m m
R o k l x v i i •
V Nr 1-2/96 (528)
01) REDAKCJI
S Y S T E A tA T Y C Z N C Ś Ć
yć może w eszliśm y-w nowy rok z m ocnym p o sta n o w ie n ie m , że nadrobim y w szystkie zaległości, ja k ie o b ciąż ały nasze sum ien ie w m i
nionym roku. A by kiedyś znów nie w sty d zić się sam ego sieb ie, w arto ju ż dziś trzym ać się je d n e j stałej zasady:
działać system atycznie.
Choćby czytanie Biblii. Jeśli codziennie przeczytam y tylko trzy i pół rozdziału, to do końca roku przeczytam y całą. Zaj
mie tc nam dziennie ok. 25 minut, akurat tyle, co telew izyjna panoram a. Gdyby tak zamiast niej... Przecież nieraz zdarza się, że jednego w ieczoru „zaliczam y" i teleexpres i w iadom ości w ieczorne, a czasem jeszcze panoramę. Zróbm y m iej
sce B iblii, bo straty spow odow ane b ra
kiem system atycznego czytania Słow a Bożego uwidaczniają się w naszym cha
rakterze, służbie i całym postępow aniu.
Artykuł pastora W ilkersona (str. 8) mówi o korzeniu w szystkich grzechów, jakim je st niew iara. Skąd się ona bierze? Z braku karm ienia się Słow em Bożym! Z czasem będą to straty nie do odrobienia.
A tym czasem tak niew iele trzeba. Byle systematycznie.
W tym roku w naszej społeczności k o ścielnej chcem y zadbać o zbiorow ą o d powiedzialność za służbę nas wszystkich jako Kościoła. Oprócz zaangażow ania w rodzim ym zborze, winniśm y rów nież u- czestniczyć w różnorodnej działalności agend ogólnokościelnych. Stąd pod ko niec roku pojaw ił się w zborach apel o ofiarow yw anie przez każdego członka zboru jednej złotówki miesięcznie na cele ogólnokościelne. Jest to niewiele, czasem jeden przejazd tram wajem czy jedna ga
zeta. Nikt chyba nie powie, że jest to w y
górowane oczekiwanie. Ale by planow a
na suma w płynęła na konto ogólnoko
ścielne potrzeba jednego: systematyczno
ści w przekazywaniu tej monety skarbni
kowi w zborze. Gdy wszyscy ofiarują mało, zbierzem y dużo. N iektórzy pasto
rzy obawiają się, że trudno będzie otrzy
mać te złotówki od wszystkich członków
zboru i dlatego decydują się całą kwotę w ziąć z kolekt niedzielnych. Może to być jed n ak znaczny uszczerbek dla b u dżetu zboru. Czyż nie lepiej dobrze zo r
ganizować zbieranie tej kościelnej skład
ki i przy okazji uczyć się naw zajem sy
stematyczności, wierności w małym?
System atyczności uczymy nasze dzieci.
Uczymy póki są małe. Bo czym skorupka za m łodu nasiąknie itd. Ale chyba jakoś ta nauka nie bardzo w nas wchodzi skoro my, dorośli, dajemy się porywać akcjom.
O czekujem y, na przykład, na dobrą e- wangelizację, która nas duchowo zm obi
lizuje. M łodzież lubi ogólnopolskie zlo
ty; nierzadko żyje takim wydarzeniem ca
ły rok - do następnego zlotu. Podnosi nas na duchu wielka akcja charytatywna, któ
rej skutkiem jest zebranie olbrzymiej su
my. Wtedy dajemy sporo, czujemy wręcz, że daliśm y z siebie praw ie wszystko.
O bawiam się, że przypom ina to trochę reanimację. Ożywianie kogoś, kto umiera z braku dbałości o w łaściw e odżyw ia
nie, higieniczny tryb życia, ruch. Dzieje się tak dlatego, bo nie odżywiamy się sy
stem atycznie najlepszym pokarm em dla ducha człowieka, Słowem Bożym. W za
bieganiu zapom inam y o system atycznej modlitwie, dzięki której moglibyśmy być skuteczniejsi. Nie dbamy o system aty
czne odkładanie dziesięciny, która prze
cież należy do Pana, nie troszczymy się o stałe w spieranie dzieła P ańskiego. Nie pamiętamy, że jesteśmy solą ziemi, świat
łością świata i ewangelizowanie pozosta
wiamy specjalistom.
A tak niew iele potrzeba w tym nowym roku: codziennie 25 m inut dla Słow a Bożego i 15 m inut dla m odlitwy, jednej złotów ki m iesięcznie dla całego K ościo
ła, je d n ej osoby p rzyprow adzonej do C hrystusa w tym roku. M am nadzieję, że w szyscy chcem y usłyszeć: „Dobrze, sługo dobry i wierny! N ad tym, co m a
łe, byłeś wierny, w iele ci pow ierzę; w e
jd ź do radości pana swego".
Systematyczność 2
Charakter a pomazanie 3
Szukałem prawdy 6
Korzeń wszystkich grzechów 8
Kanał TV 23 12
Bramy nieba
i płomienie piekła 13
Bez pośpiechu, niepochopnie 15 Rozważania o posłuszeństwie 16
Smutna wiadomość 17
Papież Antychrystem? 18 Królestwo Boże
a ekonomia cz. 4 20
Jak żyć w trudnych czasach 21 Idąc na cały św ia t 23
Listy 24
Wiadomości ze św iata 25
Wiadomości z kraju 26
Wiadomości polonijne 26 Na półce z książkami 27
UWAGA CZYTELNICY W porozumieniu ze Służbą Katechetyczną Koś
cioła Zielonoświątkowego, od tego numeru do
datek dla dzieci ukazywać się będzie oddzielnie.
Decyzję podjęto z uwagi na fakt, że „Mały chrześcijanin" nie zawsze był oczekiwany tam, gdzie go wysyłano. Może więc lepiej, aby uka
zywał się w takiej ilości, na jaką będzie zapo
trzebowanie. Stąd prośba, aby zainteresowane osoby i zbory kontaktowały się bezpośrednio z siostrą Danutą Hukisz, ul. Malwowa 40A, 60-340 Poznań, tel. 068/676488.
K azim ierz Sosulski
Fot, na okładce: „Idź, p a ś ow ieczki m oje" - rzeźba znad Jeziora G alilejskiego_________________________________
Wydawca: Naczelna Rada Kościoła Zielonoświątkowego w Polsce. Rada Programowa: Michał Hydzik, Marian Suski, Kazimierz Sosulski, Edward Czajko, Mieczysław Czajko. Zespól redakcyjny: Kazimierz Sosulski (redaktor naczelny), Edward Czajko (redaktor), Ludmiła Sosulska (redaktor), Sławomir Kasjaniuk (skład komputerowy), Sławomir Bednarski (opracowanie graficzne), Artur Mikuła (administracja).
Adres: Miesięcznik »Chrześcijanin«, ul. Sienna 68/70, 00-825 Warszawa, tel (0-22)248575, w.25, fax 6204073.
Konto: Kościół Zielonoświątkowy, Miesięcznik »Chrześcijanin« PKO BP V O/Warszawa, nr: 1557-350802-136.
Prenumerata krajowa: pojedyncza roczna - 18 zł; półroczna - 9 zł; zbiorowa (od 5 egz.) roczna - 16,20 zł;
półroczna - 8,10 zł. Należność prosimy wpłacać na konto lub przekazem pod adresem redakcji.
Roczna prenumerata zagraniczna: Czechy, Słowacja, WNP - 12 USD; Europa - 18 USD; Ameryka Płn. - 24 USD; Australia i Ameryka Płd. - 30 USD. Do krajów zamorskich wyłącznie poczta lotnicza. Prenumeratę zagraniczną można wpłacać na dwa sposoby: (1) przelewem bankowym na konto; (2) czekiem wystawionym na nazwisko redaktora naczelnego przysłanym do redakcji. Każda wpłata zagraniczna zostanie potwierdzona.
Nazwa miesięcznika prawnie zastrzeżona. Pismo ukazuje się od 1929 roku. IN D EK S 35462
2 t e M " 1 1-2/96
MMN
mm
CHARAKTER
r
# Tych, którzy kiedykolwiek m zwiedzać będą starą część Jerozolimy zachęcam, aby nie ominęli jej starych murów. Aby przystanęli w ich cieniu i podziwiali kunszt budowniczych sprzed około 2500 lat.
W jaki sposób transportowano te wielotonowe bloki skalne z odleg
łych kamieniołomów, a następnie precyzyjnie je układano bez użycia współczesnej techniki, pozostanie już zapewne na zawsze tajemnicą. Aż trudno uwierzyć, że dokonali tego lu
dzie, którzy jeszcze tak niedawno by
li niewolnikami króla Nabuchodono- zora, i że kierował nimi człowiek, który nie posiadał w tym względzie doświadczenia.
Opis procesu odbudowy murów znajdujemy w księdze Nehemiasza.
Jest ona często nazywana księgą od
rodzenia, ale także i podręcznikiem dla liderów, bowiem problemy Nehe
miasza są typowymi problemami większości liderów, a zastosowane przez niego metody ich rozwiązywa
nia są do dziś praktykowane przez wielu mądrych przywódców. I wszę
dzie tam, gdzie wdrożone zostały za
sady Nehemiasza, jego sukcesy stały się również sukcesami liderów.
Kim był N ehem iasz? Niew iele możemy się dowiedzieć o nim i je go rodzinie; wiem y jedynie, że był synem Chekaliasza. U rodził się w niew oli babilońskiej i pełnił za
szczytny urząd podczaszego na dworze perskiego króla Artakser- ksesa I. Jednak Bóg posłużył się Nehemiaszem nie ze względu na je go stanowisko, lecz ze względu na jego prawy charakter.
L ID E R -J A K I MA BYĆ?
Z przykrością muszę zauważyć, że w większości współczesnych uni
wersytetów, szkół - i to nie tylko świeckich - szczególny nacisk kła
dzie się na przekazanie jak najwięk
szej dawki wiedzy. Kościoły poszu
kują przywódców umiejętnych, ob
darowanych, utalentowanych. Często oczekuje się ponadto, że będą to lu
dzie z charyzmą, pomazani, inaczej mówiąc - działający w mocy. Z ca
łą pewnością jest to ważne i prawid-
3
M H H H I
łowe, ale niebezpieczne staje się wówczas, gdy nie zwraca się przy tym dostatecznej uwagi na prawy charakter. Zaś brak równowagi mię
dzy właściwym charakterem a mani
festacją darów i m ocy Bożej może doprowadzić do wielu problemów.
Jestem przekonany, że Bóg prag
nie, aby było jak najwięcej ludzi, któ
rych życie cechować będzie zarówno prawy charakter, jak i chodzenie pod namaszczeniem Ducha. Niestety, sto
sunkowo niewiele mówi się na temat kształtowania charakterów, a zwła
szcza charakterów liderów, w poró
wnaniu do tego, ile współcześnie się głosi na temat pomazania i mocy.
W łaśnie dokładnie tak dzieje się w świecie. Niewiele tam zwraca się uwagi na charakter, na prawe, m o
ralne postępowanie. Nie zawsze są to najważniejsze sprawy dla współ
czesnych społeczeństw. Najczęściej o w artości przyw ódcy w oczach jego zwolenników stanowi: talent, odwaga, popularność lub stan po
siadania. Idole współczesnego spo
łeczeństw a, a zw łaszcza m łodzie
ży, to ci, którzy pod względem po
siadania, talentów, odwagi i popu
larności wybili się ponad przecięt
ność; oni fascynują, przyciągają tłu
my, narzucają styl życia, dyktują modę. M ało kto m yśli o charakte
rze tych w zorców , o gorszącym często sposobie ich życia, o dro
gach, którymi doszli do sukcesu.
Słuchałem kiedyś prowadzonego w studiu telewizyjnym wywiadu z osobą ubóstwiającą Michaela Jackso
na. Zauważyłem, że nawet zewnę
trznie osoba ta upodobniła się do wy
glądu swego idola. Gdy prowadzący wywiad zapytał, czy nie przeszka
dzają jej kontrowersje wokół sposo
bu jego życia, telewidzowie mogli u- słyszeć odpowiedź: To mnie nie inte
resuje, to jego prywatna sprawa.
Choć jednak taki sposób patrzenia staje się coraz powszechniejszy, to wszakże nas, chrześcijan, Słowo Bo
że zobowiązuje do zupełnie innej po
stawy. Nie pozwala nam kopiować wzorców tego świata (Rz 12,1-2).
Z całą pewnością Bożym pragnie
niem jest, aby wszyscy wierzący lu
dzie, a już zwłaszcza liderzy, cecho
wali się prawym, godziwym charak
terem oraz chodzili pod pomazaniem Ducha Świętego.
Chwała Bogu, że tu i ówdzie co
raz częściej zaczyna się podkreślać konieczność właściwej równowagi między charakterem a pomazaniem.
Musimy zwrócić na to baczniejszą u- wagę, gdyż Biblia ostrzega nas, iż w dniach ostatecznych pojawi się moda na styl życia pozbawiony troski o prawość charakteru (2Tm 3,1-9).
C H A R A K T E R - - O CO TU CH O D ZI?
Polski wyraz „charakter” brzmi dosłownie tak jak greckie słowo - charakter, które oznacza: wyobraże
nie, wizerunek, podobizę i wywodzi się od słowa charasso, które ma wie-
Bóg pragnie, aby było jak najwięcej ludzi, których
życie cech o w a ć będzie zarówno prawy charakter,
jak i chodzenie pod nam aszczen iem Ducha.
Charakter człowieka w ierzącego powinien być odbiciem , w yobrażeniem ,
podobizną Chrystusa.
le znaczeń: ostrzyć, zaostrzać, ryć, rzeźbić, umieszczać na czymś napis.
W ywodzi się ono z praktyki bicia m onet i odnosi do czynności odcis
kania stemplem czyjejś podobizny na monecie.
W N ow ym Testam encie słowo to występuje tylko raz, w Hbr 1,13, gdzie autor stw ierdza, że Chrystus jest wyobrażeniem, odbiciem Bożej
istoty.
Natomiast charakter człowieka wierzącego powinien być odbiciem, wyobrażeniem, podobizną Chrystu
sa. Jest to ślad odciśniętego na na
szym życiu stempla, wzorca, jakim jest Chrystus.
Musimy także pamiętać, że w od
różnieniu od pomazania, które jest darem łaski, kształtowanie charakte
ru rozpoczyna się w chwili, gdy
człowiek nawraca się do Jezusa, a potem proces ten trwa przez całe ży
cie chrześcijanina. Mówiąc obrazo
wo, przez całe nasze życie Boży stem pel- jeśli się mu tylko poddaje
my - odciska na nas swoje podobień
stwo. A więc nie jest to, jak w przy
padku pomazania, akt jednorazowy, spektakularny, ale długotrwały pro
ces. Jego intensyfikacja ma miejsce zwłaszcza wówczas, gdy znajdujemy się poza zasięgiem ludzkich oczu, gdy obracamy się na kole Niebiań
skiego Garncarza, który kształtuje nas według swego wzorca.
Lektura Nowego Testamentu do
starcza nam wielu argumentów, iż Bóg nie tylko pragnie, ale też uczynił wszystko, co jest nieodzowne dla rozwijania w nas prawego charakte
ru. ,J3oska jego moc obdarowała nas wszystkim co jest potrzebne do życia i pobożności, przez poznanie tego, który nas pow ołał przez własną chwałę i cnotę. Przez którego daro
wane nam zostały drogie i najwięk
sze obietnice, abyśmy przez nie stali się uczestnikami boskiej natury...”
(2P 1,3-4).
Jeśli jednak człowiek nie dokłada starań, aby w zrastać w praw ości charakteru, uważany jest przez Bo
ga za ślepego i krótkow zrocznego (2P1,9).
M oże się też zdarzyć, iż wtedy, gdy wierzącemu brakuje samody
scypliny w kształtowaniu swego cha
rakteru, Pan, mając na względzie nie- odzowność tego człowieka w Bo
żym Królestwie, może z łaski swojej przewidzieć przeżycia i okoliczno
ści, które się do tego przyczynią.
Większość, jeśli nie wszyscy Boży liderzy, byli poddani takim okoli
cznościom, które stwarzały okazję kształtowania właściwego charakte
ru. Dotyczy to Abrahama, Mojżesza, Eliasza. Nawet Chrystus, choć był synem Boga, przeszedł przez do
świadczenia, które wykształtowały w Nim cierpliwość (Hbr 5,7-8).
DLA CZEG O DOŚW IADCZENIA?
Zwróćmy uwagę na niektóre tylko powody, dla których Bóg decyduje się wprowadzać nas w różne sytua
4 1-2/96
cje zwane doświadczeniami albo og
niem (Jk 1,2-4; Lk 3,16).
Przede wszystkim czyni to dla uja
wnienia ukrytego grzechu.
Nasza cielesna, stara natura stawia sobie za cel ukrycie za wszelką cenę sekretnych, grzesznych dziedzin na
szego życia, a to uniemożliwia wła
ściwy rozwój duchowy oraz kształ
towanie w nas natury Chrystusa.
Tymczasem Bóg jest zainteresowa
ny ich obnażeniem, gdyż w odróż
nieniu od nas wie, iż prędzej czy później one się ujawnią i zburzą na
sze życie i służbę. Z reguły stale postępujemy jak Adam, który skrył się przed Bogiem, gdy stwierdził, że zgrzeszył (lM oj 3,8) albo Kain któ
ry uciekał ze swoim grzechem sprzed Bożego oblicza (lM oj 4,16.
Z Nowego Testamentu wynika, iż jednym z najważniejszych celów ze
słania Ducha Świętego na ziemię jest badanie stanu człowieka i objawia
nie mu grzechów (J 16,9; IK or 2,10-11). Brak reakcji ze strony wie
rzącego na owo objawianie prowadzi z reguły do wewnętrznych konflik
tów między naszą starą i kształtowa
ną w nas naturą Boga.
Słowo „objawiać” znaczy tyle sa
mo, co wyjąć z kąta, a więc z ja kiegoś ukrycia. Słowo „ukryć” zna
czy schować przed wzrokiem. A więc Bóg usiłuje wyjąć z kąta ukry
te grzechy, człow iek zaś w swej nieodpow iedzialności usiłuje trzy
mać je ukryte w ciem nych zakąt
kach swego życia. Biblia stara się przybliżyć nam i zalecić postawy ludzi, którzy w dążeniu do praw o
ści charakteru wołali: „Ukryte błędy (grzechy) odpuść m i!” (Ps 19,13).
Jednocześnie,dla przestrogi, stawia nam przed oczami przykłady ludzi o postawach przeciw nych. W każ
dym takim wypadku zawsze istnie
je ogromny kontrast między błogo
sławionym, przykładnym począt
kiem życia takich ludzi, a skandali
cznym, gorszącym końcem ich dni.
Zaczynali dobrze, a kończyli naj
częściej tragicznie. Zarówno ich ży
cie jak i służba zostały praw ie za
wsze skompromitowane.
Ten nie wyznany, ukryty grzech przyczynił się do upadku wielu sług Pańskich, a ich koniec powodował
niekiedy więcej szkody i zgorszenia niż było powodów do zbudowania w czasie całej ich wcześniejszej działal
ności. W tym momencie chciałoby się sparafrazować rozpaczliwy, trzy
krotny okrzyk Dawida: Jak mogło dojść do tego, że upadli ci wielcy bohaterzy? (2Sm 1,17-27). A to tym bardziej, iż Dawid stawia te py
tania pośród opisu niezwykłych czy
nów dokonanych przez Saula.
Jakże wielu ludzi zaczynało w ten sposób! Ich służba była godna podziwu, pełna piękna i często spektakularnych zwycięstw, a koń
cowy jej etap, niestety pełen jest kompromitacji i zgorszenia. Dlacze
go? Jednym z powodów było pozo
stawienie ukrytego grzechu, nie pod
jęcie z nim walki i toczenie jej aż do całkow itego zwycięstwa. Tak więc nie wystarcza fakt, iż Bóg w i
dzi i zna ukryty grzech. On chce go nam objawić, gdyż tylko wtedy, gdy świadomie dokładamy starań, współpracując z Bożą łaską, m oże
my odnieść nad nim zwycięstwo.
BIBLIA PRZESTRZEGA
N iech przedstaw ione niżej po
krótce przykłady niektórych tragi
cznych życiorysów będą dla nas wszystkich, a zwłaszcza pastorów, ew angelistów , diakonów ,znakiem ostrzegawczym, przestrogą na wzór przysłowiowego słupa soli, w który zamieniła się nieostrożna żona Lota (Lk 17,32).
1. SAUL (lSm 10)
Początek: namaszczony na króla, od
ważny w działaniu, odnoszący zwy
cięstwa, doskonały przywódca, po
słuszny swemu ojcu.
Grzech: niezależny duch.
Skutek: pozbawiony królestwa, usi
łujący zabić Dawida, szukający rady wróżki, odrzucający własnego syna, tragiczna śmierć.
2. DAWID (lS m 17)
Początek: namaszczony na króla, wielki przywódca, piewca chwały Pana, lojalny, mężny, gorliwy.
Grzech: pożądliwość.
Skutek: wszeteczeństwo, m order
stwo, kłamstwo, śmierć syna, proble
my w rodzinie.
3. SALOM ON (2Krl 1,7-12) Początek: namaszczony na króla, czło
wiek modlitwy, budowniczy świątyni, nieprzeciętny umysł.
Grzech: chciwość, duma.
Skutek: odwrócił się od Boga, stał się bałwochwalcą.
4. SAMSON (Sdz 14-16)
Początek: ofiarowany Bogu, pełen mocy, używany przez Boga, czło
wiek wiary, wyzwoliciel.
Grzech: pożądliwość.
Skutek: zwiedziony, pozbawiony mocy, oślepiony, uwięziony, stracił namaszczenie, stał się pośmiewis
kiem, tragiczna śmierć.
5. GEDEON (Sdz 6-8)
Początek: wybrany przez Boga, po
wołany przez anioła, zburzył posągi Baala, odważny, wyzwoliciel.
Grzech: duma z osiągnięć i mocy.
Skutek: odrzucony przez Boga, wprowadził grzech bałwochwalstwa.
6. LUCYFER (Ez 28; Iz 14,12-20) Początek: pełnia piękna, doskonały, namaszczony, muzyczny lider w niebie.
Grzech: duma.
Skutek: zamieniony w węża, źródło grzechu, zwodniczy duch, ojciec kłamstwa, zrzucony z nieba.
Wszyscy wymienieni (i wielu im podobnych) zaczynali w splendo
rze, a kończyli najczęściej tragicznie pokonani. W arto zauważyć, że na początku swej służby charakteryzo
wali się pokorą, m ądrością, wiarą, gorliwością i namaszczeniem. Przy
kłady te niech stanowią więc dla nas przestrogę. Pozostawianie w sobie choćby najm niejszego grzechu jest tragicznym zagrożeniem. Apostoł Paweł podejmując ten temat ostrze
ga, abyśmy innym głosząc, sami kie
dyś nie zostali odrzuceni (IK or 9,23-27).
Celem Bożego ognia jest ponadto usunięcie wszelkiego „żużla” z na
szego życia. Słowo „oczyszczać” o- znacza wysubtelniać, zmieniać za pom ocą ognia. Słowo „żużel” zna
czy: niepotrzebna piana, bezużyte
czne cząstki, coś bezwartościowego.
Gdy Jan Chrzciciel wydawał świa
dectwo o Jezusie, powiedział, że w jego ręku jest wiejadło, by oczyścić klepisko swoje i oddzielić plewy od
5
ziama (Mt 3,12). Tak jak nieustannie chrzci Pan Duchem Świętym (Lk 3,16), tak też i nieustannie oczy
szcza (chrzcząc) swój lud w ogniu doświadczeń.
ZANIM PO W RÓ CI...
Sądzę, że przed powtórnym przyj
ściem Pana, Kościół będzie przecho
dził przez swego rodzaju chrzest. O- gień wypalać będzie żużel, a Boże wiejadło oddzielać będzie ziarno od plewy. Kościół zaś to wszyscy wie
rzący wraz ze swymi przywódcami.
Tak więc to my wszyscy będziemy poddani procesowi oczyszczania.
Dotyczy to wszystkich, którzy przy
jęli zbawienie przez śmierć Chrystu- sa.To w nas następować będzie wy
palanie, przewiewanie, rozgranicza
nie pomiędzy tym co święte i czyste a tym, co plugawe.
W tych, którzy się temu proceso
wi nie poddadzą, następować będzie
proces zepsucia, dalszego opanowa
nia przez nie usunięty grzech, w tych zaś, którzy z pokorą będą się o- czyszczać, następować będzie błogo
sławiony proces oczyszczania (Dn 12,9-10; Obj 22,11; Prz 25,4; Iz 1,25; Ez 22,18-19; Ps 51,9; J 15,2).
Trzecim celem Bożego ognia jest przekształcenie nas na podobieństwo Chrystusa. Proces takiej przemiany opisany jest przez ap. Pawła w 2Kor 3,18: ,M y wszyscy tedy, z odsłonię
tym obliczem, oglądając jak w zwier
ciadle chwałę Pana, zostajemy prze
mienieni w ten sam obraz, z chwały w chwałę, ja k to sprawia Pan, który jest Duchem”.
Słowo „przemieni” w języku grec
kim brzmi metamorphe i oznacza zmianę z jednej formy w drugą, inną.
Dlatego jeśli ktoś w radykalny spo
sób zmienił styl swego życia, mówi
my, że przeżył m etamorfozę, czyli przemianę. Garncarz bierze garść bezkształtnej gliny, kładzie ją na
garncarskim kole i przy pomocy de
likatnego dotyku swoich rąk, a po
tem przez zanurzenie w ogniu, nada
je tej glinie całkowicie inną formę.
Chrześcijanie, to ludzie przecho
dzący podobny proces przemiany. Ich grzeszna natura pod wpływem dotyku Niebiańskiego Garncarza oraz Jego ognia, z dnia na dzień, jeśli się tylko Mu poddają, coraz bardziej i bardziej upodabnia się do natury Chrystusa.
Oczywiście, mogą zaistnieć przy
padki nie poddawania się woli Garn
carza i błogosławionym skutkom Je
go ognia. Wówczas człowiek zastyga w swej starej, nieprzemienionej for
mie, pełnej kanciastych rogów, pęk
nięć, niedoszlifowanych raniących krawędzi.
M ichał Hydzik
ŚWIADECTWO
w m m m m
„Powstaną bowiem fałszyw i mesja
sze i fałszywi prorocy i czynić będą znaki i cuda, aby, o ile można, zwieść wybranych” (Mt 24,24).
M oją przygodę z Orientem roz
począłem 21 lat temu od przygoto
wania referatu o wojnie japońsko- amerykańskiej na lekcję historii. Od tej chwili chłonąłem wszystko co do
tyczyło Japonii (a parę lat później Chin, Indii, Tybetu). Ćwiczenia ka
rate przygotowały grunt na spotkanie z buddyzmem zen, a joga (jeszcze w liceum) przybliżyła okultyzm, reinkarnację, prawo karmy itp.
Zdałem maturę i rozpocząłem studia na wydziale chemii Uniwersy
tetu Jagiellońskiego. Oczywiście na początku chodziłem do kościoła, jeź
dziłem na pielgrzymki i wycieczki z duszpasterstwa akademickiego. Na tychże wycieczkach prowadziło się długie nocne Polaków rozmowy o
Medytowanie bywa niebezpieczne. Przypomina powierzenie steru myśliwca rączkom kilkuletniego chłopczyka,
który dopiero co nauczył się robić papierowe samolociki,
a chciałby zostać pilotem.
wolności, zniewoleniu i śpiewało pieśni legionowe. Nie przypominam
sobie, by ktoś robił użytek z Biblii.
Jednocześnie, dzięki bogatym biblio
tekom Krakowa, mogłem kontynuo
wać swoje pozachemiczne zaintere
sowania. Kontakt z klubem radieste
tów jeszcze te zainteresowania po
głębił. Otworzyła się dla mnie bogata rzeczywistość New Age. Czego tam nie było! A więc: makrobiotyka, zie
larstwo, wahadełka i różdżki, magia Kahunów, wychodzenie z ciała (po tym eksperymencie trzy dni wraca
łem do równowagi), bioenergotera
pia, wszelkiego rodzaju wróżenie, a- strologia, pozytywne myślenie, do
skonalenie umysłu, afirmacje, spiry
tyzm, Różokrzyżowcy i parę innych rzeczy. Regularnie ćwiczyłem karate, a potem kung-fu. Poznałem bogaty świat ezoterycznej kultury Chin, ener-
6 1-2/96
gie jing i jang, chi, taoizm, akupun kturę. Oczywiście miałem też do czynienia ze sprawami, z którymi zaraz po pobieżnym kontakcie od ra
zu się rozstawałem, gdyż były dla mnie zupełnie nie do przyjęcia. Albo chodziło o całkowite idiotyzmy, al
bo też trzeba by bardzo dużo do
brej woli, by coś takiego zaak
ceptować. Do tego zaliczam całą denikenologię z jej kos
mitami, piram idy, teozofię.
Również tak niebezpieczne za
bawy jak rebirthing czy halu- cynogeny zostawiłem dla psy
chicznych kamikadze. Chociaż co do środków psychotropo
wych, to muszę się przyznać do jednej próby, po której zostały mi raczej bardzo nie
miłe wrażenia. Krótka rada dla poszukiwaczy prawdy:
trzymać się od tego z dale
ka! !! Wbrew zapewnieniom niektórych pseudo-psycho- logów Nowej Ery, nad tym nie można panować. I na pewno nie osiągnie się przez to Oświecenia.
Po spotkaniu z mnichem zen (tzw. warsztat) zacząłem regularną praktykę medyta
cyjną. Mój kontakt z kościo
łem zupełnie się rozluźnił (zacząłem się modlić w po
zycji lotosu) i w końcu, od chwili, gdy przed obliczem ro- siego zen przyjąłem schronienie w Buddzie, Dh armie i Sandze, został całkowicie zerwany.
Po jakimś czasie siedzenia w za- zen przed ścianą (od 30 m inut do 3 dni, z przerwą na sen oczywiście) nie stwierdziłem u siebie zbyt wiel
kich postępów , prócz osiągnięcia większej umiejętności koncentracji.
Cóż więc dalej? Do Krakowa przy
jeżdżali nauczyciele reprezentujący buddyzm tybetański z Europy i Azji. Zostawiłem zen, bo wadżraja- na dawała obietnicę o wiele szyb
szego rozw oju duchow ego (tak przynajm niej mi się wtedy w yda
wało). Pracowałem intensywnie ca
łym swoim ciałem , językiem i u- mysłem. W ykonyw ałem pokłony, recytowałem mantry oraz pogrąża
łem się w medytacji i wizualizacji.
W szystko to m iało na celu oczy
szczenie umysłu z zaciemnień oraz nagrom adzenie zasługi um ożliw ia
jącej mi szybszy postęp na ścieżce do stanu buddy. Być m oże jednak m oje praktykow anie było jeszcze
Dotyczy to zwłaszcza technik bud
dyzmu tybetańskiego, który jest konglomeratem różnorodnych prak
tyk. Podejście niektórych adeptów do tych spraw jest igraniem z og
niem (ale jest to poniekąd wina nie-
* *
* Z
zbyt mało intensywne,
lub, co wydaje mi się bardziej prawdopodobne, Bóg, którego gdzieś tam zostawiłem, jednak mnie nie opu
ścił i cierpliwie czekając tolerował to co robiłem.
M edytow anie wiąże się z doś
wiadczaniem bardzo różnorodnych stanów psychicznych i często bywa niebezpieczne. Podobnie jak to by
wa w przypadku choroby, gdy wzię
cie niewłaściwego lekarstwa może spowodować skutek odwrotny do za
mierzonego, tak i tutaj niewłaściwe podejście do m edytacji m oże za
kończyć się psychozą, nerw icą, a niekiedy naw et sam obójstw em .
których nauczycieli). Przypomina to pow ierzenie steru m yśliw ca rą
czkom kilkuletniego chłopczyka, który dopiero co nauczył się robić papierow e sam olociki, a chciałby zostać pilotem . Na szczęście moja sfera psychiczna przez ten okres nie ucierpiała.
Skończyłem studia i rozpocząłem pracę na uczelni. Oczywiście dalej praktykowałem. Kiedyś przypadko
wo moja koleżanka zauważyła, że mam różaniec medytacyjny i domyś
liła się chyba, że nie jest to ozdoba.
7
Od czasu do czasu rozmawialiśmy sobie, aż powiedziałem jej, że jestem buddystą. Próbowała mi przekazać coś niecoś o Bogu, ale ja miałem swego Buddę, bodhisattwów, medy
tację i to mi wystarczało. Trwało to w sumie parę lat. Co prawda kiedyś poprosiłem Bożenę, o której wie
działem, że należy do Kościoła Zielo
noświątkowego, o coś na temat da
rów Ducha Świętego. Chodziło mi konkretnie o dar języków. Przeczyta
łem „Dary Ducha Świętego“ R. Ulon- ski. Trochę się rozczarowałem, bo nie znalazłem tam niczego, co by mi po
mogło opanować język japoński, ale też po raz pierwszy dowiedziałem się czegoś o sprawach,
o których miałem bar
dzo mgliste pojęcie.
Już wtedy powinienem się był zastanowić nad jedną rzeczą. Niektó
rzy „buddyści“ twier
dzą, że chrześcijaństwu brak doświadczenia te
go, w co się wierzy.
Książka Ulonski m ó
wiła coś zupełnie inne
go. Przedstawiała bar
dzo konkretne doświadczenie. Nie przejąłem się jednak tym zbytnio.
Dyskusje trwały nadal, bez rezultatu, ale częściej.
Jest takie powiedzenie, że „kropla drąży kamień nie siłą, lecz często
ścią spadania“ . W krótce Bożena, wiedząc że interesuje mnie również problematyka New Age, podsunęła mi „Zwiedzione chrześcijaństwo“
D. Hunta. „Co za bzdura!“ pomyśla
łem po przeczytaniu książki za pier
wszym razem. „Facet wszystko kry
tykuje i we wszystkim widzi siły Szatana.” Wypisałem wszystkie za i przeciw. Przeczytałem książkę po raz drugi... „W pewnym sensie ma ra
cję, ale...“ Po przeczytaniu jej po raz trzeci i czwarty doszedłem do wniosku, że jednak ma rację. Ale za
raz, zaraz, przecież Hunt nic nie wspom ina o buddyzmie, czyli jest to O.K. Ledwo skończyłem Hunta, a już dostaję kasety z nagraniami De- reka Pince’a i Billy Grahama. To również przyjąłem, bo przecież na
leży poznać argumenty strony prze
ciwnej, jeżeli chce się prowadzić
konstruktywny dialog. Zacząłem na
wet w miarę dokładnie czytać Bib
lię (wcześniej poszukiw ałem tylko wzm ianek o UFO i reinkarnacji).
Oczywiście celem m oich studiów było w ykazanie, że B udda już wcześniej nauczał o podobnych sprawach, o których m ówił Chry
stus, więc nie ma sensu się naw ra
cać. Jeszcze więcej m edytowałem , zacząłem studiować pojęcie pustki w buddyzm ie. Chciałem się skon
taktować z kimś, kto mógłby mi u- dzielić dalszych rad co do praktyki (napisałem naw et do Dharm asai w Indiach), ale zawsze coś mi stawało na przeszkodzie (potem się dow ie
działem, że od pe
wnego czasu grupa m odlitew na prosiła Boga o moje nawró
cenie).
We wrześniu ubiegłe
go roku byłem na spotkaniu z nauczy
cielem, u którego pa
rę lat temu przyjm o
wałem schronienie w tradycji wadżrajany, ale tym razem po spotkaniu nie wypełniała mnie ra
dość i energia. Odczuwałem wręcz pewną pustkę... Coś zaczęło pękać.
I tak pew nego w ieczoru, kiedy skończyłem medytację i słuchałem kolejnej kasety (chyba Billy Graha
ma) usłyszałem zachętę, żeby wstać, jeśli chce się zaprosić do swego serca Chrystusa. - W stać - nie wstać? W stałem jednak z łóżka i powiedziałem chyba dość szczerze:
„Jezu, co mam robić?“ lub coś w tym rodzaju, nie pamiętam. Następ
nego dnia rano spałem trochę dłużej, nie medytowałem. Potem zdjąłem zdjęcia Buddów i Bodhisattwów z półki. Wieczorem, gdy położyłem się i słuchałem kolejnej kasety, kolega z pokoju (mieszkam w pokoju asy
stenckim) zapytał: Dlaczego dzisiaj nie medytujesz? - Chyba się nawró
ciłem - odpowiedziałem. Widząc je
go zaskoczoną, a nawet lekko ogłu
piałą minę, wyjaśniłem mu co zaszło.
Jest to początek całkiem innej histo
rii. Alleluja! Chwała Panu!
Andrzej Danel, 36 lat, Kraków
P
ośród wielu grzechów popełnionych przez chrześci
jan istnieje jeden, od które
go pochodzą wszystkie in
ne. Jest to grzech niewiary. Nie chodzi tu o niewiarę zatwardziałego grzesznika, agnostyka czy ateisty.
Boga najbardziej gniewa niewiara i zwątpienie tych, którzy nazywają się od Jego imienia.
Jeśli jesteśm y dziećmi Boga i wyznajemy, że należymy do Jezusa, a jednocześnie żywimy w sercu zwątpienie, strach i niewiarę, to wiedzmy, że zasmuca to Boga bar
dziej niż cokolwiek innego.
J A K BARDZO SER IO T R A K T U JE BÓ G G R Z E C H
NIEW IARY ?
„A chcę przypomnieć wam, któ
rzy raz na zawsze wiecie, że Pan wy
bawił wprawdzie lud z ziemi egip
skiej, ale następnie wytracił tych, którzy nie uwierzyli.” (Judy 5)
Juda przypomina nam, w jaki sposób Bóg reaguje na grzech nie
wiary, jak bardzo nienawidzi tego grzechu pośród swego ludu: wyba
wił swój lud z niewoli, ale później wytracił go, ponieważ nie uwierzyli.
„A to wszystko na tamtych przy
szło dla przykładu i je s t napisane ku przestrodze dla nas, którzy zna
leźliśmy się u kresu w ieków .”
(IK or 10,11)
Dzisiaj być może Bóg nie w yni
szczy swego ludu, jak to uczynił w Starym Testamencie. Dzisiaj Jego wyrok z powodu naszej niewiary ma wym iar duchowy i jest równie stanowczy! Nie umieramy fizycznie, lecz duchowo. W idzimy wszędzie wielu wątpiących, skarłowaciałych duchowo chrześcijan. Błąkają się tu i tam, chodzą od zboru do zboru i nie osiągają radości w Panu, ale zwyczajnie wątpią, hołubią w swym zatwardziałym sercu niewia
rę. Dzisiaj niew iara jest tak samo groźna, jak wtedy. Może nie zmieni
my się w słup soli, ale za to nasze serca stają się coraz twardsze, a my coraz bardziej zgorzkniali. Może nie zapadnie się ziem ia pod naszymi stopami aby nas pochłonąć, jednak wpadamy w przeróżne troski, kło
Zacząłemw miarę dokładnie czytać Biblię (wcześniej poszukiwa
łem tylko wzmianek o UFO i reinkarnacji)
s S e i e p i i nm
poty, problem y rodzinne. Nie, ze
wnętrznie nie giniemy, to w naszym sercu coś obumiera. Nasza miłość u- miera. Nasza ufność umiera. Nadzie
ja umiera. Wszystko to, co czyni na
sze życie z Jezusem bogatym, umie
ra z powodu niewiary.
Z pow odu niew iary obawiam y się wciąż starych grzechów drze
miących nadal w naszych sercach.
Odczuwam y strach przed pono
wnym wpadnięciem w nałogi, któ
re panow ały nad nami w cześniej.
Pomimo to wielu z pośród nas żyje w grzechu niew iary i nic sobie z tego nie robi. Nie bierzem y naszej niewiary serio. Żyjemy tak jak gdy
by Bóg patrzył na to z przym ruże
niem oka. A przecież to w łaśnie ten grzech otwiera nasze ciało i na
ry ch i dla których czynił cuda? „Ten lud czyni kłamstwem to wszystko co dla nich zrobiłem.”
Zastanów się przez chwilę i przypom nij sobie, co Bóg uczynił dla ciebie. Jakże często cię chronił!
W iluż potrzebach w yszedł ci na
przeciw! W yprow adził cię z róż
nych doświadczeń! Uczynił dla cie
bie rzeczy, które są niczym in
nym ,jak tylko wielkim cudem. Czy teraz więc, kiedy stoisz w obliczu now ego kryzysu, jeszcze ciągle u- fasz, że On m oże ci pom óc? Być m oże m yślisz: tym razem jest go
rzej, przez coś takiego jeszcze nie przechodziłem . A przecież każdy kryzys, który przechodziłeś, pow o
dował w ylanie Jego szczególnej
Bogu (...). A gdy Pan usłyszał w a
sze słow a, rozgniew ał się i tak przysiągł: N ikt z tych m ężów, z te
go pokolenia nie ujrzy ziemi dobrej, którą przysięgłem dać waszym oj
com” (5Moj 1,21-35).
Wszystko co powiedział Bóg Izrae
lowi odnosi się także do nas. Czy my również chcemy ściągnąć Jego gniew przez pełne niewiary postępowanie?
Apostoł Paweł napisał: „Bóg, któ
ry nie może kłamać, obiecał przed wiekami” (Tt 1,2), A także autor Li
stu do Hebrajczyków stwierdza: „A- hyśmy przez te dwu niewzruszone wydarzenia, co do których niemożli
wą jest rzeczą, by Bóg zawiódł, my, którzy ocaleliśmy, mieli mocną za
chętę (...)" (Hbr 6,18). Bóg mówi nam dzisiaj niedwuznacznie: Ja mo-
Dawid Wilkerson
KORZEŃ WSZYSTKICH GRZECHÓW
szego ducha na w szystkie inne możliwe grzechy!
Oto cztery powody dla których grzech niewiary jest tak niebezpie
czny i dlaczego Bóg tak bardzo go nienawidzi:
NASZA N IEW IA RA CZY N I Z BOGA K Ł A M C Ę
„Kto nie wierzy w Boga, uczynił go kłamcą, gdyż nie uwierzył świade
ctwu, które Bóg złożył o Synu swo- im" (U 5,10)
Pom yślm y o tych w szystkich okropnych grzechach, które popeł
nił Izrael na pustyni: rebelia, bałwo
chwalstwo, niew dzięczność itd., jednak żaden z tych grzechów nie pobudził Boga do gniew u tak jak niewiara!
„W tedy rzekł Bóg do M ojżesza:
Jak długo zniew ażać mnie będzie ten lud? Jak długo nie będą mi wie
rzyć mimo wszystkich znaków, które p o śród nich uczyniłem ?” (4Moj
14,11)
Bóg pytał Mojżesza, kiedyż wre
szcie zaczną mu ufać ci, pośród któ-
troski - On w yzw alał cię za każ
dym razem.
Zawsze, gdy Bóg cię wyzw ala, spodziewa się, że następnym razem zareagujesz spokojnie i będziesz natychmiast gotowy modlić się: Oj
cze, oddaję ci całą tę sytuację. Nie będę narzekał ani się m artw ił, po
niew aż Ty zawsze m i pom agałeś.
W iem , że tym razem także mnie wyswobodzisz.
Przez 38 lat zapom inali Izraelici słowa Boga i odrzucali wspom nie
nia o cudach. A ponieważ tak czę
sto szem rali, narzekali i grzeszyli niewiarą Bóg powiedział: „Wytracę ich zarazą i wygubię ich ” (4Moj 14,12). Mojżeszowi zaś wyjaśnił, że porzuca swój lud, gdyż nie chcą zdobyć się na to, aby mu zaufać.
„Oto Pan, B óg twój, dał ci tę zie
mię. W ejdź do niej i weź ją w p o siadanie (...) Nie bój się i nie lękaj się (...). Nie bójcie się ani się nie lę
kajcie. Pan, wasz Bóg, który idzie przed wami, będzie walczył za was tak samo, ja k to na waszych oczach uczynił w Egipcie (...). Lecz mimo to nie uwierzyliście Panu, waszemu
gę i chcę. Jak my jednak reagujemy na Jego słowa? Żaczynamy natych
m iast wątpić! Czy Bóg może to u- czynić? Czy uczyni to?
Czytamy Jego Słowo, słyszymy Jego obietnice z kazalnicy. Wróciw
szy jednak do swego domu, narzeka
my i szemrzemy, ponieważ nie wi
dzimy, aby natychmiast czynił to, co według nas powinien uczynić w da
nej chwili. Żyjemy pełni niewiary i zwątpienia!
Jeżeli słysząc wielkie i wspaniałe obietnice Boga nie zakotwiczymy ich w naszym sercu, a zachowujemy się tak, jak gdyby Bóg nas opuścił, to tym samym czynimy Boga kłamcą!
Niewiara współczesnego chrześcijanina jest gorsza niż ludzi Starego Przymierza,
ponieważ otrzymaliśmy o wiele większe obietnice
„Teraz zaś objął o tyle znamieni- ńzg słwżhf, o ile fg/zszego przymńe- rza jest Pośrednikiem, które ustano-
9
wionę zostało w oparciu o lepsze o- bietnice” (Hbr 8,6)
W Starym Testamencie Izraelici mieli obietnicę, Bożego błogosła
wieństwa, jeżeli będą posłuszni. N o
we Przymierze daje nam „lepszą o- bietnicę”. Daje nam moc, która nas do posłuszeństwa uzdalnia!
P R Z Y PO M N IJM Y SO BIE, CO BÓ G NAM O B IEC A Ł r Jego przykazania są wpisane w naszych sercach. Jego Duch jest w nas. Cały czas jest z nami Chrystus.
- Pojednanie z Bogiem. Uświęce
nie, łaskę i przebaczenie przez pro
stą pokutę i wiarę.
- Prawo proszenia o wszystko w imieniu Jezusa. Moc nad grzechem, m oc nad Szatanem. Żadna broń u- knuta przeciw ko nam nie może się ostać.
- Dostęp do tronu Ojca, u którego w każdym niebezpieczeństwie znaj
dziemy pomoc. Uwolnienie od po
kus. Życie w obfitości.
- Uciszenie przez prostą m odlit
wę i zaufanie. Pokój przewyższają
cy w szelkie ludzkie zrozum ienie.
W olność od strachu przez całe n a
sze życie.
T O W SZY STK O JE S T NASZE, D Z IĘ K I B O Ż E J O B IE TN IC Y
M imo tak wielkich obietnic, tak wielu chrześcijan żyje w strachu, zwątpieniu i zagonieniu, nie przesta
jąc się trapić. Nie wierzą Bogu i nie biorą Jego słowa na własność. Żyją tak, jak gdyby Bóg nigdy tych obiet
nic nie dał! Prawdą jest, że naszymi wrogami nie są Chetejczycy ani Ka- nanejczycy, ale grzech, nieposkro
mione żądze cielesne, duchowe wy
czerpanie, nieokiełznany styl życia.
Nowe i subtelne zło, z którym nie spotkały się poprzednie pokolenia.
Bóg obiecał jednak, że tam gdzie grzech się wzmaga, wszystko jedno jak subtelny czy potężny, tam zosta
nie wylana większa łaska,która nas uzdolni do walki z nim.
Paweł powiedział o Żydach:
„ Odłamane zostały z powodu nie
wiary” (Rz 11,20). Bóg upomina nas dzisiaj: „(...) nie wzbijaj się w p y
chę, ale się strzeż. Jeśli bowiem Bóg nie oszczędził gałęzi naturalnych, nie oszczędzi też ciebie. Zważ tedy na do
brotliwość i surowość Bożą wzglę
dem ciebie, o ile trwasz w dobroci, bo inaczej i ty będziesz odcięty”
(Rz 11,20-22). Także w Liście do Hebrajczyków jesteśm y ostrzegani:
„Bracia baczcie, żeby nie było cza
sem w kimś z was złego, niewierzą
cego serca, które by odpadło od Bo- ga żywego ( . . ( 3 , 1 2 ) . Nie chodzi o to, jak świętym albo sprawiedliwym jesteś we własnych oczach. Jeśli nie wierzysz Bożemu Słowu i nie tr
wasz w nim, jeśli nie pozwalasz, aby stało się częścią twojego życia, to grozi ci niebezpieczeństwo odejścia od Boga.
Poszukaj w Biblii i zobacz, że nie m a ani jednego przykładu na to, że Bóg pozostawia niewiarę bez kary!
On osądzał ją w każdym swoim dziecku, w każdym pokoleniu. M o
żesz zacząć od Ewy, która wątpiła w słuszność przykazań Bożych w ogro
dzie Eden. Przeczytaj później o tym jak oficer królewski został podeptany przez lud, bo nie uwierzył Bożemu Słowu, że dotknięta głodem Samaria będzie obfitować następnego dnia w żywność. Przeczytaj w końcu, jak się objawił ten sąd w czasach Jezusa: „1 nie uczynił tam wielu cudów z powo
du ich niewiary” (Mt 13,58).
Nie ma przykładu na to, aby Bóg patrzył z wyrozumiałością na nie
wiarę i na pewno też nie będzie tego czynił w tych ostatecznych dniach!
PR Z E Z N IE W IA R Ę TR A C IM Y W IE L E Z T E G O , C Z E G O UCZY NAS B O ŻE SIO W O
„ (...) Tamtym słowo usłyszane nie przydało się na nic, gdyż nie zostało powiązane z wiarą tych, którzy je u- słyszeli” (Hbr 4,2)
Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym, dlaczego uczniowie nie zro
zumieli dróg Jezusa i zamiarów Bo
żych? Dlaczego po trzech latach przebywania z Jezusem byli ciągle ślepi i nieprzygotowani na to, co miało nastąpić? Dlaczego ich pozna
nie krzyża i zmartwychwstania było tak ograniczone?
Ponieważ nie słuchali z wiarą!
WSZET K N O -
ROZPUSTA j c z E l(l W A N IA jNIECZY- STO N IEN A
w iś ć LMi z a z d r o ś ć ) [f p,JArsh
STW O G N IE W
Z A B Ó J STW O O B Ż A R
STW O W R O -
BAŁW O
C H W A L S T W O ^ T W O
C U CZA RY
Jezus nieustannie musiał ich upomi
nać: „O głupi i gnuśnego serca, by uwierzyć we w szystko, co p o w ie
dzieli prorocy” (Lk 24,25). „Czemu jesteście bojaźliwi, m ałow ierni”
(Mt 8,26). Oni m ieli tylko m ałą wiarę. Dlatego ich drżące serca po
zostały puste, nieprzygotow ane, ślepe. Bo nie uwierzyli.
Jeżeli Jezus dziwił się niewierze ludzi Jego czasów, to co musi sądzić 0 nas, współczesnych?
Jeżeli Boże Słowo nie jest przyjęte z wiarą, jeżeli nie prosimy Boga, a- byśmy dzięki Jego mocy mogli żyć zgodnie z Jego słowem, to wybiera
my sobie w końcu tylko to, co jest dla nas przyjemne. Są to przeważnie błogosławieństwa i słowa pociechy.
Ostrzeżenia, wymagania i karcenie puszczamy z wiatrem.
Aby Boże Słowo mogło być przy
jęte przez naszego ducha, który z kolei oddziałuje na naszą osobowość 1 nasze zrozumienie, tak że nigdy nie zapomnimy tego, co Bóg do nas po
wiedział, niezbędne jest zaufanie.
N IEW IA R A T Ł U M I KAŻDĄ ZA ŻY ŁO ŚĆ Z B O G IEM W naszych zborach często słyszy
my o społeczności z Panem w modlitwie. Można się jednak modlić przez cały dzień, m ożna płakać i z głośnym jękiem zanosić modlitwy, m ożna wstawiać się za cały świat, czy też wyznawać Jezusowi naszą miłość do Niego, a mimo to wszy
stko to może być bezużyteczne i bezwartościowe. Wszystkie modlit
wy świata nie przydadzą się na nic, jeśli nie są połączone z wiarą!
„Bez wiary nie można podobać się Bogu, kto bowiem przystępuje do Boga, musi uwierzyć, że On istnieje i że nagradza tych, którzy Go szuka
j ą ” (Hbr 11,6). W szystkie godziny spędzone na modlitwie i „czekanie na Jego obecność” na nic się nie przydadzą, dopóki wiara nie zapuści w naszym sercu korzeni. „Niech prosi z wiarą, bez powątpiewania;
kto bowiem wątpi podobny je st do fa li morskiej, przez wiatr tu i tam miotanej. Przeto niech nie mniema taki człowiek, że coś od Boga otrzy
m a” (Jk 1,6-7).
Jeżeli się modlisz choćby nawet dwie godziny, a jednocześnie nie masz w wiary, że On odpowie na twoje modlitwy, to po prostu przez cały czas Mu się naprzykrzasz! Być może odczuwasz, że jesteś dobry albo święty, ale w rzeczywistości dajesz Bogu tylko dwie godziny niewiary i zwątpienia. Równie dobrze możesz iść na zakupy albo na ryby.
Są chrześcijanie, którzy mówią, że codziennie się modlą i płaczą przed Panem, ale wciąż bez żadnych rezul
tatów. Ciągle są przygnębieni i przy
tłoczeni. Dzieje się tak dlatego, gdyż po prostu naprzykrzają się Panu przez to, że stają przed Nim bez przekonania, że On uczyni to, co obiecał. „(...) I wszystko o co
kolwiek byście prosili w modlitwie z wiarą otrzymacie” (Mt 21,22).
Izraelici spędzili z Bogiem po
nad 38 lat.To tak, jakbyśm y co
dziennie m ieli nabożeństw a. M ieli ze sobą Arkę Przymierza, codzien
nie składali ofiary, prow adził ich słup ognia, m ieli w reszcie kazno
dzieję, który rozm aw iał z Bogiem twarzą w twarz. Pomimo tego Bóg rozgniew ał się na nich i w szy
stkich ukarał śmiercią. Z powodu Bożego gniew u w szyscy zostali w ygubieni na pustyni. Dlaczego?
Poniew aż w szyscy oni byli pełni niewiary i zwątpienia! Pismo mó
wi o nich: „I wszyscy ten sam na
p ó j duchowy pili, pili bowiem z du
chowej skały, która im towarzyszy
ła, a skałą tą był C hrystus” (IK or 10,3-4). Pom im o tych błogosła
w ieństw i opieki Bożej nie m ieli wiary w siebie! Całe życie spędzili w uczynionym przez siebie piekle strachu, zwątpienia i niepewności.
W ielu chrześcijan, których zna
my, żyje w duchowym ubóstwie.
W ielu z nich nie jest w stanie roz
wijać swej wiary, ponieważ wyda
rzyło się coś, co spowodowało, że zwątpili w Bożą miłość. Być może umarł im ktoś bliski, albo niewinne dziecko cierpi na nieuleczalną choro
bę, chociaż jego rodzice przez całe życie wiernie służyli Bogu. M ówią oni: Ja po prostu tego nie rozumiem.
Jak mogę zaufać Bogu, jeżeli nie ro
zumiem, dlaczego On coś takiego dopuścił?
10 1-2/96 11
Żaden człowiek nie rozwieje ich zwątpienia. Oni wołają tak, jak kie
dyś wołał Syjon: „Pan mnie opuścił i Wszechmogący zapomina o m nie”
(Iz 49,14).
Jednak Bóg zna wyjście z tej sy
tuacji, mimo tego, że my dopiero w niebie dowiemy się, dlaczego niektó
re z tych fal i burz tak nas poszarpa
ły i dlaczego Bóg do tego dopuścił.
W księdze Izajasza Bóg zapewnia nas o swej o nas trosce i to nam o- becnie w zupełności wystarcza.„Czy kobieta może zapomnieć o swoim nie
mowlęciu i nie zlitować się nad dziec
kiem swojego łona? A choćby nawet one zapomniały, jednak ja ciebie nie zapomnę. Oto na moich dłoniach wy
rysowałem cię, twoje m w y stoją mi za
wsze przed oczyma" (Iz 49,15-17).
Nie sposób zrozumieć nawet czę
ści spośród wielu cierpień i walk Ciała Chrystusowego. Bóg dał nam jednak to Słowo: Jesteś moim dziec
kiem, zostałeś wyrysowany na mojej dłoni. Zaufaj mi.
U Z D R O W IEN IE Z N IEW IA RY 1. Zbierz wszystkie swoje troski, cierpienia i strach i zanieś to wszy
stko Jezusowi. Pozwól mu wziąć to na swoje ramiona! „W szelką troskę swoją złóżcie na Niego, gdyż On ma o was staranie” (1P 5,7).
Jest to Słowo od Boga skierowane osobiście do ciebie. Jest to Jego za
proszenie, Jego prośba: Zrzuć wszy
stko na mnie. Nie nieś już tego dłu
żej. Ja troszczę się o wszystko, co dotyczy ciebie i jestem wystarczają
co silny, aby to wszystko za ciebie dźwigać.
„Zrzuć na Pana brzemię swoje, a On cię pod trzym a ” (Ps 55,23).
Przejrzyj jeszcze raz swoją listę i za
wołaj: - Boże oddaję ten ciężar, tę troskę, ten związek, tamten problem ... Bądź całkowicie przekonany, że On troszczy się o to!
2. Oprzyj się mocno na pisanym Słowie Bożym i przyjmij Boże wezwanie do życia według tego Sło
wa. „Nie samym chlebem żyje czło
wiek, ale każdym słowem, które po
chodzi z ust Bożych" (Mt 4,4). Musi
cie powiedzieć: - Według Słowa Bo
żego będę żył i umierał! - Jak to jest możliwe, że wierzymy Bogu, gdy chodzi o nasze zbawienie, a nie ko
rzystamy z wiary, w odniesieniu do
naszego codziennego życia i co
dziennych problemów? Skoro wie
rzymy Mu w tych najtrudniejszych sprawach, dlaczego tak trudno jest nam uwierzyć w Jego pomoc, pro
wadzenie, w Jego moc nad grzechem w naszym codziennym życiu?
„A temu, który was może ustrzec od upadku i stawić nieskalanych z weselem przed obliczem swej chwały”
(Juda 24).
Bóg ci to obiecał, więc schroń się w jego cieniu. W eź Go po prostu za słowo: - Panie, obiecałeś mnie chronić, abym nie upadł, więc bu
duję m oją przyszłość na Twojej o- bietnicy. Teraz nie jest to już moja, ale Twoja sprawa. W szystko jedno jak się będę czuł albo przez co prze
chodził , będę zupełnie polegać na obietnicach, które mi dałeś.
Nie będziesz dłużej żył z poczu
ciem winy albo potępienia, nie bę
dziesz więcej się zamartwiał ani spę
dzał bezsennych nocy. Przeciwnie, znajdziesz pokój i ukojenie, bo ufasz temu, co obiecał Bóg.
Okaż Mu, że ufasz każdemu Jego słowu - i bądź błogosławiony.
Opracowała Bożena Piotrowska
T
elewizja jest moim pasterzem,W duchowym życiu brakuje mi wszystkiego.
Sadza mnie w fotelu, abym nic nie robił, W miejsce niewiary prowadzi mnie.
Światowe pożądliwości w e mnie odnawia, Cały wolny c z a s zabiera mi.
Powstrzymuje mnie od pełnienia Bożej woli, Ze względu na głupotę jaką m uszę oglądać.
Trzyma mnie z dala od studiowania Słowa Bożego, A wzrastam w poznawaniu bzdur.
V \J
1
Rys. S. Bednarski
IĆ A N A L J V 23
P ó A L M P < ? ó \V l^ C ć ? N Y
W ó Z Y ó T ^ I M
M lŁd?3Nl£<7M TE.LEAVIZJI
Choćbym nawet dożył stu lat,
To oglądanie telewizji do końca programu Będzie za sa d ą m ego życia.
To moja przyjaciółka najbliższa, Jej dźwięk i jej obraz pocieszają mnie.
Stawia przede mną głupotę i szaleństwo nieustannie, I powstrzymuje od poddania całego m ego życia Bogu.
N am aszcza mój umysł zepsuciem , głow ę moją wypełnia pustką,
Żadnej korzyści mi nie daje, kielich mój pozostaje pusty.
Ani jedna dobra rzecz w moim życiu się nie pojawi, Bo jestem oddany mojej telewizji,
Która na właściwą służbę Bogu nigdy mi nie pozwoli.
I zamieszkam w domu Zamieszania przez długie dni.
S
łużba ta rozpoczęła się około 18 lat temu w m ałym zborze zielonoświątkowym w O ntario, w Kanadzie, niedaleko w odo
spadu Niagara.
Pewnego razu pastor tego zboru poprosił liderów młodzieży, aby za dwa miesiące, wraz ze swymi podo
piecznymi, poprowadzili nabożeń
stwo niedzielne. Zaproponował też, by przygotowali na tę niedzielę coś szczególnego. Taki był początek przedsięwzięcia, które trwa do dzisiaj, a ponadto daleko przekroczyło grani
ce nie tylko tego zboru i miejscowo
ści, ale również Kanady.
Pracą wśród młodzieży we wspo
mnianym wyżej zborze zajmowały się w owym czasie dwa małżeństwa: Al
lan i Maureen Grubbowie oraz Rudy i Karen Krulikowie. (Rodzice Rudiego
jącym odzewem, że pastor poprosił swą młodzież o zagranie również w następną niedzielę, a potem jeszcze w następną. Później prosiły o poka
zanie sztuki u nich także inne zbory.
Zamówień było tak dużo, że przekra
czało to możliwości wykonawców.
Nie było przecież możliwe, aby mło
dzież z tego jednego zboru jeździła każdej niedzieli gdzie indziej. Dlate
go Rudy i Karen wraz z Allanem i Maureen postanowili całkowicie od
dać się tej służbie. Ich działalność po
legała na tym, iż przyjeżdżali do kon
kretnego, zainteresowanego wysta
wieniem ich sztuki zboru, uczyli tam
tejszą młodzież poszczególnych ról i razem ją wystawiali.
Od samego początku aż do dzisiaj sztuka ,J3ramy nieba i płom ienie piekła” prezentowana jest tylko tam,
tanii, po zasięgnięciu opinii pastorów naszego Kościoła, wyrazili chęć u- tworzenia takiego zespołu ewangeli
zacyjnego również i w naszym kra
ju. Na stanowisko dyrektorów tej mi
sji zaproponowali niżej podpisanych.
Oboje braliśmy udział w pierwszej kampanii ewangelizacyjnej. Cały rok trwały przygotowania do rozpoczęcia tej służby w Polsce. Zostaliśmy zao
patrzeni w sprzęt nagłaśniający, o- świetleniowy, stroje, dekoracje oraz samochód do przewożenia tego sprzętu.
POLSKIE PRZEDSTAWIENIA
Pierwsza ewangelizacja z użyciem formy teatralnej, już pod naszym kie
rownictwem, odbyła się w Ustroniu, w październiku 1992r. Od tego czasu
»BRAMY NIEBA I PŁOMIENIE PIEKŁA«
- TEATR EWANGELIZUJĄCY
są Polakami, którzy po wojnie wyemi
growali do Kanady.) Gdy się wspólnie zastanawiano nad tym, jaki przygoto
wać program, ktoś przypomniał sobie ewangelizacyjną sztukę widzianą 30 lat wcześniej w Toronto. Pewna ro
dzina i zarazem jakby aktorska trupa 0 nazwie Thum Indian Family podró
żowała wtedy po całym kraju przeka
zując przesłanie ewangeliczne w for
mie teatralnej sztuki. Jedno z takich przedstawień nosiło tytuł ,JBramy nie
ba i płomienie piekła”. Tytuł ten u- tkwił w pamięci zborowników, ale to było niemal wszystko, co mogli sobie przypomnieć. Przecież widzieli to tak dawno. Nie było też żadnej możliwo
ści zdobycia tekstu sztuki. Zatem nie pozostawało nic innego, jak taki tekst stworzyć. Allan i Maureen oraz Rudy 1 Karen zdecydowali się więc napisać scenariusz oparty na biblijnych moty
wach nieba, piekła i księgi życia. Tak oto powstała sztuka znana dzisiaj jako ,ßram y nieba i płomienie piekła”.
Przedstawienie zostało wyreżyse
rowane, a rezultaty niedzielnego spektaklu spotkały się z tak wstrząsa-
gdzie wierzący wyrazili takie życze
nie i zaprosili organizatorów. Obec
nie pracuje w ten sposób 16 m ał
żeństw. Są to pełnoetatowi pracowni
cy i działają w wielu miejscach świata. Pom agają wystawiać ,JBra
my” w Stanach Zjednoczonych, Ka
nadzie, M eksyku, Hondurasie, Pa
ragwaju, Afryce, W ielkiej Brytanii i... w Polsce.
W
naszym kraju przedstawienie to zostało wystawione po raz pierwszy w roku 1991, pod kierownictwem m ałżeństwa - Terrego i Ginny Bridle z W ielkiej Brytanii.
Ten rodzaj ewangelizowania spotkał się natychmiast z bardzo dużym za
interesowaniem. Przedstawienia od
były się w następujących miastach:
Nysa, Oleśnica, Ustroń, Bielsko-Bia
ła, Skoczów, Cieszyn, Częstochowa.
Sale były wypełnione po brzegi, a Duch Święty działał tak, że w każ
dym miejscu na wezwanie, aby po
wierzyć swe życie Jezusowi mnóstwo ludzi wychodziło przed scenę.
W idząc rezultaty tej działalności, dyrektorzy z Kanady i Wielkiej Bry-
prowadziliśmy ją w następujących miastach: Gliwice, Zabrze, Olsztyn, Kętrzyn, Mrągowo, Giżycko, Reszel, Biskupiec, Suwałki, Łódź, Lublin, Bytów, Opole, Oleśnica Śląska, Wis
ła, Ustroń, Kędzierzyn-Koźle, Głub
czyce, Lubartów, Szczecinek, M ia
stko, Człuchów, Kobylin, Krotoszyn, Żywiec, Milówka, Zdzieszowice. E- wangelizowaliśmy w ten sposób ró
wnież w takich krajach jak: Rosja, Słowacja, Węgry, Holandia i Grecja.
Zarówno w naszym kraju, jak i za granicą, przedstawienie „Bramy nie
ba i płomienie piekła” przyciąga w każdym miejscu tłumy ludzi. Zdarza się, że wielu chętnym musimy odmó
wić wstępu do sali.
To ewangelizacyjne przedstawie
nie nie jest gotowym produktem, z którym przyjeżdżamy do zborów.
Celem naszej misji jest uaktywnianie kilkudziesięcioosobowych grup wie
rzących ludzi w różnym wieku, któ
rzy następnie udzielają się w tym e- wangelizacyjnym przedsięwzięciu.
Nasze zadanie nie polega na tym, by skłaniać pastorów do rozpoczęcia w
13
swych zborach poszukiwania ukry
tych talentów. Od zborowników bio
rących udział w ewangelizacji ocze
kujemy czystej, płynącej z głębi ser
ca motywacji, poświęcenia, posłu
szeństwa i boju w modlitwie.
Jesteśmy przekonani, że specjalne efekty dźwiękowe i świetlne są do
brym magnesem dla ludzi, którzy nie mają społeczności z Jezusem jako swym Zbawicielem, aby przyjść i zo
baczyć ten spektakl. Ogromnie nato
miast jest ważna postawa osób wie
rzących zaangażowanego w to przed
sięwzięcie zboru oraz ich modlitwa o
sobie w części uzmysłowić, jakie bę
dzie niebo, do którego zdąża. Zaś nie
wierzący staje w obliczu faktu, że
„nagrodą” za odrzucenie miłości Je
zusa jest spędzenie wieczności w miejscu na zawsze oddzielonym od Bożej miłości.
N IE C H Ż Y JE KUROŃ!
Jest już w naszym kraju wiele świadectw ludzi, którzy dzięki obe
jrzeniu naszego przedstawienia podjęli tę najważniejszą w swoim życiu de
cyzję - przyjęcie Jezusa do swojego
Terry i Ginny Bridle oraz Czarek i Jola Wojtasikowie
zbawienie swoich najbliższych i zna
jomych. Ma to wielki wpływ na po
wodzenie tej działalności. Tak więc nie przyjeżdżamy na gotową ewange
lizację, ale pragniemy wraz ze zborem uczynić ją możliwie najskuteczniej
szą, co staje się możliwe wtedy, gdy wraz z całym zespołem pracujemy w pokorze przed Panem.
P
rzesłanie tej opartej na Biblii sztuki jest jasne, bardzo bezpośrednie i bezkompromisowe. W obrazowy sposób przedstawia kontrast między radością wierzącego człowieka idące
go do nieba a horrorem, jaki staje się udziałem wrzucanego do piekła nie
wierzącego, którego imienia nie ma w Księdze Życia. Człowiek wierzą
cy, ktoś, kto przyjął zbawienie w Chrystusie, oglądając tę sztukę może
serca. Często poprzedzał to wielki bój.
Rok temu w miejscowości Reszel, na Mazurach, na spektakl przyszła grupa satanistów. W jednej ze scen diabeł wyskakuje z piekła, aby porwać swo
ją ofiarę. Ten moment bardzo im się spodobał, więc zaczęli namawiać swo
jego kolegę, aby wstał i głośno zawo
łał: „Szatanie, bracie mój!”. Jednak coś powstrzymywało tego młodego człowieka. Zdobył się więc tylko na to, żeby w trakcie sceny ósmej wy
krzyknąć: „Niech żyje Kuroń!” Na te słowa sala wybuchnęła śmiechem, co w żaden sposób nie przeszkodziło jednak ewangelizacji. Kiedy zachęci
liśmy ludzi do wyjścia przed scenę na znak, że pragną zmiany w swoim ży
ciu i zbawienia w Jezusie Chrystusie, ten młody człowiek wybiegł do przo
du, upadł na kolana i prosił Jezusa o przebaczenie. Rok później spotkaliś
my go już jako brata w Chrystusie.
Chwała niech będzie Bogu za to, co uczynił w jego życiu!
J E Ś L I C H C ESZ E W A N G E L IZ O W A Ć ...
M isja „Bramy nieba i płomienie piekła” kładzie szczególny nacisk na przygotowanie tej ewangelizacji w modlitwie. Nie znaczy to jednak, że nie przykładam y wagi do poziomu artystycznego wystawianego spektak
lu. Sztuka jest przygotowywana pro
fesjonalnie, co nie jest bez znaczenia, jeśli chcemy wystawiać ją w miej
scach publicznych.
Dla zainteresowanych chcielibyś
my przekazać kilka istotnych infor
macji. Każdy zbór może zorganizo
wać tego rodzaju ewangelizację u sie
bie. Musi wtedy dysponować grupą ok. 45 osób w różnym wieku, zadbać o salę, w której jest podium oraz za
pewnić zakwaterowanie i wyżywie
nie dla kierownictwa. My natomiast wysyłamy na miesiąc przed ewangeli
zacją tekst sztuki oraz szczegółowe informacje dotyczące jej przygotowa
nia. Przyjeżdżamy na cztery dni przed pierwszym przedstawieniem i przy
wozimy ze sobą niezbędny do tego sprzęt oraz plakaty i zaproszenia. W ciągu 4-5 dni przygotowujemy cały zespół do tego wydarzenia.
Ewangelizacja trwa zazwyczaj 2-3 dni. Zachęcamy, aby małe zbory za
praszały do współpracy zbory sąsie
dnie, by był to ich w spójny wysiłek ewangelizacyjny.
Od 1 września 1995 r. zaangażo
waliśmy do pomocy jeszcze jedno małżeństwo. Jego zadaniem będzie pomoc zborom w przygotowaniu lu
dzi wierzących do podjęcia opieki nad nowo narodzonymi osobami. Od
powiednie do tego celu materiały są już w przygotowaniu.
Wszystkim zainteresowanym zor
ganizowaniem takiej ewangelizacji u siebie podajemy nasz adres:
Czarek i Jolanta Wojtasik ul. Klonowa 4/13
56-400 Oleśnica tel/fax 0-71/14 70 63
14 1-2/96