• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1967, nr 5

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1967, nr 5"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

C H R Z E Ś C I J A N I N

EWANGELIA

ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ

POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA

Rok z a ło ż e n ia 1 9 2 9 W a rsza w a ,

Nr 5., m a j 196 7 r.

TREŚĆ NUMERU:

WNIEBOWSTĄPIENIE NASZA PRACA JEDNOŚĆ I MY O DUCHU SW.

NIE MOŻEMY NIE MÓWIĆ POSZUKIWANIE SZCZĘŚCIA (1) KAZANIE O ZMARTWYCHWSTA­

ŁYM PANU

ZOSTALIŚMY ZWYCIĘŻENI PRZEZ MIŁOŚĆ

BOLESŁAW GOETZE KRONIKA

M ie sięczn ik „ C h rz e ś c ija n in ” w y s y ła n y je s t b e z p ła tn ie ; w y d a w a n ie c z a s o p ism a u m o ż liw ia w y łą c z n ie o fia rn o ś ć C z y te l­

n ik ó w . W szelk ie o fia ry n a c z a so p ism o w k r a j u , p ro sim y k ie ro w a ć n a k o n to ; Z je d n o c z o n y K o śció ł E w a n g e lic z n y ; PK O W a rsz a w a , N r 1-14-147.252, z a z n a c z a ją c cel w p ła ty n a o d w ro cie b la n k ie tu . O fia ­ r y w p ła c a n e z a g ra n ic ą n a le ż y k ie r o ­ w a ć p rz e z o d d z ia ły z a g ra n ic z n e B a n k u P o ls k a K a s a O p iek i, n a a d re s P re z y ­ d iu m R a d y Z je d n o c z o n e g o K o ścio ła E w a n g e lic z n e g o w W a rsz a w ie , A l. J e r o ­

z o lim sk ie 99/37.

Wydawca: Prezydium Rady Zjed­

noczonego Kościoła Ewangelicznego Redaguje Kolegium

Adres Redakcji i A dm inistracji;

Warszawa, Al. Jerozolim skie 99/37 Telefon: 28-68-94. M ateriałów nade­

słanych nie zwraca się.

RSW „Prasa”, Warszawa, ul. Sm ol­

na 10/12. Nakł. 4500 egz. Obj. 2 ark.

Zam. 738. T-32.

W NIEBO WS T Ą PI Ę N I E

D zień W niebow stąpienia Pana naszego Jezu sa C h rystu sa p r z y ­ pom ina nam 0 trzech w ie lk ich praw dach. Po pierw sze, W n ie ­ bow stąpienie P a ńskie m ó w i n a m o dokonanym i p rzez Jezusa C h rystu sa dziele zbaw ienia rodzaju ludzkiego. To dzieło zo ­ stało zapieczętow ane m ocarnym : „ W ykonało się”, słow em z w y ­ cięstw a, któ re w y szło z ust Jezusa, um ierającego za grzechy całego św iata i każdego poszczególnego człow ieka. Słow o „w stą­

p ił” zaw arte w chrześcija ń skim w y z n a n iu w ia ry jest ostatnie z serii czasow ników w y stęp u ją c y c h w w y z n a n iu w czasie p rz e ­ szłym , a m ianow icie: począł się, narodził się, um ęczon, u k r z y - żow an, um arł, pogrzebion, zstąpił, zm a rtw y c h w sta ł. „W stąpił na niebiosa” — oznacza, że m isja Pana naszego na te j ziem i została zakończona. C złow iek został raz na zaroszę w Jezusie C hrystu sie p o jed n a n y z Bogiem . „Byliście w o w y m czasie bez C hrystusa, dalecy od społeczności izra elskiej i obcy u m ow om obietnicy, nie m a ją c y nadziei i bez Boga na świecie. A le teraz w C h rystu sie Jezu sie w y , k tó rzy ście n ieg d yś b y li dalecy, sta li­

ście się b lisk im i p rzez k r e w C h rystu so w ą ” (E fez. 2,12.13). P o­

jednanie z Bogiem , zbaw ienie, odpuszczenie grzechów stało się m ożliw e d zię k i p rzela n ej k r w i Jezusa C hrystusa, n iew innego B aranka Bożego. A że ofiara k r w i Jezu sa została p rzy ję ta , m ó ­ w i

o

ty m chw alebne Jego Z m a rtw y c h w sta n ie . Bóg potw ierd ził p rzyję cie o fiary ciała i k r w i Jezusa w zb u d ze n ie m S y n a Sw ego z m a rtw yc h . A w ięc dokonane dzieło zbaw ienia je st pierw szą praw dą, o k tó r e j w dn iu W n ieb o w stą p ien ia rozm yślać m am y.

P ojednani z B ogiem w w y n ik u śm ierci i zm a rtw y c h w sta n ia Jezu sa C h rystusa m a m y sw oją w spaniałą teraźniejszość. Ta t e ­ raźniejszość została zagw arantow ana p rzez Pana naszego, k tó r y

w chw ili obecnej, w u w ie lb io n y m stanie, „siedzi na praw icy Boga, Ojca W szechm ogącego”. Im iona nasze zapisane zostały do księg i życia w niebiesiech. D uch Ś w ię ty m ie szk a w nas jako zad a tek p rzyszłego d ziedzictw a chw ały. C ze k a m y na pełn e zba­

w ienie, m ianow icie na o dkupienie naszego ciała. G d y je ste śm y słabi i upadam y, m a m y O rędow nika w niebie, Jezu sa C h r y s tu ­ sa spraw iedliw ego, k tó r y jest ubłaganiem za grzechy nasze (por.

1 Ja n 2,1.2). Pan je s t G łową Kościoła. B y ł k u s zo n y w e w s z y s t­

kim , zna w ięc naszą sytu a cję. W staw ia się za nam i jako nasz n a jlep szy obrońca przed ata ka m i „oskarżyciela braci”. Przed N im ugnie się k ie d y ś w sze lk ie kolano. Do takiego zw ycięskieg o Pana n a leży m y . C zy ż to nie je st w ie lk ą radością być, z łaski p rzez wiarę, własnością tego Pana? J ezu s C h rystu s w stą p ił do nieba i siedzi po p ra w icy Boga Ojca jako w spółrządca całego kosm osu. I to je s t drugie poselstw o dnia W niebow stąpienia Pańskiego.

A le chrześcijanin nie ty lk o m a cudow ną przeszłość, k tó r e j tr e ­ ścią je st dokonane dzieło zbaw ienia, nie ty lk o radosną te r a ź­

niejszość. C hrześcijanin m a ta k że przyszłość chw alebną. W y ­ znanie w ia ry pow iada o C hrystu sie Panu: „stam tąd p rzy jd zie sądzić ż y w y c h i u m a r ły c h ”. J e zu s C h rystu s p r zy jd zie p o w tó r­

nie! W tó ry a d w en t, pow tórne p rzyjśc ie Jezu sa C h rystusa jest istotną treścią n aszej nadziei eschatologicznej. F a kt pow tórnego przyjścia Jezu sa C h rystusa m a zw ią zek bezpośredni z W n ie b o ­ w stąpieniem . „M ężow ie G alilejscy! czem u stoicie patrząc w n ie ­ bo? T en Jezus, k tó r y w górę w z ię ty został od w as do nieba, tak p rzyjd zie , jakeście go w id zieli idącego do nieba” (Dz. Ap.

1,11) — u słyszeli uczniow ie P ańscy z u st posłańców Niebios w m om encie, gdy Je zu s na skrzyd ła ch p oranku w zb ija ł się w górne regiony.

A w ięc Pan nasz u m arł i zm a rtw y ch w sta ł, w stą p ił do nieba ale te ż p rzy jd zie pow tórnie!

E. Cz.

2

(3)

N A S Z A

PRACA

D R A C A została zlecona człow iekow i przez Boga w ram ach porządku S tw orzenia (por. 1 Mojż. 1, 26.28; 2, 15), lecz po u p a d k u człow ieka w grzech i w ypędzeniu z ra ju , uległ zm ianie c h a ra k te r p rac y ludzkiej, — św iadczy n am o ty m Pism o Ś w ięte już od pierw szych stron. Od m o m en tu p rzym usow e­

go w yjścia z ra ju , człow iek żyje na ziem i i p rac u je w pocie czoła; ziem ia zaś rodzi m u ciernie i oset, zgodnie ze Słow em Bożym (1 Mojż. 3, 17— 19). A lbow iem sens tej w y p o ­ w iedzi biblijnej je s t n astęp u jący : w szelkie dobra m a te ria ln e m ają służyć ty lk o zabezpie­

czeniu życia; m ają służyć dla u trz y m an ia , przeżycia oraz zapew nienia schronienia: n a ­ m iotu, dom u, m ieszkania. W m yśl tego zało­

żenia (1 Mojż. 3, 17— 19) — p raca w pocie czoła je s t podstaw ow ą rzeczą w zdobyw aniu dóbr ziem skich (nie będziem y i nie m ożem y w ram ach tego a rty k u łu om aw iać, oczyw iś­

cie, całego historycznego rozw oju fo rm p ra ­ cy); pragnieniem naszym, będzie natom iast w ykazanie konieczności pracy.

P a n Bóg udzielił człow iekow i takiego za­

datk u , w yposażył go w te n sposób, żeby cały czas sw ojego życia ziem skiego w y p ełn iał p ra ­ cą, pracą c e l o w ą . S tąd też najw iększą k a ­ rą dla człow ieka jest p raca bezcelow a, k tó ­ rą już w starożytności p rzedstaw iano w o b ra ­ zie bezcelow ej p rac y Syzyfa, na próżno to ­ czącego pod górę ciężki głaz; odtąd „Syzyfo­

w a p rac a ” oznacza pracę bez sensu i bez celu. Od najw cześniejszych więc la t za poś­

red n ictw em pedagogiki (w ychow anie) i d y ­ d a k ty k i (nauczanie), n a jp ie rw poprzez różne proste form y zabaw y a n astęp n ie pracy, pod­

daje się dzieci św iadom em u procesow i k sz ta ł­

cenia, celem którego je s t nauczenie nowego człow ieka celow ych fo rm pracy. Rozsądnie i słusznie po stęp u ją także ci w szyscy rodzice i w ychow aw cy, k tó rz y od la t n ajw cześn iej­

szych w d ra ż ają dzieci do różnych zajęć do­

m ow ych, zapraw iając je i przygotow ując do pracy i do przyszłych obow iązków pracy;

ucząc je w ten sposób poznaw ać tajem n ice,—

a rk a n a pracy.

P ra c u ją c y człow iek rozszerza ciągle za­

k res sw ej pracy i dochodzi w reszcie do tego,

że jego w łasn a praca zostaje zastąpiona p ra ­ cą in n y ch ludzi, p racą n ajem ną. A wówczas p rac a zaczyna przynosić n a d m ie rn e i ' hie- p rzy słu g u ją c e m u bogactw o.

W tak ie j w ięc zwłaszcza sy tu a c ji, uw zględ­

nić m usim y szczególnie chrześcijańskie s ta ­ now isko w obec zagadnienia pracy, m usim y przyw ołać na pam ięć b ib lijn ą praw dę, k tó ra głosi, że Bóg je s t jed y n y m i absolutnym w ładcą i P a n e m w szystkich rzeczy stw orzo­

nych: w idzialnych i niew idzialnych, a m y ludzie jeste śm y ty lk o Jego tw oram i. S tą d też n a s z a p r a c a n a ziem i, p rzy w łasnym w arsztacie, — a w ięc tam gdzie p rac u jem y i gdzie toczy się nasze życie, służyć po­

w in n a ty lk o u trz y m a n iu życia, celem jej za­

tem nie m oże być niep rzy słu g u j ące n am i niesłuszne w zbogacanie się. Z atrzy m y w an ie bow iem dóbr i n ad u ży w an ie ich prow adzi do bogactw a, do grom adzenia: dóbr, pieniądza, m am ona. U legając te n d e n c ji (skłonności) za­

trz y m y w a n ia dóbr dla siebie bogacim y się i bogactw o s ta je się z czasem naszym bo­

giem ; o Bogu zaś zapom inam y i w y rzek am y się Go. D latego BÓG, jako sp raw ied liw y P a n chce, żeby bogactw o było ró w n o m iern ie roz­

dzielane pom iędzy w szystkich ludzi. P rz y k ła ­ dem w oli Bożej w ty m przedm iocie, był np.

w S ta ry m T estam encie r o k j u b i l e u s z o ­ w y (3 Mojż. 25, 8 nn) którego sens polegał na tym , ażeby ziem ia i pozostałe dobra m a­

te ria ln e (a także ludzie, k tó rz y stali się n ie ­ w olnikam i — uzyskali w olność i ziemię), przyw rócone zostały ty m ludziom , od k tó ry c h zostały w y d a rte siłą, podstępem lub przez klęskę żyw iołow ą albo też in n y nieszczęśliw y w ypadek; ażeby dobra ziem skie służyć m ogły w jednakow ym stopniu, słusznym potrzebom w szystkich ludzi. „Policzysz sobie siedem la t szabatow ych, to je s t siedem raz y po siedem lat, ta k że czas siedm iu la t szabatow ych bę­

dzie obejm ow ał czterdzieści dziew ięć lat.

D ziesiątego d nia siódm ego m iesiąca zatrąbisz w róg. W D niu P rzebłagania zatrąbicie w róg w całej w aszej ziemi. Będziecie święcić pięćdziesiąty rok, oznajm icie w yzw olenie w k ra ju dla w szystkich jego m ieszkańców . To będzie dla w as ju b ileu sz — każd y z w as po­

w róci do sw ej w łasności i każdy pow róci do swego rodu. C ały te n rok pięćdziesiąty będzie dla w as ro k iem jubileuszow ym ...” (3 Mojż.

25, 8— l l b — w g Biblii Tynieckiej).

T akże P a n nasz, Jezus C h ry stu s chce i naucza, żeby Jego uczniow ie posługiw ali się dobram i ziem skim i tylko dla dobrych celów;

żeby w sp ierali ubogich i potrzebujących, sieroty, w dow y, chorych, w ięźniów , podróż­

nych i żeby w ten sposób zdobyw ali sobie życzliw ość m ieszkańców niebios.

E w angelia w edług Ł ukasza, w rozdz. 16, w w ierszach od i d o 8 (i 9 do 13) zaw iera po­

dobieństw o C hrystusa P a n a o niespraw iedli­

w ym zarządcy. Oto w łodarz bogatego pana,

(4)

trw o n ił jego dobra. Uczciwi ludzie, czy może zazdrośni i jego przeciw nicy — w spółtow a­

rzysze pracy — oskarżali go przed panem o m arn o traw stw o dóbr. P a n p rzyw ołał więc niegodnego sługę i zażądał „zdaj w ło d ar- stw o ” ; oznaczało to koniec jego pracy. W szy­

stko. N ieuczciw y pracow nik, jako człow iek po ziem sku p ra k ty c z n y i znający sposoby boga­

cenia się w sposób n iesp raw ied liw y , począł rozw ażać, co m a tera z zrobić. N ie m oże d łu ­ żej być w łodarzem , jest w podeszłym w ieku i nie m a sił, b y n a ją ć się do b yle jak ie j p r a ­ cy, a w stydzi się ro li żebraka, — postanow ił w ięc po raz o sta tn i m ądrze zarządzić dobram i swego p ana n a w łasną korzyść. Sporządzając bilans dóbr p an a i k o rzy sta ją c z obecności dostaw ców i m agazynierów , z a trzy m a ł u nich dla siebie, pew ne ilości dóbr swego pana:

oliw y i pszenicy. B ogaty pan, g dy dow iedział się o tym , ja k postąpił jego niegodny sługa—

pochw alił jego zapobiegliw ość o w ła sn y los i o przyszłość. W podobieństw ie tym rów nież P an nasz, Jezus C hrystus, u stam i bogatego pana, chw ali tę zapobiegliw ość n iesp ra w ied ­ liw ego zarządcy o przy szły los; C h ry stu s P an nie chw ali jego złego uczynku, nieuczciw ości, ale chw ali jego zapobiegliwość! P o w iada d la ­ tego w zakończeniu podobieństw a: ,,synow ie tego św iata są przebieglejsi w ro d za ju swoim od synów św iatłości” , (w. 8). Przyszłość sy ­ nów tego św ia ta je s t k ró tk o trw a ła ; ona trw a:

rok, dw a, dziesięć czy tro ch ę w ięcej. A je d ­ n a k ta k o n ią d bają, ta c y są zapobiegliw i.

N asza zaś przyszłość — synów św iatłości, ludzi odrodzonych, dzieci Bożych — trw a całą wieczność. D latego C h ry stu s P a n po­

w iada: „Z yskujcie sobie p rzyjaciół m am oną niespraw iedliw ości, aby, gdy się skończy, p rzy jęli w as do w iecznych p rzy b y tk ó w ” (w. 9).

W pierw szym Zborze chrześcijańskim istn iała w spólnota dóbr, podział i k o nsum pcja (spożycie); w szystkie w ięc bogactw a rozdzie­

lane były rów nom iernie pom iędzy w szy st­

kich członków. To je s t n iesły ch an ie w ażną rzeczą, że człow iek odrodzony m a swój o k reś­

lo n y cel. J e s t n a ziem i pielgrzym em i nie spędza czasu n a zapobieganiu o to życie, ponie­

w aż posiada cel w ieczny: w ieczne, szczęśliw e życie z P anem . P rz y tego ro d zaju postaw ie, m ożliw ej do zrealizow ania tylko przez ludzi odrodzonych, polegającej na w ierze, n a u f ­ ności w Boga i niesłużeniu m am onow i zdobyw ać m ożna, przez w y k o rzy stan ie n ie­

spraw iedliw ej m am ony, p rzyjaciół dla nieba.

Lecz to je s t m ożliw e do osiągnięcia tylko przez ludzi w ierzących Bogu. I żaden z ta k w ierzących nigdy nie doznał zaw odu. P ra c a dla w łasnego u trz y m an ia i zapew nienia tego, co potrzebne do życia w łasnej rodzinie, nie tylko je s t dozwolona, lub zalecona, lecz jest konieczna. A postoł P a w e ł poucza w ie rz ą ­ cych ze Zboru w T essalonice w ty m w zglę- dźie, a ta n a u k a służyć pow inna i nam w szystkim : „K to nie chce pracow ać, niechaj też nie je ” (2; 3, 10). W w y p ad k u więc, gdy

człow iek w ierzący je s t zupełnie pochłonięty p rac ą dla P an a, C h ry stu s P a n d aje człow ie­

kow i przyjaciół, k tó rz y pom ogą m u w u trz y ­ m aniu. Tenże apostoł P a w e ł w Liście do G a- lató w 6, 6 pisze słow a n a stę p u jąc e : „A ten, któ reg o się naucza Słow a Bożego, niechaj się dzieli w szystkim dobrem z tym , k tó ry n a u cza” .

A w ięc cel oraz znaczenie podobieństw a o niespraw iedliw ym zarządcy (Łk 16, ln ) w edług słów C h ry stu sa P a n a polega n a tym , żeby zw odnicze dobra tego św iata, p ro w a ­ dzące do niepraw ości i dla w ielu sta ją ce się bożkam i, używ ać dla dobrych celów. Bogiem je s t tylko Bóg, C hrystus; w łodarzem -za- rządcą n atom iast każdy człowiek. Ludzie po stęp u ją w praw d zie ro ztropnie, z p u n k tu w idzenia w łasn y ch in teresó w , ale nieuczci­

w ie. D latego też C h ry stu s poucza: „A J a w am pow iadam : Z yskujcie sobie przyjaciół m am oną n iesp raw iedliw ości... ” . P ow inniśm y w ięc naśladow ać ty lk o przebiegłość nieuczci­

wego zarządcy, lecz nie naśladow ać jego złych uczynków . G dy w ięc chodzi ju ż o p r a ­ cę duchow ą, od sług, od pracow ników w y m a­

gane jest stu p ro cen to w e posłuszeństw o i w ierność, tak , ja k poucza nas L ist do R zy­

m ian 12, 1 nn.: „W zyw am w as tedy, bracia, przez m iłosierdzie Boże, abyście składali ciała sw oje jak o o fiarę żyw ą, św iętą, m iłą Bogu, bo ta k ą w in n a być duchow a służba wasza...

jeśli k to naucza, to w nauczaniu; jeśli kto napom ina w napom inaniu; jeśli k to obdaro­

w u je, w to w szczerości; k to je st przełożony niech okaże gorliw ość; k to okazuje m iło sier­

dzie, n iech to czyni z radością. ...Miłością b ra te rs k ą jed n i d ru g ich m iłujcie, w y p rz e ­ dzajcie się w okazyw aniu szacunku, w gorli­

wości nie u sta ją c, płom ienni duchem , służcie P a n u , ...w spierajcie św iętych w potrzebach, okazujcie gościnność” . S łużba ta k a je s t n a j­

w ażniejsza, w ieczna i posiada tak ąż nagrodę.

G dyż dobra duchow e są w yższym i dobram i, w ieczne, znam ienitsze. A zaw iadyw anie do­

b ram i ziem skim i nie n ależy ściśle do naszej duchow ej n a tu ry ludzkiej, jako ta k ie j, i k tó ­ r ą Bóg nie uw aża za sw oją. T ak w ięc Bóg uw aża to nie za Sw oje, lecz za cudze, pow ie­

rzone, — to w szystko co nazy w am y dobram i m a te ria ln y m i. Bóg, k tó ry je s t bogatym P a ­ nem , dał te dobra do dyspozycji zarządcy, dla zdobyw ania przyjaciół, do służby, lecz nie m a ją te dobra nic w spólnego z Jego ducho­

w ą, Boską n a tu rą . Jeżeli w ięc m y służąc w tym , co cudze, co należy do zw odniczej m a ­ m ony, nie jesteśm y w ie rn i w n iesp raw ied li­

w ym , to któż n a m pow ierzy to, co p raw dzi­

we? I jeśli w cudzym nie okazaliśm y w ie r­

ności, któż n a m pow ierzy sw oje? D latego słowo brzm i: „Ż aden sługa nie m oże dwom panom służyć, gdyż albo jednego nien aw i­

dzić będzie, a drugiego m iłow ać, albo je d n e ­

go trz y m ać się będzie, a d ru g im pogardzi

(5)

Jedność

( 1 9 4 7

-

We w rześniu ub.r. naw iązując do licznych uroczystości m ilen ijn yc h w n a szym kraju, na K onferencji P olskich C hrześcijan E w angelicz­

nych, która odbyła się w W arszawie, obchodzi­

liśm y 60-lecie ruchu ew angelicznego w Polsce.

W m a ju br. przypada rów nież w ażna rocznica dla naszej Społeczności kościelnej: d w u d ziesto ­ lecie zjednoczenia Zborów naszego Kościoła, a w yrażając się ściślej — pierw sza faza pro­

cesu zjednoczenia trw ająca od 24 m aja 1947 r.

do 4 czerwca 1953 r.; ta ostatnia data stanow i początek drugiego etapu zjednoczeniow ego.

P rzypom nienie C zyteln iko m , a szczególnie m łodszym , tego w ydarzenia je s t w ażne nw tylk o ze w zględów kronikarskich, lub zw yc za ­ jów ogólnie p rzyję ty c h , iż nie n ależy zapom i­

nać d aty sw oich urodzin; je st bow iem ono w a­

żne jeszcze bardziej z tego pow odu, że drugie i trzecie pokolenie, które coraz liczniej daje o solne znać w Zborach naszej Społeczności, nie zaw sze dobrze jest poinform ow ane i pam ięta i zna tam te w ydarzenia przed d w u d ziestu laty.

Oto p ra w d ziw y pow ód napisania tego k ró tk ie ­ go felietonu.

Nie m ożecie Bogu służyć i m am onie”

(Łk 16, 13).

A cóż to takiego to „nasze” ? D la Sw oich sług P a n Bóg daje Sw oje d ary . One są dane do naszej dyspozycji, ale w y p ły w a ją z n a tu ­ r y Bożej i przez naszą w ie rn ą służbę p rzy ­ noszą w sp aniały owoc D ucha, jak: miłość, w ierność i in. T aka w iern a praca, służba d u ­ chowa, nie je s t d are m n a w P a n u (por. 1 Kor.

15, 58).

Gdy zaś w te j p rac y nie jesteśm y w iern i

„w m ały m ” , to znaczy gdy sługa nadużyw a dóbr P ań sk ich dla siebie, dla sw oich celów, dla w łasn ej rek la m y lu b sw ojej rodziny, to wówczas przychodzi Słowo napom nienia, Słowo groźby: „A ci, k tó rz y chcą być bogaci, w p ad ają w pokuszenie i w sidła i w liczne bezsensow ne i szkodliw e pożądliw ości, któ re pogrążają ludzi w zgubę i zatracenie. Albo­

w iem korzeniem w szelkiego zła je s t m iłość pieniędzy; niek tó rzy uleg ając jej, zboczyli z drogi w ia ry i u w ik łali się sam i w przeróżne cierpienia” (1 Tym . 6, 9— 10).

G dy w ięc P a n sam przychodzi z sądem , po dośw iadczeniu, na k tó re nie zw ażam y, w te d y przychodzą n a św iat: klęski, w ojny, zniszczenie, uprow adzenie. N a staje czas k lę ­ ski i w ted y biada w szystkim bogaczom.

W Liście pow szechnym Św iętego Ja k u b a czy­

tam y o ty m słow a n a stęp u jące: „bogacze,

Do końca w yd a rzeń II w o jn y św iatow ej, w szy stk ie ru c h y ew angeliczno-w olnokościelne w Polsce ż y ły i działały bez icidocznej w oli je ­ dności, niezależnie od siebie, bez oznak po szu ­ kiw ania program u w spólnego życia. Radykalna zm ianę w yw ołała II w ojna św iatow a. K rótko po je j zakończeniu, w s z y s c y fu n d a m en ta ln i w y zn a w c y E w angelii z ró żn ych odłam ów wot- nokościelnych połączyli się w je d n e j społecz­

ności pn. P olski Kościół E w angelicznych C hrze­

ścijan B a p tystó w . A le jedność w ram ach tej społeczności była krótkotrw ała; w idocznie zb y t ż y w e b y ły jeszcze tendencje p rzed w o je n n e, ty ­ pow e dla polskich ruchów w oinokościelnych.

W rezultacie ta pierw sza in ic ja ty w a nie pow io­

dła się zupełnie. Z jed n o czo n y Kościół E w ange­

liczny, w sw o jej pierw szej postaci, do której dzisiaj n a w ią zu jem y, je st d ziełem drugiej, po­

m yśln ie zrealizow anej in ic ja ty w y , zrodzonej w łonie dawnego Z w ią zk u E w angelicznych C hrze­

ścijan.

In icja tyw a Braci ew angelicznych została p o m yślnie zrealizow ana po okresie przygoto­

w a w c zy m (konferencja braterska, Ustroń, 1— 2

płaczcie i n a rzek ajcie n a d nieszczęściam i...

Bogactw o w asze zm arniało, a szaty wasze m ole zjadły. Złoto w asze i sre b ro zaśniedzia­

ło, a śniedź ich św iadczyć będzie przeciw ko w am i stra w i ciała w asze ja k ogień. Oto za­

p łata , z a trzy m a n a przez w as robotnikom , k tó rz y zżęli pola wasze, krzyczy, a w ołania żeńców d o ta rły do uszu P a n a Zastępów . ... utuczyliście serca w asze n a dzień uboju.

W ydaliście w y rok skazu jący i zabiliście sp ra ­ w iedliw ego; nie opiera się w a m ” (Jak 4, 1 nn).

Rów nież Św ięto P ra c y przypom inać po­

w inno n am te zadania, k tó re m a w ykonać ludzkość żyjąca na ty m globie, zadania w yz­

naczone przez P a n a Boga. W zw iązku z tym godną więc będzie rzeczą, żeby za Jego radą, za w skazów ką, k tó rą Bóg je d y n y w ładca św iata udzielił nam — dając w szelkie d a ry cielesne i duchow e, abyśm y je d y n e m u Bogu jako w ie rn i Jego słudzy, zarządcy i szafarze, i jako Jego dzieci, — oddali praw dziw ą chw ałę, i abyśm y przez to sta ć się m ogli praw dziw ym pożytkiem dla naszych bliźnich.

K iedy w ięc będziem y gotow i na to, aby oddać Bogu praw dziw ą chw ałę, w te d y On sam w skaże nam : gdzie, kom u i w jak i spo­

sób będziem y m ogli służyć z praw dziw ym pożytkiem . N iechaj n am w szy stk im dopo­

m oże w ty m m iłosierny i d o b ro tliw y Bóg, — Ojciec, S yn i D uch Św ięty.

S ta n isła w K rakiew icz

(6)

listopad 1946 i je j rezultat: T ym cza so w y K om i­

tet Unii Kościolóio E w angelicznych w Polsce).

Na następnej K onferencji, która rów nież miała m iejsce w U stroniu, w. dn iu 25 m aja przed, d w u dziestu laty narodziła się nasza Społeczność:

Z jednoczony Kościół E w angeliczny, stanow iący jednocześnie początek pierw szego etapu in te ­ gracji (zjednoczenia) naszych Zborów. 4 czerw ­ ca 1953 r. (I Synod) stanow i początek drugie­

go etapu tego procesu integracji.

Czując obow iązek spełnienia pow inności

„ dziennikarskiej” p rzyp o m in a m y dlatego n i­

niejszym , w w ie lk im skrócie, fa k ty i daty, k tó ­ re iv dosłow nym znaczeniu są p o czątkiem hi­

storii naszej Społeczności. Odtąd bow iem po­

siadam y akta, d o k u m e n ty, p ro to ku ły, a w ięc ud o ku m en to w a n e fa k ty . N ie ste ty stw ierdzić jed n a k trzeba, że nie m a ich z b y t w iele, a te.

k tó ry m i d ysp o n u je m y , nie są liczne. W ty m w ięc m iejscu, p o p i e r w s z e , trzeba b y za­

proponować, żeb y bracia i siostry, a zw łaszcza ci bracia, k tó rzy p rzeżyli narodziny te j p ie rw ­ szej udanej jedności, k tó rzy ją w sp ółtw orzyli, dla których „...tęsknota do jedności realizow a­

nej na podstaw ie m o d litw y Pana Jezusa C h ry­

stusa. „aby w szy sc y b yli jed n o ” (Jan 17,21), była pow odem gorących próśb zanoszonych do w szechm ocnego i pełnego m iłości Boga o daro­

wanie nam te j w sp ólnoty dzieci B ożych...”

(Chrześcijanin 111948), aby zechcieli w yp ełn ić p ew ien isto tn y brak w naszej dokum entacji, i posiadając na w et su b je k ty w n ą znajom ość i ocenę w yd a rzeń z ta m tyc h łat — aby dla do­

bra dzieci, m ło d zieży oraz tyc h w sp ó łw yzn a w ­ ców, k tó rzy np. w ciągu ostatnich 5 lat w eszli do Zborów — zaczęli pisać pam iętn iki, w sp o m ­

nienia itp., o ty m , jakie b y ty te pierw sze kro­

ki naszej jedności i ja k ją p rzeżyw a li wów czas oraz ja k p rzeżyw a ją ją teraz. Bo proszę zw ró­

cić uw agę, że w ostatnich latach na tem a t je d ­ ności piszą z reguły przedstaw iciele tego poko­

lenia, którego jeszcze nie było w Zborach lub dopiero „zaczynało b y ć ” w te d y , g d y rozpoczy­

nał się p ierw szy etap integracji naszego K oś­

cioła.

P o d r u g i e : spraw a rów nie w ażna i od­

nosząca się do w szy stk ich , k tó r z y za jm u ją się w y ch o w a n iem dzieci w dom u lub w zborow ej Szko le N iedzielnej, d o tyc zy to w ięc rów nież w bardzo w ie lu w yp a d ka ch generacji starszej:

u c zm y dzieci i m ło d zie ży n a w et tej naszej k ró t­

k ie j h istorii,okresu poprzedzającego ją (a w ięc te ­ go, co się zdarzyło do m o m e n tu zakończenia w o j­

n y ) — rozpoczynając tę e d u k a c j ę d o j e d ­ n o ś c i n a s z e g o K o ś c i o l a, ja k n a jw cze­

śniej, a w ięc w dom u i w S zko le N iedzielnej.

Z w ra ca jm y rów nież uw agę na bardzo do­

niosły fa k t, m ianow icie, że proces jedności nie za ko ń czył się i że nie m oże zakończyć się na sta rszym pokoleniu, że on trw a ciągle, i że obow iązek k o n tyn u o w a n ia jedności w śród na­

szych Zborów spoczyw a dzisiaj rów nież na w szystkich : starszych i m łodszych. I że starać się o to trzeba bardzo usilnie. N iechaj także to dzisiejsze kró tkie p rzyp o m n ie n ie w ydarzeń sprzed 20 laty u tw ierd zi nas w pracy nad je d ­ nością, bardziej z b liży nas do siebie i do Pana Jezusa C hrystusa.

P ozn a jm y także lepiej tę praw dę, że je d ­ ność realizow ana je st p rzez Boga w śród ludzi, w śród tych , k tó rz y skupiają się pod K rzyżem .

o.m.

B I B L I A I T E O L O G I A

r

O Duchu Smiętym

P r z y s t ę p u j ą c d o o p r a ­ c o w a n i a tem atu n ak reś­

lonego w ty tu le a rty k u łu n a ­ leży n ajp ierw postaw ić p y ta ­ nie: kim jest Duch Św ięty?

Duch Św ięty je s t — jeśli ta k wolno w yrazić się — egzekuty­

w ą Trój jedynego Boga, działa­

jącą w każdej sferze, fizycznej i duchow ej. Przez D ucha Św ię­

tego Bóg stw orzył i zachow uje św iat i cały w szechśw iat. Przez Ducha, ów „palec Boży“, Bóg działa w sferze duchow ej n a­

w racając, uśw ięcając i zacho­

w ując w ierzących.

Czy Duch Św ięty jest osobą, czy też jakąś bezosobową m o­

cą? J e s t praw dą, że w Piśm ie Św iętym działanie D ucha Św ię­

tego jest często przedstaw ione

[ i ]

w form ie bezosobow ej. Duch Ś w ięty jest opisyw any jako tchnienie, k tó re napełnia, jako pom azanie, jako ogień, k tó ry ogrzew a i oświeca, jako dar, którego w szyscy są uczestni­

kam i. Jednakże są to tylko o pi­

sy Jego działań podane w sym ­ bolach. D uch Ś w ięty jest oso­

bą, gdyż posiada cechy osobo­

we: um ysł (Rzym, 8, 27), wolę (1 Kor. 12, 11), uczucie (Efez.

4, 30), a ponadto są m u przy ­ pisyw ane w Piśm ie Św iętym działania osobowe. D uch Św ię­

ty objaw ia (1 Pt. 1, 21), naucza (Jan 14, 26), św iadczy (Gal. 4, 6), przyczynia się (Rzym. 8,26), m ówi (Obj. 2, 7), rozkazuje (Oz.

Ap. 16, 6— 7), pośw iadcza (Jan 15,26). Tak ja k osobę, m ożna

Go zasmucić, oszukiw ać (Dz.

Ap. 5,3); istn ieje możliwość b lu źnierstw a przeciw N iem u (Mt, 12,31— 32).

Czy D uch Ś w ięty jest osobą boską? Na to py tan ie zn ajd u ­ jem y w Piśm ie Św iętym także odpowiedź tw ierdzącą. Jego boskość stw ierdzam y przede w szystkim n a podstaw ie a try ­ butów Bożych, k tó re D uchow i Św iętem u są przypisyw ane. A więc ta k ja k pozostałe osoby T rójcy Św iętej, D uch Św ięty jest w ieczny, w szechobecny, w szechpotężny, w szechw iedzą­

cy (Hebr. 9, 14; Ps. 139, 7— 10;

Łk. 1, 35; 1 Kor. 2, 10— 11). D a­

lej, D uchow i Św iętem u są przy ­ pisyw ane Boże czyny, np. stw o­

rzenie, odrodzenie, zm artw ych-

(7)

wzbudzenie (Gen. 1, 2; Job. 33, 4; J a n 3, 5— 8; Rzym. 8, 11).

Osoba D ucha Św iętego je s t s ta ­ w iana n a rów ni z Ojcem i Sy­

nem (Mt. 28, 19; 1 Kor. 12,4—

6; 2 Kor. 13, 13).

IMIONA DUCIIA

Zw róćm y tu ta j uw agę na cztery główne nazw y D ucha Św iętego w y stępujące w P iś­

mie Św iętym :

Duch Św ięty. J a k pow iedzie­

liśm y w yżej, Duch Ś w ięty po­

siada a try b u ty Boże. Posiada cechy, k tó re są w łasnością dwóch pozostałych osób Trójcy Św iętej. To samo dotyczy ta k ­ że świętości. Bóg Ojciec jest św ięty. G dy Izajasz w idział chw ałę Bożą, słyszał także śpiew Serafów : ,,Św ięty, św ię­

ty, św ięty je s t P a n Z astępów “ (Izaj. 6, 3). J a n w w izji na w y s­

pie Patm os widząc tro n na nie­

bie i Tego, k tó ry n a nim sie­

dział, słyszał śpiew istot ży­

w ych: „Św ięty, św ięty, św ięty, P a n Bóg W szechmogący, k tóry był, je s t i przyjść m a“ (Obj.

4, 8). S yn Boży je st także św ię­

ty. A le w Piśm ie Św iętym określenie „św ięty“ najczęściej tow arzyszy trzeciej osobie T ró j­

cy Św iętej. A jest ta k dlatego, że głów nym zadaniem D ucha Św iętego jest dzieło uśw ięce­

nia. Duch Św ięty przyszedł, aby przekształcić i uświęcić n a ­ tu rę człowieka. Ponadto, nazy­

w a się D uchem Św iętym , gdyż jest D uchem Św iętego Boga.

Duch Boży. Bardzo często w Słowie Bożym trzecia osoba Trójcy Św iętej nazyw ana jest Duchem B ożym : „Nie zasm u­

cajcie D ucha Św iętego Bożego, którym zapieczętow ani jesteście na dzień odkupienia“ (Efez. 4, 30; por. 1 J a n 4, 2). Ta nazw a wskazuje na fa k t szczególnej relacji Ducha Św iętego w zglę­

dem Boga Ojca. „A gdy p rz y j­

dzie Pocieszyciel, którego ja wam poślę od Ojca, D uch p ra w ­ dy, k tó ry od Ojca pochodzi, ten o m nie świadczyć będzie“ (Jan 15, 28). D uch Boży przyprow a-

„Duchu Pana, D uchu Pana, Gołębico nieskalana, P rzy jd ź napełnij w iern ych grono, Siłą z góry upragnioną. W sercach

Ś w ię ty zb u d u j tron...”

lii

*

i

i# #

ma

(8)

dza ludzi do C hrystusa: „N ikt nie może przyjść do m nie, jeśli go nie pociągnie Ojciec m ó j“

(Jan 6, 44). Duch Boży przeko­

n u je św iat o grzechu, o spraw iedliw ości i o sądzie.

D uch Boży objaw ia praw dę (Mt. 11,25; 16, 17), prow adzi (Rzym. 8, 14) i oczyszcza (Jan 15, 2).

Duch Chrystusowy. Trzecia osoba T rójcy Św iętej nazw ana je s t rów nież D uchem C h ry stu ­ sowym : „jeśli kto D ucha C hry­

stusow ego nie ma, ten nie je st Jego“ (Rzym. 8 , 9b). N ie m a żadnej różnicy m iędzy D uchem Św iętym a D uchem Bożym i Duchem C hrystusow ym . J e st bowiem tylko jeden D uch, tak jak jeden Bóg Ojciec i jeden Syn Boży. Ale D uch m a w iele określeń, które c h a ra k te ry z u ją Jego __ poszczególne funkcje.

Duch Św ięty nazw any je s t D u­

chem C hrystusow ym dlatego, że: 1. je s t D uchem zsyłanym w im ieniu C h rystusa (Jan 14, 26), 2. Je st zsyłany przez C hry­

stusa: „Tego to Jezusa w zbu­

dził Bóg, czego m y wszyscy je ­ steśm y św iadkam i. P raw icą te ­ dy Bożą będąc w yw yższony i obietnicę D ucha Św iętego wziąwszy od Ojca, w ylał to, co w y teraz widzicie i słyszycie“

(Dz. Ap. 2, 32— 33), 3. Jego szczególną m isją w obecnym eonie jest uw ielbienie C h ry stu ­ sa: „On m nie uw ielbi“ (Jan 16, 14). Duch Ś w ięty w w ykony­

w aniu Swego zadania je st złą­

czony z Tym, k tó ry cierpiał, um arł, zm artw ychw stał i w stą ­ pił do nieba. D uch Św ięty czy­

ni w nas rzeczyw istością to, co dla nas uczynił Jezus C hry­

stus przez Sw oją śm ierć i zm artw ychw stanie. 4. uw ielbio­

ny C hrystus jest obecny w K o­

ściele i w w ierzących przez D u­

cha Świętego. Zw iązek Ducha Św iętego z C hrystusem jest ta k ścisły, że często w y stęp u ją Oni w sposób zam ienny. M ówi się, że C hrystus i D uch Św ięty m ieszkają w w ierzącym (Gal.

2, 20: Rzym. 8, 9— 10); w ierzą­

cy człowiek jest w ięc zarazem ,.w C hrystusie“ i „w D uchu“ . Pocieszyciel. Ten ty tu ł n ad an y iest Duchowi Św iętem u w Ew angelii Janow ej (14, 16; 14, 26; 15, 26; 16, 7). Spójrzm y na okoliczności, w jakich ta nazw a została podana. M istrz spoży­

w ał o statn ią w ieczerzę z ucz­

niam i. Ich serca b y ły zasm uco­

ne n a w ieść o Jego odejściu.

B yli opanow ani przez uczucie stra c h u i bezsilności. K to nas będzie w spierał, gdy P a n a za­

braknie? K to będzie nas uczył i nam przew odził? K to będzie s ta ł przy nas w czasie kaza­

n ia i nauczania? T en niew ysło- w iony strach Jezus uciszył obietnicą: „I ja prosić będę Ojca, a innego Pocieszyciela da w am , aby m ieszkał z w am i n a w ie k i“ (Ja n 14, 16): Słowo Pocieszyciel w naszej Biblii od­

pow iada greckiem u PA R A K - LETOS, k tó re w now ym prze­

kładzie oddane zostało p rz e z : ORĘDOWNIK. Rzeczow nik PA RAK LETO S pochodzi od czasow nika PA RAKALEIN, k tó ry znaczy: przyzw ać do sie­

bie (kogoś w charak terze sp rzy ­ m ierzeńca, doradcy, pom ocnika, św iadka, obrońcy). N a przykład, gdy Żydzi w A leksandrii byli źle tra k to w a n i przez m iejscow e w ładze, usiłow ali znaleźć P A ­ RAKLETOS A, k tó ry w staw ił by się w ich spraw ie do cesa­

rza rzym skiego (Gaiusa) (Philo, In Flaccum , 4). Słowo PA RA­

KLETOS posiada w ięc n a stę p u ­ jące znaczenie: osoba pow oła­

n a do stan ia przy boku innej osoby w celu okazyw ania po­

m ocy drogą rad y , zachęty, o- brony. N ależało do zw yczaju w sądach starożytnych, że stro ­ n y zjaw iały się n a rozpraw ę w tow arzystw ie jednego lub kil­

ku w pływ ow ych przyjaciół.

P rzyjaciel te n zw any był po grecku PA RAK LETO S, po ła­

cinie: ADVOCATUS. T ow arzy­

sze ci dodaw ali swoim p rzy ja ­ ciołom — nie za opłatą lecz z m iłości — odwagi przez sw oją obecność i okazyw ali pomoc poprzez m ąd rą radę. D oradzali swoim przyjaciołom co czynić, co mówić, m ów ili za nich, dzia­

łali w ich im ieniu, spraw ę przy ­ jaciół uw ażali za sw oją spra­

wę.

Taką rolę spełniał Jezus w stosunku do uczniów , gdy prze­

byw ał z nim i. D latego bardzo zm artw ili się uczniow ie na w ieść o Jego odejściu. Ale P an ich pocieszył obietnicą o zesła­

n iu innego Pocieszyciela, k tó ry będzie ich obrońcą, pom ocni­

kiem i nauczycielem . J e s t n a ­ zw any „innym Pocieszycie­

lem “, poniew aż m iał być tym

w sposób niew idzialny, czym Jezus b y ł dla nich w idzialnie.

Słowo „ in n y “ odróżnia D ucha Św iętego od C hrystusa, a z d ru ­ giej stro n y staw ia Go n a tym sam ym poziom ie. Z jednej stro ­ n y m ów i się o tym , że C hry­

stus zsyła D ucha Św iętego, a z drugiej, że Sam C h ry stu s zstę­

p uje do uczniów przez Ducha Św iętego. T ak w ięc D uch Św ię­

t y je s t jednocześnie następcą i obecnością C hry stu sa n a zie­

mi. D uch Ś w ięty czyni rzeczy­

w istością n ieu stającą obecność C hrystusa w Kościele. Duch Ś w ięty pow oduje, że C hrystus m ieszka w w ierzących i stąd człow iek odrodzony m oże po­

w iedzieć za P a w łe m : „C hrystus żyje w e m n ie “ . D uch Św ięty p rzekazuje w ierzącym życie C hrystusa, Jego n a tu rę , uczu­

cia i cnoty. D uch Ś w ięty k ształ­

tu je nas na podobieństw o Je z u ­ sa C hrystusa. Bez C hrystusa D uch Ś w ięty nie m iałby nic do w y tw o rzen ia w sercu w ierzą­

cego. Z abrać C hrystusa, znaczy tyle, co usunąć ze studio osobę, k tó rej obraz m a być u trw alan y .

Z esłanie innego Pocieszyciela nie znaczy w cale, że Jezus C hrystus przestał ju ż być po­

cieszycielem i orędow nikiem Sw ego ludu. J a n podaje nam , że On n adal sp raw u je ten urząd, u rzą d orędow nika przed obliczem św iętego i spraw iedli­

wego Boga (1 J a n 2, 1).

SIEDEM DUCHÓW BOŻYCH

„Jedno je s t ciało i jeden Duch, ja k też jesteście pow o­

łan i w jednej nadziei pow oła­

nia w aszego“ (Efez. 4, 4). Jeden je s t D uch Św ięty, chociaż nosi różne im iona. P a m ię ta ją c o te j podstaw ow ej praw dzie możemy przystąpić do w yszczególnienia następ u jący ch siedem funkcji D ucha Św iętego (por. R alph M.

Riggs, The S p irit Him self, S pringfield, s. 19). „I z tro n u w ychodziły błyskaw ice i grom y i głosy i siedem pochodni ogni­

stych gorejących przed tronem , k tó re są siedem D uchów Bo­

żych“ (Obj. 4, 5; por. Obj. 1,4:

5, 6). Te gorejące pochodnie, to różne działania i fu nkcje Du­

cha Św iętego, k tó ry w ystępuje jako:

1. Duch łaski. „O ile sroższego karania, m niem acie, godzien je s t ten, kto S yna Bożego po­

8

(9)

deptał, i k rew przym ierza, przez k tó rą b ył poświęcony, m iał za pospolitą, i D ucha łaski zelżył“ (Hebr. 10, 29). Duch Św ięty nazw any je s t tu ta j D u­

chem łaski. Cała Ew angelia je s t dobrą now iną o łasce. Bóg um iłow ał św iat z łaski. P a n Jezus C hrystus daje w szystkie Sw oje d ary jedynie z łaski.

„Albowiem łaską jesteście zba­

w ien i“ (Efez. 2, 8). D uch Św ię­

ty w całkow itej jedności z Oj­

cem i Synem przedstaw ia w ieczny sk arb niebios jako ła­

skaw y dar dla ludzi. D uch Ś w ięty jako Duch łaski udziela grzesznem u człowiekowi łaski pokuty. K to b u n tu je się p rze­

ciw D uchow i łaski, ten usuw a się spod działania mocy, k tó ra może dotknąć i poruszyć serce.

Łaska je st fu n d am en taln ą zasa­

dą działania Ducha.

2. Duch życia. „A D uch Boży unaszał się nad w odam i“ (Gen.

1,2) dając życie pierw szem u stw orzeniu. Obecnie zaś po­

w ołuje do istnienia now e stw o­

rzenie (2 Kor. 5, 17). D uch ży­

cia u w aln ia nas od zakonu grzechu i śm ierci (Rzym. 8, 2).

J e s t On strum ieniem życia Bo­

żego, które spływ a na nas prze­

zw yciężając p raw o grzechu i śm ierci i w znosząc nasze życie na w yższy poziom duchowy.

Duch życia ożywi kiedyś też nasze śm iertelne ciała (Rzym.

8, 11). „W ierzym y w Ducha Świętego, Pana, O żyw iającego“

— pow iada sym bol nicejski. A w ięc D uch Ś w ięty je s t tą oso­

bą Bożą, k tó rej głów ną fu nkcją jest stw orzenie i zachow anie — w sferze m aterialn ej i ducho­

wej.

3. Duch usynowienia. „W szak nie w zięliście ducha niew oli, by znowu ulegać bo jaźni, lecz wzięliście Ducha synostw a, w którym w ołam y: „Abba, O j­

cze!“ (Rzym. 8, 15). Dziełem Ducha św ię te g o je s t p rze ­ kształcenie byłych dzieci dia­

belskich na członków rodziny Bożej. Przez Niego jesteśm y zaadoptow ani rzeczyw iście i praw nie do rodziny Bożej otrzym ując Bożą n atu rę. Dzię­

ki Duchowi synostw a m ożem y w zyw ać świętego Boga jako Ojca naszego.

4. Duch uświęcenia. Zadaniem Jego jest uśw ięcenie w ierzą­

cych.

5. Duch m odlitwy. „I w y leję na dom D aw idow y i n a obyw a­

teli Jeruzalem skich D ucha ła­

ski i m odlitw ...“ — czytam y u pro ro k a Z achariasza (12, 10).

N a tę fu n k cję D ucha Św iętego zw raca także uw agę Apostoł Paw eł: „T ak też i D uch dopo­

m aga nam w niem ocy naszej.

Albow iem nie w iem y, o cobys- m y się m odlić m ieli ja k należy;

ale sam D uch przyczynia się za nam i w estchnieniam i nie- w ysłow ionym i. A k tó ry bada serca, wie, jaki jest zam ysł D u­

cha, poniew aż w edług Boga przyczynia się za św iętym i“

(Rzym. 8, 26— 27). Duch Św ię­

ty w spiera nas w m odlitw ach.

6. Duch prawdy. Przechodzim y obecnie do objaw ienia D ucha Św iętego jako D ucha praw d y (Jan 16, 13). Celem ucieleśnie­

n ia się S yna Bożego było uka­

zanie nam Ojca, m isją Pocie­

szyciela jest ukazanie Syna Bożego. D uch Ś w ięty jest ko­

m en tato rem Jezu sa C hrystusa.

Nie przekazuje On jakichś no­

w ych p raw d i innego objaw ie­

nia, lecz oświeca nasze um ysły dla głębszego poznania znacze­

nia życia i nauki Jezusa C hry­

stusa. T ak jak S yn Boży zw ia­

stow ał to, co otrzym ał od Ojca, Duch Ś w ięty objaw ia to, co jest w w ew nętrznym życiu Jednego Boga.

7. Duch chwały. „Jeśli was lżą dla im ienia Chrystusow ego, błogosław ieni jesteście, gdyż D uch chw ały i D uch Boży spo­

czyw a na w as...“ (1 P t 4, 14).

T en D uch chw ały je s t w idziany przede w szystkim w chwili prześladow ania i m ęczeństw a za C hrystusa. Przez Ducha Św iętego, D ucha chw ały, Bóg uw ielbi w przyszłości także n a ­ sze ciała.

SYMBOLE DUCHA ŚWIĘTEGO

Języ k ludzki je s t za ubogi, aby m ógł w pełni przekazać głębokie p raw d y Boże. Dlatego upodobało się Bogu podać je n iejednokrotnie w sym bolach.

To samo odnosi się także do

działania D ucha Bożego. Dzia­

łanie D ucha Św iętego charak­

te ry z u ją następ u jące sym bole:

1. O gień (Izaj. 4 ,4 ; Mt. 3, 11;

Łk. 3, 16). D uch Ś w ięty czyni to w sferze duchow ej, co ogień w sferze n a tu ra ln e j: oczyszcza, ogrzew a, oświeca, rozprzestrze­

nia się. O gień je s t także sym ­ bolem odwagi i gorliwości spo­

w odow anej pom azaniem Ducha.

2. Wiatr (Ezech. 37, 7— 10; J a n 3 ,8 ; Dz. Ap. 2,2). W ia tr jest sym bolem odrodzeńczego dzie­

ła D ucha Św iętego. Mówi o J e ­ go tajem niczym , niezależnym i życiodajnym działaniu.

3. Woda (Exod.. 1 7 ,6; Ezech.

36,25— 27; 47,1; J a n 3, 5; 4,14;

7 ,38— 39). Podobnie ja k przy sym bolu ognia, to, co woda czyni w sferze m aterialn ej, to D uch Ś w ięty w sferze ducho­

w ej: oczyszcza, odświeża, zaspo­

k aja pragnienie, pow oduje owo­

cowanie. J a k w oda jest nie­

zbędnym elem entem życia fi­

zycznego, ta k D uch Św ięty — życia duchowego.

4. Olej. Olej je s t najczęściej spotykanym w Piśm ie Św iętym sym bolem D ucha Świętego.

Olej był używ any do pokar­

mów, do ośw ietlenia, sm arow a­

n ia i łagodzenia skóry, do le ­ czenia (mam na m yśli S tary T estam ent głównie). Tak samo Duch Św ięty posila, oświeca, uzdraw ia, łagodzi duszę.

5. Gołębica. Gołębica — to de­

likatność, miłość, piękno, n ie­

w inność, pokój, czystość, ci­

chość. Te cechy chce w ytw o­

rzyć w nas niebiańska gołębi­

ca, D uch Św ięty.

6. Pieczęć (Efez. 1, 13: 2 Tym.

2,19). Sym bol ten zaw iera n a ­ stępujące pojęcia-

a) pojęcie własności: posta­

wić pieczęć, znaczy zabezpie­

czyć w łasność. Ludzie odrodze­

ni są w łasnością Bożą. Poznaje się to po tym , że D uch Św ięty w nich m ieszka.

b) pojęcie bezpieczeństwa:

Duch Ś w ięty daje poczucie du­

chowego bezpieczeństw a i pew ­

ność zbaw ienia.

(10)

MŁODZIEŻ W KOŚCIELE

m ożem y nie mówić

„M y b o w ie m n ie m o ż e m y n ie m ó w ić o ty m , c o ś m y w id z ie li i sły s z e li”

(Dz. A p . 4,20)

Nie

O statnio coraz w ięcej m ów i się o potrzeb ie ew ang elizo w an ia św ia ta.

L udzie w ierz ący o d czu w ają w z n ie ­ cane przez D ucha Ś w iętego p r a g ­ n ienie głoszenia E w angelii. M o dli­

m y się g o rliw ie o tę sp raw ę. W ie­

rzę, że n adchodzi czas k iedy n aró d nasz usłyszy E w angelię zw ia sto w a­

n ą w sposób, szczególny. A le zanim się to sta n ie zag lą d n ijm y za k u li­

sy : n ajw ięk sz ej ew angelizacji w h i­

sto rii św ia ta. A postoł P io tr sto jąc przed R adą, k tó ra z a b ra n ia ła n a u ­ czania w im ien iu Jezu sa, zd ra d za se k re t pow odzenia tej ew angelizacji.

P o w iad a on: „M y bow iem n i e m o ż e m y n i e m ó w i ć o tym , cośm y w idzieli i słyszeli” .

D laczego nie m ogli oni n ie m ó ­ wić? O dpow iedź znajdziem y w sło­

w ach Je zu sa : „A le k to n a p ije się w ody, k tó rą J a m u dam , n ie b ę ­ dzie p ra g n ą ł n a w ieki, lecz w o­

da, k tó rą J a m u dam , sta n ie się w n im źródłem w ody w y tr y s k a ją ­ cej k u żyw otow i w ieczn em u ” (Jan 4,14). A k ilk a rozdziałów d alej czy­

ta m y : „Je śli k to p rag n ie , niech p rzy jd z ie do m n ie i p ije . K to w ie ­ rzy w e m nie, ja k p o w iad a P ism o z w n ętrz a jego pop ły n ą rz e k i w ody żyw ej. A to m ów ił o D uchu, któ reg o m ieli otrzym ać ci, k tó rz y w niego u w ierzy li albow iem D uch Ś w ięty nie b y ł jeszcze dany, gdyż Je zu s nie b y ł jeszcze u w ielb io n y ” (Jan 7,37-39). C zyli woda, k tó rą d a je J e ­ zus sta je się źródłem w y tr y s k a ją ­ cym p rz e ra d z a ją c y m się w rze­

ki żyw ej w ody, k tó rą je st Duch Św ięty m ie sz k ają cy w człow ieku w ierzącym . P io tr n ap ił się te j w o ­ dy i sta ła się ona w jego sercu źródłem w ody w y try s k a ją c e j k u w iecznem u żyw otow i. G dy P io tr

przeżył P ięćd ziesiątn icę, źródło przero d ziło się w rz e k i te j żyw ej w ody z en e rg ią w ie lk ą i m ocą w y ­ p ły w a ją c e z jego w n ę trz a . P ie rw ­ szy re z u lta t: około trz y ty siąc e z b a ­ w ionych dusz. P io tr n ie m ógł nie m ów ić o C h ry stu sie — było w nim źródło a te ż i rz e k i w ody żyw ej.

M ówić tzn. głośno w y ra ża ć sw e m yśli. A by móc św iadczyć trz e b a m ieć o czym m ów ić a p rzy ty m nie lę k a ć się m ó w ien ia o tym . T reść z w ia sto w a n ia A postołów P io tr sc h a ra k te ry z o w a ł k ró tk o : „cośmy w id zieli i słyszeli”. A co oni w id zie­

li? E w an g e lista J a n św iadczy: „A Słow o ciałem się stało i zam iesz­

kało w śró d nas, i u jrz e liśm y ch w a ­ łę jego, chw ałę ja k ą m a je d y n y S yn od O jca, p e łn e ła sk i i p ra w ­ dy ” (Jan 1,14). N ato m iast w sw ym 1. L iście pisze: „Co było od po ­ cz ątk u , cośm y słyszeli, cośm y o- czym a naszy m i w idzieli, n a cośm y p a trz y li i czego ręc e nasze d o ty k a ­ ły, o Słow ie żyw ota — (...) Cośm y w idzieli i słyszeli to i w am zw ia­

s tu je m y ” (1,1—3). N ie je s t to p rz y ­ pad ek , że J a n n ie u ją ł tego w słow a: „W idzieliśm y działającego w śró d n a s Je z u sa ” , lecz stw ie rd z ił że ręc e ich d o ty k a ły się, uszy sły ­ szały a oczy w id ziały d z i a ł a j ą - c e SŁOW O Boga żyw ego. Z n a jd u ­ jem y się w ta k ie j sam ej sy tu a c ji ja k A postołow ie po P ię ć d z ie sią tn i­

cy. W śród n as m ieszka SŁOW O i p rz e b y w a DU CH ŚW IĘTY .

D zisiaj posiadam y tę sam ą treść zw iastow ania jaką m ieli A posto­

łow ie: Boże Słowo m ieszkające w nas. P io tr p ow iedział, że z w ia stu ­ je co w id ział i słyszał jego cichy głos w ro zg w arze sp ra w życio­

w ych? Czy ręc e tw o je d o ty k a ją się S łow a u z d ra w iają ce g o duszę i ciało? Czy dośw iadczysz co­

dziennie m ocy Bożego S łow a? Co­

dzienne tw oje doświadczanie Słowa Bożego jest treścią tw ego zw iasto­

wania.

A m oże stw ierdzasz, że n igdy n ie m iałeś w sobie rze k i w ody ży­

w ej? P rzy czy n ą tego je st b ra k p rzeży cia P ięćdziesiątnicy;

P rz ec zy ta j Dz.Ap. 4,29—31. „A te ra z , P a n ie sp ó jrz n a pogróżki ich i dozw ól sługom tw oim , aby głosili z całą odw agą Solowo tw o ­ je (...) A gdy skończyli m odlitw ę, z a trzę sło się m iejsce, n a k tó ry m byli zeb ran i, i n ap e łn ie n i zostali w szyscy D uchem Ś w iętym , i głosi­

li z odw agą Słow o Boże” . Bez t e ­ go szczególnego przeżycia — n a ­ p e łn ie n ia D uchem Ś w iętym — źródło n ig d y nie p rzerodzi się w rz e k i w ody żyw ej. A gdy osobiście dośw iadczysz tego przeżycia w te ­ d y n ie będziesz ju ż m ógł nie m ó­

wić.

Z atem m ódlm y się o p rz e b u d z e ­ n ie w naszym n arodzie, lecz przy ty m p am ię ta jm y , że k ażdy z n as m usi dożyć tego błogosław ionego sta n u : „My bow iem n i e m o ż e- m y nie m ów ić o tym , cośm y w i­

dzieli i słyszeli".

Kazim ierz Sosułski

ZADATEK, PIERW IASTEK, PRZEDSM AK

P rzebyw anie D ucha Ś w ięte­

go w odrodzonym człow ieku przedstaw ia początek życia wiecznego, które w pełni obja­

wi się w przyszłym eonie. „Te­

raz bliższe nas jest zbaw ienie, niż kiedyśm y u w ierzy li“ (Rzym.

13,11) — pisał Paw eł, m ając n a m yśli owo dopełnienie roz­

poczętego już tu na ziem i ak tu zbawienia.

D uch św ięty w nas re p re ­ zentuje początek lub pierw szą część tego zupełnego zbaw ie­

nia. Ta p raw da jest przed­

staw iona w Piśm ie Św iętym za pomocą trzech następujących obrazów :

1. Pierw szy obraz w zięty jest z życia handlow ego. Duch

Ś w ięty je st opisany jako „z a- d a t e k dziedzictw a naszego dla odkupienia n ab y tej w łas­

ności“ (Efez. 1, 14; por. 2 Kor.

5, 5). D uch Ś w ięty w życiu od­

rodzonego dziecięcia Bożego je st zastaw em , zabezpiecze­

niem , zadatkiem , przez k tó ry Bóg g w a ra n tu je „pełną w y p ła­

tę “ życia wiecznego.

2. N astęp n y obraz je s t wzię­

ty z życia rolniczego. Duch Ś w ięty je st p i e r w i a s t ­ k i e m przyszłego życia: „m a­

m y p ierw iastek D ucha“ (Rzym.

8, 23). G dy Izra e lita przynosił p ierw iastki sw oich zbiorów do świątyni", znaczyło to, że w szy­

stko należy do P ana, a ofiara części zbiorów była sym bolem złożenia na ofiarę całości zbio­

rów . D uch Ś w ięty w dziecięciu

Bożym jest p ierw iastkiem p rzy ­ szłego chw alebnego żniw a. Bóg dając nam pierw iastek Ducha, zobow iązał się spowodować nasz udział w pełnym żniw ie w K ró lestw ie Bożym.

3. Trzecia ilu stra c ja zaczerp­

n ięta została z życia dom owe­

go, rodzinnego. J a k dzieci w dom u o trzy m u ją do skosztow a­

n ia sm akołyki przygotow ane na uroczyste przyjęcie, tak sa­

mo przez przeżycie Ducha Św iętego w odrodzeniu, dzieci Boże „skosztow ały m ocy przy­

szłego w iek u “ (Hebr. o, 5).

D uch Ś w ięty w sercu w ierzą­

cego jest p r z e d s m a ­ k i e m tego, co nas czeka.

Edward Czajko

10

(11)

P

ew ien fra n c u sk i filozof p o w ie­

dział, że cały św ia t rozpaczli­

wie szuka bezpieczeństw a i szczę­

ścia. R e k to r pew nego u n iw e rsy te tu zauw ażył, że św iat sz u k a spokoju dla d u ch a i pieśn i, k tó rą m ógłby śpiew ać sw oim sercem .

M ilioner z T ex a su p rz y z n a ł się, że m y ślał kiedyś, iż szczęście m ożna kupić za pieniądze; lecz n ie ste ty , rozczarow ał się. Nie tę d y d ro g a prow adzi. J e d n a z gw iazd film o ­ w ych płacząc w yznała, że p o sia­

d ając m a ją te k , u ro d ę i po p u larn o ść pow in n a być najszczęśliw szą k o b ie tą n a św iecie; — czuje się je d n a k b a r ­ dzo nieszczęśliw a i opuszczona. D la­

czego ta k jest? — zapytała. W ybit­

ny angielski przy w ó d ca społeczny w y ra ził się: „O siągnąłem w szystko, co ty lk o zapragnąłem , lecz m im o to nie chcę ju ż dłużej żyć. Od czego to zależy?”

P ew nego raz u le k a rz a — p sy ­ c h ia trę odw iedził p a c je n t, za p y tu ­ jąc doktora, czy m oże w ja k iś spo­

sób zaradzić jego o sam otnieniu, sta ­ nom udręczeń, uczuciu nieszczęśli- wości i sm utku. P sy c h ia tra p o rad ził m u, ażeby odw iedził cy rk i p r z y j­

rzał się w y stęp o w i znakom itego klow na, k tó ry w edług m n ie m a n ia w szystkich, n a jb ard zie j sm utnego i ponurego człow ieka p o tra fi rozbaw ić i rozw eselić. K u zdu m ien iu i zdzi­

w ien iu le k arza dziw ny p a c je n t w y ­ znał, że sam je st ty m k low nem .

D w u d zie sto trzy letn i stu d e n t m ó ­ w i: „Już ta k w iele przeżyłem w

P O S Z U K I W A N I E S Z C Z Ę Ś C I A

i.

sw oim życiu, że całkow icie m i ono zbrzydło”. W yśm ienity ta n c e rz g rec­

k i ubiegłych la t ta k się k ied y ś w y ­ raz ił: „K iedy je ste m sam , trz ę s ą m i się ręce, do oczu n a p ły w a ją łzy, a serce p rag n ie poznać pokój i szczę­

ście, k tó ry c h nigdzie nie m ogę zn a­

leźć".

Je d en z n ajw y b itn ie jsz y c h m ę ­ żów sta n u ośw iadczył m i, że czuje się sta rc em , życie d la niego n ie m a ju ż żadnej w arto śc i, przychodzi po ­ ra , że gotow y je st w ykonać d espe­

ra c k i k ro k w nieznane. Z ap y tał m n ie, czy m ogę dać m u ja k ą ś n a­

dzieję?

N asz m a te ria listy c z n y św ia t b ie ­ ży do p rzo d u w nieskończonym p o ­ sz u k iw an iu źró d ła dającego szczę­

ście. Im w ięk szą zdobyw am y w ie­

dzę, im b a rd z ie j p o znajem y n au k ę, tym m niej — w y d aje się — p o sia­

dam y m ądrości. Im b ard z iej i lepiej je ste śm y zabezpieczeni ekonom icz­

nie, ty m w ięcej się nudzim y. Im w ięcej urozm aicam y sobie czas od­

poczynku, tym m n ie j je ste śm y za­

dow oleni z życia. Je steśm y podobni do n iespokojnego m o rza; zn a jd u je m y gdzieniegdzie chw ilę spokoju, tro ch ę zadow olenia, ale to nie je st trw a ­

łe. P o szu k iw a n ia p rz e d łu ż a ją się.

L udzie w dalszym ciągu b ę d ą za­

bijać, k raść, k ła m ać , rab o w ać i pro ­ w adzić w ojny po to, aby zaspokoić żądzę w ładzy i bogactw a. M yślą, że ty m sposobem zdobędą dla siebie i sw oich p rzy ja ció ł pdkój, bezpieczeń­

stw o, zadow olenie i szczęście. A w e w n ą trz n a s w szy stk ich n ie u sta n ­ n ie odzyw a się cichy głos: To n ie je s t ta k ie życie, ja k ie p ow inno być;

człow iek przeznaczony je st do le p ­ szych rzeczy, n iż to w szystko, co obecnie p osiada. W podśw iadom o­

ści naszej tk w i przek o n an ie, że gdzieś p ły n ą w ieczn e s tru g i u p rag ­ nionego szczęścia, czyniącego życie p rze p ięk n y m . P ocieszam y się, że k ied y ś m u sim y znaleźć źródło szczę­

ścia. N iekiedy w y d aje się n am , że już znaleźliśm y szczęście, lecz w k ró t­

ce p rze k o n u jem y się, że to tylk o u łu d n e złudzenia, k tó re nas ro z ­ cz aro w u ją i jeszcze bard ziej u nie- szczęśliw iają.

S zukam y szczęścia, k tó re je st trw a łą ostoją, a n ie ty lk o pow ierz­

chow nością zależną od okoliczności.

S zukam y tak ieg o szczęścia, k tó re n a p e łn ia duszę n a w e t w ciężkich i bolesnych chw ilach. N am p o trzeb a takiego szczęścia, k tó re w bólu i cierp ien iu u k az u je uśm iech. Nasze serca d ążą d o szczęścia, k tó re je st n iezm ienne zarów no p rzy pow odze­

n iu ja k i w niepow odzeniu, któ re je s t głęboko zakorzenione w e w n ą trz n a s d ając n am w ew n ętrz n y pokój i zadow olenie, niezależnie od zew ­ n ę trz n y c h okoliczności. Szczęście ta -

U roczystość ch rztu św iętego I Zboru w arszaw skiego. Fotografia z w rześnia ub.r. Dużą

część g ru p y ka techum enów stanow ili m łodzi.

Cytaty

Powiązane dokumenty

tron okręgowy S. Zakończą się one'wspólną Romunją św. Przez cały ten dzień młodzież niaisza będzie zbierała składkę po ulicach naszego mia­.. sta ma cele

Świętych odbędzie się uroczyste poświęcenie naszego cmentarza Św.. Trójcy przy

ich uroczystości rodzinnych przyczynią się chętnie ofiarą swoją do budowy Domu Katolickiego.. KOMUNIKAT

sze „Misjom służ“ realne przybierze kształty, jeżeli każdy katolik stanie się czynnym członkiem Papieskich Dzieł Misyjnych, a tern samem stale popierać będzie

Druchnom przypomina się, że pogadanki historyczne odbywają się w poniedziałki i soboty po nabożeństwie

A zatem praca wre, dlatego zaprasza się serdecznie wszystkie panie i panienki, które interesują się haftem kościelnym o przybycie na lekcję które odbywają się

Uczmy się od Matki Boskiej przestrze­.. gać pilnie przykazań i przepisów

rze mają bardzo trudne zadanie, bo przecież nie mogą oni, ażeby poganom się przypodobać, spa- czać nauki Chrystusa, jak to czynią wysłańcy różnych i