• Nie Znaleziono Wyników

ANTONI SLÓSARSKI,

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "ANTONI SLÓSARSKI,"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

M - 3 7 . Warszawa, d. 12 września 1897 r. T o m X V I.

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

PRENUMERATA „W SZEC HŚW IATA".

P ren u m e ro w ać m ożna w R e d a k c y i „W sze c h św ia ta *

W W ars za w ie:

ro c z n ie rs. 8, k w a rta ln ie rs. 2

i w e w s z y s tk ic h księgarniach w k raju i zagran icą.

Z p rze sy łką pocztow ą:

ro c z n ie rs. l o , p ó łro czn ie rs. 5

Adies ZRed-ałscyi: ^rałso-wsłrie-Frzecimieście, 2sT r S6.

ANTONI SLÓSARSKI,

Wydawca i Współredaktor Wszechświata,

z a k o ń c z y ł ż y e ie d n ia 8 w r z e ś n ia 1 8 9 7 roku.

Pism o nasze d o tk n ął cios okrutny. Społeczeństw o całe stratę tą dotkliwie odczuje.

Jako p rz y ro d n ik w y b o rn y , jako głęboki z n a w c a fauny i flory k rajow ej, jako o rę d o w n ik i d o ra d c a młodych natu ralistó w , jako nauczyciel w y tr a w n y , jako pisarz i prelegent, pozostaw ia próżnią, której w chwili obecnej zapełnić nie zdołam y.

Z W sz e ch św iatem i Pamiętnikiem fizyograficznym od samego ich p o w stan ia nazw isko s w e pow iązał, p ośw ięcał im działalność n ie z m o rd o w a n ą , b y t ich p o d trz y m y w a ł.

Boleść naszą czytelnicy podzielą.

(2)

578 WSZECHSWtAT N r 37.

Las, jako typ biologiczny.

F itogeografia, czyli geografia roślin, je st dziedziną nauki, zajm ującą się badaniem rozmieszczenia roślin n a kuli ziemskiej.

T raktow aną być może z dwu punktów wi­

dzenia : jak o geografia fiorystyczna i ekolo­

giczna.

Zadaniem pierwszej je s t poznanie ro z­

mieszczenia gatunków, oraz praw, rozmiesz­

czeniem owein kierujących; dąży ona do roz- klasyfikowania roślinności na strefy, pasy i prowincye. G eografia ekologiczna ') n a u ­ cza nas, dlaczego roślinność przybiera taką, a nie inną p o stać—w zależności od czynni­

ków, określających warunki jej bytu : ciepła, św iatła, ilości i rodzaju pożywienia, wilgoci i w. in.; naucza nas, w ja k i sposób roślina korzysta z otaczających ją warunków fizycz­

nych, w ja k i sposób spożytkowuje dary n a ­ tury, je st zatem do pewnego stopnia nauką 0 gospodarstw ie rośliny, je st je j ekonomią, noszącą w danym razie odrębną nazwę eko­

logii.

Niezbędnym warunkiem istnienia każdego gatunku je s t wytworzenie pewnej harm onii między właściwościami jeg o organizacyi 1 właściwościami warunków n aturalnych, wśród których je s t zmuszony przebywać.

Dopiąć zaś tego może roślina na drodze przystosow ań swego organizm u. W taki sposób, pod wpływem jednakowych w arun­

ków, w ytw arzają się pewne ogólne postaci biologiczne roślinności, których poznanie i zbadanie je s t pierwszem zadaniem fitogeo- grafii ekologicznej.

D la poznania i określenia formy biologicz­

nej botanik musi badać rośliny z możliwą w szechstronnością: winien tu zwracać uwagę na ogólną fizyognomią rośliny, następnie jej właściwości morfologiczne, anatom iczne, fizyo- logiczne, naw et na zachodzące w je j życiu główniejsze zjaw iska biologiczne, ja k np.

opadanie liści, trw anie okresu wegetacyi

') N azw a ta pochodzi od oly.oę (p o grecku—

dom ) i — nauka; odpow iada analogicznej n azw ie „ekonom ia” , stosowanej do objaw ów ż y ­ cia sp ołeczeństw ludzkich.

i t. p. Wszystko m a swoje znaczenie, każda rzecz najdrobniejsza je st odbiciem pewnych czynników ekologicznych ‘) —i tylko zesta­

wienie możliwie wielkiej ilości szczegółów może dać obraz danej postaci biologicznej.

W tego rodzaju pracy zwracać należy baczniejszą uwagę na narządy wegetacyjne rośliny; są one bardziej wrażliwe na zmiany warunków zewnętrznych i takie m ają znacze­

nie w ekologii, jak w system atyce pęd kwia­

towy, na którym ] odbijają się najwyraźniej oznaki, wynikające z różnic w stopniu pokre­

wieństwa gatunków.

P rzy wytwarzuniu postaci biologicznych roślina nie krgpuje się względami system a­

tyki. N ieraz wprawdzie ca ła rodzina pod wpływem jednakow ych warunków życia przyj­

m uje jed nę postać biologiczną, ja k ą np.

przedstaw iają gatunki z rodziny Nym phaea- ceae; najczęściej jed n ak znajdujem y pod tym względem znaczne różnice wśród bardzo blisko spokrewnionych gatunków i odwrot­

nie—rośliny w nader słabym stopniu spo­

krewnione sta ją się bardzo podobnemi ze względu na formę biologiczną, ja k np. k ak tu ­ sy, oraz niektóre gatunki wilczomlecza (Eu- phorbia) i stapelii.

Oprócz widocznego i zrozum iałego w wielu razach wpływu czynników naturalnych, p rzy ­ czyniających się do wytworzenia postaci bio­

logicznej, pewien wpływ wywierają tu nieraz nieznane nam warunki wewnętrzne, zależne widocznie od n atu ry organizacyi rośliny, a powodujące to zjawisko, że jednakowe wa­

runki fizyczne wywołują w pewnych razach rozm aite przystosowania, jakkolwiek m ające jednakowy c h a ra k te r i pełniące jednakow ą służbę w czynności organizm u roślinnego.

Przypom nijm y sobie tylko, ja k rozm aitem i

| drogami zabezpiecza się i-oślina od wpływu

i

szkodliwego nadm iernej suszy, ju żto odzie-

j

wając się pokryciem gęstem z włosków lub warstwy wosku, ju żto zmniejszając ilość lub zm ieniając k ształty liści, to znów w ytw arza­

ją c soczyste łodygi, śluz w komórkach n a­

skórka, skracając okres wegetacyi do n aj­

bardziej sprzyjającej pory roku (ephem er) i i t. p.

_

’) N azw a, służąca do określenia czynników ,

m ających w pływ na ży cie rośliny.

(3)

N r 37. WSZECHSWIAT. 579 Pojęcie formy biologicznej wprowadzonem

zostało do nauki od niedawnego czasu, ja k ­ kolwiek i u nieco dawniejszych botaników napotykam y już próby wyodrębniania wśród roślinności pewnych typów. T ak już H u m ­ boldt opisuje następujących 19 postaci roślin­

n o ści: 1) typ palm , 2) bananów, 3) ślazo­

wych, 4) mimoz, 5) wrzosów, 6) kaktusów, 7) storczyków, 8) kazuaryn, 9) iglastych, 10) obrazków, I I ) lian, 12) aloesów, 13) traw , 14) paproci, 15) liliowatych, 16) wierzb, 17) myrtów, 18) M elastom aceae i 19) wa- wrzy no watych. W w yodręanianiu typów po­

wyższych uw zględniana była jedynie ogólna fizyognomia roślinności; łatw o też dostrzedz, że często jed n a postać zawiera wiele najroz­

maitszych oznak anatom icznych, fizyologicz- nych i biologicznych.

Nieco gruntowniejszy je s t podział roślinno­

ści u G risebacha na 60 form wegetacyi.

G risebach s ta ra się wykazać związek między postacią rośliny i w arunkam i, wśród których żyje, lecz zapuszcza się w zbyt wiele dro­

biazgów morfologicznych, nie uw zględniając

i

natom iast właściwości budowy anatomicznej. :

N ajbardziej odpowiadający najnowszym

J

wymaganiom nauki je s t system R e ite ra (1885), lecz i ten wymaga wielu zmian, ulep- | szeń i uzupełnień. G atu n ek je s t jednostką ] w systematyce, postać biologiczna jest je d ­ nostką w geografii ekologicznej. Dotychczas zbadano ju ż i wyróżniono wiele postaci owych, nie wszędzie jednakowoż zdołano d o ­ trzeć, k tó rą z przyczyn biologicznych należy wysunąć na plan pierwszy, ja k o najw ażniej­

szą w wytwarzaniu form biologicznych; tr u d ­ no je też dotąd ująć w jeden system, należy­

cie uporządkowany.

Dość jest naw et przelotnego spojrzenia, aby zauważyć, że gatunki nie są rozsiane równomiernie na przestrzeni swego rozmiesz­

czenia, lecz g ru p u ją się w mniej lub bardziej skupione zbiorowiska, których poznanie bę­

dzie ostatecznem zadaniem fitogeografn eko­

logicznej. Zbiorow iska owe przedstaw iają skupienia jednakow ych postaci biologicznych, jakie widzimy w kobiercu łąk i albo na p rze­

strzeni, porośniętej lasem.

G atunki, wchodzące w skład zbiorowiska, winny prowadzić mniej-więcej jednakow e gospodarstwo, t. j. stawiać jednakow e wyma­

gania otaczającej naturze, lub też być w ta-

| kiej zależności wzajemnej, aby jeden gatunek daw ał drugiem u warunki, niezbędne dla ist­

nienia tegoż; w ten sposób, roślina o upodo­

baniach słonecznych może być w jednem zbiorowisku z tak ą, co, nieznosząc słońca, będzie tulić się w cieniu gęstwiny, wytwarza­

nej przez jej gałęzie.

T ak czy inaczej, zawsze wytworzyć się tu musi pewna s ta ła forma współżycia członków zbiorowiska, zależna od ch arakteru stosunku, w jakim pozostają względem siebie sk ład a­

jące grom adę istoty. W pewnych razach znajdziemy tu przykłady stosunku, polegają­

cego na wyzyskiwaniu jednych organizmów przez inne, zatem pasorzytnictwa, następnie objawy saprofityzmu, helotyzmu '), m utua­

lizmu, epifityzmu, jednem słowem wszystkich możliwych form współżycia, wśród których jednakowoż pierwsze miejsce należy się ko- mensalizmowi 2) : tego rodzaju stosunek je s t zasadniczy, właściwy zbiorowiskom roś­

linnym.

Czysty typ takiego zbiorowiska mamy wów­

czas, kiedy sk ład ają je osobniki jednego g a­

tunku; bliskie sąsiedztwo istot, mających je d ­ nakowe wym agania, wytwarza z konieczności walkę zaciętą o miejsce, światło i pożywienie.

Jednakowoż walka ta przyczynia się jedynie do uszlachetnienia gatunku, nie sprow adza­

ją c jego zagłady, a współżycie podtrzym uje jego istnienie, ułatw iając zapłodnienie i krzy­

żowanie jednostek; na życiu gromadzkiem zyskują zapewne i inne też, dotychczas nie­

znane nam jeszcze strony życia rośliny.

W grom adach roślinnych, składających się z jednostek wielu gatunków, zachodzą już bardziej złożone stosunki; różnica ch a rak te­

rów i upodobań wytwarza roam aite formy współżycia.

1) H elotyzm em W arming nazyw a w spółżycie grzyba z w odorostem w porostach. W odorost je s t niew olnikiem grzyba, k tóry, jakkolw iek obejść się bez w odorostu nie m oże, nie je s t w szakże je g o pasorzytem , albowiem obadwa or­

ganizm y w espół pracują nad wytwarzaniem p o ­ żyw ienia; w odorost natom iast m oże istnieć bez pom ocy grzyba.

2) K om ensale— trw arzysze straw y, czerpiący pożyw ienie z jednej misy; u r o ślin — organizm y, żyjące obok siebie, dzielące się zapasam i żyw no-

j

ści, ja k ie czerpią z pow ietrza i ziem i.

(4)

580 WSZECHSWIAT N r 37.

A naliza ekologiczna zgrom adzenia roślin­

nego prowadzi do wyróżnienia pojedynczych form biologicznych, jak o jednostek, s k ła d a ­ jących złożoną całość. W najrozm aitszych miejscowościach kuli ziemskiej możemy n a ­ potkać zbiorowiska o zbliżonych form ach bio­

logicznych, oczywiście, różniących się najzupeł­

niej pod względem florystycznym; ta k np. las zwrotnikowy w A fryce odznaczać się będzie takąż fizyonomią ogólną, oraz zaw ierać t a ­ kież formy biologiczne, ja k las w Indyach W schodnich, jakkolw iek i tu i tam składać się będzie z krańcowo różniących się wza­

jem nie gatunków.

Zbiorow iska roślinne bardzo rzadko wy­

stęp u ją w wyraźnie wyodrębnionej postaci;

zwykle łączą się z sobą zapomocą licznych przejść, oraz form pośrednich, odbiegając nieraz w znacznym stopniu od zasadniczego typu; wszystko to w ytw arza trudności i p rz e­

szkody do prawidłowego określenia, poznania i rozklasyfikowania licznych zbiorowisk.

Tym czasem, ułożenie grom ad roślinnych w pewien system je st rzeczą konieczną, albo­

wiem klasyfikacya wszelkiego rodzaju z ja ­ wisk w znacznym stopniu ułatw ia naukowe ich zbadanie. Zachodzi tu niby fak t a n a lo ­ giczny do wzajemnego reagow ania ciał che­

micznych : ułożenie system u je s t możliwe dopiero przy pewnym stopniu ścisłego z b a d a­

nia grupy zjawisk, niemniej przeto, raz u ło ­ żony przyczynia się znacznie do dalszego rozwoju naukowej znajomości przedm iotu.

K lasyfikacyą zbiorowisk roślinnych s t a r a ­ no się oprzeć na różnicy w ogólnej fizyonomii roślinności; o statnia zależną je s t od przew a­

żających form biologicznych, od gęstości, wy­

sokości i zabarw ienia roślin, od stosunku ich do p ór roku, czyli faz wegetacyi, od stopnia trwałości roślin i stosunkowej ilości g a tu n ­ ków, oraz wielu innych okoliczności, które n ad a ją ton roślinności. W szystkie one m ają, wprawdzie, pewne znaczenie i są poniekąd wyrazem gospodarstw a, jak ie prow adzą roś­

liny, składające dane zbiorowisko, ro la ich nie je s t jednakow oż tak wielka, aby mogły dać zasadę do podziału zbiorowisk roślinnych na klasy i grupy.

Łączyć w jed n ę klasę należy te zbioro­

wiska, k tóre cechuje jednakow a w ogólnych zarysach ekonomia, k tóre sp otykają się -'ś r wym c h a ra k te ­

rze. C h ara k te r miejscowości zależnym jest od wielu czynników, najbardziej zaś wpływo­

wym z nich je s t wilgoć, a czynność transpi- racyi czyli parow ania roślin w najznaczniej­

szym stopniu odbija się n a ich organizacyi;

dlatego też botanik duński W arm ing bierze za zasadę do klasyfikowania zbiorowisk roś­

linnych wilgoć, zależność od niej rośliny i jej stosunek do organizmu roślinnego. Tworzy on następu jące cztery grupy zbiorow isk:

I H ydrofity—roślinność wodna : odsetka wo­

dy w gruncie wynosić winna minimum 80% ; I I K serofity— przeciwstawienie poprzedniej : zaw artość wody spada do 10°/o; I I I Halofi- ty—roślinność gruntów słonych i I V Mezo- fity—roślinność miejsc średnio wilgotnych.

W każdej z grup powyższych wyróżniamy pojedyńcze formy zbiorowisk, kierując się oznakam i zasadniczych typów biologicznych, do których należą następujące : 1) zbioro­

wiska wodorostów (w m orzach), mchów i p o ­ rostów, 2) łąki i stepy, 3) pokrzywy i zioła krzewinowate, 4) zarośla krzaczaste i 5) lasy.

L as tedy je s t jednym z typów biologicz­

nych zbiorowiska roślinnego; je s t on najwyż­

szym stopniem rozwoju roślinności, n a jb a r­

dziej złożonym,—największą też daje rozm ai­

tość zaw artych w nim form biologicznych.

W każdym lesie napotykam y m niejszą lub większą ilość form acyj, przedstaw iających p o ­ jedyńcze piętra, czyli warstwy składającej las roślinności. Najwyższe z nich tworzą ko­

rony drzew, podszewkę lasu stanowi roślin­

ność krzew iasta, dalej id ą podkrzęwy, u stóp ich tu lą się zioła, wznoszące się ponad warstwy najniższe miękkich mchów i po­

rostów. W lasach zwrotnikowych mamy nieraz kilka p ięter drzew i wiele innych for*

m acyj, ja k np. roślinność zielną epifitów na wierzchołkach drzew najwyższych.

W zależności od poziomu zm ieniają się w lesie w arunki oświetlenia, tem p eratury, wilgotności i t. d.; las też musi zawierać roz­

m aitość form biologicznych. Roślinność p ię tr

niższych zależną je s t od stopnia gęstości

warstwy najwyższej : w lasach, składających

się z drzew o koronach zwartych, np. jo d ło ­

wych, świerkowych i bukowych, je s t ona n a ­

d e r biedną, zaś w lasach rzadszych, wśród

drzew o upodobaniach słonecznych, tworzy

(5)

N r 37. WSZECHSWIAT 581 bujne gąszcze i zarośla. In n ą je s t też roś­

linność po brzegach lasów, albowiem warunki naturalne znacznie różnią się tu od wnętrza gęstwiny leśnej.

Wielce nauczającem w tym względzie je s t badanie świeżych poręb leśnych. W pewnym lesie sosnowym wycięto na jesienijjgęstą pod­

szewkę, skład ającą się z krzewów leszczyno­

wych. W cieniu zarośli leszczyny, na ziemi usłanej igłami suchemi i liśćmi, • roślinność była dość biedną : tu i owdzie zieleniły się kępki szczawika (Oxalis acetozella), widać też było liście m ajownika (M ajanthem um bi- folium), gruszyczkę (P irola) sam otną i g ro ­ m adki czernicy (Vaccinium m yrtillus)—ja k zwykle w m iejscach cienistych borów sosno­

wych.

N a wiosnę, pierwszą po wycięciu leszczyny, już dostrzedz się daw ały znaczne różnice : n a pożółkłych, zwiędłych listkach szczawika i majownika odbiła się w jaskraw y sposób niekorzystna zm iana jjwarunków życia, zw ia­

stując rychłe wyginięcie tych roślin; gru szyczki wcale się nie pokazały, niknąć zaczę­

ły drobne listki czernicy, natom iast krzewi się wspaniale poziomka (F ra g a ria vesca), odziewając n agą dawniej ziemię pięknym ko­

biercem swych, żywą zielenią zabarwionych, wielkich liści.

J a k potężnym je st wpływ warunków n a tu ­ ralnych, skoro zm iana ich wywołać może tak znaczne różnice w pierwszem pokoleniu roś­

linności. J a k ie zmiany zajd ą tu za lat kilka?

L as je s t więc ostatniem ogniwem w rozwo­

ju roślinności na kuli ziemskiej. G eografia ekologiczna’daje nam przykłady najrozm ait­

szych zbiorowisk, od najm niej do najbardziej rozwiniętych, ilustrując stopniowy rozwój ro ślin n o ści,‘ którego szczytem je s t ta wielce złożona," w spaniała i potężna kom binacya rozmaitych form biologicznych, ja k ą las przedstaw ia, Podobnie antropologia opisuje przeróżne''zb iorow iska ludzkie i plemiona, stanowiące stady a rozwoju od grom ady p ier­

wotnej do społeczeństwa cywilizowanego.

K ró tk ie powtórzenie głównych typów zbio­

rowisk roślinnych znaleść możemy, obserwu­

ją c puste miejsca, które zaczynają porastać roślinnością, M iejsca takie, zupełnie pozba­

wione roślin, powstawać mogą na wybrzeżu morskiem, gdzie osiadają nieraz wielkie m a­

sy świeżego piasku, w ujściach rzek, pod działaniem lodowców, na świeżych usypach i rumowiskach górskich, na m asach, wyrzu­

conych z wnętrza wulkanu, w miejscowości ogniem zniszczonej. Pierw sza roślinność je st w takich razach nadzwyczaj luźną; jej skład flory styczny zależnym je s t od warunków miejscowych, lecz ogólny ch a rak ter pierw ­ szych zbiorowisk pozostaje wszędzie je d n a ­ kowy. Stopniowo roślinność staje się coraz bardziej skupioną, zaczynają porastać k rz e­

wy i w końcu w yrasta las, jeżeli tylko m iej­

scowość przedstawili sprzyjające rozwojowi roślinności warunki.

Przedstawicieli lasu znajdziemy we w szyst­

kich czterech, wymienionych wyżej, grupach zbiorowisk roślinnych. W śród hydrofitów, czyli roślinności wodnej, zaliczamy do nich zarośla olszyny i wierzbiny po brzegach wód słodkich; formacye niższe składać się tu b ę ­ dą, jużto z roślinności, błotom właściwej, ja k np. krwawnica (L ythrum ), czermień (C alla), bobrek (M enyanthes), taw uła (S piraea), tu ­ rzyca (Carex), niektóre mchy i paprocie, ju ż ­ to z wybitnie wodnych gatunków —w zależno­

ści od stopnia, w jakim zalany je st wodą g ru n t lasu.

W k ra ja c h europejskich trudno znaleźć czysty typ tego rodzaju formacyi; nieodpo- wiedniemi są może nasze warunki klim atycz­

ne, może zresztą pierwotny typ ten zaginął pod wpływem wysokiej kultury, k tó ra w wie­

lu razach zmienia niedopoznania ch a ra k te r roślinności.

L asy wodne n ap otyk ają się obficie nad Missisipi, do nadm iernego zaś stopnia roz­

woju dochodzą w krajach zwrotnikowych;

tam jednak przedstaw iają ta k znaczną ro z­

maitość i bogactwo form, że d o tąd zbadane zostały w słabym zaledwie stopniu.

Jeżeli przejdziem y od miejscowości, z a la ­ nych wodą, do przestrzeni piaszczystych, któ­

re pod tym względem zajm ują biegun prze­

ciwległy, napotykam y również tu i owdzie rozległe i gęste lasy. W strefach um iarko­

wanych znajdziemy zaledwie zarośla k rz a­

czaste, ja k np. n a dunach wybrzeży morskich, w Niemczech, D anii i F rancyi. W miejsco­

wościach zwrotnikowych b ęd ą to lasy okaza­

łe : w Azyi wschodniej i A ustralii mamy na

(6)

WSZECHŚWIAT. N r 37.

piaszczystych wybrzeżach morskich formacye leśne z B arringtonii, z podszewką krzewów ciernistych. W Ameryce znów, w m iejsco­

wościach nadzwyczaj suchych, ro sn ą całem i lasam i kaktusy, a przestrzenie bezwodne w Azy i wschodniej p o ra sta ją kazuaryny.

Do roślinności kserofitnej, czyli przystoso­

wanej do wybitnie suchych miejscowości, n a ­ leży też wiele lasów, składających się ze zwykłych gatunków drzew iglastych i liścia­

stych. Sosna je s t drzewem słonecznem, nie rośnie też gęstem i grom adam i, a dolne jej gałęzie schną i o padają dla brak u słońca;

lubi grunty suche, a w budowie anatom icznej je j narządów wegetacyjnych dostrzedz można wiele przystosowań, m ających zabezpieczać je od zbytniego parow ania. L as sosnowy sam przez się je s t jasn y i słoneczny, a dno jego p o rasta bujna roślinność. Podszew ka lasu i zioła krzewinowate o skórzastych, nie- opadających na zimę listkach też noszą ozna­

ki roślinności kserofitnej; w wielu m iejscach ścielą się n a ziemi gęste kobierce ta k się lu ­ bujących w suszy porostów i tylko w m iej­

scach, bardziej zacienionych roślinnością krzewów i podkrzewów, znajdują d la siebie miejsce zioła, przystosowane do cienia i wil­

goci, właściwej gęstwinom.

Ja k ż e zupełnie inny je s t las świerkowy!

Świerk, jakkolw iek lubi g ru n ty suche, nie­

mniej przeto unika św iatła słonecznego i przenosząc punkt ciężkości swych koron ku dołowi, nieprzejrzystem ściele się nad ziemią poszyciem. W skutek tego składem swych formacyj wielce się różni od lasu sosnowego : w lesie świerkowym nie widać podszewki krzew iastej, a dno nagie, usypane opadłem i igłam i; tu i owdzie dostrzedz można zaledwie kępkę mchów, a ku jesieni barw ną grom adkę grzybów kapeluszowych; w m iejscach nieco odsłoniętych zieleni się jednolity kobierzec mchów z rozsianem i rzadko ziołami, ja k o to : siódmaczek (T rientalis europaea), czartow a (Circaea), gruszyczka (P irola), zawilec (Ane- mone), korzeniówka (M onotropa), przysto- sowanemi do warunków gąszczy cienistych;

wśród ziół tych spotykają się naw et saprofi- ty, t. j. organizm y, żyjące na rozkładających się m ateryach organicznych i mogące wsku­

tek tego obejść się bez słońca.

Zbliżone do sosnowych pod względem w a­

runków oświetlenia są lasy modrzewiowe; np.

w górach A łtajskich dno ich porośnięte je st obficie licznemi ziołami, ja k tojad (Aconi- tum ), ostróźka (Delphinium ), Paeonia, Cle- m atis i inne. N a północnym wschodzie E u ­ ropy rosną mieszane lasy iglaste; n a zacho-

| dzie b rak tych ostatnich z tego powodu, że tam , na granicy Azyi, lodowce epoki lodowej nie sięgały tak daleko na południe, ja k w Eu- I ropie środkowej, roślinność nie wyginęła pod j lodami, je s t przeto daw niejsza i większą jest obfitość je j gatunków : stąd skład formacyj iglastych przedstaw ia większą różnorodność.

Lasów liściastych o właściwościach ksero- Stycznych, polegających n a przystosowa­

niach, zabezpieczających rośliny od parow a­

nia i szkodliwego wpływu suszy, szukać n a ­ leży dopiero w strefach podzwrotnikowych i zwrotnikowych. Zbliźonem i do tego typu są lasy dębowe (z Quercus ilex) i gaje oliw­

ne (Olea európaea) w krajach nad morzem Śródziemnem, a prawdziwie typowemi sta ją się dopiero lasy w Brazylii, A rgentynie, I n ­ dy ach Z ach., w wielu okolicach Afryki, o dziw­

nych drzewach, tracących liście z nadejściem skwarnego lata, o nabrzm iałych pniach i ko­

rzeniach, służących jak o rezerwoary wody, i wielu innych wybitnych urządzeniach i przy­

stosowaniach. N ależą też tu taj słoneczne lasy eukalyptusowe A ustralii, przedstaw iają­

ce obfitość roślinności zielonej skutkiem od­

rębnych właściwości ułożenia liści, oraz rz ad ­ ko rozstawionych drzew i spraw iające w sku­

tek tego wrażenie stepu porosłego drze­

wami.

Lasów nie b ra k też wśród roślinności halo- fitowej, właściwej gruntom słonym. P o ra s ta ­ j ą one piaszczyste wybrzeża morskie w k ra ­ ja c h zwrotnikowych, skład ając się z palm i innych drzew egzotycznych; korzenie ich czerpią pożywienie i wilgoć ze słonej wody podskórnej, pozatem przedstaw iają wielkie podobieństwo do roślinności piaszczystej o ch arak terze kserofitycznym i przy posu­

waniu się w głąb ląd u powoli przechodzą w zbiorowiska tego ostatniego typu. W zm ian­

ka należy się tu też lasom piasków słonych Azyi środkowej : sk ład ają się z drzew H alo- xylon am m odendron (Chenopodiaceae), do­

chodzących do 5 —6 m wysokości, o pokur­

czonych pniach z licznemi łuskowatem i, po- zbawionemi liści, gałązkam i.

Lasy liściaste strefy um iarkowanej należą

(7)

N r 37. WSZECHSWIAT 683 do czw artej z wymienionych g ru p —roślinno­

ści mezofitycznej; najbardziej pospolitemi gą wśród nich lasy bukowe, dębowe i brzozowe.

B uk je s t drzewem, lubującem się w cieniu, tworzy więc lasy gęste i ciemne, a przeto wilgotne. F orm acye niższe są biedne, sk ła­

dając się przeważnie z roślin wiosennych, kończących swój okres wegetacyi, zanim drzewa okryją się nieprzejrzystą kopułą ko­

ron. M am y więc tu przeważnie pierwiosnki (P rim ula), zawilce (Aremone), kokorycze (Co- rydalis), złocie (G agea), konwalie (Convalla- ria), kokoryczki (Polygonatum ), różne stor- czykowate (O rchidaceae) i w. in.

Innym nieco je st widok lasu dębowego.

Pod względem upodobań słonecznych dąb zajm uje stopień pośredni, nie rośnie też zbyt gęsto, a jego korony nie tw orzą zwartej ko­

puły lasów bukowych. W skutek tego znaj­

dziemy tu i owdzie wciśnięte między dęby pojedyńcze drzew a obce : lipy, klony, osiny, wiązy, jesiony i grab y ,— oraz obfitą podszew­

kę krzew iastą z leszczyny, głogu, tarniny, szakłaku, trzm ieliny, kaliny, maliny i w. in.

Zioła należą przeważnie do roślinności wio­

sennej.

R ozpierzchła korona brzozy najwidoczniej ujaw nia je j upodobania słoneczne. R oślin­

ność lasu brzozowego je st obfitą, a ch a rak ter jej zmienia się w zależności od właściwości gruntu : w m iejscach suchych je st zbliżoną do formacyj kserofitycznych, w bardziej wil­

gotnych przybiera ch a rak ter mezofityczny;

czasem napotykam y naw et miejsca, porośnię­

te traw ą. N a g run tach suchych bywa nieraz znaczna domieszka drzew sosnowych, wsku­

tek czego typ lasu staje się jeszcze bardziej kserofitycznym.

O statnie, najwyższe miejsce należy się tu wieczną zielenią okrytym lasom dziewiczym stre f zwrotnikowych, gdzie obfitość wilgoci, spowodowana przez ciągłe deszcze, oraz wy­

soka tem p eratu ra w ytw arzają niesłychaną

„rozpustę roślinności”, ile że wiecznie trw a ­ jący okres wegetacyi, nieprzerywany opada­

niem liści, w znacznym stopniu umożliwia po­

tęgę rozwoju.

L as zwrotnikowy, składając się z wielu formacyj, wytwarza gm atw aninę jakby wielu lasów i wielu warstw roślinności. K orony drzew najwyższych sięgają 4 0 —50 m wyso­

kości; pod niemi rozpościera się kopuła drzew

niższych o pniach wysmukłych, zupełnie po­

zbawionych gałęzi, dająca pokrycie formacyi niższych nieco palm i paproci drzewiastych;

w cieniu tych ostatnich tu lą się zarośla k rz e­

wiaste pokrzywowatych; pieprzowatych, ma- rzanowatych, dające znów przytułek wyso­

kim do 4—5 m ziołom typu obrazkowatych, Scitam ineae i in. Jeszcze niżej, przy samej ziemi, rosną drobniejsze paprocie, mchy i se- laginele; w miejscach najciemniejszych gnież­

dżą się saprofity i pasorzyty, ja k np. Bala- nophora i Rafflesia; na pniach i gałęziach drzew m ają swe siedliska epifity, a wszystko o platają w swych uściskach liczne liany, ścieląc się po ziemi, wijąc po pniach i g a łę ­ ziach, aż do szczytów najwyższych i zwiesza­

ją c wspaniałemi girlandam i.

I dziwić się tylko należy, ja k może się tu zmieścić takie mnóstwo najrozm aitszych istot,— że się w tym ścisku okropnym nie po­

gniotą, źe miejsca im nie zabraknie i po­

wietrza. A zawdzięczają swe istnienie owe liczne zhiorowiska jedynie tem u, źe ogarnia je niby jakiś straszny „horror vacuin, że w przerażeniu tem cisną się je d n a przez d ru ­ gą wyżej i wyżej, ku bezbrzeżnej przestrzeni, wypierając je d n e formacye, przed sobą roz­

p o starte i zostaw iając po sobie miejsce wolne dla innych.

C harakterystyczną właściwość lasów zw rot­

nikowych stanowi obfitość gatunków, n a d a ją ­ ca zbiorowiskom nadzwyczaj niejednolity charakter. Zjawisko to usiłują tłum aczyć niezmąconym pochodem ewolucyi, jak i odby­

wa roślinność stre f tych od czasów n ajd aw ­ niejszych, to znów w arunkam i życia nad wy­

raz sprzyjającem i wegetacyi.

Niemniej przeto napotkać można tu i ow­

dzie zbiorowiska o charakterze jednolitym , ja k np. lasy palmowe wzdłuż brzegów rzek zwrotnikowej A m eryki południowej, niedo­

stępne lasy bambusowe nad rzekam i Azyi wschodniej, albo też lasy paproci drzew ias­

tych w A u stralii i Tasm anii. O statnie d ają niby słabe odbicie praroślinności z ubiegłych epok geologicznych.

E dw ard S tru m p f.

(8)

584 WSZECHSWIAT N r 37.

Rozmieszczenie i ruch energii w polu elektromagnetycznem.

(C iąg d alszy).

Dotychczas mówiliśmy tylko o układach elektrostatycznych i m agnetostatycznych; wi­

dzieliśmy, że energią ich można uważać jak o rozmieszczoną w całem polu i że za poglą­

dem tym raczej niż za hypotezą „działania na odległość” przem aw iają fakty rzeczy­

wiste. Lecz oprócz ciał naelektryzow anych i magnesów m ogą się znajdować w polu p rą ­ dy elektryczne. W iem y, że przewodniki,

„po których płyną prąd y elektryczne”— wy­

rażając się zwykłym językiem ') —wywierają na siebie wzajemnie działanie mechaniczne według pewnych znanych praw elektrodyna­

miki; podobnie też każdy p rą d elektryczny działa n a m agnes i odwrotnie. K ażdy u kład prądów elektrycznych przedstaw ia więc pe­

wien zasób energii, k tó ra oprócz k ształtu , względnego położenia i odległości tych p rą ­ dów zależy jeszcze od ich natężenia, t. j. od prędkości, z ja k ą elektryczność w nich pły­

nie (od ilości elektryczności, k tó ra p rzepły ­ wa przez przekrój poprzeczny przewodnika w ciągu sekundy), lecz nie od samych ilości elektryczności, które od początku zjaw iska aż do obecnej chwili wzdłuż danych p rz e ­ wodników ju ż przepłynęły. Z tej przyczyny nazwano energią, której źródłem są prądy elektryczne, elektrokinetyczną, w przeciw sta­

wieniu do energii elektrostatycznej układu nieruchom ych ciał naelektryzowanych. W e ­ dług A m perea jednak m ożna każdy układ prądów elektrycznych zastąpić, ze względu na skutki zewnętrzne, przez pewien układ w arstw magnetycznych, tak źe najogólniejszy przypadek pola elektrom agnetycznego (prze­

strzeni, w której działają siły elektryczne E i m agnetyczne H ), w którem znajd ują się układy elektrostatyczne, m agnesy i prąd y elektryczne, możemy sprowadzić do pola wy-

') W innym artykule postaram się p r z e d sta ­ wić p ojęcie „prądu elek tryczn ego p rzew od zon e­

g o ” w św ietle krytyki naukowej i p odać o k reśle­

nie zrozum iałe.

»źej ju ż rozważanego, w którem mianowicie zn ajd ują się tylko układy elektrostatyczne i magnesy. W idzieliśmy, źe m ożna zdać spraw ę z całkowitej energii m agnetycznej dowolnego uk ład u magnesów, przypisując ją polu m agnetycznem u, ta k mianowicie, aby gęstość energii w każdym punkcie pola była równą iloczynowi z ^ - jj. i kw adratu czyn­

nej w tym punkcie wypadkowej siły m agne­

tycznej H ; ponieważ zaś możemy każdy j u kład prądów elektrycznych zastąpić przez pewien u k ład magnesów, przeto też możemy energią elektrokinetyczną prądów przypisać polu elektrom agnetycznem u. W rzeczy sa­

mej, energią wzajemnego działania np. dwu prądów, k tó rą dawniej uważano za sumę skutków wzajemnego „działania na odległość”

każdej pary cząstek jednego i drugiego p rą ­ du, energią tę Maxwell wyraził jako skutek pewnego rozmieszczenia sił magnetycznych, a więc również pewnych napięć i ciśnień ośrodka lub ośrodków, wypełniających całe pole. W edług dawniejszej teoryi więc wy- łącznem siedliskiem energii są tylko te czę­

ści pola, w których płynie p rąd elektryczny, według teoryi M axwella zaś energia ta jest, podobnie ja k w każdym innym przypadku, rozmieszczona we wszystkich punktach ośrod­

ka, w których tylko wypadkowe napięcie (wzdłuż linij siły) i ciśnienie (w kierunkach prostopadłych) m agnetyczne są różne od zera.

Z upełnie podobne przykłady wrzekomego działan ia na odległość mamy również w h y ­ drodynam ice. Popierwsze, mianowicie, Helm - holtz w klasycznej rozpraw ie ') swej o r u ­ chach wirowych płynów dowiódł, że każda

‘) „U eber Integrale d. hydrodynam ischen G leichungen, welche den W irbelbew egungen ent sprechen” . C relle’s Journ., tom 5 5 , str. 2 5 — 5 5 ,- 1 8 5 8 . Przedruk w „W iss. A bhandl.” 1 8 8 2 , tom I, V, str. 1 1 8 : „K ażda w irująca cząstka płynu, a , w yw ołuje w jak iejk olw iek innej cząstce, b, tegoż płynu prędkość p rostop ad łą do p ła s z ­ czyzn y, p rzechodzącej przez oś w irow ą cząstki a i p rzez cząstkę h. W ielkość prędkości tej j e s t w prost proporcyonalna do objętości i prędkości obrotow ej cząstk i w irującej a i do w staw y kąta zaw artego m ięd zy p rostą a b i osią obrotu czą st-

! ki a , w reszcie odw rotnie proporcyonalną do kwa-

| dratu od ległości cząstek a i b ’\

(9)

N r 37. WSZECHSWIAT. 585 cząstka w irująca doskonałego płynu nieści­

śliwego działa na jakąkolw iek inną cząstkę płynu za pośrednictw em otaczającego płynu zupełnie ta k samo (według tych samych praw ilościowych), ja k cząstka p rą d u elektryczne­

go działa n a cząstkę m agnetyczną według znanego praw a elektrom agnetycznego, jeżeli tylko w porównaniu tern zestawimy natężenie p rą d u elektrycznego z momentem wiru (ilo­

czyn z prędkości wirowej i przekroju wiru), siłę m agnetyczną zaś z prędkością postępo­

wą ruchu płynu w danym punkcie. Pow tóre zaś K irchhoff ‘) dowiódł, zapomocą praw dzi­

wie artystycznie przeprowadzonego rach u n ­ ku, że dwa bardzo cienkie pierścienie sztyw­

ne, zanurzone w płynie doskonałym, nieści­

śliwym i pozbawionym ruchu wirowego, na który nie działają żadne siły zewnętrzne i w którym prędkości cząstek zm ieniają się wszędzie w sposób ciągły od punktu do punktu, że pierścienie te, powiadam, przy-

j

ciągają się wrzekomo na odległość (ulegając w rzeczy samej ciśnieniu płynu otaczającego) I zupełnie tak samo, jakgdyby wzdłuż nich płynęły prąd y elektryczne o pewnych o kre­

ślonych natężeniach. Podobnie też pewien, wyżej scharakteryzow any u k ład ciśnień i n a­

pięć w dielektryku, które przenoszą się od punktu do punktu w sposób ciągły, sprawia, źe przewodniki prądów wrzekomo działają na siebie na odległość.

Jeżeli mamy pole elektrom agnetyczne j a ­ kiekolwiek, niezmienne lub też zmienne w czasie, otrzym amy całkow itą energią elek­

tryczną pola, dodając energią magnetyczną o gęstości ^ - H a do energii elektrycz-

oTC J£

nej o gęstości - i uw zględniając wszyst­

kie elem enty przestrzeni, w których siła elek­

tryczna iD lub m agnetyczna H lub teź obie siły jednocześnie są różne od zera. Źródło, cżyli pochodzenie sił elektrycznych lub m a­

gnetycznych je s t przytem najzupełniej obo- jętnem ; ch araktery styczną właśnie dla teoryi M axwella je s t owa prosta, lecz niesłychanie

*) „U eb. d. Krafte, w elche 2 unendlich diinne, starre R inge i a einer F liissig k eit scheinbar auf einander ausiiben kónnen” . B orchard’s Journal, tom 71, 1 8 6 9 . Przedruk, w „G esam m elte Ab- h an d l.” 1 8 8 2 , str. 4 0 4 — 4 1 6 .

ważna zasada, że zjawiska elektryczne lub magnetyczne, zachodzące w danej cząstce ośrodka, zależą wyłącznie tylko od k ształtu i natężenia pola w samej tej cząstce i w naj - bliźszem jej sąsiedztwie i że siły m agnetycz­

ne lub elektryczne m ają zawsze jedne i te same własności pod każdym względem, zu­

pełnie niezależnie od sposobu, jakiegośm y do wytworzenia ich użyli.

W yobraźm y sobie pewną część, S, pola elektromagnetyoznego, ograniczoną zewsząd przez pewną dowolną lecz niezmienną (i n ie­

ruchom ą w przestrzeni) powierzchnię F . Część S posiada w każdej chwili pewną ilość energii elektrom agnetycznej, przypuść­

my L , k tó rą możemy obliczyć sposobem d o ­ piero co wyłuszczonym, uwzględniając czynne w każdym punkcie przestrzeni S siły : elek­

tryczną E i m agnetyczną H , oraz współczyn­

niki K i [x ośrodka wypełniającego tę prze­

strzeń, któro mogą zmieniać się dowolnie od punktu do punktu, bądźto stopniowo, bądź teź, w pewnych miejscach, nagle. P rzypuść­

my dalej, że ta energia elektrom agnetyczna L zmienia się ustawicznie, zarówno ze wzglę­

du na sposób rozmieszczenia jakoteż i na j ilość całkow itą, bądźto skutkiem zmian n a ­ tężenia prądów lub też potencyału elektro­

statycznego, bądź też skutkiem ustawicznych ruchów przewodników, po których płyną p rą ­ dy, lub też ciał naelektryzowanych lub też wreszcie magnesów; ruchom tym i zmianom natężenia prądów i t. d. tow arzyszą wogóle różne rodzaje in du kcy i: siły elektrom oto­

rycznej i m agnetomotorycznej, wykonywanie pracy mechanicznej,^ dodatniej lub ujem nej (t. j. wykonywanie lub otrzymywanie pracy mechanicznej) i wytwarzanie „ciepła J o u le a ” z powodu oporu elektrycznego przewodników i t. d. Przypuśćmy, że wewnątrz przestrzeni S ani też na samej jej granicy F niem a żad­

nych innych rodzajów energii, oprócz n a stę ­ pujących : energia elektrom agnetyczna L, energia m echaniczna M (jako energia ruchu lub p raca wykonana) i energia cieplikowa C, p o w stając a. w przewodnikach ja k o ciepło Joulea. Jeżeli sum a algebraiczna zmian wszystkich tych rodzajów e n e rg ii: L , M, C, równa się w każdej chwili zeru (t. j. jeżeli przyrosty jednych rodzajów energii pokryw a­

ją dokładnie stra ty drugich), wówczas część

przestrzeni posiada w sumie pewien niezmien-

(10)

586 WSZECHSWIAT. N r 37.

ny zasób e n e rg ii: L -(- M + U. W tym przypadku możemy powiedzieć, źe rozw ażana część S przestrzeni otrzym uje z zew nątrz tyle energii, ile jej nazew nątrz wysyła, albo też wcale z zewnątrz nie otrzym uje, ani też nazew nątrz nie wysyła energii. Je ż e li je d ­ nak suma algebraiczna zm ian wszystkich ro ­ dzajów energii, L , M, O, zaw artych wewnątrz przestrzeni S, je st różną od zera (dodatnią lub ujem ną), wówczas według zasady zacho­

wania energii część S pola elektrom agnetycz­

nego m usi w sposób jakikolwiek otrzym ać z przestrzeni otaczającej, leżącej nazew nątrz powierzchni granicznej F , lub też udzielać tej przestrzeni pewną ilość energii, rów ną lub równoważną w każdej chwili zm ianie chwi­

lowej zasobu całkow itego energii w ew nętrz­

nej; innemi słowy : energia musi znikać u s ta ­ wicznie w pewnych ilościach w przestrzeni otaczającej i pojawiać się, w tychże samych ilościach, w tej lub owej formie wewnątrz po­

la S lub odwrotnie. Z asa d a zachow ania energii wym aga tego jednego tylko wniosku i niczego nadto; nie mówi nam ona zgoła nic o tem , ja k owe zasiłki energii przeno­

szą się z m iejsca na miejsce, a więc-—w szcze­

gólności— czy poruszają się one w sposób ciągły (jak to zakładam y zawsze o ruchu cząstek m ateryalnych), czy też przeskokam i;

m ogłyby np. owe zasiłki energii, bynajm niej nie uwłaczając zasadzie zachowania energii, znikać w pewnej naw et bardzo odległej czę­

ści przestrzeni otaczającej i pojawiać się bezpośrednio w pewnej części pola S i to już w kształcie zupełnie odmiennym, ta k że n a ­ wet pojęcie ruchu nie m iałoby tu wcale za­

stosowania. Gdyby np. gdziekolwiek n a ­ zew nątrz pola S znajdow ał się m agnes w ruchu, wówczas przeciwnicy teoryi M ax- wella powiedzieliby, źe skutkiem m agnetycz­

nego „działaniu n a odległość” część energii kinetycznej masy magnesu znika i pojaw ia się jednocześnie, bezpośrednio, nagle, w u k ła ­ dzie przewodników znajdujących się we­

w nątrz przestrzeni S i to w kształcie zupeł­

nie odmiennym, mianowicie jak o energia prądów elektrycznych wzbudzo'nych. Sposób taki zapatryw ania się na rzeczy odpowiada też najzupełniej istocie teoryi „działania na odległość”; nieśledząc bowiem wcale ani też nie chcąc śledzić zmian ośrodka, teorya ta nie m a ani możności ani też potrzeby zdaw a­

nia sprawy ze sposobu przenoszenia się ener­

gii przez przestrzeń wypełnioną tym ośrod­

kiem. Skoro jednak, hołdując teoryi Max- weila, przypisujem y energią elektrom agne­

tyczną ośrodkowi dielektrycznem u, skoro przyznajem y, że każdem u rozmieszczeniu energii elektrom agnetycznej odpowiada p e­

wien u k ład ciśnień i napięć w ciągłym ośrod­

ku elastycznym, t. j. w dielektryku, przeto z konieczności nasuwa się nam myśl, że po­

dobnie ja k zmiany tych ciśnień i napięć roz­

chodzą się od punktu do punktu w sposób ciągły, z pewną skończenie wielką prędko ścią, ta k też energia elektrom agnetyczna k tó ra je st właśnie energią odkształceń ela­

stycznych ośrodka, przenosi się od punktu do punktu w sposób ciągły, również z prędko­

ścią skończoną. To właśnie należy uważać jak o myśl zasadniczą, k tó ra prowadzi do teoryi ruch u energii w polu elektrom agne- tycznem, sformułowanej m atem atycznie przez fizyka angielskiego P oyntinga ‘). Ponieważ wszędzie utrzym ujem y zasadę ciągłości r u ­ chu mechanicznego i przenoszenia się od­

kształceń jakichkolwiek ośrodka ciągłego z miejsca do miejsca, przeto myśl tę o ciąg­

łości ruchu energii elektrom agnetycznej m u­

simy uważać za konsekwentny wniosek teoryi F a ra d a y a i M axwella. Zgodziwszy się na ciągłość ruchu energii elektrom agnetycznej, widzimy, że każda jej ilość, k tó ra przybywa z otoczenia do w nętrza przestrzeni S lub od­

wrotnie, musi z konieczności przepływać przez powierzchnię P , k tó ra zewsząd przestrzeń tę zam yka, w jednym lub drugim kierunku, w ilości dokładnie równej zmianie sumy en er­

gii, L , M, C, wewnątrz pola S. Otóż Poyn- ting, opierając się na równaniach maxwello- wskich, które rząd zą zm ianam i pola elektro­

magnetycznego w czasie i przestrzeni, do­

wiódł, że z ty ch zmian różnych rodzajów e n e rg ii: L, M , O wewnątrz pola S można dokładnie zdać spraw ę, że przez każdy ele­

m ent powierzchni P , zam ykającej zewsząd to pole, przepływ a w ciągu każdej sekundy ilość energii elektrom agnetycznej równa

P = . H . sin@ . coscp . d P ,

*) P h ilos. T rans. R. S.; tom 17 5 , część II, str. 3 4 3 — 3 61; tom 1 7 6 , część II, str. 2 7 7 i n.;

1 8 8 5 , 1 8 8 6 .

(11)

N r 37. WSZECHSW1AT.

d łu g o ść: [A]

gdzie E ' oznacza tę część wypadkowej siły elektrycznej, która nie zależy od prędkości ciał poruszanych, H —całą siłę m agnetyczną wypadkową, 0 k ą t zawarty między d odatni­

mi kierunkam i sił E ' i H , cp zaś—kąt, jak i tworzy elem ent c2F powierzchni P (w danem miejscu) z płaszczyzną, w której leżą oba te kierunki E ' i H . Ilość sta ła A oznacza sto­

sunek jednostki elektrostatycznej do jed n o st­

ki elektrom agnetycznej prąd u elektrycznego;

stosunek ten jednostek nie je s t takim np., jak stosunek m ilim etra do m etra (jako różnych jednostek długości) lub gram a do funta (jako różnych jeduostek ciężaru); jednostki prądu, elektrostatyczna i elektrom agnetyczna, m ają bowiem różne wymiary, takie mianowicie, że iloraz ich A m a wymiary prędkości odw rot­

nej, t. j. wymiary czasu podzielonego przez

— L ° ZaSJ ; wartość zaś li- Ldługośc-l

czebna 1/A równa się dokładnie prędkości rozchodzenia się zaburzeń elektromagnetycz- tych (w kształcie fal) w eterze wolnym, w szczególności zaś np. prędkości światła w eterze wolnym, t. j. 300000 km na sekundę, w liczbach okrągłych. Jeżeli obie siły : E ' i H leżą w płaszczyznie rozważanego elemen­

tu d F powierzchni F , wówczas k ą t cp równa się zeru, a więc coscp = 1; ponieważ 1 jest największą w artością costp, przeto w tym przypadku otrzymujem y, caeteris paribus, najsilniejszy p rąd energii elektrom agnetycz­

nej P. Ponieważ powierzchnię F możemy wybrać najzupełniej dowolnie i w dowolnem miejscu całego pola, przeto wzór powyższy uczy nas, że w każdym punkcie pola, w któ­

rym tylko obie siły : elektryczna E ' i m agne­

tyczna H są jednocześnie różne od zera i tworzą ze sobą k ą t 0 różny od zera i od dwu kątów prostych, mamy p rą d energji elektromagnetycznej w kierunku prostopad­

łym do płaszczyzny (E ', H ), w której leżą te siły w rozważanym punkcie pola; ilość energii przepływ ającej, obliczona na jednostkę po­

wierzchni i jednostkę czasu, czyli gęstość E 'H . n . . prądu energii wynosi p = sinW ; kie­

runek prąd u energii je st zgodny z kierunkiem ruchu postępowego śruby męskiej (prawej), obracanej od kierunku dodatniego siły elek­

trycznej E ' do kierunku dodatniego siły m agnetycznej H , ja k to widzimy na załączo­

nym rysunku (fig. 3). Oto je s t zasadnicze prawo Poyntinga w teoryi przenoszenia się energii elektrom agnetycznej w polu ja k ie m - kol wiek. W ed łu g praw a tego energia elek­

trom agnetyczna płynie do w nętrza pola S lub wypływa zeń nazew nątrz przez każdą część powierzchni F , ograniczającej to pole, gdzie tylko siły E ' i H jednocześnie różnią się od zera i nie leżą w jednej linii prostej,

podczas gdy według dawniejszych poglądów na rozważane zjawiska p rąd energii, za sila­

jący przestrzeń S, przeszywał zam ykającą j ą powierzchnię tylko tam , gdzie przeszywały j ą druty metalowe, idące od maszyn elek­

trycznych lub bateryj galwanicznych: w tych zaś zresztą przypadkach, w których brakło przewodników metalowych, nie mówiono o żadnym zgoła ruchu ciągłym energii, m a­

jąc na myśli „działanie na odległość”, ja k np. w zjawiskach indukcyi m agneto-elek- trycznej.

(Dok. nast.).

D -r L ud w ik Silberstein.

i i i afrykańskie i madagaskarskie

(Potamochoerus czyli Cheropotamus).

W Afryce i na M adagaskarze istnieją dzi­

ki, różniące się nieco od naszych zewnętrz- aym wyglądem i budową, które na tej w ła­

śnie zasadzie zostały zaliczone przez angiel­

skich przyrodników do oddzielnego rodzaju Cheropotam us (Choiropotamus) albo lepiej Potam ochoerus. Dziki te różnią się od na­

szych krajowych mniejszemi i lżejszemi

kształtam i, szczeciną cieńszą, bardziej jed-

często u dojrzałych osobników

(12)

588 WSZECHSWIAT N r 37.

i żywiej zabarw ioną, uszami bardziej śpi- czastemi, które wydają się tem dłuźszemi, że są zakończone pędzelkam i włosów; ryjem nieco bardziej rozwiniętym i gębą szerszą, ponieważ z każdej strony skóra podnosi się między nosem a okiem n a w yrostku kostnym, odpowiadającym osadzie zębów w szczęce górnej. Te wyrostki, k tó re są wyraźniejsze u samców aniżeli u samic, przypominają, chociaż w zmniejszonych rozm iarach, wy­

rostki, jakie posiada inny okaz fauny afry ­ kańskiej, obrzydliwy Phacocherus etyopski.

Potam ochoery przedstaw iają także pewne właściwości w budowie czaszki i uzębienia;

nu8) zajm uje większą część czarnego lądu, od przylądka Dobrej Nadziei poprzez A frykę w ewnętrzną, wzdłuż wybrzeża wschodniego, aż do okolicy wielkich jezior K ilim a-N djaro, P otam ocherus gwinejski czyli Potam ocherus pędzelkowaty (P. guineensis, P . porcus s.

P . penicillatus) znajduje się tylko w Afryce równikowej, na wybrzeżach zatoki Gwinej- skiej, w K am erunie, w Togoland, przypusz­

czalnie w Dahomeyu, a napewno w Gabonie.

Potam ocherus E dw ard sa (Potam ochoerus E dw ardsi) znajduje się na M adagaskarze.

Potam ocherus afrykański je st nazwany przez boerów Bosch Y a a rk , a przez kolo-

F ig 1 . P otam ochoerus penicillatus (s. guineensis).

zęby trzonowe m ają budowę fprostszą niż zwykle; pierw sza p a r a zębów przedtrzo- nowych b rakuje im w szczęce dolnej, a nie­

raz naw et i w górnej. Przekonam y się poniżej, że te szczeciniaste zw ierzęta m ają te sam e obyczaje, taki sam sposób życia ja k nasze dziki i nie są tak ściśle związane z okolicami wodnemi, ja k b y to wnosić należało z ich n a ­ zwy Potam ochoerus, co znaczy dosłownie Świnia rzeczna.

N aturaliści rozróżniają w tej grupie dzików trzy gatunki, których miejsce zam ieszkania je s t bardzo rozm aite. Podczas gdy P o ta ­ m ocherus afrykański (Potam ochoerus africa-

nistów angielskich B ush Pig; oba te wyrazy przełożyćby można n a „Świnia zaroślow a”.

K afrow ie nazyw ają go Ingulabi, negrowie Z am bezi—N juloi, tubylcy zaś A fryki wschod­

niej niemieckiej nazyw ają go N grue, G rue, K ipanga, N jegere.

W wieku dojrzałym jestto zwierzę im po­

nującej postawy, m ające 1,5 m długości na

7f/ cm wysokości przy ło patkach , posiadające

dwie p ary narzędzi obronnych, które idą ł u ­

kowato od szczęki górnej, a prostopadle od

szczęki dolnej. P okrycie skóry je s t długie

i zwykle ciemnej barwy, brunatno-czarne lub

zupełnie czarne na tylnych częściach policz­

(13)

WSZECHSWIAT. 589 ków, na bokach szyi, łopatkach i nogach,

brunatno-żółtawe lub szaraw e n a grzbiecie.

Tw arz jest szaro-biaław a; uszy ostro zakoń­

czone i silnie odstające, z m ałym pęczkiem włosów na końcu, wewnątrz są wysłane bia­

ławym włosem; wzdłuż grzbietu ciągnie się czarna grzywa mniej lub więcej pomieszana z włosem białym. U niektórych osobników grzywa całkowicie bywa białą, u innych większa część pokrycia je s t brunatno-czerwo- naw a lub ru d a; u innych jeszcze szerść je st mieszana, a ponad oczami na tw arzy są po­

dwójne plam y białe. "Wogóle 'u tego g atu n ­ ku zauważono wielką rozm aitość zabarwie­

nia, niezależną naw et od płci i wieku. Młode zawsze odróżniają się od starych gładszą tw arzą i szerścią ozdobioną w podłużne smugi.

W edług Bohma potam ochery afrykańskie żyją grom adnie w miejscach błotnistych, wilgotnych, które opuszczają o zmroku dla szukania żeru n a polach uprawnych. S pusto­

szenia, jak ie spraw iają na polach, są tak znaczne i ta k tru d n e do przewidzenia, że biedni murzyni O uganda wolą kapitulować wobec tych groźnych m aruderów. Kafrowie lepiej um ieją się bronić i w niektórych okoli­

cach zupełnie ubezwładnili tych wrogów uprawnej ziemi sposobem następującym . W płotach, okalających ogrody warzywne, porobiono umyślnie dziury, a tuż poza temi dziuram i wykopano dosyć głębokie doły, na dnie których umieszczono paliki ostrokoń- czaste. Zwierzę, uszczęśliwione, że znalazło łatw y wstęp do sadu, gdzie sobie świetną obiecuje ucztę, w pada z głową spuszczoną prosto w dół, gdzie kafrowie dobijają je, ja k tylko posłyszą krzyk zranionego zwierzęcia.

Jeżeli można wierzyć kapitanow i Drayson, zulusi nie bardzo lubią spotykać się z bandą potamocherów, boją się ran przez nie zad a­

nych, które podobno bardzo trudno się goją.

Potam ochery, tak samo ja k dziki, nie w ahają się naw et uderzać na strzelców, którzy zn a j­

du ją się nieraz w bardzo trudnem położeniu.

Podróżnik D elegorąue, aby uniknąć szalo­

nego n apadu bosch-vaarka, którego zranił wystrzałem swojej fuzyi, nie m iał innego spo­

sobu ocalenia, ja k tylko skoczyć ponad zwie­

rzę, które przebiegło pomiędzy jego nogami i padło z w ystrzału nieopodal, gdzie już strzelcy przycisnęli je kolanam i i zdusili

j

rękam i. „Je d n a strona ciała—mówi p. De-, legorąue—była po kryta gru bą warstw ą b ło ­ ta twardego, jakby cementem. Jed e n z mo­

ich ludzi uczynił to spostrzeżenie, na które zrazu nie zwróciłem uwagi, tem bardziej, źe zwierzę wychodziło z miejsca błotnistego, gdy do niego strzelałem . Z daw ało mi się całkiem naturalnem , źe bardziej było powa­

lane z jednego boku, aniżeli z drugiego. „Był on mocno chory”, powiedział jeden zkafrów , który końcem ostrego kijka usiłował podnieść warstwę, tw orzącą szeroki p laster błota, i człowiek ten ukazał mi cztery głębokie blizny, idące od łopatki ku zadowi ciała.

Były to ślady czterych lwich pazurów, z k tó ­ rych jednakże dzik wywinął się i leczył w chwili, gdy go postrzeliłem. Id ą c za gło ­ sem instynktu pewną część dnia spędzał, le ­ żąc stroną zranioną na letniem błocie; ł a ­ godne ciepło błota zastępowało mu kata- plazm, a jednocześnie tw orząca się na ranie warstwa chroniła go od much, które gąsienic żywych w ranę składać nie mogły. J e s tto najpospolitsza przyczyna śmierci zwierząt rannych; w przeciągu dni kilku tak a moc robaków rozwija się w ranach, źe prawie żywcem zwierzę zostaje przez nie zjedzone”.

K ły bosch-vaarka są starannie zbierane przez murzynów afrykańskich i służą do ro ­ bienia naszyjników, zwykłej ozdoby wojowni­

czych zulusów. N a brzegu lasów, na rów ni­

nach ziemi N atal, rosną drzewa, których owoce przypom inają duże pom arańcze o skó­

rze bardzo grubej i o ziarnach bardzo licz­

nych. Owoce te. gdy są dojrzałe, w iatr strąca, dostarczając jednego z ważniejszych pożywień tych dzików, które zaraz po za­

chodzie słońca u d ają się na ich poszukiwanie.

W tych wycieczkach nocnych potam ochery zostaw iają na wilgotnym piasku ślady nóg swoich, które, w edług kap itan a D rayson, odróżnić łatwo od śladów antylopy. Ślady antylopy m ają k sz ta łt A , pozbawionego po­

przecznej linii i raczej przeciętego prosto­

p ad łą kreską, gdy tymczasem ślady potam o­

cherów podobne są do M pozbawionego k re ­ sek poziomych.

W ostatnich czasach przypuszczano, że

można uważać potam ochera afrykańskiego

za równoznacznego z gatunkiem , który F . Cu-

yier, Sganzin i P . Grervais opisali pod nazwą

dzika maskowatego (Sus łarvatus) i za oj-

(14)

5 9 0 WSZECHSWIAT. N r 3 7 .

ęzyznę którego wskazywano A frykę połu d­

niową, A frykę wschodnią i M adagaskar, lub też jednę tylko z tych okolic; jed n ak zdaje się prawdopodobnem, że ten dzik m askowaty, którego Brehm przedstaw ił z uszami zwisłe mi ja k u świni domowej, odpowiada pod pew- nemi względami gatunkowi, który p. G ran d i dier nazw ał Potam ochoerus Edw ardsi, a któ ­ ry pochodzi z M adag ask aru (fig. 2). P o ta m o ­ cherus m adagaskarski różni się od potam.

afrykańskiego, od którego oddziela go cieśni­

na M ozam bicka, ciemniejszem pokryciem;

posiada boki ciała brun atn e, przechodzące w czerwonawe, grzywę blado żółtą lub bia­

ław ą, policzki opatrzone plam ą szarą, długą, uszy b ru n atn e z pędzelkiem włosów bardzo

a przedewszystkiem mięso samic i młodych, je st bardzo d elik atn e”.

Potam ocherus E d w ard sa znajduje się głównie n a wybrzeżu południowo zachod- niem, w okolicach M urundaro i znany je st krajowcom pod nazwą Lam bu.

Trzeci gatunek potam ochera był wspom­

niany w połowie 17-go wieku przez Jerzeg o M a rg ra fa v. M argrave de L ieb stad t, który w swojej H istoryi natu ralnej Brazylii opisał go pod nazw ą dzika gwinejskiego (Porcus guineensis) i lubo mu przyznaje pochodzenie afrykańskie, nadm ienia wszakże, że został przeniesiony do A m eryki. To mniemanie, powtórzone przez wielu autorów, intrygowało niezmiernie nowożytnych przyrodników, przy-

F ig . 2. Potam ochoerus Edw ardsi.

ciemnym n a końcu, nogi czarniaw e, ogon czarny zakończony pękiem włosów b ru n a t­

nych. Zaledwie 30 la t tem u, ja k przyrodnicy wyróżnili ten gatunek, który był wspominany przez Buffona i D aubentona w zeszłym wieku pod nazw ą dzika m adagaskarskiego, a o którym w roku 1661 E lac o u rt wspomina w swojem „Spraw oydaniu z wielkiej wyspy M ad ag ask aru ” w słowach n a stę p u ją c y c h :

„Są wieprze dzikie w dużej ilości w la­

sach, zrządzają wielkie szkody krajo w ­ com. Dziki te m ają dwa rogi po bokach nosa, przeważnie sam ce; są one praw ie ta k samo niebezpieczne, ja k dziki europejskie, ran ią psy, a naw et pewien strzelec francuski o mało od nich nie zginął, będąc na polowa­

niu. M ięso tych dzików, gdy są tłuste,

wykłych do liczenia się ze świadectwem M argrafa. B adali oni i dochodzili, czy ist­

nieją w innym punkcie Guyany lub B razylii w stanie domowym lub dzikim przedstaw i­

ciele dzika gwinejskiego. R ezu ltat tych ba­

dań był całkiem negatywny. N ie wykryto najm niejszej naw et wskazówki aklimatyzo- wania potamocherów, czy to przez m urzy­

nów, czy przez kolonie europejskie w ciągu 17-go, a naw et 18-go wieku; śladu niema, by podobne zw ierzęta kiedykolwiek uzna­

wane były za domowe w rodzinnym swoim

k raju . Ponieważ nie możemy przypuścić,

aby M argrave się omylił i pomieszał am ery ­

kańskie p ecari z potam ocherem afry k ań ­

skim, zmuszeni jesteśm y przypuszczać z p ro ­

fesorem J . R einhardtem , źe M argrave wi-

Cytaty

Powiązane dokumenty

WYNAJMUJĄCY oświadcza, że jest właścicielem lokalu użytkowego położonego w Katowicach przy ul. Wynajmujący oświadcza, że oddaje w najem lokal, o którym mowa w §

[r]

realizacja obligatoryjnych zobowiązań (ZUS, podatki, kredyty). Szczegóły dotyczące kryteriów oceny precyzuje Ankieta Konkursowa. Kapituła w każdej edycji Konkursu określa

chodziło zdecydowanie o zwycięstwo nad komunizmem, ale czy tych słów nie wolno dziś odnieść także do zbliżającego się EURO 2012.. Klęski wpisane są od dłuższego

cyjnej. Informacji można uzyskać dużo. Do udzielania tych informacji utworzony je st specjalny dział tzw. pierwszy kontakt, w którym pracują dwie osoby, które tylko i

• w przypadku, gdy założycielami nowego podmiotu są osoby prawne należy podać dane tych podmiotów (nazwa, adres, nip, regon, telefon, e-mail) wraz z danymi.. 1

Dystrybucyjnego (OSD). Zamawiający podpisze protokół bądź wskaże swoje zastrzeżenia w terminie do 7 dni od daty przekazanie przez Wykonawcę wszystkich dokumentów wymienionych

To grupa, która może przyczynić się do stabilizacji rynku magazynowego dzięki stabilności funkcjonowania i wygenerowaniu dodatkowych efektów finansowych, które będą mogły