• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1996, R. 67, nr 1-2

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1996, R. 67, nr 1-2"

Copied!
27
0
0

Pełen tekst

(1)

m m

R o k l x v i i

V Nr 1-2/96 (528)

(2)

01) REDAKCJI

S Y S T E A tA T Y C Z N C Ś Ć

yć może w eszliśm y-w nowy rok z m ocnym p o sta n o w ie n ie m , że nadrobim y w szystkie zaległości, ja k ie o b ciąż ały nasze sum ien ie w m i­

nionym roku. A by kiedyś znów nie w sty d zić się sam ego sieb ie, w arto ju ż dziś trzym ać się je d n e j stałej zasady:

działać system atycznie.

Choćby czytanie Biblii. Jeśli codziennie przeczytam y tylko trzy i pół rozdziału, to do końca roku przeczytam y całą. Zaj­

mie tc nam dziennie ok. 25 minut, akurat tyle, co telew izyjna panoram a. Gdyby tak zamiast niej... Przecież nieraz zdarza się, że jednego w ieczoru „zaliczam y" i teleexpres i w iadom ości w ieczorne, a czasem jeszcze panoramę. Zróbm y m iej­

sce B iblii, bo straty spow odow ane b ra­

kiem system atycznego czytania Słow a Bożego uwidaczniają się w naszym cha­

rakterze, służbie i całym postępow aniu.

Artykuł pastora W ilkersona (str. 8) mówi o korzeniu w szystkich grzechów, jakim je st niew iara. Skąd się ona bierze? Z braku karm ienia się Słow em Bożym! Z czasem będą to straty nie do odrobienia.

A tym czasem tak niew iele trzeba. Byle systematycznie.

W tym roku w naszej społeczności k o ­ ścielnej chcem y zadbać o zbiorow ą o d ­ powiedzialność za służbę nas wszystkich jako Kościoła. Oprócz zaangażow ania w rodzim ym zborze, winniśm y rów nież u- czestniczyć w różnorodnej działalności agend ogólnokościelnych. Stąd pod ko ­ niec roku pojaw ił się w zborach apel o ofiarow yw anie przez każdego członka zboru jednej złotówki miesięcznie na cele ogólnokościelne. Jest to niewiele, czasem jeden przejazd tram wajem czy jedna ga­

zeta. Nikt chyba nie powie, że jest to w y­

górowane oczekiwanie. Ale by planow a­

na suma w płynęła na konto ogólnoko­

ścielne potrzeba jednego: systematyczno­

ści w przekazywaniu tej monety skarbni­

kowi w zborze. Gdy wszyscy ofiarują mało, zbierzem y dużo. N iektórzy pasto­

rzy obawiają się, że trudno będzie otrzy­

mać te złotówki od wszystkich członków

zboru i dlatego decydują się całą kwotę w ziąć z kolekt niedzielnych. Może to być jed n ak znaczny uszczerbek dla b u ­ dżetu zboru. Czyż nie lepiej dobrze zo r­

ganizować zbieranie tej kościelnej skład­

ki i przy okazji uczyć się naw zajem sy­

stematyczności, wierności w małym?

System atyczności uczymy nasze dzieci.

Uczymy póki są małe. Bo czym skorupka za m łodu nasiąknie itd. Ale chyba jakoś ta nauka nie bardzo w nas wchodzi skoro my, dorośli, dajemy się porywać akcjom.

O czekujem y, na przykład, na dobrą e- wangelizację, która nas duchowo zm obi­

lizuje. M łodzież lubi ogólnopolskie zlo­

ty; nierzadko żyje takim wydarzeniem ca­

ły rok - do następnego zlotu. Podnosi nas na duchu wielka akcja charytatywna, któ­

rej skutkiem jest zebranie olbrzymiej su­

my. Wtedy dajemy sporo, czujemy wręcz, że daliśm y z siebie praw ie wszystko.

O bawiam się, że przypom ina to trochę reanimację. Ożywianie kogoś, kto umiera z braku dbałości o w łaściw e odżyw ia­

nie, higieniczny tryb życia, ruch. Dzieje się tak dlatego, bo nie odżywiamy się sy­

stem atycznie najlepszym pokarm em dla ducha człowieka, Słowem Bożym. W za­

bieganiu zapom inam y o system atycznej modlitwie, dzięki której moglibyśmy być skuteczniejsi. Nie dbamy o system aty­

czne odkładanie dziesięciny, która prze­

cież należy do Pana, nie troszczymy się o stałe w spieranie dzieła P ańskiego. Nie pamiętamy, że jesteśmy solą ziemi, świat­

łością świata i ewangelizowanie pozosta­

wiamy specjalistom.

A tak niew iele potrzeba w tym nowym roku: codziennie 25 m inut dla Słow a Bożego i 15 m inut dla m odlitwy, jednej złotów ki m iesięcznie dla całego K ościo­

ła, je d n ej osoby p rzyprow adzonej do C hrystusa w tym roku. M am nadzieję, że w szyscy chcem y usłyszeć: „Dobrze, sługo dobry i wierny! N ad tym, co m a­

łe, byłeś wierny, w iele ci pow ierzę; w e­

jd ź do radości pana swego".

Systematyczność 2

Charakter a pomazanie 3

Szukałem prawdy 6

Korzeń wszystkich grzechów 8

Kanał TV 23 12

Bramy nieba

i płomienie piekła 13

Bez pośpiechu, niepochopnie 15 Rozważania o posłuszeństwie 16

Smutna wiadomość 17

Papież Antychrystem? 18 Królestwo Boże

a ekonomia cz. 4 20

Jak żyć w trudnych czasach 21 Idąc na cały św ia t 23

Listy 24

Wiadomości ze św iata 25

Wiadomości z kraju 26

Wiadomości polonijne 26 Na półce z książkami 27

UWAGA CZYTELNICY W porozumieniu ze Służbą Katechetyczną Koś­

cioła Zielonoświątkowego, od tego numeru do­

datek dla dzieci ukazywać się będzie oddzielnie.

Decyzję podjęto z uwagi na fakt, że „Mały chrześcijanin" nie zawsze był oczekiwany tam, gdzie go wysyłano. Może więc lepiej, aby uka­

zywał się w takiej ilości, na jaką będzie zapo­

trzebowanie. Stąd prośba, aby zainteresowane osoby i zbory kontaktowały się bezpośrednio z siostrą Danutą Hukisz, ul. Malwowa 40A, 60-340 Poznań, tel. 068/676488.

K azim ierz Sosulski

Fot, na okładce: „Idź, p a ś ow ieczki m oje" - rzeźba znad Jeziora G alilejskiego_________________________________

Wydawca: Naczelna Rada Kościoła Zielonoświątkowego w Polsce. Rada Programowa: Michał Hydzik, Marian Suski, Kazimierz Sosulski, Edward Czajko, Mieczysław Czajko. Zespól redakcyjny: Kazimierz Sosulski (redaktor naczelny), Edward Czajko (redaktor), Ludmiła Sosulska (redaktor), Sławomir Kasjaniuk (skład komputerowy), Sławomir Bednarski (opracowanie graficzne), Artur Mikuła (administracja).

Adres: Miesięcznik »Chrześcijanin«, ul. Sienna 68/70, 00-825 Warszawa, tel (0-22)248575, w.25, fax 6204073.

Konto: Kościół Zielonoświątkowy, Miesięcznik »Chrześcijanin« PKO BP V O/Warszawa, nr: 1557-350802-136.

Prenumerata krajowa: pojedyncza roczna - 18 zł; półroczna - 9 zł; zbiorowa (od 5 egz.) roczna - 16,20 zł;

półroczna - 8,10 zł. Należność prosimy wpłacać na konto lub przekazem pod adresem redakcji.

Roczna prenumerata zagraniczna: Czechy, Słowacja, WNP - 12 USD; Europa - 18 USD; Ameryka Płn. - 24 USD; Australia i Ameryka Płd. - 30 USD. Do krajów zamorskich wyłącznie poczta lotnicza. Prenumeratę zagraniczną można wpłacać na dwa sposoby: (1) przelewem bankowym na konto; (2) czekiem wystawionym na nazwisko redaktora naczelnego przysłanym do redakcji. Każda wpłata zagraniczna zostanie potwierdzona.

Nazwa miesięcznika prawnie zastrzeżona. Pismo ukazuje się od 1929 roku. IN D EK S 35462

2 t e M " 1 1-2/96

(3)

MMN

mm

CHARAKTER

r

# Tych, którzy kiedykolwiek m zwiedzać będą starą część Jerozolimy zachęcam, aby nie ominęli jej starych murów. Aby przy­

stanęli w ich cieniu i podziwiali kunszt budowniczych sprzed około 2500 lat.

W jaki sposób transportowano te wielotonowe bloki skalne z odleg­

łych kamieniołomów, a następnie precyzyjnie je układano bez użycia współczesnej techniki, pozostanie już zapewne na zawsze tajemnicą. Aż trudno uwierzyć, że dokonali tego lu­

dzie, którzy jeszcze tak niedawno by­

li niewolnikami króla Nabuchodono- zora, i że kierował nimi człowiek, który nie posiadał w tym względzie doświadczenia.

Opis procesu odbudowy murów znajdujemy w księdze Nehemiasza.

Jest ona często nazywana księgą od­

rodzenia, ale także i podręcznikiem dla liderów, bowiem problemy Nehe­

miasza są typowymi problemami większości liderów, a zastosowane przez niego metody ich rozwiązywa­

nia są do dziś praktykowane przez wielu mądrych przywódców. I wszę­

dzie tam, gdzie wdrożone zostały za­

sady Nehemiasza, jego sukcesy stały się również sukcesami liderów.

Kim był N ehem iasz? Niew iele możemy się dowiedzieć o nim i je ­ go rodzinie; wiem y jedynie, że był synem Chekaliasza. U rodził się w niew oli babilońskiej i pełnił za­

szczytny urząd podczaszego na dworze perskiego króla Artakser- ksesa I. Jednak Bóg posłużył się Nehemiaszem nie ze względu na je ­ go stanowisko, lecz ze względu na jego prawy charakter.

L ID E R -J A K I MA BYĆ?

Z przykrością muszę zauważyć, że w większości współczesnych uni­

wersytetów, szkół - i to nie tylko świeckich - szczególny nacisk kła­

dzie się na przekazanie jak najwięk­

szej dawki wiedzy. Kościoły poszu­

kują przywódców umiejętnych, ob­

darowanych, utalentowanych. Często oczekuje się ponadto, że będą to lu­

dzie z charyzmą, pomazani, inaczej mówiąc - działający w mocy. Z ca­

łą pewnością jest to ważne i prawid-

3

(4)

M H H H I

łowe, ale niebezpieczne staje się wówczas, gdy nie zwraca się przy tym dostatecznej uwagi na prawy charakter. Zaś brak równowagi mię­

dzy właściwym charakterem a mani­

festacją darów i m ocy Bożej może doprowadzić do wielu problemów.

Jestem przekonany, że Bóg prag­

nie, aby było jak najwięcej ludzi, któ­

rych życie cechować będzie zarówno prawy charakter, jak i chodzenie pod namaszczeniem Ducha. Niestety, sto­

sunkowo niewiele mówi się na temat kształtowania charakterów, a zwła­

szcza charakterów liderów, w poró­

wnaniu do tego, ile współcześnie się głosi na temat pomazania i mocy.

W łaśnie dokładnie tak dzieje się w świecie. Niewiele tam zwraca się uwagi na charakter, na prawe, m o­

ralne postępowanie. Nie zawsze są to najważniejsze sprawy dla współ­

czesnych społeczeństw. Najczęściej o w artości przyw ódcy w oczach jego zwolenników stanowi: talent, odwaga, popularność lub stan po­

siadania. Idole współczesnego spo­

łeczeństw a, a zw łaszcza m łodzie­

ży, to ci, którzy pod względem po­

siadania, talentów, odwagi i popu­

larności wybili się ponad przecięt­

ność; oni fascynują, przyciągają tłu­

my, narzucają styl życia, dyktują modę. M ało kto m yśli o charakte­

rze tych w zorców , o gorszącym często sposobie ich życia, o dro­

gach, którymi doszli do sukcesu.

Słuchałem kiedyś prowadzonego w studiu telewizyjnym wywiadu z osobą ubóstwiającą Michaela Jackso­

na. Zauważyłem, że nawet zewnę­

trznie osoba ta upodobniła się do wy­

glądu swego idola. Gdy prowadzący wywiad zapytał, czy nie przeszka­

dzają jej kontrowersje wokół sposo­

bu jego życia, telewidzowie mogli u- słyszeć odpowiedź: To mnie nie inte­

resuje, to jego prywatna sprawa.

Choć jednak taki sposób patrzenia staje się coraz powszechniejszy, to wszakże nas, chrześcijan, Słowo Bo­

że zobowiązuje do zupełnie innej po­

stawy. Nie pozwala nam kopiować wzorców tego świata (Rz 12,1-2).

Z całą pewnością Bożym pragnie­

niem jest, aby wszyscy wierzący lu­

dzie, a już zwłaszcza liderzy, cecho­

wali się prawym, godziwym charak­

terem oraz chodzili pod pomazaniem Ducha Świętego.

Chwała Bogu, że tu i ówdzie co­

raz częściej zaczyna się podkreślać konieczność właściwej równowagi między charakterem a pomazaniem.

Musimy zwrócić na to baczniejszą u- wagę, gdyż Biblia ostrzega nas, iż w dniach ostatecznych pojawi się moda na styl życia pozbawiony troski o prawość charakteru (2Tm 3,1-9).

C H A R A K T E R - - O CO TU CH O D ZI?

Polski wyraz „charakter” brzmi dosłownie tak jak greckie słowo - charakter, które oznacza: wyobraże­

nie, wizerunek, podobizę i wywodzi się od słowa charasso, które ma wie-

Bóg pragnie, aby było jak najwięcej ludzi, których

życie cech o w a ć będzie zarówno prawy charakter,

jak i chodzenie pod nam aszczen iem Ducha.

Charakter człowieka w ierzącego powinien być odbiciem , w yobrażeniem ,

podobizną Chrystusa.

le znaczeń: ostrzyć, zaostrzać, ryć, rzeźbić, umieszczać na czymś napis.

W ywodzi się ono z praktyki bicia m onet i odnosi do czynności odcis­

kania stemplem czyjejś podobizny na monecie.

W N ow ym Testam encie słowo to występuje tylko raz, w Hbr 1,13, gdzie autor stw ierdza, że Chrystus jest wyobrażeniem, odbiciem Bożej

istoty.

Natomiast charakter człowieka wierzącego powinien być odbiciem, wyobrażeniem, podobizną Chrystu­

sa. Jest to ślad odciśniętego na na­

szym życiu stempla, wzorca, jakim jest Chrystus.

Musimy także pamiętać, że w od­

różnieniu od pomazania, które jest darem łaski, kształtowanie charakte­

ru rozpoczyna się w chwili, gdy

człowiek nawraca się do Jezusa, a potem proces ten trwa przez całe ży­

cie chrześcijanina. Mówiąc obrazo­

wo, przez całe nasze życie Boży stem pel- jeśli się mu tylko poddaje­

my - odciska na nas swoje podobień­

stwo. A więc nie jest to, jak w przy­

padku pomazania, akt jednorazowy, spektakularny, ale długotrwały pro­

ces. Jego intensyfikacja ma miejsce zwłaszcza wówczas, gdy znajdujemy się poza zasięgiem ludzkich oczu, gdy obracamy się na kole Niebiań­

skiego Garncarza, który kształtuje nas według swego wzorca.

Lektura Nowego Testamentu do­

starcza nam wielu argumentów, iż Bóg nie tylko pragnie, ale też uczynił wszystko, co jest nieodzowne dla rozwijania w nas prawego charakte­

ru. ,J3oska jego moc obdarowała nas wszystkim co jest potrzebne do życia i pobożności, przez poznanie tego, który nas pow ołał przez własną chwałę i cnotę. Przez którego daro­

wane nam zostały drogie i najwięk­

sze obietnice, abyśmy przez nie stali się uczestnikami boskiej natury...”

(2P 1,3-4).

Jeśli jednak człowiek nie dokłada starań, aby w zrastać w praw ości charakteru, uważany jest przez Bo­

ga za ślepego i krótkow zrocznego (2P1,9).

M oże się też zdarzyć, iż wtedy, gdy wierzącemu brakuje samody­

scypliny w kształtowaniu swego cha­

rakteru, Pan, mając na względzie nie- odzowność tego człowieka w Bo­

żym Królestwie, może z łaski swojej przewidzieć przeżycia i okoliczno­

ści, które się do tego przyczynią.

Większość, jeśli nie wszyscy Boży liderzy, byli poddani takim okoli­

cznościom, które stwarzały okazję kształtowania właściwego charakte­

ru. Dotyczy to Abrahama, Mojżesza, Eliasza. Nawet Chrystus, choć był synem Boga, przeszedł przez do­

świadczenia, które wykształtowały w Nim cierpliwość (Hbr 5,7-8).

DLA CZEG O DOŚW IADCZENIA?

Zwróćmy uwagę na niektóre tylko powody, dla których Bóg decyduje się wprowadzać nas w różne sytua­

4 1-2/96

(5)

cje zwane doświadczeniami albo og­

niem (Jk 1,2-4; Lk 3,16).

Przede wszystkim czyni to dla uja­

wnienia ukrytego grzechu.

Nasza cielesna, stara natura stawia sobie za cel ukrycie za wszelką cenę sekretnych, grzesznych dziedzin na­

szego życia, a to uniemożliwia wła­

ściwy rozwój duchowy oraz kształ­

towanie w nas natury Chrystusa.

Tymczasem Bóg jest zainteresowa­

ny ich obnażeniem, gdyż w odróż­

nieniu od nas wie, iż prędzej czy później one się ujawnią i zburzą na­

sze życie i służbę. Z reguły stale postępujemy jak Adam, który skrył się przed Bogiem, gdy stwierdził, że zgrzeszył (lM oj 3,8) albo Kain któ­

ry uciekał ze swoim grzechem sprzed Bożego oblicza (lM oj 4,16.

Z Nowego Testamentu wynika, iż jednym z najważniejszych celów ze­

słania Ducha Świętego na ziemię jest badanie stanu człowieka i objawia­

nie mu grzechów (J 16,9; IK or 2,10-11). Brak reakcji ze strony wie­

rzącego na owo objawianie prowadzi z reguły do wewnętrznych konflik­

tów między naszą starą i kształtowa­

ną w nas naturą Boga.

Słowo „objawiać” znaczy tyle sa­

mo, co wyjąć z kąta, a więc z ja ­ kiegoś ukrycia. Słowo „ukryć” zna­

czy schować przed wzrokiem. A więc Bóg usiłuje wyjąć z kąta ukry­

te grzechy, człow iek zaś w swej nieodpow iedzialności usiłuje trzy­

mać je ukryte w ciem nych zakąt­

kach swego życia. Biblia stara się przybliżyć nam i zalecić postawy ludzi, którzy w dążeniu do praw o­

ści charakteru wołali: „Ukryte błędy (grzechy) odpuść m i!” (Ps 19,13).

Jednocześnie,dla przestrogi, stawia nam przed oczami przykłady ludzi o postawach przeciw nych. W każ­

dym takim wypadku zawsze istnie­

je ogromny kontrast między błogo­

sławionym, przykładnym począt­

kiem życia takich ludzi, a skandali­

cznym, gorszącym końcem ich dni.

Zaczynali dobrze, a kończyli naj­

częściej tragicznie. Zarówno ich ży­

cie jak i służba zostały praw ie za­

wsze skompromitowane.

Ten nie wyznany, ukryty grzech przyczynił się do upadku wielu sług Pańskich, a ich koniec powodował

niekiedy więcej szkody i zgorszenia niż było powodów do zbudowania w czasie całej ich wcześniejszej działal­

ności. W tym momencie chciałoby się sparafrazować rozpaczliwy, trzy­

krotny okrzyk Dawida: Jak mogło dojść do tego, że upadli ci wielcy bohaterzy? (2Sm 1,17-27). A to tym bardziej, iż Dawid stawia te py­

tania pośród opisu niezwykłych czy­

nów dokonanych przez Saula.

Jakże wielu ludzi zaczynało w ten sposób! Ich służba była godna podziwu, pełna piękna i często spektakularnych zwycięstw, a koń­

cowy jej etap, niestety pełen jest kompromitacji i zgorszenia. Dlacze­

go? Jednym z powodów było pozo­

stawienie ukrytego grzechu, nie pod­

jęcie z nim walki i toczenie jej aż do całkow itego zwycięstwa. Tak więc nie wystarcza fakt, iż Bóg w i­

dzi i zna ukryty grzech. On chce go nam objawić, gdyż tylko wtedy, gdy świadomie dokładamy starań, współpracując z Bożą łaską, m oże­

my odnieść nad nim zwycięstwo.

BIBLIA PRZESTRZEGA

N iech przedstaw ione niżej po­

krótce przykłady niektórych tragi­

cznych życiorysów będą dla nas wszystkich, a zwłaszcza pastorów, ew angelistów , diakonów ,znakiem ostrzegawczym, przestrogą na wzór przysłowiowego słupa soli, w który zamieniła się nieostrożna żona Lota (Lk 17,32).

1. SAUL (lSm 10)

Początek: namaszczony na króla, od­

ważny w działaniu, odnoszący zwy­

cięstwa, doskonały przywódca, po­

słuszny swemu ojcu.

Grzech: niezależny duch.

Skutek: pozbawiony królestwa, usi­

łujący zabić Dawida, szukający rady wróżki, odrzucający własnego syna, tragiczna śmierć.

2. DAWID (lS m 17)

Początek: namaszczony na króla, wielki przywódca, piewca chwały Pana, lojalny, mężny, gorliwy.

Grzech: pożądliwość.

Skutek: wszeteczeństwo, m order­

stwo, kłamstwo, śmierć syna, proble­

my w rodzinie.

3. SALOM ON (2Krl 1,7-12) Początek: namaszczony na króla, czło­

wiek modlitwy, budowniczy świątyni, nieprzeciętny umysł.

Grzech: chciwość, duma.

Skutek: odwrócił się od Boga, stał się bałwochwalcą.

4. SAMSON (Sdz 14-16)

Początek: ofiarowany Bogu, pełen mocy, używany przez Boga, czło­

wiek wiary, wyzwoliciel.

Grzech: pożądliwość.

Skutek: zwiedziony, pozbawiony mocy, oślepiony, uwięziony, stracił namaszczenie, stał się pośmiewis­

kiem, tragiczna śmierć.

5. GEDEON (Sdz 6-8)

Początek: wybrany przez Boga, po­

wołany przez anioła, zburzył posągi Baala, odważny, wyzwoliciel.

Grzech: duma z osiągnięć i mocy.

Skutek: odrzucony przez Boga, wprowadził grzech bałwochwalstwa.

6. LUCYFER (Ez 28; Iz 14,12-20) Początek: pełnia piękna, doskonały, namaszczony, muzyczny lider w niebie.

Grzech: duma.

Skutek: zamieniony w węża, źródło grzechu, zwodniczy duch, ojciec kłamstwa, zrzucony z nieba.

Wszyscy wymienieni (i wielu im podobnych) zaczynali w splendo­

rze, a kończyli najczęściej tragicznie pokonani. W arto zauważyć, że na początku swej służby charakteryzo­

wali się pokorą, m ądrością, wiarą, gorliwością i namaszczeniem. Przy­

kłady te niech stanowią więc dla nas przestrogę. Pozostawianie w sobie choćby najm niejszego grzechu jest tragicznym zagrożeniem. Apostoł Paweł podejmując ten temat ostrze­

ga, abyśmy innym głosząc, sami kie­

dyś nie zostali odrzuceni (IK or 9,23-27).

Celem Bożego ognia jest ponadto usunięcie wszelkiego „żużla” z na­

szego życia. Słowo „oczyszczać” o- znacza wysubtelniać, zmieniać za pom ocą ognia. Słowo „żużel” zna­

czy: niepotrzebna piana, bezużyte­

czne cząstki, coś bezwartościowego.

Gdy Jan Chrzciciel wydawał świa­

dectwo o Jezusie, powiedział, że w jego ręku jest wiejadło, by oczyścić klepisko swoje i oddzielić plewy od

5

(6)

ziama (Mt 3,12). Tak jak nieustannie chrzci Pan Duchem Świętym (Lk 3,16), tak też i nieustannie oczy­

szcza (chrzcząc) swój lud w ogniu doświadczeń.

ZANIM PO W RÓ CI...

Sądzę, że przed powtórnym przyj­

ściem Pana, Kościół będzie przecho­

dził przez swego rodzaju chrzest. O- gień wypalać będzie żużel, a Boże wiejadło oddzielać będzie ziarno od plewy. Kościół zaś to wszyscy wie­

rzący wraz ze swymi przywódcami.

Tak więc to my wszyscy będziemy poddani procesowi oczyszczania.

Dotyczy to wszystkich, którzy przy­

jęli zbawienie przez śmierć Chrystu- sa.To w nas następować będzie wy­

palanie, przewiewanie, rozgranicza­

nie pomiędzy tym co święte i czyste a tym, co plugawe.

W tych, którzy się temu proceso­

wi nie poddadzą, następować będzie

proces zepsucia, dalszego opanowa­

nia przez nie usunięty grzech, w tych zaś, którzy z pokorą będą się o- czyszczać, następować będzie błogo­

sławiony proces oczyszczania (Dn 12,9-10; Obj 22,11; Prz 25,4; Iz 1,25; Ez 22,18-19; Ps 51,9; J 15,2).

Trzecim celem Bożego ognia jest przekształcenie nas na podobieństwo Chrystusa. Proces takiej przemiany opisany jest przez ap. Pawła w 2Kor 3,18: ,M y wszyscy tedy, z odsłonię­

tym obliczem, oglądając jak w zwier­

ciadle chwałę Pana, zostajemy prze­

mienieni w ten sam obraz, z chwały w chwałę, ja k to sprawia Pan, który jest Duchem”.

Słowo „przemieni” w języku grec­

kim brzmi metamorphe i oznacza zmianę z jednej formy w drugą, inną.

Dlatego jeśli ktoś w radykalny spo­

sób zmienił styl swego życia, mówi­

my, że przeżył m etamorfozę, czyli przemianę. Garncarz bierze garść bezkształtnej gliny, kładzie ją na

garncarskim kole i przy pomocy de­

likatnego dotyku swoich rąk, a po­

tem przez zanurzenie w ogniu, nada­

je tej glinie całkowicie inną formę.

Chrześcijanie, to ludzie przecho­

dzący podobny proces przemiany. Ich grzeszna natura pod wpływem dotyku Niebiańskiego Garncarza oraz Jego ognia, z dnia na dzień, jeśli się tylko Mu poddają, coraz bardziej i bardziej upodabnia się do natury Chrystusa.

Oczywiście, mogą zaistnieć przy­

padki nie poddawania się woli Garn­

carza i błogosławionym skutkom Je­

go ognia. Wówczas człowiek zastyga w swej starej, nieprzemienionej for­

mie, pełnej kanciastych rogów, pęk­

nięć, niedoszlifowanych raniących krawędzi.

M ichał Hydzik

ŚWIADECTWO

w m m m m

„Powstaną bowiem fałszyw i mesja­

sze i fałszywi prorocy i czynić będą znaki i cuda, aby, o ile można, zwieść wybranych” (Mt 24,24).

M oją przygodę z Orientem roz­

począłem 21 lat temu od przygoto­

wania referatu o wojnie japońsko- amerykańskiej na lekcję historii. Od tej chwili chłonąłem wszystko co do­

tyczyło Japonii (a parę lat później Chin, Indii, Tybetu). Ćwiczenia ka­

rate przygotowały grunt na spotkanie z buddyzmem zen, a joga (jeszcze w liceum) przybliżyła okultyzm, reinkarnację, prawo karmy itp.

Zdałem maturę i rozpocząłem studia na wydziale chemii Uniwersy­

tetu Jagiellońskiego. Oczywiście na początku chodziłem do kościoła, jeź­

dziłem na pielgrzymki i wycieczki z duszpasterstwa akademickiego. Na tychże wycieczkach prowadziło się długie nocne Polaków rozmowy o

Medytowanie bywa niebezpieczne. Przypomina powierzenie steru myśliwca rączkom kilkuletniego chłopczyka,

który dopiero co nauczył się robić papierowe samolociki,

a chciałby zostać pilotem.

wolności, zniewoleniu i śpiewało pieśni legionowe. Nie przypominam

sobie, by ktoś robił użytek z Biblii.

Jednocześnie, dzięki bogatym biblio­

tekom Krakowa, mogłem kontynuo­

wać swoje pozachemiczne zaintere­

sowania. Kontakt z klubem radieste­

tów jeszcze te zainteresowania po­

głębił. Otworzyła się dla mnie bogata rzeczywistość New Age. Czego tam nie było! A więc: makrobiotyka, zie­

larstwo, wahadełka i różdżki, magia Kahunów, wychodzenie z ciała (po tym eksperymencie trzy dni wraca­

łem do równowagi), bioenergotera­

pia, wszelkiego rodzaju wróżenie, a- strologia, pozytywne myślenie, do­

skonalenie umysłu, afirmacje, spiry­

tyzm, Różokrzyżowcy i parę innych rzeczy. Regularnie ćwiczyłem karate, a potem kung-fu. Poznałem bogaty świat ezoterycznej kultury Chin, ener-

6 1-2/96

(7)

gie jing i jang, chi, taoizm, akupun kturę. Oczywiście miałem też do czynienia ze sprawami, z którymi zaraz po pobieżnym kontakcie od ra­

zu się rozstawałem, gdyż były dla mnie zupełnie nie do przyjęcia. Albo chodziło o całkowite idiotyzmy, al­

bo też trzeba by bardzo dużo do­

brej woli, by coś takiego zaak­

ceptować. Do tego zaliczam całą denikenologię z jej kos­

mitami, piram idy, teozofię.

Również tak niebezpieczne za­

bawy jak rebirthing czy halu- cynogeny zostawiłem dla psy­

chicznych kamikadze. Chociaż co do środków psychotropo­

wych, to muszę się przyznać do jednej próby, po której zostały mi raczej bardzo nie­

miłe wrażenia. Krótka rada dla poszukiwaczy prawdy:

trzymać się od tego z dale­

ka! !! Wbrew zapewnieniom niektórych pseudo-psycho- logów Nowej Ery, nad tym nie można panować. I na pewno nie osiągnie się przez to Oświecenia.

Po spotkaniu z mnichem zen (tzw. warsztat) zacząłem regularną praktykę medyta­

cyjną. Mój kontakt z kościo­

łem zupełnie się rozluźnił (zacząłem się modlić w po­

zycji lotosu) i w końcu, od chwili, gdy przed obliczem ro- siego zen przyjąłem schronienie w Buddzie, Dh armie i Sandze, został całkowicie zerwany.

Po jakimś czasie siedzenia w za- zen przed ścianą (od 30 m inut do 3 dni, z przerwą na sen oczywiście) nie stwierdziłem u siebie zbyt wiel­

kich postępów , prócz osiągnięcia większej umiejętności koncentracji.

Cóż więc dalej? Do Krakowa przy­

jeżdżali nauczyciele reprezentujący buddyzm tybetański z Europy i Azji. Zostawiłem zen, bo wadżraja- na dawała obietnicę o wiele szyb­

szego rozw oju duchow ego (tak przynajm niej mi się wtedy w yda­

wało). Pracowałem intensywnie ca­

łym swoim ciałem , językiem i u- mysłem. W ykonyw ałem pokłony, recytowałem mantry oraz pogrąża­

łem się w medytacji i wizualizacji.

W szystko to m iało na celu oczy­

szczenie umysłu z zaciemnień oraz nagrom adzenie zasługi um ożliw ia­

jącej mi szybszy postęp na ścieżce do stanu buddy. Być m oże jednak m oje praktykow anie było jeszcze

Dotyczy to zwłaszcza technik bud­

dyzmu tybetańskiego, który jest konglomeratem różnorodnych prak­

tyk. Podejście niektórych adeptów do tych spraw jest igraniem z og­

niem (ale jest to poniekąd wina nie-

* *

* Z

zbyt mało intensywne,

lub, co wydaje mi się bardziej prawdopodobne, Bóg, którego gdzieś tam zostawiłem, jednak mnie nie opu­

ścił i cierpliwie czekając tolerował to co robiłem.

M edytow anie wiąże się z doś­

wiadczaniem bardzo różnorodnych stanów psychicznych i często bywa niebezpieczne. Podobnie jak to by­

wa w przypadku choroby, gdy wzię­

cie niewłaściwego lekarstwa może spowodować skutek odwrotny do za­

mierzonego, tak i tutaj niewłaściwe podejście do m edytacji m oże za­

kończyć się psychozą, nerw icą, a niekiedy naw et sam obójstw em .

których nauczycieli). Przypomina to pow ierzenie steru m yśliw ca rą­

czkom kilkuletniego chłopczyka, który dopiero co nauczył się robić papierow e sam olociki, a chciałby zostać pilotem . Na szczęście moja sfera psychiczna przez ten okres nie ucierpiała.

Skończyłem studia i rozpocząłem pracę na uczelni. Oczywiście dalej praktykowałem. Kiedyś przypadko­

wo moja koleżanka zauważyła, że mam różaniec medytacyjny i domyś­

liła się chyba, że nie jest to ozdoba.

7

(8)

Od czasu do czasu rozmawialiśmy sobie, aż powiedziałem jej, że jestem buddystą. Próbowała mi przekazać coś niecoś o Bogu, ale ja miałem swego Buddę, bodhisattwów, medy­

tację i to mi wystarczało. Trwało to w sumie parę lat. Co prawda kiedyś poprosiłem Bożenę, o której wie­

działem, że należy do Kościoła Zielo­

noświątkowego, o coś na temat da­

rów Ducha Świętego. Chodziło mi konkretnie o dar języków. Przeczyta­

łem „Dary Ducha Świętego“ R. Ulon- ski. Trochę się rozczarowałem, bo nie znalazłem tam niczego, co by mi po­

mogło opanować język japoński, ale też po raz pierwszy dowiedziałem się czegoś o sprawach,

o których miałem bar­

dzo mgliste pojęcie.

Już wtedy powinienem się był zastanowić nad jedną rzeczą. Niektó­

rzy „buddyści“ twier­

dzą, że chrześcijaństwu brak doświadczenia te­

go, w co się wierzy.

Książka Ulonski m ó­

wiła coś zupełnie inne­

go. Przedstawiała bar­

dzo konkretne doświadczenie. Nie przejąłem się jednak tym zbytnio.

Dyskusje trwały nadal, bez rezultatu, ale częściej.

Jest takie powiedzenie, że „kropla drąży kamień nie siłą, lecz często­

ścią spadania“ . W krótce Bożena, wiedząc że interesuje mnie również problematyka New Age, podsunęła mi „Zwiedzione chrześcijaństwo“

D. Hunta. „Co za bzdura!“ pomyśla­

łem po przeczytaniu książki za pier­

wszym razem. „Facet wszystko kry­

tykuje i we wszystkim widzi siły Szatana.” Wypisałem wszystkie za i przeciw. Przeczytałem książkę po raz drugi... „W pewnym sensie ma ra­

cję, ale...“ Po przeczytaniu jej po raz trzeci i czwarty doszedłem do wniosku, że jednak ma rację. Ale za­

raz, zaraz, przecież Hunt nic nie wspom ina o buddyzmie, czyli jest to O.K. Ledwo skończyłem Hunta, a już dostaję kasety z nagraniami De- reka Pince’a i Billy Grahama. To również przyjąłem, bo przecież na­

leży poznać argumenty strony prze­

ciwnej, jeżeli chce się prowadzić

konstruktywny dialog. Zacząłem na­

wet w miarę dokładnie czytać Bib­

lię (wcześniej poszukiw ałem tylko wzm ianek o UFO i reinkarnacji).

Oczywiście celem m oich studiów było w ykazanie, że B udda już wcześniej nauczał o podobnych sprawach, o których m ówił Chry­

stus, więc nie ma sensu się naw ra­

cać. Jeszcze więcej m edytowałem , zacząłem studiować pojęcie pustki w buddyzm ie. Chciałem się skon­

taktować z kimś, kto mógłby mi u- dzielić dalszych rad co do praktyki (napisałem naw et do Dharm asai w Indiach), ale zawsze coś mi stawało na przeszkodzie (potem się dow ie­

działem, że od pe­

wnego czasu grupa m odlitew na prosiła Boga o moje nawró­

cenie).

We wrześniu ubiegłe­

go roku byłem na spotkaniu z nauczy­

cielem, u którego pa­

rę lat temu przyjm o­

wałem schronienie w tradycji wadżrajany, ale tym razem po spotkaniu nie wypełniała mnie ra­

dość i energia. Odczuwałem wręcz pewną pustkę... Coś zaczęło pękać.

I tak pew nego w ieczoru, kiedy skończyłem medytację i słuchałem kolejnej kasety (chyba Billy Graha­

ma) usłyszałem zachętę, żeby wstać, jeśli chce się zaprosić do swego serca Chrystusa. - W stać - nie wstać? W stałem jednak z łóżka i powiedziałem chyba dość szczerze:

„Jezu, co mam robić?“ lub coś w tym rodzaju, nie pamiętam. Następ­

nego dnia rano spałem trochę dłużej, nie medytowałem. Potem zdjąłem zdjęcia Buddów i Bodhisattwów z półki. Wieczorem, gdy położyłem się i słuchałem kolejnej kasety, kolega z pokoju (mieszkam w pokoju asy­

stenckim) zapytał: Dlaczego dzisiaj nie medytujesz? - Chyba się nawró­

ciłem - odpowiedziałem. Widząc je­

go zaskoczoną, a nawet lekko ogłu­

piałą minę, wyjaśniłem mu co zaszło.

Jest to początek całkiem innej histo­

rii. Alleluja! Chwała Panu!

Andrzej Danel, 36 lat, Kraków

P

ośród wielu grzechów po­

pełnionych przez chrześci­

jan istnieje jeden, od które­

go pochodzą wszystkie in­

ne. Jest to grzech niewiary. Nie chodzi tu o niewiarę zatwardziałego grzesznika, agnostyka czy ateisty.

Boga najbardziej gniewa niewiara i zwątpienie tych, którzy nazywają się od Jego imienia.

Jeśli jesteśm y dziećmi Boga i wyznajemy, że należymy do Jezusa, a jednocześnie żywimy w sercu zwątpienie, strach i niewiarę, to wiedzmy, że zasmuca to Boga bar­

dziej niż cokolwiek innego.

J A K BARDZO SER IO T R A K T U JE BÓ G G R Z E C H

NIEW IARY ?

„A chcę przypomnieć wam, któ­

rzy raz na zawsze wiecie, że Pan wy­

bawił wprawdzie lud z ziemi egip­

skiej, ale następnie wytracił tych, którzy nie uwierzyli.” (Judy 5)

Juda przypomina nam, w jaki sposób Bóg reaguje na grzech nie­

wiary, jak bardzo nienawidzi tego grzechu pośród swego ludu: wyba­

wił swój lud z niewoli, ale później wytracił go, ponieważ nie uwierzyli.

„A to wszystko na tamtych przy­

szło dla przykładu i je s t napisane ku przestrodze dla nas, którzy zna­

leźliśmy się u kresu w ieków .”

(IK or 10,11)

Dzisiaj być może Bóg nie w yni­

szczy swego ludu, jak to uczynił w Starym Testamencie. Dzisiaj Jego wyrok z powodu naszej niewiary ma wym iar duchowy i jest równie stanowczy! Nie umieramy fizycznie, lecz duchowo. W idzimy wszędzie wielu wątpiących, skarłowaciałych duchowo chrześcijan. Błąkają się tu i tam, chodzą od zboru do zboru i nie osiągają radości w Panu, ale zwyczajnie wątpią, hołubią w swym zatwardziałym sercu niewia­

rę. Dzisiaj niew iara jest tak samo groźna, jak wtedy. Może nie zmieni­

my się w słup soli, ale za to nasze serca stają się coraz twardsze, a my coraz bardziej zgorzkniali. Może nie zapadnie się ziem ia pod naszymi stopami aby nas pochłonąć, jednak wpadamy w przeróżne troski, kło­

Zacząłemw miarę dokładnie czytać Biblię (wcześniej poszukiwa­

łem tylko wzmianek o UFO i reinkarnacji)

s S e i e p i i nm

(9)

poty, problem y rodzinne. Nie, ze­

wnętrznie nie giniemy, to w naszym sercu coś obumiera. Nasza miłość u- miera. Nasza ufność umiera. Nadzie­

ja umiera. Wszystko to, co czyni na­

sze życie z Jezusem bogatym, umie­

ra z powodu niewiary.

Z pow odu niew iary obawiam y się wciąż starych grzechów drze­

miących nadal w naszych sercach.

Odczuwam y strach przed pono­

wnym wpadnięciem w nałogi, któ­

re panow ały nad nami w cześniej.

Pomimo to wielu z pośród nas żyje w grzechu niew iary i nic sobie z tego nie robi. Nie bierzem y naszej niewiary serio. Żyjemy tak jak gdy­

by Bóg patrzył na to z przym ruże­

niem oka. A przecież to w łaśnie ten grzech otwiera nasze ciało i na­

ry ch i dla których czynił cuda? „Ten lud czyni kłamstwem to wszystko co dla nich zrobiłem.”

Zastanów się przez chwilę i przypom nij sobie, co Bóg uczynił dla ciebie. Jakże często cię chronił!

W iluż potrzebach w yszedł ci na­

przeciw! W yprow adził cię z róż­

nych doświadczeń! Uczynił dla cie­

bie rzeczy, które są niczym in­

nym ,jak tylko wielkim cudem. Czy teraz więc, kiedy stoisz w obliczu now ego kryzysu, jeszcze ciągle u- fasz, że On m oże ci pom óc? Być m oże m yślisz: tym razem jest go­

rzej, przez coś takiego jeszcze nie przechodziłem . A przecież każdy kryzys, który przechodziłeś, pow o­

dował w ylanie Jego szczególnej

Bogu (...). A gdy Pan usłyszał w a­

sze słow a, rozgniew ał się i tak przysiągł: N ikt z tych m ężów, z te­

go pokolenia nie ujrzy ziemi dobrej, którą przysięgłem dać waszym oj­

com” (5Moj 1,21-35).

Wszystko co powiedział Bóg Izrae­

lowi odnosi się także do nas. Czy my również chcemy ściągnąć Jego gniew przez pełne niewiary postępowanie?

Apostoł Paweł napisał: „Bóg, któ­

ry nie może kłamać, obiecał przed wiekami” (Tt 1,2), A także autor Li­

stu do Hebrajczyków stwierdza: „A- hyśmy przez te dwu niewzruszone wydarzenia, co do których niemożli­

wą jest rzeczą, by Bóg zawiódł, my, którzy ocaleliśmy, mieli mocną za­

chętę (...)" (Hbr 6,18). Bóg mówi nam dzisiaj niedwuznacznie: Ja mo-

Dawid Wilkerson

KORZEŃ WSZYSTKICH GRZECHÓW

szego ducha na w szystkie inne możliwe grzechy!

Oto cztery powody dla których grzech niewiary jest tak niebezpie­

czny i dlaczego Bóg tak bardzo go nienawidzi:

NASZA N IEW IA RA CZY N I Z BOGA K Ł A M C Ę

„Kto nie wierzy w Boga, uczynił go kłamcą, gdyż nie uwierzył świade­

ctwu, które Bóg złożył o Synu swo- im" (U 5,10)

Pom yślm y o tych w szystkich okropnych grzechach, które popeł­

nił Izrael na pustyni: rebelia, bałwo­

chwalstwo, niew dzięczność itd., jednak żaden z tych grzechów nie pobudził Boga do gniew u tak jak niewiara!

„W tedy rzekł Bóg do M ojżesza:

Jak długo zniew ażać mnie będzie ten lud? Jak długo nie będą mi wie­

rzyć mimo wszystkich znaków, które p o śród nich uczyniłem ?” (4Moj

14,11)

Bóg pytał Mojżesza, kiedyż wre­

szcie zaczną mu ufać ci, pośród któ-

troski - On w yzw alał cię za każ­

dym razem.

Zawsze, gdy Bóg cię wyzw ala, spodziewa się, że następnym razem zareagujesz spokojnie i będziesz natychmiast gotowy modlić się: Oj­

cze, oddaję ci całą tę sytuację. Nie będę narzekał ani się m artw ił, po­

niew aż Ty zawsze m i pom agałeś.

W iem , że tym razem także mnie wyswobodzisz.

Przez 38 lat zapom inali Izraelici słowa Boga i odrzucali wspom nie­

nia o cudach. A ponieważ tak czę­

sto szem rali, narzekali i grzeszyli niewiarą Bóg powiedział: „Wytracę ich zarazą i wygubię ich ” (4Moj 14,12). Mojżeszowi zaś wyjaśnił, że porzuca swój lud, gdyż nie chcą zdobyć się na to, aby mu zaufać.

„Oto Pan, B óg twój, dał ci tę zie­

mię. W ejdź do niej i weź ją w p o ­ siadanie (...) Nie bój się i nie lękaj się (...). Nie bójcie się ani się nie lę­

kajcie. Pan, wasz Bóg, który idzie przed wami, będzie walczył za was tak samo, ja k to na waszych oczach uczynił w Egipcie (...). Lecz mimo to nie uwierzyliście Panu, waszemu

gę i chcę. Jak my jednak reagujemy na Jego słowa? Żaczynamy natych­

m iast wątpić! Czy Bóg może to u- czynić? Czy uczyni to?

Czytamy Jego Słowo, słyszymy Jego obietnice z kazalnicy. Wróciw­

szy jednak do swego domu, narzeka­

my i szemrzemy, ponieważ nie wi­

dzimy, aby natychmiast czynił to, co według nas powinien uczynić w da­

nej chwili. Żyjemy pełni niewiary i zwątpienia!

Jeżeli słysząc wielkie i wspaniałe obietnice Boga nie zakotwiczymy ich w naszym sercu, a zachowujemy się tak, jak gdyby Bóg nas opuścił, to tym samym czynimy Boga kłamcą!

Niewiara współczesnego chrześcijanina jest gorsza niż ludzi Starego Przymierza,

ponieważ otrzymaliśmy o wiele większe obietnice

„Teraz zaś objął o tyle znamieni- ńzg słwżhf, o ile fg/zszego przymńe- rza jest Pośrednikiem, które ustano-

9

(10)

wionę zostało w oparciu o lepsze o- bietnice” (Hbr 8,6)

W Starym Testamencie Izraelici mieli obietnicę, Bożego błogosła­

wieństwa, jeżeli będą posłuszni. N o­

we Przymierze daje nam „lepszą o- bietnicę”. Daje nam moc, która nas do posłuszeństwa uzdalnia!

P R Z Y PO M N IJM Y SO BIE, CO BÓ G NAM O B IEC A Ł r Jego przykazania są wpisane w naszych sercach. Jego Duch jest w nas. Cały czas jest z nami Chrystus.

- Pojednanie z Bogiem. Uświęce­

nie, łaskę i przebaczenie przez pro­

stą pokutę i wiarę.

- Prawo proszenia o wszystko w imieniu Jezusa. Moc nad grzechem, m oc nad Szatanem. Żadna broń u- knuta przeciw ko nam nie może się ostać.

- Dostęp do tronu Ojca, u którego w każdym niebezpieczeństwie znaj­

dziemy pomoc. Uwolnienie od po­

kus. Życie w obfitości.

- Uciszenie przez prostą m odlit­

wę i zaufanie. Pokój przewyższają­

cy w szelkie ludzkie zrozum ienie.

W olność od strachu przez całe n a­

sze życie.

T O W SZY STK O JE S T NASZE, D Z IĘ K I B O Ż E J O B IE TN IC Y

M imo tak wielkich obietnic, tak wielu chrześcijan żyje w strachu, zwątpieniu i zagonieniu, nie przesta­

jąc się trapić. Nie wierzą Bogu i nie biorą Jego słowa na własność. Żyją tak, jak gdyby Bóg nigdy tych obiet­

nic nie dał! Prawdą jest, że naszymi wrogami nie są Chetejczycy ani Ka- nanejczycy, ale grzech, nieposkro­

mione żądze cielesne, duchowe wy­

czerpanie, nieokiełznany styl życia.

Nowe i subtelne zło, z którym nie spotkały się poprzednie pokolenia.

Bóg obiecał jednak, że tam gdzie grzech się wzmaga, wszystko jedno jak subtelny czy potężny, tam zosta­

nie wylana większa łaska,która nas uzdolni do walki z nim.

Paweł powiedział o Żydach:

„ Odłamane zostały z powodu nie­

wiary” (Rz 11,20). Bóg upomina nas dzisiaj: „(...) nie wzbijaj się w p y ­

chę, ale się strzeż. Jeśli bowiem Bóg nie oszczędził gałęzi naturalnych, nie oszczędzi też ciebie. Zważ tedy na do­

brotliwość i surowość Bożą wzglę­

dem ciebie, o ile trwasz w dobroci, bo inaczej i ty będziesz odcięty”

(Rz 11,20-22). Także w Liście do Hebrajczyków jesteśm y ostrzegani:

„Bracia baczcie, żeby nie było cza­

sem w kimś z was złego, niewierzą­

cego serca, które by odpadło od Bo- ga żywego ( . . ( 3 , 1 2 ) . Nie chodzi o to, jak świętym albo sprawiedliwym jesteś we własnych oczach. Jeśli nie wierzysz Bożemu Słowu i nie tr­

wasz w nim, jeśli nie pozwalasz, aby stało się częścią twojego życia, to grozi ci niebezpieczeństwo odejścia od Boga.

Poszukaj w Biblii i zobacz, że nie m a ani jednego przykładu na to, że Bóg pozostawia niewiarę bez kary!

On osądzał ją w każdym swoim dziecku, w każdym pokoleniu. M o­

żesz zacząć od Ewy, która wątpiła w słuszność przykazań Bożych w ogro­

dzie Eden. Przeczytaj później o tym jak oficer królewski został podeptany przez lud, bo nie uwierzył Bożemu Słowu, że dotknięta głodem Samaria będzie obfitować następnego dnia w żywność. Przeczytaj w końcu, jak się objawił ten sąd w czasach Jezusa: „1 nie uczynił tam wielu cudów z powo­

du ich niewiary” (Mt 13,58).

Nie ma przykładu na to, aby Bóg patrzył z wyrozumiałością na nie­

wiarę i na pewno też nie będzie tego czynił w tych ostatecznych dniach!

PR Z E Z N IE W IA R Ę TR A C IM Y W IE L E Z T E G O , C Z E G O UCZY NAS B O ŻE SIO W O

„ (...) Tamtym słowo usłyszane nie przydało się na nic, gdyż nie zostało powiązane z wiarą tych, którzy je u- słyszeli” (Hbr 4,2)

Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym, dlaczego uczniowie nie zro­

zumieli dróg Jezusa i zamiarów Bo­

żych? Dlaczego po trzech latach przebywania z Jezusem byli ciągle ślepi i nieprzygotowani na to, co miało nastąpić? Dlaczego ich pozna­

nie krzyża i zmartwychwstania było tak ograniczone?

Ponieważ nie słuchali z wiarą!

WSZET K N O -

ROZPUSTA j c z E l(l W A N IA jNIECZY- STO N IEN A

w iś ć LMi z a z d r o ś ć ) [f p,JArsh

STW O G N IE W

Z A B Ó J STW O O B Ż A R ­

STW O W R O -

BAŁW O

C H W A L S T W O ^ T W O

C U CZA RY

Jezus nieustannie musiał ich upomi­

nać: „O głupi i gnuśnego serca, by uwierzyć we w szystko, co p o w ie­

dzieli prorocy” (Lk 24,25). „Czemu jesteście bojaźliwi, m ałow ierni”

(Mt 8,26). Oni m ieli tylko m ałą wiarę. Dlatego ich drżące serca po­

zostały puste, nieprzygotow ane, ślepe. Bo nie uwierzyli.

Jeżeli Jezus dziwił się niewierze ludzi Jego czasów, to co musi sądzić 0 nas, współczesnych?

Jeżeli Boże Słowo nie jest przyjęte z wiarą, jeżeli nie prosimy Boga, a- byśmy dzięki Jego mocy mogli żyć zgodnie z Jego słowem, to wybiera­

my sobie w końcu tylko to, co jest dla nas przyjemne. Są to przeważnie błogosławieństwa i słowa pociechy.

Ostrzeżenia, wymagania i karcenie puszczamy z wiatrem.

Aby Boże Słowo mogło być przy­

jęte przez naszego ducha, który z kolei oddziałuje na naszą osobowość 1 nasze zrozumienie, tak że nigdy nie zapomnimy tego, co Bóg do nas po­

wiedział, niezbędne jest zaufanie.

N IEW IA R A T Ł U M I KAŻDĄ ZA ŻY ŁO ŚĆ Z B O G IEM W naszych zborach często słyszy­

my o społeczności z Panem w modlitwie. Można się jednak modlić przez cały dzień, m ożna płakać i z głośnym jękiem zanosić modlitwy, m ożna wstawiać się za cały świat, czy też wyznawać Jezusowi naszą miłość do Niego, a mimo to wszy­

stko to może być bezużyteczne i bezwartościowe. Wszystkie modlit­

wy świata nie przydadzą się na nic, jeśli nie są połączone z wiarą!

„Bez wiary nie można podobać się Bogu, kto bowiem przystępuje do Boga, musi uwierzyć, że On istnieje i że nagradza tych, którzy Go szuka­

j ą ” (Hbr 11,6). W szystkie godziny spędzone na modlitwie i „czekanie na Jego obecność” na nic się nie przydadzą, dopóki wiara nie zapuści w naszym sercu korzeni. „Niech prosi z wiarą, bez powątpiewania;

kto bowiem wątpi podobny je st do fa li morskiej, przez wiatr tu i tam miotanej. Przeto niech nie mniema taki człowiek, że coś od Boga otrzy­

m a” (Jk 1,6-7).

Jeżeli się modlisz choćby nawet dwie godziny, a jednocześnie nie masz w wiary, że On odpowie na twoje modlitwy, to po prostu przez cały czas Mu się naprzykrzasz! Być może odczuwasz, że jesteś dobry albo święty, ale w rzeczywistości dajesz Bogu tylko dwie godziny niewiary i zwątpienia. Równie dobrze możesz iść na zakupy albo na ryby.

Są chrześcijanie, którzy mówią, że codziennie się modlą i płaczą przed Panem, ale wciąż bez żadnych rezul­

tatów. Ciągle są przygnębieni i przy­

tłoczeni. Dzieje się tak dlatego, gdyż po prostu naprzykrzają się Panu przez to, że stają przed Nim bez przekonania, że On uczyni to, co obiecał. „(...) I wszystko o co­

kolwiek byście prosili w modlitwie z wiarą otrzymacie” (Mt 21,22).

Izraelici spędzili z Bogiem po­

nad 38 lat.To tak, jakbyśm y co­

dziennie m ieli nabożeństw a. M ieli ze sobą Arkę Przymierza, codzien­

nie składali ofiary, prow adził ich słup ognia, m ieli w reszcie kazno­

dzieję, który rozm aw iał z Bogiem twarzą w twarz. Pomimo tego Bóg rozgniew ał się na nich i w szy­

stkich ukarał śmiercią. Z powodu Bożego gniew u w szyscy zostali w ygubieni na pustyni. Dlaczego?

Poniew aż w szyscy oni byli pełni niewiary i zwątpienia! Pismo mó­

wi o nich: „I wszyscy ten sam na­

p ó j duchowy pili, pili bowiem z du­

chowej skały, która im towarzyszy­

ła, a skałą tą był C hrystus” (IK or 10,3-4). Pom im o tych błogosła­

w ieństw i opieki Bożej nie m ieli wiary w siebie! Całe życie spędzili w uczynionym przez siebie piekle strachu, zwątpienia i niepewności.

W ielu chrześcijan, których zna­

my, żyje w duchowym ubóstwie.

W ielu z nich nie jest w stanie roz­

wijać swej wiary, ponieważ wyda­

rzyło się coś, co spowodowało, że zwątpili w Bożą miłość. Być może umarł im ktoś bliski, albo niewinne dziecko cierpi na nieuleczalną choro­

bę, chociaż jego rodzice przez całe życie wiernie służyli Bogu. M ówią oni: Ja po prostu tego nie rozumiem.

Jak mogę zaufać Bogu, jeżeli nie ro­

zumiem, dlaczego On coś takiego dopuścił?

10 1-2/96 11

(11)

Żaden człowiek nie rozwieje ich zwątpienia. Oni wołają tak, jak kie­

dyś wołał Syjon: „Pan mnie opuścił i Wszechmogący zapomina o m nie”

(Iz 49,14).

Jednak Bóg zna wyjście z tej sy­

tuacji, mimo tego, że my dopiero w niebie dowiemy się, dlaczego niektó­

re z tych fal i burz tak nas poszarpa­

ły i dlaczego Bóg do tego dopuścił.

W księdze Izajasza Bóg zapewnia nas o swej o nas trosce i to nam o- becnie w zupełności wystarcza.„Czy kobieta może zapomnieć o swoim nie­

mowlęciu i nie zlitować się nad dziec­

kiem swojego łona? A choćby nawet one zapomniały, jednak ja ciebie nie zapomnę. Oto na moich dłoniach wy­

rysowałem cię, twoje m w y stoją mi za­

wsze przed oczyma" (Iz 49,15-17).

Nie sposób zrozumieć nawet czę­

ści spośród wielu cierpień i walk Ciała Chrystusowego. Bóg dał nam jednak to Słowo: Jesteś moim dziec­

kiem, zostałeś wyrysowany na mojej dłoni. Zaufaj mi.

U Z D R O W IEN IE Z N IEW IA RY 1. Zbierz wszystkie swoje troski, cierpienia i strach i zanieś to wszy­

stko Jezusowi. Pozwól mu wziąć to na swoje ramiona! „W szelką troskę swoją złóżcie na Niego, gdyż On ma o was staranie” (1P 5,7).

Jest to Słowo od Boga skierowane osobiście do ciebie. Jest to Jego za­

proszenie, Jego prośba: Zrzuć wszy­

stko na mnie. Nie nieś już tego dłu­

żej. Ja troszczę się o wszystko, co dotyczy ciebie i jestem wystarczają­

co silny, aby to wszystko za ciebie dźwigać.

„Zrzuć na Pana brzemię swoje, a On cię pod trzym a ” (Ps 55,23).

Przejrzyj jeszcze raz swoją listę i za­

wołaj: - Boże oddaję ten ciężar, tę troskę, ten związek, tamten problem ... Bądź całkowicie przekonany, że On troszczy się o to!

2. Oprzyj się mocno na pisanym Słowie Bożym i przyjmij Boże wezwanie do życia według tego Sło­

wa. „Nie samym chlebem żyje czło­

wiek, ale każdym słowem, które po­

chodzi z ust Bożych" (Mt 4,4). Musi­

cie powiedzieć: - Według Słowa Bo­

żego będę żył i umierał! - Jak to jest możliwe, że wierzymy Bogu, gdy chodzi o nasze zbawienie, a nie ko­

rzystamy z wiary, w odniesieniu do

naszego codziennego życia i co­

dziennych problemów? Skoro wie­

rzymy Mu w tych najtrudniejszych sprawach, dlaczego tak trudno jest nam uwierzyć w Jego pomoc, pro­

wadzenie, w Jego moc nad grzechem w naszym codziennym życiu?

„A temu, który was może ustrzec od upadku i stawić nieskalanych z weselem przed obliczem swej chwały”

(Juda 24).

Bóg ci to obiecał, więc schroń się w jego cieniu. W eź Go po prostu za słowo: - Panie, obiecałeś mnie chronić, abym nie upadł, więc bu­

duję m oją przyszłość na Twojej o- bietnicy. Teraz nie jest to już moja, ale Twoja sprawa. W szystko jedno jak się będę czuł albo przez co prze­

chodził , będę zupełnie polegać na obietnicach, które mi dałeś.

Nie będziesz dłużej żył z poczu­

ciem winy albo potępienia, nie bę­

dziesz więcej się zamartwiał ani spę­

dzał bezsennych nocy. Przeciwnie, znajdziesz pokój i ukojenie, bo ufasz temu, co obiecał Bóg.

Okaż Mu, że ufasz każdemu Jego słowu - i bądź błogosławiony.

Opracowała Bożena Piotrowska

T

elewizja jest moim pasterzem,

W duchowym życiu brakuje mi wszystkiego.

Sadza mnie w fotelu, abym nic nie robił, W miejsce niewiary prowadzi mnie.

Światowe pożądliwości w e mnie odnawia, Cały wolny c z a s zabiera mi.

Powstrzymuje mnie od pełnienia Bożej woli, Ze względu na głupotę jaką m uszę oglądać.

Trzyma mnie z dala od studiowania Słowa Bożego, A wzrastam w poznawaniu bzdur.

V \J

1

Rys. S. Bednarski

IĆ A N A L J V 23

P ó A L M P < ? ó \V l^ C ć ? N Y

W ó Z Y ó T ^ I M

M lŁd?3Nl£<7M TE.LEAVIZJI

Choćbym nawet dożył stu lat,

To oglądanie telewizji do końca programu Będzie za sa d ą m ego życia.

To moja przyjaciółka najbliższa, Jej dźwięk i jej obraz pocieszają mnie.

Stawia przede mną głupotę i szaleństwo nieustannie, I powstrzymuje od poddania całego m ego życia Bogu.

N am aszcza mój umysł zepsuciem , głow ę moją wypełnia pustką,

Żadnej korzyści mi nie daje, kielich mój pozostaje pusty.

Ani jedna dobra rzecz w moim życiu się nie pojawi, Bo jestem oddany mojej telewizji,

Która na właściwą służbę Bogu nigdy mi nie pozwoli.

I zamieszkam w domu Zamieszania przez długie dni.

(12)

S

łużba ta rozpoczęła się około 18 lat temu w m ałym zborze zielonoświątkowym w O nta­

rio, w Kanadzie, niedaleko w odo­

spadu Niagara.

Pewnego razu pastor tego zboru poprosił liderów młodzieży, aby za dwa miesiące, wraz ze swymi podo­

piecznymi, poprowadzili nabożeń­

stwo niedzielne. Zaproponował też, by przygotowali na tę niedzielę coś szczególnego. Taki był początek przedsięwzięcia, które trwa do dzisiaj, a ponadto daleko przekroczyło grani­

ce nie tylko tego zboru i miejscowo­

ści, ale również Kanady.

Pracą wśród młodzieży we wspo­

mnianym wyżej zborze zajmowały się w owym czasie dwa małżeństwa: Al­

lan i Maureen Grubbowie oraz Rudy i Karen Krulikowie. (Rodzice Rudiego

jącym odzewem, że pastor poprosił swą młodzież o zagranie również w następną niedzielę, a potem jeszcze w następną. Później prosiły o poka­

zanie sztuki u nich także inne zbory.

Zamówień było tak dużo, że przekra­

czało to możliwości wykonawców.

Nie było przecież możliwe, aby mło­

dzież z tego jednego zboru jeździła każdej niedzieli gdzie indziej. Dlate­

go Rudy i Karen wraz z Allanem i Maureen postanowili całkowicie od­

dać się tej służbie. Ich działalność po­

legała na tym, iż przyjeżdżali do kon­

kretnego, zainteresowanego wysta­

wieniem ich sztuki zboru, uczyli tam­

tejszą młodzież poszczególnych ról i razem ją wystawiali.

Od samego początku aż do dzisiaj sztuka ,J3ramy nieba i płom ienie piekła” prezentowana jest tylko tam,

tanii, po zasięgnięciu opinii pastorów naszego Kościoła, wyrazili chęć u- tworzenia takiego zespołu ewangeli­

zacyjnego również i w naszym kra­

ju. Na stanowisko dyrektorów tej mi­

sji zaproponowali niżej podpisanych.

Oboje braliśmy udział w pierwszej kampanii ewangelizacyjnej. Cały rok trwały przygotowania do rozpoczęcia tej służby w Polsce. Zostaliśmy zao­

patrzeni w sprzęt nagłaśniający, o- świetleniowy, stroje, dekoracje oraz samochód do przewożenia tego sprzętu.

POLSKIE PRZEDSTAWIENIA

Pierwsza ewangelizacja z użyciem formy teatralnej, już pod naszym kie­

rownictwem, odbyła się w Ustroniu, w październiku 1992r. Od tego czasu

»BRAMY NIEBA I PŁOMIENIE PIEKŁA«

- TEATR EWANGELIZUJĄCY

są Polakami, którzy po wojnie wyemi­

growali do Kanady.) Gdy się wspólnie zastanawiano nad tym, jaki przygoto­

wać program, ktoś przypomniał sobie ewangelizacyjną sztukę widzianą 30 lat wcześniej w Toronto. Pewna ro­

dzina i zarazem jakby aktorska trupa 0 nazwie Thum Indian Family podró­

żowała wtedy po całym kraju przeka­

zując przesłanie ewangeliczne w for­

mie teatralnej sztuki. Jedno z takich przedstawień nosiło tytuł ,JBramy nie­

ba i płomienie piekła”. Tytuł ten u- tkwił w pamięci zborowników, ale to było niemal wszystko, co mogli sobie przypomnieć. Przecież widzieli to tak dawno. Nie było też żadnej możliwo­

ści zdobycia tekstu sztuki. Zatem nie pozostawało nic innego, jak taki tekst stworzyć. Allan i Maureen oraz Rudy 1 Karen zdecydowali się więc napisać scenariusz oparty na biblijnych moty­

wach nieba, piekła i księgi życia. Tak oto powstała sztuka znana dzisiaj jako ,ßram y nieba i płomienie piekła”.

Przedstawienie zostało wyreżyse­

rowane, a rezultaty niedzielnego spektaklu spotkały się z tak wstrząsa-

gdzie wierzący wyrazili takie życze­

nie i zaprosili organizatorów. Obec­

nie pracuje w ten sposób 16 m ał­

żeństw. Są to pełnoetatowi pracowni­

cy i działają w wielu miejscach świata. Pom agają wystawiać ,JBra­

my” w Stanach Zjednoczonych, Ka­

nadzie, M eksyku, Hondurasie, Pa­

ragwaju, Afryce, W ielkiej Brytanii i... w Polsce.

W

naszym kraju przedstawienie to zostało wystawione po raz pierwszy w roku 1991, pod kiero­

wnictwem m ałżeństwa - Terrego i Ginny Bridle z W ielkiej Brytanii.

Ten rodzaj ewangelizowania spotkał się natychmiast z bardzo dużym za­

interesowaniem. Przedstawienia od­

były się w następujących miastach:

Nysa, Oleśnica, Ustroń, Bielsko-Bia­

ła, Skoczów, Cieszyn, Częstochowa.

Sale były wypełnione po brzegi, a Duch Święty działał tak, że w każ­

dym miejscu na wezwanie, aby po­

wierzyć swe życie Jezusowi mnóstwo ludzi wychodziło przed scenę.

W idząc rezultaty tej działalności, dyrektorzy z Kanady i Wielkiej Bry-

prowadziliśmy ją w następujących miastach: Gliwice, Zabrze, Olsztyn, Kętrzyn, Mrągowo, Giżycko, Reszel, Biskupiec, Suwałki, Łódź, Lublin, Bytów, Opole, Oleśnica Śląska, Wis­

ła, Ustroń, Kędzierzyn-Koźle, Głub­

czyce, Lubartów, Szczecinek, M ia­

stko, Człuchów, Kobylin, Krotoszyn, Żywiec, Milówka, Zdzieszowice. E- wangelizowaliśmy w ten sposób ró­

wnież w takich krajach jak: Rosja, Słowacja, Węgry, Holandia i Grecja.

Zarówno w naszym kraju, jak i za granicą, przedstawienie „Bramy nie­

ba i płomienie piekła” przyciąga w każdym miejscu tłumy ludzi. Zdarza się, że wielu chętnym musimy odmó­

wić wstępu do sali.

To ewangelizacyjne przedstawie­

nie nie jest gotowym produktem, z którym przyjeżdżamy do zborów.

Celem naszej misji jest uaktywnianie kilkudziesięcioosobowych grup wie­

rzących ludzi w różnym wieku, któ­

rzy następnie udzielają się w tym e- wangelizacyjnym przedsięwzięciu.

Nasze zadanie nie polega na tym, by skłaniać pastorów do rozpoczęcia w

13

(13)

swych zborach poszukiwania ukry­

tych talentów. Od zborowników bio­

rących udział w ewangelizacji ocze­

kujemy czystej, płynącej z głębi ser­

ca motywacji, poświęcenia, posłu­

szeństwa i boju w modlitwie.

Jesteśmy przekonani, że specjalne efekty dźwiękowe i świetlne są do­

brym magnesem dla ludzi, którzy nie mają społeczności z Jezusem jako swym Zbawicielem, aby przyjść i zo­

baczyć ten spektakl. Ogromnie nato­

miast jest ważna postawa osób wie­

rzących zaangażowanego w to przed­

sięwzięcie zboru oraz ich modlitwa o

sobie w części uzmysłowić, jakie bę­

dzie niebo, do którego zdąża. Zaś nie­

wierzący staje w obliczu faktu, że

„nagrodą” za odrzucenie miłości Je­

zusa jest spędzenie wieczności w miejscu na zawsze oddzielonym od Bożej miłości.

N IE C H Ż Y JE KUROŃ!

Jest już w naszym kraju wiele świadectw ludzi, którzy dzięki obe­

jrzeniu naszego przedstawienia podjęli tę najważniejszą w swoim życiu de­

cyzję - przyjęcie Jezusa do swojego

Terry i Ginny Bridle oraz Czarek i Jola Wojtasikowie

zbawienie swoich najbliższych i zna­

jomych. Ma to wielki wpływ na po­

wodzenie tej działalności. Tak więc nie przyjeżdżamy na gotową ewange­

lizację, ale pragniemy wraz ze zborem uczynić ją możliwie najskuteczniej­

szą, co staje się możliwe wtedy, gdy wraz z całym zespołem pracujemy w pokorze przed Panem.

P

rzesłanie tej opartej na Biblii sztu­

ki jest jasne, bardzo bezpośrednie i bezkompromisowe. W obrazowy sposób przedstawia kontrast między radością wierzącego człowieka idące­

go do nieba a horrorem, jaki staje się udziałem wrzucanego do piekła nie­

wierzącego, którego imienia nie ma w Księdze Życia. Człowiek wierzą­

cy, ktoś, kto przyjął zbawienie w Chrystusie, oglądając tę sztukę może

serca. Często poprzedzał to wielki bój.

Rok temu w miejscowości Reszel, na Mazurach, na spektakl przyszła grupa satanistów. W jednej ze scen diabeł wyskakuje z piekła, aby porwać swo­

ją ofiarę. Ten moment bardzo im się spodobał, więc zaczęli namawiać swo­

jego kolegę, aby wstał i głośno zawo­

łał: „Szatanie, bracie mój!”. Jednak coś powstrzymywało tego młodego człowieka. Zdobył się więc tylko na to, żeby w trakcie sceny ósmej wy­

krzyknąć: „Niech żyje Kuroń!” Na te słowa sala wybuchnęła śmiechem, co w żaden sposób nie przeszkodziło jednak ewangelizacji. Kiedy zachęci­

liśmy ludzi do wyjścia przed scenę na znak, że pragną zmiany w swoim ży­

ciu i zbawienia w Jezusie Chrystusie, ten młody człowiek wybiegł do przo­

du, upadł na kolana i prosił Jezusa o przebaczenie. Rok później spotkaliś­

my go już jako brata w Chrystusie.

Chwała niech będzie Bogu za to, co uczynił w jego życiu!

J E Ś L I C H C ESZ E W A N G E L IZ O W A Ć ...

M isja „Bramy nieba i płomienie piekła” kładzie szczególny nacisk na przygotowanie tej ewangelizacji w modlitwie. Nie znaczy to jednak, że nie przykładam y wagi do poziomu artystycznego wystawianego spektak­

lu. Sztuka jest przygotowywana pro­

fesjonalnie, co nie jest bez znaczenia, jeśli chcemy wystawiać ją w miej­

scach publicznych.

Dla zainteresowanych chcielibyś­

my przekazać kilka istotnych infor­

macji. Każdy zbór może zorganizo­

wać tego rodzaju ewangelizację u sie­

bie. Musi wtedy dysponować grupą ok. 45 osób w różnym wieku, zadbać o salę, w której jest podium oraz za­

pewnić zakwaterowanie i wyżywie­

nie dla kierownictwa. My natomiast wysyłamy na miesiąc przed ewangeli­

zacją tekst sztuki oraz szczegółowe informacje dotyczące jej przygotowa­

nia. Przyjeżdżamy na cztery dni przed pierwszym przedstawieniem i przy­

wozimy ze sobą niezbędny do tego sprzęt oraz plakaty i zaproszenia. W ciągu 4-5 dni przygotowujemy cały zespół do tego wydarzenia.

Ewangelizacja trwa zazwyczaj 2-3 dni. Zachęcamy, aby małe zbory za­

praszały do współpracy zbory sąsie­

dnie, by był to ich w spójny wysiłek ewangelizacyjny.

Od 1 września 1995 r. zaangażo­

waliśmy do pomocy jeszcze jedno małżeństwo. Jego zadaniem będzie pomoc zborom w przygotowaniu lu­

dzi wierzących do podjęcia opieki nad nowo narodzonymi osobami. Od­

powiednie do tego celu materiały są już w przygotowaniu.

Wszystkim zainteresowanym zor­

ganizowaniem takiej ewangelizacji u siebie podajemy nasz adres:

Czarek i Jolanta Wojtasik ul. Klonowa 4/13

56-400 Oleśnica tel/fax 0-71/14 70 63

14 1-2/96

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zdrowa micha z krewetkami 26 zł na półmisku: krewetki, bajgle pełnoziarniste, kremowy serek śmietankowy, kiełki rzodkiewki, pomidorki koktajlowe, ogórek, papryka, mix

Jesteś dla mnie jak cały świat x2 Mała jesteś piękna jak w moich snach Mała jesteś dla mnie jak cały świat Nie wiem czemu tonę, topię się sam Chciałem tylko Ciebie, już

wydajności chłodniczej przy niskiej prędkości obrotowej silnika, gwarantując stały poziom chłodzenia przez cały dzień.. W agregatach Pulsor® wykorzystano najnowsze

Dość niezwykły pomysł nieprawego zdobycia pieniędzy okazuje się jeszcze bardziej za- wikłany w chwili, kiedy ojciec młodego żołnierza unosi się honorem i nie chce

łam z jego mocy, chociaż chrzest Duchem Świętym przeżyłam i mówiłam innymi językami... pełnienie Duchem Świętym, długo

Przeżycie chrztu w Duchu zbliżyło mnie do Boga, Słowo Boże stało się dla mnie żywe i praktyczne - nie było opisem cudów dziejących się tylko wśród

Dzięki temu, iż Nieskończony stał się na chwilę skończonym, ci którzy staną się nieskończonymi będą już mogli zostać takimi na zawsze.. Czy musiało tak się

CREMORNE ODZIEŻ ROBOCZA, W KTÓREJ POCZUJESZ SIĘ KOMFORTOWO PRZEZ CAŁY