802 R E C E N Z J E
dukcją pieprzu stały się m ożliw e dzięki niein terw encji Holendrów. Kompania nigdy nie m iała zamiaru interw eniow ać i nie m iała na to siły, idąc w tych spra w ach ściśle za doświadczeniam i Portugalczyków. Autor zgrom adziwszy bardzo przekonyw ający m ateriał na tem at załam ania się handlu, a co za tym idzie życia politycznego Malabaru w w iek u X V III nie docenił znaczenia produkcji rolnej i istotnych przemian, jakie w niej zdają się zachodzić już od w ieku XVII. Nie chciałbym się w ypow iadać w tej k w estii, poprzestając na w yrażeniu nadziei, że ten fundam entalny (nie tylko dla historii Indii) problem zostanie z biegiem ćzasu w yjaśniony.
Stosunek ekspansji europejskiej do gospodarki m iejscow ej nie w yczerpuje problem atyki om awianych książek. R aychaudhuri m a w ięcej do powiedzenia o handlu Holendrów i ich konkurentach europejskich, o profilu eksportu i im portu na K orom andelu, zajm uje się szczegółowo problem em nakładów i zysków Kompanii. Das Gupta interesuje się przede w szystk im rozwojem działalności gos podarczej w ładców , pozycją kuipiectwa m alabarskiego w obec ryw a li i now ych w a runków. Obie prace m ają duże znaczenie nie tylko dla historii Indii i tam tejszej historiografii. Podejm ując problem w p ływ u działań europejskich na rozwój Indii przedkolonialnych w oparciu o now e źródła i z nowego punktu w idzenia autorzy w n ieśli cenny w kład do naszej w ied zy o początkach zacofania gospodarczego. Czynnik zewnętrzny, jakim b yła ingerencja europejska nie tłum aczy załamania Indii w X V II/X V IIÏ w ieku. Autorzy w idzą ten fakt choć nie podjęli szerszej próby dociekania innych przesłanek. Trzeba podkreślić, że cała problem atyka kryzysu agrarnego w sk ali ogólnoindyjskiej w ykraczała daleko poza ram y nakreślone przez autorów. Obie książki w ydają się być obiecującym sygnałem dalszego roz w oju nauk historycznych w Indiach, zm ierzających do sam odzielnego rozw iąza nia podstaw owych zagadnień przeszłości. W yniki tych badań z w ielu powodów nie mogą być nam obojętne.
J a n K ien ie w ic z
G. E. M i n g a y, E n g lish L a n d ed S o c ie ty in th e E ig h te e n th C en
tu r y , Studies in Social H istory edited by Harold P e r k i n , London,
R outledge and K egan Paul, Toronto, U niversity of Toronto Press, 1963, s. X , 292.
M onografia G. E. M i n g a y a stanow i środkowy, m oże kluczow y, elem ent ciągu prac pośw ięconych angielskiem u społeczeństw u w iejsk iem u czasów now o żytnych. L. S t o n e ’ a ’’This Crisis of th e Aristocracy” pow stał z dyskusji w okół tezy T a w n e y a o aw ansie gospodarczym gentry. F. M. L. T h o m p s o n om ówił problem środow iska w iejsk iego w A nglii epoki szczytowej ekspansji jej przem ysłu; w iek X VIII to zagadnienie społeczeństw a w iejsk iego stojącego w obec przewrotu przem ysłowego. Jest to zarazem społeczeństw o, które staw ało się, i to na długo, wzorcem gospodarczym i obyczajow ym dla całej Europy. Podróżnicy z K ontynentu i w ypuszczający się poza Kanał A nglicy już w ów czas opisali p la stycznie kontrasty m iędzy nędzą w si (zwłaszcza francuskiej) a dobrobytem p a nującym na w si angielskiej. Gdzie brakło ekonom icznych bodźców dla naślado w an ia angielskiego ziem ianina (szydził na ten tem at u nas ks. Józef Czartoryski w oparciu o doświadczenia folw arków w ołyńskich), tam działał sam już snobizm, skłaniając do naśladow ania poloru i stylu życia angielskich gentlem entów i land- lordów.
Wokół X V III-w ieczn ej w si angielskiej narosło w ięc już niem ało m itów , do których doszły now e zrodzone z w cześniejszej fazy dyskusji nad przewrotem przem ysłow ym . Gdy przestał być modny w igow sk i czarny obraz nieszczęść, jakie
R E C E N Z J E
803
spaść m iały na uboższe grupy społeczne w w yn ik u tego przewrotu, poczęto też spoglądać krytyczniej na stosunki w okresie bezpośrednio go poprzedzającym. O statnie jednak dziesięciolecia przyniosły w historiografii przedm iotu zjaw iska now e. Oto L. Stone, którego m onografia arystokracji X V I/X VII w . ukazała się zresztą w krótce po om awianej pracy Mingaya, w skazał w sw ych artykułach żm udną, ale jakże owocną drogę badania grupy społecznej w e w szystk ich prze jawach jej działalności. H istorycy gospodarczy, opierając się w równym stopniu na m ateriale statystycznym co na konstrukcjach teoretycznych, uznali wzrost w ydajności rolnictw a od końca XVII stulecia za podstaw ę startu całej gospodarki angielskiej w ostatnim ćw ierćw ieczu. W szystko to podniosło rangę zagadnienia w si i społeczeństw a w iejsk iego w X V III-w iecznej A nglii, ale też spiętrzyło trud ności stojące przed jego badaczem.
Mingay m iał szczęście — czy też nieszczęście — w ydać sw ą książkę przed „K ryzysem ” S ton e’a. Czyta się ją łatw o dzięki tej prostocie układu i konstrukcji, która cechuje w iększość brytyjskich m onografii z historii gospodarczej. Zarazem uderza w pracy, która w yszła spod pióra w ykładow cy London School of Econo m ics, brak liczb i statystyk. Jesteśm y w kręgu social h isto ry, dla której punktem w yjścia jest człowiek, a raczej grupa społeczna, w żadnym zaś razie region, kraj dziedzina gospodarki. U łatw ia to lekturę, uplastycznia w ykład, pozwala doskonale pow iązać w arunki życia i obyczaje z problem am i struktury społecznej, pozostawia jednak liczn e luki. Brak po prostu punktu odniesienia do przewrotu p rzem ysłow e go. Czytamy o in w estycjach przem ysłow ych ziem ian, o racjonalizacji techniki i organizacji gospodarki rolnej, czytam y oczyw iście o grodzeniach parlam entar nych, ale cały — fundam entalny, o czym w iem y skądinąd — proces przem ian społeczeństw a w iejsk iego tych czasów w ypada raczej blado.
Gdy podstaw ę źródłową stanow ią ziem iańskie m u n im e n t room s, obraz klas zam ożniejszych w ypaść m usi plastyczniej niż w izerunek drobnych dzierżawców.
Z kolei jednak daje to w gląd w rolę, jaką landlord grał w ciąż w polityce i życiu
społecznym hanow eriańskiej Anglii. M ingay om awia pokrótce m echanizm y w y borcze działające w niektórych regionach Anglii. O czyw iście w ow ym czasie był to głów nie m echanizm przekupstw a, a m oże raczej — kupna głosów drobnych w łaścicieli (fre e h o ld e rs), skoro np. agenci ks. Bedford uznaw ali za słuszne i do puszczalne ogłosić publicznie, „że w iedzą, iż w ybory m ają być kupione i chcą je kupić nie bacząc na koszt” (1727 r., s. 124). Z p erspektyw y jednak osiem nastow iecznej Polski rezultaty owych praktyk nie b yły im ponujące. Jak ustalił Sir Lew ic N a m i e r , 55 parów kontrolowało 111 okręgów m andatowych na ogólną ich liczbę 417; zaledw ie trzech parów skupiało ich w ięcej: odpowiednio siedem i dwu po pięć. W X VIII w . w A nglii feudalne św ity i orszaki zanikają także jako k lien tela wyborcza. N a tym polega jedna z istotnych różnic m iędzy system em społeczno-politycznym pierwszej połow y XVII w . i całym w iek iem X V III. Podnosi to ogrom nie koszty przeprow adzenia odpowiedniego kandydata na posła. W przy toczonym w yżej ogłoszeniu z 1727 r. obiecuje się czterystu w yborcom po 4 gw ineje, zapowiadając jednocześnie pod adresem przeciw ników determ inację podniesienia obietnicy do 20 gw inei. Jest i „kiełbasa w yborcza” w postaci piwa. Choć tu do tykam y w yraźnej analogii z atm osferą sejm ików polskich, choć i tam i u nas w grę w chodziły tanie dzierżawy, czapkowanie wyborcom , to jednak zależność niejako osobista drobnej szlachty od dysponentów jest u nas chyba znacznie w iększa, niezależnie od tak charakterystycznej dla tego okresu w alk i stronnictw.
Mimo to jednak skład Parlam entu jest w hanow eriańskiej A nglii w ysoce jednolity. Nam ier stw ierdził, że nierzadko poseł m iew ał na sąsiednich ław ach pół setk i krewnych. D om inacja w arstw y arystokratycznej w naczelnych organach pań stw a pozostaw ała nienaruszona dzięki tem u, że grupa ta zm ieniała się i w ch ła niała licznych nowobogackich. Mingay podkreśla — w ślad za w ielu innym i ba le
804 R E C E N Z J E
daczam i brytyjskim i — że rządy arystokratyczne nie były w A nglii rządami n ie odpowiedzialnym i. Lordowie, ogólnie rzecz biorąc, rządzili rozsądnie i uczciwie, jako m inistrow ie p otrafili pracować ciężko. Istniały granice, w których swój w łasn y czy grupowy interes staw iali przed interesam i kraju.
Pozostaw m y m oralistom problem , iż s y s te m polityczny oparty na korupcji okazał się tak skuteczny w działaniu, a zwłaszcza w polityce zagranicznej; van K l a v e r e n w łączył zresztą korupcję do kanonu zjaw isk pow szechnie spotykanych i uznał ją za alternatyw ę kupna urzędów. Istotne jest, że arystokracja angielska znacznie silniej niż kontynentalna powiązana była z przem ysłem , zainteresow ana w rozwoju gospodarczym kraju, że stosunkowo łatw o w chłaniała nababów w zbo gaconych w koloniach, że korzystała z pom yślnej linii rozwojowej kraju nie tylko jako w ielcy w łaściciele ziem scy. Stąd ów kontrast pojęć, jaki uderza z anegdoty przytocoznej za J. Moorem. Podróżujący A nglik opowiada francuskiem u bour geois, że w jego kraju m oże uzyskać zadośćuczynienie krzyw dy uczynionej mu przez najw iększego arystokratę królestwa. C’est peu de chose d ’être noble chez
v o u s — ce n ’est pas n a tu re l to u t cela — w ykrzyknąć m iał ów bourgeois na lat
dziesięć przed W ielką Rewolucją.
P ew n e jest, że na W yspie arystokraci nie skupiali na sobie u schyłku XíVIII w. tej niechęci i nienaw iści, jaka stała się udziałem ich konfratrów za Kanałem. Mimo to obraz harm onii, jaki roztacza M ingay, skłania do sprzeciwu. Zgoda, iż była to era spokoju zarówno w zestaw ieniu z połową stulecia poprzedniego jak i z okresem w alk o reform ę w yborczą; słusznie, że ruch ogradzania nie w yw ołał tak w ielkich, jak sądzono dawniej, przemian demograficznych. Przecież jednak obraz społeczeństw a angielskiego, który uzyskujem y w oparciu o analizę życia politycznego (por. G. R u d e g o ’’W ilkea and Liberty”) jest odm ienny. Pozwólm y sobie za przykładem autora na pewną jednostronność: ówczesna A nglia — jak zauw ażył kiedyś H. J. H a b a k k u к — obserwowana poprzez korespondencję ziem ian zdaje się być federacją ziem iańskich dworów. Autor w skazuje w e wstępie, że zdaje sobie spraw ę z w ynikających stąd niebezpieczeństw , udziela mu się jed nak ten nastrój, jakże su gestyw ny i — w końcu — m iły. Dopiero w ostatnim rozdziale przychodzi jakby refleksja i kilka stronic zapełniają uw agi na temat konfliktów tej A u g u sta n Age. „Gdybyś ty m iał pisać bajkę o m ałych rybkach, doktorze — żartował z Sam uela Johnsona pisarz O livier Goldsm ith — przem a w iałyb y one głosem w ieloryb ów ”. Tu odwrotnie: o w ielkich sprzecznościach in teresów , o w ielk ich konfliktach społecznych epoki, która m iała być św iadkiem startu gospodarki angielskiej, m ów i się cicho i n iezw ykle zwięźle.
A n to n i M ączak
Henryk K o c ó j, P olska a S a kso n ia w czasie se jm u c z te ro le tn ie
go, Kraków 1967, s. 173.
Praca poświęcona jest problem ow i pow ołania elektora Fryderyka A ugusta na tron polski. Autor oparł się na archiwaliach drezdeńskich: korespondencji sas kiego m inisterium z rezydentem w W arszawie Essenem oraz na w ydzielonych ak tach dotyczących ofiarowania korony polskiej elektorow i. Autor cytuje liczne ar chiw alia polskie, głów nie w spółczesną polską korespondencję dyplom atyczną oraz m ateriały archiwum francuskiego M inisterstw a Spraw Zagranicznych z działów Pologne Saxe. S ięgn ął też autor do źródeł rzadko u nas w ykorzystyw anych, a m ia now icie do ówczesnej prasy europejskiej. O sum ienności autora i jego trosce o udokum entow anie sw ych w yw odów św iadczy pokaźny spis w ykorzystanych źró deł, a przede w szystkim niezm iernie rozbudowane przypisy górujące ilościow o nad