• Nie Znaleziono Wyników

Indeks : pismo Uniwersytetu Opolskiego. 1998, nr 2 (10)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Indeks : pismo Uniwersytetu Opolskiego. 1998, nr 2 (10)"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

P IS M O U N IW E R S Y T E T U O P O L S K IE G O

0 2 ( 1 0 ) m a r z e c / k w ie c ie ń 1 9 9 8 r o k IS S N 1 4 2 7 - 7 5 0 6

Ostatni prezydent RP na c I I

Ryszard Kaczorowski doktorem honoris causa U0

Koniec ^

z anonimowością studiowania

Z dr. hab. Bartłomiejem Kozerą, uczelnianym koordynatorem ECTS, rozmawia Małgorzata Lis-Skupińska

z szeregu

17 marca br. Parlament Studencki wybrał nowego przewodniczącego

Samorządu Studenckiego.

Został nim Zbigniew Zuche- wicz, student III roku

politologii i nauk społecznych

z was dumni

Opolskie siatkarki z AZS-Co- roplast awansowały do I ligi

(2)

INDEKS NUMERU

Przekraczanie granic... 3 Tradycyjnie duże zaintereso­

wanie ... 3 Kronika rektorska... ... 3 W uznaniu zasług dla kraj i 4 Sprostaliście zadaniu, które na was sp a d ło... 5 Byliśmy i jesteśmy żywą cię- ścią Polski... 7 Z najwyższym uznaniem i sza­

cunkiem ... 10 Uchwala Senatu Uniwersyte- tu Opolskiego... 12 Koniec z anonimowością stu- diow ania... 13 Mamy się Czym pochwalić 13 Tak krawiec kraje, jak mate- rii staje... 14 Sprostać rosnącym potrze - bom... 15 W uznaniu osiągnięć... 16 Wdrażając trójstopniowy sy­

stem kształcenia... 17 Celowa,

harmonijna pra ca ... 18 Nagrody Rektorskie 1997 18 Wyszedłem z szeregu... 19 P rzedsiębiorczość, dyna- mizm, kreatywność,... 19 Nie tylko dydaktyka... 20 Egzystencjalne

pojęcie prawdy... 20 Jest się czym pochwalić.. 21 Sośnkki w Opolu wiosną 23 Stawianie

na poetyckie nogi... 23 Trudne bliskie sąsiedztwo 24 Pisarz;

nabuzówany m iłością.... 24 Ciężka,

ale wdzięczna praca... 25 Badacz i popularyzator antyku... 26 Od pochodu

do plaży nudystów ... ... 27 Jesteśmy z was dum ni.... 28 Zawód pełen

niebezpiecznych złudzeń. 29 Opolanin Z wyboru serca 30 Odszedł przyjaciel

i autorytet... 31

Redakcja: M ałgorzata Lis-Sku- pińska - sek. red., Andrzej K ra­

cher - współpraca red., Tadeusz D etyna - korekta. Adres: O po­

le, ul. Oleska 48 (gmach głów ­ ny UO, pok. nr 194, teł. 54-58- 41 w. 2406. W ydawca: Uniwer­

sytet Opolski. Skład: LARES.

Druk: W ydawnictwo UO.

Biskup o

1 k w ietnia br. w czytelni B i­

blioteki G łów nej odbyło się sp o ­ tkanie z S ekretarzem E p isk o p a­

tu P o lsk i ks. b is k u p e m T a d e ­ uszem Pieronkiem . G ość przybył na U niw ersytet O polski, by w ra­

m ach „ Z ło tej S erii W y k ład ó w O tw a rty ch " w y g ło sić p relekcję n a tem a t „K o śció ł a p o d staw y integracji europejskiej".

W edług biskupa Pieronka inte­

gracja E uropy to proces trudny, bo każde z państw w stępujących do U nii c h ce zach o w ać p ew n ą n ie z a le ż n o ś ć , a j e d n o c z e ś n ie członkostw o to pozw ala w iele zy­

skać. P aństw a w stępujące do Unii nie pow inny obaw iać się utraty s w o je j to ż s a m o ś c i. P o lity c y - chrześcijanie od daw na prom ują ideę zjednoczenia Europy.

B iskup zw rócił też uw agę, że K o ś c ió ł j e s t z a in te r e s o w a n y zjednoczeniem E uropy, m im o że sam . ja k o taki, nie m oże w stąpić do Unii. Integracja E uropy daje

Europie

m u jed n a k now e pole do d z ia ła ­ nia, gd y ż k o n ty n en t m o że stać się jed n o ścią w sensie h istorycz- n o - k u ltu r a ln y m j a k o E u r o p a c h rz e śc ija ń sk a . P ro ce s z je d n o ­

czenia popiera też polskie d ucho­

w ieństw o, a sam papież Jan P a­

w eł II m ów i, że dla z jed n o cz o ­ nej E uropy nie m a ju ż altern aty ­

wy. E.S.

B ędą h a b ilito w a ć

Dobre wieści z Instytutu Historii

W lutym br. C e n traln a K o m i­

s ja d s . T y tu łu N a u k o w e g o i S topni N au k o w y ch zd ec y d o w a ­ ła o p rz y w ró c e n iu k ieru n k o w i h isto ria up raw n ień do h a b ilito ­ w ania.

- Jesteśm y w euforii - m ów i dy rek to r Instytutu H istorii prof.

d r hab. A dam Suchoński. - Nie w szystkie uczelnie, które stara­

ły się o to praw o, otrzym ały p o ­ z y ty w n ą d e c y z ję k o m is ji. M y zaw dzięczam y ją m .in. tem u, że p racu ją u nas w ybitne in d y w id u ­ a ln o ści n au k o w e. Bez m eg a lo ­ m anii m ogę pow iedzieć, że przo­

d ujem y w skali uczelni w ilości w ydaw nictw . D zięki o lb rzy m ie­

m u w y s iłk o w i n a u k o w e m u w u b ie g ły m ro k u w y d a liś m y 23 k sią ż k i, w tym ro k u do m arca u k a za ło się ju ż 6 p o z y cji. N ie m am y p ro b lem ó w z u z u p ełn ia­

niem kadry naukow ej, nie m am y p rz e p a ś c i p o k o le n io w e j, o b c y je s t nam problem tzw. „przero-

śniętych ad iu n k tó w ” .

W m arcu br. po trzech latach starań h isto ria o trzy m ała kateg o ­ rię B w ran k in g u K om itetu B a­

dań N au k o w y ch . Z m ia n a k a te ­ gorii z C, ja k ą m iała p o przednio, rzutuje na w ielkość śro d k ó w fi­

n a n s o w y c h , p r z e z n a c z a n y c h p rzez KBN na b ad an ia dla d a n e­

go instytutu.

- Spełniamy wszystkie wymogi tej kategorii, tzn. m.in. publikuje­

my w czasopism ach krajow ych i zagranicznych, utrzymujemy kon­

takty naukowe z ośrodkami polski­

mi i poza granicami naszego kraju, uczestniczym y czynnie w konfe­

rencjach i sesjach, nasi pracowni­

cy jeżdżą z wykładami. Jesteśmy postrzegani także jako silny ośro­

dek biografistyczny w Polsce, dzię­

ki prof. dr. hab. M arianowi D ro­

zdowskiemu, prof. dr. hab. Stani­

sławowi S. Nicieji i dr. hab. Leszko­

wi Kuberskiem u. N a nasz awans rzutował też fakt, że prowadzimy czteroletnie studia doktoranckie.

Ale to praca całego zespołu spow o­

dow ała, że odnieśliśm y sukces - w yjaśnia prof. Suchoński. - W na­

stępnym roku będziemy starać się, by spełnić w ym ogi kategorii A.

M ałg o rza ta Lis

Jakubowska u prawników

24 lutego br. w Instytucie P ra­

w a i A d m in is tra c ji o d b y ło się s p o tk a n ie z p o s ła n k ą Z ie m i O polskiej A leksandrą Jak u b o w ­ ską (SL D ), dotyczące tak n u rtu ­ jąc eg o ostatnio w szystkich tem a­

tu refo rm y adm inistracyjnej k ra ­ ju i ro li w n iej w o je w ó d z tw a o p o lsk ieg o . S łu c h ac zo m - stu ­

dentom i p raco w n ik o m U n iw e r­

sytetu O p o lsk ieg o - p o sła n k a A.

Jak u b o w sk a zdała relację z d z ia ­ łań p o d ję ty c h p rz ez o p o ls k ic h p osłów w obronie naszeg o w o ­ je w ó d z tw a o raz n a k re śliła s to ­ p ień zaaw an so w an ia p rac rządu

„w tym tem acie".

Ł ukasz Z m u d a Rektor prof. dr hub. St. S. Nicieja z. ks. biskupem Tadeuszem Pieronkiem

2

(3)

02 (10) m a rzec/k w iecień 1998

K on feren cja n au kow a Instytutu F ilo lo g ii A n g ielsk iej

Przekraczanie granic

W d n iach 12-14 m arca 1998 roku odbyła się, zorganizow ana przez Instytut Filologii Angielskiej U niw ersytetu O polskiego w K a­

mieniu Śląskim, konferencja nau­

kow a pod hasłem - C rossing the Borders: Przekraczanie granic.

O tw arcia dokonał rek to r U n i­

w ersy tetu O p o lsk ieg o , prof. dr hab. Stanisław S ław o m ir N icie- ja . P o n im z a b ra ł g ło s re k to r U niw ersytetu Ś ląskiego, prof. d r hab. T adeusz S ław ek. W arto w tym m iejscu w ym ienić innych co zn am ien itszy ch g ości u c z e stn i­

c z ą c y c h w k o n f e re n c ji: p ro f.

W ojciecha K alagę (tek stu alistę i dekonstrukcjonistę z U Ś w K a­

tow icach), prof. D avida Ja rretta z U niw ersytetu M ik o łaja K oper­

nika w T oruniu o raz prof. G er­

harda N ickla, w ybitnego ję z y k o ­ znaw cę i anglistę.

D zień p ie rw sz y p o św ię c o n y byl głów nie p ro b lem o m ję z y k o ­ z n a w c z y m . S w o je r e f e r a ty przedstaw ili m .in. prof. N ickel, p ro f. T a d e u s z P io tr o w s k i (z o p o lsk iej a n g lis ty k i) i d r hab.

A nna N iżgorodcew z U n iw e rsy ­ tetu Jag iellońskiego. P od koniec d n ia (p o z a g łó w n y m p r o g r a ­ m em ) poeta P hillip D uncan Ster- ling podczas w ieczoru a u to rsk ie­

go czytał sw o je w iersze, p rzen o ­ sząc uczestników konferencji „w zm ierzchem b rzem ien n e p o w ie­

trze” (fragm ent w iersza).

D ni o tw a rte U O

G ośćm i konferencji byli rektorzy Uniwersytetu Śląskiego prof. dr hab. Ta­

deusz Sławek oraz U niwersytetu Opolskiego prof. dr hab St. S. Nicieja W drugim dniu - 13 m arca br.

tem atam i w iodącym i były g łó w ­ nie fem in izm i d ek o n stru k cja, co w y w o ła ło o ż y w io n ą d y s k u s ję (zau w ażm y przy okazji, iż jeśli g d ziek o lw iek m ożna usłyszeć to i o w o o n a jn o w sz y c h p rą d a c h k ry ty c z n o lite ra c k ic h , to z całą p e w n o ś c ią w u n iw e rs y te c k ic h insty tu tach filologii angielskiej).

S p o tk an ie ro z p o cz ęło się od w y ­ k ład u prof. Z d zisław a N ajd era z U O , który o d w ażn ie p rz ep ro w a ­ dził paralelę pom iędzy S ien k ie­

w ic ze m , C o n ra d e m i F a u lk n e ­ rem . Z kolei d r M arek B łaszek p rz en ió sł nas w św iat pow ieści m o rs k ic h k a p ita n a F re d e ric k a M arry ata.

W trz e c im d n iu k o n fe re n c ji goście odbyli w ycieczkę n a p o ­ b lisk ą G órę Św. Anny.

W y d aje się , że k o n fe re n c ja sp ełn iła sw oje zadanie. T ym bar­

dziej, że b y ła o na pierw szy m tak po w ażn y m i rep rezen taty w n y m spotkaniem n au kow ym zo rg an i­

zo w an y m przez Instytut F ilo lo ­ g ii A n g ie ls k ie j U n iw e r s y te tu O p o lsk ie g o , in sty tu t - p rz y p o ­ m nieć w arto - o bchodzący w tym r o k u s w o je d w u d z ie s to le c ie . D e b iu t w y p a d ł z n a k o m ic ie ; o rg a n iz a to r ó w u tw ie r d z a ły w ty m p rz e k o n a n iu lic z n e g lo sy gości.

R ajm und Rusel Instytut F ilologii A ngielskiej

Tradycyjnie duże zainteresowanie

2 6 m a r c a b r. U n i w e r s y t e t O p o ls k i z o r g a n i z o w a ł „ D n i O tw arte” d la k andydatów na stu­

dia. O d go d zin y 1000 n a w szy st­

k ic h w y d z ia ła c h z r o b ił o s ię tłoczno. W holu głó w n y m u czel­

ni ja k cieple bułeczki sprzedaw a­

ły się inform atory o k ierunkach studiów . D z ia ła c z e Z rz e s z e n ia S tu d en tó w P o lsk ic h ro z d aw a li ulotki reklam ujące kursy p rzygo­

tow aw cze do egzam inów w stęp ­ nych, które organizuje ZSP.

- Kandydaci pytali przede w szy­

stkim o egzaminy w stępne - zau­

ważył dr hab. Bartłomiej Kozera, wicedyrektor Instytutu N auk Spo­

łecznych - i o materiały, które m ia­

łyby im pomóc zdać ten egzamin.

D o nas przyszło około 100 osób.

„Dni Otwarte” organizowane są na naszej uczelni co roku. Ich celem je s t przybliżenie kandydatom na

studia w arunków kształcenia się na naszej uczelni. C o roku też cie­

szą się dużą popularnością. M .L.

Kronika rektorska

2 9 .0 1 .9 8 W trakcie p o sied zen ia S e n a tu UO J M R ek to r prof. d r hab. S ta n isła w S. N icieja o trzy­

m a ł z rąk dyrektora Instytutu Ś lą ­ skiego prof. dr. hab. W. Lesiuka Z łotą O dznakę In stytu tu Ś lą sk ie ­ go. J e s t to na jw yższe w yró żn ie­

nie, ja kie m oże p rz y z n a ć IS-PIN . 3 .0 2 .9 8 W B ia ło w ieży odbyła się K o nferencja R ektorów U ni­

w ersytetó w , k tó r e j o r g a n iz a to ­ rem był n a jm ło d szy uniw ersytet - U niw ersytet B iałostocki. P o d ­ c za s o b r a d o m a w ia n o m ię d zy in n y m i s y s te m a k r e d y ta c ji na w yb ra n ych kie ru n ka ch u n iw er­

syteckich.

1 5 .0 2 .9 8 R ek to r UO sp o tka ł się we W rocławiu z ko n su lem g e n e ­ ralnym N iem ie c - dr. R olandem K liesow em . P o p rz e d s ta w ie n iu p o t r z e b u n iw e r s y te tu k o n s u l o b iec a ł p rzek a za n ie z F undacji W spółpracy P olsko -N iem ieckiej kw oty ok. 1 m in DM , z p rz e z n a ­ c ze n ie m na u su w a n ie sk u tk ó w pow odzi.

1 6 .0 2 .9 8 W s a l i S e n a tu U O odbyło się spotkanie w ładz uczel­

ni i zarzą d u Stow a rzyszen ia na R zecz R o zw o ju U n iw e rsytetu z p a rla m e n ta rzy sta m i O p o lszczy ­ zn y o ra z p rz e d s ta w ic ie la m i b i­

znesu. Sp o tka n ie do tyczyło p e r ­ sp e k ty w ro zw o ju U n iw ersy tetu O polskiego.

2 7 .0 2 .9 8 P rorektords. dyd a kty­

ki prof. K rystyna B orecka s p o ­ tkała się z kontraktorem p ro g ra ­ m u T E M P U S d r R yszardem M a ­ ciejem Ja n iu kiem z U M C S w L u ­ blinie. Sp o tka n ie do tyczyło u ru ­ ch o m ien ia w roku a kadem ickim 1999/2000 now ego k ierunku stu ­ d ió w - n a u czycieli przyrody.

11.03.98 P r e z y d e n t R y s z a r d K a c zo ro w s ki, D o k to r H o n o r is C ausa UO, w raz z rektorem U O był go ściem w ładz m iasta O po­

la, a n a s tę p n ie z w ie d z ił E le k ­ trow nię „ O pole".

¡ 3 .0 3 .9 8 G ościem naszeg o rek­

tora był rekto r U niw ersytetu w O p a w ie p ro f. RN D r. D e m e te r K r u p k a , D r S c . N a s p o tk a n iu o m a w ia n o w sp ó łp r a c ę m ię d zy ob u u n iw e r sy te ta m i w n a jb liż ­ szym czasie.

16 .0 3 .9 8 H a n s B o n n e v ie r re ­ p r e z e n tu ją c y s z w e d z k ą f i r m ę B A L T IC N E T W O R K i Ja n L e ­ sz c z y ń s k i re p re ze n tu ją c y fir m ę B A R O N p rzed sta w ili prof. K ry ­ stynie B oreckiej i doc. Z b ig n ie ­ w o w i K o ła cz k o w s kie m u m o ż li­

w ości o suszania b u d yn kó w u sz­

kodzonych w czasie pow odzi. P o ­ moc, którą zaoferow ali nam obaj panow ie, uczelnia otrzym a b e z­

pła tn ie. Z b ig n iew R a ta jcza k

3

(4)

O sta tn i p r e z y d e n t R P na u ch odźstw ie, R ysza rd K a c zo ro w sk i do k to rem h o n o ris ca u sa U O

W uznaniu zasług dla kraju

Rektor prof. d r hab. St. S. Nicieja wręcza dyplom doktora hc R. Kaczorowskiem u 10 m arca tego roku, w czw ar­

tą r o c z n ic ę p o w o ła n ia p rz e z S ejm R zeczypospolitej P olskiej U n iw e r s y te tu O p o ls k ie g o , w św ięto naszej uczelni, tytuł d o k ­ to ra hon o ris cau sa od eb rał z rąk rek to ra U O - prof. dr. hab. S ta­

n isław a S. N icieji, R y szard K a­

czo ro w sk i, ostatni p rezy d en t RP n a uchodźstw ie.

- S tało się ju ż tradycją, że w ty m dniu U n iw e rsy tet O po lsk i przy zn aje sw o ją n ajw y ższą god- nos'ć, ja k ą je s t tytuł d o k to ra h o ­ noris cau sa - p rzy p o m n iał z g ro ­ m adzonym rektor.

M a g n ificen cja p rzy w itał spe­

c ja ln y c h g o ś c i u n iw e r s y te tu : m ałżo n k ę R y szard a K a cz o ro w ­ skiego - K arolinę K aczo ro w sk ą oraz jeg o rodzinę; R enatę A nder- sow ą, w dow ę po g en erale W ła­

dy sław ie A ndersie, d o w ódcy II K orpusu W ojska P olskiego, w y ­ bitn ą aktorkę i piosenkarkę, z n a­

n ą z w ła s z c z a z w y s tę p ó w w słynnym k ab arecie M arian a H e- m ara.

N a uroczystości obecni też byli m .in. biskup ordynariusz ks. prof.

d r hab. A lfons N ossol, rektorzy z a p r z y ja ź n io n y c h w y ż s z y c h

u c z e ln i, p a rla m e n ta rz y śc i O polszczyzny, p rzed staw i­

ciele w ładz w ojew ódzkich i m iejskich O pola oraz B iałe­

gostoku, rodzinnego m iasta R yszarda K aczorow skiego.

W sw oim przem ów ieniu rektor N icieja podkreślił za­

sługi o statn ieg o p re zy d e n ­ ta R P n a u ch o d źstw ie dla k ra ju i d la U n iw e rs y te tu O p o lsk ie g o . P rzy p o m n iał, że p re zy d e n t ja k o je d e n z pierw szy ch zaoferow ał po ­ m oc po ubiegłorocznej po ­ w odzi.

Ryszard K aczorow ski za­

uw ażył, że nasz region nie należy d o u lubienic historii - p o dobnie ja k i em ig racja p o l it y c z n a p o II w o jn ie św iatow ej - a w spółczesna E u ro p a o k re śla sta n d ard y w sp ó łży cia na pograniczu ku ltu r i narodów . P rezydent w yraził n a­

dzieję, że nie b ęd ą one p rzez n i­

k o g o łam ane, n a co go ście z g ro ­ m a d z e n i w a u li z a r e a g o w a li oklask am i.

- P rzybył nam kolejny żołnierz w w alce o w o je w ó d ztw o o p o l­

skie, żo łn ierz, k tó ry zw y cięży ł

p od M onte C a ssin o - sk o m e n to ­ w ał w y pow iedź rektor.

Prof. d r hab. M arian M. D ro ­ z d o w sk i o fiaro w a ł R y szardow i K aczo ro w sk iem u przy g o to w an ą sp ecjaln ie n a tę o k azję p rzez In ­ stytut H istorii U O i Insty tu t H i­

sto rii PAN k sią ż k ę pt:

„Jałta - spór o P o lsk ę” . - P rz e k a z u je m y j ą z szacu n k iem d la naszego d rogiego d oktoranta, by p r z y p o m n ie ć n a s z y m d zieciom i w nukom , co zaw d z ięc za m y polsk iej e m ig ra c ji - p o w ie d z ia ł pro feso r D rozdow ski.

D r u g i e g z e m p la r z książki przekazano w d o ­ w ie p o g enerale W. A n ­ dersie - R enacie A nder- sow ej.

Po w ręczeniu h o n o ro ­ w em u dokto ran to w i d y ­ plom u w długiej kolejce p o a u to g ra fy u s ta w iło się w ielu chętnych. P re­

zy d en t cierpliw ie p o zo ­ w ał do zdjęć i p o d p isy ­ w ał książki.

U roczystość uśw ietnił w ystęp c hóru ak ad em ic­

k ie g o p o d d y re k c ją d r E lżb iety Trylnik.

N a u r o c z y s ty o b ia d w ła d z e U O z a p r o s iły gości do Z am ku P iastów w B rzegu.

T y tu ł d o k to ra h o n o ris c a u s a p rzyznały w cześniej R yszardow i K a c z o r o w s k ie m u A k a d e m ia M ed y c zn a w B iałym stoku i U n i­

w ersy tet W rocław ski.

Rektor prof. dr hab. S t S. Nicieja z Renatą Andersową w holu uczelni

M ałg o rzata Lis

D oktor hc UO Ryszard K aczorow ski

4 L iM l®

(5)

02 (10) m a rzec/k w iecień 1998

Sprostaliście zjadaniu, które na was spadło

Laudacja rektora Uniwersytetu Opolskiego prof. dr. hab. Stanisława Sławomira Nicieji, wygłoszona podczas uroczystości przyznania prezydentowi Ryszardowi Kaczorowskiemu godności doktora honoris causa UO

M łody U n iw e rsy tet O p o lsk i, pierw szy p o w stały w III R zeczy ­ p o s p o l i te j , o d d a je dzis' h o łd o statniem u P rezy d en to w i R P na U chodźstw ie. Prezydentow i p ań ­ stw a, któ re nie m iało g ran ic, a je g o ludność tw o rzy li w y g n a ń ­ cy i u ciek in ierzy p rzed d w o m a śm iercio n o śn y m i to ta liz m am i - hitlerow skim i stalinow skim . To­

talizm am i, któ re z m iażd ż y ły w 1939 r. n iep o d leg ły byt II R z e ­ c zy p o sp o litej. P rz y w ó d c y teg o z m ia ż d ż o n e g o p a ń stw a , u c h o ­ d z ą c z k r a ju , z a b e z p ie c z a li i chronili pieczęcie oraz sztan d a ­ ry sta n o w iąc e sy m b o l p o lsk iej niepodległości. W h istorii P olski je s t w iele przykładów , kied y jej przyw ódcy byli zm uszeni c h ro ­ nić się n a obczyźnie. Tak było po upadku w szy stk ich pow stań n a ­ rodow ych o d k o śc iu sz k o w sk ie ­ go po w a rs z a w s k ie , k tó re o d ­ d zielało 150 lat.

E m igracja polityczna po u p ad ­ ku p o w stan ia listo p a d o w e g o w 1831 r. została nazw ana W ielką, bo oprócz polityków tw orzyli ją genialni artyści i m yśliciele: C h o ­ pin, M ickiew icz, S łow acki, N or­

wid, L elew el, M ochnacki. E m i­

gracja ta liczyła jed n ak zaledw ie około 8 tysięcy osób. Jak nazw ać w ięc em igrację po II w ojnie św ia­

to w e j, po J a łc ie i P o c z d a m ie , którą tw orzyło około 600 tysięcy osób, w tym 228 tysięcy żołnie­

rzy i oficerów w ojska polskiego, d o w o d zo n eg o p rzez g en era łó w A ndersa i M aczka, co stanow iło ponad 2 proc. ludności całej ó w ­ czesnej Polski.

S to lic ą e m ig ra c ji p o p o w s ta ­ niow ej, X IX -w iecznej był Paryż.

S to licą em ig racji p o jałtań sk iej, p o w o je n n ej, X X -w iec zn e j stał się Londyn. Tam zostały u lo k o ­ w ane w szystkie instytucje p ań ­ stw ow e II R zeczy p o sp o litej na o b c z y ź n ie . D o A n g lii d o ta rła g łó w n ie e m ig ra c ja w o jsk o w a , s ię g a ją c a 2 0 0 ty s ię c y o só b , z b ardzo liczn ą inteligencją. Byli to profesorow ie, pisarze, d z ie n ­ nikarze, artyści, aktorzy, m u zy ­ cy. Jeśliby w ziąć 200-tysięczny p rzedw ojenny K raków - je d n o z n a jk u ltu r a ln ie js z y c h m ia s t w

P olsce - i 2 0 0 -ty sięc zn ą rzeszę e m ig ran tó w p o lsk ich w A nglii, to - ja k stw ie rd ził w y b itn y p u ­ b licy sta i św iad ek epoki W acław Z b y szew sk i - „poziom P olaków w A n g lii o k a za łb y się w y ższy niż k rak o w ian p rzed w o jn ą” .

B yli to ludzie, którzy przeszli k a w a ł ś w ia ta , p rz e s z li R o sję , poznali m atuszkę „R o sję” i sm ak o k ru tn e g o s ta lin iz m u , p rz e sz li F rancję, B liski W schód, A frykę, W łochy. W szyscy em igranci p ol­

scy w A n g lii z n a le ź li się pod o buchem n ajcięższych z aw odów p atrio ty czn y ch i o sobistych, d o ­ św ia d c zy li g o ry czy z d rad y j a ł ­ tańskiej, o d e p ch n ięc ia p rzez so ­ ju sz n ik ó w . Z aw io d ły n a d zieje , p rysły sny o ry ch ły m pow rocie d o d o m u . R z ec zy w is to ś ć p o li­

ty c z n a o k a z a ła się g o rs z a niż n ajw ięksi pesy m iści m ogli p rz y ­ p u sz c z a ć . E u ro p ę p rz e d z ie liła najeżo n a dru tam i k o lczastym i i lufam i „żelaz n a k u rty n a” . N a to n ak ład ały się trag e d ie osobiste:

w iad o m o ści o śm ierci bliskich, w ie lu m u s ia ło p o g o d z ić się z ro zd ziele n iem i ro z b iciem ro d zi­

ny, i to często n a zaw sze. D o tego doch o d ziły troski o b yt w kraju tych, k tórzy w ojnę p rzeżyli, ale m ieli spalone dom y, często m a­

t e r i a l n i e w e g e to w a li. K a ż d y o b ra z e m ig ra c ji, k tó ry b y nie u w zg lęd n iał je j ko lo saln eg o w y ­ siłku, g łó w n ie w form ie paczek, cią g n ąceg o się latam i, byłby n ie­

pełny i fałszyw y.

W ybitna p isark a em igracyjna, Iren a B ączkow ska, m ieszkająca na londyńskim E alingu, w sp o m i­

nała:

„E m ig racja b y ła dla m nie rze­

c zą tragiczną. B ardzo chciałam w ró cić do P olski, ciąg le o tym m yślałam . P olska ja w iła mi się ja k o kraj rad o ści ży cia. N ie n a ­ w id z iła m e m ig ra c ji ja k o e g z y ­ ste n cji lud zk iej, n ien aw id ziłam em ig racji, bo to b y ła e g zy ste n ­ c ja krzyw a. M ieszk ało się tu, w L o n d y n ie , a m y ślam i b y ło się tam . Ż yłam w dyskom forcie p sy­

chicznym . W żalu, że nie m ożna w rócić do sw ego k ra ju ” .

M im o ty ch w s zy s tk ic h , u ję ­ ty c h w s k r ó c ie o k o lic z n o ś c i,

em ig racja w A nglii, a zw łaszcza w L ondynie, w y tw o rzy ła in sty ­ tu cje i o rg an izacje społeczne o sk a li im p o n u ją c e j. S tw o rz y ła P o lsk i U n iw e rs y te t n a O b c z y ­ źnie, P olską B ibliotekę, redakcje polsk ich gazet, m .in. takich, jak:

„ W iad o m o ści” , „D zien n ik P o l­

sk i” , „O rzeł B iały ” , polskie w y ­ d aw n ictw a, tak ie ja k „V eritas” ,

„ P o lo n ia ” „ O fic y n a P o e tó w i M alarzy ” ; M uzeum i Instytut im.

g en . W ła d y sła w a S ik o rsk ie g o , Insty tu t im . Jó zefa Piłsudskiego, O gnisko Polskie, stow arzyszenia k o m b ata n tó w , m .in . lo tn ik ó w ; p olski teatr, polski kabaret M a ­ ria n a H e m ara , P o lsk i O śro d ek S p o łe cz n o -K u ltu ra ln y - słynny PO SK , polskie parafie: na E alin­

gu, Balham ie i D ew onii, polskie k o ś c io ły . I w r e s z c ie p o ls k ie cm entarze na Gunesbury, Bromp- to n ie. Putney, N o rth Sheen, na k tó ry ch z roku na rok po szerza­

ły się aleje zasłużonych.

P rzez całe półw iecze, w sercu L o n d y n u , w p o b l iż u p a ła c u k ró le w sk ie g o B u c k in g h a m , na E ato n P la ce b y ła sie d zib a p o l­

sk ie g o p re z y d e n ta n a u c h o d ź ­ stw ie . P o c z ą tk o w o u rz ę d o w a ł tam prezydent W ładysław R acz- k iew icz, n astępnie A u g u st Z ale ­ ski i kolejno: S tanisław O stro w ­ sk i, E d w a rd R a c z y ń sk i, K a z i­

m ierz S abbat i od 19 lip ca 1989 r. R y sz a rd K a c z o ro w s k i. T en, którem u histo ria p o zw o liła w y ­ pełnić sw ą m isję do k ońca - zło ­

żyć sztandary i pieczęc ie n a Z a ­ m ku K rólew skim w W arszaw ie, p o pół w ieku ich nieobecności.

R yszard K aczo ro w sk i należy d o p o k o l e n i a „ k o lu m b ó w ” , k tó re g o d z ie ciń stw o i m ło d o ść u płynęły w odrodzonej P olsce - II R zeczypospolitej. U rodził się 26 listo p ad a 1919 r. w B iały m ­ sto k u w c z a sie w o jn y p o lsk o - bolszew ickiej. W yrastał w dom u w a tm o sfe rz e p a trio ty c z n e j, w rodzinie, w której kulty w o w an o trad y cje w alki o niepodległość.

Jeden z je g o p ra d ziad k ó w w al­

czył w p ow staniu styczniow ym i przez to stracił m ajątek z iem ­ ski na Podlasiu. O jciec, W acław, b ył kolejarzem .

R y sz a rd b y ł u c z n ie m b ia ło ­ stockiej szkoły handlow ej i tam z w iąz ał się z h a rc e rstw e m . W organizacji tej przeszedł w szy st­

k ie s to p n ie w ta je m n ic z e n ia i w szystkie szczeble aw ansu funk­

c y jn e g o - o d z a s tę p o w e g o do h a rcm istrza P olski. H arce rstw o m iało głów ny w pływ n a u k ształ­

tow anie się je g o charakteru, o so ­ b ow o ści i dało m u w y b ó r w arto­

ści, któ ry m b ędzie h o łdow ał K a­

czo ro w sk i ja k o d ziałacz em ig ra­

cy jn y i polityk.

O statnie w akacje w n iep o d le­

głej P olsce spędził R yszard K a­

czorow ski n a P ojezierzu A u g u ­ sto w sk im ja k o oboźny. P o w y ­ buchu w ojny z g ru p ą kolegów - harcerzy starał się b ezsk u teczn ie zdobyć broń, aby w ziąć u dział w O jczy zn y obronie. 17 w rześn ia 1939 r., w d ro d ze d o W ilna, na ry n k u w N o w o g ró d k u p rz eż y ł w strząs, w idząc w jeżd żające do m iasta czołgi radzieckie. Po k il­

ku d niach udało m u się w rócić szczęśliw ie do B iałegostoku.

W listo p ad zie 1939 r. w szedł w sk ład S zary ch S zeregów . W sty c z n iu 1940 r. z o sta ł h u fc o ­ w ym Szarych Szeregów , a je d ­ n o cześn ie zastęp cą k om endanta c h o rąg w i i łą c z n ik ie m m ięd zy S zarym i Szeregam i a kom endan­

tem Z w iązku W alki Z brojnej. W czerw cu 1940 roku objął fu n k ­ cję k o m en d an ta C horągw i B ia ­ łostockiej Szarych Szeregów . 20- (D o ko ń czen ie na str. 6)

5

(6)

Sprostaliście zadaniu, które na was spadło

(D o k o ń c ze n ie z e str. 5 ) letni R y szard K aczo ro w sk i z a ­ czą ł o d g ry w a ć w y b itn ą ro lę w k o n sp iracji h arcersk iej. W sp ó ł­

działał w tym czasie m .in. z L e­

chosław em D om ańskim (który w

„K am ien iach n a szan iec” został u w ieczniony ja k o „Z eus” ) - w y ­ s ła n n ik ie m K w a te ry G łó w n e j S zarych Szeregów .

D z ia ła ln o ść ta z o sta ła n ag le przerw ana. 17 lip ca 1940 r. z o ­ stał aresztow any przez N K W D i o sadzony - p o czątkow o w w ię­

zieniu w B iałym stoku, a później w M ińsku, g d zie p rzesied ział w s u m ie p ó ł ro k u , p rz e c h o d z ą c cię żk ie n o cn e p rzesłu ch iw an ia.

C h cian o na nim w ym usić d ekon- sp irację b iało sto ck iej chorągw i S zary ch Szeregów . W tym c za­

sie, w jed n ej z akcji o czy szcza­

n ia B ia łe g o sto k u „z w ro g ie g o po lsk ieg o elem en tu ” , w y w iezio ­ no do K azach stan u je g o ro d z i­

ców - Jad w ig ę i W acław a. W ró­

cili stam tąd do P olski do p iero w 1 9 5 6 r. O jc ie c , s c h o r o w a n y , w k ró tc e z m a rł. M a tk a d o ż y ła roku 1963. Z m arła w sanatorium w B usku-Z droju.

1 lutego 1941 r. sąd w M ińsku skazał R yszarda K aczorow skie­

g o n a k a rę śm ie rc i p rz e z r o z ­ strzelanie. Ten drakoński w yrok w skazyw ał n a niep o śled n ią rolę w konspiracji, ja k ą p rzy p isy w a ­ li okupanci kom en d an to w i C h o ­ rągw i B iałostockiej Szarych S ze­

regów . W p aźd ziern ik u 1994 r.

w yd o b y to z archiw um m iń sk ie ­ go N K W D do k u m en t m ów iący, że: „R yszard K aczorow ski został s k a z a n y n a śm ie rć p rz e z r o z ­ strzelanie za działalność w kontr­

re w o lu cy jn ej o rg a n iz ac ji S zare Szeregi, gd y ż zm ierzał d o o b a­

len ia w ład zy so w ieck iej w Z a ­ chodniej B iało ru si” .

W c e li śm ie rc i p rz e s ie d z ia ł 100 dni, po czy m o św iadczono m u, że w yrok został zam ieniony n a d z iesięć lat o b o z u p racy na K ołym ie i 5 lat zesłania. 28 m aja 1941 r. R y sz a rd K a c z o ro w s k i o p u ś c ił w ię z ie n ie w M iń s k u . P rzez C h ab aro w sk i W ładyw o- stok trafił do obo zó w p rz ejścio ­ w y c h w N a c h o d c e , a p ó ź n ie j o krętem , k tóry p łynął p rzez T a­

tarskie W rota i port w M agada- nie, na K ołym ę. P racow ał tam w kopalni złota, k tó ra w jęz y k u tu ­ b y lc ó w n a z y w a ła się D o lin ą

Śm ierci. P raca trw ała od 4 rano do 10 w ieczorem .

Po o g ło szen iu tzw. am n estii, c o b y ło n a s tę p s tw e m u k ła d u M a js k i-S ik o rs k i, R y sz a rd K a ­ c z o ro w s k i z o sta ł z w o ln io n y z łag ru i 12 p a ź d z ie rn ik a 1941, osta tn im statkiem p rzed zam ar­

zn ięciem m orza, ruszył do W ła- dyw ostoka, a stam tąd d o O m ska.

N astępnie p rzez K irgizję do m ia­

sta O rsz. Z e w zględu na o g ro m ­ n e p rz e s trz e n ie p o d ró ż trw a ła całe ty g o d n ie w g łodzie i ch ło ­ dzie. P anow ał w ielki chaos, nikt n ie w ie d z ia ł d o k ła d n ie , g d z ie fo rm o w ała się polska arm ia.

W m arcu 1942 r. R yszard K a­

czo ro w sk i dotarł d o jed n e j z je d ­ nostek, w której tw o rzo n o p o l­

skie oddziały, nad M orze K aspij­

skie. S tam tąd został p rzew iezio ­ ny do Pahlaw i w Iranie, a n astęp­

nie do Palestyny, g d zie trafił do S a m o d z ie ln e j B ry g a d y S trz e l­

c ó w K a rp a c k ic h . P o o d b y c iu p r z e s z k o le n ia w o js k o w e g o w ob o zach m iędzy B ejrutem a D a ­ m a s z k ie m , b y ł sk ie ro w a n y d o jed n o ste k , któ re p rz y g o to w y w a­

ły się d o w e jśc ia do w alki p o ­ c z ą tk o w o n a d K a n a łe m S u e - skim , później nad Z ato k ą P erską w Iraku i znów w P alestynie. W k o ń c u p r z e z A l e k s a n d r i ę w E gipcie, w lutym 1944 r. dotarł do W łoch. B yła to sw oista o d y ­ seja, k tó ra - p o dobnie ja k los ty ­ sięcy ż ołnierzy - w p isan a je s t w b io g ra fię p re z y d e n ta R y szard a K a czo ro w sk ieg o .

R y s z a r d K a c z o r o w s k i n ie przestaw ał jed n ak być harcerzem i razem z Z y g m u n tem S zad k o w ­ skim - pó źn iejszy m długoletnim p rzew odniczącym R ady N aro d o ­ w ej R P - o rg a n iz o w a ł w arm ii polskiej instruktorskie kręgi star- szo h arcersk ie.

W m a ju 1944 r. m ia ł sw ó j u dział w b itw ie pod M onte C as­

sino, ja k o d ow ódca ośrodka łącz­

n o ś c i s a m o d z ie ln e j B r y g a d y S trz elc ó w K a rp ac k ich . W raz z SB S K p rzeszedł całą kam panię w io s k ą . W e W ło s z e c h j u ż p o ustaniu działań w ojennych zło ­ żył też egzam in m aturalny w je d ­ nej ze szkół w ojsk o w y ch , które s tw o rz y ł d la sw o ic h ż o łn ie rz y gen. W ładysław A nders.

P o d e m o b iliz a c ji w 1947 r., R yszard K aczo ro w sk i o siadł w L o n d y n ie . Ja k w s z y s c y , p rz e ­

szedł tam tru d n y ok res a d ap ta ­ cji, n o sta lg ii za k ra je m , nauki ję z y k a ang ielsk ieg o , studiów w a n g ie ls k ie j sz k o le h a n d lo w e j, tw o rzen ia od p o d sta w sw o jeg o d o m u ro d z in n e g o , k tó ry o s ta ­ tecznie został um iejsco w io n y w londyńskiej dzielnicy W illesden.

Tam z żoną K aroliną, stanisław o- w ian k ą z p o ch o d zen ia, w y ch o ­ w ał dw ie córki.

D o m o m e n tu p r z e j ś c ia n a em ery tu rę w 1986 r. p racow ał w przem yśle angielskim ja k o k się­

gow y. N igdy nie stracił k o n tak ­ tu z h a r c e r s tw e m . W la ta c h 1 9 5 5 -1 9 6 7 b y ł n a c z e ln ik ie m K w atery G łó w n e j, a n a stęp n ie p rzew o d n iczący m Z H P na e m i­

gracji. B ył o rganizatorem trzech w ie lk ic h ś w ia to w y c h z lo tó w H arcerstw a Polskiego: w 1969 r.

n a M onte C assino, w 1982 r. w B e lg ii i w 1988 r. w S ta n a c h Z jed n o czo n y c h .

R yszard K aczo ro w sk i w y ró ż ­ nia! się ta le n te m p e d a g o g ic z ­ nym , u m iejętn o ścią n a w iąz y w a ­ nia szybkiego, serd eczn eg o k o n ­ taktu z ludźm i m łodszym i. P ra­

cow ał z m ło d zieżą z w ielk im o d ­ daniem , w idząc w tym n ajg łęb ­ szy sens realizow ania idei patrio ­ ty c z n y c h . P o d z ie la ją c p o g lą d S ta n is ła w a S ta s z ic a , iż „ ta k ie b ęd ą rz e czy p o sp o lite, ja k ie ich m łodzieży c how anie” , w spółpra­

cow ał z pism am i: „O gnisko H ar­

c e r s k ie ” i „N a T r o p ie ” , g d z ie p u b lik o w ał sw o je g a w ęd y h a r­

c ersk ie. P rzez c ały p o w o je n n y ok res bral też czy n n y u dział w życiu społecznym em igracji.

W m arcu 1986 r. R yszard K a­

czorow ski w szedł w skład R ady N arodow ej R P ja k o n om inat p re­

z y d e n ta R P o ra z rz ąd u R P n a uchodźstw ie. W rządzie p rem ie ­ ra E d w ard a S zczepanika byl m i­

n istrem do spraw krajow ych. N a tym stanow isku rozw inął szero ­ ko w s z e c h s tro n n e k o n ta k ty z d z ia ła c z a m i o p o z y cji w k raju.

S tało się to p o d staw ą do m iano­

w a n ia go n a s tę p c ą p re z y d e n ta K azim ierza Sabbata.

19 lipca 1989 r., gdy w W ar­

szaw ie w odnow ionym polskim parlam encie (Sejm i Senat) zw a­

nym k o n tra k to w y m , w któ ry m zasiedli ju ż posłow ie i senatoro­

w ie „ S o lid a rn o śc i” , w aży ły się losy kom prom isu na rzecz prezy­

dentury W ojciecha Jaruzelskiego,

w L ondynie zm arł nagle prezy­

d e n t K a z im ie r z S a b b a t. J e g o śm ierć, ja k i natychm iastow e o b ­ jęc ie prezydentury przez R yszar­

d a K aczorow skiego, nie były w k raju zauw ażone ani w prasie, ani w radiu czy telew izji. A le od tego m om entu zaczęła rosnąć popular­

n o ść p re zy d en ta K aczo ro w sk ie­

go. Z d n ia n a d z ie ń staw ał się c zło w ie k ie m p u b lic z n y m i p o ­ w szechnie znanym w kraju. D o cały ch p o k o leń P o lak ó w w y ro ­ sły c h ju ż p o w o jn ie d o c ie ra ła św iadom ość, że w L o ndynie od półw iecza n ieprzerw anie u rzęd u ­ je n a m ocy konstytucji z 1935 r.

prezydent RP. D la w ielu było to absolutne objaw ienie.

Tak ja k w szy scy je g o p o p rze­

d n ic y , R y s z a r d K a c z o r o w s k i u w a ż a ł , ż e m is ja r z ą d u n a uch o d źstw ie zo stan ie zak o ń czo ­ na w chw ili p rzep ro w ad zen ia w P olsce w o ln y ch i n iesk ręp o w a ­ n y c h w y b o ró w . W e w rz e ś n iu 1989 r. patro n o w ał III św iato w e­

mu Z jazdow i W olnych Polaków p o d h a s łe m „ N a d a l w s łu ż b ie R zeczypospolitej P o lsk iej” oraz objął p rotektorat n ad F unduszem P om ocy Polsce.

O d początku 1990 r. sied zib a prezy d en ta R P na u ch o d źstw ie, tzw . „ Z a m e k ” n a E a to n P la ce , stała się celem w izyt w ielu p o li­

ty k ó w k r a jo w y c h , g ł ó w n i e o r i e n t a c j i p r a w ic o w e j. B y li w śród nich: W iesław C h rz an o w ­ sk i, W ła d y sła w S ila -N o w ic k i, A le k s a n d e r H a ll, L e s z e k M o ­ c z u lsk i. R y szard K a cz o ro w s k i p ro w a d ził z nim i ro z m o w y n a tem a t rozw oju sytuacji w kraju p rzed w y b o ram i p rezydenckim i.

W e w r z e ś n iu 1 9 9 0 r. o d b y ł p o d ró ż d o g łó w n y c h s k u p is k P o lo n ii w S ta n ac h Z je d n o c z o ­ n ych. W P erth A m boy pod N o ­ w y m J o r k ie m , m ó w ią c o ro li e m ig r a c ji p o lity c z n o - ż o łn ie r - s k ie j, s tw ie r d z ił: „ P ró b u je m y o d p o w ie d z ie ć n a p y ta n ie , czy w y k o n a liśm y zad an ie, ja k ie na nas spadło. N ie sp o só b sam em u znaleźć p e łn ą o d p o w ied ź. P o zo ­ staw iam y ją histo rii i m yślę, że b ę d z ie o n a d la n as d o b ra. (...) P ieczę nad sym bolam i n iep o d le ­ głości P olski i u rząd P rezy d en ta R z e c z y p o s p o lite j s p r a w o w a ć b ęd ziem y d o dnia, w k tó ry m n a ­ ród polski w w o ln y ch od w szel-

(D o k o ń c z e n ie n a str. 7)

6 M U

(7)

02 (10) m a rzec/k w iecień 1998

P rzem ó w ie n ie R ysza rd a K a c zo ro w sk ie g o - o sta tn ie g o p re zy d e n ta R P na uch odźstw ie, d o k to ra h o n o ris cau sa U n iw ersytetu O p o lsk ieg o

Byliśmy i jesteśmy żywą częścią Polski

Z a s zc zy t, ja k im m n ie o b d a ­ rzy! U n iw ersy tet O p o lsk i, p rzy j­

m u ję z se rd e c z n y m p o d z ię k o ­ w a n iem , U ro c z y s to ś ć o d b y w a

się w c z w a rtą ro c zn icę p o w s ta ­ n ia U n iw e rs y te tu O p o lsk ie g o . M a o n a sw o ja sz c ze g ó ln ą w y ­ m ow ę. Ilek ro ć w O jc zy ź n ie d o ­ ch o d zi d o w y d a rze ń tej m iary, c o o d z y s k a n ie s u w e r e n n o ś c i, n a ró d w tro sc e o sw o ją p r z y ­ szłość z w rac a b a cz n ie jsz ą u w a ­ g ę n a w y c h o w a n ie n a stęp n y c h p o k o leń .

W w ażn y ch c h w ila ch naszej historii, kiedy um ocnienie struk­

tur państw a w ym agało w ykształ­

conych i oddanych krajow i p rzy ­ w ó d c ó w , p o w s ta w a ły znakom ite placów ki na­

ukow e, ja k na przykład szkoły jezu itó w i p ija­

rów, słynna Szkoła Ry­

c e r s k a o r a z r o z p o ­ w s z e c h n io n e w k ra ju inne in sty tu cje e d u k a ­ cyjne dla obszarów p o ­ z a m ie jsk ic h . T rad y c je te przejęła R zeczpospo­

lita Polska, o d ro d zo n a w 1918 roku. Jednym z pierw szych aktów p a ń ­ stw ow ych w tej dziedzi­

n ie b y ło p o w o ła n ie p rzez N aczeln ik a P ań ­ stw a Józefa Piłsudskie­

go K a to lic k ie g o U n iw e rs y te tu L u b e lsk ie g o . Ju ż w ro k u 1919 państwo polskie utw orzyło U n i­

w ersytet A dam a M ickiew icza w P o zn a n iu i re ak ty w o w a ło - za­

m knięty przez w ładze carskie po upadku pow stania listopadow ego - U niw ersytet W ileński, jak o U ni­

w ersy tet S tefan a B atorego. N a ­ s tę p n ie in te n s y w n ie ro z w ija ło

odradzający się od 1915 roku - po okresie represji carskich, degra­

dacji i rusyfikacji - U niw ersytet W arszaw ski. O bok najstarszych i najbardziej znanych, ja k W szech­

nica Jagiellońska czy U niw ersy­

tet Jan a K azim ierza w e L w ow ie, krzew iły naukę polską inne rów ­ nie zasłużone w yższe uczelnie.

Ile w arta b y ła ed u k acja i n au ­ k a w D rugiej R zeczypospolitej, m o gliśm y się przekonać na o b ­ c zyźnie, g d zie dla ab solw entów naszych przed w o jen n y ch uczel­

ni n ie b ra k o w ało z atru d n ie n ia.

R ó w nocześnie z p rzeniesieniem w 1939 roku n ajw yższych u rzę­

dów pań stw o w y ch za granicę i po d jęciem działań nad od b u d o ­ w an iem Sil Z brojnych, p raco w ­ nicy polsk ich w yższych uczelni w z n o w ili w n o w y ch , tru d n y ch w a ru n k a c h d z ia ła ln o ś ć n a u k o ­ w o - d y d a k ty c z n ą . W g r u d n iu 1939 roku założony został w P a­

ryżu Polski U niw ersytet za G ra­

nicą, kiero w an y p rzez profesora O sk ara H aleckiego. Już od 1940 roku w W ielkiej B rytanii z aczę­

ły p o w staw ać po lsk ie placów ki d y d a k ty c z n e s z k o ln ic tw a w y ­ ższego. Z p o łącze n ia tych o śro d ­

ków pow stał w 1949 roku P ol­

ski U n iw ersy tet na O b czy źn ie.

W trzy lata p óźniej, n a p o d sta­

w ie dekretu P rezydenta R P A u ­ g u sta Z a le s k ie g o , u n iw e rs y te t ten o trzy m a ł p ełn e p ra w a p a ń ­ stw o w y ch szk ó ł ak ad em ick ich . Jeg o statutow a działaln o ść n a u ­ ko w a i d y d ak ty czn a p ro w ad zo ­ na je s t po dzień dzisiejszy.

S z c ze g ó ln ą tro sk ę o w y c h o ­ w anie m ło d zieży prz ejaw ian o w A rm ii Polskiej n a terenie Z w iąz ­ ku S o w ieck ie g o . Już w p ie rw ­ szym okresie jej istnienia, z ro z­

kazu gen. W ład y sław a A ndersa, s tw o rz o n o d la - ja k ż e c z ę s to o s i e r o c o n y c h - d z ie w c z ą t i c h ło p c ó w - S z k o ły J u n a c k ie . Szkoły te uko ń czy ło w iele ty się­

cy m łodzieży, a utrzym yw ali je żołnierze polscy. D zieląc się bar­

dzo skąpym i racjam i żyw n o ścio ­ w ym i, zachow ali p rzy życiu w ie­

lu m ło d y c h P o la k ó w , k tó ry m g ro ziła niech y b n a śm ierć z g ło ­ du, chłodu i chorób. Po p rzen ie­

sieniu na B liski W schód szkoły te zachow yw ały ciągłość pracy i w y kształciły w iele tysięcy m ło ­ dzieży w d uchu zn ajom ości kul- (D o ko ń czen ie na str. 8)

Sprostaliście zadaniu, które na was spadło

(D o ko ń czen ie ze str. 6) kiego p rzy m u su w y b o rach w y ­ łoni sw ą rep rezen tację p o lity cz­

ną. W ierzę, że m o m en t ten n a­

stąpi ju ż w niedługim cza sie ” . W paźd ziern ik u 1990 r. Z d zi­

sła w N a jd e r, p rz e w o d n ic z ą c y K om itetu O b y w atelsk ieg o przy Lechu W ałęsie, p row adzący je g o kam panię p rezydencką, w ystąpił z inicjatyw ą, że skoro w ybór pre­

zy d en ta R P m a być in sty tu cjo ­ nalnym i ideow ym otw arciem 111 R zec zy p o sp o litej, to trze b a go połączyć z u reg u lo w an iem sto­

sunku w ładz krajo w y ch do rzą­

du na em igracji. O trzym aw szy w tej spraw ie p ełn o m o cn ictw a L e ­ cha Wałęsy, udał się do L o n d y ­ nu i p rzed staw i! p re zy d e n to w i K aczo ro w sk iem u o d p o w ie d n ią propozycję.

Po w izycie Z dzisław a N a jd e ­ ra w ładze em igracyjne w L o n d y ­ nie w ydały kom unikat, w którym

o św ia d c zo n o m .in.: „P rezy d en t R. K aczorow ski w yraził sw ą g o ­ to w o ść - po d o k o n an iu w g ło so ­ w a n iu p o w s z e c h n y m w y b o ru prezy d en ta Polski - ud a n ia się do W arszaw y na z aproszenie now o w y b ran eg o p rezydenta, by p rz e ­ k azać insygnia praw ow itej w ła­

d zy prezydenckiej D rugiej R ze­

c zy p o s p o litej” .

Po zw y cięstw ie L ec h a W ałę­

sy n a p o czątku gru d n ia 1990 r.

p rezy d en t K aczorow ski pow ołał d e le g a c ję , k tó re j c e le m b y ło u stalen ie o k o liczn o ści p rz ek aza­

nia insy g n ió w w ładzy. U ro czy ­ sto ś ć ta o d b y ła się n a Z am k u K rólew skim 22 gru d n ia 1990 r.

P o tym u ro czy sty m akcie p re­

zydent R yszard K aczorow ski stał się po w szech n ie znany w kraju, do k tó reg o w następ n y ch latach przyjeżdżał często n a zap ro sze­

nie różnych o rganizacji. O trzy ­ m ał też h onorow e o byw atelstw o

sw ego rod zin n eg o m iasta B iałe­

g ostoku oraz d o ktoraty h o n o ro ­ w e A kadem ii M edycznej w B ia­

ły m s to k u o r a z U n iw e r s y te tu W rocław skiego.

U n iw e rs y te t O p o ls k i, d a ją c d zisiaj n ajw y ższe w y ró żn ien ie, ja k im d y sp o n u je, ty tu ł d o k to ra h o n o r o w e g o , p r a g n ie z ło ż y ć ho łd P rezy d en to w i R yszardow i K a czorow skiem u oraz całej je g o form acji politycznej i pok o len io ­ wej za w y jątkow y w kład w dzie­

ło bu d o w y P olski n iepodległej.

Z a w ie lo le tn ią p ra cę , k tó ra w ró żn y ch sferach ży cia d a ła tak d o jrzałe ow oce. O b ra zu je to w części w y staw a w głó w n y m h al­

lu naszego uniw ersytetu.

P ra g n iem y też p o d z ię k o w a ć za niezw y k łe oso b iste zain tere­

s o w a n ie P a n a P re z y d e n ta R y ­ s z a rd a K a c z o ro w s k ie g o n a sz ą m ło d ą W s z e c h n ic ą . W c ią g u czterech lat jej istn ien ia nie było

roku, aby Pan P rezy d en t nie g o ­ ścił tutaj. A gdy w lipcu ub ieg łe­

go ro k u nasze m iasto i nasz u ni­

w ersytet d ostały cios n o k au tu ją­

cy, b o p o w ó d ź ty sią c le c ia z n i­

s z c z y ł a n a m b i b li o t e k ę , b y ł p ierw sz y m , k tó ry p o sp ie sz y ł z m aterialną i m oralną pom ocą.

P rzed ty g o d n ie m z L o ndynu przy b y ł ko lejn y tran sp o rt k sią ­ żek, k tó ry p rz y w ió zł pan K u l­

czycki - w łaściciel słynnej lo n ­ d y ń sk ie j k się g a rn i „ O rb is ” n a K enn Way. T ransport 1200 w o ­ lu m in ó w s fin a n s o w a n y z o s ta ł p rzez PAFT, któ reg o prezes, m i­

n is te r O s to ja -K o ź n ie w sk i, je s t d ziś n a naszej uroczystości.

P anie P rezydencie. Szczycim y się p rz y ja źn ią z Panem . P o d z i­

w iam y P an a takt, elegancję i k ul­

turę polityczną. Jesteśm y dum ni, że zechciał Pan zostać członkiem naszej w sp ó ln o ty i społeczności

u n iw ersy teck iej.

7

Cytaty

Powiązane dokumenty

2 A. To jest bardzo trafne spostrzeżenie córki, ponieważ mając okazję być w towarzystwie pani Ireny, czułam szczególne emocje, kiedy wspominała swojego mę- ża. Cieszyła

Współtwórcami Opolskiego Festiwalu, pod przewodnictwem Uniwersytetu Opolskiego, były niemal wszystkie uczelnie wyższe Opola: Politechnika Opolska, Państwowa Medyczna Wyż- sza

I tak na przykład, żeby zdobyć informację dotyczącą wielkości dobowych opadów, stanów wody lub przepływów (o te szczegól- nie jest trudno), jakie występowały w

Po jakimś czasie, być może pod wpływem słynnej, właśnie przez Lorenza odkrytej struktury geometrycz- nej (zwanej też atraktorem Lorenza), mewa zamieniła się w motyla i

Już po raz trzeci w auli Liceum Ogólnokształcącego nr 3 w Opolu odbyła się konferencja naukowo- dydaktyczna organizowana przez studentów działających w ramach Kliniki Prawa

Achim Gabor chciałby także, aby opol- skie buciki pojawiły się przy nowo otwieranych sklepach firmy Gabor AG, można więc przypuszczać, że współpraca Instytutu Sztuki z jego

ju nauki jest stopniem rozwoju narodu, stał się oczyw istością. Tylko tego, by mąż byl ich

na powinna znaleźć się w strukturach europejskich i euroatlantyckich, czy też jeszcze przez wiele, wiele lat po prostu do tego nie będzie się nadaw a­.. ła,