J6zef Gurgul
Studium konkretnej sprawy
o zab6jstwo
Znawcy nauk sadowych twierdza, ze historie medycyny sadowe] oraz kryminalistyki rnozna przedstawic ja-kociqg zdarzeri, niezwyklych zbrod-ni, bulwersujqcych proces6w1,W tej historiimogq tascynowac zmiany tak-tyki i techniki kryminalistycznej, de-terminowane gl 6wnie potrzebami praktykisledcze].
stao
bierzesleci a-gla aktuainosc kazuistyczny chpub li-kacji, kl6 rym nie zagraia zmierzch popularnosci.Nie tyiko doraznie, ale takze w dluiszej perspektywie cza-sowej naukowa rola tych opracowari jest i bedzie znaczaca, chociazby dlatego,ze wzasadziekazde peste-powanieprzygotowawcze z racji nie-powtarzalnych,indywidualnych tona-cji wnosicos nowego do zasobu wie-dzy pomost owej.Do kr/ilgutakich wlasnie przypad-k6w nalezy tez sladztwo 0 sygn.Ds. 22/86 Prokuratury Rejonowej w W. Dotyczy one zab6 jstwa 19-1etniej Malgorzaty C., dokonanego przez 28-letniego J6zeta L wieczorem 8 stycznia 1986 r. Postepowan le to przysporzylo wielu argument6 w we-rytikujacych teze, ze w przela mywa-niu trudnosci wykrywczo -dowo-dowy ch kluczo we znacze nie ma urniejetnosc praklycznego wykorzy-stywania regut nauk specjalistycz-nych, a taktyki kryminalislycznej
w
szczeqolnosci.Antycypuiac przyszle wnioski,juz teraz warto podkreslic sprawnosc i skutecznosc przedmioto wego sledz-twa. Postepowano profesjonalnie , zrecznie operujac 6wczesnym dorob-kiem naukowym. W zgodzie z nim procedowal r6wniez Sad Woje
w6dz-PROBLEMY KRYMINALISTYKI249/05
ki,co w sumiemotywujedo przedsta-wienia interesujqcych aspekt6w ka-zusu sprzed niemal 20 lat. Pragnqcy doskonatic sztuke wykonywania za-wodu znajdzie w nim (Izn.w procesie przeciwko J6zefowi L) wiele podniet do pobudzania osobistej wyobrazn i, w danej profesjibardzo uiylecznej.
W celu ulatwienia lektury warto zaczac od wzmianki, ze Sad Woje-w6dzki (sygn . akt II K 34/88) uzna! J6zefa L za winnego zbrodni z art. 148§ 1k.k., ktora popeln ilw ten spo-s6b,zew zamiarze pozbawienia
i
y-ciaMalgorzaty C. osrniokrotnie ude -rzyl pokrzywdz onq w glow/il metalo-wym plaskown ikiem,powodujqc rany ciete,tluczone iwieloodlamowe zla -manie kosci sklepienia czaszki w po-Iaczenlu zrozerwaniem lewej p61kuli m6zgu. Proces ustalania tego stanu rzeczy sukcesywn ieuzmyslawial ce-lowosc szanowania dyrektyw zaleca-nych organom sciqania przez licz-nych kryminalistyk6w.W przedmioto-wym stedztwle i podczas rozprawy pierwszoinstancyjnej rnozna sle byte prze konac 0 stusznosci konce pcji m6wiqcej,ze:
1)efektywnym instrumentem po-szukiwania odpowiedzi na lzw. siedem zlolychpylari jest lakty-ka kryminalistycznac, przy czym wiele tu znaczy urniejet-nose ciqgl ego kojarzenia infor-macjinaplywajqcych ze zrode! rzeczowych iosobowych; 2)tajnosc sledztwa sprzyja
stara-niom0 prawdziwe uslaleni a; 3) nie da sie przecenlc prakseol
o-gicznej slrony przystowia: "kuj zelazo, p6ki gorqce", kt6re po
-winno zawsze przyswlscac or -ganizatorom przesluchari i oqledztn (art.207§ 1 k.p.k.); 4)parernie "diabel tkwi w
szcze-g6lach" znamionujq dwie prze-ciwstawne strony - pierwsza slanowi zachete, aby z pasja zabieqac 0 prawde, druga na -tomiast m6wi0 potrzebie swia-domosci faktu , ze prze sadza-jac w uszczeg6! awiani u i na-tarczywosc i pytari z rnysla o uscislen iu wypowiedzi prze-sluchiwaneg o,rnozna sprowa-dzlc sledztwo na manowce;ze cnota umiaru jest zawsz e
w
cenie;5)Iorrnule is fecit, cui prodes t trzeba traktowac wersyjnie rowniez w zakresie motyw6w zbrodni- ztego punktu widze-nia postuluje si/il szybkie gro-madzenie informacji 0 zyciu psychicznym , aspiracjach i wy-znawanych wartosciach doty-czacych zar6wno ofiary, jak i podejrzewanego;
6) lzw. surowe zeznania sa na og6! wartosciowsze poznaw-czo od uzyskiwanych w czasie bardzie jodleglym od chwili ba-daneg o zdarzeni a, te drugie bowiem czssto zawieraja kom-ponenty niemajqce zwlazku zrzeczywistymispo strzezenia-mi;
7)dobro sledztwa wymaga prote-sjonaJizmu w dokumenlowan iu czynnoscl procesowych; 8)samooskarienie jest
uwarunko-wane wieloczynnikowo- czesto nieslychanielrudno orzec,dla
czego podejrzany przyznal sie do winy;
9)obawy mataczenia przez sprawce sastale realne; 10)w kontekscie problematyki
bie-glych zasada swobodnej oceny (art. 7 k.p.k.) zawiera sporny element.
Powyzsze wypunktowanie zamy-slu artykulu rna na ceiu okreslenie z g6ry zakresu i przedmiotu rozwa-zan,dzieki czemu latwiej bedzie sle-dzic ich tok,a takze utatwic podjecie ewentualnejdyskusji. W ostatecznym rozrachunku chodzi 0 przejrzystosc ukazania dorobku nauk sqdowych w polaczenlu z doswiadczeniaml
zbiorowymi i jednostkowymi, tak jak
rnozna je postrzegac w swiette uza-sadnienia wyroku SW.W wiekszosci kwestii stanowiska
sadu
i oskarZenia byly prawie jednakowe. W celu po-lepszenia kornunikatywnosci wypo-wiedzi nalezy jeszcze dodac,ze Zo-liaC.dopiero 10 stycznia powiadomi-la 0 zaqinieciu c6rki Malgorzaty. Czynnosci poszukiwacze rozpoczsto natychmiast. Prowadzono je w ielo-kierunkowo. Doswiadczenie bowiem poucza,ze kazdy czlowiek w roznyrn polozeniurnozesi~roznie zachowac. Tak czy inaczej, opoznienie pierwszej informacji 0 zdarzeniu stalo sie czyn-nikiem komplikujqcym sledztwo,Wszcz~toje 13 stycznia 1986 r. po sygnale od Waclawa Z., kt6ry przeka-zal,
ze
gdy przechodzil 0 godzinie 14.20 przyfabrycznym placem skta-dowym w W., zauwazyl przysypane snieqiem zwloki. Wobec tego znowu bez najmniejszej opieszatosci rozpo-czfclly sie energiczne dziatania wy-krywczo-procesowe, kontynuowane przez milicjant6w z istotnym udz ia-lem prokuratora.Pozytywne znaczenie dlanadania sledztwu wlasciwych kierunk6w mia-Iy wyniki badania miejsca
prze-st~pstw i samych zwtok Malgorzaty C.Precyzyjny opis placu sktadowego ipotozenia ciala oliary zbrodni, wni-kliwe udokumentowanie slad6w oraz
zabezpieczenie ubrania i bielizny C. sprzyjaly potem sprawdzaniu sprzecznych zeznari swiadkow, n
ie-swiadorn le zapewniajqcych alibi
sprawcy.
0
powodzeniu czynnosci oqfedzinowych sensu largo (art. 207 k.p.k.) decydowalo, z jednej strony, twarde trzymanie sie reali6w przy-padku, a z drugiej - dziatanie z polo-tern i wyobraznia. Te przymioty umy-stu urnozliwiaja bowiem prawidtowe pokrywanie wersjami pola tychza
-gadnieri, kt6re powinno sle spraw-dzic,a poniewaZstale one ewoluujq, w sledztwre takze nie rnoze bye za-stoju.Przeciwdziala mu wtasnie na-plyw nowych impuls6w.Dobrym przyktadem tego mysle-nia byte wysunieciead hoc przez bie-glych (po zewnetrznych oqtedzinach) roboczej hipotezy,ze obrazenia glo-wy Matgorzaty
C.
zostaty zadane na-rzedziernpodobnym do Iyzki sluzace] do zdejmowania opon samochodo-wych. Dla poszukujacych narzedzia zbrodni byl to cenny sygnal wskazu-jqcy na to, czemu w przyofizenlu win-nisi~przyglqdac jako potencjalnemu dowodowi rzeczowemu, realizujac czynnosci z art.217 § 1 k.p.k, Prze-sluchujqcym natomiast wstepne przypuszczenieekspert6w stuzyloza kierunkowskaz, jakich pytari nie wol-no zadawac, jesli chca uniknac tak-tycznego bledu w kontaktach ze swiadkarnii podejrzewanymi. Dla po-rzadku powiedzmy, ze wizja bieglych byla bliska rzeczywlstosci:pokrzyw-ozona
zabito metalowym plaskown i-kiem dlugosci 40 cm, szerokoscl3-4 ern,grubosci 5-8mm.Na donlostosc skrupulatnosci w przeprowadzaniu badari wskazuja oqledzlny torebki C. Znaleziono
w
niej m.in. woreczek z monetamio wartosci 106,5 zt oraz rnalerika karteczke z odr~cznym zapisem "249taxi 135".Zaplanowano stosow-ne czynnosci, w rezultacie kt6rych stwierdzono, ze 249 to boczny nu-mer taks6wki, a 135 oznacza, ze C. miala tyle zaptacic za uslug~ prze-wiezienia. Taks6wkarz odtworzyt
specyliczne epizody w zachowaniu Ma!gorzaty 8 stycznia 1986 r.
Opo-wiedziala ona swladkowi, ze jest
w ciqiy z chlopakiem,kt6rego jesz -cze dzis0 tym powiadomi. Nastepnie poprosila0 podwiezienie do szpitala ginekologicznego. Tam wyszto na jaw, ze rozporzadza tylko kwota 106,5 zl, a koszt wykonanej ustugi wynosi 135 zl. Pokrzywdzona za-pewnila wiec swiadczeniodawce, ze tego samego dnia ureguluje cata na -leznosc,w zwiazku z czym otrzyma -ta (dla pamieci") kartke z powyzsza trescia.
Streszczone powyze] ustalenia pocwazaty obrone f:.. W ich swtette podejrzany ujrzat kruchosc podstaw swoich wyjasnieri i przyznal sle do winy.Te i inne szczeg61y potw ierdza-jq przekonanie0 niedopuszczalnoscl zaniechania podjecia pr6by wzboga-cania dowod6w zrnudnyrnl czynno-sciami,np.oqledzlnarnlubrari i zaka-mark6w
ciala
(zwlok)3.Prowadzqcy postepowanie z re-spektem odnosili sle takze do takich element6w skladowych taktyki krym i-nalistycznej jak tajnosc i szybkosc, zapewniali bowiem sledztwu poiytki doraZne i w dluiszym przedziale cza-suo Sed no rzeczy zilustrujqprzyklady bez uciekania sie do znanych publi-kacji naukowych, ostrzegajqcych mu-tatis mutandis przed skutkami prze-ciek6w szczeg616w sprawy do niepo-wolanych os6b.
Pierwszy przyklad dotyczy stwier-dzenia w toku ogl~dzin zwlok,
ze
Malgorzata
C.
miata na sobie bialy biustonosz. W samooskarZeniu z pierwszej fazy sledztwa J6zef f:..m6wi!0 odbyciu z pokrzywdzonq sto-sunku plciowego okoto jednej godzi-ny przed dokonaniem zab6jstwa. Rozbierajqc partnerke,pozostawil na niej tylko stanik, kt6ry tralnie opisaf. Takq wiedzq m6g1 dysponowac jedynie sprawca.Na nic przeto zdaty si'il pr6by zdezawuowania przed Sq-dem samooskarZenia.W uzasadnie -niu wyroku skazujqcego sqd do-strzegl ten szczeg61 wyjasnieri jako
przernawiajacy za ich spon
taniczno-scia i odkrywczoscia.
W zw iazku z lym kusi,aby p
oslu-i
ye
sie pewna dygresj<j. Prowokujedolegodosenagm inne stawia nie p y-tan 0 przyczyny, dla kt6rych czesc powainych slsdztw cechuje razaca przewleklosc, a inne, popadajac w marazm,powieksza iaciernna Iicz-be zab6jstw. Odpowiedzi mog<j bye bardzo zr6inicowane, zaleine od prezen towanego punktu widze nia . Upra wnio ne jednak
rnoze
byezalo-ienie,ze dzisiaj postepowanie przy -gotowawcze, szczeg61nie w sp
ra-wach 0
d
uiym
rezonansie spolecz-nym,coraz rzadziejkorzysla z p refe-rencji, jakie wi<ji<jsiez tajnoscia ( po-utnoscia) wynik6w czynnosci wy-krywczych i procesowych. Nikt o zdrowych zmysiach nie neguje ni
-czyjego prawa do informowa nia spo-Ieczanstwa 0 donioslych sukcesach
kryminalnyc h.Wszeiako kaidy p owi-nienbrae w rachubepotencjalne zy-ski i straty wynikaj<jce z podawania do publicznejwiadornosc i,
i
e
np."nie rna swiadkow,kt6rzy widzielispraw-el
f
lub.riieudalo si",odnalezc ani lu-ski, ani pocisku, kt6rym zastrzelo noXY". Albo przeciwnie, pisze si", bez
ogr6dek, ze .zabezpieczono Iuske
kaliber9", .uctekajacy przestep cabyi
ubranywkurtke kraciasta"czytez ze .zwlok! ofiary byfy przykryl e gal ",zia-mi swierka"itp,
Nieraz zdarza sie zauwazyc nie
-dosyt refleksji nad wyborem prymatu
konkurencyjnych d6br. Czy w danej sytuacjiwiekszawartosc przedstawia interes wymiaru sprawiedliwosci,czy
cata prawda w medialnym przekazie okrym inalnym wydarzeniu? Dla tego
dylemalu nie rna inie rnoze bye je
d-noznacznie dobrego rozwiqzania. Powlnnoscl dziennikarza sa niez
by-walne i bezdyskusyjne, niemniej je
d-nak takie od niego wolnooczekiwae
umiaru we wszysl kim,co robi. Cnota
zawodowa leiy zazwycz aj w zloly m srodku. Empalia
moie
byepomo cnaw dostrzeieniu tego zlolego punktu, kt6rego przekroczenie zagraia id
e-PROBLE MYKRYMINALISTYKI249/05
alom sprawiedliwosc i(suumcuique). Najog61niej rzecz biorac, chodzi
o nieulat wianie obiudnego zmi enia-nia wyjasnien przez oskarioneg o (obciazajacych zeznan swiadka) na rozprawie.Napytaniesadu0 powody odwolania przyznania sie do winy podbudowanego licznymi szczeg6la-mi slyszy sie czesto, ze oskariony
znal
je Ii lylko z medi6w. Moie to utrudnic docieraniedo prawdy.Drugi z zapowi edzia nych przyki a-d6w ilustruje fundam entalny
charak-ter zasady szybkosci postepowania, kt6re powinno zakonczyc sie rzetel-nym rozstrzyqnieciem w rozsadnyrn terminie (por. art.
6
ust.
1
E uropej-skiej Konwencji Praw Cziowieka ). lstote problemu uzrnyslowia znane doswiadczenia zprzesl uchan sw iad-k6w.M6wi<jone0wystepowaniu r oz-nych lyp6w pamieci, 0 wybi6rc zymzaparnletywanlu i zapomin aniu lego, co sie rzeczyw iscie widziaio (s
iysza-10, czulo) . Nic zatem dziwn ego,
i
e
kaide, nawel najbardziej jedno-znaczne zdarzenie zaparnietuje sie i opisuje niejednakowo. Prawnik mu-si wiedziec, ze przyczyny lych
sta-n6wrzeczy niesa do konca poznane. W konsekw encji r6inie sie je inter -pretuje4
Opr6cz lendencj i i nterprelacyj-nych detorrnujacych zezna nia
w sprawi e0 zabojs two Malg orzaty C. w relacjachswiadkowznajdowalysle
te
i
licz ne elementy pocnodzace z wiedzy wiasnej, z pracy umysl u, z wyobraini uzupetniajace] luki w po-czynio nych spostrzezeniach, Pokai-na grupa swiadc zacych chcial a z
a-spokoic rzeczywisl e badz wyimagi -nowa ne iyczeniaorganu procesowe -go. Zaznaczyl si",
l
e
i
destr ukcyjny wplywwzajemniewykluczajacychsiesugestii z oboz6w pokrzywdzonej iJ6zefat.St<jd kaidezeznanie m ia-10wpewnym sensieswojq wlasn<j hi-ston"" niekoniecznie buduj <jc<j p
raw-d",.De facto
m
oie
onobye,iwp rak-lyce bywa, przep einione wt6rn ymiobszarami pami",ciowymiS, P rzeslu-chuj<jcy zatem, w interesie wymiaru
sprawiedliwosci, powmien dolozyc maksimum staran, aby zqrornadzic
zeznania (wyiasnlenia)moiliwie naj-swiezsze. One bowiem sa najmniej
znieksztalco ne przez wiele czynni
-k6w6, jak np. narastajacs lendencje miejscowychsrodowiskdoudzielania pomocy organom sciqan ia w wykry-waniu i ujeciu sprawcy zbrodni. W przedmiotowym sledztwielych
za-groi en nie ignorowano, 0 czym swiadczy optymal na koncentracja
czynnoscipozap rocesowych i
dowo-dowych. Na przyki ad niezwiocznie
po odnalezieniu zwlok i ichwstepnej identy1ikacji przesl ucha nowszyslkich uczni6w klasyIII liceum wieczo
rowe-go,do kt6rego Maigorzata C.uczesz -czala .W piinym trybie odebrano ze-znania lakie od wielu pracownik6w fabryki,zatrudniajace] pokrzyw dzonq
do grudnia 1985 r. i z ktora, co
ogromnie waine, 7 stycznia 1986 r. C. rozliczaia sle z pobranej odzieiy
ochronnej. W trakcie tych czynnoscl ustalono,
ze
Mafgorzatabylaobecnaw fabryce r6wniei 8 stycznia 1986r.
W6wczas spotkala siez J6zefem l., udzielaiacym jej pomocy w odrabia -niu lekcji matemalyki. Dosezgodnie
m6wiono0 ichzwiazku uczuciowym. W prol okol ach prze sfuchania z
nala-zly sie dokladne opisy uoran, w [ a-kich pokrzywdz ona przychodzila do
b.zakla du pracy w dniac h 7 i 8 stycz-nia 1986 r. 0 ile w pierwszym dniu MalgorzalaC. miala na sobierzuca
-jqCq slew oczy czapke z lisa i szy
-kowny plaszcz, 0 lyle w czasie na
-stepne] bytno sci jej odziez cec howa-la szaro sci zuiycie.
Naleiycie udokumentowane,
szczeqol owe zeznania tych swia d-k6w wytrzym aly oqniowa probe
kon-frontacjiz pozostalymmaterial em d o-wodowym, a przede wszyslkim
z lwierdzeniemkilkunastuosob,
jako-by jeszcze w dniu9 stycz nia 1986 r. spotkali iyw<j C.Gdyby w r
zeczywi-stoscitakbylo,nie obronila bysi", fun-damentalna leza dowodowa ,
ie
jakoostatni mialz ni<j kontakt wiasnie J6-zef l. SqdWojew6dzkiposwi'i'cild
zo uwagi tym rozbieznosciorn, ken-kludujqc je w nastepujaey spos6b: "kai dy z pracownik6wchcial pom6c
organom sciqania. Nikt nie chcial
czeqospornieszac,poplatac, zaszko-dzic toczacernu sie sledztwu. przed udaniem si(l na przesluchanie i po powrocie z przesluchari toczyly sie
wiec rozmowy co do dat i innych szczeg616w, 0 kt6re pytali przeslu
-chujacy' (s.15,94 uzasadn ienia wy-roku).
Nawiasem m6wi qc, praktyka z a-dawania pytari w tym sledztwie u na-ocznila znaczen ie powsciaqliwosci
we wszystkim ,co sle robi.
sa
o
W oje-w6dzkicelnie ujqlistote rzeczy.Prz e-sluchujqcym wytknqlbowlem,z
e
pod presjanatretnych,detalicznych pytari swladkowls .strzelali"[akas,na prz y-klad, godzinli' zajscia, chocia z we-dlug stanu swojej wiedzy dany czas mogliokres lac tylko
.z
grubsza " (slo-waz uzasadnie nia wyroku). N astep-nie przed sadern twardo obstawali
przy pierwotnych okresleniach chwili
spostrzegania, czym maclll p ostepo-wanie dowodowe.Jednoczesnie Sad
Wojew6dzkl w uzasadnie niu orze -czenla ustosu nkowal sie nie mniej
obiektywnle do poniekqd przec
iw-stawnegodoswladczenla.Otoz obro-na akcentowala slabosc dowod6w
wynikajqcq z tego, ze utrwalone w protokolach przesluchari niekt6re
godziny zaszlosci sa malo precyzyj-ne bqdi nawet ze soba sprzeczne,
wzajemn ie sie .zazeblaja" albo "slli' na slebie nakladaja"'etc.Sad nie po-dzielil stanowiska obrony,motywujqc
to w spos6 b dajqcy do mystenia.Oto stosowny cytat: .Tak rzeczywiscie jest. Okolicznosc ta swiadczyjedynie
o tejprawidl owosci, kt6rq sy
gnalizo-wano wyiej,oraz0 tym.,
i
e
nieusil o-wanowtokupostli'powanla przygoto-wawczego w
i
aden
spos6b dopaso-wac do siebie zeznari p
oszczeg61-nychos6bpoto,aby uzyskae bezko -lizyjny chronologiczny ciqg zdarzeri"
(s.32 motyw 6w wyroku).
Zgodnie ztym trzeba- ze wzglli'-duna cel publikacji- zwie riczye ten
wyw6d wnioskiem, ze prowadzenie
sledztwa iprzeslu chari naleiypow
ie-rzac ludziom uczciwym, rnyslacy m, niezacietrzewionym, majqcym u
rnie-jetnosc przerwania w odpowiednim momencie lawiny chociazby pytari.
Wszystkojest bowiemkwestiq fakt6w iich rzetelnegopojmo wania.
W obrazie spostrzezen z analizo
-wanej sprawy wyraziscis wystepuje kwestia przeslanek uzasadniajqcych zbudowanie pojedynczych i cal ego systemu wersji,odpowiednik6wsi ed-miu zlotych pytari. Przy ocenie p
ro-blemu w tym aspekciena szczeg61nq uwaqe zasluguje zagadnienie sl
usz-nosciwnikania w obszary iycia psy-chicz nego, zainteresowari, upodo-bari, dazeri, wyznawanych wartosci (niekiedy drastycznie kolidujqcychze soba)zar6wno ofiary,[ak I podejrza
-nego . Solidna wiedza 0 tym stanowi punkt wyjscia do definiowa nia zwiaz
-k6w, jak ie mogly zachodzic lub z
a-chodz ily pornie dzy pok rzywdz onq i nieznanym zab6jcq.Wnioski naleiy
jednakformulowaeostroznie,takaby niepomylic maski z rzeczywistoscia.
Blqd jest prawdopodobny szczeg6 1-nie wtedy,gdy sie zapomina 0 p
raw-dzie (wczesrue] wzmiankowanej), ze w konkretnej sytuacji kaidy czlowiek
moie
postapicinaczej.Tworzac hipo-tezy slsdcze,przeto niczego a priori nie odrzucono, nawet w6wczas gdy jakas wizja elementu zdarzenia zda-wala sle jaskrawo kolidowae z regu-lami logiki. Myslenie sledcze tylko w jej kategoriach mogl oby zawodz ic wobec przewagi niew iadomych nad wiadomymi. Inconcreto sugerowalo -by bezsenstypowania J6zefa1:..,kt6-rego rzucajaca sle w oczy sylwetka psychi czno-m oral na przeczyl a
po-tocznym wyobraieniom 0 oso
bni-czych cechach domniemane go
sprawcy zab6jstwa Malgorzaty C. Wszak po pierwsze, I:.. kochal
i
onli'
i dziecko. Malion kowie I:.. uchodzili
za wzorowq, dobranq i szczli'sliwq parii'. Po drugie, powszechne byte odczucie,
i
e
relacjemili'dzy J6zefem I:.. iMalg orzatq C.ksztaltowalyslli' nazdrowyc h zasadach, na szczerej
przyjai ni koleieriskiej. On uchodzil tylkoza bezinteresownego kore
pety-tora C.,udzielajqcegojejlekcji
mate-matyki.
W ten nurt rozumowania pewien ferment wprowadzal o ustalenie obecnoscl w plamach na bieliinie,
a zwlaszcza w wymazach z pochwy C., plemnik6w bialka nasienia ludz-kiego orazkwasnej fosfatazy.P onad-to w kwasnej fosfatazie wykryto ce-che aglutynogenu R,to jest czynnika zawartego w plynach ustrojowych
takie J6zefaI:.. Tego rezultatu badari
biologlcznych nie wolno byte l
ekce-waiye
,
aletei
nie przeceniac. P ew-nose dotyczylabowlem jedyniefaktu, ze tuz przed srniercia pokrzywdzona odbylastosu nek seksual ny,n ajpraw-dopodob niej z poszukiwan ym prze-stepca, Wszakie sek w tym, ze na zwlokach nie stwierdzonosladow
ob-raieri typ owych dla zab6jst w popel
-nianychzmotywuseksualn ego. J ed-noczesnie wyznawanezasady mora i-ne zamordowanej zdawaly sle ex
de-finitione wykluczae wniosek, ze
do-browolnie dopuscilaby kogoko lwiek
do takiej zazylosci. Malgo rzata wy-chowywala sili' w rodzinie ortodoksyj-nie katolickiej. Systematycznie
uczeszc zala na zajecieoazowe. Z
na-mienne jednak dlajej zachowari byte slowne podkreslanie wlasnej urody Ioczywistejatrakcyinosci jako kandy
-datkinazone.Obsesyjnie afiszowala sie z checia zarnazpojscia. Nawet z przypadkowo spotykanymi ludzrni dzielila siebliskq perspektywq poslu
-bienia mezczyzny wprawdzie
zonate-go, ale z malieristwa niezado wolo-nego.Co wiece],bez ustanku p
apla-la 0 rzekomej z nim ciqiy.Pokr
zyw-dzona - jak widae - to po trosze tak
-ie
mitomanka.Osobowose C.,ut ka-na z licznych przeclwieristw i calejgamy odcieni, nie jest niczym n ad-zwyczajnym,ale potwierdzala
wymo-w(l doswiadczenia sledczego,
i
e
wo-bec istnienia polaniewiedzy,jak r
ze-czywiscie bylo,przed sprawdzeniem lepiejniczeg onie odrzucae. Hipotezy
slabo lubwcale dowodam in iepodbu-dowane staja sie niekiedy zaczynem
prawdy. Hzeczywiscie, podejrzany i pokrzywdzona prowadzili niejako podw6jne iycie.Wyznawane pryncy-pia moraine i religijne nie przeszka-dzaly im w utrzymywani u intym nych
konta kt6w, kt6 re zakonczyly sle tr
a-gicznie .
Racjonalnose zajmowania uwagi
Czytelnika sledztwernsprzed tylu lat
polega jeszcze na czyrns innym.
Otozaktualizuje one pamiec liczacej
2
0
wiek6wsentencji Sene ki: Cui pro -dest, is fecits
cetusl
.
Nigdy waznamys]niepowinnaprow adzicinie pro -wadzila do uproszczonych decyzji. Dop uszczono do glosu k onkurencyj-ne hipotezyprzebiegu praces6w mo-tywacyjnych. Popychajqce do zbrod -ni bodice
sa
przeciei zjawiskiem d y-namicznymi wieloczy nnikowym. M6-wi sle 0 wystepowa niu klebowiska motyw6w. Pobudki J6zela L byly faktycznieniejednorodne,chociaz Ia -czyl o je pewne podobienstwo. M~ czylago zazdrosc, narastajacana tie rzekomych zapowiedzi Malgo rzatyC., ze zamierza zerwac Iaczace ich
wiezl uczuciowe. Nie umiat radzlc
sobiez dokuczhwaswladornoscla,ze nie potrali dawac seksualnej satys-fakcji zonie ani poza rnalzens kim partnerkom. Zapewne najsilniejszy m
impulsem dopopeln ienia zbrodnista -la sieobawa,ze Malg orzata C. z
re-alizuje powtarzana groib~ pow
iado-mienia zony L 0 wsp61iyciu z nim
iciqiyjakoefektuich zwiazkui
ntym-nego.Skrupulymoraine zostalyp rze-zwyciezons instynktem obro ny trwa-Iosci wlas nej rodziny, uznawanej za dobro najcenniejsze przez czlowieka
odw6chobliczach.
Do wydania trafneg o wyroku (por.
art.2 § 1-2 k.p.k.) zasadniczo pr zy-czynilo si~ przestrzeganie w sledz-twach formalnych wymog6w przepro-wadzania konkretnyc hczynnosci do
-wodowych. Chodzi gl6wnie 0 ut
rwa-lanie zeznan i wyjasnien8. Wszak
w sprawach karnych to wlas nie one stanow iq trzon podstaw orzeczenia.
PROBLEMYKRYMINALISTYKI249/05
Stadprowadzacy sledztwowinien
za-dbac 0 to, aby protokolowanie oraz utrwalanie obraz ui/lubdzwieku prze-biegu czynnosci spelnialo wszelkie kryteria merytoryeznej rzetelnosci i nieuchybialo dyrektywom k.p.k.9.
Przytaczajqcprzesl ankiprzeko na-nia0 winieJ6zelaL,Sa dWojew6d
z-ki wyrazil uznaniedlapoziomudok u-mentacji przesluchan.Zwlaszcza ta-srny magnetofonowe po ich odtwo -rzeniu w rozprawie .pozwolity sadowi
zorientowac sie, ze przesluchania byly dokonywan e w atmosf erze
spo-koju bez sugerowania oskarzonernu
czegokolwiek". Poza tym expressis verbis zostalo zauwazone, ze s
po-rzadzone z tych przesluchan pro
to-koly odpowiadajq wymogom staw ia-nym przez art.134
§
2 k.p.k.10(s.82 motyw6w wyroku).Niezalei nieodte -go uderzal o nasycenie protokol6w konkretami (vide s. 121, 129 moty-w6w),kt6re zawszemialyciqgdalszy w postaci przedsiewz iec majqcychna celu sprawdzenie twierdzen podej-rzanego. W swietle tych fakt6w sad
nie dal wiary odwolani u ztozonych w sledztw ie wyjasnien zawierajqcych samooskari enie, 0 kt6rym bedzia wiece] nieco dalej.
Lektura komentowa nejsprawy po-twierdza ponadtonabywane w zawo-dzie doswiadcze nia,ze pr
otokolowa-nie czynnosci procesowej jest praw -dziwa sztu ka. Uczy my si~ jej przez cale zycie,systematycznie dos kona-lac [ednaz najtrudniejszych u miejet-nosciprawniczejprolesji.
Osob ne zainteresowanie skla du
orzekajqcego wzbudzily podawane przez L szczeg6!y natury intymnej. Wwyroku rozumo wano,zeos
karzo-ny .chclat bye szczery i chcia l
wszystko z siebie zrzucic i wyznac
prawdedo konca(...).Popopelnieniu tak strasznego czynu z pewnoscia bylo mubardzo ciezko na sercu.Stqd tez deklarowaneprzezniego uczucie ulgi(...). Stres(trwal - dop.J.G.) (...),
ulga nastqpila, gdy oskari ony p
rzy-znalsi ~do winy"(s.86,113,1 21 mo-tyw6w wyroku). Tym sposobem sqd
ustosun kowal sle do trudnego p
yta-nia, dlaczego J6zel
L d
okonal
swo-istego samobiczowania. Skr6towo cytowane wnioskowanie jest macno osadzone w materiale dowodowym oraz w historfpraktyki wymiaruspra
-wiedliwosci sensu largo.
Z wlas nego doswiadczenia pr
zy-pomina si ~ sprawa Zygmunta J. p o-dejrzanego 0 zab6jstwo Katarzyny P. w Iipcu1976r. w R.,dokonane w ce
-lach rabunkowych.Przez wiele dni J.
z furia odrzucal przedstawiony mu
zarzut. Juz wydawa lo sie, ze nigdy
nie zmieni raz obranej linii obrony, gdy nagle wszystkich zaskoczyl wreczerupcjq przeiywania winy.Z
a-czal
od znamiennegozdania:"Z tym dluiejiye
nie rnozna!". W istacie, w Iiteraturze fachowej oraz w prakty-ce sledcze] znajdujemy sporo p rzy-klad6w i argumen t6w,kt6rettumacza6w niespodziewany,radykalny zwrot w postawie Zygmunta J. Rzecz w tym , ze podejrzanemu, kt6ry wbrew laktom przeczy winie, do
-skwiera psychiczny dyskomfort. Ten
dyskoml ort sie potequie,at do osia-gni~cia niejako masy krytyc znej, kiedy toprzestepca.peka",wyrzu ca-[ac z siebie balast przykrych zaszlo
-sci, w zwiazku z czym doznaje ulgi. Ale to tylko jedno z moi liwych o
bja-snien zagadnienia. Poswiecono mu
niemalo prac 11. Ich autorzy roz
ma-icie interpretujq okolicznosci, w
kt6-rych dochod zi do sarncoskarzen.
Wydaje sie jednak, ze nawet w p o-wainych monografiachn iedostatecz-nie akcentuje sle fakt,ze przyczyny
przyznania sie do winy sa (rowniez w przypad ku J6zefa L) trudne do
sklasyl ikowaniaichyba nigdynie zo -stana do konca rozpoznane. W tym wzgl ~dziebeda sleutrzymywaepe
w-neniedom6wienia.
Napytanie0 przyczynytego seep -tycyzmu co do szanspel nego pozna-niaproces6w zachodzqcych wduszy
zbrod niarza rnozna odpowiedziee wiedzqzautopsji.Na przyklad Kazi-mierzK.podejrzany0 dwa zab6jstwa
uczennicyistudentki medycyny wce
lu zaspokojeniapopedu seksualnego uparcie milcza!. Nle reagowal na zadns indagacje. Z myslq0 naw iaza-niu kontaktu psychicznego z K.p ro-kuratorkontynuowal monolog, a wo-bec wyczerpaniatematu zwiqzanego ze sprawa przypadkowo - dlazabicia czasu - wspomnial cos 0 muzyce i tym samym trati! w czule miejsce podejrzanego. Dotqd milczacy, po-dejrzany zainteresowal sie, jakam u-zyke prokurator preferuje. Po u sly-szeniu odpowiedzi ni stad,ni zowad przystqpif do szczerego, spontanicz-nego opisywaniaszczeg616wz brod-ni.Dlatego z przyrnruzeniernoka na -lezyprzyjmowae objasnienia,jakiego
niegdys pewien uczony i doradca udzieli! instytucji prawniczej w kon
-kretnej sprawie:ze podejrzany 0 za -b6jstwoprzyznalbysledo winy,, gdy-bygo dobrze przesluchiwano".Pr ak-tycysledczy wiedza,ze wyb6r meto-dytej czynnosci jestdecyzjaz reguly trudna,Nieprzewidywalnoseczy n ie-przenikliwoscniekt6rych sytuacji p o-woduje czasami, ze nawiqzywanie rozmowy z przestepcaprzeradzasie w quasl-lotene. Co prawda rzadko,
ale jednakzdarza
sle
i tak.Kolejny problem i kolejne do-swiadczanie,nieobce czesci sledztw ozab6jstwa,sprowadzajqsie dou si-Iowa'; skierowania postepowania na mylne tropy.Sampodejrzanylubjego poplecz nicy sugerujq b ezpodstaw-nie,
i
e
zbrodni wcalenie popelniono, a jesfl tak,to jejsprawca jest oczywi-scieinnaosoba,nizorgan procesowy zaklada etc. Prokurator czypolicjant powinien bye przygotowany mental -nie na taka ewentualnosc. R6wniei J6zelI:.. dezinlormowal milicje,kl am-liwie utrzymujqc, ze Malgorzata C.iyje, a jej nieobecnoscw W. jest za-mierzona.Zwyczajnie
.
poszla
wP ol-ske",z czymnaleialo sieliczyc, sko-ro wtedy jeszcze zwlok nie o dnale-ziono. Ten wybieg podejrzewanego zmusi! do wykonania czynnosci sprawdzajqcych, obiektywnie zb~d nych. Jego echa znalazly odbicie wtresci wyroku(s.67,76,112 i in.).Ostatnim,ale na tie sprawy J6zela
1:.
.
wcale nie najmniej waznym, za -gadni eniem wartym przernyslen iajest wykladnia artykulu 7 k.p.k. w kontekscle oceny opinii bieglego.
W orzecznictwie i nauce raz po raz bowiem pojawia sie sceptycyzm co do kompetencji prawnika,dzieki kt6 -rym m6glby on wnikac ( wartoscio-wac) w teoretycznq strone meritum ekspertyzy12. Wobec tego nie poro-zumieniemtrzeba nazwac o dmawia-nie organom procesowym upr awnie-nia do zajmowania jednoznacznego stanowiska r6wniez w przedmiocie metodologii oraz naukowych aspek -t6w tego, co dany specjalista zrobi! (bqdi zaniecha!uczynic) i jakie wn
io-ski z przeprowadzonych bada'; wy-prowadzi!. To oczywiste ni eporozu-mienie,albowiemart.7 k.p.k.nie t yi-koupowainia,ale takze zobowiqzuje do swobodnej oceny bez j akichkol-wiekwyjqtk6w. Pozatym,gdybysad, prokurator ipolicjantnie wyrabiali so-bie wlasnego poglqdu na poznawcze znaczenie efektu pracy bieglego,
wlasnie on stawalby sie faktycznie decydentemprocesowym13.
Doswiadczenie potwierdza, ze prawnikw rzeczywlstosci
moie
i po-winien opanowac podstawy wiedzy specjalistycznej przynajmniej wtakim zakresie,abystal siepartnerem b ie-glego w przygotowywaniu (zebranie stosownego materialu badawczego oraz zakrsslenle zakresubadaripyta -niami postanow ienia), p rzeprowa-dzaniu i podsumowywaniu badan , Jesli sedzia, prokurator czy policjant niepotrafi zdobyc takich wiadornosci w absolutnie niezbednym zakresie dla bycia niezawislym(niezaleinym), to powinien rozwazyc celowosc wy-konywania obecnego zawodu. Nie rna w lym zadnej przesady.Takie wnioskipozwalaformulowae rzeczowa dyskwalilikacja przez Sad Wojew6dzki orzekajqcy w sprawie J6zefa I:.. opinii autorstwa znanego psychologa uniwersyte ckiego (s. 104-108 uzasadnienia wyroku). Na jedno z pyta,; dotyczqcych po
stano-wienia 0 powolaniu bieglego tenie naukowiec odpowiedzial ,ze o
skarzo-ny przyznal sle do niepopelnionej
zbrodnipod naciskiem wspotwlezrua. Po przeprowadzeniu drobiazgowej analizy caloksztaltu materiatudowo -dowego sqd logicznie orzekl: "Nie rnoznaslezgodziez opinia opartana blednych laktach". W 6wczesnej r e-wizji tego wyroku obrona kwestiono
-wala poglqd sadu pierwszejinstancji.
Sad Najwyiszy nie dopatrzy! sie
uchvbien w rozumowaniu p rezento-wanymw zaskarZonymorzeczeniu.
Na zakonczeniewskazane bedzle
przypomnienie,
ie
w sledztwie liczysie przede wszystkim zdolnosc do stawiania pytari sobie, bieglemu,
swiadkowiipodejrzanemu.W rachu-be wchodza nawettakie pytania,na kt6rernozna nie otrzyrnac odpowie-dzi. W nauce i procesie karnym po -znanie zaczyna sie od s precyzowa-nia problemu badawczego. To z za -sadyzadanie nietylko najwazniejsze,
lecz takzenajtrudniejsze.Calq reszte latwiej realizowac,przy czymkl uczo-wa rola przypadadyspozycjipod mio-tu konlynuujqcego procesy badaw-cze.Wqtpiqcym w te prawdy wypa-daloby zalecic namysl nad dwuwier
-szem Wislawy Szymborskiej:
,Nierna pytan pilniejszych od py
-tan naiwnych".(Schylek wieku)
PRZYPISY
1 K. Jaegermann, J. Widacki:
Zmia-ny paradygmatumedycynysqdowej ikryminalistyki, "Archiwum Medycy -ny Sqdoweji Kryminologii',1986,nr 2,s.112;
2 T.Hanausek: Kryminalistyka.Zarys wykladu,Zakamycze,Krak6w 1997.
Na s.14 autor definiujetaktyke kry-minalistyczna jake dzial nauki obej-rnuiacy zagadnieniacelowoscij sku-tecznosci metod szybkiegoizgod
-nego z etyka zawodowij i prawem
osic:t9ania celow okreslonych funk -cjami krymin alistyki;
3 Wsprawiesygn. akt IV K 136/89 Sq -du Wojew6dzkiego w W.kapitalnym
dowodem byl listznalezionyw toku
ogl~zinubraniaKarola M.
(organiza-tora rabunku),napisanywlas
norecz-nle prze z wspoloskarzonepo,
Zbi-gnlewa J. (rscy dywiste).Zbignlew J. pisal m.in.:.Niech mniepan dobrze
zrozumie,ze ja chce zostac bandytq
irnorderca...Bfi'dfi' chcial sit;wkrecic w takie towaiystwo, ze na akcje
otrzymamsprzedz pestkami..". Tak
wiec w sledztwia nie wolnouzywac sl6w"nigdy"itp.;
4Blizej 0tymD.C. Myers :lntuicja,Jej sila i sla bosc, Biblioteka Moderato -ra, Wroclaw 2004, s. 41-55 i pas-sim;I.Kurcz: Jezyka psychologla, WSiP,Warszawa 1992,
s
.
10 i in.;W.Szewczuk: Psycholoqia z aparnlety-wania, PWN,Warszawa1984,s.25,
26;A.Hankala: Dlaczegoparnie ta-my wiecej niz sobieprzypeminamy, [w:] Ja10 wytlumacze,red.D. Krze-rnionka-Brozda ,BibliotekaC harak-tery,Kielce2004,s. 82-86;J. Siuta: Czy wezelkipoprawiajaparniec,[w:) Ja towytturnacze,s.87-89;
5P. Ho rosz ow s kl: Kryminalistyka, PWN, Wa rszawa 1958, s. 81; Z. Czeczot: Kryminalistyczna
preble-matyka osobowych srodkow
dowo-dowych, Wydawnictwo UW,
Warsza-wa 1976, s. 32, 33; J. Gurgul :
Sledztwa w sprawach 0zab6jstwa,
MSW,Warszawa 1977,
s.
164,165; A. lyczywek: Szkice z psycholegiisqdowej,Oficyna In Plus, Szczecin
1998 , s. 63; E. Gruza: Ocena z e-man swiadkow wprecesie karnym.
Problematyka kryminalistyczna , Za-kamycze,Krak6w 2003,
s
.
91-103; 6T. Jasklewlcz-Obydzlnska: Przed-mioti zakres ekspertyzy p
sycholo-gicznej dotyczqcej zeznan swia o-k6w, [w:J Wsp6Jczesna ekspertyza
psychologiczna - nie wykorzystane
rnoztiwo sci, red. M. Grear , lnstytut Ekspertyz S"dowyc h,Krak6w 1990, s.71,72;
7 Blizej0 tymJ. Leszczynski :
Zab6j-stwo na tIe seksualnym w Polsce, WydawnictwoPrawnicze, Warszawa 1992, s. 107-112 ; P. Girdwoyn:
Wersje kryminalistyezne. 0
wykry-PROBLEMY KRYMINALISTYKI249/05
waniu przesteps tw, Wyda wnietwa
PrawniezePW N, Warszawa2001,s.
173-178; M. Szaszkiewlcz: Model
opracow ania charak terystyki
psy-chofizycznej nieznane go sprawey
zab6jstwa, [w:]Zab6jcy i ich ofiary,
red. J.K. Gle rowski iT.JaskiewI cz-Obydzins ka, Wydawnictwo l nstytu-tu Ekspertyz Sadowych, Krak6w 2002, s.221-224;
8 Wydawac bysiemeg10,zeformalna
strona protokolowania czynnosci
procesowych to oklepany banal
nie-wartuwagi. Poprzeczytaniuakt
Ko-mendyMiejskiejPolicji wT.nrASD
8401030 kradziei samochodu
do-chodzi Sit;do innego wniosku.Z
cze-sciwstepne]protokolu oqledzin
po-jazdu wynika,ze czynnoscl
wykony-waliaspiranciA.W.i A.S.Dokument
nie zawierawzmianki0 odczytaniu,
a zostal podpisany przez AW.
Za-rniast podp lsu A.S. figuruje podpis
Grzegorza S. (nie wiado mo kto
zacz).A przeciez wedlug wyroku SN z 3.12. 1985 r. IV KA 305/85 (OSNPG 1987, nr 1, poz. 8) "Nie -podpisanie protokolu chociai by
przez jednaz os6bbiorqcychudzial
(np. - dop. J.G.) w przestuchaniu
podejrzanego powoduje niedopusz
-czalnosc odezytania takiego
proto-kolu na rozprawie". Gorzej, ie 6w
protok61 ogl~dzin sporzadzono
nie-czytelnie pismem recznyrn, co
od-bierato mu moedowodowa.Oskar
-ionego0tekradziei uniewinniono;
9 S. Waltos:Proces kamy.Za ryssys
-temu. Wydawnictwo Prawnicze
Le-xisNexis,Warszawa2003,
s
.
67-71;M. Cies lak :Podstawowe zagadnie-niaprotokol6wwprocesie cywilnym
i karnym,.Pansfwo iPra wo", 1955,
nr 10, s. 597-802; R. Heren, W.D. Bortz: Das Vemehmungsprotokoll,
"Kriminalistik",1976,nr1;J.Gurgul: Problemy dokumentowania zeznan
iwyjasnieri, "Nowe Prawo",1977,nr
7-8;
100becnie zob. art. 148 § 2 k.p.k. z1997 r.;
11 B. ZajClc: Przyznanie si~
oskario-nego do winy w procesie karnym,
Zakamycze,Krak6w 1995,passim;
K.S6Jka-Z ieli nska: Dregii
bezdro-za prawa, Ossolineum,
Wroclaw--Warszawa-Krak6w 2000 , s. 154,
155; oraz pozycje cytowane na s.
172 ksiqi:ki piszaceqo te slowa
-Sledztwaw sprawach 0zab6jslwa; 12Z. Mlyn arczyk: Pozycja bieglego i jeg o rola w proeesie karnym
w swietle orzecznictwa Sadu
Naj-wyZszego, "Problemy
Praworzad-noscr, 1988, nr 10, S. 40 iin.: T.
Wid'a : Ocena dowoduzopinii b
ie-glego,Wydawnictwo Uniwersytetu Slaskieqo, Katowice 1992, s. 43-95;Z. Gostynski,S.Zablocki [w:] Kodeks postepowania kame-go. KomentarzpodredakcjaZ.Go -stynskleqo, Dom Wydawniczy ABC, tom I, Warszawa 2003, S.
234;wyrok
saeu
Najwyzszeqo z 6 lisfopad a 1987 r., sygn. IV KR 502/86 zkrytyczna glos" J.G urgu-Ia,OSPiKA1989,zesz. 7-1 2, poz. 152;13 Per, np. wyrok SN z 6.11.1987 r.
eyt.wprzyplsie 12.