• Nie Znaleziono Wyników

Okolice domu rodzinnego przy ulicy Kołłątaja 51 w Puławach - Mordechaj Rotenberg - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Okolice domu rodzinnego przy ulicy Kołłątaja 51 w Puławach - Mordechaj Rotenberg - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MORDECHAJ ROTENBERG

ur. 1918; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Puławy, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W

poszukiwaniu Lubliniaków. Izrael 2009, dzieciństwo, rodzina i dom rodzinny, ulica Kołłątaja, sąsiedzi

Okolice domu rodzinnego przy ulicy Kołłątaja 51 w Puławach

W naszym domu były cztery pokoje. Na przykład sypialnia to był potężny obszar, na pewno jakieś czterdzieści metrów. I ten salon tak samo. I ogródek mały obok domu. I potem było jeszcze obok, to był ten dalszy ciąg domu, to jeszcze mieszkanie było jedno, które ojciec odnajmował. A cały plac, potężny plac, aż do lasu, setki metrów, jak nie dwieście na pewno, trzysta może. To nawet nie były znaczone, tylko się wiedziało według pola. To należało do Peszkowskiej. I do Wisły, do przystani było może trzysta metrów. Przechodziło się przez tą wioskę Wolska czy jak się ona nazywała, tak nad Wisłą. Puławska Wieś? A rodzina nazywała się, to byli sami Wolscy. Jeden Wolski, drugi Wolski.

Pamiętam naszych sąsiadów. Ten co mieszkał, co rodzice najęli mu mieszkanie, to on rybakiem był. Ale to ciężko na utrzymanie pracował. Inna sąsiadka to była Peszkowska. To miała tu pole, gdzie budynek jej był obok naszego budynku. To tam on miał, był szewcem, ale miał też pole, które dochodziło też równolegle do naszego placu aż do lasu tam. Peszkowska, a potem był Słupczyński. Chodził do szkoły, jak jeden brat popełnił samobójstwo. Ale on, Józef Słupczyński to na pewno nie żyje. Był w moim wieku, trochę starszy nawet. Słupczyński, tak. Sąsiadów Żydów też pamiętam. Niektórych spotkałem potem, po wojnie. Jeden to był Hoffman. W moim wieku był Hoffman. Dobry kolega. Mieli sklep spożywczy tam.

Na początku ulicy Kołłątaja to były te wszystkie mięsa, jak się nazywają? Jatki. To tam były skupione, sklep przy sklepie. Potem dalej idąc, tak na północ, to był ten wielki targ, plac targowy. Pustki były. Tylko jak była środa i jarmark był, tam przyjeżdżali. Albo takie Święto Zielone i wtedy zjawiali się jacyś tacy artyści, nie artyści, co dawali cuda. I za złotego, to jeszcze za mało, jeszcze, ja wiem... to daje igły, to wszystko za jedną złotówkę. I tyle było tych wozów, jeden wóz stał przy drugim. I jak był ten okres, sezon truskawek lub jagody, to wszystko tak za grosze. A jak był taki kawałek sera lub masła jakieś, to było dobre masło i dobry ser, dobre

(2)

jagody i śmietana. Piekarnie? Była jedna, polska, Polacy tam mieli. Zupełnie jak się przechodzi, jak ta ulica się nazywa, gdzie dorożki stały i tak dalej... początek tego rynku. Rynek istnieje, nie? Tak. Nie w tej formie, nie w tej wielkości, ale istnieje rynek.

Ale tam była piekarnia. Ci pochodzili z Niemiec, nazwisko było takie niemieckie.

Zapomniałem. Ich córka chodziła do gimnazjum razem z moją siostrą, do gimnazjum Hollakowej.

Data i miejsce nagrania 2009-09-17, Tel Awiw

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Marta Tylus

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Bo summa summarum, no do normalnej pracy mimo, że mówili, że to są kupcy, ale była taka warstwa potężna takich tych, to nie byli kupcy.. Czasami to ten cały dzień tak, dwie

Już nie powiem, że takie wojskowe te, myśmy szli to jak wojsko szło, to też tak według kroku jak najlepiej.. w ogóle nie

Słowa kluczowe Puławy, okres powojenny, ulica Kochanowskiego, profesor Lisowski, szachy.. Mieszkanie przy ulicy Kochanowskiego

Ten człowiek, ja wówczas nie wiedziałem, nie zrozumiałem, on widzi mnie, ja byłem malutki, stół był większy ode mnie i ci, którzy stali obok stoła, to on mówi tak:

Pamiętam jak już mieszkaliśmy razem, bo po śmierci taty mama nie chciała mieszkać w budynku wojskowym, dali nam mieszkanie i babcia opiekowała się nami, a mama pracowała..

To ja napisałem, ponieważ taka atmosfera jest, znaczy Polacy wcale nie cieszą się, żeby Żydzi mówili: ja jestem Polakiem, i fakt jest, ja podałem, że mój język macierzysty to

Ja wiem, że z odległości dwudziestu metrów to mógł pan wyczuć, wywąchać gdzie się znajduje ta łaźnia.. Bo ta instalacja też nie była odpowiednia,

Miejsce i czas wydarzeń Puławy, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W..