• Nie Znaleziono Wyników

Kpina i terror

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kpina i terror"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Zdzisław Jastrzębski

Kpina i terror

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 3, 59-74

(2)

Zdzisław Jastrzębski

Kpina i terror

W niem ieckim leksykonie lite ­ ra tu r y św iatow ej czytam y pod hasłem „h um o r”, że nie m a go w naszych czasach, poniew aż „ d y k ta tu ry zab ijają h u m or” . H erm ann Pongs pow ołał się p rzy tym n a ty tu ł dzieła E rn sta B ertram a: T e rm ity się

nie śm ieją. Również pew ien dowódca p arty zan ck ie­

go oddziału, z a p y ta n y o śm iech w lesie, pow iedział z w estchnieniem : „H um oru było mało. Do wolności szło się przez k re w i otfiary” .

Dw ie przeciw ne siły zdaw ały się więc w spólnie p rze­ ciw działać rozw ojow i hum oru. H itlery zm czynił z ludności podbitej niew olniczą siłę roboczą, a z H er- ren v o lk u posłuszne roboty. Zawzięcie tropił śm iech u innych; lubił go co n ajw yżej jako akom paniam ent do sadystycznego znęcania -się nad ofiaram i. P rz y ­ kład dał m iędzy in n y m i F elic ja n L oth: w achm aj- s te r zobaczyw szy nieco b ru d u n a m enażce w ięźnia w sadził m u ją na głowę i rą b n ą ł pięścią. „Z arecho­ tał, zadow olony z «dowcipu» i trzasn ął drzw iam i” Z kolei nad społeczeństw em polskim ciążył te rro r, pow aga zadań zaś i patos pośw ięceń nie daw ały m iejsca na hum or. N aw et gdyby się znalazło, m ógł­ 1 W s p o m n ie n ia w i ę ź n i ó w P a w i a k a . W arszaw a 1964, s. 23.

N ie czas na hum or

(3)

Z D Z IS Ł A W J A S T R Z Ę B S K I

60

S tereo ty p o k u ­ pacji

B y ł i P h ilo g e lo s

by wobec ogrom u cie rp ie ń w yglądać niestosow nie. T ak też n iek tó rzy to rozum ieli. G dy G rzegorz Ti- m ofiejew w ydał saty ry czn y n u m e r pism a „ T y rte j” w Łodzi, jego w ojskow y przełożony zareagow ał: „To polskie pism o. Ludzie za to u m ierają, a w y sobie śm ich y -ch ich y ro b ic ie ” 2.

Możliwe, iż n a poglądy tak ie i złą „ k o n iu n k tu rę ” dla śm iechu złożyły się rów nież estetyczne koncep­ cje głoszące wyżsizość trag izm u nad kom izm em , d łu g a tra d y c ja la t niew oli w zniecająca poety ck i p a ­ trio ty zm pro m eteizm u i tyrteizm u , u trw alo n y w m asce cierp ien ia lu b geście bojowego zryw u. Mo­ że też działała rezerw a spow odow ana przekon an iem o p rzero stach niefrasobliw ości w dw udziestoleciu. L a ta pow ojenne zdają się także potw ierdzać tezę o b ra k u h u m o ru w czasie w ojny, skupiając się p rzed e w szystkim n a sp raw ach cierp ienia i w alki. W b e le ­ try sty ce i w obiegow ej św iadom ości u trw a lił się ste re o ty p złożony z te rro ru i m artyrologii (środek ekspresji) o raz z ak cji d y w ersy jn y ch i w a lk (fab u lar­ n y m ate ria ł fascynacji), u zu p ełn ian y czasem ro ­ dzajo w y m i elem en tam i łap an ek i szm uglu. P o stu ­ lu je się n a p rzy k ład , iż za dużo „u n a s pisze się o cierpieniu, za m ało o w a lc e ” 3 lu b odw rotnie. S p raw y te są isto tn ie w ażne, wciąż o tw a rte i cza­ sem n a w e t w swej niew iarygodności rzeczyw iste. Ale p e łn y ob raz ów czesnych lat b y ł o w iele b a r­ dziej zróżnicow any i obow iązek pam ięci oraz ko­ rzy sta n ia z lekcji przeszłości n ak azu je ogarn iać m oż­ liw ie w szy stk ie zjaw iska — zarów no w ich sw oisto­ ści, ja k i w e w zajem ny m pow iązaniu. W śród nich w cale nie b a g a te ln ą pozycję zajął Philogelos. W brew pozorom był obecny i to dosłow nie w szędzie, to w a­ rzyszył Tragosow i i A resow i, zastępow ał, odciążał, uzu p ełn iał i... w y k o rzy sty w ał dla w łasn ego rozw oju. P olska w kraczała do w o jny uzbrojona w m ocarstw o­ w y optym izm , k tó reg o sym bolem stało się san acy j­ 2 G. T im o fiejew : M iło ść nie zn a z m ę c ze n ia . Łódź 1959, s. 294. 8 S. Sow iń sk a: L a ta w a lk i . W arszaw a 1957» s. 8.

(4)

6 1 K P IN A I TER R O R

ne hasło „Silni, zwarci, gotow i” (rychło wobec k lę­ ski sparafrazow ane na: „Silni w pysku, zw arci przy żłobie, gotow i do ucieczki”). N aw et kiedy obrona łam ała się bezpow rotnie, rozpow szechniano w iado­ mości o sukcesach polskiej arm ii: zresztą tylko ta ­ kich in fo rm acji społeczeństw o chciało i takie skw ap­ liw ie chłonęło. Tym w iększe było porażenie i de­ p resja, gdy okazało się, iż to nie alianckie sam olo­ ty , n a k tóre ufnie liczono, panow ały w pow ietrzu, lecz hitlerow skie, gdy nie zw ycięstw o zaszum iało, lecz k a p itu la c ja zaległa n ad krajem . Ju ż sam a k lę­ ska, chaos zniszczeń i przem ieszania geograficzno- społeczne ludności b y ły paraliżujące. A tu w m asze- row ał jeszcze bezprzy k ład n y terro r. P o lacy zostali o d arci ze w szelkich p raw , pozbaw ieni możliwości życia publicznego. O fiarow ano im sta n d a rd biolo­ gicznej w egetacji i niew olniczej pracy, likw idow ano duchow ych przywódców.

W takiej sytuacji pierw sze tygodnie okupacji sta ły głów nie pod znakiem strachu , nastrojów p rzy g n ę­ bienia i niepew ności. Szerzyły się tajem nicze p rze ­ pow iednie o raz pogłoski jako n am iastka inform acji. „Tylko w różby, k ab ały i gw iazdy zostały nam w ów ­ czas w W arszaw ie” , w spom inał K azim ierz B randys w M ieście n iep o ko n a n ym (atm osferę tę u jął, już w pryzm acie żartobliw ym , Tadeusz G ajcy w 1943 r. w M isterium n ied zieln ym ). Je śli rodził się opór, to m iał głównie c h a ra k te r o d ruch u, pro testu , m anife­ stacji, w y pły w ał z d eterm in acji. Polegał n a zdziera­ n iu niem ieckich em blem atów i plakatów , na pow ­ szechnym stro jen iu w k w ia ty i biało-czerw one cho­ rąg iew ki gróbów ulicznych (zwłaszcza w Zaduszki 1939 r.), czasem na w ypisyw aniu p a trio ty czn y ch h a ­ seł. F orm y takie b ę d ą kontynuow ane w dalszych la ­ tach, ale zróżnicują się, przybiorą c h a ra k te r b a r­ dziej zorganizow any i pow szechny. Będą to m iędzy in n y m i kierow ane przez ta jn e organizacje i prasę, skoordynow ane m an ifestacje 'Z okazji św iąt n aro do ­ w ych, rocznicy W rześnia, śm ierci gen. Sikorskiego, polegające na niew ychodzeniu n a ulicę, p o w strzy ­

P orażen ie i depresja

W różby i k a ­ bały

(5)

Z D Z IS Ł A W J A S T R Z Ę B S K I

62

O druchy pro­

testu

D w a rodzaje reak cji na terror

m y w aniu się od rozryw ek, stro jen iu m iejsc publicz­ n ych itd. Do nich dojdą: sta ły bojkot „gadzinów ek” ,. n apisy na m urach, w ydaw nictw a, ulotki.

T e rro r ok u p an ta obok stra c h u zaczął jed n a k b u d z ić rów nież o d ruch y nienaw iści i zaw ziętości, d e c y zje o czy nn y m w łączaniu się w jak ąkolw iek działalność an ty h itlero w sk ą. C h arak tery sty czn y m p rzy k ład em takich reak cji je st w yznanie S tan isław a M iedzy-T o- m aszew skiego. O p isu je scenę, gdy chłopiec n a w idok w kraczających N iem ców gw izdnął i „poklepał się- po ty łe c zk u ” , za co został zastrzelony. „Od te j zbrodni, k tó re j w spom nienie zachow am na całe życie, d a tu je się m oje w ejście do k o n sp ira c ji” 4. Sporadycznie zaczęły się pojaw iać także inne re a k ­ cje. Z estaw m y dla unaocznienia różnicow ania się postaw i fo rm działania dw ie odm ien ne reak cje n a jed en fak t. W końcu paźd ziernik a 1939 r. N iem cy rozpow szechniali p la k a t p rze d staw ia jąc y polskiego żołnierza na tle ru in , podpisany: „A nglio — tw oje dzieło” . E lżbieta Z ahorska w W arszaw ie zdzierała go i została ro zstrzelana, w zw iązku z czym uznano ją za p re k u rso rk ę akcji sa b o ta ż o w y c h 5. G azeciarz n a to m ia st w y p isy w ał na nim słow a „H itler k a p u t” , a św iadkow ie sceny reagow ali śm iechem , n iektó rzy niepokojem , jak w spom ina Ja ce k W o ło w sk i6. K arol L ud w ik K oniński zanotow ał zachow anie się sołtysa podkrakow skiego w zw iązku z rek w izy cją b ron i: „Sołtys dow cipnie ogłosił nak az oddaw ania 'broni pod k a rą śm ierci: «jak u kogo nie znajdą, bo na p rz y ­ k ład zakopał, to nic nie zrobią»” 7. Podobna b y ła 4 S. M ied za-T om aszew sk i: B en efis konspirato ra. W arszaw a 1964, s. 8.

5 Zob. W. B artoszew ski: O rgan iz acja M ałego S a b o ta ż u „ W a ­

w e r ” w W a r s z a w ie (1940— 1944). „N ajn ow sze D zieje P o lsk i”

T. X 1(966, s. 77; K. Irzykow ski: N o ta t k i z życia, o b s e r w a c j e

i m o t y w y . W arszaw a 1964, s. 378; M. K ann: N ie b o nie zn an e.

W arszaw a 1968, s. 64— 65.

c J. W ołow ski: T a k było . W arszaw a 1964, s. 87.

7 K. L. K on iń sk i: W ojna. N o t a t k i z dnia na dzień. „Z nak” 1966 nr ,147, s. 1054.

(6)

63

K P IN A I TER R O R rea k c ja dozorcy, opisana przez B randysa w Mieście

n iep oko na nym itd.

P rzyk łady te w sk azu ją na ogólniejsze zjawisko. O to po klęsce zaznaczyło się — niezależnie od p rzy g n ę­ bienia — zróżnicow anie zachow ań zależnie od śro ­ dow iska społecznego. W k ręg ach in teligencji p rzew a­ żała rezyg n acja, w śród w ojskow ych albo poczucie klęski prow adzące do sam obójstw , albo tw orzenie grup spiskow ych. W śród tzw. dołów społecznych spo­ ty k ało się ocenę losu w form ie dosadnych kom en­ tarzy. Co w ięcej, ta w łaśnie postaw a będzie p rz y j­ m ow ana jak o wzorcowa. Z jaw isko to należy w idzieć w kontekście procesu zacierania granic m iędzy w a r­ stw am i, co tra fn ie u chw yciła Ire n a Nieznaniec: „W ogóle nasza w yrobnicza sfera uszlachetnia się, gdy tym czasem ta szlachetniejsza, to znaczy «lep­ sza» w iara, s ta ra się o dszlachetnić” 8. L ite rac k ą a n a ­ lizę starcia dw u postaw dał z p ersp ek ty w y dw ulecia W acław B ojarski w sw ym pierw szym opow iadaniu

B iegiem w głąb życia ze „Sztuki i N aro d u ” n r 1.

Je st w niej scena, w której obdartu s chw y ta in te li­ genta, gdy ten chciał popełnić sam obójstw o, i ru g a go, że ja k g a rn itu re k się na nim obluzow ał, to za­ raz chciał oknem skakać, „inteligencka cholerna n a ­ tu ra ta k a ”.

Ja k się w yd aje, proces ten nie był bez w pływ u na rozwój i styl twórczości h u m orystycznej. Rów no­ cześnie język kpiny m iał udział w p rzełam yw an iu obcości m iędzy w arstw am i. W ażnym czynnikiem w procesie kształtow ania życia pod okupacją była też m łodzież, u której poczucie różnic społecznych było dużo słabsze (wspólnie stano w iła sw oistą w a r­ stw ę z poczuciem generacy jnej odrębności) i k tó ­ r a n ależała do pierw szych środow isk p rzy jm u ją c y ch

ak ty w n ą postaw ę wobec now ej sy tu acji. Dążyła 8 I. N ieznaniec: W o jn a i ja. W: P a m i ę tn i k i r o b o t n ik ó w z c z a ­

só w okupacji. W arszaw a 1948, s. 157. Zob. też H. M ortk ow icz-

O lczakow a: D o św ia d c ze n ia w o je n n e . „O drodzenie” 1945 nr 20;

W o j e n n e p a m i ę tn i k i m ł o d z i e ż y robotn ic zo-ch ło pskiej. K r a ­

ków 1949, s. 31. In telig en cja i „doły sp ołeczn e” Język kpiny in tegrow ał s p o ­ łeczeń stw o

(7)

Z D Z IS Ł A W J A S T R Z Ę B S K I 6 4

D ow cip y i p o ­ w ied zo n k a

K rzepien ie ducha

spontanicznie do działania i zespołow ych akcji, do sabotażow ego i kpiącego przeciw działania n arzuco­ ny m w arunkom . Rozpoczęły się akcje z dniem p ro ­ klam ow ania 27 X 1939 r. G en eraln ej Gu'berni. H a r­ cerze z ta jn e j organizacji P o lsk a Ludow a A kcja N ie­ podległościow a, po k w itow ali ten fa k t n a k le jan ie m na p ro k la m ac ji k a r te k z te k ste m ręcznie odbitym : „Ko­ m en d a n t P iłsu d sk i pow iedziałby: a m y w as w d... m am y ”. W tym czasie zaczęły pow staw ać też p ie rw ­ sze dow cipy, a zw łaszcza pow iedzonka. Są one przed e w szy stk im form ą w zajem n ych pocieszeń. W y rażają zawód w stosunku do dw udziestolecia, jak np. p a ra fra z a zan oto w ana przez Irzykow skiego w N o ta tka c h z życia, obserwacjach, m o ty w a c h pod d a tą 31 X 1939 r. (a także przez Z y g m u n ta G izellę w N ie m ie c k im nalocie, cz. I i Irenę N ieznaniec jako dow cip w y k o rzy sty w an y w Poznaniu p rzez V olks- deutschów ). W ypływ ają zaś z w iary, z n astro jó w oczekiw ania na ry ch ły koniec w ojny, n a n adzw y ­ czajne w y p ad k i wiosną. T en optym izm oczekiw ań p rze jaw ia ł się zwłaszicza w p o w ta rz a n iu w a ria n to ­ w ym pow iedzonek w ro d za ju : „Słoneczko w yżej, S ikorski ibliżej” czy „A by do w iosny” , w w y m y śla­ niu p rzezw isk n a o k u p an ta i zabaw nych qui pro quo o p a rty c h n a brzm ien iow y ch podobieństw ach obu języków i o d w racan iu sensu.

S ty l i postaw ę tego czasu u ją ł syn tety czn ie L udw ik L an d au w Kronice lat w o j n y i okupacji (t. I pod d a tą 17 II 1940 r.). „Jak o p rze jaw zew n ętrzn y życia politycznego zanotow ać należy znów zjaw ienie się n alep ian y ch n a p lak a tac h urzędow ych k a rte k z n a ­ pisam i: «'Zapam iętaj kilk a słów: będzie P o lsk a w ol­ n a znów», «Pow iem ci na ucho, że z N iem cam i k ru ­ cho» itd . Poza ty m k rzepi się ducha p o w tarzaniem b raw u ro w y c h pow iedzeń gazeciarzy czy in n ych «dzieci W arszaw y», w ołających na N iem ców «pa­ nie tym czasow y», zw racających się do n ich «B utem w m ordę» (odpow iednik G ute n Morgen).

Choć sy tu a c ja b y ła g en eraln ie jasna, ok u p acja p rz y ­ niosła d ezo rien tację co do różnych k o n k retn y c h

(8)

6 5 K P I N A I TER R O R

spraw , w ydobyła n a pow ierzchnię m ęty społeczne, szkodliw e zjaw iska. B rakow ało u stalonych k ry te ­ riów , czynn ik a kierującego, w ład zy pociągającej do odpow iedzialności za przestępstw a. S tan te n dom a­

gał się now ych fo rm k ształto w an ia opinii, inform o­ w ania, egzekutyw y. Szybko zaczęły ukazyw ać się ta jn e czasopism a (początkow o głównie inform acy jne b iu lety n y , zw ykle pow ielane), przede w szystkim je d n a k sięgnięto do tak ich „ludow ych” form , jak rym o w ane hasła, dow cipy i przycinki, se n ten cje ż y ­ jące anonim owo, ulicznie (w form ie ustnej i napisów n a m urach), elastycznie-w ariantow o.

Zalążki tego n u r tu działania i twórczości — znów p rzy akom paniam encie lub pod auspicjam i P h ilo g e­ losa — po jaw iły się rów nież u progu okupacji. P od d a tą 11 X 11939 r. Irzykow ski zapisał, że m łodzież akadem icka chce w ydać u lo tk i w zyw ające Polki, aby nie m izdrzyły się do Niemców. Nie pisze, czy pom ysł zrealizow ano, w iadom o natom iast o przepro­ w adzeniu podobnej akcji w W arszaw ie 11 grudnia. H arcerze z PL A N -u rozlepili na ulicach ulotkę: „Ko­ b iety chodzące z N iem cam i zaw iadam ia się, że m iej­ sca w dom ach p ublicznych są jeszcze w o ln e” . A kcja m u siała mieć szeroki zasięg, gdyż podobne u lotk i po­ jaw iły się w krótce np. w S zczeb rzeszy n ie9.

In n y sposób oddziaływ ania, zapoczątkow any w g ru d ­ n iu 1939 r. i k o n tyn u ow an y przez całą okupację, to stosow anie re p re sji fizycznych i n ęk an ia m oralnego, zw łaszcza wobec osób odw iedzających lokale roz­ ryw kow e. Do pierw szych tak ich akcji należy o b rzu ­ cenie gazem w y m iotnym re sta u ra c ji „A d ria” z d o ­ łączeniem potęp iający ch ulotek. P o tem urządzano też tak ie „k aw ały ” , ja k rzucan ie p e ta rd w kinach, ogłaszanie im ien nych w ykazów byw alców kin i lo­ kali, sta łe nękan ie telefoniczne, strzyżen ie kobiet, 9 Zob. Z. K lukow ski: D zien n ik z lat okupacji Z a m o j s z c z y z n y (1939— 1944). L ublin 1959, s. 88; L. Landau: K r o n i k a lat w o j ­

n y i okupacji. T. I. W arszaw a 1962, s. 128; B artoszew ski: op. c i t , s. 77— 78. L u d ow e form y k ształtow an ia opinii A k cje o śm ie ­ szające i p o tę­ p iające 5

(9)

Z D Z IS Ł A W J A S T R Z Ę B S K I

66

D ruga tw arz okupanta

B rać ich p o ­ w ażn i« byłob y grzechem

a z p raw n y c h środków — w p row adzenie k a ry n ag a­ n y i in fam ii (z ogłaszaniem w yroków ) itd.

Trzeba je d n a k stw ierdzić, że choć śm iech po jaw ił się niem al rów nocześnie z o ku pacją, początkow o (w r o ­ ku 1939 i na p oczątku 1940 r.) m iał postać zalążko­ w ą i tro ch ę bezw iedną. B ył czym ś sporadycznym i sam o rzu tn ym ; w odbiorze tra k to w a n o go jak o coś nadzw yczajnego. Przyszły kolejne klęski H olandii, Belgii, w reszcie F ran cji, k tó re zam kn ęły pierw szy etap — tym czasow ości. Z jedn ej stro n y pogłębiły p rzy g nęb ien ie, ale z d ru g ie j podniosły na duchu, gdyż unaoczniły, że P o la cy nie b y li najgorsi. P o za ty m n a sta w iły n a działalność długofalow ą i zorga­ nizow aną, n a konieczność uw zględnienia sta tu su o k u p acji i u o dpornienia się.

P ozn an o ju ż zresztą nieco obok te rro ru także co­ d z ien n y sty l rząd ó w o k u p an ta. A nonim ow a siła, r a ­ sow a wyższość, now y ład i k u ltu r a okazyw ały w p ra k ty c e sw ą d ru g ą tw a rz — tchórzostw a, b a ła ­ ganu, korup cji. O bok w ięc nienaw iści i n arz e k a ń b u d ziły w społeczeństw ie polskim pogardę. S tały się n a stę p n y m źródłem i p rzed m iotem k p in y . W sie rp ­ niu 1940 r. „B ary k ad a W olności” w skazyw ała na te r ­ ro r i łap an k i, że „obok p e łn i o k ru c ie ń stw a ” w y s tę ­ p u je w n ich tchórzostw o; z przeciw nikiem w alczy­ m y, cenim y go, „gdy je d n a k m am y do czynienia z tch ó rzliw ym i szub raw cam i — p lu je m y im w tw a rz !” . S. D zikow ski w w ydanej w 1946 r. an­ tologii N iem iec w y s z y d zo n y pisze, że do u o d p o rn ie ­ nia „przyczyniło się w znacznym stopniu w z ra sta ją ­ ce poczucie wyższości w obec N iem ców ” ; przek onan o się bow iem , że „epoka h itlero w sk a obniżyła poziom ich życia duchow ego” , że zarządzenia b y ły śm ieszne. P ism o „ K re t”, któreg o podobno ukazało się n a p rz e ­ łom ie lat 1940— 1941 k ilk a num erów , w ołało w p ro ­ gram ow ym m otcie Hasło:

P rzesta ń m y m ierzyć s ię na m y ś li szipady — B rać ich p ow ażn ie b y ło b y grzech em — O d p ow iad ajm y na fa n fa ro n a d y D rw in am i, kp in am i i śm iech em !

(10)

67

K P IN A I TER R O R Zaczęły się więc od połowy 1940 r. rozw ijać bardziej trw ałe, św iadom e i kom pleksow e fo rm y działania i twórczości. Ju ż zresztą w iosną 1940 r. pow stał Zw iązek O d w etu w ram ach ZWZ dla prow adzenia akcji sabotażu i dyw ersji. W rozkazie z 7 lutego S te­ fan Row ecki (Grot) podał założenia, a w m arcu w y­ tyczne działań: zdezorganizow ać gospodarkę i bez­ pieczeństw o Niemców, „a podtrzym ać czynnym i w y­ stąp ien iam i p atrio ty czn ą i bojow ą postaw ę Pola­ ków ”. W k w ietn iu rozpoczęto a k c ję 10. Rów nież w pierw szej połow ie 1940 r. K azim ierz Gorzkow ski (Andrzej W olf) zorganizow ał z k olporterów podziem ­ n ej p ra sy grupę w ykon u jącą różne akcje pro p ag an ­ dowe i sabotażowe, ja k w ieszanie flag czy w ypisy­ w anie k re d ą haseł antyniem iećkich.

K ry sta liz u je się pojęcie w alki cyw ilnej (w kw ietniu 1941 r. pow stała kom órka w alki cyw ilnej p rzy Ko­ m endzie Głównej ZWZ, potem K ierow nictw o W alki Cyw ilnej), fo rm u je się sabotażow y ru c h oporu. Jego p o p u larn ą odm ianę określił, rozw inął i nadał nazwę „m ałego sabotażu” A lek san d er K am iński we w stęp ­ n y m a rty k u le „B iuletynu In form acyjnego” z 1 X I

1940 r. Dowodził, że w obecnych w a ru n k a ch nie je st w skazan a akcja pow stańcza, ale raczej m ały sabotaż, b y u tru d n ia ć codzienne życie o ku p an ta. W śród jego fo rm w pun k cie 6 w ym ienił: „Różnego ro d zaju «psie figle» (anonim ow y donos do G estapo na jakiegoś gor­ liw ego V olksdeutscha, przylepienie n a słupie re k la ­ m ow ym lufo na «niczyim» p a rk a n ie antyniem ieckiego w iersza, aforyzm u, dow cipu)”. Podobny p ro je k t zro­ dził się w Z rzeszeniu A kadem ickich K ręgów Starszo- h arcersk ich „K uźnica” . W końcu listopada 1940 r. odbyła się o d p raw a pośw ięcona angażow aniu m ło­ dzieży w akcje antyniem ieckie. O becny na niej K a­ m iński w y su nął propozycję planow ego i sy stem a­ tycznego upraw iania m ałego sabotażu. W ten sposób 10 Zob. J. R zepecki: W s p o m n ie n ia i p r z y c z y n k i h istoryczn e. W arszaw a 1956, s. 196; P olskie S i ł y Z b ro jn e w d rugiej w o j ­

nie ś w i a t o w e j . T. HI. L ondyn 1050, s. 432, 439—450.

D ziałan ia s y ­ stem atyczn e

(11)

Z D Z IS Ł A W J A S T R Z Ę B S K I

68

Sam e ś w in ie sied zą w k in ie

D y w ersja w śród N iem có w

doszło d o p o w stania O rg an izacji M ałego Sabotażu „W aw er”. P ierw szą ta k ą a k cję (w abicie szyb w w y ­ staw ach fotog raficznych pok azujący ch zd jęcia u m u n ­ d u ro w an y ch Niemców) p rzeprow adzo n o 5 X II 1940 r . 11. Obok tak ic h akcji, ja k gazow anie k in , ro zlep ia­ nie g raficznych u lo te k , gipsow anie k łó d ek w n ie ­ m ieckich sklepach, p row adzonych co tydzień, ro z­ pow szechniano różn e nap isy i ry m o w an e hasła. N a p o czątk u 1941 r. ro zk le ja n o n a le p k i z tek ste m „Sam e św inie siedzą w k in ie ”. W m arcu na plakacie ob­ w ieszczającym egzekucję w P alm irach popraw iono n azw isko dow ódcy SS M odera n a M órder, a n a p la ­ k a ta c h p ro p ag u jący ch w y jazd n a ro b o ty do Rzeszy n alep io n o k a rtk i z tek stem : „Chcesz u m ierać n a s u ­ c h o ty — jed ź d o N iem iec n a ro b o ty ” . W m a ju — czerw cu ro zlep ian o u lo tk i skierow ane przeciw n ie ­ o dpow iedniem u zachow aniu się Polaków : „W arszaw ­ skim i ulicam i chodzą szkopy ze św in iam i” , „ J a zaw ­ sze czy tam «Nowy K u rie r W arszaw ski»” (z r y s u n ­ kiem osła z gazetą). „W aw er” prow adził też głośną b a ta lię zw iązaną z sym bolem „V ” , Ikontrował k p ią ­ cy m i w ierszy k am i zarządzenie g u b e rn a to ra F isch e ra 0 p rzym usow ym oczyszczaniu płotów i dom ów z n a ­ pisów czy o rek w iz y c ji n a r t i fu te r: „Chociaż z fu ­ te r m acie gacie, je d n a k w ojny n ie w y g racie” , „I w ty m fu te rk u nie w y g ra sz w o jn y H itle rk u ” . D ru g ą obok m ałego sabotażu, zakrojoną na sze­ ro k ą skalę i plan ow ą fo rm ą działalności b y ła akcja 1 organ izacja o k reślo n a k ry p to n im em „N ” , czyli w a l­ ka psychologiczna, p ropagandow a i d y w e rsy jn a p ro ­ w adzona w śród N iem ców . J e j zalążki sięgają po cząt­ k u ro k u 1940, kied y to Ire n a S zydłow ska z gronem osób zaczęła w y daw ać u lo tk i ośm ieszające h itle ro w ­ ców, k o lp o rto w ane w W ehrm achcie. Pom ysł zro­ dził się z rozm ów z m jr. Ł akocińskim , k tó ry lu b ił opow iadać an ty h itle ro w sk ie w ierszy k i i pow iedzon­

11 J ej działaln ość u czy n ił p rzed m iotem książk i K a m i e n ie na s z a n iec (w yd. 1943) A. K am iń sk i. S zczeg ó ło w e o m ó w ien ie zob.

B a rto szew sk i: op. c i t .; C. M ichalski: W o jn a w a r s z a w s k o - n i e -

(12)

6 9 K P IN A I T ER R O R

ka krążące w w o jsk u niem ieckim . A kcja ta nie była jedy na, bo i L an d au n o tu je 30 IX 1940 r. pogłoski o rozpow szechnianiu w w ojsku niem ieckim odezw an ty h itlero w sk ich .

A kcja Szydłow skiej została ze względów konspira­ cy jn ych zakazna p rzez płk. A lojzego H oraka, k tó ry rozw ażał w ted y z ppłk. Ja n em R zepeckim m ożliwość p row ad zen ia szerokiej i zorganizow anej d y w ersji m o ralnej. Rzepecki opracow ał koncepcję w iosną 1940 r. i p rzed staw ił Row eckiem u. Ten sform ułow ał jej zadania w m eld u n k u z 5 II 1941 r.

O p ieran o się n a założeniu, że sprzym ierzeńcem n a ­ szym jest rozkład arm ii niem ieckiej, trzeb a go więc przyspieszać; po tem w niesiono popraw kę, by głów ny w ysiłek kierow ać przeciw NSDA P. Zakładano, że nie zanikła opozycja an tyh itlero w sk a, że istn ieje n ie ­ zadow olenie z pow odu przeciągającej się w ojny, że są antagonizm y m iędzy przyw ódcam i politycznym i a w ojskow ym i, w ojskiem a policją. W ystępow ano

w d w u rolach: jak o P olacy in fo rm u jący Niemców

o praw d zie i jak o opozycja w ew nątrzniem iecka, pod­ szyw ając się pod organ izacje antyhitlero w sk ie, m i­ sty fik u ją c język, form y w ydaw nicze, ty p y arg u m en ­ tacji. Ś w ietnej okazji dla rozw oju akcji „N ” d o star­ czyła „ucieczka” R udolfa H essa do Anglii. G dy jego m isja się nie pow iodła, H itle r ogłosił go za w ariata, a kom órka „N ” stw o rzyła w ersję, że Hess zorgani­ zow ał opozycję, a le w yśledzony przez H im m lera m u­ siał uciekać. W im ieniu fra k c ji Hessa (ruch w yzw o­ leńczy) w y d aw ano też odezwy.

Zasadniczą fo rm ą działalności kom órki „N ” b y ły w y ­ d aw n ictw a propagandow e. J u ż w styczniu 1941 r. ukazało się w y d aw n ictw o „K ennst du die W a h r­ h e it? ”, k tó re podaw ało fa k ty przem ilczane przez p ro pagandę niem iecką. W końcu lipca zaczęło w y ­ chodzić pism o „D er H am m er” , a w e w rześniu „D er S o ld a t”, po tem in n e (a także ulotki, p lakaty). F o r­ m y kom iczne stosow ano w n ich bezpośrednio rz a d ­ ko, częściej w y n ik ał kom izm zaskoczeń czy nieporo­ zum ień z fa k tu m isty fik acji. Ze sifery kom icznej

S ta w k a na a n ­ tagonizm y w e w n ą tr z - n ia m ieck ie W yd aw n ictw a propagandow e

(13)

Z D Z IS Ł A W J A S T R Z Ę B S K I 7 0

P ism a h u m o­ ry sty czn e i s a t y ­ ryczn e

trzelba w spom nieć o p rim aap riliso w y m p o dro bien iu w 1942 r. niem ieckiej hum orystycznej „ E rik i” . P o jej pow odzeniu zaczęto w ydaw ać od lipca saty ry czn e pism o „D er K la b a u te rm a n n ” (łącznie 18 num erów ), m ocno ak cen tu jąc k o n tra s ty m iędzy przy w ódcam i a społeczeństw em , m iędzy ciężką dolą fro n to w eg o żoł­ n ierza a w ygodą działaczy, p o słu gu jące się try w ia l­ n y m i ru b asz n y m hum orem w tek sta ch i ry s u n ­ k ach 12. O d połow y 1940 r. zaczęły się pojaw iać p o l­ skie pism a o p ro filu 'hum orystycznym i s a ty ry c z ­ nym . Początkow o były dosyć efem eryczne, w y d a ­ w an e „po dom o w em u ”, czasem niepo radn e literack o . W ykazyw ały jed n a k , podobnie jak w szystkie n u r ty śm iechu, sizybką ten d en cję w zrostow ą, k p ina s ta w a ­ ła się coraz b ard ziej p re c y z y jn a i zróżnicow ana. Do p ierw szy ch pism n ależała u k azująca się w K r a ­ kow ie na p oczątku 1940 r. „Szubienica” , ale nie je s t znana. P ierw sze zachow ane p ism a to „B iały K o ń” , k tó ry p o jaw ił się w W arszaw ie w czerw cu 1940 r., o raz „ H ak ” (W ielkanoc 1940 r. w P ruszkow ie), „No­ w a M u ch a” (znany ty lk o n r 2 z 21 IX 1940 r.), „ K re t” (kilka n u m eró w z przeło m u 1940 i 1941, nie zacho­ w anych). Z d a tą 1 X 1940 r. zaczęła ukazyw ać się „Lipa. W esołe P ism o ” po d red ak cją A n d rzeja K o­ byłeckiego, p ierw sze pism o o d o jrz a ły m ju ż obliczu (razem 7 znanych num erów ). W g ru d n iu pojaw ił się jed en n u m e r „Szpilek”. Z d a tą 1 I 1941 r. w W ar­ szaw ie pojaw iła się „ Z a d ra ” , a w oddziale Jęd ru sió w „H ałas na U licy” (jako m iejsce podano K raków ). Z późniejszych n a szczególną uw agę zasługują w y ­ chodzące w W arszaw ie „L uźna K a rtk a ” (dla Śląska) i „M oskit” , w K rak ow ie —■ „Na U cho” .

Z in n y ch form h u m o ry sty czn y ch trzeb a w ym ienić rozw ój pio sen ki ulicznej oraz podrobione n u m ery gadzinów ek, k tó re zaczęły pojaw iać się najpóźniej, bo od 1942 r., w okresie okrzepnięcia k onspiracji. 12 O ak cji „N ” zob. szerzej m .in. E. G rudziński: „N” D r a ­

pacz. ,,N a jn o w sze D zieje P o ls k i” T. II 1959; Z. Ziółek: P o l ­ s k a d y w e r s j a w ś r ó d N ie m c ó w . „Życie i M y śl” 1968 nr 4;

(14)

71 K P IN A I T ER R O R W sum ie m ateriał jest bogaty, hum or i k p in a w cis­ n ęły się n aw et do organów oficjalnych w prasie, n a ­ w e t do obozów, w ystępow ały w n ajrozm aitszej po­ staci. O bszerna antologia G rzegorza Załęskiego: S a ­

ty ra w konspiracji 1939— 1944 zaw iera tylko cząstkę.

Rzecz ud erzająca, iż n a jb u jn ie j rozw ijały się w śro ­ dow iskach dem okratycznych, najsk ąp iej i ze skłon­ nością do zjadliw ości — na sk ra jn y c h skrzydłach. W esoła m uza w y stą p iła więc pod okupacją w w y ­ m iarach znaczących, jak o zjaw isko, co w ięcej, osiąg­ n ęła w h iera rc h ii w arto ści pozycję w ażną, okazy­ w ała się istotnie p o trzeb n a i obecna w nieoczekiw a­ nych m om entach. A dam G rzym ała-Siedlecki opisuje, ja k w ieziony na P aw iak spostrzegł, że kierow ca ge­ stapow iec okazyw ał lęk przed jego laską. Ubaw iło go to i w zbudziło refleksję: ,,W położeniu, w jakim się znajdow ałem , okazja do śm iechu to bezcenny d a r ” 13. W esołe w ierszy k i p isan o n aw et w R avens- briick, a Iren a P ann enk o w a poświadcza w przedm o­ wie do tom u R avensbriick. W iersze obozowe, w y d a­ nego w roku 1961: „Podobnie też sa ty ra i specyficz­ n y h um o r — n ib y podstaw ione zw ierciadła — w p e ­ w n ym sensie działały uzdraw iająco n a w ew n ętrzn e sto sunk i obozowe i tak że m iały pow odzenie” . „Chcie­ libyśm y, aby nasz hum or p rac y podziem nej ośmie­ szał, krzepił i u trw a la ł w o porze” — inform ow ał „H ałas n a U licy” w sw ym pierw szym num erze, a „ Z a d ra ” n aw oływ ała rodaków , żeby odpędzili sm utki, bo: „S m utek nie koi, a śm iech leczy ra n y (...) i nieść pom aga zbyt ciężkie k a jd a n y ” . P o stu laty co­ ra z b ardziej zm ieniały się w przekonania.

W stępny a rty k u ł w „Sow izdrzale” w 1943 r. pow oływ ał się na fak t, że hum or Zagłoby uśm iercał w roga n iejed n o k ro tn ie lepiej od szabli W ołodyjow ­ skiego i zaznaczał: Niem iec w ścieka się, że „um iem y jeszcze śm iać się. Śm iech bow iem dowodzi, że nie przegraliśm y w o jn y n erw ó w ”. Rów nież W acław Bo­ 13 A. G rzym ała-Sied leck i: S to je d en a ś cie d n i letargu. Kra^ k ów 1965, s. 16. M ateriał jest bogaty Potrzeba śm ie ­ chu H um or u tr w a ­ la ł w oporze

(15)

Z D Z IS Ł A W J A S T R Z Ę B S K I

72

F u n k cje śm ie ­ chu T rad ycyjn e u p rzed zen ia w ob ec kom izm u

ja rs k i p o d k reślał w „Sztuce i N arod zie” (1943 n r 7) z okazji po w stan ia k on sp iracy jn ej szopki k uk iełk o ­ w ej: „Śm iech —■ zdrow a, w esoła p o g ard a dla ciem ię- życiela — to p ierw sza oznaka siły ciem iężonego” . Philogelos s ta ra ł się podnosić n a duchu i rozpraszać m ro k i okupacji, u m acn iał w oporze i sam był w y ­ zw aniem rzuco n y m w rogow i, tkw ił w b ieżącym ży­ ciu naro d u . P o d ją ł więc rów nież —■ choć n iep o strz e ­ żenie — te obow iązki, k tó re po rozb iorach p e łn iła poezja rom an ty czn a. Zajęcie ta k w ysokiej pozycji, będącej w y razem i re z u lta te m ogrom nej żyw otności, je s t je d n y m z n ajw ięk szy ch jego osiągnięć. B yłoby in te resu jąc e dokonanie b ilansu jego p rak ty c zn e j sk u ­ teczności i zanalizow anie poczucia służby — n a z w ij­ m y je fu n k cy jn o ścią — ja k o in te g raln e g o ele m en tu poetyki.

Rozwój ró żny ch fo rm śm iech u jest ty m b ard ziej godny zastanow ienia, że sta ło p rzed nim w iele p rz e ­ szkód. Nie chodzi tu n aw et o tru d n o ści zew nętrzne, ja k te rro r i narażen ie, b ra k środków tech niczny ch, ale p rzed e w szystkim o obciążenie tra d y c ji (koncep­ cje kom izm u, niem al utożsam ienie się śm iechu z ro z­ ry w k ą i niepow agą) i o w e w n ętrzn e trudn o ści hum o­ ry sty , otoczonego cierpieniam i, zagrożonego p o lity k ą oku p anta. Co to oznacza?

O tóż w X IX w . u trw a liła się zasada estetyczna, w e ­ dług k tó rej dziedzina kom izm u je s t czym ś p o d rzęd­ nym , „gorszym ” w śród in n y ch fo rm estetycznych . Pociągało to za sobą różne k o n flik ty i u p rzedzen ia. P rz y p o m n ijm y tu choćby a ta k G oszczyńskiego n a F re d rę czy sąd S łow ackiego o sw oim B e n io w sk im „(...) a m n ie sm utno, żem zejść m usiał z m ojej pod ­ staw y, aby w łaśn ie w tenczas przy zn an o m i, że je ­ ste m na n ie j” 14. Jeszcze w czasie o statn iej w o jn y , gdy H e m a r n a p isa ł p a m fle t n a h itlery zm , m artw ił się, że jeg o głos h u m o ry sty może nie być tra k to w a ­ n y pow ażnie 15. Z akorzenił się obyczaj, że im w aż­ 14 J. S ło w a ck i: D zie ła. T. X I. W rocław 1949, s. 384.

15 M. H em ar: A d o l f W i e lk i . L on d yn 1943 („N ie b ez goryczy pogod ziłem się już z tak ą op in ią o so b ie ”).

(16)

7 3 K P IN A I T ER R O R

niej sza spraw a, ty m w zniosłej trz e b a o niej pisać. Ciążyła rom anty czn a wieszczość i m łodopolska głę- binowość, u ta rł się sąd, że poziom sztu k i zależy m iędzy in n y m i od w ysokości k o tu rn u . B yły próby w alki z „nadętością” (choćby u Boya Żeleńskiego), odejścia od w ielkiej p rob lem atyk i, ale nie p row adzi­ ły one do p rzełam an ia izolacji m iędzy sztuką po­ w ażną a w esołą, ty lk o do porzucania pierw szej na rzecz drugiej. T en d en cja ta zaznaczyła się w dw u­ dziestoleciu, k tó re um ocniło opinię o ścisłym związ­ k u kom izm u z ro zry w k ą i postaw ą niefrasobliw ą, szczególnie z p e rsp e k ty w y tragicznego fin a łu w rze­ śniowego.

O kres w ojny o stro ro zp raw iał się z dziedzictw em dw udziestolecia, zarzucał m u —* ujm ow ane razem — bezideowość i beztroskę, hedonizm i rozryw kę, m y ­ ślenie „kategoriam i ludzi odpoczyw ających”. W ty m w łaśnie w idział jego ogólną słabość. Ew a Pohoska p isała w e w stęp nym arty k u le „D rogi” w g ru d n iu 1943 r.: „D latego sądzim y, że epoka, k tó ra ogranicza tw órczość arty sty czn ą do fu n k c ji zabaw y i odpoczyn­ ku, do ucieczki w n ieb y t, w św iat estetyk i złudze­ n ia, w y d a je n a siebie w yrok, w y rzek a się jednego z n ajisto tn iejszy ch czynników u trw ala n ia i rozw oju sw ojej isto ty d u chow ej” . M imo jed n ak goryczy ob ­ rach u n k ó w i p a sji polem icznej, u n ik n ięto upraszcza­ n ia zagadnienia. Co w ięcej, n astąpiło w y raźne roz­ dzielenie pojęcia ro zry w k i i śm iechu oraz podw aże­ nie w spom nianej zasady d y sk red y tu jącej kom izm, p ew n a n o b ilitacja w esołej m uzy. W ty m leży, ja k się w yd aje, n a stę p n e w y b itn e osiągnięcie Fhilogelosa podczas w ojny.

Pozornie rozw ój w esołej m uzy pod okupacją b y ł ułatw io ny , bow iem w ładze hitlerow skie, likw idując w szelkie form y i m ożliwości życia k u ltu raln ego , dla niej czyniły w y jątek . Rychło je d n a k zorientow ano się, jak ie o k u p an t chciał jej nadać oblicze. Otóż przez eksponow anie tan iej rozry w k i, rew iow ości i zm ysło­ wości m iała być narzędziem ro zk ład u m oralnego spo­ łeczeństw a polskiego, a jednocześnie służyć jako a r ­

R ozrachunek z d w u d ziesto le­ ciem

Śm iech to n ie tylko rozryw ka

(17)

Z D Z IS Ł A W J A S T R Z Ę B S K I 74

Co la n so w a ł okupant?

T rzeba to badać

gum en t dowodzący, że N iem cy pozw alają na swo­ bodny rozw ój życia ku ltu raln eg o , ale Polaków stać ty lk o n a p ry m ity w n y poziom. „B iu letyn Inform a­ c y jn y ” ostrzeg ał już w num erze z 26 VII 1940 r.: „W k sięg arn iach w arszaw skich pojaw iły się w yd aw ­ nictw a pornograficzne konfiskow ane daw niej p rzez w ładze polskie. W yraźnie p op iera się te a trz y k i o n a j­ niższym poziom ie p ro g ram u i n u m era ch rażących o rd y n arn o śc ią ” . M aria K an n pisała w broszurze

Ś w ia d ectw o praw dzie z ro k u 1943: „O tw arte są re ­

wie, tea trz y k i, kina, kaw iarnie. W esoła m uzyczka, lekka pio sen k a — pow inny w ystarczyć w zupełności. W kioskach sprzedaw ane są książki o treści daw niej w zbronionej, dziś p o lecan ej” .

D em askow ano więc i bojkotow ano zdecydow anie te form y w esołej m uzy i beztroski, jak ie lansow ał o k u ­ p a n t (elem enty, k tó re im ulegały, zyskały nazw ę „W arszaw ki”), a zarazem um iano znaleźć w łasne fo rm y o ra z n a te r r o r z jed n ej i obleśność z d ru g iej stro n y odpow iedzieć szerokim śm iechem swobody. P ozostaw ił więc ów m roczny czas rów nież bo gaty dorobek spod znaku Philogelosa. Może on mieć w a r­ tość jak o dok u m en t o d zw ierciedlający n a stro je i opi­ nie społeczeństw a w tam ty ch latach. Ale ciekaw i także z h isto ry czno literackiego p u n k tu w idzenia, j a ­ ko sk ład n ik i etap tw órczości w ojen nej, le g ity m u ją ­ cy się b o g atym m ate ria łe m i zróżnicow aną poetyką. Poniew aż form y literack ie łączyły się ściśle z in ­ nym i (zwłaszcza graficznym i), jak o kom ponenty zaś u tw o ru obok tek stu w ystępow ał św iat p rzedm iotow y czy sposób p u b lik a c ji itd., więc tw órczość ta n a su ­ w a rów nież w iele kw estii teoretycznych i m etodolo­ gicznych. Z am iarem niniejszego szkicu było o tw o ­ rzyć b ard ziej szczegółowe b adan ia nad tą ciekaw ą i nieco zapom nianą tw órczością. N iestety , w iele je s t jeszcze do zrobienia w zakresie sam ej d o k u m en tacji (np. auto rstw o , daty), spora część n u m eró w pism nie zachow ała się. S tąd apel o nadsyłanie w iadom ości o u rato w a n y c h m ateriałach .

Cytaty

Powiązane dokumenty

El enchus cleri

Gdy zwierzę dotknie strzępek grzyba, otrze się o nie, ze strzępek wydziela się szybko krzepnący śluz, do którego przykleja się zw

2 Decydujące znaczenie dla dalszego rozwijania ruchu obrońców pokoju ma coraz aktywniejszy udział w tym ru ­ chu klasy robotniczej, je j zwar tość i jedność

o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz ocenach oddziaływania na środowisko (Dz.U.Nr 199, 2008r,

Osoby stawiające się do kwalifikacji wojskowej, które z ważnych przyczyn nie mogą stawić się w wyznaczonym terminie i miejscu są obowiązane zawiadomić o tym fakcie Wydział Spraw

Konsekwencje upadków postrzegane poprzez pryzmat (i) wyłącznie symptomów: złama- nia bioder, bliższego końca kości udowej oraz inne złamania i urazy; (ii) symptomów i interakcji

Fundusz instytucji kultury zwiększa się lub zmniejsza o kwotę zmian wartości majątku instytucji. Na wynik finansowy składa się wynik działalności operacyjnej

Ślad tych wierzeń można odnaleźć nawet w języku polskim, gdyż wyraz wilkołak (prawdopodobnie skrócona wersja od: wilko-dłak) oznacza dosłownie „mający