7ASADY MECHANICZNE]
« I P R A W V G L E B Y
%
J LA UŻYTKU P R A K T Y C Z N Y C H R O L N I K Ó W I U C Z N I Ó W S Z KÓŁ R OL NI CZ Y CH
N APISAŁ
J AN F E L I K S S I K O R S K I
b. a s y s te n t i d o c e n t k ra j. w y ż sz e j s z k o ły ro ln icz e j w D u b la n ac h , b. p ro f e s o r c h em ii ro ln icz e j i n a u k i ro ln ic tw a i e m e ry to w a n y d y r e k to r k ra jo w e j ś re d n ie j s z k o ły ro ln ic z e j w C ze rn ich o w ie
WYDANIE DRUGIE
f*
WARSZAWA: E. WENDE i Ska
LWÓW: H. ALTENBERG, G. SEYFARTH, E. WENDE i Ska
1 M 4 S>
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE.
p BIBLIOTEKA W {% G ł t a f/J
4 3 Ą 3 G 3
Z drukarni J a k u b o w sk ie g o i Sp. w e L w o w ie , P iek a rsk a 11.
2 ) m o i h A-
P A MI Ę C I
NIESTRUDZONEGO NAUCZYCIELA I NIEZWYKŁEGO PRACOWNIKA NA NIWIE GOSPODARSTWA WIEJSKIEGO
ś.
p .W ŁA DY SŁA W A LUBOMĘSKIEGO
B. PR O FE S O R A ROLNICTW A I ORGANIZACYI GOSPODARSTW A W IE JSK IE G O , ORAZ DYREKTORA KRAJ. W Y ŻSZEJ SZKOŁY R O LN ICZEJ W DUBLANACH, B. PRO FESO RA STUDYUM RO LN IC ZEG O PRZY U N IW ER SY TEC IE JAG IELLO Ń SK IM W KRAKOW IE
PO ŚW IĘCA
WDZIĘCZNY UCZEŃ
A ł
SPIS RZECZY.
Str.
P rzed m ow a do p ierw szeg o w y d a n i a ... VII P rzedm ow a do drugiego w y d a n i a ... X
r
CZĘŚĆ I.
T e o r e ty c z n e zasad y uprawy m echan icznej.
R o z d z i a ł I. W ym agania roślin u praw n ych w zględem roli . . . . 3
R o z d z i a ł II. B udow a, cz y li struktura r o l i ... 9
R o z d z i a ł III. Z achow an ie się roli o dobrej strukturze w o b ec w ym agań roślin u p r a w n y c h ... 32
R o z d z i a ł IV. W arunki i środki u zyskania dobrej struktury w gleb ie . 40 R o z d z i a ł V. W p ływ y utrzym ujące i n iszczące dobrą strukturę gleb y . 51 R o z d z i a ł VI. Zadania i ce l m echanicznej upraw y gleb y . . . . 59
CZĘŚĆ II. O narzędziach i ich pracy. R o z d z i a ł I. N arzędzia słu żące do upraw y m echanicznej i ic h praca . 65 1. N arzędzia r ę c z n e ... 65
Ł o p a t a ... 66
M o t y k a ...68
G r a c a ... 69
G r a b i e ... 69
2. N arzędzia s p r z ę ż a j n e ... . 6 9 a) Pług . . . . 70
b) B r o n a ...83
S pu lch niacz v e l d r a p a c z ... 86
E kstyrpatory, grubery i k u ltyw atory . . . 87
c) W a le c ...88
d j W ł ó k a ...92
R o z d z i a ł II. W ykonanie pracy pługiem . Orka czyli oranie . . . . 93
1. Orka w grzbiety cz y li k o z ł y ... 102
2. Orka p ł a s k a ... 103
3. Orka w sk ład y i z a g o n y ... 108
S posoby orania sk ładów sz e r o k ic h ... 117
Sposoby orania sk ładów śred n io-szerok ich . . . . 1 2 5 Sposoby orania sk ładów w ązk ich i zagonów . . . 126
p 0 z d z i a ł III. W ykonanie p racy b r o n ą ... 136
S ik o rsk i, Zasady m e ch an iczn ej u p ra w y gleby.
VI
. S tr.
R o z d z i a ł IV. W ykonanie pracy w ałkiem , czyli w ałow an ie . . . . 151
R o z d z i a ł V. Narzędzia służące do prac p ielęgnacyjnych i ich praca . 157 R o z d z i a ł VI. Narzędzia m otorowe i ich p r a c a ... 160
CZĘŚĆ III. P o szczeg ó ln e uprawy w p raktyce. R o z d z i a ł I. Rodzaje u p r a w y ... 167
1. Uprawa z a g o n o w a ... 167
2; Uprawa p ł a s k a ...171
3. Uprawa redlinow a albo g r o b e l k o w a ... 172
4. Uprawa g ł ę b o k a ... 173
R o z d z i a ł II. Uprawa jako c a ł o ś ć ... 181
1. Uprawa gruntów ciężkich i le k k ic h ... 184
2. N iszczen ie c h w a s t ó w ... 189
3. Uprawy j e s i e n n e ...197
4. Uprawa m iędzy dwom a p ł o d a m i ... 201
Uprawa pod zboża j a r e ... 202
Uprawa pod o k o p o w i z n y ...203
Uprawa pod l i ś c i a s t e ...206
5. Uprawa u g o r ó w ... 207
6. U prawki na z a s i e w a c h ... 213
Indeks 217
PRZ EDMOWA
d o p i e r w s z e g o w y d a n i a .
Ulegając zaszczytnem u w ezw aniu Szanow nych W ydaw ców „Bi
blioteki ro lniczej“, podjąłem się o p raco w an ia podręcznika dla m echa
nicznej u p ra w y gleby. L ite ra tu ra nasza rolnicza jest tak ubogą, a potrzeba podręczników w tym w łaśnie dziale nauki ro lnictw a tak pow szechnie odczuw aną, że pow ierzone m i zadanie podjąłem jako poniekąd sw ój obow iązek, nie tając przed sobą licznych trudności tego przedsięw zięcia.
P od ręczn ik ten w pierw szym rzędzie przeznaczony dla rolników praktyków , którzy w p raw d zie słusznie utrzym ują, że nie m ogą tra cić dużo czasu na studyow anie trak tató w naukow ych, ale posuw ają się nieraz za daleko, żądając zaw sze przepisów niezaw odnych i z w iel
kim sceptycyzm em , jeśli nie zupełną negacyą, odnosząc się do w szyst
kiego, co zaw iera ogólniejsze teoretyczne zasady, uw zględniające najrozm aitsze okoliczności. P rzy dzisiejszym stanie nauki rolnictw a, chcąc w im ię jej działać na szerszy ogół rolników , nie podobna obejść się bez teoretycznych uzasadnień przy om aw ianiu podstaw ogólnej, czy szczegółowej u p raw y roślin. To też, pośw ięcając może do pe
wnego sto pn ia p o p u larn o ść niniejszej pracy, nie w ahałem się w p ierw szej jej części podać teoretycznych zasad u praw y gleby, opierają
cych się je d n ak na takich w iadom ościach z nauk przyrodniczych, które nie m ogą być obcem i żadnem u z ogólnie w ykształconych ro l
ników. W drugiej części, k tó ra zajm uje się narzędziam i, służącem i do u p raw y i w ykonyw aną przez nie pracą, głów ny nacisk położyłem na jej prak tyczne znaczenie. N iem a więc tam ani teoryi pługa, b ronv i t. p., ani szczegółowego opisu i uzasadnienia konstrukcyi narzędzia, ale za to są zebrane w szelkie w skazów ki praktyczne, jakie przy w yborze i ocenieniu narzędzia, nie z p u n k tu w idzenia m echa
niki stosow anej, ale z pun k tu p raktyki rolniczej m ogą być pożyte- cznenii. 1 ° sam o dotyczy rozdziałów , pośw ięconych w ykonyw aniu pracy różnem i narzędziam i. Nie ograniczyłem się tu na prostem w y
l i c z e n i u usług, jak ie daje to lub owo narzędzie, co jest przew ażną treścią
VIII
podręczników niemieckich, ale przeciw nie, uw ażałem za stosow ne opi- - bnj sać, choćby najkrócej, sposób w ykonania pracy, a rzecz całą obja- rl}
śnić rysunkiem . Tym sposobem część ta może służyć jak o poradnik
nie tylko dla praktyka, korygując lub uzupełniając pew ne w iad o - ized mości, ale i dla początkującego rolnika, który przy jej pom ocy może srć, się nauczyć prow adzenia roboty. Rozm iary książki, niezależne w ca- jot łości ode mnie, nie pozw oliły na w yczerpanie wszelkich wskazówek, Vi sądzę jednak, że nie zostało pom iniętem nic z najważniejszych spo-
sobów w ykonyw ania robót różnem i narzędziam i.
Część trzecia przedstaw iała największe trudności do pokonania.
Pom ijając już bowiem, że całość upraw y, jako pewien przepis, m usi się liczyć z konkretnym i m iejscow ym i stosunkam i i być om aw ianą na tle w ym agań danej rośliny, co nie może być treścią ogólnych za
sad upraw y, a co pow odow ać m usi liczne zastrzeżenia i odw oływ a
nia się do ogólnych zasad teoryi, traktow anie całości up raw y przed
staw ia jeszcze tę w ażną trudność, że przedstaw iając zarys m ożliw ie najlepszej upraw y, musi rów nocześnie uw zględniać wszystkie oko
liczności, w pływ ające modyfikująco na m ożliw ość najlepszej upraw y, a okoliczności te niem al co gospodarstw o to inne.
Nie m oją rzeczą sądzić, czy w części tej zdołałem utrzym ać się na stanow isku ogólnych zasad, czy w pew nych razach nie przecią
żyłem jej szczegółami, pragnąc uw zględnić najodrębniejsze stosunki naszych gospodarstw ; niechże w tym w ypadku dobre chęci starczą za uczynek, a trudność zadania niech będzie częściowem w y tłu m a
czeniem m im ow olnych usterek.
Niemniejsze trudności przedstaw iały się co do samej treści pe
w nych zasad. T raktując podręcznik jak o zbiór pew nych ustalonych poglądów na daną kwestyę, nie m ożna w nim ani polemizować, ani staw iać hipotez, bo nie dla nich tu miejsce. W nauce rolnictw a, obok nauki o glebie, w łaśnie nauka o upraw ie roli je st częścią naj
mniej teoretycznie i dośw iadczalnie zbadaną. Liczne kwestye, a m ię
dzy niemi choćby taka, ja k up raw a płytka i głęboka, jeśli do dziś posiadają zarów no gorących zw olenników ja k nieubłaganych przeci
w ników , to w łaśnie dlatego, że ostatecznie zbadanem i nie są. A je dnak piszącemu podręcznik nie w olno o niczem pow ątpiew ać, ani nazywać czarnem tego, co za białe uznaw anem bywa. Jeżeli więc Szanowny czytelnik znajdzie w niniejszym podręczniku niejedną kw e
styę, do dziś sporną, przedstaw ioną, jakby ostatecznie załatw ioną, niechaj nie posądza autora o zbytnią zarozum iałość, bo całą jego w iną jest chyba to, że w ątpliw ości, nasuw ających się tu i ówdzie, nie chciał szerzyć w książce, przeznaczonej dla ogółu rolników .
Chcąc napisać podręcznik, zaw ierający ogólne zasady m echani
cznej upraw y gleby, nie mogłem pójść śladem podręczników podo-
IX bnych, choćby w obcym w ydanych języku, bo te, o ile m i w iadom o, w o k re s ie nie istnieją.
Liczne w yd aw n ictw a niem ieckie i francuskie, traktujące ten przedm iot, albo są tak pobieżne, że nie m ożna się z nich w iele na
uczyć, albo w yczerpują kw estye szczegółowe, a w ięc nie są po d rę
cznikiem dla ogólnych zasad.
Nie roszczę bynajm niej pretensyi, że układ, jak i dla mego pod
ręcznika przyjąłem , je st czemś zupełnie now em , pozw alam sobie jednak przypuszczać, że w tej kom pilacyjnej form ie będzie może
najlepiej o d p o w iad ał potrzebie naszych rolników .
Puszczając go w św iat, pragnąłbym , aby zdołał w ypełnić choć w części lukę, ja k a się w tym dziale nauki odczuw ać daje, a jeżeli znajdzie szersze uznanie w kole rolników , będzie to d la m nie sow itą nagrodą za tru d , k tó rym spełnił w edle sił, i bodźcem do dalszej pracy na tej niw ie.
C zernichów , w kw ietniu 1898. r.
Autor.
PRZEDMOWA d o d r u g i e g o w y d a n i a .
Od pięciu mniej więcej lat, gdy pierw sze w ydanie niniejszego dziełka było na w yczerpaniu, zw racano się do m nie niejednokrotnie z życzeniem, bym opracow ał drugie w ydanie, zaw odow e jed n ak zaję
cia staw ały na poprzek najlepszym m oim chęciom.
D opiero pod koniec bieżącego roku posiadłem m ożność zado- syćuczynienia zam iarom i zabrałem się do niniejszej pracy, k tó ra aczkolw iek nosi tytuł drugiego w ydania, je st w łaściw ie zupełnie przerobionem i bardzo rozszerzonem now em w ydaniem .
D ługoletnie doświadczenie pedagogiczne, p o p arte niem niej długą praktyką, pozw oliło m i poznać braki i ocenić niedostatki pierw szego w ydania, to też uzupełnienie pierw szych, a ominięcie drugich było zadaniem niniejszej pracy.
Zasadniczą zm ianą w stosunku do pierw szego w ydania jest przedewszystkiem sposób traktow ania całego przedm iotu.
Podczas gdy uprzednio starałem się być bardzo p op u larn y m , hołdując ówczesnej zasadzie, iż czy telnikow i-praktykow i trzeba usu
w ać z drogi wszystko, co „trąci“ teoryą, bo inaczej czytać nie zechce, a co gorzej, rozum ieć nie będzie, obecnie w zgląd ten w edle m ożli
wości pom inąłem , opierając się na prześw iadczeniu, że dla nauki rolnictw a, a niem niej i praktyki rolniczej nadeszły inne czasy.
T raktując w pierw szej części teoryę u praw y m echanicznej, nie tylko nié w ahałem się potrącać najnow szych poglądów teoryi, ale przeciw nie, dołożyłem w szelkich starań, aby czytelnika zainteresow ać nim i, bo czas już wielki, aby p ra k ty k -ro ln ik nauczył się cenić i sza
now ać dociekania teoretyczne, którym przecież zawdzięczam y cały olbrzym i postęp dzisiejszego gospodarstw a wiejskiego, a zresztą dzi
siejszy praktyk — to w czorajszy akadem ik.
Nie chcąc zbytnio zbaczać z drogi i zanadto rozszerzać treści, wszędzie, gdzie to okazało się m ożebnem bez narażenia jasności sa
mego w ykładu, poczyniłem odnośniki i w skazałem źródła, gdzie czy
telnik, o ile zechce, m a szukać szczegółów.
XI Część druga, traktująca o narzędziach i ich pracy, doznała ró w nież i rozszerzenia, w obec dużego postępu w tej dziedzinie, i pogłę
bienia, zdobytego dłuższem doświadczeniem .
To sam o mogę pow iedzieć o części trzeciej, om aw iającej po
szczególne zadania upraw y. Rzecz o pogłębianiu orki i głębokiej upraw ie op racow ałem szerzej na podstaw ie najnow szych w yników badań i dośw iadczeń nad tą kw estyą. N ow ym zupełnie ustępem jest rzecz o niszczeniu chw astó w i środków , zapobiegających zachw a
szczeniu.
O ddając „braci po p łu g u “ te „Zasady m echanicznej upraw y gleby“
w nowej szacie, pragnąłbym , aby praktyków zachęciły do niezaniedby- wania teoryi, a teoretykom nasunęły do uzasadnienia i w yjaśnienia niejedną jeszcze w ątpliw ość, p okutującą w praktyce.
Życzenie to było p rzew o d n ią m yślą całej mej pracy.
Rożnów, w g ru d n iu 1912.
Autor.
C Z Ę Ś Ć I.
Teoretyczne zasady uprawy mechanicznej.
g . j orski. Zasady m ech an iczn ej u p ra w y gleby.
1
ROZDZIAŁ I.
W y m a g a n ia roślin up raw nych w zg lęd em roli.
1. Celem m echanicznej upraw y gleby jest stw orzenie w niej najdogodniejszych w aru nk ów dla rozw oju i plonow ania roślin u p ra w nych. Zbadanie w ym agań roślin upraw nych może najłatw iej do
prow adzić do określenia w arunków , w jakich rośliny upraw ne roz
w ijać się będą najnorm alniej. W ym agania te poczynają się z chw ilą rzucenia ziarna w rolę, bo, ja k poucza codzienna obserw acya, w schodzi i rozw ija się norm alnie tylko to ziarno, które do swego początkowego rozw oju (t. zw. kiełkow ania) znajdzie w roli odpow iednie w arunki.
2. Dla skiełkow ania nasienia potrzeba w najhliższem jego oto
czeniu odpow iedniej wilgoci, dostępu pow ietrza i w łaściw ej tem pe
ratury. Każdy z tych czynników procesu kiełkow ania nasion jest nieodzow nym i pow inien istnieć w pew nym stosunku, jeżeli rozwój kiełka, a dalej roślinki odbyw ać się m a norm alnie. W w ypadku, gdy jeden z nich w ystępuje w stosunku za m ałym czy nadm iernym , rozw ój m łodej roślinki w ykazyw ać będzie pew ne niedom agania, m o
gące się nieprzychylnie odbić na całym plonie.
P rak ty k a rolnicza dostarcza na powyższe fakty dow odów po- dostatkiem . N. p. dłuższe nieschodzenie zasiew ów ozimych, lub ja rych , byw a w yw ołane najczęściej brakiem dostatecznej w ilg o c i*), choć przy zasiew ach ja ry c h może być spow odow ane także brakiem odpow iedniej tem p eratu ry roli. W ystępujące po zasiewie t. z w.
z l a n i e s i ę pow ierzchni r o l i może rów nież opóźnić, ba! naw et uniem ożliw ić zejście roślinek, co w tym w ypadku w yw ołane będzie brakiem pow ietrza (w łaściw ie tlenu) w w arstw ie roli, w której na
sienie kiełkuje.
3. Czynniki, niezbędne do kiełkow ania nasionek, są w dalszym ciągu potrzebne dla należytego rozw oju roślin przez cały ich okres
Brak w ilg o ci w w arstw ie, m ieszczącej ziarno, n iezaw sze sp ow od ow an y jest p osuszną pogodą, w w ie lu w ypadkach n ieod p ow ied n ią uprawą, n ieliczen iem s ię z potrzebą należytego zw arcia roli.
4 O dpow iednia w ilgotność roli.
życia. F akt ten, może nie tak łatw o, ja k poprzedni, rzucający się w oczy, należy w yjaśnić obszerniej.
4. Doniosłość odpow iedniej w ilgotności roli, żyw iącej rośliny, w ynika już stąd, że w żyw ym organizm ie roślinnym byw a 70 do 80% wody, a m łode ro ślinki w ykazują zaw artość w ody naw et po
wyżej 90%- W oda ta, stanow iąca składow ą część organizm u ro ślin nego, dostaje się doń głów nie za pośrednictw em korzonków , te osta
tnie więc m uszą ją znaleźć w roli. P o karm y roślinne (sole m ine
ralne), czerpane korzonkam i z roli, m uszą w ystępow ać w roztw orze, inaczej nie mogłyby w niknąć w korzonki. Już w ięc te dw ie okoli
czności tłum aczą dobrze doniosłość odpow iedniej w ilgoci w roli, a przecież ilość w ody, potrzebna do budow y tkanek, w raz z ilością w ody, niezbędnej do utrzym ania w odpow iednio rozcieńczonym roz
tw orze pożyw ienia roślinnego, je st niem al znikom ą w obec tej ilości w ody, ja k ą rośliny przew odzą i o d p aro w u ją w ciągu życia przez swój organizm. T ak n. p. F. H. King podaje, że dla w yprodukow ania 1 kg suchej m asy zużyw a owies 50T47 kg wody, jęczm ień 40T79 kg, k u ku ru dza 30T49 kg, a są rośliny zużyw ające około 900 kg wody.
Dr. Tli. Rem y *) podaje na podstaw ie w łasnych dośw iadczeń, że do otrzym ania norm alnego plonu z 1 ha ziem niak zużyw a 15 do 20.000 q, b u rak cukrow y przeszło 30.000 q, zboża kłosow e 23 do 30.000 q, a koniczyna czerw ona 25 do 30.000 q w o d y 2).
Chcąc dać w yobrażenie, czem jest dostateczna w ilgotność roli dla produkcyi roślin upraw nych, podajem y za E. W ollnym cyfry, w ykazujące ilość odparow anej przez ro ślin y w ody, w p orów naniu do ilości opadu atm osferycznego, spadłego w tym sam ym okresie czasu.
Nazw a
rośliny
1 r o ś l i n k a w y p r o d u k o w a ł a s u c h e j m a s y w g r
D la p r o d u k c y i 1 g r s u c h e j m a s y z u ż y ł a w o d y
w g r
I lo ś ć w o d y z o p a d u a t m o s fe ry c z n e g o z a c ały ' o k r e s w e g e t a c y j n y w y n o s i ł a
w g r
I lo ś ć w o d y o d p a r o w a n e j z a c a ł y o k r e s w e g e ta c y jn y p rz e z
1 r o ś l i n k ę w y n o s i ł a w g r ,
K u k u ru d z a . . . 4805 233 14.223 11.212
Jęczm ień . . . . 635 774 3.959 4.919
O w ie s... 1072 665 5.019 7.310
Proso ... 525 447 3.959 2.346
H reczka . . . . 640 646 4.274 4.133
Groch ... 9-80 415 5.117 4.176
Rzepak ... 490 912 3.959 4.467
') Zarys uprawy ziem niaków , tłum . Dr. A. Scm połowskiego, W arszawa 1911, str. G2.
2) Na rolach, ubogich w pokarmy, p arow anie je st n ienorm alnie duże, bo roślin y m uszą przepu ścić przez sieb ie olb rzym ie ilo ści w ody, aby zagęścić z niej potrzebną ilo ść pokarmów.
N iedostatek lub nadm iar w ilgoci. O
D opiero te liczby dają w yobrażenie o ilościach potrzebnej dla roślin w ody w roli, a choć nie są czemś stałem , pouczają jednak o tem, że najczęściej zapas .w ody w roli z opadów atm osferycznych za okres w egetacyjny nie w ystarcza na potrzeby roślin i że ten nie
dobór m usi być pokryty z zasobów , nagi’om adzonych w ciągu m ie
sięcy zim ow ych. Należyte zrozum ienie i ocenienie tego faktu w inno być dla rolnika spraw ą pierw szorzędnej wagi, n a k a z u j e m u b o w i e m e k o n o m i c z n e z a r z ą d z a n i e z a p a s e m w i l g o c i z i m o w e j i p o u c z a , iż w s z e l k i e c z y n n o ś c i w r o l i , z m n i e j s z a j ą c e t e n z a p a s , o d b i ć s i ę m o g ą b a r d z o n i e p o m y ś l n i e n a u r o d z a j u r o ś l i n .
Należyte obchodzenie się z zasobem w ody w roli zawisło w w ysokim stopniu od m echanicznej upraw y, ja k się to niżej po
każe, trzeba więc o tem dobrze pam iętać, bo, ja k uczy praktyka i od
nośne badania naukow e, b rak wilgoci w pew nych okresach rozw oju roślin nie da się pow etow ać dostatkiem jej w innych. Że tak jest w istocie, dosyć w spom nieć znane pow szechnie fakty, jak n. p. brak paszy i nieurodzaj na słom ę w latach o posusznych w iosnach. Z w ięk
szą ścisłością dow odzą tego samego specyalne dośw iadczenia n. p.
H ellriegla1), z których w ynika, że „n o rm aln e dokształcenie ziarna zbóż nie ucierpi, jeżeli czas posuszny w ystąpi po zaw iązaniu ziarna, choćby znajdow ało się ‘ono w pierw szem stadyum dojrzałości, nato
miast naw et kró tk otrw ający b rak wilgoci w e w czesnych okresach rozw oju zbóż odbije się zawsze ujem nie na ziarnie i to tem silniej, im młodszej trafi się to ro ślin ie“.
Piecza o odpow iednią w ilgotność w roli w ciągu całego okresu wegetacyjnego roślin jest nieodzow nym w aru n k iem ich norm alnego rozw oju, d b a ł y w i ę c r o l n i k w i n i e n m i e ć n a o k u t e n w z g l ą d p r z y s t o s o w a n i u u p r a w y ; p o z w a l a o n a b o w i e m k o n s e r w o w a ć i r e g u l o w a ć w i l g o t n o ś ć g r u n t u d o p e w n e g o , d o s y ć z n a c z n e g o s t o p n i a .
Jak niedostatek, tak też podobnie i n ad m iar w ilgoci w roli m oże narazić rośliny na znaczne szkody i o tem w ięc pam iętać n a
leży przy pro w ad zeniu upraw y. W praw dzie usuw anie nadm iernej wilgoci bardzo ubocznie w chodzi w zakres up raw y m echanicznej, zapobiega się tem u kopaniem ro w ó w lub drenow aniem , niejedno
krotnie je d n ak już przez zastosow anie pew nych środków m echani
cznej u p raw y m ożna skutecznie przeciw działać chw ilow o w ystępu
jącem u n ad m iaro w i wilgoci (n. p. kierunek orki, przeprow adzenie w odnic, u p ra w a w zagony i redliny, głębsza u p raw a, w ysokie oko
panie i t. p.).
*) Beiträge zu den n atu rw issen sch aftlich en Grundlagen des A ckerbaues.
B rau n sch w eig 1883.
6 Dostęp powietrza.
5. Drugim, niezbędnym w arunkiem norm alnego rozw oju roślin upraw nych jest należycie ułatw iony dopływ pow ietrza do w arstw roli, w których tkw ią i rozw ijają się korzonki. Z gazowych sk ład ni
ków pow ietrza, krążącego w ziemi, troszczymy się przew ażnie o tlen, którym oddychają korzonki ro ślin , a przy hraku, lub niedostate
cznym dopływ ie którego m arnieją i zam ierają. Pow szechnie znanym objaw em uduszenia się, a więc wyginięcia roślin skutkiem braku tlenu jest n. p. t. zw. w y m o k n i ę c i e ( w y p r z e n i e ) r o ś l i n , tra fiające się zarów no na oziminach, ja k jarzynach. Przez zaszlam o- w anie się i zlanie w ierzchniej w arstw y gleby w oda z topniejącego śniegu, lub zlewniejszych, czy długotrw ałych deszczów, przesyca w arstw ę, w której tkw ią korzonki, a stojąc po w ierzchu (szczególniej w zagłębieniach), tam uje dostęp tlenu, co, jeżeli trw a dłużej, pow o
duje uduszenie się roślin. Te sam e przyczyny mogą w yw ołać czę
ściowe, lub całkow ite zniszczenie niezeszłego jeszcze zasiew u, lub m łodych roślinek, jeśli na roli utw orzy się t. zw. s k o r u p a . W ia
domo, że w praktyce dla zapobieżenia sz k o d o m : w pierw szym w y
padku usuw a się stojącą na roli wodę, — w drugim łam ie skorupę.
Czynności te pośredniczą w doprow adzeniu do gleby tlenu, a tern sam em ratują zagrożone rośliny.
P otrzeba tlenu w roli nie ogranicza się do ilości, służących dla oddychania korzonków ; tlen w roli niezbędny jest jeszcze do prze
różnych przem ian chem icznych, jakim m uszą uledz cząstki ziemiste, skoro rola ma dostarczyć roślinom pożywienia. Cząstki te są bądź m ateryą organiczną (roślinną, czy zwierzęcą), bądź m ineralną. Jedne i drugie m uszą przejść pew ne zmiany, zanim się staną pożyw ieniem roślinnem (m aterya organiczna m usi się zm ineralizow ać, a m in eraln a utlenić i przejść do roztw oru) i teto konieczne przem iany w y m a
gają znaczniejszych ilości tlenu.
Każda zwiężlejsza, cierpiąca na brak pow ietrza rola (bądź sku
tkiem przesycenia w odą, bądź takiego w yschnięcia i skam ienienia, że pow ietrze w niej krążyć nie może) dziczeje, zakw asza się, staje się m niej u ro d z a jn ą ; na takiej roli rośliny u p raw n e m arnieją, bo traci ona w arunki, niezbędne dla ich norm alnego rozw oju. Mater)ra orga
niczna w takiej roli nie może się m ineralizow ać, bo nie znajduje potrzebnych do tego procesu ilości tlenu, w ydziela ze siebie kw asy i trujące związki, zabierając nie tylko wszystek tlen w olno krążący w roli, ale odbiera go naw et pew nym sąsiednim zw iązkom m in eral
nym, co pociąga za sobą zm niejszanie się pokarm ów i pow staw anie związków szkodliwych dla roślin. Jak świeża staw arka, lub nieoględnie w yorana m a r t w i c a ( c a l i z n a ) jest trucizną dla roślin, póki się nie utleni przez w ystaw ienie jej dłuższy czas na działanie czynników atm osferycznych, tak naodw rót dobra naw et rola z d z i c z e j e i sta-
Temperatura roli. — Kruchość roli. 7 nie się m a r t w ą , t r u j ą c ą , jeśli dostęp tlenu do niej zostanie od
cięty na czas jakiś. Należy więc dobrze pam iętać o ułatw ionym do
stępie tlenu i sw obodnem jego krążeniu w ro li przy stosow aniu m e
chanicznej upraw y, bo są one niezbędnym w aru nk iem urodzajności każdego gruntu.
6. Obok dostatniej wilgoci i tlenu, w ym agają rośliny dla swego norm alnego rozw oju odpow iedniej tem peratu ry roli. W ystarczy przypom nieć w ym agania roślin upraw nych co do czasu ich zasiewu i dojrzew ania, aby być przekonanym pod tym w zględem. B adania ściśle naukow e dają w tym kierunku jeszcze nam acalniejsze dow ody.
Tak n. p. jest niezbitym pew nikiem , że zam iana m ateryi m ineralnej (pobranej przez korzonki i liście roślin) na ciało roślinne może się odbyw ać tylko przy pew nej tem p eratu rze; że im wyższa tem p eratu ra gruntu, tern energiczniej pobierają korzonki pożyw ienie i t. d. A przy- tem należy uwzględnić, że procesy w roli, pośrednio sprzyjające no rm alnem u rozw ojow i roślin, ja k n. p. tw orzenie się próchnicy, jej m ineralizow anie się, przechodzenie soli am onow ych w azotany (ni- tryfikacya), przem iana zw iązków m ineralnych (zasobów po k arm o wych) w sole łatw o w w odzie rozpuszczalne (pokarm y roślinne) i t. p., są w ścisłym zw iązku z te m p eratu rą roli.
Zapewne, że na zm iany tem peratu ry gruntu w pływ ają w p ierw szym rzędzie zew nętrzne czynniki, ustosunkow anie których nie leży w mocy rolnika, w praw dzie i sam a n atu ra gruntu odgryw a tu do
niosłą rolę, a na zm ianę tej natu ry rolnik rów nież nie je st w stanie w yw rzeć w pływ u w krótkich okresach czasu, przecież pew ien w pływ na spotęgow anie, lub osłabienie działalności tych czynników rolnik mieć może i to w łaśnie przy stosow aniu m echanicznej upraw y.
0 kw estyi tej pom ów im y szczegółowo w sw oim czasie.
7. Mówiąc o w ym aganiach roślin względem roli, nie m ożna pom i
nąć m ilczeniem jeszcze jednego, bardzo ważnego w arun ku , bez któ
rego nie m ożna pom yśleć o no rm aln y m rozw oju zasiewów . Jak po
uczają odnośne b adania naukow e, rozw ój części nadziem nych roślin stoi zawsze w pew nym ścisłym zw iązku z rozw ojem system u ko
rzeniow ego: im dorodniejszą je st ro ślin a nad ziemią, tern silniejsze z pew nością posiada ukorzenienie. D ostatnia w ilgotność, sw obodny dostęp tlenu, odpow iednia tem p eratu ra roli w pływ a bezpośrednio na nadziem ną część rośliny, a w ięc i na należyty rozw ój korzeni, niem niej je d n a k w ażnym w aru n k iem rozw oju tych ostatnich będzie odpow ie
dnia podatność ziem i dla rozrostu korzonków . P rzyrost korzonków w e w szystkich kierunkach będzie m ożliw y jedynie w tedy, jeżeli, obok innych przychylnych w arunków , ro la nie będzie im staw iać m echanicznego oporu, czyli, w yrażając się językiem praktyki, bę
dzie dostatecznie kruchą. A poniew aż w łaśnie w takiej kruchej,
pulchnej roli stosunki wilgotności, dopływ u pow ietrza i odpow iedniej tem peratury będą się układać najdogodniej dla rozw oju roślin, a p ro cesy chem iczne i biochem iczne będą się odbyw ać bez przeszkody i w kierunku pożądanym dla roślin, stw orzenie więc, a ściślej się w yrażając, dopom ożenie do pow staw ania takich najdogodniejszych w arunków w roli dla rozw oju roślin u praw nych da się osiągnąć przez m echaniczną u p raw ę gleby, o ile będzie przeprow adzona ze znajom ością rzeczy.
8 K ruchość roli.
ROZDZIAŁ II.
B u dow a czyli stru k tu ra gleb y.
8. U k ł a d , u ł o ż e n i e , czyli u g r u p o w a n i e c z ą s t e k z i e m i w z g l ę d e m s i e b i e nazyw a się b u d o w ą albo s t r u k t u r ą gleby.
Dosyć porów n ać układ ziem i lekkich, lub ciężkich, ziem i suchszej, lub w ilgotniejszej, ziem i odłogiem leżącej, lub świeżo poruszonej pługiem, broną, czy w ałkiem , aby zrozum ieć, że stru k tu ra gleby może być różną, zależnie od n atu ry gruntu, ułożenia w zajem nego sk ładn i
ków, oraz sposobu upraw y. U grupow anie cząstek gleby m oże być natu raln em lub sztucznem, a w ięc i s t r u k t u r a g l e b y może być n a t u r a l n ą , l ub s z t u c z n i e w yw ołaną, nadaną.
P o rów nanie gruntów n ieu p raw ionych i roli u praw ionej poucza, że pierw sze, skutkiem n aturalnej stru k tu ry , nie zdołają rodzić roślin upraw nych, bo nie m ogą sprostać ich w ym aganiom . To, co uprzednio pow iedziano o tych w ym aganiach, dostatecznie sp raw ę tłum aczy.
Ziemia o naturaln ym układzie cząstek je st zleżałą, ja k b y zbitą, za
ró w no skutkiem m echanicznego jej utłoczenia przez deszcze i śniegi, ja k i przez ciążenie w arstw w ierzchnich na spodnie.
Cząsteczki takiej ziem i są tak do siebie zbliżone, że istniejące m iędzy niem i p rzestw ork i nie pozw olą ani na łatw y dostęp i sw o
bodne krążenie pow ietrza, ani na łatw e przesiąkanie opadów atm o
sferycznych. Już to sam o pozw ala zrozum ieć, że w podobnych g ru n
tach ro ślin y u p raw n e nie m ogą znaleźć dogodnych dla swego roz
w oju w arunk ów .
To też po rozw ażeniu tego prostego w niosku n asuw a się py
ta n ie: ja k ą m a być stru k tu ra gleby, jakie w zajem ne ułożenie cząstek gruntu, aby najlepiej odpow iadało w ym aganiom roślin u p raw n y ch ?
Chcąc odpow iedzieć na powyższe pytanie, należy szczegółowo roztrząsnąć w arun k i, w jakich um ożliw iony je st należyty rozw ój r o ślin u p raw ny ch .
10 Warunki n aw ilgnięcia.
9. Jak ju ż w iem y, pierw szym takim w arunkiem jest upew nienie w glebie dostatecznej wilgotności.
Źródłem w ody dla roli jest opad atm osferyczny. S taraniem ro l
nika być m usi stw orzenie w glebie takiego układu cząstek, przy któ
rym najwięcej w ody będzie mogło w siąkać w ziemię. Jeżeli układ cząstek nie pozwoli na łatw e w siąkanie w ód atm osferycznych, to będą one albo odpływ ać pow ierzchow nie, albo, w braku m ożności spłynięcia, będą pow olnie odparow yw ać z pow ierzchni. Aby rola była dostatecznie zaopatrzoną w wilgoć, nie w ystarczy nadanie jej takiego układu cząstek, przy którym będzie ułatw ione jedynie w n i
kanie w nią wody, przeciw nie, obok ułatw ienia pobierania wody, musi układ cząstek rów nocześnie przeciw działać zbytniem u przesią
kaniu w spód. Dziać się to może istotnie przy pew nej strukturze roli, a m ianow icie wówczas, gdy rola posiadać będzie dostateczną ilość drobniutkich t. zw. w ł o s k o w a t y c h p r z e s t w o r k ó w. W tych drobnych przestw orkach w oda będzie zatrzym yw ać się siłą w łosko- watości, wobec czego nie przesiąknie w spód tak długo, póki w ła
sny jej ciężar, względnie ucisk wody, dopływ ającej z góry, nie sta
nie się większy, niż siła w łoskow atości danej ziemi dla wody. In- nem i słowy m ożna zjawisko to określić w ten sposób, że zdolność utrzym yw ania wody w roli zależną jest poza w o d ą a d h e z y j n ą 1) od ilości przestw orków w łoskow atych. Zdolność tę nazyw am y p o- j e m n o ś c i ą dla wody. Że w różnych co do składu gruntach p ojem ność dla w ody będzie różną, nie potrzeba udow adniać, w ystarczy podnieść w ielkość poszczególnych cząstek różnych gruntów , a tern sam em różnicę w w ielkości utw orzonych przez nie przestw orków . Podobnie bez bliższych w yjaśnień będzie zrozum iałem , że pojem ność dla w ody jednego i tego samego gruntu będzie różną, zale
żnie od więcej naturalnego, lub nadanego za pośrednictw em u praw y układu jego cząstek. W ielkość pojem ności zależną je st w reszcie i od składu gruntu, t. j. od obecności w nim ciał t. zw. pęczniejących (ko
loidalnych), ja k n. p. gliny, próchnicy i w odorotlenków glinu i żelaza.
Jakkolw iek woda, zatrzym ana przez rolę w jej w łoskow atych przestw orkach, tylko pod naciskiem now ych ilości w ody może prze
siąknąć w spód, może ona być straconą dla ro li i roślin drogą w y
parow ania, ulotnienia się w powietrze. Jeżeli w ięc rola m a posia
dać ciągły zapas wilgoci, w inna mieć taką strukturę, przy której pa-
') Wodą adhezyjną nazyw am y w arstew kę w ody, otaczającej każdą czą
steczkę ziem i, skutkiem w zajem nego przyciągania się ziem i i w ody. W ody adhe- zyjnej nie można od d zielić od ziem i inaczej, jak tylko przez siln ie jsze nagrze
w anie ziem i. Grubość w arstw y w ody adhezyjnej b yw a różną i zależy od ilo śc i dostarczonej w ody, im w arstew ka je st cieńszą, tern siln iej przylega do p o w ierzchni.
W arunki p rzew iew n ości. 11 row anie z niej w ody będzie najm niejsze, a przynajm niej n ajp o w o l
niejsze i przy której ubytek, w yw ołany parow aniem , zastąpiony będzie w odą podniesioną z w arstw dolnych, podglebnych, czy podłożnych.
Gleby o naturalnym układzie cząstek nie m ają takiej m ożności;
w okresach w ilgotniejszych będą one przesycone w ilgocią (zato
pione), w okresach suchszych będą zbytnio suche, a tern sam em ani w pierw szych, ani w drugich nie będą odpow iadać w ym aga
niom roślin upraw nych. Tylko przez odpow iednie stosow anie m e
chanicznej upraw y, obok należytego w yzyskania czynników przy
rody i natury gruntu, m ożna doprow adzić rolę do takiej budow y, któ ra zadosyć uczyni określonym wyżej stosunkom wilgotności.
10. Ł atw o też pojąć, że gdy rola zaw ierać będzie jedynie prze- stw orki w łoskow ate, m ające w łasność silnego utrzym yw ania w ody, nie będzie ona odpow iedniem siedliskiem dla roślin upraw nych.
•W tym bow iem w ypadku każdy większy, czy długotrw ały deszcz w ypełni w odą w szystkie por)r, usunie z nich pow ietrze, a w brak u tegoż korzonki roślin będą się dusić, roślinność chorzeć, lub naw et ginąć. Stąd prosty w niosek, że obok licznych przestw orków w łosko- w atych, dobrze utrzym ujących w odę, w inny się w roli znajdow ać przestw orki obszerniejsze, niezdolne do u trzym yw an ia w ody (w y
pełnione nią tylko w w ypadku z a t o p i e n i a 1) roli przez zlew ne deszcze), a mieszczące w sobie pow ietrze (tlen) i pozw alające na ła
tw ą w ym ianę gazów naw et wówczas, gdy drobne (w łoskow ate) będą w zupełności w ypełnione wodą.
To rozum ow anie prow adzi do w niosku, że o ile dla odpow ie
dnich stosunków w ilgotności m uszą w ystępow ać w roli liczne i mniej więcej ró w nom iernie rozm ieszczone przestw orki najdrobniej
sze (w łoskow ate), o tyle dla należytej przew iew ności roli m uszą ró w nocześnie istnieć przestw orki obszerniejsze (niew łoskow ate), w y
stępujące rów nież m ożliw ie najjednostajniej.
Tylko przy takim układzie cząstek ziemi, zapew niającym istnie
nie jednych i drugich przestw orków obok siebie, pow stają w roli najdogodniejsze dla rozw oju roślin upraw n y ch w arunki.
M echaniczna u p raw a je st jedn ym ze środków , służących do stw orzenia w roli tych dogodnych w arun kó w , z góry je d n ak zazna
i) W fizyce ro li w yróżniam y p o j e m n o ś ć dla w od y t. zw . m a ł ą i w i e l k ą . P ierw sza w ystęp u je w ów czas, gdy w odą w yp ełn ion e są tylko p rze
stw ork i w łosk ow ate, druga — gdy w oda w yprze p ow ietrze z p rzestw ork ów w ięk szych , n iew ło sk o w a ty c h i zajm ie ich m iejsce. Może to w ystąp ić na rolach p ły tko w yoran ych a słabo p rzepu szczalnych przy zlew n ych , lub dłużej trw ających d eszczach , m oże się jednak w yd arzyć i na głębiej w yoran ych o nieprzepu- szczaln em podglebiu. W takich w ypadkach m am y do czyn ien ia ze zjaw isk iem z a t o p i e n i a r o l i .
1 2 Możność od pow iedn iego rozkładu.
czyć w ypada, że z tych w łaśnie w zględów nie może ona być s t o s o w a n ą s z a b l o n o w o . Raz może chodzi o w ytw orzenie w roli większej ilości przestw orków większych, innym razem przeciw nie, o przestw orki mniejsze, bo n ietrudno pojąć, że osiągnięcie jednego lub drugiego zadania zaw isłem będzie nie tylko od n atu ry gleby, nie tylko od jej stanu k ultury przed rozpoczęciem upraw y, ale i od oko
liczności, tow arzyszących upraw ie. O zapew nienie należytej przew ie- w ności roli, obok zdolności utrzym yw ania dostatniej wilgotności, m usi rolnikow i chodzić tern więcej, że obecność tlenu w porach ziemi i sw obodne jego krążenie potrzebne je st nie tylko dla oddy
chania korzonków , ale rów nocześnie d la odpow iedniego przebiegu licznych reakcyi chem icznych i biochem icznych, w arunkujących p o średnio norm alny rozw ój roślin. Przy u tru dnionym dostępie, lub, co więcej, w braku tlenu w roli, m aterya organiczna, pochodząca z p o zostałości roślinnych i zwierzęcych, lub gnoju, nie m ogłaby prze
chodzić w t. zw. ł a g o d n ą p r ó c h n i c ę , ale przeciw nie tw orzyłaby się t. zw. p r ó c h n i c a k w a ś n a , obniżająca urodzajność gruntu.
W w arunkach odpow iednich dla pow staw ania i istnienia kw aśnej próchnicy nie może być m ow y o należytym rozw oju roślin u p ra wnych. P róchnica kw aśna m ineralizuje się bardzo trudno, a w ięc nie pośredniczy w dostarczaniu roślinom pożywienia, w ydziela z sie
bie większą ilość kw asów , działających roztw arzająco i ługująco na związki, mogące stać się pokarm em roślinnym , a więc uboży rolę, wreszcie zabierając tlen solom żelaza i siarki, pośredniczy w tw o rzeniu się soli żelazaw ych i siarczków, które pośrednio i bezpośre
dnio szkodliw ie oddziaływ ają bądź na sam ą roślinność, bądź na fizyczne i chem iczne w łasności gruntu.
W roli o dostatniej wilgoci i należytej przew iew ności nie może istnieć ani próchnica kw aśna, ani szkodliw e związki m ineralne, bo w obecności tlenu pow staje z m ateryi organicznej jedynie p ró chnica łagodna, łatw o m ineralizująca się, a niżej utlenione związki m ineralne utleniają się, przestają być szkodliw ym i, przechodzą do roztw orów i stają się pokarm em roślinnym . Dla pełności obrazu w inniśm y podać opis procesów , przebiegających w ro li w m iarę wilgotnej i dostępnej dla tlenu, aby przez to jeszcze silniej uw y d a
tnić nieodzow ność należytej przew iew ności gleby.
Przy dostatecznym dopływ ie tlenu m aterya organiczna roli szyb
ko zam ienia się na łagodną p ró c h n ic ę *), która ze swej strony
‘) W edług najn ow szych badań D ra Baum am ia (Mitteil. d. konig. Bayr. Moor- kulturanstalt, 1910), próchnica działa jako ciało koloidalne. R ozróżnia on pró
ch n icę absorbacyjnie nasyconą (słodką, łagodną) i n ienasyconą (kwaśną) i p o daje w w ątp liw ość w ogóle istn ien ie t. zw. k w a só w p róch n icow ych . W obec tego,
O dpow iednia tem peratura roli. 13 w p ły w a dodatnio zarów no na fizyczne, ja k i chem iczne w łasności gleby. Onato spraw ia, że grunta cięższe stają się m niej spoistym i, dostępniejszym i dla pow ietrza, że się ogrzew ają le p ie j; ona, obecno
ścią sw ą w gruntach lżejszych, w p ływ a na zw iększenie ich pojem no
ści dla w ody, czyni je zwiężlejszym i, łagodzi ich szybkość nagrze
w ania się i stygnięcia.
P róchnica łagodna stosunkow o szybko rozpada się, przechodząc w łatw o rozpuszczalne sole m ineralne, będące pożyw ieniem roślin- nem. a przy tern jej m ineralizow aniu się w ydzielany kw as węglowy, rozpuszczony w wodzie, je st czynnikiem w ietrzenia tru d n o roztw a- rzalnych zw iązków. Liczne badania w ykazują, że w oda z kw asem w ęglow ym zwiększa znacznie swe rozpuszczające w łasn o ści: im w ię
cej w ytw orzy się w roli kw asu węglowego, tern więcej będzie go w w odzie krążącej w roli, tem więcej będzie p o karm ów do dyspo- zycyi roślin.
Tych p arę szczegółów m aluje dostatecznie nieodzow ność stw o
rzenia w glebie takiej struktur}', któraby, obok dostatniej wilgotności, zapew niła i jej należytą przew iew ność.
11. Trzecim , niezbędnym w aru nk iem należytego rozw oju roślin upraw nych jest odpow iednia te m p eratu ra roli.
O grzew anie się gruntu zależne jest bezpośrednio od działania prom ieni słonecznych, które nagrzew ają w arstw ę pow ierzchow ną, a ta, ze swej strony, przew odzi ciepło w w arstw y głębsze. Przyjm o
w anie ciepła przez w arstw ę pow ierzchow ną, pom ijając zależność, w ynikającą z kąta padania prom ieni słonecznych, zależne jest od zdolności chłonienia ciepła i ciepła w łaściw ego składników w arstw y pow ierzchow nej. Cząstki ciem niej zabarw ione chłoną ciepło lepiej niż cząstki jaśniejsze, a poniew aż ciepło w łaściw e składników gleby je st m niej więcej ró w n e 1/4 ciepła w łaściw ego w ody, więc ogrze
w anie się pow ierzchni przedew szystkiem zależne będzie od w ilgo
tności tej w arstw y. Poniew aż ciała stałe przew odzą ciepło lepiej niż w oda, a ta o statnia lepiej niż pow ietrze, stąd w niosek, że ro la w ię
cej zw arta będzie przew odzić ciepło lepiej niż luźna, ro la m iernie w ilgotna lepiej niż suchsza. W reszcie co do u traty ciepła przez p ro m ieniow anie w iadom o, że pow ierzchnia n ierów na i ciem na prom ie
niuje lepiej niż ró w n a i jasna.
Tych kilka w iadom ości, opartych na p raw ach fizyki, w ystarczy do zoryentow ania się w zależności tem p eratu ry roli od natury i układu jej cząstek. Stąd zjaw iska takie, ja k szybkie ogrzew anie się i stygnięcie gruntu piaskow ego, odm arzanie roli i podnoszenie się tem -
że k w esty a poruszona przez Baum anna jest jesz cz e sporną, u żyw am y d aw n ych term in ów i p ojęć o p róchnicy.
14 Opory dla rozw oju korzonków.
p eratu ry gruntu po ciepłym, w iosennym deszczu, późno w ystępujące przym rozki na gruntach suchszych lub ciemniej zabarw ionych, dają się łatw o w ytłum aczyć. Równocześnie je d n ak m usim y przyjść do prześw iadczenia, że, o ile u p raw a m echaniczna może m ieć znaczny w pływ na w ilgotność i przew iew ność gleby, o tyle nie w yw iera w pływ u decydującego na jej tem peraturę, ta ostatnia bow iem albo stoi w ścisłym związku z w ilgotnością i przew iew nością roli, albo usuw a się p raw ie zupełnie z zakresu w pływ ów rolnika.
12. Nakoniec nie ulega najm niejszej w ątpliw ości, że opór, jakiby ro la m ogła staw iać w nikaniu korzonków roślin, jest w najw yższym stopniu zależny od stru ktu ry i że rolnik, w łaśnie przez um iejętne stosow anie upraw y, może zwalczać skutecznie ten opór o dpow iednią zm ianą w ugrupow aniu cząstek ziemistych.
Pracę, ja k ą w ykonać m usi korzeń główny rośliny, m ożna poró
w nać z pracą laski, stożkow ato zakończonej, w nikającej w ziemię.
W chodzi on łatw o, natrafiając przestw ory, o ile nie natknie się na nie, robi je sobie sam, usuw ając na bok zagradzające m u drogę cząsteczki. Korzeń rośnie nie tylko na długość, ale i na grubość. W tym drugim w ypadku ciśnie on na cząsteczki, sąsiadujące z nim , przesuw a je lub wyciska, o ile może to w y k o n ać; że niezawsze m u się to udaje, m am y dow ody w praktyce. Korzonek, niemogący podołać zadaniu, rozw ija się nienorm alnie, co odbija się na całej roślinie.
Krzywy, karłow aty, wogóle zbiedzony w ygląd roślin, w egetujących na piaskach lotnych, na utłoczonych ścieżkach po zasiewach, a prze- dew szystkiem na nienależycie w yrobionych gruntach, należy przypi
sać do pewnego stopnia oporom , jakie w tym razie napotykają ko
rzonki przy swym wzroście. N aodw rót bujny i zdrow y w ygląd ro ślin na rolach, należycie w yrobionych, pozw ala w nioskow ać o lek
kiej pracy korzonków przy w nikaniu w tak uprzym iotnioną rolę.
Przy odpow iedniej strukturze gleby korzonek już przy słabym ucisku na sąsiadujące cząstki ścieśnia ich układ, a znajduje dla siebie miejsce, pow odując rozsypanie się skupionych bardzo cząstek i usunię
cie się ich w sąsiednie przestw ory obszerniejsze, przez co zdobyw a łatw o przestrzeń dla swego rozrostu. Im skupienie cząstek dro b n iej
sze i kruchsze, tern łatw iejsza praca dla korzonków . Ł atw o stąd w y- dedukow ać, że dla należytego rozw oju roślin skruszały, pulchny układ gleby potrzebny jest tak długo, ja k długo korzonki ich rosną na długość i na grubość. To też w gruntach, posiadających tę w ła
sność (łagodne gliny, czarnoziem y, rędziny i lóssy), rośliny czują się z tego względu najlepiej.
Gdy korzonki przy dojrzew aniu roślin obum ierają, stru k tu ra gleby może się popsuć i przejść w więcej zbitą, bez żadnej fzk o d y dla roślin. W idzim y to na rolach, obsianych zbożam i ozim em i i ja -
Zależność rozw oju od struktury. 15
rem i. Gdy liście w iędną, przysychają i opadają, ro la zsycha się, kurczy i przechodzi w stru k tu rę m niej lub więcej naturalną, a m im o to proces dojrzew ania, polegający, ja k w iadom o, na przechodzeniu m ateryi odżywczych z liści, łodygi i korzeni do ziarna, przebiega zu
pełnie norm alnie. Inaczej sp raw a ta przedstaw ia się dla korzon
ków roślin, u praw ianych dla ich korzeni, czy kłębów (burak, m a r
chew, ziem niak i t. d.). Korzenie czy kłęby tych roślin poczy
nają rosnąć na grubość najw ięcej dopiero pod koniec wegetacyi, gdybyśmy przez okopyw anie i upraw ę w grobelkach czy kopczy
kach nie utrzym ali roli w strukturze, plony m usiałyby w ypaść m i
zernie, bo opory, jakie korzenie m iałyby do zw alczania przy w zro
ście na grubość, m usiałyby odbić się w mniej dorodnym i wogóle m niejszym plonie.
Dla norm alnego rozw oju roślin, prócz upew nienia łatw ego roz
woju dla korzenia głównego, czy korzeni w łóknistych, bocznych, w ażną sp raw ą je st łatw y rozw ój w łosków korzeniow ych, dostaw ców pokarm ów roślinnych. Rozw ijają się one tylko na końcach korzeni głównych, czy bocznych, ro sn ą prostopadle do osi korzonka i m u szą stykać się z pow ierzchnią m ożliw ie najw iększą w ody i ziemi, z której czerpią pokarm . Ze stosunek ich pow ierzchni do pow ierzchni w ody i ziem i układa się najodpow iedniej przy m iałkich cząstkach ziemi i odpow iednim ich układzie, łatw o przyjdzie zrozum ieć z chw ilą, gdy o w pływ ie w ielkości tej pow ierzchni m ów ić będziemy, opisując bliżej spraw ę budow y r o l i 1). Okaże się wówczas, że zie
mie gliniaste, kruche, grunta próchnicow e i rędzinne w dobrej stru k
turze staw iają niniejszy opór korzonkom i dają do w yzyskania w łoskom korzeniow ym w iększą pow ierzchnię, niż n. p. grunta p ia
szczyste o grubszem ziarnie.
13. Te w szystkie rozum ow ania prow adzą nas do w niosku, że gleba przy pew nem , oznaczonem ułożeniu jej cząstek może stać się zupełnie odpow iedniem siedliskiem dla roślin upraw nych. P ow ie
dzieliśm y wyżej, że w zajem ne ugrupow anie cząstek ziemi nazyw a się jej stru k tu rą, z czego w ypływ a, że zależnie od zm ian w tern ugrupow aniu zm ienia się stru k tu ra danego gruntu. W istocie tak jest! Jedna i ta sam a gleba może mieć różną strukturę, zależnie od w pływ ów , które raz tak, drugi raz inaczej ugrupują jej cząsteczki.
Chociaż na pozór w ydaje się, że ugrupow anie cząsteczek gleby jest tak rozm aite, iż nie podobna je st ująć go w określone form y i że tern sam em rozm aitość w struk tu rach gruntów jest bardzo w ielką, w rzeczyw istości rzecz się m a odm iennie. Mimo pozornej rozm aito
ści w ug ru po w an iu cząstek ziem i m ożna z w szelką dokładnością
[) Porów naj ustęp 14.
16 Struktura jednostronna.
w yróżnić w każdej glebie tylko dw ie typow e form y s tr u k tu r y : j e- d n o s t r o n n ą i g r u z e l k o w a t ą 1).
14. Jeżeli pom yślim y, iż cząstki ziemi jednej w ielkości ułożą się ja k najregularniej obok siebie, to otrzym am y układ, który będzie j e d n o s t r o n n y m ( n a t u r a l n y m , ja k go niektórzy nazyw ają), i zależnie od tego, czy poszczególne cząsteczki w tym układzie ułożą się j a k n a j 1 u ż n i e j, czy j a k n a j c i a ś n i e j , otrzym am y s t r u k- t u r e j e d n o s t r o n n a l u ź n a l u b j e d n o s t r o n n ą z b i t ą (E. W. Hilgard).
Przyjm ując, że cząsteczki ziemi są kuliste i w danym razie ró w ne sobie, łatw o udow odnić, że objętość ich będzie jed n ak o w ą za
rów no przy największej, czy najm niejszej ich średnicy. Skoro bow iem w sześcianie pew nej stałej objętości (rye. 1. a , b, c ) mieści się kula
Ryc. 1.
o prom ieniu = 1, to rów nież dobrze w ypełni go 8 kul o p ro m ie
niu = V2 i 64 kul jo prom ieniu = V* i t- d.
Poniew aż w każdym z tych w ypadków kule są sobie rów ne, a objętość ich zawsze ró w n a się */a n r 3, więc z rach un ku w yniknie,
') Dr. A. M itscherlich w swojern „G leboznaw stw ie“ (Bodenkunde fur Land- und Forstw irte, Berlin 1905) na str. 79. i dalszych, gdzie m ów i o strukturze gleby, w y ch o d zi z założenia, że o strukturze nie rozstrzyga u łożenie cząstek ziem i
stych, tylko w ielk o ść i kształt przestw orków (H ohlraum yolum en). N ie ulega w ąt
p liw o ści, że zm iana w układzie cząstek gleby w p ły w a na w ie lk o ść i kształt p rzestw orków , oraz na ilość zawartego w n ich pow ietrza i w ody. O statecznie m ożna w ięc, m ów iąc o strukturze gleby, rozpatryw ać ułożenia cz ę śc i stałych, a można także m ierzyć przestw ory, zajęte przez p ow ietrze lub w odę. bo, jak słu szn ie p ow ied ział Rainann o tej przez M itscherlicha w prow adzonej do nauki gleboznaw stw a n ow ości, na jed no w yjd zie, czy o szklance, napełnionej do p o ło w y w odą, p o w ie m y : „ s z k l a n k a n a p ó ł p e ł n a “, cz y „ s z k l a n k a n a - p ó ł p r ó ż n a “. W dalszym w ykładzie nie p ójd ziem y jed nak za tą in n ow acyą M itscherlicha, ale trzym ać się b ędziem y przyjętego w nauce poglądu (zarów no przez starszych jak i najm łodszych) gleboznaw ców , pojm ujących, że o strukturze gleb y rozstrzyga w zajem ny układ jej cząstek (części składow ych), bo one są
„przyczyną“, a p rzestw ory są „skutkiem “.
Struktura jednostronna luźna i zbita. 17
ę e k t
ró-
a- m lk
lit- rne.
nie.
nut
iebr.
ot ffr ffilt zffii
vA
j*
IDE
F
ia- 51
BO
ze si
że objętość, zajęta przez nie, je st zawsze rów na, bez w zględu na ich w ielkość. Idąc za Milscherlichem i obrachow ując nie objętość kul (części stałe), ale objętość porów (części płynne i gazowe), dow iem y
się, że w ynosi ona 4764%
całej objętości sześcianu.
W powyższym przykładzie m am y rów nocześnie w ypa
dek u k ł a d u j e d n o s t r o n n e g o l u ź n e g o , co będzie
a Ryc.2. h m iało miejsce w ówczas (ryc.
2. a, 6), gdy cząsteczki będą ułożone do siebie prostopa‘dle. N atom iast układ j e d n o s t r o n n y z b i t y w ystąpi wówczas, gdy w przestwór}' m iędzy czterema, wzglę
dnie trzem a kulam i (cząstkam i) w ciśnie się po jednej kuli (cząstce).
W tym w ypadku (ryc. 3. a i 3.6) wykaże nam rachunek, że objętość kul w yniesie 7405%, a objętość przestw or- ków 2 5 9 5 % całej
objętości sześcianu, bez względu na śre
dnicę kul, byle w za
łożeniu, iż w danym razie wszystkie kule będ ąjednej średnicy.
Do takiego ułoże-
„ , nia się cząstek są
Ryc- 3 , , * . . . Ryc. i b.
skłonne ziem ie pia
szczyste i najłatw iej spraw dzić to na lotnym gruboziarnistym piasku, albo na piaskach, stanow iących m ineralne podłoże torfów .
W przyrodzie, a przedew szystkiem w gruncie ornym , m am y za
zwyczaj do czynienia z cząstkam i ziemi o różnych w ym iarach. Ł a
tw o sobie w yobrazić, że skoro gleba•/ 7 O będzie zaw ierać cząstki różnych w ym ia
rów , to w przestwór}', pow stałe z uło
żenia się cząstek grubszych, w cisną się cząsteczki m iałkie, przez co objętość części stałych zwiększy się, a objętość przestw orów zm niejszy się nadzw yczaj
nie, choć nie m ożna i nie należy w yo
brażać sobie, aby naw et w takich w y- Byc ± padkach nastąpiło zupełne w ypełnienie
przestw orków częściami stałem i ( ryc. 4.).
przypuścili, że cząsteczki ziemi są sześcianam i ikost- jednakiej objętości i że ułożone są tak, iż sześć ścian każ-
S ik o rsk i. Zasady m ech an iczn ej u p ra w y gleby.
18 O kreślenie struktury jednostronnej.
dej styka się bezpośrednio z je d n ą ścianą sześciu sąsiednich kostek, to łatw o w yrozum ieć, że objętość tak utw orzonego sześcianu będzie się rów nać objętości w szystkich sześcianów razem , a objętość porów będzie zero i to bez w zględu na w ielkość kostek, byle w danym ra zie jednakow o dużych.
W razie, gdyby połow a cząsteczek była kulam i o średnicy 2 r, a połow a kostkam i o długości kraw ędzi = 2 r i gdyby cząsteczki te były ułożone na przem ian w sześcian tak ciasno, iż każda kostka stykałaby się z 6 kulam i, a każda kula z 6 kostkam i, to objętość (ryc. 5.) części stałych w yniosłaby 7618%, a objętość po rów 2382% ,
a więc tylko połow ę tego, co przy ułoże
niu cząstek, ja k na ryc. 1.
W praktyce, ja k już zaznaczyliśmy, p raw ie nigdy nie napotykam y gleb o cząst
kach rów nych, chociaż niektóre grunta p ia szczyste, bielicow ate, a dalej lössv i bardzo zwięzłe (nie lodow cow e), ilaste gliny mogą m ieć taką przew agę cząstek o niem al je d n a kow ych w ym iarach, iż przy układzie n atu
raln y m ro b ią w rażenie gleby o cząsteczkach jednakich w ym iarów .
Z powyższego przedstaw ienia rzeczy w ynika, że stru k tu ra jed n ostro n n a polega na takiem luźniejszem lub ciaśniejszem ułożeniu cząstek, przy którem w ielkość przestw orków zależną je st jedynie od w ielkości obok siebie leżących i bezpośre
d n io 1) stykających się cząstek.
Od wzajemnego układu cząstek zaw isłą jest ilość p u nktów ze
tknięcia s ię 2). Przy strukturze jednostronnej luźnej (patrz ryc. 2. a i b), skoro cząsteczka ziemi będzie kształtu kuli, objętość ziem i w niej ( 2 r 3) = 8 r 3. Tego kształtu cząsteczka styka się z sąsiednią w 6 p u n ktach, a poniew aż te ostatnie są w spólne dla sąsiednich, więc p u n któw stycznych będzie \ = 3. Gdybyśm y w kostce, mieszczącej kulę o wielkości prom ienia = r, umieścili 8 kul stykających się, to otrzy
m alibyśm y punktów zetknięcia = 24. Przy 64 kulkach w tej sa
m ej kostce o prom ieniu - j otrzym alibyśm y ^ — 192 punktów ze
tknięcia i t. d. Czyli innem i s ło w y : w danej objętości ziem i ilość punktów zetknięcia się cząstek zależną je st od w ielkości ziarn. Przy prom ieniu ziarna = 2 je st punktów 3, przy r — 1 będzie 24, a przy
ł) W yrażenie b e z p o ś r e d n i o m oże n iezup ełn ie śc isłe , ale w tym w y padku dobrze rzecz m alujące. W naturze każda cząsteczka ziem i otoczoną jest w arstew k ą w od y lub pow ietrza (patrz ustęp 19.).
2) O brachow anie n iżej podane w zięte zostało z Bodenkunde M itscherli- cha str. 88.
Spuiins',: cuęCek.
r = ' u = li 12 : L d. Stąd w niosek, że gdy w ielkość ziom ek ziemi aainieiffia się w stosunku geom etrycznym . tu objętość p aró w w tsUn samym stosunk i n i n i e Z czego dla praktyki wniosek, iż spójność
kaBezya ziemi rośnie ze zm niejszającą się w ielkością cząstek.
Larw u pojąć, że spójność jest tern silniejszą, im pow ierzchnia zetknięcia je st większą.
Gdy cząstki ziemi są kulistem u pow ierzchnia zetknięcia przed- stnw ia się ja k a punkt, stąd w niosek, że w gruntach, a cząstkach zbli
żonych kształtem do kulek, spójne sć byłaby najm niejszą. Inaczej b rć musi w g rin tach . których cząstki są kształtu blaszek Lub słupków . Po
jęcie a w ielkosd pow ierzchni zeilinięcia w tym w ypadku łatw a sobie w yr m ir ociekając s;ę do następującego dośw iadczenia Wxznćmv do sskkuiki z w a d ą pew n ą ilość tafelek szklanych m. p. szkiełek przykryw kow ych, używ anych do p reparató w m ikm skopowy d i:. Ta
le Ik:. które uTtiżą się w zajem do siebie o d ą pow ierzchnią płaską, będą się b ar Izo silnie, przysiijgsć: m iędzy tern i. które zetkną się tyłku częścią pow ierzchni, utw arzą się przestw ory Jeżeli z a k łn d m r uirelk; i w adę. będą one dążyć do ułożenia się względem siebie całą pow ierzchnią płaską.
V\ idziiny stąd, że i cząsteczki gruntu, zbliżone kształtem do kubik, czy blaszek, będą się przyciągać i stykać, podobnie jak kulki l sztabki. Prócz wielkości i kształtu pewien w pływ na spójność wy
w ierają fizyczne w łasności d a ł. jako to stopień tw ar lo śd . elastyczność, gładkość pcw ierzehni i bipoiwuść . Cząsteczki nieelastyczne u. p.
haufin, łojki, chlory i przy n wsiej wielkości będą w ykazyw ać w ięk
szą spoin ość niż’ elastyczne i tw a r le sztahki Piszczków Lu łatw iej : w większej ilości kierunków jest dany m in e r ił hipGwy tern będzie mfttł w iększą pow ierzchnię zetknięcia. Łwarzec, jako mało łupGwy i dający n ie n g u ła m e odłam ki o pow ierzchni szorstkiej, naw et przy m inim alnych w ym iarach ziarn bę<Lzie w ykazyw ał m ałą spójność Skalenie, m im o większej a regularnej łu p liw aśd . dla swej z nao
cznej tw ar Iości: zachow ują się podobnie ja k kw arzee Szpat w apienny, skutkiem łupG w ości układu krystalicznego rom bow ej (r jżnoosiow ej : gładkości ścian, w ykazuje w iększą spójność. Pyszczki, łupiące się w de.nkie, ale elastyczne i tw a r le blaszki, m a ją spójność małą.
Cząstki koinufalne glina, próchnica, galaretow ata krzem ionka, w a- io rjtle n k i glina i żeiaza,, ja k a m aterye niezm iernie r izproszone, m ają olbrzym ią pow ierzchnię w stosunku do wagi jednostkowej. t*i też w ykazują o g ran in ą spójność M ówiliśmy już, lż ułożenie cząstek zależy bardzo ad ich kształtu, im w ym iary ziarnka są rów niejsze
M U’ Mtaju>■' Dir Be teuluug g e w i i .- t phy.sik:Jis<-her Eigisnsi-iianen des Bo*
den- a n d bcufenbDtfender Miner ni en ffir die Pfltaisen& ullw. E on igsb erg L(* u.