• Nie Znaleziono Wyników

Muzeum teatralne im. Stanisława Wyspiańskiego (Projekt)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Muzeum teatralne im. Stanisława Wyspiańskiego (Projekt)"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

E J SZUKIEWICZ

MUZEUM TEATRALNE

IM.STANISŁAWA WYSPIAŃSKIEGO

(P R O JE K T )

K R A K Ó W 1917

ODBITKA Z „ I L U S T K O W A H E G O K U K Y E R A C O D Z I E N N E G O " .

(2)
(3)

MACIEJ SZUKIEWICZ

MUZEUM TEATRALNE

IM.STANISŁAWA WYSPIAŃSKIEGO

( P R O JE K T )

K R A K Ó W 1917

ODBITKA Z „ I L U S T R O W A N E G O K U R Y E R A C O D Z I E N N E G O " .

(4)

%SuąL- tu^Lmk

•i ,-<W. dMi-

(5)

M aluczko, a m inie ćw ierć wieku od chwili, g d y scena krakow ska w now ej, dzisiejszej swej postaci rozbrzm iała p o raz p ierw szy A sn yk ow sk im p r o lo g ie m :

„ P l a u d i t e c i v e s ! — o to now a scena.

„ O t w ie r a dla was gościnne p o d w o je . . / 1.

R oczn ica te g o dnia przypad a na październik 1 9 1 8 roku, ale że teatr — jak student od w akacji do w akacji — liczy swe lata nie w ed łu g kalendarza lecz na sezony, w ięc w najbliższym czerw cu k oń czy się d w u d ziesto p ięcio lecie teatru im ienia J. S ło w a c k ieg o i zam ierzony obchód o d b ę d zie się w tym w cześn iej­

szym czerw co w y m term inie. C h od zi o to, jak ułożyć p rogram ob ch o d u ? C z y ma on b yć jak w szystkie uroczystości jubileuszow e zjaw iskiem efem erycznem i efek tow n ym ty lk o fajerw erk iem c zy też d o p e w n e g o stopnia m om entem zw rotnym , k tó ry p rzed krakow ską sceną o tw o rzy n o w e h o ryzo n ty i — b yć m oże — da p och op do n ow ych artystycznych czy społeczno- n arodow ych w ysiłk ó w i zd ob yczy.

D la om ów ien ia tych właśnie...ąpraw o d b y ło się w stęp n e p osied zen ie zaproszonych p rzez d yrek cję autorów , a k to r ó w -i k ry ty k ów . W zagajeniu zebrania ośw iadczył p. G rzym ała-S iedlecki, że z m o cy i natury sw ego stanowiska b ierze na siebie od pow ied zia ln ość

(6)

4

za jubileuszow ą rep rezen tację w teatrze. Zarazem jednak zaznaczył, że p on iew aż k iero w n ictw o teatru nie jest jedyn ym je g o czynnikiem , w ięc — ob o k d y ­ rekcji — pow in ni z ok azji jubileuszu zabrać g ło s : w łaściciel gmachu i an trepryzy, G m ina zatem , w zg lę d n ie jej K om isja Teatralna, oraz b u d ow n iczow ie sceny, t. j. autorzy, ak to rzy i publiczność, która czuwa nad 'sceną, p racę jej k on trolu je i chwali ją lub gani przez

usta recen zen tów i oficjaln ej krytyki.

Zostaw iw szy na uboczu k w estję jubileuszow ej re- prezentancji ośw ia dczył zk olei p. G rzym ała-S ied lecki, że nie p op rzestając na niej stanie p rzed m iejską kom isją teatralną na jej najbliższem posiedzeniu z w nioskiem w staw ien ia w b u dżet m iejski stałej c o ­ rocznej dotacji na cele artystyczne najściślej ze sceną i jej dobrem zw iązane. N ie u pow ażniony d o te g o nie chcę uprzedzać w n io sk o d a w cy : w ystarczy skoro za­

znaczę, że zebrani n iety lk o z aplauzem p rzyjęli p ro je k t d yrek tora S ied lec k ie g o , ale rozszerzyli g o zgłaszając sam odzielnie wnioski, k tóre p a r i v a l o r e m ają b y ć kom isji teatralnej p rzed łożon e. P . T e o fil T rzciń ski u g od ził w sedno rzeczy i największą b o lą c zk ę kra­

k ow sk iego teatru dom agając się z całym naciskiem zm od ern izow an ia technicznych urządzeń sceny, a co w ażniejsza p rzeb u d o w y nad w yra z w a d liw e g o za- scenia. — D ru gi w n iosek dr. Lucjana R y d la dom aga się pow ołan ia d o życia p rzy teatrze im. J. S ło w a ­ c k ie g o szkoły dram atycznej. T rz e c i w reszcie, w yszły o d podpisan ego, poruszył spraw ę stw orzenia muzeum teatraln ego.

(7)

M uzeum te a tr a ln . . . a w ię c n ek rop ol dok u m entów kultury czy sztuki, jedna jeszcze trupiarnia, jeden w ięcej szereg sal z szafami pełnym i b r i c - a - b r a c u , którem u się zdaje, że przestał nim być, g d y g o od tłumu o d c ię to lustrzaną szybą, op atrzon o numerem i uczczono w katalogu tem szumniejszym opisem , im w artość je g o jest błahszą? U ch ow aj B o że ! — nic z te g o w szystkiego, nic z tej trupiarni mimo, że p ro je k t w y ch od zi od kustosza Muzeum n a ro d o w ego i D om u M atejki. M o że właśnie d la te g o m arzy mu się rzecz nawskroś żywa, życiu służąca, zespolon a z niem w ciąż i bezp ośred nio, z p ers p e k tyw y lat — zapew n e — danej sceny diarjusz spisany „ró żn em i ch a ra k tery", a tem samem kopaln ia w iad o m o ści dla przyszłych historyków literatury, ale dziś i na cod zień przede- wszystkiem czujna służka reżysera, aktora, dekora tora i kostjum era, pulsująca w ciąż ruchem i g w arem kuźnia, z k tórej w ych od zą p ie rro ty i C olom b in y , F alstafy i książęta niezłomni, kuźnia ow ych blasków, o których w id z mniema, że ich „tę c z a bengalskim ogniom p oczątek za w d z ięc za " i którem i „tłu m się zachwyca, choć w ie, że niew olnik krw ią je swą p o d s y c a ".

Jak m ożna połączyć archiwum sztuki z artystyczną kuźnią, w yjaśnię poniżej.

K am ien iem w ęg ieln ym i cem entem każdej stałej sceny są stałe g a że i em erytury. O d ję c ie akto ro w i troski o chleb i n iedołężn ą starość przyw iązu je g o d o je g o zaw odu i tych desek, na k tórych pracuje. — T ak i kam ień w ę g ieln y p o d scenę krakow ską p o ło ­ żyła już G m ina przejm ując teatr w sw ój zarząd

(8)

6

i p oręczając je g o p racow n ikom stałe gaże i em erytury.

W rów n ym jednak jeśli nie wyższym jeszcze stopniu wiąże aktora z daną sceną o żyw ia jący ją duch i m o ­ ralna atm osfera. P ierw szy zaw isł na tem, czy jej kierow n ik p otra fił w swą drużynę w p o ić w ysok i ideał a rty sty czy n y ; na dru gą składa się szereg czynników (działających w o b ręb ie teatru i p oza nim i w y tw a ­ rzających nastrój dla p ra cy scenicznej korzystny lub niekorzystny, zależnie od te g o , czy szerzy on apatję i niechęć czy p rzeciw n ie um iłow anie zaw odu i entu­

zjazm dla sztuki. Z b yteczn a dodaw ać, że ty lk o ten drugi entuzjastyczny nastrój jest dla teatru korzystny i że leży w interesie sceny stw orzyć g o i stw orzon y um ieć stale podtrzym ać.

N ic tak nie zachęca do radosnego wysiłku na obranem polu p ra cy jak coraz lepsze jej w yn ik i oraz św iadom ość, że są on e w zb iorow ym dorobk u arty­

styczn ego czy n a ro d o w e g o życia czemś trw ałem i nie- przem ijającem . O b a te ce le d ałyb y się w w ielk iej m ierze osiągnąć przez ufundow anie p rzy scenie kra­

kow skiej muzeum teatraln ego, oraz — złączo n ego z niem najściślej — litera c k ie g o g a b in eg o teatraln ego.

C zem b y ło b y takie muzeum w stosunku d o sceny i jakiem je g o zad an ie? Zadaniem je g o b yłob y: każdy p rzez scenę krakow ską p rzech od zący u tw ór sceniczny, polski przedew szystkiem , sw ym i w aloram i artystycznym i lub teatralnym i na to zasługujący, w szczególn y sposób z a p r o t o k o ł o w a ć . — Rozu m iem to w najobszerniej- szem znaczeniu te g o wyrazu. K a żd a w yb itna sztuka zatem m iałaby w muzeum historję swej inscenizacji

(9)

popartą dokum entam i: k ie d y ją d yrek cji zło ż o n o ? k ie d y o d b y ła się pierw sza p róba czytan a ? z autorem czy b e z ? czy i k to dokon ał „ o k r e ś le n ia " egzem plarza?

ile o d b y to p ró b ? k ie d y b yła p rem ie ra ? k to reżyse­

ro w a ł? k to g ra ł? w jakich d eko ra cja ch ? jeśli w sta­

rych — z jakiej sztuki daw nej się za p o ży c zo n o ? jeśli w now ych — k to je p ro je k to w a ł i k to i g d z ie w y ­ k on a ł? N a szereg pierw szych pytań dostarczy o d p o ­ w ied zi sekretarjat i afisz, na dalsze rysunki i szkice dekoracji, p ro je k ty a rty stów -m alarzy , oraz m o d e le (sklejanki w dokładnej skali w ykonane, a w y ją tk o w o m od ele plastyczne, um iejętnie zestaw ione, ośw ietlon e i przed zniszczeniem zab ezp ieczon e). — T rzecim nie­

jako działem ta k ieg o „ p r o to k o łu " b y ły b y kostjum y.

Tu w ystarczyłyby w zasadzie fo to g r a f je p o s zczeg ó l­

nych ak to ró w i scen zb io ro w y c h ; w sztukach jednak, w ym agających i granych w kostjum ach specjalnych, np. B olesław Śm iały, Protesilas i Lao da m ia (stroje Snu, N u d y i innych zja w ó w nocnych), A k r o p o lis (zło te an ioły i psalmista) lub Joseph Castus — nale­

żałoby suknie te z m agazyn ów teatralnych w y d zie lić i w form ie d epo zytu od d a ć muzeum teatralnem u.

A l e nie k on iec na tem . P o zo sta je rzecz najważniejsza, m ian ow icie ścisłe, w ed łu g w y m ia ró w sceny peda n ty­

cznie dokładn e zachow anie p o zy c ji m on a go n ów i en- sem blów w najbardziej w ażkich m om entach sztuki, oraz utrw alen ie z p om ocą fo to g r a fji maski aktora, p o zy i gestu. P o zap rotok ołow a n iu te g o w szystkiego doch o d ziłb y d o głosu w idz, t. zn. że czw artym roz­

działem tak ieg o p ro tok o łu b yły b y recen zje o g rze

(10)

aktorskiej i literck ie k ry ty k i utworu. O c zy w iś cie p e­

dantyzm naszkicow anego tu p ro tok o łu należy brać c u m g r a n o s a l i s . T ru d n o p ośw ięcać cały fascykuł i m nóstw o pracy dla uw ieczn ien ia sztuki przeciętn ej lub zg o ła b ezw a rto śc io w ej; ale dla niektórych sztuk najw iększy pedantyzm okaże się w p ro st koniecznym . N a p op a rcie te g o w ystarczy zastanow ić się chw ilę nad smutną ok oliczn ością, że za lat n ajw yżej trzydzieści, g d y stleją płótna d ekora cji i zejd zie d o gro b u d zi­

siejsze p ok olen ie, z najgenialniejszej cząstki tw ó rczo ści W y s p ia ń s k ie g o : je g o inscenizacji własnych u tw orów , a tem samem z c a łego teatru W y sp ia ń sk iego , teg o n ielada dorob ku rasy i um ysłow ości polskiej, nie p o ­ zostanie nic p ró cz w spom nienia. C zem b ył dla sztuk W y s p ia ń sk iego -p o ety W yśpiański-m alarz i W yspiańsk i- reżyser w ied zą ty lk o ci, co m ieli m ożność w W a r ­ szawie ogląd ać w W ie lk im teatrze ,,K lą t w ę " w in­

scenizacji K o ta rb iń sk iego i w k tórej wszystko było p r ó c z ... W ysp iań sk iego . A „ K lą t w a " należy d o w z g lę ­ dnie najprostszych, najmniej rozw ich rzonych sztuk p o ety . C ó ż d ziałob y się z innemi je g o sztukami, co się za lat 2 0 — 30 dziać b ęd zie ze wszystkiemi, jeżeli p ó k i czas nie spisze się kanonu inscenizacji jak ją ułożył sam autor. Z tych w z g lę d ó w uważam za kon ieczn e p om yślenie o tem teraz, zaraz d z iś ! choćby się przyszło ogran iczyć li ty lk o d o zap roto k ołow a n ia teatru W y sp iań sk iego . N ie b ądźm yż kulturalnym i m arn otraw cam i!

(11)

nad muzeum teatralnym i d la teg o radbym je w tytu le zw iązać na zaw sze z im ieniem w ie lk ie g o p o ety . Z w iązać z je g o im ieniem ale niekon iecznie zacieśnić. Muzeum im. W y sp ia ń sk iego zatem o to c zy ło b y rów n ą p ie cz o ­ łow itością u tw ory innych polskich au torów , oraz olśn iew ające p om ysłow ością i artyzm em inscenizacje sztuk Szekspira czy M aeterlin cka, Ibsena czy Z orilli.

T a k sobie w yobrażam b ieżącą działalność muzeum teatraln ego. A l e ob o k niej m ożnaby i należałoby w yró w n a ć zaległości za przeszłość pro w ad ząc dział retrospektyw n y, w yław iając i gro m ad zą c wszystko, co się odnosi w o g ó le d o sztuki teatralnej w P olsce.

Jeszcze nie p o w ię d ły całkiem laury na g ro ba ch tej w ielk iej p leja d y artystów , jaką m ieliśm y w latach 1 8 70 — 18 85. W sp om n ien ia M od rzejew sk iej i H offm a - now ej, K ró lik o w s k ie g o i R ych tera są jeszcze ży w e — pam iątek p o nich m nóstw o, p o nich i p o tej rzeszy, c o o g ło d zie i chłodzie krzew iła nieraz w najzapad- lejszych kątach P o ls k i kult dla ideału. T y m ludziom w ielkim i m ałym należy się uznanie, należy s!ę w dzięczność. N a g ro d źm y im, a przynajm niej zła­

g o d źm y zasadniczą k rzyw d ę zaw odu aktorskiego, jaką jest doraźność kreacji aktora i p rzelotn ość je g o w ład zy

(12)

10

nad duszą słuchacza. — W id z ą c , jak ci, dla których się on cod zien n ie spala na ołtarzu sztuki, nie o d ­ trącają g o jak żużel, lecz jak m og ą i um ieją pragną utrwalić w ielk ą ofia rę je g o tchu i talentu, spędzi on m oże ze sw ych ust g o rzk i jak piołun szept „ K u r z ich das L eb en des M im e n “ i z pew ną ulgą i dumą pom yśli o sob ie: e t e g o n o m o m n i s m o r i a r .

'Materjału na tak ie muzeum jest o g ro m n ie w ie le ; nie brak i m iejsca na — ch oćb y — natychm iastow e w ystaw ien ie o b je k tó w . Są wszakże ziejące d otą d pustką kurytarze p rzy lożach I i II p iętra, są w o ln e passaże, w io d ą ce d o bu fetów . W sza k dziś już zaw ieszono tam p o rtret M od zejew sk iej. Zaw ieśm y inne p ortrety, ka­

rykatury, a ch oćby fo to g ra fje , a p oczą tek zb io ró w b ę d zie zrob ion y.

Pom im o n ierozerw aln ego związania muzeum im.

St. W y sp ia ń sk iego z teatrem i b iegem pra cy na scenie instytucja m ożeb y m im o w szystko z latam i zm artwiała i zakostniała. K a żd a stojąca w o d a m ętnieje i cuchnie.

A ż e b y te g o uniknąć, musi przez instytucję płynąć w ciąż ży w y strumień życia. T o zadanie w zią łb y na siebie najściślej z muzeum złączony litercki gab in et teatralny.

A k to r polski — o b o k rosyjsk iego — najbardziej na św iecie utalentow any, op iera swe k reacje p rzed e- wszystkiem jeśli nie w yłączn ie na w rod zo n ej intuicji.

Jestto bezprzeczn ie najw artościow szy elem ent arty ­ stycznej tw órczości, ale nie jed yn y. O b o k n iego w ielk ą ro lę o d g ry w a intellekt.

R zeczą litera ck ieg o gabinetu teatraln ego b y ło b y nie dać się zależeć intellektualnej stronie aktora, w y n a g ro ­

(13)

dzić mu tak częste szkolne zaniedbania m łodości, z pom ocą w łaściw ie dobranych książek dać mu m ożność poznania całokształtu sztuki teatraln ej, a w stosow nie i um iejętnie dobranych rycinach plastyczne d op ełn ien ie tekstu p o e ty lub w skazów ek d yrek to ra i reżysara. N ie chodzi o grom ad zen ie p rzy teatrze na u k ow ego balastu, a tem mniej w y tw o rzen ie atm osfery n iedou czon ej uczoności, jen o pow o łan ie d o życia praktyczn ej p o ­ radni. D ajm y na to, że na repertuar sceny krakow skiej w chodzi Schillerow ska „O b lu b ie n ic a z M essyn y“ lub M iciń sk iego ,,W m rokach zło teg o pałacu“ . Pierw sza musi otrzym ać za tło p rzeja w y m aterjalnej kultury ep ok i przejściow ej, saraceńskiej zatem jeszcze, ale już z w y ­ raźnym nalotem chrześcijańskich norm anów — druga tło p rzek w itłeg o , g n iją c ego już Bizancjum z całem w ew n ętrzn em w yrafin ow aniem m im o — w zakresie fo rm y — p o zo ró w starochrześcijańskiej ale w schodniej prym ityw ności. K t o — pytam ma aktora, reżysera, kostjum era i t. d. w p row a d zić w ten świat zaw iłych zjaw isk ? A u t o r ? autor daje — o ile w ży ł się i p o ­ trafi — psychikę ow ych ludzi, ale p rzeja w y kultury m a terja ln e j: architekturę, w zo ry tkanin, krój sukien, obuw ie, k lejn o ty i ten tysiąc sprzętów , k tó re malują i w ypełn iają tło — to w szystko odnaleść, ustalić dla danej ep ok i i jeśli nie w p rost podsunąć to w p o d ­ suniętych p ozostaw ić w o ln y w y b ór, b yło b y zdaniem gabinetu litera ck ieg o. P oza tem ob ejm ow a łb y gab in et starannie dobraną b ib ljo te k ę d zieł w iążących się ze sztuką teatralną, oraz w rów n ej, jeśli nie w w iększej m ierze zb iór rycin z najśw ietniejszych ep ok dojrzałych

(14)

12

stylów : g oty k , renesans, barok itd. N ie każda sztuka i nie każdy autor znalazł się w tak szczęśliwem p o ­ łożeniu, jak piszący te słowa, że d o g ra n ego niedaw no w teatrze lu dow ym „ G le jt u " , miał g o to w y żurnal w słynnym tańcu śmierci w kościele krakowskich O O . B ernadynów i m ó g ł a k to ró w d o te g o żurnalu m ód z lat 1 6 7 2 — 1 6 7 6 w p rost odesłać.

W regu le inscenizacja danej sztuki,— historycznej czy fan tastyczn ej? w szystko jedno, — jest zadaniem nader skom plikow anem i w ym agającem nieraz grun tow nej znajom ości kultury i za b y tk ó w sztuki. G a b in et lite ­ racki o d d ałb y tu tea tro w i n ieocen ion e usługi. D zięk i temu, że w K ra k o w ie są 2 k a ted ry historji sztuki, w U n iw ersytecie i A k a d e m ii sztuk pięknych, m ożnaby bodaj zawsze znaleść od p ow ied n ią siłę. D la n iejed n eg o m ło d eg o uczon ego b yło b y to p laców k ą przejściow ą;

rów n ież niejeden literat i p o e ta znalazłby dla sw ego talentu op arcie lub ujście. K o m p eten c je i atrybu cje kiero w n ik a muzeum i gabinetu teatraln ego, oraz atry­

bucje d yrek tora teatru rozgra n iczyłb y ścisły i jasny regulam in i w płyn ął na harm onijną w spółpra cę. N a d to literacki gab in et teatralny m iałby jedn o jeszcze d o ­ niosłe zadania: o to n iety lk o w zią łb y w o p ie k ę rę k o ­ pisy au torów i chronił p rzed nadużyciam i — rabu- siowskie bow iem m etod y i potajem n e odpisyw an ie sztuk jak za czasów M a lo o w a ’a i Shakespeara d o dziś trw ają w najlepsze! — ale nadto dostarczając innym teatrom egzem plarzy m ó g łb y m oże stop n iow o ob jąć gw arancję za tantjem y i zw olna w y tw o rzy ć coś w ro ­ dzaju teatralnej agentury. W sza k od rod zo n a i zap ew n e

(15)

zjedn oczon a Polsk a b ęd zie bodaj w ię c e j te a tró w miała, niż ich ma dzisiaj. Zam iast p ry w a tn ego przed sięb iorcy, zazw yczaj w yzyskiw acza, nad literacką produ k cją tea­

tralną m ogła b y objąć o p ie k ę gm ina, a gm ina to grom ada, a grom ada — to w ielk i człow iek . T e n w ielk i człow iek m óg łb y naw et z a ło ż y ć . . . własną drukarnię. K o s zt wszystkich obw ieszczeń, kart chlebow ych, arkuszy ze- znEtwczych etc. z okresu w o jn y przeniósł zapew n e znacznie pieniężną w artość niejednej drukarni. Bu­

d żety i dziennik rozporządzeń musi się także gdzieś dru kow ać — czyżby taka drukarnia nie m og ła p ra co­

w ać dla teatru. E d y c je sztuk teatralnych rozp ow szech ­ niają się u nas coraz bardziej — czyż takie nakłady w związku z teatrem i organiczn ie p ow stającą agenturą teatralną nie b y ły b y dla gm in y rzeczą przysto jn ą?

P o w o d ze n ie zo bow iązu je — p iękn e d och od y, jakie gm in ie niesie teatr m iejski zostały p iękn ie u żyte na — nieraz — p o d w o jen ie gaż artystów . A l e m im o p o d n ie­

sienia gaż m ożnaby superplus użyć zarów n o na cele M uzeum im. St. W y sp ia ń sk iego , jak i ufundowanie gabinetu litera ckieg o. G d y b y superplus nie w ystarczał, m ożnaby jeszcze jakimś m ałym procen tem ob łożyć pew n e k a teg o rje b iletów , oraz na rzecz muzeum obracać 1 — 2 proc. tantjem od au torów zm arłych daw niej niż p rzed 30 laty.

C o d o lokalu — to na pierzw sze eksponaty zna­

lazło by się p od d ostatkiem m iejsca w kurytarzach i pasażach I piętra, gab in et literacki zaś z archiwalną

„p ro to k o ło w a n ą 11 częścią zb io ró w m uzealnych dałby się pom ieściać w realności m iejskiej tzw . „ p o d k rzyżem 11.

(16)

14

P o skanalizowaniu realności i usunięciu m leczarń, blacharzów i to k a rzó w i p o p ołączeniu g o z m aga­

zynam i kraw ieckim i, dom ten nadałby się p o d każdym w zg lęd em na pom ien ion y cel. W p rzyzio m ie znalazłaby się część zw iedzalna dla publiczności za opłatą wstępu, na p iętrze czyteln ia gabinetu litera ck ie g o , pracow nia foto gra fa , in tro liga tora itd.

■; R zecz zatem w całości jest najzupełniej w ykonal- nana i d la te g o ceterum cen seo: w roku jubileuszow ym odn ow io n ej sceny krakow skiej i w 10 lat p o zg o n ie w ie lk ie g o p o e ty gm ina m ogła by i pow inna ufundow ać przy m iejskim teatrze Muzeum teatraln e im. St. W y ­ spiańskiego, a w łączności z niem teatraln y gab in et literacki. Ż y w ię też nadzieję, że poruszon y przezem nie p ro je k t znajdzie o d d źw ię k w śród kulturalnych sfer K r a ­ kow a i w głosach ich otrzym a pop arcie. W e w stępnych pracach m oich nad zrealizow aniem p rojektu przyrzekł je p op rzeć nielada bu d ow n iczy teatru p o lsk iego i za­

służony w ie lc e je g o w etera n : Stanisław K o źm ia n .—

N ie brak mi także zach ęty i a p rob aty ze strony kilku bardzo w yb itn ych litera tó w i a rtystów sztuk pla­

stycznych.

O d społeczeństw a i m iejskiej kom isji teatralnej, której p ro jekt p ow y ższy przedkładam , za leży d o p r o ­ w adzen ie rzeczy d o skutku.

M aciej Szukiewicz.

(17)
(18)
(19)
(20)

Biblioteka Śląska w Katowicach Id: 0030000702016

I 20982

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ślub Lucjana Rydla, młodopolskiego poety i dramaturga, z panną Jadwigą Mikołajczyk odbył się 20 listopada 1900 roku w Krakowie, w kościele Mariackim.. Stanisław

1891 – Praca nad projektami witraży dla Kościoła Mariackiego w Krakowie.. Teksty te nie

Nauczyciel zapisuje na tablicy temat lekcji. Prosi uczniów, by wymienili bohaterów „Wesela”2.

Pierwszym miejscem, gdzie dramaturg wprowadza swój tekst, jest scena 3., dotycząca wzajemnej relacji Jakuba i Ezawa. W odróżnieniu od sytuacji biblijnej Jakub nie akceptuje

nika, sprawa druku stanęła na dobrym gruncie. Wybrałem więc piękny, choć trochę nieforemny papier czerpany, który Wyspiańskiemu podobał się, i wnet zaczęło się składanie

Gest rozpaczy se- mantyzowany w przestrzeni symbolicznej Powrotu Odysa jego arbitralną kon- kretyzacją: gestem zasłonięcia twarzy to świadectwo załamywania się struktur

3. Nauczyciel prosi uczniów o uruchomienie gry i podaje czytelnie jej zasady. Podczas pracy z grą komputerową uczniowie będą mieli okazję poznać sylwetkę Stanisława

Z przekonaniem, że nie sposób jest patrzeć na cokolwiek w sposób nieuprzedzony, bezzałożeniowy, wolny od wszystkich pojęć, nie stoi w sprzeczności to, że dzięki wy-