• Nie Znaleziono Wyników

Ty i ona : młodemu ku rozwadze / Hardy Schilgen ; z niem. przeł. T. Czaputa.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ty i ona : młodemu ku rozwadze / Hardy Schilgen ; z niem. przeł. T. Czaputa."

Copied!
212
0
0

Pełen tekst

(1)

T y I O N A

MŁODEMU KU ROZWADZE

Z NIEM. PRZEŁOŻYŁ KS. T. CZAPUTA

K R A K Ó W 1 9 2 8

WYDAWNICTWO KSIĘŻY JEZUITÓW

(2)
(3)

TY I ONA

(4)
(5)

TY I O N A

MŁODEMU KU ROZWADZE

Z NIEM. PRZEŁOŻYŁ KS. T. C ZA PUTA

K R A K Ó W 1 9 2 8

WYDAWNICTWO KSIĘŻY JEZUITÓW

(6)

Można drukować Kraków, dnia 15 września 1927.

Ks. Wł. Jankiewicz 7. J.

Prowincjał Małopolski.

L. 6898/27.

Pozwalamy drukować Z Książęco-Metropolitalnej Kurji Kraków, 12/I X 1927.

per o. I.

X. W. Podwiń L. S.

Ks. A. Obrubański kanclerz.

W yłączono * znsobiL

d t ib le t ó iy 0 ś b l

(7)

Duchownemu kierow nikow i młodzie­

ży przyjdzie nieraz udzielać rad i w skazów ek tyczących zachowania się wobec osób pici drugiej. Czasy dzi­

siejsze, zwłaszcza prądy ogarniające młodzież, przyznają tej kw estji, już z natury swej doniosłej dla wielu, zna­

czenie pierwszorzędne. Młodzież je ­ dnak nie zadoioala się zw ykle pro- stem rozstrzygnięciem danego zaga­

dnienia, lecz sama chce w niknąć i u- znać, dlaczego tak a nie inaczej ma postępować; żąda uzasadnienia tych w ytycznych, które się je j podaje. To też zapewne od większości można się tylko w tedy spodziewać przyjęcia wskazówek, gdy nabierze przekona­

nia, że kierowanie się niemi jest ko­

niecznością. Wszystkim- ponętom do innego postępowania trzeba przeciw­

stawić m otyw y przekonywujące. —

(8)

6

Obranie w życiu drogi szlachetnej ry­

cerskości musi wyróść z korzenia tkwiącego głęboko w duszy. Zresztą w arunki poszczególnych w ypadków są najczęściej zupełnie odmienne, i dla­

tego też odpowiedź w tej kw estji, jeśli ma być wyczerpującą, musi w szystkie te w arunki uwzględnić.

To też w w ykonyw aniu m ych obo­

wiązków byłem zm uszony raz po raz tą kw estją się zajmować, badać ją z jej strony biologicznej i psychologicznej, gromadzić spostrzeżenia i doświadcze­

nia, by w kierowaniu młodzieżą zdo­

być zaufanie. A ponieważ ze strony ka ­ tolickiej nie było jeszcze książki, któ- raby ten problem dokładnie i wszech­

stronnie omówiła, dojrzał plan spisa­

nia myśli przedstawionych w moich pogadankach i wykładach głoszonych po związkach młodzieży, by służyły radą w ja k najszerszych kołach. W szak to zagadnienie w pierw szym rzędzie duszpasterskie i wychowawcze i dłate- go kapłan katolicki przed innym i po­

wołanym jest, by na nie odpowiedzieć,

jeśli tylko zaznajomi się z w ynikam i

i wnioskami, do których na tem polu

doszły i inne gałęzie wiedzy. Szczerze

(9)

będę wdzięczny za nadesłanie spo­

strzeżeń i doświadczeń. -— Oby ksią­

żeczka niniejsza wielu młodym była drogowskazem do szczęścia!

Dom św. Bonifacego kolo Em eńch, w uroczystość św. Piotra Kanizego dnia 27 kw ietnia 1924 r.

Autor.

(10)
(11)

Drogi młody przyjacielu!

Pragnę wspólnie z tobą zastanowić się nad zagadnieniem doniosłem, na­

wet bardzo doniosłem. Od jego roz­

wiązania zależy w dużej mierze cały twój los. Bo tylko rozwiązanie dobre przyniesie ci zadowolenie i wzniosłe poczucie postępowania z godnością i niezamącone wyrzutam i sumienia szczęście. Rozwiązanie fałszywe zacią­

ży brzemieniem na twem sumieniu i może się fatalnie zemścić na tobie i wielu, wielu innych istotach.

Frzytean jest to zagadnienie, które­

go w życiu obejść nie zdołasz. Prędzej czy później musisz się z niem spotkać oko w oko. Dlatego warto, byś zawcza­

su spokojnie rozważył, jakie w danej chwili zajmiesz wobec niego stanowi­

sko, a nie pozostawiał tego kapryso­

wi chwilowej podniety.

(12)

10

Obranie właściwej drogi w tej spra­

wie nie jest bynajmniej łatwe. Najroz­

maitsze wpływy usiłują skierować cię na manowce, wiodące cię do zguby.

Ja k kwiecie na bagnisku nęcą przy­

jemności zmysłowe. Biada temu, kto lekkomyślnie rękę po nie wyciąga!

Młodość niedoświadczona i lekko­

m yślna najczęściej nie przewiduje smutnych następstw , które jeden nie­

opatrzny krok pociągnąć może za so­

bą i często pociąga. Pomyłkę poznaje wielu dopiero wśród ruin i zwalisk, które sami spowodowali, a które im teraz zagradzają drogę do prawdziwe­

go szczęścia. Zamiast spodziewanych radości znaleźli gorycz i ból, zamiast rozkoszy — udrękę ducha.

Powodowany wierną a szczerą ży­

czliwością chcę ci być przewodnikiem.

Nie chcę, byś szedł za mną na ślepo, lecz abyś sam poznał i uznał słuszność mych wskazówek i byś za niemi po­

szedł z całą świadomością i stanowczą

decyzją.

(13)

W całem stworzeniu panuje zasada:

Co Bóg może dokonać przez inne stwo­

rzenia, tego nie czyni sam, lecz posłu­

guje się niemi, jak narzędziami, dla przeprowadzenia swych zamiarów. — Świ&t jest przemądrem arcydziełem, w którem raz złożone siły i zdolności wciąż się odnawiają i rozw ijają bez ponownego wdawania się Stwórcy.

W yjątkowem zjawiskiem w świecie jest człowiek ze swą wolnością. W szyst­

kie inne stworzenia z przyrodzoną ko­

niecznością ulegają ustanowionym dla nich prawom tak, że w ich dziedzinie Bóg osiąga swe zamysły z absolutną koniecznością. Człowiek natom iast sam może zadecydować, czy zamysłom tym odpowiedzieć lub nie.

Umie jednak Bóg plany swe prze­

prowadzić mimo ludzkiej wolności.

Złożył w naturę człowieka popędy i

(14)

12

skłonności, które tak na nią oddziały- wują, że naogół człowiek daje się im powodować. Przed ich nadużywaniem przestrzega surowem przykazaniem i odstrasza zgubnemi następstwami.

J a k nas o tem poucza najstarsze źródło historyczne w świecie, stwo­

rzył Bóg jedną rodzicielską parę. — Wszyscy ludzie mieli jej zawdzięczać swe pochodzenie. Dlatego uczynił Bóg naturę ludzką zdolną do rozmnażania ludzkiego istnienia. Gudownem zrzą­

dzeniem Bożem może człowiek, jak każda istota żyjąca, rodzić nowe ży­

cie, bez uszczerbku własnego, a jego potomstwo w normalnych warunkach wartością swoją dorównywa mu zu­

pełnie.

Zamiary Boże mogą się jednak zi­

ścić pod tym tylko warunkiem, że człowiek użyje należycie tych zdolno­

ści. W prawdzie rozkosze rodzicielskie miłe są i błogie, lecz dzieci przynoszą ze sobą ciężar trosk, trudów i cierpień.

Z obawy przed nim wielu mogłoby małżeństwa unikać, a wówczas ród ludzki mógłby wygasnąć. Musiał prze­

to Bóg tak zarządzić, by większość lu­

dzi wybrała małżeństwo. Sposób, w ja ­

(15)

ki Bóg ten zamiar uskutecznił, musi budzić podziw dla Jego Mądrości i dobroci, która tak wszystkiem kie­

ruje, że Boże urządzenia i cel najw yż­

szy osiągają i dla ludzi są źródłem najczystszej radości.

N ajpieno tedy utworzył Bóg męż­

czyznę i niewiastę tak, że żadne z nich zosobna nie stanowi zupełnej pod każ­

dym względem skończonej całości. Nie znaczy to, jakoby każdemu z nich bra­

kowało czegoś do pełnego człowie­

czeństwa. Dusza mężczyzny i kobiety jest istotnie taka sama. Ale odmienna budowa ciała w ytw arza odmienne sek- recje, wydzieliny soków, wchodzących w skład krwi i powoduje przez to od­

mienny rozwój uzdolnień, skłonności i potrzeb duchowych u mężczyzny ani­

żeli u kobiety. Dusza będzie tedy my­

ślała, odczuwała, pragnęła po męsku hib po kobiecemu, zależnie od tego, czy ożywia organizm męski, czy żeń­

ski. Każdemu z nich zbywa tedy na czemś, co może znaleźć tylko u d ru ­ giego, i w ten sposób dusze ich wza­

jemnie się uzupełniają i wyrównują.

Bóżnica ta okazuje się już w od­

miennym kierunku zajęć życiowych:

(16)

14

Umysł mężczyzny skierowany jest do czynu, do pracy twórczej. Polem dzia­

łania kobiety ognisko domowe, w któ- rem pielęgnuje i strzeże dorobku mę­

ża. Powołaniem mężczyzny jest iść w życie z siłą i odwagą, czynić odkry­

cia i wynalazki i walczyć z przeciwno­

ściami. Zadaniem kobiety natom iast w cichem i ofiarnem poświęceniu opie­

kować się mężem i dziećmi i opanowy­

wać wszystko dobrocią i miłością.

Jeszcze donioślejszem jest owo wy­

równanie, jakie dokonuje się między duchowością męską a kobietą, którego wpływ trudno nieraz wykazać i opisać, tem bardziej jednak odczuwa się go i przeżywa. 'Mężczyzna doznaje potrze­

by wypowiedzenia się o tem, co go spotkało, co go zajmuje, co go gnębi.

Tęskni za czułem wyrozumieniem, za uznaniem swej pracy, za współczuciem i pociechą. W racając od w arsztatu p ra ­ cy wśród burz i zmienności życia p ra ­ gnie rozrywki, w którejby mógł zrzu­

cić więzy pewnego przymusu, okazu­

jąc się takim, jakim jest, naw et ze swemi słabostkami. W przyjacielu ko­

ledze zbyt łatwo dopatruje się współ­

zawodnictwa i zazdrości.

(17)

Tu właśnie m ałżonka swem delikat- nem a bystrem odczuciem potrafi uspo­

kajać i łagodzić, krzepić i wady pro­

stować. Nieraz omal że nie cudownych zmian dokonuje w mężczyźnie ów do­

broczynny, łagodny, kojący wpływ szlachetnej kobiety. Pomysły i plany, z którem i mąż zwierza się swej żonie, znajdują oddźwięk w jej sercu i w ra­

cają stam tąd pogłębione i uszlachetnio­

ne. Zdaje się, jakoby idee wylęgłe w umysłach męskich, jeżeli odnoszą się nie do zagadnień czysto nauko­

wych, ale ogólno ludzkich, — musia­

ły najpierw zanurzyć się w sercu ko- biecem, aby nabrać znaczenia i w arto­

ści życiowej dla ludzkości.

Podczas gdy duchowa siła mężczyz­

ny okazuje się w badawczym, tw ór­

czym i organizującym umyśle, właści­

wości kobiety ujaw niają się w zdolno­

ści delikatnego, subtelnego odczuwa­

nia. Sąd kobiety opiera się nietyle na rozumowych powodach, ona raczej in­

stynktownie odczuwa to, co słuszne.

Szeroko rozesłane ankiety po uniwer­

sytetach różnych krajów stwierdziły

zgodnie, że słuchaczki przewyższają

wprawdzie kolegów swoich pilnością

(18)

16

i udziałem w wykładach, pojmują szybko i bystro. Natomiast, jeśli cho­

dzi o samodzielne myślenie, o pracę umysłową, wolną od uczuciowości, o zdolność pogłębienia nabytej wiedzy i uzupełnienie jej własnem badaniem, jeśli chodzi o sąd krytyczny, logikę i pracę naukową po opuszczeniu wszechnicy, — to w tem wszystkiem męscy ich koledzy daleko je przewyż­

szają. Widzimy, że w dziedzinie sztu­

ki, rap. w muzyce, m alarstwie, dra­

macie i innych kobieta dotąd twórczo niczego wybitnego nie dokonała, ja k ­ kolwiek w oddaniu dzieł sztuki stoi bardzo wysoko. Zarząd domem i gospo­

darstwem, kuchnią i spiżarnią, troska 0 mieszkanie, odzienie i pożywienie, wychowanie dzieci, to wszystko w y­

maga zgoła innych zdolności, które w wysokiej mierze właściwe są kobie­

cie. Ale i przy spełnieniu tych zadań potrzebuje kobieta mężczyzny, k tó ry ­ by stanął przy niej z radą i opieką, na którego mogłaby spoglądać z czcią 1 ufnością.

Niepożyteczne byłoby porównywa­

nie obydwóch charakterów , męskiego

i kobiecego, by wykazać wyższość je­

(19)

dnego z nich. To, co zdaje się stano­

wić przewagą u jednego, stanowi rów­

nocześnie jego słabą stroną. Ich prze­

znaczeniem jest właśnie wzajemne uzu­

pełnianie się, wspieranie i doskonale­

nie. Ten jest plan Stwórcy, którego przemądrem dziełem jest owa różnica w naturze ludzkiej, aby naogół męż­

czyzna i niewiasta byli dla siebie prze­

znaczeni. Wzajemnem zrozumieniem i pomaganiem m ają się coraz bardziej ze sobą zrastać, staw ać się najw ier­

niejszymi wspólnikami i towarzyszami dźwigającymi razem rad o ści'i cierpie­

nia, a znajdującym i w obopólnej miło­

ści wielkie, głębokie szczęście, które- by dla nich było źródłem siły i ocho­

ty do spełnienia zadania życia.

Owe charakterystyczne różnice w u- sposobieniu właściwe każdej płci po­

kazują się już w latach dziecięcych i rozw ijają się mimo tożsamości oto­

czenia i warunków, w których wzra­

stają brat i siostra, — dopóki w całej pełni nie zajaśnieją w dojrzałym mło­

dzieńcu i rozkwitłej dziewicy.

Chłopca ponosi do czynu, do działa­

nia. Na wszystkiem próbuje swej siły, swej zdolności. Ustawicznie czegoś do-

Ty i Ona 2

(20)

18

eieka, planuje i rozważa, by czegoś dokonać. Ciągnie go w świat, pokazać swą śmiałość, zetknąć się z przeciwno­

ściami, pokonać trudności. A przecież przy całej swej dzikości i szorstkości zdolny jest do najtkliwszego przyw ią­

zania względem m atki, do rycerskiej czułości względem siostry i daje się chętnie kierować ich radom i uwagom.

Dziewczynka natom iast czuje się n aj­

szczęśliwszą, gdy może odgrywać rolę mamusi i gosposi. Jej zamiłowania idą w kierunku zajęć domowych, a w za­

bawie lalką okazują się już wszystkie te przym ioty, które będą kiedyś zdo­

biły troskliw ą m atkę. Tuli się chętnie do ojca, dla którego czuje podziw i szacunek i wysila się, by mu na wszelki sposób sprawić przyjemność.

P rzem ądra opatrzność Stwórcy dała nadto człowiekowi skłonność pociąga­

jącą go silnie w kierunku płci drugiej.

Nazywamy ją zwykle popędem płcio­

wym, choć zwykle pojmujemy tę na­

zwę zbyt ciasno. Błędem byłoby wy­

obrażanie sobie tego popędu, jako cze­

goś jednolitego, niezłożonego, co w róż­

nych ludziach różni się tylko natęże­

niem swych przejawów. Już ta oko­

(21)

liczno ść, że owa skłonność obejmuje ciało i ducha, wskazuje, że można w niej dopatrzeć się różnych składni­

ków. W edług jednego z nowoczesnych psychologów przyjmiemy trzy pier­

wiastki składające się na popęd płcio­

wy, — nie wchodząc w uzasadnienie tego podziału, — czynimy to zaś dla­

tego, że idąc za takim podziałem da się niejedno możliwie jasno i przeko­

nywująco wytłumaczyć. Te trzy pier­

wiastki, które u różnych jednostek w y­

stępują w najrozmaitszym stosunku, to: 1) popęd zm ysłow y, m ający swą siedzibę w ciele (ilekroć tedy w dal­

szym ciągu będzie mowa o popędzie zmysłowym, to należy rozumieć ów czysto cielesny pierwiastek popędu płciowego, którego celem jest zadowo­

lenie zmysłowe); 2) popęd uczuciowy, to jest pragnienie kochania i dozna­

wania miłości; 3) popęd rodzicielski, czyli pragnienie posiadania własnych dzieci.

Niejako w następstw ie zadania, ja ­ kie mężczyzna ma do spełnienia w mał­

żeństwie, popęd zmysłowy jest u niego silnie rozwinięty, podczas gdy u nor­

malnego, niezepsutego dziewczęcia jest

(22)

20

on prawie zupełnie w uśpieniu. Najczę­

ściej nie ma ono żadnego zrozumienia tego, eo młodego mężczyznę namiętnie rozdrażnia i ani się domyśla gw ałto­

wności uczuć, jakie w nim budzi. Za­

pewne, że i w dziewczęciu może się ten popęd rozbudzić, a wtedy nabiera stra­

szliwej gwałtowności. Ale według sta­

nowczego świadectwa wybitnych po­

wag na tem polu, trzeba to zawsze przypisać wpływom zewnętrznym, jak lekturze, rozmowom, kinoteatrom , u- wiedzeniu i t. p., jeżeli niema w samej naturze anormalnego podkładu.

Natomiast popęd uczuciowy jest w kobiecie o wiele silniejszy, niż u mężczyzny. W zwykłym porządku rzeczy dziewczyna odczuwająca dobrze słabość swej kobiecej istoty, tęskni za silnym, śmiałym, przedsiębiorczym i duchowo wyżej stojącym mężczyzną, by się o niego oprzeć, wznosić ku nie­

mu oczy z podziwem i ufnością, oddać się bezpiecznie jego opiece. Ponad wszystko zależy jej n a tem, by znaleźć u mężczyzny miłość i uznanie jako równej sobie towarzyszki.

Ale i u mężczyzny znajdzie się ów

pop^d uczuciowy, k tóry objawi się tem

(23)

silniej, im lepiej -młodzieniec zdołał w so-bie opanować popęd zmysłowy.

Słowa Boże: ^Niedobrze jest męż­

czyźnie samemu; uczyńmy mu towa­

rzyszkę!® — nie straciło do dziś dnia swego znaczenia. Szlachetny, dorosły młody mężczyzna odczuwa coraz wy­

raźniej jakąś pustkę w swem życiu.

Tęskni za towarzyszką, któraby mu swą delikatną czułością, słoneczną po­

godą i dobroczynną radością upiększa­

ła życie, któraby go zrozumiała, oka­

zywała szczere zajęcie dla wszystkich spraw jego, dźwigała i pocieszała w znoju pracy, i zmiennych kolejach życia, któraby mu dom czyniła mi­

łym i pociągającym. W tedy mu praca będzie o połowę lżejszą, gdy będzie wiedział, że pracuje dla ukochanej isto­

ty, przy której boku znajdzie po udrę­

ce dnia pociechę i wytchnienie.

Także popęd rodzicielski jest w nie­

wieście odpowiednio do jej m acierzyń­

skich zadań znacznie większy, niż u mężczyzny. Prawdziwa kobieta czu­

je się tylko wówczas zadowolona, gdy

znajdzie upust swej macierzyńskości

w objawionej trosce i poświęceniu się

dla dobra innych. Z nieznaczną ty l­

(24)

22

ko przesadą możnaby powiedzieć, że z każdego jej nerwu dobywa się »krzyk za dzieckiem«. Lecz i w naturze męż­

czyzny tkwi pragnienie potomstwa, w kitórem sam chce przedłużyć swe istnienie, które ma się stać jego dru- giem, lepszem »ja«.

Ten w najróżniejszy sposób z owych trzech pierwiastków złożony popęd płciowy w normalnem dziecku znajdu­

je się w stanie uśpienia. Bo chociaż pewne właściwości męskie lub niewie­

ście zaznaczają się już w najwcześniej­

szej młodości, to jednak nie można wtedy jeszcze mówić o jakichś odczu­

ciach płciowych, chyba że zostały wy­

wołane chorobliwem obciążeniem lub zewnętrznemi podnietami.

U człowieka prawidłowo ukształco- nego budzi się popęd płciowy, począt­

kowo bardzo niewyraźnie i jakby przez mgłę, dopiero w okresie rozkwitania, i to na skutek zaczynających teraz funkcjonować wspomnianych wyżej se- krecyj czyli wydzielin w organizmie, boć to właśnie wiek, w którym diziecko zaczyna przemieniać się w młodzieńca lub pannę.

Pierwszem następstwem rozpoczęte­

(25)

go procesu dojrzewania jest to, że chłopcy i dziewczęta, bawiący się do­

tąd spokojnie obok siebie, czują w so­

bie jakąś siłę odpychającą ich wzajem­

nie od siebie. (Ja k trafnie określa to Schiller w swym poemacie »Pieśń o dzwonie«: »Odrywa się dumnie chło­

pak od dziewczęcia«). Chłopak aż na­

zbyt pochopny jest do tego, by na słabsze dziewczę patrzeć z lekceważe­

niem i pogardą. Przejmuje się boha- terskiem i czynami i lubi zabawy, w któ­

rych okazać może swą śmiałość i siłę.

Dziewczynę razi to nieraz dzikie i bez­

względne zachowanie się chłopca i ona także ze swej strony spogląda z obu­

rzeniem i pewnego rodzaju odrazą na jego »urwiszowatość«.

Owo przeciwieństwo w upodobaniach odpowiada znowu przemądrym zamia­

rom Stwórcy. Chłopak i dziewczyna m ają wzrastać w odosobnieniu od sie­

bie, każde z nich m a się rozwijać w swej odrębności, tak iżby mu w tem drugie ze swoim sposobem myślenia ani nie przeszkadzało, ani go nie wy­

paczyło. Tylko wtedy chłopiec może

rozwinąć się w całego mężczyznę,

dziewczyna w zupełną kobietę. Tylko

(26)

24

zupełni mężczyźni i zupełne kobiety mogą być w małżeństwie dla siebie tem, czego każde z nich szuka i pra­

gnie. Dlatego odrębne i odmienne wy­

chowanie wskazane jest przez najisto­

tniejszy interes młodych luldzi, jeśli się ich nie chce pozbawić owej właści­

wości, z której czerpać m ają w przy­

szłości siłę do spełnienia czekających ich odmiennych zadań.

U moralnie zdrowych chłopców za­

wiązują się w tym okresie przyjaźnie młodzieńcze. Młody nie umie się jeszcze pogodzić z rzeczywistością; świat my­

śli, którym żyją dorośli, dla niego nie jest jeszcze całkiem zrozumiały. Dla­

tego czuje się w ich obecności nieswoj- śko i szuka łączności z rówieśnikami, którzy go rozumieją, którzy znajdują się na tym samym stopniu duchowego rozwoju. W śród nich jest mu najle­

piej, jedynie ich towarzystwo stanowi dla niego rozrywkę. W krótce wśród grona rówieśników tworzą się ściślej­

sze kółka przyjaciół, których charak­

tery szczególnie sobie odpowiadają.

Dla, całego rozwoju młodzieńca bywa prąwdziwem dobrodziejstwem znalezie­

nie dobrego przyjaciela, w którym wi­

(27)

dzi się niejako odbicie samego siebie, przed którym można się całkowicie wy­

powiedzieć, w którym znachodzi się oparcie i dopełnienie. Przedewszyst- kiem musi się tak a przyjaźń opierać na wzajemnym szacunku. Jeden w dru­

gim musi dopatryw ać się pewnych du­

chowych zalet, znajdować szlachetną inicjatywę i umocnienie w dobrem.

Dobry chłopak nigdy przeto nie do­

chodzi sam ze siebie do owych w ypa­

czeń przyjaźni, które trafiają się u mo­

ralnie nadpsutych młodocianych jedno­

stek. Jego potrzeba mienia towarzysza nie m a z. popędami seksualnemi nic wspólnego. Doznałby przed kolegą za­

wstydzenia, gdyby się w nim mimo­

wolnie coś takiego obudziło. Jego mi­

łość ku niemu jest zupełnie duchowa.

Pogodnie i śmiało patrzą sobie w oczy i w duszę, wolni od brudnych myśli, któreby się bały światła dziennego.

Dlatego też odczuwa jakby wrodzony wstręt, gdy ktoś zbyt natarczyw ie na-, rzuca mu się ze swą przyjaźnią, usiłu­

jąc zjednać go sobie grzecznościami lub podarunkam i. To poprostu sprzeci­

wia się jego naturze, razi go i budzi

podejrzenie czegoś niedobrego, — je­

(28)

26

go zdrowy instynkt przeczuwa niebez­

pieczeństwo, któremu moralnie chore jednostki łatwo ulegają.

Z latam i działają wewnętrzne sekre- cje organiczne coraz wyraźniej na mózg i przejawy duchowe. Podobnie jak w kwietniu gwałtowne wichry zwiastują zbliżającą się wiosnę, ta k popęd płciowy zaznacza się okresem walk i burz. W tym młodym i nie­

dokończonym człowieku, w którym wszystko się rozwjia, • panuje jakby nieustanna ferm entacja: nastroje zmie­

niają się niemal co chwila, ogarnia go jakieś niejasne, nieokreślone tęsknie­

nie, z którego spraw y sobie zdać nie umie; jest sam sobie dręczącą zagadką.

O -ile rozwój młodego człowieka od­

bywa się prawidłowo, co dzieje się ty l­

ko wówczas, gdy mu nie brak stałego, poważnego i wymagającego pełni jego sił zajęcia, całe jego wnętrze powoli się wyjaśnia, w miejsce niewyraźnych tęsknot i marzeń odzywa się coraz w y­

raźniej popęd płciowy, oczywiście nie u każdego z jednakow ą siłą. Są tacy, którzy pochłonięci zupełnie przez zaję­

cia zawodowe, zaledwie zwracają uw a­

gę na wewnętrzne przeżycia. Inni od­

(29)

czuwają zapewne coś w rodzaju we­

wnętrznego niezaspokojenia, ■ — ale się głębiej nad jego przyczyną nie zasta­

nawiają. Różne okoliczności mogą ów popęd rozbudzić i ciągle na nowo roz­

niecać tak, iż może calem młodzień- czem sercem zawładnąć.

Najróżnorodniejszy zbieg wypadków może tedy wywołać w sercu skłonność do pewnej osoby innej płci. Jeśli spo­

tka się z wzajemnością, wówczas oboje ogarnia radość i błogość nad wszelki wyraz. Ileż to pieśni wyśpiewali poeci wszystkich czasów i we wszystkich ję­

zykach, by opisać szczęście pierwszej miłości! Świadomość, że można umiło­

wanego uważać za całkow itą i niepo­

dzielną swą własność, że się jest ko­

chanym i że się znowu nawzajem mo­

że miłować, — zalewa poprostu serca obojga radością. Uważają się za n aj­

szczęśliwszych ludzi na ziemi i m ają to przekonanie, że nad tę miłość niczego do szczęścia nie potrzebują. Najwięk­

szą ofiarę, którąby trzeba dla tej mi­

łości ponieść, za nic sobie m ają w po­

równaniu do tego, co w niej zyskują.

Miłość dąży stosownie do swej isto­

ty do zjednoczenia. Miłujący się chcą

(30)

28

być blisko siebie. Jeśli ich rzeczywi­

stość rozdziela, biegną myślami ku so­

bie. Każda rozłąka sprawia ból i wy­

wołuje tęsknotę za umiłowanym, bę­

dącą dla serca tak wielką udręką, że go nic innego zająć i pocieszyć nie zdoła. Z gorącem pragnieniem wycze­

kują godziny, która ich znowu połączy.

Miłość pobudza ich, by się pieszczota­

mi zapewniali o swej wzajemnej skłon­

ności i nie da się pierwej zaspokoić, aż nastąpi owo przez Boga zamierzone od­

danie się w związku małżeńskim.

Właściwym i ostatecznym celem, do którego zmierza Opatrzność Boga przez złożenie w naturze ludzkiej popędu płciowego, jest — dziecko. Trzeba to sobie dość jasno i dobitnie uświadomić:

różnica między mężczyzną i kobietą, miłość z całą swoją poezją i upojeniem, małżeństwo ze swem szczęściem i rado­

ścią — to wszystko nie jest dla zaspo­

kojenia własnych pragnień, nie jest dla osobistego użycia, ani naw et dla dobra małżonków. To wszystko są raczej ty l­

ko cele uboczne, albo raczej środki

wiodące do celu właściwego, a tym jest

nie co innego, tylko dziecko. W szystko

tak jest urządzone, by dać istnienie

(31)

dziecku. Dziecko zatem nie jest, jak wielu sądzi, jakimś mniej lub więcej przyjemnym dodatkiem do szczęścia w miłości i małżeństwie, lecz jest ich najwyższą i ostateczną przyczyną i podstawą.

Ody tedy młody człowiek poczuje skłonność do dziewczyny, gdy cieszy się, że ją znalazł i może nazwać swoją, gdy mu serce wzbiera radością, tak iż sądzi, że mu do szczęścia niczego wię­

cej nie trzeba, to w tedy winien sobie uświadomić, że mu to wszystko dane jest nie dla jego osobistego dobra, lecz aby tern wszystkiemu pociągnięty, zdą­

żał do małżeństwa i do ojcostwa.

Zapewne, że wielu przy zawiera­

niu małżeństwa ma na oku jedynie osobiste korzyści, które ich czekają.

Jedni chcą zabezpieczenia, dla innych pobudką do tego kroku jest pragnie­

nie m ajątku, powodzenia, pomocy w zawodzie lub innych doczesnych zy­

sków. Jednostkom o niższym locie wy­

dają się rozkosze zmysłowe najbardziej upragnionym celem. Ale jak »wszyst- kie drogi wiodą do Rzymu« — tak mi­

mo najróżnorodniejszych pobudek, ja-

kiemi ludzie kierują się przy zawiera­

(32)

30

niu małżeństw, zamierzony przez Boga przyrost ludzkości jest wśród Ogółu ludzi zabezpieczony.

Nie należy także zapominać, że cały roizwój popędu płciowego we wszyst­

kich jego fazach, począwszy od jego zarodku tkwiącego w różnicy usposo­

bień, w potrzebie wzajemnego dopeł­

nienia i budzącej się ku sobie-skłonno­

ści, aż do radosnego uniesienia oblu­

bieńców i cichego szczęścia małżon­

ków, to w szystko jest przez Boga za­

mierzone i celowo ludzkiej naturze na­

dane. To nie jest zatem zrobione przez ludzi odkrycie czegoś, co istnieje w człowieku jakby mimo wiedzy Bo­

żej i poza jego zamysłami. Na pierw­

szej stronicy Pisma, świętego widnieje słowo: »Przeto opuści człowiek ojca swego i m atkę i przyłączy się do żony swej i będą dwoje w jednem ciele«

(Gen. 2, 24). Nadto błogość owej ziem­

skiej miłości ma jeszcze wyższe znacze­

nie; ma być człowiekowi wskazaniem

i przedsmakiem nierównie wyższej i

nierównie doskonalszej miłości, która

go m a nie chwilowo i cząstkowo tylko

uszczęśliwić, ale zupełnie i na zawsze,

t. j. miłości Bożej. W szak Pieśń nad

(33)

Pieśniami, ów najwznioślejszy poemat z Pisma świętego, przedstaw ia właśnie pod olbrazem miłosnego stosunku oblu­

bieńców tęsknotę duszy za Bogiem i szczęście z Jego posiadania. A spira­

cje ludzkiego serca nazbyt głębokie, by je ziemska miłość mogła zaspokoić.

A szczęście naw et najczulszego związ­

ku małżeńskiego; bywa tylekroć przy­

ćmione w skutek ludzkich słabości, przykrych zmian losu, chorób, trosk i cierpień, aż je wreszcie śmierć w ża­

łobę obróci. A wówczas duch winien wznieść się w górę i wyczekiwać do skonałego zaspokojenia swych miło snych tęsknot w zaświatach, — w Bogu.

»

(34)

Przykazanie Boskie.

Człowiek — jak to widzimy od po­

czątku naszych rozważań — jest isto­

tą wolną. Podczas gdy wszystkie inne stworzenia ziemskie zdążają siłą wro­

dzonego instynktu do wytkniętego im przez Stwórcę celu, człowiek winien ze świadomością i według własnego po­

stanowienia ku temu celowi kierować swe życie. Wrodzone swe skłonności i popędy winien samowładnie uporząd­

kować, kierując się własnym rozumem i uznaniem. Nie może jednak owego samowładztwa pojmować w ten sposób, jakoby on sam miał decydować o tern, co dobre jest i słuszne, lecz winien przestrzegać owego porządku, ńa któ­

rym oparta jest cała jego istota, a któ­

ry mu Bóg twórca, a zatem i najlep­

szy znawca n atury ludzkiej, w dobroci

Swej najdokładniej objaśnia i przez

sumienie przypomina. Bo tylko ten po­

(35)

rządek może go doprowadzić do p raw ­ dziwego szczęścia, które Bóg dla nie­

go przygotował. Tylko tego mu zabra­

nia, co mu to szczęście psuje i niwe­

czy. Byłoby tedy szaleństwem szuikać szczęścia po drogach, któremi. chodzić zakazał człowiekowi Wszechwiedzący tylko dlatego, że mu gotują nieszczę­

ście.

Bóg tak wyposażył pierwszych ro­

dziców, że posiadali zupełne panowanie nad niższą stroną natury. Był to stan udoskonalenia, który przewyższał n a ­ turę człowieka i jej przyrodzone zdol­

ności. Z miłości i dobroci Swojej wy­

niósł ich Bóg do tego wyższego po­

rządku, którego zachowanie dla siebie i dla swych potomków mieli sobie w y­

służyć poddaniem się Jego najwyższej woli. Zuchwałem jednak sprzeciwie­

niem się Bożemu przykazaniu ściągnęli na siebie u tra tę raju, i zepchnięcie nie- tylko na ten poziom porządku, który ich naturze odpowiadał, ale nawet niżej.

Nigdzie skutki grzechu praojców ludzkości nie objawiają się tak prze­

raźliwie, ja k w dziedzinie płciowej. Po­

pęd zmysłowy — ów niski pierwiastek

Ty i Ona 3

(36)

34

popędu płciowego — nie jest w czło­

wieku ipodofonie jak u zwierzęcia zam­

knięty w granicach czasu lub innych okoliczności, lecz wolny od wszelkich autom atycznych wewnętrznych hamul­

ców, musi być opanowany i kierowany przez siłę ducha. Ale niełatwo da się kierować; przeciwnie, buntuje się prze­

ciw tej władzy, chce zrzucić jej jarz­

mo, a sam ją sobie przywłaszczyć. Gdy tylko się obudzi, już dąży do tego, by duch ulegał jego ponętom. Bezustanku naprzykrza się, i podchlebia i drażni.

Tysiące razy pokonany, w rac. a z tą sa­

mą, niesłabnącą siłą. Owszem, sam ze siebie wzmaga się i może uróść do gwałtownej potęgi. Przytem przenika cały system nerwowy, życie umysłowe, całego człowieka przejmuje jakiem ś tęsknem pragnieniem i pożądaniem, domagającem się zaspokojenia.

Ponadto popęd zmysłowy może do­

znawać silnego podrażnienia ze strony zewnętrznych wrażeń. Postać osoby in­

nej płci, jej włosy, oczy, twarz, dźwięk mowy potrafi już niemałe wywierać wrażenie. Prócz tego tkwi, zwłaszcza w osobach płci żeńskiej, mniej lub wię­

cej świadome pragnienie, by się męż­

(37)

czyznom podobać i przyciągnąć ich do siebie. Stąd ubranie, strojenie głowy i włosów, używanie wszelakich paCh- nideł, spojrzenia i całe zachowanie — to wszystko zbyt często tem właśnie pragnieniem jest podyktowane.

»Niestety kultura nasza obecna — pisze jeden z najw ybitniejszych na tem polu uczonych (przytaczam y z niezna- czaemi zmianami dla uniknięcia zbyt dosadnych i obcych wyrażeń) — nie- tylko wypaczyła naturalne stosunki płciowe, a w części także zaprowadzo- nemi przez siebie obyczajami dotkliwie je znieprawiła — ale co więcej — do prowadziła je ona wprost do stanu chorobliwego... Zapominając zupełnie o naturalnem przeznaczeniu popędu płciowego, uczyniła zeń kultura współ­

czesna sztuczne źródło używania i po- w ynajdyw ała wszelkie możliwe środki, dla spotęgowania i urozmaicenia roz­

koszy zmysłowej... Przedewszystkiem sztuka nowoczesna stała się kolosalnem narzędziem drażnienia zmysłów, po­

wiedzmy otwarcie, wspólnicą literatu­

ry pornograficznej. Z udanem oburze­

niem na opinję przeciwną wysławia, broni i podziwia się w imię sztuki naj-

3*

(38)

36

potworniejsze i najordynarniejsze ero­

tyczne przynęty i wabiki — jako arcy­

dzieła... Jednem słowem dla sztuczne­

go hodowania zmysłowych popędów mężczyzn stworzono formalne akade- mje w ystępku i rozpasania... Nie ulega wątpliwości, że pod wspływem ustaw i­

cznie pow tarzanych sztucznych podraż­

nień, przy zastosowaniu najw ym yśl­

niejszych odmian, które pom nażają i okraszają przedmioty płciowej pożądli­

wości, owa pożądliwość wzmaga się co­

raz więcej. Tego rodzaju przyzwycza­

jenia, podniecające w sztuczny sposób popęd płciowy, wywołują obok tego w świecie męskim najprzewrotniejsze samochwalstwo, pociągające za sobą fatalne skutki... Niektórzy młodzi są­

dzą, że muszą się »puszczać«, bo »nie byliby całkowitymi mężczyznami.« Po­

tęguje się jeszcze owo idjotyczne mnie­

manie tem, że »nieświadomy« czy za­

chowujący poczucie w stydu wystawio­

ny bywa na śmiech i szyderstwo.

Jeśli ted y ów stan podniecenia po­

pędu płciowego hoduje się ustawicznie,

sztucznie, bez związku z jego wyższc-

mi, moralnemi celami, lecz tylko na

gruncie zwierzęcej zmysłowości, to nie­

(39)

promieniowanie, które można określić jako » zmysł pornograficzny.« Cały ho­

ryzont wyobrażeń u takich ludzi jest do tego stopnia wypełniony chucią, że ta zabarwia całe ich myślenie i czucie.

W najniewinniejszych przedmiotach domyślają się śliskiego, brudnego, zmysłowego znaczenia. Na kobietę p a­

trzą tylko jako na przedm iot zmysło­

wej pożądliwości. Rzeczy najniższe, obrzydliwości, stanow ią praw ie w y­

łączną treść myśli i rozmów takich umysłów. P r żytem jeden usiłuje prze­

wyższyć drugiego, a ich perfekcję i genjalność na tem polu przewyższa chyba tylko ich pustka i ignorancja w każdej innej dziedzinie... Może się ten obraz szlachetniejszym sferom w y­

dać zbyt przesadzonym, bo delika­

tniejsze i z n atury lepsze jednostki zwykłe w tym w ypadku postępować na modłę strusia, odw racają ze w strę­

tem oczy od tego bagna i zdaleka je omijają«.

Z rozmysłem przytoczyliśm y tak dokładnie wywody ogólną sławą cie­

szącego się znawcy tych zagadnień,

bo nie stojąc na gruncie chrześcijań­

(40)

38

skiego światopoglądu, nie może być podejrzywany o żadną stronniczość.

Jeśli przeto dorastający młodzie­

niec nie ma się na baczności, lecz za­

chciankom popędu folguje, a zewnętrz­

nym pokusom nie schodzi z drogi, po­

pęd ów coraz bardziej zyskuje nad nim panowanie; rosnąc staje się co­

raz burzliwszym i bezwzględniejszym i może następnie, jak każda rozpęta­

na namiętność, stać się przyczyną szkód nieobliczalnych. Bo, jako ślepy, dąży popęd zmysłowy jedynie do za­

spokojenia swych pożądań i nie ma niczego na względzie, ni dobra doty­

czącego osobnika, ni dobra kogokol­

wiek. Cizy to, czego pożąda, jest ohy­

dne, zgubne, ordynarne, lub nie — to mu zupełnie obojętne. Dla niego nie istnieją wogóle żadne względy; chce swego nasycenia, a co z tego wy­

niknie, zupełnie go nie obchodizi. Że człowiek nadw yręży siły cielesne i du­

chowe, lub całkiem zmarnieje, że szczęście własne podepce lub innych wtrąci w otchłań nędzy i rozpaczy, że sam okryje się hańbą i wzgardą, że całe rodziny unieszczęśliwi, a przy­

czyni się do istnienia dzieci rodzą­

(41)

cych się w hańbie a chowających się w nędzy, że sieje koło siebie zgorsze­

nie i nieobliczalne wprost dobra ni­

weczy lub tamuje, że staje się przy­

czyną takich zgryzot dla ojca i matki, że im zatruw a wszelką radość życia i przedwcześnie wpędza do grobu — na to popęd zmysłowy nie zwraca żadnej uwagi, byleby chuci jego stało się zadość. Nie zadowolni się chwilo- wem ustępstwem, lecz obstaje przy dogadzaniu wszystkim swoim za­

chciankom bez granic.

'Gdy tylko raz ulegniesz przelotne­

mu jego kaprysowi, już nie zaznasz od niego spokoju, coraz brutalniej i bezwzględniej będzie chciał tobą rządzić. Nie wzruszy go nieszczęście, które powoduje; nie zmiękczą łzy, które wyciska, nie zmienią prośby i błagania, potrafi znęcać się jeszcze nad ofiarą, którą doprowadził do zu­

pełnego załamania się w niej sił fi­

zycznych i duchowych. Przyiteni odbie­

ra człowiekowi wszelkie zrozumienie

rzeczy wyższych, obrzydza mu religję,

tę jedyną siłę mogącą go dźwignąć

z owego bagna, ga«i światło wiary,

(42)

40

gwiazdy nadziei i usiłuje w trącić w noc rozpaczy i wiekuistej zguby.

Niemasz twardszego, samolubniej- szego, okrutniejszego i bezwzględniej­

szego despoty nad popęd zmysłowy, gdy zdołał człowiekiem zawładnąć.

J a k bowiem każdy żywioł w przyro­

dzie, tak i ten popęd musi podlegać karności ducha kierowniczego. W tedy i tylko w tedy może, zg*odnie ze swem przeznaczeniem w małżeństwie rządzo- nem wolą Bożą, stać się źródłem wzniosłej radości i głębokiego szczę­

ścia. W całej pełni można doń zastoso­

wać słowa poety:

P otęga ognia, jakże pożyteczna Gdy ją człek ręką uzbrojoną trzyma!

Ta sam a siła — jakże niebezpieczna Gdy zrzuci pęta i buntem się zżym a!

Teraz zrozumiemy znaczenie, uza­

sadnienie, a naw et konieczność szó­

stego i dziewiątego przykazania Bo­

skiego. Nie co innego one mówią, jak tylko: »Obowiązkiem twoim jest opa­

nowanie popędu płciowego, by się nim wyłącznie posługiwać stosownie do je­

go przeznaczenia w prawowitem mał­

żeństwie !

Przed zawarciem małżeństwa jest

(43)

tedy cudzołóstwem i nieczystością, a zatem grzechem ciężkim: dobrowolne zażywanie rozkoszy płciowej i pra­

gnienie jej; nadto wszystko to, co uczucie takiej rozkoszy wywołać może i musi, chyba zachodzi jak aś koniecz­

ność, a dobrowolnego przyzwolenia na to uczucie niema; również wszystko to, co się robi z zamiarem wywołania rozkoszy cielesnej. W myśli popełnia się grzech nieczystości, gdy żywi się świadomie, pragnienie uczynić coś nie­

czystego, lub gdy odczuwa się zado­

wolenie i radość z popełnianych grze­

chów nieczystych; także wówczas, gdy się dobrowolnie pamięć i wyobraźnię zatrzym uje na przedmiotach, które muszą wywołać grzeszne pragnienie, a naw et grzeszne uczucia, lub gdy się je właśnie w tym zamiarze podtrzy­

muje. Rozmowy stanowią grzech nie­

czysty wówczas, gdy się je prowadzi z upodobaniem nad niedozwoloną roz­

koszą zmysłową, albo z zamiarem obu­

dzenia takich upodobań u innych;

również gdy nie są konieczne, a mogą łatwo mówiącego i innych narazić na nieczyste upodobanie. Łatwo stąd wy­

wnioskować, kiedy spojrzenia, lektu­

(44)

42

ra, taniec, przedstaw ienia kinowe czy teatralne i t. p. są wykroczeniem przeciwnem czystości. Stosownie do słów Zbawiciela: »Każdy, ktoby wej­

rzał na niewiastę, aby jej pożądał, już ją zcudzołożył w sercu swojem (Mat.

5, 28) —- dopuszcza się zatem grzechu nieczystości ten, kto zmysłowej skłon­

ności ku osobie innej płci ta k się pod­

daje, iż pragnie posiadania jej w spo­

sób niedozwolony. J e st to grzech wy­

raźnie sprzeciwiający się przykaza­

niu dziewiątemu: »iNie będziesz pożą­

dał!*

Niemożliwem byłoby usiłowanie po­

prowadzenia dokładnej limji granicznej między grzechem śmiertelnym a po­

wszednim na to, by sobie w tej dzie­

dzinie na pewne swobody do pewnego stopnia pozwalać. Jeśli gdzie, to tu wielkie znaczenie ma stara zasada:

»iprimcipiis obsta!« — zapobiegaj po­

czątkom! czyli ostrożnie z ogniem!

Jeżeli i ci, którzy z całą usilnością sta­

rają się uniknąć grzechu w tym wzglę­

dzie, jednak pod naporem gwałto­

wnych pokus ulec mogą, to ten, komu

brak niewzruszonych zasad życiowych,

w żaden sposób nie ujdzie ciężkich

(45)

wykroczeń. Popęd płciowy zbyt jest silny, by można mn zrazu nieco po­

folgować, a potem na zawołanie sta ­ nowczo mu się oprzeć. Wiele upadków ludzi najlepszej woli tem się tłumaczy, że nieostrożnie igrali z poezątkowemi odruchami niskich pożądań lufo skłon­

ności, a następnie, gdy popęd odezwał się z całą mocą, ńie znaleźli już w so­

bie sił, by się oprzeć jego zachcian­

kom.

Można się spotkać ze zdaniem, że po­

pęd płciowy jest niepokonalny; że po­

wściągliwość szkodzi zdrowiu, że tego rodzaju skrępowanie ciała osłabia ner­

wy i t. d. Przytacza się naw et na po­

twierdzenie tego zdania lekarzy. Za­

pewne, że tu i ówdzie poruszenia owe­

go popędu mogą być przykre, a nawet powodować mogą pewną przeszkodę w pracy, w zajęciach. Żaden jednako­

woż sumienny lekarz nie będzie tw ier­

dził, że te trudności napraw dę mogą zdrowiu zaszkodzić. Przeciwnie, pod­

dawanie się tym skłonnościom jest szkodliwe dla ciała, przedewszystkiem jednak jest ogromnem osłabieniem woli. W szak są zawody, których wy­

konywanie nastręcza niejedną nieprzy­

(46)

44

jemność, a naw et szkodliwie oddziały­

wać może na zdrowie. Któżby jednak przyznał słuszność lekarzowi, któryby wezwany nocą do ciężko chorego pa­

cjenta oświadczył, że pójść nie może, bo takie naruszenie spoczynku nocne­

go nadw yrężyć może jego zdrowie?

Pominąwszy te nieznaczne niedo­

godności, nie da się wykazać żadnych szkodliwych następstw życia w czy­

stości. Cały 'szereg najw ybitniejszych lekarzy i uczonych oświadcza z całą stanowczością, że o nich zgoła nie wie­

dzą. Z mnóstwa tego rodzaju świa­

dectw przytoczymy kilka przykładów.

Dr. med. W. Gowers, lekarz przy szpitalu uniwersyteckim w Londynie:

»Z całą mocą powagi, jak ą na podsta­

wie mego doświadczenia szczycić się mogę, twierdzę, że nigdy żaden czło­

wiek nie odniósł jakiejkolw iek korzy­

ści z niepowściągliwości, ani też nie poniósł jakiejkolw iek szkody z życia powściągliwego«. Znany norweski pi­

sarz Bjórnisen: »Jestem przekonany, że z powściągliwości nikt nie chorował, n a pewne jednak z ciągłego zajmowa­

nia wyobraźni płciowością«. Dr. med.

May: »W ciągu mej 30-letniej n a pe­

(47)

wne bardzo rozległej praktyki miałem sposobność napotkać niezliczone ofia­

ry, które padły pastw ą lubieżn ości, — nigdy takich, którzyby musieli żało­

wać swej cnotliwej powściągliwości«.

Tajny radca med. Dr. Schmitz: »Przy- pusaczenie, że nieużywanie narządów rozrodowych w jakikolwiek sposób ujemnie wpływa na organizm jest bez­

podstawne, bo doświadczenie uczy, że życie bezżenne a czyste cieszyć się może przynajmniej równą trwałością i czerstwością, jak w stanie małżeń­

skim®. Prof. med. Dr. Rubner: »Zu- pełnie błędne jest mniemanie chcące wyprowadzić jakieś szkodliwe skutki z niewykonywania owych funkcji«. Dr.

Touton: »!STie zaobserwowano nigdy jakiegoś chorobowego następstw a z po­

wściągliwości płciowej«. Dr. Acton:

»Absolutna powściągliwość może i winna być przestrzegana przez mło­

dych ludzi przed małżeństwem bez żadnego uszczerbku dla zdrowia«. — Prof. Dr. Foum ier: »W sposób nieod­

powiedni i lekkomyślny rozpowiadano o niebezpieczeństwach powściągliwo­

ści u młodego mężczyzny. Muszę pa­

nom wyznać, że jeśli te niebeapieczeń-

(48)

46

stwa istnieją, dla mnie są one zupełnie nieznane, że ich nigdy jako lekarz nie stwierdziłem, jakkolwiek nie brakło mi sposobności do spostrzeżeń w tej dzie­

dzinie*. Profesor uniw ersytetu Dr.

med. v. Steinem: »Powściągliwość nie jest szkodliwą, lecz owszem jest źró­

dłem znakomitego rozwoju silnej woli z ogromnym pożytkiem dla w ykształ­

cenia zawodowego«. Dr. med. Jacob- sohn ujmuje odpowiedź trzydziestu pięciu wybitnych profesorów medycy­

ny na ankietę o wartości życia po­

wściągliwego w tych słowach: »Mło- dzież winna przestrzegać czystości;

czystość w żaden sposób jej nie za­

szkodzi; przeciwnie przyniesie jej tyl­

ko korzyść. Zachowując czystość i u- nikając wszelkich stosunków pozamał- żeńskich przyczyni się młodzież do utrzym ania ideału miłości na wyży­

nach, a sama ustrzeże się przed cho­

robami wenerycznemi«. Dr. Oppen- heim: »Nawet dojrzalszy młodzieniec winien być na wskroś przejęty zasadą, że poruszenia popędu płciowego nale­

ży w sobie bezwarunkowo pokonywać aż do bram małżeństwa«. Prof. Dr.

med. Forel: »W normalnych w arun­

(49)

kach normalnego młodego człowieka, który i duchowo, a zwłaszcza fizycznie dzielnie ipracuje, a przytem unika s z t u ­

cznych podniet, przedewszystkiem n ar­

kotyków osłabiających wolę i umysł, jak alkohol — powściągliwość płcio­

wa nie należy wcale do niemożliwo­

ści*. Profesor Ribtbing: »W ciągu mej dwudziestoletniej działalności lekar­

skiej stykałem się z ludźmi, zwłaszcza młodymi, ze wszystkich warstw spo­

łecznych, nie spotkałem jednak ani jednego, któryby — przy niewątpliwie dobrej woli — uważał powściągliwość i opanowanie siebie za niemożliwe... — Korzystniej jest dla młodego człowie­

ka wieść życie czyste«. Kolegjum le­

karskie na wszechnicy w K rystjanji (Oslo), wydało następujące orzeczenie:

»Po stawione niedawno z różnych stron, a następnie przez różne pisma i ze­

brania pow tarzane twierdzenie, jakoby moralne życie i powściągliwość płcio­

wa przynosiły zdrowiu szkodę, jest według naszego jednomyślnie wypo­

wiedzianego doświadczenia z gruntu fałszywe. Nie wiemy o żadnej choro­

bie, o żadnej słabości, o którejby mo­

żna, lub było wolno sądzić, że jest na­

(50)

48

stępstwem zupełnie czystego, m oralne­

go życia«. Trafnie wyraża się znany rosyjski pisarz hr. Lew Tołstoj: » Do­

wodów na to, że powściągliwość jest możliwa a dla zdrowia niewątpliwie mniej szkodliwa od rozwiązłości, znaj­

dzie każdy setki koło siebie«.

Przy tych świadectwach należy w aiąćpod uwagę tę okoliczność, że wy­

głoszone zostały ze stanow iska czysto lekarskiego i pochodzą od lekarzy wy­

łącznie niekatolickich. Niema w nich zatem uwzględnienia tej wielkiej po­

mocy, której człowiekowi użycza ła­

ska. A wreszcie i tu zastosować trzeba słowa wielkiego poety:

W szak życie samo nie jest z dóbr naj- wyższem:

Lecz nieszczęść szczytem , — przew inie­

nia zło.

Oświadczenia powag lekarskich k a­

żą przypuścić, że twierdzenia o szko­

dliwości czystego życia m ają swe ko­

rzenie w usiłowaniu wytłumaczenia i obrony własnego sposobu życia.

Dla wierzącego chrześcijanina zgó-

ry jest rzeczą przesądzoną, że Bóg nie

może żądać rzeczy niemożliwych lub

zdrowiu przeciwnych. Każdy człowiek

(51)

dobrej woli może zachować czystość stanowi swojemu odpowiednią, jeśli tylko używa środków pomocnych i za­

radczych, które mu Kościół św. podaje i zaleca.

T y i O n a

4

(52)

Błędne drogi.

Z dopuszczenia Bożego popęd płcio­

wy odzywa się już w wieku, w którym młodzież nie powinna jeszcze myśleć o małżeństwie, do którego jednak ten popęd zmierza. Młody człowiek musi uczyć się powściągać go tak, by mieć go później całkowicie w swej mocy.

Z początku poruszenia tego popędu są jeszcze słabe i stosunkowo łatwo mo­

żna im się oprzeć. Stopniowo jednak nabierają siły i mogą się porządnie naprzykrzyć.

Dużo zależy na tem, by dojrzewa­

jący młodzieniec zaraz od 'początku za­

jął wobec budzących się objaioów po­

pędu płciowego należyte stanowisko.

W inien sobie najpierw jasno zdawać

sprawę, że owe oznaki dojrzewania

ku męskości są czemś zupełnie natural-

nem, stąd niema powodu, by się niemi

niepokoić. Sam w sobie bowiem nie

(53)

jest popęd płciowy niczem grzesznem, lecz dany jest człowiekowi od Boga.

Je st jednak dla nas i dla każdego szła chetnego człowieka rzeczą mocno upO- korzającą, że właśnie niska strona te­

go popędu, zmysłowa, odzywa się czę­

sto w sposób brutalny, dążąc do za­

spokojenia z pominięciem wszystkich wyższych względów. Młody człowiek musi tedy ciągle mieć przed oczyma znaczenie i cel tego popędu, a wiedząc, że mu nie wolno iść za nim, póki nie może osiągnąć owego przez Boga n a­

znaczonego celu, winien dobywać ze sielbie wszystkie siły, by nad nim p a­

nować. Nie ślepe popędy, lecz rozum oświecony w iarą winien mu być kie­

rownikiem. Dopiero w tedy i tylko w te­

dy postępuje właściwie po ludzku. Że­

lazną ręką winien duch trzym ać po­

pęd płciowy na uwięzi i tak go pod­

porządkować całości planu życiowego, by kiedyś do wykonania tego planu skutecznie pomagał a nie psuł go i ni­

weczył.

Młodzi lubią popisywać się tem, co umieją i potrafią. Jakże im się uśmie­

cha zwycięstwo w zapasach czy zawo­

dach sportowych! D ruty telegraficzne

4*

(54)

52

i dzienniki rozniosą po całym świecie, ile »punktów« ten lub ów zdobył, kto osiągnął mistrzowstwo. A przecież owe zwycięstwa tak mało, tak nic zgoła nie przyczyniają się do istotnego do­

bra człowieka, do jego zbawienia. Na­

tomiast w zapasach o czystość roz­

strzyga się jego prawdziwe doczesne i wieczne szczęście. Czyż tedy nie zdo­

ła pobudzić ambicji młodzieńca nadzie­

ją zwycięstwa i mistrzowstwa w tych właśnie zapasach? W prawdzie tej w al­

ki nie śledzi i nie oklaskuje wieloty­

sięczna rozbawiona gawiedź, ale zato całe niebo jest jej świadkiem i gotuje wieńce zwycięstwa. O zdobytych punk­

tach milczą wprawdzie sportowe spra­

wozdania, ale w księdze żywota zapi­

sane są złotemi zgłoskami ku wie­

kuistej chwale.

Z zupełnym spokojem pragnę teraz omówić niektóre z błędnych dróg, na które popęd płciowy usiłuje popchnąć młodego człowieka. — Jeśli przytem przedstawiam naturalne następstw a, które grzech za sobą pociąga, pragnę już teraz zwrócić uwagę, że te wzglę­

dy same nie są w ystarczające. Je d y ­

nym motywem, k tó ry zdoła się prze­

(55)

ciwstawić wszystkim atakom namię­

tności, jest z żywej wiary wynikające uznanie Bożego zakazu. Podobnie też tylko łaska zdoła udzielić nam siły do zachowamia czystości. Chcemy to pó­

źniej dokładniej wykazać.

Trzeba jednak najpierw mieć pe­

wność, że coś jest napraw dę przez Bo­

ga zakazane. Niedoświadczona, bez- myśhia i naiwna młodość aż nadto jest pochopną, by nie brać niebezpieczeń­

stw a na serjo. W wielu rzeczach n a­

praw dę groźnych nie widzi nic złego.

Dlatego chcę jej oczy otworzyć i uka­

zać skuitki, które może za sobą po­

ciągnąć płocha bezmyślność. Trzeba, byś- poznał, co kryje się za takiemi fra­

zesami, jak: »życie m a swoje prawa«, —

»młodość musi wyszumieć«, — »uży- waj świata póki służą lata« — jakie nieszczęścia w życiu ludzkim spowodo­

wać może jedna »godzina słabości*

albo »młodzieńczy kaw ał«. Musisz na­

brać przekonania, że ci się czegoś za­

brania nie z ciasnoty umysłowej, ale dla twego najżywotniejszego interesu.

Zakaz winien twoją wolę tak dla sie­

bie zjednać, byś cizuł i myślał nie: »iNie

wolno mi!« — lecz: »nie chcę!«

(56)

54

W ywody niniejsze tylko wtedy zro­

bią na tobie wrażenie, jeśli masz do­

brą wolę zachować praw a Boże. Pozna­

nie okropnych następstw , które grzech ciągnie za sobą, winno uczynić cię ostrożnym, byś lekkomyślnie nie wcho­

dził n a drogi, na których z braku do­

świadczenia nie widzisz niebezpieczeń­

stwa. Potrzeba wielu przestróg, by nie zrobić fałszywego kroku, bo grzech umie się pnzymilić w najpowabniejszej postaci, strojąc się w pozory szczę­

ścia i miłości. Chcę ci wykazać, jaki potwór pod teimi pozorami się kryje, jaką podłość i ohydę zawiera w sobie grzeszna skłonność, byś z nadchodzą- cem jej niebezpieczeństwem zawsze umiał 7x1 a lek a rozpoznać zbrodnicze jej piętno. W szak w walce z taką wro- 1 gą a tak podstępną potęgą nigdy nie może być za dużo ostrożności, za dużo środków do zapewnienia sobie zwy­

cięstwa.

Jeżeli zaś w szczególności zwracamy uwagę, na cztery ziboczenia, to bynaj­

mniej nie chcemy przez to powiedzieć, że one stanow ią jedyne i zupełnie od­

rębne sposoby, jakiemi jednostki ule­

gają niegodziwie popędowi pfciowemu.

(57)

Każdy wypadek nosi na sobie odmien­

ne cechy. Ale myśli i wskazówki, któ­

re mogą młodego od fałszywego kroku powstrzymać, dają się najlepiej ugru­

pować koło tych czterech pojęć. Co zaś należy odnieść do poszczególnego wypadku, to zależy od różnych oko­

liczności..

Na pierwszem m iejscu zajmę się ta ­ jemnym grzechem samogwałtu. Na­

stępnie miłością młodzieńczą, t. zn.

przedwczesnem poufałem zaprzyja­

źnianiem się z dziewczyną, przyczem możliwość małżeństwa nawet nie wcho­

dzi w rachubę. Zazwyczaj określa się taką przyjaźń mianem flirtu. Na trze- ciem miejscu wymieniam nieprawy związek, a rozumiem przez to współży­

cie w prost niemoralne, pozbawione n aj­

częściej zupełnie i zamiaru i możliwo­

ści małżeństwa. Wreszcie przez przy­

godne stosunki rozumiem wykroczenia

chwilowe, do których okazją bywają

zabawy i ulica.

(58)

Sam ogwałt.

U chłopca normalnego rozpoczyna się z okresem rozkwitania, proces, któ­

ry go zmienia w mężczyznę. Dla owego procesu czynność gruczołów nasien­

nych, k tó ra się wtedy właśnie budzi, ma niezmiennie doniosłe znaczenie. — Tworzą się w nich nietylko plemniki, z których powstać może nowe życie, lecz przeiz nie dokonuje się również rozdział soków żywotnych, owe we­

wnętrzne sekrecje, o których już wspo­

minaliśmy poprzednio. — W ytw arzają one m aterje, t. zw. hormony, które przechodząc w krew stanowią nieod­

zowny warunek fizycznej i umysłowej świeżości, jakoteż rozwoju do całko­

witej i pełnej męskości. Otóż dla owe­

go dojrzewania niesłychanie ważną

rzeczą jest, by rozwój i czynność tych

gruczołów odbywała się w zupełnym

spokoju, nie doznając ani zaburzeń,

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jesień to jedna z pór roku, która gdy się zaczyna jest pełna różnorodnych kolorów, a gdy się kończy – świat jest ponury i smutny.. O etapie życia, który umownie zaczy- namy

Metodologicznie chybiony jest pogląd, jakoby nauka powstawała tak, iż najpierw wskazuje się przedmiot zamie- rzonego badania, niczym pole do uprawy; potem szuka się stosownej

Osoby zgłaszające się podają specyfi czne ob- jawy, które według nich mogą być spowodowane działaniem złego du- cha, i z tego powodu chcą się dostać do egzorcysty..

i porodu przedwczesnego oraz Panie w wieku 25 do 49 roku życia na badania profilaktyczne

Skoro tu mowa o możliwości odtwarzania, to ma to zarazem znaczyć, że przy „automatycznym ” rozumieniu nie może natu ­ ralnie być mowy o jakimś (psychologicznym)

Tekst Beaty Garlej Koncepcja warstwowości dzieła literackiego Romana Ingardena ujęta w perspektywie ontologii egzy- stencjalnej i jej konsekwencja koncentruje się na

Ze złej formuły promującej „nabijanie” procedur przechodzimy na tak samo złą, jeżeli nie gorszą: „Czy się stoi, czy się leży, pińćset złotych się należy”.. Jasne, że

 integralność na poziomie relacji oznacza poprawność definiowania relacji oraz pełną synchronizację połączonych danych. W literaturze spotyka