• Nie Znaleziono Wyników

Habent sua fata libelli!Trafność czy może raczej prawda tego sędziwego, wielowie­kowego przysłowia uderza nie tylko w dziejach głównego dzieła

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Habent sua fata libelli!Trafność czy może raczej prawda tego sędziwego, wielowie­kowego przysłowia uderza nie tylko w dziejach głównego dzieła"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

K O PER N IK O W E „SIED EM G W IA ZD ” I ICH LO SY

Habent sua fata libelli!

Trafność czy może raczej prawda tego sędziwego, wielowie­

kowego przysłowia uderza nie tylko w dziejach głównego dzieła Kopernika O obrotach ciał niebieskich 1. Ujawnia się ona wcale dobitnie, choć nie tak dramatycznie jak tam, również i w ży­

wocie takiego drobiazgu literackiego jak religijny poemat Sie-

1 N i c o l a i C o p e r n i c i T o r i n e n s i s De r e v o lu tio n ib u s o r b iu m c o e le stiu m , lib r i V I. N o rim b e rg a e a p u d J o h . P e tr e ju m , A n n o M D X L III.

D ługo się w a h a ł K o p e r n ik p rz e d w y p u s z c z e n ie m teg o d z ie ła w ś w ia t.

P r z e w id y w a ł n a s tę p s tw a , ja k ie o n o w y w o ła ć m o że. B y ły to c z a sy r e f o r m a ­ cji i z a c ię ty c h w a lk re lig ijn y c h . R e w o lu c y jn o ś ć d z ie ła n a k a z y w a ła ja k n a jd a ls z ą o stro ż n o ść . N ie m n ie j je d n a k n ie c h c ia ł z a p rz e p a s z c z a ć w y n ik ó w sw ej w ie lo le tn ie j p ra c y . T o te ż u le g ł o s ta te c z n ie n a m o w o m sw y c h p r z y j a ­ ciół, z w ła sz c z a T id e m a n a G izego, b is k u p a c h e łm iń s k ie g o , i z d e c y d o w a ł s ię o ddać d zieło do d r u k u z a p o ś r e d n ic tw e m J o a c h im a R e ty k a , d ru g ie g o p rz y ja c ie la sw eg o , a z a ra z e m u c z n ia . R e ty k , p r o f e s o r m a t e m a t y k i n a u n i­

w e rs y te c ie w N o ry m b e rd z e , m ia ł w ła ś n ie ta m w r a c a ć z P o ls k i, g d z ie p rz e z ja k iś czas b a w ił u K o p e rn ik a , z a p o z n a ją c się w p r o s t u ź ró d ła z n a j ­ n o w sz y m i jeg o o d k ry c ia m i. Z a b r a ł te d y rę k o p is d z ie ła z so b ą , a w y s z u ­ k a w sz y n a m ie js c u o d p o w ie d n ic h w y d a w c ó w , o d d a ł go im w z a u fa n iu . B y li to : J a n S c h o n e r, p r o f e s o r m a te m a t y k i i a s tro n o m , A n d r z e j O s s ia n - d er, p r e z y d e n t p r z y k o śc ie le Ś w ię te g o W a w rz y ń c a , i J a n P e tr e ju s , d r u ­ k a rz . C i je d n a k ż e n ie z b y t lo ja ln ie się w y w ią z a li z z a d a ń s w y c h w z g lę ­ dem a u to r a . P o z w o lili so b ie n a p e w n e sa m o w o ln e z m ia n y . N ie k tó r e u s tę p y s k r e ś lili, p o z m ie n ia li p e w n e n a z w is k a , u s u n ę li p rz e d m o w ę K o ­ p e rn ik a , w je j m ie js c e w s ta w ili w ła s n ą (A. O s s a n d ra ) i w t e j p o s ta c i k sią ż k ę w y d a li. G d y e g z e m p la rz e je j p rz e s ła n e a u to r o w i d o sz ły go w e

Fromborku,

te n d o g o ry w a ł w ła ś n ie . N ie m ia ł n a ty le sił n i p rz y to m n o ś c i, b y u p r a g n io n ą i w y c z e k iw a n ą k s ią ż k ę p rz e jrz e ć . D z ię k i te m u o szczęd ził m u los n a jc ię ż s z e j m o że p rz y k r o ś c i ż y cio w ej.

W t e j s a m e j r e d a k c j i u k a z a ło się w r . 1566 w y d a n ie d r u g ie w B a ­ zylei, a w r . 1617 tr z e c ie w A m s te rd a m ie . L e c z je szcze p rz e d w y jś c ie m trzecieg o w y d a n ia , b o w r . 1616, Ś w ię ta K o n g re g a c ja I n d e k s u w y d a ła n a dzieło to w y r o k p o tę p ia ją c y — o cz y m n iż e j •— s k u tk ie m czego w y s z ło ono z o b ie g u n a l a t d w ie śc ie z o k ła d e m . P a p ie ż B e n e d y k t X IV k a z a ł j e z in d e k s u s k r e ś lić ju ż w r . 1757; K o n g r e g a c ja Ś w ię te g o O ffic iu m z e ­ zw o liła w r. 1822 n a d r u k je g o w R z y m ie , le c z d o p ie ro r o k 1835 o tw o rz y ł

n a ś w ia t w r o ta , g d y p a p ie ż G rz e g o rz X V I z n ió s ł p o tę p ia ją c e d e k r e t y P a w ła V z r. 1616 i 1620.

(2)

dem gwiazd 2. Tylko że O broty po dwóch wiekach przygniata­

jącej je klątwy kościelnej wyszły zwycięsko z krainy unicest­

wienia, G w ia zd y natomiast dotychczas się nie doczekały swego areopagu i wciąż jeszcze nie osądzone błąkają się po literaturze, szukając odpowiedniej dla siebie przystani.

W niezwykły sposób wydobyte na światło dnia z mroków archiwalnych i w świat rzucone, rozpoczęły swój błędny żywot przed trzema z górą wiekami, i po dziś dzień się ustalić nie mogą. Czy odkrywca ich był spod znaku pechowców i fałszywy

2 S ep te m sideraAnno quo bis sep tem Phoebus, reru m pu lch er- rim a bis sex Rom a capit, Lunae ąuinąue ter orbis habit, Craccmae, In officina Francisci Caesarii. A więc w r. 1629 wyszły one w druku bez podania autora, jedynie w ydaw ca Ja n B r o ż e k w przedmowie do pa­

pieża U rbana V III wymienił K opernika jako ich autora. Jedyny znany Estreicherow i egzemplarz znajduje się w Bibliotece Jagiellońskiej w K ra­

kowie. Rękopis w Bibliotece Kórnickiej, rkps 493, S ep te m S idera Regis Regum incunabula e t puericiam repraesen tan tia (Kopernik. Podpisany Joannes Broscius). K art 6.

Co najm niej dziwne, że dotychczas żaden z kopernikologów nie ko­

rzystał w swych badaniach, a zwłaszcza przy roztrząsaniu kw estii autor­

stw a S ep te m Sidera, z tego rękopisu, mimo iż jest on w posiadaniu Bi­

blioteki Kórnickiej od r. 1821, tj. od chwili nabycia go od K w iatkow ­ skiego. Czyżby n ik t o nim nie wiedział?

Kw estię rękopisu, jako argum entu autorstw a, poruszył co praw da Prow e w swych rozważaniach, lecz załatw ił się z nią czysto teoretycznie, na odległość, bez przedmiotowego podkładu. Rękopisu w/w. nie znał, nic o nim nie wiedział. Przyjm ując zaś, że Brożek jakiś rękopis posiadał, skoro poem at w ydał drukiem , nie podzielił jednak jego tw ierdzenia, że to K opernik w łaśnie był autorem . Wywodzi więc: „Nun kan n te Broscius allerdin gs die Ziige der H an dsch rift v o n Copernicus rech t genau; er h atte m eh rere seiner B rieje bei befreu n deten K rakau er G eleh rten ge- sehen, an dere besass er selb st. A llein die Sch riftziige der einer Gegend en tsta m m en d en G eleh rten w aren dam als oft w en ig zu unterscheiden.

D ies tr iff t auch bei Copernicus und seinen Freunden zu; bis in neueste Z eit hinein sind irrthu m lich e Annahm en auf M an uskripte gegriindet, w elch e v o n Copernicus geschrieben sein sollten. Man braucht also d es- halb noch kein en jrom m en B etru g bei Broscius vorauszu setzen . Er h atte sich selb st iib erred et, eine H an dsch rift von Copernicus aufgefunden zu haben. Er w a r nach Frauenburg gekom m en, um da angeblich versch ol- lene M an uskript von Copernicus aufzusuchenund er fand, w e il er eben fin d en w ollte! Ein glaubig re rtra u en d es G em iith, w ie Broscius gew esen zu sein scheint, w a r er leicht geneigt, sich TJeberzeugungen au fzu reden und au freden zu lassen”.

T rudno przewidzieć z góry, jaki w ynik ostateczny dałaby analiza tego rękopisu. I czy w ogóle dałaby go wobec omyłek popełnionych przy ekspertyzie rękopisów Kopernika, o których wspomina powyżej Prowe.

Toteż niesposób się tu powstrzym ać od w yrażenia żalu, że J. W asiu- tyński, który w swych pracach nad Kopernikiem nieraz się posługiwał zdolnościami „jasnow idzenia” sławnego przed w ojną sensytyw a St. Os- śowieckiego przy rozwiązywaniu pew nych niewiadomych, na drodze norm alnej nierożwiązalnych, i to z pomyślnym skutkiem — nie poddał próbie kryptestezyjnej także i rękopisu S ep tem Sidera. Może byśmy mieli dziś już zagadkę autorstw a rozwiązaną. Choć niew ątpliw ie nie wszyscy by się n a to rozwiązanie zgodzili.

im nadał kierunek, czy też one same w sobie nosiły już zaród fatalizmu?

W pierwszej połowie w. XVII wykładał w Akademii Kra­

kowskiej magister sztuk wyzwolonych, doktor filozofii i doktor medycyny w jednej osobie, Joannes Broscius Kurzeloviensis — Jan Brożek z Kurzelowa 3, jak ostatecznie nazwisko jego usta­

lono. Początkowo wykładał przedmioty z zakresu matematyki i astronomii jako tzw. extraneus, a od r. 1614 objął katedrę astronomii z tytułem astrologus ordinarius.

W Akademii Krakowskiej podówczas były wciąż jeszcze ży­

we tradycje kopernikowskie. Wykładał tam mistrz Brożka i po­

przednik jego na katedrze astronomii, Walenty Fontana, w iel­

biciel Kopernika i gorący wyznawca nowych jego prawd. On to właśnie, wyprzedzając wszystkich głosicieli nowej wiedzy astronomicznej, wyjaśniał publicznie, ex cathedra, przez dwa lata (1578— 1580) tajniki tej rewolucyjnej naonczas nauki. Tam, w bibliotece akademii i pomiędzy profesorami można było spot­

kać jeszcze książki, które kiedyś były własnością wielkiego astronoma, z własnoręcznymi jego notatkami i uwagami. Tam się wyłaniał jeszcze od czasu do czasu list, który mówił o nim, o życiu jego, o jego pracy; krążyły ustne wersje o tym niezwy­

kłym człowieku z czasów, gdy jeszcze jako student w murach Krakowa przebywał; błąkały się też wieści o jakimś nowym, przez niego obmyślanym podziale nieba, w którym gwiazdo­

zbiory mają nazwy chrześcijańskie w miejsce dotychczasowych, pogańskich.

Wszystko to, łącznie z osobistymi zainteresowaniami Brożka jako astronoma, wzbudzało w nim uczucie podziwu dla Koper­

nika oraz czci z uwielbieniem graniczącej. Wczytywał się on w dzieła rewolucyjnego odkrywcy, a krocząc śladami genial­

nych jego myśli, sam wnikał w głębie tajników wszechświata, które dotychczas dla śmiertelników były niedostępne. Kult swój wzmagał i ucieleśniał niejako, gromadząc skrzętnie a pie­

czołowicie wszystko, co miało, czy choćby mogło mieć, jakikol­

wiek związek z osobą czczoną. A gdy od jednego z kolegów- profesorów, Jana Rybkowicza4, dostał do przeczytania kilka

3 H. B a r y c z, P ie rw szy h isto ryk nauki i k u ltu ry w Polsce, Cieszyn 1932. J. D i a n n i, Jan B rożek (Joannes Broscius) akadem ik k ra k o w sk i (15851652), Wwa 1949; J. N. F r a n k e , Jan B rożek (J. Broscius) ak a ­ dem ik k ra k o w sk i 15851652. Jego ży cie i dzieła, ze szczególn ym u w zg lę d ­ nieniem prac m atem atyczn ych . Ze źródeł rękopiśm iennych opracował...

K raków 1884.

4 Jan A ugustyn R y b k o w i c z (t 1624) prof. teologii w Akademii Krakowskiej i jej historiograf. A utor: „H istoria U niversitatis Craco- viensis” (w rękopisie) i kilku prac teologicznych.

(3)

listów Tidemana Gizego, biskupa warmińskiego5, a zarazem szczerego przyjaciela Kopernika, których treść dotyczyła jego osoby, dwa z nich najciekawsze ogłosił drukiem, by podzielić się z innymi miłośnikami wiedzy nowymi szczegółami z życia tego niezwykłego męża. Również dał w druku wyraz tradycjom ustnym o wspomnianym wyżej chrześcijańskim podziale nieba, które wciąż jeszcze w Krakowie były żywe.

A tymczasem w Rzymie Kongregacja Świętej Inkwizycji ba­

dała świeżo wydaną publikację Galileusza 6, sławnego astrono­

ma i gorącego wyznawcy kopernikowskiej nauki, O plamach słonecznych, i orzekła 24 II 1616, iż twierdzenia: Że słońce jest w pośrodku Świata i nieruchome, i że ziemia nie jest środkiem Świata i nie jest nieruchoma, lecz się porusza przy dziennym nawet obrocie — są niedorzeczne i wprost heretyckie, ponieważ sprzeciwiają sięw yraźnie Pismu Świętemu 7.

W kilka dni później, w dniu 5 III 1616 Kongregacja Indeksu wydała w tej sprawie dekret:

„ P o n ie w a ż do szło do w ia d o m o ś c i rz e c z o n e j K o n g re g a c ji, że o w a fa łs z y w a n a u k a p ita g o re je ż y k ó w o r u c h u z ie m i i s p o c z y n k u sło ń c a , k tó r ą M ik o ła j K o p e r n ik w d z ie le O o b ro ta c h k r ę g ó w n ie b ie s k ic h i D y d a k ze S tu n ik i w H io b ie c a łk ie m p rz e c iw n ie n iż P is m o Ś w ię te g ło sz ą — ju ż się ro z e s z ła i p rz e z w ie lu z o s ta ła p r z y j ę ta ... w ię c a b y te g o r o d z a ju n a u k a ze sz k o d ą k a to lic k ie j p r a w d y d a le j się n ie ro z s z e rz a ła , u z n a n o za s to s o w n e w y ż e j w y m ie n io n e d zieła... z a w ie ­ sić, d o p ó k i n ie z o s ta n ą p o p ra w io n e ...” s

Wieści o tym wydarzeniu dotarły niewątpliwie i do Krako­

wa, budząc różne u różnych uczucia. Brożek jednak w swoich uczuciach nie ostygł. Wprost przeciwnie. Mając najszczytniej­

sze pojęcie tak o autorze potępionego dzieła, jak też i o jego

,®a r t t ° m ie j T id e m a n G i e s e (G ize) (1480— 1550) w ie lo le tn i k a n o n ik w a r m iń s k i, p ó ź n ie j b is k u p c h e łm iń s k i (1538— 1549), n a k o n ie c b p w a r ­ m iń s k i (1549— 1550).

6, G a lile o G a l i l e i (1564— 1642) fiz y k i a s tro n o m w ło s k i; p ro f. m a ­ te m a ty k i n a u n iw . w P izie, tw ó r c a p o d s ta w w s p ó łc z e s n e j fiz y k i. W y ­ z n a w c a i g ło sic ie l p o g lą d ó w K - a , d a je w y r a z sw y m p rz e k o n a n io m w d z ie ł­

k u O p la m a c h s ło n e c z n y c h i w D y a lo g u o d w ó ch n a jw ię k s z y c h s y s te ­ m a c h ś w ia ta .

7 „ S o le m esse in c e n tr o M u n d i e t im m o b ile m m o tu lo c a ti p ro p o s itio a b s u r d a e t f a is a in P h ilo s o p h ia e t jo r m a lite r h e re tic a ; q u ia e s t e x p r e s s e c o n tr a r ia S a c ra e S c r ip tu r a e ”. I. P o l k o w s k i , Ż y w o t M ik o ła ja K o p e r ­ n ik a , W y d 2, G n ie z n o 1873, s. 307; „ T e rr a m n o n esse c e n tr u m M u n d i, n e c im m o b ile m , se d m o v e r i m o tu e tia m d iu r n o , e s t ite m p r o p o s itio a b ­ su r d a , e t fa ls a in P h ilo so p h ia e t T e o lo g ia e c o n sid e ra ta , a d m in u s e rr o n e a m F id e . P o l k o w s k i , dz. c y t., s. 308.

.. ,8. » ^ eo n e u lte r iu s h u iu s m o d i o p in io in p e r n ic ie m C a th o lic a e v e - r ita tis s e r p a t: c e n s u it S. C. I. d ic to s: N ic o la u m C o p e r n ic u m d e R e v o - lu tio n ib u s o r b iu m e t D id a c u m a S tu n ic a in J o b s u s p e n d e n d o s esse, d o - n e c c o r n g a n tu r ... P o l k o w s k i , dz. cy t., s. 308.

orawomyślności względem Kościoła, a żywiąc dlań uczucia głę­

bokiej czci, tym dotkliwiej musiał odczuć krzywdzący go po­

śmiertnie wyrok. Postanowił puścić się w podróż po Warmii

f P r u s a c h

Wschodnich, śladami Kopernika, zwiedzić miejsco­

wości w których on przebywał i działał, rozpytać żyjących, czy gdzie' jakie pamiątki po nim nie zostały, przeszukać archiwa i biblioteki, czy się gdzie nie odnajdzie jaka spuścizna rękopiś­

mienna, a zwłaszcza praca na temat „chrześcijańskiego” podzia­

łu nieba, o którym krążyły wieści, by w razie pomyślnego w y­

niku mieć w ręku dowód i móc zaświadczyć w obronie potę- P1°W yjechał więc z Krakowa latem r. 1618, rozpoczynając zwie­

dzanie od Torunia, rodzinnego miasta Kopernika; po^ czym ob- iechał Frombork, Braniewo, Lidzbark, Reszel i Gdańsk. Zwie­

dził domy, w których astronom mieszkał, miejsca, gdzie praco­

wał; skomunikował się z ludźmi, od których mógłby się czegoś o nim dowiedzieć; w szczególności jednak przeszukał skrupu­

latnie biblioteki i archiwa. Wyniki tej gorliwości sprawiły mu rzetelne zadowolenie.

Zaraz na wstępie samym, w Toruniu, natknął się na portret olejny Mikołajowego ojca, z którego polecił zrobić miejscowe­

mu artyście kopię dla siebie. W kościele Świętego Jana oglądał pomnik Kopernika, ufundowany przez toruńskiego lekarza, kra­

kowianina z pochodzenia, Melchiora Pirnezjusza, a wyrytą na nim modlitwę skwapliwie sobie przepisał, w szczerym przeko­

naniu, że jest ona westchnieniem samego Kopernika:

N ie ła s k i w o ła m , coś z e s ła ł P a w ło w i, N i p rz e b a c z e n ia j a k P io t r się d o m a g a m , L e c z coś n a K rz y ż u p r z y r z e k ł d a ć ło tr o w i

Z g łę b i s e r c a b ła g a m #.

Na szczęście nie dożył rozczarowania, którego by niewątpli­

wie doznał dowiedziawszy się, że nie Kopernik był autorem tego wiersza. W wiele, wiele lat później, bo dopiero w połowie XIX wieku, Franciszek Hipler, niemiecki historyk i zagorzały ko- pernikolog, dowiódł, że jest to zwrotka z ody Eneasza Sylwiu- sza Piccolominiego, z r. 1444, biskupa warmińskiego w 1457/8, a późniejszego papieża Piusa I I 10.

N o n p a r e m P a u li g r a tia m r e ą u iro , V e n ia m P e tr i n e ą u e posco, se d ą u a m I n c ru c is lig n o d e d e r a s la tr o n i

S e d u lu s oro.

P o l k o w s k i , d z. c y t., s. 197.

10 E n e a s z S y lw iu s z P i c c o l o m i n i (1405— 1464) p o c z ą tk o w o p o e ta , u c z o n y h u m a n is ta , ś w ia to w ie c , s e k r e ta r z s o b o ru b a z y le js k ie g o i "

p a p ie ż a F e lik s a V , rz e c z n ik id e i s o b o ro w y c h ; z cza se m z m ie n ił p o g lą d y ,

(4)

W dalszych poszukiwaniach, na Warmii, powiodło się Broż­

kowi: zebrał sporą liczbę listów Kopernika do różnych osób i listów do niego pisanych, miał w rękach książki z jego notat­

kami, z których porobił odpisy, a wreszcie — o chwilo błogo­

sławiona! — natknął się na rękopis poematu Septem sidera, który — jak to sobie w zapale poszukiwacza wmówił — wiązał się ściśle z owym „chrześcijańskim” niebem.

Po powrocie do Krakowa wydał co żywo Sep tem sidera dru­

kiem (r. 1620)11, dedykując je biskupowi krakowskiemu, Marci­

nowi Szyszkowskiemu 12. Egzemplarze porozsyłał przyjaciołom we Włoszech, znajomym w Niemczech, no i w Polsce. A rozsy­

łał pewnie tym gorliwiej, że Obroty Kopernika były już pod klątwą, więc każdy dowód prawomyślności i religijności potę­

pionego autora mógł mieć znaczenie dla jego wyznawców i obrońców.

A tymczasem, jakby na urągowisko, w tymże samym roku 1620, dnia 15 maja, Święta Kongregacja Indeksu wypowie­

działa się po raz wtóry na temat Obrotów:

„Lubo Ojcowie Sw. K ongregacji Indeksu osądzili, że pismo Mi­

kołaja K opernika, sławnego astrologa [!], o obrotach ciał niebieskich winno być całkowicie potępione, dlatego że zasady dotyczące poło­

żenia i ruchu globu ziemskiego, sprzeczne z Pismem św. i jego praw dziw ie katolicką w ykładnią, ośmiela się on w ykładać nie jako hipotezę, lecz jak oczywistą praw dę — co żadną m iarą nie może być tolerow ane u chrześcijanina; niem niej jednak — ponieważ za-, w ierają one wiele rzeczy praw dziw ie pożytecznych — jednom yślnie zadecydowali, że dzieła K opernika do dziś dnia w ydrukow ane mogą być dozwolone, jeśli zostaną w nich poprawione według załączonego wzoru te miejsca...” is

przyjął kapłańskie święcenia i osiągnął najwyższe dostojeństw a kościel­

ne. W r. 1457/8 zostaje biskupem w arm ińskim i kardynałem , a w r. 1458 obrany papieżem (Pius II).

11 Po tym w ydaniu nie m a dziś żadnego śladu. Wie się o nim jedynie ze w zm ianki Brożka w dedykacji dla papieża U rbana VIII. Zob. przy­

pis 39.

12 M arcin S z y s z k o w s k i (1554—1630), od r. 1617 biskup krak.;

gorliwy obrońca w iary kat. i tępiciel innowierców. W r. 1617 wydał In dex librorum proh ibitorum , w którym zamieścił list pasterski zabra­

niający drukow ać książki bez uprzedniego zatw ierdzenia przez władzę kośc. Dzieło K -a nie jest jeszcze w nim wymienione. Dobrodziej Brożka.

13 „Q uam quam scripta N icolai Copernici, N obilis, A strologi (!), de m u ndi revolu tion ibu s prorsus proh iben da esse, P atres sacrae Congregatio- nis Indicis censuerunt ea ratione, quia prin cipia de situ et m otu te rrestris globi Sacrae S criptu rae eiusąue vera e e t catholicae in terp reta tio n i re- pugnantia, quod nom ine Christiana m in im e toleran dum est, non per h y- poth esis tra cta re sed e t verissim a adstru ere non du bitat, nihilom inus quia in iis m u lta su nt u tilissim a unanim i consensu in eam con veneru nt sententiam , u t C opernici opera ad hunc usque diem im pressa perm itten d a essent, prou t p erm iseru n t, iis tam en correctis iu xta su biectam em enda- tion em locis u t sequitur. P o l k o w s k i , dz. cyt., s. 310.

Minęło lat kilka. Brożek tymczasem odbył czteroletnie stu­

dia medyczne w Padwie, a po powrocie wykładał dalej w Kra­

kowskiej Akademii. Siedem gwiazd, rzuconych w świat w roku 1620, utonęło bez żadnego echa. Postanowił więc wydać je po raz wtóry. Lecz zmienił im patrona. Biskup krakowski wyda­

wał mu się już teraz mało możną osobistością. Poszedł śladem mistrza i jak ongiś Kopernik O broty swoje dedykował papie­

żowi, tak i on teraz biskupa rzymskiego' obdarzył zaszczytem patronowania temu przez siebie odkrytemu dziełku.

Przed wiekiem mniej więcej pisał Kopernik w swej dedy­

kacji:

Zaiste, świadom jestem tego, Ojcze Święty, że gdy się tylko po­

niektórzy dowiedzą, iż ja w mym dziele o obrotach ciał niebieskich kuli ziemskiej przyznaję jakieś krążenia, natychm iast przeciwko mnie głos potępienia podniosą. Nie jestem przecież w m ej pracy do tego stopnia zakochany, bym nie m iał baczyć, co inni o niej sądzić będą... Lecz by zarówno uczeni, jak i nieuczeni widzieli, iż nie uni­

kam niczyjego sądu, wolałem Waszej Świątobliwości raczej niż ko­

mukolwiek innem u tę pracę m oją ofiarować, gdyż i tu naw et, w tym tak odległym zakątku ziemi, kędy ja przebywam, Świątobliwość Wasza dostojeństwem urzędu, jakoteż umiłowaniem wszelkich nauk, również i m atem atycznych, tak niezwykle słyniesz, że powagą swoją i osądem z łatwością możesz zjadliwość potwarzy unicestwić, choć w m yśl przysłowia nie m asz lekarstw a na oszczerców ja d y .14.

I nie zawiódł się Kopernik! Papież Paweł I I I 15 przyjął przy­

chylnie to nowe wyznanie wiary naukowej rewolucyjnego od­

krywcy, a wraz z nim także i inni możni dostojnicy Kościoła.

Pod życzliwą tą opieką, mimo kąśliwych krytyk zajadłych przeciwników, dzieło rozeszło się po świecie bez przeszkód, sie­

jąc światło nowej ewangelii astronomicznej, tak niezwykłej na owe czasy. Entuzjastyczni wyznawcy tej nowiny głosili jej prawdy przez dziesiątki lat, choć i przeciwnicy nie milczeli.

Walka na słowa i pisma toczyła się ciągle. O broty budziły co-

14 „Satis equidem , Sanctissim e P ater, aestim are possum , fu tu ru m esse, u t sim ul atque qu idam acceperin t, m e hisce m eis libris, quos de R evolutionibus sphaerarum m u n di scripsi, terrae globo tribu ere quos- dam m otus, sta tim m e exploden du m cum ta li opinione clam itent. N eque enim ita m ih i m ea placent, u t non perpen dam , quid alii de illis ju d i- caturi sint... U t vero pariter docti atqu e in docti vid eren t, m e nullius omnino su bterfu gere judicium , m alu i Tuae Sanctitati, quam cuiquam alteri has m eas lucubrationes dedicare, propterea quod e t in hoc re- m otissim o angulo terrae, in quo ego ago, ordinis dign itate e t litteraru m omnium atqu e M athem atices etiam am ore em inentissim e habearis, ut facile tua au ctoritate et ju dicio calum niantium m orsus rep rim ere possis, etsi in proverbio sit, non esse rem ediu m a dversu s Sycoph an te m orsu m ”.

Cyt. wg wyd. warszawskiego r. 1854, s. 4 i 8.

15 Paw eł III, papież 1543—1549, wielostronnie wykształcony, popie­

rał nauki i sztuki; zatw ierdził Zakon Jezuitów.

(5)

raz szersze zainteresowanie. Po pierwszym wydaniu, norym­

berskim, w r. 1543, przyszło drugie, bazylejskie, w r. 1566, a w r. 1617 trzecie z rzędu, amsterdamskie.

Tymczasem jednak światli protektorzy z papieskiego pałacu odeszli z tego świata. W miejsce ich przyszli ludzie nowi, mniej światli, niestety. Konserwatywni w wierzeniach swoich, dla no­

wych prawd niedostępni, podnieśli sprzeciw. Atakowali bez­

względnie wszystko, co mogłoby podważać ich przekonania, osłabiać wpływy, zagrażać egzystencji. Walka ta trwać będzie’

dopóki jeden z przeciwników nie legnie.

Po niespełna stu latach od owej dedykacji Kopernikowej, Brożek obrawszy papieża Urbana V III16 na patrona Siedmiu gwiazd, zaopatrzył poemat w odpowiednio szumną dedykację, wydał po raz drugi w Krakowie 17, i wyprawił go na nową dro­

gę, dufny w przemożne orędownictwo. Lecz i tym razem od­

zewu się nie doczekał, zainteresowania nie wzbudził, papieża nie zjednał, kopernikowej sprawie nie pomógł. Bo oto w r. 1632 Galileusz ma świeży zatarg z rzymską Kurią. Wydał bowiem we Florencji słynny swój D ia lo g 18 o dwóch największych syste­

mach świata: Ptolemejskim i Kopernikowskim i na skutek de­

nuncjacji został wezwany przed trybunał Inkwizycji w Rzymie.

Po kilku miesiącach śledczych badań i przesłuchań uległ i od­

wołał obronę Kopernika, którą w Dialogu misternie i naukowo przeprowadził. Odwołanie było uroczyste, na Ewangelii oparte.

Tak więc teraz dzieło Kopernika albo zostanie poddane za­

leconym przez Kongregację poprawkom, albo będzie nadal spo- czywało pod brzemieniem klątwy. A ponieważ pierwsza ewen­

tualność nie mogła być spełniona — bo kto miał te poprawki przeprowadzić? — więc dzieło zostało z życia usunięte zupełnie, a wraz z mm i twórca jego z widowni zejść musiał. Przestano mówić o nim, przestano się nim interesować. I jak wyklęta książka nie ruszana i nie czytana tkwiła pośród książek w bi­

bliotecznych zakamarkach, tak też i jej autor tonął w mrokach zapomnienia. Aż przyszły czasy, że prawdy zdobytej nie można było dłużej trzymać pod zamknięciem.

A Siedem gwiazd?

I o nich oczywiście zapomniano zupełnie, choć nie dźwigały na sobie brzemienia klątwy. Nieliczni biografowie Kopernika z okresu tego dwuwiekowego potępienia i zapomnienia nie

16 U r b a n V III papież (1623—1644), poeta, pisał hym ny na cześć Chrystusa i N. P. Maryi, parafrazy pieśni i psalmów St. i Now. T esta­

m entu.

17 Zob. przypis 2.

18 Zob. przypis 6.

wspomnieli nawet o nich. Ani Szymon Starowolski19, ani Piotr Gassendi20, ani Marcin Radymiński21. Dopiero gdy papież Grze­

gorz XVI odwołał w r. 1835 obydwa potępiające dekrety Paw­

ła V, z r. 1616 i 1620, nastąpiło odrodzenie Kopernika. Usunięty z widowni geniusz wszedł teraz w życie zwycięski. Na nowo świat zadziwiając, stał się przedmiotem rzetelnego zaintereso­

wania i prawdziwego kultu. Jak gdyby dla wyrównania wyrzą­

dzonej mu krzywdy, uczeni, polscy i zagraniczni, poczęli prze­

ścigać się w poszukiwaniach za wszelką spuścizną po nim, grze­

bać i szperać po archiwach i bibliotekach, zwłaszcza szwedz­

kich, gdzie w w. XVII wywieziono z Polski bogate łupy, zrabo­

wane w czasie szwedzkiego najazdu. Znaleziono wiele, lecz nie­

mało przepadło na zawsze. W związku z tymi odszukanymi skarbami podjęto wydawnictwa dzieł Kopernika. Toteż i dla Siedmiu gwiazd była to chwila ekshumacji.

W r. 1854 doszło w Warszawie do skutku pomnikowe w y­

danie wszystkich dzieł Kopernika w wersji oryginalnej, łaciń­

skiej, i w przekładzie na język polski22. G w ia zd y wtedy po raz trzeci ukazały się w druku i to wraz z przekładem polskim Ignacego Badeniego.

W r. 1857 przedrukował je Franciszek Hipler w zbiorze wierszy łacińskich Jana Dantyszka, przydając również swój przekład na język niem iecki23.

N. Bętkowski, przeczytawszy je wtenczas po raz pierwszy, (widocznie nie znał wydania warszawskiego sprzed trzech lat) pisał z uniesieniem: „...uczuliśmy na pierwszy odgłos żywą chęć

19 Simonis S t a r o v o l s c i i S criptoru m Polonicorum 'exaTovras seu centum illustriw m Połoninę scriptoru m elogia et vita e, F rancforti 1625;

Wyd. 2. powiększone, Venetiis 1627. N. C. poz. 67, 158—162.

20 P etrus G a s s e n d i , T ychonis Brahei, eąu itis Dani, astronom orum coryph ei vita... Accessit N icolai C opernici, V arm iensis Canonici, A stro - nom i illu stris vita... Hagae Comitum 1655 s. 289—332.

21 De v ita et scriptis N icolai C opernici C om m en tatio a M artino R a d i m i n s c i o , Collegii M aioris U n iversitatis C racovien sis Professore a. 1658 concinnata. W ydane z rękopisu dopiero w r. 1873 w: N atalem ..., zob. przypis 25.

22 N icolai C o p e r n i c i Torunensis De revolu tion ibu s O rbium Coe- lestiu m libri sex. A ccedit... C opernici nonnullis scriptis m inoribus, nunc prim um collectis. W arszawa 1854. T ytuł również w jęz. poi. oraz prze­

kład wszystkich dzieł n a język poi. S ep tem S idera w obu w ersjach na s. 553—562.

23 F. H i p l e r , Des erm lan disch en Bischofs Johannes D antiscus und seines Freundes Nicolaus K opern icu s geistliche G edichte. Nach den A us- gaben von K ard. Hosius und P.rof. B roski hrsg. u. iibers. von..., M unster 1857 s. 241—269; tekst łac. i tłum . niem.

(6)

zobaczenia ich w języku ojczystym...” — i co prędzej przełożył je i wydał w obydwu wersjach, łacińskiej i polskiej, w r. 1858 24.

W r. 1873 Uniwersytet Jagielloński w Krakowie uczcił 400- lecie urodzin Kopernika pamiątkową publikacją, w której rów­

nież zamieszczono ten poemat, i to nawet w trzech wersjach, gdyż oprócz łacińskiej i polskiej (I. Badeniego) wydrukowano też przekład niemiecki Fr. Hiplera 25.

W tymże samym roku Ignacy Polkowski przedrukował prze­

kład polski I. Badeniego w Kopemikija-nach28, a Fr. Hipler w wersji oryginalnej w publikacji jubileuszowej Spicilegium C o p e m ic a n u m 27.

Ludwik Antoni Birkenmajer wydał w r. 1920 wybór pism Kopernika w przekładzie polskim, w którym pomieścił również i G w ia zd y w przekładzie I. Badeniego 28.

W r. 1924 Lwów uczcił 450 rocznicę urodzin wielkiego astro­

noma księgą pamiątkową, w której ukazał się nowy przekład Gwiazd, Jana Kasprowicza 29.

Co prawda, już w r. 1883 niemiecki kopernikolog Leopold Prowe wysunął zastrzeżenia co do autorstwa Kopernika, sta­

rając się udowodnić, że Brożek popełnił omyłkę przypisując ten utwór Kopernikowi30, gdyż nigdzie, w żadnym z listów pozo­

stałych po Koperniku i jego współczesnych nie ma najmniej­

szej wzmianki o tym, by się Kopernik poezją parał, a wiersze, które się mu teraz przypisuje, nie są jego tworem. Argumento­

wał dalej, że język Kopernika w dziełach jego jest szorstki i oporny; znać w nim zmaganie się autora z materiałem słow­

24 M ikołaja K o p e r n i k a S iedem gw iazd. Przełożył z łaciny i w y­

dał N arbrzan B ę t k o w s k i , L w ó w 1858.

25 N atalem Nicolai C o p e r n i c i olim XJniversitatis Cracoviensis alum ni, p o st elapsa ąu attu or saecula die 19 F ebruarii 1873, in aula Collegii N ovodvorscian i pie celebrandum ... Cracoviae 1873 s. 1—16, tek st łac. oraz tłum . na jęz. niem. Fr. H i p l e r a , i na poi. Ign. B a d e n i e g o .

26 I. P o l k o w s k i , K opern ikijan a czyli m a teria ły do pism i ż y ­ cia M ikołaja K opern ika, Gniezno 1873, T. I, s. 49—60, tłum. poi. I. B a­

deniego.

27 S picilegiu m C opem icanum . F estsch rift des hist. V ereins fiir E rm - land zu m vierh u n d ertsten G ebu rtstage des erm landischen D om herrn N i- colaus K opern iku s. Hrsg. v. Fr. H i p l e r , B raunsberg 1873, M onum enta H istoriae V arm iensis, Bd 4, Th. 2, s. 153—162, tekst łac.

28 M ikołaja K o p e r n i k a W ybór pism w przekładzie polskim. Wy­

dał, przypisam i objaśnił i wstepem poprzedził L. A. B i r k e n m a j e r , K raków 1920, „Biblioteka N arodowa” Ser. I, Nr 15 s. 133—145.

29 M ikołaj K opern ik. K sięga zbiorow a w yd a n a przez L w o w sk i K o ­ m ite t Obchodu 450 rocznicy u rodzin M ikołaja K opern ika, L w ó w 1924, s- 104—110, w przekładzie J. K a s p r o w i c z a (Muzykę do fragm entów tłum aczenia tego skomponował T. Z. K a s s e r n pt. C ztery m o te ty K o ­ p ern ikow skie. Na chór mieszany a capella, Poznań 1937).

30 L. P r o w e , Nicolaus C oppernicus, Berlin 1883, Bd I, Th. II.

s. 372—383; Berlin 1884, Bd II, s. 266—275 tek st łac. S ep tem Sidera.

nym. Tymczasem język G wiazd jest podatny i lekki, a for­

ma wierszy świadczy o dużym wyrobieniu wersyfikacyjnym autora, wzorującego się na Horacym. Gdyby Kopernik był autorem tego poematu, byłby się nim niewątpliwie posłużył w okresie przykrym dla siebie, gdy go atakowano zarzutami nieprawomyślności. Również i jego przyjaciele użyliby tej bro­

ni w zwalczaniu zarzutów, gdyby cośkolwiek wiedzieli o istnie­

niu tego poematu. Jedynie Brożek, zasugerowany legendą 0 „chrześcijańskim niebie”, gdy się natknął na te wiersze, wmó­

wił w siebie, że to właśnie ten rękopis, którego szukał. Sam uwierzył, że to twór Kopernika, i wiarę swoją chciał narzucić innym.

Stanowisko Prowego podzielił, spośród polskich uczonycn, Jan Nepomucen Franke w monografii o Brożku z r. 1884 3‘.

Inni badacze spuścizny Kopernikowej, zabierając w tej kwestii głos, wypowiedzieli się pozytywnie.

I tak: L. A. Birkenmajer, który kilkadziesiąt lat życia po­

święcił wszechstronnym badaniom nad Kopernikiem, nie miał żadnych zastrzeżeń co do relacji Brożka; owszem, przytoczył ją nawet w swoim W yborze Pism Kopernika jako dowód jego autorstwa 32.

Jerzy Kowalski w rozprawie o Koperniku, przeprowadziw­

szy analizę poematu pod względem filologicznym, tak swoją ostateczną opinię ujmuje:

„Kopernik nie m a wyobraźni, kolorów poetyckich nie jest w stanie wydobyć z tem atu, ale umie go lekko i z wielkim wdzię­

kiem, jaki zawsze bije od prostoty w poezji, wyrazić. T alent ling­

w istyczny i stylistyczny widoczny. Zdolność do prostoty ujęć tre ś­

ciowych, form alnych nie opuściła i tu wielkiego klasyka astronom ii nowożytnej. B rak m u tylko żywszego i bogatszego odczucia poetyc­

kiego. Nie m a powodu w ątpić w autentyczność S iedm iu gw iazd.

Przedm ow a Brosciusa nie rodzi podobnych podejrzeń... U K oper­

nika żadnej możliwości stylistycznej nie wolno z góry wykluczyć, gdyż K opernik godzi skrajność dwu stylów. Ostrożna mieszanina starych tradycji hymnicznych z nowymi wymogami stylu odrodzo­

nego, widoczne zainteresow ania astronomiczne, szlachetna prostota, odkryw ają przed nam i tę sam ą sylwetkę duchową, jak ą widzieliśmy w Obrotach" w.

Wilhelm Bruchnalski, rozważając autorstwo Kopernika 1 uzasadniając je, wśród innych argumentów, jako najmocniej-

31 J. N. F r a n k e, dz. cyt., s. 63—67.

32 L. B i r k e n m a j e r , M ikołaj K opern ik jako u czony, tw órca i obyw a tel. W 450 rocznicę jego urodzin, K raków 1923 s. 86, oraz W y ­

bór..., zob. przypis 28. .

33 J. K o w a l s k i , K o p e rn ik ja k o filolog i pisarz łaciński, Lwów 1924, K sięga zbiorow a... s. 186, zob. przypis 29.

(7)

szy, wysuwa układ poematu siódemkowo-dziewiątkowy. Wy­

raża to następująco:

„N a p o e m a t s k ła d a się s ie d e m części (G w iazd ) — z ty c h sześć p ie r w s z y c h m a po s ie d e m z w ro te k , a o s ta tn ia zaś d z ie w ię ć , co od r a z u n a r z u c a p r z e k o n a n ie , że ic h k o m p o z y c ja i k o n s tr u k c ja sto i w z w ią z k u z sy m b o lik ą s i ó d e m k i i d z i e w i ą t k i — z h e p - t a d ą i e n n e a d ą — a lb o te ż in n ą ja k ą o k o lic z n o ść m a za p o d s ta w ę . P e w n y m je s t, że K o p e r n ik s y m b o lik ie m b y ł, j a k teg o d o w o d z i n ie ­ je d n o m ie js c e w R e v o lu tio n e s , i że s k u tk ie m te g o u s p o s o b ie n ia s y m p a ty z o w a ł z m is ty c z n ą s y m b o lik ą liczb tu d z ie ż z filo z o fią liczb w o g ó le i s to s u n k ó w liczb o w y c h ... D o szed ł do p r z e k o n a n ia , że d ro g i s z e ś c i u g w ia z d b łę d n y c h (p la n e t): M e rk u re g o , W e n e ry , Z ie m i, M a rs a , J o w is z a i S a tu r n a o ta c z a ją d o k o ła s i ó d m e S ło ń c e . L ic z b a z a te m s i e d m i u u s tę p ó w p o e m a tu je s t ja k o b y o b ra z e m d o k ła d n y m s z e ś c i u p l a n e t + s ł o ń c e , p o n a d to p ie r w s z e s z e ś ć u s tę p ó w w y ró ż n io n y c h je s t s i e d m i o m a z w r o t k a m i , g d y ty m c z a s e m u s tę p o s ta tn i, o d p o w ia d a ją c y s ł o ń c u , u jm u je z w ro te k d z i e w i ę ć .

W c h rz e ś c ija ń s k im m ę d r c u , z o s ta ją c y m n ie w ą tp liw ie p o d w p ły ­ w e m m is ty k i lic z b o w e j (a m o ż e m is ty k i w ogóle), c h w ila o d k ry c ia w ie lk ie j P r a w d y , c h w ila n a ro d z in te j „ r o z k o s z y n i e b i a ń ­ s k i e j ” , ja k ą m u d a ły o b s e r w a c je i d o św ia d c z e n ie ... s k o ja r z y ła s ię z c h w ilą n a ro d z in N a jw y ż s z e j P r a w d y , z n a r o d z in a m i „ O b ie c a n e g o p rz e z P r o r o k ó w ” a „od O jc ó w u p ra g n io n e g o ” „ w o d z a ” lu d z k o ś c i, J e z u s a C h ry s tu s a , i z g łę b i p rz e m o ż n e g o a n ie p y s z n e g o je g o d u c h a d o b y ła te „ ca rm in a d u lc is o n a ” — S e p te m S id e r a ” 34,

Z gruntu odmienne stanowisko zajął Jerzy Krokowski. Zwal­

cza on w swej rozprawie tezy i zbija argumenty wszystkich obrońców autorstwa Kopernika, którzy się powyżej wypowie­

dzieli, a także obala wywody Prowego, które ten przeciwko autorstwu Kopernika wysuwał. Przeprowadza natomiast szcze­

gółową analizę poematu pod względem formalnym i rzeczo­

wym, zestawiając go z płodami poetów klasycznych epoki Augu­

sta, zwłaszcza z Horacym, porównując z wierszami polskich po­

etów XVI i XVII wieku, piszących po łacinie, jak wreszcie z elukubracjami poetyckimi tzw. parodystów horacjańskich obo­

zu katolickiego i protestanckiego, by na koniec ugruntować wniosek, że poemat ten jest płodem rymotwórczym nie zna­

nego nam dzisiaj poety-jezuity z drugiej połowy w. XVI i że powstał w jednej ze szkół jezuickich, prawdopodobnie w Ko­

legium Hozjusza w Braniewie. Ponieważ jednak zdania w tej kwestii są wciąż jeszcze sporne, wyraża przypuszczenie, że Pol­

ska Akademia Umiejętności, przygotowując krytyczne wydanie listów Dantyszka, w którym wypowie autorytatywną opinię na temat literatury łacińskiej w Polsce, wypowie się niewątpli­

wie także i w tej materii, by ostatecznie położyć kres sporom.

34 W . B r u c h n a l s k i , K o p e r n ik ja k o u n iw e r s a lis ta i a u to r p o e ­ m a tu S e p te m S id e r a , L w ó w 1924, K s ię g a Z b io r o w a ... s. 128— 129, zob.

p rz y p is 29.

Indywidualnie zdanie jego podzielił Jeremi Wasiutyński, na­

t o m i a s t

Kazimierz Hartleb uznaje autorstwo Kopernika 35.

O ile wiadomo, Polska Akademia Umiejętności w Krakowie nie wypowiedziała swego sądu po kres swego istnienia, a i dzi­

siejsza Polska Akademia Nauk do tej pory nie zabierała głosu w tej sprawie. Kwestia sama zatem jak istniała, tak dalej trwa.

Bo chociaż spór sam przycichł i głosu nikt już nie podnosi, wypowiedzi i argumenty rzeczoznawców, utrwalone w druku, walor swój zachowały, i każdy kto je czyta w oderwaniu może ulec sugestii dowodzącego. I co tu się dziwić przy kwestiach spornych, że spór trwa tak długo nie rozstrzygnięty, skoro pew­

niki naukowe, rządzące nieraz światem wieki całe, a nawet ty­

siąclecia, waliły się w oczach ludzkich od jednego potężnego ciosu. Ot, choćby na przykład Ptolemeuszowa prawda!

Dlatego nie przesądzając z góry, która hipoteza ostatecznie w kwestii Siedmiu gwiazd zwycięży, wydaje się, że warto je chyba przedstawić szerszej publiczności właśnie teraz, w okre­

sie jubileuszu milenijnego, gdy się na jaw dobywa wartości kulturalne sprzed wieków, bądź zupełnie jeszcze ogółowi nie znane, bądź zapomniane, bo po prostu niedostępne. Siedem gwiazd, bez względu na osobę ich autora, stanowi w każdym razie kwiat wyrosły z gleby polskiego Renesansu, tym cenniej­

szy, że przez długie przecież wieki nosił na sobie znamię ge­

nialnego twórcy. I widocznie nosił je godnie, bez uchybienia wielkiemu imieniu, skoro najlepsi znawcy związek ten za natu­

ralny i rzetelny uznawali.

A że dawniejsze przekłady dzisiaj, po spustoszeniach wojen­

nych są rzadkością i niełatwo je odnaleźć, pozwalamy sobie przedłożyć przekład nowy. I to tym skwapliwiej, że Niemcy uczynili to jeszcze w r. 1943, gdy w dobie wojennych trium­

fów czcili jubileuszem „swego”, zagrabionego nam Kopernika 36.

U R B A N O V I I I JE G O Ś W IĄ T O B L IW O Ś C I

P O N T IF IC I O P T IM O M A X IM O P A P IE Ż O W I U R B A N O W I V III R e g is R e g u m in c u n a b u la e t p u - D n i n ie m o w lę c e i c h ło p ię c tw o eritia m , B e a tis s im e P a te r, s e p te m K r ó la K ró ló w w s ie d m iu o b ra z a c h , ta b ellis T u a e S a n c tita ti o ffe r o . N o - T w o je j Ś w ią to b liw o ś c i, O jcze v u m e s t p ic tu r a e g e n u s. N o n e n im Ś w ię ty , o f ia r u ję . N o w y to ro d z a j lig n u m , n o n aes, n o n te la d e fe r t m a la r s tw a . B o n ie d rz e w o , n ie ista s im a g in e s , s e d c o e lu m . C o lo r m ie d ź , n ie p łó tn o o b ra z y te p r z e d - e tia m in d e n s is s im a n o c te s p e c ta - s ta w ia , le c z n ie b o . B a r w y n a w e t

35 J . K r 6 k o w s k i, D e „ S e p te m S id e r ib u s " ą u a e N ic o la o C o p e rn ic o v u lg o tr ib u u n tu r , C ra c o v ia e 1926; J . W a s i u t y ń s k i , K o p e r n ik — tw ó r ­ ca n o w e g o n ie b a , W a rs z a w a 1938; K . H a r t l e b , M ik o ła j K o p e r n ik , W yd. 2, T o r u ń 1948.

D as S ie b e n g e s tir n ( S e p te m S id e r a ). A n g e b lic h v o n N ic o la u s C o p - p e r n ic u s (1473— 1543), v e r d e u ts c h t v o n G e rh a rd S i e v e k i n g , A tla n t is

*943, s. 148— 151.

(8)

bilis. A rtificiu m porro tan tu m , u t v e l A p e lli non cedat: du bito an non su peret. Q uadraginta octo im a- gin ibu s an tiąu itas coelum d istin - xera t: in h is au tem m u lta fabulo- sa, ut ex Higino aliisąue p atet. D is- plicu it au thori novae picturae, splen dori coelesti tenebras fabu la- ru m perm istas esse. V e rita ti lucern, luci v e rita te m iungere aggressus, prim as tan tu m d u x it lineas: paulo tam en an te m o rtem com m isit bo­

no a rtifici colores inducendos. Hoc a rtis arcanum per aliąu ot iam m a- nus a C opernico in A cadem ia Ja- gellonica iv it. De quo cum ego a praeceptoribu s secreto didicissem : u t certiora haberem , in P russia abii. Tacendo ąuaerebam , v e ritu s ne tam praestan s in ventu m , v e l po- tiu s in ve n ti residu um m eas m anus effu geret, v e l ut isto saeculo inge- nia aem ula sunt non docilia, quo- quo m odo a ve rte retu r. A c tan dem ab Illu strissim o piae m em oriae S i­

m one R udnicio adm issus ad v e te re s V arm iae bibliothecas, ąuarum non- nullas iam violen ta m anus in vasit, du m nihil contem no, dum m in u tis- sim as etiam chartulas, ąuibus boni a rtifices aliąuando praestan tissim a in ven ta b re v ite r com m ittun t, excu - tio: ad illu d A rchim edaeum Euę-rjy.a, tb(j-qv.a,ventum est. D eiecit antiąuas ąuadraginta octo im agines, novas ąu adragin ta n ovem in du xit, fo r-

w najgłębszą noc widzialne. A mi­

strzostwo tak wielkie, że i Apelle- sowi nie ustępuje; w aham się, czy go nie przewyższa. Starożytność dzieliła niebo na czterdzieści osiem gwiazdozbiorów; w śród nich zaś wiele jest bajecznych, o czym się wie z H y g in a37 i innych. Nie po­

dobało się tw órcy nowej sztuki m a­

larskiej, że z blaskiem niebieskim zmieszano ciemności bajeczne. Pod- jąwszy się połączenia św iatła z praw dą, a praw dy ze światłem, pierwsze jeno zarysy nakreślił; na krótko przed śmiercią jednak po- ruczył praw dziw em u m istrzowi, by obrazowi przydał kolorów. Ta ta ­ jem nica dzieła od czasów K operni­

ka przeszła już przez ileś rą k w Akademii Jagiellońskiej. Gdym ja się o niej poufnie od profesorów dowiedział, by się na dobre upew ­ nić, do P ru s się w ybrałem . Nic ni­

kom u nie mówiąc, poszukiwania czyniłem, w obawie, by tak nie­

zwykły wynalazek, czy raczej po­

zostałości po nim z rą k m ych się nie wym knęły lub nie usunięto ich w jakiś sposób, jako że um ysły w tych czasach zazdrosne są, nie życz­

liwe. Aż na koniec wprowadzony przez światłego, św iętej pamięci Szymona Rudnickiego 38 do starych bibliotek warm ińskich, z których niejedną już splądrow ała grabież­

cza ręka, gdy niczego nie lekce­

ważę, gdy przeglądam naw et n a j­

drobniejsze karteczki, n a jakich nieraz biegli m istrze nadzwyczajne pomysły w paru słowach kreślą, doszło do owego Archimedesowego heureka! heureka! Odrzucił tu da­

wnych czterdzieści osiem obrazów, nowych czterdzieści dziewięć w pro- 57 C. J. H y g i n u s — wyzwoleniec cesarza Augusta, przyjaciel Owi­

diusza, m ianow any przez A ugusta naczelnym zarządcą bibliotek pala- tyńskich. Pozostawił dzieła rozm aitej treści, m. in. Fabulae — opowieści z mitologii greckiej; De sideribu s, De astronom ia, również P oetica astro- nom ica — są to opowieści mityczne o gwiazdach.

38 Szymon R u d n i c k i (1552—1621) kształcił się w Akadem ii K ra­

kow skiej i na uniw ersytetach włoskich. Przez dłuższy czas przebywał w Rzymie na dworze kardynała Hozjusza, a po powrocie do k ra ju przez 18 lat na dworze królów, którzy się nim posługiwali w ważniejszych spraw ach państwowych. W r. 1604 został biskupem w arm ińskim . Wydał C on stitu tion es synodales D ioecesis V arm iensis.

tasse ob septen arii dign itatem , v e l

a u o d m agis credo, u t m ediu m ha- beret ab ex trem is aeąu aliter d is- tans. Quae enim tabella huius s e p ­ tenarii, illa ąuoąue totiu s seriei media est, hoc est vicesim a ąuinta.

Deus bone, ąuam pulchra! ąuam nitida! ąuam om nibus saeculis at- que locis communis! Singuli y e r - sus stellae sunt, nulli elisioni, v e l ut m ath em atice loąuar, nulli eclip- si obnoxiae. Iam ante sedecim an- nos praem isso prim o prodrom o, de hac re nonnihil in dicaveram : de- inde ante decem cum in Italiam irem, altero sub auspiciis Illu stris- sim i et R everen dissim i D omini, D o­

mini M artini S zyszk o w sk i, Dei Gratia Episcopi C racoviensis: eo- rum ąue exem plaria nonnulla m i­

nuta form a Rom am ad am icos m e- os, nom inatim vero R everen du m Dominum A braham um B zoviu m transm iseram ; sed e t ad alios per Germ aniam . V iderin tn e illa B aye-

wadził, może przez wzgląd na zna­

czenie siódemki, albo też, czemu bardziej daję wiarę, by środek w y­

padł w równej odległości od koń­

ców. Dwudziesty piąty obrazek tej siódemki jest równocześnie środkowym w całym szeregu. J a k ­ żeż piękne! jak jasne! jak w szyst­

kim wiekom i miejscom wspólne!

Każdy w iersz jest gwiazdą, bez żadnego uszczerbku, lub m atem a­

tycznie określając: żadnem u za­

ćmieniu nie podległy. Już przed laty szesnastu, w pierwszym w y­

danym przedsłowiu coś niecoś na ten tem at napom knąłem , i później, przed laty dziesięciu39, gdym się do Włoch wybierał, w w ydaniu drugim, pod opieką oświeconego, wielce czcigodnego pana M arcina Szyszkowskiego 40, z Bożej łaski bi­

skupa krakow skiego; z tego w yda­

nia pew ną ilość egzemplarzy m a­

łego form atu przesłałem do Rzymu przyjaciołom moim, mianowicie szanownemu panu A braham owi B zow skiem u41; również i innym, w Niemczech. Czy też oglądał je

39 J a m ante sedecim annos praem isso prim o prodrom o de hac re nonnihil indicaveram : deinde an te decem , cum Italiam irem , altero sub auspiciis ... M artini M yszkow ski...” Zdanie to nastręczało kom enta­

torom wiele kłopotów i w łaściwie po dziś dzień nie zostało zadowalająco rozstrzygnięte. Na podstawie powyższej wzm ianki przyjm owano, ze w y­

danie z r. 1629, które znamy i którego egzemplarz istnieje, jest w ydaniem trzecim, poprzedzonym przez w ydanie „sprzed laty szesnastu’ i „sprzed lat dziesięciu, gdym się do Włoch w ybierał”. Do Włoch w yjechał w r.1620, więc to wydanie „drugie” należałoby m niej więcej w tym czasie uloko­

wać. Lecz z w ydaniem „pierwszym ”, które by przypaść musiało n a rok 1613/14, nie jest tak a prosta spraw a. Przede wszystkim nie m iał jeszcze rękopisu, który odnalazł dopiero w r. 1618, a poza tym w zm ianka „prae­

m isso prim o prodrom o, de hac re nonnihil in dicaveram ” nie znaczy, że wydanie owo obejmowało sam poemat. Była w nim tylko wzm ianka o poemacie co najwyżej, a właściwie w zm ianka o „chrześcijańskim po­

dziale nieba”, o którym w K rakow ie krążyły wieści. W ybierając się na poszukiwania nie wiedział jeszcze, co znajdzie.

40 Zob. przypis 12.

41 A braham Bzowski (1567—1637) dom inikanin, kształcił się w K ra­

kowie i we Włoszech. Po powrocie do k raju był przeorem Dominikanów we Wrocławiu, gdzie się naraził Niemcom i innowiercom z powodu gro­

mów, jakim i ich obrzucał w kazaniach. W r. 1608 przyszło naw et do rozruchów, które opisał w broszurze T ragedia w rocław ska. Powołany do Rzymu, otrzym ał papieskie zlecenie napisania historii Kościoła. O pra­

cował ją pt. H istoriae E cclesiasticae libri...

7 — N asza Przeszłość XXV

(9)

r u s a u t e iu s su c c e s so re s, D e u s q u i- d e m n o v it. C e r te n e ą u e iis d e m p r in c ip iis , n e ą u e iis d e m m e d iis , e ts i a d e u n d e m fi n e m in s is tu n t.

E x a m in a b a n tu r h a ec, u ti e x is tim o , ab iis q u i fe lic is s im u m L y n c e o r u m in s ti tu t u m se q y .u n tu r. L ic e b it c u i- q u e p ro su o a r b itr a tu c o e lu m , q u o d in h a e r e d ita te m c u n c tis r e lic tu m e s t P lin io te s te , d is tin g u e r e . E go h a n c d is p o s itio n e m a p r im o in v e n to r e C o p e rn ic o S a n c ta e S e d i A p o s to li- cae d e s tin a ta m e x a n tiq u is b ib lio - th e c is p ro d u c o , T u a e ą u e S a n c tita ti M a g n e p a re n s , te r sa n c te p a -

re n s , c u i c r e d ita co eli

Im p e r ia , a u sp ic iis d u d u m fir m a - ta D e o r u m

s u p p le x o ffe r o ; lic e a t e n im u ti tu i d o c tis s im i V a tis c a rm in e . D e u s T e , B e a tis s im e P a te r, E cclesia e S a n c ta e d iu tis s im e c o n s e r v e t, u t m e lip h - to n g a e A p e s m e l s u a v is s im u m p u - b lica e p e r o r b e m tr a n q u ilita tis p r o - fe r r e n u n q u a m c e sse n t.

S a n c ta e A p o s to lic a e R o m a n a e S e d i e t T u a e S a n c tita ti

o b s e q u e n tis s im u s J o a n n e s B ro sc iu s

D o c to r M e d ic in a e , B a c c a la u re a tu s S a c ra e T h e o l. e t e iu s d . F a c u lta tis O r d in a r iu s in A c a d . C rac. P ro fe s s o r

B a y e r lu b s p a d k o b ie rc y j e g o 42, B óg ra c z y w ie d z ie ć . O czy w iście, n ie w e d łu g ty c h s a m y c h z a ło ż e ń , a n i ty m i s a m y m i ś r o d k a m i, a p rz e c ie ż do te g o sam e g o w y n ik u d o ch o d z ą . R o z w a ż a ć je b ę d ą , ja k m n ie m a m , ci z k w itn ą c e g o in s t y t u tu lin c e j- s k i e g o 43. W o ln o b ę d z ie k a ż d e m u w e d łu g w ła s n e g o u p o d o b a n ia w y ­ o b ra ż a ć so b ie n ie b o , k tó r e , ja k P li­

n iu s z ś w ia d c z y 44, w s z y s tk im w d z ie d z ic tw ie p rz y p a d ło . J a p o d z ia ł te n , p rz e z p ie rw s z e g o w y n a la z c ę K o p e r n ik a d la Ś w ię te j S to lic y A p o ­ s to ls k ie j p rz e z n a c z o n y , z b ib lio te k s ta r o d a w n y c h d o b y w a m i T w o je j Ś w ią to b liw o ś c i

W ie lk i, tr z y k r o ć Ś w ię ty O jcze, co n ie b io s s p r a w u je s z w ła d z tw o P o w ie rz o n e ci i z d a w n a ła s k ą u m o c n io n e B ożą,

k o r n ie o f ia r u ję ; n ie c h ż e m i b ę d z ie w o ln o p o słu ż y ć się t u w ie rs z a m i T w e g o u czo n eg o W ieszcza. O b y Cię, Ś w ię ty O jcze, B óg w l a t a n a jd ł u ż ­ sze z a c h o w a ł d la Ś w ię te g o K o śc io ­ ła , a T w o je P sz c z o ły m ile b rz ę c z ą ­ ce b y n ie p r z e s ta ły n ig d y ro z n o s ić po św ie c ie ła g o d n e j sło d y c z y p o ­ w s z e c h n e g o p o k o ju .

Ś w ię te j A p o s to ls k ie j R z y m s k ie j S to lic y i T w e j ś w ią to b liw o ś c i n a jp o s łu s z n ie js z y

J a n B ro ż e k

D o k to r M e d y c y n y , b a k a ła r z Ś w ię ­ te j T e o lo g ii i je j W y d z ia łu w A k a ­ d e m ii K r a k o w s k ie j z w y c z a jn y

P ro f e s o r.

42 J a n B a y e r (1572— 1625), a s tr o n o m b a w a r s k i, w y d a ł w r. 1603 a tla s n ie b a p t. U r a n o m e tr ia s w e o m n iu m a s te r is m o r u m s c h e m a ta q u in q u a - g in ta e t u n u m , in to tid e m ta b u lis n o v a m e th o d o d e lin e a ta . A d ru g ie jego d zieło , k tó r e o p ra c o w y w a ł w e s p ó ł z J u liu s z e m S c h ille r e m , te n w y d a ł ju ż p o jeg o śm ie rc i p t. C o e lu m S te l la t u m C h r is tia n u m — A d m a io r e m D e i O m n ip o te n tis , S a n c ta e ą u e E iu s ta m T r iu m p h a n tis , q u a m M ilita n tis E c c le sia e G lo ria m , A u g . V in d . 1627. W ty m a tla s ie z n a k i p o g a ń s k ie g w ia z ­ d o z b io ró w z a s tą p ił b ib lijn y m i im io n a m i.

43 A c c a d e m ia d e i L in c e i z a ło ż o n a p rz e z k s ię c ia F r y d e r y k a C esi w R z y m ie w r. 1603, n a w z ó r n e a p o lita ń s k ie j A c a d e m ia s e c r e to r u m n a t u - ra e , r o z w ią z a n e j p rz e z P a w ła I I I z p o w o d u z a rz u tu , że się z a jm o w a ła m a g ią . C e le m je j b y ło p o p ie r a n ie n a u k p rz y r o d n ic z y c h , w szczeg ó ln o ści m e d y c y n y i filo z o fii p rz y r o d y . C z ło n k ie m je j b y ł te ż G a lile u sz .

44 C a iu s P lin iu s S e c u n d u s z w a n y S ta r s z y m (r. 23— 79), z n a k o m ity u c z o n y rz y m s k i, w s z e c h s tro n n ie w y k s z ta łc o n y , a u to r lic z n y c h d zieł, z k tó ­ r y c h z a c h o w a ła się ty lk o H is to r ia n a tu r a lis w 37 k s ię g a c h , d zieło o c h a ­ r a k t e r z e e n c y k lo p e d y c z n y m .

S I D U S I

C H R IS T U M A P R O P H E T I S P R O M I S S U M P R O P O N IT P r o m is s u m c u p itis c e r n e r e p rin c ip e m ,

Q u i v o s in p o p u lu m ą u a n d o ą u e lib e r u m P r a e s ta n s a s s e r a t h ero s,

I n re g n o ą u e su o b eet.

E x p e c ta te p a r u m , m o x a d e r it p iu s:

N o n e s t is P a rio m a r m o r e d u rio r, N e c q u is q u a m c itu s a e q u e

V o tis a n n u it o p tim is . S e d d i f fe r t a n im i c o n s iliu m su i, U t d e s id e r iis fe r v id io r ib u s

E x p e c ta tu s h ic h o sp e s P o ssit g r a tio r e x c ip i.

C u m v e r o v e n ie t P a s to r O ly m p iu s , T u m d is te n ta fe r e n t u b e r a c a n d id o

P le n a e la cte c a p ella e, P le n a e p ig n o r ib u s b onis.

N o n iu m e n ta fe r u s d is iic ie t leo, M u lc e b it p a v id a m m iti s o v e m lu p u s ,

H ic n a s c e tu r a m o m u m , lilie c in n a m a , sa c c a ru m . P a sc e t la n ig e ra ś P a s to r o v ic u la s, O m n i la eta d a b it p a sc u a copia,

U no m illia fo n te P o ta b it sitie n tia .

O fo n s p e r s p ic u o s p le n d id io r v itr o , S u m m is o rte c itr a p r in c ip iu m iu g is,

H u e d e la b e r e ta n d e m , G e n tis p e lle tu a e s itim .

G W I A Z D A I

O B W IE S Z C Z E N IE C H R Y S T U S A P R Z E Z P R O R O K Ó W W y p a tr u je c ie tę s k n ie w ie sz c z o n e g o W odza,

Co b y w a s z p ę t w y z w o lił, w o ln y m w a m p rz e w o d z ił I w w ió d ł w k ró le s tw o s w o je —

W ła d c a z w y c ię sk i p o k o je m .

W y tr w a jc ie n ie c o jesz c z e , a p o ś ró d w a s s ta n ie — N ie ja k o m a r m u r tw a r d y , p a r y j s k i ów k a m i e ń 45,

R a d sp ie sz y n a g ło s w o ła ń , N ik t go w ty m u b ie c n ie zdoła.

45 P a r y j s k i k a m ie ń ■— s ły n n y m a r m u r , ze złóż n a w y s p ie P a r o s n a M orzu E g e jsk im .

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

Jakie były Pana/Pani zdaniem pozytywne

Wydaje się bowiem, że jakkolwiek rozwijająca się od początku lat osiemdziesią- tych minionego stulecia etyka cnót przyczyniła się walnie do odrodze- nia refleksji

lejki do specjalistów się skrócą i czy poprawi się efektywność działania systemu ochrony

Nie twierdzę też, że teatr publiczny w Polsce pojawił się po raz pierwszy 19 XI 1765, co imputuje mi Patryk Kencki, który jako znawca epoki i uważny czytelnik Raszewskiego,

Kiedy dziecko przejawia trudne zachowania zwykle odczuwamy frustrację, bezsilność, obawę, że coś jest nie tak, skoro ono się tak zachowuje.. Zdarza się, że

Bardzo ważne jest, aby w takiej sytuacji uspokoić dziecko, powiedzieć, że dorośli po to ustalili zasady kwarantanny i przerwy od spotykania się z dziadkami, by zadbać o ich

(Nie)prawda w literackiej historiografii Jarosława Marka Rymkiewicza (na przykładzie..