Krzysztof Dmitruk
Publiczność aktywna
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 2 (50), 37-54
Publiczność aktywna
H isto ry k k o m u n ik acji lite ra c kiej odnaleźć m oże w Listach p o etyck ich Horacego m a te ria ł niezw y k le in te re su ją c y . W spom nim y tu tylk o o sp ra w ac h bezp o śred nio zw iązanych z t y tu łem niniejszej rzeczy.
„Klarnet n ie był jeszcze okuty m osiądzem — pisał Horacy w roku 23 w Liście do Pizonów — i n ie współzaw odniczył z trąbą, lecz cienki, z jednej sztuki zrobiony, z niew ielu otworami, nadawał się do towarzyszenia chórowi i do w y pełniania głosem jeszcze niezbyt gęsto napchanej widowni, dokąd schodził się lud łatw o dający się policzyć, bo nie- mnogi — uczciwy, skrom ny i przyzwoity. Skoro jednak za czął zw ycięsko rozszerzać dzierżawy, a obszerniejsze mury zaczęły otaczać miasto, i skoro za dnia zaczęto bezkarnie dogadzać sobie w inem w dni św iąteczne, w tedy nastała w iększa rozwiązłość zarówno w wierszach, jak w melodiach. Bo jakiż smak m ógł m ieć nieuczony w ieśniak, w olny od pracy, zm ieszany z m ieszkańcam i miasta, poczciwiec z w o l nym m otłochem ?” 1.
F ra g m e n t ten zaw iera dw ie idee zasługujące na szczególną uw agę. P rz ed e w szy stk im więc pojaw ia
Klarnet
1 Horacy: List do Pizonów. W: T rzy p o etyk i klasyczne. Przekład T. Sinko. Wyd. II. W rocław 1951, s. 75—76.
Utrata harmonii
Idylliczna w spólnota
się m yśl, że stosunkow o niedaw no jeszcze publicz ność b y ła z w arta i hom ogeniczna. Cały te k s t jest przepo jo ny nostalgią za czasam i, kiedy to niew iel kie (dziś dodalibyśm y zapew ne określenie „silnie zin teg ro w an e”) g ru p y odbiorców sk u p iały się wokół sceny, skąd p ły n ęły słowa i dźw ięki opanow ane i zciszone. Ju ż w ted y zatem źródeł zakłóceń kom u n ik ac y jn y ch doszukiw ano się w procesach u rb a n i zacji i dem ok ratyzacji, w zm ianach d em ograficz nych i obyczajow ych. Do u tra ty d aw n ej h arm o nii przyczynić się m iał jed n ak rów nież w ynalazek tec h niczny: m osiężne klap ki zam ykające d ziu rk i k la r netu . O dtąd ci, k tó rz y m ieli „konie, ojca szlachcica i m a ją te k ” , m usieli gorszyć się w idow iskam i a d re sow anym i jednocześnie do nich i do przek up nió w „obw arzanego grochu i nabyw ców k a sztan ó w ” 2. W iele la t później p rzeczy tam y w książce M au rice’a Descotesa, że jeszcze publiczność w ieków śred nich była hom ogeniczna i w „pew nym sensie” — idealna. T u taj tak że pojaw ia się urzek ająca w izja zbiorow e go życia m ieszkańców daw nych m iast, k tó rz y w spólnie m ieli w ylew ać łzy na inscenizacjach m ęki C h ry stu sa i pękać ze śm iechu podczas oglądania farsy. D opiero ren esans zniszczył tę jedność, rodząc now y ty p publiczności p o p u larn ej — „publiczności, k tó ra p łac i” 3. W szystko się n a g le kom plikuje. Na ty ch sam ych przed staw ien iach część w idzów szlo cha, n iek tó rzy się śm ieją, inni w reszcie zachow ują chłód i sceptycyzm w łaściw y ekspertom . W jed n ej sali dochodzi do zderzenia ró żnych etyk, g ustów i potrzeb 4.
A u erb ach datę narodzin publiczności przesuw a na w iek X V II — ściślej na lata po śm ierci k a rd y n a ła M azarin i pierw szy okres rządów L udw ika XIV.
2 Ibidem, s. 78.
3 M. Descotes: Le public de théâtre et son histoire. Paris 1964, s. 25— 26.
N ow a w spólnota pow stała z połączenia szlachty — „ s ta n u bez funkcji, posiadającego jed n a k znam iona w ła d z y ” i części m ieszczaństw a, k tó re „uciekło” od sw o jej klasy, przestało produkow ać i żywić. Obie g ru p y sp o tk ały się tu i stopiły w „pasożytującej b ezfu n k cyjno ści i w ideale w y k ształcenia” 5. P on ad s ta n a m i w y tw o rzy ł się wzorzec in te le k tu a ln y za p e w n ia ją c y stosunkow o w ysoki poziom in te g rac ji. J e a n -P a u l S a rtre w w ieku X V II o d n ajd u je jeszcze p ełn ą zgodność i harm onię. Rozbicie tej jedności od k ry w a w w ieku X V III, n arodziny now ej — m iesz czańskiej — publiczności dostrzeg a dopiero w w ieku n a stę p n y m . S a rtre przeciw staw ia „aktyw ną publicz
ność” należącą do „dobrego to w a rz y stw a ” — b ie r
nej publiczności m ieszczańskiej. Szokująca nieco m eta fo ra kopu lacy jn a n astęp u jąco o kreśla isto tę te go zróżnicow ania. Stosunek łączący nową, b u rż u a - z y jn ą publiczność z jej au to re m p rzypom ina tw ó rcy
Situations związek sam icy i samca: „dom aga się”
ona, by ją „gwałcono i zap ład n iano ” e. D aw na p u b liczność jest więc raczej herm afrodyczna, sam a sie bie zapładnia i czyni to w sposób bezkonfliktow y
i w y tw o rn y . Po p ro stu sam a um ie dobrze pisać, nie oczekuje niczego nowego od au to ra. O dw rotnie publiczność m ieszczańska — dowodzi S a rtre — jest ona jed n y m w ielkim „oczekiw aniem ”, szczególnym ro dzajem p ustki, k tó rą trzeb a dopiero czym ś w y pełnić 7.
Nie zam ierzam y referow ać tu sporu o rodow ód publiczności i przedstaw iać dziejów jej przeobrażeń. J e st to zresztą spór zadaw niony i rozległy. D otyczy spraw g en eralnych i w ielu problem ów szczegóło wych. Często nie chodzi tu o problem pow stania
5 E. Auerbach: La cour et la ville. Przekład J. Podracki. W: W kręgu socjologii literatury. Wybór A. Mencwel. W arsza wa 1977, s. 211—225.
6 J.-P. Sartre: C z ym jest literatura. Przekład J. Lalewicz. Warszawa 1968, s. 228.
7 Ibidem, s. 216.
Szokująca nieco metafora
XVIII w. czy romantyzm?
Teatr poetyki
publiczności, ale o ustalen ie m om entu, k ie d y u tr a ciła ona c h a ra k te r hom ogenicznej w spóln oty 8. W ielu b ad aczy zw raca uw agę na przełom ow ą ro lę w ieku X V III (R. Escarpit, R. W illiam s) 9, dla p ew n ej g ru p y je d n a k w szystko, co m a jakiekolw iek znaczenie w tej dziedzinie, zaczyna się w rom antyzm ie.
Pow tórzm y: n ie o d a ty tu chodzi. Na osobną r e fle k sję zasługuje fak t, że próbom m yślenia o całości kolek ty w ó w uczestniczących w litera c k ie j w y m ia nie tow arzyszy p orzucenie p e rsp e k ty w y staw iają^ cej te k s ty literack ie n a m iejscu n ad rzęd n y m . P a r a m e tr y stosow ane do opisu społecznej sy tu a c ji ty ch tek stó w nie należą oczywiście do obszaru k ateg o rii w ew n ątrztek sto w y ch , nie pochodzą rów nież z k ręg u a p a ra tu ry bad ającej procesy odbioru i psychologicz ne m echanizm y recepcji. We w szy stkich p odanych tu p rzy k ład ach b y ły to czynniki m akrospołeczne: p rzeo b rażen ia s tru k tu ra ln e w dziedzinie p ro d u k cji i k onsum pcji, pro cesy w ym iany elit, rozw ój tech n ik ko m u n ik acy jn y ch , w ydarzenia ekologiczne itp. Zw iązki publiczności z globalnym system em spo łecznym u k ład ały się w sposób skom plikow any. W a r to p am iętać nie ty lko o układzie sił na w idow ni m olierow skiego te a tru , ale rów nież o fenom enie sce ny w elżbietańskiej Anglii, gdzie m ieszczańskich au toró w , m ieszczańską tru p ę i m ieszczański r e p e r tu a r u trz y m y w a ł k ró l i skupiona w okół niego a ry s to k ra c ja . L udw ik X IV posługiw ał się te a tre m w spo sób socjotechniczny. P rz y pom ocy p rze jrz y ste g o ję zyka zachow ań te a tra ln y c h zróżnicow anej w idow ni odbyw ał w yszukane m an ew ry polityczne. Nie n a
8 Por uwagi S. Żółkiewskiego na temat koncepcji R. Mayo, Q. D. Leavis, P. Ramseya etc. W: Pola zainteresowań w s p ó ł czesnej socjologii literatury. Praca zamieszczona w „K ul turze i Społeczeństwie” 1976 nr 1 i 2 oraz w książce K u l tura — Socjologia — Semiotyka literacka. Warszawa 1979. 9 R. W illiams: Społeczna historia pisarzy angielskich i R. Es carpit: Literatura a społeczeństwo. W: W kręgu socjologii literatury...
leży p rzeceniać w agi ty ch chw ilow ych sojuszów i w yo lb rzy m iać znaczenia osiągniętej unii. Trzeba je d n a k przyznać, że pow staw ał wówczas u k ład no
w y , n ie b ęd ący p ro sty m przedłużeniem społeczne
go p o działu w ład zy i własności. W sum ie m ożem y pow iedzieć, że publiczność na sw ój sposób uczestn i czyła w k o n flik ta c h epoki, p rzy czym zdarzało się, że b y ły to k o n flik ty zasadnicze.
W re fle k s ja c h socjologicznoliterackich przew aża op ty k a h oracjań sk a. Podnosi się w ięc ro lę czynników s tru k tu ra ln y c h i technologicznych, u sta la skład publiczności i ok reśla sposoby posługiw ania się p rz e kazam i. M yśl d iachron iczn a k reśli linię w z ra sta ją cej złożoności kolek ty w ó w znakow ych, w iążąc p ro b lem te n ze w zro stem audytoriów , zm ianam i m ocy k o m u n ik a c y jn y c h poszczególnych tec h n ik i p rz e obrażen iam i podsystem ów k u ltu ry . M ożna bez tru d u w yliczyć ośrodki k ry sta liz ac y jn e ta k p ojm ow anej publiczności. S k u p ia się ona wokół: a) środków p rz e kazu , b) przekazu, c) nadaw cy, d) sy stem u k o m u nikacyjnego, e) in sty tu c ji społecznych, w reszcie f) w okół sam ej siebie. M am y więc publiczność czy ta ją c ą i słuchającą, publiczność Wesela Figara i lu dow ych jasełek, S zekspira i Goethego, litera c k ą i kinem atograficzn ą, publiczność ary sto k raty czn eg o czy m ieszczańskiego salo n u i k o n sp iracy jn ej o rga nizacji itp. W każd y m p rzy p ad k u , jak sądzi E scar- pit, publiczność ta ponosi ko n sekw encje przek ro cze n ia swej ,,m asy k ry ty c z n e j” — rozm iarów m an i- p u łu — czyli niew ielkiej g ru p y um ożliw iającej bez pośrednie i ró żnorodne form y k o n ta k tu 10. U jęcia te su g eru ją, że działalność czysto recep ty w n a stanow i głów ną rolę w spólnoty. F u n k cje publiczności zdają się w yczerpyw ać w m om encie p rze rw a n ia w ięzi z tekstem . C zytelnik p rz e sta je czytać i z pozycji członka publiczności rzeczyw istej zostaje p rz e n ie siony w sta n okresow ego spoczynku, w re jo n y w y
10 Escarpit: op. cit., s. 231.
Optyka horacjańska
Czytelnik w stanie spoczynku
Publiczność teatralna
Idiografizm i jałowa statystyka
czekiw ania zajęte przez publiczność p o ten cjalną. N astępny seans lek tu ro w y więź tę odtw arza, a so cjolog znów odpowiednio k lasy fik u je: kto, co, gdzie, kiedy, ile razy... J e st to dość p ow szechny sposób przedstaw ian ia spraw y. A trakcyjność tej o rien tacji polega na tym , że w szystko tu m ożna zm ierzyć i porachow ać. N ajw iększe sukcesy z tego względu odnotow uje socjologia publiczności te a tra ln e j. In sty tu c ja te a tru m a szeroko rozibudowaną rzeczową stro n ę sw ojej działalności. W prow adza się więc p a ra m e try technicznych b a rie r ko m u n ik acy jn y ch (wi doczność i słyszalność), pro b lem y a rc h ite k tu ry i o r ganizacji sali, wielkości, podziałów, sk ła d u i roz m ieszczenia widzów. W analizach w y stę p u je zna czące rozróżnienie na socjologię p a rte ru i loży, publiczność popołudniow ych przed staw ień i nie dzielnych poranków , sta łą i sezonową, zorganizow a ną i tłu m i t p . 11 Publiczność te a tra ln ą n ietru d n o przyłapać na gorącym uczynku. M ożna nie tylko spraw dzić frek w en cję i m ierzyć poziom y k o n sum pcji, u d aje się n aw et określić skalę en tu zjazm u , re z e rw y i chłodu. Bogactwo form w y razu je s t tu n a tu ra ln y m sprzym ierzeńcem badacza. P rzedm iotem opisów sta ją się w ięc rozm aite w zory k u ltu i sty le adoracji, p ro te sty , b u rd y i zam ieszki. M ożna ty l ko zazdrościć teatrologom . B adają przecież społecz ności w ydzielone w sposób form alny, zam k nięte w te a tra ln e j sali ja k szczury w klatce i poddające się cierpliw ie różnym operacjom poznaw czym . Publiczność literack a jest ekologicznie rozproszona. Najczęściej działalność sw oją u p raw ia w sposób d y s k re tn y i tru d n o u chw ytny. M ateriał o b serw acy j n y jest na ogół m ało in te resu jąc y i najczęściej p ro wadzi do w niosków b analnych. Idiografizm i jałow a s ta ty s ty k a w yczerpują zazw yczaj in w en cje m eto dologiczne badaczy. Nie sądzim y p rzy tym , aby sam przedm iot otrzym ał postać dostatecznie p rzy g o to w a
n ą do tak ic h operacjj. P rzy p o m n ijm y , że w innej p ra c y odróżniliśm y w y raźn ie k ateg o rię publiczności pojm ow anej jako narzędzie badacza p o rzą d k u ją cego zjaw iska recepcji literack iej i form ę re p re z e n tac ji aktyw ności czytelniczej. A nalizy procesów lek tu ry , sty ló w odbioru, fu n k cji i rodzajów zachow ań czyteln iczy ch nie w ym ag ają więc użycia tej k a te gorii. P isaliśm y wówczas, że publiczność istn ieje na in n y m planie niż p ro ste a k ty ko m un ik acy jn e i zda rzen ia c z y te ln ic z e 12. K atego rię publiczności w arto w w iększej niż dotychczas m ierze w yzyskać dla poz n an ia ty ch form kom un ik acji literack iej, k tó ry c h w in n y sposób nie m ożna w ogóle dostrzec i opisać. M yślim y tu przed e w szystkim o działaniach nie m a jący ch c h a ra k te ru obcow ania z tek stem . Nasze p rzy zw yczajenia i s te re o ty p y badaw cze nie sp rz y ja ły dotychczas tak iej reflek sji. W yjątkow o tylko zaj m ow ano się w y brany m i zachow aniam i, d e g rad u jąc je zresztą do zbioru „ról tow arzy szący ch” p ry m a r- nym zatru dn ien io m literack im . T rzeba więc rzecz wyłożyć m ożliwie krótko, ale od początku.
W p rzy ję te j tu p ersp ek ty w ie publiczność literack a pojm ow ana jest jako społeczność specjalnego ty p u 13. Oczywiście funkcjonow anie tej społeczności ma zw iązek (unikam y słow a ,,zależy”) z poziom em tec h nicznego w yposażenia ry n k u literackiego i sy ste m a m i kom unikacji. W ydaje się jedn ak , że rów nie isto t ne są tu ra m y sy tu a c y jn e, zapew niające ludziom niezb ędn y poziom wolności stow arzyszania się, w y m ian y m yśli, krążenia inform acji, ludzi i rzeczy. W e w en tu aln y m sporze o datę naro dzin nowoczes n y ch w spólnot znakow ych nie m usim y być zdani na a b stra k c y jn e spekulacje. Rozsądek każe opowiedzieć się po stro nie ty ch badaczy, k tó rz y podnoszą
zna-12 K. Dmitruk: Literatura — komunikacja — publiczność. „Pamiętnik Literacki” 1978 z. 4.
13 Jest to ujęcie dość oczyw iste i stosunkowo często rozwija ne. Por. np. M. Bradbury: The Social Context of Modern English Literature. Oxford 1972, s. 195.
Specjalna społeczność
Przyjemnie ulec rozsądkowi
Co znacz y — aktywny?
ozenie rew o lu cji fran cu sk iej (K. M annheim ) i kon cepcji lib eralizm u inform acyjnego, w yw odzącego się z ducha L ocke’a i jego idei ekonom icznych. W y razem nowego sta n u rzeczy m oże być a rty k u ł 10 i 11 Deklaracji Praw Człowieka z 1789 r o k u 14. P ra wo do w iedzy o söbie sam ym i świecie, p raw o do info rm acji staje się w czasach now ożytn y ch rów nie w ażne ja k p raw o do p rac y i chleba.
Z ajm iem y się k o lekty w em znakow ym , k tó ry wie, że jest publicznością i k tó ry chce (lub nie chce) nią po zostać. Nie in te resu je nas tu ta j p rzy p a d e k pana Jo u rd a in , k tó re m u dopiero trz e b a w yjaśniać, że jego działania należą do jakiegoś sy ste m u i m a ją jakąś nazwę. P ro p o n u jem y użycie te rm in u publiczność
a k ty w n a . O kreślenie to tylko częściowo naw iązuje
do cytow anego w cześniej sform uło w ania J.-P . S ar- tr e ’a. N asze rozum ienie słowa „ a k t y w n y ” wyw odzi się z innej trad y cji. F u n k c jo n u je ono w ram ach teorii organizacji i m ieści się w polu w yznaczonym przez p race M. W ebera, C. B a rn a rd a , H. A. Sim on sa, A. Etzioniego, J. K u rn a la i innych. Za term in em ty m k ry je się cała teo ria społeczeństwa a k tyw neg o, w k tó ry m większe g ru p y uczestniczą w życiu publicznym , realizu jąc w iele w spólnych w a rto ś c i15. „Być a k ty w n y m to reagow ać” — pisze E tz io n i16. Z teo rii tej w ynika, że w artości będące przedm io tem d ziałania poszczególnych g ru p nie fu n k cjo n u ją w yłącznie w klasycznej postaci sform ułow ań słow nych. Zbiorowość w y tw arza dla nich s tr u k tu ry po średnie, stab ilizu jące u lo tn ą sfe rę aksjologicznych bytów . P o w staje w te n sposób „rzeczyw istość dzia ła n ia ” rozciągająca się m iędzy św iatem sym boli
14 F. Balie: Institution et public des moyens d ’information. Paris 1973, s. 190—191. Por. też К. Mannheim: Społeczne przyczyny współczesnego kryzysu kultury. W: Człowiek i społeczeństwo w dobie przebudowy. Przekład A. R ażniew - ski. Warszawa 1974.
15 A. Etzioni: The Active Society. N ew York 1968, s. 12. 16 Ibidem, s. 13.
a św iatem p rzy ro d y . W y p ełn iają ją zobiektyw izo w ane ślad y aktyw ności pokoleń m in ion ych i świeże r e z u lta ty działań ró żn y c h g ru p . Na ogół są to in s ty tu c je pow iązane z u k ład em s tra ty fik a c y jn y m . M a ją one jed n a k w łasną s tr u k tu rę w ew nętrzną. U zysku je ona ta k w ysoki sto p ień in sty tucjon alneg o w y o d ręb nienia, że pojaw ić się m oże pro b lem jej tożsam ości, zagrożenia i erozji. Publiczność literack a jest z a ję ta w znacznej m ierze u trz y m y w a n ie m w ię zi, dla k tó ry c h obro n y p rz y jm u je rac jo n aln ą o rga n izację w spólnoty i stow arzyszenia.
N ie oznacza to oczywiście, że in sty tu c je o niższym sto p n iu u trw a le n ia o d g ry w ają w k u ltu rz e literackiej ro lę pod rzęd ną. J e s t w p ro st przeciw nie. W iększość form o rg an izacy jny ch w spólnoty znakow ej m a w łaś nie ta k i c h a ra k te r. P o d staw ą in te g ra c ji byw a w ów czas więź p ro fesjo n aln a i p rzestrzen n a, u w ik łanie środow iskow e i tra d y c je , ry tu a ł i k o n k re tn a um o wa. Publiczność zorganizow ana w te n sposób m a w praw dzie średni stopień w yodręb nien ia spośród in n y ch gru p społecznych, ograniczony zasięg i m ało sprecyzow ane cele, ale zachow uje znaczną elasty cz ność s tru k tu ra ln ą , pozw alającą p rze trw a ć k ry zy sy
i rozw ijać różne form y działania.
Za M. W eberem 17 p rzy jm u je m y , że zbiorowość a k ty w n a d y sp onu je b o gaty m re p e rtu a re m s tr u k tu r k orp o racy jn y ch , w ro zm aity sposób reg u lu jąc y c h n ap ły w członków za pom ocą sy stem u cenzusów , p rzepisów i ry tu a łó w in icjacy jn ych . E lem entem in te g ru jąc y m są nie ty lko tru d n e do zdefiniow ania czynniki ak sjo afek ty w n e, ale tak że różnorodne p re sje społeczne, ekonom iczne i polityczne.
P rocesy in sty tu cjo n alizacji publiczności literack iej nasiliły się w okresie początków fo rm acji now oży t nej, a więc w m y śl naszej koncepcji na przełom ie X V III i X IX w. W iąże się to z ró żnym i form am i
17 M. Weber: The Theory of Social and Economic Organiza tion. N ew York 1947. Instytucjonali zacja publiczności Czynniki integrujące
Wymowna dokumentacja
Protekcja też ważna
życia tow arzyskiego, rozw ijanego przez salony, cza sopisma, g ab in ety lek tu r, biblioteki, kaw iarnie i to w arzystw a naukow e. U rządzenia te zapew niały r e gularność kontaktów , łagodziły sk u tk i rozproszenia ekologicznego i niedoskonałych system ów w ym iany inform acji. W każdym niem al p rzy p a d k u zorgani zowanej w spólnoty ko m u n ik acy jn ej odnaleźć moż na rzeczow y czynnik in sty tu cjo naln ego scalenia. Często k o lejn e etap y form ow ania się publiczności akty w n ej zw iązane b y ły ze zm ianą owego czynnika. Zdarzało się, że w spólnota zyskiw ała wówczas w ięk szy i lepiej zorganizow any obszar, na k tó ry m mogła rozw ijać owocną działalność. B yw ało i tak, że t r a ciła m ate ria ln y p u n k t in te g ra c y jn y i m usiała odtąd zadow alać się w yłącznie form ą obcowania znako wego.
D o kum entacja nasza w skazuje, że w yodrębnianie in sty tu cji rzad k o jest aktem jednorazow ym . Na ogół poprzedza ją okres istnienia utajonego, zaw ierający zw ykle tylk o n iek tó re elem en ty przyszłej działal ności. W sp rzy jającej sy tu a c ji dochodzi do u trw a le nia i p rzyjęcia s tr u k tu ry rac jo n aln e j.
Z nam y różne sposoby w łączania się świeżo ujaw nio nego zespołu do u k ład u globalnego. Często w y sta r cza tylk o fo rm aln e lub nieform alne, urzędow e lub p ry w a tn e św iadectw o społecznej obecności. N iektóre k o lek ty w y znakow e rozw inęły jed n a k skom plikow a ny system rzeczow ych i sym bolicznych form in te g racji. K resem ty ch działań je st przyjęcie ustaw y, sta tu tu , opracow anie schem atu organizacyjnego z podziałem ról, h iera rc h ią celów i specjalizacji. W brew pozorom publiczność a k ty w n a nie b roni się p rzed tak ą p rzem ianą w in sty tu cję . Należenie do... byw a w naszej k u ltu rz e przedm iotem zabiegów, usiłow ań, a n aw et pro tekcji. T rudno jednoznacznie określić, co d aje jednostkom i grupom tak a zbiorow a form a uczestnictw a w literack iej kom unikacji. W ie m y już, że nie chodzi tu o p roste czynności odbioru. Z ew n ętrzne spojrzenie odkryw a tylko różr.orodność
ludzkich m oty w acji. K oła, kluby, ko m itety , związki itp. — służą ró żn y m celom. Nie zawsze działania zgodne są z ideam i u trw alo n y m i w o ficjalnych d e k la ra c ja c h za pom ocą słów i sym boli. Spraw a jest p ro sta, jeżeli k o lek ty w tra k tu je s tru k tu rę organi zacyjną jako narządzie. Tak je st w p rzy p a d k u sto w arzyszeń ideow ych. Koło polityczne — to u k ład sił i środków sp rz y ja ją c y ch p rac y nad sobą, k ry sta li zacji św iatopoglądu i ed u kacji społecznej. Inaczej rzecz m a się, gdy zespół u p a tru je w in sty tu c ji cel
ostateczny. D ziałania p rzy p o m inają w ted y zabawę.
R ozryw ki tego ro d za ju są czasem dw uznaczne. Zw ykle jed n ak to ty lk o n ad m iar energii k o lek ty w u zn a jd u je — kosztem lite r a tu r y — rad osne ujście. S tow arzyszeni m iłośnicy w y d ają w ted y literack ie obiady, org an izu ją kam p an ie i jubileusze, fu n d u ją nagrody, w znoszą pom niki, piszą listy, na wieczo rac h au to rsk ic h cisk a ją w poetów owoce w stan ie zaaw ansow anej fe rm e n ta c ji i nieśw ieży nabiał. Ogólnie m ożem y pow iedzieć, że źródłem działań jedn o stek a sp iru jący ch do udziału w określonym znakow ym k o lek ty w ie może być system m o ty w acy j n y złożony z trz e ch podstaw ow ych czynników atrakcyjności: 1) w spólnego celu, 2) działania zbio rowego, 3) przynależności do g ru p y 18. Ujęcie to po zwala zrozum ieć fak t, że sam a n a tu ra k o n ta k tu w ią żącego ludzi w ra m a c h publiczności ak ty w n ej może być w y starczający m pow odem do stow arzyszania się. D ostarcza ona w ielu saty sfak cji p ły nących z po ziomu osiągniętej w spólnoty, p rzy czym satysfak cje te nie m uszą m ieć zw iązku z p ry m a rn y m i rolam i czytelników . W arto uw zględnić rów nież fakt, że pod ogólnym pojęciem zin tegro w ania k ry ć się m ogą czte r y odrębne ty p y in teg racji: 1) k u ltu ro w a , o b ejm u jąca sferę w zorów k u ltu ry ; 2) n o rm a ty w n a , w y ra sta jąca na podłożu k o nform izm u i pełn ej k oh eren cji
Trochę jak zabawa
Trzy czynniki atrakcyjności
18 W. Jacher: Współczesne koncepcje integracji społecznych w socjologii. „Studia Socjologiczne” 1971 nr 3, s. 86.
A ż do granic fałszu
Nic nie zaczyna się od początku
m iędzy norm am i a zachow aniem ; 3) kom u n ik aty w na, polegająca na w ym ianie znaków; 4) funkcjonal na — zrodzona z w y m ian y usług 19.
Publiczność ak ty w n a tw orzy więc c h a ra k te ry sty c z n y u k ład w spółdziałania społecznego. F u n k cjo n u je on w sposób ciągły, niezależnie od n atężenia je d nostkow ych aktyw ności. P rzyzw yczailiśm y się roz dzielać rolę n adaw cy i odbiorcy i tra k to w a ć je w tak i sposób, jak b y um ożliw iały one dokonyw anie różnych aktów jednorazow ych p rzypisany ch do określonej roli: nadaw ca n ad ał te k st — odbiorca te k st ów odebrał. Tak ro zu m ian y ak t k o m unikacji jest ideali- zacją posuniętą aż do granic fałszu. M am y tu bo w iem do czynienia z seriam i działań lub — jak chce teoria organizacji — ze „stały m procesem w spół działania w ielu ró l i pełn iących je osób połączonych ze sobą siecią in fo rm a c y jn ą ” 20. Do społecznej roli p isarza należy sp ełn ian ie w ielu różnych czynności, ty lk o n iek tó re z nich m a ją bezpośredni związek z tw orzeniem te k s tu literackiego i jego em isją. P o dobnie m a się rzecz z członkiem publiczności lite rack iej. U czestniczy on w różnych in terak cjach , w k tó ry c h reagow anie na sym bole łączy się z w ie lom a form am i re p re z e n ta c ji in sty tu cjo n a ln e j. F o r m y te zapew niają niezbędny stopień w ew nętrzn ego ład u i um ożliw iają przekazyw anie dośw iadczeń o r ganizacyjnych. K olejno pow stające w spó ln o ty zna kow e nie zaczynają w szystkiego od początku 21. W y zysku ją u trw alo n e społeczne w zory ról k o m u n ik a cyjn ych . W zory te tw o rzą na ogół spójny sy stem i zm ieniają się znacznie wolniej niż u k ład y działań służących realizacji tego system u.
19 W. S. Landecker: Types of Integration and Measurement. W : The Language of Social Research. A Reader in the Methodology of Social Research. Ed. P. F. Lazarsfeld and M. Rosenberg. N ew York 1965, s. 20—27.
20 A. K. Koźmiński: Procesy informacyjno-decyzyjne. W: Organizacje. Socjologia struktur, procesów, ról. Red. W. Adamsiki. Warszawa 1976, s. 105.
W k u ltu rz e eu ro p ejsk iej p rzew aża m odel zw iązków h ierarch iczn y ch , w k tó ry m re la c ja podporządkow a nia g ó ru je n ad stosun k am i w spółdziałania. K o nsek w en cje tego odnaleźć m ożna w m eta ję z y k u i a u to - d e fin icja ch zachow ań literackich . K orzystano tu za zw yczaj z w zorów w ładzy ch a ry z m a ty c zn e j, gdzie w ia ra w moc przyw ód cy w yznacza pozycje w szyst k ich uczestników ko lek ty w u . Tym czasem p ra k ty k i k o m u n ik a c y jn e pow ołują do życia zupełnie in n y u k ła d ró l społecznych. Publiczność stanow i o rgan i zację globalną, zapew n iającą podstaw ow e w a ru n k i dla p ro d u k cji i konsum pcji tekstów . T w orzy więc w ła sn y „rd zeń p ro d u k c y jn y ” , pow ołuje do życia ro le d y stry b u to ró w , dostaw ców i o d b io rcó w 22. W szy scy „nosiciele” ty c h ró l p rzy c z y n ia ją się, w edle fo r m u ły T. K o ta rb iń sk ie g o 23, do „pow odzenia całoś ci” . P ra g m a ty c z n y m odel w spólnoty litera c k ie j nie m oże więc m ieć s tr u k tu ry h ierarch iczn ej, chociaż uczestnicy tej społeczności zazw yczaj m ają h ie ra r chiczną świadom ość. W celu ilu s tra c ji om aw ianego s ta n u rzeczy nie użyjem y w ięc fig u ry w k ształcie p iram id y , ty lk o zbioru przecin ający ch się kręgów . Z dotychczasow ych rozw ażań w ynika, że s tru k tu ra publiczności ak ty w n ej je st d ynam iczna, zaw iera w sobie sprzeczności i k o n flik ty . T w órcy dążą do uzyskania organizacji t y p u k rea tyw neg o. T erm in ten, pochodzący od K. M annheim a, oznacza tak ą fo rm ę zorganizow ania, k tó ra sp rzy ja dokonyw aniu innow acji. J e s t to raczej id eał socjotechniczny, za w ierający n astęp u jące elem enty: liberalizm , w ielo- płaszczyznow ość działania, przew agę lojalności za w odow ej n a d p resja m i o rganizacyjnym i, ogranicze nie zew n ętrzn ej k o n tro li h ierarch iczn ej, rozproszenie w ładzy, dom inację więzi koleżeńskich, nieo kreślo ność s tr u k tu r y organizacy jn ej, luźną s tru k tu rę
22 J. G. March, H. A. Simon: Teoria organizacji. War szaw a 1964, s. 89.
23 T. Kotarbiński: Traktat o dobrej robocie. Warszawa 1958, s. 75. Powodzenie całości Raczej ideał socjotechniczny 4
Korzystne są zmiany powolne
Nowa ekipa
um ożliw iającą zm iany i n ie u s ta n n ą re s tru k tu ra li zację. Publiczność czy tająca opow iada się raczej za typ em organicznym, w k tó ry m b ra k specjalizacji zastąpiony zostaje przez w spólny system w artości interesó w i potrzeb. N ajczęściej jed n a k kończy się to uzyskaniem fo rm y scalenia m echanicznego} gdzie d o m in u je specjalizacja, określenie pozycji i zadań, łańcuchow y obieg in fo rm acji itp. 24 In te re s y są więc sprzeczne. O dbiorcy chcą m ieć udział w u k ierun k o w aniu zm iany, n a w e t jeśli nie są jej program ow o przeciw ni. K ażdy k o lejn y w ybór doko n any bez ich zgody i woli ogranicza pole m ożliw ości w yborów następnych. B ardziej k o rzy stn e są więc zm iany po wolne, skoordynow ane z dośw iadczeniam i kom u nik acy jn y m i całej w spólnoty. Publiczność ak tyw na je st św iadom a ró żn ych niebezpieczeństw i anom alii w ystęp ujący ch w życiu społecznym . N ie chce, jak pow iada Goffm an, „dać się n a b ra ć ” . J e s t uw ażna i skupiona. Czuwa, grom adzi dośw iadczenia czytel nicze i w ysnuw a p rak ty czn e w nioski. J e d n ą z n a j w ażniejszych fu n k cji sta je się kontrola. W szyscy k o n tro lu ją tu w szystkich i w szystko: odbiorcy — pisarzy, pisarze — odbiorców . N adzorow ani — sami n ad zo ru ją nadzór. K o n tro la w y stę p u je w postaci rozproszonej, chociaż o bserw u jem y zazw yczaj fu n k cjonow anie in stan cji sk on cen tro w an y ch i w yo dręb nionych. W rzeczyw istości trz e b a mówić o całym obszarze k o n tro li literack iej, na k tó ry m zorganizo w ane zostały poszczególne w y specjalizow ane c e n tra. Je d n y m z nich jest niew ątp liw ie in sty tu c ja k ry ty k i literack iej.
Za G offm anem m ożem y p rzyjąć, że publiczność w y łania z siebie ekipę, k tó re j aktyw ność je st zupełnie in n a niż ak tyw ność poszczególnych jedn o stek . Ist nienie ekipy n a jła tw ie j odkryć wówczas, „gdy z w ra ca” się ona do in n ej ekipy. K o n ta k ty i g ry m iędzy
24 A. Z. Kamiński: T y p y struktur biurokratycznych a racjo nalność organizacyjna. W: Organizacje..., s. 156— 158.
ty m i in stan cjam i są w ażnym skład nikiem życia publicznego. W ekipie p a n u ją sto su n ki h ierarch icz ne, przew idziane je st m iejsce na rolę w e d e ty i li d era. J e j działan ie polega na seriach in te ra k c ji od pow iednio dopasow anych do sy tu acji społecznej i ko m u n ik a c y jn e j 2S. W u jęciu Etzioniego fu n k cje takie sp ełn iają ró żne elity, k tó re k o n tro lu ją w y b ra n ą dziedzinę aktyw ności społecznej, zb ierają i porząd k u ją inform acje, p o ró w n u ją pro g ram y, w zm acniają lub osłabiają sygnały sterow nicze itp. W naszym p rzy p a d k u chodzi nie ty lk o o uzyskanie optym alnej (pożądanej) re la c ji m iędzy p ro d u k c ją a kon sum pcją literack ą. Są to raczej działan ia prow adzone w in teresie całego sy stem u literackiego. Z m ierzają one do u trz y m an ia go p rz y życiu, do zachow ania ciąg łości i spraw ności k o m u n ik acy jn ej. K o n tro la p rze nosi się do w n ętrza organ izacji i n ab iera c h a ra k te ru autoko n troli. Publiczność m a do dyspozycji bogaty r e p e r tu a r środków reg u lacji, k a r, nagród, p resji i r e p resji. J a k w iem y, często i skw apliw ie z nich ko rzy sta. Isto tn ą rolę o d g ry w a jed n a k dość p erfid n y sposób w ym uszania działań konform isty cznych wo bec p rzy ję ty c h w artości i norm . N azyw any on b y wa „p o tencjalizacją” i polega na zastąpieniu k o n tro li m ożliw ością jej w ykonania 26.
P ra k ty k o m reg la m e n tac ji sw obody g ier literackich tow arzyszy inne p a ra d o k sa ln e zjaw isko. Sądzim y, że podstaw ow ym problem em k u ltu ry litera c k ie j je st sp raw a granic. Publiczność zna re g u ły ich gw ałce nia, p o trafi także zachow yw ać się w ta k i sposób, aby pozostały nienaruszone. T w orzy specjaln e reg u ły w y m ijania przeszkód, obchodzenia zakazów i zm ian dystansów . Służy tem u odrębna rzeczyw istość r y tu ałów literackich, ow ych „aktów fo rm aln y ch i kon
25 E. Goffman: La mise en scène de la vie quotidienne. Vol. 1. Paris 1973, s. 93—103.
28 В. К. Kuc: Kontrola organizacyjna. W: Organizacje..., s. 259.
W ymuszania publiczności
Rytuały literackie Poetyka odbioru — domena pięknoduchów
w encjonalnych, przez k tó re in d y w id u a m an ifestu ją sw oją uległość i sw oje poszanow anie względem obiek tu w artości absolutnych, k tó re te n sobą re p re z e n tu je ” 27 R e p e rtu a r ry tu a łó w je st ogrom ny. Nie w szystkie okoliczności p o w staw ania w yjaśnione są w sposób zadow alający 28. W iem y jed n ak , że pełnią one istotne fu n k cje obronne w obec groźby zm iany system u. M echanizm y jego sam o reg u lacji ste ru ją potencjam i stab ilizacy jn y m i ry tu a łó w . W k ry ty c z nych m om entach dochodzi do zm iany re g u ł i b u n tu wobec narzuconego i zinternalizo w aneg o konform iz mu. B yliśm y jed n ak w błędzie, p ró b u ją c sam em u procesow i naro d zin i odrzucania ry tu a łó w k om u n i k a c y jn y c h przy znać zasadniczą ra n g ę w fu nk cjon o w aniu k u ltu ry literack iej. D ecydujące znaczenie m a ją s k u tk i tego procesu. P o w sta ją bow iem w ielkie obszary niepewności sem iotycznej. F a k t te n stanow i w łaściw y m echanizm sam oregulacji. Publiczność a k ty w n a s te ru je ową „n iepew nością” 29, u trz y m u ją c system litera c k i w k o rzy stn ej dla niego ró w no w a dze w zględnej.
Trzeba pozostaw ić na uboczu su b te ln e rozw ażania na te m a t p o etyk i odbioru. P rzy no szą one bow iem z r e guły w izje idylliczne. W sfe rz e w e w n ątrztek sto w ej nie m a m iejsca na k o n flik t m akrospołeczny. Sce n ariu sze zachow ań zaw arte w k o n stru k c ja c h w irtu alnych m u szą się doczekać realizacji. Z anim to nie n astąp i, dzieło jest w łaściw ie n e u tra ln e . W in n ej sy tu ac ji z n a jd u je się a u to r jako u czestnik pub liczno ś ci. N ieu stan n ie w y b iera i je st w y b ieran y . M a ra c ję socjolog, że podstaw ow ą jed n o stk ą życia pu b licz nego je st relacja: „seuls — av ec” 30.
Istotę w y m ian y literack iej p rzed staw ić m ożna w po
27 Goffman: op. cit., vol II, s. 73—100, 101—180, 215—225. 28 Por. V. W. Turner: The Ritual Process. London 1969. 30 J. Staniszkis: Struktura jako rezultat procesów a d a p ta c y j nych w organizacji. W: Organizacje..., s. 174.
staci w ek to ró w skiero w an y ch w różne stro n y . W za d an ia c h m atem aty czn y ch , k tó re kied yś b y ły m oją u d ręk ą , dw a pociągi w y ru sz ały z odległych sta c ji i z ró żn y m i prędk o ściam i zbliżały się do siebie. Usi łow ano m n ie przekonać, że m ożna obliczyć, gdzie się sp o tk ają. Nie dałem się wówczas zjednać dla tej idei. N ie w ierzy łem m aszynistom . W k o m unikacji litera c k ie j służby reg u la cji ru c h u działają n ie w ą t pliw ie sp ra w n ie j niż na kolei, ale i tu ta j zd arzają się niespodzianki. P isarze przychodzą zbyt w cześ nie, publiczność spóźnia się w sposób kary g o d n y . B yw a tak że o d w ro tn ie. F enom en działania pu blicz ności m ożna w ięc opisać w ty m p rzy p ad k u , jeżeli stw orzy się fo rm u łę um ożliw iającą jednoczesne u ję cie działań w szystkich uczestników w spólnoty. Wie 0 ty m d obrze socjologia te a tru . B ada kom edie, k tó re ro zg ry w a ją się n a scenie i na w idowni. Czeka nas to samo zadanie 31.
Po w róćm y do Horacego. Od czasów ro m an ty zm u zniew oleni jesteśm y uro k iem dość osobliwej w izji k o m u n ik acji litera c k ie j. „G o rąca” (lepiej pow ie dzieć — rozgorączkow ana) publiczność otacza swo jego poetę, czeka na k ażde jego słowo, dzieli się ty m słow em n ib y k om unią, otacza k u lte m , przechow uje 1 odnaw ia w strz e listy c h a k tach n ie u sta n n y ch le k tu r. O dbyw a się tu m isteriu m obdarow yw ania, p a n u je sta n w iecznego głodu sem iotycznego i b ezg ran icz nej w dzięczności wobec hojnego tw órcy. P u b licz ność słucha w ieszcza n a kolanach, w ch w ilach eks taz y p ada p rzed nim k rzy żem i w ylew a łzy w z ru szenia. H oracy znał tak ie sy tu a c je, ale w iedział do brze, iż nie je st to cała p raw d a o literack ich zw iąz k a c h k om u n ik acy jn y ch . K re śli zatem obraz inny. Oto publiczność ucieka p rzed „szalonym ” poetą, co jest „ ja k niedźw iedź, k tó ry zdołał w yłam ać k ra ty swej k latki, rozpędza uczonych i nieuczonych, gdy zaw zięcie re c y tu je sw e w iersze; kogo zaś p rz y
31 Descotes: op. cit., s. 20.
Ograniczone zaufanie do maszynistów
Horacy znał prawdę
N ie ratować poetów
chw yci, zatrzy m u je go i zab ija czytaniem , jak pi jaw ka, k tó ra nie puści skóry, póki się k rw ią nie n a p e łn i” 32.
W izja jest sugestyw na i pouczająca. P o eta pędzi „z głową zad artą do g ó ry ” i „w y k rztu sza w iersze” . U ciekają przed nim „ludzie p rz y zdrow ych zm ys łac h ”. W zasięgu jego oddziaływ ania p ozostają tylko niesfo rn i i „nieostrożni” chłopcy. Z ap atrzo n y w nie bo sław y, nieszczęsny wieszcz w pada w końcu do ro w u lub studni. D arem nie w oła o ra tu n e k . N ikt nie zam ierza m u p rzyjść z pom ocą. H oracy odsłania w ty m m om encie istotę p odstaw ow ej dw uznacz ności zajęcia słow otw órcy. P rz ed e w szystkim „nie bardzo wiadomo, dlaczego kleci w iersze” (teo rety k posuw a się n aw et do p rz y k re j insyn uacji: „czy nie dlatego, że n a grób ojczysty n a siu siał” ...). T rudno rów nież przen ikn ąć inne jego zam iary. Może sam szu k ał zguby i „nie chce, b y go rato w a n o ? ” . W in teresie stoickiego h u m a n ita ry z m u i rów now agi ko m u n ik acy jn ej każe H oracy pozostaw ić p o etę w ro wie. „K to ocala kogoś w b re w jego woli, to sam o czyni, jak b y go zab ijał” — pisze w du ch u epoki. F o rm u łu je jednocześnie p rze słan ie u n iw ersaln e: „Niechże i poetom p rzy słu g u je p raw o i sw oboda za b ija n ia się” 33. Publiczność stoi na stra ż y tego p ra wa. Pozw ala poetom um ierać. W sensie fizycznym — z głodu, w sensie znakow ym — przez obojętność i poniechanie. Ta fu n k cja a k ty w n e j publiczności m a szczególnie doniosłe znaczenie k u ltu ro w e. J e s t ob jaw em społecznego o k ru cieństw a i chłodu, ale za w iera rów nież szczyptę o ptym izm u i zbiorow ej w ielkoduszności: p rzynosi nadzieję, że p rz y n a jm n ie j n iek tó ry m tw órcom zostanie kiedyś zapom niane (a więc wybaczone) w szystko, co piórem sw ym uczynili.
32 Horacy: op. cit., s. 89. 33 Ibidem, s. 88.