• Nie Znaleziono Wyników

Radosław Sojak Uniwersytet Mikołaja Kopernika

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Radosław Sojak Uniwersytet Mikołaja Kopernika"

Copied!
25
0
0

Pełen tekst

(1)

Radosław Sojak

Uniwersytet Mikołaja Kopernika

SOCJOLOGIA WIEDZY CHCE POZOSTAĆ NIEŚWIADOMA Uwagi o statusie poznawczym socjologii wiedzy

S pory dotyczące statusu teoretycznego socjologii w iedzy toczą się od dawna i nie doprow adziły d o tą d do zadowalających konkluzji. A u tor stara się w ykroczyć p oza tradycyjny sposób podejm owania tej kwestii. Problem statusu teoretycznego socjologii w iedzy p o szerza o zagadnienia dotyczące konstrukcji je j pola badawczego. Odwołując się do dorobku poszczególnych nurtów socjologii wiedzy, rekonstruuje ich wizję kształtu i roli refleksji socjopoznawczej. Analizując koncepcje współczesnej (konstruktyw istyczn ej) soc­

jo lo g ii w iedzy autor dochodzi do wniosku, że je j przesądzenia podw ażają m odel poznaw czy, k tó ry uprawniał p ytan ie o miejsce w system ie nauk jakiejkolw iek dziedziny. Tym sam ym socjologia w iedzy zdaje się przekraczać problem własnego statusu poznawczego.

Wstęp

Równie dobrze tytuł tego tekstu mógłby zamykać znak zapytania. Rezygna­

cja z niego nakłada dodatkowy obowiązek wytłumaczenia tak mocnego przesądzenia na samym początku rozumowania. Nim jednak to zrobię (choć w zamierzeniu cały tekst jest temu poświęcony), chciałbym uczynić kilka pomniejszych wyjaśnień. Przede wszystkim dookreślenia wymaga użyta w pod­

tytule kategoria „statusu poznawczego” . M a ona dla potrzeb tego artykułu zastąpić węższy termin „status teoretyczny” . Ten ostatni nie obejmuje bowiem dociekań dotyczących zasad konstrukcji pola badawczego1. Włączenie tego wątku do swoich rozważań uważam za bardzo istotne, ponieważ współczesna

Instytut Socjologii UMK, 87-100 Toruń, ul. Mickiewicza 121; kedar@cc.uni.torun.pl.

Autor chciałby w tym miejscu podziękować wszystkim, których krytyczne uwagi wpłynęły na końcową redakcję tego artykułu, w szczególności zaś profesorowi Januszowi Musze i doktorowi Andrzejowi Zybertowiczowi.

1 Dlatego terminu status teoretyczny będę używał dla określenia jedynie statusu dyscyplinar­

nego i ogólności teorii.

(2)

socjologia wiedzy zdaje się przede wszystkim różnić od swych klasycznych wersji tym, że uznaje całkowicie odmienne zasady konstrukcyjne swego pola badawczego. W rozumieniu, które chcę tu zaproponować, status poznawczy danej dziedziny nauki identyfikuje się przez odpowiedź na cztery pytania: o jej status dyscyplinarny, ogólność teorii, konstrukcję pola badawczego oraz przedmiotu. Pytanie pierwsze wymaga umieszczenia danej dziedziny w sieci podrzędności i nadrzędności ogólnego systemu nauki. Innymi słowy, określenia jej miejsca jako nauki przyrodniczej bądź społecznej, a dalej jako dyscypliny bądź subdyscypliny. Ogólność teorii - to zakres stosowalności wiedzy for­

mułowanej przez daną dyscyplinę. W tej kwestii wypracowano już metodologi­

czny sztafaż pojęciowy, posługując się między innymi terminem „teorii śred­

niego zasięgu” . Pytanie o pole badawcze wymaga wskazania przesądzeń i założeń pozwalających danej dziedzinie na konceptualizację swojego przed­

miotu. Dopiero dookreślenie, a często uświadomienie tych założeń pozwala owocnie zadać pytanie czwarte - dotyczące specyfiki przedmiotu.

Świadomość, której, moim zdaniem, socjologia wiedzy nie chce2 uzyskać to właśnie tak rozumiana samoświadomość poznawcza. Dziwić może takie stwier­

dzenie, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że spory dotyczące jej statusu teoretycznego toczą się od dawna, a w ich kontekście często wyrażano przekonanie, że socjologia wiedzy może ostać się jako dziedzina nauki tylko pod warunkiem zajęcia jasno określonego miejsca w systemie nauk oraz odnalezienia własnego przedmiotu (Czerniak 1985: 92; Majewski 1993: 101;

Ziółkowski 1982: 54; Sztompka 1985: 46-47; Tuchańska 1985: 177-178). Spory te nie doprowadziły jednak do jasnych konkluzji, ze względu na dwa rodzaje przyczyn: teoretyczne - wynikające z cech przedsięwzięcia, jakim jest socjologia wiedzy - tej kwestii poświęcę znaczną część tego artykułu - oraz nazwijmy to polemiczne, sprowadzające się do szczególnego nastawienia stron dyskusji, tym poświęcę chwilę uwagi obecnie.

Socjologia wiedzy już od chwili swego powstania była przedmiotem ostrej krytyki. W jej trakcie radykalni przeciwnicy dyscypliny3 starali się wyznaczać jej status poznawczy. Przede wszystkim filozofowie nauki chcieli w ten sposób określić warunki, na jakich są w stanie zaakceptować niektóre pomysły teoretyczne socjologii wiedzy4. Mimo że socjologowie znaczną część tej krytyki

2 Personifikacja socjologii wiedzy jest tu przede wszystkim figurą retoryczną, choć chcę również w ten sposób podkreślić przekonanie, iż mimo wewnętrznego zróżnicowania stanowi socjologia wiedzy pewną całość, o której nie można orzekać na podstawie analizy dzieł poszczegól­

nych autorów (por. Tuchańska 1985).

3 Terminu „dyscyplina” , zprzyczyn czysto językowych i stylistycznych, używał będę traktując go jako neutralny wobec problemu teoretycznego statusu socjologii wiedzy i nie przesądzający żadnego rozwiązania interesującej mnie kwestii.

4 Ostatnią taką próbą jest chyba postulat aracjonalności Larry Laudana. Według niego socjologia wiedzy ma prawo wkraczać tylko tam, gdzie zawiodły zastosowane wcześniej racjonalne

(3)

odrzucili, wydaje się jednak, iż przyjęli wiarę w konieczność odnalezienia dla uprawianej przez siebie dyscypliny jednego, dokładnie określonego miejsca w systemie nauk oraz równie precyzyjnej koncepcji jej przedmiotu. Zaowoco­

wało to kolejnymi programami reformy socjologii wiedzy, które sprowadzały się w dużej mierze do wyznaczania jej nowego statusu poznawczego. Dlatego właśnie problem miejsca socjologii wiedzy w systemie nauk podejmowany był zazwyczaj w trybie normatywnym i rozpatrywany w kontekście jej prawo­

mocności. Krytycy socjologii wiedzy pisali głównie o tym, czym być ona nie może, a socjologowie wiedzy - czym powinna się dopiero stać. W konsekwen­

cji powstało wiele odmiennych i wykluczających się propozycji rozwiązania problemu, nie przybliżając jednak dyskutujących do zadowalających kon­

kluzji.

W swoim rozumowaniu pragnę zerwać z dotychczasową tradycją podej­

mowania kwestii statusu teoretycznego socjologii wiedzy. Nie będę więc rozpatrywał jej w trybie normatywnym, lecz opisowym - postaram się w ten sposób oddzielić ją od pytania o prawomocność socjologii wiedzy w ogóle, choć zdaję sobie sprawę z powiązania tych pytań. Ponadto, więcej uwagi zwrócę na przemiany zasad konstytuujących jej pole badawcze. Pozwoli to, jak sądzę, naświetlić teoretyczne przyczyny niepowodzeń dotychczasowych dyskusji na temat statusu socjologii wiedzy.

Przekonaniem, od którego chciałbym wyjść - jest stwierdzenie, że w histo­

rycznym rozwoju socjologii wiedzy jej status poznawczy podlegał istotnym zmianom. M oja szczegółowa teza głosi zaś, że socjologia wiedzy zaprojek­

towana jako subdyscyplina (socjologii bądź filozofii) z jasno określonym przedmiotem, szybko zaczęła ujawniać swoje szersze implikacje, co spowodo­

wało problemy z określeniem jej statusu poznawczego. Dylematy te pozostały nie rozwiązane, a moment, w którym stało się jasne, że socjologia wiedzy nie jest i nie może być subdyscypliną, przyniósł mnogość propozycji, nie przybliżają­

cych rozwiązania problemu. Dopiero ostatnie badania, kwestionując przede wszystkim podstawowe zasady, na jakich wspierała się konstrukcja pola badawczego socjologii wiedzy (i nauk w ogóle), zdają się uwalniać ją od dylematów związanych z jej statusem poznawczym. Współczesna socjologia wiedzy zdaje się swymi przesądzeniami podważać pole pojęciowe (dyskurs), umożliwiający pytania składające się na pojęcie statusu poznawczego. W tym sensie, nie chcąc popadać w sprzeczność, nie może ona domykać problemu własnego statusu poznawczego. Nieświadomość staje się więc dla socjologii wiedzy czymś cennym, wartym zachowania.

metody wyjaśniania. W ten sposób socjologia wiedzy staje się subdyscypliną filozofii nauki, której zadaniem jest wyjaśnienie błędów i pomyłek w dyskursie naukowym. Dodatkowo socjologia wiedzy może się zajmować tzw. analizą „niekognitywną” nauki skupiającą się na i n s t y t u c j o n a l n y m wymiarze życia społecznego, w przeciwieństwie do analizy „kognitywnej” wyjaśniającej treść twierdzeń naukowych (zob. Laudan 1977: 196 i nn.; Mokrzycki 1989: 83; Kapralski 1995: 57).

(4)

W dalszej części pracy będę starał się wyeksplikować przedstawioną tu, dosyć rozbudowaną tezę. Omawiając, w kontekście pytania o status poznawczy socjologii wiedzy, tradycje intelektualne, założenia i przedstawicieli poszczegól­

nych jej nurtów będę starał się wskazać kamienie milowe teoretycznego rozwoju, który doprowadził ją do porzucenia pola konstytuującego to pytanie.

Ponieważ poszczególne projekty rozwiązania tych problemów są w sposób istotny splecione z przejściem od klasycznego do nieklasycznego nurtu socjo­

logii wiedzy, rozróżnienie to będzie centralne dla mojego dalszego rozumowa­

nia. Opozycja ta nie była szerzej omawiana w literaturze przedmiotu5 i dlatego szczegółowe analizy poprzedzę każdorazowo krótkim omówieniem podstawo­

wych założeń klasycznej i nieklasycznej socjologii wiedzy.

Klasyczny projekt socjologu wiedzy

Nim przejdę do bardziej szczegółowej charakterystyki klasycznego nurtu socjologii wiedzy, muszę zaznaczyć, że słowo „klasyczny” jest tu używane w znaczeniu dalekim od potocznego. Dlatego właśnie program klasycznej socjologii wiedzy, jaki tu rekonstruuję, nie pokrywa się w całości z perspektywą proponowaną przez jej klasyków. Wyróżniając tych ostatnich m a się zazwyczaj na uwadze dwa kryteria. Po pierwsze, fundamentalny charakter dzieła, w dużej mierze nadający kierunek dalszym poszukiwaniom. Po drugie, oddalenie czysto chronologiczne - dzieła klasyczne to najczęściej dzieła dawne, na których opierają się współczesne warianty danego przedsięwzięcia. Z tych też powodów za klasyków socjologii wiedzy uznawani są najczęściej M ax Scheler i Karl Mannheim (zob. Mizińska 1986: 188; 1986: 104; Czerniak 1985: 75; Niżnik 1977: 83), choć poszczególni autorzy w różny sposób poszerzają lub zwężają to grono (Ziółkowski 1985: 21; Kapralski 1995: 95). Ów podział oparty na kryteriach, które można nazwać chronologiczno-personalnymi jest dla mnie jedynie punktem wyjścia do rekonstrukcji programów klasycznej i nieklasycznej socjologii wiedzy na podstawie kryteriów teoretycznych.

Założenia ogólne projektu klasycznego: samoograniczająca się socjologia wiedzy Jako podstawowe założenie klasycznej socjologii wiedzy, bez większych uproszczeń można przywołać słynne zdanie M arksa „byt określa świadomość” . Potencjalne wnioski implikowane przez to stwierdzenie, gdy potraktować je konsekwentnie (co w pewnym sensie czyni nieklasyczna socjologia wiedzy),

5 Szersze dociekania na ten temat można znaleźć w artykule Stanisława Czerniaka (1985), r ó w n i e ż A n d r z e j Z y b e r t o w i c z p o ś w i ę c a t e j t e m a t y c e j e d e n z p o d r o z d z i a ł ó w s w o j e j n a j n o w s z e j pracy (Zybertowicz 1995: 18-25). Także Michael Mulkay podejmuje tę problematykę (Mulkay 1979). Pozostali autorzy nie używając pojęć klasyczna i nieklasyczna socjologia wiedzy, zdają

(5)

mogą mieć rewolucyjne znaczenie dla teorii poznania. Jednak klasyczna socjologia wiedzy, wyrastająca z tradycji filozoficznej znaczonej przełomami dokonanymi przez K anta i M arksa, nie zdobyła się na radykalne potraktowanie tezy o bytowym uwikłaniu wiedzy. Wypracowała dwie możliwe formy samo- ograniczeń. Pierwsza głosi, że warunki społeczne nie determinują bezpośrednio treści przekonań, lecz jedynie czas i miejsce ich pojawienia się. Druga zakłada, że wśród wielu form wiedzy znajdują się również takie, które społecznie uwikłane nie są - i to właśnie przekonanie zdaje się dominować w klasycznej socjologii wiedzy. Taką „czystą” wiedzę formułują nauki przyrodnicze i m ate­

matyczne. Te samoograniczenia sprawiają, że klasyczna socjologia wiedzy niecałkowicie przebudowuje obowiązujący - epistemologiczny model poznania, według którego realizuje się ono przez spotkanie podmiotu z przedmiotem, niezależnie od niego bytującym. Można powiedzieć, że klasyczna socjologia wiedzy wierzy w istnienie rzeczywistości obiektywnej, rozumianej jako przedpo- znawczy porządek determinujący kształt dotyczącej go wiedzy. Stwierdza jedynie, że w przypadku niektórych form wiedzy między podmiotem a przed­

miotem poznania staje trzeci element - grupa społeczna. Ona to sprawia, że podmiot może chybić przedmiotu poznania i w ten sposób dojdzie do społecznej deformacji wiedzy. W klasycznej socjologii wiedzy obecny jest jednak silnie wątek emancypacyjny wyrażający się w przekonaniu, że społeczne determinanty wiedzy, bądź są usuwalne (eliminacja odbywa się przez ich uświadomienie), bądź wiedzę obiektywną można uzyskać przez zajęcie poznawczo uprzywilejo­

wanej pozycji w strukturze bytu społecznego. Niezależnie od tego, którą z tych strategii „oczyszczenia” przyjmiemy, do jej realizacji potrzebna jest obiektywna wiedza o bycie społecznym. Bez niej nie potrafimy ani odnieść i uświadomić sobie, jakie elementy pozycji społecznej determinują nasze sądy, ani znaleźć ewentualnej pozycji poznawczo uprzywilejowanej w strukturze tegoż bytu.

I właśnie konieczność przyjęcia pewnej teorii bytu społecznego to kolejny czynnik ograniczający klasyczną socjologię wiedzy. Mechanizm tego ogranicze­

nia jest taki: opozycja bytu i wiedzy konstytuuje pole badawcze socjologii wiedzy, która m a odtąd zajmować się odnoszeniem systemów przekonań do społecznych warunków ich powstawania i funkcjonowania. By pole to było stabilne, muszą zostać spełnione dwa warunki. Po pierwsze, byt i wiedza muszą być dwiema odrębnymi, autonomicznymi i przeciwstawnymi kategoriami anali­

zy. Po drugie, socjologia wiedzy nie może mieć wpływu na ogólną teorię bytu społecznego, gdyby bowiem jej wnioski mogły ją modyfikować, niepewny stałby się mechanizm odnoszenia wiedzy do bytu społecznego. W konsekwencji

się mimo to opisywać pewne aspekty tej opozycji. Bardzo interesujące uwagi na ten temat można więc znaleźć w artykułach Stefana Amsterdamskiego i Sławomira Kapralskiego (Amsterdamski 1992; Kapralski 1992), jak również Józefa Niżnika (1977), Janusza Jusiaka (1995) oraz Mirosława Majewskiego (1993).

(6)

socjologia wiedzy utraciłaby swoje pole problemowe i jednocześnie popadła w pułapkę skrajnego relatywizmu poznawczego6. Nadrzędna teoria bytu spo­

łecznego, będąca przede wszystkim gwarantem funkcjonowania klasycznej socjologii wiedzy, podporządkowuje ją sobie sytuując jednocześnie w roli subdyscypliny filozofii bądź socjologii7. Przyjrzyjmy się teraz bliżej poszczegól­

nym propozycjom, już tylko w kontekście poznawczego statusu socjologii wiedzy.

Socjologia wiedzy jako subdyscyplina filozofii lub socjologu

Kiedy w 1924 roku M ax Scheler przedstawiał projekt nowej dziedziny nauki i nazwał ją Wissenssoziologie, nie podejrzewał chyba, jak szybko i jak bardzo wyjdzie ona poza ramy jego propozycji. M ax Scheler był bowiem jedynym klasykiem w historii socjologii wiedzy, który sytuował ją w roli subdyscypliny filozofii. Pozostaje to w sprzeczności z samą nazwą, ale w przypadku twórczości Schelera, podporządkowanie dociekań socjopoznawczych filozofii jest raczej oczywiste. W monografii Socjologia wiedzy M axa Schelera Stanisław Czerniak wymienia trzy możliwe podejścia analityczne do tej części twórczości niemiec­

kiego filozofa. Zdaniem Czerniaka można ją ujmować jako uprawianą jedynie na marginesie filozofii, jako opis ontycznych przesądzeń o bycie lub jako jeden z wątków filozofii Schelera (Czerniak 1981: 9). Niezależnie od tego, którą propozycję przyjmiemy (Czerniak aprobuje ostatnią), nie zmieni to zasadniczo miejsca socjologii wiedzy jako subdyscypliny filozofii. W innym miejscu Czerniak (1981: 43) zauważa na przykład: „(...) problematyka socjologii wiedzy wymaga pewnego typu założeń o filozoficznym charakterze, np. co do ontycznej struktury rzeczywistości, stosunku myśli do bytu etc. K rótko mówiąc, badania socjopoznawcze nie mogą ograniczać się do istotnościowej analizy fenomenów społecznych oraz ich powiązań z wiedzą określonego typu, bowiem powiązania owe stanowią pewien filozoficzny problem i socjolog wiedzy winien znać odpowiedź na pytanie o ich genezę. Przyjąć zatem musi pewne przesłanki badawcze ogólniejszej, filozoficznej natury” .

Owe przesądzenia „co do ontycznej struktury rzeczywistości” oraz „stosun­

ku myśli do bytu” zapewnia rozbudowany system filozoficzny. W grę wchodzić tu będą stworzone przez Schelera koncepcje emocji i złudzeń poznawczych, ale przede wszystkim metafizyka. Ona właśnie zakłada istnienie „ducha” , który, jak pisze Czerniak (tamże, s. 78): „(...) określa w kulturze tylko własności

6 Przyjęcie takiego programu badawczego sprawia, że na gruncie klasycznej socjologii wiedzy relacja byt-świadomość jest jednokierunkowa - to świadomość jest określana przez byt, a nie odwrotnie.

7 To, czy socjologia wiedzy jest subdyscypliną filozofii czy socjologii, zależy od tego, czy owa nadrzędna teoria bytu jest teorią bytu społecznego konstruowaną przy pomocy środków socjo­

logicznych, czy jest sumą ontologicznych i metafizycznych przesądzeń będących fundamentem systemu filozoficznego.

(7)

istotnościowe, ale jest jednocześnie warunkiem koniecznym ukonstytuowania się dowolnych faktów kulturowych, ponieważ jako czynnik determinujący określa on istotę i treść” (zob. Scheler 1990: 12-14).

Właśnie to wykluczenie istnienia treściowych, społecznych determinant wiedzy decyduje o tym, że Schelerowska socjologia wiedzy jest wysoce nie- autonomiczną subdyscypliną filozofii8. Jej największym osiągnięciem o charak­

terze szczegółowym jest zapewne teoria „idoli klasowych” (zob. Scheler 1990:

276-323; Czerniak 1981: 117).

Podobny mechanizm, powodujący usytuowanie socjologii wiedzy w roli subdyscypliny, tym razem socjologicznej, daje się dostrzec w nurtach nawiązu­

jących do myśli marksistowskiej - owego „oka cyklonu” dyscypliny. W ramach tej tradycji socjologia wiedzy wykorzystywana jest jako narzędzie krytyki odmiennych poglądów filozoficznych (por. Niżnik 1989: 117). Wiąże się to, jak pisze Józef Niżnik, z przyjęciem „ontologicznej obiektywności wiedzy bądź uznaniem szczególnej pozycji proletariatu, dzięki której partykularna perspek­

tywa tej klasy m a zyskać wymiar uniwersalny” (Niżnik 1989: 117). Takie założenia osłabiają zdecydowanie radykalność potencjalnych wniosków, jakie można wyciągnąć na gruncie refleksji socjopoznawczej. Stanowisko to dosko­

nale ilustruje następujący fragment pracy Jerzego Kopela (1985: 41): „Socjo­

logia wiedzy musi być w ogóle jakąś socjologią, tzn. jej integralnym elementem winna być teoria społeczeństwa wyznaczająca wśród nieskończonej mnogości poszczególnych aktów i dziedzin kolektywnego życia ludzi pewną całościowo i jednorodną podstawę określającą zasadniczo właściwości strukturalne i dyna­

miczne zjawisk świadomościowych” .

Jednak wbrew temu co pisze Kopel, teoria społeczeństwa nie jest integral­

nym elementem socjologii wiedzy, lecz raczej przeciwnie - socjologia wiedzy jest integralnym elementem marksistowskiej teorii społeczeństwa. Refleksja socjo- poznawcza zostaje podporządkowana zewnętrznej wizji społeczeństwa, na którą składa się przede wszystkim marksowska koncepcja bazy i nadbudowy.

Takie rozstrzygnięcie pozwala na sformułowanie pojęcia „świadomości fał­

szywej” deformującej obraz obiektywnych stosunków społecznych. Unika się w ten sposób relatywizmu poznawczego, ale jednocześnie sprowadza socjologię wiedzy do roli narzędzia walki ideologicznej.

Chciałbym teraz przejść do omówienia kilku koncepcji z wielu względów odrębnych i różnych, przedstawiających jednak w kwestii statusu poznawczego socjologii wiedzy podobne stanowisko, wynikające z podobnych przesłanek i postulatów. Chodzi tu o koncepcje Roberta K. M ertona oraz Floriana Znanieckiego (Merton 1988: 477-561; Znaniecki 1984: 479-495), a także

8 Scheler sam zwracał uwagę, że socjologia wiedzy jest częścią socjologii kultury (Scheler 1985:

196), trudno jednak nie zauważyć, że Schelerowska socjologia kultury była w swej wymowie i formie przedsięwzięciem filozoficznym.

(8)

podobne do nich przekonania dotyczące rozwoju socjologii wiedzy prezen­

towane w pracach M arka Ziółkowskiego oraz Mirosława Majewskiego (Ziół­

kowski 1982; 1985; 1989; Majewski 1993)9.

Wszystkich tych badaczy łączy przekonanie, że socjologia wiedzy w swoim dotychczasowym rozwoju (Scheler, Mannheim) była nie dość zwrócona w kie­

runku badań empirycznych, a zbyt często podejmowała problemy natury filozoficznej i wkraczała na teren epistemologii. M erton w trzeciej części swojej pracy Teoria socjologiczna i struktura społeczna przeprowadził gruntowną krytykę Wissenssoziologie, porównując ją z amerykańską socjologią masowej komunikacji. Wnioski z tej analizy są dosyć radykalne. Socjologia wiedzy powinna zerwać z tradycją szerokich uogólnień, do których dochodzi drogą filozoficznej spekulacji. Powinna skoncentrować swoje wysiłki badawcze na problemach mniej ogólnych (to zapewne konsekwencja koncepcji teorii śred­

niego zasięgu), ale opracowywać je z większą starannością i dbałością o stronę metodologiczną. Szczególnie ostro pisze M erton (1988: 483-484) właśnie o metodologicznych brakach Wissenssoziologie’. „Dla europejskiego socjologa wiedzy sam termin technika badawcza m a obce i nieprzyjemne brzmienie.

Uważa on za niemal poniżające intelektualnie mówienie otwarcie o prozaicz­

nych szczegółach tego, ja k została przeprowadzona dana analiza w socjologii wiedzy. Europejczyk, który wyprowadza swój rodowód intelektualny z historii, filozofii i humanistyki czuje, że byłoby to pokazywanie roboczej konstrukcji jego analizy, lub co gorsza, rozmienianie na drobne tej czułej troski, jaka winna

być zarezerwowana wyłącznie dla struktury skończonej.

Rzetelność (...), przez którą (...) rozumie się zgodność pomiędzy niezależ­

nymi obserwacjami tego samego materiału, niemal zupełnie nie istnieje jako problem dla badacza europejskiego” .

T a krytyka dała początek obecnemu do dziś w socjologii wiedzy nurtowi uempiryczniania tej dziedziny nauki. Nie rezygnuje on z konstruowania jej pola badawczego na podstawie opozycji bytu i wiedzy, stwierdza jedynie, że zbyt wiele czasu poświęcono na teoretyczne jego rozważanie, a zbyt mało na rozstrzyganie problemów pojawiających się w jego ramach. Dodatkowym motywem do takiej ucieczki w empirię jest chęć odwrócenia uwagi socjologii wiedzy od problemów natury epistemologicznej. Reprezentatywne jest tu stanowisko Floriana Znanieckiego, które Janusz Jusiak dosyć celnie streszcza w sposób następujący: „Ponieważ systemy wiedzy nie są systemami społecz­

9 Trzeba zaznaczyć, że zachwiana w tym miejscu została chronologia opisu. Idee oma­

wianych w tym fragmencie badaczy są w dużej mierze reakcją na projekt socjologii wiedzy przedstawiony przez Mannheima. Usprawiedliwieniem tej nieciągłości są dwie okoliczności. Przede wszystkim omawiane tu koncepcje można zaliczyć do klasycznego programu socjologii wiedzy, w przypadku twórczości M annheima nie jest to moim zdaniem oczywiste. Po drugie zaś, co się z tym wiąże, mamy tu do czynienia z określeniem statusu teoretycznego socjologii wiedzy jako subdys- cypliny.

(9)

nymi, bo nie składają się z ludzi i nie dają się sprowadzić do faktów społecznych, nie mogą być przedmiotem analizy socjologicznej. Zdaniem Znanieckiego, socjolog nie m a kompetencji, by cokolwiek orzekać o poznawczej ważności jakichkolwiek systemów wiedzy. Może co najwyżej badać, jak systemy te (...) wpływają na kształt życia społecznego. Socjologia wiedzy nie może być zatem epistemologią. Musi być - tak jak inne działy socjologii - nauką empiryczną, badającą historycznie i społecznie uwarunkowane istnienie systemów wiedzy w obrębie empirycznego świata kultury” (Jusiak 1995: 19; por. Znaniecki 1984:

479-495).

Jest to wyraźna propozycja budowy socjologii wiedzy jako jednej z em­

pirycznych subdyscyplin socjologii, oddzielonej konsekwentnie od problemów epistemologicznych. W tym przypadku miałaby to zapewne być socjologia wiedzy oparta na Znanieckiego teorii kultury. Co prawda w programie M arka Ziółkowskiego nie m a już tak radykalnego oddzielenia epistemologii od socjologii wiedzy, a nawet polski socjolog zakłada potrzebę współpracy między nimi, by jednak była ona możliwa, socjologia wiedzy musi zwrócić się ku badaniom empirycznym i uzyskać status „(...) normalnej subdyscypliny socjo­

logii - takiej jak (...) socjologia miasta i przemysłu” (Ziółkowski 1982: 31).

Przed takim projektem socjologii wiedzy stają jednak istotne problemy teoretyczne. Przede wszystkim, mimo pozornej jasności, trudno dla potrzeb badań empirycznych wyznaczyć odrębny przedmiot socjologii wiedzy. Zwraca na to uwagę Józef Niżnik (1985: 169), ale najdobitniej wyraża tę wątpliwość Barbara Tuchańska (1985: 177-178) twierdząc, że aby socjologia wiedzy zachowała sensowność jako subdyscyplina, jej przedmiotem musi być: „(...) wiedza w miarę możliwości najbardziej precyzyjnie odróżniona od innych składników rzeczywistości w ogóle, a rzeczywistości społecznej w szczególności.

(...) socjologia wiedzy nie jest tym samym co socjologia nauki, doświadczenia potocznego, ideologii, poznania itp., ponieważ (...) są to społeczne fenomeny, które wprawdzie wiedzę zawierają (...) ale się do niej nie redukują” .

Zgadzam się w pełni z autorką, wydaje mi się jednak, że z faktu, iż socjologia wiedzy zaprojektowana jako subdyscyplina wydaje się przedsięwzięciem para­

doksalnym, nie wynika paradoksalność socjologii wiedzy w ogóle. Postulowane przez Tuchańską odróżnienie wiedzy i struktury społecznej jest utopijne i w dużej mierze powoduje problemy socjologii wiedzy jako subdyscypliny.

Wiedza przenika całość życia społecznego i nie daje się oddzielić od innych fenomenów i tym samym problem leży nie w odnalezieniu odpowiedniego przedmiotu, który będzie rozpatrywany w polu problemowym konstytuowa­

nym przez opozycję bytu i wiedzy, lecz w niemożliwości leżącej u fundamentów owego pola problemowego. Dlatego zgadzam się z Piotrem Sztompką (1985), który twierdzi, że Mertonowska socjologia wiedzy nieuchronnie musi zmienić się w klasyczną socjologię nauki. Trzeba tu zaznaczyć, że M erton dokonał istotnej innowacji, wprowadzając w obręb zainteresowania socjologii wiedzy

(10)

świat nauki. Jednak, antycypując jakby wspominany już postulat aracjonalno- ści Laudana, ograniczył stosowalność swojej socjologii wiedzy jedynie do patologii życia naukowego oraz jego wymiaru instytucjonalnego. Tak rozumia­

ny program socjopoznawczego badania nauki rzeczywiście staje się częścią socjologii nauki w jej wersji jeszcze sprzed „schizmy historyczno-socjologicz­

nej” K uhna i Feyerabenda. Mechanizm tego procesu jest, jak sądzę, na­

stępujący: obawy przed rozpatrywaniem kwestii epistemologicznych i filozofi­

cznych powodują, że socjologia wiedzy szuka sobie innego przedmiotu o mniej­

szym stopniu ogólności. Ponieważ zaś wiedza zdaje się być składnikiem konstytutywnym wszelkich zjawisk społecznych, socjologia wiedzy nieuchron­

nie wkracza na teren innych, ukształtowanych już subdyscyplin socjologii. Sens socjologii wiedzy zostałby uratowany, gdyby badając jednocześnie naukę, wierzenia, wiedzę potoczną starała się wyciągnąć wnioski bardziej ogólne. Tego nie chce jednak uczynić, bo musiałoby to pociągnąć za sobą rekonstrukcję ogólnej teorii bytu społecznego, a tego socjologia wiedzy nie może uczynić, gdyż dokonałaby tym samym demontażu własnego pola problemowego. Socjologia wiedzy, która przystałaby na rekonstrukcję pola problemowego, nie mogłaby już być subdyscypliną socjologii.

Jak wyjść z tego błędnego koła, pokazał już w pewnym sensie Mannheim w swoim projekcie socjologii wiedzy.

Mannheim - więzień słów

Jest kilka argumentów przeciwko usytuowaniu dzieła Mannheima na zewnątrz klasycznego projektu socjologii wiedzy. Przede wszystkim, tak jak wymienieni przeze mnie klasyczni socjologowie wiedzy, wstrzymywał się nie­

miecki myśliciel przed socjopoznawczą analizą nauk przyrodniczych i matema­

tycznych. Drugim argumentem jest przywoływana często koncepcja wolnej inteligencji, która jako grupa społeczna o dużym wewnętrznym zróżnicowaniu i braku jednoznacznie zdefiniowanych interesów społecznych, może osiągać wiedzę obiektywną. Oba te wątki twórczości Mannheima komplikują istotnie kwestię klasyfikacji jego koncepcji. Dlatego uznając, że pełne rozstrzygnięcie tego problemu w tym miejscu, nie leży w zakresie moich możliwości, odwołuję się do twórczości niemieckiego badacza, nie przypisując jej jasno do żadnego nurtu i koncentruję się jednocześnie na innym, ważniejszym dla socjologii wiedzy problemie - Mannheimowskiej koncepcji relacjonizmu.

W pełni zgadzam się z interpretacją myśli Mannheima przeprowadzoną przez Jadwigę Mizińską (1986, 1989). Podstawowa teza autorki głosi, że w istocie program Mannheima miał na celu przedstawienie całkowicie nowej koncepcji poznania i tym samym - obiektywności. D ram at niemieckiego badacza polegał na tym, że: „(...) pragnąc przeprowadzić pewną oryginalną

(11)

ideę, a nawet ją sformułować, (...) miał do dyspozycji aparat kategorialny takiej teorii poznania, którą akurat zamierzał podważyć. Polemizując ze wzorcem

„starej epistemologii” był zmuszony posługiwać się wypracowanym przez nią językiem. Wraz ze słownictwem tego języka dziedziczył system przysługujących m u znaczeń” (Mizińska 1986: 105).

Jakie są więc nowe elementy w myśli Mannheima, a w których miejscach zdaje się on być więźniem słów i kategorii podważanego przezeń modelu poznania?

Przede wszystkim Mannheim jest daleko bardziej sceptyczny wobec eman­

cypacyjnych możliwości socjologii wiedzy. Uważa, że społeczne uwikłanie wiedzy sięga głębiej i w sposób bardziej trwały niż uważali rzecznicy klasycznej socjologii wiedzy. W interesującej nas kwestii Mannheim (1992: 244) pisze: „(...) jeśli mówimy o tej tkwiącej w najgłębszych podstawach każdej wiedzy intentio animi, która wchodzi w struktury aspektowe, to mamy na myśli ową nie dającą się usunąć resztę wolicjonalności w wiedzy, która istnieje i wówczas, gdy usunie się wszystkie świadome i wyraźne wartościowania i subiektywne oceny. Jest zrozumiałe samo przez się, że nauka (...) nie istnieje po to, by robić propagandę i wygłaszać oceny, lecz m a stwierdzać fakty; socjologia wiedzy odkrywa tylko, że po uwolnieniu wiedzy od tych elementów propagandy i wartościowania, tkwi w niej ciągle jeszcze ów (...) element aktywistyczny, którego nie można usunąć, a można tylko najwyżej i trzeba podnieść go do sfery kontrolowalności” .

Z powyższego fragmentu wynikają dwie zasadnicze konsekwencje. Pierwsza to całkowicie odmienny projekt socjologii wiedzy. Zaczynać się ona m a dopiero tam, gdzie kończy się nauka o ideologii, czyli tam, gdzie analizie należy poddać nieusuwalne, społeczne komponenty poznania. Jest to stanowisko całkowicie odmienne od prezentowanego na przykład na gruncie tradycji marksistowskiej, której koncepcje należeć będą, według Mannheima, jedynie do teorii ideologii.

Konsekwencja druga, wynikająca z uznania immanentnego charakteru społecz­

nego uwikłania wiedzy, prowadzi do konstrukcji nowej koncepcji obiektywno­

ści i do głębszej przebudowy modelu poznania, a co za tym idzie - założeń konstytuujących pole badawcze socjologii wiedzy. Podążmy najpierw śladem drugiej konsekwencji.

Ponieważ każda wiedza (nawet prawdziwa) posiada komponentę społeczną, istotnej zmianie ulega cel działalności poznawczej. Pretekstem dobrym dla ukazania tej zmiany niech będzie cytat z przywoływanej już pracy Jerzego Kopela: „Socjologia wiedzy podąża (...) śladem rozumowania twórców m ark­

sizmu, gdy utrzymuje, że właściwy sens, o b i e k t y w n e z n a c z e n i e wszelkiej myśli o charakterze ideologicznym nie daje się odsłonić inaczej niż przez analizę społecznego kontekstu, w którym się zrodziła i społecznie wykrystalizowała.

(...) P o d o b n i e r o z u m u j e M a n n h e i m : „Naczelną tezą socjologii wiedzy jest to, że istnieją sposoby myślenia, które tak długo nie zostaną a d e k w a t n i e z r o z u m i a n e , dopóki ich źródło pozostaje w ciemnościach (Mannheim 1992)” (Kopel 1985: 5; wyróżnienia - R.S.).

(12)

Wbrew temu, co sugeruje Kopel, różnica między „obiektywnym znacze­

niem” a „adekwatnym zrozumieniem” jest fundamentalna dla uchwycenia nowatorstwa koncepcji Mannheima. Zrozumieć - to uświadomić sobie koniecz­

ność istnienia społecznych uwarunkowań, dostrzec je jako integralną część wiedzy, a obiektywnie poznać - to te uwarunkowania usunąć. Dlatego też rekonstrukcji ulega koncepcja obiektywnego poznania, jeżeli w ogóle można o takowej u M annheima mówić. D la niemieckiego badacza najistotniejsza jest procedura relacjonizowania polegająca na odniesieniu poszczególnej formy wiedzy do warunków, perspektywy społecznej, z jakiej powstała. Ponieważ jednak wszystkie sądy są społecznie warunkowane, nie może być mowy

0 odniesieniu do jakiejkolwiek obiektywnej, nadrzędnej teorii bytu społecznego.

W tym sensie Mannheim nie tylko zmienia koncepcję obiektywności, ale również proponuje sposób analizy dający socjologii wiedzy szansę uwolnienia się od lęku przed popadnięciem w relatywizm poznawczy. Różnicę miedzy relacjonizmem a relatywizmem najtrafniej opisuje Jadwiga Mizińska (1986:

105): „»Relatywizm« i »relacjonizm« mimo sugerowanego nazwą podobieńst­

wa, polegają na czymś zupełnie innym. W pierwszym przypadku poznanie faktycznie zestawia się i porównuje z modelowym poznaniem absolutnym, w drugim - interpretuje się je przez odtworzenie sytuacji, która narzucała podmiotowi takie a nie inne widzenie świata. Relatywizm zatem stanowi kategorię wartościującą, relacjonizm natomiast jest narzędziem rozumienia branej pod uwagę wiedzy” .

Uwolniona od dramatycznej, a jak się okazuje w świetle tej koncepcji

— pozornej, konieczności wyboru między obiektywizmem a relatywizmem 1 przekonana o immanentnym charakterze uwikłania wiedzy w byt, socjologia wiedzy niemal całkowicie zmienia swoją rolę i cele. Staje przed nią bowiem, na podstawie procedury przeliczania perspektyw, zadanie budowy ogólnej teorii poznania (por. M annheim 1992: 240). Ponieważ zaś proces poznania posiada nieodłączną komponentę społeczną, jednym z zadań tej ogólnej teorii poznania jest budowa teorii bytu społecznego. Różnica polega na tym, że owa teoria nie jest już zewnętrzna i nadrzędna wobec socjologii wiedzy, lecz przez nią współtworzona. M ożna powiedzieć, że w ten sposób zaczyna ona badać przedmiot w znacznej mierze przez siebie konstruowany. Tak rozumiana socjologia wiedzy nie może już być subdyscypliną soq'ologii. Zdaje się raczej aspirować do bycia ogólną teorią produkcji intelektualnej czy wręcz alternatyw­

ną teorią poznania.

Większość koncepcji Mannheima znajduje kontynuację w twórczości nie- klasycznych socjologów wiedzy. Warto w tym miejscu przytoczyć deklarację Davida Bloora (1993: 39): „Mocny program socjologii wiedzy jest bardzo bliski koncepcji Mannheima. Po pierwsze, M annheim chciał szukać przyczyn przeko­

nań, czyli tego, co nazwał „czynnikami bytowymi” wiedzy. Po drugie, był rzecznikiem takiej formy socjologii wiedzy, która wykraczałaby poza samo

(13)

tylko demaskowanie ideologii i dla której wyjaśniane przekonania nie musiały­

by być fałszywe. Po trzecie, był on całkowicie świadomy, że socjologia wiedzy powinna wyjaśniać samą siebie” .

Propozycja Mannheima, by wobec immanentnej komponenty społecznej poznania, na plan dalszy zeszły rozważania dotyczące prawdziwości bądź fałszywości sądów, wydaje się zbieżna również z niektórymi poglądami Bruno Latoura. M am tu na myśli przede wszystkim koncepcję ‘relatywnego relatywiz­

m u’ (zob. Latour 1993: 111-114). Co ciekawe, Latour, choć bez odwołania do Mannheima, również używa terminu „relacjonizm” (Latour 1993: 114). Nie zgadzam się więc z Bloorem, gdy ten pisze: „(...) Mannheim stracił pewność w obliczu najważniejszej zasady - zasady symetrii, która, tak w przypadku prawdziwych, jak i fałszywych przekonań, wymaga poszukiwania przyczyn tego samego rodzaju” (Bloor 1993: 39).

M ożna bowiem, moim zdaniem, w relacjonizmie Mannheima dopatrywać się pierwszego, choć ograniczonego sformułowania tej zasady. Przełom teorety­

czny dokonany przez Mannheima nie jest jednak całkowity. Poza zainteresowa­

niami autora Ideologii i utopii pozostaje bowiem wiedza zdobywana na gruncie nauk przyrodniczych - stąd ograniczenie jego zasady symetrii. Można powie­

dzieć, że Mannheim konsekwentnie zanurza w bycie społecznym podmiot poznania, nie czyni jednak tego z przedmiotem. T am, gdzie przedmiot poznania wydaje mu się całkowicie odrębny i niezależny od sfery kultury, dopuszcza możliwość poznania obiektywnego. Jak istotne dla socjologii wiedzy było teoretyczne przezwyciężenie podziału między naukami ścisłymi i humanistycz­

nymi, ocenić można dopiero w św ietle jej nieklasycznych nurtów. Fakt utrzymania tej opozycji przez M annheima nie pozwala więc zaliczyć go w poczet nieklasycznych socjologów wiedzy. Jednak nowatorstwo koncepcji relacjonizmu odróżnia niemieckiego badacza również od klasycznych jej przed­

stawicieli. M ożna w związku z tym uznać, że twórczość autora Ideologii i utopii jest swego rodzaju pomostem między klasyczną i nieklasyczną socjologią wiedzy. I dopiero ta ostatnia, odwołując się do filozoficznych tradycji i języka Ludwika Wittgensteina, W illarda Van Ormana Quine’a, Hilarego Putnama czy D onalda Davidsona, mogła wskazać i zradykalizować wszystkie konsekwencje programu Mannheima.

Nieklasyczna socjologia wiedzy

Dokładniejsze przedstawienie teoretycznego programu nieklasycznej socjo­

logii wiedzy wymaga pewnych wstępnych uwag o charakterze porządkującym.

N a nieklasyczną socjologię wiedzy składają się zasadnicze trzy nurty: fenome­

nologiczny, mocny program socjologii wiedzy (szkoła edynburska) oraz kon­

struktywizm. N urt fenomenologiczny, czerpiąc z tradycji związanej głównie

(14)

z myślą Alfreda Schiitza, na gruncie socjologii wiedzy zapoczątkowany został pracą Petera Bergera i Thomasa Luckmanna Społeczne tworzenie rzeczywistości.

Kontynuację koncepcji przedstawionych w tej książce znaleźć można w później­

szych pracach Petera Bergera. W polskiej literaturze omówienia założeń tego nurtu dokonał w kolejnych pracach Józef Niżnik (1977; 1989: 141-155). O ile oddzielenie nurtu fenomenologicznego od pozostałych dwóch jest dosyć jasne, o tyle odróżnienie mocnego programu socjologii wiedzy od konstruktywizmu stanowi problem dużo subtelniejszy. Ponieważ jednak jest on istotny z punktu widzenia poznawczego statusu socjologii wiedzy, trzeba o nim wspomnieć.

Trudności biorą się z faktu, że oba te nurty wyrosły z tradycji społecznych badań nad nauką, zapoczątkowanych przez badaczy związanych ze szkołą edynburską w połowie lat siedemdziesiątych10. N a poziomie analizy empirycznej między konstruktywizmem a mocnym programem nie m a istotnej różnicy11. Badacze skupieni w kręgu szkoły edynburskiej koncentrują się przede wszystkim na uprawianiu nieklasycznej socjologii nauki. Wyniki ich dociekań mają istotne implikacje dla teorii poznania, jednak edynburczycy nie podejmują prób stworzenia kompleksowej - filozoficznej wizji społeczeństwa. N a tym tle konstruktywizm wyróżnia się właśnie konsekwentnie podejmowanymi próbami budowy całkowicie nowej teorii poznania, a co za tym idzie - także teorii społeczeństwa. M ożna zaryzykować twierdzenie, że tak pojmowany konstrukty­

wizm wskazuje konsekwencje, jakie dla teorii społecznej niosą badania prowadzo­

ne w ramach mocnego programu socjologii wiedzy. Ten szerszy program konstruktywizmu o znaczeniu filozoficznym kreśli w swojej pracy We Have Never Been Modern Bruno Latour (1993) oraz Andrzej Zybertowicz w książce Przemoc a poznanie. Studium z nie-klasycznej socjologii wiedzy (1995). I właśnie dla tego szerszego programu filozoficznego rezerwuję termin „konstruktywizm” .

„Nie ma żadnej innej wierności naturze, niż wierność kulturze”

- ogólne założenia nieklasycznej socjologii wiedzy

Przywołane w tytule zdanie z pracy Ludwika Flecka Powstanie i rozwój fa ktu naukowego (Fleck 1986: 64) doskonale streszcza zmiany, jakie do programu socjologii wiedzy wprowadza jej nurt nieklasyczny. Zmiany te

10 Dziełami reprezentatywnymi dla społecznych badań nad nauką są przede wszystkim prace Barry Bamesa (1974) i Davida Bloora (1976), a także Karin Knorr-Cetiny (1981, 1983) oraz Bruno Latoura i Steve’a Woolgara (1986).

11 Omówieniem mocnego programu socjologii wiedzy poświęcono w polskiej literaturze wiele miejsca (zob. Mokrzycki 1990: 91-101, 1992; Kucia 1989, 1989a, Olczyk 1992; Szahaj 1995;

Życiński 1993). Problematyce związanej z koncepcjami szkoły edynburskiej poświęcono także Zeszyt 2 „Brulionów Filozoficznych” z 1995 roku oraz ukazał się wybór tekstów prezentujących mocny program socjologii wiedzy (Mocny program... 1993). Doskonałe omówienie konstruktywis- tycznego programu badań nad nauką znaleźć można w tekście Roba Hagendijka Structuration Theory, Constructivism, and Scientific Change (1990).

(15)

sprowadzają się do całkowitej rekonstrukcji (lub raczej destrukcji) obowiązują­

cego - epistemologicznego modelu poznania. Projekt klasyczny socjologii wiedzy wprowadza między podmiot a przedmiot element społeczny, który jednak może zostać usunięty. Mannheim, stwierdzając przynajmniej w nie­

których formach poznania immanencję elementu społecznego, zanurza pod­

miot w bycie społecznym - czyniąc go zależnym od kultury. Nieklasyczna socjologia wiedzy zmienia ten schemat jeszcze bardziej. Proklamuje całkowitą dominację sfery społecznej nad podmiotem, ale również, i to stanowi novum, nad przedmiotem poznania. Innymi słowy, nieklasyczni socjologowie wiedzy nie uznają istnienia rzeczywistości obiektywnej jako przedpoznawczego porząd­

ku determinującego późniejszy kształt wiedzy. Uznają natomiast, że poznanie jest grą toczoną w całości wewnątrz kultury i przy pomocy środków, które są kulturowo kształtowane. Na taką koncepcję poznania składają się wnioski wszystkich nurtów nieklasycznej socjologii wiedzy. Trzeba jednak zaznaczyć, że ich wkład do zbudowania takiej koncepcji, choć być może tak samo konieczny, był różny.

Nurt fenomenologiczny nie podejmował problemu poznania w naukach ścisłych, ograniczając się jedynie do analizy wiedzy potocznej. Samo w sobie było to już dużą zmianą wobec programu klasycznego. Ponadto Berger i Luckmann twierdząc, że nie jest nam dostępny inny obraz stosunków społecznych niż właśnie społecznie konstruowany, podważyli w istotny sposób przekonanie klasycznej socjologii wiedzy o dominującym kierunku determinacji wiedzy przez byt. Zmienili więc relację jednostronną na relację sprzężenia zwrotnego. Taki wniosek połączony z przekonaniem o tym, że każda wiedza 0 bycie społecznym jest społecznie uwikłana, m a destrukcyjne konsekwencje dla pola problemowego klasycznej socjologii wiedzy. Zakwestionowana bowiem zostaje podstawowa zasada konstrukcyjna tegoż pola - zasada przeciwstawie­

nia bytu i wiedzy. Skoro bowiem wiedza kształtuje byt społeczny, nie jest możliwa do pomyślenia jakakolwiek obiektywna i zewnętrzna wobec socjologii wiedzy teoria tegoż bytu.

Do podobnych wniosków dochodzi zarówno mocny program jak i kon­

struktywizm, z tą jednak różnicą, że empirycznym materiałem, na podstawie którego je przedstawiają, są praktyki badawcze stosowane w naukach przyrod­

niczych i matematycznych. W ten sposób przełamany zostaje „religijny szacu­

nek” , jakim, zdaniem Flecka (1986: 77), myśliciele wykształceni socjologicznie 1 humanistycznie darzą fakty przyrodnicze. W konsekwencji nakreślona już wcześniej koncepcja poznania okazuje się daleko bardziej ogólna niż przewidy­

wali fenomenologowie. Dopiero po takim uogólnieniu wniosków koncepcja socjologii wiedzy uzyskuje wystarczającą moc eksplanacyjną i perswazyjną, by móc podważyć nie tylko opozycję bytu i wiedzy kształtującą pole badawcze jej nurtu klasycznego, ale sięgnąć głębiej i zakwestionować epistemologiczny model poznania, który zdaje się konstytuować pola badawcze wszystkich

(16)

dyscyplin i subdyscyplin naukowych. Jedną z konsekwencji tak radykalnych wniosków jest to, że socjologia wiedzy może porzucić pytanie o swój status poznawczy.

Przejdę teraz do bardziej szczegółowej analizy konsekwencji nieklasycznego programu socjologii wiedzy dla kwestii jej statusu poznawczego.

Paradoksalna propozycja nurtu fenomenologicznego

Wspomniana w tytule paradoksalność nie dotyczy całości fenomenologicz­

nej propozycji w socjologii wiedzy. Chcę jedynie zwrócić uwagę, że to właśnie fenomenologowie, deklarując chęć uempirycznienia socjologii wiedzy, co do­

tychczas łączyło się z wyznaczeniem jej statusu jako subdyscypliny, pchnęli ją w kierunku bardziej ogólnej teorii socjologicznej.

Tym, co przesądza o zdecydowanie nowej roli nurtu fenomenologicznego, jest połączenie postulatu immanentnej komponenty społecznej w poznaniu ze skierowaniem uwagi na wiedzę potoczną - wiedzę życia codziennego. Berger i Luckmann, którzy w ramach socjologii wiedzy dokonali tego kategorialnego zwrotu, powołują się na inspirację twórczością Alfreda Schiitza (Berger i Luck­

m ann 1983: 44). Wynikiem przyswojenia tradycji fenomenologicznej dla socjo­

logii wiedzy jest następująca koncepcja przedmiotu tej ostatniej: „Socjologia wiedzy musi zająć się tym, co w społeczeństwie uchodzi za »wiedzę«” (Berger i Luckmann 1983: 42); i dalej autorzy dodają: „ośrodkiem zainteresowania socjologii wiedzy musi być raczej „wiedza” zdroworozsądkowa niż „idee” . To właśnie ta „wiedza” konstytuuje materiał znaczeń, bez którego nie może istnieć żadne społeczeństwo” (Berger i Luckmann 1983: 43). Takie zdefiniowanie wiedzy, rozszerzające zakres tej kategorii zarówno na „umiejętność czytania, jak i umiejętność posługiwania się kluczykiem do samochodu” (Czerniak 1985:

88) wprowadza socjologię wiedzy na teren szeroko pojmowanej teorii socjo­

logicznej. W pracy Bergera i Luckmanna swoją interpretację w kategoriach socjologii wiedzy uzyskują procesy tak fundamentalne dla wszelkiej teorii społeczeństwa jak socjalizacja, internalizacja czy instytucjonalizacja. Pozwala to oderwać socjologię wiedzy od węziej zakreślonego pola badawczego kon­

stytuowanego przez opozycję bytu społecznego i wiedzy.

Jest jeszcze jedna przyczyna, która sprawia, że socjologia wiedzy w jej wydaniu fenomenologicznym nie może być subdyscypliną socjologii. W konsek­

wencji bowiem rozszerzającego pojmowania kategorii wiedzy, fenomenologo­

wie zmieniają zdecydowanie status rzeczywistości społecznej. Dla Bergera i Luckmanna rzeczywistość ta jest społecznie konstruowana - w tym przez samą wiedzę - i jako taka nie może być „twardym” podłożem, w którym wiedza ta jest zakorzeniona. Rzeczywistość społeczna ze zmiennej niezależnej (eksplanan- su) przeradza się w zmienną zależną (eksplanandum). Właśnie proces społecz­

nego konstruowania rzeczywistości m a empirycznie badać socjologia wiedzy.

Jego fundamentalny charakter sprawia jednak, że socjologia wiedzy zmienia

(17)

swój status poznawczy i nie może być już jedynie subdyscypliną socjologii.

Berger i Luckmann (1983: 278, 279) zdają sobie z tego sprawę: „Nasza koncepcja socjologii wiedzy zawiera (...) również pewne ogólne wnioski dla teorii socjologicznej i przedsięwzięcia, jakim jest socjologia w ogóle, oraz dostarcza różnych perspektyw dla wielu określonych dziedzin badań socjo­

logicznych.

Ogólnie rzecz biorąc, utrzymujemy, że analizy roli wiedzy w dialektycznych związkach jednostki i społeczeństwa, tożsamości osobistej i struktury społecznej dostarczają zasadniczej perspektywy komplementarnej dla wszystkich dziedzin socjologii” .

I choć później autorzy zastrzegają, że ich intencją nie jest wprowadzenie socjologii wiedzy do absolutnie wszystkich analiz socjologicznych (Berger i Luckmann 1983: 279), to trudno oprzeć się wrażeniu, że stworzyli pewne nowe podejście teoretyczne w socjologii w ogóle. Kolejne prace Petera Bergera pokazują, jak przy pomocy aparatu pojęciowego socjologii wiedzy można analizować takie zjawiska jak modernizacja czy życie religijne (Berger, Berger, Kellner 1973; Berger 1989). W sumie więc, realizując postulat bardziej em­

pirycznego podejścia w socjologii wiedzy, jednocześnie kwestionują jej status jako subdyscypliny, dając asumpt do ponownego przedyskutowania kwestii

statusu poznawczego socjologii wiedzy.

Właśnie program fenomenologicznej socjologii wiedzy pogłębił znacznie wątpliwości dotyczące statusu teoretycznego tej dziedziny nauki. Rozterki te wyraża Józef Niżnik (1985: 169) pytając: „Czym jest socjologia wiedzy?

Dyscypliną? Subdyscypliną? Wyodrębnionym obszarem problemowym? Ideą pewnej perspektywy teoretycznej w uprawianiu nauk społecznych? Specyficzną teorią produkcji intelektualnej? Postulatem interpretacyjnym; swego rodzaju metodą refleksji społecznej?” .

Wielość propozycji przedstawionych w tym cytacie nie ułatwia rozwiązania.

Poza jasno artykułowanym przeświadczeniem, że socjologia wiedzy nie może być subdyscypliną socjologiczną, autor nie dochodzi do jakichkolwiek innych jasnych ustaleń. Jedyny nasuwający się wniosek może być trochę deprymujący, gdyż wydaje się, że w zależności od interpretacji, socjologia wiedzy może być społeczną teorią poznania, perspektywą teoretyczną w uprawianiu socjologii w ogóle, bądź postulatem interpretacyjnym. Jasne jest jedynie to, że zajmuje ona zdecydowanie bardziej centralne miejsce w dyskursie socjologicznym.

Intuicję tę celnie ujmuje Jerzy Szacki (1989: 383-384), gdy opisując „nową socjologię humanistyczną” zauważa: „Socjologia zmienia się (...) poniekąd w socjologię wiedzy - taką jednak, której zdaje się zupełnie nie interesować związek wiedzy z jakimś dającym się pomyśleć niezależnie od niej »podłożem«

społecznym” .

Wyjście z tej skomplikowanej sytuacji pojawiło się dopiero w refleksji związanej ze społecznymi badaniami nad nauką.

(18)

Społeczne studia nad nauką - w stronę ogólnej ontologii poznania

„Niepokój budzą (...) pewne podziały i zespoły, które stały się dla nas czymś powszednim. Czy można przyjąć bez zastrzeżeń rozróżnienia między wielkimi typami dyskursu - czy też między formami i rodzajami - przeciw­

stawiające sobie nawzajem naukę, literaturę, filozofię, religię, historię, fikcję itd. oraz czyniące z tych dziedzin wielkie jednostki historyczne?” (Foucault

1977: 45).

Podziałem, który zdawał się socjologię wiedzy niepokoić stosunkowo najmocniej, jest podział nauk na ścisłe i humanistyczne. Duża część wysiłków podejmowanych w ramach społecznych studiów nad nauką miała udowadniać, że praktyki poznawcze nauk ścisłych rządzą się podobnymi prawami co praktyki nauk humanistycznych12. Konstruktywiści badając nauki przyrodnicze doszli do wniosku, że w „rzeczywistości” nie m a nic takiego, co pozakulturowo przesądzałoby o treści, kształcie oraz organizacji naszej wiedzy. W związku z tym, nieklasyczni socjologowie wiedzy przestają traktować naukę jako kulturowo określoną całość, a postrzegają ją jedynie jako zespół praktyk nastawionych na różne cele. Taki program kwestionuje funkcjonowanie idei scjentystycznych, które kulturowo sankcjonowały spójność nauki oraz jej obiektywny charakter (por. Amsterdamski 1984; Kapralski 1995:27-31). W ten sposób badacze zajmujący się społecznymi studiami nad nauką obezwładniają, odbierając jej walor transcendującej czynniki kulturowe, ideologię, która długi czas zabraniała im podejmować socjopoznawczy namysł nad naukami ścisłymi.

M a to istotne i daleko idące konsekwencje dla kwestii poznawczego statusu socjologii wiedzy.

Przyjęcie konstruktywistycznych przesłanek powoduje, że waloru uniwersal­

ności zostaje pozbawiony nie tylko podział nauk na humanistyczne i ścisłe, ale również podział na poszczególne dyscypliny i subdyscypliny. Konstruktywiści zdają się zmierzać do zaprzeczenia: „(...) istnienia poszczególnych dyscyplin.

Nie m a więc fizyki, a istnieją wyłącznie wyspecjalizowane obszary badań poszczególnych zagadnień; zakres specjalizacji określa się „empirycznie” na podstawie aktualnej instytucjonalizacji badań, to jest na podstawie tego, jakie istnieją aktualnie wydziały i katedry na uniwersytetach, instytuty badawcze, jakie ukazują się czasopisma, jakich używa się wspólnie przyrządów, w jakie zagadnienia uwikłani są badacze” (Amsterdamski 1992: 328).

W istocie więc, zaprzeczając uniwersalności obiektywistycznego modelu poznania, konstruktywiści negują zasady i przesądzenia, które do tej pory umożliwiały pytanie o status poznawczy jakiejkolwiek dyscypliny lub subdys­

cypliny nauki. W takim razie również sama socjologia wiedzy nie może szukać

12 Jerzy Km ita nie zajmując się społecznymi badaniami nad nauką dochodzi do podobnych wniosków na gruncie refleksji kulturoznawczęj. Wyraża je w koncepcji unizmu metodologicznego (zob. Kmita 1977: 23).

(19)

swojej samoświadomości poznawczej na gruncie tradycyjnego pola metodologi­

cznego, gdyż musi popaść tym samym w sprzeczność, negując i uznając jednocześnie zasady konstytuujące owo pole.

W przypadku konstruktywistycznej socjologii wiedzy istnieje jeszcze jeden istotny powód, dla którego pytanie o jej status teoretyczny, rozumiane tradycyjnie, nie może przynieść zadowalających konkluzji. Bruno Latour w swojej pracy We Have Never Been Modem (1993) utrzymuje, że podstawową m aterią życia społecznego są sieci (networks). Sieci to skomplikowane połącze­

nia przedmiotów i wydarzeń, mieszających ze sobą różne, tradycyjnie po­

strzegane jako odrębne, sfery życia społecznego (naukę, politykę, religię). Sieci mają to do siebie, że są Jednocześnie realne, tak jak natura, narracyjne, jak dyskurs i kolektywne, jak społeczeństwo” (Latour 1993: 7). Przedmioty znajdujące się w sieciach nabierają zaś cech quasi-przedmiotow. Quasi-przed- mioty charakteryzują się tym, że są bardziej społeczne, bardziej konstruowane niż „tw arda” natura, a jednocześnie daleko bardziej realne i obiektywne niż wytwory czysto społeczne (Latour 1993: 55). Quasi-przedmioty leżą gdzieś między twardymi biegunami natury i kultury, a właściwie są wszystkim, gdyż bieguny te zostały kulturowo skonstruowane jedynie dla celów technologicz­

nych13 i w praktyce są puste. W arto zauważyć, że takie sformułowanie uwal­

nia socjologię wiedzy od zarzutu redukcjonizmu socjologicznego. Skoro bo­

wiem oba bieguny, zarówno natura, jak i byt społeczny (przeciwstawiany porządkowi naturalnemu) są puste, nie można całkowicie wyjaśniać ani naturą zjawisk społecznych, ani odwrotnie. Latour stwierdza, że wszystkie wyjaśnienia powinny być przeprowadzane poczynając „od środka” - od sieci będących splątaniem ąuasi-przedmiotów, które nie są przecież jednoznacznie przypisane ani do porządku natury ani bytu społecznego.

Właśnie badanie sieci oraz tworzących je ąuasi-przedmiotów przypada w udziale konstruktywistycznej socjologii wiedzy. Jak jednak określić status poznawczy dziedziny zajmującej się quasi-przedmiotami, które nie są ani kulturowe ani naturalne? W tradycyjnym polu metodologicznym, konstytuo­

wanym przez epistemologiczną wizję poznania wydaje się to niemożliwe.

Dlaczego jednak socjologia wiedzy nie może zostać podporządkowana wizji epistemologicznej? Może - tylko wtedy przestaje ona być socjologią wiedzy i staje się narzędziem walki ideologicznej lub jedną z klasycznych - istniejących już subdyscyplin socjologii. Swoistość socjologii wiedzy tkwi bowiem w tym, że proponuje ona zdecydowanie nowy - ontologiczny model poznania. Socjologia wiedzy nie uczyniła tego pierwsza. Barbara Tuchańska w tekście Proces

13 Łatwiej manipuluje się przedmiotami - powiada Latour - gdy przyjmie się, że są one tylko przedmiotami właśnie i w żaden sposób nie uczestniczą w ludzkich kolektywach. Podobne stanowisko prezentuje Andrzej Zybertowicz w VIII rozdziale swojej pracy Przemoc a poznanie (1995: 271-348).

(20)

poznania jako pytanie ontologiczne (1989), a także Andrzej Szahąj w książce Ironia i miłość. Neopragmatyzm Richarda R orty’ego w kontekście sporu o post­

modernizm (1996) wskazali na tradycje i propozycje filozoficzne, które zmierza­

ją do wykroczenia poza epistemologię. Różnica polega na tym, że socjologia wiedzy wspiera swoje wnioski badaniami empirycznymi, zgodnymi z obowiązu­

jącymi obecnie w praktyce naukowej normami metodologicznymi. Dla nie­

których pozytywistycznie nastawionych badaczy jest to daleko bardziej trudne do zaakceptowania niż koncepcje filozoficzne. Jak więc socjologia wiedzy stała się ogólną ontologią poznania i społeczeństwa? (Zybertowicz 1995: 21).

Socjologia wiedzy stwierdza, że prawda nie jest kwestią korespondencji między wiedzą a bytem, lecz jest własnością bytu społecznego. Podstawowym przekonaniem, jakie legło u podstaw tego przewartościowania jest przeświad­

czenie, że nasza wiedza (percepcja) współkonstytuuje byty. W odniesieniu do przedmiotów wątek ten obecny jest silnie w przywoływanej już pracy Bruno Latoura. Z kolei H arry M. Collins wskazuje doskonale konsekwencje takiego przewartościowania dla teorii bytu społecznego: „Bez porządku nie ma społe­

czeństwa. Komunikacja, a w związku z tym cała kultura w najszerszym sensie, opiera się na ludzkiej możliwości do postrzegania tych samych rzeczy i reagowa­

nia na te postrzeżenia w ten sam sposób. M ogą występować różnice w percepcji i rozumieniu między różnymi grupami, ale s a m o t r w a n i e , e g z y s t e n c j a p o j e d y n c z e j g r u p y zależy od podobieństw zarówno spostrzeżeń, jak i interpretacji” (Collins 1985: 5; wyróżnienia - R.S.).

W tym sensie - to wiedza właśnie jest czynnikiem konstytuującym grupy społeczne. Problem poznania staje się więc dla socjologii wiedzy kwestią wymagającą odpowiedzi ontologicznych. Z tych względów na gruncie kon­

struktywizmu zacierają się różnice między ontologiami poznania i bytu społecz­

nego. W pełni zgadzam się z Andrzejem Zybertowiczem (1995: 21), gdy ten pisze: „Uprawiana konsekwentnie, socjologia wiedzy staje się nie tylko ogólną ontologią poznania; przekształca się jeśli nie wprost w ogólną teorię socjologicz­

ną, to co najmniej w orientację teoretyczną, w coś w rodzaju ogólnej ontologii bytu społecznego” .

Taka perspektywa pociąga za sobą jednak zakwestionowanie ważności epistemologicznego modelu poznania, konstytuowanego przez opozycję bytu i wiedzy, a tym samym porzucenie formułowanych na jego gruncie pytań.

Dlatego właśnie nie interesuje socjologii wiedzy kwestia jej statusu poznaw­

czego. Jak bowiem pytać, czy raczej, jaką wagę przywiązywać do statusu dyscyplinarnego, skoro socjologia wiedzy utrzymuje, że podział na subdyscyp- liny i dyscypliny nie jest odwzorowaniem obiektywnego porządku rzeczywisto­

ści, lecz jedynie kulturowym, zmieniającym się historycznie konstruktem? Jak i po co pytać o ogólność wniosków, gdy socjologia wiedzy programowo chce i musi poruszać się po wszystkich płaszczyznach ogólności? Jak pytać o specyfi­

kę przedmiotu, skoro z jednej strony - jego koncepcja jest konstruowana

(21)

w całości na gruncie socjologii wiedzy, a z drugiej - przy jego szczegółowej konceptualizacji korzystamy z wiedzy zdobywanej w nauce od chemii molekula­

rnej po socjologię humanistyczną? Natomiast pytanie o pole badawcze socjo­

logii wiedzy, jej nurt konstruktywistyczny zdaje się demontować w dwóch krokach. Pierwszy, znosi opozycję bytu społecznego i wiedzy, zanurzając obie kategorie w sferze szeroko pojmowanej kultury. K rok drugi kwestionuje epistemologiczny model poznania, będący fundamentem klasycznie pojmowa­

nych pól badawczych wszelkich nauk. Ponieważ jednak w miejsce modelu epistemologicznego socjologia wiedzy proponuje model alternatywny - on- tologiczny, można przyjąć tezę, że i on funduje jakiś odmienny system podziału nauk. W takim systemie obowiązywać będą jednak całkowicie inne jednostki klasyfikacyjne, być może na przykład kategoria dyskursu w rozumieniu Foucaultowskim. Trudno jest jednak stwierdzić, jakie miejsce w takim systemie miałaby zajmować socjologia wiedzy - być może centralne?

Zakończenie

Rozwój socjologii wiedzy, tak jak go tu postrzegam, wyznaczają wysiłki zmierzające w kierunku przezwyciężenia dwóch podziałów: na nauki ścisłe i humanistyczne oraz na odrębne kategorie analityczne wiedzy i bytu. Prze­

kroczenie obu tych opozycji pchnęło socjologię wiedzy w kierunku całkowicie nowej - ontologicznej wizji poznania. Zdaje się ona w znacznej mierze niewspółmierna wobec klasycznego modelu epistemologicznego. Chciałbym na koniec zaznaczyć, że właśnie ze względu na ową niewspółmierność krytyczna analiza socjologii wiedzy wymaga szczególnej ostrożności. Można się bowiem z jej programem nie zgadzać, można prowadzić ostrą krytykę jej przesądzeń, stawiając pytania, trzeba jednak brać pod uwagę założenia, jakie przyjmuje socjologia wiedzy. Dziedzina ta rozwinęła się na tyle, że wypracowała pod wieloma względami odrębny od powszechnie obowiązującego system filozoficz­

ny i trzeba go uwzględniać w dyskusjach na jej temat. Pytanie o teoretyczny status socjologii wiedzy jest jednym z tych, które w świetle tego systemu tracą swoje znaczenie.

Socjologia wiedzy, przynajmniej do czasu wypracowania przez nią własnego systemu klasyfikacji nauk, skazała się więc na teoretyczną nieświadomość.

Literatura

Amsterdamski, Stefan. 1984. Kryzys scjentyzmu, w: Stefan Nowak (red.), Wizje człowieka i społeczeństwa w teoriach i badaniach naukowych, W ar­

szawa: PWN.

(22)

Amsterdamski, Stefan. 1992. Filozofia nauki i socjologia wiedzy, w: Helena Kozakiewicz, Edmund Mokrzycki, M arek J. Siemek (red.), Racjonalność współczesności, Warszawa: PWN, s. 319-335.

Barnes, Barry. 1974. Scientific Knowledge and Sociological Theory, London:

RKP.

Berger, Peter, Brigitte Berger, Hansfried Kellner. 1973. The Homeless Mind, New York: Random House.

Berger, Peter, Thomas Luckmann. 1983. Społeczne tworzenie rzeczywistości, Warszawa: PIW.

Berger, Peter. 1989. Her etyczny imperatyw, fragmenty w: Zjawisko wspólnoty, Barbara Mikołajewska (wybór tekstów), Warszawa, s. 402-453.

Bloor, David. 1976. Knowledge and Social Imagery, London: RKP.

Bloor, Dawid. 1993. Wittgenstein i Mannheim o socjologii matematyki·, w:

Mocny program socjologii wiedzy, wybór: Barry Barnes i David Bloor, Warszawa: IFiS PAN.

Bruliony Filozoficzne, 1995. t. 1, z. 2, Warszawa: Oficyna Akademicka.

Collins, H arry M. 1985. Changing Order. Replication and Induction in Scientific Practice, London: SAGE Publications.

Czerniak, Stanisław. 1981. Socjologia wiedzy M axa Schelera, Warszawa:

IFiS PAN.

Czerniak, Stanisław. 1985. Między filozofią a socjologią. Klasyczne i post- klasyczne koncepcje socjologii wiedzy, „K ultura i Społeczeństwo”, nr 1, s.

75-94.

Fleck, Ludwik. 1986. Powstanie i rozwój fa ktu naukowego: wprowadzenie do nauki o stylu myślowym i kolektywie myślowym, Lublin: Wyd. Lu­

belskie.

Foucault, Michel. 1977. Archeologia wiedzy, Warszawa: PIW.

Hagendijk, Rob. 1990. Structuration Theory, Constructivism, and Scientific Change, Bloomington and Indianapolis: Indiana University Press, s. 43-67.

Jusiak, Janusz. 1995. O dwu interpretacjach socjologii wiedzy, w: Jadwiga Mizińska, Maciej Kociuba (red.), Socjologia wiedzy i jej wrogowie, Lublin:

Wyd. UMCS, s. 17-24.

Kapralski, Sławomir. 1995. Wartości a poznanie socjologiczne, Kraków: Zakład Wydawniczy „NOM OS” .

Kmita, Jerzy. 1977, Pochwała antynaturalizmu, „N urt” nr 7/147, s. 23-24.

Knorr-Cetina, K arin D. 1981. The Manufacture o f Knowledge: An Essay on the Constructivist and Contextual Nature o f Science, Oxford: Pergamon Press.

Knorr-Cetina, K arin D. 1983. The Ethnographic Study o f Scientific Work:

Towards a Constructivist Interpretation o f Science, w: K norr-Cetna K., Michael Mulkay (eds), Science Observed: Perspectives on the Social Study o f Science, London: Sage, s. 115-140.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Podobnie jak do waty przykle- jają się jej kolejne warstwy, tak i do tego zapisu można dołączać wciąż nowe fakty biograficzne” (Goffman 2005: 94). W opisywanym miejscu nie

 dostosowania wymagań szkolnych i sposobu oceniania do możliwości ucznia (nauczyciel jest zobowiązany przestrzegać wskazań zawartych w opinii przez poradnię);. 

(2) Zaproponowana przez Kaczmarczyka krytyka teo- rii aktora-sieci (dalej ANT) jest pod wieloma względami wadliwa i mało efek- tywna: jego celem jest powstrzymanie zalewu

Jerzy Szacki opisując najnowsze koncepcje socjologiczne, szczególnie zaś te inspirowane hermeneutyką, zauważa, iż w myśl ich ustaleń: „Socjologia zmienia się [...]

Omdat de huishoudens uit Delft door het afgesloten convenant eigen- lijk beschouwd kunnen worden als lokale woningzoekenden, kunnen we stellen dat maar zes

In more collaborative approaches between these scholars and researchers from the natural sciences, the interaction between the two over the period of various months, allowed for

Uprawnieni do ubiegania się o ulgę, są studenci, którzy zaliczyli pierwszy rok studiów oraz wywiązali się na dzień składania wniosku z płatności wobec Uniwersytetu w

Otóż, pojęcia są składowymi takich sądów, tak jak wyrazy: „małpy”, „posia­ dają”, „świadomość” są składowymi zda­.. Czy „formowanie się pojęć u