• Nie Znaleziono Wyników

Byliśmy pierwszymi więźniami - Jan Maria Kłoczowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Byliśmy pierwszymi więźniami - Jan Maria Kłoczowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

Jan Maria Kłoczowski

ur. 1960; Lublin

Tytuł fragmentu relacji Byliśmy pierwszymi więźniami Zakres terytorialny i czasowy Poznań, PRL

Słowa kluczowe Poznań; Kłoczowski, Jan, Maria (1960- ); PRL; Teatr Ósmego Dnia; stan wojenny

Byliśmy pierwszymi więźniami

Dyplom ze średniej szkoły zrobiłem już jako absolwent pierwszego roku. I wtedy nagle, poczułem że mam masę czasu. I tutaj dobiegamy już - to jest przełom roku [19]80 i [19]81.

Jak zacząłem drugi rok to, po prostu studia przestały mnie trochę interesować. W związku z czym nie dostałem zaliczenia z jednego przedmiotu. [To] znaczy nie zdałem w tym semestrze zimowym. Ale wtedy to skutkowało tym, że po prostu wziąłem urlop dziekański.

I to był czerwiec [19]81 roku - wyjechałem do Francji. Wizę miałem do lutego [19]82. Te wszystkie głosy jakie stąd dochodziły sprawiały, że nie czułem się komfortowo w Paryżu.

Wtedy byłem w Paryżu, chociaż lato spędziłem na Uniwersytecie w Angres i tam uczyłem się z kolei, czy też szlifowałem, bo na prywatne lekcje chodziłem wcześniej francuskiego.

Wszystko potem się okazało być bardzo pomocne w kolejnych moich decyzjach życiowych. Tak czy owak wróciłem, nie pamiętam dokładnie, na początku grudnia [19]81. I następnego dnia dostałem telefon od moich przyjaciół z Teatru Ósmego Dnia. Bo tu muszę, wspomnieć że koniec mojej edukacji licealnej i początek uniwersyteckiej to również początki moich kontaktów ze środowiskiem Teatru Provisorium. Poprzez nich poznałem ludzi z Teatru Ósmego Dnia. Wiedzieli, że ja gram na skrzypcach. Szykowali się do dużego występu w Teatrze Starym w Krakowie i Leszek Raczak poprosił mnie, czy nie mógłbym zagrać w ich orkiestrze. Grali taki spektakl z orkiestrą, na żywo. (Orkiestrą – gitara, skrzypce, akordeon. Cztery, pięć osób.). To był spektakl, bodajże „Ach, jakże godnie żyliśmy”. I ja pojechałem do Poznania na próby, i zagraliśmy zamiast trzech, dwa spektakle, bo to było 11, 12 i 13 grudnia – wobec tego zdążyliśmy zagrać 11, 12, po czym tą noc spędzaliśmy w Hotelu Francuskim na długiej rozmowie z Leszkiem Długoszem pijąc wódkę oczywiście, i rozmawiając, tak jak to wtedy było w zwyczaju spędzać te długie nocne godziny. No i rano się okazało, że Jaruzelski wydał nam wojnę, wobec tego poszliśmy pod siedzibę „Solidarności” skąd z bramy – to było głęboko w bramie – wygarnęła nas milicja i wsadziła na cały dzień do „ciupy”, do „pierdla”, skąd przypadkiem, żeśmy wyszli, bo byliśmy pierwszymi więźniami, i okazuje się potem, że niezarejestrowanymi. W każdym bądź razie było tak, że nas szukano, szukał nas rektor Szkoły Teatralnej, którym wtedy wydaje mi się, że po raz pierwszy był [Jerzy] Stuhr; ale mogę się mylić. Z tego więzienia wypuszczono nas dopiero wieczorem, chociaż widzieliśmy, czy też słyszeliśmy przez drzwi, że wypuszczają już też tych, którzy po nas byli. Więc to było takie zamieszanie. I jak wróciłem do Lublina to miałem takie poczucie, że rzeczywiście coś się zawaliło. Właściwie najbliższe miesiące przeżywałem jako (tak sobie teraz to uświadamiam) jako ucieczkę w prywatność. Dzisiaj, wiem że moja reakcja nie była oryginalna, bo wielu ludzi z mojego pokolenia tak zareagowało na stan wojenny, tzn. skryło

(2)

się w czterech ścianach. Mówię o „średniej”, nie mówię o ludziach zaangażowanych w

„podziemie”, bezpośrednio, od razu internowanych, i tak dalej. Mówię o młodych ludziach, którzy wtedy studiowali, i o, jak gdyby szerszej grupie. To się odbiło, obrazowo mówiąc, tym – jak potem żeśmy żartowali, po kilku latach – że jak się w [19]81 roku wchodziło na korytarz w akademiku to pełno było wózków dziecięcych. I nie na darmo [19]83 rok to jest boom demograficzny, i ten wyż, który dzisiaj wchodzi w życie. A to wszystko są, można powiedzieć dzieci stanu wojennego i tej ucieczki w cztery ściany. Ale oczywiście ucieczka długo nie trwała, bo wszystko co się działo na zewnątrz na to nie pozwalało, jeżeli ktoś miał do tej rzeczywistości stosunek, taki że się wobec niej buntował. I tutaj były różne przygody. Tym niemniej ja nadal studiowałem.

Data i miejsce nagrania 2011-07-20, Lublin

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Transkrypcja Mateusz Borny; Marek Nawratowicz

Redakcja Marek Nawratowicz

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tylko jest jedna rzecz - jeżeli swoim potomkom powiedzieli, że źle zrobili, że niewłaściwie postępowali eksterminując Polaków i Żydów i inne narodowości, to w

„Korowód” to dla mnie takie perełki, które po prostu można w każdej okoliczności, w każdym systemie, w każdym ustroju zaśpiewać i zawsze to będzie aktualne. Data i

i zmieniało się kompletnie pokolenie, które ja pamiętam na tyle dobrze, że od pierwszej nauczycielki, wychowawczyni (też ją miło, ciepł[o] w myślach noszę), właśnie już nazwijmy

Z tym, że w dalszym ciągu on jeszcze oczywiście daleki był od picia piwa, czy tam [palenia] papierosów, nie, był bardzo grzeczny, ale było widać, że jest dumny, że jest w

Bo mnie się zawsze bieda kojarzyła z margaryną, u znajomych, gdzie było ciężko, tam nie było masła.. Tam tylko się gotowało na margarynie i chleb jadło z

Słowa kluczowe PRL, NSZZ „Solidarność”, stan wojenny, więzienie we Włodawie, Zbigniew Hołda, relacje z więźniami, ośrodek internowania we Włodawie, ośrodek

Natomiast nikt się nie spodziewał i rząd polski liczył, że na terenach wschodnich, gdzie była masa bagien, lasów, że będzie można się bronić do upadłego, dopóki

Nie wiedzieliśmy w ogóle co się dzieje, bo Jurczyk zakończył strajk trzydziestego, Gdańsk zakończył trzydziestego pierwszego, powstały z tego powodu jakieś animozje