• Nie Znaleziono Wyników

Z narodowej pielgrzymki

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Z narodowej pielgrzymki"

Copied!
42
0
0

Pełen tekst

(1)

Maria Janion

Z narodowej pielgrzymki

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 42/3-4, 725-765

(2)

MARIA JANION

Z N A R O D O W EJ P IE L G R Z Y M K I1 1

Pięć utworów opartych na m otywach folkloru, trzy artykuliki z gatunku opisów krajoznawczych, cztery „listy z narodowej piel­ grzym ki” — oto cały dorobek R yszarda Berwińskiego w pierwszym, w yodrębnionym tu , okresie twórczości. Je st to na pewno dorobek ilościowo bardzo skromny, ale też jego wartość artystyczna nie odgrywa specjalnie doniosłej roli w rozwoju literackim wybitnego poety. Okres debiutu na łam ach wielkopolskiego P r z y j a c i e l a L u d u nie był także nigdy przez dotychczasowych, jakże zresztą nielicznych, monografistów Berwińskiego zbyt poważnie i obszer­ nie omawiany. Cóż zatem skłaniać może dzisiaj do ta k szerokiego traktow ania zagrzebanegę w starych rocznikach „tygodnika po­ trzebnych i pożytecznych wiadomości” , pochłoniętego przez niepa­ mięć badaczy i czytelników — wczesnego dorobku twórczego au to ra

ВодипЫ na Gople4

Kluczowość stosunku do k u ltu ry ludowej, dla wszystkich e ta ­ pów rozwoju polskiego rom antyzm u, nie była nigdy negowana — naw et przez burżuazyjnych badaczy. K u ltura ludowa w targnęła silnym i bogatym nurtem w twórczość najw ybitniejszych p rzedsta­ wicieli rom antyzm u rewolucyjnego, uw arunkowała najwyższe osią­ gnięcia artystyczne Mickiewicza i Słowackiego. „Narodowe piel­ grzym ki” po k raju rom antycznych poetów i etnografów z powo­ łania, wywodzących się z tradycji Zoriana Dołęgi Chodakowskiego, kierowały się w swych poszukiwaniach dokum entów ludowej k u l­ tu ry m yślą poety:

O pieśni gminna, ty stoisz na straży N arodowego pam iątek kościoła.

1 R ozdział z monografii o Ryszardzie Berwińskim, przygotowywanej na zlecenie In sty tu tu Badań Literackich.

(3)

7 2 6 M ARIA J ANION

Zależność ta k ważnego n u rtu literatu ry od natężenia dążeń wyzwoleńczych mas chłopskich, prących do rewolucji agrarnej, od fa k tu kształtow ania się burżuazyjnego narodu polskiego — jest zupełnie oczywista. Myśl m arksistowska, opierając się n a dorobku przeszłości, a przede wszystkim na dorobku rewolucyjnych dem o­ kratów rosyjskich i polskich, wprowadziła w obręb tych zagadnień konieczne naukowe uściślenia, m aterialistyczną koncepcję folkloru, zajęła się precyzyjnym rozwarstwieniem klasowym k u ltu ry ludowej, ukazała jej piękno artystyczne i myślowe.

W śród licznych, słusznych definicji folkloru najpiękniejsza, n a j­ bardziej klasyczna jest chyba ta, k tó rą podczas swych długoletnich studiów nad zagadnieniemi k u ltu ry ludowej wypracował Maksym Gorki.

Folklor jest to — pisał w r. 1935 — całokształt w iedzy ludu pracują­ cego, zdobytej przezeń na podstaw ie doświadczeń społecznych i doświad­ czeń pracy, jest to całokształt w iedzy pastuchów , m yśliw ych, oraczy, k o ­ wali, pszczelarzy, garncarzy, cieślów, rybaków i innych dawnych tw ór­ ców kultury ogólnoludzkiej2.

W dalszym to k u swych wywodów Gorki podkreślał, że ów cało­ k ształt wiedzy i doświadczeń był jednocześnie i łącznie zarówno lite ratu rą jak nauką. Była to literatu ra przeniknięta sm utkiem ciężkiego b y tu klas uciśnionych, pełna optym istycznej wiary w po­ tęgę mas ludowych, ukazująca siłę fizyczną i przenikhw ą mądrość legendarnych bohaterów z ludu, przepojona wielkim marzeniem 0 lepszej przyszłości. Była to nauka rysująca drogę zwycięstw w zm aganiach człowieka z przyrodą, przekazująca doświadczenia tych, którzy pragnęli ulepszyć narzędzia i ułatw ić pracę, przeni­ k n ięta wskazaniami moralności ludowej, nieubłaganej dla ciemię- życieli. Tkwiły .głęboko w kulturze ludu „oznaki myślenia m ate­ rialisty cznego, które siłą rzeczy musiały wypływać z procesów pracy 1 wszelkich zjawisk społecznego życia pierw otnych ludzi“ 3. I dlatego liczni badacze z pierwszej połowy X IX wieku mówiU słusznie o swo­ istej, głębokiej filozofii ludu, przenikającej jego podania, przysło­

2 М. Г о р к и й , Повести, воспоминаня, публицистика, статии о лите­

р а т у р е, А р х и в А. М. Г о р н о г о , т. III, Москва 1951, Академия Наук

СССР. Cytat w y jęty z artykułu: К „проекту программы для литкруж ков“ , s. 238.

3 М. G o r k i, Wybór artykułów publicystycznych, W arszawa 1950. Cytat w y ję ty z artykułu O literaturze, s. 382.

(4)

Z NARO DO W EJ PIELG RZYM K I 727

wia, powieści, ,,zawierające w sobie częstokroć głęboką naukę, cierpką praw dę lub też dowcipny ucinek“ 4.

Traktow anie k u ltu ry ludowej jako zjawiska jednolitego, zapo­ znawanie jej wewnętrznego zróżnicowania, prowadzić jednak może do poważnych błędów. W chodzą tu przecież w rachubę elem enty rozwarstwienia klasowego, istniejącego w obrębie chłopstwa i w okre­ sie feudalno-pańszczyźnianym, a także — co ważniejsze — te dwo­ iste elem enty ideologii chłopstwa, które ta k przenikliwie scharak­ teryzował Lenin w swych studiach o Tołstoju, oraz te dwoiste ele­ m enty folkloru, które najobszerniej i najtrafniej określił w swych artykułach Bieliński.

Bieliński przez wiele dziesiątków la t uchodził za wroga k u ltu ry ludowej. Dopiero nauka radziecka5 ukazała w spuściźnie wielkiego rewolucyjnego dem okraty — z jednej strony nieubłaganą walkę wypowiedzianą reakcyjnym koncepcjom słowianofilów i p rzed sta­ wicieli tzw. „oficjalnej ludowości” spod znaku obrony sam odzier­ żawia, z drugiej zaś — atak na idealizację tego n u rtu k u ltu ry ludowej, któ ry Bieliński uważał za odbicie zacofanych elementów b y tu p a ń ­ szczyźnianego chłopstwa. Bieliński ostro podkreślał ograniczoność, ciasnotę tych warunków życia ludu, które zrodziły i określiły jego kulturę, warunków, jakie narzucił jej klasowy ustrój w yzysku i ucisku. Rozgraniczywszy pojęcia narodowości (национальности) i ludowości (народности) pisał:

...Narodowość polega nie na łapciach, nie na sukm anach, nie na sa- rafanach, nie na wódce-siwusze, nie na długich brodach, nie na kurnych brudnych chatach, nie na analfabetyzm ie i ciem nocie, nie na przekupstwie w sądach, nie na lenistw ie um ysłu. To nie są naw et i przejawy ludowości, a po prostu narośle na n iej...8

W ymienione przez Bielińskiego składniki życia chłopa pańszczy­ źnianego nacechowały jeden n u rt folkloru, którem u k ry ty k ostro przeciwstawił przejaw y k u ltu ry ludowej, przeniknięte duchem p ro ­

4 Niektóre 'przysłowia ludu wiejskiego. P r z y j a c i e l L u d u , nr 23 z 5 grud­ nia 1835. 6 Zob. studia M. A z a d o w s k i e g o : Белинский и русская народная поэзия, Л и т е р а т у р н о е н а с л е д с т в о , т. 55: В. Г. Белинский I. Москва 1948, 8. 117 — 150; Народная песня в концепциях русских революционных прос­ ветителей 40-х годов, И з в е с т и я А к а д е м и и Н а у к С С С Р , О т д е л е н и е л и т е р а т у р ы и я з ы к а , т. IX , випуск б, 1950, s. 455 — 475. 8 Cytuję za М. A z a d o w s k im , Белинский и русская народная поэзия, 8. 134.

(5)

728 M ARIA JA N IO N

testu i walki z uciskiem, przepojone uwielbieniem dla bohaterów ludu — Pugaczowów i Bazinów.

Podobnie przenikliwą, chociaż wyrażoną niejednokrotnie w za­ wiłych, niezbyt jasnych sformułowaniach, analizę k ultu ry ludowej przeprowadził polski rewolucyjny dem okrata, Edw ard Dembowski. Myśl o dwoistości folkloru pojawia się u Dembowskiego dość często, niejednokrotnie w otw artym przeciwstawieniu elementów „poe­ tycznych” i „niepoetycznych” (na kontrastow anie takie natkniem y się również u Bielińskiego), czego nie należy jednak stanowczo uw a­ żać za dowód walki k ry ty k a z tendencjam i reahstycznym i w k u l­ turze ludowej. N ajjaśniej i najobszerniej swoje stanowisko w tej sprawie sformułował Dembowski w artykule zatytułow anym K ilka

słów o poemacie dramatycznym samorodnym. D obra znajomość życia

pańszczyźnianego chłopa uwarunkowała fakt, że Dembowski do­ strzegał poniżającą człowieka jolę ciężkiej, zwierzęcej pracy w spo­ łeczeństwie klasowym, pracy, k tó ra traktow ana jest przez ciemię­ żonych jako przekleństwo życia. „P raca stała się — pisał Gorki — ciężką niewolniczą robotą, z której usunięta została radość tw orze­ n ia” 7. Dlatego też Dembowski oddzielał zdecydowanie w kulturze

ludowej, podobnie jak Bieliński, przejaw y „krzepkości” , siły,

„uwielbienia godnego ch arak teru ” , pochwały potężnego czynu od ty ch elementów „prozaicznych” — w terminologii k ry ty k a — które odbijały zacofanie chłopstwa, płynące z warunków pracy, nace­ chowane „piętnem w skutku pracy fizycznej i nędzy” . W niosko­ wał zatem:

A to oblicze prozaiczne, nędzą, upodleniem w pracy, zmęczeniem , na niebiańskim sercu Ludu w ypiętnow ane, to oblicze, nie będące w ż y ­ wiole jego, poetyczność pieśni jakże często ćmi! Jeszcze raz powtarzamy: pod względem obrazowości charakteru Ludu tego, ty le miłości i uwielbienia godnego charakteru, poezje Ludu nic do życzenia nie pozostawiają. Pod względem poezji samej, jest w nich prawdziwa poezja przy znękaniu ja ­ w iącym się w formie i duchu8.

Wchłonięcie ta k zróżnicowanego wewnętrznie folkloru przez literaturę epoki rom antyzm u musiało oczywiście — zgodnie z leni­ nowską koncepcją dwóch nurtów w kulturze Społeczeństwa k la­

7 М. Г о р н и й , Повести. C ytat w y jęty z artykułu О фольклоре, s. 238. 8 E. D e m b o w s k i, K i lk a słów o poemacie dramatycznym, samorodnym, J a s k ó ł k a , pam iętnik w ydany przez R. Z m o r s k ie g o i J. B. D z ie k o ń - s k i e g o w W arszawie, 1843, s. 28 — 29.

(6)

Z NARO D O W E J PIELGRZYM KI] 729

sowego — wydać w rezultacie dwa sprzeczne zjawiska, tj. ludowość reakcyjną, i ludowość postępową. W literaturze rom antycznej p o ­ jawia się zatem z jednej strony idealizacja rzekomo „patriarchal- nych” stosunków społecznych wsi, ucieczka do szczęśliwej „chaty sielanów” , zew nętrzny ornam ent „rzew nej” ludowej piosenki, z d ru ­ giej zaś — ludowy sposób widzenia rzeczywistości, od strony krzyw ­ dzonych i poniżonych, pośrednie wyrażenie protestu mas chłop­ skich, głębokie, artystyczne przetrawienie podstawowych tendencji kultu ry ludowej.

W literaturze polskiego romantyzmu* istnienie obydwu an tag o ­ nisty czny eh nurtów ujawniło się wyraźnie od chwili literackiego w ystąpienia Mickiewicza. Dla n u rtu postępowej ludowości istotnym przełomem stała się klęska listopadowej „rewolucji szlacheckiej” . Przed klęską — utw ory postępowego odłamu rom antyzm u zawie­ rały wprawdzie niekiedy to, co nazwać można „ludową koncepcją rzeczywistości” , lecz przejaw iała się ona nade wszystko w ogólniko­ wych symbolach, niekiedy tylko zdobywając się na wielkie reali­ styczne uogólnienia, jak np. w I I cz. Dziadów, i to właśnie u swo­ jego najdojrzalszego, najczęściej daleko wybiegającego w przód przedstawiciela — Mickiewicza. Było to bezwzględnie literackie odbi­ cie hasła „za was bez was” , hasła rewolucjonistów szlacheckich, „bojowników-ofiarników, którzy szli świadomie na oczywistą za­ gładę” 9 — ja k pisał H ercen o dekabrystach. E tap ideologicznego dojrzewania i osiągania pozycji burżuazyjno-dem okratycznych, jaki zarysował się w w yniku krytycznego przetraw ienia doświadczeń ludzi 14 grudnia i 29 listopada, przyniósł także zasadnicze zm iany w nurcie postępowej ludowości rom antycznej. Świadome stawianie na siły ludu, jako zasadniczego czynnika rewolucji, chociaż działa­ jącego pod hegemonią szlachty, musiało pociągnąć za sobą koniecz­ ność bliższego poznania ludu, jego życia, charakteru i kultury. P o z ­ wija się nie spotykane w podobnych rozm iarach ani przedtem , ani potem etnograficzne zbieractwo, najczęściej o bardzo dyletanckim charakterze. Łam y pism zapełniają zapisy folklorystyczne. W ciągu pierwszego dziesięciolecia po pow staniu listopadowym opubliko­ wano olbrzym ią ilość przysłów, pieśni, legend, powieści ludu. Do li­ te ra tu ry rom antycznej la t 1831—1848 szeroką falą napływ ają realia ludowe, których b rak odczuwali ideologowie rewolucji szlacheckiej.

9 W . L e n in , O literaturze. Artykuły i fragmenty, W arszawa 1951. Cytat

(7)

730 M ARIA J ANIO N

Ale zewnętrzne realia ludowe o charakterze ozdobników nie de­ cydow ały jeszcze o ludowości „w ew nętrznej” , wTedług terminologii Bielińskiego. Zdaniem k ry ty k a — rewolucyjnego dem okraty, lu ­ dowość tak a polega nie na „w ymuszonym im itow aniu pieśni i po­ wieści, lecz na oddaniu specyfiki um ysłu rosyjskiego, n a rosyjskim sposobie patrzenia na rzeczy” 10, tzn. na głęboko narodowym, ści­ śle związanym z życiem podstawowych mas, sposobie widzenia rzeczywistości. Jeśli mowa o polskiej literaturze rom antycznej, to ta k a reabzacja ludowości jest jej właściwa na etapie rewolucyjno- dem okratycznym , kiedy uznaje ona lud za jedynego hegemona re ­ wolucji, a rzeczywistość ocenia z jego pozycji.

Isto tn e rozumienie ludowości, jakie zapoczątkow ał Bieliński, nurtow ało od daw na naukę radziecką. Po pracach S talina o języ­ koznawstwie wykrystalizowało się ono szczególnie jasno. B eferent tych zagadnień n a sesji poświęconej konsekwencjom prac Stalina dla nauki o literaturze, A. Iwaszczenko, ta k ' sformułował swoją podstaw ow ą tezę:

Nie należy w ulgaryzow ać i upraszczać sam ego pojęcia ludowości literatury, powstającej w warunkach ustroju eksploatatorskiego. W dzie­ łach Tołstoja nie znajdziem y szczególnie wielu bezpośrednich wypowiedzi o chłopach. Balzac w swojej K om edii ludzkiej stosunkowo bardzo mało m ówi o życiu i sytuacji ludu pracującego Francji. W ażny jest tu kąt w i d z e n i a rzeczyw istości i najdonioślejszych (z tuwagi na sytuację mas pracujących) spraw, który obiektyw nie zbliża pisarza do nastrojów i dą­ żeń ludu11.

U podstaw swoich ta ludowość najwyższej m iary posiadać musi głęboką znajomość warunków życia ludu, chociaż nie zawsze wiedza o ludzie znajduje b e z p o ś r e d n i e odbicie w dziele literackim . Czę­ sto etap burżuazyjno-dem okratyczny u tych pisarzy rom antycz­ nych, którzy przejdą na pozycje rew olucyjno-dem okratyczne, nosi charakter term inow ania w szkole ludowego obyczaju i k ultu ry , za­ kończonego egzaminem u ludowych mistrzów rewolucji. Ten p u n k t w idzenia pozwala odpowiedzieć n a pytanie postaw ione n a początku ty c h rozważań, usprawiedliwia obszerne p otraktow anie juweni- liów Berwińskiego. Moim zadaniem będzie określenie granic znajo­

10 В. Г. Белинский, Собрание сочинений в трех т о м а х ,г под общей редакцией Ф. М. Г о л о в е н ч е н к о, Москва 1948, т. I, artykuł Л и т е р а т у р -

ные мечтания, 8. 36.

11 A. I w a s z c z e n k o , Problem ludowości literatury, L i t e r a t u r a R a d z i e c k a , 1951, nr 10, s. 122. %

(8)

Z N A R O D O W EJ PIEL G R ZY M K I 731

mości życia ludu w ty m wczesnym okresie działalności Berw iń­ skiego oraz dojrzałości jego koncepcji artystycznego w ykorzystania elementów folkloru w literaturze.

W świetle wszystkich wyżej przytoczonych twierdzeń jasno r y ­ suje się droga „ludowej edukacji” B yszarda Berwińskiego. U jej szczytów znajduje się wiersz, do którego można zastosować słowa Lenina o „idei rewolucji chłopskiej, idei walki mas o obalenie w szyst­ kich starych władz” 12.

2

Pierwszy okres twórczości Berwińskiego obejmuje lata 1836—1839 (jako datę zam ykającą przyjm uję rok 1839, chociaż jeszcze w 1840 pojawiła się gadka Chłop i diabeł, utrzy m ana zresztą w duchu pierw ­ szego okresu — i to usprawiedliwia p rzy jętą periodyzację) i zawiera 10 pozycji drukow anych na łam ach P r z y j a c i e l a L u d u , jedną zamieszczoną w T y g o d n i k u L i t e r a c k i m oraz jedną o niezna­ nym miejscu pierw odruku. N iektóre z nich były przedrukowywane w Ludzie K olberga, Wzorach prozy Rym arkiew icza, Wspomnieniach

Wielkopolski Raczyńskiego. Opowieść O dwunastu rozbójnikach

Berwiński zamieścił w pierwszym tom ie swoich Powieści wielkopol­

skich. Pozostałe nigdy nie ukazały się w jakim ś pełniejszym zbio­

rze, chociaż — jak wiadomo — Berwiński przygotowywał do d ruku następny tom swych wielkopolskich opowieści. W spomni je k ry ­ tycznie po latach we Wstępie do swoich Studiów o literaturze ludowej. D otychczas n ik t nie zajął się solidniejszym zestawieniem biblio­ graficznym drukow anych prac, pozostających w rękopisie utw orów i listów Berwińskiego. Inform acje K o rb u ta są bardzo powierzchowne. Szerzej trochę zajął się tą spraw ą Tym on Terlecki w swoim for- m ahstycznym i bałam utnym w interpretacjach literackich Rodo­

wodzie poetyckim Ryszarda Berwińskiego. W ydaje się, że m ożna

przyjąć, jeśli chodzi o pierwszy okres twórczości, jego supozy­ cje co do autorstw a Berwińskiego w w ypadku Pieniążków w y­

kopanych pod Zaniemyślem43 oraz Pięciu męczenników

kazimier-12 Cytuję za A. I w a s z c z e n k ą , s. kazimier-120.

13 T. T e r l e c k i, Rodowód poetycki Ryszarda Berwińskiego, Poznań 1937, 8. 27 przypis 74: „D ow ód autorstw a Berwińskiego stanow i nie tylk o podpis:

B... na s, 149, ale bezpośrednie nawiązanie do słów końcowych K ą p y Zanie- m y s k i e j s. 91 : „W ażniejszym jednak nierównie od tych pam iątek zab ytkiem

(9)

732 M ARIA J ANIO N

skich11. N atom iast mało albo całkiem nie uzasadnione wydają się

jego propozycje co do Targowej przygody Bartosza15, Jana Potoc-

Tciego16 „ oraz Bo malowniczej podróży po Wielkopolsce. Gostyń i jego okolica11.

Zestawienie zatem artykułów o stwierdzonym autorstw ie Ber- wińskiego z pierwszego okresu przedstawia się następująco: W P r z y ­ j a c i e l u L u d u —•Kępa Zaniemyska (1836, n r 12); O pieniążkach

wykopanych pod Zaniemyślem (1836, nr 18 i 19); Mądry Macioś (1837,

n r 2); Listy z narodowej pielgrzymki — list I (1838, n r 8), list I I (1838, n r 11), list I I I (1838, n r 19 i 20); Kojata (1838, n r 21 i 22); L isty z na­

rodowej pielgrzymki — list Y (1839, nr 27); Goplo i jego okolice (1839,

n r 51 i 52); Chłop i diabeł (1840, n r 33, 34, 35). W T y g o d n i k u L i ­ t e r a c k i m — O dwunastu rozbójnikach (1838, n r 6, 7, 8) oraz Pięciu

męczenników kazimierskich według Wzorów prozy Rymarkiewicza.

14 T e r l e c k i, op. cit., s. 30 przypis 80: „W książce Rymarkiewicza d o­ chow ał się jeszcze jeden utwór Berwińskiego, Pięciu męczenników kazimierskich, s. 212 — 217, nie znany dotychczasow ym zestawieniom bibliograficznym. P o ­ dobnie jak zanotowane poprzednio przedruki, i ten także jest bezim ienny. N a autorstwo Berwińskiego wskazuje Lesław Łukaszewicz w Pysie dziejów

piśmiennictwa polskiego, Poznań 1866 (wydanie trzecie), s. 559. Potwierdza je

sam autor w przypieku do artykułu Goplo i jego okolice, P r z y j a c i e l L u d u , 1839, tom V, s. 414 — 415, gdzie obiecuje redakcji powieść »życia i męczenia« pięciu braci Polaków, tow arzyszy św. W ojciecha. Do Rymarkiewicza doszła ona chyba za pośrednictwem jakiegoś czasopism a. Czasu i miejsca pierwodruku nie zdołałem u stalić” .

16 T e r l e c k i, op. cit., s. 30 przypis 81. Autor nie podaje żadnych dowodów (może jedynie podpis artykułu literą B ; ale literą tą podpisano w P r z y j a c i e l u L u d u wiele artykułów, którym bynajmniej nie przypisuje się autorstwa Ber­ wińskiego).

16 T e r l e c k i, op. cit., s. 49 przypis 42. A utor usiłuje udowodnić autorstwo Berwińskiego przy pom ocy m etody nagm innie stosowanej w monografii, m iano­ w icie stawiania najczęściej psychologistycznych hipotez, które po paru wier­ szach tek stu uważa za żelazne dowody, i dalej już w tym charakterze nim i się posługuje. Jako argum enty autorstwa Berwińskiego w wypadku Jan a P o ­

tockiego w ysuw a dowody wyłącznie psychologistyczne: „tem peram ent zaprze­

czenia” i ,,im pulsyw ność” .

17 T e r l e c k i, op. cit., s. 35 przypis 2. Autorstwo Berwińskiego jest — moim zdaniem — mało prawdopodobne ze względu na suchą szczegółowość opisu, m artwe, nawet z realistycznym zacięciem kreślone obrazy miasteczka. W ia­ domo, jak zupełnie inaczej (chociażby na podstaw ie Gopla i jego okolic) Ber- w iński opisywał takie „m alownicze podróże” . Zresztą — i zdaniem Terlec­ kiego — „najsilniejszy argument za autorstwem Berw ińskiego” to tylko w spom ­ nienie stosunków z „prof. Purkinë” .

(10)

Z NARODOW EJ PIELG RZYM K I 733

W latach 1836—1839 pojawia się na łam ach P r z y j a c i e l a L u d u i T y g o d n i k a L i t e r a c k i e g o także kilka wierszy Berwińskiego, które zostaną omówione osobno. W yodrębnione przeze mnie do analizy teksty to głównie zapisy czy utwmry folklorystyczne lub opisy krajoznawcze; posiadają one jednak wyraźny charakter lite ­ racki, czy to jako swoiście pojęta publicystyka rom antyczna, czy też artystyczna stylizacja m ateriału etnograficznego.

3

,,Od roku 1836 zacząłem spisywać to, com za najmłodszych lat moich słyszał w godzinach wykradzionych czujnej baczności m a t­ czynej od prządek'kądzielnych i starych gospodyń w czeladnicy” 18 — pisał Berwiński w r. 1854, wskazując bezpośrednie źródło zanoto­ w anych „gadek gm innych” . Podobnie wcześniej jeszcze, w r. 1840, stwierdzał: „...dziwnie młodocianą duszę m oją zajmowały powiastki i przypow iastki piastunek i nianiek, które młodsze rodzeństwo moje opatryw ały” 19. Wryznania takie poczyniło wielu polskich pisarzy ro ­ m antycznych o pochodzeniu drobnoszlacheckim. Mickiewicz, k tó ry spędził dzieciństwo wśród ludu „w Utewskich wioskach i zaścian­ kach ” . Zaleski, oddany jako dziecko na naukę i wychowanie do wiejskiego znachora. Jeż (Miłkowski), któ ry — jak sam wyznaje we wspomnieniach — gdyby nie opieka nauczycieli, „wykiero- wałby się” na ludowego n arrato ra. W rażenia wyniesione z tego wczesnego zbliżenia — najczęściej z ludowymi bajarzam i — zacho­ wywali owi pisarze w pamięci przez wiele lat. Tak już kształtow ał się kanon życiorysu bohatera epoki, znajdując naw et literackie poświadczenie w Kordianie czy Konradzie Wallenrodzie.

W biografii Berwińskiego w ystępuje silnie jeszcze nowy m o­ m ent: opozycja wobec ty p u ówczesnego wychowania szkolnego, upatrującego tradycyjnie najwyższy wzór k u ltu ry w starożytności greckiej i rzymskiej. W ychowanie takie leżało u podstaw edukacji dzieci szlacheckich; wieńczyć je zaś miał — nie stojący bynajm niej w sprzeczności z jego kosmopolitycznie rozum ianym i ideałam i — salonowy polor francuski. J a k świadczy poeta, utw ory oparte o lu ­

18 Studia o gusłach, czarach, zabobonach i przesądach ludowych, Poznań 1862, t. I, Wstęp, s. X . (Jest to przedruk pod zm ienionym tytu łem Studiów

o literaturze ludowej z r. 1854).

i* P rzy p isk i do Bogunhi na Gople, cyt. wg II tom u Wyboru pism w oprać. E. C z e k a ls k ie g o , s. 143.

(11)

734 M ARIA JA N IO N

dową tem atykę wielkopolską „nieraz myśl m oją wyprowadzały z zamglonego świata Eneidy, nieraz mnie porywały spośrodka b i­ tew i szczęku oręża Ilia d y, a przenosiły n a ojczyste, okwiecone łany albo sadzały przy spokojnym kominie, gdzie nowe światy, ani Grekom, ani Rzym ianom nie znane, odkrywałem. Nauczy ciele moi przyganiali mi nieraz, a mnie dusza rosła po swojemu” 20. Było to na pewno poszukiwanie własnych, narodowych bohaterów dzie­ cinnych zabaw, młodzieńczych fantazji. „Czujna baczność m a t­ czyna” nie mogła zahamować rozwoju tych wyobrażeń u dziecka, które chowało się „na wsi, w bezpośredniej i bhskiej styczności z ludem ” 21.

Szkoła w Lesznie, do której trafił praw dopodobnie w r. 1830 jedenastoletni chłopiec, mogła podtrzym yw ać — w okresie jego większej dojrzałości umysłowej — owe zainteresowania ze względu na postać nauczyciela, współzałożyciela i w spółredaktora P r z y ­ j a c i e l a L u d u , J a n a Poplińskiego. Pismo to przez cały okres swego istnienia (1834—1849) wychodziło w Lesznie i nie mogło nie kształ­ tow ać — chociażby ze względu na żywy udział i współpracownictwo w* nim nauczy cieli i uczniów — atm osfery szkoły.

W połowie r. 1834 22 Berwiński na rok lub półtora porzucił szkołę (kilkakrotne takie posunięcia zjednały m u u nieprzychylnych bio­ grafów miano „nieuka” , „am ato ra” , „w archoła” itp.) i zajmował się — jak świadczy żartobliw y list, przytoczony prawdopodobnie przez Bronikowskiego w Przyczynku do życiorysu23 — trochę n au ­ czaniem w domach szlacheckich, trochę „zawodem gospodarskim” — jakim ś praktykow aniem „ekonom skim” u szwagra lub ojca, adm i­ nistra to ra m ajątku. Guwernerka u „Jejm ość D obrodziejki” i edu­ kowanie „cieląt” obrzydziły mu ostatecznie domy wielkoszlachec- kie. Ale i zetknięcie się bezpośrednie z chłopami-najemnikami, i to w charakterze „brązowej lalki” , dozorcy „zaciężnych” , pilnują­ cego ich każdego ruchu, nie mogło przynieść zadowolenia. N ajw aż­ niejszą rolę odegrał tu prawdopodobnie m om ent nadzorowania

20 P rzypiski, l. cit., 21 Studia o gusłach, l. cit.

22 D a ty i dane biograficzne czerpię z Rodowodu poetyckiego Ryszarda Ber­

wińskiego T. T e r l e c k i e g o oraz z Czasów szkolnych Ryszarda Berwińskiego

Z. K a s p r z y c k i e j - S t r a u c h o w e j (Z ie m ia L e s z c z y ń s k a , 1933).

28 Przyczynek do życiorysu śp. Wincentego Ryszarda Berwińskiego, D z i e n ­ n ik P o z n a ń s k i , 1880, nr 34.

(12)

Z NARODOW EJ PIELG RZYM K I 735

chłopów w imieniu właściciela, narzuconej klasowej wrogości w sto­ sunku do nich.

Po krótkim pobycie w Poznaniu, spędzonym na lekturze w B i­ bliotece Raczyńskich, Berwiński w drugiej połowie r. 1835 lub pierwszej połowie 1836 wraca do szkoły w Lesznie. We wrześniu 1836 r. debiutuje w P r z y j a c i e l u L u d u Kępą Zaniem yską, opi­ sem wyspy, k tó ra ,,za starunkiem ” Edw arda hr. Raczyńskiego „prawdziwie rom antyczną przybrała postać” 24. Odległy p a tro n a t ideowy Raczyńskiego, a bliższy Poplińskiego, jest — wydaje się — zupełnie oczywisty w w ypadku tego artykuliku.

Pierwszy zamieszczony w P r z y j a c i e l u L u d u zapis folklory­ styczny Berwińskiego ukazał się w r. 1837. W tym że roku Berw iń­ ski po raz drugi opuszcza gim nazjum w Lesznie; egzamin dojrzało­ ści składa we Wrocławiu i w tutejszym uniwersytecie przebyw a do r. 1840. Prawdopodobnie latem 1838 odbywa swoją „narodow ą pielgrzymkę” , tym razem już częściowo pod p atronatem K azi­ mierza W ładysława Wójcickiego.

L ata 1839—1840 to okres dojrzewania i przełomu w życiu B er­ wińskiego. Zewnętrznie zostaje on zasygnalizowany przez odejście od P r z y j a c i e l a L u d u i publikację I tom u Powieści wielkopolskich z Bogunką na Gople. Przełom ten wiąże się niewątpliwie z nasileniem walki politycznej w Wielkopolsce u schyłku trzeciego dziesiątka i na początku czwartego X IX w., a także — jeśh idzie o fak ty do­ tyczące bezpośrednio Berwińskiego — z nawiązaniem k o n ta k tu z W a­ lerym Breańskim, emisariuszem Towarzystwa Demokratycznego Polskiego, oraz wyrwaniem się T y g o d n i k a L i t e r a c k i e g o Woy- kowskich spod p atro n a tu ludzi z grupy P r z y j a c i e l a L u d u .

W kręgu ideowo-artystycznym wczesnego pisarstw a Berw iń­ skiego w latach 1836—1839 najważniejsze dla badacza zjawiska to ideologia i działalność P r z y j a c i e l a L u d u oraz ówczesne zbie­ ractw o folklorystyczne, z najbardziej typow ym jego przejawem —

Klechdami Kazim ierza W ładysława Wójcickiego — na czele.

4

Czy miała rację Ju lia W oykowska dodając w r. 1842 do ch arak ­ terystyki P r z y j a c i e l a L u d u —jako pisma, „które zam iast dawać przedm ioty ludu dotyczące, praw i m u tylko stare historie etc., b a ­

24 B ..., K ę p a Zaniemyska, P r z y j a c i e l L u d u , nr 12 z dnia 24 września 1836.

(13)

736 MARIA J ANIO N

jeczne lub niebajeczne, nie m ające żadnego związku z jego życiem” — następujący przypisek: „A to z polecenia m agnatów ” 25? Zaplecze finansowe i ideowe oparcie P r z y j a c i e l a L u d u były wówczas w Poznaniu tajem nicą publiczną. W dalszym toku swego artykułu W oykowska odważnie podaw ała do wiadomości nazwisko m agnata, łaskawego mecenasa k u ltu ry i „przyjaciela ^ ludu” :

Cała przeszłość Ludu jest tu [w czasopiśm ie P r z y j a c i e l L u d u ; przypisek mój — M. J .] w kaplicach, podróżach itd.; cała obecność w su ­ chych biografiach i pochwałach hr. Raczyńskiego; cała przyszłość w prze- drukach[ .. .] . Smutne tw e przeznaczenie, biedny Ludu, jeżelibyś nie miał lepszych przyjaciół!26

Żeby jednak oddać pełną sprawiedliwość pismu, trzeba cofnąć się od opinii Woykowskiej do la t 1839—1840. Stanow ią one prze­ łom i dla P r z y j a c i e l a L u d u . Od chwili zaostrzenia się walki politycznej w Poznańskiem , pismo — pod redakcją totumfackiego i bibliotekarza Baczyńskiego, Józefa Łukaszewicza — staje się jednym z filarów reakcji wielkopolskiej. W dobie przedwiośnia lat 1846 — 1848 zostaje stanowczo odrzucona stara dewiza redaktorów z drugiego pięciolecia la t trzydziestych: „Pismo polityce i religij­ nym sporom zupełnie obce” 27. P r z y j a c i e l L u d u staje w tedy obok O r ę d o w n i k a « N a u k o w e g o w pierwszym szeregu pism p ro ­ w adzących zaciekłą nagonkę przeciwko działaczom dem okratycz­ nym , pieniących się w starciach polemicznych — do czego miał

specjalnie „żółciowy ta le n t” Łukaszewicz — przede wszystkim

z T y g o d n i k i e m L i t e r a c k i m . Takiego P r z y j a c i e l a L u d u charakteryzow ała aktualnie Woykowska.

P rzed rokiem 1840 pismo wyglądało w dużej mierze inaczej. D ostrzegała to także Woykowska stwierdzając: „...daw niej prze­ m knęła się jeszcze często pow iastka gminna, z sercem czystym , z duszą prostą...” 28 Chociaż bowiem pismo rozwijało się przy w spar­ ciu Baczyńskiego, to jednak jego trw anie na pozycjach burżuazyj- nej prawicy — przed nowym politycznym rozwarstwieniem się Wielkopolski na przełomie trzeciego i czwartego dziesięciolecia X IX w. — pozwalało mu na przeprowadzenie pewnych, zupełnie po­ żytecznych akcji. Były to właśnie la ta aktyw nej współpracy w p i­

26 Przegląd pism. P ism a periodyczne, wychodzące w W. Polsce (przez Julię W o y k o w s k ą ) , T y g o d n i k L i t e r a c k i , nr 50 z 12 grudnia 1842.

26 l. cit.

27 P r z y j a c i e l L u d u , nr 1 z 2 lipca 1834. 28 Przegląd pism, l. cit.

(14)

Z N ARO DO W EJ PIELG RZYM K I 737

śmie E yszarda Berwińskiego. Pozostawało ono wówczas pod fak ­ tyczną redakcją J a n a Poplińskiego, k tó ry um arł w r. 1839.

Arab i wielbłąd, P an Twardowski, Połów wielorybów, Perska artyleria, Chrześcijaństwo oraz inform acje w rodzaju: „K olor mum ii

jest brunatny, dużo do toruńskiego piernika podobny...” — oto jakie wiadomości zapełniały łam y pierwszych roczników P r z y j a ­ c i e l a L u d u , k tó ry reklamował się w podtytule jako T y g o d n i k P o t r z e b n y c h i P o ż y t e c z n y c h W i a d o m o ś c i . Bedaktorów nie peszyła zabawna przypadkowość zestawionych wiadomości, śmiesz­ na naiwność wielu pseudonaukowych informacji. Pismo nosiło cha­ rak ter skrótowej encyklopedii czasu, zresztą z przewagą wiadomości 0 historycznych zabytkach polskich i obcych, chociaż nie brakło w nim pasjonujących spostrzeżeń na te m at Balon czyli okręt napo­

wietrzny, które trąciły nowinkam i burżuazyjnego świata technicz­

nego postępu. Za la t kilka, w r. 1841, K arol Libelt, jeden z bardzo świadomych ideologów burżuazyjnych w ty m okresie, stworzy całą teorię „pism a czasowego” o charakterze encyklopedycznym na ty m etapie rozwoju gospodarczego i umysłowego Polski. Porów nując obrót czasopism do wielkiego przedsiębiorstwa handlowego, a same czasopisma do „obszernych bazarów, gdzie znajdujesz i zagraniczne, 1 swojskie tow ary, i żelazo, i kw iaty, przedm ioty wielkiej i małej w artości” , stwierdzał, że taki ich charakter odpowiada w pełni za­ interesowaniom współczesnego czytelnika. „Encyklopedyczność n a j­ więcej postępowi odpow iada” 29. Zasadą tą, choć może nie ta k jasno teoretycznie uświadomioną, kierowali się z pewnością redaktorzy P r z y j a c i e l a L u d u .

Wśród zam ętu drobnych, z czasem jednak coraz staranniej do­

bieranych wiadomostek, potrafił P r z y j a c i e l L u d u w swoim

pierwszym okresie przeprowadzić konsekwentnie dwie akcje k u ltu ­ ralne. Jed n a z nich dotyczyła popularyzacji k u ltu ry Oświecenia i znajdowała się na linii burżuazyjnych tendencji pisma. D ruga obejmowała planową, pionierską akcję zbierania podań, przysłów, pieśni i opowieści ludowych. Zasługi czasopisma w ty m zakresie są olbrzymie. Gdzie biły źródła polityczne ta k zasadniczych zaintere­ sowań leszczyńskiego tygodnika dla k u ltu ry ludowej ?

U stawa z roku 1823, k tó ra zdecydowanie pchnęła Wielkopol- skę na drogę pruskiej kapitalizacji, słusznie została nazwana

„ku-îe K. L i b e l t , O kierunku p ism czasowych, T y g o d n i k L i t e r a c k i , nr 7 z 15 lutego, i nr 8 z 22 lutego 1841.

(15)

738 M ARIA JANIO N

łącką reformą rolną, przeprowadzoną przez junkrów jako klasę rządzącą” 30. Stworzyła ona podstaw y rozwojowe dla silnej ideolo­ gii zjednoczonego obozu obszarniczo-burżuazyjnego. H asła „orga- niczników” poznańskich spotkały się z ostrą odprawą ze strony lewego skrzydła demokracji. Dembowski pisał o nicłi: „...sądzę, że wznieść można rolnictwo, a z nim wolność i oświatę, lepszym n a ­ wozem lub założeniem fabryki cukru...” 31. Berwiński zaś ironizował szyderczo:

Gdzie bowiem idzie o ż y c ie ,

Tam h a n d e l trzeba budzić z letargu3*.

Obozowi „organiczników” przewodzili: K arol Marcinkowski i E d ­ ward hr. Raczyński, reprezentując obydwie zjednoczone trw ałym sojuszem klasy. Sojusz ów miał charakter zdecydowanie konserw a­ tyw ny — nikłe z n atu ry elementy dem okratyczne, forsowane przez Marcinkowskiego, ginęły w nim bez reszty — oraz ugodowy poli­ tycznie wobec zaborcy pruskiego. „Burżuazyjność” „organiczni­ ków ” poznańskich, usiłujących wszystkie klasy społeczne zaprząc zgodnie do procesu powolnej kapitalizacji na drodze pruskiej, w a­ runkow ała ich „życzliwe zainteresowanie“ dla mas ludowych, które usiłowah pociągnąć frazesem solidarystycznym. Zainteresowanie ich skupiało się głównie na chłopie bogatym , k tó ry wyszedł wzmoc­ niony z reform r. 1823. Ale poza nim istniała m asa tych, o których jeszcze w wiele la t później napisze Engels: „F aktyczna półpań- szczyzna robotników rolnych na wschód od Ł aby jest najw ażniej­ szą podstaw ą panowania junkrów pruskich” 33. Stanowili oni za­ razem potężną siłę zagrażającą egzystencji polskich i pruskich obszar­ ników. Istnienie tego wielkiego rezerwuaru p roletariatu rolnego, „stanowiącego prawdopodobnie około dwóch trzecich ludności w iej­ skiej” 34, decydowało o rozwoju ruchów plebejskich i kształtow aniu się polskiej ideologii rewolucyjno-demokratycznej właśnie w Wiel- kopolsce. № e mogło ono także pozostać bez wpływu i na

„organicz-30 W. J a k ó b c z y k Uwłaszczenie chłopów w Wielkopolsce w X I X w.,

Warszawa 1951, s. 15.

31 Piśmiennictwo polskie w zarysie, skreślił E. D ., Poznań 1845, s. 347. 32 Poezye R. W. B e r w iń s k ie g o , cz. I, Poznań 1844, Don Ju an Pozn ań ­

ski, s. 82.

33 F. E n g e l s , Kwestia chłopska we Francji i w Niemczech, W arszawa 1949, s. 39.

(16)

Z N ARO DO W EJ PIELG RZYM K I 739

nikowski” obóz burżuazyjny, k tóry z jednej strony coraz jaśniej rozumiał polityczną konieczność zaostrzenia wałki z siłami rewolu­ cji, z drugiej jednak strony — szczególnie przed r. 1840 — pozosta­ wał pod wpływem przedostających się na łamy jego pism, mimo tendencji ideologów, pewnych elementów „dołowej” , plebejskiej k u ltu ry ludowej.

W takiej sytuacji, już w r. 1835, tj. po roku istnienia, P r z y j a c i e l L u d u zamieścił wezwanie skierowane do „każdego, kom u tylko własne rzeczy są mile, do zbierania przysłów, piosnek i pow iastek gminnych pomiędzy ludem ” , żądając dalej „ w i e r n e g o w ylania tego n a papier, co lud ta k święcie w pamięci przechowuje” 35, bez specjalnej selekcji i własnej Uterackiej styhzacji. Tak sformułowane postulaty mogły sprzyjać przenikaniu na łam y pisma — przy wzglę­ dnie liberalnym stanowisku redakcji — dem okratycznych elemen­ tów k u ltu ry półproletariackich w arstw wsi. I ta k się istotnie po trosze sprawy ułężyły. Ja k b y pragnąc z góry zapobiec możliwym szkodom płynącym z takiego liberalizmu, redakcja m ontowała sobie praw i­ cowy sztab dyletanckich zbieraczy, dziedziców i księży, tj. tych, których — zdaniem P r z y j a c i e l a L u d u — „O patrzność w bliż­ szym z ludem postaw iła stosunku” 36. Eadzono im, aby z nudów po kolacji nie grali w karty , ale usiłowali zapisać usłyszane — za­ pewne od wezwanego przed pańskie oblicze chłopa — podania i pieśni ludowe.

Jed n ak poza ty m głównym nurtem propagandy P r z y j a c i e l a L u d u wypływa n a jego łam ach nowa forma zbieractwa, sprzyjająca bezpośredniemu zetknięciu się z różnorodnym i przejawam i życia ludu, osobistemu poznaniu jego spraw, forma „narodowej pielgrzym ki” uprawianej głównie przez entuzjastyczną młodzież. W yniki owych „pielgrzym ek” , lewego nurtu zbieractwa, nie dały długo na siebie czekać. Przed zgorszonymi oczyma szlacheckich czytelników jawiła się np. ta k a piosneczka:

Ja W ielkopolan, da dana, Ja W ielkopolan,

Nie będę ja czapki zdejm ał D o pańskich kolan, da dana, D o pańskich kolan37.

36 Do czytelników, P r z y j a c i e l L u d u , nr 18 z 31 października 1835. 36 Madejowe łoże (Powieść gminna), P r z y j a c i e l L u d u , nr 3 z 18 lipca 1835. 37 Piosnki gminne, P r z y j a c i e l L u d u , nr 50 z 11 czerwca 1836.

(17)

740 M ARIA J ANIO N

Albo sm utne zawodzenie wyrobnicy:

Oj, uboga ja sieroteczka, Nie mam korali, korali; Moja m atka wyrobnica, N ie sieje roli, da, roli*8.

Nie brakło także ciętej ludowej satyry na „rugi” (zaczynającej się od słów: „Oj wygrał nasz pan, wygrał, W szystkich chłopków ze wsi wygnał” 39) czy też zjadliwych wypadów przeciwko ekono­ mom dworskim. Plon zbieractwa w postaci zanotowanych przeja­ wów klasowego i bojowo antyobszarniczego n u rtu ku ltu ry ludowej musiał poważnie zaniepokoić redakcję, toteż usiłowała ona zatopić go łzawym solidaryzmem, dokum entam i pokory i rzekomej miłości chłopa do obszarnika. Z czasem zaś w ogóle zrezygnowała z publi­ kow ania zapisów tego rodzaju.

Ale i ze strony obszarników, głównych odbiorców czasopisma, sprawa nie minęła bez echa. W r. 1839 rozpoczęła się w P r z y j a c i e l u L u d u niezwykle interesująca dyskusja na ten tem at, w k tórą włączył się także młody Berwiński.

Gawędzcy (takim pseudonimem podpisał się pilny czytelnik P r z y j a c i e l a L u d u ) zaatakow ali przede wszystkim drukowane w czasopiśmie „gadki gm inne” . Było to gniewne oskarżenie zaw ar­ tej w nich moralności ludowej o „chytrość, podstęp, nienawiść itp. w ady” . „A gdzież poczciwość? — zapytyw ał przerażony Gawędzki — bez której rozum, do wybiegów użyty, jest tylko rozumem wil­ czym, to jest narzędziem do łupieży i bezprawiów pom ocnym ?” 40 Takie cechy i ich moralne konsekwencje w ypatrzyły oczy zagrożo­ nych ciemiężycieli w poczciwych opowieściach gm innych: O starym

wilku i o lisku filucie oraz o W ilku i skowronku (bo do nich, jak

można wnosić z aluzji tekstu, odnoszą się głównie w ypady korespon­ denta). Przerażała ich przenikliwa mądrość i niedościgniona prze­ biegłość bohaterów ludowych opowieści; gniewały — ich trium fy n ad złem, ich zwycięstwa w najtrudniejszych sytuacjach. Gawędzcy bali się autentycznych zapisów folklorystycznych, bo ukazywały one te cechy ludu, które były w walce klasowej dla obszarnictwa niebezpieczne, naw et jeśli to był tylko bierny a nieustępliwy opór

38 Pio snki gminne. P r z y j a c i e l L u d u , nr 47 z 30 maja 1837. 39 P r z y j a c i e l L u d u , nr 18 z 5 listopada 1836.

40 G a w ę d z k i o d K a r p a t ó w , Moje widzi mi się, P r z y j a c i e l L u d u , nr 36 z 9 marca 1839.

(18)

Z NARO DO W EJ PIELG RZYM K I 741

chłopstwa wobec dworu. Tak trzeźwo oceniali rzeczywistość potom ­ kowie autora piętnastowiecznej Satyry na leniwych chłopów.

Ciekawe, że Berwiński^nie przeszedł obojętnie wobec tego wy­ buchu złego hum oru „dziedziców” : zareagował nań w przypisku do swej „gawędy wielkopolskiej” pt. Chłop i diabeł. Bardzo charak­ terystyczny jednak — zarówno dla stosunków redakcyjnych, jak i dla pozycji ideowych młodego Berwińskiego — jest tok polemiki. Na najistotniejszy zarzut Gawędzkiego — mianowicie na oskarżenie ludu o „rozum wilczy” — Berwiński nie odpowiada; został on sfor­ mułowany przecież w sposób niezmiernie drastyczny z pu n k tu wi­ dzenia klasowych pojęć szlachty. Swoją niechęć do konserw atyw ­ nego szlachciury wyładowuje Berwiński w ostrej odpowiedzi na zarzut, którego jednak Gawędzki bynajm niej w prost nie sformuło­ wał, tj. że zapisy ludowe są „wymysłami ich m niem anych zbieraczy” . Z całą pasją piętnuje Berwiński rzekomą insynuację jako „lekko­

myślność, lekceważenie narodowych świętości” 41. W tej walce

o autentyczność ludowej gadki trzeba umieć dosłuchać się pełnej ap robaty dla słuszności i praw dy klasowej moralności ludu.

5

W r. 1837 rozpoczęły swój trium falny pochód Klechdy, Staro­

żytne podania i powieści ludu polskiego i R u si Kazim ierza W łady­

sława Wójcickiego. N a tle dotychczasowych licznych pubhkacji pieśni ludowych z różnych dzielnic kraju, był to jeden z pierw ­

szych zbiorów prozaicznej twórczości ludu. Powodzenie Klechd

przybrało olbrzymie rozmiary.

W ójcicki sw ym i Klechdami — pisał recenzent T y g o d n i k a L i t e r a c ­ k ie g o w r. 1838 — trafił do serca narodu. Lud nasz z sw ym i w yobraże­ niami jest jeszcze tym zwierciadłem, w którym siebie sam ych, jakim i byliśm y od wieków, przejrzeć m ożem y; w nim widzim y jeszcze, coraz dalej przed ośw iatą i cudzoziem szczyzną uciekający cień prawdziwej narodowo­ ści, bo tam żyje ona rzeczywiście, w nas tylko w' idei42.

Nic dziwnego zatem , że nie było niemal w k raju twórcy, który by nie zadokum entow ał swojego uznania lub swojej opozycji wobec

Klechd. I chociaż późniejsi badacze-specjaliści (Chlebowski,

By-41 Przypisek do Chłopa i diabla, P r z y j a c i e l L u d u , nr 33 z 15 lutego 1840. 42 J. J., Klechdy Wójcickiego, T y g o d n i k L i t e r a c k i , nr 26 z 24 września 1838.

(19)

742 MARIA J A N IO N

stroń) odmówili zbiorom Wójcickiego wszelkiej wartości naukowej, a naw et literackiej (na co znów nie można się łatwo zgodzić), to aktualne znaczenie Klechd dla lite r a c k ie j życia epoki na przełomie trzeciego i czwartego dziesięciolecia X IX w. powinno być w pełni docenione. Wójcicki bowiem swoimi „starożytnym i podaniam i i po­ wieściami” ożywił jak b y nową, m łodą szkołę zbieraczy „gm innych opowieści” spod znaku Zoriana Dołęgi Chodakowskiego i lwowskiej Zi e wo n i i .

I młody Berwiński zadokum entow ał swoją z nią łączność. Cho­ ciaż zatem rozpoczął swoje zbieractwo w r. 1836, a więc jeszcze przed publikacją Klechd, to ich pojawienie się — jak sam wyznaje — „rozjaśniło tę drogę, k tó rą przeczuwałem” 43. Mimo wyraźnych zmian w opiniach Berwińskiego z różnych okresów jego twórczości na te m at Klechd, ich przełomowe znaczenie dla jego koncepcji ku l­ tu ry ludowej nie było nigdy przez poetę zaprzeczone.

Czy słusznie u ta rł się w historii pogląd, że Klechdy Wójcickiego

to publikacja typowro „rom antyczna” ? Niewątpliwie tak, jeśli

w ty m w ypadku „rom antyczność” to brak jakiejkolwiek koncepcji naukowo-etnograficznej, a naw et — mimo pozorów — zupełna dla niej obojętność, dążenie do historiozoficznej „głębi” rozważań na te m at ducha narodowego, pewna — chociaż stosunkowo dość nikła — styhzacja literacka, której Kraszewski — niezbyt może słu­ sznie — zarzucił „wymuszoną nadętość” 44. A więc przede wszystkim

— już w założeniu — nie tyle naukowe badanie k u ltu ry ludowej, ile filozoficzne zgłębianie na jej podstaw ie duchowej historii narodu, któ ra dla zbieraczy tego ty p u sprowadzała się głównie do dziej ów starożytnej Słowiańszczyzny.

Ten kierunek dociekań zapoczątkował Zorian Dołęga Choda­ kowski i jego też Wójcicki uważał za swego ojca duchowego. To Chodakowski pisał o chacie chłopskiej: „Tam , w dymie wznoszącym się nad głowami, snują się jeszcze stare obrzędy, nucą się dawne śpiewy i wśród pląsów prostoty odzyw ają się imiona bogów' zapom ­ nianych” 45. Przekonanie o tym , że w każdej opowieści lub pieśni ludowej k ry ją się rysy, wspomnienia dawnej przeszłości Słowiań­ szczyzny pogańskiej, nurtowało niem al wszystkich rom antycznych

43 P rzy pisy do Bogunki, s. 144.

44 Studia literackie przez J. I. K r a s z e w s k ie g o , W ilno 1842, s. 97. 45 Z. D . C h o d a k o w s k ie g o O Sławiańszczyźnie przed chrześcijaństwem, Kraków 1836, s. 9.

(20)

Z NARODOW EJ PIELG RZYM K I

743

zbieraczy folkloru po Chodakowskim. Dziedzictwo tego „męża, co — jak pisał Dembowski — zbłąkany wśród mogił, stał się ju ­ trzenką piśmienności naszej” 46, pieczołowicie, z całą świadomością podjęła lwowska Z ie w o n ia między rokiem 1834 a 1839. Młodość Wójcickiego ukształtow ała ta właśnie grupa ideologiczna. Znał jej publikacje zapewne i młody Berwiński; świadczyć o tym może późna aluzja do „powieści, w których bohaterem bywał zwykle Choda­ kowski, co zawsze prym odnosił nad wychowanymi po salonach m azgajam i” 47, odnosząca się zapewne do utworów Siemieńskiego i Magnuszewskiego. W Z ie w o n ii istotnie na każdej niem al stronie gloryfikowano Chodakowskiego, wystylizowanego — co bardzo cha­ rakterystyczne — na zaciętego wroga szlachty i kosmopolitycznej cudzoziemszczyzny, burzącego wszelkie kanony poetyckie epoki; pow tarzano stale jego wyznanie w iary: „Między ludem cnota mie­ szka; między ludem poezja m ieszka!” 48.

Tak specyficznie zakrojone zainteresowanie dla k u ltu ry ludowej wśród wymienionych zbieraczy narzucało specjalną interpretację jej treści, interpretację, k tó rą szczególnie obszernie zastosował Wójcicki w swoich pseudonaukowych przypisach do Klechd. Zrozumiałe, że nie był to n u rt jednolity i że podlegał takiem u samemu rozw arst­

wieniu, jak całe ówczesne słowianofilstwo. „Szkołę” Chodakow­

skiego, a na pewno niektóre jej przejawy, jak przede wszystkim Z ie w o n ię , umieścić należy na postępowym skrzydle tego prądu, chociaż i tu niezwykle często przenikały tendencje reakcyjne. W epoce kształtow ania się burżuazyjnego narodu polskiego poszu­ kiwanie „prawdziwego piętna rodzinno-słowiańskiego ducha” 49 było wyrazem charakterystycznego dla rom antyzm u sięgania do począt­ ków narodowości. T ak też było tó wówczas teoretycznie formuło­ wane, jak świadczą chociażby zacytowane fragm enty wypowiedzi recenzenta T y g o d n i k a L i te r a c k ie g o .

Prześledźmy na razie bardzo pobieżnie ów tru d n y do rozwikłania splot postępu i reakcji, ta k charakterystyczny dla lewego odłamu

polskiego słowianofilstwa romantycznego. U topia społeczna nie­

których przedstawicieli „szkoły” Chodakowskiego sięgała do wspól­

46 Zorijan Dołęga, Chodakowski, czyli (właściwie) A dam Czarnocki (W spom ­

nienie), P r z e g l ą d N a u k o w y , 1842, nr 26.

47 S tudia o gusłach, s. X .

48 Z orijan Dołęga Chodakowski, l. cit., M yśl z r. 1816.

49 Klechdy. Starożytne podania i powieści ludu polskiego i Rusi, zebrał i spisał K. W, W ó j c ic k i , Warszawa 1837, t. I, s. 47.

(21)

744 M ARIA J ANION

noty pierw otnej, do okresu „swobody ludu” , jako do ideału życia społecznego dla współczesności. K ryły się tu w sposób skompliko­ w any elem enty m arzenia o lepszej przyszłości, powiązane z jedno­ czesnym cofaniem się w odległą, idealizowaną przeszłość, co nie mogło nie obciążać k o nta postępu owych ideologów. Sięganie do pogańskiej, „przedchrześcijańskiej” Słowiańszczyzny łączyło się z opozycją wobec przyniesionej przez Kościół katolicki kosmopoli­ tycznej oświaty łacińskiej, ham ującej swobodny rozwój języka n a ­ rodowego. Wrogość wobec kosmopolityzm u kościoła i jego po- pleczniczki, arystokracji, nienawiść do burżuazyjnej k u ltu ry za­ chodnio-europejskiej, przekształcała się niekiedy w niechęć do oś­ w iaty w ogóle (co ta k nieubłaganie krytykow ał Bieliński u „słowiano- filów” rosyjskich), w dążenie do izolowania ludu, „ducha narodo­ wego, czystego, bo nie skalanego wpływem cudzego” 50, od wpływów nauki, od konsekwencji wykształcenia. N urtow ały także, naw et postępow y odłam słowianofilstwa, tendencje ugodowości politycznej wobec caratu. Trzeba zatem w ty m prądzie ideologicznym spe­ cjalnie ostrożnie i precyzyjnie oddzielać od siebie elem enty postępu i reakcji.

Z takich tendencji epoki wyrosły Klechdy Wójcickiego, chociaż oczywiście nie wyraziły ich wszystkich w pełni. W ójcicki był —• trzeba to uczciwie przyznać — zbieraczem dość powierzchownym, pozbawionym zupełnie tej żarliwości poszukiwań społecznych, jaka cechowała np. ludzi grupy Z ie w o n ii. Zamieszczone w Klechdach „powieści gm inne” nie wykazywały — bo zresztą nie bardzo mogły wykazać — wymarzonych przez zbieraczy śladów pogańsko-słowiań- skiego rodowodu. Trzeba było zatem doczepiać deklaratyw ne sfor­ mułowania, które zapełniły wst^p i obszerny kom entarz do poszcze­ gólnych k opowieści. W nich też powierzchownie zadokum entował Wójcicki swój związek ze „szkołą” Chodakowskiego.

To, co staliowić może dziś — i stanowiło zapewne niegdyś — najistotniejszą wartość Klechd, to trzon publikacji: zbiór autentycz­ nych, choć nierzadko zniekształconych przez stylizację autorską ga­ dek ludowych, ilustrujących przede wszystkim wielkość i piękno mo­ ralności ludowej. J a k wskazują współczesne recenzje książki, czytel­ nicy ze specjalnym zainteresowaniem śledzili tę właśnie zawartość

Klechd', z dużą wrażliwością i specjalnym wyczuleniem na proble­

50 K. W. W ó j c ic k i , O 'pieśniach polskiego ludu, Z ie w o n ia . N o w o - r o c z n ik w ydan y przez A ugustyna B i e l o w s k i e g o , Lwów 1834, s. 64.

(22)

Z NARO DO W EJ PIELG RZYM K I 745

m atykę m oralną przyjm ował ją Berwiński, jak świadczy o ty m tek st

Listów z narodowej 'pielgrzymki.

Pierwsza zamieszczona w zbiorze opowieść pt. Powietrze ukazy­ wała bohaterstwo chłopa, któ ry — aby uratow ać od zagłady swoją rodzinną wioskę — usiłował utopić w rzece widmo pomoru i sam zatonął. Widmo, przerażone jego odwagą, uciekło „w lasy, na góry” . Tak „ochronił od pomoru i od klęski ruską ziemię” 51. Było to sięganie do źródeł człowieczeństwa, egzemplifikacja bezkom prom i­ sowych nakazów etyki ludowej, pełnej bohaterstw a i poświęcenia. W innych „klechdach” występowała nieubłagana k ry ty k a bogactwa i pieniądza, które uniemożliwiają człowiekowi stosowanie w życiu szlachetności i dobroci (Pieczary w Czarnej Górze, Szklana góra). Z całą siłą przem awiał z nich żywiołowy egalitaryzm plebejski. W jednej z opowieści przechowała się z przenikliwością ludowej satyry zarysowana sylwetka bogacza, któ ry „żytem z lichwą k u p ­ czył, robotnikom zarobek umniejszał, sługom płacy nie dawał, wdo­ wom i sierotom należytości nie wracał, pieniądze na fan ty rozdawał, a przy tym dzieci nie m iał” 52.

W Klechdach Wójcickiego oczywiście nie wrszystkie opowieści miały omówiony wyżej charakter. Wiele z nich bajało po p rostu o zmorach, wilkołakach, upiorach itp., niekiedy stanowiąc dowód śmiałości i rozm achu ludowej fantazji, niekiedy zaś w yrażając po­ średnio elementy zacofania pańszczyźnianego chłopa. Największą zasługą Wójcickiego było to, że nie poddał się teoriom sło w iano- filów, petryfikującym kulturę ludową na jej rzekomo starosłow iań­ skim szczeblu rozwoju, ale przedstawił ją, zgodnie z faktycznym stanem rzeczy, w rozwoju i aktualnym wyglądzie historycznym .

J a k daleko posunął W ójcicki własną obróbkę stylistyczną m a­ teriału folklorystycznego? Opinie współczesnych na ten tem at były podzielone. T y g o d n i k L i t e r a c k i twierdził: „Trudno naw et roz­ poznać, czy Wójcicki rzeczywiście naturalnie jak lud te baśni opo­ wiada, czy też on sztuką sztukę pokonywrując, naturalność tę n a ­ śladował” 53. Kraszewski natom iast pisał o „stylu dziwnym, nie­ właściwym z rytm ow ą formą, której nic nie usprawiedliwia”54, za­ rzucał Klechdom nienaturalność. Można by mnożyć jeszcze takie p ary

81 Klechdy, s. 53. 62 Klechdy, s. 121.

88 J. J., Klechdy Wójcickiego, l. cit. 84 Studia literackie, l. cit.

(23)

746 M ARIA JA N IO N

antagonistycznyeh poglądów. Dwudziestowieczni badacze-specjaliści orzekli, że Wójcicki podawał swoje opowieści ,,nie w wiernej tra n ­ skrypcji z ust bajarzy ludowych, lecz w obrobieniu i stylizacji zbie­ racza nie troszczącego się o ścisłość” 55. Je st to n a pewno pogląd w ogólności słuszny, trzeba tylko koniecznie zaznaczyć, że główny zrąb tem atyczny przytoczonych opowieści ludowych pozostawał nie­ naruszony, natom iast stylizacyjne dodatki polegały głównie na za­ tarciu specyficzności ludowego języka potocznego i na zastąpieniu go gładką literacką polszczyzną, a także na „uzupełnianiu” opowieści konwencjonalnymi elem entam i „literackiej” scenerii. Ten ty p styli­ zacji był ówcześnie ogólnie przyjęty i wiązał się wyraźnie z nie­ naukow ym podejściem do k u ltu ry ludowej, z próbam i jej litera- ryzowanego „upiększania” , znajdującego się na linii prób wciąg­ nięcia w ten sposób m ateriałów folklorystycznych do literatury pięknej. Słuszność tej drogi oczywiście podlega dyskusji. Jeśli zaś idzie o rytm izow anie niektórych fragm entów prozy ludowej, za­ mieszczonej w Klechdach, to Baliński współcześnie świadczy, że słyszał je także u autentycznych narratorów ludow ych56. D la­ tego też nie można odmawiać wszelkiej wartości Klechdom, tym bardziej że w większości wypadków przekazały one dość wiernie treść „opowieści gm innej” , a niekiedy naw et charakterystyczny styl ludowego opowiadania. Najsłuszniejszy chyba zatem pogląd na działalność Wójcickiego wyraził Dembowski pisząc:

A jednak przyzna zapewne i sam p. W ójcicki, że powszechność wielce go nie pojmuje, gdy go jako poetę sądzi; dlatego, o ile gaw ędy i dzieła jego jako poezję już po kilkakroć za niedostateczne uważaliśm y, tak je z in n e g o w z g lę d u wielbim y szczerze (podkreślenie Dem bowskiego)67.

Ów „inny wzgląd” sprowadzał się zapewne do uznania właś­ nie tej niewątpliwej, choć może niekiedy połowicznej au tentycz­ ności ludowych powieści, zebranych przez „wskrzesiciela poezji gm inu” 58.

66 Br. C h le b o w s k i, K azim ierz W ładysław Wójcicki, W ie k X IX . S to l a t m y ś l i p o l s k i e j , t. V II, s. 452.

66 Powieści ludu spisane z podań przez Karola B a l i ń s k i e g o , wyboru i w ydania K. W. W ó j c i c k i e g o , W arszawa 1842, s. VI.

57 Studia literackie przez J. I. K r a s z e w s k i e g o (Rozbiór). P r z e g lą d N a u k o w y , 1842, nr 13.

(24)

Z NARO DO W EJ PIELG RZYM K I 747

P>

„Trzeba by kiedyś coś napisać o powieściach i gadkach, do k tó ­ rych wyszukiwania w Poznańskiem dała, jak się zdaje, popęd brzoza gryżyńska” 59 — pisał w r. 1838 au tor korespondencji literackiej P r z y j a c i e l a L u d u . Ezeczywiście, „dziwne a razem okropne o tym drzewie podanie” 60 uzyskało w Wielkopolsce dużą popularność, głównie dzięki balladzie Franciszka Morawskiego Brzozą gryżyńska. W yrażał się o niej z najwyższym uznaniem także Berwiński, umiesz­ czając utw ór w hierarchii literackiej obok ballad Mickiewicza. Dziś ocena ta k a w ydaje się po prostu zabawna. Mickiewiczowski rodowód wersyfikacyjny (i tylko taki) ballady, napisanej przez starego, nie zawsze wiernego tow arzysza broni klasyków w ich walce z rom an­ tykam i, jest oczywisty:

W znosi się w gruzach na gryżyńskiej ziemi K ościół świętego M arcina...61

Ale też i na ty m w yczerpują się wszelkie związki z Mickiewiczem, a także jakiekolwiek możliwości porównywania poziomu ideologicz­ nego i artystycznego. Z Mickiewiczowską „ludową koncepcją rzeczy­ wistości” , zaw artą w Balladach i romansach, nie ma Brzoza gryżyńska nic wspólnego. Wywodzi się ona prawdopodobnie z n u rtu reakcyj­ nej, dydaktycznej ballady niemieckiej; jej intencja ideowa, dość wulgarnie, w prost wyrażona, sprowadza się do stwierdzenia k o ­ nieczności stosowania k ar cielesnych wobec dzieci, które patrzą na drzewo „w strachu i grozie” . J a k świadczy jedno z wydań, które miałam w ręku, utw ór rozpowszechniano właśnie jako „przestrogę dla dzieci” , uczącą je „bojaźni bożej i posłuszeństwa dla rodziców” 62. J a k sugerował we wstępie do ballady Morawski, utw ór został oparty na „gadce wielkopolskiej ch aty ” . Można przypuszczać, iż zew nętrz­ ne, wersyfikacyjne podobieństwo do ballady Mickiewicza, przy niewyrobieniu jeszcze należytej czujności w stosunku do „zew nętrz­ nej” jedynie ludowości, zwiodło Berwińskiego, k tó ry za dobrą m o­

59 W yją tk i z korespondencji literackiej, P r z y j a c i e l L u d u , nr 32 z 10 lutego 183.8.

60 X X , Brzoza (Powieść gminna), P r z y j a c i e l L u d u , nr 47 z 27 maja 1835, przypisek.

61 Brzoza gryżyńska, Poem at Franciszka M o r a w s k ie g o , Poznań 1884. 62 tamże, przedm owa ks. C z e c h o w s k ie g o . ч

(25)

748 M ARIA JA N IO N

netę wziął tę stylizację motywów rzekomo „ludow ych” . Problem korzystania z folkloru był jednym z kluczowych dla ówczesnej literatu ry krajowej. Berwiński pobłądził na pewno w swych teore­ tycznych poszukiwaniach właściwego wzoru przyswojenia osiągnięć kultu ry ludowej, ale przecież drogą Morawskiego, drogą ckliwego, reakcyjnego przypraw iania „skrom nych ludu podań” dydaktyczno- m oralistycznym sosem, drogą nieudolnego zniekształcania i ubożenia piękna ludowej m etaforyki — nie poszedł. Zagadnienie coraz p o ­ ważniej nurtowało poetę, zwłaszcza po „narodowej pielgrzymce” . Odbył ją młody „pielgrzym ” latem 1838 r., zapewne z kijem w ręku i tłum okiem na plecach, ta k jak to robili jego duchowi przy­ wódcy, a przede wszystkim Zorian Dołęga Chodakowski i K . W. W ój­ cicki. Celem wędrówki było „wyszukiwanie i zbieranie podań, po­ wieści, gadek ludu wielkopolskiego” 63. Berwiński zwiedził, jak wy­ nika z przypisków do Listów z narodowej 'pielgrzymki, okolice Boga- lina, Kalisza, był nad Kotecią i Gopłem, zawędrował naw et do „san­ domierskich górników” , od których usłyszał legendę o S karbniku64. Ju ż sama zastosowana przez Berwińskiego form a zbieractw a była, jak wiadomo, przełam aniem kanonów P r z y j a c i e l a L u d u . Czy jakieś nowatorstwo wystąpiło także i w treści głoszonych poglądów? W każdym razie, w tej „narodowej pielgrzymce” okrzepły i uform o­ wały się poglądy Berwińskiego na ty m etapie jego rozwoju, przede wszystkim poglądy na problem atykę k u ltu ry ludowej, możliwości jej przetworzenia i interpretacji. Bezpośrednie zetknięcie się z chłopem wielkopolskim pozwoliło Berwińskiemu z dużą dojrzałością form u­ łować swoje teoretyczne wprowadzenie w świat ludu, jak można by nazwać Listy z narodowej pielgrzymki.

To, co uderza w nich głównie śmiałością i trafnością spostrzeżeń, dotyczy przede wszystkim poglądu n a naród i m asy ludowe, stano­ wiące jego najistotniejszą podstawę. Berwiński, k tó ry chociażby z P r z y j a c i e l a L u d u mógł wynieść pewną znajomość i powierz­ chowne zainteresowanie dla kultu ry Oświecenia, daleko przekroczył wyobrażenia polityczne swych mistrzów ze szkółki leszczyńskiej, pochwalających wprawdzie kompromisowe plany reform burżuazyj­ nych, ale w zdragających się ze w strętem na myśl o rewolucji. List drugi „z narodowej pielgrzymki” cechuje uznanie dla masowych

es L isty z narodowej pielgrzym ki, list II, P r z y j a c i e l L u d u , nr 11 z 16 września 1838.

Cytaty

Powiązane dokumenty

w Urzędzie Miasta Żagań Plac Słowiański 17, drugi przetarg ustny nieograniczony na sprzedaż nieruchomości komunalnej gruntowej niezabudowanej, położonej przy

jest gminną jednostką organizacyjną, nie posiadającą osobowości prawnej, powołaną Uchwałą Nr X/40/90 Rady Narodowej Miasta i Gminy w Ornecie z dnia 26 kwietnia 1990

Spółka uzyskała przychody ze zbycia towarów (świadectw pochodzenia energii elektrycznej z odnawialnych źródeł) w wysokości 797.606,07 zł. Sprzedaż

Informacja o wynikach konsultacji społecznych z mieszkańcami Gminy Miasta Gostynina oraz wykaz rekomendowanych do realizacji zadań w ramach Budżetu Obywatelskiego w Gminie Miasta

Tabela 1.3.Estymacja plonów nasion F1 kukurydzy przy teoretycznej i realnej obsadzie roślin matecznych Schemat siewu: 8 rzędów komponenta matecznego: 4 rzędy komponenta

Rozstrzygnięcie otwartego konkursu ofert na zadania z zakresu: regrantingu na realizację zadań publicznych z zakresu wspomagania rozwoju wspólnot i społeczności

Długie jesienne wieczory sprawiają, że więcej czasu spędzamy w domu, więc, możemy poświęcić się twórczej przygodzie, wykonując samodzielnie dekoracje.. Długie jesienne

1. Zamawiający zastrzega sobie prawo do dokonania zmian postanowień zawartej umowy w stosunku do treści oferty, na podstawie której dokonano wyboru Wykonawcy w przypadku: 1)