• Nie Znaleziono Wyników

Wędrowni dziadowie opowiadali historie - Maria Gleń - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wędrowni dziadowie opowiadali historie - Maria Gleń - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MARIA GLEŃ

ur. 1933; Zakręcie

Miejsce i czas wydarzeń Krasnystaw, Zakręcie, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa

Słowa kluczowe projekt Etnografia Lubelszczyzny, kultura ludowa, wędrowni dziadowie, dziad, historie o wisielcach, śmierć, snopek, sołtys

Wędrowni dziadowie opowiadali historie

Tylko mówili, że chodzą gawędziarze tam jacyś, albo dziadowie tam o, dziad jakiś przyszedł i on opowiadał historie nawet, że spod, że pięćdziesiąt kilometry to się działo, prawda. A skąd on ten szedł? Czasem się przyznawał, czasem nie. Ja byłam za mała, żeby to słuchać, ale słyszałam, że tam coś opowiadał to, czy tamto, że co się działo gdzieś tam, nawet o wisielcach mówili, że jak ktoś naprawdę kogoś tam czy zabił, czy coś no to za to, za karę, jego albo powiesili, albo wogle nie tam zastrzelili, bo to kiedyś nie strzelano, tylko też że śmierć za śmierć powinna być, tak zawsze mówili i ja to słyszałam. [...] jedni byli czyści, inni nie. [...] no to się przynosiło snopek słomy, czy dwa i na podłodze się ich kładło. Robiło, ten, i dawało im się jakieś prześcieradło, i jakiś koc do nakrycia, i, i na łóżko się ich nie kładło. Tak że… i to u nas tak było, że nieraz przyszli, że chcą przenocować. Ale i wyznaczał sołtys, że u tego ma dzisiaj ten głos, bo czasem kilka osób szło. I wyznaczał do tego domu, do tego domu. […] Dawało się temu człowiekowi kolację, bo jak wieczór przyszedł, prawda, bo nigdy rano nie przychodził, bo byli tacy, którzy przyszli w południe, no poczęstowało ich się obiadem i szli dalej. Ale byli, bardzo dużo było, że nocowali.

Kobiety nie chodziły, tylko mężczyźni. I właśnie oni opowiadali, i nawet ktoś tam jeszcze z innego domu przyszedł, żeby posłuchać tego, który tam opowiada, o tego, o tej swojej, czy on tam skądś przyszedł. Byli, szli nawet tacy, co stracili w ogniu tam, spaliło się, no to było co innego. Ale byli tacy, którzy chyba lubieli po Polsce wędrować. I właśnie opowiadali: „Tam się dzieje, a wy wiecie, to za daleko, to sto czy dwieście kilometrów stąd, to i to było”. Także człowiekowi tak o, obijało o uszy, ale człowiek nie przywiązywał wagi, bo teraz bardziej bym słuchała, niżeli kiedyś, no bo co tam dziecko co rozumiało co tam się działo.

(2)

Data i miejsce nagrania 2011-05-26, Krasnystaw

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Rafał Czekaj

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Mężczyźni tego nie wykonują, bo to jest bardziej takie precyzyjne i boją się tej roboty dokładnej.. I właśnie dlatego mi zazdrościli, ale ja sobie robiłam i na Zielonej jak

[Mimo to] dwa, trzy razy do roku jeździłem tam i w miarę możliwości na tyle, na ile można było, żeśmy z synem ten teren porządkowali. Z każdego roku

Ale jak miałam Niemca, co patrzy na mnie, a ja jestem jak powietrze, jak ja jestem nic i mówi do mnie, jak ja jestem nic, to było gorzej niż nienawiść, bo ja jestem, ja byłam niczym,

Jesienią to tam było trochę jabłek, bo był sad Konarzewskich, [który] do tej pory istnieje, choć już teraz zaniedbany, bo wiadomo, że już nikt nie patrzy, nikt nie pilnuje

No i Grzesiek wtedy też przyjechał i on cały czas był z nami, tłumaczył, no i to był ten przegląd jakiś.. A no „Martwa natura” była grana

Ale ponieważ był też Abramow, to podszedłem do niego i powiedziałem: „Wie pan co, mamy podobne nazwiska, tylko pańskie jest krótsze” Też mu wszystko opowiedziałem.

I dziadek przed wojną wyjechał do Ameryki i zarobił dużo pieniędzy, bo kupił dwór od dziedzica za Bugiem.. I myśmy tam mieszkali, ale jak była ta rzeź, wojna, no to

Wielu ludzi mających za złe, że inni się „przefarbowali”, całkiem dobrze sobie teraz żyje – więc nie powinni mieć pretensji do tych przefarbowanych.. Pretensje i żale