• Nie Znaleziono Wyników

"Polnische Kirchengeschichte", Franz Manthey, Hildesheim 1965 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Polnische Kirchengeschichte", Franz Manthey, Hildesheim 1965 : [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Franz M a n t h e y, Polnische K irchengeschichte, Barnward Verlag, H ildesheim 1965, s. 335.

Syntezy dziejów ikośoioła w P olsce odpowiadającej wym ogom w spółczesnej nau­ ki historycznej n ie m am y. N ie m ożna bowiem pod :to miano podciągnąć pobieżnego, nastaw ionego tylko na faktografię szkicu historii kościoła w Polsce, jaki daje ks. J. U m i ń s k i w sw ej „Historii k ościoła” (wznowienie, Opole 1960), chociaż zasługu­ je tu bezwarunkowo na uw agę uzupełniona przez ks. W incentego U r b a n a biblio­ grafia. Przestarzałe są też oczyw iście prace syntetyczne ks. T. O s t r o w s k i e g o (■1793) i ks. М. В u l i ń s k i e g o (1874). Pierw szym cudzoziemcem, w dodatku pro­ testantem , który podjął się opracowania historii kościoła polskiego był Karl V ö l ­ k e r („K irchengeschichte P olen s”, Berlin ;1930). K siążka V ölkera odznacza się w ie l­ ką sum iennością, na co w skazuje chociażby obficie przytaczana literatura, osobno dla każdego zagadnienia. N ie udało się autorowi zachować należytego umiaru w pro­ porcjach m iędzy om awianym i .przezeń dziejami kościoła, a dziejami politycznym i i kulturalnym i Polski. Szczególnie podkreślenie spraw związanych z reform acją jest u autora zrozumiałe, na ogół obiektyw ne jednak przedstaw ienie dziejów kościoła katolickiego czyni tę dzisiaj już w w ielu k w estiach przestarzałą książkę cennym nabytkiem d la polskiej historiografii ikościelnej.

Te k ilk a uw ag o istn iejących syntezach historii kościoła w P olsce m ają za za­ danie przypomnieć, że 'ks. Franz M a n t h e y n ie p ierw szy podjął się stworzenia ta ­ kiej syntezy. Pow inien w ięc zgodnie z w ym ogam i nauki dać rzecz, która byłaby k ro ­ kiem naprzód w historiografii k ościoła polskiego.

Jeśli staw iam y autorowi w ym agania trzeba jednak uwzględnić też jego m ożli­ w ości. Otóż ks. M anthey n ie jest historykiem , zajm uje się raczej religioznawstw em i filozofią, doskonale zna jednak język polski i stosunki polskie 4

Książka F. M antheya om awia historię k ościoła polskiego od jego początków, z krótkim szkicem wprow adzającym do dziejów państw ow ości polskiej i pogaństw a na ziem iach polskich przed 'chrystianizacją, aż do czasów najnowszych. W uzu peł­ nieniu (s. 297-—31i8) daje autor obszerny w yw ód historiozoficzny na tem at istoty, zja­ w isk i posłannictw a polskiego katolicyzm u. Z historią jako taką n ie m a to ostatnie już n ic w spólnego, dlatego też trudno oceniać to w oparciu o k ryteria nauki histo­ rycznej. Podział w łaściw ej historii przedstaw ia się następująco: I. K ościół polski za czasów Piastów , II. K ościół w Polsce jagiellońskiej, aż do w ybuchu reform acji, III. Polska za czasów reform acji, IV. P olsk i 'kościół w czasie kontrreform acji i za m o ­ narchii elekcyjnej. V. K ościół w Polsce za czasów rozpadu R zeczypospolitej szlachec­ kiej i w czasie rozbiorów, VI. K ościół w Polsce rozbiorowej, VII. K ościół w Polsce niepodległej od 1919—>1939, VIII. K ościół w P olsce w czasie II w ojny św iatow ej i pod komunizmem. Tendencyjność autora w idać już z zatytułow ania rozdziałów V. i VIII. W pierwszym przypadku, co zresztą w tekście całkow icie się potw ierdza (s. 1-57— 161, 164, 187, 172—il78, 183), chce autor 'usprawiedliwić niejako rozbiory upadkiem Polski w okresie saskim, w drugim sygn alizuje pobieżne tylko naszkicow anie dziejów oku­ pacji hitlerow skiej na ziem iach polskich.

1 K s . F r a n z M a n t h e y , uir. w 1904 r ., s t u d i o w a ł w P e l p l i n i e i w e L w o w ie , g d z ie w 1927 r. z d o b y ł d o k t o r a t z f il o z o f ii. Ś w i ę c e n i a k a p ł a ń s k i e o t r z y m a ł w СШ28 r . Old CL930 r . w y k ł a d a ł w s e ­ m i n a r i u m 'd u c h o w n y m w P e l p l i n i e h i s t o r i ę r e l i g i i , l o g i k ę i t e o r i ę p o z n a n i a . W l a t a c h 193S— 1945 'b y ł a d m i n i s t r a t o r e m p a r a f i i w T u c h o l i , N o w y m M ie ś c ie i T o r u n i u w p a r a f i i ś w . J a n a . O d z n a c z y ł s ię w ó w c z a s ż y c z l i w ą p o s t a w ą w o b e c 'P o l a k ó w . 'P o w o d n ie b y ł p r o f e s o r e m w s e m i ­ n a r i u m p e l p l i ń s k i m . W .1058 r . w y j e c h a ł d o N R F , g d z i e .w t e j o liw ili p r z e b y w a . P R Z E G L Ą D H IS T O R Y C Z N Y , T O M L V I I I , 19Є7, z e s z . 2.

(3)

3-38 R E C E N Z J E

N ależałoby najpierw m oże zająć się literaturą, jaką przytacza autor, okazuje się jednak, że m im o beztroski, jaką w tym w zględzie w ykazał, n aw et te n ielicznie cyto­ w ane i n ie najlepiej dobrane pozycje, pozw oliłyby na lepsze potraktowanie obranego tematu. Przyjrzyjm y się w ięc, jak autor to uczynił. N a w stęp ie nasuw a się jednak awaga, która m oże czytelnika w praw ić w zdumienie. Otóż ks. M anthey n ie napisał bynajm niej historii kościoła. Spis treści, w którym stale powtarza się słow o „koś­ ciół” wprow adza niestety w błąd. Autor w głównej m ierze przedstaw ia dzieje po­ lityczn e Polski, uwzględniając przy tym historię 'kościoła. Charakterystyczne jest tu całkow ite pom inięcie powiązania dziejów ^kościoła polskiego z k ościołem p ow ­ szechnym. Dalej pominął zupełnie Odrodzenie i Oświecenie, o kulturze polskiej w ie tylko tyle, że upadła ona całkowicie w okresie saskim (s. 164), co zresztą jest w ięcej niż przesadą. N ie m ów iąc już o pominięciu takich m om entów życia k ościel­ nego, jak literatura religijn a polska, której 'kilku przedstaw icieli autor tylko oka­ zyjnie w ylicza, dalej budownictw o i sztuka sakralna, n ie in teresuje autora naw et życie religijne i duszpasterstwo w Polsce. N ie ratują tu sytuacji w staw k i hagio- graficzne (s. 60 nn., 91 nn., 149 nn.) tym. bardziej, że jak się w ydaje za źródło p osłu ­ żyły autorowi tutaj lekcje brew iarzowe, niestety nie now ego w ydania. N ie ma też autor umiaru w osądzaniu postaci, jakie w ystęp ow ały na przestrzeni dziejów, bo o ile np. biskupa Kromera, arcybiskupa K arnkow skiego, Hozjusza, Skargę i Wujka zaliczył w poczet św iętych (s. 151—152), o tyle Orzechowskiego uczynił protestantem (s. 244), a Uchańskiego, który za m łodu wprawdzie mocno skłaniał się k u nowin- karstwu, ale później jako arcybiskup nie zapisał się w dzięcznie w pam ięci pro­ testantów, osądził autor jako szerzyciela protestantyzm u i przeciwnika Stolicy A postolskiej. Te sprawy, ja'k rów nież przyznanie arcybiskupowi, prym asow i Kró­ lestw a Polskiego już w 1416 r. prym asostwa L itw y (faktycznie od 1668 r. był on prym asem W ielkiego K sięstw a Litewskiego), odłączenie faktyczne diecezji w roc­ ław sk iej od m etropolii gnieźnieńskiej w 1641 r. -(?) (s. 32—35) i uczynienie św. Jo­ zafata K uncew icza arcybiskupem w ileńsk im ;'(s. 8,1), dwukrotna banicja arcybiskupa Felińskiego i biskupów Krasińskiego, Borowskiego Łubieńskiego, raz po powstaniu listopadowym (?), drugi raz — praw dziw ie — po powstaniu styczniow ym (s. 223), to drobiazgi w porów naniu do błędów znacznie cięższego kalibru. Otóż pom ijając całkow ite zaufanie autora do Thietm ara w k w estii przyjęcia przez M ieszka chrześcijaństw a (autor podziw ia M ieszka, że ten nie przyjął chrztu od Gerona,

choć Gero, jak w iem y z badań St. K ę t r z y ń s k i e g o („Polska X —X I w ie ­

ku”, Warszawa 1961) w tym czasie już n ie żył. O graniczenie m otyw ów przy­ jęcia chrztu przez M ieszka do zagrożenia ze strony cesarstwa i roli Dąbrówki w ydaje się przy dzisiejszym stanie badań naiwne. R ew elacyjne jest też całkow ite pom inięcie osiągnięć naukow ych P. K e h r a , ń ie m ów iąc już o polskich uczo­ nych, i przyznanie M agdeburgowi n ie tylko kom petencji jurysdykcyjnych m isyjnych na ziemiach polskich, ale założenie biskupstw a w Poznaniu, w czym głów ną rolę m iał w ed łu g autora odegrać cesarz Otton I. K onsekw entnie do tego m usiał autor uczynić Jor dana Niem cem , ,a głów ne trudy pierwszej m isji złożyć na barki kleru niem ieckiego (,s. 19, 25, 27). W ogóle, jeśli chodzi o k w estię narodowościową, w ydafe się podczas lektury om awianej książki, że w średniowieczu istn iał już nacjonalizm w pełnym rozkw icie (s. 25). Stosow anie pojęć narodowościowych do historii śred­ niow iecznej jest co najm niej ryzykowne. Autor jednak w iedział, dlaczego podejm uje takie ryzyko. Znać to już w przedstawieniu m isji św. O ttona z Bam bergu n a P o ­ morzu, gdzie B olesław K rzyw ousty jest ledwo w spom niany (s. 42), natom iast z krzywdą chyba dla m isjonarza Pom orza podnosi autor niem iecki charakter jego m isji. Jeszcze bardziej znać to w krótkim zresztą i niedokładnym w spom nieniu

o organizacji parafii na Śląsku, gdzie w brew w ynikom osiągniętym przez n iem iec­ kich uczonych tej m iary co H. F. S c h m i d t i E. M i c h a e 1. uważa autor, że sieć parafialna była dziełem kolonizacji niem ieckiej (s. 31). Anachronizmem jest

(4)

też głoszony przez autora pogląd, utożsamiający kolonizację niem iecką z osad ­ nictw em na prawie niem ieckim (s. 53). Gorzej jesizcze 'przedstawia się sprawa, gdy chodzi o sprawy związane z Zakonem Krzyżackim. Autor dobrał tu starannie 'tylko pew ne m om enty z dziejów stosunków polsko-krzyżackich. W pierwszym rzędzie utożsam ił ipojawienie się K rzyżaków na północy P olsk i z kolonizacją niem iecką tam tejszych terenów i(s. 54); chronologicznie rzecz biorąc drugim m om entem jest w spom nienie o sporze Łokietka z Krzyżakami, który rzekomo zakończył się w 1320 r. sądem polubow nym w W arszawie, gdzie prałaci francuscy (?) skrzyw dzili K rzyża­ ków skazującym w yrokiem , podczas gdy n ie tylko K rzyżacy za ziemie, o które toczył się proces, drogo zapłacili, ale jeszcze byli w ierzycielam i Łokietka (s. 55). Do tego n ie potrzeba chyba komentarza. N astępna w zm ianka o Krzyżakach dotyczy Falkenberga, gdzie znowu znany autor (paszkwilu przedstaw iony jest jako obrońca powagi papieża przed polskim koncyliaryzm em , a in w ek tyw y pod adresem Pols'ki i Jagiełły, pow szechnie uważane w ów czas za herezję, choć sobór tego oficjaln ie nie

u m a i, określa autor tylko jako „pewną przesadę” (s. 84—85). O istocie sporu Polski

z Krzyżakami ani słow a. D opełnia historię o Krzyżakach krótka w zm ianka o śm ierci von Jungingena pod G runwaldem i opuszczeniu przez Zakon Malborka (s. 95), a w reszcie stw ierdzenie, że ziem ie krzyżackie stanow iły kresowe tereny Rzeszy, i uczucie ulgi, iż n ie sięgały one dalej w głąb N iem iec, o ile gorzej byłoby bowiem w rolou 1945 (s. 97).

O organizacji kościelnej w Polsce pisze autor mało. Punkt 3 w rozdz. Î

(s. 30—37) zatytułowany: „Spojrzenie w p rzó d . na historię gnieźnieńskiej prowincji k ościeln ej” jest taką m ieszaniną wiadom ości w szelk iego gatunku, a w ątp liw ej ja­ kości (niektóre błędy były już wspom niane), że m oże u czytelnika w yw ołać tylko zdum ienie nad m etodą kojarzenia <u autora (jednym tchem o Kraku i U niw ersytecie Jagiellońskim ). Dalej o m etropolii lw ow skiej w prost autor w ogóle nie wspomina, dopiero gdy oimajwia, zresztą pobieżnie i niedokładnie (np. s. 217 o kasacie die­ cezji unickich przez K atarzynę II) dzieje organizacji 'kościelnej po rozbiorach, przy­ kładowo dokładniej zajmuje się diecezją łucką (s. 223). Twierdzi m ianowicie, że w Łucku utworzono biskupstw o łacińskie jaiko sufraganię Lw ow a w 1358 r., choć rzeczyw iście m etropolia lw ow ska istniała w Haliczu cd 1375 r., a w e L w ow ie od 1412 r. Dalej pisze autor, że w 1428 r. biskupstwo przeniesione zostało z W łodzi­ m ierza do Łuoka, a w X V I w. do Brześcia. W szystko tu jest fałszyw e. Prawdopo­ dobnie bowiem ok. r. Ü350 pow stała diecezja w e Włodzimierzu. W r. 1400 diecezję tę na nowo zorganizował i uposażył Witołd, w ów czas ze strony polskiej utworzono diecezję w Łucku. W 14:25 r. obie diecezje złączono w jedną, tzn. łucką. Dziwne, że autor na s. 2Θ5 w spom inając ponow nie o m etropolii lw ow skiej podaje faikty zgodnie z prawdą. Po takiej próbce „przykładowego” om ówienia jednej z diecezji n ie dziwi naw et podporządkowanie diecezji chełm skiej od m om entu jej założenia Krakow owi (?) (s. 231), choć Kraków metropolią został dopiero w 19125' r., oraz poniechanie przez autora dokładniejszego om ówienia skutków buli De salu te anim arum z 1821 r. (na s. 238 kilka linii) i Ex im p o sita nobis z 1818 r. <o skutkach tej bulli wspom niano pobieżnie na s. 219). Nie dziwi też idyliczna w prost charakterystyka stosunków 'kościelnych na ziem iach polskich za czasów Fryderyka II (s. 195—6) oraz w zaborze austriackim (s. 194—5). W p rzeciw ieństw ie do tej w strzem ięźliw ości, o stosunkach kościelnych pod rządami Katarzyny II pisze autor dosyć w yczerpująco aż na 8 stro­ nach. N ie inaczej m a się rzecz, gdy chodzi o stosunki kościelne w X IX w . Kró­ lestw o Polskie zajm uje tu strony 217—236, P ru sy i A ustria razem 237—244. Warto byłoby bliżej zapoznać się z poglądam i autora na sytuację kościoła w poszczególnych zaborach, w ym agałoby to jednak obszerniejszego om ówienia, a w ystarczy stw ier­ dzić, że w przypadku zaboru pruskiego niie w ym ien ił autor ani jednej z tych ustaw, które godziły zarówno w kościół jak i naród polski, natom iast skw apliw ie przyjął tłum aczenie Bismarcka o sprawie polskiej jako przyczynie K ulturkam pfu,

(5)

340 R E C E N Z J E

co dla autora jest o tyle jasne, że w łaśn ie w tym czasie poprzez polską naukę religii zniem czyło duchow ieństw o poznańskie tzw. bam brów <(s. 239—240).

To 'tylko kilka próbek, które rzucają św iatło na sposób m yślen ia i zasób w ia ­ domości autora w dziedzinie historii kościoła1 polskiego. P ow iedzieliśm y jednak, że autor głów n ie pisał historię polityczną Polski. Tu też znacznie w ięcej uchybił, zarówno pod w zględem rzetelności badacza, jak i samej w iedzy. W łaściwie cała historia P olsk i przedstaw iona przez autora od s. 12, gdzie słowo „Lach” w yw odzi cn od legendy o Lechu, R usie i Czechu, aż do s. 284, gdzie ujawnia tylko dwie cechy charakterystyczne zakończenia II w ojn y św iatow ej na terenach polskich — w zięcie do n iew oli W ehrmachtu (?) i w ypędzenie N iem ców z ich Ojczyzny, to zbiór faktów tu i ów dzie prawdziw ych, n ie pozw alający jednak na odtworzenie prawdziwego i całkow itego obrazu dziejów Polski. Beztroskę autora w przedstawieniu historii Polski n iech zilustruje kilka przykładów. A w ięc k w estia rozbiorów. Autor uważa, że do rozbiorów doprowadziły: rozkład Rzeczypospolitej szlacheckiej i k w estie w yzn aniow e w ogóle, a w szczególności na w schodnich terenach P olsk i (s. 164—.167). N ic dziwnego, że przy takim rozum owaniu zabranie L itw ie w 1503 r. przez Iwana Groźnego części B iałorusi (autor uważa, że była to polska Ukraina) przyjm uje autor jako początek rozbioru Polski. To, że L itw a prowadziła w ów czas n iem al niezależną od P olsk i politykę, n ie ma d la autora znaczenia. Do om ówienia sam ych rozbiorów przechodzi autor z obszernego w yw od u o całkowitym upadku Polski w czasach saskich (s. 157— 161). W niosek brzmi dosłownife: „Nie m ożna się zaprawdę dziwić, że to państw o nie m ogło się utrzym ać, chociaż nie jest też łatw o powiedzieć, czy to, :o później w eszło na jego m iejsce, lepsze było od tego co zawiniło podział tego kraju”. W ypowiedź enigm atyczna, ale zrozum iem y ją na tle dalszych w yw odów autora. Otóż dowiadujemy się <s. 173), że P ru sy b yły tylko zobowiązane n a m ocy sojuszu z R osją z 1764 r. do w spółdziałania z nią w w ew nętrznym rozprzężeniu Polski. N a s. 172—178 czytamy dalej, że Fryderyk II m usiał zdecydować się na rozbiór, by bronić Zachodu przed inw azją rosyjską, której faktycznie zapobiegł na przeszło 150 lat. Dla Polski, zdaniem autora, I rozbiór n ie był w pełnym sensie rozbiorem, gdyż traciła ona tereny sporne, przy tym niekonsekw entnie przyznaje autor praw o R osji do Białorusi, byle móc uspraw iedliw ić zagarnięcie przez F ry­ deryka II tzw. dziedzictw a po Krzyżakach (s. 183). Polska, zdaniem autora, doznała przez I rozbiór sw ego rodzaju zabiegu terapeutycznego, by naród m ógł się opamiętać (s. 178). Autor usiłuje rów nież u spraw iedliw ić p olityk ę antypolską Prus w X IX w. Oto co pisze na s. 239: „R-ząd pruski m ógł się w obec w idocznie w zrastającej nowej św iadom ości polskich katolików [autor m a tu na m yśli poczucie narodowe] bronić tylko poprzez coraz ostrzejsze ustaw y, które n iestety nieraz przypom inały rosyjskie bezpraw ie i dekrety w yjątkow e, i poszerzały przepaść m iędzy 'Prusami i ich p ol­ skim i poddanym i”. Autor, pisząc o katolikach, m a na m yśli całe społeczeństw o polskie, które w całej pracy utożsam ia z katolickim . W tym przypadku zapomniał autor o proklam acji króla pruskiego do m ieszkańców Poznańskiego z 15 m aja 1815, gwarantującej Polakom ich odrębność narodową i w olność religijną. R ejestr dowo­ dów łam ania tych przyrzeczeń przez Brusy, zestaw iony przez J. B u z k a , pozostał autorowi rów nież n ie znany. Przyjm ując teorię obrony P rusaków przed nacjona­ lizm em polskim , uczynił to autor celowo, łatw iej bowiem m ógł zgodzić się na nonsensow e tw ierdzenie Bism arcka o sprawie polskiej jako przyczynie K ultur- kampfu (s. 240) — łatw iej m ógł uczynić D indera m ęczennikiem jego urzędu arcy­ biskupiego w ‘Gnieźnie i w Poznaniu — łatw iej m ógł zbagatelizować rolę Hakaty, pominąć m ilczeniem kom isję 'kolonizacyjną <s. 212-—213). W szystko to bowiem były środki, które n ie tam ow ały w zrostu polskości, „ale m iały jako sk utek zw ycięstw o ludności pod względem religijnym i narodowym ” i(s. 241). W niosek ten jest po części słuszny, ale droga, jaka autora do n iego prowadzi, jest niczym innym, jak n ieudol­ nym uniew innianiem polityki pruskiej w obec Polaków. Drogi tej próbuje autor

(6)

i w stosunku do now szej 'historii. K lasyczna jest jego ocena tego, co N iem cy zdziałali w P olsce w czasie Ostatniej w ojny. Oto co o tym .pisze: „Człowiek pyta ciągle sam ego siebie — w łaśn ie jako N iem iec, ja'k to było m ożliwe, że ruch n ie­ m iecki skierow any ku uwolnieniu od n astępstw dyktatu w ersalskiego, albo tak n ie­ w ątp liw e zw ycięstw o niem ieckie, jak w jesieni 1939 r., m ogły być tak przegrane z w in y zwariowanej doktryny partyjnej, indyw idualnego i zbiorowego przestępstw a oraz jak ten stary, niem iecką pracą zbudowany i przez n iem ieckich ludzi do roz­ kwitu doprowadzony kraj tak lekkom yślnie m ógł być zniszczony i zaprzepaszczony’' (s. 277). Potępiono w ięc hitlerowską taktykę, ale n ie sam ą agresję. U m ożliw ił sobie to autor uspraw iedliw iając rew izjonizm Republiki W eimarskiej w stosunku do granicy zachodniej Polski, przesadnie podkreślając plany w ojny prew encyjnej

Piłsudskiego, ubolew ając nad ciężką dolą m niejszości niem ieckiej w Polsce

(s. 254—255). O przedw ojennej polityce Hitlera w ie autor tylko tyle, że Hitler w obec Polská okazał się zręcznym 'taktykiem. Ostatecznie w ydaje się, że w ojna 1939 r. w ybu ch ła z racji nieporozum ień p olsko-n iem ieck ich pod Bogum inem (s. 255—256). O sytuacji kośoioła w czasie okupacji pisze autor ogólnikowo, pod­ kreślając głów nie dw ie rzeczy: terror hitlerowski i dobrodziejstwa niem ieckiego kleru dla [Polaków. N a w yróżnienie zasłużył tu biskup gdański S plett (s. 282). Znowu, by m óc to napisać, m usiał autor przem ilczeć tak w ażn y m oment, jak w y ­ rugow anie języka polskiego n a terenach w oielonych do Rzeszy nie tylko z nabo­ żeństw , ale rów nież ze spowiedzi. Zarządzenie to, choć z nakazu w ładz hitlerowskich, w ydał n iestety w łaśn ie biskup Splett.

C zytając książkę ks. M antheya m im o w oli nasuw a się pytan ie dlaczego w łaści­ w ie autor ją w ogóle napisał? Podobno m a to być lektura dla przesiedleńców

(.H eim a tvertrieb en e). A utor jednak na s. 7 pisze, że książka jego ma być czytana

w duchu ekumenicznym i papieskich odezw pokojowych. D alej (s. 8) czytam y o ko­ nieczności pogodzenia obcych sobie dotąd narodów niem ieckiego i polskiego. Czy autor rzeczyw iście cel ten chciał i m ógł osiągnąć? N a to pierw sze pytanie trudno odpowiedzieć, jest bardzo osobiste, lektura książki nasuw a !tu jednak poważne w ątpliw ości. M ożliwość napisania poprawnej syntezy m iałaby m iejsce w dwóch przypadkach: gdyby autor spóbował m yśleć historycznie i gdyby w ykorzystał k o­ nieczną literaturę. Jakość m yślen ia historycznego obrazują chyba dostatecznie przy­ toczone uwagi krytyczne. Literatura 'cytowana przez autora, jak sam pisze (is. 9), ma być tylko wskazaniem czytelnikow i lektury uzupełniającej, a nie aparatem naukowym . Widać jednak, że autor n ie p otrafił n aw et zebrać najw ażniejszej litera' tury ilustracyjnej.

D aliśm y tak obszerne om ów ienie książki ks. M antheya, gdyż n iestety jako je­ dyny szeroko zakrojony podręcznik historii koś ciała w P olsce przeznaczony dla czytelnika niem ieckiego, m oże on, naw et w brew swej intencji, przyczynić się tylko do pogłębienia nienaw iści, co jest tym dziw niejsze, że autor tyle lat pracował w Polsce i rzekomo jeszcze dziś chce służyć ekum enizm owi.

Z ygm un t Z ieliń ski

Peter Rück, Die U rkun den d er Bischöfe vo n Basel, V orarbeit zu

den R egesta E piscoporum B asiliensium , Quellen und Forschungen zur

Basler Geschichte, hrsg. vom Staatsarchiv des K antons Baisel-Stadt, B asel 1966, s. XIV, 310, 38 tablic.

Z inicjatyw y dyrektora archiwów państw owych kantonu Bazylea, A. B r u c k ­ n e r a , w ydaw cy m onum entalnego dzieła „Scriptoria Medii A.evi H elvetica”, autora licznych prac z dziedziny m ediew istyki i nauk pomocniczych historii, zapoczątko­ w ana została n ow a seria pośw ięcona w ydaw n ictw u źródeł i studiom

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dyktatura proletaryatu będzie musiała w tym wypadku przybrać inne formy, aniżeli tam, gdzie proletaryat zdobył już instytucye ustawodawcze demokracyi. W takim

Własność nie jest więc narzędziem zawłaszczania pracy innych (jak w społeczeństwach kapitalistycznych), lecz dzielenia się z innymi owo- cami swojej pracy. Podobnie

modzielnie. W roku jednak 1673 Litwa nie uchwala powszechnego pogłównego, tylko w uzupełnieniu po- dymnego nakłada pogłówne na ludzi luźnych w miastach bez

Z tąd też lu ­ bo nie wszędzie morze świeci, jednakże częstokroć się zdarza, że nawet na wybrzeżach nagle niespodzianie morze ogniem zapłonie, dając

niejsze

Najsilniejsze jednak postanowienie może się nieraz zachwiać i obalić, gdy na jego straży nie stoi roztropna

[r]

&#34;Historia kultury bizantyjskiej&#34;,. Hans-Wilhelm Haussig,