ź n ie te ż m ó w ił o tym , że O jc a m o ż n a p o z n a ć w y łą c z n ie p o z n a ją c S yna, a „b e z D u c h a Ś w ię te g o je s t rz e c z ą n ie m o ż liw ą z o b a c z y ć S ło w o B o ż e ... p o n ie w a ż p o z n a n ie m O jc a je s t Syn, a p o z n a n ie S y n a B o ż e g o m o ż n a u z y s k a ć je d y n ie p rz e z p o ś re d n ic tw o ►
CHRZEŚCIJANIN
N r 7 -8 /9 7 (546-547)
Kościół wierzy, że Ten, który przyszedł na świat i umarł na krzyżu , Syn Boży, je s t odw ie cznie istniejącym Bo
giem. Wierzy także, że Duch Święty nie jest ślepą siłą, ale osobą równą Ojcu i Synowi, samym Bogiem
&
D u c h a Ś w ię t e g o ; i z g o d n ie z u p o d o b a n ie m O jc a S yn s łu ż y i ro z d z ie la D u c h a Ś w ię te g o k a ż d e m u , k o m u c h c e O jc ie c i ja k O n c h c e ” .
P ra w d z iw e s c h o d y z a c z ę ły się w trz e c im w ie ku , k ie d y to z a c z ę to się z a s ta n a w ia ć n a d re la c ja m i z a c h o d z ą c y m i w e w n ą t r z B ó s tw a . N ie k tó re z te o r ii b y ły h e re z ja m i a b s o lu tn ie nie n a d a ją c y m i się d o p rz y ję c ia . J e d n ą z n ich je s t a d o p - c ja n iz m , w e d łu g k tó re g o J e z u s d o c h w ili s w e g o c h rz tu b y ł w p r a w d z ie b a rd z o p o b o ż n y i c n o tliw y , ale i ta k b y ł ty lk o z w y k ły m c z ło w ie k ie m . O d m o m e n tu w k tó ry m z s tą p ił na n ie g o d u c h , c z y li C h ry stu s, J e z u s z a c z ą ł c z y n ić c u d a , c h o c ia ż nie s ta ł się B o g ie m .
A d o p c ja n iś c i uw ażali, że g łó w n y nurt c h rz e ś c ija ń s tw a z a c z ą ł w y z n a w a ć w ie lo b ó stw o , c o z re sztą c a ł
kiem lo g ic z n ie u a rg u m e n to w a ł N o- w a c ja n : J e ś li O jc ie c je s t je d e n , a Syn je s t kim ś d ru g im i jeżeli O j
c ie c je s t B o g ie m i C h ry s tu s je s t B o g ie m , z a te m n ie m a je d n e g o B o g a , a le is tn ie je ró w n o c z e ś n ie d w u B o g ó w : O jc ie c i S y n ” . Jeśli założym y, z g o d n ie z a d o p c ja ń s k ą d o k tr y n ą , ż e C h r y s tu s n ie je s t i n ig d y nie b y ł B o g ie m , to w te d y r z e c z y w iś c ie m u s ie lib y ś m y p r z y z n a ć im rację. S koro je d n a k sam C h ry s tu s m ó w ił o S o b ie , ż e je s t je d n y m z O jc e m , ic h z a ło ż e n ie je s t po p ro stu fa łszyw e .
o le jn a , c a łk ie m c ie k a w a h e r e z ja z r o d z i ł a s ię w g ł o w i e N o e t u s a z e
S m yrn y. N o e tu s w y s z e d ł z z a ło ż e n ia , ż e is tn ie je ty lk o je d e n B ó g , c z y li O jc ie c . W z w ią z k u z ty m to O n c ie rp ia ł na k rz y ż u . J e g o k o n c e p c ję ro z w in ą ł n ie ja k i P ra k s ja s z s tw ie rd z a ją c , że „s a m O jc ie c b y ł Tym, k tó ry z s tą p ił w ło n o d z ie w i
cy, s ta ją c się n ie ja k o s w y m w ła s n ym S y n e m ” .
N a t o m ia s t S a b e liu s z u w a ż a ł B o g a z a m o n a d ę w y ra ż a ją c ą się w trz e c h d z ia ła n ia c h . N a d o w ó d s łu s z n o ś c i s w o ic h p rz e k o n a ń p o ró w n a ł B o g a d o ś w ia t ła , k tó r e je d n o c z e ś n ie d a je c ie p ło i ś w ia tło (d z is ia j d o d a łb y p r a w d o p o d o b n ie je s z c z e u ltr a fio le t) . Tym s p o s o
b e m Syn i D u c h s ą ty lk o fo rm ą s a m o w y ra ż e n ia się O jc a .
B
łę d n e n a u k i n ie o m in ę ły ta k ż e p ra w o w ie rn y c h te o lo g ó w . O ry g e n e s w y o b ra ż a ł s o b ie ś w ia t ja k o g r a d a c ję b y tó w . N a s z c z y c ie te j p ir a m id y u m ie ś c ił n a jw y ż s z y z b y tó w - B o g a O jc a . B ó g p o w o ła ł d o is tn ie n ia ś w ia t b y tó w d u c h o w y c h - d u sze . J a k o p o ś re d n ik a m ię d z y S o b ą a n im i u s ta n o w ił S yn a , sw ó j w ie rn y o b ra z . O jc ie c z ra d z a S yn a o d w ie c z n y m a k te m , n ie m o ż n a w ię c p o w ie d z ie ć , ż e „ b y ł c z a s , k ie d y G o nie b y ło ” . D la te g o Syn je s t p o c h o d n ą , „d ru g im B o g ie m ” . Z k o le i D u c h Ś w ię ty je s t n a jw a ż n ie js z y m z p o ś ró d w s z y s tk ic h b y tów , k tó re O jc ie c s tw o rz y ł p rz e z C h ry s tu s a . Z d a n ie m O r y g e n e s a
„S yn i D u c h s ą ta k ż e w s w y c h s t o p n i a c h B o s c y , p o s i a d a j ą c , c h o ć w s p o s ó b p o c h o d n y , w s z y
s tk ie c h a r a k te r y s ty c z n e a tr y b u ty B ó stw a ; o d rę b n i o d ś w ia ta s tw o rzeń , w s p ó łd z ia ła ją z O jc e m i p o ś re d n ic z ą w w y p ły w a ją c y m z N ie g o B o s k im ż y c iu ".
F a n ta z je O r y g e n e s a n ie s ta ły s ię k a n o n e m w ia ry c h r z e ś c ija ń s k ie j. N a u k a K o ś c io ła o d r z u c iła k o n c e p c ję g ra d a c ji b y tó w , p rz y z n a ją c p e łn ą b o s k o ś ć z a ró w n o C h ry s tu s o w i, ja k i D u c h o w i Ś w ię te m u . K o le jn e s o b o r y , n ic e js k i i k o n s ta n ty n o p o lita ń s k i, z a jm u ją c się k w e s tia m i c h ry s to lo g ii i p n e u - m a to lo g ii, p ra c o w a ły n a d k o n c e p c ją Trójcy. E fe kte m ich p ra c y je s t s y m b o l w ia ry , k tó r y w y z n a je m y d o d z is ia j:
Wierzę w jedynego Boga, Ojca
l/l/szecbmogpcego, Stworzyc/e/a
nieba i ziemi, wszystkich rzeczy w id z ia ln y c h i n ie w id z ia ln y c h ./ w jedynego Pana Jezusa Cbry-
stusa, jednorodzonego Syna Bo-ga, z O jca z ro d z o n e g o p rz e d
wszystkimi wiekami; Boga z Boga,św /at/ośó ze św/at/oóc/, Boga prawdz/wego z Boga prawdz/we- go, zrodzonego, n/e stworzonego, wspó//stotnego z Ojcem, przez którego wszystk/e rzeczy s/p sta/y /
który dla nas, ludzi, i dla naszeg o z b a w ie n ia z s tą p i z n ie b io s i w c ie lił
przez
D ucha Ś w iętego z M arii Panny i stał się człowie-k/em; za nas także ukrzyżowany po d
P oncjuszem Piłatem, umę-czony / pogrzebany zosta/; / zmar- twycbwsta/ dn/a trzec/ego wed/ug
Pism;
i wstąpił do nieba, siedzi popraw /cy Ojca; / znów przyjdz/e
w chwale sądzić żywych i umar- /ycb; którego Kró/estwu n/e bp- dz/e koóca. WAerzp w Ducba Św/ptego, Pana / Ożyw/c/e/a, który od O/ca / Syna pocbodz/, który z Ojcem / Synem zarówno je s t czczony / wespó/ w/e/b/ony; który mów// przez proroków/... j ".
Agnieszka Gocłowska