Jan Zachwatowicz
W sprawie konserwacji Sukiennic
Ochrona Zabytków 8/3 (30), 192-194
z ratuszem czyli stw orzenia m akiety. Możliwości, a raczej niemożliwości takiej drogi sa. oczywiste. D yskusja była ak tualną ICO la t temu. Pom ijam spraw y h ie rarch ii potrzeb i realności przedsięwzięcia „m akietow ego“ z p u n k tu widzenia finansowego.
Sądzę, że nie trudno jest zrozumieć, że przebudow a Prylińskiego, mimo w ie lu błędów, jest kom pozycją zw artą-logiczną, oraz stojącą na w ysokim po ziomie artystycznym i właściw ie jedynie m ożliwą w ówczesnej sy tu acji i w a runkach, bo liczącą się realnie ze zm ianam i funkcjonalnym i i urbanistycznym i, jakie m iały m iejsce w ciągu stulecia XIX. Jest ona świadom ym dziełem tw ó r
czym zespołu w ybitnych artystów , zrodzonym ze szlachetnej idei służenia roz wojowi kultu raln em u m iasta, a nie w ynikającym z pobudek spekulacyjnych. Przebudow a Sukiennic sym bolizuje odrodzenie K rakow a po okresie długiego zastoju a naw et upadku. Stw ierdzono już daw niej, że nowoczesny K raków pow stał nie tyle dzięki budowie nowych gmachów, ile przez restau rację n a j w ybitniejszych pom ników przeszłości, k tó re n ab rały rum ieńców nowego życia Dla w zrastającego m ieszczaństw a były przypom nieniem czasów pomyślności gospodarczej i politycznej, do których chętnie naw iązyw ano.
Dochodzimy w ten sposób do następnego i zam ykającego stw ierdzenia, że przebudow a Sukiennic, jako w ażne dzieło epoki, jest dokum entem historycz nym, którego nie m ożna niszczyć, lecz należy poddać ochronie na rów ni z wcześ niejszym i w arstw am i stylowym i. Nie można takiego stanow iska utożsam iać ze stanow iskiem prom otorów ostatniej przebudowy. Broniąc dziś stan u ak tu al nego jako historycznego, stoim y na tym sam ym stanow isku, co ówcześni jej przeciw nicy i uw ażam y dalsze zm iany za rzecz niepotrzebną. Większość pom
ników arch itek tu ry w ykazuje liczne i nieraz cenne n aw arstw ienia różnych epok stylowych. U suw anie ich w imię teorii purystycznych jako postępow a nie form alistyczne jest czymś przestarzałym i wstecznym. G dybyśm y odstąpili od zasady ochrony wszystkiego, co stanowi ze względu na swą reprezentacyj- ność, charakterystyczność lub typowość, cenny dokum ent historyczny epoki i zgodzili się w konsekw encji tej drugiej, pełnej sprzeczności postaw y, na prze róbki i zmiany, to jakąż m ielibyśm y gw arancję, że n astępne pokolenia nie będą więcej eksperym entow ać na danym obiekcie, czyniąc to w im ię w łasnych poglądów estetycznych i upodobań? Droga ta to zaw rotna pochylnia, podobnie jak droga nieograniczonej rekonstrukcji. H istoria i życie uczą nas w tym wzglę dzie właściw ej m iary.
W SPRAWIE KONSERWACJI SUKIENNIC
JAN ZACHWATOWICZ
N am iętny spór, któ ry rozgorzał w K rakow ie dookoła spraw y rem ontu Su kiennic zarów no w dyskusjach na zebraniach i kom isjach jak i w prasie co dziennej, znajduje w yraz w artykułach J. D utkiew icza i J. Lepiarczyka, za mieszczonych w niniejszym num erze „Ochrony Z abytków “. Świadczy on o ży wym, gorącym stosunku do pom ników arch itek tu ry obyw ateli K rakow a, m a przy tym szersze znaczenie zarówno ze względu na w artość zabytkow ą przed m iotu sporu jak i ostro zarysow ane trudności w u stalen iu kryterió w i m etod konserw atorskich dla obiektów o złożonej, historycznie kształtującej się for mie. S praw a staje się tym bardziej istotną, że z płaszczyzny oderw anych dy skusji należy przejść do konkretnego działania czyli konserw acji, gruntow nej napraw y zagrożonego zabytku.
Żeby znaleźć taką p raktyczn ą odpowiedź, należy rozważyć konsekw encje w ynikające z dw u przeciw staw nych koncepcji autorów , oceniając jednocześnie m etodyczną w artość ich argum entacji.
D utkiew icz wychodząc z założenia, że przebudow a Prylińskiego zniekształ ciła i okaleczyła plastyczną w artość renesansow ych Sukiennic, postuluje oczy szczenie bry ły zabytku z deform ujących dodatków, a więc ryzalitów środko wych, „częściowo bocznych“, pozostaw iając do dyskusji spraw ę podcieni a rk a dowych, ale sugerując ze swej strony zniesienie rów nież i tych podcieni. A utor stw ierdza przy tym , że nie podejm uje spraw y praktycznych konsekw encji tego zabiegu i możliwości jego realizacji.
L epiarczyk broni przebudow y Prylińskiego, uw ażając ją za cenny w kład w ukształtow anie Sukiennic oraz stojąc na stanow isku, że należy w zabytkach szanować „cenne naw arstw ien ia różnych epok stylow ych“. Podnosi również w ątpliw ości co do praktycznych konsekw encji zniesienia ryzalitów , w y rażają cych się pow ażnym ograniczeniem w artości użytkow ej budynku.
Czy pomimo krańcow ych stanow isk nie m a cech w spólnych w postaw ie au torów? W ydaje się, że są. Obaj autorzy uw ażają pew ien czasowo określony stan zabytku za nienaruszalny. Dla D utkiew icza przed przebudow ą, dla L epiar- czyka po przebudow ie P rylińskiego. L epiarczyk przecząc naw et głoszonej zasa dzie o nowych w artościow ych w kładach różnych epok uw aża „dalsze zm iany za rzecz niepotrzebną“, z czego w ynikałoby, że ostatnie cenne w kłady mogły pow stać w X IX w ieku i na tym koniec. Chyba n ie jest słuszna taka dyskry m inacja naszej epoki i naszych możliwości tym bardziej, że w łaśnie w stosunku do pom ników k u ltu ry , do zabytków , znaleźliśm y „w łaściw ą m iarę“, chociaż i tu popełniane są jeszcze błędy. P atrzy m y na pom niki naszej k u ltu ry z miło ścią, niekiedy z zachw ytem , lecz z miłością rozum ną, widząc w nich odbicie złożonych procesów kształtow ania się życia społecznego, jego dążeń i jego osiąg nięć k u ltu raln y ch i artystycznych. W tragicznej konieczności rekonstrukcji
zniszczonych m iast i ich zespołów zabytkow ych walczym y o w łaściw ą ocenę i opiekę dla dzieł autentycznych tym bardziej dla nas cennych i na pewno nie do pom yślenia są w naszej w łaśnie epoce w y bryk i w rodzaju p rojektów P ry lińskiego z „w ieku parodii i eklektyzm u“ jak go określa Dutkiewicz.
Lepiarczyk zresztą sam przyznaje, „że re sta u rac ja ta zatarła w gm achu to, co było dotąd jego najw iększą w artością t. j. w spaniałą linię atty k i“, a więc czy nie należy podjąć sugestii K arola E streichera, Dutkiewicza, T re te ra i wielu innych i dążyć do w ydobycia i s t n i e j ą c e j i tylko zniekształconej linii a tty ki, k tó ra była i pow inna być nad al najw iększą w artością Sukiennic? Dla przy w rócenia Sukiennicom tej zgodnie przez autorów uznanej „najw iększej w arto ści“ w arto poświęcić wysiłek. Polega on na tym , że należy rozwiązać dostęp do sal na p iętrze S ukiennic bez użycia wielkiego ryzalitu. Odpowiednio zmniejszy się lub odpadnie sala w ryzalicie zachodnim. Takie rozw iązanie nie w płynęłoby na sposób użytkow ania sal w ystaw ow ych a byłoby w brew tem u co mówi Le piarczyk nie „z atratą zew nętrznego sensu architektonicznego“, lecz w łaśnie jego przyw róceniem . W ystarczy spojrzeć na fotografię sprzed przebudow y P rylińskiego, żeby ocenić nie dom niem any, lecz istotny w ielki artystyczny sens renesansow ej atty k i Sukiennic. W ydaje się natom iast, że nie m a wielkiego sen su w ogrom nych w ydatkach, k tó re trzeba włożyć w konserw ację ryzalitów P ry lińskiego, a w szczególności jego w ątpliw ej w artości rzeźbiarskiego w ystroju
Nie m ożna natom iast zgodzić się z D utkiew iczem w jego sugestii usunięcia podcieni arkadow ych. W ystarczy rów nież spojrzeć n a fotografię sprzed przebu dowy P rylińskiego, żeby stw ierdzić, że pow rót do „bałaganu“ dobudówek i
m ików jest zupełnie niemożliwy. A więc należałoby i tak zaprojektow ać nową obudowę. P rzypuśćm y n aw et że lżejszą, bardziej p roporcjonalną do całości b u dynku, ale jed n ak w tórnego znaczenia w stosunku do tego, co określiliśm y jako najw iększą w artość S ukiennic — jednolitej b ry ły attyki. Takie poczynanie nie m a dostatecznego plastycznego uzasadnienia, żadnego historycznego a tym b a r dziej ekonomicznego.
W zapale dyskusyjnym L epiarczyk tw ierdzi, że przyw rócenie Sukiennicom cech budow y XVI w ieku w ym agałoby odbudow y m iasteczka kram ów a naw et ratusza. Nie w idzę podstaw dla takiego wniosku, jeżeli cały zabieg sprowadzi się do w ydobycia jednolitości bry ły i atty k i Sukiennic, a że niezależnie od tego R ynek K rakow ski w ym aga pieczołowitego urządzenia i uporządkow ania, też nie ulega w ątpliw ości.
P raktycznie pro g ram prac w Sukiennicach w inien być moim zdaniem n a stępujący: zniesienie ryzalitów z przebudow ą klatk i schodowej i konserw acja całej attyki, budow a stropu ogniotrw ałego ze św ietlikam i nad salam i w ysta wowymi, k o nserw acja bocznych schodów i galerii oraz g ru n to w n a napraw a lub zm iana instalacji. R ealizacja nastręczy n iejed ną trudność i da powód do niejednej szczegółowej dyskusji, ale z rozw ażań ogólnych należy przejść do dzieła. W ym aga tego stan cennego dla naszej k u ltu ry zabytku.
N aw iązując do w ykazanej zbieżności krańcow ych postaw autorów D utkie wicza i L epiarczyka w ydaje się, że w łaśnie krańcow ość n ie jest dobrym do rad cą w pracach konserw atorskich. Nie jest słuszna zasadnicza postaw a, że za b y tek pow inien w rócić do określonej form y jakiegoś historycznego okresu z odrzuceniem „naleciałości“, w k łady bowiem innych epok mogą wnieść i rze czywiście często wnoszą nowe w artości i w ten sposób obiekt staje się żywym, dynam icznym przykładem tw órczych przem ian; a w łaśnie w polskiej arch itek turze te konglom eraty form są często tak bardzo interesu jące i urocze. Lecz nie m ożna rów nież stanąć na stanow isku fetyszyzacji n aw arstw ień, ochrony i obrony naw et tych, k tó re zniekształcają i deprecjonują w ybitne dzieła sztuki. W ydobyw ając w spaniałe rom ańskie kolum ny S trzeln a zniszczyliśm y barokow e filary. W ydobyw ając niezw ykle cenną form ę gotyckiej k ated ry w Poznaniu usunęliśm y a rch itek tu rę XVII wieku. W ydobyw ając w spaniałą kam ienną arch i te k tu rę XIV w ieku w katedrze G nieźnieńskiej zniszczyliśmy w artości w y stro ju architektonicznego X VIII w ieku itd. Nie znaczy to jed n ak bynajm niej, że w szystkie zabytki posiadające części wcześniejsze m uszą być oczyszczone z przekształceń późniejszych. Zależy to od w ielu w arunków . Często now y w kład może być większej w artości, niż form a daw na (np. Ląd i in.). Często w spółist nienie n aw arstw ień daje w łaśnie szczególnie cenną historycznie i piękną całość. Konieczności ad aptacyjne t. j. w a ru n k i współczesnego użytkow ania zabytków zm uszają niekiedy i nas do w kładu naszej epoki. Jednego pow inniśm y w y strzegać się i unikać — uzupełniania zabytków w edług dom niem anej ich d aw nej form y t. j. re sta u rac ji historycznej. R ekonstrukcje zabytków , k tó re nam przyp adły w udziale, stanow ią osobny rozdział naszej dram atycznej historii i szczęśliwie ten problem nie istnieje w K rakow ie.