• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1997, R. 68, nr 9-10

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1997, R. 68, nr 9-10"

Copied!
31
0
0

Pełen tekst

(1)

wrzesień - październik 1997

(2)

Od redakcji

Czyżby kara?

Słowo Boże rozkoszą i radością serca 4

Miejsce rodziny w życiu lidera 6

Porozmawiajmy ---

W sieci 8

Minatury egzegetyczne ---

Charyzmatyczne nienasycenie 9

Yonggi Oho o modlitwie ---

Trzy typy m odlitwy io

Pytania do chrześcijan

Co znaczy biblijne wyrażenie

mówiące o tym, że ktoś chodził z Bogiem? 12

LJiuua

/

Lauiuyia ---

De Antichristo

Poza Kościołem nie ma zbawienia AvkdWwo

12 14

Prawda je st uwolnieniem cz.2 16

Przebudzenie w zborze w Michigan

Wspominamy ---

22 prezb. Józef Hukisz

Zielonoświątkowe wyznania w ia ry---

24 Zbory Boże we Francji

Wielkie słowa NT

25 Eklezja - Kościół Boga

Wiadomości z kraju i ze świata

26

Wiadomości polonijne 1

J

27 Zbory polonijne w Australii

Półka z książkami ---

30 31

ISSN 0209-0120 INDEKS 35462

W ydaw ca

Instytut Wydawniczy AGAPE ul. Sienna 68/70, 00-825 Warszawa

Miesięcznik »Chrześcijanin«

jest organem prasowym Kościoła Zielonoświątkowego w Polsce

Rada Programowa Michał Hydzik

Marian Suski Mieczysław Czajko

Edward Czajko Kazimierz Sosulski

Z espół Redakcyjny Kazimierz Sosulski - redaktor naczelny

Edward Czajko ^ redaktor Ludmiła Sosulska - redaktor Agnieszka Gocłowska - sekretarz red.

Artur Mikuła - redaktor techniczny Sławomir Kasjaniuk - diapozytywy Sławomir Bednarski - oprać, graficzne

A dres redakcji Miesięcznik »Chrześcijanin«

ul. Sienna 68/70, 00-825 Warszawa tel. 022/6548296, faks 6204073

e-mail: agape@hsn.com.pl

Konto

Miesięcznik »Chrześcijanin«

PKO BP V O/Warszawa 10201055-350802-270-1

Prenumerata krajowa - pojedyncza ro­

czna - 21 zł; półroczna - 10,50 zł; zbio­

rowa (od 5 egz.) roczna - 19,20 zł; pół­

roczna - 9,60 zł. Zagraniczna roczna:

Czechy, Litwa, - 12 USD; Europa Zach.

- 18 USD; Ameryka Płn. - 24 USD; Au­

stralia i Ameryka Płd. - 30 USD.

Wyznanie wiary Kościoła Zielonoświątkowego w Polsce

• W ierzym y, że Pismo Święte - Biblia - jest Sło­

w em B o żym , n ie o m y ln y m i n a tc h n io n y m przez Ducha Świętego, i stanowi jedynq nor­

mę w ia ry i życia.

• W ierzym y w Boga w Trójcy Świętej jedynego, w osobach O jca i Syna, i Ducha Świętego.

• W ie rzym y w Synostwo Boże Jezusa Chrystu­

sa, poczętego z Ducha Świętego, narodzone­

g o z M a rii Dziewicy; w Jego śmierć na krzy­

żu za grzech świata i Jego zmartwychwstanie w ciele; w Jego wniebowstąpienie i powtórne przyjście w chwale.

• W ie rz y m y w p o je d n a n ie z Bogiem p rz e z opam iętanie i w ia rę w ewangelię, w chrzest i W ieczerzę Pańską.

• W ierzym y w chrzest Duchem Świętym, prze­

żyw anie pełni Ducha i Jego darów .

• W ie rz y m y w jed e n K o ś c ió ł, ś w ię ty , p o ­ wszechny i apostolski.

• W ierzym y w uzdrowienie chorych jako znak łaski i mocy Bożej.

• W ie rz y m y w z m a rtw y c h w s ta n ie i ż y c ie wieczne.

2 CHRZEŚCIJANIN

Nr 9 - 1 0 / 9 7 (548-549)

(3)

Od redakcji

P

owódź jaka nawiedziła w lipcu C z e ch y , P o ls k ę i w s c h o d n ią część Niemiec w yrządziła olbrzym ie straty materialne i pochłonęła ponad se tkę is tn ie ń lu d z k ic h . Pod w o d ą znalazło się kilkaset miast i wiosek, zatopione zostały fabryki, elektrownie, dom y m ieszkalne, b u d yn ki różnych urzędów, tysiące sam ochodów , z g i­

n ęły se tki ty s ię c y z w ie rz ą t d o m o ­ wych, wielu utraciło dorobek życia.

Gdy piszę te słowa, Słubice już pra­

wie dw a ty g o d n ie w a lczą z ponad sześcio i pół metrową w odą, która rozmywa wały i w każdej chwili może zalać miasto leżące pięć metrów po­

niżej poziomu wody. Te tragiczne w y­

darzenia relacjonowane są przez te­

lewizję i radio, prasa przynosi o b ­ szerne re p o rta że , o b ra d o w a ł rząd, sejm ze b ra ł się na n adzw yczajnym p o s ie d z e n iu , a b y u c h w a lić ustaw y u m o ż liw ia ją c e szy b kie d z ia ła n ie w o d b u d o w ie z n is z c z e ń , c a ły naró d zm obilizował się w nadzwyczajnej so­

lidarności. N apływ ają pieniądze, dary rzeczow e, lu d zie p o ś w ię c a ją siły i zdrowie w niesieniu pomocy. Z po­

m ocą dla Polski pośpieszyło również wiele krajów.

T

akie wydarzenia skłaniają do re­

fle k s ji, p o w ie d z ia łb y m , re lig ij- n o -filo zo ficzn ych . Z astanaw iam y się nad p o za m a te ria ln ym i p rzyczyn a m i takich tragedii. Tym bardziej, że po ­ wodzi o takich rozmiarach nie było w Polsce od dziesięcioleci, a przez nie­

które miasta po raz pierwszy w histo­

rii przechodziła fala o siedm iom etro­

wej, a nawet dziewięciom etrowej w y­

sokości. Wielu z nas nasuwa się py­

tanie: dlaczego? Szukamy przyczyny w sferze duchowej. I niektórzy dali już prostą odpowiedź: - Bo w refe­

rendum przegłosowano przyjęcie no­

wej konstytucji. - W tych regionach przyjm ow ano papieża - mówią nie­

zbyt serio, jak sądzę, inni. - Bo w kraju jest za dużo grzechu i rozpusty - wołają następni. Niezależnie kto fe­

ruje w yroki: c zy R adio M aryja czy

ktoś z protestantów - odpow iedź nie jest prosta, bo taka być nie może.

Pamiętam, że kiedyś pewna star­

sza siostra leżąca d łu ższy czas w szpitalu prosiła mnie, abym nie dopu­

ścił do odw iedzania jej przez jedne­

go ze starszych braci zborowych, po­

nieważ stale ją przekonywał, że przy­

czyną jej choroby musi być grzech, do którego nie chce się przyznać.

T y m c z a s e m o n a z a c h o ro w a ła , bo działała zb yt intensywnie, a w ięc z p rz e m ę c z e n ia . Z a s ta n a w ia ją c e też je s t np. to, że Bóg c h c ia ł ukarać trzech przyjaciół Hioba, mimo że ci bardzo mądrze mówili, chcąc d opo­

m óc swemu przyjacielowi, by uznał, że to grzech stał się przyczyną jego wszystkich nieszczęść.

P

o d c z a s tych c ię ż k ic h ty g o d n i stale p rzych o d ziły mi na myśl s ło w a J e z u s a : „ . . . b o s ło ń c e je g o wschodzi n a d złym i i dobrym i i deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedli­

wych" (Mt 5,45). Jest to powiedziane w kontekście zachęty do m iłow ania swoich nieprzyjaciół i modlitwy o bło­

gosławieństwo dla prześladowców. Je­

zus oczekuje, że b ę d zie m y w tym w zględzie tak doskonali, jak doskona­

ły jest Ojciec nasz w niebie, który mi­

łuje grzeszny świat, mimo że nienawi­

dzi grzechu. Tym czasem na nasze usta nieraz cisną się słowa potępienia w obec całego narodu, chętnie ogła­

szamy Bożą karę i pomstę, Mówimy o plagach zsyłanych w te dni ostatecz­

ne przez Boga, który karze ludzi za grzechy. A przecież w innym miejscu Jezus w yraźnie pow iedział, że tych o s ie m n a s tu n ie s z c z ę ś n ik ó w , na których spadła wieża w Syloe wcale nie było większymi grzesznikami niż pozostali m ieszkańcy Jerozolim y (Łk 13,1-5). Po prostu przytrafiło im się nieszczęście. Nie znaczy to jednak wcale, że tak jedni, jak i drudzy nie m uszą się o p a m ię tać. Bowiem na ­ w ró c e n ie do B o g a n ie z b ę d n e je st każdemu człowiekowi, niezależnie od tego, w jakim znajduje się położeniu.

W Biblii czytamy, że „cały zaś świat leży w m ocy Złego" (1J 5,19 BT), lecz Jezus strzeże tych, którzy narodzili się z Boga. „I - jak p o w ie d zia ł prezb.

Henryk Hukisz, gdyśmy wymieniali po­

glądy na ten temat - wystarczy, że Bóg wstrzyma swe błogosławieństwo, a p rzyro d a stw orzona przez Boga, lecz skażona przez grzech człowieka, da poznać swą niszczycielską siłę.

Boże błogosławieństwo powstrzymuje ro zm a ite n ie s z c z ę ś c ia z a g ra ż a ją ce ludzkości, lecz czasami Bóg pozwala siłom n a tu ry d z ia ła ć sa m o w o ln ie i w tedy człowiek może poznać życie b e z B o ż e g o b ło g o s ła w ie ń s tw a i ochrony. Te same wydarzenia dotkną sp raw iedliw ego i niespraw iedliw ego, ale inaczej zareaguje na nie ten, kto zna Boga prawdziwego. Zastanowi się nad tym , c z y B óg nie c h c ia ł mu przez to cze g o ś pow iedzieć. Nato­

miast człowiek, który dotychczas nie zauważał Boga we wszechświacie ma okazję się zastanowić i opam iętać.”

H

iob bronił swej zażyłej przyjaźni z Bogiem i nie chciał pogodzić się z opinią, że za każdym ludzkim nieszczęściem stoi Boża kara i po­

msta. Czasami po prostu nie wiemy d la c z e g o . C zasam i są ja k ie ś inne powody. Może trzeba, by w ypróbo­

wane zostały nasza w iara i zaufanie?

Poza tym Bóg się nie mści, bo ze­

msta należy do arsenału kogoś sła­

bego i małego. A jeśli karze, to czy­

ni to otwarcie i karę poprzedza swo­

im Słowem, aby dop ro w a d zić czło ­ wieka do opamiętania. Gdy natomiast dopuszcza nieszczęścia, to nigdy nie odm aw ia pom ocy tym, którzy Mu za­

wierzyli i zaufali. Jest Bogiem, który kocha, zbaw ia i ochrania - o czym przeczytać możemy w Psalmie Dawi­

dowym:

On odpuszcza wszysfk/e fwo/e wfny, On leczy wszystkie twe niemoce, On życie twoje wybawia o d zguby, On w ieńczy cię łaską i zmiłowaniem, On twoje dni nasyca dobram i:

odnawia się m łodość twoja ja k orła.

Pan czyni dzieła sprawiedliwe, bierze w opiekę wszystkich uciśnionych.

Ps 103,3-6 BT

Kazimierz Sosulski

CHRZEŚCIJANIN

Nr 9 -I0 /9 7 (548-549)

3

(4)

rozkoszą i radością serca

Drodzy w Chrystusie Panu Bracia i Siostry, przyjaciele Słowa Bożego, zgrom adzeni na tym uroczystym na­

b o ż e ń s tw ie ! J e s te m n ie z m ie r n ie w dzięczny Bogu za te Ekumeniczne Dni Biblijne, w czasie których może­

my śmiało mówić o Biblii i jej roli w naszym życiu wiary. Kościół Zielono­

świątkowy właśnie z tej okazji w ydał małą, ale jakże treściw ą książeczkę Johna Stotta pt. „Biblia - księga na d zisia j” . Została ona zadedykow ana uczestnikom Ekum enicznych Dni Bi­

blijnych. Chyba jako jeden z pierw ­ szych otrzym ałem ją od tu te jsze g o p a s to ra p re z b . E d w a rd a C za jko i prawie jednym tchem przeczytałem . Mam nadzieję, że te Dni Biblijne za­

in s p iru ją do p u b lik a c ji n a s tę p n yc h pozycji poświęconych Pismu Święte­

mu - w spólnej pła szczyźn ie naszej chrześcijańskiej w iary i instrum encie naszego wzajem nego porozumienia.

Podstawą naszego rozważania będą słowa proroka Jeremiasza, który tak się modlił: „Ilekroć pojawiły się twoje słowa, pochłaniam je; twoje słowo było mi roz- koszą / ra d o śc/ą m o je g o serca, g d y ż twoim imieniem jestem nazwany, Panie, Boże zastępów/' (Jr 15,16). Słowo Boże było rozkoszą i radością proroka, dla­

tego chętnie je przyjmował, pochłaniał, żywił się nim na co dzień. Treść tego Słowa przenikała do krwiobiegu jego życia, posilała je i wzmacniała.

I my dzisiaj, jeżeli chcem y żyć dla Pana i skutecznie Mu służyć, pow in­

niśmy pozwalać Biblii zająć należne jej w naszym życiu miejsce. Nie wy­

starczy wierzyć jej, a nawet czytać z obowiązku. Chodzi o to, aby nasze­

mu rozmyślaniu nad Słowem Bożym towarzyszyło zadowolenie, radość, fa­

scynacja z poznawania prawdy, aby studiowanie Biblii było rozkoszą na­

szego serca. Tylko w tedy będziem y mieli z tego korzyści w postaci po­

w o d ze nia w c o d zie n n y c h o b o w ią z ­

kach (Joz 1,8), przedłużenia życia na ziemi (5Moj 11,21), pełnej radości i sa tys fa kc ji z życ ia (Ps 1,1-3), czy odpow iedniego przygotowania się do w s z e lk ie g o d o b re g o d z ie ła (2Tm 3 ,15-17). W szystkie w ym ie n io n e tu wartości są przez nas pożądane, ale nabywam y je tylko wtedy, gdy rozko­

szujemy się studiowaniem Słowa Bo­

żego. A jak możemy się nim rozko­

szować? Oto kilka dobrych rad:

• Jeżeli chcem y rozkoszować się Bi­

blią, powinniśmy z całego serca poko­

chać jej Autora, którego coraz lepiej poznajemy przez studiowanie jej tre-

nym i praw dziw ym Bogiem (por. J 17,3). Dopiero wtedy, gdy sam Jezus będzie w ykładał swoje Słowo, nasze serca będą pałać (por. Łk 24,32), a czytanie Pisma Świętego stanie się niezwykłym przeżyciem.

• Jeżeli chcem y rozkoszować się Bi­

blią, powinniśm y uznać jej wyjątkową w artość, przyjąć jej przesłanie takim, ja k ie ono je st. Nie je st to z w ykła książka, wydana w mniej czy więcej a tra k c y jn e j s z a c ie g ra fic z n e j. O d d zie się cio le ci jest ona bestsellerem na wszystkich rynkach świata. Tylko samo to powinno nas zastanow ić i

J e ż e li c h c e m y ro zko szo w a ć się Biblią, p o w in n i­

ś m y u z n a ć je j w yją tko w ą w artość, p rz y ją ć je j p rz e s ła n ie takim , ja k ie o n o je s t. W iara z a w s z e m usi p o p rz e d z a ć zrozum ienie, a zrozum ienie je ­

dynie um acnia i p om na ża wiarę człow ieka

ści. To Słowo, które było Bogiem, stało się Słowem Wcielonym, stało się cia­

łem, które „zamieszkało wśród nas" (J 1,1.14). Gdy osobiście poznajemy Au­

tora tej Księgi, dow iadujem y się, że Jego wola została zapisana właśnie na jej stronicach. I dlatego znowu pro­

w adzi On nas do tego zapisanego Słowa. Zmartwychwstały Chrystus „po- cząw szy o d Mp/Zesza poprzez wszysf- kich proroków wykładał im (uczniom), co o nim było napisane we wszystkich Pi­

sm ach” (Łk 24,27). Wcielone Słowo i zapisane Słowo jakby uzupełniają się nawzajem. Pisma mówią o Jezusie, a Jezus wyjaśnia Pisma. Bez Pisma nie je s te ś m y w sta n ie p o zn a ć J e zu sa Chrystusa, który jest tylko martwą lite­

rą. D latego niezbędnym w arunkiem ro z k o s z o w a n ia się te k s te m P ism a Świętego jest osobiste poznanie Jezu­

sa Chrystusa, który jest życiem wiecz­

w zb u d zić w iększy szacunek dla tej Księgi. To ta jedyna w swoim rodzaju Księga, jednoczy wszystkich ludzi ze sobą, tw o rzy w yją tko w ą w sp ó ln o tę ż y ją c ą w o p a rc iu o a u to ry te t n a ­ tchnionego Słowa Bożego.

Jeżeli pojawiają się wątpliwości co do praw dziw ości tekstu czy natchnie­

nia Słowa Bożego, w tedy nie będzie­

my studiowali go z taką radością jak powinniśmy. A wątpliw ości te są za­

siewane z różnych stron, nie wyklu­

czając nawet szkół teologicznych. To praw da, są w Biblii „p e w n e rzeczy niezrozumiałe" lub „trudne do zrozu­

mienia" (2P 3,16), ale z tego powodu nie powinniśmy kwestionować jej bo­

sk ie g o cha ra kte ru . Zaw arte w niej treści pochodzą od N ieograniczone­

go Boga, którego nasze ograniczone umysły nie zawsze są w stanie pojąć i przyjąć to, co w tej chw ili jest dla

4 CHRZEŚCIJANIN

N r 9-10/97 (548-549)

(5)

nas jeszcze tajemnicą. Wiara zawsze musi poprzedzać zrozumienie, a zro­

zumienie jedynie um acnia i pomnaża wiarę. Dlatego z całym przekonaniem powinniśm y przyjąć, że „ całe Pismo p rze z Boga je s t natchnione i po żyte cz­

ne do nauki, do w ykryw ania błędów , d o p o p ra w y , d o w y c h o w y w a n ia w s p ra w ie d liw o ś c i... w y p o w ia d a li je lu ­ dzie Boży, n a tc h n ie n i D u ch e m Ś w ię­

tym " (2Tm 3,16 i 2P 1,21).

• Jeżeli chcemy rozkoszować się Bi­

blią, powinniśmy systematycznie ją czy­

tać, badać, studiować, rozmyślać nad jej treścią, czyniąc to z największym szacunkiem i modlitwą. Czy są dziś ta­

cy, którzy w ciągu jednego roku potra­

fią przeczytać całą Biblię? Kiedyś sam to robiłem, ale teraz już nie. Znam jed­

nak brata z Białowieży, który mimo podeszłego wieku od wielu lat prakty­

kuje czytanie całej Biblii w ciągu roku.

A co z uczeniem się tekstów bi­

blijnych na pamięć? Czy jest to po­

wszechna praktyka wśród wierzącej młodzieży? Gdzie podziały się kon­

kursy znajomości Biblii? Jeszcze tak niedawno pasjonowaliśmy się za g a d ­ kam i b ib lijn y m i. S ta rsza s io s tra w Hajnówce opow iadała mi, że przed wojną za nauczenie się odpowiedniej ilości tekstów b ib lijn ych na pam ięć otrzymywało się od Związku Biblijne­

go w nagrodę Pismo Święte! Jakaż to była radość. Pismo Święte było wtedy drogie i trudno dostępne. Dzi­

siaj jest ono d ostępne dla w szyst­

kich, więc czyżby dlatego nie ma ko­

nieczności uczenia się jego tekstów na pamięć? Zresztą może ktoś zapy­

tać: w edług jakiego przekładu mam się uczyć tych tekstów?

Jeszcze niedawno w naszych do­

mach, a rów nież na ścia n a ch Do­

mów Modlitwy znajdow ały się o p ra ­ wione w ramki teksty biblijne. A co się dzieje teraz? W nowo w ybudow a­

nych, pięknych Domach Modlitwy nie ma gdzie um ieścić tekstów Bożego Słowa! W naszym starym Domu Mo­

dlitwy teksty te zawsze były. Nie pa­

miętam już gło szo nych tam kazań, ale bardzo dobrze pam iętam słowa tych tekstów. Będąc chłopcem , jakże często wpatrywałem się w nie z nie­

cierpliw ością czekając na zakończe­

nie nabożeństwa!

Nie ma też m iejsca dla tekstów Słowa Bożego w naszych dom ach.

Chyba zostały przez nas uznane za kicz psujący estetykę naszych urzą­

d z o n y c h na w s p ó łc z e s n y s p o s ó b m ie s z k a ń . A m oże po p ro stu nie chcem y zostać zdemaskowani przez sw oich g o ści jako m iło śn icy Słowa Bożego? C zyżbyśm y się wstydzili te­

go, co jest rozkoszą i radością na­

szego serca? Kiedyś nazywano nas tymi, którzy zam iast św iętych o b ra ­ zów w ie sz a ją na ś c ia n a c h sw oich mieszkań teksty biblijne. Dzisiaj już się tym nie wyróżniamy, a szkoda.

Jeszcze nazywają nas tymi chrze­

ścijanami, którzy swoją wiarę w ywo­

dzą z Pisma Świętego i na nim opie­

rają swoje życie. Czy tak rzeczyw i­

ście jest, czy rzeczyw iście jesteśmy znaw cam i B iblii, c zy s tu d iu jem y ją system atycznie? Paweł tak pisze do m łodego Tymoteusza: „Staraj się usil­

nie o to, abyś m ó g ł stanąć p rz e d Bo­

giem ja k o w ypróbow any i nienaganny p ra c o w n ik , k tó ry w yk ła d a n a le ż y c ie słowo p r a w d / (2Tm 2,15). W ierzący w Berei zostali uznani „za szlachet­

niejszego usposobienia niż ow i w Te- salonice; przyjęli oni słowo z całą g o to ­ wością i codziennie badali Pisma" (Dz 17,11). Autor Psalmu 1. za szczęśli­

w e g o czło w ie ka uznaje tego, który dniem i nocą rozważa Słowo Pana.

Jeden z braci mówił mi, że w cza­

sie bezsennych nocy recytował Psal­

my. Musiał znać wiele z nich na pa­

mięć. Słowo Boże stało się treścią całego jego życia za dnia i w nocy.

• J e ż e li c h c e m y ro z k o sz o w a ć się Słowem Bożym, musimy polegać na p rz e w o d n ic tw ie .D u c h a Ś w ię te g o , który przede wszystkim objawia nam Jezusa i w yjaśnia praw dy Boże. Musi być przy tym zachow ana równowaga m iędzy Słowem a Duchem. Dziś jak n ig d y dotąd istnieje nieb ezp ie cze ń ­ stwo odw rócenia się od tekstu biblij­

nego i pójścia na bezdroża pod rze­

k o m y m p rz e w o d n ic tw e m D u c h a Świętego lub za własnymi urojeniami.

Jakże wielu ulega dzisiaj pokusie za­

stąpienia napisanego Słowa Bożego bezpośrednim i kontaktami ze światem nadprzyrodzonym , pójścia na skróty przez om ijanie historycznego konte­

kstu Bożego objawienia.

Niebezpieczeństwo to istniało już w czasach apostolskich, dlatego Paweł powiada, „że nie wolno wykraczać p o ­ n ad to, co zostało napisane" (1 Kor 4,6, BT). N atom iast Jan, p is zą c y nieco później i mający do czynienia z różny­

mi z w o d zic ie la m i, p o w ia d a w prost:

„Kto się za daleko zapędza i nie trzyma się nauki Chrystusowej, nie ma Boga.

Kto trwa w niej, ten ma i Ojca i Syna" (2J 9). Tak więc trwanie w nauce Chrystu­

sowej jest gw arancją autentycznego, chrześcijaństw a. Duch Święty, jeżeli napraw dę działa wśród w ierzących, prowadzi ich do lepszego poznania Chrystusa i Jego nauki. Nie objawia ►

Jest to książka dla wszystkich myślących wierzą­

cych. Bardzo wnikliwie i zarazem jasno przed­

stawia podstawowe Zagadnienia dotyczące chrześcijaństwa. Dlaczego Bóg sam musiał ob­

jawić się człowiekowi i uczynił to za pośrednic­

twem Bożego Słowa? Kim jest Chrystus i jaki jest jego związek z Bożym Słowem? Jaka jest rola Ducha Świętego i jego związek z Biblią?

Co Kościół zawdzięcza Bożemu Słowu i jaką sam ma względem niego rolę do spełnienia?

John Stott jest znanym w całym świecie nauczy­

cielem Słowa Bożego, odrodzonym anąlikani- nem. Napisał wiele dobrych książek, z Których kilka przetłumaczono na język polski. W książ­

ce tej wykazuje, że Biblia to ciągle aktualny sposób porozum iewania się Boga z człowie­

kiem i dlatego warto polecić ją każdemu wie­

rzącemu, jak i ludziom poszukującym prawdy.

ISBN 83-85427-19-8, s. 74, format 1 2,5x1 9,5, cena det. 7,00 zł.

Chrześcijańska Księgarnia AGAPE, ul. Sienna 6 8 /7 0 , 00-825 Warszawa, lei. 022/6548296 w.42, fax 6204073,

e-mail: agape@hsn.com.pl

CHRZEŚCIJANIN

Nr 9 -1 0 /9 7 (548-549)

5

(6)

im jakiejś nowej nauki, lecz przybliża naukę samego Chrystusa, który po­

wiedział: „On mnie uwielbi, g d yż z me­

go weźmie i wam oznajm i” (J 16,14).

Z drugiej strony, w rozkoszowaniu się Słowem Bożym przeszkadza nam tra d y c ja - h is to ry c z n e o b c ią ż e n ia niektórych kościołów, które boją się zaniku swojej tożsam ości, trzym ają się niebiblijnycfi dogm atów i przesta­

rz a ły c h fo rm n a b o ż e ń s tw a . J o h n Stott, we wspom nianej na początku książce, powiada: „G dy Pismo Świę­

te i tradycja pozostają w sprzeczno­

ści, musimy pozw olić Pismu zrefor­

mować tra d ycję ” (s.44).

• I w końcu, rozkoszowanie się Sło­

wem Bożym jest zagwarantowane co­

dziennym życiem pod jego kierownic­

twem. Będziemy interesować się nim tylko wtedy, gdy zaistnieje potrzeba je­

go obecności w naszym życiu. Jakub pow iada: „Je śli ktoś je s t słuchaczem Słowa, a nie wykonawcą, to p o d o b n y je s t do człowieka, który w zw ierciadle przygląda się swemu naturalnemu obli­

czu. Przypatrzył się sobie i odszedł, i za­

raz zapomniał jakim je st' (1,23-24).

Natomiast słuchający i wykonujący p o le c e n ia Słow a B o że g o p o d o b n y jest do człow ieka b u dującego swój dom na solidnym fundam encie (por.

Łk 6,46-49). Jakże bardzo potrzebuje­

my dzisiaj w szyscy ta k ie g o fu n d a ­ mentu w życiu osobistym i rodzinnym.

Niech te Ekumeniczne Dni Biblijne sprawią, abyśmy bardziej mogli przy­

bliżyć się do Słowa Bożego i nauczyli się lepiej stosow ać jego zasady w swoim życiu. Niech stanie się ono na­

szą rozkoszą i radością. Dziękujmy Bogu za to, że nie zostawił nas sa­

mych sobie, lecz dał nam do ręki ma­

pę i drogowskaz życia, Pismo Święte.

Konstanty Wiazowski A utor jest honorow ym zw ie rzch nikie m K o ścioła b a p tystyczn e g o w Polsce

Kazanie w ygłoszone w Z b o rze Stołecznym Ko­

ścioła Z ie lo n o św ią tko w e g o w W arszaw ie w cza ­ sie E k u m e n ic z n y c h D ni B ib lijn y c h 18 m a ja 1997 roku.

bserwowany obecnie na całym I świecie kryzys małżeństwa i ro­

d z in y d o ty ka n ie ste ty także chrześcijan, niszcząc Boży porządek w ich życiu. Problem ten nie jest obcy również domom wielu liderów i przywódców ducho­

wych. Chwieją się dzisiaj tradycyjne normy i upadają wartości stabilizujące niegdyś przez całe wieki instytucję małżeńską.

W kradający się wszędzie liberalizm i humanizm zmienił zasady funkcjonowania rodzin. Przestał istnieć w tej dziedzinie autorytet Bożego Słowa i Boga jako twór­

cy małżeństwa. Pragnąc czerpać przyjem­

ność z relacji z drugim człowiekiem, ale unikając odpowiedzialności - mężczyźni i kobiety tworzą luźne związki bez zobowią­

zań. Z drugiej strony, obciążone różnorod­

nymi presjami m ałżeństwa nie potrafią sprostać trudnościom, ostatecznie ulega­

jąc rozbiciu. Szczególnie w dzisiejszych czasach odczuwa się brak wzorców zdro­

wo funkcjonujących rodzin, które mogłyby silnie oddziaływać na środowisko, w swym codziennym życiu będąc odbiciem miłości Chrystusa wobec Kościoła.

W świetle Biblii relacje małżeńskie i ro­

d zinn e zo sta ły p o d n ie sio n e do rangi czynników kwalifikujących i decydujących o możliwości pełnienia urzędu biskupa (pastora, przywódcy duchowego). W razie protestu względem takiego stanowiska apostoł Paweł kieruje wyjaśnienie tej tre­

ści: nie można dobrze opiekować się Ko­

ścio łem Bożym, je śli się nie po sia da umiejętności zarządzania własną rodziną.

Czym więc jest to zarządzanie, albo ina­

czej mówiąc, jak powinno funkcjonować małżeństwo i rodzina lidera? Rozważmy kilka elementów zarządzania domem.

• Pasterz jest wzorem dla osób, którym przew odzi, również dla sw ojej żony I dzieci. Dyktatorski model zarządzania ro­

dziną zaprzecza Chrystusowemu uniżaniu się jednego przed drugim. Powinnością przywódcy jest więc dawanie przykładu nie słowem, lecz czynem. Jako pierwszy pośród równych niesie on (wraz z rodzi­

ną) ciężar odpowiedzialności, aby stano­

wić przykład życia.

• Zarządzanie domem - to stworzenie od­

powiednich warunków rozwoju duchowe­

go, również intelektualnego i emocjonal­

nego, swym najbliższym, co w odpowie­

dzi pobudza ich do pełniejszej realizacji swego powołania. Odkryć skarb - to nie wszystko, trzeba jeszcze umieć go wydo­

być. Dlatego w Bożym modelu przewo­

dzenia rodzinie małżonkowie zachęcają się wzajemnie, szukając wciąż nowych i bardziej doskonałych metod skutecznego usługiwania sobie nawzajem oraz w Ko­

ściele. Nie jest czymś trudnym zniechęcić drugą osobę do pracy. Jednym przykrym słowem mąż może zgasić wielki entu­

zjazm żony. Apostoł Piotr, doświadczający osobiście relacji małżeńskich, doradzał by postępować wobec żon wyrozumiale, pa­

m iętając o tym, że są one delikatne i ba rd zie j narażone na zra n ie n ia . „ Nie b ą d ź c ie p rz y k ry m i d la żon s w o ic h ” - ostrzegał Paweł mężów.

CHRZEŚCIJANIN

Nr 9-| 0/9 7 (548-549)

(7)

Biskup jest także powołany do pomna­

żania talentów żony i dzieci. Jako głowa rodziny odpowiada za wszystko, co się w domu dzieje. To na nim spoczywa odpo­

wiedzialność za rodzinę i żadne pełnione funkcje, nawet te, które sprawuje w Ko­

ściele, nie zwalniają go z tego obowiązku.

Pierwszym miejscem służby duchowego przywódcy jest dom. Tutaj staje on co­

dziennie do egzaminu z zarządzania i prow adzenia innych. W zależności od efektów wykonywania tych obowiązków powinien być powoływany na urząd star­

szego (biskupa).

• Kolejnym wymogiem stawianym wobec kaznodziei jest otwartość i dostępność dla innych, z czym wiąże się także jego gościnność. Umiejętność przyciągania lu­

dzi poprzez okazywanie im miłości, cie­

pła, szacunku i zrozumienia jest podstawą nawiązywania trwałych więzi. Dla pastora nie jest to jednak zadanie proste. Blisko­

ści tej oczekuje jego rodzina: żona pra­

gnie ciepłej więzi z mężem, dzieci potrze­

bują jego czasu, a wspólnota, którą pro­

wadzi, chce dostępu do swego pasterza.

W natłoku tych oczekiwań łatwo utracić trzeźwość i właściwą perspektywę działa­

nia. Dlatego często dochodzi do przeak- centowania znaczenia niektórych dziedzin życia przywódców. Koszt tego najczęściej ponoszą osoby najbliższe oraz oni sami.

W ten sposób wielu mężów-pastorów traci intymną więź z żonami, traktując pracę w zborze jako wyższe i bardziej wartościo­

we powołanie. Wielu ojców-liderów nie na­

wiązuje przyjaźni ze swymi dziećmi z bra­

ku dla nich czasu, stawiając ponad to obowiązki w Kościele i ulegając presji c ią g łe j d y s p o z y c y jn o ś c i w o b e c tyc h , którym przewodzą. Biskup nie może prze­

oczyć najistotniejszego faktu, że służąc własnej rodzinie, służy Bogu. Jego obo­

wiązkiem jest nakreślenie „zdrowych” gra­

nic chroniących jego dom przed różno­

rodnymi presjami.

• Z a rzą d za n ie dom em za w ie ra także wspieranie i pomoc dla domowników w codziennych zajęciach. Pasterz odbiera namaszczenie nie tylko trwając w modli­

twie, ale też poprzez praktyczną pomoc

rodzinie. Więź małżeńska została określo­

na mianem „jednego ciała” , a to znaczy konieczność wzajemnego czynienia cięża­

rów lżejszymi. Biskup pełen Ducha Świę­

tego jest człowiekiem, który dostrzega po­

trzeby żony i wychodzi im na przeciw w praktyce. Słowo Boże wskazuje, że ten jest pierwszy, kto służy innym. Łatwiej jest jednak o tym mówić, niż wcielać w życie.

Jeśli jednak sprawę tę pozostawimy na poziom ie słów, uciekając od o d po w ie­

dzialności wobec rodziny, czynimy siebie obłudnikami i hipokrytami. Możemy wów­

czas być „wzorem ” tylko dla nieznajo­

mych, nie dla żony i dzieci.

• Dobrze zarządzający własnym domem biskup uczestniczy w wychowaniu dzieci Nie jest tylko obserwatorem ich zachowa­

nia w przerwie pomiędzy nabożeństwami i konferencjami, ale świadomie przewodzi całemu procesowi kształtowania osobowo­

ści, wychowywania. Organizuje życie ro­

dzinne całego domu, planując czas na nawiązywanie w ięzi i zbliżanie się do swych dzieci. Synowie i córki potrzebują ojca, który będzie im okazywał bezwarun­

kową miłość i akceptację. Odczuwają sil­

ną potrzebę jego obecności i bliskości, zrozumienia i afirmacji. Dzieci chcą wie­

dzieć, że są ważne dla swego ojca, który przecież prezentuje typ Ojca niebiańskie­

go. Jest dla nich jakby obrazem Osoby Boga i Jego charakteru, przez swój przy­

kład uczy je tego, jaki jest Bóg. Utrzyma­

nie dzieci w posłuszeństwie nie oznacza budowania domu pełnego nakazów i za­

kazów. Raczej znaczy to zmierzanie w kierunku doprow adzenia dzieci do ich świadomego wyboru bycia posłusznymi Bogu. Cel wychowawczego oddziaływania na dzieci nie polega na nauczeniu ich ślepego odwzorowywania religijnych za­

chowań rodziców, lecz doprowadzenie do nabycia przez nie chęci i umiejętności kochania Boga całym sercem i wiernego Mu służenia. W p ra ktyce ozn acza to wspólnie spędzane godziny i rozmowy z dziećmi. Dzięki nim ojciec może pokazać swoim dzieciom miłość, jaką darzy Boga, a swoją postawą zachęcić je do życia dla Stwórcy. Im właśnie - żonie i dzieciom

- powinien lider usługiwać w pierwszym rzędzie. Bliskie relacje i więzi przyjaźni nie wynikają samoistnie jedynie tylko z faktu prze byw ania pod w spólnym d a ­ chem. Trzeba je zbudować i pielęgnować - a to kosztuje. Świadomy swego powoła­

nia biskup nie będzie miał wyrzutów su­

mienia ani poczucia zmarnowanego cza­

su, gdy poświęci najbliższym swą uwagę, ponieważ służąc rodzinie - służy Bogu.

Niejednokrotnie będzie zmuszony powie­

dzieć „nie” w różnych sytuacjach, i róż­

nym ludziom chcącym odwieść go od dawania siebie rodzinie. Rodzina jego jest da rem od B og a. Dar ten w ym a g a wdzięczności, szacunku i pielęgnacji. Na­

leży zatem go „pomnażać" (jak talenty), a nie zaniedbywać.

Lider, który nie służy domownikom, gardzi tym, co zostało mu powierzone przez Boga. „Bo jeśli ktoś nie potrafi wła­

snym domem zarządzać, jakże będzie mógł mieć na pieczy Kościół Boży?" (1Tm 3,5).

Posługa pastorska zaczyna się w do­

mu. Prawda ta niejednokrotnie koryguje działanie i zachowanie. Łatwiej być tylko sługą dla innych, kiedy nie jest się odpo­

wiedzialnym za własny dom, poświęcić czas innym zaniedbując swoje małżeń­

stwo i rodzinę. Żyjąc pod presją służby i pracy, własnych ambicji lub innych ludzi, nie jesteśmy w stanie być dobrymi za­

rządcami własnego domu. Rodzina nie może być traktowana jako przeszkoda w służbie. Przeciwnie - dzięki niej możemy lepiej i skuteczniej służyć Kościołowi. W świetle tego faktu chciejmy sami odpo­

w ie d z ie ć na pytanie zawarte w powyż­

szym fra g m e n cie Bożego Słowa. Czy więc bez spełnienia tego warunku biskup może mieć na pieczy Kościół Boży? War­

to więc przywrócić rodzinie należne jej miejsce w jego życiu.

Grzegorz Baczewski A utor jest pastorem zboru zielonoświątkowego w Tczewie

CHRZEŚCIJANIN

Nr 9-10/97 (548-549)

7

(8)

Porozmawiajmy

W raz z o dzyskaną w o ln o ścią po­

lity c z n ą i e k o n o m ic z n ą na n aszej s c e n ie g o s p o d a rc z e j p o ja w iły się nowe dla nas firm y i ich produkty.

W śród nich także p rze d się b io rstw a należące do nurtu MLM - Multi Le­

vel M arketing, czyli firm y działające na z a s a d z ie ro zw ija ją c e j się sie ci o rg a n iz a c y jn e j z w a n e j p o p u la rn ie m arketingiem sieciow ym . C hciałbym d z is ia j z w ró c ić u w a g ę w s z y s tk ic h c zyte ln ikó w na ten z pozoru mało c h r z e ś c ija ń s k i te m a t, le c z m im o w szystko aktualny w naszym śro d o ­ wisku. Z pe w n ością wielu naszych w ie rz ą c y c h p r z y ja c ió ł c z y z n a jo ­ m ych jest za angażow anych w struk­

tury b e zp o śre d n ie g o m arketingu. Co ciekaw e, niektórzy pastorzy ko ścio ­ łów ch a ryzm a tyczn ych c zy e w a n ge ­ lic z n y c h ta k ż e a k ty w n ie d z ia ła li b ądź nadal działają „w s ie c i” . Takie

nazw y jak Amway, H erbalife, Orifla- me, Avon cz y Zepter, z p ew nością są nam znane. I nie chodzi mi o to, by d o ko n a ć podziału na firm y złe i n ie b e zp ie czn e dla chrześcijan, i na d o b re , g d z ie u d z ia ł lu d z i w ie rz ą ­ cych jest dopuszczalny. Taki po d ział je st raczej niem ożliw y do p rze p ro ­ w a d ze nia , lub co najm niej n ie sku ­ teczny. P ragnąłbym natom iast zw ró­

cić uw agę nas w szystkich na pew ­ ne n ie b e z p ie c z e ń s tw a k ry ją c e się za fa s a d ą u ś m ie c h ó w p rz e d s ta w i­

cie li i d y s try b u to ró w firm d z ia ła ją ­ cych w ram ach m arketingu s ie c io ­ w e g o . Nie w y s tę p u ję p rz e c iw g o ­ s p o d a rc z e j s w o b o d z ie , k tó ra je s t c e c h ą w o ln e g o ry n k u , n a to m ia s t m oim zd a n ie m n ie b e z p ie c z n e je st n a d m ie rn e z a a n g a ż o w a n ie lu d z i w ie rzą cych w te g o typu działalność i w ynikające z te g o osłabienie ich

o sobistej więzi z Jezusem , zborem , a naw et z rodziną.

P o d s ta w o w ą c e c h ą m a rk e tin g u sie ciow eg o o dró żn ia ją cą go od każ­

dej innej p ra cy jest tru d no ść p o g o ­ dzenia życia za w o d ow e g o z rodzin­

nym. D obra bib lijn a za sada „B óg - rodzina - p ra c a ” pozostaje zachw ia­

na, a w m ia rę z a a n g a ż o w a n ia w pracę kolejność zostaje odw rócona:

„sieć, sieć, s ie ć ... i dopiero cała re­

s zta ” . P ragnienie o d niesienia sukce­

su, za ję cia ja k najwyższej pozycji w sieci, p o tęgow ane je szcze przez ko­

lejne szkolenia i kursy, w ym usza na p ra c o w n ik u o kre ślo n e za ch o w a n ia . W szystko to d o d a tk o w o je st o k ra ­ szane hasłami o radości zarabiania i w yd a w a n ia pieniędzy, o misji s p o ­ łecznej, jaką pełni firm a i jej pro ­ dukty, i o zw ycięstw ie sw o b o dn e g o stylu życia, gd zie człow iek jest sw o­

im w ła sn y m sze fe m . W s z y s tko to p o w o d u je , ż e w c h ło n ię ty p rz e z strukturę członek sieci m oże stracić kontakt z rodziną i p ra w d ziw ą sp o ­ łe c z n o ś ć z B ogiem . D zie ci, żona, zbór, a w końcu i sam Jezus sch o ­ dzą na coraz dalszy plan. Ich m iej­

sce zajm uje m apa strukturalna, ilość s p rz e d a n y c h p ro d u k tó w i z w e rb o ­ w anych do sieci dystrybutorów .

Z a u w a ż y łe m w śró d m o ic h b liż ­ sz y c h , ja k i d a ls z y c h w ie rz ą c y c h znajom ych, że narażeni są na d z ia ­ ła n ie n ie b yw a le sk u te c z n y ch te c h ­ nik so cjo lo g ic zn o -p sy c h o lo g ic z n y c h , dzięki którym w ielu z nich staje się w yzn a w ca m i nowej „re lig ii” . P odej­

rzew am , że g d y b y ś m y znaleźli się na ich k o n fe re n c ji lu b sp o tk a n iu , o d n ie ś lib y ś m y w ra ż e n ie , że je s te ­ śm y św iadkam i konferencji e w a n ge ­ liz a c y jn e j. Nie u s łys z e lib y ś m y je d ­ nak zw ia sto w an ia o Jezusie C h ry­

stusie, ale o ta je m n icz y m p ro d u k ­ c ie , lu b „P anu S u k c e s ie ” . L u d zie sch w yta ni w sieć są uczeni tego, ja k s k u te c z n ie d o trz e ć ze sw ym produktem do klienta. W niew ielkich g ru p ka ch d om ow ych lokalni d y s try ­ butorzy dzielą się swoim i d o ś w ia d ­ czeniam i - „św ia d e ctw a m i w ia ry ” - zw iązanym i z dystryb u cją . D o strze ­ gam tu bliźniacze w ręcz p o d o b ie ń ­ stw o do n a szych c h rz e ś c ija ń s k ic h konferencji, nabożeństw i g ru p stu ­ d iu m b ib lijn e g o . To p o d o b ie ń s tw o

8

CHRZEŚCIJANIN

Nr 9-10/97 (548-549)

(9)

Miniatury egzegetyczne

S ta ra jcie się tedy u siln ie o większe d a ry la s k i; a j a wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą 1 Kor 12,31 nie je st p rzyp a d ko w e , g d y ż nie ma

lepszych zasad niż te, jakie z n a j­

d zie m y w Biblii. Z ostały one z a p o ­ życzone przez k o rp o ra c je sie cio w e do ro b ie n ia ko lo sa ln y ch inte re só w na całym św iecie. W edług d a n ych o p u b lik o w a n y c h p rz e z „R z e c z p o ­ s p o litą ” (5 .0 5 .1 9 9 7 ), p ię ć n a jw ię k ­ s z y c h firm s p rz e d a ż y b e z p o ś re ­ dniej, z których trzy d zia ła ją w ra­

m ach m arketingu sie cio w e g o , o sią ­ gnę ło w naszym kraju o b ro ty rzędu 600 m ilionów złotych.

Nie m ożna się w ię c d ziw ić, że o s o b o m z n a jd u ją c y m się na n a j­

w yższych sz c ze b la ch za le ży na zy­

skaniu now ych a d e p tó w i w yzn a w ­ ców d a n e g o produktu. Dla m nie ja ­ ko czło w ie ka w ie rz ą ce g o czym ś co najm niej n ie w ła ś ciw y m w y d a je się

„m is y jn y ” styl s p rz e d a ż y zw y kły ch produktów .

U c z e s tn ic tw o w s ie c i s ta n o w i p e w n e g o ro d z a ju n ie b e z p ie c z e ń ­ stw o , któ re u rz e c z y w is tn ia się w życiu c h rz e ś cija n in a , jeśli ten nie b ę d zie w stanie p o w ie d zie ć „s to p ” . P ułapka sukcesu i aw ansu je st tak g r o ź n a , ż e m o ż e s p o w o d o w a ć o s ła b ie n ie , a naw et za n ik w ięzi z innym i w ie rz ą c y m i lu d źm i o ra z z Je zu se m C h ry s tu s e m . P o d e jm u ją c p racę w te g o typ u stru ktu ra ch każ­

d y p o w in ie n p a m ię ta ć o tym , że

„n ie m oże d w ó m p a n o m s łu ż y ć ” . U ważam , że w ża d n ym p rzyp a d ku pastorzy i liderzy zborow i nie p o ­ w inni a n g a żo w a ć się w d zia ła ln o ść sieci, p o n ie w a ż ich z a d a n ie m nie je s t p s e u d o e w a n g e liz a c ja , a le m ów ienie ludziom o żyw ym Jezusie i o p ie ka nad p ro w a d z o n ym p rzez B oga „stadem ow iec".

Jacek Słaby Autor jest kaznodzieją w zborze „Dobra Nowina"

w Pruszkowie.

Bibliografia:

A. Błaszczak, „Handlow e od w ie d zin y” , Rzeczpospolita, 8.04.1997.

W. Romanowski, „Reklama sprzedawcy marzeń” , Aida, nr 2/1997.

Tekst na pozór w ydaje się jasny.

Zwykle się go rozumie jako apostol­

ską zachętę do usilnego starania się o dary duchowe bardzo przecież po­

trzebne w życiu, służbie i świadectwie wspólnoty chrześcijańskiej. Takie rozu­

mienie potwierdzałoby inny werset w tym fragm encie - fragm encie o da­

rach d u c h o w y ch - a m ia n o w icie z 14,1, gdzie czytamy: „Dążcie do miło­

ści, starajcie się też usilnie o dary du­

chowe, a najbardziej o to, aby proroko­

wać". Oczywiście w tym drugim wy­

padku sprawa jest jasna: ludziom za­

fascynowanym mówieniem innymi ję­

zykami, mówieniem innym niż „mówie­

nie samym sobie i Bogu” (por. 14,28) czyli osobistej modlitwie, apostoł chce powiedzieć, iż podczas zgrom adzenia zboru wartość prorokowania jest wy­

ższa niż mówienia innymi językami. A więc proroctwo jest większym darem jedynie - zdaje się mówić apostoł w rozdziale 14 - w odniesieniu do pu­

blicznego mówienia innymi językami.

O co zaś c h o d z i w p ie rw s z ym przypadku, o co chodzi w wierszu na początku zacytowanym (12,31)? O ja­

kie większe dary łaski miał usilnie sta­

rać się zbór, któremu „nie brak żad­

nego daru łaski” (1,7)7 Jakie dary są większe, a jakie są mniejsze? Prze­

cież wszystkie, obiektywnie, mają tę sa m ą w a rto ś ć . D a w c ą k a ż d e g o z nich jest przecież Duch Święty. Ich w iększa w artość jest czym ś zm ien­

nym, uzależnionym od potrzeb czło­

wieka. Jeśli ktoś jest np. chory, to dla niego największym darem będzie dar uzdrawiania. Jeśli komuś brak mądro­

ści, to mądrość będzie dla niego naj­

większym darem, o który „niech prosi Boga, który wszystkich obdarza chęt­

nie” (Jk 1,5). Jeśli ktoś znajduje się w potrzebie rozróżnienia duchów, darem d la nie g o najw iększym b ę d zie dar rozróżnienia duchów, I tak dalej. O co zatem chodzi w pierwszej części na­

szego wiersza. Myślę, że odpowiedź na to p ytanie znajdziem y, g d y się p rzyjrzym y bard zie j d o k ła d n ie je g o

przekładowi. Czy jest to jedyny możli­

wy przekład: starajcie się usilnie? Nie, nie jedyny. Przypomniał mi to przed wieloma laty Michael Harper w książ­

ce pt. „Walk in the Spirit”, którą w la­

tach siedemdziesiątych przetłumaczy­

łem i wydałem „anonimowo w podzie­

m iu” , w Niem czech (jej polski tytuł:

„Chodzenie w Duchu”). Otóż zdanie to, występujące w naszym przekładzie w trybie rozkazującym, w imperatywie, można też oddać w trybie oznajmują- cym, w indykatywie. Wówczas zdanie to brzm iałoby: „staracie się usilnie o większe dary łaski, ja zaś wskażę wam drogę bardziej doskonałą"; drogę miło­

ści z jednoczesnym zadowoleniem z już posiadanych darów Bożych. Taką możliwość tłumaczenia uznaje również

„G recko-polski Nowy Testament, wy­

danie interlinearne” , choć jest zdania, że kontekst na to nie wskazuje. Otóż w edług mnie wskazuje. U Koryntian bowiem w idzim y to charyzm atyczne nienasycenie. Zbór obdarowany, cią­

gle był nienasycony, pragnął ciągle c o ra z to in n y c h , n o w y c h d a ró w , szczególnie tych o bardziej w idow i­

s ko w ym c h a ra k te rz e . A p o s to ł nie podziela ich cią g łe g o nienasycenia.

Zborowi, któremu „nie brak żadnego daru ła s k i” (1,7) ch ce po w ie d zie ć:

bądźcie zadowoleni z darów jakie po­

siadacie. Troską szczególną zaś ma być to, by były one praktykowane w atmosferze miłości, która jest cechą Boga i ma być c e ch ą c h a ra k te ry ­ styczną Bożych ludzi. Bo jeśli będzie inaczej, to: „nigdy was nie znałem”

(Mt 7,23). Wydaje się więc, że w na­

szym wierszu apostoł poddaje krytyce chrześcijańskie nienasycenie. Chary- zmanię?

Tytuł tej miniatury chciałem z po­

czątku poprzedzić słówkiem: nasze.

Nasze charyzm atyczne nienasycenie, nasza charyzm ania. Czy byłoby to słuszne? C hyba w niejednym przy­

padku tak. Ale niech już tak zostanie.

Edward Czajko

CHRZEŚCIJANIN

Nr 9 -1 0 /9 7 (548-549)

9

(10)

Yonggi Cho o modlitwie

Trzy typy modlitwy

Gdy Jezus przebywał w jakimś miej- scu na modfffwfe i skończył Ją, rzekł jed e n z uczniów do Niego: Panie, naucz nas modlić się, jak i Jan nau- czyt swo/ćh uczn/ów ,4 on rzekł do nich: Kiedy się modlicie, mówcie:

Ojcze, niech się św ięci Twe imię;

niech przyjd zie Twoje królestwo!

Naszego chłeba powszecfnłego dawaj nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy bo i m y p rz e b a c z a m y każdem u, kto nam zaw ini;

i nie dopuść, byśm y ulegli pokusie.

Ł k 11,1-4. BT

Prawdopodobnie Chrystus poszedł do ogrodu znajdującego się na tyłach dom u, poniew aż c h c ia ł się m odlić.

Jego uczniowie zauważyli, że Jezus modli się w szczególny sposób i za­

pragnęli tego samego. Dlatego prosili Go: „Panie, naucz nas się modlić".

Jako pastor, jeszcze na samym po­

czątku mojej służby, nauczyłem się, że je d y n y m s p o s o b e m , a b y z a c h ę c ić zborowników do modlitwy, jest służenie im własnym przykładem. Gdyby moje życie nie było przepełnione modlitwą, nie modliłby się także mój zbór, i z całą pewnością nie przeżywalibyśm y teraz przebudzenia. Uczniowie C hry­

stusa byli gotowi, by uczyć się modli­

twy dopiero wtedy, gdy zobaczyli do­

skonały wzór w swoim nauczycielu.

J e z u s n ie p r z e k a z a ł sw y m uczniom jakiejś formuły, którą należy re c y to w a ć , ale n a u c z y ł ich za sa d modlitwy. N auczył ich, że m odlitw a p ow inna za cz y n a ć się od o d d a n ia Bogu czci: „O jcze, nie ch się ś w ię ci Twe im ię !” Nauczył ich też, że m odli­

twa powinna zawierać w sobie ocze­

kiwanie: „niech p rzyjdzie Twoje Króle- sfw o /", a ta k że p ro ś b ę : .n a s z e g o ch le b a p o w s ze d n ie g o d a w a j nam na każdy d zie ń ”. Integralną częścią mo­

dlitwy powinno być także wyznanie:

„p rze b a cz nam nasze grzechy". Mamy też wyrażać swoją ufność co do Bo­

żej opieki, jak Jezus kie d y m ówił:

„nie dopuść, abyśm y ulegli po ku sie".

Trzy typy modlitwy zostały zapisa­

ne w Łk 11,9 i są przedstawione ja­

ko trzy obietnice: Proś, a otrzymasz;

szukaj, a znajdziesz; pukaj, a drzwi zostaną otwarte!

M o d litw a je s t p ro ś b ą

Musimy się nauczyć prosić. Mimo iż praw dą jest, że Bóg wie o wszyst­

kim, nie pow inniśm y uważać, że w związku z tym nie powinniśmy Go o nic prosić. Prośba leży u podstaw modlitwy! Bóg jest naszym Ojcem, i jako ojciec cieszy się, gdy może ob­

darow ać swoje dzieci. W swojej ro­

dzinie każde dziecko ma jakieś pra­

wa. Boży Syn, Jezus, powiedział nam bardzo wyraźnie: „Zaprawdę, zapraw ­ dę pow iadam wam: O cokolwiek byście p ro s ili Ojca, da wam w imię moje. Do tej p o ry o nic nie prosiliście w imię mo- Je: Proście, a otrzym acie, a b y radość wasza była p ełna". Bóg kocha nas, p o n ie w a ż w ie rzym y w J e g o Syna, dlatego mamy swój dział w dziedzic­

twie Jednorodzonego Syna Bożego.

Jeśli chcem y coś od Boga otrzy­

m a ć , m u s im y G o o to p o p ro s ić . Człowiek musi prosić Chrystusa, aby Ten w ybaczył mu grzechy i w szedł do jego serca. I chociaż dar zbaw ie­

nia przeznaczony jest dla każdego, m ożna go otrzym a ć w yłą c zn ie po­

przez o so b istą prośbę. P odobnie i pełnia D ucha Ś w iętego nastanie w naszym życiu dopiero wtedy, gdy bę­

d z ie m y o nią p ro s ić . D la te g o dar zbawienia, pełnia Ducha Świętego, a także wszelkie inne dary: uzdrow ie­

nie, pow odzenie, błogosław ieństw a, jak i przebudzenie otrzymujemy dzię­

ki m odlitwie-prośbie. „ Proście Pana o deszcz w p orze wiosennej, bo Pan je s t w ła d c ą g ro m ó w ł On z s y ła d e s z c z e obfite" (Za 10,1).

Is tn ie ją je d n a k c z te ry w a ru n k i, które musimy spełnić, jeśli pragniem y m ieć p e w n ość, że nasze m o d litw y zostały w ysłuchane, Przede w szyst­

kim musimy m odlić się z wiarą. Mu-

David Yonggi Cho

simy też trwać w bliskiej społeczno­

ści z Chrystusem. Nasze motywacje p o w in n y b y ć ja k n a jle p s z e - nie otrzym ujem y tego o co prosimy tylko wtedy, kie d y prosim y n ie w ła ściw ie . Poza tym nasza p ro śb a m usi być z g o d n a z Bożą wolą. B ib lia mówi nam o tym, co jest wolą Bożą. Jeśli w ięc prosimy o to, co obiecał nam Bóg, możemy być pewni, że m odli­

my się w zgodzie z Jego decyzjam i.

M o d litw a

je s t s z u k a n ie m B o g a

Bóg powiedział Mojżeszowi: „Z naj­

dziesz Mnie, jeżeli będziesz Mnie szu­

kał całym swoim sercem i całą swoją duszą" (5Moj 4,29).

Człowiek został stworzony tak, aby pragnąć bliskiej społeczności z Bo­

giem. W jego sercu jest takie miej­

sce, którego nie może wypełnić nic poza samym Bogiem. Nieważne co będzie robić - nie jest w stanie za­

głuszyć potrzeby tej społeczności.

Bóg s tw o rz y ł Adama, d a ją c mu ducha życia - dzięki czemu Adam, będąc istotą cielesną, stał się także istotą duchową. Poprzez swego du­

cha Adam m ógł mieć społeczność z B ogiem , ale u tra c ił tę z d o ln o ść w chwili, kiedy popełnił grzech.

Za ż y c ia M o jże sza Bóg o b ja w ił swoją fizyczną obecność w Przybyt­

ku. Ale tylko najwyższy kapłan mógł tam w c h o d z ić . D latego u w ie lb ia n ie Boga miało bardzo rytualny charakter.

W dzisiejszych czasach, kiedy ist­

nieje Boży Kościół, to Duch Święty prow adzi nas w uw ielbianiu i s p o ­ łeczności z O jcem i Synem. Jezus z a c h ę c a nas, a b yśm y Go szukali.

Bóg nie jest jakąś pom ocną dłonią, do której się zwracamy, kiedy czegoś

10 CHRZEŚCIJANIN

Nr 9-10/97 (548-549)

(11)

nam potrzeba. Dlatego nasza m odli­

twa powinna być także naszym spo­

sobem na szukanie Boga. Szukanie Boga w m odlitw ie w żadnym razie nie d y s k re d y tu je rm o d litw y-p ro śb y.

W iększe nie um niejsza m niejszego, ale mniejsze zawsze zawiera się w większym.

Dlaczego mamy Go szukać? Po­

nieważ w Nim są ukryte wszystkie te rzeczy, które są dla nas cenne. Moj­

żesz powiedział, że „ w szystko, co je s t zakryte, należy do Pana, Boga nasze­

go, a co je s t jaw ne, do nas i do n a ­ szych synów po wieczne czasy” (5Moj 29,28). Bóg chce dać nam tak bliską społeczność ze Sobą, abyśm y mogli dzielić z Nim najintymniejsze skarby Jego m ądrości i wiedzy. Skarb nie byłby skarbem, g d yb y można go by­

ło zdobyć z łatwością.

Jeśli twoje duchowe życie nie jest zbyt em ocjonujące, to znaczy, że nie n a u c z y łe ś się s z u k a ć B oga. Je śli twoje studiowanie Bożego Słowa nie w nosi w tw oje d u ch o w e życ ie no­

w ych treści, najw yższy czas, abyś przez modlitwę zaczął szukać Boga, a On pozwoli ci się odnaleźć!

M o d litw a

je s t w s ta w ie n n ic tw e m

M o d litw a w s ta w ie n n ic z a je s t ko ­ nieczna do tego, aby mogła się wy­

pełniać Boża wola. Nie oznacza to, że Bóg nie jest w stanie wyegzekwować swojej woli, ale że włączył nas do jej realizacji. Dlatego ci, którzy parają się służbą w staw ienniczą stają się inte­

gralną częścią wypełniających się Bo­

żych planów.

Jesteśmy solą ziemi (Mt 5,13). Sól nadaje smaku wszystkim potrawom, które się nią przyprawia. „C zy można je ś ć to, co je s t b e z so li? ” - pyta Hiob (Jb 6,6). K ościół ma być solą dla świata. Nasza obecność na tej grze­

sznej ziemi sprawia, że Bóg nie po­

stanowił jej jeszcze zniszczyć, jak to u czyn ił z S odom ą i Gom orą. Poza ty m je s te ś m y te ż a m b a s a d o ra m i Chrystusa (2Kor 5,20). Jesteśmy po­

słani, aby być oficjalnym i przedstawi­

cielami naszego rządu w Królestwie Bożym, mamy reprezentować interesy naszego państwa. Nasze istnienie na tej ziemi oznacza, że Bóg ciągle tro­

szczy się o ten świat, i że ciągle je­

szcze jest czas na głoszenie ewan­

gelii. Sól p ow strzym uje też proces rozkładu. Zanim wymyślono lodówki, chcąc za bezpieczyć żywność przed ro z kła d e m - lu d z ie ją so lili. D uch Święty poprzez Kościół powstrzymuje siły przeciwne Bogu w ich niszczy­

cielskim działaniu.

D la te g o ta k o c z y w is te p o w in n o być dla nas to, że mamy m odlić się m odlitwą wstawienniczą; pukać - aby otworzyły się drzwi.

Nie w o ln o nam ro z d z ie la ć tych trzech typów modlitwy. Ta sama mo­

dlitwa w jednej chwili może być za­

równo prośbą, sp o łe czno ścią , jak i wstawianiem się. Trudno jest wstawiać się w modlitwie nie -mając społeczno­

ści z C hrystusem , a nasze prośby mają większą szansę na to, aby być w ysłuchane, jeśli mamy bliską sp o ­ łeczność z Bogiem. Mimo to jednak, jeśli zrozumiemy wszystkie te trzy typy modlenia się, nasza modlitwa będzie o wiele bardziej skuteczna.

Opracowanie:

Agnieszka Gociowska na podstawie książki Davida Yonggi Cho, Prayer - Key to Revival

POZNAJMY SIĘ

™ Listy w rubryce „P oznajm y 111 się" zamieszczane przez re dakcję „C h rze ścijan in a", która pośredniczy w d orę ­ c z e n iu p ie rw s z e g o lis tu przeznaczonego dla osoby, która zamieściła ofertę. Listy takie p o w in n y być za­

tem adresowane do redakcji czasopisma z adnota­

cję dla kogo przeznaczone. Agencja Razem po­

średniczy w naw iązyw aniu kontaktu osób sam ot­

nych wyłącznie na podstaw ie w y p e łnion e go kwe­

stionariusza, o który należy się zwrócić do agencji pisząc pod adres: ul. Sienna 68/70, 00-825 Warsza­

wa. Kwestionariusza nie mogą otrzymać osoby po­

zostające w zakładach karnych lub odw ykow ych.

Droga redakcjo

Pragnę Wam podziękować, że nawet tu, w więzieniu, mo­

gę otrzym yw ać „C h rz e ś c ija n in a ” . Pismo je st d la mnie świadectwem, że Bóg jest żywy i działa do dzisiaj. Prze­

bywając tutaj nie mogłem znaleźć lekarstwa na moje ży­

cie i rany aż do czasu, gdy zostałem zaproszony na spo­

tkanie z prawdziwym i chrześcijanam i. Właśnie w tedy po­

znałem Jezusa C hrystusa i doznałem jak wspaniałym i miłosiernym jest Bogiem, który przebacza i pozwala nam n a ro d zić się na nowo. Moje naw rócenie odsunęło od mnie w iększość m oich kolegów i dotkliw iej odczuw am skutki samotności.

Proszę o wydrukowanie mego listu, aby każdy kto chce m ógł do mnie napisać. Będę oczekiwał na listy moich

braci i sióstr w Chrystusie. Paweł

Nawróciłem się jedenaście lat temu, mam 34 lata, mie­

szkam z mamą na wsi, gdzie prow adzę gospodarstwo rolne. Jak do tej pory Bóg nie postawił mi na drodze wie­

rzącej siostry w Chrystusie, która chciałaby mieszkać na wsi i dlatego zwracam się do Was o pomoc. Wiesław

Mam 33 lata, mieszkam w Łowiczu, jestem nowo naro­

dzonym chrześcijaninem , w m łodości przebywałem w kla­

sztorze. Oczekuję na list od jakiejś siostry w Chrystusie, która chciałaby ze mną korespondować. Łowicz

Pochodzę z Gliwic, gdzie mam mieszkanie, przebywam w zakładzie karnym w Kłodzku, mam 38 lat, 178 cm, brunet o niebieskich oczach. Pragnę poznać chrześcijankę, z którą m ógłbym założyć szczęśliwą rodzinę. Longin

CHRZEŚCIJANIN

Nr 9-10/97 (546-547)

(12)

Pytania do chrześcijan

Wielu z nas fascynują te słowa. Pewnie w głębi ser­

ca marzysz o tym, aby na­

zwano cię takim człow ie­

kiem. Jakie warunki należy spełnić, żebyś chociaż sam o sobie z czystym sumie­

niem mógł tak powiedzieć?

„ Noe b y ł mężem sprawie­

d liw y m i n ie s k a z ite ln y m wśród sw o jeg o pokolenia.

N oe c h o d z ił z B o g ie m "

(1Moj 6,9),

Zastanówmy się nad tym, co to znaczy być sprawie­

dliwym i nieskazitelnym. Na­

sza sprawiedliwość dotyczy kilku życiowych sfer: kontak­

tów z ludźmi oraz rozporzą­

dzania pieniędzmi i czasem.

W relacjach z ludźmi być sprawiedliwym oznacza (1) sprawiedliwe postępowanie wobec przyjaciół i współpra­

cow ników , (2) m ów ien ie prawdy o swoich przełożo­

nych, (3) sprawiedliwe oce­

nianie swoich podwładnych, (4) wyrażanie miłości w rela­

cjach rodzinnych.

Sprawiedliwe rozporządza­

nie funduszami oznacza ich słuszny podział między ro­

dzinę, państwo (podatki), Boga (dziesięcina), b ie d ­ nych i potrzebujących (jał­

mużna), oraz oszczędności.

S p ra w ie d liw e ro z p o rz ą ­ dzanie czasem to takie za­

gospodarowanie dnia, aby znalazł się w nim czas na pracę (lub naukę), prace domowe, czas dla rodziny, załatwianie różnych spraw, oraz odpoczynek. Dziesiątą część czasu musisz oddać Bogu. Dokładnie wynosi to dwie godziny i dwadzieścia cztery minuty. ,

Ale kto dziś oddaje dzie­

sięcinę ze swojego czasu

w postaci modlitwy i roz­

w a ż a n ia B o że g o Słowa?

W iększości z nas c ią g le brakuje tego czasu, więc u b olew a m y nad tym , że nie możemy znaleźć wolnej chwili. W Ewangeliach czy­

tamy, że Pan Jezus często o d c h o d z ił od s w o ic h uczniów, aby w modlitwie rozm aw iać ze swoim O j­

cem. Czy nie powinniśmy czynić podobnie?

Co to znaczy być spra­

wiedliwym wśród swojego pokolenia?

Poprzez wiarę w Jezusa Chrystusa zostaliśmy uwol­

nieni od grzechu i uspra­

w ie d liw ie n i p rz e z Boga.

Szatan jednak nie zarzucił swojej wrogiej działalności przeciwko nam. W zbudza w nas c h c iw o ś ć , p rze z którą chcemy mieć więcej i więcej, ponad nasze po­

trzeby. Coraz więcej spraw odciąga nas od modlitwy.

Oddalając się od Boga za­

czynamy mieć coraz więcej w ątpliw ości co do prawd wiary. Czujemy się coraz słabsi i bezbronni wobec swoich słabości, zaczyna­

my narzekać na to, że nie potrafimy kochać ludzi, że brakuje nam cierpliw ości, itd. W końcu przestajemy z nimi w alczyć. Na pewno n ikt z nas nie c h c ia łb y grzeszyć. Zastanówmy się więc nad tym, co jest na­

szą największą słabością i oddajmy ją Bogu. Wyznaj­

my sw o je g rz e c h y , by uwolnić się od nich, aby wszystkie nasze wady i złe skłonności zostały osłabio­

ne i pokonane.

Kazimierz Kotwica

Określenia

Termin antychryst - ó avzi~

ZpioToę występuje jedynie w U 2,18.22; 4,3; 2J 7, gdzie jest określeniem jednostkowe­

go przeciwnika Chrystusa (1J 2,18; 4,3), ale także zbioro­

wym określeniem sił wrogich Chrystusow i (1J 2,2; 2J 7).

Nadanie imienia „Antychryst"

wskazuje, iż osoba której zo­

stało ono przypisane będzie rywalem Chrystusa i przywła­

szczy sobie należną tylko Je­

mu cześć. W ST odpowiedni­

kiem Antychrysta (w jednostko­

wym rozumieniu) jest Gog z kraju Magoga (Ez 38-39), „ma­

ły róg” (Dn 7,8.11; 8,9), a tak­

że „kró l z p ó łn o c y " w Dn 11,40-45, „król babiloński” w Iz 14,1-23 i Lewiatan (Jb 3,8; Ps 74,14). W ewangeliach Anty­

chryst wzmiankowany jest wy­

łącznie w formie aluzyjnej (Mk 13,6.22; J 5,43), w lista ch Pawiowych jego odpow iedni­

kiem jest Niegodziwiec (2 Tes 2,3.8) i zapewne też Beliar (2 Kor 6,15)1, a w Objawieniu Ja­

na - zwierzę (Obj 11,7; 13,2.3.

4 .1 2 .1 4 .1 5 .1 7 .1 8 ; 14 ,9.11;

15,2; 16,2; 17,3.8.11.12.16.17;

19,19; 20,4.10).

Ponadto Agag z Lb 24,7 najprawdopodobniej jest toż- samy Gogowl Ez 38-39 (Sep- tuaginta Agaga z Lb 24,7 tran- sk ry b u je prze z G og). S ep­

tuaginta wspomina też Goga w Am 7,1. Gog występuje też w 3 Syb 319, 512.

Działalność Antychrysta

O b ja w ie n ie Jana po da je c z te ry n a s tę p u ją c e b a rdzo ważne informacje o Antychry­

ście:

- w ysze dł z O tchłani (11,7;

17,8);

- był, nie ma go, wyjdzie z Otchłani i pójdzie do Zatrace­

nia (17,8; por. 17,11 )2;

- je d n a z je g o g łó w je s t śmiertelnie raniona (13,3);

- Szatan przekazał mu swą m oc, tro n i w ie lk ą w ła d z ę (13,2; por. 13,4).

Na podstaw ie w szystkich tych informacji można wycią­

gnąć wniosek, że Antychryst prze byw ał swego czasu na wolności (było - 17,8.11). Mógł to być czas związany z bun­

tem Szatana i jego stłum ie­

niem. W konsekwencji buntu, Antychryst został „wrzucony”

do Otchłani (Iz 14,12-15)3, za­

pewne w tym celu, aby nie mógł zagrażać porządkowi w świecie. Wówczas to zapewne otrzymał śmiertelną ranę (Ps 74, 14 - rozbicie głowy Lewia- tanowi)4. W Otchłani przebywa w stanie nieświadom ym (Jb 3,8; Obj 17,8 - nie jest). Pod­

czas jego pobytu w Otchłani, stworzony został (w zględnie uporządkowany) świat, stworzo­

ny został człow iek, a nieco później na stą p iło prz yb yc ie Chrystusa na Ziemię dla wypeł­

nienia bardzo ważnej misji. Na samym jej początku Szatan próbował przekazać Chrystuso­

wi swą władzę - s^ovcnav (Lk 4,6). Chciał już wtedy rozpo­

cząć Wielki Ucisk. Nie mógł jej wówczas przekazać zamknięte­

mu w Otchłani i na dodatek za b ite m u A n ty c h ry s to w i. W czasie 5. trąby Otchłań zosta­

nie otwarta (Obj 9,1 n), ale An­

ty c h ry s t p o zostan ie w niej nadal, niewątpliwie z powodu swej śmiertelnej rany. W czasie 7. trąby Szatan zbliży się do otwartej Otchłani i spowoduje uzdrowienie śm iertelnej rany (12,18 - Morze symbolizuje tu Otchłań), skutkiem czego Anty­

chryst o własnych siłach wydo­

stanie się z Otchłani i przybę­

dzie na Ziemię (13,1). Tu otrzy­

ma od Szatana władzę - sfjoo- m av (13,2.4), dzięki której za­

władnie całą Ziemią i dzięki której wzbudzi wielki dla siebie podziw u „mieszkańców ziemi”

(13,4).

Chcąc objawić się ludziom, Antychryst wcieli się najpraw­

dopodobniej w ludzkie ciało5.

CHRZEŚCIJANIN

Nr 9 -10/9 7 (548-549)

Cytaty

Powiązane dokumenty

I chociaż na pewno są rzeczy, które można zmienić b ą d ź popraw ić, ab y ta konferencja stała się jeszcze lepsza, to nie wstydziłabym się zaprosić na

Takie przyznanie się może stanowić zagrożenie, szczególnie dla tych, którzy gniewają się na bliskich albo uważają, że każdy gniew jest uczuciem danym przez

sem, gdy rodzi się w nas poczucie winy, złościmy się na innych, staramy się usprawiedliwić nasze zachowanie,. „g ę s to ” się tłum aczym y, odrzucam y

Z n a czy to, że wierzył, iż Bóg może posłużyć się chorobą nie tylko jako środkiem dyscyplinarnym względem wierzą­.. cych, którzy zgrzeszyli

I taka je s t różnica między nimi: zaletą pierwszego jest to, ż e jego wiara pozostaje niezachwiana, nawet je że li w ykaże mu się n ie w ia ­ domo ile sprzeczności,

zasnął w Bogu w 89 roku życia prezbiter Sergiusz Waszkiewicz, wieloletni pastor zboru zielonoświątkowego w Gdańsku, były członek - również wieloletni - kierownictwa

Ziemia rozpadnie się w drobne kawałki, ziemia pękając wybuchnie, ziemia zadrgaw szy zakołysze się, ziemia się mocno będzie zata­.. czać ja k pijany i ja k budka [na

(patrz: „Gazeta Wyborcza”)? Dlaczego gromadzą się wielkie tłumy. Ostatnio N ie tak dawno też odwiedził nasz gość musiał jeździć pojazdem oszklo- zaś, jak się