• Nie Znaleziono Wyników

Dobra publiczne: Biuletyn

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dobra publiczne: Biuletyn"

Copied!
64
0
0

Pełen tekst

(1)

ISSN 1507-1383

POLSKIEGO TOWARZYSTWA EKONOMICZNEGO

Biuletyn

ISSN 1507-1383

Dobra publiczne:

wczoraj – dziś – jutro

(2)

str.

61–62

Gospodarka kapitalistyczna bez bezrobocia

Kazimierz Łaski 8–12

Wokół nowego pragmatyzmu Grzegorza W.

Kołodko – Maciej Bałtowski 13–15 Społeczna gospodarka rynkowa i jej współczesne

znaczenie – Elżbieta Mączyńska, Piotr Pysz 16–22 The social market economy and its contemporary relevance – Elżbieta Mączyńska, Piotr Pysz 23–28 Czy i kiedy możemy dogonić Europę Zachodnią?

Zbigniew Matkowski 29–32

Sądowe postępowania sanacyjne w latach 2010–2015 – ocena skuteczności

Andrzej Głowacki 33–38

Eksperci nie chcą sporu partyjnego – rozmowa z prof. Elżbietą Mączyńską

39–42 XXV Konkurs im. Profesora Lipińskiego 42

I Kongres Młodych Ekonomistów 42

Uczeń z Bydgoszczy wygrał 29. Olimpiadę

Wiedzy Ekonomicznej 43

IV Kongres Towarzystwa Naukowego i Kierownictwa 44 Prof. Drelich-Skulska prorektorem 44 Etyka i ekonomia 44

„Economicus 2016” dla PTE 44 Zebranie założycielskie Oddziału w Radomiu 45 Test Wiedzy Ekonomicznej w Mińsku Mazowieckim 45

Księgowi Przyszłości 46

XII Międzynarodowy Kongres MBA 46

UOKiK nagrodził prace 46

Wieczór tajwański 46

Gala Wręczenia Nagród Europejskiego

Klubu Biznesu Polska 47

Album „Części składowe” 47

Czego chińscy liderzy mogą się nauczyć od Polski 48 Ku pamięci prof. Andrzeja Zawiślaka 48

Zostań Liderem 48

Odeszli od nas: prof. Zofia Morecka, prof. Jan Lipiński 48 Ekonomiści mniej optymistyczni niż władza

Jacek Żakowski 49

Czwartki u Ekonomistów 50–55

Konferencje 55–56

Seminaria Rady Naukowej 57–58

Nowości wydawnicze 59–60

Profesor Mirosława Kwiecień 61–62

Z naszych starodruków 63

Wstęp 3

Dobra publiczne: wczoraj – dziś – jutro

Jerzy Kleer 4–7

str.

4–7

Spis treści

str.

23–28 str.

13–17

str. 49

WYWIAD

DEBATA OPINIE

POŻEGNANIE

KSIĄŻKI

KWESTIONARIUSZ EKONOMISTY HISTORIA

WYDARZENIA

(3)

Biuletyn PTE

Magazyn bezpłatny

Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo skracania i redagowania nadsyłanych tekstów. Redakcja nie zawsze podziela poglądy i opinie autorów.

Wydawca:

Zarząd Krajowy

Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego 00-042 Warszawa, ul. Nowy Świat 49 Tel. 22 551 54 01, faks 22 551 54 44 www.pte.pl

www.kongresekonomistow.pl Prezes Zarządu Krajowego:

Elżbieta Mączyńska zk@pte.pl

Redaktor prowadząca: Iwona Dudzik Redaguje zespół w składzie:

Bogdan Ślusarz, Bogusław Fiedor, Stanisław Rudolf, Stanisław Gliński, Paweł Adamczyk, Michał Plewczyński Recenzent naukowy: Maciej Kozłowski Opracowanie graficzne, DTP:

Studio Ling Brett Korekta:

Firma Korektorska UKKLW:

Małgorzata Ablewska, Katarzyna Szol Reklama:

Michał Plewczyński michal.plewczynski@pte.pl Tel. 22 551 54 40

Druk:

DB Print Polska Wykorzystano zdjęcia:

z archiwum PTE , CINE FOTO (16, 43, 57), TNOIK (44), ZSE w Mińsku Maz.

(45), Ksiegowiprzyszlosci.pl (46), UOKiK (46), UM Ząbki (46).

Archiwalne wydania „Biuletynu PTE”

dostępne na stronie internetowej:

http://www.pte.pl/223_biuletyny_pte.html

Szanowni Państwo

Przedstawiamy „Biuletyn PTE”, w którym prezentujemy działalność Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego oraz informujemy o nadchodzących wydarzeniach.

„Biuletyn PTE” znajduje się na liście czasopism punktowanych Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego (4 punkty), dlatego otwiera go część naukowa, poświęcona m.in. problematyce społecznej gospodarki rynkowej, postępowań sanacyjnych oraz rozważaniom o tym, co musimy zrobić, aby pod względem poziomu życia w Polsce dogonić kraje wyżej rozwinięte i bogatsze.

Wśród naszych perełek znajduje się artykuł prof. Jerzego Kleera, autora wydanej przez PTE książki pt. „Dobra publiczne: wczoraj – dziś – jutro”, która została doceniona i uhonorowana nagrodą „Economicus 2016” w kategorii

„najlepsza książka promująca wiedzę ekonomiczną”, organizowanym przez

„Dziennik Gazetę Prawną”.

Profesor nakreśla ukształtowany przez model neoliberalny podział świata na dwie bardzo nierówne części. Świat ilości, który określa efektywność i  racjonalność, przez stopy wzrostu – zysku, dochodu, ilości różnorodnych dóbr potrzebnych i całkiem zbędnych. Oraz świat jakości, w którym dominują wartości w dużym stopniu duchowe, a rzeczy – chociaż bardzo ważne – mają podporządkowany charakter. – Ten drugi świat uległ daleko posuniętej marginalizacji. Kwestia doprowadzenia do pewnej, względnej między nimi równowagi, jest zabiegiem nie tylko trudnym czy wręcz karkołomnym – pisze autor.

Kolejna książka, na którą chcemy zwrócić uwagę, również nominowana do nagrody „Economicus”, to „Wykłady z makroekonomii. Gospodarka kapitalistyczna bez bezrobocia” prof. Kazimierza Łaskiego. Publikujemy jej fragment, który także zawiera idee bliskie środowisku PTE.

W dalszej części przedstawiamy najważniejsze wydarzenia z życia naszego Towarzystwa. O zasadzie niezależności Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego przypomina w wywiadzie prof. Elżbieta Mączyńska, prezes PTE. Zasada ta dotyczy także debat organizowanych cyklicznie w siedzibie PTE przy ul. Nowy Świat w Warszawie. W Biuletynie prezentujemy relacje z tych wydarzeń, jak również seminariów organizowanych przez Radę Naukową PTE.

Na koniec cenne i niezwykle interesujące nasze starodruki. Co ciekawe, już w 1925 r. Stefan Dziewulski, jeden z pierwszych redaktorów „Ekonomisty”, przewidywał wzrost emigracji zarobkowej i zalecał starania, aby praca rodaków za granicą nie powodowała ich wynarodowienia, lecz przyczyniała się do cywilizacyjnego rozwoju kraju.

Polecamy lekturę Biuletynu.

Zespół Redakcyjny

(4)

Jerzy Kleer*

* Jerzy Kleer – prof. zw. dr hab. nauk ekonomicznych o specjalności teoria ekonomii, globalizacji i regionalizacja, sektor publiczny, ekono- mia rozwoju, polityka gospodarcza, Komitet Prognoz Polska 2000 Plus

Jeśli uznamy, iż wspomniane skład- niki specyficznego trójkąta są zjawi- skiem trwałym, to możemy równo- cześnie uznać potrzebę czy wręcz trwałość sektora publicznego głównie, chociaż zapewne niewyłącznie, za do- stawcę czy producenta dóbr publicz- nych, i to dóbr w każdej postaci: od czystych, poprzez mieszane, lokalne, a zwłaszcza globalne dobra publiczne.

Co wszakże nie znaczy, że zadania czy funkcje tych dóbr publicznych będą we wszystkich państwach jed- nakowe, chociaż pewien ich zestaw wszędzie będzie występował i bę- dzie pełnił podobne funkcje. Różni- ce będą wynikały z kilku zmiennych związanych, po pierwsze, z wielkością państwa; po wtóre, z populacją za- równo pod względem jej wielkości, struktury wiekowej, jak i zwłaszcza

pod względem charakteru jej kapitału społecznego; po trzecie, z poziomem ekonomicznym mierzonym zarówno masą PKB oraz jego wielkością na mieszkańca, jak i strukturą produkcji, a także zatrudnienia; po czwarte, ze strukturą społeczną, charakterem jej spoistości, mobilnością oraz kreatyw- nością; po piąte, z modelem, który może przybrać różną postać i, jak to próbowałem uprzednio przedstawić, który przesądza zarówno o warun- kach, jak i specyfice modelu, w jakim funkcjonuje gospodarka rynkowa; po szóste wreszcie, wielkość i struktura podaży dóbr publicznych będą w zna- czącym stopniu zależne od dominują- cego systemu kulturowego, mającego różny wpływ na system wartości, za- sady postępowania oraz zachowań, na zakres akceptowalnej wspólnotowo-

ści, a zwłaszcza na stopień i charakter tolerancyjności.

Z kolei gospodarka rynkowa ma wprawdzie dosyć jednoznaczne cechy i właściwości, takie jak: własność pry- watna, swoboda podejmowania dzia- łalności gospodarczej, system pienięż- ny, transakcje rynkowe etc. Jednakże, jak to wyżej wspomniałem, gospodar- ka rynkowa może się rozwijać w wa- runkach różnych modeli politycz- nych, a to może i z reguły oznacza, że mogą i z reguły występują różnice, i to istotne, co najmniej w kilku ob- szarach mających istotne znaczenie zarówno dla przedsiębiorców, właści- cieli kapitału, jak i pozostałych grup społecznych. Jest to zależne głównie od modelu ekonomicznego, który, opierając się na doświadczeniach historycznych, może mieć różny cha-

Świat przeżywa bardzo głębokie zmiany, które dokonują się bardzo szybko, w różnych dziedzinach jednocześnie, i co

ważniejsze, mają miejsce w skali świata, chociaż owe zmiany nie mają jednakowego, a często nawet zbliżonego charakteru. Owa jednoczesność ma pewien dosyć uniwersalny charakter, bowiem mimo wielkich różnic ekonomicznych, społecznych, kulturowych, nie mówiąc już o politycznych, wynika z trzech stałych

punktów, jakie przynajmniej w najbliższych dekadach nie ulegną jakościowym zmianom. Są to państwa suwerenne, gospodarka rynkowa oraz postęp techniczny, związany głównie – chociaż nie tylko – z konsekwencjami rewolucji informacyjnej.

Dobra publiczne:

wczoraj – dziś – jutro

(5)

Jerzy Kleer*

rakter. Decydujące znaczenie mają tu cztery rozwiązania. Pierwsze to wy- stępujące proporcje między sektorem prywatnym a sektorem publicznym;

drugie dotyczy stopnia wolności go- spodarczej; a trzecie zależy od stopnia redystrybucji produktu narodowego brutto, przesądzającego o stopniu zróżnicowania dochodowego społe- czeństwa; i wreszcie czwarte dotyczy powiązań z rynkami zagranicznymi.

Konfiguracja owych składników może – jak tego dowodzi współcze- sna gospodarka, jeśli spojrzeć na nią przez pryzmat poszczególnych państw – i jest bardzo różna. I to za- równo w gospodarkach wywodzących się z kręgu cywilizacji euroatlantyc- kiej, jak i z pozostałych cywilizacji współcześnie istniejących.

Przypominam o tych skądinąd zna- nych zjawiskach jedynie w kontekście podaży dóbr publicznych, bowiem w zależności od konfiguracji owych składników może być duża, ale także ograniczona. I to zarówno pod wzglę- dem ich różnorodności, jak i możliwo- ści dostępu do nich ze strony poszcze- gólnych grup społecznych.

Trzecim wreszcie składnikiem trwa- łym jest stały postęp techniczny, bę- dący jednak nie tylko skutkiem rewo- lucji informacyjnej, ale także bardzo silnego impulsu, jaki dla krajów mniej rozwiniętych ma rozwój imitacyjny.

W niektórych państwach przyjmuje jedynie charakter naśladownictwa, ale w wielu ma także charakter autono- miczny. Źródła tego ostatniego stano- wią bowiem efekt boomu edukacyjne- go, jak również znaczących nakładów na innowacyjność, przekładającą się nie tylko na przyspieszony rozwój eko- nomiczny, ale także na zmianę trajek- torii rozwojowej. Już wiele lat temu Hirschman skonstatował, że rozwój poszczególnych państw jest wyzna- czony czymś, co moglibyśmy określić jako specyficzną drogę rozwojową uwarunkowaną przeszłością, a także współczesnymi warunkami. Opiera- jąc się na doświadczeniach obecnych

państw, możemy owo stwierdzenie określić nie tylko jako proces możliwy, ale istniejący i co ważniejsze, domi- nujący. Musimy jednak być świadomi, iż postęp techniczny będzie wpraw- dzie zjawiskiem trwałym, jednakże w różnym stopniu będzie możliwy do wykorzystania przez poszczegól- ne państwa. I to z różnych przyczyn, nie tylko braku kapitału, odpowied- niej wiedzy, umiejętności wspólnych rozwiązań itd. Nie ulega przy tym wątpliwości, że ważnym czynnikiem wspomagającym będzie, czy musi być, państwo, ściślej sektor publiczny, a ważną rolę mogą, czy muszą, w tym procesie odegrać dobra publiczne. Ja- kie będzie w dużym stopniu zależało od specyfiki poszczególnych państw.

Wydaje się przy tym, że współcze- śnie, tzn. rozciągając jej charakter na kilka najbliższych dekad, do analizy sektora publicznego, a także dóbr pu- blicznych, należy podejść w sposób zmodyfikowany, przynajmniej w  po- równaniu z przeszłością, a także teraź- niejszością. Związane to jest przede wszystkim z koniecznością spacyfiko- wania, ściślej złagodzenia czy nawet, jeśli to możliwe, likwidacji zagrożeń, jakie pojawiły się w  ostatnich kilku dekadach we wszystkich państwach,

chociaż stopień ich intensywności jest w nich różny (Khoo, 2013). Trudno przy tym w sposób dostatecznie kla- rowny podzielić zarówno państwa, jak i zagrożenia, opierając się wyłącznie na wskaźnikach czysto ilościowych.

Problem jest z tego punktu widzenia złożony, bowiem dominujący model ekonomiczny, który funkcjonował, nadal funkcjonuje i  zapewne dosyć długo będzie jeszcze funkcjonował, to model neoliberalny. Jego reguły narzucone są gospodarce rynkowej.

Model neoliberalny w jakimś najogól- niejszym stopniu ukształtował świat podzielony na dwie bardzo nierówne części: na świat ilości, który określa efektywność i racjonalność, przez stopy wzrostu – zysku, dochodu, ilo- ści różnorodnych dóbr potrzebnych i całkiem zbędnych; na świat jakości, w którym dominują także wartości w dużym stopniu duchowe, a rzeczy, chociaż bardzo ważne, mają jednak podporządkowany charakter. Ten dru- gi świat uległ, przynajmniej w ogól- nych ocenach, daleko posuniętej mar- ginalizacji. Kwestia doprowadzenia do pewnej, względnej między nimi równowagi, jest zabiegiem nie tylko trudnym czy wręcz karkołomnym, wymaga wykorzystania innych narzę- dzi i odmiennych sposobów, w  po- równaniu z tymi, jakie dominowały w ostatnich kilku dziesiątkach lat.

Wiąże się to przede wszystkim z tym, że wyrosło już jedno czy dwa pokole- nia, które nasiąkły światem ilości, do którego przyczyniła się między inny- mi, a może nawet przede wszystkim, rewolucja informacyjna. Bowiem, jak pisze Billinger (1998): „Zbiór danych nie jest informacją; zbiór informacji nie jest wiedzą; zbiór wiedzy nie jest mądrością, a zbiór mądrości nie daje prawdy”. Nim zatem spróbuję odpo- wiedzieć na pytanie, jak doprowadzić do owej względnej równowagi między obu tymi światami, wypada w pierw- szej kolejności stwierdzić, czy dyspo- nujemy odpowiednimi po temu na- rzędziami, a w drugiej kolejności, czy starczy siły i determinacji tym, którzy

Model neoliberalny ukształtował świat podzielony na dwie bardzo nierówne części:

– na świat ilości, który określa efektywność i racjonalność

– na świat jakości,

w którym dominują

także wartości

w dużym stopniu

(6)

dysponują odpowiednimi funkcja- mi władczymi na poziomie państwa, a także w skali międzynarodowej czy wręcz światowej.

Oczywiście mam świadomość, że w projekcjach rozwoju, a także w prak- tycznej działalności, nie można i nie odchodzi się z dnia na dzień z jednego modelu do innego, i nie jest możliwa zamiana świata ilości na świat jakości.

Zresztą taka pełna zamiana nie by- łaby, ani użyteczna, ani tym bardziej możliwa. Świat musi się rozwijać za- równo ilościowo, jak i jakościowo, i to nie powinno podlegać dyskusji, jeśli większość istniejących zagrożeń o cha- rakterze globalnym, chcemy czy wręcz musimy minimalizować.

Jeśli powyższy wywód ocenimy nie jako w pełni utopijny, a co najmniej częściowo realistyczny, należałoby w  pierwszej kolejności odpowiedzieć na pytanie: kto może to urzeczywist- nić i za pośrednictwem jakich narzę- dzi oraz jakich metod. Odpowiedź na to pytanie jest, przynajmniej w kon- tekście wcześniej prowadzonych roz- ważań, bynajmniej dla mnie, dosyć oczywista. Może to uczynić jedynie państwo czy państwa, i to za pośred- nictwem głównie sektora publicznego, przy wykorzystaniu nie tyle, a może nie przede wszystkim interwencjoni- zmu, ale mechanizmów związanych z powstawaniem i upowszechnianiem dóbr publicznych zarówno krajowych, jak i globalnych.

Jeśli poprawne były rozważania w rozdziale I, o sektorze publicznym, jako podstawowym przejawem i struk- turą ciągłości państwa suwerennego (narodowego), to zasadne jest również przyjęcie założenia, że jak długo pań- stwo pozostanie bytem suwerennym, również sektor publiczny musi być wykorzystany we wszystkich głów- nych przedsięwzięciach zarówno tych zmieniających, jak i udoskonalających funkcjonowanie państwa. A  czymś takim właśnie jest zminimalizowanie pewnego znaczenia wzrostu ilościo- wego, na rzecz poprawy jakości pań- stwa, a zwłaszcza społeczeństwa.

Jest to ważne głównie dlatego, że warunkiem przejścia od cywilizacji przemysłowej do cywilizacji wiedzy jest przede wszystkim poprawa jakości kapitału ludzkiego, a zwłaszcza kapi- tału społecznego. Mam świadomość, że przejście do cywilizacji wiedzy jest procesem ewolucyjnym, i nie dotyczy to w jednakowym stopniu wszystkich państw, a tym bardziej społeczeństw, bowiem w wielu z nich nie znajduje się jeszcze na dostatecznie wysokim poziomie rozwoju ekonomicznego, społecznego czy szerzej cywilizacyj- nego. Niemniej wszystkie w jakimś stopniu zostały już tą cywilizacją za- infekowane, bowiem wszędzie dotarła już rewolucja informacyjna, i naskór- kowo, ale już w nich lepiej czy gorzej funkcjonuje. Co zatem w praktyce miałoby to oznaczać? Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa, niemniej pewne zręby możliwych rozwiązań pozwolę sobie niżej przedstawić.

Punktem wyjścia jest identyfika- cja tych wszystkich obszarów, jakie wymagają wzmocnienia czy napra- wy zarówno na poziomie krajowym, jak i światowym. Dotyczą głównie, chociaż niewyłącznie odbudowy przestrzeni publicznej, na obu tych poziomach, przy czym trudne było- by wartościowanie, która z nich jest ważniejsza. Przy tak ogólnych rozwa- żaniach można jedynie stwierdzić, że bez odbudowy światowej przestrzeni publicznej, a co za tym idzie ładu światowego, dosyć gruntowna odbu- dowa krajowej przestrzeni publicznej również nie będzie możliwa.

Ponieważ zakres pojawiających się tu problemów do rozwiązania jest wiele, i co ważniejsze w dłuższej per- spektywie mogą pojawiać się nowe, o których niewiele jak dotąd wiemy, to dla tworzenia pewnej ogólniejszej konstrukcji dla ich przezwyciężania można za punkt wyjścia przyjąć trzy hipotezy, jakie z dzisiejszej perspek- tywy wydają się co najmniej niereal- ne czy wręcz utopijne.

Pierwsza: model neoliberalny jako główny mechanizm alokacyjny ule-

gnie złagodzeniu, nie tyle przez roz- budowę sektora publicznego jako producenta dóbr, tradycyjnie przy- należnych do sektora prywatnego, ile przez sieć powiązań międzypaństwo- wych, maksymalne zmniejszenie ra- jów podatkowych, ograniczenie szarej strefy, a także przez bardziej progre- sywny system podatkowy. W konse- kwencji miałoby to służyć z jednej strony uszczelnieniu swoistego „wy- cieku” znacznej części PKB zarówno z obszaru państwa, jak i jego docho- dów. Zaś z drugiej strony służyłoby bardziej równomiernemu rozkładowi dochodów w społeczeństwie.

Druga: to pojawienie sieci powiązań międzypaństwowych dla zwalczania bądź minimalizacji najbardziej nie- bezpiecznych zagrożeń o charakterze globalnym, takich jak możliwość wo- jen, nie mówiąc już o wojenkach lo- kalnych, terroryzmie, niszczeniu śro- dowiska, handlu ludźmi, inwigilacją na poziomie światowym i krajowym, problemy związane z cyberprzestrze- nią, naruszanie obszarów państw suwerennych czy zawłaszczanie wła-

(7)

sności intelektualnej, a jednocześnie zapewnieniu dostępu do dorobku kul- turowego i wiedzy światowej, ze strony zwłaszcza państw i społeczeństw sła- biej rozwiniętych. Problemem w tym zakresie jest nie tyle utworzenie tego rodzaju porozumień, ile twarda egze- kutywa w ich realizacji.

Trzecia: zapewne jedna z najtrud- niejszych, to akceptacja społeczeństw dla tego rodzaju rozwiązań przez pań- stwo. Oznaczałoby to, że społeczeń- stwo stałoby się rzeczywistym part- nerem dla poczynań państwa, a  to oznacza w praktyce pojawienie się rzeczywiście społeczeństwa obywa- telskiego. A to jest już zadaniem naj- trudniejszym, bowiem wymagałoby swoistej jego przebudowy, stwarzając warunki dla dialogu, tolerancji i umie- jętności zawierania licznych kompro- misów. Jest to zadanie przynajmniej teoretycznie możliwe, ale w perspek- tywie kilku pokoleń wymaga bowiem pewnych zmian kulturowych, które możliwe są w długim okresie, przy od- powiedniej edukacji, innej niż ta, jaka jest realizowana obecnie, bez znajo- mości innych systemów kulturowych i  znajdowania w nich takich cech, które pozwalałyby na porozumienie, zdolność do rezygnacji z pewnych tradycyjnie negatywnych postaw, i co ważniejsze, do częściowej przynaj- mniej akceptacji innych systemów.

Analiza możliwości realizacyjnych powyższych hipotez w kontekście tej książki jest raczej niemożliwa, ale na istotne, przynajmniej podstawowe ograniczenia, trudności czy wreszcie bariery, godzi się zwrócić uwagę.

Na poziomie państwa należy wziąć pod uwagę, kto byłby realizatorem tego typu przedsięwzięcia. Ponieważ główne narzędzia, a także ośrodki decyzyjne pozostają w rękach pań- stwa, a w konkretnych warunkach – określonych partii dysponujących władzą, to muszą podejmować decy- zje, co można i co należy w danym czasie realizować. Jednakże praktycz- na strona realizacyjna owych przed-

sięwzięć pozostaje w rękach aparatu administracyjnego, i on w istocie przesądza, w jaki sposób cele te będą urzeczywistniane. Jeśli nawet pojawi się konsens, dotyczący zwiększenia lub zmniejszenia konkretnych dóbr publicznych zarówno krajowych, jak i globalnych, to niezależnie od ry- walizujących w tym zakresie grup interesów istotną kwestią pozostanie zarządzanie dobrami publicznymi.

Dotyczy to zwłaszcza globalnych dóbr publicznych, na które określone grupy społeczne mają znacznie słab- szy wpływ aniżeli na dobra publiczne o proweniencji krajowej. Pojawiają się tu liczne problemy nie tylko dotyczą- ce ich konsumpcji, ale także zagro- żeń na marginesie ich funkcjonowa- nia oraz ich percepcji w krajach, które w takich przedsięwzięciach uczestni- czą (Luoma-aho, Olkkonen, Lähte- enmähi, 2013; Karlsson-Vinkhuyzen, Jollands, Stand, 2012; Curry, 2014;

Pollitt, 2014).

Na problem administracji zarzą- dzającej dobrami publicznymi nale- ży spojrzeć jeszcze z innego punktu widzenia. Są one, przynajmniej te o charakterze krajowym, produktem dosyć zaawansowanej fazy cywiliza- cji przemysłowej. Wprawdzie w na- zewnictwie tych uniwersalnych dóbr publicznych nic się nie zmieniło, ale ich treść, sposób dostarczania, a  także konsumpcji uległy zmianie.

I to zarówno dlatego, że sposób za- rządzania nimi uległ dosyć istotnym przemianom w wyniku postępu na- uki, zmian mentalności ludzi, którzy z nich korzystają, jak i obszarów znaj- dujących się w zakresie ich dostępu.

Wszystko to ma, jak należy sądzić, dosyć zasadniczy wpływ na treść, charakter, a także kształt i dostęp do dóbr publicznych.

W tym wszakże kontekście należy podkreślić jeszcze jedno, ale być może szczególnie istotne zjawisko, jakim jest czy będzie potrzeba zwiększenia nakładów na sektor publiczny w ogóle, a dobra publiczne w szczególności. To

kwestia, jak się wydaje, dosyć zasad- nicza, bowiem realizacja zadań sto- jących przed przyszłościowym społe- czeństwem będzie wymagała zmiany przede wszystkim filozofii rządzenia państwem, a także zmiany w stosun- ku do społeczeństwa jako całości, a także poszczególnych grup.

I tu pojawia się kolejna grupa czy ob- szar oporu. Trudno bowiem sobie wy- obrazić, by obecnie uprzywilejowane grupy dochodowo oraz władczo były skłonne bez walki zmienić dotychcza- sowe zasady postępowania, zmienić filozofię biznesu i w jakimś stopniu, jeśli nawet nie detronizując kategorii zysku jako najbardziej wymiernej oce- ny zarówno przedsiębiorstw, jakimi zarządzają, jak również własnej pozy- cji, to jednak zmniejszenia jego zna- czenia, uznając je za jedno z ważnych, ale nie jedyne. Można nawet przyjąć, że będzie to ten najtrudniejszy obszar walki, jaki społeczeństwo będzie mu- siało stoczyć z grupami najbardziej uprzywilejowanym zarówno ekono- micznie, jak i politycznie, by świat ilości przynajmniej częściowo prze- kształcić w świat jakości.

Jak to się może dokonać, za pomocą jakich narzędzi, metod czy sposobów i jak długo ów proces dostosowawczy będzie musiał mieć miejsce, by tego typu zamiana nastąpiła, tego moja wizja przyszłości nie jest w stanie ani przewidzieć, ani tym bardziej opisać.

Tekst jest fragmentem książki Je- rzego Kleera pt. „Dobra publiczne:

wczoraj – dziś – jutro”, PTE, Warsza- wa 2015, s. 203–209. Książka zdobyła II nagrodę w konkursie Economicus 2016 w kategorii najlepsza książka promująca wiedzę ekonomiczną napi- sana przez polskiego autora.

Więcej o książce: http://www.

ksiazkiekonomiczne.pl/art/show/278/

dobra-publiczne-wczoraj-dzis-jutro- -jerzy-kleer

(8)

Kazimierz Łaski*

Gospodarka kapitalistyczna

bez bezrobocia

Najważniejszą zmianą jest uwzględ- nienie problematyki pieniądza oraz cen, której brakowało uprzednio, a także znacznie szersze ujęcie proble- mów podziału dochodu narodowego.

„Wykłady z makroekonomii: Go- spodarka kapitalistyczna bez bezro- bocia” są oparte nadal na zasadzie całkowitego popytu w ujęciu Michała Kaleckiego. Jest smutnym faktem to, że teoria Kaleckiego, jedyny w pełni oryginalny polski wkład do światowe- go dorobku ekonomii, pozostaje poza programem nauczania uniwersytec- kiego, także w Polsce. Celem niniej- szej książki jest przynajmniej częścio- we zaradzenie temu brakowi. Chodzi jednak także o coś więcej: o  przed- stawienie alternatywy dla aktualnego kierunku nauczania ekonomii.

Ekonomię głównego nurtu repre- zentują współcześnie dynamiczne stochastyczne modele równowagi ogólnej (DSGE), nawiązujące do tradycji modelu równowagi ogólnej Walrasa i uwzględniające ponadto czynnik czasu. Amit Bhaduri wskazu- je na następujące zasadnicze różnice występujące w założeniach ekonomii głównego nurtu z jednej strony oraz teorii efektywnego popytu z drugiej1. W modelu DSGE zagadnienia ma- kroekonomiczne mogą i powinny być analizowane jako wynik mikroekono- micznych decyzji reprezentacyjnego

„agenta ekonomicznego” (zwłaszcza gospodarstwa domowego), który mak- symalizuje swą funkcję celu. Podsta- wowym przedmiotem analizy jest długotrwała równowaga, podczas gdy

problem efektywnego całkowitego po- pytu jest pomijany jako zagadnienie krótkookresowe. Większa część eko- nomistów głównego nurtu zakłada, że doskonała giętkość cen i płac ujawnia względną rzadkość czynników pracy i kapitału, umożliwia zatem pożądaną substytucję między czynnikami pro- dukcji i zapewnia gospodarce dojście do pozycji równowagi przy pełnym zatrudnieniu. Inna część głównego nurtu, określana często jako „nowy keynesizm”, akceptuje ten neokla- syczny schemat, dopuszcza jednak krótkookresowe wyjątki w działaniu mechanizmu cen w wyniku niepeł- nych informacji.

Teoria efektywnego popytu wycho- dzi z całkowicie odmiennych założeń.

Analogia między częścią (np. pry-

W 2009 roku ukazała się moja książka

„Mity i rzeczywistość w polityce gospodarczej

i w nauczaniu ekonomii” wydana przez Instytut Nauk Ekonomicznych PAN oraz Fundację Innowacja

i Wyższą Szkołę Społeczno-Ekonomiczną. Niniejsza publikacja stanowi w pewnym sensie drugie wydanie tej książeczki. W istocie jest to jednak nowa książka, w której tylko niewielka część tekstu pozostała

niezmieniona; wprowadziłem nowe rozdziały, a nawet podstawowy model teoretyczny, którym się posługuję, jest nieco inny niż w „Mitach...”.

* Kazimierz Łaski – (1921–2015), polsko-austriacki ekonomista postkeynesowski, specjalizował się w zagadnieniach makroekono- micznych oraz transformacji gospodarczej

1 Zob. Bhaduri, 2014, s. 4.

(9)

watnym gospodarstwem) a całością (gospodarką narodową) jest błędna ze względu na to, że wydatki jednego podmiotu stanowią w ujęciu makro- ekonomicznym dochody innego pod- miotu. Wobec tego wydatki autono- miczne (w szczególności inwestycje) rozpoczynają ruch okrężny wydatków i dochodów, w wyniku których rośnie dochód ogólny, w tym także oszczęd- ności stanowiące przeciwwagę pier- wotnych wydatków. W tym ujęciu wyższe oszczędności są następstwem wyższych inwestycji, nie zaś wyni- kiem decyzji indywidualnego agen- ta dokonującego wyboru pomiędzy teraźniejszą a przyszłą konsumpcją (czyli oszczędnościami).

Przy niepełnym zatrudnieniu wzrost dochodów wywołany przez wzrost wydatków autonomicznych wynika głównie ze wzrostu rozmiarów pro- dukcji, ponieważ w tych warunkach wzrost popytu wywołuje dostosowa- nia ilościowe silniejsze i szybsze niż dostosowania cenowe. W ten sposób zostaje odwrócone neoklasyczne za- łożenie, że w krótkim okresie raczej ceny, a nie ilości dostosowują się do nowego stanu równowagi.

W ujęciu teorii efektywnego popy- tu ceny dostosowują się głównie do płac nominalnych, zaś poziom pro- dukcji głównie do poziomu popytu.

Wynika stąd niezależność mechani- zmu wyznaczania cen od mechani- zmu wyznaczającego wielkości pro- dukcji i zatrudnienia. Co ważniejsze – w konsekwencji płaca realna jest endogenicznym wynikiem kształto- wania się płacy nominalnej i pozio- mu cen. Bezpośrednim przedmiotem przetargów między pracą i kapitałem są zatem płace nominalne.

Reasumując, w gospodarce kapita- listycznej podstawowe decyzje eko- nomiczne podejmują firmy, nie go- spodarstwa domowe. Najważniejsze z nich to decyzje inwestycyjne. One właśnie, nie zaś giętkość cen i płac, decydują o poziomie produkcji i za- trudnienia. Dzieje się tak dlatego, że inwestycje określają podstawową część

zysków, zyski zaś – będąc mniej więcej stałą (lub wolno zmieniającą się) czę- ścią dochodu narodowego – określają jego wysokość. Związek między zyska- mi a dochodem narodowym wynika z  wysokości narzutu na jednostkowe koszty zmienne (markup).

Wskutek nieuwzględniania tych współzależności makroekonomicz- ne teorie głównego nurtu nie tylko nie były w stanie przewidzieć nad- ciągającego światowego kryzysu finansowego, ale pozostały bezradne, kiedy kryzys wybuchł, zaś aktualnie rekomendowane przez nie zalecenia sprawiają, że kryzys przerodził się w  długotrwałą stagnację światowych centrów gospodarki kapitalistycznej.

Do tej problematyki niniejsze wykła- dy odwołują się prawie bez przerwy.

Różnice między ekonomią główne- go nurtu i zasadą całkowitego popytu zilustrujemy na przykładzie obecnego kryzysu, w czasie którego – jak zawsze w takich razach – ujawniło się ma- sowe bezrobocie. Dochód narodowy jest niski, ponieważ niskie są inwesty- cje prywatne, zaś inwestycje są niskie, ponieważ niski jest dochód narodowy.

Jak przeciąć to błędne koło między inwestycjami prywatnymi a docho- dem narodowym?

Punktem wyjścia teorii efektywnego popytu jest równanie zysków Kaleckie- go, zgodnie z którym zysk, krytyczna wielkość w systemie gospodarki kapi- talistycznej, zależy głównie od trzech czynników: od inwestycji prywatnych oraz deficytu budżetowego (który wpływa dodatnio) z jednej strony oraz od oszczędności gospodarstw domo- wych (które wpływają ujemnie) z dru- giej strony. Równanie to jest nicią przewodnią naszych wykładów, w ich toku jest ono stopniowo rozbudowy- wane i dokładnie wyjaśniane.

Pojawianie się kryzysów w gospodar- ce kapitalistycznej nie jest nieszczę- śliwym przypadkiem, lecz skutkiem wad skądinąd bardzo efektywnego mechanizmu rynkowego. Utrzymy- wanie pełnego zatrudnienia wymaga więc odpowiedniej polityki korekcyj- nej. Kiedy inwestycje prywatne nie wystarczają dla zapewnienia pełnego wykorzystania dostępnej siły robo- czej i kapitału, zgodnie z równaniem Kaleckiego należy zwiększyć wydatki państwowe finansowane przez defi- cyt budżetowy. Państwo kupuje w ten sposób więcej, niż ściąga w  postaci wszelkiego rodzaju podatków, wo- bec czego rynek zbytu rośnie i wraz z nim rosną zyski i dochód narodowy.

Wzrost rentowności produkcji oraz lepsze wykorzystanie zdolności pro- dukcyjnych pobudza z  kolei wzrost inwestycji prywatnych. Rozpoczyna się proces ożywienia gospodarczego.

Kiedy koniunktura się poprawia i sy- tuacja ogólna tego wymaga, należy deficyt budżetowy ograniczyć lub nawet zastąpić nadwyżką budżetową.

Podejście Kaleckiego jako teoretyka przypomina podejście lekarza, który zna niedomagania pacjenta i wie, kie- dy i w jaki sposób można mu pomóc.

Podejście ekonomisty głównego nurtu jest odmienne. Jest on prze- konany, że mechanizm rynkowy jest w zasadzie doskonały; wszelkie zakłó- cenia, łącznie z kryzysami, wynikają z działania czynników zewnętrznych:

z fałszywego zachowania się niektó- rych podmiotów gospodarczych lub

W gospodarce kapitalistycznej podstawowe decyzje

ekonomiczne podejmują firmy, nie gospodarstwa domowe.

Najważniejsze

z nich to decyzje

inwestycyjne.

(10)

z działalności państwa, które wykra- cza poza swą właściwą kompetencję.

W  szczególności bezrobocie wynika w pierwszym rzędzie ze zbyt wysokich płac, zaś słabość inwestycji prywat- nych – z fałszywej polityki fiskalnej.

Dla ekonomisty głównego nurtu rynek pracy nie różni się od innych rynków. Jeśli podaż pracy przewyższa popyt na nią, to jej cena w postaci płacy jest zbyt wysoka. Wystarczy- łoby tę płacę obniżyć i wszyscy zna- leźliby pracę, gdyby tylko byli gotowi tę płacę zaakceptować. Rzecz jasna, związki zawodowe i regulacje pań- stwowe sytuację na rynku pracy tylko pogarszają. Nie jest trudno wskazać błędy w  tym podejściu. Kiedy cena koni w wyniku nadwyżki podaży nad popytem spada, to spada także podaż koni. Co ważniejsze, obniżka cen koni nie wywołuje wtórnego wpływu na poziom całkowitego popytu. W przy- padku siły roboczej sytuacja jest z  gruntu odmienna: liczba pracow- ników nie maleje, kiedy płace maleją;

co ważniejsze, obniżka płac wywołu- je obniżkę całkowitego popytu kon- sumpcyjnego, którego przeważającą

częścią są właśnie dochody pracowni- ków. Robotnicy i pracownicy nie tylko produkują auta, ale i je kupują. Kiedy zarabiają mniej, wtedy i mniej wydają, także na auta.

Zastanówmy się bardziej szczegóło- wo nad tym, co się dzieje, kiedy pra- cownicy zgadzają się na niższe płace nominalne. Jeśli ceny spadną o tyle, o ile spada płaca nominalna, wtedy płaca realna pozostanie niezmienio- na. W tych warunkach – przy danej wydajności pracy – podział dochodu między płace i zyski, a więc i udział zysków w dochodzie narodowym, nie zmieni się. Jeśli zaś zysk, który zale- ży głównie od inwestycji prywatnych realizowanych na podstawie już wcze- śniej podjętych decyzji inwestycyj- nych, pozostaje stały, to i dochód na- rodowy pozostanie niezmieniony. Co się natomiast zdarzy, jeśli mimo spad- ku płac nominalnych ceny pozostaną niezmienione? Wtedy przy danej wy- dajności pracy płaca realna się zmniej- szy, zaś udział zysku w dochodzie na- rodowym wzrośnie. Jeśli jednak zysk, który – powtórzmy – zależy głównie od inwestycji prywatnych, pozostaje na dawnym poziomie, to dochód na- rodowy spadnie, zamiast wzrosnąć.

Tak być musi, kiedy przy danym zysku i inwestycjach prywatnych w wyniku spadku płac realnych konsumpcja maleje. W obu przypadkach obniż- ka płac nominalnych okaże się bez- skuteczna. W pierwszym przypadku bezrobocie się nie zmieni, w drugim zaś nawet wzrośnie. Można zresztą pokazać, że przy danych cenach w omawianym przykładzie nie spadek, lecz wzrost płac nominalnych, a więc właśnie wzrost płacy realnej i spadek udziału zysków w dochodzie narodo- wym, przyczyniłby się do spadku bez- robocia. Rzeczywiście przy danych in- westycjach mielibyśmy wtedy wyższy poziom konsumpcji, a więc wyższy dochód narodowy i wyższe zatrudnie- nie. Należy jednak podkreślić, że re- alistyczny jest tylko pierwszy wariant, w którym bezrobocie jedynie się nie zwiększa, gdyż udział zysków w  do- chodzie narodowym jest w krótkim

okresie raczej stały. Inaczej mówiąc, poziom płacy nominalnej jest w nor- malnych warunkach głównym czyn- nikiem określającym poziom cen.

Nieskuteczność obniżki płac nomi- nalnych jako środka walki z bezrobo- ciem wynika stąd, że utożsamia się udział zysków w dochodzie narodo- wym z wielkością zysków. Bezrobocie rośnie, kiedy przy stałych inwesty- cjach prywatnych zwiększa się udział zysków w dochodzie narodowym, maleje zaś, kiedy przy stałym udzia- le zysków w dochodzie narodowym inwestycje prywatne rosną. Tak więc, mówiąc najkrócej: potrzebny jest nie wzrost udziału zysków w docho- dzie narodowym, lecz wzrost zysków w wielkościach absolutnych, te zaś za- leżą w pierwszym rzędzie od rozmia- rów inwestycji prywatnych.

Jak już wspomniano, ekonomista głównego nurtu wiąże słabość inwe- stycji prywatnych głównie z deficytem budżetowym i długiem publicznym.

Dawniej argumentował, że deficyt budżetowy „wypiera” inwestycje pry- watne, ponieważ strumień oszczęd- ności jest w jakiś sposób dany, wobec czego wspieranie inwestycji prywat- nych wydatkami finansowanymi z  deficytu budżetowego jest niesku- teczne. Obecnie nieskuteczność de- ficytu budżetowego jako instrumentu ożywienia koniunktury próbuje się uzasadniać tzw. teorematem ekwi- walentności Ricarda. Zgodnie z tym teorematem gospodarstwa domowe rewidują stale swoje wydatki i zwięk- szają oszczędności, kiedy tylko rośnie zadłużenie publiczne. Zdają one so- bie bowiem sprawę, że w przyszłości dług ten będzie wymagać obsługi i natychmiast dostosowują swe długo- terminowe plany do tej okoliczności.

Wobec tego w kategoriach równania zysków Kaleckiego wzrost deficytu budżetowego i wzrost oszczędności gospodarstw domowych wzajemnie by się kompensowały i zysk, a zatem i dochód narodowy, pozostawałyby bez zmiany. Jak wskazujemy w tych wykładach, tak dziwaczne i niereali- styczne założenia co do zachowań

(11)

podmiotów gospodarczych muszą prowadzić na manowce.

Wielki kryzys finansowy i gospo- darczy, który wybuchł w roku 2008, sprawił, że niemal z dnia na dzień elity podejmujące decyzje polityczne musiały dokonać wyboru instrumen- tów, które mogą i powinny być użyte.

Zaklęcia ekonomii głównego nurtu okazały się jednak absolutnie nie- przydatne w sytuacji pęknięcia bańki spekulacyjnej; pęknięcia, które wszak

„nie miało prawa” w ogóle się zdarzyć.

Sięgnięto więc do lekceważonego do- tąd dorobku teorii keynesowskiej do- tyczącego konsekwencji braku wystar- czającego całkowitego popytu oraz niebezpieczeństwa deflacji zamiast inflacji. Z dnia na dzień ekspansyw- na polityka fiskalna, a potem pienięż- na, stanęły na porządku dziennym wszystkich niemal krajów i rządów.

Państwo, które dotąd było uważane za główne źródło wszystkich błędów, zostało wezwane i użyte dla przeciw- działania najgorszym skutkom kata- strofy spowodowanej przez niczym nieograniczone działanie mechani- zmu rynkowego w służbie niekon- trolowanej żądzy zysku. Interwencja państwa została jednak ograniczona głównie do ratowania banków i sfery finansowej, czasami nawet do ocala- nia szczególnie ważnych gałęzi gospo- darki realnej, nigdy jednak nie nakie- rowano jej na pomoc gospodarstwom domowym, które ucierpiały – i nadal cierpią – najbardziej. Co więcej, kiedy tylko groźba implozji została z grub- sza zażegnana, powrócono szybko do dawnej ortodoksji.

Koszty interwencji państwa były znaczne i wyraziły się w wielkich deficytach budżetowych i wzroście zadłużenia publicznego. Błyskawicz- nie ogłoszono jednak, że to właśnie wzrost długu publicznego był przy- czyną, nie skutkiem kryzysu. Zamiast zatem kontynuować konieczną, eks- pansywną politykę fiskalną, ogłoszo-

no krucjatę zacieśnienia fiskalnego i zdławiono wątłe zarodki ożywienia.

Jednocześnie powrócono do man- try reform strukturalnych, głównie w postaci postulatu giętkiego rynku pracy. Postulat ten znaczy – jak zwy- kle – pozostawanie wzrostu płac no- minalnych w tyle za wzrostem realnej wydajności pracy i spadek udziału wynagrodzeń pracowników w docho- dzie narodowym. Ten rozwój sytu- acji dał się zwłaszcza zaobserwować w Europejskiej Unii Gospodarczej i  Walutowej. Dogmatyzm w myśle- niu i brak pragmatyzmu w działaniu elit politycznych okazały się znacznie silniejsze w Brukseli, we Frankfurcie i w Berlinie niż w Waszyngtonie.

Czy „gospodarka kapitalistyczna bez bezrobocia” jest w ogóle możliwa, jak pytamy w podtytule tej książki?

Przez dwa dziesięciolecia po II wojnie światowej taka gospodarka rzeczywi- ście istniała, więc w odniesieniu do tego okresu pytanie to jest raczej re- toryczne2. Inaczej jest jednak, kiedy zastanawiamy się nad tym, czy kraje będące na przykład członkami Unii Europejskiej mogą w obecnych wa- runkach trwale uzyskać pełne – lub co najmniej wysokie – zatrudnienie.

Wnioski, które płyną z niniejszych wykładów, dotyczą tak warunków

koniecznych dla osiągnięcia tego celu.

Najważniejszym warunkiem we- wnętrznym jest istnienie dostatecz- nego wewnętrznego rynku zbytu, któ- ry rozwija się pari passu z potencjałem wytwórczym gospodarki. Po pierwsze, znaczy to – przy założeniu stałej struktury podziału owoców postępu technicznego między pracą a kapita- łem – wzrost płac nominalnych rów- ny wzrostowi wydajności pracy plus uzgodniony cel inflacyjny. Taki wa- runek nie może być spełniony, kiedy żąda się, by bezrobocie było zwalcza- ne za pomocą obniżek giętkich płac nominalnych; w praktyce bowiem ten postulat oznacza stałe pozosta- wanie wzrostu płac realnych w tyle za wzrostem wydajności pracy, co nie tylko nie zmniejsza bezrobocia, lecz je wręcz zwiększa. Po drugie, znaczy to, że wewnętrznie spójna polityka fi- skalna i monetarna czuwa nad makro- ekonomicznym dostosowaniem do siebie całkowitego popytu i całkowitej podaży. Polityka ta winna kojarzyć ze sobą możliwie wysoki poziom zatrud- nienia z troską o stabilność cen w po- staci przestrzegania celu inflacyjnego.

O ile chodzi o politykę fiskalną, to jej podstawą jest makroekonomicz- na funkcjonalność, nie zaś doktryna

„zdrowych finansów publicznych”.

Przy wyrównanym budżecie cel ten można osiągnąć, kiedy uwzględnia się, że wyższy poziom zatrudnienia osiąga się przy danych wydatkach – zwłasz- cza związanych z funkcjami państwa dobrobytu – przez pierwszeństwo po- datków bezpośrednich nad pośredni- mi oraz przez progresywne opodatko- wanie dochodów wysokich, zwłaszcza podatków od zysków. Jednocześnie w  polityce fiskalnej wymaga to trak- towania deficytu budżetowego – cza- sami zaś nadwyżki budżetowej – nie jako celu samego w  sobie, lecz jako normalnego instrumentu ekonomicz- nego, niezbędnego dla dostosowania całkowitego popytu – przy utrzymy-

2 Choć nie należy pominąć w tym kontekście znacznej roli wydatków zbrojeniowych związanych z zimną wojną. Przewidywał to Kalecki, który pisał, że zbrojenia będą najczęściej wybieranym kierunkiem interwencji.

O ile chodzi

o politykę fiskalną, to jej podstawą jest makroekonomiczna funkcjonalność, nie zaś doktryna

„zdrowych finansów

publicznych”.

(12)

waniu możliwie wysokiego poziomu zatrudnienia i stabilności cen – do istniejących zdolności produkcyjnych.

Natomiast najważniejszym wa- runkiem zewnętrznym jest między- narodowa architektura finansowa, przy której poszczególne kraje były- by zobowiązane do utrzymywania w zasadzie wyrównanych rachun- ków bieżących bilansu płatniczego w nieco dłuższych okresach, nawet stosując w tym celu kontrole kapi- tałowe, kiedy byłoby to niezbędne.

Odpowiedzialność za nierównowagi płatnicze obciążałaby zatem nie tyl- ko kraje zadłużone, lecz także kraje wierzycielskie. W konsekwencji kursy wymienne walut mogłyby spełniać swoją podstawową rolę narzędzia za- pewniającego równowagę w obrotach międzynarodowych, zaś spekulacje walutowe zostałyby w wysokim stop- niu ograniczone. W tej sytuacji kraje dysponujące własnym pieniądzem fiducjarnym (tj. tworzonym decyzja- mi władz państwowych) uzyskałyby suwerenność walutową niezbędną dla samodzielnej, aktywnej polityki fiskalnej we współczesnej zglobali- zowanej gospodarce. Bez spełnienia tych warunków nawet kraje stosunko- wo duże nie są zdolne do prowadze- nia tej polityki, ponieważ pobudzanie fiskalne prowadzi do napięć w bilan- sie obrotów bieżących, ucieczki kapi- tałów i spekulacji walutowych.

Omówione wyżej warunki we- wnętrzne i zewnętrzne były w więk- szym lub mniejszym stopniu speł- nione w latach pięćdziesiątych i  sześćdziesiątych ubiegłego wieku.

Odchodzono od nich stopniowo w następnych dziesięcioleciach, przy czym punktem zwrotnym stały się upadek systemu z Bretton Woods oraz pojawienie się stagflacji, kiedy podział dotyczył nie tylko owoców postępu technicznego, lecz także strat wynikających z pogorszenia terms of trade (tj. relacji cen dóbr przez dany kraj eksportowanych do cen dóbr przezeń importowanych).

Zwycięstwo ideologii fundamentali-

zmu rynkowego szło w parze z kom- promitacją polityczną i ekonomiczną systemu realnego socjalizmu i cen- tralnego planowania i doprowadziło do światowego kryzysu finansowego w 2008 roku.

Warunki te nie występują we- wnątrz Unii Europejskiej i możliwo- ści samodzielnej polityki wysokiego zatrudnienia w poszczególnych jej krajach członkowskich są bardzo ograniczone. Trzeba je wykorzysty- wać, ale głównymi celami powinny być zmiana polityki unijnej, odejście od rzekomych paktów wzrostu i wy- myślonych wielkości deficytu budże- towego czy zadłużenia publicznego, powiązanie polityki fiskalnej z bud- żetową i wykorzystanie autonomii gospodarczej, którą UE posiada z tytułu wyrównanego, a nawet nad- wyżkowego bilansu obrotów z resztą świata. Tak więc gospodarka kapita- listyczna bez bezrobocia jest możli- wa, ale nie bez zmiany sposobu my- ślenia elit politycznych w stolicach europejskich, zwłaszcza w Brukseli i w Berlinie.

Wracając zaś do drugiego podsta- wowego celu tych wykładów, okaza- ło się ponadto – i z naszego punktu widzenia jest to okoliczność szcze- gólnie ważna – że kryzys ekonomicz- ny nie wywarł żadnego wpływu na nauczanie uniwersyteckie. Nie ma żadnych zmian w ekonomii główne- go nurtu: makroekonomię studiuje się nadal w oparciu o indywiduum zdolne do (stochastycznego) prze- widywania przyszłości i podejmo- wania na tej podstawie racjonalnych decyzji. Wobec braku niepewności pieniądz w tej konstrukcji nie jest naprawdę potrzebny, interwencja państwa w sprawy gospodarcze jest szkodliwa, bieda i cierpienia ludzkie są wydarzeniami losowymi, na równi np. z trzęsieniem ziemi.

Nie wszyscy studenci akceptują to wyposażenie intelektualne, pojawia- ją się grupy żądające konfrontacji w  nauczaniu różnych szkół ekono- micznych. Moja książka jest pomy-

ślana jako skromna próba pomocy dla tych właśnie czytelników. Ma ona pokazać, że istnieje inna ekono- mia niż ta nauczana prawie bez wy- jątku na wyższych uczelniach i pre- zentowana jako jedynie naukowa w środkach masowego przekazu. Jest ona zresztą moim wkładem w mię- dzynarodowy podręcznik (w języku angielskim), nad którym wraz z gru- pą kolegów nadal pracujemy.

Pierwszym impulsem dla powsta- nia tej książki były wykłady wygło- szone w Wyższej Szkole Społeczno- Ekonomicznej w Warszawie w 2003 roku. Zachęcił mnie do nich mój niedawno zmarły przyjaciel Tade- usz Kowalik, ówczesny prorektor tej uczelni. Był pierwszym, który słusz- nie mnie krytykował za brak dosta- tecznej uwagi dla spraw podziału dochodu narodowego w moich „Mi- tach i rzeczywistości w polityce go- spodarczej i w nauczaniu ekonomii”.

Tego ważnego głosu zabraknie przy ocenie obecnej książki.

Ważnym impulsem przy pisa- niu tego podręcznika były wykłady i  seminaria w Instytucie Nauk Za- awansowanych „Krytyki Politycznej”

w latach 2013–2014. Pragnę podzię- kować Jerzemu Osiatyńskiemu za konsultacje i redakcję tej książki na wszystkich etapach jej bardzo po- wolnego powstawania. Zresztą gdy- by nie jego nacisk i upór, na pewno by ona nie powstała i miałaby więcej błędów niż te, które zapewne jeszcze pozostały.

Wiedeń, marzec 2015 roku Kazimierz Łaski

Tekst „Przedmowy” książki „Wy- kłady z makroekonomii. Gospodarka kapitalistyczna bez bezrobocia”, PTE, Warszawa 2015. Książka nominowana do nagrody Economicus 2016.

Więcej o książce: http://www.ksiaz- kiekonomiczne.pl/art/show/276/wy- klady-z-makroekonomii-gospodarka- kapitalistyczna-bez-bezrobocia

(13)

Wokół nowego pragmatyzmu Grzegorza W. Kołodko 1

Oczywiście od początku na obrze- żach myślenia ortodoksyjnego po- jawiały się próby innego, hetero- doksyjnego, opartego na odrębnych założeniach metodologicznych, pojmowania zjawisk i procesów go- spodarczych. Nieliczne z nich, rze- czywiście wartościowe poznawczo – takie jak na przykład instytucjo- nalizm czy keynesizm – zyskiwały uznanie szerokiego grona ekono- mistów i w  konsekwencji z czasem stawały się, w większym lub mniej- szym stopniu, elementami ekonomii głównego nurtu. Jednak znacznie więcej spośród tych prób okazywało się albo chybionych, albo z różnych powodów nie osiągnęły one szerszej akceptacji środowiska ekonomiczne-

go. Obok największego, nieudanego eksperymentu w tym zakresie – róż- nych odmian ekonomii socjalizmu – można tu wymienić choćby eko- nomię ekologiczną (ecological eco- nomics) ekonomię fizyczną (physical economics) czy ekonomię radykalną (radical economics).

Nowy pragmatyzm Grzego- rza W. Kołodko jest niewątpliwie ko- lejną autorską koncepcją teoretyczną poszukującą nowego paradygmatu badawczego nauki ekonomii (ekono- mii przyszłości) w warunkach silnie zmieniającej się rzeczywistości go- spodarczej, przy zakwestionowaniu, w znacznym stopniu, jej ortodoksyj- nych celów i narzędzi badawczych.

Aczkolwiek pewne wątki tego podej-

ścia pojawiały się już we wcześniej- szych pracach Kołodko, to całościowy zarys tej koncepcji – w formie na poły naukowej, skierowanej do masowego czytelnika – przedstawiony został w 2008 roku w książce „Wędrują- cy świat”. Następnie Autor rozwinął go w kolejnych obszernych pracach:

„Świat na wyciągnięcie myśli” (2010), oraz – szczególnie – „Dokąd zmierza

Od końca XIX wieku ekonomia neoklasyczna, wysoce sformalizowana nauka o idealnych modelach gospodarowania, stała się podstawą ortodoksji ekonomicznej i jednocześnie stworzyła kanon edukacji i badań ekonomicznych, istniejący w generalnych zarysach po dzień dzisiejszy.

Maciej Bałtowski*

* Maciej Bałtowski – kierownik Katedry Teorii i Historii Ekonomii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej

1 Jest to fragment „Wstępu” do książki „Ekonomia przyszłości. Wokół nowego pragmatyzmu Grzegorza W. Kołodko”, która ukaże się w sierpniu br. nakładem Wydawnictwa Naukowego PWN. Praca ta, pod redakcją naukową prof. Macieja Bałtowskiego, zawiera 15 tekstów autorów polskich oraz sześć tekstów autorów zagranicznych odnoszących się do zasadniczych problemów współczesnej nauki ekonomii.

(14)

świat” (2013). Ta ostatnia książka ma podtytuł: „Ekonomia polityczna przyszłości”, wskazujący wprost na zamiar badawczy Kołodko.

Dodać trzeba, że przekłady tych książek zostały opublikowane w kil- kunastu językach świata, a treści zawarte w „Wędrującym świecie”

(„Truth, Error and Lies: Politics and Economics in a Volatile World”, 2011) oraz w „Dokąd zmierza świat”

(„Whither the World: The Political Economy of the Future”, 2014), wy- danych w tłumaczeniu angielskim przez czołowe światowe wydawnic- twa naukowe, weszły do szerokiego obiegu współczesnej myśli ekono- micznej.

Co jest najważniejsze w koncepcji Kołodko? Jakie są zasadnicze idee nowego pragmatyzmu jako inspiru- jącej, heterodoksyjnej próby stwo- rzenia „ekonomii przyszłości”?

Po pierwsze, w ujęciu nowego pragmatyzmu ekonomia przyszłości musi być w znacznym stopniu nauką kontekstualną i multidyscyplinarną, bo gospodarka – przedmiot badań

ekonomii – jest bytem głęboko zróż- nicowanym i zmiennym, a wartości, na których opiera się polityka gospo- darcza i w konsekwencji cele, które powinna, realizować, nie są jednolite w skali globalnej. Ta różnorodność gospodarek (systemów gospodar- czych), w których realne procesy de- terminowane są w coraz większym stopniu czynnikami pozaekono- micznymi, zwykle pomijanymi w or- todoksyjnej ekonomii, przekłada się właśnie na różnorodność i multidy- scyplinarność ekonomii. W konse- kwencji klasycznie rozumiane prawa uniwersalne mogą mieć w ekonomii tylko ograniczone znaczenie.

Po drugie, ekonomia w rozumie- niu nowego pragmatyzmu powinna być nauką głęboko zanurzoną w ak- sjologii, można powiedzieć – hu- manistycznej i antropocentrycznej.

Nauką, która absolutnie nie pozo- staje obojętna wobec wielkich pro- blemów i bolączek współczesnego świata i w której ujęcie normatywne jest równie ważne jak deskryptywne.

Tak rozumiana ekonomia w  war-

stwie opisowej powinna potrafić oceniać i rozróżniać „dobre” oraz

„złe” gospodarki (systemy gospodar- cze). W warstwie postulatywnej zaś ekonomia powinna wskazywać roz- wiązania prowadzące do „dobrych”

gospodarek, powinna proponować aktywne i skuteczne w różnych sytu- acjach programy rozwoju. Ekonomia może i powinna współkształtować przyszłość gospodarczą świata na gruncie zasady umiaru oraz rozwoju potrójnie zrównoważonego (ekono- micznie, społecznie oraz ekologicz- nie). Ekonomia nie może abstraho- wać od politycznych uwarunkowań i  determinantów współczesnej go- spodarki. Kołodko dystansuje się przy tym wyraźnie od wszelkich utopii i wystrzega iluzji co do skali możliwości nadawania przyszłości pożądanych kształtów, akcentując imperatyw praktycznego, pragma- tycznego podejścia.

Po trzecie, nowy pragmatyzm uznaje nieuchronność procesów globalizacji, a samą globalizację traktuje jako czynnik determinujący Od lewej: prof. Andrzej Matysiak, prof. Grzegorz W. Kołodko, prof. Maciej Bałtowski, prof. Elżbieta Mączyńska

(15)

zachowania gospodarcze na wszyst- kich poziomach. Punkt ciężkości nauki ekonomii, a także polityki gospodarczej, przesuwa się zatem z  problematyki makroekonomicznej na globalną. Dobra gospodarka na poziomie systemu gospodarczego za- wsze może być tylko elementem wła- ściwie zorganizowanej i odpowiednio regulowanej globalnej gospodarki, co bynajmniej nie oznacza rezygnacji z zabiegania o zachowanie racjonal- ności mikroekonomicznej.

Nowy pragmatyzm traktuje jako daleko idące uproszenia trzy zasad- nicze założenia ekonomii ortodoksyj- nej – o racjonalności podejmowania decyzji gospodarczych, o  zasadzie maksymalizacji jako sile sprawczej gospodarowania oraz o samoistnej efektywności nieregulowanego me- chanizmu rynkowego. W tym świetle uprawnione jest przypisywanie go do obszaru ekonomii heterodoksyjnej.

Nowy pragmatyzm, jak każdy prag- matyzm, oznacza porzucenie ide- ologii (jakiejkolwiek ortodoksji eko- nomicznej) na rzecz tego, co działa, co może być użyteczną podstawą do rozwiązywania faktycznych pro- blemów społeczno-gospodarczych.

Dlatego eklektyzm poznawczy i metodologiczny jest dla tego po- dejścia naturalny. W metodzie ba- dawczej szczególne znaczenie nadaje nowy pragmatyzm analizie kompara- tystycznej.

Zasadnicze przesłanie nowego pragmatyzmu na poziomie bardziej metaekonomicznym czy nawet filo- zoficznym niż tylko ekonomicznym, wydaje się głęboko humanistycz- ne i  osadzone w najlepszej tradycji myśli nowożytnej. Pisze Kołodko na ten temat (2010, 10): „Świat […]

można intelektualnie ogarnąć. Ni- gdy do końca i nigdy w pełni, ale w dużej mierze. Tym większej, im szerzej i głębiej na tę rzeczywistość się patrzy. Szerzej i głębiej oznaczać musi interdyscyplinarnie i  nieorto-

doksyjnie, krytycznie i pro- gresywnie, odważnie i nie- konwencjonalnie. Gdy już takie rozumowe ogarnięcie otaczającej nas rzeczywi- stości się udaje, można pró- bować zmieniać ją na lep- sze, zgodnie z odwiecznym ludzkim pragnieniem, któ- re jest źródłem wszelkiego postępu”.

* * *

Od czasów Oskara Lan- gego i Michała Kaleckiego, a więc od ponad 50 lat, Grzegorz W. Kołodko jest pierwszym polskim ekono- mistą, który podjął wyzwa- nie wniesienia twórczego wkładu do światowej eko- nomii nie tylko w postaci przyczynkarskich artyku- łów naukowych, lecz przez kompleksową i spójną kon- cepcję teoretyczną odno- szącą się do zasadniczych problemów ekonomicznych współczesności i przyszło- ści. Główną przesłanką sto- jącą za powstaniem książki było przeświadczenie, że koncepcję nowego prag-

matyzmu, teorię jeszcze niegrun- towaną, niezamkniętą, znajdującą się in statu nascendi, warto poddać wielostronnej, naukowej krytyce, a w konsekwencji rozwijać, wzbogacać i  promować także przy udziale in- nych badaczy.

Do współpracy przy realizacji tego unikatowego zadania badawczego udało się zaprosić grono wybitnych autorów z kraju i zagranicy (z Ban- gladeszu, Japonii, Rosji, ze Stanów Zjednoczonych, z Ukrainy i Węgier), których zainteresowania naukowe obejmują różnorodne ważne proble- my współczesnej ekonomii. Podjęli się oni niełatwego zadania odniesie- nia tych problemów – w mniejszym

lub większym stopniu – do założeń i zasad metodologicznych nowego pragmatyzmu. W  wyniku tego po- wstała książka składająca się z  tek- stów rozszerzających i pogłębiających wybrane elementy (aspekty) nowego pragmatyzmu lub poddających kry- tycznej, konstruktywnej analizie jego dotychczasowy dorobek. Jedno- cześnie książkę tę można traktować jako dość kompleksowy i – jak sądzę – bardzo interesujący opis wyzwań i dylematów stojących przed współ- czesną nauką ekonomii, wzbogacony o wiele autorskich propozycji zasad i sposobów ich rozwiązywania, gene- ralnie w ujęciu heterodoksyjnym.

(16)

1. Wprowadzenie

Prezentujemy wybrane refleksje na temat książki dotyczącej Społecznej Gospodarki Rynkowej przede wszyst- kim dlatego, że tematyka ta – mimo konstytucyjnego jej wymiaru w Pol- sce, ale także w Unii Europejskiej – wciąż jest relatywnie mało znana.

W omawianej książce Horst Frie- drich Wünsche podejmuje kwestię ładu Społecznej Gospodarki Ryn-

kowej (SGR) ukształtowanego pod wpływem myśli i działania Ludwiga Erharda, długoletniego zachodnio- niemieckiego ministra gospodarki, wicekanclerza i kanclerza federalne- go w okresie 1948–1966. Autor, jako asystent Friedricha Augusta von Ha- yeka na uniwersytecie we Freiburgu, a następnie osobisty referent Erharda w latach 1973–1977 oraz długoletni dyrektor zarządzający fundacji jego imienia w Bonn, jest w niemieckim

obszarze językowym uznanym znaw- cą tej problematyki. Przedłożona książka jest jego opus magnum. In- tencją autora jest zaprezentowanie tego, co stanowi (…) niezmienny po- mimo upływu czasu trzon koncepcji Społecznej Gospodarki Rynkowej Erharda (Wünsche 2015, s. 115).

Wünsche jest przekonany, iż jest to sposób myślenia o gospodarce i spo- łeczeństwie, który może okazać się przydatny do rozwiązywania skompli-

Elżbieta Mączyńska*

Piotr Pysz**

* Prof. dr hab. Elżbieta Mączyńska, Polska Akademia Nauk, Szkoła Główna Handlowa w Warszawie

** Prof. dr hab. Piotr Pysz, Wyższa Szkoła Finansów i Zarządzania w Białymstoku, Hochschule fur Wirtschaft und Technik w Vechta, Diepholz, Oldenburg

1 „Ludwig Erhards Soziale Marktwirtschaft – Wissenschaftliche Grundlagen und politische Fehldeutunge”, Lau Verlag, Reinbek–München 2015, s. 459. Szerszy esej na temat tej książki ukazał się w „Ekonomiście”, 2016, nr 3.

Społeczna Gospodarka Rynkowa

i jej współczesne znaczenie

Impresje nt. książki:

Horst F. Wünsche „Społeczna Gospodarka Rynkowa Ludwiga Erharda

– naukowe podstawy i błędne polityczne interpretacje”

1

(17)

kowanych problemów współczesno- ści. Rezygnacja z niego byłaby błędem fundamentalnym, na który nie wolno sobie pod żadnym pozorem pozwolić.

Ekonomia stoi bowiem współcześnie przed wielkim wręcz rewolucyjnym zadaniem, tj.  koniecznością zmiany jej paradygmatu. Metodologię ekono- mii głównego nurtu cechuje dążenie upodobnienia do matematyki, stąd rozwój modelowania matematyczne- go, co John Kenneth Galbraith ocenia jako „techniczną ucieczkę od realne- go świata” (Galbraith 2011, s.  262).

Ekonomia musi zatem odejść od dominującej dotychczas „ekonomii matematycznej”, ewoluując w kierun- ku „ekonomii społecznej”. Nie kwe- stionując przydatności modelowania matematycznego i ekonometryczne- go, należy jednak uwzględnić fakt, że modele stanowią narzędzie i nie mogą zastąpić analiz jakościowych.

Po II wojnie światowej, w latach 1948–1966 model ładu SGR był w  Niemczech Zachodnich podsta- wą kształtowania realizowanej pod kierunkiem ówczesnego ministra go- spodarki Erharda polityki społeczno- -gospodarczej. Efekty tego były im- ponujące, co wyraża ich określenie mianem „cudu gospodarczego”.

SGR nie jest zatem koncepcją nową.

Powstaje więc pytanie, czy dziś celo- we jest zajmowanie się nią. Jeśli tak, to z kolei trzeba odpowiedzieć na pytanie, co współcześnie uzasadnia zajmowanie się koncepcją wykre- owaną i rozwiniętą przed wieloma dekadami. Czy może ona mieć zna- czenie także współcześnie? Czy po- glądy głównego współtwórcy tej kon- cepcji Erharda i jego akademickich nauczycieli mogą okazać się przydat- ne jako konceptualny fundament dla rozwiązywania problemów stojących w drugiej dekadzie XXI wieku przed polityką gospodarczą i społeczną w różnych krajach? Na te i inne waż- ne obecnie pytania odpowiada Autor omawianej tu książki. W związku z tak postawionymi pytaniami warto też przypomnieć – i na co już wska-

zywano w innej publikacji – że po- glądy wielkich myślicieli, dotyczące fundamentalnych problemów funk- cjonowania i rozwoju społeczeństw gospodarujących, przeważnie nie ulegają szybkiemu przedawnieniu („Ordoliberalizm…”, 2013). Wręcz przeciwnie, często okazują się one zadziwiająco długowieczne, a nawet prorocze.

2. Historyczny kontekst i charakterystyka koncepcji SGR

Zaprezentowanie koncepcji SGR w pierwszej kolejności wymaga pró- by jednoznacznego określenia histo- rycznego kontekstu jej powstania.

Tendencja do łączenia rozważań ekonomistów o gospodarce rynko- wej z różnie zresztą interpretowa- nym przymiotnikiem „społeczna”

pojawiła się w niemieckim obszarze językowym na przełomie XIX i XX wieku. Jej punkt wyjścia stanowiło głęboko zakorzenione w historycz- nej szkole ekonomii przekonanie, że gospodarka rynkowa nie jest subsys- temem w  bardzo wysokim stopniu lub nawet całkowicie niezależnym od innych subsystemów społeczeństwa jako całości. Nawet wręcz odwrotnie, gospodarka interpretowana była jako autonomiczny wprawdzie, ale jedno- cześnie integralny element składowy całości społeczeństwa gospodarujące- go. W  odróżnieniu od współczesnej teorii ekonomii szkole historycznej chodziło przede wszystkim o społecz- ne konsekwencje gospodarowania, a  z perspektywy polityki o kwestię, w jaki sposób zapewnić i ustabilizo- wać można społeczny pokój w pro- sperujących i podlegających proce- sowi stałych przemian społeczeństw gospodarujących (…). Szkoła histo- ryczna ujmowała gospodarowanie jako proces przebiegający w ramach ustanowionego przez państwo ładu, ukształtowany przez reguły prawa

oraz etyki (...). W połowie XIX wieku szkoła historyczna zastąpiła typowe dla leseferyzmu podejście do bada- nia gospodarki podejściem psycho- logiczno-etycznym (Wünsche 2015, s. 136–137). Termin Soziale Mark- twirtschaft (Społeczna Gospodarka Rynkowa) wprowadzony został do literatury ekonomicznej przez Alfre- da Müllera-Armacka po raz pierwszy w opublikowanej w roku 1947 pracy

„Wirtschaftslenkung und Marktwirt- schaft”, „Gospodarka centralnie za- rządzania i gospodarka rynkowa”, jako tytuł jej drugiego rozdziału (Müller-Armack 1947, s. 65–157).

Nie używając wprawdzie okre- ślenia „błąd Kolumba”, Wünsche wskazuje, że większość badaczy podejmujących problematykę SGR w poszukiwaniu jej teoretycznego fundamentu popełniła jednak coś w rodzaju wiekopomnego błędu hiszpańskiego żeglarza. Wychodzili oni bowiem z założenia, iż źródła tej koncepcji tkwią w niemieckim ordoliberaliźmie. Zdaniem autora książki jest jednak inaczej. Wün- sche podkreśla fakt, że Erhard zna- lazł teoretyczną bazę dla koncepcji SGR przede wszystkim w szkole historycznej, której ostatni epigoni skupili się w latach 20. XX  wieku w jego Alma Mater w Handelshoch- schule w Norymberdze (Wünsche 2015, s. 125). To nieporozumienie jest prawdopodobnie najgłębszą merytoryczną przyczyną rozbież- ności interpretacyjnych związanych z pojęciem SGR, które w przypadku Erharda i Müllera-Armacka wystąpi- ły nawet wśród „ojców duchowych”

tej koncepcji. Dalszą konsekwencją tego są liczne trudności związane ze zrozumieniem i implementacją tej koncepcji polityki gospodarczej po odejściu Erharda ze stanowiska kanclerza federalnego pod koniec roku 1966. Wszystkie kolejne rzą- dy zachodnioniemieckie, a po roku 1990 także rządy ogólnoniemieckie, uprawiały wprawdzie nadal politykę gospodarczą pod szeroko akcepto-

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nowe wysiłki Kościoła w kształtowanie prawdziwie rodzinnych

Dehona metodą budzenia świadomości spo- łecznej ludzi świeckich było ujawnianie błędów popełnianych przez róż- nych architektów życia społecznego.. Szczególne miejsce w

After heat treatment, the scratched coating exhibited excellent recovery of its anticorrosion performance, which was attributed to the simultaneous initiation of scratch closure by

Ograniczone ramy artykułu nie pozwalają na szczegółowe wymienienie wszy­ stkich zagadnień, nad którymi prowadzi się obecnie badania w etologii stosowa­ nej. Zwierzęta tego

More than 140 people took part in the sessions, from twenty-two scientific centres from Poland and abroad, repre- senting the University of Silesia in Katowice, the University

O powolnym przemieszczaniu się Kościoła z Północy na Południe mówią także statystyki związane ze składem Epi- skopatu, który – szczególnie podczas pontyfi katu Jana

ANDRZEJ CECHNICKI, ANNA WOJCIECHOWSKA, ANETA KALISZ, PIOTR B àĄDZIēSKI, MICHAà SKALSKI – Zwi ązek czynników demograÞ czno-spoáecznych oraz klinicznych z siecią spoáeczną

O dnosząc się do zachodzących przem ian na gruncie historiografii polskiej na skutek transformacji ustrojowej, autor dostrzega dla jej rozwoju zarówno szanse, jak