• Nie Znaleziono Wyników

Sędzia kościelny wobec ekspertyz neuropsychiatrycznych i psychologicznych

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Sędzia kościelny wobec ekspertyz neuropsychiatrycznych i psychologicznych"

Copied!
25
0
0

Pełen tekst

(1)

Zenon Grocholewski

Sędzia kościelny wobec ekspertyz

neuropsychiatrycznych i

psychologicznych

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 31/3-4, 75-98

1988

(2)

! P raw o K an on iczn e ! , 31 (1988) nr 3—4

B P ZENON GROCHO LEW SK I

SĘ D Z IA K O ŚC IELN Y W OBEC EK SPE R TY Z N E U R O PSY C H IA T R Y C Z N Y C H I PSYC H O LO G IC ZN Y C H

Rozważania nad ostatnim przemówieniem Ojca Świętego w Rocie Rzymskiej

T r e ś ć : W prow ad zen ie I. A k tu aln ość i zn a czen ie problem u: 1. W zrost lic z b y sp ra w z p rzyczyn p sych iczn ych ; 2. Z łożoność problem u; 3. W nio­ ski. II. O cena p ostęp u o sią g n ięteg o przez n au k i p sy ch ia try czn e i p sy ch o ­ lo g iczn e i ich u ży teczn o ści w rozstrzygan iu sp raw n iew a żn o ści m a łżeń ­ stw a , III. G łów n a źród ła zam ieszan ia i n iep orozu m ień w ocen ie ek sp er­ ty z p sy ch ia try czn y ch i p sy ch o lo g iczn y ch ze stron y sęd ziego k ościeln ego: 1. P o jęcia an trop ologiczn e, k tóre często tow a rzy szą ek sp ertyzom p sy ch ia ­ try czn y m i p sych ologiczn ym . 2. E lem en ty isto tn e an trop ologii ch rześci­ jań sk iej w sk a za n e przez Ojca Ś w ięteg o jako p rzeciw sta w n e w y żej w sk a ­ za n y m pojęciom . 3. Zgodność lu b n iezgod n ość co do p ojęć a n trop ologicz­ n y ch m ięd zy sęd zią k o śc ie ln y m a b iegłym . IV . W nioski p raktyczne. 1. P o ­ sta w a sęd ziego w o b ec ek sp erty z p sy ch ia try czn y ch i p sych ologiczn ych . 2. N iezd o ln o ść’ p sy ch iczn a jako przyczyna n iew a żn o ści m a łżeń stw a . 3. F o rm acja sęd zió w i b ie g ły c h d la try b u n a łó w k ościeln ych . V. S p ostrzeże­ n ia Ojca Ś w ię te g o na tle ak tu aln ego u sta w o d a w stw a , d ok tryn y i ju rys- pcrudencji: 1. S ęd zia w ob ec ek sp ertyz. 2. N iezd oln ość p sych iczn a a fo r ­ m a cja p ra co w n ik ó w w y m ia ru sp ra w ied liw o ści. V I. N iek tó re in n e w ażn e sp o strzeżen ia za w a rte w p rzem ó w ien iu p ap iesk im : 1. T rudne sp raw y; 2. N o w e potrzeby; 3. W ielk a liczb a orzeczeń niew ażności;- 4. Służba, p ra w ­ dzie; 5. S łu żb a m iłości; 6. P rob lem n ieu d an ych m a łżeń stw ; 7. Z naczenie R oty R zym sk iej. Z akończenie.

W p row adzenie

O statnie przem ów ienie Ojca Ś w iętego do Trybunału Roty R zym ­ skiej, w ygłoszone dnia 5 lutego 1987 r. podczas zw yczajow ej, ro­ cznej audiencji zasługuje na szczególną uw agą ze strony pra­ cow ników w ym iaru spraw iedliw ości w trybunałach kościelnych. Został w nim rozw ażony tem at krytycznej oceny przez sędziów k ościelnych ekspertyz psychiatrycznych i psychologicznych w spra­ w ach .niew ażności m ałżeństw a, dotyczących różnych form niezdol­ ności psychicznej. Sprawa dotyczy bardzo aktualnej kw estii, o w ielk im znaczeniu praktycznym i rów nocześnie złożonej do tego stopnia, że nie zauw ażenie pew nych jej aspektów m ogłoby pociąg­ nąć za sobą nie tylko nieporozum ienia, ale także nieuniknione szkody dla działalności pastoralnej w ykonyw anej w trybunałach kościelnych.

(3)

76 B p Z. G roch olew sk i [2] W stosunku do tego tem atu, Ojciec Ś w ięty — z racji sw ej sp e­ cyficznej posługi dla K ościoła pow szechnego — daje w sw oim przem ów ieniu, w szystkim pracow nikom w ym iaru spraw iedliw ości, w ażne w yjaśnienia, um ieszczając sprawę w szerokim kontekście porów nania antropologii chrześcijańskiej z innym i koncepcjam i antropologicznym i.

O dczytanie przem ów ienia i uw yp u k len ie znajdujących się w nim m yśli w ydaje się tym bardziej pożyteczne, że w prasie zo­ stało ono w w ielu w ypadkach potraktow ane po prostu jako na­ gana, czy w ezw anie do zm niejszenia ilości orzeczeń niew ażności m ałżeństw a z przyczyn psychicznych, ze w skazaniem jako adresa­ tów tej nagany Trybunał Roty Rzym skiej i trybunałów Stanów Zjednoczonych A m eryki Północnej. Tym czasem w rzeczyw istości:

a) cenną treścią przem ów ienia jest w yjaśnienie i pozytyw ne uka­ zanie źródeł zam ieszania i błędów , popełnionych często w dobrej w ierze, m niej natom iast zw rócenie uw agi na pew ne wypaczenia; b) przem ów ienie jest skierow ane do w szystkich trybunałów ko­ ścielnych, oczyw iście łącznie z Rotą Rzym ską, chociaż dla n iek tó­ rych trybunałów będzie m iało w iększe, a dla innych m niejsze znaczenie czy aktualność. W rzeczy samej w ystarczy przeczytać przem ów ienia papieży do Roty, by stw ierdzić, że Ojciec Ś w ięty w ykonuje sw oje m agisterium w stosunku do w ym iaru spraw iedli­ w ości w całym K ościele zazw yczaj poprzez przem ów ienia do Roty Rzym skiej, która na audiencjach udzielanych jej co roku, w jakiś sposób reprezentuje w szystk ie trybunały kościelne.

W niniejszym artykule zajm ę się w skazanym w yżej, głów nym przedm iotem przem ów ienia papieskiego, rozw ijając różne aspekty tem atu. Pierw sze dw ie części będą, w pew nym sensie, w stępnym i w stosunku do istoty problem u rozw ażanego w trzeciej i czwartej części, a także ilustrow anego, na tle aktualnego ustaw odaw stw a, doktryny i jurysprudencji w części piątej. W ostatniej części, ra­ czej w form ie pew nego załącznika, w skażę na niektóre inne w aż­ ne stw ierdzenia przem ów ienia papieskiego.

I. A k tu a ln o ść i zn aczen ie p rob lem u

1. W z r o s t l i c z b y s p r a w z p r z y c z y n p s y c h i c z n y c h

N ie trudno jest spostrzec aktualność problem u i jego znaczenie praktyczne. W rzeczy sam ej w całym K ościele w zrosła liczba spraw o niew ażność m ałżeństw a z przyczyn psychicznych. W zro­ sła ona zarówno w cyfrach ogólnych, jak i procentowo, w porów ­ naniu do innych tytu łów niew ażności.

W przew ażającej w iększości trybunałów , ten w zrost jest bardzo rów nom ierny, natom iast w niektórych krajach przedstaw ia się on

(4)

[3] S ę d z ia w ob ec ek sp ertyz 77 katastrofalnie. P ozytyw n e w yroki w tej dziedzinie osiągają tam cyfrę bardzo w ysoką, a niezdolność psychiczna stała się tytułem ogrom nej w iększości spraw m a łżeń sk ich 2. W niektórych trybu­ nałach ten w zrost jest połączony ze studium i pogłębieniem pro­ blem atyki, w innych zaś nie w ydaje się by tow arzyszyło m u ja­ kiek olw iek pogłębienie krytyczne, a jest on podtrzym yw any pra­ gnieniem rozwiązania problem u nieudanych m ałżeństw i osób rozw iedzionych, które w stąp iły w ponow ne zw iązki m ałżeńskie.

Ojciec Ś w ięty podkreśla na początku, że niezdolność psychicz­ na „szczególnie w niektórych krajach stała się m otyw em w ysokiej liczb y orzeczeń niew ażności m ałżeń stw a” (n. 1, 3). Ta rzeczyw istość była przyczyną w yboru tem atu przem ówienia.

2. Złożoność problem u

W iększa w rażliw ość na ew entualną niew ażność m ałżeństw a z przyczyn psychicznych jest z pew nością rzeczą godną pochw ały. W ynika ona zarówno z postępu osiągniętego przez nauki psycho­ logiczne i psychiatryczne, jak też z w iększej uw agi pośw ięcanej elem entom personalistycznym życia m ałżeńskiego. B y jednak ten postęp osiągn ięty w dziedzinie psychologii i psychiatrii m ógł być w łaściw ie przysw ojony przez naukę kanonistyki, w tym co do­ tyczy niew ażności lub w ażności m ałżeństw a, w ym aga on koniecz­ nego pogłębienia teologicznego i antropologicznego ze strony tr y ­ bunałów kościelnych. Spraw a jest trudna i złożona.

W ielki rozwój nauk psychologicznych i psychiatrycznych — p o ­ dobnie jak np. elektroniki czy nauk zw iązanych z energią atom o­ wą — dotyczy bardzo w yspecjalizow anego sektora, w odniesie­ niu do którego, kto nie jest b iegłym w tej dziedzinie, czuje się z jednej strony zafascynow any, z drugiej zaś niekom petentny. W następ stw ie tego ma pokusę, by bezkrytycznie przyjąć ocenę specjalisty w tej dziedzinie, jako niezaprzeczalną w yrocznię, nie zauw ażając niebezpieczeństw a, iż nie um ie rozróżnić m iędzy stw ier­ dzeniam i, które b iegły w ygłasza w oparciu o w łasną specyficzną kom petencję, a tym , co stanow i ocenę w ybiegającą poza jego kom petencję, a na odcinku naszej sądow ej działalności m iędzy ocenam i, które liczą się w porządku zm ierzającym do rozstrzygnię­ cia jakiejś spraw y niew ażności m ałżeństw a, a tym i, które tego po­ rządku nie dotyczą lub są dyskusyjne.

Zresztą n aw et m niejsza czy w iększa znajom ość rezultatów ba­ dań psychologicznych i psychiatrycznych nie m oże rozwiązać k w e-a Por. Z. G r o c h o l e w s k i , II p ro b le m e-a d e i p ro c e s si ce-an on ici d i

n u llitä m a trim o n ia le . U k aże się w n ab liższym tom ie S tu d i G iu rid ic i (A n n u a li d i D o ttr in a e G iu risp ru d e n za C anonica, a our.a deH’A<rcisoda-

(5)

78 Bp Z. G roch olew sk i [4} stii, jeżeli nie zostaną w zięte pod rozw agę akpekty poruszane przez Ojca Św iętego, o których będzie m owa później.

Trudność i złożoność problem u ujaw nia się zw łaszcza w tedy, k ied y zauw ażym y w jurysprudencji kanonicznej w ielk ie rozbież­ ności w ocenie znaczenia różnych anom alii psychicznych w od n ie­ sieniu do ew entualnej niew ażności m ałżeństw a. N iektóre rozbież­ ności w tej dziedzinie Istnieją n aw et w sam ej jurysprudencji ro- talnej, chociaż nie są one, w niej tak znaczne jak w jurysprudencji kanonicznej w ziętej jako całość.

Znaczenie i konieczność przem yśleń w tej dziedzinie zauw aża się rów nież w tym , że dla niektórych trybunałów spraw y n ie ­ w ażności m ałżeństw a z przyczyn psychicznych uw ażane są za najtrudniejsze i najbardziej dręczące, dla innych zaś za jedne z najłatw iejszych.

3. W nioski

W obliczu dw óch w skazanych czynników , czyli w zrostu lic z b y spraw m ałżeńskich z przyczyn psychicznych (w niektórych kra­ jach w sposób katastrofalny, jeśli chodzi o w yroki pozytyw ne) oraz w spom nianej złożoności k w estii, trudno nie dostrzec ak tu al­ ności problem u, jego w ielk iego znaczenia praktycznego, a także konieczności w ysiłk ów , celem dokonania stosow nych w yjaśnień.

II. O cena p o stęp u o sią g n ięteg o p rzez n au k i p sy ch ia try czn e i p sy ch o lo g iczn e i ich u ży teczn o ści w rozstrzy g a n iu spraw

n ie w a ż n o śc i m a łżeń stw a

Spraw ę można by ująć syntetycznie w następujący sposób: a) W przem ów ieniu zostały u z n a n e „w ielkie postępy poczy­ nione przez w spółczesną psychiatrię i p sychologię” (n. 2, 1).

b) W szczególny sposób zostały d o c e n i o n e d w a a s p e k - t y tego postępu, ściśle ze sobą złączone, jeden na poziom ie teore­ tycznym , drugi na poziom ie praktycznym , a więc: a) „co te w sp ół­ czesne nauki zrobiły i robią dla w yjaśnienia tak św iadom ych, jak nieśw iadom ych procesów psychicznych osoby” (Tamże). Przede w szystkim należy podkreślić to ostatnie, czyli docenienie odkry­ cia now ego w ym iaru, a m ianow icie nieśw iadom ości i jej roli w zw yczajnym życiu psychicznym ; b) „pomoc, jaką dają w ielu osobom będącym w trudnościach, za pośrednictw em farm akotera­ pii i psychoterapii” (Tamże).

c) Zostało p o c h w a l o n e „poważne pośw ięcenie w ielu p sy ­ chologów i psychiatrów (Tamże).

d) Z racji pierw szego spośród dwóch w yżej w skazanych aspek­ tów, została w skazana n i e w ą t p l i w a u ż y t e c z n o ś ć re­ zultatów osiągniętych przez w ym ienione nauki w osądzaniu n ie­

(6)

[5] S ęd zia w ob ec ek sp erty z 7 » w ażności m ałżeństw a. Ojciec Ś w ięty zaznacza m ianow icie, że w sk a­ zane rezultaty dają „m ożliwość oceny ludzkiej odpow iedzi na po­ w ołanie do m ałżeństw a w sposób bardziej precyzyjny i zróżni­ cow any niż ten, na który zezw oliłaby sama filozofia i sama teo­ logia” (n. 2, 3).

e) T o c o z o s t a ł o z a n e g o w a n e w odniesieniu do od­ kryć i osiągnięć w dziedzinie czysto psychicznej i psychiatrycznej, to zdolność tych nauk do „dania praw dziw ie integralnej wizji, osoby, rozw iązanie przez nie same. podstaw ow ych k w estii doty­ czących znaczenia życia i pow ołania ludzkiego” (n. 2, 1).

III. G łów n a źródła zam ieszan ia i n iep orozu m ień w ocen ie ek sp ertyz p sy ch ia try czn y ch i p sy ch o lo g iczn y ch ze stron y sęd ziego k ościeln ego Zasadnicza w artość przem ów ienia papieskiego polega na w sk a­ zaniu głów nego źródła zam ieszania i nieporozum ień w dialogu m iędzy psychiatrą lub psychologiem a sędzią kościelnym , w kon­ sekw encji na w skazaniu n iew łaściw ego korzystania z ekspertyz psychiatrycznych i psychologicznych w spraw ach niew ażności m ał­ żeństw a.

To źródło zam ieszania i nieporozum ień leży w kontekście antro­ pologicznym , który tow arzyszy w spom nianem u dialogow i i w sp ół­ pracy, jaką b iegli w e w skazanych dziedzinach wnoszą w działa­ nie trybunałów kościelnych.

Innym i słow y, źródło to leży w tym , że założenia antropologi­ czne, które tow arzyszą orzeczeniom psychologów i psychiatrów w dziedzinie niew ażności m ałżeń stw a,. są często nie do pogodze­ nia z antropologią chrześcijańską. W spom niane założenia nie są jednak, przynajm niej w ich całości, specyficznym ow ocem badań psychiatrycznych lub psychologicznych. W konsekw encji, brak roz­ różnienia, ze strony sędziego kościelnego, m iędzy tym co w ek s­ pertyzie należy do w łaściw ej kom petencji biegłego, a tym co stanow i w skazany kontekst antropologiczny (nie zaw sze do przy­ jęcia), może go doprowadzić do błędnych orzeczeń.

N auczanie Ojca Ś w iętego w tej dziedzinie jest jasne. Postaram się obecnie system atycznie przedstaw ić poszczególne . racje rozu­ m ow ania, zaw arte w tym przem ów ieniu.

1. Pojęcia antropologiczne, które często to w a r z y s z ą ek sp e rty zo m

p sy c h ia tr y c z n y m i psychologicznym

W ychodząc od dopiero co w skazanej niezdolności nauk psychia­ trycznych i psychologicznych do zaoferow ania integralnej w izji osoby i do rozwiązania przez nie sam e k w estii znaczenia życia i pow ołania ludzkiego, papież zauważa, że „niektóre kierunki w spółczesnej psychologii..., przekraczają w łaściw e im specyficzne

(7)

so Bp Z. G roch olew sk i [6] kom petencje, wchodzą na obcy teren i poruszają się na n im ” (n. 2, 1). Jest to zresztą w pew nym sensie zrozum iałe, o ile od­ krycia dotyczące człow ieka, a zw łaszcza jego sfery psychicznej, w ym agają praw ie w sposób naturalny w prow adzenia w całościow y w izję osoby ludzkiej lub uzupełnienia przez taką wizję.

Jednakże jest faktem , że czasam i chodzi o w izję, która nie jest do pogodzenia z antropologią chrześcijańską (Tamże). Co w ięcej, zauważa Ojciec Św ięty: „wizja antropologiczna, z której w ych o­ dzą liczne kierunki w dziedzinie nauk psychologicznych czasów w spółczesnych jest zdecydow anie, w sw ej całości, nie do pogo­ dzenia z istotnym i elem entam i antropologii chrześcijańskiej (n. 4, 1).

Przem ów ienie w skazuje elem enty niezgodne z antropologią chrześcijańską bądź w sensie ogólnym , bądź w sensie specyficz­ nym , a w ięc w odniesieniu do chrześcijańskiego pojęcia m ałżeń­ stw a.

a. W s e n s i e o g ó l n y m niezgodne są z antropologią chrze­ ścijańską pojęcia „zam knięte na w artości i zn aczen ia,. które w y ­ chodzą poza dane im m anentne i które pozw alają człow iekow i k ie­ row ać się ku m iłości Boga i bliźniego, jako ku sw ojem u ostatecz­ nem u pow ołaniu” (Tamże), a w ięc pojęcia w łaściw e licznym k ie­ runkom psychologicznym , które „wychodzą albo z pesym istycznej idei, w edług której człow iek nie jest w stanie zrozum ieć innych aspiracji niż te, które są m u narzucone przez jego im pulsy lub przez uw arunkow ania społeczne, albo przeciw nie, z idei przesad­ n ie optym istycznej, w ed łu g której człow iek posiada w sobie i w ła ­ snym i siłam i m oże osiągnąć realizację sam ego sieb ie” (n. 4, 2).

W stw ierdzeniach tych m ożna łatw o dostrzec szkoły psycholo­ giczne rozprzestrzenione w naszych czasach, takie jak b ihew io- ryzm , psychoanaliza freudow ska, psychologia egzystencjalna i psy­ chologia hum anistyczna 3.

s W ed łu g ty c h k ieru n k ó w czło w ie k jest u w a ża n y albo ty lk o za isto ­ tę reagu jącą n a bodźce, k tó re go d eterm in u ją lub w aru n k u ją jego za ch o w a n ie przy p om ocy m ech an iczn ego lu b sp ołeczn ego w y u czen ia ( b e h a v i o r y z m ) , alb o jest sk azan y n a zasp ok ojen ie sw o ich popędów w jakim ś tru d n y m k om p rom isie ze św ia tem zew n ętrzn y m rep resjo n u ­ ją cy m go ( p s y c h o l o g i a f r e u d o w s k a ) , albo te ż jest b ezlito śn ie i fa ta lis ty c z n ie zan u rzon y w e g zy sten cji p ełn ej ograniczeń, którą tr z e ­ ba przyjąć w im ię ja k ieg o ś au ten tyzm u zd ob ytego w p rocesie p odm io­ to w e j sy m b o liza cji ( p s y c h o l o g i a e g z y s t e n c j a l n a ) , albo jest o p ty m isty c z n ie u zn a w a n y za p e w n ą całość p o ten cja ln ie zdolną do sam o­ realizacji, pod w a ru n k iem p rzezw y ciężen ia zew n ętrzn y ch przeszkód n ie ­ sp rzy ja ją ceg o otoczen ia ( p s y c h o l o g i a h u m a n i s t y c z n a ) . Por. w te j sp ra w ie C. S. H a l l — G. L i n d z e y, Theories of Personality, III, w yd . J. W iley and Sons, N e w Y ork, 1978 (tłum . w ło sk ie: Teorie della personality B orin gh ieri, T orino, 1982); S. M a d d i, Personality The­ ories. A Comparative Analysis, IV , w yd . T h e D o rsey P ress, H om ew ood,

(8)

S ęd zia w o b ec ek sp erty z 81 b. W s e n s i e s p e c y f i c z n y m , to znaczy w odniesieniu do m ałżeństw a, w skazane kierunki n ie są do pogodzenia z chrze­ ścijańską doktryną, o ile redukują „znaczenie jedności m ałżeń­ skiej do zw yczajnego środka służącego satysfakcji, sam ourzeczy- w istn ien iu lub psychicznem u odprężeniu” (n. 5, 1).

Przy takich zatem ograniczających założeniach antropologicz­ n ych praktycznie nie bierze się pod rozw agę „świadom ego zo­ bow iązania się m ałżonków do tego, że n aw et za cenę pośw ięceń i w yrzeczeń, będą przezw yciężali przeszkody, jakie stają na dro­ dze realizow ania ich zw iązku” (n. 5, 3).

W k onsekw encji „napięcie” (Tarnże) i „każda przeszkoda, która w ym aga w ysiłk u , .każde zaangażow anie lub w yrzeczenie, w ięcej, każdy przypadek nieudanego m ałżeństw a, z łatw ością staje się potw ierdzeniem niem ożliw ości, w odniesieniu do danych m ałżon­ ków , w łaściw ego rozum ienia i realizow ania ich zw iązku” (n. 5, 2). E kspertyzy inspirow ane przez takie założenia antropologiczne zatem , jak zauw aża Ojciec Ś w ięty, „doprow adziły od rozszerzenia zakresu przypadków niezdolności do w yrażenia zgody m ałżeńskiej także na sytuacje, w których z pow odu oddziaływ ania podśw iado­ m ości na życie codzienne, osoby dośw iadczają zredukowania, nie zaś pozbaw ienia rzeczyw istej w olności dążenia do w ybranego do­ bra. W reszcie, traktują one z łatw ością łagodne form y psychopatii lub n aw et braki w zakresie porządku m oralnego jako dowód n ie ­ zdolności do podjęcia zasadniczych zobow iązań m ałżeńskich” (n. 5, 4).

Papież zauw aża w ielk ie niebezpieczeństw o w rzeczyw istym przejm ow aniu w spom nianych założeń antropologicznych przez sę ­ dziów kościelnych (nie ma tu znaczenia czy dokonuje się to św ia­ dom ie lub nieśw iadom ie, w złej lub dobrej wierze) i mówi: „Zda­ rza się, n iestety, że sędzia k ościeln y przyjm uje bezkrytycznie tego rodzaju u stalen ia” (n. 5, 5), co m oże prowadzić w spraw ach n ie ­ w ażności m ałżeństw a „do w n iosk ów fałszyw ych i szkodliw ych dla praw dziw ego dobra osób i K ościoła” (n. 3, 2).

2. E lem en ty istotne antropologii chrześcijańskiej wskazane

p r z e z Ojca Ś w ię te g o jako p r z e c iw s ta w n e w y ż e j w s k a z a n y m pojęciom

a. W s e n s i e o g ó l n y m , Ojciec Ś w ięty, odw ołując się do

G audium et spes i do Soboru Trydenckiego przypom ina, że w edług

koncepcji chrześcijańskiej człowiek:

— z jednej strony: a) jest „istotą stw orzoną na obraz B oży” (n. 4, 2); b) „zdolną do poznania i m iłow ania sw ego S tw órcy” (Tamże); 1980; P. C. V itz, P sy c h o lo g y as R elig io n . T h e C u lt of S e lf-w o r s h ip , W. B. E erdm ans P u b lish in g C om pany, G ran R apids, M ich. 1982.

(9)

82 Bp Z. G roch olew sk i

[

8

]

c) ma w łasne pow ołanie o w ym iarze w iecznym (por. n. 2, 1; n. 4, 1), to znaczy „pow ołaniem (człowieka) jest przylgnięcie do Boga jako ostatecznego celu ” (n. 6, 2; por. także n. 6, 3); d) tylko w Bogu „odnajduje on sw oje sp ełn ien ie” (n. 6, 2);

— z drugiej zaś strony człowiek; a) „w urzeczyw istnieniu tego pow ołania napotyka na przeszkody w ynikające z oporu, jaki w y ­ w ołuje w nim stan pożądliw ości” (n. 6, 2); b) jest w ięc podzielony w sobie sam ym (Tamże i n. 4, 2); jednakże c) „w yzw olony od sła ­ bości poprzez działanie Ducha Ś w iętego” (n. 6, 3).

W ten sposób Ojciec Ś w ięty przypom ina całościow ą i pełną koncepcję człow ieka (por. także n. 6, 3), w jej w ym iarze transcen­ dentnym , w jego podstaw ow ej w olności, w jego pow ołaniu do zjednoczenia się z Bogiem i przezw yciężenia za pomocą łaski tych trudności, na które napotyka.

b. W s e n s i e s p e c y f i c z n y m , to znaczy w odniesieniu do m ałżeństw a, elem en ty antropologiczne w izji chrześcijańskiej, w sk a­ zane przez Ojca Ś w iętego jako przeciw staw ne pojęciom w yżej om ó­ w ionych kierunków psychologicznych są następujące:

a) m ałżeństw o, „które z w oli Bożej stanow i podstaw ow ą in sty­ tucję życia społecznego i przez Chrystusa zostało w yn iesion e do roli n a r z ę d z i a ł a s k i i u ś w i ę c e n i a ” (n. 6, 3);

b) stanow i odpowiedź na p o w o ł a n i e , to znaczy na Boże po­ w ołan ie (pqr. n. 2, 3 a tak^e n. 4, 1 i n. 6, 3);

c) jego wartość, to znaczy intym na w spólnota życia i m iłości m ał­ żeńskiej, jest urzeczyw istniana „za pośrednictw em w z a j e m n e ­ g o d a r u m ałżonków ” (n. 6, 1 i 2);

d) jest to „m ożliwe jedynie na drodze nieustannego w ysiłku, w t y m t a k ż e w y r z e c z e n i a i p o ś w i ę c e n i a ”. W rze­ czy sam ej „wzajem na m iłość m ałżonków w inna kształtow ać się na w zór sam ego Chrystusa, który... sam ego siebie w yd ał za n as” (n. 6, 2). Taka aktyw na działalność celem urzeczyw istnienia m ał­ żeństw a jest postulow ana w sposób naturalny przez to, co zostało pow iedziane w yżej pod a);

e) także do m ałżeństw a pow inno być zastosow ane to co dotyczy chrześcijańskiej koncepcji człow ieka (n. 6, 3), a. przede w szystkim to co dotyczy w olności osoby ludzkiej, przeszkód które pojaw iają się na drodze urzeczyw istniania pow ołania, pom ocy Bożej, pełnego realizow ania się w Bogu.

3. Zgodność lub niezgodność co do pojęć antropologicznych

m ię d z y sędzią k ościelnym a biegłym

Z dotychczasow ych rozw ażań w ynika jasno, że konstruktyw ne porozum ienie się „sędziego i psychiatry lub psychologa jest dale­ ko łatw iejsze, jeżeli dla obydw u punktem w yjścia jest w spólna im antropologia, dz’ięki czemu, m im o odm ienności m etod, zain te­

(10)

[9] S ęd zia w o b ec ek sp erty z

resow ań i celów , jedna w izja pozostaje otw arta w obec drugiej” (n. 3, 1).

Jednakże, jak to już podniesiono w yżej, bardzo często, co w ię ­ cej, w przeważającej liczbie w spółczesnych kierunków psycholo­ gicznych, horyzont w ram ach którego porusza się psychiatra lub psycholog, je st przeciw staw ny lub zam knięty w stosunku do tego, w którym porusza się kanonista.

Stąd Ojciec Ś w ięty poważnie, upom ina, że w takich wypadkach: — „dialog i w spółpraca” m iędzy sędzią a biegłym „mogą być źródłem zam ieszania i nieporozum ień” (n. 3, 2);

— „w yniki ekspertyz (...) stw arzają rzeczyw istą okazję do w pro­ wadzenia w błąd sędziego, który nie dostrzega dwuznaczności, od początku zaw artych w założeniach antropologicznych” (n. 6, 4) i „w ielkiego niebezpieczeństw a”, z powodu którego taka „dw uzna­ czność założeń u sędziego i biegłego m oże łatw o doprowadzić” — jak pow iedziano w yżej — „do w niosków fałszy w y ch i szkodliw ych dla praw dziw ego dobra osób i K ościoła” (n. 3, 2).

Widać tu podw ójną niejasność:

a) k ied y b iegły m ów i o p s y c h i c z n e j d o j r z a ł o ś c i , ro­ zum ie ją jako tę, która stanow i punkt docelow y rozw oju ludzkie­ go, zaś sędzia kościelny rozum ie ją 'jako d o j r z a ł o ś ć k a n o ­ n i c z n ą , „która stanow i jedynie punkt w yjścia dla w ażności m ałżeństw a” (n. 6, 4); innym i słow y, biegły, m ów iąc o niezdatno­ ści psychicznej często bierze pod uw agę osobę jaką ona jest w rzeczyw istości, z jej wadam i, brakam i, słabościam i, podczas gdy sędzia m usi m ieć do czynienia z niezdolnością do u rzeczyw istnie­ nia w łasn ego pow ołania osoby, to znaczy do urzeczyw istnienia przez nią m ałżeństw a przy użyciu n ależytych środków, w łasnych jej m ożliw ości, z podjęciem się także koniecznej ofiary i przyję­ ciem ciężaru i trudności, które niesie ze sobą m ałżeństwo;

b) kiedy b iegły m ów i o m a ł ż e ń s t w i e n i e w a ż n y m ma na m yśli w rzeczyw istości m a ł ż e ń s t w o n i e s z c z ę ś l i w e ; sędziego kościelnego w odniesieniu do w ydaw anego w yroku in ­ teresuje tylk o rzeczyw ista niew ażność m ałżeństw a, a n ie to czy jest ono szczęśliw e, n aw et m im o że niew ażność m oże m ieć sw e źródła psychiczne oprócz m oralnych. W rzeczy samej łatw o m y li się m ałżeństw a nieudane z m ałżeństw am i niew ażnym i.

IV . W nioski p rak tyczn e.

W nioski praktyczne, które Ojciec Ś w ię ty w yciąga ze w szystkich przedstaw ionych rozważań, dotyczą trzech różnych poziom ów, a m ianow icie: 1) postaw y sędziego w obec ekspertyz psychiatrycz­ nych i psychologicznych; 2) oceny niezdolności psychicznej jako przyczyny niew ażności, i 3) form acji sędziów i biegłych dla try ­ bunałów kościelnych.

(11)

84 Bp Z. G roch olew sk i [

10

] 1. P ostaw a sędziego w obec e k s p e r ty z psych iatryczn ych

i psychologicznych

P raktyczne w skazania w tej dziedzinie m ożna by streścić nastę­ pująco:

a. „Postępow anie w spraw ach dotyczących orzeczenia n iew aż­ ności m ałżeństw a z przyczyn natury psychicznej w y m a g a . . . p o m o c y e k s p e r t ó w z t y c h w ł a ś n i e d y s c y p l i n ” (n.

2, 2).

Stw ierdzenie to jest z jednej strony logicznym następstw em tego co pow iedziano w yżej o postępie dokonanym przez nauki psy­ chiatryczne i psychologiczne, a także o ich niew ątp liw ej użytecz­ ności w osądzaniu n iew ażności m ałżeństw a, a z drugiej strony w skazuje na zatroskanie o to, by spożytkow ać osiągnięcia nau­ kow e dla udoskonalenia poczynań pastoralnych K ościoła w try ­ bunałach kościelnych.

fK an. 1574 K odeksu Praw a K anonicznego w ym aga udziału b ie­ głych, k ied y ich interw encja jest pożądana „dla potw ierdzenia jakiegoś faktu lub poznania praw dziw ej natury jakiejś rzeczy”. Ma to m iejsce w łaśn ie w om aw ianych sprawach.

Taka interw encja nie jest .oczywiście potrzebna w przypadkach ew identnych, w których ekspertyzy okazują się całkow icie zbędne (por. kan. 1680 i 1574); byłoby jednak pow ażnym błędem uznać za ew id en tn y taki przypadek, który ew identnym nie jest.

b. Z a d a n i e m p o w i e r z o n y m b i e g ł e m u „jest jedy­ n ie dostarczenie elem en tów zw iązanych z w łaściw ym i jego kom ­ petencjam i, to znaczy dotyczących charakteru i stanu rzeczyw isto­ ści psychicznej lub psychiatrycznej, która stała się powodem w szczęcia postępow ania o orzeczenie niew ażności m ałżeń stw a” ~(n. 8, 1), a w ięc biorąc pod u w agę kan. 1095 „ocena charakteru i sta­ nu procesów psychicznych dotyczących zgody m ałżeńskiej oraz zdolności danej osoby do podjęcia zasadniczych obow iązków m ał­ żeńskich” (n. 2, 2 ) ‘i.

* Por. w tej k w e stii E. D a v i n o , L’esame psicodiagnostico nel pro- cesso canonico: nullità matrimoniale, W: La diagnosi psicologica in psi- chiatria forense (A tti d el 1° C ongresso N azion ale d élia S o cietà Ita lia n a per la R icerca P sico d ia g n o stica : R om a 25—27 X I 1983), R om a, bez roku p u b lik a cji, s. 136— 137.

P iu s X II w p rzem ó w ien iu z 8 p aźd ziern ik a 1953 r. do u czestn ik ó w X X V I K on gresu U rologii, m ó w ią c o sp raw ach m a łżeń sk ich zau w ażył: „Les con clu sion s q u i d écou len t de l ’ex p e r tise m éd ica le pour la sen ten ce j u d i c i a i r e n e son t pas de la com p éten ce du p e r i t u s ou p e r i- t i s s i m u s” — p recyzując, że o b o w ią zk iem b ieg łeg o lek arza w pro­ cesa ch .m a łżeń sk ich jest: „proposer en son a m e et con scien ce au" trib u ­ n al ce qu’il a tro u v é et à donner so n a v is à ce su jet: qu’il p résen te les fa its m éd ica u x com m e des fa its, le u r in terp réta tio n m éd ica le com m e une in terp rétation , les con clu sion s m éd ica les te lle s q u elles, les avis m é­ d ica u x com m e des a v is ” (A A S 45, 1953, s. 675— 676).

(12)

[11] S ęd zia w o b ec ek sp ertyz 85 c. B i e g ł y , p s y c h i a t r a l u b p s y c h o l o g , n i e j e s t j a ­ k o t a k i k o m p e t e n t n y , by się w ypow iadać co do n iew aż­ ności m ałżeństw a, By_ móc się w tej spraw ie w ypow iedzieć, n ie w ystarczają, w . rzeczy sam ej, elem en ty w ynikające z w łaściw ej kom petencji psychiatry lub psychologa, ale n ależy ponadto w ziąć pod uw agę doktrynę teologiczno-antropologiczną K ościoła o osobie ludzkiej i m ałżeństw ie (por. n. 9, 1).

W konsekw encji:

— sędzia k ościeln y „nie m oże i n i e p o w i n i e n w y m a g a ć od biegłego, aby ten orzekał o niew ażności m ałżeń stw a” (n. 8, 1 ) 5. G dyby w ym agał takiego orzeczenia, n ie m ogłoby być innej odpowiedzi, jak tylk o fałszyw a, ilekroć chodziłoby o b iegłego inspirow anego przez założenia niezgodne z antropologią chrześci­ jańską, a zatem niekom petentnego;

— gdyby b iegły ew en tu aln ie w yraził taki osąd, s ę d z i a n i e m o ż e c z u ć s i ę n i m z w i ą z a n y (Tamże);

— i n ie tylk o n ie m oże się czuć zw iąząny takim osądem , ale m u s i■ uważać, by „ n i e u l e c s u g e s t i o m n i e d o p u s z c z a l ­ n y c h k o n c e p c j i a n t r o p o l o g i c z n y c h , które m ogłyby doprowadzić go do opacznego rozum ienia tego, co w iąże się z p raw ­ dziw ością fak tów i znaczeń” (n. 2, 2);

— co w ięcej, Ojciec Ś w ięty napom ina, by sędzia w ocenie ek s­ pertyz „nie pozw alał w p r o w a d z a ć s i ę w b ł ą d... przez s f o r m u ł o w a n i a pozornie neutralne, które w rzeczyw istości zaw ierają niedopuszczalne założenia antropologiczne” (n. 8, 1).

d. „ O c e n a n i e w a ż n o ś c i m a ł ż e ń s t w a n a l e ż y w y ­ ł ą c z n i e d o s ę d z i e g o ” (n. 8, 1), który w tym w ypadku ma obowiązek:

a) k r y t y c z n i e o c e n i ć e k s p e r t y z y w s e n s i e d o ­ t ą d r o z w a ż a n y m po to, b y nie ulec ani sugestiom , ani n ie dać się w prow adzić w błąd z pow odu pojęć lub założeń antropo­ logicznych n ie do przyjęcia, czy osądów w yrażonych przez b ie­ głego, przekraczających w łaściw ą m u kom petencję (por. n. 2, 2; n. 8, 1); innym i słow y, chodzi o dokładne rozróżnienie w relacjach b iegłych tego co zostało stw ierdzone z w łaściw ą kom petencją b ie­ głego, z pożytkiem dla oceny spraw y, od tego co zostało p o w ie­ dziane ponadto i co m oże w prow adzić w błąd;

b) o c e n i ć e k s p e r t y z y w i n n y m s e n s i e , to znaczy ograniczając się do tej ich części, która się odnosi specjalnie do nauki psychiatrii lub psychologii, b y z o b a c z y ć , c z y o s ą d b i e g ł e g o j e s t r z e c z y w i ś c i e p o w a ż n y , c z y r a c z e j p o w i e r z c h o w n y .

Potrzeba takiej oceny n ie w yn ik a oczyw iście z głów nego przed­ 5 P o d k reśla się to często w w y ro k a ch rotaln ych . Por. ta k że w y ż e j, n ota n. 4.

(13)

86 Bp Z. G roch olew sk i [12]

m iotu przem ów ienia, którego celem jest w skazanie źródła zam ie­ szania w kontekście antropologicznym ekspertyz, ale jest zazna­ czona jakgdyby ubocznie, k ied y Ojciec Ś w ięty cytuje kanony 1578— 1579, a także kiedy upom ina, by sędzia w ocenie dowodów nie pozw olił się „w prowadzić w błąd... przez opinie pow ierzchow ­ n e ’ (n. 8 , 1) .

W każdym razie kw estia została w skazana jako „w ażna” (Tam­ że), stąd też warto tu przypom nieć najw ażniejsze przepisy K odek­ su, które w ym agają krytycznej oceny ekspertyzy. M iędzy innym i chciałbym przypom nieć, że istn ieje konieczność, by sędzia „okre­ ślił sw oim dekretem poszczególne punkty, których ma dotyczyć opinia b iegłego” (kan. 1577, § 1); by b ieg li jasno w skazali jakim i sposoDami „upew nili się o tożsam ości osób... jaką m etodą i w ja­ ki sposób postępow ali w w ykonaniu zleconego im zadania i na jakich argum entach opierają przede w szystkim sw oje w n iosk i” (kan. 1578, § 2); by „sędzia uw ażnie rozw ażył nie tylko w nioski biegłych, chociażby zgodne, lecz także pozostałe okoliczności spra­ w y ” (kan. 1579, i§ 1); c) m u s i w z i ą ć p o d u w a g ę , o p r ó c z d a n y c h o tr z y m a n y c h o d b ie g łe g o , p o d o k o n a n iu o c e n y ic h w a r to ś c i, p r z e d e w s z y ­ s t k i m d o k t r y n ę K o ś c i o ł a c o d o t e g o „ c z y m j e s t n a t u r a l u d z k a i p o w o ł a n i e c z ł o w i e k a , a t a k ż e z w i ą z a n a z t y m s ł u s z n a k o n c e p c j a m a ł ż e ń s t w a ” (n. 9, 1).

Kończąc to zagadnienie w yd aje m i się konieczne stw ierdzić, ograniczając się do naszej dziedziny, że sędzia jest b i e g ł y m b i e g “ł y c h, naturalnie n ie dlatego by Hył bardziej kom peten­ tn y niż b iegły w dyscyplinach psychiatrycznych lub psychologicz­ nych, ale dlatego, że: a) m usi um ieć rozróżnić w ekspertyzie osądy oparte na w łaściw ej kom petencji biegłego od innych, które nie są takimi; b) z elem entów pow iedziałbym zew nętrznych w stosun­ ku do ekspertyzy m usi ocenić stopień jej pow agi i jej zaasdność; c) m usi rozważyć w iele innych elem entów oprócz ekspertyzy.

O statecznie, w takim układzie, zostaje zachowana słuszna auto­ nom ia m iędzy różnym i naukam i, a w tym w ypadku m iędzy pra­ w em kanonicznym z jego założeniam i teologiczno-antropologicz- nym i, a naukam i psychologii i psychiatrii.

2. Niezdolność psychiczna jako p r z y c z y n a niew ażności m a łże ń stw a Przem ów ienie papieża o dialogu i w spółpracy m iędzy naukam i psychologicznym i a praw em kanonicznym w sferze działalności sądowej Kościoła w spraw ach m ałżeńskich, zaw iera także niektóre w skazania praktyczne w odniesieniu do ograniczenia tytu łów n ie­ w ażności m ałżeństw a ze w zglądu na niezdolność psychiczną.

(14)

[

13

] Sędzia* w o b ec ek sp ertyz 87 W ydaje m i się, że w tej spraw ie istnieją w przem ów ieniu dwa podstaw ow e uściślenia, podczas gdy w szystk ie inne uw agi stano­ w ią tylko szczegółow e zastosow anie w tej dziedzinie.

a. Pierw sze uściślenie dotyczy koniecznego rozróżnienia m iędzy n i e z d o l n o ś c i ą a t r u d n o ś c i ą psychiczną. Ojciec Ś w ięty w ypow iada się w tej k w estii bardzo zdecydow anie: „Kanonista w i­ n ien kierow ać się jednoznaczną zasadą, że tylko niezdolność, a nie trudność w w yrażeniu zgody m ałżeńskiej i urzeczyw istnienia pra­ w dziw ej w spólnoty życia i m iłości, pow oduje niew ażność m ałżeń­ stw a ” (n. 7).

b. Drugie odnosi się do n a t u r y t a k i e j n i e z d o l n o ś c i . W edług przem ów ienia — „Hipotezę o istnieniu rzeczyw istej n ie­ zdolności m ożna w ysu w ać jedynie w przypadku obecności pow aż­ nej anom alii, która, jakkolw iek by ją zdefiniow ać, m usi w zasad­ niczy sposób naruszać zdolność rozum ienia, a tym sam ym w olę kontrahenta” (Tamże). •

Także to ostatnie stw ierdzenie, co do konieczności, by anomalia naruszyła zdolność rozum ienia i w oli rów nocześnie, lub jednej z nich, dotyczy w szystkich trzech jej rodzajów hipotetycznie w sk a­ zanych w kan. 1095, to znaczy braku używ ania rozumu, braku rozeznania oceniającego i niezdolności do przyjęcia istotnych obo­ w iązków m ałżeńskich, chociaż w różny sposób. W trzecim z w y ­ liczonych rodzajów na przykład, w w ypadku kw alifik ow an ego ho­ m oseksualizm u, niezdolność panow ania nad w olą odnosi się do w łaściw ej dziedziny, obejm ującej istotny obow iązek m ałżeński, nie dotyczy natom iast innych dziedzin życia.

c. W św ietle tych dwu podstaw ow ych uściśleń, stają się zrozu­ m iałe i n n e p o d k r e ś l e n i a dokonane w odniesieniu do prze­ m ów ienia papieskiego, które warto tu wskazać, a m ianow icie:

— że nie w ystarczają do spow odow ania niew ażności m ałżeństw a b r a k i p s y c h i c z n e , k t ó r e p o w o d u j ą t r u d n o ś c i w e w spółżyciu m ałżeńskim , c z y n i ą j e t r u d n y m i dlatego wym agają zaangażow ania, w ysiłk u , w yrzeczeń, ofiar, odw ołania się czy to do środków naturalnych czy nadprzyrodzonych, by urze­ czyw istnić m ałżeństw o (por. n. 5, 2— 3; n. 7);

— n ie są w ystarczające te elem en ty psychiczne, które po prostu stw arzają n a p i ę c i a m iędzy m ałżonkam i (n. 5, 3);

— ani ograniczenia dośw iadczane przez osoby „z powodu o d- d z i a ł y w a n i a p o d ś w i a d o m o ś c i na codzienne życie psy­ chiczne”, które jednak nie stanow ią „pozbawienia rzeczyw istej w olności dążenia do w ybranego dobra” (n. 5, 4; por. n. 7). W tym stw ierdzeniu znajdujem y ocenę sfery podśw iadom ości w ujęciu kanonicznym w stosunku do w ażności m ałżeństw a;

— ani l e k k i e p s y c h o p a t o l o g i e (Tamże);

(15)

-88 Bp Z. G roch olew sk i [14] n e g o (Tamże), które czasam i mogą uczynić życie m ałżeńskie na­ praw dę burzliw e, czy naw et, przynajm niej dla jednej ze stron nie do zniesienia. N ie wchodzą one jednak w kategorię niezdol­ ności, ale w sm utną rzeczyw istość konkretnej osoby, która nie w ykorzystuje w łasnych m ożliw ości, by odpow iedzieć na sw oje ludz­ kie powołanie;

— r o z k ł a d j e d n o ś c i m a ł ż e ń s k i e j zatem „nie jest n i­ gdy przez się dow odem na w ykazanie niezdolności kontrahentów , którzy — jak zauw aża O jciec Ś w ięty — m ogli nie zastosow ać czy źle użyć, czy to środków naturalnych czy nadprzyrodzonych będą­ cych do ich dyspozycji, albo m ogli nie przyjąć nieuniknionych ograniczeń i ciężarów życia m ałżeńskiego, bądź to ze w zględu na zaham ow ania podśw iadom ej natury, bądź z pow odu lek k ich sta­ n ów patologicznych, które n ie naruszają istotnej w olności ludz­ kiej, bądź w końcu ze w zględu na braki dotyczące porządku m o­ ralnego” (n. 7; n. 5, 2) 6.

3. Formacja sęd zió w i biegłych dla tr y b u n a łó w kościelnych a. W tym co dotyczy s ę d z i ó w , przem ów ienie papieskie w sk a­ zuje, że „należy w spierać każdy w y siłek zm ierzający do przy­ gotow ania... sędziów kościeln ych ” (n. 8, 2), a to w tym celu, by oni „potrafili odkryw ać i rozróżniać przesłanki antropologiczne za­ w arte w orzeczeniach b ieg ły ch ” (Tamże).

W ym aga to oczyw iście pew nej znajom ości czy to w yn ik ów ba­ dań naukow ych, czy to różnych teorii w ypracow anych w dziedzi­ n ie psychiatrii i psychologii (por. n. 2, 3), ale przede w szystkim podstaw ow ych założeń chrześcijańskiej antropologii.

b. Ojciec Ś w ięty odw ołując się do G audium et spes, n. 62, za­ chęca także do przygotow ania b i e g ł y c h z z a k r e s u r ó ż ­ n y c h n a u k o c z ł o w i e k u , które sprzyjają rzeczyw istej in te­ gracji chrześcijańskiego orędzia i praw dziw ego, trw ającego n ie ­ ustannie postępu w dziedzinie badań naukow ych, prowadzonych zgodnie z kryteriam i poprawnej autonom ii” (n. 8, 2).

W rzeczy samej, jak zauw ażyliśm y w yżej (III, 3), konstruktyw ­ na w spółpraca m iędzy sędzią a b iegłym jest łatw iejsza „jeżeli dla obydw u punktem w yjścia jest w spólna im antropologia”.

W takim stanie rzeczy byłoby także pożądane, by trybunały ko­ ścielne w yb ierały raczej tych biegłych, którzy n ie tylko są bez zarzutu w tym co dotyczy ich kom petencji zaw odow ej, ale także

.

6 S y g n a tu ra A p ostolsk a zau w aża w lista ch o k óln ych z 30 listopada 1971 r.: „Iudices qui, infeldci ta n tu m e x itu in n ix i, m atrim on iu m etiam p o st p lu res amnos eohaibitationis et com m ercii co n iu g a lis n u llu m v e l so iu tu m declaraoit, iu ra p erson aru m g ra v iter le d u n t” (I, G o r d o n — Z. G r o c h o l e w s k i , D o cu m en ta re c e n tio ra circa r e m m a tr im o n ia ­

(16)

[15] S ęd zia w ob ec ek sp erty z 89 podzielają chrześcijański pogląd na to, co się odnosi do w izji natu ­ ry ludzkiej i m ałżeństw a.

W każdym razie k iedy kan. 1579, § 1 K odeksu Praw a K anonicz­ nego poleca, by sędzia, odrzucając w n iosk i biegłych, obow iązkow o przytoczył m otyw y, które doprow adziły go do takiej decyzji, uka­ zuje przez to, m iędzy innym i, szacunek dla biegłych, co m oże stanow ić punkt w yjścia dla konstruktyw nej dyskusji .tak że dla w yjaśnienia podstaw ow ych elem entów antropologii chrześcijań­ skiej.

V. S p ostrzeżen ia O jca Ś w ięteg o na tle ak tu a ln eg o u sta w o d a w stw a , d ok tryn y i ju ry sp ru d en cji

W tej części interesuje nas przede w szystk im podstaw ow e za­ gadnienie podjęte w przem ów ieniu Ojca Św iętego, a m ianow icie ocena ekspertyz psychiatrycznych i psychologicznych ze strony sę­ dziego kościelnego. W skażę jednak krótko także na dwa inne punkty o znaczeniu praktycznym , om ów ione w poprzedniej czę­ ści, to znaczy na niezdolność psychiczną jako przyczynę n iew ażn o­ ści m ałżeństw a i na form ację pracow ników w ym iaru sp raw iedli­ w ości w trybunałach kościelnych.

1. S ę d z i a w o b e c e k s p e r t y z W stosunku do tego zagadnienia n ależy zauważyć:

a. K ościół w sposób zupełnie otw arty cenił d w a w s k a z a n e k i e r u n k i w p o s ł u g i w a n i u s i ę e k s p e r t y z a m i p s y ­ c h i a t r y c z n y m i i p s y c h o l o g i c z n y m i , to jest z jednej strony w ielk ą pomoc, którą m oże dać nauka dla w łaściw ego po­ dejścia do problem u niew ażności m ałżeństw a w ogóle i w kon­ kretnych przypadkach rozpatryw anych przez trybunały kościel­ ne, a z drugiej, konieczność krytycznej oceny osiągnięć tej nauki, a zw łaszcza ekspertyz w poszczególnych sprawach.

Tak P i u s X II w przem ów ieniu do Roty Rzym skiej w 1941 r. stw ierdzał z jednej strony, że „jurysprudencja kościelna n ie może i nie pow inna pom ijać rzeczyw istego postępu nauk, które mają zw iązek z m oralnością i praw em , z drugiej zaś napom inał, że n ależy „badać i rozważać z bystrością i dokładnością, czy chodzi o praw dziw ą naukę, która daje pew ność dzięki w spółczesnym po­ tw ierdzeniom pochodzącym z dośw iadczeń i prób, czy też tylko o luźne hipotezy i teorie, n ie potw ierdzone przez pozytyw ne i so­ lidne argum enty, w którym to w ypadku nie byłab y ona w stanie stw orzyć podstaw y pew nego osądu, w ykluczającego w szelką roz­ tropną w ątp liw ość” 7.

(17)

90 Bp Z. G roch olew sk i [16]

Jeżeli chodzi o p r a w o , zarów no Kodeks z 1917 r.8, później­ sze dokum enty n o r m a ty w n e 9, jak i K odeks z 1983 r.10, to w y ­ maga ono pracy biegłych przy rozstrzyganiu spraw m ałżeńskich zw iązanych z niezdolnością psychiczną, ale rów nocześnie prze­ pisuje różne zabezpieczenia i domaga się jej krytycznego osądu.

A u t o r z y piszący w tej m aterii potwierdzają konieczność okre­ ślonego zachowania się i ilustrują dwa w spom niane aspekty spra­ w y n.

W ystarczy przekartkować j u r y s p r u d e n c j ę r o t a l n ą , zw łaszcza ostatnich lat, by sobie zdać spraw ę, jakie znaczenie przypisuje ona osiągnięciom nauk psychologicznych i psychiatry­ cznych i ekspertyzom w tej dziedzinie, ale przypom ina też czę­ sto, że nie do biegłego lecz do sędziego należy w ypow iadanie się co do niew ażności łub w ażności m ałżeństw a i że sędzia jest b ie­ gły m biegłych. W w ielu w ypadkach odnosi się ona krytycznie do rozum owania zaw artego w ekspertyzach i odrzuca w nioski b ie­ głych 12.

8 K an on y 1982 i 1793— 1804.

9 Instr. P r o v id a M a te r z 15.8.1936 (A A S 28, 1936, s. 313—361), art. 139 a tak że 141—>148, 15.1—154 i 70, 96, 1Q3— 104; M. P. S o llic itu d in e m

N o str a m z 6. 1. 1950 (A A S 42, 1950, s. 5— 120), kam. 489 a tak że 316—

— 322, 324— 327.

10 K an. 1680 a tak że 1574— 1579.

11 Oprócz zn an ych k om en tarzy por. np. S. P ł o d z i e ń , D ow ód z o p i­

n ii b ie g ły c h w p ro c e sie k a n o n ic z n y m , L u b lin 1958; C. L e f e b v r e , De p e r ito r u m iu d ic u m ą u e h a b itu d in e in ca u sis m a tr im o n ia lib u s e x c a p ite a m e n tia e , Perdodica 65 (1976) 107— 122; P. F e 1 i c i, In d a g in e psico lo g ica e ca u se m a tr im o n ia li, W: P e r tu r b a z io n i p sich ich e e con sen so m a tr im o - n ia le n el d ir itto can on ico (S tu d ia e t D ocu m en ta Iuris C anonici, vol.

VII),, R om a 1976, s. 1— 13; L. D e l A m o, V a lo ra cio n ju r ld ic a d e l p e r i-

ta je p s iq u ia tric o so b re n eu ro sis, p sic o p a tia s y tr a sto r n o s d e la s e x u a li- d a d , Jus Camonicum 22(44/1982) 651— 706, zw ła szcza s. 653— 681; E. E g a n, T h e n u llity of . m a r ria g e fo r rea so n of in s a n ity of la ck o f du e d is c r e ­ tio n o f ju d g e m e n t, E p h em erid es Iuris C anonici 39 (1983) 9—14, przede

w sz y stk im s. 40— 43; A . R e y e s C a l v o , A lca n ce ju r id ic o d e las v a -

lo ra cio n es p sico ló g ica s y p siq u ia tr ic a s en re la c ió n a la c a p a cld a d de la p erso n a p a ra m a trim o n io , W: C u rso d e d ere c h o m a trim o n ia l y p ro cesa l can on ico p a ra p ro fe sio n a le s d e l fo ro , v ol. VI, S a la m a n ca 1984, s. 169—

— 193, zw ła szcza s. 188— 1921; E. D a v i a a , art. cyt. (nota n. 4), z w ła ­ szcza s. 132—140.

12 Por. w śró d w y ro k ó w p u b lik o w a n y ch w o sta tn ich la ta ch np. coram M a s a l a, 10 m a ja 1978, nn. 15— 19, M onitor E eclestia sticu s 104 (1-979) 313— 314; coram A g u s t o n i , 20 lu teg o 1979, nn, 23— 24, tam że, s. 313— 314; coram S e r r a n o , 9 m aja 1980, nn. 33— 49, M onitor E ccle- sia sticu s 106 (1981) 183— 189; coram E g a n, 22 k w ie tn ia 1982, nn. 16— 20, M onitor E cclesia sticu s 107 (1982) 325— 330; 22 k w ie tn ia 1982, nn. 17— 20, tam że, s. 340—343; 9 gru d n ia 1982, n. 10,, E p h em erid es Iuris C anonici 39 (1983) 134— 135; 19 m aja 1983, nn. 11—13, tam że, s. 288—290; coram R a a d , 22 czerw ca 1980, nn. 24-—25, M onitor E cclesia sticu s 108 (1983) 36—-37; c o r a m 'P i n t o, 12 lu te g o 1982, n. 7, E p h em erid es Iuris C anonici 39 (1983) 157— 159; 3 gru d n ia 1982, nn. 14— 18, M onitor E cclesiasticu s

(18)

[17] Sędzia- wobec ekspertyz 91' b. Co do k r y t y c z n e j o c e n y e k s p e r t y z , jurysprudencja rotalna podkreśla k on ieczn ość w zięcia pod uw agę elem entów już w spom nianych, o których w kan. 1578, § 2 i 1579, § 1 13, a więc:

. — m e t o d y użytej przez biegłego, by zobaczyć czy jest ona rzeczyw iście naukow a i czy w nioski biegłego odpowiadają k ryte­ riom logicznym . B yłoby w ielk im błędem zadow olić się pobieżną, a w ięc nie pogłębioną diagnozą psychologa i psychiatry 14;

— a r g u m e n t ó w na których opiera się ekspertyza, by spraw ­ dzić: a) czy chodzi o fak ty praw dziw e i sądow nie udow odnione (ilekroć ekspertyza nie opierałaby się na takiph faktach, sęd zia - nie m ógłby jej uważać za m oralnie p ew n ą:'p or. kan. 1608, § 2); b) czy zostały spraw dzone przez biegłego w szystkie m ateriały ze­ brane w procesie i czy dokonano badań klinicznych, lub czy w n io­ ski opierają się tylko o niektóre z tych elem entów 15;

— w szystkich i n n y c h o k o l i c z n o ś c i oprócz ekspertyz. Mogą one razem z ekspertyzą w spółform ow ać pew ność m oralną co do niew ażności m ałżeństw a, ale mogą też stw arzać w tej dzie­ dzinie pow ażne w ątpliw ości, które uniem ożliw iają w ydanie pozy­ tyw n ego w yroku 16.

Ponadto jurysprudencja rotalna czyni inne, liczne u w agi i uści­ ślenia w tej dziedzinie, np.:

•— domaga się stw ierdzenia, czy redaktor ekspertyzy jest g o d ­ n y z a u f a n i a , biorąc pod uw agę zarów no jego k w alifikacje zaw odow e, jak i m oralne 17;

— zwraca uw agę, że czasam i b iegły w yraża sw ą o p i n i ę l e k ­ k o m y ś l n i e , kierując się pew ną litością lub pragnieniem udzie-109 (1984) 299--- 302; 27 maja 1983, n. 14, Monitor Ecclesiasticus 110 (1985) 336; coram S t a n k i e w i c z , 22 maja 1984, nn. 14—15, Monitor Ecclestiasticus 111 (1986) 270—271. Por. także L. D e l A m o, art. cyt. (nota n. 11), s. 681—706.

13 Którym odpowiadają w KPK z 1917 r. kanony: 1081, § 3 i 1804, § 1. W tej sprawie zob. np. coram J u l l i e n , 16 listopada 1935, n. 3; SRRDec., s. 612; coram S t a f f a , '14 listopada 1947, n. 4, SRRDec., s. 439; coram E g a n , 21 kwietnia 1980, nn. 5 i 7, SRRDec., s. 284; C. L e - f e b v r e , art. cyt. (nota n. 11), s. 121 i wyroki tam cytowane.

14 Por. E. E g a n , art. cyt. (nota n. 11), s. 140—143; E. D a v i n o , art. cyt. (nota n. 4), s. 139.

16 Por. coram E g a n , 21 kwietnia 1980, n. 7, SRRDec., s. 284, a także art. i miejsca cytowane wyżej w nocie n. 14.

16 Por. np. coram L e v e b v r e , 23 marca 1961, n. 2, SRRDec., s. 151; 12 maja 1962, n. 4, SRRDec., s. 204.

17 Por. KPK z 1917 r., kan. 1793—1796; Instr. Provida Mater, art. 142 i 151; KPK z 1983 r., kan. 1575 i 1581, § (według których nomina­ cja biegłych należy do sędziego); coram E g a n , 21 kwietnia 1980, n. 6, SRRDec., s. 284; J. T o r r e , Processus matrimonialis, wyd. 3, Neapoli 1956, s. 295; G. L e v e b v r e , art. cyt., (nota n. 11), s. 112'—114; E. D a- v i n o, art. cyt. (nota n. 4), s. 133—135.

(19)

92 Bp Z. Grocholewski [18] lenia pom ocy stronom, które w alczą o u w olnienie się od poprzed­ niego w ęzła 18;

— w ym aga, by sprawdzić, czy b iegli u w zględ n ili — jak na to zwraca uw agę P ius XII w cytow anym w yżej tekście — o s i ą g ­ n i ę c i a n a u k o w e k t ó r e d a j ą p e w n o ś ć (oczyw iście p ew ­ ność m oralną w sensie kanonicznym ), a n ie luźne hipotezy czy teorie 19;

— zauważa, że p o j ę c i e p e w n o ś c i u naukow ców , a kon­ kretnie u biegłych, jest często różne od pojęcia pew ności m oral­ nej, w ym aganej do tego, by sędzia kościelny m ógł orzec m ałżeń­ stw o za niew ażne. D latego też nie m oże być uw ażane po prostu za pew ne w sensie kanonicznym to, co b iegły w skazuje jako ta­ kie 2 0;

— zauważa, że b iegli idąc za k r y t e r i u m k l i n i c z n y m , biorą za praw dziw e to co m ów ią strony (w rzeczy sam ej, kto idzie do lekarza jest zainteresow any tym , by m ów ić praw dę i lekarz jest zatem przyzw yczajony do tego, by m u wierzyć), podczas gdy w spraw ach m ałżeńskich sytuacja jest inna. W tych spraw ach m ał­ żonkow ie, albo jeden z kontrahentów jest pod w p ływ em (świado­ m ie lub nieśw iadom ie) pragnienia, by otrzym ać orzeczenie n ie­ ważności, stąd też sam ym jeigo zeznaniom nie m ożna przypisyw ać pełnej w iarogodności (kan. 1536, § 2). W konsekw encji ekspertyza oparta na zeznaniach stron nie posiada w ielk iej w a r to śc i21;

18 „...pertitiae m ed icoru m v a ld e m utant... in su p er e x le v ita te qua n on n u lli referu n t... m a g is ut reth ores e t oratores, quam u t doctores, m o ti p ieta te au t stu d io aldquo su sp ecto iu v a n d i partes q u ae contra co n iu g a łe v in cu lu m pro su a lib e r ta te d ecerta n t” (coram C a n e s t r i , 28 lu teg o 1942, n. 6, SR R D es., s. 113— 114). Por. ta k że np. coram E g a n, 21 k w ie tn ia 1980, n. 7, SR R D ec., s. 284.

19 „S iquidem : a) in eerta e in d u ctio n es p sy c h o lo g ic a e certam g ig n ere n eq u eu n t coniugid n u llita tem ; b) n eq u e E cclesia su p p ed itare p o test in - certis illis in d u ction ib u s ad elddenda v e l m in u en d a prin cip ia em erg en - tia in stitu ti m atrim on ialis a n atu ra m a n ifesto d efin ita pro u n iverso g en ere h u m an o” (coram F l o r e , 22 lu teg o 1980, n. 11, SR R D es., s. HO). Por. także np. eoiraim Q u a t t r o c o l o , 16 czerw ca 1943, n. 20, SR R D ec., s. 447; coram S t a f f a , 14 listo p a d a 1947, n. 4, SR R D ec., s. 439; C. L e - f e b v r e , art. cyt. (nota n. 11), s. 113— 114; P. F e l i c i , art. cyt. (nota n. 11), s. 8—-9.

2lk J est rzeczą znaną, że „m edicos, n isi de con cep tu certitudinds m o- ralis sin t edocti, tam q u am v eru m accip ere et tradere, non tan tu m quod certu m est, sed etiam quod v a ld e p rob ab ile” (coram S t a f f a , 14 l i ­ stop ad a 1947, n. 4, SR R D ec., s. 539). „N ec p raetereu n d u m e st d iversu m e ss e con cep tu m cerfcitudinis m oralis quam ad seq u i ten etu r Iu d e x in declaran d a n u llita te m atrim on ii, ab eo quam p lures discdplinarum po- sitiv a ru m cultores hodie ten en t...” (coram C a n e s t r i , 28 lu teg o 1942, n. 6, SRRDec.,. s. 114).

21 „Iu x ta critériu m iu rid icu m q u a elib et dintentio partis actricis d ebet in v ic te probari. Iu x ta critériu m clin icu m , e contra, id quod actor refert de seip so et de suds m orbis ia m p raesu m itu r v e r ita ti resp on d ere, et

(20)

[19] Sędzia wobec ekspertyz 93 — zauważa, że b iegli nie rzadko w yrażają się w s p o s ó b n i e ­ j a s n y i że sędzia nie m oże sobie pozw olić na to, by ulegać ich słow om , ale m usi dążyć do zrozum ienia o jaką istotną rzeczy­ w istość chodzi 22;

— w skazuje, że psychiatrzy i psychologow ie w ekspertyzach na ■ogół w y m a g a j ą do w ażności m ałżeństw a w i ę c e j , niż prawo

kanoniczne 23;

— m ów i o konieczności z m i a n y czy p r z e ł o ż e n i a w n ios­ k ów biegłych z porządku psychologicznego na praw ny 24;

— itd.25.

c. O statnie przem ów ienie Ojca Ś w iętego n ie zajm uje się w szy­ stkim i tym i aspektam i, ale idąc po lin ii aktualnej doktryny tutaj zarysow anej i jurysprudencji, dodaje n ow y elem ent, a m ianow i­ cie uw ydatnia konieczność w zięcia pod u w agę w ocenie 'ekspertyz, o s t a t n i e g o c z y n n i k a , w skazanego w yżej, to znaczy antro­ pologicznego kontekstu, który tow arzyszy ekspertyzom ; k o n tek ­ stu, który m oże być w kontraście z chrześcijańskim i pojęciam i o osobie ludzkiej i o m ałżeństw ie. ,

N ie chodzi o jakąś now ość w sensie bezw zględnym , poniew aż w jakiś sposób spostrzegła już k w estię doktryna i juryspruden- cja, chociaż robiła to niezbyt jasno i raczej cz ę śc io w o 26.

p erito n ih il aliud co m p etere n isi illu stra re per scien tiam , non utrum sed quom odo, id e v e n e x it” (coram S a b a t t a n i , 15 m aja 1964, n. 3 c., SR R D ec., s. 369). Por. tak że E. D a v i n o , art. cyt. (nota n. 4), ‘ s. 137— 138.

22 Por. np. coram R a a d, 12 czerw ca 1980, n. 9, SR R D ec., s. 447; coram E g a n, 21 k w ie tn ia 1980, nn. 9—15, SR R D ec., s. 285—390.

28 Por. np. coram R a a d, 12 czerw ca 1980, n, 9, SR R D ec., s. 447; coram P a r i s e l l a , 3 czerw ca 1980, n. 22, SR R D ec., s. 467; E. D a - v i n o , art. cyt. (nota n. 4), s. 135.

24 Por. A. S a b a t t a n i , L ’é v o lu tio n de la ju risp r u d e n c e dan s les

cau ses de n u llité de m a ria g e p o u r in c a p a c ité p sy c h iq u e , S tu d ia C ano-

n ica 1 (1967) 145— 146; coram E g a n, 21 k w ie tn ia 1980, n. 8, SR R D ec., s. 2’85; E. D a v i n o , art. cyt. (nota n. 4), s. 136—137.

23 D la u zu p ełn ien ia u w a g por. np. L. D e l A m o, art. cyt. (nota n. 11), zw ła szcza s. 651—681; G. V e r s a l d i , L ’o g g e ttiv ità d e lle p ro v e

in c a m p o p sich ico. U na ric e rc a in te r d is c ip lin a r e su lle s e n te n ze d e lla S. R o m a n a R o ta dal 1967— 1976 in te m a d i H m poten tia co ëu n d i’ p e r cau se p sich ich e, B rescia, M orcellian a, 1981, s. 179— 203.

26 Por, C. L e f e b v r e , art. cyt. (nota n. 11),, s. 112— 113; P. F e l i - c i , art. cyt. (nota n. 11), s. »—9; E. D a v i n o , art. cyit. (nota n. 4), s. 134— 135; M. F. P o m p e d d a , A n co ra su lle n e r v o s i e p e rs o n a lità

p sic o p a tic h e in r a p p o r ta al con sen so m a tr im o n ia le , W: B o rd e rlin e , n e v - ro si e p sic o p a tie in r ife r im e n to dl con sen so m a trim o n ia le n el d ir itto can on ico (A n n ali di D ottrin a e G iurisprudenza C anonica, v ol. V I),

O fficiu m L ibri C atholiei, R om a 1981, zw ła szcza s. 40— 43; G. V e r s a l ­ d i , V ia e t ra tio in tro d u c e n d i in te g r a m n o tio n e m c h ristia n a m se x u a -

lita tis hu m an ae in c a teg o ria s can on icas, P eriod ica 75 (1986) 421—424.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Okazuje się mianowicie, że istnieje jeden jeszcze tekst poematu, od dotychczasowych zgoła odmienny i — jak się zdaje — ostateczny.. Nie miał go w ręku

W spraw ie źródeł dydaktyzmu komedii Krasickiego dyskutujący sprzeci­ w ił się poglądom referenta, który stwierdził, że dydaktyzm ten wywodzi się z tradycji

Wellicht kan een analyse van deze gegevens antwoord geven op de vraag wat de opgetreden schade aan de oeverwerken is bij een aanvaring van een schip, waarbij dan echter wel de

Binnen Liander wordt er nu naast open data, ook gekeken naar het Datashare project voor niet-open data, zoals infrastructuurdata (nog niet open).. Asset data – zowel bovengronds als

Data test results show that MSA can successfully reveal different scaling regimes in complex systems such as Lagrangian and two-dimensional turbulence, which have been

Here k, h, L, U and Ω are the thermal conductivity of the fluid, heat transfer coefficient, height of the RB cell, characteristic buoyancy driven velocity and rotation

Figure 2 illustrates coherent flow structures in the wake of an unmodified cylinder at three different Reynolds numbers: Re D =100 is characterised by a 2D wake; at Re D =200 the

In 1990 is de uitgangssituatie van de hoogteligging van de kribvakken opgemeten. De hoogtekaarten zijn weergegeven in bijlage 1. De kribvakken worden gekenmerkt door een flauw