Stanisław Eile
Powieść "nagiej duszy"
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1 (7), 67-82
1973
Stanislaw Eile
Powieść „nagiej duszy” T w órczość S ta n is ła w a P rz y b y szew skiego b ard zo rz a d k o b y w a tra k to w a n a pow aż nie. P o s tu la t R y szard a Z en g la sp rz ed k ilk u n a s tu lat, a b y te m u p isarz o w i pośw ięcić n areszc ie rz e te ln ą m o n o g ra fię 1 (jed y n a , ja k a istn ie je , zo stała n ap isan a prz ez fra n c u sk ie g o slaw istę, M ax im e’a H e rm an a, i o b ejm u je je d y n ie o k re s m łodzieńczy) do dziś n ie zo s ta ł zrealizo w a n y . G orzej n aw et, chociaż p o jaw iły się p ew n e p ró b y now ego s p o jrz e n ia n a tw órczość a u to ra C o n fite o r 2, w sy n te z a c h p rzezn a czo n y c h d la szerszeg o o d b io rcy d o m in u je n a d a l to n p rz e k a z a n y p rzez tra d y c ję , a zw łaszcza p rz ez pow ierzchow n ą, p lo tk a rs k ą leg en d ę n a w ią z u ją c ą do sk a n d a liz u ją c e - go życia p rz y w ó d c y m o d e m y .
W N e o r o m a n ty z m ie p o ls k im J u lia n a K rz y żan o w skiego cz y ta m y , że p o d sta w ą tw órczości P rz y b y sz e w skiego b y ła „osobow ość p isa rz a p sy c h o p a ty ” i „zaw o
1 R. Zengel: W ieczna le genda P r z y b y s z e w s k ie g o . „Twórczość” 1959 nr 5; przedruk w: M it p r z y g o d y , W arszaw a 1970, s. 75— 87.
2 Zob. m .in. „W stęp” R. T aborskiego do W y b o r u p is m P rzy byszew sk iego. W rocław 1966 O ssolineum .
C haraktery styka K rzyża now skiego...
S T A N I S Ł A W E I L E 6 8 i H u tn ik iew icza N ajbardziej zaniedbane badania pawUeści
dow ego p o lig a m isty ” , k tó rą „ u ja w n ia ł z m o n o to n ią czło w iek a p ry m ity w n e g o , n iezd o ln eg o do w y jśc ia p o za ciasn e p o d w ó rk o w ła s n y c h d o zn ań ” . D o w ia d u je m y się, że b y ł to tw ó rc a o „ p ie rw o tn e j k u ltu rz e m y ś lo w e j” , k tó re g o d zieła ry c h ło „ s ta ły się p ro d u k ta m i czysto g ra fo m a ń sk im i” 3. A r t u r H u tn ik iew icz, cho ciaż — o d m ien n ie n iż K rz y żan o w sk i — p rz y z n a je P rz y b y sz e w sk ie m u in ic ja c ję n o w y ch k ie ru n k ó w li te ra c k ic h tu d z ie ż w p ły w n a lite r a tu r ę śro d k o w o e u ro p e jsk ą , w n a w ią z a n iu do an e g d o ty c z n y c h w sp o m n ień B oya a k c e n tu je p rz e d e w sz y stk im m ag ię osobow ości a r ty s ty i z a raz em d y s k w a lifik u je w zasadzie p isarz a. W p ra w d z ie tru d n o się n ie zgodzić z u b o lew a n ia m i n a d a f e k ta c ją sty lu , h is te rią e k sk la m a c ji czy n iezn o śn ą m a n ie rą p o w tó rz e ń języ k o w y ch i s y tu a c y jn y c h , ale ze zd ziw ieniem c z y ta m y p re te n s je a u to ra bądź co bądź k sią ż k i O d c z y s te j f o r m y do lite r a tu r y fa k tu , że p sy ch o lo g ia o p a rta , w m iejsce an alizy , n a „ n ie sk o o rd y n o w a n e j grze w y o b ra ź n i” , p o ety ce sn ó w i h a lu c y n a c ji, m ia ła św iad czy ć o „p rz e d w c z e sn y m sc h y ł k u p is a rz a ” 4. N a w e t w sp o m n ia n y p rz e z H u tn ik ie w icza fa k t, że w śró d e n tu z ja s tó w „g e n ia ln eg o P o la k a ” — ja k go n a z y w a n o — zn alazł się m .in. K n u t H a m su n i F ra n z K a fk a , n ie s k ła n ia ł do isto tn ie jsz y c h re fle k s ji n a d w sp ó łu d ziałe m P rzy b y sz ew sk ieg o w n o w a to rs k ic h te n d e n c ja c h a rty s ty c z n y c h p ie rw sz y c h
dziesięcioleci X X w iek u .
N a jb a rd z ie j z a n ie d b a n ą d zied zin ą je s t sp u ścizn a p o w ieściow a, gdyż d ra m a tu rg , k r y ty k i m y śliciel do czek ał się o statn io p rz y n a jm n ie j częściow ej re h a b i lita c ji. Z ap e w n e le k tu r a w ielo to m o w y ch p rz e w a ż n ie u tw o ró w , p is a n y c h n ie c h lu jn ą polszczy zną lu b p rz e k ła d a n y c h p o spiesznie i b y le ja k z n iem ieck ieg o, nie sta n o w i p rz y je m n o śc i d la w spółczesneg o cz y te ln ik a ,
3 J. K rzyżanow ski: N e o r o m a n t y z m polski. W rocław 1963, s. 30—31.
4 A. H u tnikiew icz: S ta n is ła w P r z y b y s z e w s k i . W d ziele zbio row ym : O b r a z li te r a tu r y p o ls k ie j X I X i X X w ie k u . T. II, s. 116— 120. Ser. V.
69 P O W I E Ś Ć „ N A G I E J D U S Z Y ”
ale h is to ry k lite ra tu ry , b a d a ją c y p rz e m ia n y p o e ty ki g a tu n k u , o d n a jd u je tu p ra w d z iw ą k o p aln ię god n y c h uw agi, a n a w e t fra p u ją c y c h sw ą śm iałością p o m ysłów . N a le ży to ty m siln ie j p o d k reślić, p oniew aż ju ż w spółcześni, poza p e w n y m i w y ją tk a m i (m .in. M. K o m o rn ick a, S. B rzozow ski), n a jm n ie j ce n ili tę w ła śn ie część d o ro b k u om aw ianeg o a u to ra i sp ro w a dzali jego z a w arto ść — ja k to i dziś ro b i K rz y ż a n o w sk i czy H u tn ik iew icz — do ek sh ib icjo n isty c zn eg o od sła n ia n ia w ła sn y c h p rz y g ó d m iło sn y c h lu b do zw yk łej p o rn o g ra fii. P rz y b y sz e w sk i ty m czasem w b re w m n iem an io m , ja k o b y pow ieści tw o rz y ł je d y n ie ze w zględów fin an so w y ch , w y stą p ił ja k o tw ó rc a o w y ra ź n ie w y ty cz o n y ch celach, p o siad ają cy dość n ie zw y k łą w p o ró w n a n iu z in n y m i p ow ieściopisarzam i te j epoki św iadom ość te o re ty c z n ą 5. W p raw d zie n a j ogólniejsze założenia ontologiczne i e ste ty c z n e b y ły w sp ó ln e d la całej jeg o tw órczości a rty sty c z n e j, u w z g lę d n ia ł ró w n ie ż p ro b le m a ty k ę sw o istą przed e w sz y stk im d la p ro z y fa b u la rn e j.
P o p ierw sze zak w estio n o w ał tra d y c y jn ą ro lę zd arze- niow ości ja k o d o m in a n ty k o n s tru k c y jn e j i zarazem in s tru m e n tu „ re to ry c z n e g o ” , sk u p iając eg o z a in te re so w an ia odbiorcy:
„To, co dotychczas było n ajw ażniejszym czynnikiem p ow ie ściow ym — p isa ł w Moich w s p ó łc z e sn y c h — zepchnąłem na ostatni plan. C zytelnik, który szukał w m ych pow ieściach
w y d a r z e ń (podkr. aut.), k onfliktów , zew nętrznych w y p a d ków , ich w ik łan ia i rozw iązyw an ia (...) — taki czytelnik m u sia ł doznać przy czytaniu m oich p ow ieści srogiego zaw odu” 6.
P o d ru g ie w y su n ą ł now oczesną k o n ce p cję n a rra c ji, w y p rz e d z a ją c rozróżn ien ia, k tó re w k ry ty c e an g lo sask iej naszego stu le c ia p rz y b ra ły k s z ta łt opozycji
5 N ie przeszkadzało to, że podobnie ja k później W itkacy lek cew a ży ł artystyczną rangę gatunku i uw ażał każdą pow ieść, choćby n ajlepszą, za rodzaj „biblii pauperum ”. T w ierdzi n a w e t (1918) r.), że „za ćw ierć w iek u nikt już p ow ieści nie b ę dzie czy ta ł”. (Zob. L isty. Zebrał S. H elsztyński. T. II W ar szaw a 1938, s. 480; T. III W rocław 1954, ,s. 88).
6 W arszaw a 1959, s. 227.
D ew aloryzacja fabuły
S T A N I S Ł A W E I L E 70
N o w a kon cep cja narracji
„P isarz gw ałci czy teln ik a ”
m ięd zy „ o p o w ia d a n ie m ” a „ u k a z y w a n ie m ” . J u ż w 1897 ro k u p isa ł do A lfre d a N e u m an a:
„Moja (podkr. aut.) p o w ieść nie p olega n a osobistym , zu p eł
n ie zbędnym gadaniu aultora o sw oich ludziach, k/tórym p o w in ien kazać m ó w ić od n ich sam ych , p olega n a szeregu scen dram atycznych: m o j a p ow ieść jest w ła ściw ie dram atem 0 w ieczn ie zm ieniającej się scenerii, przeryw anej tylko tu 1 ówdizie jak w H o m o Sapie ns niem ym m on ologiem ” 7.
Co w ięc ej, P rz y b y sz e w sk ie m u n ie chodziło tu o czy sto fo rm a ln ą d ra m a ty z a c ję , k tó ra , zw łaszcza od cza sów B eitra g e z u r T h eo rie u n d T e c h n ik des R o m a n s F r y d e r y k a S p ie lh a g e n a , p ro w a d z iła k u w a rsz ta to w o p o p ra w n e j tzw . „pow ieści d o b rze sk o m p o n o w an e j” (ang. w e ll-m a d e novel), a le o is to tn ie n o w y s to su n e k do św ia ta p rz ed staw io n eg o , p o le g a ją c y n a w y rz e c z e n iu się n a rz u c o n y c h z g ó ry cz y te ln ik o w i w y o b ra żeń , u o g ó ln ień i k la sy fik a c ji.
„P ow ieściopisarz przede m ną w p ły w a ł z góry na w yobraźnię czytelnika, nakładał m u kaganiec na usta i w sk a zy w a ł d ro gę, którą m a iść. N ie zostaw iał jej najmniej'Sizej w olności; wszyisitkio pow iedziano, czyteln ik w ied ział, że akcja odbyw a się iw itym i w ty m roku, w tym i w ty m m ieście, czło w iek w y g lą d a ł itak a tak, tam a tam u częszczał do szkoły, m iał takie i ow ak ie ry sy charakteru itd. P isarz w ten sposób z góry czyteln ik a w najbardziej haniebny sposób g w a łc ił!” 8.
W ty m sam y m liście a u to r zd e cy d o w a n ie p o d k re ślił, że m ów iąc ję z y k ie m d zisiejszy m p rz e s trz e g a p u n k tu w id ze n ia sw oich b o h a te ró w ta k ż e w ów czas, gd y do głosu dochodzi n a r ra to r, i w k o n se k w e n c ji p o dp o
7 L isty. T. I W arszaw a 1937, s. >173— 174; następ n e cytaity p o chodzą z tego .samego listu.
8 W późniejszej książce S z l a k ie m d u s z y p o ls k ie j P rzy b y szew ski dow odził, że daw ny artysita w artościow ał ludzi w edług założonej ten d en cji i w ten sposób przekształcał sw o je p o sta ci w ab strak cyjn e alegorie (zob. w yd. II, Poznań 1920, s. 71—72). W arto zw rócić uw agę, że podobne poglądy głosił w latach d w u d ziestych w e Francji jeden z czołow ych orę d ow n ik ów w sp ółczesn ych tendencji w pow ieści, R am on F er nandez (zob. tegoż: B alzac i Conrad. Tł. M. Ż urow ski. „Prze gląd H u m an istyczn y” 1959 n r 3, s. 103—119.
71 P O W I E Ś C „ N A G I E J D U S Z Y ”
rz ą d k o w u je św ia t z e w n ę trz n y p e rsp e k ty w ie p rz e ż y w a ją ceg o pod m io tu :
„Jeżeli zdarzy się jakiś opis, to służy ty lk o do tego, żeby określić nialsltrójj, w którym dany osobnik się znajduje, w te d y jednakże jeislt to rzecz przeżyta, w duszy bohatera p rze żyta” 9.
C ałość k ończy się z n a m ie n n ą u w a g ą o zasto sow anej „ r e to r y c e ” :
„Ja n ie narzucam z góry żadnej sugestii, czytelnik m usi w szy stk o dla siebie sam w yw alczyć, jego w yobraźnia m usi w spółpracow ać, mój czyteln ik m usi sam b yć poetą — tym s ię w yjaśn ia niepopularność m oich pism
O becnie nie trz e b a ju ż ch y b a dow odzić, że są to zu p e łn ie now oczesne p o g ląd y n a te c h n ik ę pow ieścio w ą, zbliżone w sw y ch g e n e ra ln y c h założeniach do te o rii H e n ry Ja m e s a i in n y c h n o w a to ró w z p rz eło m u w ieków , k tó rz y zap o czątk o w ali sy m p to m a ty c z n ą dla n asz y ch czasów tzw . pow ieść p e rso n a ln ą . T y m b a daczom , k tó rz y , ja k H u tn ik iew icz, ciągle m a ją p re te n s je do a u to ra H om o sapiens, że zrezy g n o w ał z an a liz y p sychologiczn ej stan o w iąc ej k an o n p ro zy tra d y c y jn e j, w a rto p rz y to c zy ć słow a S a tre ’a z 1939 ro k u , ta k żyw o p rz y p o m in a ją c e zw łaszcza jed n o z z a cy to w an y c h w yżej sfo rm u ło w a ń P rz y b y sz e w skiego:
„Chcecie, by w asze postaci żyły? U czyńcie je w olnym i. Nie trzeba określać, a tym bardziej tłu m aczyć (w p ow ieści od n ajlep szych analiz p sychologicznych w ieje m artw ota), trze ba jed yn ie p r z e d s ta w ia ć (podkr. aut.) n am iętn ości i nieprze w idziane czy n y ” 10.
N o w a to rsk ie a s p ira c je P rzy b y szew sk ieg o p o d k re śla do d atk o w o ta tra d y c ja lite ra c k a , do k tó re j się
od-9 Podobnie pisize w Moich w sp ó łcz esn ych : „W yrzuciłem z m ych pow ieści w szelk ie opisy, w szelk ie p rzejaw y zew n ę trzne, które by n ie b yły albo być n ie m ogły psychicznym i projekcjam i danego stanu, w którym się d any osobnik zn aj d u je” (s. 230).
10 J. P. Sartre: François Mauriac i wolność. W: C z y m jest
literatura? W ybór A. T atarkiew icz, tł. J. Lalew ioz. W arsza
w a 1968, s. 74.
Początki „pow ieści p ersonalnej”
S T A N I S Ł A W E I L E
72
M istrzow ie
W ypow iedzi parotagonistów
w o łu je, gdyż pom im o p e w n y c h p o m y łek , w y n ik a ją c y c h z z a in te re so w a ń s a ta n is ty c z n o -o k u lty s ty c z - n y c h i in n y c h m o d n y ch , a le p rz e jśc io w y c h in k lin a c ji fin d e siecle’u, w śró d ce n io n y c h p rz e z siebie tw ó rc ó w w y m ie n ia is to tn y c h in ic ja to ró w p rz e m ia n g a tu n k ó w fa b u la rn y c h . J e ś li b ow iem p o m in ie m y p o w ierzch o w n e g o ep ig o n a ro m a n ty z m u , B ai'b ey d ’A u - r e v illy ’ego, to o d n a jd u je m y tu p isarz y te j m ia ry co D ostojew sk i, H u y sm an s, m ło d y H a m su n i S tr in d - b erg . W szelak o tru d n o zaprzeczyć, iż p ra k ty k a p i s a rs k a o d b ieg ała pod n ie k tó ry m i w z g lę d am i od zało żeń te o re ty c z n y c h i p rz y ję te j tra d y c ji, z k tó re j P rz y b y sz e w sk i cz e rp a ł p o d n ie ty w sposób b a rd zo sw o isty .
J e d n y m z n a jis to tn ie js z y c h zn am ion pow ieści P r z y byszew sk ieg o je s t sposób, w ja k i k o rz y s ta z c h a ra k te ry s ty c z n e j d la pow ieści p e rs o n a ln e j szczególnej ro li p rz y z n a w a n e j p o stacio m c e n tra ln y m , a p rz e d e w sz y stk im p ro tag o n iście . P o sta c i te b o w iem n a jc z ę - ś n ie j n ie ty lk o s p e łn ia ją fu n k c je p o d m io tu p e r s p e k ty w y n a r ra c y jn e j (p u n k tu w idzenia), ale ró w n ocześn ie, d zięk i n ie p rz e c ię tn e j au to św iad om o ści, s ta ją się k o m e n ta to ra m i w ła sn y c h losów , p rz y czym ich p o g lą d y za ró w n o d zięk i sile e k sp re sji, ja k i k o re la ty w - n e m u p rz eb ieg o w i w y d a rz e ń u z y s k u ją ja k b y sa n k c ję a u to rs k ą ,,od w e w n ą trz ” , tzn . bez u d z ia łu p o tw ie r d zeń n a r ra to ra . W re z u lta c ie zo staje p od w ażo n y r e la ty w n y z n a tu r y c h a ra k te r ta k ic h w y po w iedzi, spo w o d o w a n y p e rso n a ln y m c h a ra k te re m nosicieli u m iejsco w io n y ch w k o n k re tn y m u k ła d z ie p rz e - strze n n o -cz aso w y m , i o trz y m u je m y często p ra w d y bezw zględne, p rz y jm u ją c e fu n k c je k ry p to k o m e n ta - rza, n a d rz ę d n e g o — ja k zw y k le w ta k ic h w y p a d k a c h — w obec św ia ta p rz ed staw io n eg o . A u to r n a ru s z a w te n sposób z a sad y ep istem olog iczn e o p ty k i p e rso n a l n e j, b ro n io n e i u z a sa d n ia n e p rz ez F a lk a z H om o sa
piens:
„Każda rzecz to tysiąck ątn a figura stereomeibryczna — tylk o na jedną płaszczyzn ę pada św iatło, a cały sposób rozum
o-73 P O W IE ŚĆ „ N A G IE J D U S Z Y ”
waraia ludzkiego polega właśnie, że zwraca się swają u w a gę na tę jędrną stroinę i m oże jeszcze na dwie lub trzy obok leżące ... (...) Sądy w czystym m yśleniu to biciz z piaisku. Ja o 'niczym nic w ypow iedzieć nie m ogę; jeżeli ktoś w yw ołuje mój sąd — owszem! ale brać, to co powiem, za coś absolut nego, to nonsenis. W ypowiadam tylko moje osobiisite wraże nia o jakieijś rzeazy, aile nie sądy” 11.
T rudno jed n a k w spom niany k ry p to k o m e n ta rz tr a k tow ać jak o p ro stą niekonsekw encję, gdyż je st to w y nik sprzecznych z sobą, ale św iadom ych zabiegów. „ R e to ry k ę ” sw y ch pow ieści u jaw n ia bow iem P rz y byszew ski w polem ice z k oncepcją postaci Nagła z M isteriów H am suna, gdzie p o stu lu je w yraźnie u p rzy w ilejo w an ą pozycję m yślow ą dla sw ych czoło w ych postaci. O ile N agel — zdaniem naszego pisa rza — pozostał na p rogu w iedzy, nie zdając sobie w pełn i sp ra w y z w łasn y ch procesów w ew n ętrzn ych, F a lk je st w p e łn i św iadom tego, co się w nim dzieje; „pokazać człow ieka, k tó ry zdaje sobie sp raw ę z po łożenia —· głosi P rzy b yszew sk i — oto je st w łaściw e zadanie now ego d ra m a tu a także now ej pow ieści” 12. Pod ty m w zględem powieść „nagiej d u szy ” p rzypo m ina w spółczesną sobie prozę liry czną francuskiego sym bolizm u i n iesłychanie po p ularnego wówczas G abriela D ’A nnunzia, m im o że P rzyb yszew ski o tw arcie lekcew ażył tego o statniego, a zarazem zapow iada je d n ą z isto tn y ch cech g a tu n k u w okre sie M łodej Polski. S poglądając p ersp ek ty w iczn ie — u ja w n ia ostatecznie w ażny d y lem at całej powieści perso n aln ej, zw łaszcza w jej początkow ym stadium . W spom niana w yżej fo rm a k ry p to k o m e n ta rz a obja w ia się rów nież w ekshibicjonistycznej „szczerości” , z jak ą b o h atero w ie Przybyszew skiego odsłaniają w łasn e przeżycia i zam iary n a w e t w dialogu, nie li cząc się często z zasadam i praw do p od o bień stw a sy tu acy jn eg o. S tą d pochodzi n a d m ia r w y lew n ej reto
-11 Homo sapiens. T. II. Warszawa 1923, s. 108—109. 12 Listy. T. I, s. 103—104.
Polem ika z Hamsunem
Formy krypto- kom entarza
S T A N IS Ł A W EIL E 74
Ekstóbicjonizm a aktorstwo psychologiczne
ryki, zastęp u jącej n iejed n o k ro tn ie spotęgow aną eks p re sją s ty lu po stu lo w ane „u kazy w an ie” 13. D latego też polski w ielbiciel D ostojew skiego nie p rzejął poli fonicznej s tru k tu ry m yślow ej powieści swego po przednika, ale ro zk ład ał na głosy, a czasam i raczej wielogłosowo p o w tarzał sw oje poglądy na tem at du szy, seksu, w iny, w oli itp. W reszcie dlatego m am y ową hiperbo lizację cech, u znaw any ch za n a jisto tn ie j sze, k tó ra ta k zaciążyła na k o n stru k c ji postaci i sy tu ac ji pow ieściow ych. S p ra w y te b y ły dotychczas stale akcen to w an e przez n iech ętn y ch P rzybyszew skiem u k ry ty k ó w i w łaśnie z tych względów w arto, choćby ogólnie, w skazać na sposoby, dzięki któ ry m a u to r Hom o sapiens w y k raczał poza d ek la raty w n ą re to ry k ę i sta w ał się praw d ziw y m now atorem . Z anim p rzejdziem y do podstaw ow ych propozycji po wieści „nagiej duszy” należy zasygnalizować, że ekshibicjonistyczną „szczerość” , jako zasadę p rze k a zyw ania w iary go d ny ch in fo rm acji o życiu w ew nę trz n y m postaci, podw aża niekiedy, n ieste ty n azb y t rzadko, zain tereso w an ie pisarza zagadnieniem „ak to rs tw a ” psychologicznego. Nie chodzi tu o św iado m a „ g rę ”, przeznaczoną n a zm ylenie k o n trp a rtn e ra , gdyż tak ie p ro ste p rzy p a d k i nieraz opisyw ała po w ieść tra d y c y jn a , ale o sta n w ew n ętrzn ej n iep ew ności, k ied y b o h a te r sam tra c i poczucie p raw d y i fałszu. G dy w rozm ow ie F a lk a z Olgą ta ostatn ia zarzuca sw em u tow arzyszow i pozerstw o (W M alstro- m ie, rozdz. VI), nie w iem y, kto m a tu rację nie tylk o dlatego, że nie in te rw e n iu je w szechw iedzący n a r r a to r, ale też z ty ch w zględów, iż sam b o h ater nie jGSt siebie p ew n y i nieco później (rozdz. VII), po em ocjo n a ln e j replice, p y ta nieoczekiw anie swego rozm ów cę, Czerskiego:
13 M. Hermaind udowodnił, że przekładając swe utwory z nie m ieckiego Przybyszewski wzm acniał eks/presję stylu (zob.
Un Satanistę Polonais Stanislas P rzy b y sze w sk i (de 1868 à 1900). Paris 1939, s. 401—410).
75 P O W IE Ś Ć „ N A G IE J D U S Z Y ”
„A kitóż m oże parni zaręczyć, że ja nie gram komedii? Bo ja jestem bardizio zdolnym aktorem” 14.
Jeszcze jask ra w iej u w y d a tn ia się to w powieści
K r z y k , w k tó rej G asztow t tro p i u siebie z jak ąś szczególną sa ty sfak c ją p rzejaw y au tenty czneg o czy rzekom ego kom edianctw a, p rzy czym inaczej niż w
P alubie Irzykow skiego — nie m am y tu do czynienia z dem askow aniem „fałszu ” , o p a rty m na w szech w iedzy n a rra to ra , ale z rela ty w iz a c ją m otyw ów po stępow ania, uk azy w an iem p obudek w am b iw alen t n y m o św ietleniu 15.
Z tego sam ego źródła, tzn. zatarcia granic m iędzy p raw d ą i fałszem , p ły n ie także skłonność n iek tó ry ch postaci do in sty n k to w n e j m itom anii. G dy b o h a te r
M ocnego człow ieka, H en ry k Bielecki, w rozm ow ach z N iną m odeluje sw oje życie na w zór pow ieści B a r bey d ’A u re v illy ’ego, H uysm ansa, De S ad e’a (Ś w ię ty gaj, rozdz. V II i X), to nie ty lk o działa z n a w y k u i bez św iadom ego celu, ale w b rew m niem aniom p rz y jació łk i nie je st czystym pozerem , poniew aż jego re a ln e czy n y zlew ały się poniekąd z w y b ra n y m i w z o ra m i16.
G łów ne ten d e n c je p isa rstw a Przybyszew skiego od k ry ł ju ż przed la ty S tan isław Brzozowski:
„Albo — stwierdza krytyk — .przedstawia on w krótkich, uryw anych zdaniach ciągle zm ieniający się potok uozuć, myśili, zaehceń ludzi, odznaczających się wielką niestałością duchową, ailbo też .zatrzymuje się na pojedynczym jakim uozniciu lub nastroju i stara się dać w yraz jego m ożliwie zupełny, wszechistronny i równoznaczny” 17.
Dziś m ożem y stw ierdzić, że pierw sza z ty ch dróg p ro w ad ziła do założeń stru m ie n ia świadom ości, d r u g a k u k rea c y jn e j poetyce w izji, sy m p tom aty czn ej dla
14 Homo sapiens. T. III, s. 85.
15 Zolb. K r zyk . L w ów 1917 (др. s. 117 i 122).
16 W ydaje isię, że zamierzenia Przybyszew skiego pokrywały się tutaj z ambicjami Strindberga, wyłożonym i w głośnej przedm ow ie do Panny Julii.
17 S. Brzozowski: O Stanisławie P rzy b ysze w sk im . „Droga” 1928 inr 4, s. 354—355.
Inaczeg ndż w Palubie
Uwagi Brzozowskiego
S T A N IS Ł A W EIL E 7ff Strumień świadomości O monologu wewnętranym
pow ieści i d ra m a tu ekspresjonistycznego. W obu w y pad k ach podstaw ę m yślow ą stanow iła teo ria „nagiej du szy ”, a ro zw iązania pisarsk ie w aru n k o w ała a n a li
zow ana ju ż koncepcja p ersonaln ej p ersp e k ty w y n a r rac y jn ej.
Tezy, k tó re b y ły podłożem stru m ie n ia św iadom ości, m ożna w y czytać w e w szystkich p racach k ry ty c z n y ch Przybyszew skiego, poczynając od Z u r P sy ch o lo g ie des In dividuum s (1891— 1892). O d n ajd u jem y w nich bow iem m .in. bergsonow ską w istocie, choć p o w sta łą niezależnie od dzieł francuskiego filozofa, k ry ty k ę in te le k tu , zasadę ciągłości czasu i k o rela ty w n e p o ję cie życia w ew n ętrzn eg o jako „nieskończonej ciągło ści w ra ż eń ” , poglądy na w ielotorow ą aktyw ność p a m ięci i zw iązaną z ty m rów noczesność p a ru procesów m yślow ych, a w reszcie rozw in iętą teorię uczuciow ej asocjacji ró żnych w rażeń zm ysłow ych.
„Metoda, jaką się posługujem y — pisał Przybyszew ski — to oddawanie i odtwarzanie uczuć, myśli, wrażeń, snów, w izyj,
bezpośrednio (podikr. ault.) jaik się w duszy przejawiają, bez
logicznych związków, w e wlszystkich iclh gw ałtownych p rze- skokaoh i skojarzeniach” 18.
Podstaw ow ą form ą ukazy w an ia ta k ro zum ian ych przeżyć sta ł się w pow ieściach P rzybyszew skiego m onolog w e w n ętrzn y 19. T rudno się tu oczywiście spodziew ać joyce’ow skiej dezin teg racji zdania, nie m ów iąc już o sw obodnym k o jarz en iu cząstek słow o tw órczych w yrazów , ale pam iętajm y , że zdobycze sław nego dub liń czyk a b y ły w y nik iem ew olucji, k tó rą przechodziła pow ieść ju ż od ubiegłego stulecia. L. E. Bow ling w a rty k u le W hat is Stream of C on sciou s ness tech n iq u e? po reflek sjac h n ad m onologiem M olly Bloom w U lissesie tra fn ie chyba zauw ażył:
„Ten fragmeimt jest najbardziej realistycznym przykładem 18 O «nową» sztukę. „Żytcie” 1899; cyt. za W y borem pism , opr. R. Taborski, W rocław 1966, s. 158.
19 O zasługach Przybyszew skiego dla pow staw ania n ow o czesnego m onologu wewnętrznego zw ięźle wspom ina R. Ta borski; op. cit., s. XX XIX .
77 P O W IE ŚĆ „ N A G IE J D U S Z Y ”
tego m onologu w ew nętrznego, który rozważaliśmy, ale róż nica międizy nim a monologiem u Dostojewskiego jest spra wą ätopnia, a nie rodzaju” 2°.
N ależy zatem w idzieć propozycje a u to ra Hom o sa pien s n a tle tak ic h p rek u rso ró w m onologu w ew nę trznego, ja k T ołstoj, S ch itzler (L eutn a n t G ustl), D u- ja rd in oraz szczególnie przez niego cenionych, jak H am sun, G arszy n i p rze d e w szy stk im D ostojew ski, którego sy m p to m aty czn ą now elę K ro tk a ja nazw ał „przed ziw n ie p ię k n ą ” 21. Z resztą i u późniejszych p i sa rz y stop ień d e z in teg ra c ji w ypow iedzi jest rozm ai ty, a to nie tylko, gdy zestaw im y głośny m onolog M olly z pow ieściam i V irginii W oolf czy M alcolm a L o w ry ’ego, lecz naw et, gdy u w zględnim y p rez e n ta c ję przeżyć S te fa n a D edalusa we w stęp n y ch p a rtiac h sam ego U lissesa.
Zasadnicze różnice m iędzy w spółczesnym m onolo giem w e w n ętrzn y m a tra d y c y jn y m solilokw ium , cha ra k te ry s ty c z n y m np. dla pow ieści S ten d h ala, obej m u ją s tr u k tu rę tej fo rm y w ypow iedzi i jej rolę w obrębie całego u tw o ru . W p ierw szym w y p ad ku — ja k w iadom o — daw n y upo rząd k ow an y logicznie i składniow o ciąg w ypow iedzi zastąpiono luźn ym biegiem w olnej asocjacji, w d ru g im — „m ow a w e w n ę trz n a ” p rz e sta ła służyć p ry m a m ie m otyw acji zdarzeniow ości i aw ansow ała z fu n k cji służebnych n a podstaw o w y środek inform acji, isto tn iejszy od n i k łe j i zazw yczaj b an aln ej sfe ry działań zew n ętrz nych. Z aczn ijm y od tego, że u p rek u rso ró w s tru m ie n ia św iadom ości m onologi stan o w ią w praw dzie isto t ne i niezależne źródło w iedzy o życiu i ch a ra k te rz e postaci, ale, z w y ją tk ie m k ró tk ic h form , fabuła, cho ciaż w y d a tn ie rozluźniona, nad al zachow uje swą ro lę poznaw czok o n stru kcy jn ą. Także P rzyb y szew
-20 PMLA, T. LXV nr 4, ,s. 341; zob. też m in . H. Levirn: Ja
m e s Joyce. Norfoüik 194)1,, s. 93.
21 Zob. Moi współcześni, s. 240; znaczenie wspomnianej no- welli dla roziwojiu w spółczesnego monologu w ewnętrznego podkreślali parokrotnie badacze przedmiotu.
Prekursorzy
Różnice
Także
S T A N IS Ł A W EILE 78 Prezentacja problem ów duchowych Przeszłość „uterazniöj-szona”
ski p rz y całym swoim lekcew ażeniu dla in try g i w p i su je życie w ew n ętrzn e postaci w d ram aty czn ą, a czasem n aw et w ręcz sen sacyjn ą ram ę (D zieci sza tana, M ocny człow iek). Dzięki odpow iedniem u bie gowi w ypadków i k o rela ty w n em u u staw ien iu kon flik tu m ógł przecież n a jle p ie j przekazać sw oje poglą d y na siłę popędu seksualnego i tragiczny d e te rm i- nizm ludzkiego losu. N iem niej rozległe p a rtie m ono- logiczne w sposób zn am ienn y dla epoki ro zk ła d ają tra d y c y jn ą s tr u k tu rę pow ieściow ą i prow adzą do autonom icznej w agi poszczególnych „m o m en tów ” . B ezpośrednie in g eren cje n a rr a to r a w „m ow ę w e w n ę trz n ą ” są przew ażn ie skrom ne, p rzy czym ich c h a ra k te r w ah a się m iędzy spraw ozdaw czym i w za sadzie zdaniam i ogólnym i o sta n a c h psychicznych postaci a p ró bą m o nu m en talizacji przeżyć i n a d a w a n ia im cech sym bolicznych. G łów ny trzo n p re z e n ta cji d y lem atów duchow ych p rz e jm u ją bardzo obszer ne m onologi w m ow ie pozornie zależnej lub często — niezależnej. W ty ch w y p ad k ach P rzy b y szew sk i nie n aru sza jeszcze na ogół k o n stru k c ji zdania, a le ro zb ija całość w ypow iedzi na zespoły k ilk u lub k il— ku n astuzdaniow e, pow iązane z sobą k ieru n k iem aso cjacji, k tórego zm ienności często nie p rzy g o to w u ją żadne sygnały. Z trzech czynników k o n tro lu ją c y c h proces sk o jarzeń P rzyb y szew ski nie docenia na ogół kierow niczej ro li zmysłów, ale opiera się p rzede w szystkim na w ew n ętrzn ej asocjacji pam ięci i eks- p resy w n ej sile w yo braźn i (wizje). Zgodnie z zasada m i stru m ie n ia świadom ości, przeszłość zostaje u n ie go „ u teraźn iejszo n a”, u jaw n ia się bow iem o tyle, o ile stanow i s ta ły sk ład n ik życia duchow ego p rz e żyw ającego podm iotu i u k azu je w unaocznionej sce nie, nacechow anej ak tu a ln y m zabarw ieniem em o- ty w n ym . Nie m ożna jej zatem sprow adzić do p rzed - akcji, podporządkow anej w y ja śn ia n iu późniejszego^ sta n u rzeczy, ty m bard ziej, że w śród w spom nień z n a jd u ją się różne szczegóły, k tó re c h a ra k te ry z u ją przejściow y n a stró j chwili, w sk azu ją na sk alę doz
79 P O W IE Ś С „ N A G IE J D U S Z Y ”
nań d o stęp n ych danej postaci, ale jej nie ty p izu ją. Gdy F alk rozm y ślając o przyjeździe szkolnego kole gi, M ikity, p rzyp o m ina sobie, ja k to p rzed la ty za b rał książkę in n em u koledze, Longinusow i, to cho dzi tu tylko o iluzję a u te n ty zm u procesu asocjacji, a nie o jak ąś in fo rm ację znaczącą. Tę sam ą ro lę od g ry w a ją o biektyw nie b łah e szczegóły; u rw a n y g u zik w przeżyciach gorączkującego F a lk a u ra s ta do rang i p roblem u, a przez głowę C zerskiego z Synów ziem i rozm yślającego w łaśnie o sp raw ach tak isto t nych, jak poszukiw anie u traco n ej H ank i i uw ięzie nie lite ra ta K orfiniego, p rze su w a ją się uw agi, że „w Rosji ciszej pociągi chodzą” , że C zajkow ski przed ko n certem w W arszaw ie w yp ił dw ie flaszki ko niaku itp. (D zień sądu, rozdz. V ) 22.
Przew ażnie m onologi P rzybyszew skiego k o n c e n tru ją się jed n ak n a p a ru w y b ra n y c h tem atach . S tąd też śledzenie zw rotów m yślow ych, n a w e t pom im o b r a k u zapow iedzi n a rra c y jn y c h , nie je st szczególnie tru d n e . Je d n y m z ciekaw szych pom ysłów je s t za pew ne czysto dźw iękow a asocjacja słow a „ ru d e ra ” z im ieniem U hera, p rześlad u jący m b o h a te ra M ocne go człow ieka, B ieleckiego (Ś w ięty gaj, rozdz. IV). W art przytoczenia je st rów nież u ry w e k k rótkiego m onologu Izy (Hom o sapiens), w k tó ry m ściśle zes p ala się ból z pow odu zd rad y F alk a z zew n ętrzn y m i im pulsam i, dostarczonym i przez og lądany p rzy p a d kowo szyld sklepow y, naru szając n aw et s tru k tu rę
zdaniow ą:
„Co to za olbrzymie głoski. Izak syn Izaka... to strasznie śmieszne... Fadk genialny człowieik... M ówił mi, że chce po lepszyć rasę ludzką, że .z m ożliwie dużo kobietam i będzie płodzić dużo dzieci... tu mogę sobie kupić m aterię na suk nię... Ulica Fryderyka 183., jiak się on tylko nazywa? Izak syn Izaka 183...” 23
In te resu jąc e je s t też n a w a rstw ia n ie się osobistych dylem atów H anki z Synów ziem i na oglądane sw e
22 Podobne przypadkowe skojarzenia wprow adził wcześniej Prus w Lalce.
23 Homo sapiens. T. III, s. 161.
Tem aty mani oflagów
S T A N IS Ł A W EILE 80 Bliżej Brocha niż Joyce’a Bliski ekspre sjo ni zmówi
go czasu w g a le rii w iedeńskiej obrazy B reug la w p rześlad u jący ch b o h a te rk ę w izjach (D zień sądu,
rozdz. II). W sum ie jed n a k życie duchow e postaci Przybyszew skiego, pom im o śm iałego na owe czasy stru m ie n ia m yśli i doznań, grzeszy b rak iem w iększej rozm aitości, gdyż pom im o k o n tra stó w i dysonansów skala uczuć je s t tu dość ograniczona. W d odatku a u to r chcąc ukazać to, co uw ażał za n a jisto tn ie jszy sk ład n ik duszy ludzkiej, p rzekształcał często „m ow ę w e w n ętrzn ą ” b o h ateró w w m onologi form alne, s ty li zow ane poetycko lu b reto ryczn ie, w prow adzał sy m bole i alegorie, uogólniające niek ied y nie tylko stan duchow y przeżyw ającego (tzw. sym bole fabuły), ale szersze p rzek on an ia o istocie b y tu . Pod ty m i w zglę dam i P rzyb y szew sk i je st więc bliższy założeniom B rocha w Ś m ierci W ergilego niż poetyce Ulissesa.
Skłonność pisarza do solipsyzm u, k tó ra znalazła w y raz w p ry m acie czysto w e w n ętrzn e j asocjacji n ad im p resjo n istyczn ą tech n ik ą w rażeń zm ysłow ych, łą czy c h a rak tery zo w an ą w yżej m etodę p isarsk ą z eks p res jonistyczną p o ety k ą w izji, sym ptom atyczn ą dla innej g ru p y utw orów . W izje, sny i h alu cy n acje w y p e łn ia ją często m onologi postaci pow ieściow ych, ale ich dom eną b y ły w czesne p o em aty prozą. W cytow a n ym ju ż liście do A lfred a N eum ana P rzybyszew ski dowodził, że w ten w łaśnie sposób m ożna dotrzeć n a jle p ie j do św iata „nagiej d uszy” :
„Dla mnie stan gorączkowy — pisał — to jedynie wzm ocnio na ekstaza życia uczuciowego, w niebow zięcie i wstąpienie duszy do piekła, dla mnie halucynacja jest tym, czym dla człowieka średniowiecznego był zachwyt: środkiem do ce lu ” 24.
Z ty ch w zględów a u to r K rzy k u , ja k ju ż zauw ażyli badacze jego twórczości, od sam ego początku zbliżał się do sform u ło w an y ch później założeń ekspres joniz- m u. Nie bez przy czy n y ulub ion ym a rty s tą w spół czesnym b y ł dla Przybyszew skiego M unch, a z daw niejszy ch El G reco i Goya. Z atem w zgodzie ze
81 P O W IE ŚĆ „ N A G IE J D U S Z Y "
sw ą całą p ra k ty k ą p isa rsk ą głosił w okresie „Z dro j u ” :
„Wyiziwolić się spod jarzma maiteirii! To syntetyczne hasło «ekspresjonizmu». Precz z w szelką «rzeczywistością», która jest tylko złudnym majakiem, karykaturalną omamą jed y nej rzeczywistości,, jaką jest mój Duch” 25.
C iekaw ym p rzy k ład em ty ch założeń jest pow stała w tym czasie k ró tk a pow ieść K r z y k (1917), dziś zu peł nie, choć niesłusznie zapom niana. Posiada ona w p raw d zie w szystkie w a d y s ty lu swego au to ra, ale stanow i in te re su ją c ą propozycję, p rzy p o m inającą pod w ielom a w zględam i dzieła F ran za K afki, a z pi sarzy zn an y ch P rzyb y szew sk iem u — późne d ra m a ty S trin d b e rg a oraz n iek tó re u tw o ry D ostojew skiego
(Sobow tór) i L eonida A n d rejew a.
W K r z y k u zostały całkow icie z a ta rte g ranice m iędzy św iatem zew n ętrzn y m i w ew n ętrzn y m . Ten o statn i stanow i więc jed y n ie podm iotow ą w izję a rty s ty -m a - la rz a G asztow ta, któreg o d ra m a t polega n a tym , że o ile p o tra fił się w p ełn i w ypow iedzieć w grze na skrzypcach, o ty le we w łasnej dziedzinie nie był zdolny p rzełam ać oporu tw orzyw a. G orączkow e po szukiw anie „k rz y k u u lic y ” , jako źródła n a tc h n ien ia do planow anego obrazu, u d a re m n ił b ra k p ełnej szcze rości a rty sty c z n e j. W G asztołdzie bowiem , w dużym sto p n iu zresztą pod w pływ em ciężkiej sy tu a c ji m a te ria ln e j, tkw iło u k ry te p rag n ien ie p oklasku ze s tro n y „p ro fan ó w ” , uznaw an e przez niego sam ego za p ro sty tu o w a n ie sztuki. S tąd stałe poczucie i dem as kow anie „ g ry ” , „kom edii” , pozerstw a.
O dczytanie tak ie je st jed n a k ty lk o jed n ą z m ożliw o ści in te rp re ta c y jn y c h , gdyż au to ro w i udało się tu ta j stw orzyć niespo ty k aną w in n y ch u tw o rac h złożoność sem antyczną. Zam iast, jak to robił n azb y t często, w b ijać czytelnikow i do głow y p ew ne p ra w d y za po m ocą rezonerskich w ypow iedzi bohateró w , przełożył zam ysł na języ k obrazów . O d tw o rzen iu w e w n ętrzn e
25 Ekspresjonizm. Słowacki i «Genezis z ducha», Poznań 1918, s. 5.
Niesłusznie zapomniany
K r z y k
S T A N IS Ł A W EIL E 82
Poetyka wiizji
„Być
m eteorem ”... i wrócić
go d ra m a tu G asztow ta zostały tu podporządkow ane w szystkie postaci i sy tu acje, g ra leitm o ty w ó w i od realn io n e tło zdarzeń. P ierw szoplanow ą rolę odgry w a sobow tór a rty sty , n iejak o W eryho, w ielbiciel i prześladow ca w jed n ej osobie, k tó ry k rę p u je m u w olę i zm usza do g ran ia „kom edii” p rzed tłum em , oraz zdem onizow ana kokota, u osabiająca uw odziciel ską b rzy do tę ulicy. P o ety k ę w izji pogłębia udziw nio n y obraz m iasta-zm o ry , d a n te jsk ie sceny z półśw iat ka i zw łaszcza p o w ta rz a ją c y się m otyw stonogi, k tó ra pod koniec pow ieści p rz y b ie ra k sz ta łt m o n stru a l nego robaka.
T rudno tu oczywiście m ów ić o ascetyzm ie pisarskim a u to ra P rocesu, ale P rzyb yszew sk i przecież i tym razem w y raził ten d en cję, k tó ra ju ż w n ajbliższych lata ch sta ła się jed n ą z d o m inant aw an gard o w ej p ro zy. M iał zatem w iele racji, k ied y w yznaw ał:
„Nie chciałbym być gwiazdą! — Być meteorem, to istna mo ja tęsknota: zniszczyć na swej drodize kilka św iatów , rozto pić je w sobie, wzbogacić isię nimi i po m iliardach lart znowu powrócić, stokroć raizy gorętszym blaskiem raz,jaśnieć, wieść now e przemiany i w ywroty i zniowu zaniknąć — to to, co w moich najkosztowniejszych ,snach przeżywam...
Niech zgasnę, czym prędzej zgasnę, bym m ógł tylko w e wzmożonej potędze powrócić...
Ä wrócę — wrócę!” 26