• Nie Znaleziono Wyników

KUBA. KAngA URSULA DUBOSARSKY

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "KUBA. KAngA URSULA DUBOSARSKY"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)

Kuba mieszka z tatą w starym domu nad rzeką, na skraju australijskiego buszu. Co- dziennie odprowadza ojca do pracowni na wzgórzu, a potem za jedyne towarzystwo ma psa Bobiego, stadko kur i brzęczenie cykad. Każdy dzień jest podobny do po- przedniego. „Tutaj nawet za sto lat nic się nie wydarzy” – mawia tata. Lecz pewnego dnia ciszę przerywa odgłos wystrzału…

Kuba ratuje z rąk kłusowników malutką kan- gurzycę. Początkowo Kanga nie odstępuje go na krok, a chłopiec coraz bardziej się do niej przywiązuje. Rodzi się między nimi przyjaźń. Jednak czy dzikie zwierzę da się tak naprawdę oswoić?

Kuba i Kanga to opowieść o spotkaniach, które zmieniają nas na zawsze.

URSULA DUBOSARSKY

URSULA DUBOSARSKY

KUBA i

KAngA

KUBA i KAng A

(2)

Tytuł oryginału Brindabella

Projekt okładki i ilustracja okładkowa Katarzyna Urbaniak

Opieka redakcyjna Aleksandra Smoleń Adiustacja Urszula Horecka Korekta

Katarzyna Onderka Judyta Wałęga Projekt graficzny Romina Panetta Łamanie Dawid Kwoka

Text copyright © Ursula Dubosarsky 2018 Illustration copyright © Andrew Joyner 2018 Copyright © for the translation by Maria Makuch ISBN 978-83-240-5112-0

Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl

Więcej o naszych autorach i książkach: www.wydawnictwoznak.pl Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37 Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: czytelnicy@znak.com.pl Wydanie I, Kraków 2019

Druk i oprawa: CPI Moravia Books s.r.o.

Kuba_i_Kanga_DRUK.indd 208 2018-12-21 10:06:40

(3)

Ilustracje Andrew Joyner

PrzełożyłaMAriA MAkuch

UrsUla DUbosarsky

Kuba i Kanga

(4)

Kuba_i_Kanga_DRUK.indd 6 2018-12-19 16:33:06

(5)

JEDEn

Oto historia o chłopcu, który miał na imię Kuba, i o kangurzycy zwanej Kanga, o tym, jak zostali przyjaciółmi, i o tym wszyst- kim, co dzięki ich przyjaźni się wydarzyło.

Kuba mieszkał nad rzeką w starym domu położonym w buszu, w cichej dolinie

(6)

niedaleko wybrzeża. Dom zbudowany był z kamienia w miodowym kolorze i miał zielone okiennice. Wszystkie pokoje znaj- dowały się na jednym poziomie, a wzdłuż całego frontu biegła weranda, która przy- pominała zamkową fosę.

Tato Kuby malował, więc obrazy i ry- sunki walały się po całym domu. Głównie przedstawiały twarze o ogromnych pięk- nych oczach, czasem były na nich ciemne budynki, a czasem nagle wysypywały się z nich całe naręcza kwiatów. Prace taty wisiały na ścianach lub oparte o nie stały na półkach i stołach, na których znajdo- wały się także rzeźby z drewna i metalu, liście i kamienie, a nawet płaskie sylwetki zwierzątek wycięte z różnych resztek ko- lorowych papierów. W nocy, gdy zapadała głęboka ciemność, Kubie zdawało się, że

8

Kuba_i_Kanga_DRUK.indd 8 2018-12-19 16:33:06

(7)

po całym domu snują się jacyś milczący obcy ludzie.

Na podwórzu mieszkali: czarny piesek o imieniu Bobi, stado rudych kur pod prze- wodnictwem najważ- niejszej z nich zwanej

Petronela i bury kot Rik, który nigdy nie

schodził ze swojego wygodnego poste- runku na dachu, chyba że podawano obiad. Za płotem pasły się dwie czarno­

­białe krowy i bardzo stary koń, ale on należał do kogoś innego.

Za tym właśnie płotem żyły sobie womba- ty i kangury, oposy

(8)

i kolczatki, rozelle i kukabury i całe setki innych stworzeń.

Gdy Kuba z tatą byli w domu, Bobi leżał na ostatnim schodku i sennie obserwował urzędujące na podwórzu rude kury. Jak tylko Kuba albo tato pojawiali się na ze- wnątrz, zrywał się z miejsca i na swoich krótkich łapkach biegał w kółko jak szalo- ny, tak głośno przy tym szczekając, że kury ze strachu uciekały w busz.

 –  Uspokój się, Bobi – mówił tato Kuby. – Tu nawet za sto lat nic się nie będzie działo.

Tato Kuby miał siwe włosy i nosił okulary o grubych szkłach w czarnych oprawkach.

Czasem nie za dobrze się czuł, więc gdy chodził, musiał podpierać się laską. Malo- wał obrazy w małej chatce na wzgórzu za domem. Niemal każdego ranka, gdy szedł do chatki, wspierał się na Kubie z jednej

10

Kuba_i_Kanga_DRUK.indd 10 2018-12-19 16:33:07

strony, z drugiej miał la- skę, a Bobi zawsze biegł

razem z nimi.

Chatka kiedyś należała do pewnego pasterza, ale owce poszły sobie stamtąd już dawno temu. Była tam jedna wielka izba z ogromnym oknem pokrytym pajęczyna- mi. Na podłodze walały się stosy obrazów, stół cały był upstrzony plamami farb we wszystkich kolorach, a dziesiątki pędzli róż- nych rozmiarów leżały ułożone w rządku.

W rogu chatki znajdował się komi- nek. Gdy było zimno, tato Kuby rozpalał ogień, najpierw pod- palając cienkie gałązki, by potem mogły za- płonąć grube polana. Bobi

11

Kuba_i_Kanga_DRUK.indd 11 2018-12-19 16:33:07

(9)

strony, z drugiej miał la- skę, a Bobi zawsze biegł

razem z nimi.

Chatka kiedyś należała do pewnego pasterza, ale owce poszły sobie stamtąd już dawno temu. Była tam jedna wielka izba z ogromnym oknem pokrytym pajęczyna- mi. Na podłodze walały się stosy obrazów, stół cały był upstrzony plamami farb we wszystkich kolorach, a dziesiątki pędzli róż- nych rozmiarów leżały ułożone w rządku.

W rogu chatki znajdował się komi- nek. Gdy było zimno, tato Kuby rozpalał ogień, najpierw pod- palając cienkie gałązki, by potem mogły za- płonąć grube polana. Bobi

(10)

kładł się na dywaniku przed paleniskiem, mrużył oczy i natychmiast zapadał w głę- boki sen.

 –  Coś mu się śni – mówił tato Kuby.

 –  A co to może być? – zastanawiał się Kuba.

 –  Psie sny – odpowiadał tato.

Bobi zasypiał i nadchodził czas, by Kuba zostawił tatę samego z jego malowaniem.

Tato brał pędzel do ręki, żegnał się z Kubą i zamykał za nim drzwi. Cały dzień malo- wał i w domu pojawiał się dopiero późnym popołudniem. Tak więc Kuba był pozosta- wiony sam sobie. Tato raczej nie uważał, że chłopiec może czuć się samotny. Kuba też nie miał takiego poczucia. Był przy- zwyczajony, że jest sam.

Nad drzwiami wejściowymi wisiała de- ska z wyciętymi jakimiś słowami w obcym, dziwnym języku – nawet litery były inne:

12

Kuba_i_Kanga_DRUK.indd 12 2018-12-19 16:33:07

(11)

 –  To starożytna greka – wyjaśnił tato. – Tak się to wymawia: Memnēstho anér agathós eínai.

Przeczytał słowo po słowie, by Kuba mógł je powtórzyć. Wydawały się Kubie dziwne w trakcie ich wymawiania.

 –  Co to znaczy? – spytał chłopiec.

 –  To znaczy: Pamiętaj, abyś był dobrym człowiekiem – odparł tato. – Więc zapa- miętaj to, Kuba. To najważniejsza rzecz w życiu.

(12)

DWa

Owego zimowego poranka, gdy Kuba spotkał Kangę, całe niebo mieniło się różowymi chmurami. Chłopiec obu-

dził się z zimna i cały drżał.

Usłyszał, że tato krząta się w kuchni, więc wstał, ubrał się i poszedł na śniadanie.

Kuba_i_Kanga_DRUK.indd 14 2018-12-19 16:33:08

(13)
(14)

W zimie na śniadanie zawsze było to samo:

miska owsianki, jabłko pokrojone na cząst- ki i duży kubek słodkiej, parującej kawy z mlekiem, którą tato gotował w czerwo- nym rondelku na piecu.

 –  Dziś czuję się całkiem dobrze – powie- dział tato Kuby. – Nie musisz odprowadzać mnie do chatki.

Niektóre poranki były właśnie takie. Wy- dawało się, że tato budzi się z dodatkową dawką energii. Wszystkim sprawiało to ra- dość, a szczególnie Bobiemu, który skakał ze szczęścia na widok taty poruszającego

Kuba_i_Kanga_DRUK.indd 16 2018-12-19 16:33:09

(15)

się bez żadnej pomocy. Szczekał głośno i biegał tam i z powrotem.

Gdy skończyli owsiankę, Kuba pomógł tacie przygotować kanapki z intensywnie pachnącym serem i pomidorami. Jedną ka- napkę tato włożył do kieszeni, drugą zaś zostawił na talerzu na kuchennym stole.

 –  To jest twój lunch, Kuba – powiedział i skierował się do drzwi.

Kuba stał na werandzie i jadł drugie jabł- ko. W powietrzu wisiała mgła. Patrzył, jak Bobi biega w kółko obok taty podążające- go do chatki na wzgórzu. Stado rudych kur

(16)

wypadło w podskokach z kurnika, gdacząc w głos i dziobiąc w trawie i kępach pol­

nych kwiatów.

 –  Cześć, durne kurczaki – odezwał się Kuba.

Rzucił im kawałek jabłka, a one pobiegły w jego kierunku. Kuba patrzył, jak drzwi chatki zamykają się za tatą i Bobim. Pocze- kał, aż nikła smuga dymu ukazała się nad małym kominem.

Pamiętaj, abyś był dobrym człowie- kiem – pomyślał i usiadł na schodku.

Spojrzał tam, gdzie dwie czarno ­białe krowy stały spokojnie i przeżuwały, a sta- ra siwa klacz oparła łeb o płot. Srebrny szron pokrywał zieleń rozległych łąk opadających w dół doliny aż po wstę- gę wąskiej rzeki. W porannym słońcu woda lśniła jak odłamek szkła. Na widok

18

Kuba_i_Kanga_DRUK.indd 18 2018-12-19 16:33:09

(17)

rzeki Kuba jak zawsze poczuł dreszcz podniecenia.

To właśnie dziś zrobię – zdecydował. – Wybiorę się na wycieczkę brzegiem rzeki.

Naturalnie robił to już wiele razy, ale wciąż było coś nowego do odkrycia. Wró- cił do pokoju po kurtkę i wyszedł z domu.

Mimo że słońce świeciło dość mocno, zie- mia była zimna, więc tupał nogami, by się rozgrzać. Kot Rik leżał wyciągnięty na da- chu i przyglądał się Kubie. Stadko kur od- prowadziło chłopca do furtki i tłoczyło się przy niej, póki nie zniknął im z oczu.

Do rzeki prowadziła stroma, błotnista ścieżka i Kuba powoli ześlizgiwał się po niej, aż znalazł się na brzegu. Ścieżka wiła się dalej wzdłuż wody, przez gęstwinę trzcin pod pochyłymi drzewami, zwisa- ły nad nią dolne gałęzie jaskrawożółtych

(18)

akacji. Stojąc pośrodku ścieżki, Kuba przy- glądał się lśniącej rzece. Przysłuchiwał się żabom, ich kumkaniu i rechotowi, i podzi- wiał, jak niemal bezgłośnie wskakiwały do wody i z niej wyskakiwały.

W którą stronę? – zastanawiał się.

Jedna ze znanych mu dróg prowadziła w głąb doliny. Druga biegła w kierunku wybrzeża. Nie miał powodu, by zdecydo- wać się na którąś z nich, więc zamknął oczy i wykonał obrót na jednej nodze. Gdy otworzy oczy, skieruje się tam, gdzie pad- nie jego wzrok. Otworzył oczy.

Już wiem!

Ruszył ścieżką w głąb doliny. Pod po- deszwami czuł delikatny opór okrągłych kamyków, wilgoć przenikała do wnętrza jego butów. Nurkował pod zwisającymi ga- łęziami i starał się omijać nory wombatów.

20

Kuba_i_Kanga_DRUK.indd 20 2018-12-19 16:33:09

Po dobrej chwili rzeka oddaliła się, ostro zakręcając, a ścieżka odbiła od brzegu i zanikła. Kuba, rozgrzany marszem, zdjął kurtkę i zawiązał ją w pasie.

A teraz w którą stronę?

W oddali ponad brzegiem rzeki do- strzegł coś, co wyglądało jak ściana drzew, linia wyznaczona przez wysokie eukalip- tusy. Ich pnie stały w zwartym szeregu, luki między nimi wypełniała gęstwina liści i gałęzi. Kuba poczuł, że coś przyciąga go w ich stronę. Czy za leśną ścianą czaiła się jakaś tajemnica, którą mógłby odkryć, gdyby miał na tyle odwagi?

Pozostawił rzekę za sobą i skierował się w górę doliny. Mokra trawa smagała go po nogach i poczuł w łydkach ból. Gdy podszedł bliżej, las nie przypominał już zwartej ścia- ny. Widział teraz duże prześwity pomiędzy

21

Kuba_i_Kanga_DRUK.indd 21 2018-12-19 16:33:09

(19)

Po dobrej chwili rzeka oddaliła się, ostro zakręcając, a ścieżka odbiła od brzegu i zanikła. Kuba, rozgrzany marszem, zdjął kurtkę i zawiązał ją w pasie.

A teraz w którą stronę?

W oddali ponad brzegiem rzeki do- strzegł coś, co wyglądało jak ściana drzew, linia wyznaczona przez wysokie eukalip- tusy. Ich pnie stały w zwartym szeregu, luki między nimi wypełniała gęstwina liści i gałęzi. Kuba poczuł, że coś przyciąga go w ich stronę. Czy za leśną ścianą czaiła się jakaś tajemnica, którą mógłby odkryć, gdyby miał na tyle odwagi?

Pozostawił rzekę za sobą i skierował się w górę doliny. Mokra trawa smagała go po nogach i poczuł w łydkach ból. Gdy podszedł bliżej, las nie przypominał już zwartej ścia- ny. Widział teraz duże prześwity pomiędzy

(20)

pniami. Wcale nie będzie musiał się między nimi przeciskać, jak mu się to z daleka wy- dawało. Drzewa sprawiały wrażenie, jakby rozsuwały się, by go wpuścić do środka, przypominały kurtynę na scenie.

Z pełnego słońca wkroczył w szarozielony mrok buszu i przystanął, by nabrać tchu po wspinaczce stromym zboczem. Promienie słońca przedzierały się poprzez liście wą- skimi wiązkami jak światło wpadające do kościoła przez wysokie okna. Słychać było, jak nawołują się ptaki, wokół rozbrzmiewa- ły ich wysokie trele i niskie okrzyki. Brzę- czały owady, a liście delikatnie szumiały na wietrze. Kuba poczuł w sobie ogromny spo- kój, jakby świat zewnętrzny przestał istnieć.

I wtedy w pobliżu coś się poruszyło.

I nagle…

baCH!

Kuba_i_Kanga_DRUK.indd 22 2018-12-19 16:33:09

(21)

TRZY

Owady i ptaki zamilkły.

Kuba od razu wiedział, że to broń. Tak brzmi tylko wystrzał – tak nagle i głośno.

I tak niebezpiecznie.

Usłyszał trzepot setek skrzydeł zamie- rający daleko w listowiu. Słyszał tupot

(22)

maleńkich nóżek, które uciekały w popło- chu. Poczuł, jak krew w jego ciele zmienia się w jeden wielki wir. Potem usłyszał, jak coś głucho pada na ziemię.

Kuba czekał i wszystko, co żywe w buszu, czekało razem z nim. Czy nastąpi kolejny strzał? Wciągnął zapach liści eukaliptu- sów, trawy i mokrej ziemi. A potem, równie nagle jak padł wystrzał, ptaki zaśpiewały, ponownie rozległo się brzęczenie owadów, wiatr przybrał na sile, zaszeleściły liście.

Chłopiec znów poczuł się, jakby otulała go chmura bezpieczeństwa. Zagrożenie ustąpiło.

Zamrugał kilkakrotnie powiekami, by się uspokoić. Znajdował się teraz na usianej kamieniami i zeschłymi liśćmi polanie po- ciętej ostrymi refleksami słońca. Gdy cał- kowicie opanował drżenie ciała, rozejrzał

24

Kuba_i_Kanga_DRUK.indd 24 2018-12-19 16:33:09

się wokoło. Kilka kroków od miejsca, w którym stał, dostrzegł kangura.

Kangur leżał na boku z głową pogrą- żoną w pyle ziemi, jego otwarte oczy pa- trzyły martwo. Spod futra na szyi, gdzie dostał kulę, spływała strużka gęstej krwi.

Kto do niego strzelał? Chyba myśliwy, choć w tej części buszu polowania były zabronione.

Kangur ciężko oddychał, jego brzuch unosił się i opadał. Ogon bezwładnie leżał za nim. Kuba widział już martwe zwierzę- ta, ale nigdy nie był świadkiem ich śmierci.

Teraz jednak wiedział, na co patrzy. Ciężko ranny kangur umierał.

Chłopiec podszedł ostrożnie i przykuc- nął przy leżącym zwierzęciu. Czuł się bar- dzo dziwnie. Kiedyś podobnego uczucia doświadczył, gdy natknął się na gniazdo

25

Kuba_i_Kanga_DRUK.indd 25 2018-12-19 16:33:09

(23)

się wokoło. Kilka kroków od miejsca, w którym stał, dostrzegł kangura.

Kangur leżał na boku z głową pogrą- żoną w pyle ziemi, jego otwarte oczy pa- trzyły martwo. Spod futra na szyi, gdzie dostał kulę, spływała strużka gęstej krwi.

Kto do niego strzelał? Chyba myśliwy, choć w tej części buszu polowania były zabronione.

Kangur ciężko oddychał, jego brzuch unosił się i opadał. Ogon bezwładnie leżał za nim. Kuba widział już martwe zwierzę- ta, ale nigdy nie był świadkiem ich śmierci.

Teraz jednak wiedział, na co patrzy. Ciężko ranny kangur umierał.

Chłopiec podszedł ostrożnie i przykuc- nął przy leżącym zwierzęciu. Czuł się bar- dzo dziwnie. Kiedyś podobnego uczucia doświadczył, gdy natknął się na gniazdo

(24)

Kuba_i_Kanga_DRUK.indd 26 2018-12-19 16:33:10

(25)

z pisklętami ukryte za kurnikiem. Ptaszki dopiero co się wykluły, otwierały i zamy- kały maleńkie dzióbki, wydając przy tym cieniutkie piski. Zdawał sobie sprawę, że widzi coś niesamowicie ważnego. Jakby odkrywał jakąś tajemnicę.

Kangur leżał bez ruchu, wciąż słabo od- dychał. Kuba nie wiedział, jak długo przy nim tkwi i go obserwuje. Tak jakby czas przestał płynąć i stanęły wszystkie zegary.

Aż kangur przestał oddychać. Kuba wy- ciągnął rękę i dotknął szarobrązowego futra.

 –  Biedaku – wyszeptał i pogłaskał kan- gura po nieruchomym brzuchu.

Nagle cały zesztywniał i cofnął rękę. Po- czuł jakiś ruch. Czyżby się pomylił? Kan- gur oddycha? Znów delikatnie przyłożył dłoń do szorstkiego futra. Zwierzę się

(26)

poruszało, czuł to i widział na własne oczy.

Ale na pewno nie oddychało. Więc o co tu chodzi?

Pod futrem kangura coś walczyło i chcia- ło wyjść na zewnątrz. Kuba patrzył na to w najwyższym osłupieniu.

Z torby kangura wychynęła miała czarna łapka. Potem pojawiła się druga.

Następnie na świat wyjrzał czarny nosek.

Dwa uszka. I dwa jasne okrągłe oczka.

Dwa oczka patrzyły bystro, a dwa uszka nasłuchiwały.

Kanga.

Kuba_i_Kanga_DRUK.indd 28 2018-12-19 16:33:10

(27)

CZTERY

Trudno orzec, kto był bardziej zaskoczony – chłopiec czy kangurzątko.

Kanga wykonała nagły ruch naprzód.

Usiłowała wydostać się z torby mamy.

Miała długie łapki, przez co wydawało się, że jej ciało jest nimi oplątane.

(28)

Cena 32,90 zł

Kuba mieszka z tatą w starym domu nad rzeką, na skraju australijskiego buszu. Co- dziennie odprowadza ojca do pracowni na wzgórzu, a potem za jedyne towarzystwo ma psa Bobiego, stadko kur i brzęczenie cykad. Każdy dzień jest podobny do po- przedniego. „Tutaj nawet za sto lat nic się nie wydarzy” – mawia tata. Lecz pewnego dnia ciszę przerywa odgłos wystrzału…

Kuba ratuje z rąk kłusowników malutką kan- gurzycę. Początkowo Kanga nie odstępuje go na krok, a chłopiec coraz bardziej się do niej przywiązuje. Rodzi się między nimi przyjaźń. Jednak czy dzikie zwierzę da się tak naprawdę oswoić?

Kuba i Kanga to opowieść o spotkaniach, które zmieniają nas na zawsze.

URSULA DUBOSARSKY

URSULA DUBOSARSKY

KUBA i

KAngA

KUBA i KAng A

Dubosarsky_Kuba i Kanga_okladka_druk_POPR.indd 1 2018-12-18 13:57:49

Cytaty

Powiązane dokumenty

Prezydjum w stow arzy szen iach stałych... Przem

Wszystko wydaje się ważne i przecież kiedyś może się przydać.. Nawet

A borsuk wysiedział się w norze, wyleżał, wyspał i kiedy ciemna nocka zajrzał do nory, poczuł się dopiero do spaceru skory!. Puka więc w drzewo do wiewiórczej dziupli

Dziel się dobrymi praktykami i

Uczniowie wypełniają tabelę dotyczącą części garderoby według schematu (część garderoby – określenie, np.. Nauczyciel podsumowuje pracę, zwracając uwagę na to,

Sens początku staje się w pełni zrozumiały dla czasów późniejszych - z końca widać początek - a zarazem jego rozumienie jest ożywcze dla tych czasów - jest dla

W systemie dziesiątkowym charakterystyczną cechą jest też to, że najmniejsza liczba dwucyfrowa (czyli 10) jest 10 razy mniejsza od najmniejszej liczby trzycyfrowej (100), a ta z

Podczas zwiedzania rezydencji ma się wrażenie, że laureat Nagrody Nobla za chwilę zasiądzie z sterami łodzi motorowej lub pojawi się w salonie.. Hawana to miasto o