• Nie Znaleziono Wyników

"Dzieje folklorystyki polskiej. 1800-1863. Epoka przedkolbergowska", pod redakcją Heleny Kapełuś i Juliana Krzyżanowskiego, Wrocław-Warszawa-Kraków 1970, Zakład Narodowy imienia Ossolińskich, Wydawnictwo Polskiej Akademii Nauk, Instytut Badań Literackich

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Dzieje folklorystyki polskiej. 1800-1863. Epoka przedkolbergowska", pod redakcją Heleny Kapełuś i Juliana Krzyżanowskiego, Wrocław-Warszawa-Kraków 1970, Zakład Narodowy imienia Ossolińskich, Wydawnictwo Polskiej Akademii Nauk, Instytut Badań Literackich "

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Julian Maślanka

"Dzieje folklorystyki polskiej.

1800-1863. Epoka

przedkolbergowska", pod redakcją

Heleny Kapełuś i Juliana

Krzyżanowskiego,

Wrocław-Warszawa-Kraków 1970,

Zakład Narodowy imienia

Ossolińskich...: [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 62/3, 288-300

(2)

kształtu w ypow iedzi oratorskiej, obejmującej poza słow em w iele innych elem entów, jak gest, modulacja głosu, kontakt ze słuchaczami itp. Krakowski zdecydował się na tę drugą, najeżoną trudnościami drogę, stwarzającą jednak perspektyw y nowych i oryginalnych rozwiązań. Chociaż w ystąpił w tej dziedzinie jako pionier, trzeba przyznać, iż otrzymał pew ne inspiracje w pracach teoretycznych Stefanii Skw ar- czyńskiej 3, a przede w szystkim w rozprawach teatrologów, którzy zerw ali z om awia­ niem dzieł dram atycznych jako konstrukcji słow nych bez związku z ich reprezentacją sceniczną, w ysu w ali natom iast postulat odtworzenia kształtu przedstawienia.

W części 2, zatytułowanej W p o s z u k iw a n iu ż y w e g o s ł o w a , przedyskutował Kra­ kowski założenia teoretyczne swojego postępowania naukowego z pełną świadomością przecierania szlaków m ało dotąd uczęszczanych, pisząc m. in.: „Jednym z grzechów praktyki badawczej bywa stosow anie kryteriów w łaściw ych wypow iedzeniu pisem ­ nemu także w odniesieniu do w ypow iedzenia ustnego. Antyczna świadomość specy­ ficznej odrębności tych wypow iedzeń zanikła w naszej praktyce badawczej [...]. Banalnie brzmią nie respektowane w praktyce stw ierdzenia Arystotelesa, że »styl prozy pisanej nie jest stylem m ów w ygłaszanych podczas rozpraw« [...]. Sfera pozajęzykowych czynników ekspresji jest zatem już w rozumieniu A rystotelesa in­ tegralną częścią w ypow iedzenia ustnego i stanow i o jego odrębności od w yp ow ie­ dzenia pisem nego” (s. 29—30). Te konstatacje są punktem w yjścia dla autora, który opracował konsekw entny program badawczy, w sparty na przesłankach teoretycznych, przystosow any do specyfiki epoki badanej oraz charakteru zachowanych tekstów i źródeł.

Część 3 rozprawy K rakow skiego, M ó w c y S e j m u C zte r o le tn ie g o , demonstruje re­ zultaty przyjętych założeń na analizie konkretnego m ateriału. Mimo ogromnej ilości przebadanych źródeł, które stanow iły przeważnie pośrednią dokumentację dla odtw o­ rzenia kształtu w ypow iedzi oratorskiej, autor korzystając z diariuszy sejm owych, korespondencji i innych relacji w spółczesnych potrafił dokonać oceny i kw alifikacji całej produkcji retorycznej okresu Sejm u W ielkiego, odpowiedzieć na w iększość pytań staw ianych na w stęp ie książki. Dzięki temu stanowi ona jedną z kilku pozycji w pływ ających w sposób istotny na przyszły kształt syntezy kultury i litera­ tury polskiego Oświecenia.

M i e c z y s ł a w K l i m o w i c z

DZIEJE FOLKLORYSTYKI POLSKIEJ. 1800— 1863. EPOKA PRZEDKOLBER- GOWSKA. Pod redakcją H e l e n y K a p e ł u ś i J u l i a n a K r z y ż a n o w s k i e g o . W rocław—W arszawa—Kraków 1970. Zakład Narodowy im ienia Ossolińskich — W y­ daw nictw o Polskiej Akadem ii Nauk, ss. 528 + 19 w klejek ilustr. + errata na w k lej­ ce. Instytut Badań Literackich Polskiej A kadem ii Nauk.

1

Zakład Literatury Ludowej IBL w zbogacił naszą hum anistykę o nowe dużej rangi dzieło zbiorowe — D z ie j e f o l k l o r y s t y k i p o ls k ie j. Na razie ukazał się tylko tom 1, drugi jednakże — jak w ynika z inform acji zawartej w przedm owie pióra Juliana K rzyżanow skiego do tomu w ydanego — jest w przygotowaniu i zapewne, miejm y nadzieję, w niedługim czasie pojaw i się w księgarniach.

(3)

Tak w ięc polska folklorystyka może się wykazać coraz poważniejszym dorobkiem i osiągnięciam i naukowym i wysokiej rangi; niektóre z nich są niew ątpliw ie na skalę europejską. Do takich bowiem osiągnięć bez wahania zaliczyć można choćby fun ­ damentalne dwutomowe dzieło Juliana Krzyżanowskiego P o lsk a b a jka lu d o w a w u k ła d z ie s y s t e m a t y c z n y m (Wrocław 1962—1963), oczywiście — pomnikową edycję D zie ł w s z y s t k i c h Oskara Kolberga (zasługa to Polskiego Towarzystwa Ludoznaw­ czego) czy w re szc ie— żeby się tylko do tych przykładów ograniczyć — Sło w n ik fo lk lo ru polskiego (Warszawa 1965) — pionierskie przedsięwzięcie naukowe, pierw ­ sze w ogóle tego rodzaju w krajach słowiańskich, zrealizowane przez wspomniany Zakład Literatury Ludowej (większość zresztą haseł opracował sam Krzyżanowski). Dziełem pionierskim są także D zie je f o l k lo r y s ty k i polskiej; nawet w nauce ogólnosłowiańskiej wskazać można tylko jedno osiągnięcie tego rodzaju: M. Azadow- skiego эпитория русской фо.т.юристик (t. 1—2. Moskwa 1958—1963). W tym stanie rzeczy fakt ukazania się tej książki odnotować trzeba ze szczególnym zadowoleniem. Tym bardziej że jej użyteczność dla szerokiego kręgu humanistów, przede wszystkim zaś historyków literatury i kultury, nie ulega przecież wątpliwości.

Podejm owanie zespołowych prac naukowych, dziś nieodzowne także w huma­ nistyce, nastręcza niekiedy sporo kłopotów. Niełatwo w tedy zwłaszcza o konsekw en­ tną realizację jakiejś uzgodnionej koncepcji całego dzieła, o osiągnięcie syntezy jednolitej pod względem m etodologicznym i merytorycznym, kiedy temat i zakres problem atyki tego wymaga. Nie był w olny od tego rodzaju trudności również zespół autorski D z ie j ó w f o l k l o r y s t y k i p olskiej, co zresztą wyraźnie podkreślił w przedmowie Krzyżanowski. Chodzi tu bowiem głów nie o układ tomu, który w tym wypadku oparty został ,,na podziale terytorialnym ”, co „jest wynikiem liczenia się ze stosun­ kami politycznym i i społecznymi w Polsce owoczesnej, radykalnie odmiennymi w zaborach rosyjskim, pruskim i austriackim ” (s. 10). Autor przedmowy wskazuje od razu jednak na „niedogodność” takiego układu wynikającą z faktu, że niektórzy pisarze oraz badacze i zbieracze pieśni czy podań ludowych działali w dobie roman­ tyzmu w różnych ośrodkach i zaborach (jak Zmorski, Wójcicki, Siem ieński i inni), a także w kraju i na emigracji (np. Goszczyński czy Siemieński). Stanowi to nie­ bagatelną przeszkodę w realizacji założonej konstrukcji dzieła. Dlatego też „by zapobiec nieuniknionemu dublowaniu — czytamy dalej w przedmowie — omówiono całość ich [tj. pisarzy-folklorystów ] działalności w ośrodku dla niej najważniejszym, w innych zaś rozdziałach poprzestano na odwołaniu się do owej całości” (s. 11).

Sama zasada nie budzi zastrzeżeń, w praktyce jednak nie zawsze proste jest takie czy inne rozstrzygnięcie, m ożliwie najlepiej odpowiadające historycznej rzeczy­ w istości. Podział regionalny ma niew ątpliw ie swoje uzasadnienie, takie wszak roz­ członkowanie budzi z kolei obawy pewnego zniekształcenia całego obrazu rozwoju danej dyscypliny. Z tym wiąże się również sprawa zachowania w łaściw ych proporcji pomiędzy zjawiskam i ważnym i a mniej istotnymi czy nawet wręcz m arginesowymi szczegółami.

Omawiany tom składa się z dziewięciu części (rozpraw) oraz tabelarycznego „zestawienia w ażniejszych wydarzeń folklorystycznych” z lat 1800— 1863. Pierwsza z rozpraw, pt. W a r s z a w s k i e , napisana przez Ryszarda W ojciechowskiego, obejmuje niemal dokładnie jedną trzecią całego tekstu; liczy bowiem 154 strony na ogólną liczbę 477 (bez przedmowy i końcowej tabeli). Reszta, czyli dwie trzecie objętości, przypada na w szystkie pozostałe regiony kraju (z w yjątkiem nie uwzględnionego w tym tomie Pomorza i Mazur) oraz na Wielką Emigrację, a także wschodnie ośrodki polonijne: petersburski i kijowski. Mimochodem w ięc nasuwa się tu pytanie: czy w łaściw e są owe proporcje objętościowe? Jeśli bowiem wziąć pod uwagę np. pieśni

(4)

ludow e, to w tym czasie w W arszawie ukazał się L u d polski, je g o z w y c z a j e i z a b o ­ b o n y (1830) Ł. G ołębiowskiego (zawierający również pewną ilość pieśni), a następnie dwutom owy zbiór K. W. W ójcickiego pt. P ie śn i ludu B ia lo ch ro b a tó w , M a z u ró w i R usi z n a d Bugu, z dołączeniem> o d p o w i e d n i c h p ie ś n i ruskic h, ser b sk ich , c ze s k ic h i s ł o w i a ń ­ sk ich (1836; ale w iększość jego m ateriałów — jak informuje już sam tytuł — spoza regionu warszaw skiego), dalej zaś zbiór L. Zejsznera (ale zaw ierający pieśni Podhala i dlatego słusznie om ówiony głów nie w części pt. K r a k o w s k ie ) i w reszcie P ieśni ludu p o ls k ie g o Kolberga (1857).

W innych ośrodkach natom iast w ydano wówczas aż kilkanaście tomów pieśni: w e L w ow ie obszerny zbiór W acława z Oleska i dwa zbiory (w trzech tomach) Żegoty Paulego, w W ilnie cztery zbiorki (zawierające wprawdzie pieśni nie w brzmieniu autentycznym , ale parafrazowane) J. Czeczota i jeden A. L. Jucewicza, w Kownie zbiór R. Zienkiewicza, w Poznaniu J. J. Lipińskiego, pierwszy zbiór Kolberga (1842) oraz K. Brzozowskiego P io sn k i lu du n a d n ie m e ń s k i e g o , w K rakowie zaś tom pieśni J. Konopki, a w Przem yślu zbiorek ukraiński J. Łozińskiego, w reszcie w Paryżu A. Rypiński w ydał sw oją B iałoruś (1839).

W prawdzie zbieractwo pieśni stanowi tylko część ówczesnej folklorystyki, nie­ m niej część w yjątkow o ważną. To zresztą nie podważa naukowej wartości ani pierwszej rozprawy ( W a rsza w sk ie ), ani też dalszych ośmiu, i niżej podpisany daleki jest od takich w niosków . Rzecz w tym, że z innej perspektywy oceniać trzeba każdą rozprawę oddzielnie, jako sam oistną jednostkę, inaczej zaś, kiedy jest ona częścią w iększej całości. W tedy dostrzega się również w zajem ne między częściam i proporcje i zw iązki tylko dla owej całości istotne. One bowiem w pewnej mierze decydują 0 tym , czy i w ‘ jakim stopniu udało się zespołowi autorskiemu ukazać ogólny obraz rozwoju folklorystyki polskiej w latach 1800—1863, obejmujących okres nazwany w podtytule tomu „epoką przedkolbergowską”.

D atow anie pow yższe nie budzi zastrzeżeń i zostało dostatecznie uzasadnione, m im o że można by się tu dopatrywać takich czy innych drobnych nieścisłości. Kolberg rozpoczął swoją działalność folklorystyczną i ogłaszał pieśni ludowe na długo przed r. 1863, a edycję serii L u d u rozpoczął później, bo w roku 1865. Z drugiej zaś strony wiadom o, że i w naszym X V III-w iecznym piśm iennictwie nie brak śladów zainteresowania ludow ą obyczajowością, żeby przykładowo przypomnieć mniej znany szczegół z O pisania p o d r ó ż y z W a r s z a w y do B iłgoraja (1782) Krasickiego. Zwrócił on tam uwagę na oglądane przezeń niedaleko Lublina „w karczmie w esele chłopskie’’ 1 p ośw ięcił temu w ydarzeniu n iew ielki utwór w ierszowany, gdzie z widoczną sym pa­ tią dla ludu pisał m. in.:

Miły to widok, kto ma czułe serce, Gdy rodzaj ludzi m iany w poniewierce, Rodzaj szacowny prostej km iotków rzeszy Po dziennej pracy wieczorem się cieszy. Tam radość szczera, uprzejma, prawdziwa,

To, co jest w sercu, na w idok odkrywa; N ie masz obłudy, zazdrości i plotek,

Śpiew a piosneczkę w pośrzód tańca kmiotek К

Oprócz współczucia dla „rodzaju ludzi m ianego w poniew ierce” zauważyć tu można ślady idealizacji charakteru ludu, tak znamiennej później dla Chodakowskiego

(5)

i jego następców. Trudno byłoby jednakże twierdzić, że takie i tym podobne przeja­ w y zainteresowań ludem i jego obyczajami oraz spotykane w literaturze czasów stanisław owskich tem aty czy motywy ludowe (Bohomolec, Trembecki, Kniaźnin i inni) m iały charakter sensu stricto folklorystyczny (nawet w przypadku K r a k o w ia ­ k ó w i górali Bogusławskiego, chociaż tu można by już mieć wątpliw ości). Zainte­ resowaniom tym bowiem nie towarzyszyła, by tak rzec, świadomość folklorystyczna, czyli programowa dążność do poznania i odkrycia folkloru jako ważnego składnika kultury ogólnonarodowej, który wzbogacić powinien m. in. także literaturę. Nie jest rów nież obojętne, że u podstaw tego nurtu, tak bardzo żywotnego w okresie roman­ tyzm u, tkw iły ponadto idee demokratyczne i społeczno-polityczne o zabarwieniu narodowowyzwoleńczym ; potwierdzają to m. in. wypow iedzi niektórych pisarzy, np. C. Norwida czy R. Berwińskiego.

Słusznie zatem autorzy tomu rozpoczynają dzieje folklorystyki polskiej od począ­ tku w. XIX, przyjmując „zaokrągloną” datę — rok powstania Towarzystwa War­ szawskiego Przyjaciół Nauk (1800), choć, ściśle biorąc, momentem przełomowym był r. 1802; w tedy w łaśnie sform ułowany został pionierski program Kołłątaja w ob­ szernym liście napisanym z austriackiego w ięzienia do krakowskiego księgarza, J. Maja. Towarzystwo Przyjaciół Nauk dopiero nieco później, ale na przestrzeni 30 lat istnienia kilkakrotnie, inicjowało różne przedsięwzięcia ludoznawcze (np. naj­ w ażniejsze z nich — zresztą bez w ielkich sukcesów — ogłoszony w r. 1827 konkurs na zbiór pieśni i opisy obrzędów), także już w pierwszym dziesięcioleciu swej dzia­ łalności.

W szystkie te poczynania, nawet mało znaczące, gruntownie przedstawia Woj­ ciechowski w e wspomnianej części pt. Warszawskie, w yzyskując tu oprócz w ielu opracowań i źródeł publikowanych (Kraushar i inni) także zachowane m ateriały z archiwum Towarzystwa (znajdujące się dziś w AG AD).

Stosow nie do ogólnego założenia zespołu autorskiego, który postaw ił sobie „za zadanie zgromadzenie m ożliwie pełnej dokumentacji do dziejów zainteresowań folklorem w Polsce” (s. 11) — W ojciechowski skrupulatnie rejestruje w szelkie tego rodzaju przejawy, choćby nawet pośrednio tylko wiążące się z folklorystyką. Tak np. sporo m iejsca poświęca — co jest ciekawe — opisom egzotycznych krajów i zwyczajów, jakie w latach 1801—1805 pojawiały się na łamach „Nowego Pam iętnika W arszawskiego”. W szerokim zakresie uwzględnia wypowiedzi na temat ludu i jego kultury — pisarzy i uczonych z kręgu Towarzystwa Przyjaciół Nauk: S. Staszica, J. U. Niem cewicza, W. Surowieckiego, J. Lelewela, K. M. Bohusza. Dokładnie omawia odnoszące się do pieśni gminnych poglądy i rozważania K. Brodzińskiego, J. F. Kró­ likowskiego, K. Kurpińskiego, L. Żukowskiego czy wreszcie sądy o folklorze po­ chodzące od historyków kultury i literatury: W. A. M aciejowskiego, E. Dem bowskie­ go, J. M ajorkiewicza i innych. Autor przypomina projekty Albertrandiego i Woro­ nicza w sprawie pieśni narodowych. Nie pomija też związków (dość nikłych) Choda­ kow skiego z Towarzystwem Przyjaciół Nauk. W nowym św ietle ukazuje dorobek Gołębiowskiego (Lud polski, G ry i zabawy), który ocenia wprawdzie jako niezbyt sam odzielny, ale wartościowy, bo stanowiący „bardzo staranną i wyczerpującą anto­ logię początkowych zainteresowań ludem w ramach badania dawnej kultury całego narodu” (s. 56).

Centralną postacią ówczesnej folklorystyki warszawskiej był oczywiście K. W. W ójcicki, zbieracz i badacz ustnej literatury ludowej, który swych zaintere­ sow ań tym przedmiotem nie ograniczał, jak w ielu jego współczesnych, do sam ych tylko pieśni, ale zajm ował się w równym stopniu mniej popularną wówczas prozą ludową — baśniami, podaniami, klechdami (ten ostatni termin, jak w iad

(6)

o-шо, on wprow adził do naszej folklorystyki). B ył ponadto w ybitnym paremiologiem. W ojciechowski w ysoko ocenia jego dorobek i zasługi, pisząc, że „chyba lata m iędzy dwoma powstaniami: 1830 i 1863 roku, można w folklorystyce uznać za epokę W ójcickiego” (s. 112). On także patronował innym. Dość przypomnieć, że w 1842 r. w ydał P o w i e ś c i ludu spisan e z p odań przez Karola Balińskiego, postać zagadkową, 0 nie znanej dotąd biografii, jeśli przyjąć (jak przypuszcza W ojciechowski na s. 125), że chodzi tu o kogoś innego niż znany poeta romantyczny tego samego im ienia 1 nazwiska. W ielką rolę w reszcie w zakresie popularyzowania folkloru oraz inspi­ rowania ludoznawczych poszukiwań odegrała „Biblioteka W arszawska”. Również Kolberg był „jej w spółpracownikiem , a zarazem protegowanym, żadne bowiem inne pism o nie poświęcało m u tyle uwagi w trudnym okresie początkowych w ysiłk ów ” (s. 160). Niem ała w tym zasługa w łaśnie długoletniego redaktora — Wójcickiego.

Oczywiście, że zarówno w pracy W ojciechowskiego jak i w całym tomie, prze­ ważającą w iększość m ateriałów, faktów i cały zespół różnorodnych zagadnień w ch o­ dzących w zakres problem atyki dziejów folklorystyki polskiej — znamy dobrze z szeregu w cześniejszych opracowań. Jest to normalne, skoro chodzi o dzieło będące zasadniczo sumarycznym zbiorem czy kompendium dotychczasowego stanu wiedzy. Tym bardziej w ięc podkreślić trzeba, że w om awianym tu tomie nie brak nowych m ateriałów, szczegółów i — co w ażniejsze — nowych propozycji interpretacyjnych czy stw ierdzeń o charakterze uogólniającym. O niektórych w zm iankowano już wyżej (m. in. sylw etka naukowa Wójcickiego). Warto w spom nieć jeszcze przykładowo o innych, jak np. o ciekawej interpretacji odczytu Brodzińskiego na posiedzeniu Towarzystwa Przyjaciół Nauk 12 III 1821, pt. U w a g i n a d p o tr z e b ą w y d a n i a w y b o r u p o e z y j dla m ł o d z i e ż y , z b i o r u p ie ś n i d u c h o w n y c h i n a ro d o w y c h . W ojciechowski w y ­ kazał dowodnie (s. 51—54), jak ważne m yśli w yraził tam autor W iesław a. W opozycji do starego W oroniczowego projektu P ieśnioksięgu, gdzie chodziło o tworzenie poezji d l a l u d u , Brodziński rzecz rozum iał odwrotnie (podobnie jak wcześniej Choda­ kow ski i Szyrma, ale jaśniej to sform ułował) i kładł nacisk na poezję ludową poj­ mowaną już w duchu rom antycznym, jako — przytoczmy jego słowa — „na ten kw iat narodowy, sam z siebie rozw inięty”. Nie mniej odkrywcze są uwagi W ojcie­ chow skiego na tem at „literackiej kariery upiora” (s. 78—81) w naszym piśm iennictwie lat dwudziestych X IX wieku.

Trafiają się w pracy W ojciechowskiego takie czy inne nieścisłości (jak zresztą w całym tomie) lub twierdzenia nie całkiem przekonujące. Do nich wypadnie jeszcze wrócić w dalszym ciągu recenzji, i to globalnie, w odniesieniu do całego dzieła, po dokonaniu m ożliwie zw ięzłego przeglądu prac następnych.

Druga rozprawa, napisana przez Stan isław a Świrkę, nosi tytu ł L i t w a i Białoruś. Ciekawe i potrzebne są w niej w stępne uwagi o historycznym rozwoju stosunków dem ograficznych i językow ych na obszarze W ielkiego K sięstw a Litewskiego oraz o w pływ ach polskiej kultury i języka na tych kresowych terenach Rzeczypospolitej. Autor przypom ina dalej, że już w piśm iennictw ie staropolskim nie brak zaintereso­ w ań oryginalną kulturą ludową litew sko-białoruską, o czym świadczą dwa łacińskie dzieła 'z początku w ieku XVII. Chodzi tu o w ydane w Bazylei w 1615 r. J. Łasickiego dziełko De Diis S a m a g i ta r u m c a e te r o r u m ą u e S a r m a ia r u m , gdzie mowa o żmudzkiej m itologii i wierzeniach, oraz o pierwsze w literaturze naszej dzieło paremiologiczne, czyli S. R ysińskiego P r o v e r b i o r u m po lo n ico ru m [...] co llecto r u m cen tu riae d e c e m et o c to (1618), zawierające w iele przysłów także z tamtych ziem.

Początki zainteresow ań litew ską pieśnią gminną kojarzą się z nazwiskiem T. Cza­ ckiego, konkretnie z jego znaną, choć zaledw ie parozdaniową, wypowiedzią na temat pieśni jako źródła do poznania przeszłości pradawnej. Dodajmy tu od razu, że

(7)

ta w łaśnie w zm ianka w dziele O litewskich i polskich prawach (1801) była zarod­ kiem żywotnej w okresie romantyzmu teorii o historyczno-poznawczych wartościach ustnej twórczości ludowej, teorii, której ciąg rozwojowy wyznaczają po Czackim nazwiska: Kołłątaja — Surowieckiego — Chodakowskiego — M aciejowskiego — Berwińskiego i innych.

Nawiązując do wzm ianki Czackiego o ludoznawczych poszukiwaniach prowadzo­ nych przez M. Nielubowicza, którego zbiory w ogóle się nie zachowały, Świrko po­ daje o nim nieco informacji biograficznych. Omawia dalej ważną z folklorystycznego punktu widzenia rozprawę K. M. Bohusza O początkach narodu i ję zyka litewskiego (1808) oraz podobne tem atycznie prace innego zasłużonego badacza starożytności litew skich, T. Narbutta, ogłaszane w „Tygodniku W ileńskim” (z nich najciekawsza pt. Badanie starożytności litewskich. O panieńskiem), a także pionierski artykuł M. Czarnowskiej zamieszczony w „Dzienniku W ileńskim” (1817) pt. Z abytki mitologii słowiańskiej w zw yczaja ch wiejskiego ludu na Białej Rusi dochowywane. Z ówcze­ snych zbieraczy pieśni litew skich zasłużył się zwłaszcza E. Staniewicz; drukował je w „Tygodniku W ileńskim ” po litew sku i w polskim przekładzie.

Ważnym głosem postulującym zbieranie pieśni i — co w ażniejsze — sugerującym m ożliwość literackiego w yzyskania tych zasobów kulturowych był, jak wiadomo, list Krystyna Lacha Szyrmy adresowany do redaktora „Dziennika W ileńskiego” i tamże drukowany (1818). Tą w łaśnie drogą poszli filomaci, przetwarzając w e w ła ­ snej twórczości m otyw y czerpane z folkloru. Świrko pod tym kątem analizuje po­ krótce ballady T. Zana, J. Czeczota i sielanki O. Pietraszkiewicza; pomija natomiast twórcę Ballad i romansów, odsyłając czytelnika do księgi zbiorowej Ludowość u Mi­ ckiewicza (1958). W zakończeniu swej pracy zajął się Świrko nie drukowaną rozpra­ wą W incentego Pola O źródłach narodowej poezji, napisaną około r. 1829, opierając się na dziele M. Manna Wincenty Pol. Studium biograficzno-krytyczne (1904— 1906). Najwięcej jednak miejsca zajmuje w tej części tomu Z. Dołęga Chodakowski, przy­ w oływ any również często w innych zamieszczonych tu pracach; dlatego do tej postaci wypadnie jeszcze wrócić za chwilę.

Z Wilnem w iąże się w tym czasie także działalność J. I. Kraszewskiego; w latach 1841— 1851 redagował on tam zasłużone dla folklorystyki „Athenaeum”. O tym trak­ tuje zwięzły szkic Ryszarda Górskiego W kręgu Kraszew skiego i „Athenaeum”, w którym przedstawione zostały wszechstronne zainteresowania ludoznawcze autora Ulany. Sięgał on do narodowej plebejskiej tradycji literackiej (P owia stk i i obrazki historyczne; 1843), zabierał głos w sprawie historycznych i literackich w alorów pieśni gminnych, w ypow iadał swoje sądy w recenzjach o zbiorach podań (m. in. o Klechdach Wójcickiego) i pieśni (np. o Pieśniach ludu polskiego Kolberga, w yda­ nych w 1857). Chętnie w reszcie i niejako programowo zamieszczał na łamach „Athe­ naeum ” w szelkie m ateriały folklorystyczne.

Ryszard Górski jest także autorem części 'zatytułowanej L wow skie. Zaczął tu od przedstaw ienia ogólnego rysu życia kulturalnego Lwowa w pierwszej połowie w. X IX oraz swoistej na pograniczu polsko-ruskim sytuacji społecznej i narodowo­ ściowej na w si w schodniogalicyjskiej.

Pozycją ludoznawczą dużej rangi była pierwsza w naszym piśm iennictwie mono­ grafia etnograficzna I. Lubicza Czerwińskiego pt. Okolica zadniestrska [...] (Lwów 1811). Później zaś, zwłaszcza w latach dwudziestych i trzydziestych, ruch folklory­ styczny był tu bardzo ożywiony. Na łamach czasopism, wcale licznych, („Pamiętnik Lw ow ski”, „Rozmaitości”, „Pielgrzym Lw owski”, „Czasopism Naukow y” i inne) pojaw ił się szereg artykułów, rozpraw i różnych m ateriałów o twórczości i rodzimej kulturze ludowej, a także przekłady pieśni serbskich, Rękopisu królodworskiego

(8)

i S ło w a o w y p r a w i e Igora, spolszczone przez A. Bielowskiego, L. Siem ieńskiego, L. Nabielaka (drukowane np. w „Haliczaninie” lub osobno); w środowisku lw ow skim bowiem , głów nie wśród ziewończyków, bardziej niż w innych ośrodkach przejawiały się tendencje słow ianofilskie.

Z mniej znanych publikacji na uwagę zasługuje nowatorska rozprawka wstępna Hiittnera oraz cykl krakowiaków pt. Ś p i e w y ludu drukowany w wydaw anym przezeń „Pielgrzymie L w ow skim ” (1822) i późniejsza, bezimiennie ogłoszona w „Pątniku Narodowym ” (1827), rozprawa O pieśniach lu du pols k ieg o i ru skiego, która w yw ołała naw et polem ikę prasową. N ajw ażniejszym jednak wydarzeniem folklorystycznym była oczyw iście edycja P ieśni po ls k ich i ruskich ludu g a lic y js k ie g o (Lwów 1833) Wac­ ław a z Oleska, która jest pierwszym w ogóle w Polsce oddzielnie wydanym i zara­ zem najbogatszym m ateriałow o do czasów Kolberga zbiorem pieśni, obejmującym blisko półtora tysiąca tekstów i sporo zapisów m elodii „ułożonych” przez K. Lipiń­ skiego. Drugą zaś pozycją, także o doniosłym znaczeniu, był zbiór Paulego: jego Pieśn i ludu p o ls k ie g o w G a lic j i (Lwów 1838), oraz dwutom owa edycja Pie śni ludu ru s k ie g o w G a lic j i (Lwów 1839— 1840), zawierająca wprawdzie tylko teksty ukraiń­ skie, ale także w pewnej m ierze należąca do polskiej folklorystyki. Górski charakte­ ryzuje obu zbieraczy i ich przedsięw zięcia, opierając się głów nie na przedmowach do tych zbiorów.

Nasuwa się tu mimochodem w ątpliw ość odnosząca się do powtórzonego parę razy sądu (m. in. na s. 175) o dominacji W arszawy i Wilna jako ośrodków folklorystycz­ nych w „epoce przedkolbergowskiej”. Otóż w ydaje się, że L w ów — jeśli chodzi 0 gromadzenie plonów ludowej twórczości oraz rozwój badań nad folklorem (a o tych sprawach m ów i się przede w szystkim w całym tomie) — nie tylko nie ustępow ał w tedy tamtym dwom regionom, ale je nawet chyba osiągnięciam i w tej dziedzinie przewyższał (n b . W ójcicki także działał przez pewien czas jako folklorysta w Galicji wschodniej). W ogóle zaś tego rodzaju wartościow anie jest raczej w ątpliw e i niezbyt uzasadnione.

D zieje folklorystyki drugiego ośrodka galicyjskiego przedstawiła Maria Kukulska w szkicu pt. K r a k o w s k i e . Autorka stw ierdza na wstępie: „W początkach X IX wieku krakowiak przesłonił sobą w szelk ie inne rodzaje pieśniowej twórczości ludu i stał się niem alże w yłącznym reprezentantem polskiego folkloru. Serie krakowiaków ogłaszane są w Krakowie, gdzie drukuje je »Krakus«, kalendarz krakowski na rok 1811, w W arszawie, gdzie w ydaje je m. in. bezim ienny autor w zbiorku A rie i ś p i e w y o p e r o w e i te a t r a l n e (1816), i w e Lwowie, gdzie publikuje je Karol Hüttner jako Ś p i e ­ w y ludu. Sław a krakowiaków przekracza granice polskie i w ędrują one wkrótce do Czech” (s. 255). Zajm owali się nimi i naw et je ogłaszali drukiem P. J. Szafarzyk 1 F. L. Czelakowski. Co w ięcej, niektórzy poeci (A. Górecki, K. Brodziński) tworzyli stylizowane krakowiaki.

Kukulska słusznie podkreśla, że ,w latach Rzeczypospolitej Krakowskiej nurt ludoznawczy splatał się ze wzm ożonym i zainteresow aniam i przeszłością narodową, także — co znam ienne — pradziejową. Potw ierdzenie tej tendencji znaleźć można w utworach F. W ężyka, J. Rzesińskiego, S. Jaszowskiego, a zwłaszcza K. M ajeranow- skiego, ruchliwego redaktora i w ydaw cy szeregu czasopism z „Pszczółką K rakow­ ską” na czele. Autorka przypomina też dawniejsze zainteresow ania J. S. Bandtkiego pieśniam i śląskim i, których przedruk z niem ieckiego czasopisma ukazał się w r. 1829 w „Gońcu Krakowskim ”. Dawne obi‘zędy i zw yczaje uwzględniał w swych pracach badacz dziejów Krakowa i jego okolic — A. Grabowski. Szczególnie zaś pionierskie zasługi ma działający tam w ów czas przez pew ien czas S. Goszczyński, odkrywca folkloru podhalańskiego, autor D zien n ik a p o d r ó ż y do T a tr ó w . Goszczyński należał do

(9)

tych pisarzy, którzy doceniając twórczość ludu, patrzyli zarazem na m ożliwości mas chłopskich z politycznego punktu widzenia i w nich dostrzegali drzemiące siły zdolne do decydowania o niepodległości i przyszłości całego narodu. Zewnętrznym niejako w yrazem tych idei było założone w Krakowie Stowarzyszenie Ludu Polskiego (1835). Znaczne były też tu w latach trzydziestych przejawy słowianofilskie, zwłaszcza na lamach „Powszechnego Pamiętnika Nauk i Um iejętności”, „Pamiętnika N aukowego”, „Kwartalnika Naukowego” oraz „Zbieracza Literackiego i Politycznego”.

O tych wszystkich sprawach traktuje autorka dość szeroko; zbyt lakonicznie natom iast o najważniejszych (obok D zien n ika p o d r ó ż y do T a tr ó w ) dokonaniach ów­ czesnej folklorystyki krakowskiej: zbiorach pieśni. P ieśn io m ludu k r a k o w s k i e g o

(1840) Konopki poświęciła niew iele ponad jedną stronicę tekstu (s. 281—282), infor­ mując zaledwie o przedmowie i ogólnie o zawartości (układzie) tomu. Wydany zaś w 1845 r. rew elacyjny zbiór Zejsznera pt. Pieśni ludu Podhalan, czy li G órali ta - t r o w y c h p ols kic h (740 tekstów pieśniowych!) spotkał się tu z jeszcze w iększą po­ w ściągliw ością (s. 282—283). Gwoli ścisłości dodajmy jednak, że uwaga ta odnosić się m oże w takim samym stopniu do szeregu innych zbiorów, które w tym obszernym tom ie D z ie j ó w f o l k l o r y s t y k i p o ls k ie j nieco się zagubiły, o czym świadczy choćby tabela zawierająca „zestawienie w ażniejszych wydarzeń folklorystycznych”, gdzie zostały odnotowane skrupulatnie i w należytej proporcji w stosunku do innych faktów tu uwzględnionych.

Z ówczesnych wypow iedzi na temat ludowej twórczości, jej wartości literackich i historycznych (w tym też rzekomego rodowodu z epoki przedchrześcijańskiej) dwa głosy są najbardziej znamienne i znaczące: M. W iszniewskiego w tomie 1 H istorii l i t e r a t u r y p o ls k ie j i W. Pola w O brazach z ży c ia i n a tu r y, ponadto zaś w iążące się z tym rozważania J. Łepkowskiego na temat tradycji narodowej. Omówienie kra­ kowskiej folklorystyki zamyka Kukulska ciekawym i uwagami o tzw. dramatach ludowych W. L. Anczyca, cieszących się długo niesłabnącą popularnością.

P o z n a ń s k i e opracowała Teresa Brzozowska. Zagarnięcie przez Fryderyka W ilhel­ ma II w iększości województw wielkopolskich już w styczniu 1793, a w 1795 rozsze­ rzenie brutalnego panowania pruskiego aż pod Warszawę, następnie w burzliwych latach 1806— 1813 krótkotrwała i niezbyt pewna w olność po włączeniu ziem i w ielko­ polskiej do K sięstw a Warszawskiego, ale w latach 1813— 1815 znów kolejna okupacja, tym razem wojsk rosyjskich — wszystko to, stwierdza autorka, nie sprzyjało, rzecz jasna, normalnemu rozwojowi życia umysłowego. Także po utworzeniu Wielkiego K sięstw a Poznańskiego (1815) niew iele się zmieniło na lepsze.

Pierw sze drukowane teksty ludowe znalazły się dopiero w rozprawach J. F. Kró­ likowskiego. W P rozodii p o ls k ie j zam ieścił on kilka krakowiaków „potrzebnych mu dla udowodnienia tezy o zależności tekstu od m elodii” (s. 363). Faktycznie jednak rozwój ludoznaw stw a poznańskiego, i to od razu na wielką skalę, przypadł na lata po powstaniu listopadowym. Udział Wielkopolan w powstaniu i odwetowe represje w ładz pruskich rozbudziły w alkę o utrzymanie narodowości. Stąd również zwrot do folkloru. W latach 1834—1849 wychodził w Lesznie tygodnik „Przyjaciel Ludu”, założony przez Jana i Antoniego Poplińskich oraz J. Łukaszewicza. Z pismem w spół­ pracowali m. in. R. Berwiński, E. Bojanowski, R. Zmorski, K. W. Wójcicki. Na jego łam ach drukowano dość często autentyczne teksty ludowe ze zbiorów J. Lompy, R. Fiedlera, F. W awrowskiego, G. Gizewiusza i innych. W „Przyjacielu Ludu”, który należy niew ątpliw ie do najbardziej zasłużonych dla naszej folklorystyki pism pol­ skich, ukazała się niem al setka (dokładnie: 84) pieśni ze zbioru Kolberga. Redakcja publikowała odezwy „do czytelników ” zachęcając do nadsyłania m ateriałów folklo­ rystycznych. Na terenie W ielkopolski rozwijały działalność oświatową w duchu

(10)

patriotycznym tzw. kasyna, z których najbardziej znane i aktyw ne, głównie dzięki E. Bojanowskiem u, było Kasyno Gostyńskie. Zajm owało się ono również ludoznaw- stwem , podobnie jak Towarzystwo Starożytności w Szamotułach. Brzozowska grun­ tow nie omawia działalność tych stowarzyszeń w oparciu o poważne studia m ateria- łowo-źródłowe.

Z teoretycznych w ypow iedzi na temat ludowej twórczości na uwagę zasługuje rozprawa W. A. W olniewicza O p o e z ji g m i n n e j, dotyczące ludowości i narodowości rozważania Berwińskiego z w czesnego okresu (L i s t y z n a r o d o w e j p ie lg rzy m k i) , jak również ważna rozprawa W. A. M aciejowskiego W z g lą d h is to r y c z n y na k le c h d y i g m i n n e p o ls k ie p io s n k i n a j d a w n i e j s z e, drukowana w „Orędowniku Naukowym ” (1840). Po roku 1840 doszły jeszcze inne publikacje tego rodzaju o dużym znaczeniu, dzięki czemu — jak słusznie twierdzi Brzozowska — folklorystyka wielkopolska nie tylko „szybko uzupełniła braki”, ale w tym czasie „nawet [...] w ysunęła się na czoło” (s. 424). Chodzi tu głów nie o takie pozycje, jak Zmorskiego K i l k a słów o p o ­ d ania ch i baśn iach lu d u („Przyjaciel Ludu” 1847), S. Goszczyńskiego W y j ą t k i z r z e ­ c zy o G órala ch ta t r z a ń s k ic h (anonimowo w „Roku” z 1844; tu szczegółowy program badań folklorystycznych, jakie zdaniem autora należy podjąć), w reszcie L. S iem ień- skiego P iosennik lu d ó w (Poznań 1842— 1843) oraz P odan ia i le g e n d y polskie , ruskie i l i t e w s k i e (Poznań 1845) — obie z ciekawym i wstępami. Co w ięcej, do dyskus’ji w spraw ie ludu i jego kultury w łączali się K. Libelt i B. Trentowski, wzbogacając ją o aspekt filozoficzny. Libelt jako autor dość obszernych dwu prac: C h a r a k t e r y ­ s t y k a filo zofii s ł o w i a ń s k i e j i O m iłości o jc z y z n y (obie w „Roku” 1844), Trentowski zaś, polem izując z Libeltem , w ypow iedział sw e poglądy w artykule C z y m ożna u c z y ć się fi lo z o f ii n a r o d o w e j od lu du i j a k i e c e c h y m i e ć p o w in n a ta ż filo zofia ? („Rok” 1845). Pierw szy z nich twierdził, iż na fundam encie ludowej kultury „polska rozwinąć się m usi filozofia”, drugi zaś, m ając m. in. na uwadze prym itywizm w ierzeń i zabobo­ nów gminnych, zalecał oświatę ludu.

Oświacie służyły np. czasopism a dla mas chłopskich przeznaczone, jak „Wielko­ polanin”, „Wiarus” i inne.

W ielkopolscy zbieracze p ieśn i nie m ieli szczęścia, choć ich osiągnięcia były znakomite. Zbiory Bojanowskiego przepadły, Lipiński zdołał wydać tylko część sw ych plonów (Piosnki ludu wielkopolskiego. Cz. 1. Poznań 1842; trochę w „Bibliotece W arszawskiej” z tegoż roku; resztę ogłosił Kolberg w 1884 r.), w reszcie F. W awrow- ski opublikował tylko kilka pieśni i podań.

Jeśli idzie o najbardziej z nich pod tym względem zasłużonego, czyli Lipińskiego, to o jego dorobku zbierackim praca Brzozowskiej nie przynosi w zasadzie nowych informacji. Natom iast odkrywcze są jej studia o Bojanowskim i W awrowskim, oparte na szczęśliwych poszukiwaniach archiwalnych. Chodzi tu o rękopis W awrow- skiego zaw ierający około 300 p ieśn i w ielkopolskich (zachowany w Bibliotece U ni­

w ersyteckiej w Poznaniu) oraz o rękopisy Bojanowskiego (odnalazł je B. Zakrzewski) z archiwum ss. służebniczek w Dębicy. W papierach Bojanowskiego nie ma w praw ­ dzie przez niego zebranych pieśni ani podań, są natom iast bardzo ciekawe Dzienniki (z których m. in. w ynika, że ich autor skrzętnie notował utwory literatury ludowej), są też inne m ateriały, jak np. cenna rozprawa gwaroznawcza pt. O prow incjaliz- mach wielkopolskich. Znaleziska te znakomicie wzbogacają stud um Brzozowskiej; szkoda jednak, że om ówienie zbioru W awrowskiego jest zbyt skąpe.

Rozwój folklorystyki śląskiej przedstawił Jerzy Pośpiech w szkicu Ś ląsk w k olej­ ności następującej: Śląsk Cieszyński, Górny i Dolny. Pierwsze zapisy pieśni ludowych w regionie cieszyńskim pochodzą z końca drugiego dziesięciolecia X IX wieku. Naj­ w iększe zaś osiągnięcia w tym zakresie wiążą się z nazwiskiem A. Cinciały, który

(11)

w latach 1847— 1850 gromadził m ateriały wydane dopiero w r. 1885 pt. Pieśni ludu ślą sk ieg o z okolic C ie s z y n a (w krakowskim „Zbiorze Wiadomości do Antropologii K rajow ej”). Zasłużył się on również w dziedzinie paremiologii. Pośpiech informuje dalej o ludoznawczych zainteresowaniach J. Chociszewskiego i P. Stalmacha, redak­ tora „Gwiazdki Cieszyńskiej”, w której ukazało się w iele materiałów z literatury

ludowej.

Najwybitniejszym przedstawicielem górnośląskiej folklorystyki jest oczywiście J. Lompa. Jego działalność badawcza i zbieracka jest już dziś dość dobrze znana, głów nie dzięki pracom m. in. Pośpiecha, a przede wszystkim Bogdana Zakrzewskiego (np. W a r s z ta t fo l k lo r y s ty c z n y Józefa L o m p y w „Zaraniu Śląskim ” 1963, i inne). Przed paru laty ukazały się jego B a jk i i podania, a ostatnio edycja pieśni, którą przygoto­ w ał w łaśnie Zakrzewski po odnalezieniu rękopisów Lompy we wspom ianym dębickim archiwum klasztornym, gdzie stanowią one część zbiorów Bojanowskiego. Pośpiech podaje tu, co cenne, sporo szczegółów o tych materiałach.

Dobrze przysłużył się też folklorystyce przebywający na Śląsku Bawarczyk, J. Roger; udało mu się zebrać i, co ważniejsze, w ydać ponad pół tysiąca pieśni pt. P ie ś n i lu du p o ls k ie g o w G ó r n y m S zląsku, z m u z y k ą (Wrocław 1863). Dość ogólnikowo om awia Pośpiech tę edycję, dalej zaś informuje o kilku drugorzędnych zbieraczach i w reszcie nieco obszerniej o czasopismach takich, jak „Dziennik Górnośląski” (Bytom 1848—1849), „Telegraf Górnośląski” (Olesno 1848—1849), „Tygodnik K atolicki” (Nowe Piekary 1848—1850), „Tygodnik Polski” (Pszczyna 1845—1846) i innych. W nich bowiem również pojaw iały się m ateriały ludowe.

Na Dolnym Śląsku folkorem polskim zajm owali się zarówno Niemcy (A. H. H of­ m ann, J. G. Biisching i inni), jak i Polacy (pierwszy J. S. Bandtkie), a także w yk ła­ dający w e wrocławskim uniw ersytecie Czesi: J. E. Purkynie i Czelakowski. Purkynie patronował powstałem u w 1836 r. w e Wrocławiu Towarzystwu L iteracko-Słow iań- skiemu, z którym związani byli W ielkopolanie Berwiński, Bojanowski, Wawrowski, wrocławianin A. Mosbach i inni. Sama lista referatów tylko o tem atyce folklory­ stycznej, jakie na posiedzeniach Towarzystwa wygłoszono (przytacza je Pośpiech na s. 461), św iadczy najlepiej o jego aktywności. Czelakowski natomiast, kierujący w latach 1842— 1849 katedrą slaw istyki wrocławskiej, rozbudzał wśród słuchaczy (a należeli do nich wspom niany już Mosbach, Zmorski, słynny później folklorysta łużycki J. E. Smolerj i kaszubski F. S. Cejnowa — by tylko tych wym ienić) zain­ teresowania m. in. także twórczością ludową narodów słowiańskich. Poza Wrocła­ w iem , w Międzyborzu na Dolnym Śląsku, pastor tamtejszy R. Fiedler okazyjnie zbierał m iejscowe pieśni polskie (zebrał około 60), bajki i przysłowia. Szkoda, że autor omawianej tu rozprawy tylko o nich nadmienił.

Wkład Juliana Krzyżanowskiego do tomu D zie jó w f o l k lo r y s ty k i p o ls k ie j także poza funkcją redaktorską (wespół z Heleną Kapełuś) jest znaczny. Oprócz przedm owy napisał bowiem dwa szkice o ośrodkach naszej kultury poza terytorium Polski, na dwu odległych krańcach Europy; ten na Zachodzie był w tragicznych czasach poli- stopadowych centrum polszczyzny. Tytuły szkiców: P eters b u rg — K i j ó w oraz Wielka E m igracja . W szkicu pierwszym ukazane zostały w syntetycznym ujęciu dwa opozy­ cyjne środowiska literackie i ich dokonania w interesującej nas tu dziedzinie. Sporo tekstów ludowych ukazywało się w wydawanych w Petersburgu czasopismach („Ty­ godnik Petersburski”, „Niezabudka”, „Rocznik Literacki”) oraz w K ijow ie („Gwiazda”, „Grosz W dowi”). Ponadto zaś ważne pozycje książkowe, jak J. Barszczewskiego tom stylizowanych gawęd ludowych Szlachcic Z awalnia, czyli Białoruś w fa n t a s ty c z n y c h o p o w ia d a n ia c h (Petersburg 1844) czy zwłaszcza obie serie L it e r a tu r y i krytyki. (1837,

(12)

1840) M. Grabowskiego, gdzie krytyk zajął się istotnym problemem ludowości w poezji.

Z kręgu kijow skich literatów -folklorystów zw alczających panslaw istyczną „kote­ rię petersburską” najwięcej zasłużył się A. Marcinkowski, autor w ydanego pod pseudonimem (A. Nowosielski) obszernego i znakomitego dzieła L u d u k r a iń s k i (1857). Krzyżanowski przypom niał tu także innych, mało znanych folklorystów , jak zw ła­ szcza E. Izopolski i A. Weryha Darowski.

Szkic drugi, poświęcony W ielkiej Emigracji, napisany (jak zwykle) św ietnie i także, co szczególnie cenne, syntetycznie, traktuje głów nie o zagadnieniu ludowości jako kategorii politycznej, bo w takim w łaśnie aspekcie przewijało się ono w poglą­ dach L elew ela, Worcella, Zienkowicza, jak również w literackiej polem ice Krasiń­ skiego (P s a lm y p r z y s z ł o ś c i) skierowanej przeciwko rewolucyjnej ideologii H. Ka­ m ieńskiego (O p r a w d a c h ż y w o t n y c h n arodu p o ls k ie g o ) i z kolei w odpowiedzi S ło­ w ackiego na P s a l m y prz yszło ści. Krzyżanowski om awia dalej poglądy Mickiewicza na twórczość ludową w wykładach paryskich (gdzie poeta-profesor szczegółowo analizow ał np. pieśni serbskie) i następnie Norwida, przede w szystkim zaś jego koncepcję sztuki (P r o m e t h id i o n , szkic O s z tu c e , w ykłady o Słowackim , F ortepian Szopena), z którą polem izował J. Klaczko.

Nieco miejsca poświęcono tutaj A. Chodźce jako tłum aczowi na język francuski pieśni i bajek słowiańskich oraz A. Rypińskiem u, który w Paryżu wydał niew ielkie, ale cenne dziełko etnograficzno-folklorysiyczne Białoruś.

Nie całkiem jednakże przekonujące jest w łączenie do tegoż rozdziału Goszczyń­ skiego jako autora D zie n n ik a p o d r ó ż y do T a tr ó w (wyjątki drukowane przecież w czasopismach krajowych, a całość w Petersburgu) i podobnie Siem ieńskiego (P io - se n n ik lu d ó w , T r z y w i e s z c z b y i inne utwory), mimo że Krzyżanowski już w przed­ m ow ie uzasadnia taki zabieg. Pisze tam m ianowicie, że z kolejnych „pobytów” Gosz­ czyńskiego na Ukrainie, w W arszawie, w Galicji, w e Francji i w reszcie znów w e Lw ow ie „za najbardziej zw iązane z całokształtem kultury środowiskowej uznano jego lata em igracyjne i tam też przedstawiono sylw etkę twórcy D zien n ika p o d r ó ż y do T a tr ó w . Podobnie w ygląda sprawa Siem ieńskiego” (s. 11). S ylw etki obu pisarzy w ypadły tu znakomicie.

2

W powyższym przeglądzie starano się podkreślić naukowo-poznawcze wartości poszczególnych rozpraw; są one niem ałe, a zawartość całego tomu imponuje bogac­ twem problem atyki, faktów i szczegółów, nierzadko zupełnie nowych i odkrywczych. Nie w szystko w szak przyjąć można bez zastrzeżeń. W ątpliwości budzi, jak już wyżej wspomniano, sam układ w edług podziału terytorialnego, choć zapewne ma on też sw oje uzasadnienie i zalety. Przy jego zastosowaniu jednakże trudno było uniknąć pewnych zbędnych powtórzeń. Oto np. o apelu Towarzystwa Przyjaciół Muzyki Cesarstwa A ustriackiego w W iedniu m ówi się na s. 25 (W a rsza w sk ie ) i n ie­ mal to samo na s. 427 (Śląsk). O Zejsznerze jest duży passus w części W a r s z a w s k i e (s. 155— 156) i takiż niem al objętościowo w K r a k o w s k i e m (s. 282—283) — obie infor­ m acje częściowo się pokrywają. Zmorskiemu poświęcono sporo m iejsca w W a r s z a w - s k i e m (s. 127— 137) i ponownie w P o z n a ń s k i e m (s. 405—408). O Siem ieńskim z kolei pisze się na s. 408—411 (P o z n a ń s k i e ) i w rozprawie W i e lk a E m ig ra cja (s. 488); podo­ bnie o Goszczyńskim na s. 272—274 (K ra k o w sk ie ), s. 411—415 (Poznańskie) i po raz trzeci na s. 485—487 (W ielk a Emigracja ). Przykładów takich można by jeszcze trochę

(13)

dorzucić. Jak widać w ięc, „niedogodność” takiego układu się częściowo potwierdziła i „dublowania” nie uniknięto.

Wspomniano już wyżej także, iż zbyt lakonicznie potraktowane zostały w wielu m iejscach tomu same m ateriały folklorystyczne (pieśni, przysłowia, podania) na rzecz w ielu innych spraw i szczegółów znacznie mniejszej rangi, niekiedy wręcz nieistot­ nych. Tu i ówdzie za dużo chyba o samych folklorystach. Zbędna jest np. biografia Chodakowskiego aż na sześciu stronicach (s. 199—204), tym bardziej że nie jest ona wolna od błędów; oparta bowiem m. in. na sfałszowanej autobiografii ogło­ szonej w czasopiśmie „Сын отечества” (1839). Tak np. Chodakowski został aresztowany nie w r. 1808, ale w 1809 itd. Te i inne zagadki biograficzne zostały w yjaśnione w edycji „O S ła w ia ń s z c z y ź n ie p r z e d c h r z e ś c ij a ń s tw e m ” oraz inne p is m a i listy (War­ szawa 1967; por. w stęp, aneks zawierający prawdziwą autobiografię, przypis na s. 302, listy).

Brak natom iast w tej części (L i t w a i Białoruś) omówienia tomików P iosn ek Cze­ czota, a także A. Jucewicza, który w ydał z w łasnych 'zbiorów Pieśni l i te w s k i e (Wilno 1844), P r z y s ło w ia ludu lite w sk ie g o (Wilno 1843) oraz inne m ateriały i prace ważne dla folklorystyki tego regionu; wzmianki o nim w innych częściach tomu są wręcz zdaw kowe (s. 250 i 380). N ie znajdujemy tutaj, ani w całym tomie, choćby kilku zdań o pokaźnym zbiorze R. Zienkiewicza P io senki gminne ludu piń skiego (Kowno 1851, ss. 422; zawiera 219 pieśni) i o jego dziełku O u roczyskach i zw y c za ja c h ludu p iń s k ie g o o raz o c h a r a k t e r z e je go pie śni (Warszawa 1853); wspomniano tylko (na s. 237) o jego 34 pieśniach drukowanych w „Athenaeum” Kraszewskiego. Może też ew entualnie na odrobinę uwagi zasługiwałyby takie czasopisma w ileńskie, jak „Bojan” A. Pieńkiew icza (1838; tu na s. 143—148 sześć pieśni litewskich, a na s. 216— 223 siedem ukraińskich), „Lud i Czas” J. Filipow icza (gdzie w roczniku 1845 dział zatytułow any „Studia gm inne”, a w nim m. in. artykuł W esele w okolicach n a d d ź w iń - skich , zawierający opis obrzędu i pieśni na s. 193—211), wreszcie „Rubon” K. Buj- nickiego (gdzie: 1843, t. 3, s. 144—163 — P io sn k i gm in n e białoruskie przez nieznanego W. R.; 1845, t. 5, s. 35—77 — R zu t o k a na p o e zję ludu białoruskiego przez I. Chr[a- powickiego], nieco pieśni Czeczota, a także M. Gr[abowskiego] O g m in n ych u k r a ­ iń skich podania ch, s. 145—218).

Ani słowem nie powiedziano w całym tomie o zasługach J. Gluzińskiego, który w r. 1847 napisał obszerną i bogatą materiałowo pracę pt. Włościanie p olscy pod w z g l ę d e m ch a ra k teru , z w y c z a j ó w , o b y c z a j ó w i p r z e s ą d ó w , z d o łą c z e n ie m p r z y s ł ó w p o w s z e c h n i e u ż y w a n y c h . Opublikował ją w dziewięć lat później Wójcicki w swoim A r c h i w u m d o m o w y m do d z i e j ó w i li te r a tu r y k r a j o w e j (Warszawa 1856, s. 399—576). Nie bardzo również jasne i zrozumiałe, dlaczego Brzozowska tylko wspom niała o naj­ w ażniejszym folklorystycznym dziele Berwińskiego i w ogóle jednym z najcenniej­ szych w naszej folklorystyce, jakim są Studia o literatu rze lu d o w e j, wydane przed r. 1863, m ianow icie w r. 1854. Dzieło to zasługiwało może nawet na osobny rozdział. Szkoda też, że w tym tomie pominięto region Mazur i Pomorza; ma być włączony dopiero do tomu drugiego.

Trafiają się tu i ówdzie drobne nieścisłości, ewentualnie pomyłki (w erratach nie sprostowane). Niżej przytaczam zauważone w toku lektury.

M y ś li o filo zofii d z i e j ó w Herdera (Warszawa 1962) przełożył nie E. Adler (jak podano na s. 19), ale J. Gałecki. Twierdzenie, że W. Skorochód Majewski był „entu­ zjastą raczej niż badaczem sanskrytu”, niezupełnie zgodne z opinią językoznawców (np. Kryńskiego), zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę jego Z b ió r r o z p r a w (Warszawa 1827). Ł. Gołębiowskiego D o m y i d w o r y wydane w r. 1830, a nie w 1836 (s. 55 i w ta­ belarycznym zestawieniu). Przytoczona na s. 76 recenzja z „Ćwiczeń N aukowych”

(14)

pt. U w a g i n ad „B a r b a r ą ”, t r a j e d y j ą oryginalną A. Felińskiego podpisana jest pseudo­ nimem: Kazimierz Uwaga. W indeksie (i tylko tu) rozwiązano go jako pseudonim Niem cewicza, gdy tymczasem autorem jest Brodziński. Z. J. Nowak zamieścił ją w jego P ism a ch e s t e t y c z n o - k r y t y c z n y c h (t. 2. Wrocław 1964), a zagadkę tego autor­ stw a w yjaśnił już dawno S. Pigoń („Buch Literacki” 1934). Kryptonim A... (na s. 91) — to nie W. Chłędowski, jak podano w indeksie, ale A. J. Rościszewski (o nim zob. T. Żabski: O ssolin eu m w listach A. J u n o s z y R o śc is ze w sk ie g o do V a cla va H a n k i. „Ze skarbca kultury” 1967). Poglądy L. Żukowskiego streszczone na s. 94—97 z „Meli- teli” uzupełnić warto wzm ianką, że te same m yśli zaw iera jeden z rozdziałów jego pracy O p a ń sz c zy źn ie (1830). Zwięzłe, ale gruntowne studium pośw ięcił Żukowskiemu A. Zieliński („Prace Polonistyczne” 1960). Na s. 184 jest mowa o pieśniach litew skich w łączonych przez Bohusza do jego dzieła O po czą tk a ch narodu i j ę z y k a lite w s k i e g o ; wśród nich jest piosenka o pasterce im ieniem Wanda. Dodajmy, że ta w łaśnie Wanda jest prototypem bohaterki ballady M ickiewicza To lubię oraz Zosi z D zia d ó w części II, jak udowodnił S. Pigoń (P o ls k a kariera pio s en k i li te w s k i e j o n iecz u łej pasterce. W: W ią za n k a h is to rycz n o litera ck a . Warszawa 1969). Przesadne nieco w ydaje się twierdzenie, że „rozprawa W incentego Pola O źródłach n a r o d o w e j p o e zji ma znacze­ nie w yjątkow e dla dziejów folklorystyki ówczesnego regionu białorusko-litew skiego” (s. 224), skoro nigdy nie została opublikowana (s. 221). „Pielgrzym z Tęczyna” ma podtytuł „Dzieło poświęcone obyczajom i starożytności” i niesłusznie zaliczone zosta­ ło na s. 259 do „pism ogólnoinformacyjnych”. „Pątnik Narodowy” omyłkowo (błąd drukarski?) przem ianowany (s. 319) na „Pamiętnik Narodowy”. E. Korytko po r. 1831 nie „wyem igrował na Południe” (s. 326), ale był aresztowany i jako w ięzień politycz­ ny internowany w Słow enii, gdzie przez dłuższy czas przebywał w w ięzieniu; naw et pod koniec życia miał ograniczoną swobodę ruchu do okolic Lubiany (por. biogram w P o ls k i m s ł o w n i k u b io g r a f ic z n y m , z. 60). Nazwisko Hattona (właściwie: Hatto) przeinaczone na: Hotton (s. 369 oraz indeks); podobnie Głazenap na: Glazenop (s. 199; poprawnie zaś w indeksie). Niezupełnie przekonująco brzmi zdanie Pośpiecha: „W porównaniu z w iększością innych dzielnic kraju na Śląsku zainteresowania kulturą i literaturą ludową przejawiać się zaczęły nieco w cześniej, przy czym inicja­ tyw y i pierwsze prace zbierackie były tu przeważnie obcym dziełem ” (s. 464). Nie znajduje to bowiem potw ierdzenia w rozdziale Ś lą s k „w porównaniu” z resztą tomu. W tabeli chronologicznej umieszczono P o d ró że [...] A. Sapiehy w rubryce W a r s z a w ­ s k i e, Korbut zaś podaje jako m iejsce w ydania W rocław (na karcie tytułowej brak m iejsca wydania). W spisie ilustracji pod numerem 17 brak informacji, że oryginał odnośnego rękopisu znajduje się w Kijowie.

Wiadomo, że takie czy inne nieścisłości (przytoczone wyżej mogą się przydać do ew entualnego w ydania 2) są raczej nie do uniknięcia w dziele o tak dużej obję­ tości. D latego też podkreślić trzeba dobitnie, iż tego rodzaju drobiazgi nie mają w iększego w pływ u na obniżenie w artości dzieła, które niew ątpliw ie długo będzie pełnić funkcję podstawowego kompendium w iedzy o dziejach polskiej folklorystyki.

Ju lia n M aśla nka

R y s z a r d G ó r s k i , DRAMAT LUDOWY X IX WIEKU. (Indeks zestawiła A n n a W r ó b l e w s k a ) . (Warszawa 1969). Państw ow y Instytut W ydawniczy, ss. 240, 4 nlb. + errata na w klejce. „Historia i Teoria Literatury”. Studia. Komitet Redak­ cyjny: A l i n a B r o d z k a , M a r i a J a n i o n, J u l i a n K r z y ż a n o w s k i , Z o f i a

Cytaty

Powiązane dokumenty

W WYPADKU NIEUZASADNIONEGO PRZEBYWANIA ADWOKATÓW ZA

[r]

Bardzo istotnym przepisem jest art. 7 ustawy, który określa instytucję tzw. prze­ dawnienia wymiaru, czyli przedawnienia wydania decyzji podatkowej. Dotychczas był to

Kończąc swe wystąpienie prezes Bu­ dzanowska stwierdziła, że przy wyko­ nywaniu funkcji prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej kierować się będzie dobrem całej

Jeżeli ani małżonek spadkodawcy, ani żaden z jego krewnych powołanych do dziedziczenia z ustawy nie odpowiada warunkom przewidzianym do dziedziczenia gospodarstwa

Dla wielu biegłych badających pismo ze względu na cele sądowe, a także dla niektórych kryminalistyków w Polsce przedstawiony wyżej poziom wydaje się jedynie

Ciągnijmy dalej ten paradoks — więc można wykładać na uniwer­ sytetach, mówić z katedr wyższych uczelni, można prowadzić zajęcia dla apli­ kantów

N iedoskonałości zaw inionych nie wrolno