NIEKTÓRE ZAGADNIENIA NAUKOWE I PRAKTYCZNE PROBLEMU TOKSOPLAZMOZY
ZBIGNIEW KOZAR
Katedra Parazytologii i Chorób Inwazyjnych WSR, Wrocław
Opublikowany na lamach
WiadomościParazytologicznych w 1960 r.
przegląd
polskiego
piśmiennictwa dotyczącegotoksoplazmozy
(Gałuszka, Skorczyńskii Szaflarski, 1960) wymienia 105 pozycji. .Test to, jak na nasz kraj ,
dość pokaźnaliczba, która w
międzyczasiejeszcze
wzrosła,nie mó-
wiąc już
o 15 komunikatach
zgłoszonychna obecny Zjazd. Zgodnie z za- leceniami ostatniego zjazdu pracom i
artykułomo toksoplazmozie dawa-
liśmy pierszeństwo
w naszym organie, gdzie
publikowaliśmyponadto bie-
żącą, aktualną bibliografię światową,
która
byłaprawdopodobnie przez czytelników wykorzystywana. W dniu 25 II 1959 r.
zorganizowaliśmyw Warszawie
konferencję,na której
zaznajomiliśmy sięwzajemnie z pro-
wadzoną tematyką
i
przedyskutowaliśmykilka spornych problemów. Ba- dania nad
toksoplazmozą byłyna ogól popierane przez Komitet Parazy- tol ogiczny PAN-u. Nie ulega
wątpliwości, żezbieramy
się dziśpo
niespełna3 latach,
liczącod zjazdu lubelskiego, bogatsi w
doświadczeniei w jeszcze liczniejszym gronie, skoro stale badania nad
toksoplazmoząprowadzi
sięobecnie co najmniej w 8
ośrodkach (Gdańsk,Warszawa, Lublin, Kraków,
Łódź, Wrocław,
Katowice,
Poznań),nie
licząc badańsporadycznych rów-
nież
w innych
miejscowościach.Tak w kilku
słowach mogłoby brzmiećsuche sprawozdanie z minio- nego 3-lecia,
dotyczącewykonania
zaleceńrezolucji VI Zjazdu. Chyba nie o to nam jednak chodzi, skoro
zebraliśmy sięw gronie osób
bezpośredniozainteresowanych, dobrze
rozumiejącychproblem,
znającychjego blaski i cienie,
trudnościoraz
wątpliwości.Nie
wątpię, żenie poprzestaniemy na ogólnikach, lecz podejmiemy bardziej
wnikliwą analizęnaszego dorobku, spróbujemy
porównaćgo z
postępem ogólnoświatowymi
ocenićnasze praktyczne
możliwości przyjściaz
pomocąchorym, a
więcrozpoznawania toksoplazmozy w terenie i jej leczenia . W szczerej i
życzliwejdyskusji , jaka
siętu zapewne rozwinie,
powinniśmy poruszyćwszelkie
wątpliwości.Referat wygłoszony na VII Zjeździe PTP. Olsztyn-Kortowo, l l-14 VI 1961.
868
Z. KOZARktóre
sięnieraz
nasuwająprzy czytaniu prac. Chyba obecnie
można jużod nas
więcej wymagać aniżeliprzed kilku laty, kiedy to
stawialiśmypierwsze kroki i
mogliśmy się tłumaczyć niedoświadczeniemlub zbyt du-
żym
entuzjazmem, jaki nas
poniósł(który
zresztąpowinien
cechować każdenowo
rozpoczynające się dzieło).W obecnym okresie
powinniśmy ściśle odróżniaćfakty od hipotez, których mamy jeszcze zbyt wiele w na- szym problemie. Nie
negujętu racji hipotez, które
są częstoprekursorami
interesujących odkryć,
ale mówmy raczej o podejrzeniu
aniżelirozpoz- nawaniu toksoplazmozy, o ile nie mamy
wyraźnychku temu
przesłanek.Czeka nas trudne zadanie w
ciągu3-godzinnych obrad i zapewne nie-
łatwo się będzie
z niego
wywiązać.Nie
przewidzieliśmyz tego powodu
dłuższych
referatów, a program
uwzględniłtylko wypowiedzi przedsta- wicieli
ważniejszych ośrodkówbadawczych. Wypowiedzi te powinny
być możliwie zwięzłe,krótko
informująceo aktualnych wynikach, krytyczne, i stawiające konkretne wnioski, które po przedyskutowaniu
przekażemy
Zjazdowi.
W swoim
wystąpieniupostaram
się poruszyćtylko niektóre problem y z ostatniego
piśmiennictwai
zwrócić uwagęna
ważniejsze,przynajmnie j w moim przekonaniu, braki w naszych pracach i zainteresowaniach. Jest to
zresztąjedynie
zapoczątkowaniedyskusji.
Wszyscy chyba
sązgodni,
żeproblem toksoplazmozy nie traci na swej
aktualności
i nadal nie schodzi ze szpalt czasopism naukowych
całego świata.Odkrywa
s.ięgo i stawia pierwsze kroki w Azji, Afryce, Ame- ryce
Południoweji w tych państwach europejskich, których
sytuację
moglibyśmy przyrównać do naszej sprzed kilku lat. Znajdujemy nadal wiele opisów kazuistycznych oraz
wężej lub szerzej zakrojonych
badań
immunologicznych,
potwierdzającychna ogól to samo , co
zostałogdzie indziej
wcześniejstwierdzone. Wiele prac wnosi jednak nowe,
ważniejsze dla wiedzy elementy i na nie musimy
zwrócić baczniejszą uwagę.O
aktualnościzagadnienia toksoplazmozy
świadcząponadto specjalnie organizowane konferencje. W nrze 6 Wiadomo.~ci z 1959 r .
doniosłemo kon- ferencji kopenhaskiej z sierpnia 1959 r., której
pamiętnik,niestety, nie
ukazał się dotąd
drukiem. W
ciągu4 dni 15 specjalistów z kilku
państw usiłowałopodsumowa, ~ aktualny stan wiedzy o toksoplazmozie, a nad e wszystko
uzgodnić technikęmetod diagnostycznych i
zaproponowaćich
standaryzację.
Jakkolwiek spotkanie to
można uznaćpod wielu
względami za bardzo
pożyteczne,to jednak nie
udało sięna nim
uzgodnićpo-
glądów
co do niektórych metod diagnostycznych.
Wyłoniona
jeszcze w Sztokholmie w 1956 r. Międzynarodowa Komisja
dla Problemu Toksoplazmozy
nawiązała kontakt z WHO i FAO. Nie znane
mi
są bliżej jej prace, poza wydanym przez WHO na powielaczu raportem
opracowanym przez prof. Garnhama z Londynu. Omawia on
ważniejsze
braki w naszych
wiadomościacho toksoplazmozie i apeluje o podejmowa- nie
badań.Wypada
też nadmienić, żew listopadzie 1960 r. zorganizowano w Wa- szyngtonie
sz€I'szą dyskusjęnad problemem toksoplazmozy w okulistyce, a w dniach 3-5 IV 1961 r.
odbyła sięw Moskwie narada radzieckich spe- cjalistów, na której zreferowano 41 prac
pochodzącychz prawie wszyst- kich republik ZSRR. Trzeba
podkreślićolbrzymi rozwój
zainteresowań toksoplazmoząw tym kraju,
jeśliprzyjmiemy,
żejeszcze przed 6 laty nie zajmowano
siętam
tą chorobąprawie wcale. W ogóle w
piśmiennictwie na temat tóksoplazmozy widoczny jest coraz
większy udziałbadaczy radzieckich,
czechosłowackich, japońskich, południowoamerykańskichoraz z tych
państw,w których do niedawna prawie wcale nie interesowano
się toksoplazmozą.Nic
zresztądziwnego, skoro, jak
sięokazuje, toksoplazmoza
występujekosmopolitycznie zarówno u ludzi, jak i
zwierzątdomow ych oraz wolno
żyjących.
Szybko
rośnielista
żywicieli,u których stwierdza
siętego pa-
sożyta
w naturze. Toksoplazmoza jest
typową antropozoonoząi to o sto- sunkowo łagodnym przebiegu. Swiadczy o tym
duża dysproporcja
między
bardzo wysokimi odsetkami stwierdzonych u
ogółu zarażeńa
ilościąroz- poznawanych i rejestrowanych przypadków klinicznych, i to zarówno u ludzi, jak i u
zwierząt. Zresztąco do ostatnich mamy jeszcze
poważne zastrzeżenia.Jeśli
wiarogodne
są(a nie
wątpię, żetak jest) stosowane odczyny immunologiczne, to
średnieodsetki
zarażenia ogółu ludności wahają sięw granicach 25-750/o. Znane
sąnaturalnie jeszcze skrajniejsze
różnice:z jednej str, ony prawie zerowe dane
dotycząceEskimosów lub Indian ze szczepu Nawajo (4°/c), z drugiej
zaśblisko 100-procentowe reakcje dodat- nie
wśród mieszkańcówTahiti. Z tych bardzo
interesującychz epidemio- logicznego punktu widzenia
materiałów możnaby
już nakreślić ogólną mapę świata,co prawda
dość ciemną,bo tak
częstawydaje
się byćt okso- plazmoza.
O wiele skromniejsze
sąnatomiast dane o
częstości występowaniaprzypadków klinicznych i chyba nie
prędkoje uzyskamy, bo nie wiemy jeszcze dobrze, które
zespołykliniczne
moż·emytu
zaliczać. Dośćliczne opisy, nawet bardzo
przekonywające,nie
ilustrująsytuacji ogólnej, bo
są
to na ogól w
dosłownymznaczeniu „przypadki", a nie
jakieś stałebadania, starannie prowadzone na
większymterenie.
Pojawiają się jużjednak pierwsze próby
uogólnieńi
możewarto o nich
wspomnieć.Z ze-
stawień
Garnhama (1961) wynika,
żenp. w Wielkiej Brytanii 1 przypadek toksoplazmozy wrodzonej przypada
ażna 35 OOO porodów.
Jeśli dać wiarętemu i
przyjąć analogiczną proporcjędla naszego kraju,
powinniśmyocze-
kiwać
w
ciąguroku zaledwie dwudziestukilku przypadków toksoplazmozy
870
Z. KOZARwrodzonej. Nie wiem, czy
sięz tym wszyscy
zgodzą, zwłaszczaci, którzy prowadzili badania w klinikach
położniczychi pediatrycznych, a poza tym nie jestem pewien, które przypadki toksoplazmozy wrodzonej
moglibyśmytu
zaliczyć,skoro wiemy o szerokiej skali nasilenia objawów.
Wśród
rejestrowanych w Rio de Janeiro martwo urodzonych
płodów toksoplazmozę wrodzonąstwierdzano w
około0,50/o. W grupie
zaśdzieci (w nowym Jorku) z zaburzeniami
ośrodkowego układunerwowego dopa- trywano
sięetiologii toksoplazmowej w
około5°/u. W USA przyjmuje
sięponadto,
żetoksoplazmoza jest
przyczyną35-450/o przypadków choriore- tinitis stwierdzanych u dzieci lub osób
dorosłych.Niewiele rzadziej, bo w 8-130/o
ogółurejestrowanych przypadków limfadenopatii, rozpoznawano
toksoplazmozę
w Anglii i Danii.
Sąto
jużwysokie odsetki,
wymagająceco najmniej zastanowienia
się.Z innych prób oceny ogólnej sytuacji
przypomnę rozważaniaRobert- sona (1960), który
zwrócił uwagęna
wyraźne różnicew odsetkach umie-
ralności płodów
w trzech nawet
sąsiadującychze
sobą okręgachAnglii i na podstawie wykluczania oraz pewnych
badańdodatkowych
sugerował, żetoksoplazmoza jest
jednąz
najpoważniejszychprzyczyn tego
dośćistot- nego problemu
społecznego,jakim jest
umieralnośćkoloporodowa.
O tym samym
świadczą choćbywyniki Genza- (1960), który tylko
1
.v Berlinie Zachodnim zarejestrował aż 74 przypadki toksoplazmozy, w tym 19
śmiertelnych i
część kończących się poważnym kalectwem, jak utrata
słuchu lub wzroku, zahamowanie rozwoju
umysłowego i inne. Zna- mienne jest zestawienie autora z rejestrowanymi w tym samym czasie i obszarze zaledwie 16 przypadkami
kiły wrodzonej,
uważanej dotąd po- wszechnie za
klasyczną zakaźną chorobę płodu. Wprawdzie
można jeszcze
kwestionować
niektóre wnioski Genza, trzeba jednak
przyznać, żetego rodzaju praca, jakiej
sięten autor
podjął,jest
dziśjak najbardziej
pożądana.
Powinniśmybowiem
uświadomićsobie, o ile toksoplazmoza jest pro- blemem klinicznym i jakie
wyrządzaszkody w skali ogólnej.
Niestety, tego rodzaju badania
sąjeszcze w Polsce prawie nie znane.
Może
najbardziej
spośródklinicystów
interesują sięu nas
toksoplazmoząginekolodzy i pediatrzy.
Wywoływaneprzez
toksoplazmozęwady rozwojo- we, poronienia, szczególnie
zaśporonienia nawykowe,
pozostająnadal w sferze hipotez.
Gromadzą siętu jednak coraz liczniejsze obserwacje.
a nawet fakty stwierdzania
pasożytóww poronionych
płodach(np. Lan- ger i Geissler, 1960). Reprezentowany przez Thalhammera
pogląd, żetoksoplazmoza
może byćco
najwyżej fetopatią,nie znajduje chyba po-
twierdzenia. Z
badańWernera (1960) oraz Wernera i Seidlitza (1960)
wynika,
iż pasożytyznajduje
sięniemal
wszędziew
narządachrodnych
i to zarówno samic, jak i samców.
Jużw 65-72 godziny po
zarażeniudo-
pochwowym
pasożytystwierdzano w endometrium,
skąd uwalniały sięi
mogłyroznymi drogami
zaatakować płody.Niektórzy
wysuwająnawet
sugestię,
czy toksoplazmoza nie szerzy
się międzyinnymi
również drogąkontaktu
płciowego.Wydaje
sięto jednak mniej prawdopodobne albo co najmniej rzadkie. Warto jednak
przypomniećprzypadek Remingtona i
wsrpółpr.(1960), którzy wyosobnili toksoplazmy z macicy zdrnwej ko- biety. Wiele
sięostatnio pisze o poronieniach stwierdzonych u
zarażonychowiec (Beverley i Watson, 1959, 1961; Osborne, 1959; Studdert i John- son, 1959). Dlaczego nie
miałybyone
występować równieżu ludzi, a nawet
powtarzać się,
jak to sugeruje m. in. Vestila (1959)?
Przecieżu myszy zaobserwowano przekazywanie
pasożytów ażw 4, a nawet 5 generacjach (Beverley, 1959). Nie jestem
więcprzeciwnikiem
pogląduo
dużejroli toksoplazmozy w
położnictwie,jak by to
mogło wynikaćz mego
artykułuw Wiad. Parazytol. (Kozar, 1960), ale nie
mogę pozostać obojętny,gdy stawia
sięniemal pewne rozpoznanie jedynie na podstawie dodatniego wy- niku
jakiejśpróby.
Możemyo tego rodzaju przypadkach
mówići
pisać,zaliczamy je jednak jeszcze do grupy
wątpliwych.Prócz problemów
położniczychniemniej
ważnajest rola toksoplazmozy nabytej. Nie ulega chyba
wątpliwości, żewiele takich przypadków pomi- jamy i nawet nie przypuszczamy,
że mogą być wywołaneprzez tokso- plazmy, jak to podali niedawno m. in. Neumann et al. (1960). Nie inte- resujemy
się teżprawie wcale
limfadenopatią toksoplazmową,podobnie jak i problemami okulistycznymi,
choć właśniew tych dziedzinach do- konano ostatnio
może największego postępu.Drugim podstawowym i niemniej aktualnym problemem toksoplaz- mozy jest
wyjaśnieniejej epidemiologii i epizoocjologii, wykrycie
żródełi dróg zarażania się. Właściwie nie znamy
dotąd naturalnych sposo- bów
zarażania się ludzi i
zwierząt poza przypadkami wrodzonymi. Spra- wa stawonogów jest chyba nieaktualna, mimo
że udało się Nussenzwei- gowi i Deane (1958)
przenieść inwazję za
pośrednictwem kleszcza Ambly- omma cajennense. Coraz
częściej myślimy natomiast o drodze doustnej (np. Roever-Bounet, 1959), o
środkach spożywczych pochodzenia
zwierzę
cego, nawet
jużkonkretnie o
mięsie świń,owiec i
bydła,które, jak wy- kazali .Jacobs et al. (1960),
może być zarażonew bardzo wysokich odset- kach. Ich
frapującywynik nie
zostałgdzie indziej potwierdzony, a wy- daje
sięzbyt
ważny,aby nie zainteresowali
sięnim
higieniścii lekarze weterynarii.
Narastająobserwacje o toksoplazmozie
zwierzątdomow ych, u
świń.(np. Harding et al., 1961), owiec, psów i kotów, np. podejrzanych o
wścieikliznę(Bequignon et al, 1959), u
bydła,a nawet u koni. Varela i wspólpr. (1959) wykryli toksoplazmy u 87 z 223
świń rzeźnianych,w yka-
zujących
zmiany na siatkówce oka.
Z drugiej strony
idąsugestie o
zarażaniu się drogą aerogenną,o
częstym
występowaniupasozjrtów w
pęcherzykach płucnych.Dominquez
872
Z. KOZARCarmona (1960)
uważanawet,
że płuca są narządemnajbardziej podatnym na
zarażenie toksoplazmozą. Godnąuwagi jest
teżkoncepcja Ansariego o
zarażaniu siępoprzez spojówki.
Sąto jednak wszystko tylko hipotezy, dla których potwierdzenia trzeba jeszcze
wykonaćwiele
badań.Jest
jużprawie pewne,
że właśnie pasożyty pochodzącez cyst, a nie tzw. toksoplazmy proliforatywne,
odgrywająw epidemiologii
największą rolę. Zachowująone
żywotnośćw temp. 4°C w
ciągu68 dni i nie zabija ich nawet 3-godz.
działaniesoku trawiennego, w którym tzw. postacie proliferatywne
giną jużpo kilku minutach (Jacobs et al., 1960). Cysty toksoplazm wykrywa
się dziścoraz
częściej, określa sięnawet
dokładnieich
ilość,np. w mózgu
zarażonejmyszy, lub
teżizoluje
sięje przy pomocy mikromanipulatora.
Używanadawniej nazwa pseudocysty nie znajduje
jużuzasadnienia, skoro otoczka wydaje
się byćwytworem samego
pasożyta, może powstawaćnawet
wokółpojedynczych toksoplazm, które potem intensywnie
się dzielą,(Van der Waaij, 1959).
Interesującajest obserwa- cja,
żedieta pozbawiona lizyny nie sprzyja
częstszemuwytwarzaniu
sięcyst, jakby
należało oczekiwać,w wyniku
niemożnościwytwarzania
sięy globulin, a tym samym przeciwciał odpornościowych (Van der Waaij.
1960).
Być możeaminokwas ten jest potrzebny
również pasożytom.Pojawiają się już
prace nad
fizjologiątoksoplazm, nad ich metaboliz- mem (Fulton i Spooner, 1960), nad
przemianą tlenowąw
zarażonychna-
rządach
(Tomita, 1960),
wartościąuchwytnych aminokwasów w surowi- cach
odpornościowych(Matsumoto, 1960) i inne.
Może zbliżąnas one do
wyjaśnienia różnic
w
zjadliwościposzczególnych szczepów, które wyosob- n:ia
sięcora-z
częściej{np. Kaufman et al., 1959).
Sąone na ogól
małozjadliwe, co nie jest bez znaczenia dla patologii, ale wiemy,
że możnaje stosunkowo
łatwo uzjadliwić,np.
drogą pasażuprzez gryzonia Rattus coucha (prace Simitcha i wspólpr.). Nie rozumiemy jeszcze mechanizmu tych zjawisk,
dośćistotnych dla
całokształtuproblemu.
Niewiele mamy ostatnio do zanotowania
odnośniedo terapii toksoplaz- mozy. Wprawdzie
pojawiają sięprace na temat nowych leków (np. Bona- duce, 1959; Pa:lencia et al., 1959; De Silva, 1960; Riegier, 1960; Watanabe, 1960), to jednak najlepsze
sąchyba
dotądpyrimetamina
łączniez sulfo- namidami. Preparaty te
dająnie najgorsze wyniki, np. u kobiet
ciężarnych (m. in. Thalhammer, 1960),
zwłaszcza zaśw przypadkach
świeżychi czynnych, czego klasyczny opis przytoczyli niedawno Frenkel et al.
(1960).
Mimo
dość dużych postępówwiedzy w
różnychzagadnieniach tokso- plazmozy nadal pozostaje w centrum uwagi sprawa diagnostyki labora- toryjnej.
Właśnietu tkwi
najczęstszaprzyczyna naszych
niepowodzeńi
największa trudnośćpodejmowania szerzej zakrojonych
badańklinicz-
nych. Do znanych nam dawniej 3 odczynów: próby barwnej,
wiązaniadopełniacza
i
śródskórnej,dochodzi jako czwarty odczyn hemaglutynacji, jak
sięwydaje
dość<:zuly i swoisty,
choć też kłopotliwyi
niełatwy(An- gelillo i Mandras, 1959, 1960; Fulton i Turk, 1959; Lunde, 1959; Garin, 1960; Mitchell i Green, 1960; Knierim, 1961 itd.). O ile
się orientuję,za-
jęły się
tym odczynem 3 nasze
ośrodki- lubelski, katowicki i
wrocławski,i
uzyskują jużdobre wyniki.
Bądźmyjednak
ostrożniw ostatecznej ocenie i nie zdradzajmy
przedwcześniezbytniego • entuzjazmu, bo
częstopo pierw- szych powodzeniach
pojawiają się trudnościi to tym liczniejsze, im
częściej wykonuj €
się jakiśodczyn.
Właściwie
tylko próba
śródskórnanie
nastręcza dziś większych kłopotów, ale jej
wartośćkliniczna jest
dośćograniczona. Nie
mogęzro-
zumieć,
dlaczego
większośćautorów zachodnich jest w
pełnizadowolona z odczynu Sabina-Feldmana, podczas gdy u nas; poza
wyjątkami,prawie wychodzi on z
użycia. Podobną sytuacjęobserwujemy w ZSRR, CSRS i jeszcz€ niektórych innych
państwach.Nie
chcę odmówićpróbie barwnej jakichkolwiek
wartości,ale jest ona, moim zdaniem, tak
kłopotliwa, często zawodna i
wymagająca dużejwprawy i krytycyzmu,
żejestem z
pełnym podziwem dla tych, którzy nie
dostrzegajątego lub nie
chcątego
głośno stwierdzić.
Odczyn opisany w 1948 r.
uległ jużw
różnychlabora- toriach tak dalekim modyfikacjom,
żetrudno czasem
mówićo jego ory-
ginalności. Być może
nie znamy
bliżejtych
szczegółów,zasad uprzedniego miareczkowania, u zyskiwania odpowiedniego
stężeniajonów wodorowych itp. i
właśnietu tkwi przyczyna naszych
niepowodzeń.Pozostał
nam praktycznie odczyn
wiązania dopełniacza,chyba
najchętniej
dziśu nas
używany.Jest on stosunkowo prosty, daje raczej zadowala-
jące
wyniki,
zwłaszczagdy bada
siętylko jednym antygenem i ma
pełnezaufanie do swojej metody. Gorzej natomiast, gdy zada sobie
ktośtrud przebadania tych samych surowic
różnymi, uważanymiza dobre, anty- genami lub zacznie
zmieniaćinne komponenty odcz;ynu. Zapewne kol.
Stroczy11.ska podzieli
sięz nami swymi,
możeniezbyt dla nas przyjem- nymi ,
spostrzeżeniami,a przekonamy
się, żei tu nie jest wszystko proste,
że może
wypadnie nam
zaczynaćod nowa.
Jeśli
tak jest istotnie,
jeślinie
możemyj eszcze
byćp ewni swoich wy- ników, lepiej przyznajmy to otwarcie i
dołóżmywszelkich
starań,aby naj- pierw
dokładnie opanować metodykę, którąmamy
się posługiwać.Nasze próby
będątylko wtedy w
pełniwiarogodne,
jeśli będąpowtarzalne i ich wyniki
będą się pokrywaćwe wszystkich laboratoriach.
Mówi
sięu nas o spopularyzowaniu toksoplazmozy w terenie.
Słyszałem
nawet o zamierzonej produkcji antygenu , który
miałby byćprze- kazany stacjom lub innym pracowniom
usługowym.Kto
weźmieodpo-
wiedzialność
za
właściwewykonywanie odczynów w terenie , skoro sami po tylu latach pracy mamy jeszcze z nimi
niemało kłopotu? Jeślinawet
\Viaclomości Pc:t!'azytolo.lnczne ?,. -t. 5, 6 15
874
Z. KOZARpominiemy
tę sprawę,to czy nie jest tu
ważnainterpretacja wyników?
Wiemy, jak
częstolekarze
są skłonnido stawiania pochopnych
rozpoznańna podstawie np. dodatniego wyniku
choćbyz nie
rozcieńczoną surowicą.Trzeba wpierw
trochę więcej wiedziećo toksoplazmozie, a nie tylko,
że istnieją jakieśpróby i
żestosuje
siędaraprim. Co stanie
sięz pacjen- tami, którzy
też słyszeli już coś niecośo toksoplazmozie, i to
przeważnieo jej najgorszych i
najgroźniejszychobjawach? Zastanówmy
siędobrze, zanim
poweźmie się decyzję.W moim przekonaniu nie wolno jeszcze od-
dawać
diagnostyki toksoplazmozy w
niedoświadczone ręce.Ta odrobina pesymizmu i krytycyzmu,
jakątu
wniosłem,powinna nas
zachęcić
i
pobudzićdo dalszej dyskusji.
Dziśnasza sytuacja jest o tyle lepsza
niżprzed kilku laty,
żenikt
jużchyba nie
wątpiw
występowanietoksoplazmozy i
poważnezaburzenia, jakie
towarzysząnieraz tej inwazji . Zapewne
władze jużteraz
pomogąnam w naszych
wysiłkachi badaniach toksoplazmozy, które
dotąd byłyniekiedy traktowane jako prywatne ,,hobby", jako wyraz entuzjazmu, który nas
ogarnął.Pracownie tokso- plazmowe nie
będą już może„kopciuszkiem" w dobrze
skąd inądwyposa-
żonych
instytutach, a
specjaliści,którzy wykazali tyle uporu,
będąna równi z innymi
wysyłaniza
granicędla konfrontacji swych metod i po- szerzenia
doświadczeń.Adres autora:
\-Vroclaw. Norwida 29