• Nie Znaleziono Wyników

Kultura Śląska. R. 1, z. 3 [1929]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kultura Śląska. R. 1, z. 3 [1929]"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

V -

ORGAN WYDAWANY /TARANEM

DYREKCJI T E A T R V P O L / K I E G O W KATOWICACH

N a k ła d i A d m in is tr a c ja „ P a r " , P o ls k a A g e n c ja R e k la m y F r a n c is z e k K r a jn a , P o z n a ń , o d d z ia ł w K a to w ic a c h , u l. P o p r z e c z n a 8 ( T e le fo n 1 7 -8 0

(2)

x» v

' f

&

& <łv*

A p

<T

J e ż e l i w y g r a ć c h c e s z kup los Państwowej Loterji Klasowej w najpopularniejszej i najszczęśliw szej kolekturze

W. KAFTAL i S-KA

KATOW ICE, ul. św. Jana 16 / KRÓL. HUTA, ul. Wolności 26 B I E L S K O , W zgórze nr. 21

P. K. O . k o n t o nr. 304.761.

G Ł Ó W N A W Y G R A N A Z Ł . 7 5 0 . 0 0 0 . -

K o le k t u r a n a s z a w y p ła c iła ju ż s w o im S z a n . G r a c z o m d z ie s ią tk i m iljo n ó w z ło ty c h . P o ło w a lo s ó w w y g r y w a !

C E N Y L O S Ó W :

C ały l o s ...zł. 40.—

Pół l o s u ... zł. 2 0 .—

Ć w ie r ć lo s u . . . . z ł . 10. -

(3)

Kultura Śląska

Organ wydawany staraniem Dyrekcji Teatru Polskiego w Katowicach

Nakład i Administracja „P ar“ Poznań, oddz. Katowice, ul. Poprzeczna 8, tel. 17-80

POZNAŃ WARSZAWA KRAKÓW LWÓW -TORUŃ BYDGOSZCZ

A leje Marcinkowskiego Bracka 17 Rynek Gł. 46 Akademicka 14 Szeroka 46 Dworcowa 72

ROK I ZESZYT 3

M. MIRO-ROWIŃSKI

TEATR »MARJONETEK«

N A Ś L Ą S K U

Sekcja Teatrów Ludowych przy Wydziale Oświecenia Publicznego W ojew ództw a Śląskiego, dzięki ini­

cjatywie swego kierownika prof.

Stanisława Ligonia, pierwsza w Pol­

sce zorganizowała przed dwoma laty teatr marjonetek pod nazwa

„Miniatury".

Nazwa ta trafnie określa charakter teatrzyku, który jest istotnie „mi­

niaturą" prawdziwego teatru, bo­

wiem w teatrzyku tym miast praw­

dziwych, żywych ludzi, odgrywają swoje role lalki, kierowane umie­

jętną ręką operatora, artystycznie skonstruowane przez fachowców.

Teatrzyk ten, prowadzony na wysokim poziomie artystycznym objeżdża stale w okresie roku szkol­

nego teren W ojew ództwa Śląskie­

go, dając przedstawienia wzorowo zainscenizowanych sztuk i bajek z najlepszego repertuaru literatury polskiej i obcej, spełniając w ten spo­

sób nader ważne propagandowo- oświatowe zadanie krzewienia na naszych Kresach Zachodnich kultu­

ry i oświaty polskiej. Dotąd teatr

„Miniatury" w ystaw ił następujące sztuki: „Kotek Marcysi", „Baśń o Srebrnym Rycerzu'*, „Pan Twar­

dowski na Krzemionkach", „Jaś

i Małgosia", „Zeflik — Kneflik“,

„Śląska Bieda" oraz L. Rydla

„Betleem Polskie" w specjalnem opracowaniu dla teatru lalek. Nic też dziwnego, że wszędzie, gdzie sympatyczny ten teatrzyk zawita, młodzież szkolna chętnie spieszy na przedstawienia, śledząc z zaintere­

sowaniem przebieg akcji, odgryw a­

nej przez sympatyczne laleczki. Ja­

ko sprawdzian zainteresowania się tym teatrzykiem niech posłuży fakt, że według danych statystycznych

— od początku bieżącego roku szkolnego w 34 miejscowościach, gdzie dano przedstawienia, ogólna frekwencja młodocianych widzów wyraziła się w pokaźnej cyfrze 22.838 osób.

Niestety jednak z żalem stwier­

dzić musimy, iż poza młodzieżą szkolną, ani szersza publiczność na­

sza, ani prasa, ani literatura nie do­

ceniają absolutnie znaczenia teatru marjonetek, odnosząc się z dziwnym indyferentyzmem do tej gałęzi sztu­

ki, która bawiąc — uczy, a tem sa­

mem spełnia swe kulturalno-propa- gandowe zadanie.

W ręcz przeciwnie ma się rzecz zagranicą. Przodują tam pod tym względem : Czechy, W łochy i Niem­

(4)

Str. 2____________________________ KULTURA ŚLĄSKA____________ Nr. 3

cy, gdzie teatr lalek, doprowadzony do w yżyn prawdziwej sztuki, zy­

skał sobie należne mu stanowisko.

Złożyły się na to różne czynniki, a przedewszystkiem zrozumienie przez ogół społeczeństwa znaczenia tej kulturalnej placówki. W ytężona i owocna praca sił zawodowych, ar­

tystycznych i technicznych, wresz­

cie zainteresowanie się prasy i lite- .ratury powyższem zagadnieniem —

dały świetne wyniki.

W Czechach istnieje specjalne wydawnictwo, poświęcone sprawom) teatru lalek, wychodzące w Pradze w bogato ilustrowanym i świetnie literacko prowadzonym miesięczni­

ku p. t. „Loutkar" pod redakcją prof.

dr. Jindricha Vesely‘go. Z ostatnie­

go numeru XV rocznika tego w y­

dawnictwa dowiadujemy się, że w ostatnich czasach pobudowano W Pradze w nowym gmachu Cen­

tralnej Książnicy Miejskiej specjalny teatr marionetek, pozostający pod dyrekcją art. - rzeźb. Vojt. Suchar-' da. Teatr ten, urządzony według najnowszych wymagań techniki sce­

nicznej, posiada konstrukcję w y­

łącznie żelazną, zajmuje sutereny, parter i jedno piętro. Całe urządze­

nie tego teatru jest prawdziwym unikatem, gdyż Europa nie posiada ani tak wielkiego, ani tak wspaniale pod względem technicznym i kom­

fortowym urządzonego gmachu.

Cały szereg autorów niemiec­

kich, angielskich i duńskich, nie mó­

wiąc już o autorach czeskich, pra­

cuje dla scen marjonetek, tworząc nieraz prawdziwe arcydzieła. Do najwybitniejszych w tym kierunku autorów należą: A. Suchardowa- Brichowa, B. Wunderlich, Dr. Drmil, Jirasek, Pocci-Barth i wielu innych.

Niemcy posiadają również świe­

tne technicznie i literacko zorgani­

zowane teatry lalek, jak: „Mario-1 netten Theater“, „Kasperle Theater“

i inne, za pomocą których szerzą oni między młodzieżą kulturę i za­

miłowanie do sztuki drogą najdo­

stępniejszą dla młodocianych umy­

słów. Między wydawnictwami <iie- mieckimi znajdują się niekiedy pra­

wdziwe perły literackie, przezna­

czone specjalnie dla teatru lalek jak:

„Kasperle Theater", „Lustige Ka­

sperle u. Marionetten Stiicke“ G.

Danner, „Eine Sanimlung deutscher Puppenspiele" A. Hassę i wiele, wie­

le innych. Do najwybitniejszych w tej dziedzinie autorów należą:

Victor iFadrus, Max Eickermeyer, Hugo Seidel. J. Schink i inni.

Znanym jest powszechnie kult W łochów dla teatru lalek. Tam sztu­

ka ta doprowadzoną została do szczytu techniki, prasa otacza spe­

cjalną opieką tę dziedzinę sztuki, a literatura jest bogato zaopatrzoną w dzieła o wysokiej wartości lite­

rackiej. Z jakim pietyzmem odnoszą się W łosi do swego teatru lalek, mieliśmy możność przekonać się niedawno podczas gościny w Kato­

wicach słynnego „Teatro dei Picco­

lo", który ze swym bajecznie skon­

struowanym aparatem objeżdża ca­

łą Europę, wzbudzając ogólny za­

chwyt.

Czas najwyższy, by i u nas na­

reszcie odnośne czynniki doceniły znaczenie teatru lalek, pożąda- nem byłoby wielce, by nasi autorzy dramatyczni (a szczególniej autorki) zechcieli talent swój ofiaro­

wać również na rzecz tych małych widzów, którym wszak też się coś należy, a którzy byliby im za to bardzo wdzięczni, nas zaś uchroni­

liby od sięgania do obcej literatury, miast z własnej czerpać skarbnicy.

Obyśmy mogli zachwycać się nie- tylko tworami, noszącemi stempel

„made in Deutschlaud“ lub „made in Italia*1, lecz by również i zagranica zapoznać się mogła z tem, co „ma­

de in Poland".

Profesorowi St. Ligoniowi, jako pjonierowi tej wdzięcznej gałęzi

(5)

Nr. 3 KULTURA ŚLĄSKA Str. 3

sztuki, należy się od społeczeństwa polskiego najwyższe uznanie. Miej­

my nadzieję, że tak nasza prasa, jak i nasi autorzy dramatyczni zainte-'.

resują się goręcej tą sprawą i po­

święcić zechcą nieco czasu i swego talentu tej, leżącej dotąd odłogiem, a tak wdzięcznej dziedzinie pracy.

„Ładna historia" — komedia w 3 aktach Flersa i Caillaveta

Akt 1: scena z pp. dyr. Z. . N o w a k o w s k i m , L u d w i.ż a n k ą i B r a n d e m

(6)

Str. 4 k u l t u r a Śl ą s k a Nr. 3

ŻyCIE i PRACA

W TEATRZE STANISŁAWSKIEGO

Pod powyższym tytułem jeden z wybitnych członków dawnego ze­

społu Teatru Artystyczn. K. S t a n i ­ s ł a w s k i e g o w Moskwie, A. Mge- brow (Orłenjew) w szeregu felie­

tonów opisuje życie w tym teatrze z jego zakulisowej strony. Specjal­

nie ciekawe są miejsca, które po­

święca autor felietonów samej pracy teatru, poprzedzającej wystawianie sztuk i w ten sposób stara się wy­

ciągnąć ogólną charakterystykę tea­

tru:

„ . . . Świadomie czy nieświadomie wszystko w tym teatrze było zmonto­

wane w ten sposób, ażeby hypnoza nie słabła ani na chwilę. Pominfo we­

wnętrznej wielkiej wartości wszyst­

kiego, co się tworzyło, wielkie niewąt­

pliwie znaczenie dla całości pracy miała hypnoza masowa, a nadto jesz­

cze pewnego rodzaju rytuał, rodzaj akcji, kierowanej z góry tak, ażeby wszyscy jej uczestnicy, niezależnie od wielkości i miary uczestnictwa, współ­

żyli w pomyśle zasadniczym. Pomysł ten przewidywał tysiące szczegółów i z sumy tych szczegółów składało się dopiero wrażenie ogólne, mające być odzwierciedleniem życia. Stąd też i dążenie do ścisłej interpretacji nie- tylko samych nastrojów duchowych, lecz i tego wszystkiego, co zazwyczaj towarzyszy im w życiu: np. przyrody z jej żywiołami, ze wszystkiemi jej hałasami, gromami i zmianami.

Rzecz naturalna, że bez pewnej hypnozy i pewnego rodzaju rytuału nie można się było obejść w tym wy­

padku, ażeby zaś hypnoza ta nie sła­

bła, potrzebna była d o b r a wo l a , bez której żadne siły nie są w moż­

ności nic zrobić. Wszystko przeto w „Teatrze Artystycznym" było skie­

rowane ku wychowaniu tej dobrej woli, czasem nawet w drodze usypiania świadomości indywidualnej. Stąd też pochodził zewnętrzny jakby „kult"

tego teatru i jego rytuału, pewnego

rodzaju jakby namaszczenie. Stąd trudności i samego „wtajemniczenia1 i osiągania stopni tego wtajemnicze­

ni a. .. Stąd również — cała metoda pracy, metoda złożona, drobiazgowa, oparta na szczegółach, wymagająca cierpliwości, graniczącej aż z uporem, mająca nauczyć ludzi pracować pra­

wie bez opozycji, jak maszyny celem opanowania złożonej techniki jedności.

Na jakiemś 50 przedstawieniu „Bo­

rysa Godunowa" często, oczekując na swoje wyjście przed sławną „ścianą żelazną**, łapałem sam siebie na tem, że licząc w myśli, mógłbym bez żadnej omyłki, całkiem ściśle powiedzieć, iż

— dajmy na to przy liczbie 53 zacznie wchodzić po schodach ten lub ten bo­

jar, przy liczbie 67 ponownie zapali się lampka elektryczna, przy liczbie 75 otworzą się drzwi żelazne i bojar wyj­

dzie za kulisy. Przy liczbie dajmy na to 273 wyjdzie z za kulis Dymitry (Moskwin) i na czole jego w pobliżu skroni będzie napewno tyle i tyle kro­

pelek potu itp., itp-- bez końca.

Gdyby w środku przedstawienia dyk­

tatorska batuta dyrygenta zatrzymała je na chwilę — nastąpiłoby to, co dzieje się z każdą zatrzymaną ma­

szyną: wypadnie śrubka — maszyna na chwilę zatrzyma się, śrubkę wkrę­

cono — maszyna znów zaczyna funk­

cjonować.

W „Teatrze Artystycznym** można zatrzymać, a właściwie „wyłączyć"

przedstawienie na połowie frazy, na półkrzyku tłumu i znów „włączyć" je z powrotem — przedstawienie pójdzie w tym samym rytmie i tempie od po­

łowy przerwanej frazy, bez żadnego zamieszania, bez komplikacji, bez zde­

nerwowania uczestników.

Na specjalną uwagę co do swojej ścisłości zasługują pauzy w „Teatrze Artystycznym**: pamiętam np. pauzy w sztukach Czechowa, które miały ści­

śle co do sekundy obliczony czas trwa­

nia i aktor otrzymywał od reżysera polecenie w czasie tych pauz — wyli­

czać w myśli sekundy.

(7)

KULTURAŚLĄSKA

(8)

Str. 6 KULTURA ŚLASKA Nr. 3

Rzecz naturalna, że taka mechani­

zacja wymagała mnóstwo czasu, nie­

skończenie ścisłej i mozolnej pracy.

Musimy oddać sprawiedliwość

„Teatrowi Artystycznemu", że w tej dziedzinie przewidywał on i przygoto­

wywał z góry wszystko, włącznie do najmniejszych detalów. Warunki Czy­

szem foyer i garderobami i nawet w ciągu dnia lubiliśmy tam odpoczy­

wać .. .

A na scenie? Na scenie królował zawsze wzorowy porządek i idealna wprost atmosfera. Służba techniczna np. obowiązana była nosić na scenie czarne aksamitne pantofle i takież

P. Petecki jako Eugeniusz Onegin i p. Stępniowski jako Leńskl.

sto zewnętrzne były nadzwyczajne . . . Nasze garderoby artystów wraz z nie­

zmiernie przytulnem foyer, przylega- jącem do tych garderób, mnie osobi­

ście zawsze przypominały wspaniałe kajuty na wielkim okręcie transocea­

nicznym. Były one przytulne, hygje- niczne i pięknie umeblowane; w foyer

— kwiaty, tygodniki, książki, dzien­

niki. Wszyscy zachwycaliśmy się i na-

czarne aksamitne rękawice. W ten sposób robotnicy pracowali bez n a j' mniejszego hałasu, a kiedy odbywały się przedstawienia w dekoracjach z czarnego aksamitu, służba techniczna ubrana była całkowicie w czarne aksa­

mity i w ten sposób mogła pozosta­

wać nawet na scenie podczas otwartej kurtyny, niewidziana zupełnie przez widzów.

(9)

Nr. 3 _______________________KlUILTURA ŚLĄSKA____________ ______ _________ Str. 7

W ten sarn sposób wszystko było z góry obmyślane i przygotowywane w catej pracy scenicznej. Jak wiado­

mo, w „Teatrze Artystycznym1* były trzy sceny: wielka obrotowa, mała i wreszcie zupełnie maleńka, cala obita

wszystkich bez wyjątku członków te­

goż odbywały się długie akademje, na których były rozważane i wyjaśniane najmniejsze nawet rólki i pomysły ogólne. Dopiero potem następowała długa i mozolna praca nad każdym

„Rewizor z Petersburga". Komedja M. Gogola. P. Jan B o n e c k i w roli Piotra Bobczyńskiego i p. W l. Pawłowski w roli Piotra Dobczyńskiesjo

czarnym aksamitem. Praca szła zaw­

sze na zmianę, według ściśle określo­

nego rytuału, na wszystkich trzech scenach. Nadto poprzednio w ciągu długiego czasu, już po przeczytaniu sztuki w foyer teatru w obecności

wykonawcą, specjalnie zaś mozolnie pracowano właśnie na scenie aksami­

tnej, ponieważ na czarnem jej obiciu każdy gest odznaczał się wybitną pla­

stycznością, najmniejsza wada, „kan- ciastość“, była w tej chwili zauważona

(10)

Str. 8 KULTURA ŚLĄSKA Nr. 3

i natychmiast korygowana. Dopiero potem zaczynały się pierwsze próby czytane i następnie sytuacyjne.

Nigdy nie zapomnę, jaką tresurę przeszedł w swoim czasie bynajmniej nie początkujący już w owe czasy ak­

tor Leonidow w roli „Człowieka"

w sztuce Leonida Andrejewa pod tym tytułem. Po całych godzinach prze­

trzymywał go Stanisławski na aksa­

mitnej scenie, zmuszając do powtarza­

nia bez końca jednego i tego samego zdania, detalizując każdy jego ruch, każdy gest, każdy prawie mięsień na jego twarzy. Nieszczęśliwy Leonidow, dosłownie zalany potem, przechodził męczarnie, przezwyciężając te na­

prawdę niezwykłe trudności. W do­

datku z powodu każdego szczegółu Stanisławski wygłaszał całe referaty psychologiczne i fizjologiczne i roz­

maitość tych wskazówek jego zdumie­

wała poprostu. Umiał on rozwiązywać tajemnice najbardziej subtelnych u- czuć, wyjaśniał, w jakim niezmiernie skomplikowanym procesie odzwiercia- dlają się one na zewnątrz w tym, czy w innym, refleksie. Pamiętam, że na po­

czątku tej tresury Leonidow bezradnie rzucał sie po scenie, śmiesznie zaci­

skając pięści i gestykulując w sposób zupełnie niemożliwy, często nawet bez­

myślny. Stopniowo gesty te zaokrą­

glały się, jednocześnie uszlachetniała się mimika i telcst, jaki wygłaszał.

Podczas pracy tej wielu aktorów przy­

nosiło ze sobą bruljony, w których za­

pisywali wszystko, co mówił Stani­

sławski. Sądzę, że obecnie z tych za»

pisków można byłoby stworzyć całe

traktaty i referaty naukowe treści psy­

chologicznej i fizjologicznej.

W „Teatrze Artystycznym", w wa­

runkach jego istnienia i pracy, było to rzeczą potrzebną i ważną. Muszę jednak przyznać się, że wszystko to jednak często przygniatało mnie w straszliwy sposób, napełniając chwi­

lami duszę okropną pustką. Bywały chwile, kiedy sam „Teatr Artystycz­

ny" wydawał mi się wtedy tylko — p i ę k n ą z a b a w k ą i niczem więcej.

Tak jest, „Teatr Artystyczny", cały, w całości — to droga, cudowna zabawka. Zabawka ta, trzeba przy­

znać, stworzona została kochającemi rękami i na tem polega jedna z pod­

staw jej „radości życia" — jednak za­

bawka jest zawsze tylko zabawką, po­

mimo jej niezwykłych zalet i piękno­

ści.

Główna tragedja „Teatru Arty­

stycznego" polegała, jak mi się zdaje, na tem, że większość, zgromadzona przy Stanisławskim, nie w i e r z y ł a , nie mogła wierzyć tak, jak on i dla­

tego k ł a m a ł a ciągle, co zawierało w sobie niebezpieczeństwo i zemstę ze strony tegoż kłamstwa. Pod egidą Stanisławskiego nie potrzebujesz nic sam robić. Ktoś robi wszystko za cie­

bie — wszystko do najdrobniejszych szczegółów... Stąd też większość za nic nie odpowiada. Dla większości tej

— ktoś już wcześniej wszystko prze­

żywa, wszystko przygotowuje w ja­

kichś tajemniczych laboratoriach, po­

zbawiając z tego powodu niejedno­

krotnie swobody i indywidualnego wy­

powiedzenia się aktora..."

(11)

Nr. 3 KULTURA ŚLĄSKA

PAŃSTWOWE

KONSERWATORJUM M UZyCZNE

w K A T O W IC A C H

Kulturalne życie ziemi śląskiej rozwija się coraz to bujniej i sze­

rzej. Świadczą o tern fakty i czyny zakrojone niejednokrotnie na miarę

woju, ale od pierwszej chwili roz­

poczęła wszechstronną, intensywną działalność. Z durną można też twierdzić, że pod względem uposa-

P. St. Janowski w roli horodniczego w „Rewizorze z Petersburga*'

wielką i posiadające nadzwyczaj doniosłe znaczenie dla kultury Ślą­

ska. Takim czynem było również założenie Państwowego Konserwa- torjum Muzycznego. Dzięki inicja­

tywie i aktywnej energji Wojewody śląskiego dr. Michała Grażyńskiego, oraz niestrudzonej i celowej pracy organizacyjnej dyrektora Witolda Friemanna, uczelnia powyższa nie- tylko zdobyła silne podstawy roz-

żenia materialnego Konserwatorjum w Katowicach nie ustępuje innym polskim uczelniom muzycznym.

Jasne, obszerne sale wykładowe, doborowe instrumenty, urządzenia techniczne, wszystko to budzi nie­

kłamany podziw zwiedzających osób.

O jakości każdej uczelni świad­

czą jednak nietylko urządzenia tech­

(12)

Str. 10 KULTURA ŚLĄSKA Nr. 3

niczne, ale w pierwszym rzędzie kierunek i wartość pracy nauczy­

cielskiej. W katowickiem Konser­

watorium pracują muzycy zdolni, pierwszorzędni artyści, dyrygenci, teoretycy, umiejętnie dobrani przez dyr. Friemanna, który też nakreśli!

szeroką organizację naukową, obej­

mującą obok właściwego Konser­

watorium: szkołę operową i drama­

tyczną, seminarium nauczycielskie, kurs kapelmistrzów i szkołę orga­

nistów. D uży nacisk położono nie- tylko na gruntowne umuzykalnienie uczniów, ale i na podniesienie ich poziomu intellektuainego zapomocą w ykładów historii literatury po­

wszechnej oraz historji sztuki Nie potrzeba nawet dalej wyjaśniać, jak wielką i decydującą rolę powinno _ odegrać Państwowe Konserwato­

rium w kształtowaniu muzycznej kultury Śląska, który tak szczerze i gorąco kocha polską pieśń. Osoba dyrektora Friemanna, znakomitego kompozytora i pianisty, oraz zapal i fachowe kwalifikacje grona nau­

czycielskiego są aż nadto w ystar­

czającą rękojmią wspaniałego roz­

woju tej — tak planowo zorganizo­

wanej — uczelni.

Zakres działalności Państwowe­

go Konserwatorium obejmuje oprócz pracy ściśle pedagogicznej, również’

propagandę artystyczną w formie koncertów, urządzanych przez tę instytucję. Już pierwszy koncert urządzony z okazji poświęcenia lo­

kalu Konserwatorium odznacza} się poważnemi zaletami artystycznemu Koncert ten obejmował dzieła pol­

skich kompozytorów'. Poraź pier­

wszy była wykonana wówczas So­

nata na forłepjan i skrzypce W itol­

da Friemanna, dzieło porywające szczerością natchnienia, odznacza­

jące się wyborną fakturą i szla­

chetnością ujęcia bogatych pomy­

słów polifonicznych. Ogromny suk­

ces zyskał Kwartet smyczkowy P.

K. M., w skład którego wchodzą pp.

Cetner, Giżejewski. Szaleski i Dro- homirecki, pierwszorzędni kamera­

liści.

Następny koncert poświęcony był również muzyce polskiej, którą re­

prezentowali: Moniuszko, Noskow­

ski, Żeleński i Paderewski. Słowo wstępne wygłosił dr. Adam Mitscha, który omówił plan kampanji kon-' certowej P. K. M. Pian ten — wedle słów prelegenta — ma na celu pro­

pagowanie najwybitniejszych prze­

jaw ów twórczej myśli muzycznej, zarówno polskiej jak i obcej. 'Nie dą­

ży więc do wydobycia wartości ści­

śle wirtuozowskich, lecz kładzie główny nacisk na dobry i rozumny program; pragnie wykazać związek między dniem wczorajszym, a dzi­

siejszym, krzewić nowe hasła, rów ­ nocześnie zaś szanować i pielęgno­

wać nieśmiertelne dzieła minionej

— lecz jakżeż często żywotnej — przeszłości. Następnie mówca scha­

rakteryzował twórczość kompozy­

torów wymienionych w programie.

Jako wykonawcy w ystąpili:

śpiewaczka p. Mazanowska, pia­

nistka prof. Markiewiczówna, skrzy­

pek prof. Szeller, oraz pp. prof.

Chmielewska, Giżejewski, Drohomi- recki i Szaleski. Ogólny sukces kon­

certu był bardzo poważny, liczny udział publiczności świadczył o du- żem zainteresowaniu. Koncert ten powtórzono jako bezpłatną audycję dla sfer robotniczych. Fakt ten na­

leży powitać z najwyższem uzna­

niem. M am y też nadzieję, że Kon­

serwatorium będzie urządzać czę­

ściej podobne wieczory muzyczne o charakterze popularnym.

Pierwszorzędne zalety wirtuo­

zowskie i artystyczne wykazał prof.

Józef Cetner, którego recital po­

twierdził w całej pełni liczne, a po­

chlebne oceny prasy muzycznej}

Prof. Cetner jest rzeczywiście szcze­

rym i szlachetnym artystą; celem jego jest nie błyskotliwość technicz-

(13)
(14)

Str. 12 KULTURA ŚLĄSKA Nr. 3

V w nych popisów, lecz treść dzieł, któ­

rą też wnikliwie uwydatnia. Akom­

paniowała p. Konopasek - Szaleska.l Najbliższy koncert (18-go gru­

dnia) poświęcony będzie muzyce francuskiej i obudzą duże zaintere­

sowanie w sferach kulturalnych na­

szego miasta. Jak widać z pow yż­

szych słów, artystyczna działalność Państwowego Konserwatorium M u­

zycznego zasługuje w całej pełni na słowa prawdziwego uznania.

„Adwokat i róże". Kom. Jerzego Szaniaw skiego. Akt IJ-gi, scena Doroty (p. H.

H a l a c i ń s k i e j ) z Damą (p. M. S z p a k i e w i c z o w ą )

(15)

Nr. 3______________________ KULTURA ŚLĄSKA Str. 13

NA MARGINESIE GRy SCENICZNEJ i AKTORA

„Adwokat i róże“. Kom. J. Szaniawskiego. Akt II-gi: p. R y s z k o w s k i w roli Jakóba i p. P u c h a l s k i , jako agent

niczna powinna być wierną kopją na­

tury — jest fałszywe. Bronić tego

— znaczy przenieść ulicę na sce­

nę, nie zaś naturę uszlachetnioną do

żenie. Gdyby bowiem sztuka sceniczna przedstawiała namiętności podobnie, jak my je w życiu widzimy, toby prze­

stała na nas działać wzruszająco, po­

0 realizmie

„Realizm jest prawdą, nie zaś czczą formą. Prawdą w niskim lub wysokim stopniu. Twierdzenie, że sztuka sce-

wysokości ideału. Sztuka sceniczna jest i pozostanie nadal zawsze patosem rzeczywistości, a nie jej kopją tylko.

I dlatego właśnie wywiera na nas wra-

(16)

Str. 14 KULTURA ŚLĄSKA Nr 3

zostawiając nas chłodnymi albo wzbu­

dzając śmiech". (F. Sarcey)..

Pojęcie teatru

„Teatr jest jednym z najlepszych pośredników myśli ludzkiej, katedrą najzrozumialszej i najpopularniejszej wymowy. Będąc niejako ogólnym zbiornikiem i przejmując promienie światła od wyższej, myślącej gromad­

ki narodu, teatr przelewa ich zbawien­

ny blask w rdzeń społeczeństwa. Szla­

chetna dusza, wyższy umysł, znajdują w teatrze źródło, z którego czerpią ciepło żywotne.

Co się zaś tyczy nieokrzesanego tłumu, to teatr budzi w nim zastygłą stronę człowieczeństwa*1. (Schiller).

Istota gry scenicznej

„Aktor, przedstawiając tę lub ową osobistość, wchłania w siebie myśl auto­

ra. która to myśl ma nas wzruszyć ja­

ko idea, nie szarpiąc bynajmniej na­

szego uczucia w ten sposób, jak cier­

pienia bliźniego, męczącego się na oczach naszych. Łzy, które czasami ścisną nam gardło na przedstawieniu, płyną ze źródła współczucia myśli i — oto przyczyna, dla której niema w tych łzach goryczy, a zadawalnia nas jedy­

nie samo wzruszenie**. (Lewes).

Znaczenie aktora

„Zawód sceniczny — to wielkie po­

wołanie. Aktorzy są to ludzie rzadkiej sztuki i bezwarunkowej zasługi. Kazno­

dzieje cnót i zalet niosą broń przeciw­

ko występkowi i głupocie, — broń, którą uzbraja się • genjalny człowiek dla ukarania złych i głupich**. (Diderot).

W czem głównie objawia się zdolność aktora

„Zdolność aktora w tem się głównie objawia, że intuicją wchodzi on w to samo zrozumienie i wyczucie utworu,

co autor, a nawet nieraz wyrównuje jego luki i błędy, lecz bez przeinacze­

nia jego myśli**. (Lessing).

Artystyczne zrozumienie i natchnienie

„Aby objąć całkowicie wielką i tru­

dną rolę, wycieniować w niej jedne ustępy, ogładzić drugie, odtworzyć i żywość i subtelność, zachować jedność w spokojnych i namiętnych scenach, a prócz tego nie być mono­

tonnym tak w szczegółach, jako też i w całości — oto zadanie bystrego umysłu, głębokiej inteligencji, niepo­

spolitego smaku, gorliwej pracy, do­

świadczenia i trwałej pamięci.

Aktor powinien panować wolą i wy­

studiowaniem na zimno nad swojemi łzami, nad okrzykiem rozpaczy, nad mimiką i gestykulacją, nad intonacją, ruchami i spojrzeniem.

To, co średniej miary aktorzy na­

zywają natchnieniem tylko, jest niczem innem, jak grą na chybił — trafił, nie­

dbała i niezdradzającą talentu.

Zdarza się wprawdzie, że znakomi­

ty aktor da się porwać rozpętanemu uczuciu i upoi publiczność. Ale właści­

wą zasada nawet dla niego powinna być żelazna wola i dyscyplina w utrzy­

maniu artystycznej ekspresji.

Przytomność nigdy nie powinna opuszczać aktora. Umysł powinien być spokojny i w najgorętszem miejscu wydobyć tylko te tony. które mu sztu­

ka nakazuje**. (Diderot).

Gra naturalna

..Gra naturalna bynajmniej nie jest kopja wierną codziennego życia, ale polega na zgodnem z rzeczywistością ucieleśnieniu charakteru, stworzonego pr-zez autora. Być na scenie natural­

nym. — to znaczy: — zastosować ak­

cję. dykcję, postać, głos i gestykulację do idealnego wzoru, wymarzonego nrzez dramaturga. Ponieważ natura­

lizm i-prawda są pojęciami pokrywa- jacemi się. rzeczą zrozumiałą, że czy to w sztuce obyczajowej, czy w dra­

macie, czy komedji, naturalizm ten

(17)

Nr. 3 KULTURA ŚLĄSKA Str. 15

wymaga zupetnie innych manier, wy­

powiedzeń się i gestów.

Głównym najczęściej błędem arty­

stów jest to, że mieszają prawdę życia z prawdą sztuki. A ta ostatnia ma za­

wsze inną nadbudowę*1. (Lewes).

Gra napuszona i trywialna

„Jeżeli wzniosły styl aktora nie opiera się na prawdziwem uczuciu, mówimy, że jest sztywny lub szarżu­

je. W przeciwnym wypadku, jeżeli sło­

wa nie są dość mocne dla wyrażenia jego uczuć, nazywamy je prozą pła­

ską, a samo wykonanie — trywialną pospolitością.

Nic łatwiejszego, jak w sztuce dra­

matycznej zbłądzić przeciwko pra­

wdzie, czy to oddać bezbarwnie uczu­

cie lub też przekroczyć granice natu­

ralności i swobody. Jakim sposobem dojść do wypośrodkowania artystycz­

nego, nie ńadużywając rzeczywistości

— to już należy do wrodzonego sma­

ku i doskonale wyrobionego artystycz­

nego taktu". (Lessing).

Gra szablonowa

„Jeżeli aktor potrafi utrzymać się w tych granicach, a przytem tak sa­

modzielnie, że niezależnie od utartych form jeszcze objawia własne doznane odczucie — wówczas staje się pier­

wszorzędnym aktorem, aktorem - twórcą.

Naodwrót, jeśli aktor nie jest w możności wejść i wniknąć w rolę, a tylko ją „odtwarza", — i dlatego dla wyrażenia uczuć ucieka się do po­

spolitych, utartych sposobów, w jakie

obfituje gra tradycyjna — taki aktor nazywa się szablonowym, którego umysł jest niedostępny dla żadnego wyższego uczucia, a gra jego nie bę­

dzie miała styczności z prawdziwem wyrażeniem uczuć“. (Lewes).

Dykcja sceniczna

„Cała sceneria nie zgadza się z na- turalistycznem odbiciem rzeczywisto­

ści. Sytuacje, charaktery, język, nawet

— wszystko to różni się bardzo od codziennych spostrzeżeń. Zwykłe wzbu­

rzenie nie da się wyrazić ani w wier­

szach, ani w ściśle określonych fraze­

sach. Dlatego też interpretować myśl autora bez pojęcia jej, niedbale, tak, jak zwykliśmy prowadzić rozmowę w życiu codziennem, — jest rażącym błędem.

Podobnie, jak język sztuki, oczysz­

czony od niedostatków i niestosownych wyrażeń potocznej mowy, tak i dykcja aktora powinna być miarowa, mu­

zyczna, uczuciowa i typowo - scenicz­

nie plastyczna". (Lewes).

Wielcy i mali

„Miarą ocenienia talentu aktora jest stopień jego zdolności transformacji psychicznej różnych charakterów. Je­

żeli aktor gra tę lub ową rolę popra­

wnie, dlatego tylko, że ona się nad­

zwyczajnie zbliża do jego powierz­

chowności, głosu, temperamentu i uspo­

sobienia, to. aktor taki może być jedy­

nie pożytecznym — ale nie koniecznym.

Prawdziwie wielkim artystą nazywa się ten, który posiada zdolność odtwa­

rzania różnorakich charakterów czy typów ludzkich*1. (Goethe).

(18)

Str. 16 KULTURA ŚLĄSKA Nr. 3

„Ładna historia" — kom. Flersa i Cai,llaveta >v akcie 11-gim z pp. S k o l i m o w s k i m , J a ki u b o w s'k ą i O r z e c k ą .

ZESTAW IENIE PRZEDSTAWIEŃ TEATRU POLSKIEGO odegranych w Katowicach i na prowincji

Wrzesień 1929:

10 przedstawień muzycznych odegranych w Katowicach

2 w Katowicach

10 dramatycznych na prowincji

5 na prowincji

razem 27 przedstawień.

Październik 1929:

14 przedstawień muzycznych odegranych w Katowicach

2 na prowincji

19 dramatycznych w Katowicach

12 na prowincji

razem 47 przedstawień.

Listopad 1929:

18 przedstawień muzycznych odegranych w Katowicach

3 „ na prowincji

19 dramatycznych w Katowicacb

8 na prowincji

razem 48 przedstawień.

(19)
(20)

Str. 18 KULTURA ŚLĄSKA Nr. 3

NAJBLIŻSZE

PREMJERy

W grudniu i w styczniu wchodzi na repertuar naszego teatru szereg no- .wości.

A więc w operze: — głośna i inte­

resująca trzyaktowa operetka- F. Albi- ni‘ego „Baron Trenck"; w dramacie:

kotnedja Fedora w 3-ch aktach p. t.:

„Sekretarka pana prezesa", dalej wspa­

niała i w wielkim artyzmie zilustrowa­

na w stroju, tańcu, śpiewie i w słowie obyczajowość Górnego Śląska, nazwa­

na „Weselem Ś l ą s k i e m Autorem jej jest prof. St. Ligoń, a muzykę, opartą na oryginalnych motywach śląskich komponuje p. Wallek - Walewski; na­

stępnie idą: komedja „Matnan do wzięcia" A. Grzymały - Siedleckiego i orgjastycznie piękny, głęboki w swej rzeczywistości, owianej dużą poezją

„Sen nocy letniej" W. Szekspira.

MU.

„Eugeniusz Onegin“

Scena p. Stępniowskiego z panią Misky

T R E Ś Ć NR. 3: M. M iro- R o w iński: Teatr „Marjonetek" na Śląsku — Życie i praca w^Teatrze Stanisławskiego — Państwow e K onserw atorium M uzyczne w Katowicach.

Na marginesie gry scenicznej i aktora. Zestawienie przedstawień Teatru poi., ode- gianych w Katowicach i na prowincji. — Najbliższe prem jery. —

A d r e s r e d a k c j i : S e k r e t a r j a t T e a t r u P o l s k i e g o w K a t o w i c a c h R e d a k t o r : J. F r . G a w l i k o w s k i

Cena pojedynczego egzemplarza zl. 0.50, prenumerata roczna zł. 5.—, półro.zna zł. 2.50, kwartalna zł. 1 50 Ogłoszenia: ’/i str. zł. 250.— , */2 str. zł. 150.—, '/4 str.

zł. 80.—. W tekście 50"/o drożej, na okładce 100 /„ drożej

Czcionkami Śląskich Zakładów Graficzn. i Wydawn. „P olo n ia" Sp. Akc. Katowice ul. Sobieskiego 11

(21)

D la d ro b n e g o prze m ysłu m etalow ego, ślusarzy, blach arzy, in sta la to ró w , k o w a li, to ka rzy i k o tla rzy

WARSZTAT METALOWY

D W U T Y G O D N I K

Niezbędny organ w warsztatach metalowych. — Źródło fachowych wiadomości z dziedziny prac metalu, samochodowych i instalacyjnych. — Bo­

gato ilustrowany. Rysunki i wzory. Redakcja i Administracja

B I U R O O G Ł O S Z E Ń

A S t N C M B f K I A M Y M A N C I $ ? E K K B 1 ,n

POZNAŃ W ARSZAW A

Aleje Marcinkowskiego 11 Bracka 17 Oddział: K A T O W I C E , ulica Poprzeczna nr. 8 Telefon 17-80

D la stolarzy, rzeźbiarzy, tapicerów , koszykarzy, h a n d l u m e b l i oraz d la b ra n ż z d o b n i c z y c h

PRZEGLĄD STOLARSKI

imminniiiminimmnimmmu... ...mumii

D W U T Y G O D N I K

Organ Związku Polskich Cechów Stolarskich. — Jedyne tego rodzaju czasopismo fachowe w Polsce.

B o gato i l ust r owane. — Wk ł a d k i i w zory.

Redakcja i Administracja B I U R O O G Ł O S Z E Ń

K 4 A 3 E N C J A B f K I l H Y F B A N C I S 7 F K

POZNAŃ WARSZAW A

Aleje Marcinkowskiego 11 Bracka 17 Oddział: KATOWICE, ulica Poprzeczna nr. 8 Telefon 17-80

\ i

(22)

niedoścignione?

Cytaty

Powiązane dokumenty

Podczas tego kursu pedagodzy mogli się nie tylko dowiedzieć czym jest wyobraźnia, ale również w jakim stopniu zdolności wyobrażeniowe pomagają w procesie

od 17 maja 2021 do 21 czerwca 2021 do godz.. 2 Uzupełnienie wniosku o przyjęcie do szkoły o kopię świadectwa ukończenia szkoły podstawowej oraz o. zaświadczenie o wyniku

Autorka pracy na temat warunków uczenia się języka przez dzieci w przedszkolu, oraz tekstów piosenek wspomagających naukę języka angielskiego.. Organizatorem szkolenia

Najważniejszym miejscem w domu jest stół nakryty białym obrusem, wokół którego gromadzi się cała rodzina.. Zestaw potraw, które kładziemy na wigilijnym stole

Dzieliliśmy się naszym życiem przedszkolnym na łamach prasy lokalnej, naszej gazetki, tablic informacyjnych w przedszkolu, a przede wszystkim poprzez stronę internetową, która

– Te inwestycje są o tyle trudne, że gdy dotknie się tego, co widać, czyli torowisk, trzeba dotknąć również tego, czego nie widać, czyli infrastruktury kanalizacyj- nej,

Wiadomo, są takie fundacje, które zajmują się dziećmi chorymi na raka, ale co z tymi, którzy nie mogli na przykład wybrać sobie rodziny, w której przyszło im się

Za ska ku ją cy jest też wy nik in ter ne to wych ser wi sów plot kar skich, któ re oka zu ją się do brym me dium, pozwalającym do - trzeć do użyt kow ni ków z okre ślo