• Nie Znaleziono Wyników

Anna Giza-Poleszczuk Uniwersytet Warszawski

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Anna Giza-Poleszczuk Uniwersytet Warszawski"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

A nna Giza-Poleszczuk

Uniwersytet Warszawski

R O D Z IN A I SY STEM SPO ŁEC ZN Y

Głównym celem artykułu jest przedstawienie założeń strategicznego modelu analizy rodziny.

Omawiany model w dużej mierze wywodzi się z teorii racjonalnego wyboru, choć nie sprowadza się do ogólnie znanej teorii małżeństwa i rodziny Garego Beckera. Podobne założenia przyjmowane są dziś w pracach z zakresu demografii historycznej i demografii.

W nowej perspektywie teoretycznej nacisk położony jest na indywidualne strategie for­

mowania rodziny - podejmowania decyzji co do wyboru partnera, momentu zawarcia małżeństwa, ilości i jakości dzieci, odstępów czasu pomiędzy kolejnymi dziećmi. Owe strategie kształtują się pod naciskiem brzegowych warunków działania, wiążąc się z re­

produkcją ekonomiczną i reprodukcją społeczną (odtwarzanie zróżnicowania społecznego i ekonomicznego w kolejnych pokoleniach). W ramach modelu strategicznego z dużym powodzeniem wyjaśnia się specyficzne formy rodziny występujące w poszczególnych miejs­

cach i okresach historycznych.

W drugiej części artykułu przedstawiony model próbuję odnieść do tego szczególnego kształtu rodziny, jaki dominował w Polsce, szczególnie po 1970 roku. Przedstawiona analiza ma charakter hipotetyczny i wstępny: służyć ma raczej ukazaniu możliwości podejścia strategicznego niż pełnemu objaśnieniu strategii formowania rodziny w Polsce. W szczególności pomijam zmiany dokonujące się w tej sferze w ciągu powojennego okresu.

Wprowadzenie

Paradygm at określany zbiorczym term inem „teorii racjonalnego w yboru” staje się dziś bodaj najpoważniejszym kandydatem do pełnienia funkcji wspólnej podstaw y n auk społecznych. Jego siła polega głównie na tym, że pozwala on w niebanalny sposób wiązać różne aspekty analizy danej sfery zjawisk: aspekt ekonomiczny, politologiczny, socjologiczny, psychologiczny. Jednym z bardziej spektakularnych przykładów tego rodzaju nowego spojrzenia na dobrze znane problem y są współ­

czesne analizy zjawisk ze sfery życia rodzinnego. „Ekonom iczna teoria rodziny”

Garego Beckera, now oczesna dem ografia historyczna, dem ografia oraz teoria ewolucyjna przyjm ując po d o b ną perspektywę analityczną składają się na rewolucyjny

(2)

wręcz - biorąc p o d uwagę tradycyjny obraz rodziny - zespół teorii i twierdzeń opisowych. W artykule om ówione zostaną pokrótce trzy zasadnicze problemy:

a) podstaw ow e założenia paradygm atu racjonalnego w yboru w postaci, jak ą przyjm ują one w teoriach rodziny,

b) wybrane tezy opisowe dotyczące rodziny, pozwalające ukazać siłę wyjaśniającą i porządkującą analizy prow adzonej w kategoriach „strategicznych” ,

c) implikacje, jakie wywieść m ożna z nowoczesnych teorii życia rodzinnego dla opisu fenom enu „fam ilizacji” życia społecznego w Polsce oraz dla przewidywania tego, co zdarzyć się m oże w tej sferze pod presją dokonujących się w Polsce przem ian społecznych.

Rodzina jako sfera „racjonalnego wyboru”: podstawowe założenia

Indywidualizm

N ajbardziej charakterystycznym rysem teorii raqonalnego w yboru jest indywi­

dualizm. O znacza to, że obiektem teoretyzowania i opisu są zawsze jednostki, ich indywidualne decyzje i strategie postępow ania, a nie jakkolwiek pojęta „grup a”

czy innego rodzaju całość społeczna bądź biologiczna (populacja, gatunek). „G ru p a ” ,

„zbiorowość” są wyjaśniane również jak o skumulowany efekt działań jednostkowych, a nie ja k o całość determ inująca ich zachowania.

W sferze teorii życ ia rodzinnego oznacza to, że rodzinę przestaje się traktow ać ja k o niezróżnicowaną wewnętrznie całość. O znacza to, p o pierw sze, że rodzinę budują jednostki, podejm ując decyzje m ałżeńskie, prokreacyjne, decyzje w zakresie rozwiązania rodziny; p o drugie, ż e uwikłane w budowanie i funkcjonowanie rodziny jedn ostki bynajmniej nie m uszą m ieć wspólnych interesów i celów.

Strategie formowania rodziny

Jest truizm em obserwacja, że rodziny nie m ożna założyć samemu. Założenie rodziny - w jakiejkolw iek ze znanych nam historycznie form - wymaga znalezienia i w yboru p artn era, uzyskania jego zgody („kooperacji”), określenia m om entu optym alnego dla zaw iązania związku, ewentualnie podjęcia decyzji co do m om entu, ilości (i „jakości” ) wychowywanych dzieci, odstępu między narodzinam i poszczegól­

nych dzieci, przyjęcia jakiejś opcji w sferze „pokrew ieństw a” i „powinowactw a”

- kogo uw aża się za krew niaka, jakiego rodzaju wzajemne obligacje się uznaje itp. Zależnie od tego, jakie decyzje podejmie się w tych kluczowych m om entach, otrzym am y w rezultacie zróżnicowane strategie form owania rodziny: jak choćby opisywane przez Levine’a m odele „chłopskie” i „robotnicze” . „R odzina” jest więc przede wszystkim funkcją szeregu decyzji podejm owanych przez różnych aktorów:

mężczyzn i kobiety, rodziców i dzieci, krew niaków z obu stron, starsze i młodsze generacje.

(3)

Strategiczne konflikty

Najogólniej rzecz biorąc, jednostki podejm ują określone decyzje - składające się na strategie form ow ania rodziny - dążąc do rozwiązania pewnych problem ów w sytuacji presji w arunków brzegowych. Owe problemy m ają różnoraki charakter.

Ogólnie m ożna je nazwać problem am i reprodukcji pojmowanej zarów no w sensie biologicznym, ja k społecznym i ekonomicznym.

N ajbardziej oczywiste są tu problem y reprodukcji biologicznej: żeby ją podjąć, trzeba znaleźć partnera, skłonić go do kooperacji, zainwestować w dzieci, dochować je do okresu dojrzałości itp. R eprodukcja biologiczna m a jednak zarazem wymiar ekonomiczny: z jednej strony wiąże się z problem am i „reprodukcji” zasobów ekonomicznych (dziedziczenie), z drugiej - będąc procesem kosztownym wymaga nakładów . Społeczny wym iar procesów reprodukcji wiąże się zarów no z od­

twarzaniem zróżnicowania społecznego (G oody 1977, Bourdieu 1976), jak i z koniecz­

nością zaw iązania kooperacji - przynajmniej pomiędzy zainteresowanymi stronam i.

K ażdy z tych wym iarów wywiera na proces form owania rodziny swoiste presje:

problem y dziedziczenia, posagu i opłaty za żonę, mezaliansów i aliansów rodzinnych stanow ią jedne z lepiej znanych form uzewnętrzniania się ekonomicznych i społecz­

nych presji, pod którym i działają aktorzy na scenie życia rodzinnego. Należy od razu podkreślić, iż owe problem y m ają charakter konfliktogenny: jednostki wchodzące w proces form ow ania rodziny m ają różne interesy. W teorii ewolucyjnej znaleźć m ożna m odele objaśniające zróżnicowanie interesów kobiet i mężczyzn; rodziców i dzieci; rodzeństw a. Rów nież w ekonomicznej teorii m ałżeństwa i rodziny buduje się m odele wyjaśniające grę indywidualnych interesów ekonomicznych wyznacza­

jących decyzje m ałżeńskie i prokreacyjne. Opisywany przez socjologów d obór m ałżeński odsłania splot społecznych interesów kryjących się za wyborem partnera, m odelu rodziny, decydujących o stabilności związku.

W paradygm acie racjonalnego wyboru traktuje się więc rodzinę ja k o funkcję in­

dywidualnych decyzji podejm owanych p rze z jedn ostki działające p o d presją złożonego układu czynników i orientujące się na rozwiązanie specyficznych problemów.

Rachunek kosztów i korzyści: kalkulacja ekonomiczna

D rugą z podstaw ow ych cech paradygm atu racjonalnego wyboru jest ujmowanie indywidualnych działań w kategoriach kosztów i korzyści. Analiza w tych kategoriach wspiera się n a dwóch głównych założeniach: wszystko kosztuje, a zasoby, którym i dysponuje jednostka, są zawsze ograniczone. K ażde zachowanie wiąże się z p o ­ niesieniem kosztu - i każde przynosi jakiś efekt, czy to korzystny (zysk), czy niekorzystny (strata). Indyw idualne decyzje zawsze więc wiązać się będą z jakim iś konsekwencjami; zawsze też podejm owane są w sytuacji ograniczonej ilości środków.

Należy od razu podkreślić - to właśnie bowiem jest najczęściej podnoszone jako główny zarzut po d adresem teorii racjonalnego wyboru - że wcale nie trzeba

(4)

przyjm ować tu założenia, iż jednostka dokonuje kalkulacji świadomej i racjonal­

nej. K oszty i korzyści są obiektywnymi funkcjami zachowania, które m ożna opisywać niezależnie od tego, n a ile jednostka brała je pod uwagę podejm ując działanie.

T ak więc również zachow ania „rodzinne” podejmowane są w sytuacji ograniczonej ilości zasobów oraz dają się opisać w kategoriach konsekwencji. Jest to naturalnie dziedzina p a r excellence ekonomiczna: tu właśnie najczęściej stosuje się kategorie analizy ekonomicznej wyliczając koszt/korzyść zbyt wczesnego i zbyt późnego m ałżeństwa, koszt określonej jakości dziecka, koszt „odkładania” decyzji o ich posiadaniu i strategii „gwałtownego wzrostu rodziny” (dzieci pojaw iają się wcześnie i w niewielkich odstępach czasu), ekonomiczne konsekwencje wiążące się z rodzinam i niepełnymi, rozwodem itp. Łatw o byłoby naturalnie wskazać społeczne koszty i korzyści wiążące się z poszczególnymi typam i indywidualnych decyzji: urodzenia nieślubnego dziecka, popełnienia m ezaliansu, rozwodu itp. Właśnie ta sfera jest i była z pewnością najsilniej regulow ana społecznymi norm am i - skądinąd niezwykle funkcjonalnym i z p u n k tu widzenia rozwiązywania problem ów reprodukcji (w wymienionych wcześniej jej wymiarach), m inimalizowania konfliktów wiążących się ze w spom nianym wcześniej zróżnicowaniem indywidualnych interesów oraz stabilizowania kooperacji niezbędnej dla trw ania związków rodzinnych.

Sfera życia rodzinnego je s t więc sferą analizy ekonomicznej w tym znaczeniu, że życie rodzinne w ym aga dystrybucji zaw sze ograniczonych zasobów, a każda podej­

mowana decyzja pociąga za sobą korzystn e bądź niekorzystne konsekwencje: w modelu Beckera nawet m ałżeńska m iłość (m utual care) ma ekonomiczne konsekwencje dla dobrobytu gospodarstw a domowego.

Konkurencja

K olejnym założeniem istotnym dla zrozum ienia teorii racjonalnego wyboru - tych przynajmniej, k tó re odnoszą się do działań społecznych - jest założenie, że jednostka podejm ując decyzje nie jest niezależna od decyzji podejmowanych przez innych.

N ajbardziej klasyczne dla tej sfery są, z jednej strony, teoria gier, CPR czy teorie dylem atów społecznych, z drugiej - teorie ekonomiczne (działanie n a rynku). Owo

„uw ikłanie” m a kilka przynajmniej aspektów. Po pierwsze, „inni” m ogą być zainteresowani w tym , ja k ą decyzję podejmie jednostka, wywierając n a nią presję.

Po drugie, to, co robi jednostka, m a konsekwencje również dla innych, a nie tylko dla niej samej. Po trzecie, jed no stk a podejmując działania musi - w sytuacji społecznej - podjąć kooperację z innymi bądź też „zdezerterować” . Po czwarte, jednostka często działa w sytuacji konkurencji z innymi.

T akie właśnie kategorie przyjmuje się opisując rynek małżeński, rynek dzieci, przyjm owane strategie budow ania pokrewieństwa i powinowactwa - które wszak są niczym innym ja k aliansam i społecznymi pewnych grup w sytuacji konkurencji z innymi grupam i.

(5)

Jednostki podejm ują więc decyzje - optym alizujące rozwiązanie problem ów reprodukcji biologicznej, społecznej i ekonomicznej - nie tylko w warunkach ograniczonej ilości dóbr oraz zewnętrznych presji wyznaczających brzegowe warunki i m ożliwości działania; podejm ują owe decyzje w warunkach konkurencji.

Od „rodziny” do cyklu życia rodzinnego: analiza procesualna

D la paradygm atu racjonalnego w yboru charakterystyczne jest również to, że jedynymi obiektam i analizy są jednostki; wszelkie konstelacje wyższego rzędu m ają charakter przejściowy, a działania jednostek traktow ane są jako proces wzajemnego w arunkow ania. Rów nież i rodzina jest konstelacją działających jednostek, których preferencje, interesy i możliwości działania zmieniają się w czasie. Szczególnie jasno jest to widoczne z perspektywy biologicznej: właśnie wiek jednostek jest najbardziej fundam entalną zmienną wyznaczającą ich sytuację w procesie reprodukcji.

W demografii pojęcie „cyklu rodzinnego” zastąpiło w istocie rzeczy pojęcie rodziny;

również w socjologii coraz częściej analizuje się cykl życia rodzinnego, a nie rodzinę jako taką.

Rodzina nie je s t więc statyczn ym obiektem , ale dynamicznym procesem , stanowiącym funkcję procesów reprodukcji ( słowa , funkcja ” używam tu w znaczeniu m atem atycznym , a nie w sensie , funkcjonalności” wobec czegokolw iek). S tą d też dziś m ów i się raczej o strategiach form ow ania rodziny, o cyklach rodzinnych, o reprodukcji rodziny, a nie 0 „rodzinie” ja k o jednorodnym i stabilnym fenomenie.

Mikro- i makroskala

Specyfika ujm ow ania relacji między zjawiskami m ikro- i m akroskali jest ko n ­ sekwencją opisanych wcześniej założeń. Zjawiska m akroskali stanow ią efekt k u ­ m ulacji indywidualnych decyzji, stanowiąc jednocześnie „now e” warunki brzegowe podejm ow ania tejże. I tak , m ierzona na poziomie populacji dzietność jest zbiorczym efektem indywidualnie podejm ow anych decyzji co do posiadania dzieci; w kolejnym pokoleniu m oże stanow ić zespół w arunków brzegowych wyznaczających przyj­

m ow ane strategie (por. Easterlin, 1987). Decyzje w interesującej nas sferze życia rodzinnego m ają - biorąc pod uwagę ich ekonomiczny i społeczny, a nie tylko czysto dem ograficzny wym iar - konsekwencje również w m akroskali ekonomicznej i społecznej. D . Levine opisuje konsekwencje przyjętego przez angielski proto- proletariat „robotniczego” m odelu form ow ania rodziny (wczesne małżeństwo, dużo dzieci). „R obotniczy” m odel - strategia dystrybucji biedy - powstał pod presją szczególnych okoliczności ekonomicznych i sam z kolei „w yprodukow ał” nadwyżkę siły roboczej. Opisany przez H ajnala „europejski wzór m ałżeństwa” - przypadająca na okres XYI - X V III wieku tendencja do odraczania m ałżeństw i zwiększania proporcji osób bezżennych - był jego zdaniem istotnym czynnikiem akumulacji

(6)

kapitału w m odernizującej się Europie; nie tylko kapitału m aterialnego, ale również ludzkiego.

W arto podkreślić, że przy przyjęciu takiej perspektywy upada klasyczne prze­

świadczenie, że „ro dzina” jest biernym odbiorcą wpływów zewnętrznych, a ewolucja form rodziny dokonuje się pod jednostronną presją industrializacji i urbanizacji.

M ożna powiedzieć, że jest wręcz odwrotnie: to zmienne strategie form ow ania rodziny wpływają na przem iany w skali m akro, w tym industrializację i urbanizację.

Pow iada się n a przykład, że angielska zasada m ajoratu „w yprodukow ała” klasę nie-dziedziczących synów z dobrych rodzin, którzy z kolei - unikając deklasacji - wytworzyli specyficzny dla Anglii fenomen zmieszczaniałej szlachty i zręby kapitalizm u (R obertson 1991).

Rodzina nie je s t więc biernym odbiorcą zewnętrznych wpływów; je s t raczej aktyw nym aktorem procesów przem ian społecznych.

Stabilność i zmiana

Jeśli zatem zjawiska m akroskali stanow ią wypadkową indywidualnych strategii działania, szczególnych konstelacji indywidualnych zachowań oraz instytucji sta­

bilizujących zbudow ane układy, ja k wyjaśnić stabilność zjawisk społecznych przez dłuższy czas? Zm ienność nie stanowi tu problem u; problem stanowi właśnie stan równowagi. W prezentow anym paradygm acie równowaga ujm ow ana jest jako zrównoważenie układu, n a który oddziaływują sprzeczne presje.

Rozważmy dla przykładu ustabilizowanie się w danej populacji m om entu posiadania pierwszego dziecka. Biorąc pod uwagę koszt dziecka (szczególnie w nowoczesnych społeczeństwach, gdzie istotna jest jakość dzieci), rodzice m uszą dysponować pewnymi zasobam i. Empirycznie stwierdzono, że wczesne dzieci - przy wszystkich innych w arunkach stałych - obniżają przyszłe dochody i status m aterialny rodziny. Z p u n k tu widzenia kum ulacji zasobów dobrze jest więc odwlekać ten m om ent: w sposób oczywisty zwiększa to możliwości inwestycyjne rodziców, a zatem i jakość później urodzonych dzieci. W ymienione czynniki kształtują w konsekwencji presję na odwlekanie. Z drugiej jednak strony pojawia się presja przeciwstawna, związana z użytecznością dynastyczną dzieci. Jeśli będzie się za bardzo odwlekało, to spada szansa w spom agania dzieci w momencie, gdy one same będą zakładały rodzinę:

rodzice na em eryturze to całkiem co innego niż młodzi dziadkowie, którzy jeszcze pracują. „W czesne dzieci” pozwalają zatem z kolei maksymalizować inwestycje we wnuki. Stąd też istnieje presja na „przyspieszanie” .

M am y więc do czynienia z klasyczną sytuacją sprzecznych presji oddziaływujących na decyzje, co d o m om entu urodzenia się pierwszego dziecka w rodzinie. Jeśli m a się dzieci za wcześnie, obniża to status m aterialny rodziny, a zatem i możliwość inwestowania w dzieci; jeśli jed n ak m a się je za późno, obniża się szansa inwestow ania we w nuki - a zatem użyteczność dynastyczna dzieci. K rótk o mówiąc, trzeba utrafić w optym alny z obu punktów widzenia m oment: i ten właśnie m om ent

(7)

pozostanie, do chwili zmiany w arunków brzegowych, m omentem równowagi m ając tendencję do upow szechniania się w populacji. Podobnie dawniej, w w arunkach wysokiej śmiertelności dzieci i, z drugiej strony, konieczności zabezpieczenia dziedzica, trzeba było utrafić we właściwą liczbę dzieci: jeśli m iało się ich za m ało, to istniało ryzyko, że żadne nie dożyje pełnoletności, jeśli za dużo - istniało ryzyko rozdrobnienia m ajątk u i pauperyzacji rodziny (por. G oody 1977). Oczywiście, jak zwykle, istnieje tu pewien bezwład instytucji: m ożna rzec, że cały szereg instytucji związanych z zakładaniem i utrzymywaniem rodziny jest po prostu dogodną (minimalizacja kosztów, stabilizacja kooperacji) form ą rozwiązywania indywidual­

nych dylem atów decyzyjnych. I, ja k zwykle, owe „stałe rozw iązania” okazać się m ogą dysfunkcjonalne (np. zasada, że dziecko z nieprawego łoża nie dziedziczy, może okazać się niew ygodna w sytuacji niedoboru dzieci legalnych).

D la analizy strategii form ow ania rodziny niezbędna je s t więc rekonstrukcja tych warunków brzegow ych i presji, które powodują stabilizację zachowania w pew nej form ie (na ogól instytucjonalnej). Owa ustabilizowana form a m oże jeszcze - silą bezwładu - u trzym yw ać się w zm ienionej sytuacji: sama bowiem staje się, szczególnie p rzy silnym obudowaniu normami społecznymi, elementem warunków brzegowych.

Podsumowanie

Reasumując: rodzinę traktuje się dziś jako funkcję indywidualnych strategii rozwiązywania dylem atów reprodukcji; owe strategie form owania rodziny oddają racjonalność ekonom iczną i społeczną podejmujących działania aktorów . Trzeba również podkreślić, że opisany tu pokrótce p u nk t widzenia wiąże różne aspekty form ow ania rodziny. W szczególności, form owanie rodziny m a zawsze aspekt ekonomiczny. Z jednej strony w grę wchodzi dziedziczenie, z drugiej - zapewnienie środków n a kryzysowe m om enty cyklu rodzinnego. Form ow anie rodziny m a również wym iar społeczny w postaci konkurencji na rynku małżeńskim, konkurencji dziećmi, a nawet w nukami - tzw. użyteczność dynastyczna dzieci - na rynku awansu społecznego czy zapewnienia pozycji społecznej.

Historia i współczesność rodziny:

przykłady zastosowania „analizy strategicznej”

Strategiczny model analizy rodziny

W m odelu strategicznym rodzina ujęta jest jako funkcja indywidualnych decyzji podejm owanych przez jednostki o zróżnicowanych interesach, działające w sytuacji ograniczonej ilości dóbr, pod presją specyficznych dla miejsca i czasu w arunków brzegowych oraz w w arunkach konkurencji i zmierzające do rozwiązania dylema­

tów procesu reprodukcji (w ogólnym wyspecyfikowanym wcześniej sensie tego

(8)

słowa)1. K ształt rodziny wyznaczany jest przez strategie rozwiązywania owych dylem atów (M elotti 1985); strategie stabilizują się i upowszechniają w wyniku zrów noważenia przeciwstawnych presji. Dynam iczny charakter cyklu reprodu­

kcyjnego, nakładanie się n a siebie różnych jego m om entów oraz zaangażowanie weń różnych aktorów (kobiet i mężczyzn, rodziców i dzieci) powoduje nieuchronnie pojawienie się dylem atów o charakterze ekonomicznym, społecznym i dem o­

graficznym.

D y l e m a t y e k o n o m i c z n e wiążą się z problemem alokacji - zawsze ograni­

czonych - zasobów. W każdej jednostce czasu posiadane zasoby trzeba rozdzielić między różne m om enty reprodukcji: coś przeznaczyć dla siebie (somatic effort), coś dla partnera (mating), coś dla dzieci (parental investment) i coś na więzi kooperatywne w sferze publicznej (extraparental nepotism)1. Alokacja m a jednak również charakter dynamiczny: zasoby trzeba rozkładać w czasie, szczególnie z uwagi na nierównowago­

wy charakter cyklu, w którym pojaw iają się okresy względnego kryzysu (nade wszystko okres wychowywania m ałych dzieci, starość) oraz względnego prosperity (okres po osiągnięciu pełnej sprawności, kiedy jeszcze nie m a się dzieci).

D y l e m a t y s p o ł e c z n e wiążą się z ustabilizowaniem kooperacji, wyciszeniem konfliktów interesów oraz uprawomocnieniem strategii alokacji zasobów między zaangażowane strony3: kobiety i mężczyzn, rodziców i dzieci, rodzeństwo. W sensie ogólniejszym, dylem aty społeczne odnoszą się do struktury społecznej, wyznaczając między innymi strategie dob oru małżeńskiego, budowy sieci pokrewieństwa i p o ­ winowactwa, dziedziczenia i wydziedziczania.

D y l e m a t y d e m o g r a f i c z n e wiążą się nade wszystko z decyzjami p ro ­ kreacyjnymi: ile dzieci, kiedy, w jakich odstępach czasu.

R odzina jest funkcją „m ikroracjonalności reprodukcyjnej” w podwójnym zna­

czeniu. Z jednej strony stanowi efekt strategii rozwiązywania dylematów reprodukcji.

Z drugiej - pełni wobec reprodukcji funkcje stabilizujące: jako instytucja społeczna dostarcza zestawu norm i obligacji wiążących aktorów cyklu reprodukcyjnego, jak o instytucja ekonom iczna (gospodarstw o domowe) stabilizuje dostęp do zasobów i łagodzi m om enty kryzysowe, jak o jednostka demograficzna „produkuje” dzieci.

Związek rodziny z m akrostru k tu ram i społecznymi m a również charakter dwu­

stronny. M akro stru k tu ry społeczne stanow ią zespół obiektywnych w arunków brzegowych wyznaczających indywidualne strategie. Związany z pozycją w strukturze społecznej dostęp do zasobów i do partnerów , „rynek dzieci” kształtujący popyt na

1 Problem reprodukcji biologicznej, którego nie mam szans choćby w przybliżeniu tu opisać, jest przedmiotem rozbudowanych i dobrze potwierdzonych empirycznie modeli teoretycznych biologii ewolucyjnej. Klasyczne prace Triversa, Aleksandra, Williamsa i innych czołowych postaci przytaczam w bibliografii. Związek reprodukcji biologicznej z odtwarzaniem struktury społecznej i sprzęgniętego z nią zróżnicowania ekonomicznego jest dobrze opisany w pracach Jacka Goody (por. Goody 1977, 1983) i Pierre’a Bourdieu (por. Bourdieu 1976).

2 Wymienione tu momenty: somatic effort, mating, parental investment i extraparental nepotism, składają się na cykl reprodukcyjny jednostki (Aleksander 1987).

3 Konflikty interesów różnych aktorów reprodukcji zostały bogato opisane w literaturze: por.

Trivers (1985), Barków (1989).

(9)

dzieci określonej jakości są istotnym kontekstem podejm owanych decyzji. M ikro- racjonalność reprodukcyjna natom iast, wyznaczając ekonomiczne, społeczne i dem o­

graficzne zachow ania jednostek, stanow i istotny czynnik dynam iki m akrostruktur.

Dwie podstawowe strategie reprodukcyjne: rodzina tradycyjna i nowoczesna

Strategia rozw iązyw ania dylem atów reprodukcji przez budow anie poszerzonej i stosunkow o sam ow ystarczalnej sieci krewniaczej powołuje do życia rodzinę tradycyjną o silnie rozbudow anych funkcjach ekonomicznych (jednostka p ro d u k ­ cyjna), społecznych (nepotyzm) i politycznych (despotyzm). R odzina jest tu jednostką stabilizującą proces reprodukcji we wszystkich jego wym iarach (ekonomicznym, społecznym, dem ograficznym ); stanow i „w spólnotę reprodukcyjną” , podporząd­

kow ującą sobie interesy poszczególnych członków rodziny. Bez jej w sparcia podjęcie wysiłku reprodukcyjnego jest niezwykle ryzykowne. T rzeba tu podkreślić, że pojawienie się tego typu rodziny jest ściśle sprzęgnięte z „rozkładem ” sfery publicznej: naw et w odniesieniu do średniowiecznej Francji George D uby zauważa, że form a rodziny była zm ienna zależnie od ogólniejszej sytuacji politycznej państwa:

słabnięciu władzy publicznej towarzyszył wzrost znaczenia lineażu, a jej krzepnięciu - w zrost znaczenia pary m ałżeńskiej w porów naniu z lineażem.

Strategia rozw iązyw ania dylem atów reprodukcji przez instrum entalne wykorzys­

tanie rozbudow anej sfery publicznej powołuje do życia m ałą (nuclear) rodzinę nowoczesną o zredukow anych funkcjach. W arunkiem pojaw ienia się nowoczesnej, zindywidualizowanej strategii jest sprawnie funkcjonujący sektor publiczny, zdolny pełnić funkcje stabilizujące proces reprodukcji. „W spólnotą reprodukcji” staje się w coraz większym stopniu państw o narodow e. Jednostka (indywiduum) zostaje uw olniona od rodziny ja k o nadrzędnego wobec siebie źródła im peratywów i rac­

jonalności; m oże rozwiązywać dylem aty reprodukcji wręcz samotnie, posiłkując się sferą publiczną4, a jeśli nie sam otnie - to z innym indywidualnym partnerem , równie wyzwolonym spod presji rodzinnych.

M ożna więc wskazać pierwsze istotne kryterium rozróżniające strategie form owania rodziny: strategiczna orientacja jednostek n a bezosobową sferę publiczną vs strategiczna orientacja n a innych członków (poszerzonej) rodziny jak o partnerów gw arantujących stabilizację reprodukcji tak biologicznej, ja k ekonomicznej i społecz­

nej. Odw ołując się do term inologii D . Levine’a, jest to sytuacja, kiedy reprodukują się raczej rodziny niż jednostki bądź pary małżeńskie; interes i wybory jednostkow e są podporządkow ane interesowi rodziny jak o całości.

N ow oczesna sfera publiczna i nowoczesne strategie reprodukcji są więc ze sobą ściśle sprzęgnięte5. Wiele istotnych innowacji, składających się n a „przejście dem ograficzne” (O kólski 1988, 1990) d a się objaśnić właśnie w kategoriach nowej

* Stąd np. w Anglii dzieci urodzonych przez samotne kobiety było w 1991 roku 30%.

5 Robertson (1991) formułuje opinię, że było raczej przeciwnie: to zmiana strategii reprodukcyjnych wymusiła przekształcenia sfery publicznej.

(10)

m ikroracjonalności reprodukcyjnej6. M ożna zatem sądzić, iż niedowład sfery publicznej będzie pow odow ał pow rót do strategii tradycyjnych, powołujących do życia rozbudow ane afiliacje rodzinne7.

Rodzina przeszłości: przykładowe modele

Zdaniem dem ografów historycznych (por. Laslett 1977), trudno w naukach społecznych o dziedzinę tak pełną nieuzasadnionych (czy wręcz fałszywych) twierdzeń i tak zideologizowaną, ja k „teorie” rodziny. Szczególnie nieprawdziwy jest zaś obraz rodziny przeszłości - stanowiący niejako normatywny wzór i obiekt tęsknoty. Z badań pracującej od lat siedemdziesiątych grupy z Cambridge wynika, że nie jest praw dą teza 0 „obkurczaniu się rodziny europejskiej” pod wpływem procesów industrializacji i urbanizacji; nie jest też prawdziwy uproszczony obraz „tradycyjnej” rodziny, panującej niezmiennie wszędzie i zawsze w przed-nowoczesnym okresie historii społeczeństw europejskich. Z bad ań Lasletta wynika, że średnia wielkość gospodarstw dom owych zawsze oscylowała w okół 6 osób (nie jest więc prawdziwy m it wielkiej, rozszerzonej rodziny), a form y rodziny były niezwykle zróżnicowane nawet w obrębie tego samego państw a, nie m ów iąc ju ż o zróżnicowaniu w czasie.

M it prostego przejścia od rodziny tradycyjnej do nowoczesnej zastąpiony został szeregiem analiz, ukazujących, ja k kształtow ały się i zmieniały strategie form ow ania rodziny - niezwykle wrażliwe, ja k to starałam się wskazać wcześniej, n a drobne wahnięcia w arunków ekonomicznych, społecznych czy demograficznych (wielkie zarazy europejskie znakom icie zmieniały demograficzne warunki podejm owania reprodukcji, pozostaw iając po sobie wielkie ilości wdów, wdowców i sierot, nie m ówiąc ju ż o zm ieniających proporcje płci wojnach).

6 „Zagęszczenie” urodzin wszystkich dzieci w stosunkowo krótkim okresie czasu (redukcja odstępów intergenetycznych), umożliwia szybki powrót kobiety na rynek pracy i komasuje momenty kryzysowe do jednego (zamiast kilku, przy rozciąganiu narodzin). Przetrzymywanie dzieci w domu po uzyskaniu przez nie zdolności zarobkowych nie ma sensu, ponieważ rodzice są wtedy jeszcze w pełni sił, a kwestia sukcesji „trwałego” majątku nie wchodzi w grę. „Wyrzucenie” w przestrzeń społeczną młodych ludzi w okresie ich największej ekspansywności, kiedy nie są oni obciążeni jeszcze własną rodziną, pozwala im „zakumulować zasoby” zabezpieczając ich własną reprodukcję (via ekspansja w przestrzeń społeczną) bez uciekania się do wsparcia rodziny. A drugiej strony, to właśnie d młodzi ludzie stanowią czynnik dynamizujący różnorakie sfery życia publicznego. Obniżenie wieku zawierania małżeństw stanowi, z jednej strony, efekt szybkiego rozpadu rodzin urodzenia, które przestają „przetrzymywać” dzieci.

Z drugiej strony, jest to strategia racjonalna z indywidualnego punktu widzenia, ponieważ wcześniejsze małżeństwo, które „zagęszcza” urodziny dzieci w krótkim okresie czasu po ślubie, po wypchniędu z domu własnych dzied ma jeszcze przed sobą kilkanaście lat prosperity (pozwalającej zabezpieczyć ekonomicznie okres starości, w nowoczesnym społeczeństwie niezwykle długi).

7 ”In fact, the family is the first refuge in which the threatened individual takes shelter when the authority of the State weakens. But as soon as political institutions afford him adequate guarantees, he shakes of the constraints of the family and the ties of blood are loosened. The history of the lineage is a succession of contractions and relaxations whose rhytm follows the modifications of the political order” (Duby 1962).

(11)

W pracach z zakresu dem ografii historycznej najpełniej opisane zostały:

a) strategie „elitarne” : strategie form ow ania rodziny przez klasy rządzące, działające pod silną presją zasad dziedziczenia i tendencji do zachow ania/powiększania m ajątku oraz p o d silną presją dążenia do zachow ania pozycji społecznej. Z tego pu nktu widzenia to właśnie rodziny „niżej urodzonych” budowane były z zagwarantowaniem znacznie większej wolności decyzyjnej jednostek i ich emocjonalnego zaangażowania.

Stąd też w klasach wyższych pojawiły się najpierw „nowoczesne” zachow ania reprodukcyjne: znaczna pro po rcja osób bezżennych (co chroniło przed rozdrob­

nieniem m ajątki) oraz tendencja do ograniczania liczby dzieci m aksym alizująca ich jakość;

b) strategie „m ieszczańskie” (klas średnich): dążenie do odraczania m ałżeństwa i ograniczenia ilości dzieci. O draczanie m ałżeństwa było strategią m aksym alizującą akumulację kap itału m aterialnego (gdy m łodzi, w pełni sił ludzie’ nie obciążeni rodziną, m ogli całkowicie poświęcić się pracy) i ludzkiego (podnoszenie wiedzy i k om petenqi - ta k w przypadku kobiet, ja k i mężczyzn);

c) strategie „chłopskie” , różne w przypadku chłopów bogatych i biednych. Tendenq'a do akumulacji zasobów i niechęć do ich rozdrabniania zbliżała zachowania bogatszych do zachowań „mieszczańskich” : późniejsze małżeństwa, silna presja n a endogamię (jak obrazow o pisze Bourdieu, to nie „chłopski syn dziedziczył ziemię, ale ziemia dziedziczyła chłopskiego syna” : B ourdieu 1976, s. 152); w odróżnieniu od strategii mieszczańskich, w rodzinach chłopskich ceniono nadal większą liczbę dzieci niż ich wyższą jakość z uw agi n a presję specyfiki sposobu pracy: duża ilość rąk do pracy była istotnym zasobem ekonomicznym . Chłopi biedniejsi zawiązywali rodziny wcześniej, paradoksalnie właśnie dlatego, że nie mieli co dziedziczyć - a więc i nie musieli na dziedzictwo czekać, a przy tym szybciej osiągali niezależność ekonomiczną, podejmując pracę najem ną. Znaczna ilość dzieci była jednak, w ich przypadku, strategią dystrybuq'i biedy, a nie - ja k w przypadku chłopów bogatych - strategią pom nażania m ajątku;

d) strategie „proletariackie” , zbliżone do strategii biedniejszego chłopstwa: wczesne m ałżeństwa, duża ilość dzieci. Ja k poprzednio, jest to strategia ściśle związana z brzegowymi w arunkam i działania w otoczeniu „protoindustrialnym ” (Levine 1977): duży popyt n a tan ią siłę roboczą, ograniczenie możliwości podejm owania działalności rolniczej.

Rodzina współczesna: podstawowe problemy

Podstaw owym i „decy gam i” konstytuującym i określony typ strategii form ow ania rodziny są decyzje co do:

- tego, czy w ogóle rodzinę założyć/podtrzym ywać istnienie rodziny ju ż założonej;

- w yboru partnera/ponow nego w yboru partnera w przypadku rozpadu poprzedniego związku;

- tego, czy w ogóle mieć dzieci;

- m om entu urodzenia pierwszego dziecka;

(12)

- ilości dzieci;

- odstępów m iędzy poszczególnymi dziećmi.

Z p u n k tu widzenia tego splotu decyzyjnego współczesne strategie form ow ania rodziny - charakterystyczne dla rozwiniętych społeczeństw Z achodu - stanow ią now ą jakość8. C oraz więcej osób decyduje się n a sam otność (w tym sam otne urodzenie i/lub wychowanie dziecka), nie legalizuje związków, nie decyduje się na posiadanie dzieci; m om ent zaw arcia związku i posiadania dzieci odsuwa się w czasie;

ogranicza się liczbę dzieci, a odstępy między nimi wydłużają się. T e minimalistyczne strategie są o tyle zaskakujące, że zamożność tego typu społeczeństw pow inna skłaniać ludzi choćby do po siadania większej liczby dzieci. W arto jednak zauważyć, że tłem dla decyzji indywidualnych w tych społeczeństwach są zachow ania innych członków tych sam ych populacji, a nie zachow ania podejm owane przez jednostki w krajach biedniejszych. B iorąc p o d uwagę zarów no to, że indywidualne zasoby są w tej sytuacji siłą rzeczy relatywizowane d o stanu posiadania innych członków tej samej (lub sąsiedniej) grupy społecznej, a jednostki ko nkurują ze sobą n a lokalnych rynkach m ałżeńskim i dzieci, te cechy ich zachow ania stają się łatwo zrozum iałe (Becker 1990). Opisany wcześniej strategiczny m odel wyjaśniania jest powszechnie - i z pow odzeniem - używany do różnych elementów zachow ań

„rodzinnych” społeczeństw Zachodu.

W arto jed n a k zauważyć, że n a tle strategii rodzinnych charakterystycznych dla współczesnych w ysoko rozw iniętych społeczeństw Polska prezentuje się ja k o przypadek szczególny: średni wiek zawierania m ałżeństw jest niski, proporcja osób sam otnych jest w populacji osób powyżej 30-tego ro ku życia niska, niezwykle niski jest odsetek uro d zeń pozam ałżeńskich, niższy odsetek rozwodów. Jednocześnie, w odróżnieniu od krajów nisko rozwiniętych, dzietność jest bliższa krajom wysoko rozwiniętym.

Osobliwość Polski stała się podstaw ą tezy o wyjątkowym znaczeniu i sile polskiej rodziny. Z jednej strony ow ą wyjątkow ą „siłę” polskich rodzin wiązano z charakterem system u społecznego (rodzina ja k o ucieczka od systemu - typow a „haven in the heartless w orld” teza); z drugiej - z katolicyzmem. Polska rodzina m iała więc być ostoją wyższych w artości, sam a będąc w artością wynikającą z norm religijnych.

Czy jed n ak nie d a się objaśnić polskiego „fam ilizm u” w kategoriach analizy strategicznej raczej niż norm atyw nej? Zbudow anie tego rodzaju wyjaśnienia od­

woływać by się m usiało do dwóch grup czynników, zgodnie z modelami objaśnionymi w rozdziale 2.

Po pierwsze, „siła” polskiej rodziny m usiała by zostać wyjaśniona słabością przestrzeni publicznej: zgodnie z tezą George’a D uby, zawsze wtedy, gdy załamuje się przestrzeń publiczna, rodzina rośnie w siłę.

Po drugie, poszczególne cechy strategii form ow ania rodziny: niska średnia wieku zawierania m ałżeństw , „gw ałtow ny” m odel w zrostu rodziny (tj. m ałe odstępy czasu

* Naturalnie społeczeństwa Zachodu różnią się pod tym względem między sobą. Podstawowe podobieństwa między nimi pozwalają jednak mówić o specyficznych strategiach formowania rodziny.

(13)

między kolejnymi dziećmi), niska proporcja osób sam otnych pow inno się objaśnić wskazując rozm aite presje, z pu nktu widzenia działania których te właśnie zachowania były najbardziej optym alne.

Rodzina polska: implikacje teoretyczne i badawcze modelu strategicznego M uszę tu jeszcze raz podkreślić, że wysuwane dalej tezy m ają charakter hip o ­ tetyczny i służą raczej ukazaniu możliwości oferowanych przez m odel niż pełnem u opisowi rzeczywistości.

W ydawać by się m ogło, że socjalistyczna organizacja sfery publicznej przyjmuje n a siebie ciężar stabilizacji procesów reprodukcji znacznie redukując funkcję rodziny w tym względzie. Jeśli jed n ak spojrzy się na dane, widać wyraźnie, że proces reprodukcji przybrał m im o to „nienowoczesny” (choć i nietradycyjny) charakter.

Świadczą o tym trzy zasadniczo zjawiska: anom alie przejścia demograficznego w Polsce (Okólski 1988); „fam ilizm ” społeczeństwa polskiego objawiający się rozbudow anym i stru k tu ram i nepotystycznym i i quasi-nepotystycznymi (popieranie ziomków), w yjątkow o wysokim stopniem „urodzinnienia” reprodukcji (niskie wskaźniki urodzin pozam ałżeńskich, bezżenności; D orejko 1991) oraz specyficzne zachow ania ekonomiczne, głównie konsumpcyjne gospodarstw dom owych ujawniane w badaniach ekonom istów (przewaga żywności w w ydatkach gospodarstw, silna obrona konsum pcji; Sikorska 1987). Należy więc sądzić, iż sfera publiczna w istocie nie była zdolna przejąć n a siebie w pełni funkcji stabilizujących reprodukcję.

Reprodukcja i gospodarka niedoboru

Rozw ażam y najpierw sferę ekonom iczną, k tó ra z pu nktu widzenia reprodukcji jest sferą stabilizacji dostępu do zasobów m aterialnych. G ospodarka socjalistyczna w prow adza w obszar funkcjonow ania gospodarstw domowych kilka istotnych presji.

Socjalistyczne gospodarstw o dom owe m a t w a r d e o g r a n i c z e n i a b u d ż e ­ t o w e . Są one nie tylko bez porów nania twardsze niż ograniczenia socjalistycznych firm, ale naw et tw ardsze niż ograniczenia budżetowe gospodarstw dom owych działających w systemie kapitalistycznym 9.

Z uwagi n a ciągły konflikt między „głodem inwestycji” a „głodem konsum pcji”

centralny planista jest wyjątkow o zainteresowany w kontroli płac i cen. Co do kontroli płac, m im o ich nieuchronnego dryfow ania, planista m a tu nieznane gdzie indziej możliwości k ontroli (między innymi za spraw ą „znaczenia” pieniądza). M a również, poprzez wpływ n a ceny, nieznane gdzie indziej możliwości wpływu na redystrybucję dochodów dom owych. R edukuje to m a r g i n e s s w o b o d y g o s ­

9 Owa wyjątkowa twardość bierze się nade wszystko z ograniczeń możliwości gospodarstwa domowego na rynku kredytowym (Kom ai 1985).

(14)

p o d a r s t w z a r ó w n o w z a k r e s i e z a r a b i a n i a , j a k w y d a w a n i a p i e n i ę d z y (K ornai 1985).

Z uwagi n a upaństw owienie wszystkich struktur instytucjonalnych (ubezpieczenia, przedszkola, handel, ośw iata itp.), socjalistyczne gospodarstwo domowe w sposób bezpośredni ustosunkow uje się do państwa: nie m a między nimi sieci mediujących, niezależnych instytucji (N arojek 1976). Agendy państwowe pełnią najistotniejsze z p u nk tu widzenia gospodarstw a domowego funkcje r e d y s t r y b u c y j n e : przy­

dzielają darm ow o lub po cenie symbolicznej szereg dóbr o podstawowym z p u nktu widzenia procesów reprodukcji znaczeniu, ja k mieszkania, miejsca w przedszkolach, szpitalne łóżka czy m iejsca w dom ach opieki społecznej. O g r a n i c z a t o m a r g i n e s s w o b o d y w s t r a t e g i c z n y c h d l a r e p r o d u k c j i d e c y z ­ j a c h .

„G ospodarka niedoboru” wpływa n a rozm iar10 i charakter oszczędności czynionych przez gospodarstw a domowe. Nie m a szans na inwestowanie swoich pieniędzy tak , by w przyszłości osiągnąć z nich zysk. Ani oszczędzanie, ani inwestowanie nie są dostępną strategią zabezpieczania przyszłości w skali większej niż godny pochów ek11.

Poziom płac jest niski, a przy tym dynam ika zarobków w czasie jest silnie pow iązana ze stażem pracy. Oznacza to relatywnie niskie zarobki ludzi m łodych.

W szystko to spraw ia, iż sfera ekonom iczna (aktywność na rynku pracy, lokowanie oszczędności w instytucjach publicznych) przestaje pełnić funkcje stabilizatora m aterialnych podstaw procesu reprodukcji. M uszą się więc pojawić rozw iązania alternatywne: problem y reprodukcji rozwiązane być m uszą przez poszerzoną rodzinę. Ich konsekwencją jest przerzucenie z powrotem n a rodzinę kosztów reprodukcji i rodzinna stabilizacja zasobów. W ymieniony splot czynników ekono­

micznych oddziaływał też zapewne n a indywidualne decyzje co do m om entu zawierania m ałżeństw i posiadania dzieci12.

Reprodukcja i „znoszenie” struktury społecznej13

Z p u nktu widzenia decyzji reprodukcyjnych struktura społeczna m a fundam entalne znaczenie, wpływając n a preferencje małżeńskie, decyzje prokreacyjne, sposoby alokacji zasobów, strategie inwestycji rodzicielskich. Stabilność i jasność (stopień

„zobiektyw izow ania” ) struk tu ry społecznej sprawia, iż m ogą się ustabilizować

10 Rozmiar oszczędności w stosunku do płac jest w krajach zachodnich kilkakrotnie wyższy niż w Polsce: por. D orejko 1991.

11 Nawet sektor prywatny miał ograniczone możliwości inwestycyjne.

12 M ożna sądzić - choć brak tu danych - że koszt utraconych możliwości (opportunity cost) związanych z wczesnym małżeństwem i urodzeniem dziecka był niski; przy niskich kosztach edukacji dzieci opłacało się je mieć jedno po drugim.

13 Należy tu dodatkowo wziąć pod uwagę fakt, iż w Polsce wojna przerwała dokonujący się właśnie proces przejścia demograficznego. Start w nowym systemie zaczynał się w dużej mierze w kontekście reprodukcji tradycyjnej, wzmocnionym dodatkowo przez straty poniesione w szczególnych warstwach społecznych, stanowiących zawsze i wszędzie „czoło” przejścia demograficznego.

(15)

również strategie reprodukcyjne. Stąd we wszystkich społeczeństwach nowoczesnych stru ktu ra społeczna jest silnie skorelow ana z typam i rodzin, ideologiami wychowaw­

czymi, ilością posiadanych dzieci, typam i „nakładów na dziecko” , wewnętrznym układem sił i obligacji rodzinnych. Planowe „znoszenie” struktury społecznej14 wywiera wpływ n a strategie reprodukcyjne jednostek redukując horyzont racjonalnoś­

ci decyzji w tej sferze. Szczególną rolę odgrywa rozbieżność czynników statusu:

nieskorelowanie dostępu do różnego typu zasobów sprawia, iż rozchw ianiu ulegają strategie inwestycyjne, głównie w sferze inwestycji rodzicielskich. Nie wiadom o bowiem, co gw arantuje „wypchnięcie” dziecka w górę i, ogólnie, czym owa „g óra”

jest. Pozycja społeczna przestaje również gwarantow ać stabilizację oczekiwań co do możliwego przyszłego dostępu do zasobów. Decyzje strategiczne dokonują się przy tym pod silną presją ograniczoności zasobów: stąd nie jest możliwe inwestowanie w różne sfery dla zachow ania elastyczności. Nieoznaczoność przestrzeni społecznej (czynników sprzyjających ekspansji i stabilizacji uzyskanej pozycji w dłuższym horyzoncie czasu) redukuje również „kalkulow alność” decyzji prokreacyjnych, szczególnie w połączeniu z ogólną niemożnością kalkulacji wszelkich kosztów. Ogólnie m ówiąc, jed n o stk a podejm uje wysiłek reprodukcyjny nie tylko w sytuacji braku elastyczności ekonom icznej, ale również w sytuacji nieoznaczoności informacyjnej.

W tej sytuacji strategie reprodukcyjne m usiały zostać zreorientowane na inne niż stru k tu ra społeczna podstaw y racjonalności decyzyjnej lub też (w sytuacji nieskorelow ania czynników statusu) zorientow ane wybiórczo na jakiś jej stosunkowo dobrze uchwytny aspekt. W yniki b ad ań pokazują, iż taką nową podstaw ą stała się gw arantow ana przez rodzinę (ród) „stanow a” godność społeczna. Świadczą 0 tym trzy zasadnicze grupy faktów. Po pierwsze, utrzym any został wpływ struktury społecznej ujętej w aspekcie zróżnicowania zawodowego na d obór małżeński (Pohoski 1991). W yraźnym i progam i endogamicznymi był podział na prace fizyczne 1 umysłowe oraz n a prace wymagające wyższego bądź niższego wykształcenia. Pod tym względem polskie społeczeństwo nie odbiegało od wzorów zachodnich. Po drugie, w strukturze w ydatków budżetów domowych zaznacza się (szczególnie po ro ku 1981, por. Sikorska 1987) wyraźna tendencja do obrony pewnego stylu konsum pcji - a więc naznaczonego statusowo stylu życia15. W polskich rodzinach obserwowano nadm ierny (w stosunku do zasobów) wysiłek w kładany w „sam o- prezentację” . Po trzecie wreszcie, szczególnie od ery Gierka, zaznaczają się procesy

„dziedziczenia” pozycji społecznej, szczególnie w aspekcie wykształcenia16. Skądinąd właśnie wykształcenie jest w społeczeństwie socjalistycznym najłatwiej uchwytnym

14 Mam tu na myśli tylko zabiegi podejmowane w tej materii, nie wypowiadając się o ich efektywności. Istnienie w krajach socjalistycznych „quasi-struktury” społecznej nie ulega wątpliwości.

Mechanizm strukturacji jest jednak do dziś trudno uchwytny dla socjologów.

15 Zgodnie z klasycznym ujęciem Webera, właśnie styl życia jest wyróżnikiem stanu.

16 Wykształcenie rodziców (szczególnie matki) coraz silniej determinuje wykształcenie dziecka (por.

wskaźniki selektywności do szkół średnich i na studia wyższe: Stasińska 1987). Fakt, iż dokonuje się to w kontekście ogólnego spadku wartości wykształcenia w świadomości społecznej, tym bardziej przemawia na rzecz tezy o „stanowej” funkcji wykształcenia.

(16)

i najbardziej zobiektywizowanym wymiarem struktury społecznej, pozostając przy tym najm niej konfliktogennym składnikiem pozycji społecznej (por. W iatr 1977).

Ten fakt m oże wyjaśnić, dlaczego właśnie wykształcenie stało się podstaw ą społecznych strategii reprodukcji. W konsekwencji wybór partn era i strategie inwestow ania w dzieci były ściśle związane z dążeniem do utrzym ania statusu społecznego. J a k dow odzą dane zebrane przez Tadeusza Bielickiego (1991, referat wygłoszony n a sesji PTS) inteligencji udaw ało się m im o dochodów niewiele różniących się od dochodów pracow ników fizycznych, stworzyć i zachować m aterial- ny (wyposażenie gospodarstw a dom owego) dystans.

Reprodukcja i socjalistyczne „welfare state”

N a w arunki reprodukcji największy wpływ wywarło wypchnięcie kobiet n a rynek pracy oraz specyficzny typ w spom agania rodzin. Wejście kobiet na rynek pracy m iało charakter przym usu ekonomicznego: niskie płace sprawiały, iż mężczyźni nie byli w stanie samodzielnie u trzym ać rodzin. M asowe zatrudnienie kobiet dokonyw ało się w w arunkach drastycznego niedostatku infrastruktury wspomagającej rodzinę:

żłobków, przedszkoli, gotowej żywności, restauracji i stołówek, pralni itp. Z kolei, polityka społeczna państw a wyraźnie uprzywilejowała specyficzny typ rodzin:

wielodzietne, rozbite, spatologizowane. Rodzina „norm alna” o małej ilości dzieci m iała znacznie mniejsze szanse dostępu d o pom ocy państwowej. Pom oc w sensie czysto m aterialnym m iała ograniczony charakter i nie o nią tu głównie szło (por. Sikorska 1987). Pierw szoplanow e znaczenie m iały zasady racjonow ania dó b r o charakterze dla reprodukcji wręcz podstaw ow ym , jak: przydział m ieszkań (uzależniony od „ciężkiej sytuacji” , zagęszczenia itp.), m iejsc w żłobkach i przedszkolach, świetlicach i stołów­

kach szkolnych, wczasów, miejsc w dom ach opieki społecznej itp. T a polityka w połączeniu z ogólną biedą spow odow ała specyficzne rozwarcie się nożyc: obniżyła koszty „pro du kcji” dzieci niskiej jakości, natom iast dram atycznie podniosła koszt dziecka wysokiej jakości. Strategia ,jak o ścio w a” nie tylko była systematycznie upośledzana, ale stała się wręcz bezsensowna. Ciężar wielu dzieci m ożna było bowiem przerzucić n a państw o; ciężar małej ilości dzieci ponosiło się samemu.

Polityka „w spierania rodziny” m iała dwa paradoksalne efekty. Po pierwsze, w prow adzała w rodzinę elem ent schizofreniczny: uniemożliwiała zarów no realizację tradycyjnego, ja k i nowoczesnego m odelu rodziny. Aktywizacja kobiet nie wiązała się ani z ich uniezależnieniem (bowiem zarabiały za m ało), ani z ich odciążeniem z funkcji reprodukcyjnych (niedostatek infrastruktury instytucjonalnej). Z arobki mężczyzn, uniem ożliwiając im samodzielne utrzym anie rodziny, redukowały ich tradycyjną rolę rodzinną. W efekcie m otyw acja do pracy zarów no mężczyzn, ja k kobiet była niezwykle niska, co m usiało negatywnie rzutować na dynam ikę gospodarczą17. Po

17 Udział kobiet n a rynku pracy jest negatywnie skorelowany z motywacją do pracy mężczyzn (Kangas 1990, referat wygłoszony na sesji polsko-flńskiej, Mądralin 24-27 kwietnia 1993). Najbardziej namiętną argumentację n a rzecz tezy, iż ekonomiczna aktywizacja kobiet i polityka welfare state

(17)

drugie, w prow adzała element nieoznaczoności w decyzje prokreacyjne. Ograniczenie płodności nie przynosiło ewidentnych zysków strategicznych, bowiem koszty

„podnoszenia jak o ści” niewielu dzieci trzeba było ponosić samemu, a przy tym jakość dzieci nie gw arantow ała im sukcesu. Ten fakt m oże wyjaśnić, dlaczego - zam iast spodziewanej implozji - mniej więcej od lat 1967/68 w Polsce nastąpiła ponow na eksplozja dem ograficzna, i to nawet w środowiskach stanowiących zwykle czoło ograniczania płodności (miasta, inteligencja).

„Familizacja” reprodukcji w socjalizmie

Podsum ujm y najważniejsze dysfunkcje, ograniczające stabilizujące efekty sfery publicznej: jest ona niew ydolna ekonomicznie w tym sensie, iż nie m ożna poprzez nią (pracę, inwestycje, oszczędzanie, płace) zabezpieczyć kryzysowych m om entów reprodukcji; jest niew ydolna społecznie w tym sensie, że struktura społeczna nie dostarcza informacji i sygnałów pozwalających zracjonalizować decyzje reprodukcyjne (kiedy, ile dzieci, ja k w nie inwestować); jest niewydolna w aspekcie polityki społecznej w tym sensie, iż podnosi krańcow e koszty dzieci wysokiej jakości oraz uderza w oba idealne m odele rodziny (tradycyjny i nowoczesny).

Ogólny niedobór wszystkiego sprawia, że jednostki dysponują ograniczonym i środkam i i alokacja ich w rozm aite sfery (m ating, somatic effort itp.) jest wyjątkowo trudna, szczególnie, że nie sposób ich odłożyć ani skapitalizować. A lokacja staje się grą o sumie zerowej: przeznaczenie czegoś na jedn ą sferę odbywa się wyłącznie kosztem innej. M ożna inwestować albo w dzieci, albo w siebie; albo w partnera itp. W ybór staje się szczególnie trudny, jeśli chce się podnosić jakość dzieci;

a nawet, jeśli w ogóle chce się mieć dzieci. Ten wybór, siłą rzeczy, m usi być niezwykle konfliktogenny: czyjeś interesy m uszą tu zdominować interesy innych zaangażowanych stron. Presja ekonom iczna sprawia, iż nie tylko nierównowaga, ale również konflikt w racają n a arenę rodzinną.

Socjalistyczna organizacja życia wymusza więc w efekcie familizację reprodukcji, tradycjonalizację strategii reprodukcyjnych. Koszty reprodukcji zostają przerzucone n a rodzinę, k tó ra we własnym zakresie musi rozwiązać problem stabilizacji zasobów oraz kooperacji (redukcji konfliktów ). Rodzina z psychologicznego związku in­

dywiduów przekształca się w strategiczną jednostkę społeczną. T ak często p od ­ kreślana przez polskich badaczy w ysoka wartość rodziny dla Polaków wynika nie z aksjologicznego w yboru, ale z instrum entalnej konieczności.

Strategie reprodukcji a charakter polskiej rodziny

R odzina staje się w socjalizmie - przynajmniej od m om entu ujaw nienia się jego dysfunkcjonalnych efektów (po „w yssaniu” wyjściowych zasobów) - strategicznym

odd ziały wuje negatywnie na mężczyzn i staje się zatem przyczyną zbiorowego ubóstwa, znaleźć można w: Gilder 1990.

(18)

instrum entem reprodukcji. Z arów no problem ekonomicznego zabezpieczenia m o ­ m entów kryzysowych, ja k i problem stabilizacji konfliktów (wyciszenia różnic interesów) m uszą zostać rozw iązane niejako „chałupniczo” . Ten fakt wyjaśnia

„fam ilizm ” polskiego społeczeństwa zarów no w jego wymiarze demograficznym, jak norm atyw nym .

Niewydolność sfery publicznej wyjaśnić może „urodzinnienie” reprodukcji, wyrażające się w wyjątkow o wysokiej stopie zawierania m ałżeństw oraz niskiej stopie urodzeń pozam ałżeńskich. Bez wsparcia rodziny (zarówno własnej, ja k współm ałżonka) podjęcie wysiłku reprodukcyjnego jest wyjątkowo trudne i ry­

zykowne. Strategiczna rola m ałżeństwa i rodziny znajduje uświęcenie w specyfi­

cznych norm ach: norm ie ślubu kościelnego, potępieniu samotnych m atek, de­

wiacji seksualnych. W yjątkow o wysoka (w porów naniu z krajam i Zachodniej E uropy) p ro p o rc ja w skazań n a „posiadanie dzieci” jak o w arunek udanego m ałżeństw a świadczy o ponownej „funkcjonalizacji” rodziny dla potrzeb re­

produkcji. Jeśli reprodukcja zabezpieczana jest przez rodzinę, to właśnie posia­

danie dzieci (a nie „w spólnota gustów i up od o b ań ” 18) staje się ratio essendi jej istnienia.

Jeśli jed nak właśnie rodzina spełnia istotne reprodukcyjne funkcje stabilizacji zasobów i kooperacji, to m usi ona wypracować specyficzne strategie „zawłaszczania”

i ekspansji. O znacza to pow rót do rozwiązań nepotystycznych. Zebrane dane empiryczne dostarczają świadectwa, iż istotnie taki pow rót nastąpił, zarów no w sferze samej organizacji rodzinnej, ja k i w sferze publicznej.

W sferze rozw iązań pojaw iają się następujące zjawiska. Po pierwsze, poszerzenie sfery obligacji w zakresie kooperacji „krewniaczej” . „Sam opom oc rodzinna”

przybiera tu różne formy: od pom ocy m aterialnej i świadczeń „w naturze” (opieka babci nad dzieckiem, łączenie wysiłków w zapewnianiu zaopatrzenia) do wsparcia stanowiącego odpowiedź n a regulacje w sferze racjonow ania (np. m eldowanie w m ieszkaniu krewnych z prowincji dla „zagęszczenia” powierzchni mieszkalnej i, w konsekwencji, uzyskania m ieszkania z listy przyspieszeń). Szczególnie cennym dobrem są krew ni za granicą: ich rola przypom ina funkcje spełniane przez „chłopa polskiego w E uropie i A m eryce” (Znaniecki, Thom as 1976). Ściąganie rodziny do m iasta przypom ina z kolei współczesne zachow ania im igrantów z III Świata w krajach rozw iniętych (Finch 1991).

Po drugie, poszerzenie samej rodziny. Idzie tu nie tylko o rozgałęzione powiązania, które m ogą być pom ocne w ekspansji jednostek, ale również o - w głównej mierze wymuszone przez sytuację m ieszkaniową - pojawienie się rodziny wielopokoleniowej.

Cykle reprodukcyjne rodzin zostają ponownie skorelowane.

Po trzecie, wydłuża się okres zależności m łodego pokolenia. Nie tylko dlatego, iż nie sposób wypchnąć dzieci z dom u (brak m ieszkań), ale i z uwagi na ich brak m aterialnej sam owystarczalności. Płace są generalnie niskie, ale najmniej zarabiają

18 Polacy rzadziej niż społeczeństwa krajów Europy Zachodniej wskazują na „wspólnotę psycho­

logiczną” jako warunek udanego małżeństwa.

(19)

ludzie m łodzi. Przy utrzym aniu się tendencji obniżania wieku zawierania małżeństw, m om ent pojaw ienia się dzieci jest podwójnie krytyczny. M łoda rodzina nie jest w stanie sam a się utrzym ać. Jeśli dziecko nie uzyska miejsca w przedszkolu (a więc m atk a nie m oże wrócić do pracy), to albo dzieckiem musi się zająć ktoś z rodziny, albo rodzina m usi wesprzeć m łodych finansowo. D la rodziców oznacza to, iż pozbaw ieni są owego okresu względnej prosperity (po odejściu dzieci) pozwalającego zabezpieczyć zasoby n a starość.

W sferze publicznej fam ilizacja oznacza pojawienie się nepotyzm u i quasi- nepotyzm u jak o strategii zyskiwania dostępu do zasobów i, generalnie, strategii ekspansji (Giza-Poleszczuk 1991). „U kłady” , „znajomości” i „dojścia” stają się podstaw ą sukcesu. U kłady personalne, całkowicie podważające organizacyjną racjonalność instytucji, budow ane są nie tylko n a podstawie rzeczywistych „związków krwi” , ale również „związków lokalnych” (swojak, osoba z tej samej w spólnoty sąsiedzkiej czy lokalnej) i uogólnionego „wzajemnego altruizm u” (Chłopecki, Firlit 1989). Jest rzeczą oczywistą, iż dom inacja nepotyzmu uderza w sprawność organizacji.

W ażne jest jed n ak również to, iż tak uw arunkow any sukces nie prowadzi - i nie może prow adzić - do ukształtow ania się rozpoznawalnego dla jednostek m echanizm u strukturacji (alokacji nagród), k tó ry mógłby stanowić podstaw ę racjonalnych strategii ekspansji. Zróżnicow anie pod względem zamożności czy władzy jaw i się ludziom jak o nie tylko niesprawiedliwe, ale również p r z y p a d k o w e . „A m oralny familizm” staje się zarów no punktem odniesienia decyzji jednostkowych, ja k i społeczną (polityczną) strategią działania. Jego rozm iar wzmocniony został praw dopodobnie przez chłopski głównie rodow ód Polski powojennej: w tradycyjnych rodzinach chłopskich elem ent lojalności i obligacji rodzinnej jest wyjątkowo silny.

Stanowość I dylematy alokacji

Jeśli jed n ak rodzina staje się jednostką strategiczną, to oznacza to przewagę

„godności społecznej” w budow aniu struktury społecznej. D ane dotyczące preferencji m ałżeńskich potw ierdzają tę tendencję (Pohoski 1981; Kacprowicz 1989). Oznacza jednak również położenie nacisku na s t y l ż y c i a : statusow ą samoprezentację rodziny; pow rót słynnej zasady „zastaw się, a postaw się” (Bojar 1991). W arto jednak zauważyć - co będzie m iało konsekwencje dla zrozumienia przyczyn rozpadu sfery publicznej - że „fasadowość” statusu prowadzi do specyficznego przemieszczenia granicy m iędzy sferą pryw atną a publiczną: dom i rodzina stają się „publiczną fasadą” skryw ającą praw dziw ą prywatność, a właściwa sfera publiczna staje się

„niczyja” . Z a budow aniem statusu rodziny kryją się jednak poważne dylematy i decyzje dotyczące alokacji (bardzo ograniczonych) zasobów. Jeśli bowiem inwestuje się w dem onstrację statusu, to trzeba ograniczyć inwestycje w inne sfery. Jakie zatem sfery stają się relatywnie niedoinwestowane?

D ane w skazują, iż przede wszystkim zdrowia i odpoczynku (somatic effort), inwestycji w p artn era {mating) oraz inwestycji w przestrzeń publiczną {extraparental nepotism). Stan zdrow ia polskiej populacji jest katastrofalny (D orejko 1991).

(20)

Sam obójcza eksploatacja własnego organizm u dopełniona została dram atycznym niedoborem usług medycznych.

Odpoczynek w polskiej rodzinie, przy b raku infrastruktury wspomagającej, jest iluzoryczny, szczególnie w przypadku kobiet. Pierwszymi wydatkami obcinanymi pod presją ekonom iczną są w ydatki na kulturę i rekreację (wyjazd na urlop).

Inwestycje w p artn era ograniczane są na dwa sposoby. Po pierwsze, przez minimalizację kosztów zdobycia partnera. M oże to oznaczać ograniczenie poszukiwań do najbliższego dostępnego kręgu (rekrutacja m ałżonków spośród kolegów szkolnych, z podw órka, spośród dzieci przyjaciół rodziny). M oże oznaczać skrócenie okresu narzeczeństwa; przyspieszenie decyzji redukujące wydatki na chodzenie, samo- prezentację w okresie chodzenia itp. Wreszcie, m oże oznaczać pojawienie się

„reprodukcyjnej” strategii m atingu, potocznie określane „łapaniem na ciążę” . Szacunkowo, 40 - 50% polskich małżeństw zawieranych jest w sytuacji ciąży.

Niezależnie od indywidualnych m otywacji i „machiawelizmu” , obiektywnie pełni to funkcje przyspieszania zawarcia m ałżeństw i stosunkow o m ało kosztownego (choć niezmiernie ryzykownego w przypadku dezercji) związania partnera. Po drugie, m ożna ograniczyć inwestycje w utrzymanie raz zdobytego partnera, zastępując je norm ą nierozerw alności m ałżeństwa.

„N iedoinw estow anie” sfery publicznej wyraża się przede wszystkim w jakości pracy. M inim alizacja wysiłku staje się ogólnie akceptow aną norm ą; niektórzy (szczególnie kobiety) w pracy m ogą wręcz odpocząć po wysiłku włożonym w prace domowe. Ale jest i inny w ym iar niedoinwestowania: rozpad norm współżycia w przestrzeni publicznej (Giza-Poleszczuk 1991). A nonim ow a przestrzeń publiczna nie jest bowiem (ex definitione) przestrzenią prezentacji statusu; nie obowiązują jej charakterystyczne dla sfamilizowanego kręgu znajomych normy.

Stanowość zw iązana jest nie tylko ze stylem życia i z tendencjami endogamicznymi, ale również ze specyficzną w artością dziecka: zarówno dziedzica, jak i symbolu statusu. Relatyw nie przeinwestowane stają się w polskim społeczeństwie dzieci, które zresztą stanow ić m ają wcielenie statusu. O chrona przed degradacją społeczną jest szczególnie silna w śród osób z awansu, które dobrze jeszcze pam iętają, czym jest ciężka fizyczna p raca (na roli, w fabryce). Strategia inwestowania w dzieci jest tym bardziej sensowna, że - przy brak u możliwości przerzucenia zasobów w przyszłość - są one jedynym „przyszłościowym” kapitałem ; jedyną możliwą inwestycją w przyszłość. I nie chodzi tu o zapewnienie opieki na stare lata, ale o to, że dziecko staje się jedynym świadectwem owocności życiowych wysiłków. Reprodukcja odbywa się kosztem teraźniejszych pokoleń - przynajmniej dopóki m ają one nadzieję, że ten koszt może się opłacać„dynastycznie” . Paradoksalnie dzieci - podobnie ja k w rodzinie tradycyjnej - stają się bogactw em , choć nie idzie tu już o ich funkcję ekonomiczną.

Ów koszt wyraża się między innymi w spadku społecznie uznawanej wartości ludzi starych. Po odchow aniu dzieci i wnuków stają się bezużyteczni i właściwie

„m ogą już um rzeć” . F aza „odłączania się” ludzi starych od rodziny przebiega w dram atycznych w arunkach ekonomicznych: głodowych em erytur i b rak u in­

dywidualnie zakum ulow anych zasobów (wszystko szło na wsparcie dzieci wnuków).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Po zapoznaniu sie z treścią rozprawy habilit acyjnej widać, że Habilitantka kontynuuje i rozwija tematykę badawczą , zapoczątkowa ną na starcie swej kariery

Po rozliczenia należy zgłaszać się osobiście (wymagany jest dowód osobisty lub legitymacja studencka) lub z upoważnieniem wystawionym przez studenta/słuchacza na

wanie na określony typ zajęć, problematykę itp., a Inśtytut poszukuje na zewnątrz osób z odpowiednich wydziałów, o których wiadomo, że interesują się i

W tym ogólnym ujęciu racjonalność zachow ania i jego maksymalizacyjny charakter m oże być przypisana jednostce „zewnętrznie” w zależności od tego, czy

Rodzina ludzka: specyfika systemu reprodukcji cz³owieka .... Dziedziczenie œrodowiska

Owa zbie¿noœæ jest nieprzypadkowa: wi¹¿e siê z przeœwiadczeniem, ¿e rodzina – alfa i omega wspólnot „bez historii” i tradycyjnych spo³ecznoœci, w toku historycznych prze-

Zasadnicze zmiany gospodarki mają charakter strukturalno-systemowy i dotyczą przede wszystkim form i struktur produkcji. \Vynika to z roli produkcji w rozwoju

Klasyfikacja ta, w przypadku omawianego systemu, opiera się na zastosowaniu wygenerowanego przez system zbioru reguł decyzyjnych. Jednakże bardzo