Maria Janion
Z narodowej pielgrzymki
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 42/3-4, 725-765
MARIA JANION
Z N A R O D O W EJ P IE L G R Z Y M K I1 1
Pięć utworów opartych na m otywach folkloru, trzy artykuliki z gatunku opisów krajoznawczych, cztery „listy z narodowej piel grzym ki” — oto cały dorobek R yszarda Berwińskiego w pierwszym, w yodrębnionym tu , okresie twórczości. Je st to na pewno dorobek ilościowo bardzo skromny, ale też jego wartość artystyczna nie odgrywa specjalnie doniosłej roli w rozwoju literackim wybitnego poety. Okres debiutu na łam ach wielkopolskiego P r z y j a c i e l a L u d u nie był także nigdy przez dotychczasowych, jakże zresztą nielicznych, monografistów Berwińskiego zbyt poważnie i obszer nie omawiany. Cóż zatem skłaniać może dzisiaj do ta k szerokiego traktow ania zagrzebanegę w starych rocznikach „tygodnika po trzebnych i pożytecznych wiadomości” , pochłoniętego przez niepa mięć badaczy i czytelników — wczesnego dorobku twórczego au to ra
ВодипЫ na Gople4
Kluczowość stosunku do k u ltu ry ludowej, dla wszystkich e ta pów rozwoju polskiego rom antyzm u, nie była nigdy negowana — naw et przez burżuazyjnych badaczy. K u ltura ludowa w targnęła silnym i bogatym nurtem w twórczość najw ybitniejszych p rzedsta wicieli rom antyzm u rewolucyjnego, uw arunkowała najwyższe osią gnięcia artystyczne Mickiewicza i Słowackiego. „Narodowe piel grzym ki” po k raju rom antycznych poetów i etnografów z powo łania, wywodzących się z tradycji Zoriana Dołęgi Chodakowskiego, kierowały się w swych poszukiwaniach dokum entów ludowej k u l tu ry m yślą poety:
O pieśni gminna, ty stoisz na straży N arodowego pam iątek kościoła.
1 R ozdział z monografii o Ryszardzie Berwińskim, przygotowywanej na zlecenie In sty tu tu Badań Literackich.
7 2 6 M ARIA J ANION
Zależność ta k ważnego n u rtu literatu ry od natężenia dążeń wyzwoleńczych mas chłopskich, prących do rewolucji agrarnej, od fa k tu kształtow ania się burżuazyjnego narodu polskiego — jest zupełnie oczywista. Myśl m arksistowska, opierając się n a dorobku przeszłości, a przede wszystkim na dorobku rewolucyjnych dem o kratów rosyjskich i polskich, wprowadziła w obręb tych zagadnień konieczne naukowe uściślenia, m aterialistyczną koncepcję folkloru, zajęła się precyzyjnym rozwarstwieniem klasowym k u ltu ry ludowej, ukazała jej piękno artystyczne i myślowe.
W śród licznych, słusznych definicji folkloru najpiękniejsza, n a j bardziej klasyczna jest chyba ta, k tó rą podczas swych długoletnich studiów nad zagadnieniemi k u ltu ry ludowej wypracował Maksym Gorki.
Folklor jest to — pisał w r. 1935 — całokształt w iedzy ludu pracują cego, zdobytej przezeń na podstaw ie doświadczeń społecznych i doświad czeń pracy, jest to całokształt w iedzy pastuchów , m yśliw ych, oraczy, k o wali, pszczelarzy, garncarzy, cieślów, rybaków i innych dawnych tw ór ców kultury ogólnoludzkiej2.
W dalszym to k u swych wywodów Gorki podkreślał, że ów cało k ształt wiedzy i doświadczeń był jednocześnie i łącznie zarówno lite ratu rą jak nauką. Była to literatu ra przeniknięta sm utkiem ciężkiego b y tu klas uciśnionych, pełna optym istycznej wiary w po tęgę mas ludowych, ukazująca siłę fizyczną i przenikhw ą mądrość legendarnych bohaterów z ludu, przepojona wielkim marzeniem 0 lepszej przyszłości. Była to nauka rysująca drogę zwycięstw w zm aganiach człowieka z przyrodą, przekazująca doświadczenia tych, którzy pragnęli ulepszyć narzędzia i ułatw ić pracę, przeni k n ięta wskazaniami moralności ludowej, nieubłaganej dla ciemię- życieli. Tkwiły .głęboko w kulturze ludu „oznaki myślenia m ate rialisty cznego, które siłą rzeczy musiały wypływać z procesów pracy 1 wszelkich zjawisk społecznego życia pierw otnych ludzi“ 3. I dlatego liczni badacze z pierwszej połowy X IX wieku mówiU słusznie o swo istej, głębokiej filozofii ludu, przenikającej jego podania, przysło
2 М. Г о р к и й , Повести, воспоминаня, публицистика, статии о лите
р а т у р е, А р х и в А. М. Г о р н о г о , т. III, Москва 1951, Академия Наук
СССР. Cytat w y jęty z artykułu: К „проекту программы для литкруж ков“ , s. 238.
3 М. G o r k i, Wybór artykułów publicystycznych, W arszawa 1950. Cytat w y ję ty z artykułu O literaturze, s. 382.
Z NARO DO W EJ PIELG RZYM K I 727
wia, powieści, ,,zawierające w sobie częstokroć głęboką naukę, cierpką praw dę lub też dowcipny ucinek“ 4.
Traktow anie k u ltu ry ludowej jako zjawiska jednolitego, zapo znawanie jej wewnętrznego zróżnicowania, prowadzić jednak może do poważnych błędów. W chodzą tu przecież w rachubę elem enty rozwarstwienia klasowego, istniejącego w obrębie chłopstwa i w okre sie feudalno-pańszczyźnianym, a także — co ważniejsze — te dwo iste elem enty ideologii chłopstwa, które ta k przenikliwie scharak teryzował Lenin w swych studiach o Tołstoju, oraz te dwoiste ele m enty folkloru, które najobszerniej i najtrafniej określił w swych artykułach Bieliński.
Bieliński przez wiele dziesiątków la t uchodził za wroga k u ltu ry ludowej. Dopiero nauka radziecka5 ukazała w spuściźnie wielkiego rewolucyjnego dem okraty — z jednej strony nieubłaganą walkę wypowiedzianą reakcyjnym koncepcjom słowianofilów i p rzed sta wicieli tzw. „oficjalnej ludowości” spod znaku obrony sam odzier żawia, z drugiej zaś — atak na idealizację tego n u rtu k u ltu ry ludowej, któ ry Bieliński uważał za odbicie zacofanych elementów b y tu p a ń szczyźnianego chłopstwa. Bieliński ostro podkreślał ograniczoność, ciasnotę tych warunków życia ludu, które zrodziły i określiły jego kulturę, warunków, jakie narzucił jej klasowy ustrój w yzysku i ucisku. Rozgraniczywszy pojęcia narodowości (национальности) i ludowości (народности) pisał:
...Narodowość polega nie na łapciach, nie na sukm anach, nie na sa- rafanach, nie na wódce-siwusze, nie na długich brodach, nie na kurnych brudnych chatach, nie na analfabetyzm ie i ciem nocie, nie na przekupstwie w sądach, nie na lenistw ie um ysłu. To nie są naw et i przejawy ludowości, a po prostu narośle na n iej...8
W ymienione przez Bielińskiego składniki życia chłopa pańszczy źnianego nacechowały jeden n u rt folkloru, którem u k ry ty k ostro przeciwstawił przejaw y k u ltu ry ludowej, przeniknięte duchem p ro
4 Niektóre 'przysłowia ludu wiejskiego. P r z y j a c i e l L u d u , nr 23 z 5 grud nia 1835. 6 Zob. studia M. A z a d o w s k i e g o : Белинский и русская народная поэзия, Л и т е р а т у р н о е н а с л е д с т в о , т. 55: В. Г. Белинский I. Москва 1948, 8. 117 — 150; Народная песня в концепциях русских революционных прос ветителей 40-х годов, И з в е с т и я А к а д е м и и Н а у к С С С Р , О т д е л е н и е л и т е р а т у р ы и я з ы к а , т. IX , випуск б, 1950, s. 455 — 475. 8 Cytuję za М. A z a d o w s k im , Белинский и русская народная поэзия, 8. 134.
728 M ARIA JA N IO N
testu i walki z uciskiem, przepojone uwielbieniem dla bohaterów ludu — Pugaczowów i Bazinów.
Podobnie przenikliwą, chociaż wyrażoną niejednokrotnie w za wiłych, niezbyt jasnych sformułowaniach, analizę k ultu ry ludowej przeprowadził polski rewolucyjny dem okrata, Edw ard Dembowski. Myśl o dwoistości folkloru pojawia się u Dembowskiego dość często, niejednokrotnie w otw artym przeciwstawieniu elementów „poe tycznych” i „niepoetycznych” (na kontrastow anie takie natkniem y się również u Bielińskiego), czego nie należy jednak stanowczo uw a żać za dowód walki k ry ty k a z tendencjam i reahstycznym i w k u l turze ludowej. N ajjaśniej i najobszerniej swoje stanowisko w tej sprawie sformułował Dembowski w artykule zatytułow anym K ilka
słów o poemacie dramatycznym samorodnym. D obra znajomość życia
pańszczyźnianego chłopa uwarunkowała fakt, że Dembowski do strzegał poniżającą człowieka jolę ciężkiej, zwierzęcej pracy w spo łeczeństwie klasowym, pracy, k tó ra traktow ana jest przez ciemię żonych jako przekleństwo życia. „P raca stała się — pisał Gorki — ciężką niewolniczą robotą, z której usunięta została radość tw orze n ia” 7. Dlatego też Dembowski oddzielał zdecydowanie w kulturze
ludowej, podobnie jak Bieliński, przejaw y „krzepkości” , siły,
„uwielbienia godnego ch arak teru ” , pochwały potężnego czynu od ty ch elementów „prozaicznych” — w terminologii k ry ty k a — które odbijały zacofanie chłopstwa, płynące z warunków pracy, nace chowane „piętnem w skutku pracy fizycznej i nędzy” . W niosko wał zatem:
A to oblicze prozaiczne, nędzą, upodleniem w pracy, zmęczeniem , na niebiańskim sercu Ludu w ypiętnow ane, to oblicze, nie będące w ż y wiole jego, poetyczność pieśni jakże często ćmi! Jeszcze raz powtarzamy: pod względem obrazowości charakteru Ludu tego, ty le miłości i uwielbienia godnego charakteru, poezje Ludu nic do życzenia nie pozostawiają. Pod względem poezji samej, jest w nich prawdziwa poezja przy znękaniu ja w iącym się w formie i duchu8.
Wchłonięcie ta k zróżnicowanego wewnętrznie folkloru przez literaturę epoki rom antyzm u musiało oczywiście — zgodnie z leni nowską koncepcją dwóch nurtów w kulturze Społeczeństwa k la
7 М. Г о р н и й , Повести. C ytat w y jęty z artykułu О фольклоре, s. 238. 8 E. D e m b o w s k i, K i lk a słów o poemacie dramatycznym, samorodnym, J a s k ó ł k a , pam iętnik w ydany przez R. Z m o r s k ie g o i J. B. D z ie k o ń - s k i e g o w W arszawie, 1843, s. 28 — 29.
Z NARO D O W E J PIELGRZYM KI] 729
sowego — wydać w rezultacie dwa sprzeczne zjawiska, tj. ludowość reakcyjną, i ludowość postępową. W literaturze rom antycznej p o jawia się zatem z jednej strony idealizacja rzekomo „patriarchal- nych” stosunków społecznych wsi, ucieczka do szczęśliwej „chaty sielanów” , zew nętrzny ornam ent „rzew nej” ludowej piosenki, z d ru giej zaś — ludowy sposób widzenia rzeczywistości, od strony krzyw dzonych i poniżonych, pośrednie wyrażenie protestu mas chłop skich, głębokie, artystyczne przetrawienie podstawowych tendencji kultu ry ludowej.
W literaturze polskiego romantyzmu* istnienie obydwu an tag o nisty czny eh nurtów ujawniło się wyraźnie od chwili literackiego w ystąpienia Mickiewicza. Dla n u rtu postępowej ludowości istotnym przełomem stała się klęska listopadowej „rewolucji szlacheckiej” . Przed klęską — utw ory postępowego odłamu rom antyzm u zawie rały wprawdzie niekiedy to, co nazwać można „ludową koncepcją rzeczywistości” , lecz przejaw iała się ona nade wszystko w ogólniko wych symbolach, niekiedy tylko zdobywając się na wielkie reali styczne uogólnienia, jak np. w I I cz. Dziadów, i to właśnie u swo jego najdojrzalszego, najczęściej daleko wybiegającego w przód przedstawiciela — Mickiewicza. Było to bezwzględnie literackie odbi cie hasła „za was bez was” , hasła rewolucjonistów szlacheckich, „bojowników-ofiarników, którzy szli świadomie na oczywistą za gładę” 9 — ja k pisał H ercen o dekabrystach. E tap ideologicznego dojrzewania i osiągania pozycji burżuazyjno-dem okratycznych, jaki zarysował się w w yniku krytycznego przetraw ienia doświadczeń ludzi 14 grudnia i 29 listopada, przyniósł także zasadnicze zm iany w nurcie postępowej ludowości rom antycznej. Świadome stawianie na siły ludu, jako zasadniczego czynnika rewolucji, chociaż działa jącego pod hegemonią szlachty, musiało pociągnąć za sobą koniecz ność bliższego poznania ludu, jego życia, charakteru i kultury. P o z wija się nie spotykane w podobnych rozm iarach ani przedtem , ani potem etnograficzne zbieractwo, najczęściej o bardzo dyletanckim charakterze. Łam y pism zapełniają zapisy folklorystyczne. W ciągu pierwszego dziesięciolecia po pow staniu listopadowym opubliko wano olbrzym ią ilość przysłów, pieśni, legend, powieści ludu. Do li te ra tu ry rom antycznej la t 1831—1848 szeroką falą napływ ają realia ludowe, których b rak odczuwali ideologowie rewolucji szlacheckiej.
9 W . L e n in , O literaturze. Artykuły i fragmenty, W arszawa 1951. Cytat
730 M ARIA J ANIO N
Ale zewnętrzne realia ludowe o charakterze ozdobników nie de cydow ały jeszcze o ludowości „w ew nętrznej” , wTedług terminologii Bielińskiego. Zdaniem k ry ty k a — rewolucyjnego dem okraty, lu dowość tak a polega nie na „w ymuszonym im itow aniu pieśni i po wieści, lecz na oddaniu specyfiki um ysłu rosyjskiego, n a rosyjskim sposobie patrzenia na rzeczy” 10, tzn. na głęboko narodowym, ści śle związanym z życiem podstawowych mas, sposobie widzenia rzeczywistości. Jeśli mowa o polskiej literaturze rom antycznej, to ta k a reabzacja ludowości jest jej właściwa na etapie rewolucyjno- dem okratycznym , kiedy uznaje ona lud za jedynego hegemona re wolucji, a rzeczywistość ocenia z jego pozycji.
Isto tn e rozumienie ludowości, jakie zapoczątkow ał Bieliński, nurtow ało od daw na naukę radziecką. Po pracach S talina o języ koznawstwie wykrystalizowało się ono szczególnie jasno. B eferent tych zagadnień n a sesji poświęconej konsekwencjom prac Stalina dla nauki o literaturze, A. Iwaszczenko, ta k ' sformułował swoją podstaw ow ą tezę:
Nie należy w ulgaryzow ać i upraszczać sam ego pojęcia ludowości literatury, powstającej w warunkach ustroju eksploatatorskiego. W dzie łach Tołstoja nie znajdziem y szczególnie wielu bezpośrednich wypowiedzi o chłopach. Balzac w swojej K om edii ludzkiej stosunkowo bardzo mało m ówi o życiu i sytuacji ludu pracującego Francji. W ażny jest tu kąt w i d z e n i a rzeczyw istości i najdonioślejszych (z tuwagi na sytuację mas pracujących) spraw, który obiektyw nie zbliża pisarza do nastrojów i dą żeń ludu11.
U podstaw swoich ta ludowość najwyższej m iary posiadać musi głęboką znajomość warunków życia ludu, chociaż nie zawsze wiedza o ludzie znajduje b e z p o ś r e d n i e odbicie w dziele literackim . Czę sto etap burżuazyjno-dem okratyczny u tych pisarzy rom antycz nych, którzy przejdą na pozycje rew olucyjno-dem okratyczne, nosi charakter term inow ania w szkole ludowego obyczaju i k ultu ry , za kończonego egzaminem u ludowych mistrzów rewolucji. Ten p u n k t w idzenia pozwala odpowiedzieć n a pytanie postaw ione n a początku ty c h rozważań, usprawiedliwia obszerne p otraktow anie juweni- liów Berwińskiego. Moim zadaniem będzie określenie granic znajo
10 В. Г. Белинский, Собрание сочинений в трех т о м а х ,г под общей редакцией Ф. М. Г о л о в е н ч е н к о, Москва 1948, т. I, artykuł Л и т е р а т у р -
ные мечтания, 8. 36.
11 A. I w a s z c z e n k o , Problem ludowości literatury, L i t e r a t u r a R a d z i e c k a , 1951, nr 10, s. 122. %
Z N A R O D O W EJ PIEL G R ZY M K I 731
mości życia ludu w ty m wczesnym okresie działalności Berw iń skiego oraz dojrzałości jego koncepcji artystycznego w ykorzystania elementów folkloru w literaturze.
W świetle wszystkich wyżej przytoczonych twierdzeń jasno r y suje się droga „ludowej edukacji” B yszarda Berwińskiego. U jej szczytów znajduje się wiersz, do którego można zastosować słowa Lenina o „idei rewolucji chłopskiej, idei walki mas o obalenie w szyst kich starych władz” 12.
2
Pierwszy okres twórczości Berwińskiego obejmuje lata 1836—1839 (jako datę zam ykającą przyjm uję rok 1839, chociaż jeszcze w 1840 pojawiła się gadka Chłop i diabeł, utrzy m ana zresztą w duchu pierw szego okresu — i to usprawiedliwia p rzy jętą periodyzację) i zawiera 10 pozycji drukow anych na łam ach P r z y j a c i e l a L u d u , jedną zamieszczoną w T y g o d n i k u L i t e r a c k i m oraz jedną o niezna nym miejscu pierw odruku. N iektóre z nich były przedrukowywane w Ludzie K olberga, Wzorach prozy Rym arkiew icza, Wspomnieniach
Wielkopolski Raczyńskiego. Opowieść O dwunastu rozbójnikach
Berwiński zamieścił w pierwszym tom ie swoich Powieści wielkopol
skich. Pozostałe nigdy nie ukazały się w jakim ś pełniejszym zbio
rze, chociaż — jak wiadomo — Berwiński przygotowywał do d ruku następny tom swych wielkopolskich opowieści. W spomni je k ry tycznie po latach we Wstępie do swoich Studiów o literaturze ludowej. D otychczas n ik t nie zajął się solidniejszym zestawieniem biblio graficznym drukow anych prac, pozostających w rękopisie utw orów i listów Berwińskiego. Inform acje K o rb u ta są bardzo powierzchowne. Szerzej trochę zajął się tą spraw ą Tym on Terlecki w swoim for- m ahstycznym i bałam utnym w interpretacjach literackich Rodo
wodzie poetyckim Ryszarda Berwińskiego. W ydaje się, że m ożna
przyjąć, jeśli chodzi o pierwszy okres twórczości, jego supozy cje co do autorstw a Berwińskiego w w ypadku Pieniążków w y
kopanych pod Zaniemyślem43 oraz Pięciu męczenników
kazimier-12 Cytuję za A. I w a s z c z e n k ą , s. kazimier-120.
13 T. T e r l e c k i, Rodowód poetycki Ryszarda Berwińskiego, Poznań 1937, 8. 27 przypis 74: „D ow ód autorstw a Berwińskiego stanow i nie tylk o podpis:
B... na s, 149, ale bezpośrednie nawiązanie do słów końcowych K ą p y Zanie- m y s k i e j s. 91 : „W ażniejszym jednak nierównie od tych pam iątek zab ytkiem
732 M ARIA J ANIO N
skich11. N atom iast mało albo całkiem nie uzasadnione wydają się
jego propozycje co do Targowej przygody Bartosza15, Jana Potoc-
Tciego16 „ oraz Bo malowniczej podróży po Wielkopolsce. Gostyń i jego okolica11.
Zestawienie zatem artykułów o stwierdzonym autorstw ie Ber- wińskiego z pierwszego okresu przedstawia się następująco: W P r z y j a c i e l u L u d u —•Kępa Zaniemyska (1836, n r 12); O pieniążkach
wykopanych pod Zaniemyślem (1836, nr 18 i 19); Mądry Macioś (1837,
n r 2); Listy z narodowej pielgrzymki — list I (1838, n r 8), list I I (1838, n r 11), list I I I (1838, n r 19 i 20); Kojata (1838, n r 21 i 22); L isty z na
rodowej pielgrzymki — list Y (1839, nr 27); Goplo i jego okolice (1839,
n r 51 i 52); Chłop i diabeł (1840, n r 33, 34, 35). W T y g o d n i k u L i t e r a c k i m — O dwunastu rozbójnikach (1838, n r 6, 7, 8) oraz Pięciu
męczenników kazimierskich według Wzorów prozy Rymarkiewicza.
14 T e r l e c k i, op. cit., s. 30 przypis 80: „W książce Rymarkiewicza d o chow ał się jeszcze jeden utwór Berwińskiego, Pięciu męczenników kazimierskich, s. 212 — 217, nie znany dotychczasow ym zestawieniom bibliograficznym. P o dobnie jak zanotowane poprzednio przedruki, i ten także jest bezim ienny. N a autorstwo Berwińskiego wskazuje Lesław Łukaszewicz w Pysie dziejów
piśmiennictwa polskiego, Poznań 1866 (wydanie trzecie), s. 559. Potwierdza je
sam autor w przypieku do artykułu Goplo i jego okolice, P r z y j a c i e l L u d u , 1839, tom V, s. 414 — 415, gdzie obiecuje redakcji powieść »życia i męczenia« pięciu braci Polaków, tow arzyszy św. W ojciecha. Do Rymarkiewicza doszła ona chyba za pośrednictwem jakiegoś czasopism a. Czasu i miejsca pierwodruku nie zdołałem u stalić” .
16 T e r l e c k i, op. cit., s. 30 przypis 81. Autor nie podaje żadnych dowodów (może jedynie podpis artykułu literą B ; ale literą tą podpisano w P r z y j a c i e l u L u d u wiele artykułów, którym bynajmniej nie przypisuje się autorstwa Ber wińskiego).
16 T e r l e c k i, op. cit., s. 49 przypis 42. A utor usiłuje udowodnić autorstwo Berwińskiego przy pom ocy m etody nagm innie stosowanej w monografii, m iano w icie stawiania najczęściej psychologistycznych hipotez, które po paru wier szach tek stu uważa za żelazne dowody, i dalej już w tym charakterze nim i się posługuje. Jako argum enty autorstwa Berwińskiego w wypadku Jan a P o
tockiego w ysuw a dowody wyłącznie psychologistyczne: „tem peram ent zaprze
czenia” i ,,im pulsyw ność” .
17 T e r l e c k i, op. cit., s. 35 przypis 2. Autorstwo Berwińskiego jest — moim zdaniem — mało prawdopodobne ze względu na suchą szczegółowość opisu, m artwe, nawet z realistycznym zacięciem kreślone obrazy miasteczka. W ia domo, jak zupełnie inaczej (chociażby na podstaw ie Gopla i jego okolic) Ber- w iński opisywał takie „m alownicze podróże” . Zresztą — i zdaniem Terlec kiego — „najsilniejszy argument za autorstwem Berw ińskiego” to tylko w spom nienie stosunków z „prof. Purkinë” .
Z NARODOW EJ PIELG RZYM K I 733
W latach 1836—1839 pojawia się na łam ach P r z y j a c i e l a L u d u i T y g o d n i k a L i t e r a c k i e g o także kilka wierszy Berwińskiego, które zostaną omówione osobno. W yodrębnione przeze mnie do analizy teksty to głównie zapisy czy utwmry folklorystyczne lub opisy krajoznawcze; posiadają one jednak wyraźny charakter lite racki, czy to jako swoiście pojęta publicystyka rom antyczna, czy też artystyczna stylizacja m ateriału etnograficznego.
3
,,Od roku 1836 zacząłem spisywać to, com za najmłodszych lat moich słyszał w godzinach wykradzionych czujnej baczności m a t czynej od prządek'kądzielnych i starych gospodyń w czeladnicy” 18 — pisał Berwiński w r. 1854, wskazując bezpośrednie źródło zanoto w anych „gadek gm innych” . Podobnie wcześniej jeszcze, w r. 1840, stwierdzał: „...dziwnie młodocianą duszę m oją zajmowały powiastki i przypow iastki piastunek i nianiek, które młodsze rodzeństwo moje opatryw ały” 19. Wryznania takie poczyniło wielu polskich pisarzy ro m antycznych o pochodzeniu drobnoszlacheckim. Mickiewicz, k tó ry spędził dzieciństwo wśród ludu „w Utewskich wioskach i zaścian kach ” . Zaleski, oddany jako dziecko na naukę i wychowanie do wiejskiego znachora. Jeż (Miłkowski), któ ry — jak sam wyznaje we wspomnieniach — gdyby nie opieka nauczycieli, „wykiero- wałby się” na ludowego n arrato ra. W rażenia wyniesione z tego wczesnego zbliżenia — najczęściej z ludowymi bajarzam i — zacho wywali owi pisarze w pamięci przez wiele lat. Tak już kształtow ał się kanon życiorysu bohatera epoki, znajdując naw et literackie poświadczenie w Kordianie czy Konradzie Wallenrodzie.
W biografii Berwińskiego w ystępuje silnie jeszcze nowy m o m ent: opozycja wobec ty p u ówczesnego wychowania szkolnego, upatrującego tradycyjnie najwyższy wzór k u ltu ry w starożytności greckiej i rzymskiej. W ychowanie takie leżało u podstaw edukacji dzieci szlacheckich; wieńczyć je zaś miał — nie stojący bynajm niej w sprzeczności z jego kosmopolitycznie rozum ianym i ideałam i — salonowy polor francuski. J a k świadczy poeta, utw ory oparte o lu
18 Studia o gusłach, czarach, zabobonach i przesądach ludowych, Poznań 1862, t. I, Wstęp, s. X . (Jest to przedruk pod zm ienionym tytu łem Studiów
o literaturze ludowej z r. 1854).
i* P rzy p isk i do Bogunhi na Gople, cyt. wg II tom u Wyboru pism w oprać. E. C z e k a ls k ie g o , s. 143.
734 M ARIA JA N IO N
dową tem atykę wielkopolską „nieraz myśl m oją wyprowadzały z zamglonego świata Eneidy, nieraz mnie porywały spośrodka b i tew i szczęku oręża Ilia d y, a przenosiły n a ojczyste, okwiecone łany albo sadzały przy spokojnym kominie, gdzie nowe światy, ani Grekom, ani Rzym ianom nie znane, odkrywałem. Nauczy ciele moi przyganiali mi nieraz, a mnie dusza rosła po swojemu” 20. Było to na pewno poszukiwanie własnych, narodowych bohaterów dzie cinnych zabaw, młodzieńczych fantazji. „Czujna baczność m a t czyna” nie mogła zahamować rozwoju tych wyobrażeń u dziecka, które chowało się „na wsi, w bezpośredniej i bhskiej styczności z ludem ” 21.
Szkoła w Lesznie, do której trafił praw dopodobnie w r. 1830 jedenastoletni chłopiec, mogła podtrzym yw ać — w okresie jego większej dojrzałości umysłowej — owe zainteresowania ze względu na postać nauczyciela, współzałożyciela i w spółredaktora P r z y j a c i e l a L u d u , J a n a Poplińskiego. Pismo to przez cały okres swego istnienia (1834—1849) wychodziło w Lesznie i nie mogło nie kształ tow ać — chociażby ze względu na żywy udział i współpracownictwo w* nim nauczy cieli i uczniów — atm osfery szkoły.
W połowie r. 1834 22 Berwiński na rok lub półtora porzucił szkołę (kilkakrotne takie posunięcia zjednały m u u nieprzychylnych bio grafów miano „nieuka” , „am ato ra” , „w archoła” itp.) i zajmował się — jak świadczy żartobliw y list, przytoczony prawdopodobnie przez Bronikowskiego w Przyczynku do życiorysu23 — trochę n au czaniem w domach szlacheckich, trochę „zawodem gospodarskim” — jakim ś praktykow aniem „ekonom skim” u szwagra lub ojca, adm i nistra to ra m ajątku. Guwernerka u „Jejm ość D obrodziejki” i edu kowanie „cieląt” obrzydziły mu ostatecznie domy wielkoszlachec- kie. Ale i zetknięcie się bezpośrednie z chłopami-najemnikami, i to w charakterze „brązowej lalki” , dozorcy „zaciężnych” , pilnują cego ich każdego ruchu, nie mogło przynieść zadowolenia. N ajw aż niejszą rolę odegrał tu prawdopodobnie m om ent nadzorowania
20 P rzypiski, l. cit., 21 Studia o gusłach, l. cit.
22 D a ty i dane biograficzne czerpię z Rodowodu poetyckiego Ryszarda Ber
wińskiego T. T e r l e c k i e g o oraz z Czasów szkolnych Ryszarda Berwińskiego
Z. K a s p r z y c k i e j - S t r a u c h o w e j (Z ie m ia L e s z c z y ń s k a , 1933).
28 Przyczynek do życiorysu śp. Wincentego Ryszarda Berwińskiego, D z i e n n ik P o z n a ń s k i , 1880, nr 34.
Z NARODOW EJ PIELG RZYM K I 735
chłopów w imieniu właściciela, narzuconej klasowej wrogości w sto sunku do nich.
Po krótkim pobycie w Poznaniu, spędzonym na lekturze w B i bliotece Raczyńskich, Berwiński w drugiej połowie r. 1835 lub pierwszej połowie 1836 wraca do szkoły w Lesznie. We wrześniu 1836 r. debiutuje w P r z y j a c i e l u L u d u Kępą Zaniem yską, opi sem wyspy, k tó ra ,,za starunkiem ” Edw arda hr. Raczyńskiego „prawdziwie rom antyczną przybrała postać” 24. Odległy p a tro n a t ideowy Raczyńskiego, a bliższy Poplińskiego, jest — wydaje się — zupełnie oczywisty w w ypadku tego artykuliku.
Pierwszy zamieszczony w P r z y j a c i e l u L u d u zapis folklory styczny Berwińskiego ukazał się w r. 1837. W tym że roku Berw iń ski po raz drugi opuszcza gim nazjum w Lesznie; egzamin dojrzało ści składa we Wrocławiu i w tutejszym uniwersytecie przebyw a do r. 1840. Prawdopodobnie latem 1838 odbywa swoją „narodow ą pielgrzymkę” , tym razem już częściowo pod p atronatem K azi mierza W ładysława Wójcickiego.
L ata 1839—1840 to okres dojrzewania i przełomu w życiu B er wińskiego. Zewnętrznie zostaje on zasygnalizowany przez odejście od P r z y j a c i e l a L u d u i publikację I tom u Powieści wielkopolskich z Bogunką na Gople. Przełom ten wiąże się niewątpliwie z nasileniem walki politycznej w Wielkopolsce u schyłku trzeciego dziesiątka i na początku czwartego X IX w., a także — jeśh idzie o fak ty do tyczące bezpośrednio Berwińskiego — z nawiązaniem k o n ta k tu z W a lerym Breańskim, emisariuszem Towarzystwa Demokratycznego Polskiego, oraz wyrwaniem się T y g o d n i k a L i t e r a c k i e g o Woy- kowskich spod p atro n a tu ludzi z grupy P r z y j a c i e l a L u d u .
W kręgu ideowo-artystycznym wczesnego pisarstw a Berw iń skiego w latach 1836—1839 najważniejsze dla badacza zjawiska to ideologia i działalność P r z y j a c i e l a L u d u oraz ówczesne zbie ractw o folklorystyczne, z najbardziej typow ym jego przejawem —
Klechdami Kazim ierza W ładysława Wójcickiego — na czele.
4
Czy miała rację Ju lia W oykowska dodając w r. 1842 do ch arak terystyki P r z y j a c i e l a L u d u —jako pisma, „które zam iast dawać przedm ioty ludu dotyczące, praw i m u tylko stare historie etc., b a
24 B ..., K ę p a Zaniemyska, P r z y j a c i e l L u d u , nr 12 z dnia 24 września 1836.
736 MARIA J ANIO N
jeczne lub niebajeczne, nie m ające żadnego związku z jego życiem” — następujący przypisek: „A to z polecenia m agnatów ” 25? Zaplecze finansowe i ideowe oparcie P r z y j a c i e l a L u d u były wówczas w Poznaniu tajem nicą publiczną. W dalszym toku swego artykułu W oykowska odważnie podaw ała do wiadomości nazwisko m agnata, łaskawego mecenasa k u ltu ry i „przyjaciela ^ ludu” :
Cała przeszłość Ludu jest tu [w czasopiśm ie P r z y j a c i e l L u d u ; przypisek mój — M. J .] w kaplicach, podróżach itd.; cała obecność w su chych biografiach i pochwałach hr. Raczyńskiego; cała przyszłość w prze- drukach[ .. .] . Smutne tw e przeznaczenie, biedny Ludu, jeżelibyś nie miał lepszych przyjaciół!26
Żeby jednak oddać pełną sprawiedliwość pismu, trzeba cofnąć się od opinii Woykowskiej do la t 1839—1840. Stanow ią one prze łom i dla P r z y j a c i e l a L u d u . Od chwili zaostrzenia się walki politycznej w Poznańskiem , pismo — pod redakcją totumfackiego i bibliotekarza Baczyńskiego, Józefa Łukaszewicza — staje się jednym z filarów reakcji wielkopolskiej. W dobie przedwiośnia lat 1846 — 1848 zostaje stanowczo odrzucona stara dewiza redaktorów z drugiego pięciolecia la t trzydziestych: „Pismo polityce i religij nym sporom zupełnie obce” 27. P r z y j a c i e l L u d u staje w tedy obok O r ę d o w n i k a « N a u k o w e g o w pierwszym szeregu pism p ro w adzących zaciekłą nagonkę przeciwko działaczom dem okratycz nym , pieniących się w starciach polemicznych — do czego miał
specjalnie „żółciowy ta le n t” Łukaszewicz — przede wszystkim
z T y g o d n i k i e m L i t e r a c k i m . Takiego P r z y j a c i e l a L u d u charakteryzow ała aktualnie Woykowska.
P rzed rokiem 1840 pismo wyglądało w dużej mierze inaczej. D ostrzegała to także Woykowska stwierdzając: „...daw niej prze m knęła się jeszcze często pow iastka gminna, z sercem czystym , z duszą prostą...” 28 Chociaż bowiem pismo rozwijało się przy w spar ciu Baczyńskiego, to jednak jego trw anie na pozycjach burżuazyj- nej prawicy — przed nowym politycznym rozwarstwieniem się Wielkopolski na przełomie trzeciego i czwartego dziesięciolecia X IX w. — pozwalało mu na przeprowadzenie pewnych, zupełnie po żytecznych akcji. Były to właśnie la ta aktyw nej współpracy w p i
26 Przegląd pism. P ism a periodyczne, wychodzące w W. Polsce (przez Julię W o y k o w s k ą ) , T y g o d n i k L i t e r a c k i , nr 50 z 12 grudnia 1842.
26 l. cit.
27 P r z y j a c i e l L u d u , nr 1 z 2 lipca 1834. 28 Przegląd pism, l. cit.
Z N ARO DO W EJ PIELG RZYM K I 737
śmie E yszarda Berwińskiego. Pozostawało ono wówczas pod fak tyczną redakcją J a n a Poplińskiego, k tó ry um arł w r. 1839.
Arab i wielbłąd, P an Twardowski, Połów wielorybów, Perska artyleria, Chrześcijaństwo oraz inform acje w rodzaju: „K olor mum ii
jest brunatny, dużo do toruńskiego piernika podobny...” — oto jakie wiadomości zapełniały łam y pierwszych roczników P r z y j a c i e l a L u d u , k tó ry reklamował się w podtytule jako T y g o d n i k P o t r z e b n y c h i P o ż y t e c z n y c h W i a d o m o ś c i . Bedaktorów nie peszyła zabawna przypadkowość zestawionych wiadomości, śmiesz na naiwność wielu pseudonaukowych informacji. Pismo nosiło cha rak ter skrótowej encyklopedii czasu, zresztą z przewagą wiadomości 0 historycznych zabytkach polskich i obcych, chociaż nie brakło w nim pasjonujących spostrzeżeń na te m at Balon czyli okręt napo
wietrzny, które trąciły nowinkam i burżuazyjnego świata technicz
nego postępu. Za la t kilka, w r. 1841, K arol Libelt, jeden z bardzo świadomych ideologów burżuazyjnych w ty m okresie, stworzy całą teorię „pism a czasowego” o charakterze encyklopedycznym na ty m etapie rozwoju gospodarczego i umysłowego Polski. Porów nując obrót czasopism do wielkiego przedsiębiorstwa handlowego, a same czasopisma do „obszernych bazarów, gdzie znajdujesz i zagraniczne, 1 swojskie tow ary, i żelazo, i kw iaty, przedm ioty wielkiej i małej w artości” , stwierdzał, że taki ich charakter odpowiada w pełni za interesowaniom współczesnego czytelnika. „Encyklopedyczność n a j więcej postępowi odpow iada” 29. Zasadą tą, choć może nie ta k jasno teoretycznie uświadomioną, kierowali się z pewnością redaktorzy P r z y j a c i e l a L u d u .
Wśród zam ętu drobnych, z czasem jednak coraz staranniej do
bieranych wiadomostek, potrafił P r z y j a c i e l L u d u w swoim
pierwszym okresie przeprowadzić konsekwentnie dwie akcje k u ltu ralne. Jed n a z nich dotyczyła popularyzacji k u ltu ry Oświecenia i znajdowała się na linii burżuazyjnych tendencji pisma. D ruga obejmowała planową, pionierską akcję zbierania podań, przysłów, pieśni i opowieści ludowych. Zasługi czasopisma w ty m zakresie są olbrzymie. Gdzie biły źródła polityczne ta k zasadniczych zaintere sowań leszczyńskiego tygodnika dla k u ltu ry ludowej ?
U stawa z roku 1823, k tó ra zdecydowanie pchnęła Wielkopol- skę na drogę pruskiej kapitalizacji, słusznie została nazwana
„ku-îe K. L i b e l t , O kierunku p ism czasowych, T y g o d n i k L i t e r a c k i , nr 7 z 15 lutego, i nr 8 z 22 lutego 1841.
738 M ARIA JANIO N
łącką reformą rolną, przeprowadzoną przez junkrów jako klasę rządzącą” 30. Stworzyła ona podstaw y rozwojowe dla silnej ideolo gii zjednoczonego obozu obszarniczo-burżuazyjnego. H asła „orga- niczników” poznańskich spotkały się z ostrą odprawą ze strony lewego skrzydła demokracji. Dembowski pisał o nicłi: „...sądzę, że wznieść można rolnictwo, a z nim wolność i oświatę, lepszym n a wozem lub założeniem fabryki cukru...” 31. Berwiński zaś ironizował szyderczo:
Gdzie bowiem idzie o ż y c ie ,
Tam h a n d e l trzeba budzić z letargu3*.
Obozowi „organiczników” przewodzili: K arol Marcinkowski i E d ward hr. Raczyński, reprezentując obydwie zjednoczone trw ałym sojuszem klasy. Sojusz ów miał charakter zdecydowanie konserw a tyw ny — nikłe z n atu ry elementy dem okratyczne, forsowane przez Marcinkowskiego, ginęły w nim bez reszty — oraz ugodowy poli tycznie wobec zaborcy pruskiego. „Burżuazyjność” „organiczni ków ” poznańskich, usiłujących wszystkie klasy społeczne zaprząc zgodnie do procesu powolnej kapitalizacji na drodze pruskiej, w a runkow ała ich „życzliwe zainteresowanie“ dla mas ludowych, które usiłowah pociągnąć frazesem solidarystycznym. Zainteresowanie ich skupiało się głównie na chłopie bogatym , k tó ry wyszedł wzmoc niony z reform r. 1823. Ale poza nim istniała m asa tych, o których jeszcze w wiele la t później napisze Engels: „F aktyczna półpań- szczyzna robotników rolnych na wschód od Ł aby jest najw ażniej szą podstaw ą panowania junkrów pruskich” 33. Stanowili oni za razem potężną siłę zagrażającą egzystencji polskich i pruskich obszar ników. Istnienie tego wielkiego rezerwuaru p roletariatu rolnego, „stanowiącego prawdopodobnie około dwóch trzecich ludności w iej skiej” 34, decydowało o rozwoju ruchów plebejskich i kształtow aniu się polskiej ideologii rewolucyjno-demokratycznej właśnie w Wiel- kopolsce. № e mogło ono także pozostać bez wpływu i na
„organicz-30 W. J a k ó b c z y k Uwłaszczenie chłopów w Wielkopolsce w X I X w.,
Warszawa 1951, s. 15.
31 Piśmiennictwo polskie w zarysie, skreślił E. D ., Poznań 1845, s. 347. 32 Poezye R. W. B e r w iń s k ie g o , cz. I, Poznań 1844, Don Ju an Pozn ań
ski, s. 82.
33 F. E n g e l s , Kwestia chłopska we Francji i w Niemczech, W arszawa 1949, s. 39.
Z N ARO DO W EJ PIELG RZYM K I 739
nikowski” obóz burżuazyjny, k tóry z jednej strony coraz jaśniej rozumiał polityczną konieczność zaostrzenia wałki z siłami rewolu cji, z drugiej jednak strony — szczególnie przed r. 1840 — pozosta wał pod wpływem przedostających się na łamy jego pism, mimo tendencji ideologów, pewnych elementów „dołowej” , plebejskiej k u ltu ry ludowej.
W takiej sytuacji, już w r. 1835, tj. po roku istnienia, P r z y j a c i e l L u d u zamieścił wezwanie skierowane do „każdego, kom u tylko własne rzeczy są mile, do zbierania przysłów, piosnek i pow iastek gminnych pomiędzy ludem ” , żądając dalej „ w i e r n e g o w ylania tego n a papier, co lud ta k święcie w pamięci przechowuje” 35, bez specjalnej selekcji i własnej Uterackiej styhzacji. Tak sformułowane postulaty mogły sprzyjać przenikaniu na łam y pisma — przy wzglę dnie liberalnym stanowisku redakcji — dem okratycznych elemen tów k u ltu ry półproletariackich w arstw wsi. I ta k się istotnie po trosze sprawy ułężyły. Ja k b y pragnąc z góry zapobiec możliwym szkodom płynącym z takiego liberalizmu, redakcja m ontowała sobie praw i cowy sztab dyletanckich zbieraczy, dziedziców i księży, tj. tych, których — zdaniem P r z y j a c i e l a L u d u — „O patrzność w bliż szym z ludem postaw iła stosunku” 36. Eadzono im, aby z nudów po kolacji nie grali w karty , ale usiłowali zapisać usłyszane — za pewne od wezwanego przed pańskie oblicze chłopa — podania i pieśni ludowe.
Jed n ak poza ty m głównym nurtem propagandy P r z y j a c i e l a L u d u wypływa n a jego łam ach nowa forma zbieractwa, sprzyjająca bezpośredniemu zetknięciu się z różnorodnym i przejawam i życia ludu, osobistemu poznaniu jego spraw, forma „narodowej pielgrzym ki” uprawianej głównie przez entuzjastyczną młodzież. W yniki owych „pielgrzym ek” , lewego nurtu zbieractwa, nie dały długo na siebie czekać. Przed zgorszonymi oczyma szlacheckich czytelników jawiła się np. ta k a piosneczka:
Ja W ielkopolan, da dana, Ja W ielkopolan,
Nie będę ja czapki zdejm ał D o pańskich kolan, da dana, D o pańskich kolan37.
36 Do czytelników, P r z y j a c i e l L u d u , nr 18 z 31 października 1835. 36 Madejowe łoże (Powieść gminna), P r z y j a c i e l L u d u , nr 3 z 18 lipca 1835. 37 Piosnki gminne, P r z y j a c i e l L u d u , nr 50 z 11 czerwca 1836.
740 M ARIA J ANIO N
Albo sm utne zawodzenie wyrobnicy:
Oj, uboga ja sieroteczka, Nie mam korali, korali; Moja m atka wyrobnica, N ie sieje roli, da, roli*8.
Nie brakło także ciętej ludowej satyry na „rugi” (zaczynającej się od słów: „Oj wygrał nasz pan, wygrał, W szystkich chłopków ze wsi wygnał” 39) czy też zjadliwych wypadów przeciwko ekono mom dworskim. Plon zbieractwa w postaci zanotowanych przeja wów klasowego i bojowo antyobszarniczego n u rtu ku ltu ry ludowej musiał poważnie zaniepokoić redakcję, toteż usiłowała ona zatopić go łzawym solidaryzmem, dokum entam i pokory i rzekomej miłości chłopa do obszarnika. Z czasem zaś w ogóle zrezygnowała z publi kow ania zapisów tego rodzaju.
Ale i ze strony obszarników, głównych odbiorców czasopisma, sprawa nie minęła bez echa. W r. 1839 rozpoczęła się w P r z y j a c i e l u L u d u niezwykle interesująca dyskusja na ten tem at, w k tórą włączył się także młody Berwiński.
Gawędzcy (takim pseudonimem podpisał się pilny czytelnik P r z y j a c i e l a L u d u ) zaatakow ali przede wszystkim drukowane w czasopiśmie „gadki gm inne” . Było to gniewne oskarżenie zaw ar tej w nich moralności ludowej o „chytrość, podstęp, nienawiść itp. w ady” . „A gdzież poczciwość? — zapytyw ał przerażony Gawędzki — bez której rozum, do wybiegów użyty, jest tylko rozumem wil czym, to jest narzędziem do łupieży i bezprawiów pom ocnym ?” 40 Takie cechy i ich moralne konsekwencje w ypatrzyły oczy zagrożo nych ciemiężycieli w poczciwych opowieściach gm innych: O starym
wilku i o lisku filucie oraz o W ilku i skowronku (bo do nich, jak
można wnosić z aluzji tekstu, odnoszą się głównie w ypady korespon denta). Przerażała ich przenikliwa mądrość i niedościgniona prze biegłość bohaterów ludowych opowieści; gniewały — ich trium fy n ad złem, ich zwycięstwa w najtrudniejszych sytuacjach. Gawędzcy bali się autentycznych zapisów folklorystycznych, bo ukazywały one te cechy ludu, które były w walce klasowej dla obszarnictwa niebezpieczne, naw et jeśli to był tylko bierny a nieustępliwy opór
38 Pio snki gminne. P r z y j a c i e l L u d u , nr 47 z 30 maja 1837. 39 P r z y j a c i e l L u d u , nr 18 z 5 listopada 1836.
40 G a w ę d z k i o d K a r p a t ó w , Moje widzi mi się, P r z y j a c i e l L u d u , nr 36 z 9 marca 1839.
Z NARO DO W EJ PIELG RZYM K I 741
chłopstwa wobec dworu. Tak trzeźwo oceniali rzeczywistość potom kowie autora piętnastowiecznej Satyry na leniwych chłopów.
Ciekawe, że Berwiński^nie przeszedł obojętnie wobec tego wy buchu złego hum oru „dziedziców” : zareagował nań w przypisku do swej „gawędy wielkopolskiej” pt. Chłop i diabeł. Bardzo charak terystyczny jednak — zarówno dla stosunków redakcyjnych, jak i dla pozycji ideowych młodego Berwińskiego — jest tok polemiki. Na najistotniejszy zarzut Gawędzkiego — mianowicie na oskarżenie ludu o „rozum wilczy” — Berwiński nie odpowiada; został on sfor mułowany przecież w sposób niezmiernie drastyczny z pu n k tu wi dzenia klasowych pojęć szlachty. Swoją niechęć do konserw atyw nego szlachciury wyładowuje Berwiński w ostrej odpowiedzi na zarzut, którego jednak Gawędzki bynajm niej w prost nie sformuło wał, tj. że zapisy ludowe są „wymysłami ich m niem anych zbieraczy” . Z całą pasją piętnuje Berwiński rzekomą insynuację jako „lekko
myślność, lekceważenie narodowych świętości” 41. W tej walce
o autentyczność ludowej gadki trzeba umieć dosłuchać się pełnej ap robaty dla słuszności i praw dy klasowej moralności ludu.
5
W r. 1837 rozpoczęły swój trium falny pochód Klechdy, Staro
żytne podania i powieści ludu polskiego i R u si Kazim ierza W łady
sława Wójcickiego. N a tle dotychczasowych licznych pubhkacji pieśni ludowych z różnych dzielnic kraju, był to jeden z pierw
szych zbiorów prozaicznej twórczości ludu. Powodzenie Klechd
przybrało olbrzymie rozmiary.
W ójcicki sw ym i Klechdami — pisał recenzent T y g o d n i k a L i t e r a c k ie g o w r. 1838 — trafił do serca narodu. Lud nasz z sw ym i w yobraże niami jest jeszcze tym zwierciadłem, w którym siebie sam ych, jakim i byliśm y od wieków, przejrzeć m ożem y; w nim widzim y jeszcze, coraz dalej przed ośw iatą i cudzoziem szczyzną uciekający cień prawdziwej narodowo ści, bo tam żyje ona rzeczywiście, w nas tylko w' idei42.
Nic dziwnego zatem , że nie było niemal w k raju twórcy, który by nie zadokum entow ał swojego uznania lub swojej opozycji wobec
Klechd. I chociaż późniejsi badacze-specjaliści (Chlebowski,
By-41 Przypisek do Chłopa i diabla, P r z y j a c i e l L u d u , nr 33 z 15 lutego 1840. 42 J. J., Klechdy Wójcickiego, T y g o d n i k L i t e r a c k i , nr 26 z 24 września 1838.
742 MARIA J A N IO N
stroń) odmówili zbiorom Wójcickiego wszelkiej wartości naukowej, a naw et literackiej (na co znów nie można się łatwo zgodzić), to aktualne znaczenie Klechd dla lite r a c k ie j życia epoki na przełomie trzeciego i czwartego dziesięciolecia X IX w. powinno być w pełni docenione. Wójcicki bowiem swoimi „starożytnym i podaniam i i po wieściami” ożywił jak b y nową, m łodą szkołę zbieraczy „gm innych opowieści” spod znaku Zoriana Dołęgi Chodakowskiego i lwowskiej Zi e wo n i i .
I młody Berwiński zadokum entow ał swoją z nią łączność. Cho ciaż zatem rozpoczął swoje zbieractwo w r. 1836, a więc jeszcze przed publikacją Klechd, to ich pojawienie się — jak sam wyznaje — „rozjaśniło tę drogę, k tó rą przeczuwałem” 43. Mimo wyraźnych zmian w opiniach Berwińskiego z różnych okresów jego twórczości na te m at Klechd, ich przełomowe znaczenie dla jego koncepcji ku l tu ry ludowej nie było nigdy przez poetę zaprzeczone.
Czy słusznie u ta rł się w historii pogląd, że Klechdy Wójcickiego
to publikacja typowro „rom antyczna” ? Niewątpliwie tak, jeśli
w ty m w ypadku „rom antyczność” to brak jakiejkolwiek koncepcji naukowo-etnograficznej, a naw et — mimo pozorów — zupełna dla niej obojętność, dążenie do historiozoficznej „głębi” rozważań na te m at ducha narodowego, pewna — chociaż stosunkowo dość nikła — styhzacja literacka, której Kraszewski — niezbyt może słu sznie — zarzucił „wymuszoną nadętość” 44. A więc przede wszystkim
— już w założeniu — nie tyle naukowe badanie k u ltu ry ludowej, ile filozoficzne zgłębianie na jej podstaw ie duchowej historii narodu, któ ra dla zbieraczy tego ty p u sprowadzała się głównie do dziej ów starożytnej Słowiańszczyzny.
Ten kierunek dociekań zapoczątkował Zorian Dołęga Choda kowski i jego też Wójcicki uważał za swego ojca duchowego. To Chodakowski pisał o chacie chłopskiej: „Tam , w dymie wznoszącym się nad głowami, snują się jeszcze stare obrzędy, nucą się dawne śpiewy i wśród pląsów prostoty odzyw ają się imiona bogów' zapom nianych” 45. Przekonanie o tym , że w każdej opowieści lub pieśni ludowej k ry ją się rysy, wspomnienia dawnej przeszłości Słowiań szczyzny pogańskiej, nurtowało niem al wszystkich rom antycznych
43 P rzy pisy do Bogunki, s. 144.
44 Studia literackie przez J. I. K r a s z e w s k ie g o , W ilno 1842, s. 97. 45 Z. D . C h o d a k o w s k ie g o O Sławiańszczyźnie przed chrześcijaństwem, Kraków 1836, s. 9.
Z NARODOW EJ PIELG RZYM K I
743
zbieraczy folkloru po Chodakowskim. Dziedzictwo tego „męża, co — jak pisał Dembowski — zbłąkany wśród mogił, stał się ju trzenką piśmienności naszej” 46, pieczołowicie, z całą świadomością podjęła lwowska Z ie w o n ia między rokiem 1834 a 1839. Młodość Wójcickiego ukształtow ała ta właśnie grupa ideologiczna. Znał jej publikacje zapewne i młody Berwiński; świadczyć o tym może późna aluzja do „powieści, w których bohaterem bywał zwykle Choda kowski, co zawsze prym odnosił nad wychowanymi po salonach m azgajam i” 47, odnosząca się zapewne do utworów Siemieńskiego i Magnuszewskiego. W Z ie w o n ii istotnie na każdej niem al stronie gloryfikowano Chodakowskiego, wystylizowanego — co bardzo cha rakterystyczne — na zaciętego wroga szlachty i kosmopolitycznej cudzoziemszczyzny, burzącego wszelkie kanony poetyckie epoki; pow tarzano stale jego wyznanie w iary: „Między ludem cnota mie szka; między ludem poezja m ieszka!” 48.
Tak specyficznie zakrojone zainteresowanie dla k u ltu ry ludowej wśród wymienionych zbieraczy narzucało specjalną interpretację jej treści, interpretację, k tó rą szczególnie obszernie zastosował Wójcicki w swoich pseudonaukowych przypisach do Klechd. Zrozumiałe, że nie był to n u rt jednolity i że podlegał takiem u samemu rozw arst
wieniu, jak całe ówczesne słowianofilstwo. „Szkołę” Chodakow
skiego, a na pewno niektóre jej przejawy, jak przede wszystkim Z ie w o n ię , umieścić należy na postępowym skrzydle tego prądu, chociaż i tu niezwykle często przenikały tendencje reakcyjne. W epoce kształtow ania się burżuazyjnego narodu polskiego poszu kiwanie „prawdziwego piętna rodzinno-słowiańskiego ducha” 49 było wyrazem charakterystycznego dla rom antyzm u sięgania do począt ków narodowości. T ak też było tó wówczas teoretycznie formuło wane, jak świadczą chociażby zacytowane fragm enty wypowiedzi recenzenta T y g o d n i k a L i te r a c k ie g o .
Prześledźmy na razie bardzo pobieżnie ów tru d n y do rozwikłania splot postępu i reakcji, ta k charakterystyczny dla lewego odłamu
polskiego słowianofilstwa romantycznego. U topia społeczna nie
których przedstawicieli „szkoły” Chodakowskiego sięgała do wspól
46 Zorijan Dołęga, Chodakowski, czyli (właściwie) A dam Czarnocki (W spom
nienie), P r z e g l ą d N a u k o w y , 1842, nr 26.
47 S tudia o gusłach, s. X .
48 Z orijan Dołęga Chodakowski, l. cit., M yśl z r. 1816.
49 Klechdy. Starożytne podania i powieści ludu polskiego i Rusi, zebrał i spisał K. W, W ó j c ic k i , Warszawa 1837, t. I, s. 47.
744 M ARIA J ANION
noty pierw otnej, do okresu „swobody ludu” , jako do ideału życia społecznego dla współczesności. K ryły się tu w sposób skompliko w any elem enty m arzenia o lepszej przyszłości, powiązane z jedno czesnym cofaniem się w odległą, idealizowaną przeszłość, co nie mogło nie obciążać k o nta postępu owych ideologów. Sięganie do pogańskiej, „przedchrześcijańskiej” Słowiańszczyzny łączyło się z opozycją wobec przyniesionej przez Kościół katolicki kosmopoli tycznej oświaty łacińskiej, ham ującej swobodny rozwój języka n a rodowego. Wrogość wobec kosmopolityzm u kościoła i jego po- pleczniczki, arystokracji, nienawiść do burżuazyjnej k u ltu ry za chodnio-europejskiej, przekształcała się niekiedy w niechęć do oś w iaty w ogóle (co ta k nieubłaganie krytykow ał Bieliński u „słowiano- filów” rosyjskich), w dążenie do izolowania ludu, „ducha narodo wego, czystego, bo nie skalanego wpływem cudzego” 50, od wpływów nauki, od konsekwencji wykształcenia. N urtow ały także, naw et postępow y odłam słowianofilstwa, tendencje ugodowości politycznej wobec caratu. Trzeba zatem w ty m prądzie ideologicznym spe cjalnie ostrożnie i precyzyjnie oddzielać od siebie elem enty postępu i reakcji.
Z takich tendencji epoki wyrosły Klechdy Wójcickiego, chociaż oczywiście nie wyraziły ich wszystkich w pełni. W ójcicki był —• trzeba to uczciwie przyznać — zbieraczem dość powierzchownym, pozbawionym zupełnie tej żarliwości poszukiwań społecznych, jaka cechowała np. ludzi grupy Z ie w o n ii. Zamieszczone w Klechdach „powieści gm inne” nie wykazywały — bo zresztą nie bardzo mogły wykazać — wymarzonych przez zbieraczy śladów pogańsko-słowiań- skiego rodowodu. Trzeba było zatem doczepiać deklaratyw ne sfor mułowania, które zapełniły wst^p i obszerny kom entarz do poszcze gólnych k opowieści. W nich też powierzchownie zadokum entował Wójcicki swój związek ze „szkołą” Chodakowskiego.
To, co staliowić może dziś — i stanowiło zapewne niegdyś — najistotniejszą wartość Klechd, to trzon publikacji: zbiór autentycz nych, choć nierzadko zniekształconych przez stylizację autorską ga dek ludowych, ilustrujących przede wszystkim wielkość i piękno mo ralności ludowej. J a k wskazują współczesne recenzje książki, czytel nicy ze specjalnym zainteresowaniem śledzili tę właśnie zawartość
Klechd', z dużą wrażliwością i specjalnym wyczuleniem na proble
50 K. W. W ó j c ic k i , O 'pieśniach polskiego ludu, Z ie w o n ia . N o w o - r o c z n ik w ydan y przez A ugustyna B i e l o w s k i e g o , Lwów 1834, s. 64.
Z NARO DO W EJ PIELG RZYM K I 745
m atykę m oralną przyjm ował ją Berwiński, jak świadczy o ty m tek st
Listów z narodowej 'pielgrzymki.
Pierwsza zamieszczona w zbiorze opowieść pt. Powietrze ukazy wała bohaterstwo chłopa, któ ry — aby uratow ać od zagłady swoją rodzinną wioskę — usiłował utopić w rzece widmo pomoru i sam zatonął. Widmo, przerażone jego odwagą, uciekło „w lasy, na góry” . Tak „ochronił od pomoru i od klęski ruską ziemię” 51. Było to sięganie do źródeł człowieczeństwa, egzemplifikacja bezkom prom i sowych nakazów etyki ludowej, pełnej bohaterstw a i poświęcenia. W innych „klechdach” występowała nieubłagana k ry ty k a bogactwa i pieniądza, które uniemożliwiają człowiekowi stosowanie w życiu szlachetności i dobroci (Pieczary w Czarnej Górze, Szklana góra). Z całą siłą przem awiał z nich żywiołowy egalitaryzm plebejski. W jednej z opowieści przechowała się z przenikliwością ludowej satyry zarysowana sylwetka bogacza, któ ry „żytem z lichwą k u p czył, robotnikom zarobek umniejszał, sługom płacy nie dawał, wdo wom i sierotom należytości nie wracał, pieniądze na fan ty rozdawał, a przy tym dzieci nie m iał” 52.
W Klechdach Wójcickiego oczywiście nie wrszystkie opowieści miały omówiony wyżej charakter. Wiele z nich bajało po p rostu o zmorach, wilkołakach, upiorach itp., niekiedy stanowiąc dowód śmiałości i rozm achu ludowej fantazji, niekiedy zaś w yrażając po średnio elementy zacofania pańszczyźnianego chłopa. Największą zasługą Wójcickiego było to, że nie poddał się teoriom sło w iano- filów, petryfikującym kulturę ludową na jej rzekomo starosłow iań skim szczeblu rozwoju, ale przedstawił ją, zgodnie z faktycznym stanem rzeczy, w rozwoju i aktualnym wyglądzie historycznym .
J a k daleko posunął W ójcicki własną obróbkę stylistyczną m a teriału folklorystycznego? Opinie współczesnych na ten tem at były podzielone. T y g o d n i k L i t e r a c k i twierdził: „Trudno naw et roz poznać, czy Wójcicki rzeczywiście naturalnie jak lud te baśni opo wiada, czy też on sztuką sztukę pokonywrując, naturalność tę n a śladował” 53. Kraszewski natom iast pisał o „stylu dziwnym, nie właściwym z rytm ow ą formą, której nic nie usprawiedliwia”54, za rzucał Klechdom nienaturalność. Można by mnożyć jeszcze takie p ary
81 Klechdy, s. 53. 62 Klechdy, s. 121.
88 J. J., Klechdy Wójcickiego, l. cit. 84 Studia literackie, l. cit.
746 M ARIA JA N IO N
antagonistycznyeh poglądów. Dwudziestowieczni badacze-specjaliści orzekli, że Wójcicki podawał swoje opowieści ,,nie w wiernej tra n skrypcji z ust bajarzy ludowych, lecz w obrobieniu i stylizacji zbie racza nie troszczącego się o ścisłość” 55. Je st to n a pewno pogląd w ogólności słuszny, trzeba tylko koniecznie zaznaczyć, że główny zrąb tem atyczny przytoczonych opowieści ludowych pozostawał nie naruszony, natom iast stylizacyjne dodatki polegały głównie na za tarciu specyficzności ludowego języka potocznego i na zastąpieniu go gładką literacką polszczyzną, a także na „uzupełnianiu” opowieści konwencjonalnymi elem entam i „literackiej” scenerii. Ten ty p styli zacji był ówcześnie ogólnie przyjęty i wiązał się wyraźnie z nie naukow ym podejściem do k u ltu ry ludowej, z próbam i jej litera- ryzowanego „upiększania” , znajdującego się na linii prób wciąg nięcia w ten sposób m ateriałów folklorystycznych do literatury pięknej. Słuszność tej drogi oczywiście podlega dyskusji. Jeśli zaś idzie o rytm izow anie niektórych fragm entów prozy ludowej, za mieszczonej w Klechdach, to Baliński współcześnie świadczy, że słyszał je także u autentycznych narratorów ludow ych56. D la tego też nie można odmawiać wszelkiej wartości Klechdom, tym bardziej że w większości wypadków przekazały one dość wiernie treść „opowieści gm innej” , a niekiedy naw et charakterystyczny styl ludowego opowiadania. Najsłuszniejszy chyba zatem pogląd na działalność Wójcickiego wyraził Dembowski pisząc:
A jednak przyzna zapewne i sam p. W ójcicki, że powszechność wielce go nie pojmuje, gdy go jako poetę sądzi; dlatego, o ile gaw ędy i dzieła jego jako poezję już po kilkakroć za niedostateczne uważaliśm y, tak je z in n e g o w z g lę d u wielbim y szczerze (podkreślenie Dem bowskiego)67.
Ów „inny wzgląd” sprowadzał się zapewne do uznania właś nie tej niewątpliwej, choć może niekiedy połowicznej au tentycz ności ludowych powieści, zebranych przez „wskrzesiciela poezji gm inu” 58.
66 Br. C h le b o w s k i, K azim ierz W ładysław Wójcicki, W ie k X IX . S to l a t m y ś l i p o l s k i e j , t. V II, s. 452.
66 Powieści ludu spisane z podań przez Karola B a l i ń s k i e g o , wyboru i w ydania K. W. W ó j c i c k i e g o , W arszawa 1842, s. VI.
57 Studia literackie przez J. I. K r a s z e w s k i e g o (Rozbiór). P r z e g lą d N a u k o w y , 1842, nr 13.
Z NARO DO W EJ PIELG RZYM K I 747
P>
„Trzeba by kiedyś coś napisać o powieściach i gadkach, do k tó rych wyszukiwania w Poznańskiem dała, jak się zdaje, popęd brzoza gryżyńska” 59 — pisał w r. 1838 au tor korespondencji literackiej P r z y j a c i e l a L u d u . Ezeczywiście, „dziwne a razem okropne o tym drzewie podanie” 60 uzyskało w Wielkopolsce dużą popularność, głównie dzięki balladzie Franciszka Morawskiego Brzozą gryżyńska. W yrażał się o niej z najwyższym uznaniem także Berwiński, umiesz czając utw ór w hierarchii literackiej obok ballad Mickiewicza. Dziś ocena ta k a w ydaje się po prostu zabawna. Mickiewiczowski rodowód wersyfikacyjny (i tylko taki) ballady, napisanej przez starego, nie zawsze wiernego tow arzysza broni klasyków w ich walce z rom an tykam i, jest oczywisty:
W znosi się w gruzach na gryżyńskiej ziemi K ościół świętego M arcina...61
Ale też i na ty m w yczerpują się wszelkie związki z Mickiewiczem, a także jakiekolwiek możliwości porównywania poziomu ideologicz nego i artystycznego. Z Mickiewiczowską „ludową koncepcją rzeczy wistości” , zaw artą w Balladach i romansach, nie ma Brzoza gryżyńska nic wspólnego. Wywodzi się ona prawdopodobnie z n u rtu reakcyj nej, dydaktycznej ballady niemieckiej; jej intencja ideowa, dość wulgarnie, w prost wyrażona, sprowadza się do stwierdzenia k o nieczności stosowania k ar cielesnych wobec dzieci, które patrzą na drzewo „w strachu i grozie” . J a k świadczy jedno z wydań, które miałam w ręku, utw ór rozpowszechniano właśnie jako „przestrogę dla dzieci” , uczącą je „bojaźni bożej i posłuszeństwa dla rodziców” 62. J a k sugerował we wstępie do ballady Morawski, utw ór został oparty na „gadce wielkopolskiej ch aty ” . Można przypuszczać, iż zew nętrz ne, wersyfikacyjne podobieństwo do ballady Mickiewicza, przy niewyrobieniu jeszcze należytej czujności w stosunku do „zew nętrz nej” jedynie ludowości, zwiodło Berwińskiego, k tó ry za dobrą m o
59 W yją tk i z korespondencji literackiej, P r z y j a c i e l L u d u , nr 32 z 10 lutego 183.8.
60 X X , Brzoza (Powieść gminna), P r z y j a c i e l L u d u , nr 47 z 27 maja 1835, przypisek.
61 Brzoza gryżyńska, Poem at Franciszka M o r a w s k ie g o , Poznań 1884. 62 tamże, przedm owa ks. C z e c h o w s k ie g o . ч
748 M ARIA JA N IO N
netę wziął tę stylizację motywów rzekomo „ludow ych” . Problem korzystania z folkloru był jednym z kluczowych dla ówczesnej literatu ry krajowej. Berwiński pobłądził na pewno w swych teore tycznych poszukiwaniach właściwego wzoru przyswojenia osiągnięć kultu ry ludowej, ale przecież drogą Morawskiego, drogą ckliwego, reakcyjnego przypraw iania „skrom nych ludu podań” dydaktyczno- m oralistycznym sosem, drogą nieudolnego zniekształcania i ubożenia piękna ludowej m etaforyki — nie poszedł. Zagadnienie coraz p o ważniej nurtowało poetę, zwłaszcza po „narodowej pielgrzymce” . Odbył ją młody „pielgrzym ” latem 1838 r., zapewne z kijem w ręku i tłum okiem na plecach, ta k jak to robili jego duchowi przy wódcy, a przede wszystkim Zorian Dołęga Chodakowski i K . W. W ój cicki. Celem wędrówki było „wyszukiwanie i zbieranie podań, po wieści, gadek ludu wielkopolskiego” 63. Berwiński zwiedził, jak wy nika z przypisków do Listów z narodowej 'pielgrzymki, okolice Boga- lina, Kalisza, był nad Kotecią i Gopłem, zawędrował naw et do „san domierskich górników” , od których usłyszał legendę o S karbniku64. Ju ż sama zastosowana przez Berwińskiego form a zbieractw a była, jak wiadomo, przełam aniem kanonów P r z y j a c i e l a L u d u . Czy jakieś nowatorstwo wystąpiło także i w treści głoszonych poglądów? W każdym razie, w tej „narodowej pielgrzymce” okrzepły i uform o wały się poglądy Berwińskiego na ty m etapie jego rozwoju, przede wszystkim poglądy na problem atykę k u ltu ry ludowej, możliwości jej przetworzenia i interpretacji. Bezpośrednie zetknięcie się z chłopem wielkopolskim pozwoliło Berwińskiemu z dużą dojrzałością form u łować swoje teoretyczne wprowadzenie w świat ludu, jak można by nazwać Listy z narodowej pielgrzymki.
To, co uderza w nich głównie śmiałością i trafnością spostrzeżeń, dotyczy przede wszystkim poglądu n a naród i m asy ludowe, stano wiące jego najistotniejszą podstawę. Berwiński, k tó ry chociażby z P r z y j a c i e l a L u d u mógł wynieść pewną znajomość i powierz chowne zainteresowanie dla kultu ry Oświecenia, daleko przekroczył wyobrażenia polityczne swych mistrzów ze szkółki leszczyńskiej, pochwalających wprawdzie kompromisowe plany reform burżuazyj nych, ale w zdragających się ze w strętem na myśl o rewolucji. List drugi „z narodowej pielgrzymki” cechuje uznanie dla masowych
es L isty z narodowej pielgrzym ki, list II, P r z y j a c i e l L u d u , nr 11 z 16 września 1838.