• Nie Znaleziono Wyników

PROM IEŃ M I E S I Ę C Z N I K S T Y C Z E Ń L U T Y. Nr r.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "PROM IEŃ M I E S I Ę C Z N I K S T Y C Z E Ń L U T Y. Nr r."

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

PROM IEŃ

M I E S I Ę C Z N I K

m ł o d z i e ż y

G IM N A Z J A L N E J S T Y C Z E Ń

L U T Y

Nr. 4 1938 r.

R O K X III

(2)
(3)

ROK XIIL Styczeń-Luty 1938 r. Nr. 4.

I tyle tęcz zap alisz na sw ym niebie.

Ileś za m łodu życia w ch ło n ął w siebie.

P R O M IE Ń

M iesięcznik M łodzieży G im nazjum Im. I- M arsz. Polski Jó zefa Piłsudskiego w O strow ie W lkp.

K ierow nik W y d a w n ic tw a — R e d a k to r o d p o w ied zia ln y — R e d a k to r N aczelny O żegow ski P. Proł. dr. J . Ja c h im e k P ały s F eliks

W

dniu I M I E N I N Pana Prezydenta

prof. dr. Ignacego Mościckiego

■4

łączymy się z całym Narodem w łańcuchu życzeń i z swej strony w imieniu naszego Zakładu, składamy płynące z serc gorących szczere i proste życzenia — „Niech Ci Bóg

błogosławi w dalszej Twojej pracy“ .

Redakcja.

(4)

S tr. 2 P R O M I E Ń Nr. 4

Włodarzowi Państwa Polskiego w dniu Jego Imienin.

D ie lu tk i śnieg o k ry ł g ru b ą p o k ry w ą s ta r ą ziem ię P ia st3 w sk ą , już od 20 lat w olną od k a jd a n niew o li a srogi m róz skuł sw ym i silnym i ram io n am i rw ą c e w o d y rz e k i p o to k ó w . G d zie ty lko sp o jrz e ć, bo od n ie b o ty c z n y c h K a rp a t, aż po sine fale polsk ieg o B ałty ku, w sz ę d z ie biało. P rz e s z e d ł )uż g ru dzień , p rz e s z e d ł i sty c z e ń a z a cz ą ł sw e p a n o w a n ie w polskiej k r a ­ inie n a jk ró tsz y z m ie s ię c y : luty. Z a ra z w p ierw sz y m jego d niu tw a rz e p o to m k ó w d a w n y c h L e c h itó w ro z w e se liły się, s ta ły się d u m n e, a o czy w sz y stk ic h z w ró c iły się hen, ku p ra s ta re j stolicy W a zó w , B a to ry c h i S o b iesk ich : W a rs z a w ie , gdzie n a zam ku k ró le w sk im o b c h o d z i sw e im ieniny n a s tę p c a k róló w , P re z y d e n t P a ń s tw a P o lsk ieg o , prof. Ig n ac y M ościcki.

D w a n aśc ie już lat u rz ę d u je te n u k o c h a n y p rze z P o la k ó w czło w ie k , nigd y nie z n ie c h ę c o n y i z a w sz e p e łe n z a p ału d o p ra c y dla O jczyzny. O w ielkim J e g o p o św ię ce n iu dla P o l­

ski św ia d cz y sam fakt, że zgodził się p rz y ją ć i w łożyć na sw e b a rk i o d p o w ie d z ia ln e sta n o w is k o P re z y d e n ta R z e c zy ­ p o sp o litej w chw ili, gdy b ra c ia P o la c y , p o d z ie len i na d w a w ro g ie ob ozy , ro zle w a li k re w sw o ją n a ulicach W a rs z a w y . L ecz nie był to p o c z ą te k J e g o p ra c y dla O jczyzny. T a b o ­ w iem c ią g n ę ła się h e t, od w c z e sn e j m łodości. Z p o c z ą tk u m iała n a celu p rz y w ró c e n ie n iep o d le g ło śc i P o lsce, p ó źn iej, gdy już to n a s tą p iło , p o d n ie s ie n ie J e j w zw yż i p o d w y ż sz e n ie Je j a u to ry te tu w śró d inn y ch n a ro d ó w . J a k o z n a k o m ity u c z o n y zw rócił na sieb ie o czy ca łe g o ś w ia ta , ro z sła w ia ją c tym sam ym im ię Po lsk i w w sz y stk ic h z a k ą tk a c h ziem i.

Nic te ż d z iw n e g o , że n a ró d polski o b d a rz y ł go m iłością i szacu n k iem i z w ie lk ą ra d o ś c ią p o w ita ł w ieść o J e g o lw y - b o rz e na P re z y d e n ta R z e c z y p o sp o lite j. P o J e g o w y b o rz e n a P r e z y d e n ta , w zm o cn io n o J e g o w ła d z ę p rz e z zm ianę k o n s ty ­ tucji, a k o n s ty tu c ja z k w ie tn ia 1935 r. już p o d c z a s dru g iej jego k a d e n c ji, sp ra w iła , że sta ł się czy n n ik iem n a d rz ę d n y m n a d w szy stk im i w ład zam i P a ń s tw a .

W tym ro k u znow u o b c h o d z im y d z ie ń J e g o im ien in

(5)

Nr. 4 P R O M I E Ń Str. 3 i m yśli n a sze sk u p ia ją się znow u p rz y oso b ie 70-letniego już sta rc a , k tó ry w odległej od n a s W a rsz a w ie , p rzy b iu rk u na zam ku k rólew sk im , sp ra w u je ] n a jw y ż sz y w n aszej O jczyźnie u rzą d . M y m łodzi P o lacy , k tó iz y d o p ie ro w ejd z ie m y w życie i w p rzy szło ści obejm iem y s te r n a sze g o P a ń stw a , o d d a je m y tem u czło w iek o w i cześć i sz ac u n e k , gdyż h asłem jego w p rac y , k tó rą w y k o n y w a ł i w y k o nu je, są sło w a w y p isa n e w sali sej­

m ow ej w W a rs z ą w ie : ,.Salus Rei P u b lic a e su p re m a lex e s to “ . K.

Kartka do historii drużyny gońców w Ostrowie Wlkp.

(N apisał n a p o d s ta w ie d o k u m e n tó w J a n W ie rte la k , b yły d ru ż y n o w y gońców ).

V a le d w ie d z ie w ię tn a ś c ie lat m inęło od p a m ię tn y c h chw il o s w o b o d z e n ia naszej O jczy zn y z p ę t n ie w o li; d z ie w ię t­

n a ście la t rw ą c e g o p o to k u życia, p e łn e g o bu rzliw y ch i ja s ­ n ych chw il, w y p e łn io n e g o p ra c ą n a d p o d n o sz e n ie m P o lsk i w zw yż, z a c ie ra n ie m ró żn ic m ię d z y d zie ln ic o w y c h , w y ty k a ­ niem i n a p ra w ia n ie m b łęd ó w , tłu m ien iem nie zaw sz e p o ­ trz e b n y c h tarć i zg rzy tó w . P ra c y było sp o ro , n a d sp ra w a m i i n a d ludźm i. Nie d ziw w ięc, że w p o sp ie sz n y m ry tm ie p o ­

w o je n n y c h lat, p rzy ć m io n e z o sta ły nigdy n ie z a p o m n ia n e chw ile, k tó re p rz e ż y w a ło n a p e w n o k a ż d e o sie d le , jak P o lsk a d ług a i sz e ro k a , w sw o isty a za w sz e p o d n io sły sp o só b , chw ile, gdy p o ra ź p ie rw sz y z a ło p o ta ły na w olnych d o m ach i g m ac h a c h p u b lic z n y ch s z ta n d a ry p o lsk ie, n ie z a w sz e w p r a ­ w n ą szy te rę k ą , c z ę s to n ie p rz e p is o w e k s z ta łte m i ry su n k ie m b a, c z ęsto p o z b a w io n e c z a rn e g o szlak u p rz e z o d d a rc ie z fla­

gi c z a rn o -b ia ło -c z e rw o n e j. A le b o p rze p isem było w ó w c z a s se rc e , a s z ta n d a r, c h o ć p o sp ie sz n ie sk le c o n y i p rz y tw ie r­

d zo n y n a d rz e w c u , był w y ra z e m w oli do w o ln o ści. M u sia ła ta w ola być je d n a k w ielk a, sk o ro p rz e trz y m a ła ch w ilo w e w a h a n ia i d a ła c z as do n a le ż y te j o rg an iz ac ji, p o trz e b n e j isto tn ej w olności.

W cześn iej, niż jak ie k o lw ie k inne m iasto w W ie lk o p o l- sce, zrzucił O stró w p ę ta n a je ź d c ó w . N a innym m iejscu p o ­ d am w ra ż e n ia o so b iste z chw il p ie rw sz e g o o sw o b o d z e n ia

(6)

S tr. 4 P R O M I E Ń Nr. 4 O stro w a, p rz e ż y te i w id z ia n e oczam i o ś m n a sto le tn e g o gim- n a z ja s ty i sp isa n e w sp ó łc ze śn ie w o w y ch g o rąc y c h dn iach . T u ta j zam ierzam z e b ra ć te w szy stk ie d a n e , k tó re p o sia d a m , ty c z ą c e d ru ży n y gońcó w w O stro w ie , k tó ra p rz e z ca ły czas p ierw sz e g o o d ru ch u p o w sta ń c z e g o , z je a łą go rliw o ścią i b e z ­ p rz y k ła d n ą o fiarn o ścią, p e łn iła słu żbę łąc z n o ści dla idei d ro ­ giej k a ż d em u P olakow i.

Z a ło że n ie i u stró j

T o w a rz y s tw a M ło d z ie ży „ P o g o to w ie '1.

W n ied z ielę d n ia 10 lis to p a d a 1918 r., a w ięc w d z ie ń po p o d p isa n iu p rze z N iem cy z a w ie sz e n ia broni, o godzinie 3 p o p o łu d n iu o trz y m a ł A lfred A d a m e k , p re z e s T o w a rz y s tw a T o m a sz a Z a n a w O stro w ie , p o lec e n ie z o rg a n iz o w a n ia na t e ­ re n ie O stro w a to w a rz y s tw a s k u p ia ją c e g o c a łą m ło d zież o stro w sk ą , ró w n ież n ieg im n a z jaln ą , pod n a z w ą : T o w a rz y ­ stw o M ło d zieży „P o g o to w ie *. W szy sc y o b e c n i p o d ó w c z a s w m ieście czło n k o w ie T o w a rz y s tw a T o m a sz a Z a n a i t. zw.

F ila re tó w o trzy m ali ro z k a z a g ito w a n ia po u lic a ch m iędzy innym i, ró w n ież n a rze c z w s tę p o w a n ia do tej tw o rz ą c e j się organizacji. Był to ro z k a z d o d a tk o w y , gdyż już p rz e d ty m w y sz e d ł ro z k a z a g ito w a n ia, szczeg ó ln ie w śró d ż o łn ie rz y -P o - lak ó w , do w zięcia u d z ia łu w w iecu żo łn iersk im , m ającym się o d b y ć w Dom u K atolick im , (p o ró w n aj A n d rz e ja N iesio ­ ło w s k ie g o : G a rść w sp o m n ie ń z w ielkich dni. P ro m ień nr. 7, s tro n a 2. 1937).

C iąg d a lsz y n a s tą p i.

Kultura egejska.

P r z y p in a m y so b ie sk rz y d ła k u ltu ra ln e i w y latu jem y z P ol- 1 ski w ste cz , c o ra z dalej w m inione w ieki, p rz e z F ra n c ję , do sta re g o R zym u, k lasy czn ej, sło n eczn ej H ellad y , ląd u je m y w A te n a c h n a ry n k u , tra fia m y na tłum ludzi stło c z o n y n a o ­ k oło tro c h ę g b u ro w a to z o b lic z a w y g lą d a ją c eg o S o k ra te s a , ro z p ra w ia ją c e g o w ła śn ie o czym ś zaw z ię c ie , cofam y się m yślą jeszcze w stecz, aż do b ro d a te g o p a n a H o m era, p ło ­ d z ą c e g o w łaśn ie Iliadę i w y b ijają ce g o sobie nog ą ry tm b o ­ h a te rs k ie g o h e k sam e tru .... w znosim y się w ysok o n a d m o rze E g ejsk ie — i oto m am y p o d so b ą H ellad ę, K re tę i C y k la ­ d y w olbrzy m iej p e rs p e k ty w ie 30 w iek ó w (antę C h ristu m natum )... P od nam i w ie lk a k u ltu ra eg e jsk a (inaczej w y m a ­

(7)

N r. 4 P R O M I E Ń Str. 5 w iając: agijska), ciągle jeszcze dla n as p re h isto ry c z n a , k u ltu ­ ra z a iste w sp a n ia ła , p ra m a tk a H e lle ń sk iej k u ltu ry , on a, n a k tó rą p a trz y m y z ogrom nej dali p rze z n ie d o k ła d n ą lu n e tę ; k tó re j p o z n a je m y sz tu k ę , relig ię, h a n d e l, przem y sł, tro c h ę z w y c z a jó w — atoli nie um iem y w y p ro w a d z ić n a jp ro s trz e g o jej fak tu h isto ry cz n e g o , b ow iem ro z w ią z u je m y re b u s d z ie jo ­ w y k u ltu ry , z a d a n y nam p rz e z p rze m y śln y c h ludzi n iez n a n e j r a s y i, jak d z ie c i p ię c io le tn e n a d e le m e n ta rz e m , ta k n a si znak o m ici u c z en i ślę c z ą n a d m asą w y k o p alisk , z a b y tk ó w p is­

m a eg e jsk ieg o i biją się w ciem ię, nie u m iejąc nic z niego o d czy tać...

A le z ejd ę z „hym nu do p ro ste j p o w ie ś c i” : — K u ltu rę

« g e js k ą p o d z ie lo n o n a trz y k u ltu r k i: k re te ń s k ą (od w y sp y K rety), c y k la d z k ą (od w ysp — C yklad) i „ h e lla d y c k ą " .

M n ó stw o istn ieje h ip o te z co do n azw y , ra sy i historii ludu p ie rw o tn e g o K rety — fak tó w je d n a k b rak . Nie z b a d a ­ no jeszcze. P e w n ie jsz e ź ró d ła m ów ią, że n a p o c z ą tk u d ru ­ giego ty sią c le ę ia p rz e d C h ry stu se m , K re ta b y ła d o sk o n a le z o rg a n iz o w a n y m p a ń stw e m , fa n ta s ty c z n ie b o g aty m , o w y s o ­ kiej k u ltu rz e a rty s ty c z n e j.

P ra w d o p o d o b n ie oko ło XVII s tu le c ia a. C hr., A c h a jo w ie n a je c h a li n a K re tę , zb u rzy li w s p a n ia le p a ła c e w K n o sso s, z ra b o w a li m iasta, i w rócili do sw oich sied zib z m n ó stw e m n ie w o ln ik ó w k re te ń s k ic h i z sutym łupem . A c h a jo w ie p r z e ­ jęli k u ltu rę p o d b ity c h , p rze siąk li nią, u d o sk o n alili ją a w trz y w iek i p o tem p o tę ż n i w ła d c y A c h a jó w , k ró lo w ie m y k e ń sc y znó w n a p a d li n a K re tę , k tó ra po p o p rze d n im n a p a d z ie p o d ­ n io sła się i o d b u d o w a ła jesz c ze w sp a n iale j. K re ta je d n a k by ­ ła su c h o tn ic ą p o d w zg lędem siły m ilitarnej... U leg ła g w a łto ­ wi A c h a jó w i już w ięcej nie p o d n io sła się sp a lo n a , z d e p ta ­ na, w y m o rd o w a n a ... K u ltu ra e g e jsk a istn ieć p rz e s ta ła .. Co p ra w d a e g z y sto w a ła jaszcze an e m icz n ie , ale b ra k ło jej już u czu ć św ie tn o śc i, ro z k w itu i p o tęg i.

O d ro k u 1200 a, C hr., od n a ja z d u D o ró w , gdy lud te n k o lo nizu je cały b a se n m o rz a E g ejsk ieg o , p a m ię ć o w ielkiej k u ltu rz e aig ajsk iej z a n ik a i G re c y , ci m ąd rz y , w sz ę d z ie g e­

n ialn i, w ie d z ą tyle o sw y ch p o p rz e d n ik a c h , co H o te n to c i o m etafizy ce. D o p iero od ro k u 1871, N iem iec, H e n ry k S c h lie ­ m ann, człek b o g aty , ro z k o c h a n y w H o m erze, ro z p o c z y n a re - re w e la c y jn e w y k o p a lisk a , n a jp ie rw n a w y b rz e żu M ałej A zji, na w zg órzu H issarlik , gdzie szu k ał T roi h o m e ro w e j, p o tem k o p ie w M y k e n ac h , w ra c a do ro b o ty n a w zgórzu H issarlik, ryje w B eocji, w T iry u sie i zn ó w w ra c a d o T ro i, u m ie ra w ro k u 1900, a p ra c e jego k o n ty n u je niem iecki u c z o n y w . D o e rp fe ld n a P o lo p o n e zie , w Olim pii, A tty ce , T h e ssalii,

(8)

Str- 6 P R O M I E Ń Nr. 4 M ilecie, A zji M niejszej... [Na K re c ie ry je A nglik A rth u r E v a n s i z n ajd u je p a ła c U linosa... W ielu a rc h e o lo g ó w z ę b y zjad ło p rz y w y k o p y w a n iu k u ltu ry „ a ig a jsk ie j”. W y k o p a lis k je s t do z a trz ę s ie n ia , p o z o sta ł ty lk o w ielki tru d b a d a n ia ich g ru n to w n e g o i o d c y fro w a n ia .

A oto szkic z teg o co w ie m y :

R E L IG IA : P ie rw o tn e b ó s tw a e g ejsk ie b yły p o d o b n e do z w ie rz ą t (th erio m o rficzn e od g rec k ieg o ho th e r — z w ie ­ rzę). Z c z asem p rz e sz ły w p o s ta c ie n a p o ły lu d zk ie, a w r e ­ szcie z u p e łn ie a n tro p o m o rfiz u ją się, czyli c z ło w ie c ze ją (ho- a n tro p o s — człow iek). C ie k a w y m je st fak t, że p r z e w a ż a ły A igai b ó s tw a k o b ie c e .

Z najdujem y tam p ro to ty p g rec k iej A rtem id y , P a n ią z w ie rz ą t (p o tn ia th ero n ) i bogin ię z ta rc z ą , jak o b y p ó źn iejszą, g re c k ą P a lla s A th e n ę . B ó stw a m ęsk ie były w A igai rz a d k ie . B ó stw om ty w a rz y s z y ły d em o n y , is to ty o cia łac h półludzkich, p ó łz w ie rz ę c y c h . G ó ry i lasy n ie d o s tę p n e , g ro ty i jask in ie b y ły m ie sz k an ia m i b ó s tw i d e m o n ó w (daim on). Z nano w A i­

gai o łta rz e s ta łe i p rz e n o ś n e (dziś — połow ę). Rogi i to p ó r o b o sie c z n y były p rz e d m io ta m i k u lto w y m i (P rzy p o m in a mi to k o n c e p c ję p o lsk ie g o rz e ź b ia rz a o „ro g aty m s e rc u ” — Szu- k alsk ie g o , k tó ry z a m ia st o rła p o lsk o -n a ro d o w e g o , p ro je k tu je to p ó r o b o sie c z n y , jak o godło). S y m b olem k u ltow ym był tro n D rz e w o czczo n o jak o w y ra z ż y c ia a n a w e t do sym bolów k u lto w y c h n a le ż a ł k rzy ż, dziś godło c h rz e śc ija ń stw a . W u- ro c z y sto śc ia c h relig ijn y ch , ściśle z w ią z a n y c h ze św ieckim i o b c h o d a m i, s k ła d a n o ofiary, w o ła, nagie k a p ła n k i p ląsały w ry tu a ln y m tań c u , z a k lin a c z k i w y k o n y w a ły sw oje „ p a s ” p o ś ró d w ężó w , k tó re m ały m ieć m oc m agiczną.

Z pow y ższy m i o b c h o d a m i ściśle z w ią z a n e były ta u ro m a c h ie : w alk i b y k ó w i w alki z by k am i, (ta u ro s — byk, m achom aj — w alczę), k tó ry c h p la g ia te m są h isz p a ń sk ie n a m ię tn o śc i.

M iał sw e o b rz ą d k i k u lto w e ta k ż e i w ie śn ia k egejski N a le ża ło tu z a k lin an ie , c z ary , o k re ś lo n e form uły m agiczne, m odły o d eszc z , o p o g o d ę , o u ro d z a j, co i dziś się w alnie p ra k ty k u je .

W A igai w ie rz o n o w ż y cie p o z a g ro b o w e , a kult u m a r­

łych łączy ł się z b e z g ra n ic z n y m p rz y w ią z a n ie m do m atk i ziem i-ro d zicielk i, k tó re j to kulty, z a c h o w a ły się do d z i ś 'd o s ­ k o n a le w C h inach .

P o s ta ć C h a ro n a , p rz e w o ź n ik a z m a rły c h u rz ę d u ją c e g o p rz y H a d e sie u św ię te g o S ty k su , rz e k i gro zy, w y szła z m ito ­ logii eg ip sk iej, u tk w iła w k re te ń s k ie j i d o sz ła Ido m itologii g reck iej. J a k w całej s ta ro ż y tn o śc i, ta k i w A igai zm arły ch

(9)

N r. 4 P R O M I E Ń Str. 7 a lb o c h o w a n o do ziem i, alb o p alo no ... (P a le n ie w yn ikło z p ra k ty c z n e j k o n ieczn o ści, w o b e c k tó re j s ta n ę ły sz c z e p y k o c z o w n icz e , k tó re p o p io ły sw y ch p rz o d k ó w w o ziły ze so ­ b ą w u rn ach ). Z n a n ą b y ła w A ig ai sz tu k a b a ls a m o w a n ia zw łok, d o p ro w a d z o n a do p e rfe k c ji w E gipcie.

A igajow ie, p o s ia d a ją c y n a jw y ż sz ą k u ltu rę g o sp o d a rc z ą w e p o c e b ro n zu , tru d n ili się ro ln ictw em , h o d o w a li b y d ło , z n a li się n a ry b o łó stw ie, u d a w a ła im się u p ra w a w innego sz c z e p u , oliw ek, fig, n a w e t d a k ty li, byli znakom itym i p s z c z e ­ larz am i. W g o sp o d a rc e do m o w ej p a n o sz y ła się k o b ie ta . G o s ­ p o d a rk ę ś w ia to w ą zasilał e k s p o rt w y ro b ó w egejskich, re z u l­

ta tó w p ra c y w p e w n e g o ro d z a ju c e c h a c h rze m ie śln ic z y ch , n ib y k o o p e ra ty w a c h . P o w sz e c h n y m był w y ró b tk an in . H a n ­ d e l egejski sz ero k o sięg n ął sw ym i w p ły w am i do E g ip tu , n a d m o rze C z a rn e , do okolic d zisie jsz eg o B e lg ra d u , do F e n icji, H isz p an i, n a B aleary ... K re ta b y ła p o k ry ta sie c ią zn a k o m i­

ty c h g o ściń có w i tra k tć w h a n d lo w y c h . D o m inow ała je d n a k w ko m u n ik acji d ro g a m o rsk a , p o tę ż n a flota h a n d lo w a , w y ­ n a jm o w a n a n a w e t E gip cjano m .

N a u p a rte g o m ożem y zn a le ź ć p o c z ą tk i „aig ajsk ieg o " pism a już około 3000 ro k u p rz e d C h ry stu se m , w p o sta c i o b ra z k ó w , hieroglifów . R ozw ój hieroglifó w p rz y p a d a tu n a c z as około 1800 ro k u a. C hr. N ajw a ż n ie jsz y m z a b y tk ie m p ism a k re te ń s k ie g o je s t c ie k a w y d y sk z n a le z io n y w P h a isto s. N a d w o rz e m o n a r­

c h y K n o sso s u rz ę d o w a li sk ry b o w ie , k tó ry c h n a z w a ć trz e b a - by nie p isa rz am i, ale „ k u jo n a m i,” b o w ie m k ró le w s k ie e d y k - ty w y k u w ali d łu tam i w litym kam ieniu... A le n iezad łu g o , nie w ciem ię bici, z a c z ę li p isać ry lcem n a ta b lic z k a c h g liniany ch.

S k u tk ie m p o ś p ie c h u p rz y p ra c y w y k sz tałc iło się pism o u p ­ ro sz c z o n e , ku rsy w a, p ra k ty c z n ie js z a lecz do o d c z y ta n ia , aż n a z b y t tru d n a . A nnis e u n tib u s pism o o b ra z k o w e p rz e k s z ta ł­

ciło się w pism o lin e a rn e , b ę d ą c e z e sp o łe m linij.

P o tę ż n i a n a k to w ie (ho a n a x — w ład ca) p a ń s te w e k e- gejskich , sta w ia li so b ie na c h w a łę, p o to m n o śc i na p a m ią tk ę w sp a n ia łe p a ła c e , k tó re na K recie n ie m iały c h a r a k te r u o b ­ ro n n eg o a p rz e d s ta w ia ły k o m p le k sy b u d o w li p rz e w a ż n ie p ro ­ sto k ą tn y c h , licho sy m e try c z n y c h w p lan ie , o m o n u m e n ta l­

nych s c h o d a c h , p o rty k a c h z kolum nam i.

Słynnym jest p a ła c w K nossos, sie d z ib a p o d o b n o M i- n o sa , o ra z p a ła c z y sk o o g ro m n e w P h a isto s. N a jw ię ce j z n a ­ nym (choć w p ra w d z ie w cale jeszcze n iez n a n y m i z a b y tk ie m k u ltu ry aig ajsk iej. jest T ro ja n ie ś m ie rte ln a , na w zg ó rzu H issar- lik, k tó ra z o sta ła z d o b y ta d late g o , a b y H o m er m ógł s p ło ­ d z ić n ied o ścig ły w p ięk n ie p o ety ck im , ta sie m c o w o długi e ­

(10)

Str. 8 P R O M I E Ń Nr. 4 p o s b o h a te rs k i, Iliad ę... S ch liem an n , p ó ź n ie j’D o e rp fe ld o d k o ­ p ali d zie w ię ć m iast, d z ie w ię ć ru m o w isk teg o m iasta, le ż ą ­ cych w a rstw a m i je d n o p o d drugim , k tó ry m szósty m z rz ę d u m iała być T ro ia h o m e ro w a . A to li te o ria D o e rp fe ld a b ierz e so id n ie w łeb, b ow iem u c z en i w y w ied li n a św ia tło d z ie n n e n o w y fakt, że T ro ia w ła ściw a le ż y o 7,5 km w b ok o d w z g ó rz a H issarlik , T roi d o ty c h c z a so w e j, w y k o p a lisk schlie- m a n o w s k o -d o e rp fe ld o w s k ic h ...

R z e ź b ę „ a ig a is k ą ,” k tó ra rz a d k o w y c h o d z i p o z a ra m y d ro b n e j p lasty k i, c ech u je ru ch , te m p o , d y n a m ik a , n a iw n y n a tu ra liz m w p o c z ą tk a c h , pó źn iej p ro s to ta m o ty w ó w , je d n o ­ lito ść kom pozycji, g e o m e try c z n a jasn o ść. B o g atszą od rz e ź b y b y ła p ła s k o rz e ź b a , o d k ry ta w relie fa c h stiu k o w y c h , p e łn a w y ra z iste j rytm iki. S p o ty k a m y ta k ż e w A igai p o c z ą tk i rz e ź ­ b y p o rtre to w e j.

M a la rstw o eg ejsk ie, lu b u ją c e się w k rz y k u kolorów ,, d o s k o n a le ro z w in ię te p o d w z g lę d em d e k o ra c y jn y m , ro z k o ­ c h a n e w p rz y ro d z ie , ja k b y im p re sjo n isty c z n e (działające kolo­

rytem ), p o z o sta ło p rz e z w iek i w e fre sk a c h na śc ia n a ch św ią ­ ty ń i p a ła c ó w , u w ie c zn io n y c h te c h n ik ą al fresco.

K o b ie ta , fak t c ie k a w y i n iezw y k ły , o d g ry w a ła w życiu sp o łe c z n y m A ig ai rolę b a rd z o w a ż n ą , w religii d o m in u jącą, a w życiu p a ń stw o w y m co n ajm n iej ró w n ą m ężczyznom . C h a ­ r a k te ry s ty c z n y m je st szczegó ł, że A ig ajo w ie ziem i sw ej nie n a z y w a li o j c z y z n ą , jak to ogólnie jest p rz y ję te , lecz m a t c z y z n ą l

O g ro m n y n a c isk k ła d z io n o w A ig ai na w y c h o w a n ie fi­

zy czn e, p o ję te w se n sie A te n a nie S p a rty . K o b ie ta w s p o r­

cie nie u s tę p o w a ła m ężczy zn o m , co sta n o w i o tym , że c ią ­ żen ie d zisiejszej k o b ie ty ku s p o rto w i nie jest aru now ością., an i sp e cja ln y m p o s tę p e m n a p rz ó d , ale e g e jsk ą tra d y c ją ...

ę z czu b lew sk i Jó z ef

Wrażenia z podróży po Italii.

(Ciąg dalszy)

P

oby t w W e n e c ji p o z o s ta w ił mi n ie z a ta r te w sp o m n ie n ia . O p u sz c z ałe m ją z żalem , ale c ie k a w y n o w y ch w ra ż e ń u d a łe m się do F lo re n c ji.

M ia sto to je s t p ra w d z iw ie ży w y m ź ró d łem k u ltu ry i sztu ki, z k tó re g o p ro m ie n ie ro z c h o d z ą się n a ś w ia t cały.

(11)

N r. 4 P R O M I E Ń Str. * P o s ia d a ono m n ó stw o w sp a n ia ły c h z a b y tk ó w , w z b u d z a ją c y c h z a c h w y t w k ażd y m z w ie d za jąc y m , o czyw iście tylko w takim , k tó ry jm a p e w n ą k u ltu rę. W z n o sz ą się tu w sp a n ia łe m ag ­ n a c k ie p a ła c e i re z y d e n c je , się g a ją c e XIII teg o w ieku. W n a j­

b a rd z iej c h a ra k te ry s ty c z n y m stylu jest u trz y m a n e c e n tru m m ia sta , głów ny ry n ek i forum d z ie jo w e rep u b lik i florenckiej.

T u o d b y w a ły się z g ro m a d z e n ia lu do w e, ró żn e u ro cz y sto śc i i tu rn ieje. F orum było ró w n ież m iejscem rew o lu cji i k rw a ­ w y ch walk. N a sam ym ry n k u , z boku, znajd u je się sły n n a stu d n ia N e p tu n a , o z d o b io n a nim fam i, sa ty ra m i i try to n a m i.

P o jed n ej stro n ie w zn osi się p rz e ślic z n a „loggia dei L a n z i‘\

o tw a rta h ala a rk a d o w a . J e s t to m uzeum sztuki p lasty c zn e j z cennym i z a b y tk a m i. P a ła c Degli Uffici p o łą c z o n y k ry tą g a le rią z p a ła c e m P itti, w z n o sz ą cy m się n a drugim b rze g u rzek i A rn o , je st n a jw ię k sz ą i n a jp ię k n ie jsz ą g ale rią o b ra z ó w i rze ź b s ta ro ż y tn y c h i n o w o c z e sn y ch . M am y tu w sp a n ia łe posąg i w szy stk ich b o g ó w rzy m sk ich i c e sa rz y . Z o b ra z ó w n a sp e c ja ln ą u w ag ę zasłu g u ją a rc y d z ie ła d w ó ch m is trz ó w : R affaela i M ich ała A nio ła. P ró c z teg o sp o ty k a m y tam ró w ­ n ie ż p rz e d sta w ic ie li ró żn y c h m a la rsk ic h szkół w ło sk ich i obcych.

Z p ię k n y c h b u do w li, jakie F lo re n c ja p o sia d a , n a le ż y w y ­ m ienić : k a te d rę z d z w o n n ic ą, o raz sz ere g k ościołów . — K a­

te d r a z b u d o w a n a jest częśc io w o w stylu gotyckim , c z ę ś c io ­ w o w stylu O d ro d z e n ia . P o c z ą te k tej b u d o w li sięg a n a w e t V -teg o w ieku. J e s t o n a w p ro st n iez m ie rn y ch ro zm iaró w , w p rz e k ro ju poziom ym p rzy p o m in a k s z ta łt k rzy ża. O b o k k a te d r y m ieści się b a rd z o s ta ro ż y tn a b u d o w la : c h rz c ie ln ic a , w k tó re j na sz cz e g ó ln ą u w a g ę zasłu g u ją „ w sc h o d n ie d rz w i“

z b ro n zu , o z d o b io n e d z ie sięc io m a p ła sk o rz e ź b a m i, p r z e d s ta ­ w iający m i sc en y b iblijne. P rz e p ię k n y jest te ż k ośció ł S a n ta C ro c e , z b u d o w a n y w stylu gotyckim . J e s t to n ieja k o p a n ­ te o n sław n y ch W ło ch ó w . Z n ajd u jem y tam m ię d z y innym i g ro b o w iec D anteg o , z n a n eg o d y p lo m a ty w ło sk ieg o M a c h ia - v e lli’ego, o raz n a jp ię k n ie jsz y g ro b o w iec M ich ała A n ioła, n a k tó ry m u m ie sz cz o n e są trz y p o sta c ie p rz e d s ta w ia ją c e : m a la r­

stw o , rz e ź b ia rs tw o i b u d o w n ic tw o , o ra z p o p ie rsie M ic h a ła A n io ła.

T ru d n o w ym ienić w sz y stk ie t? p rz e p ię k n e i w s p a n ia łe z a b y tk i z d o b ią c e F lo re n c ję . B a rd z o m ałym i nic n ie z n a c z ą - cym w y d a je się sob ie c zło w iek sto ją c w o b e c tej p o tęg i k u l­

tu ry i n ie śm ie rte ln y c h dzieł s tw o rz o n y c h rę k ą a rty stó w . Z F lo re n c ji o d b y łem sz e re g w y c ie cz e k : d o Pizy, L ukki i \ iareg g io . P iza jest to n a js ta rs z e m ia sto e tru sk ie . Z tej

(12)

Str. 10 P R O M I E Ń Nr. 4 e p o k i je d n a k ż a d n y ch p a m ią te k nie z a c h o w a ła . J e j w s p a ­ niały m i z a b y tk a m i a rc h ite k to n ic z n y m i s ą : k a te d r a p iz a ń s k a , c h rz c ie ln ic a i d z w o n n ic a p o c h o d z ą już z c z a só w p ó ź n ie jszy c h . S a m a k a te d r a d a tu je się z w iek u Xl-go. J e s t b u d o w lą w y­

k o n a n ą b a rd z o m istern ie i o z d o b io n ą p rz e b o g a ty m i o b r a ­ zam i i rze ź b a m i. Je j c h rz c ie ln ic a u trz y m a n a jest w sty lu ro m a ń sk im i m a k s z ta łt ko p u ły . C h a ra k te ry s ty c z n ą w tej c h rz c ie ln ic y je s t n a d z w y c z a jn a a k u sty k a . W y sta rcz a z a in to ­ n o w a n ie kilku to n ó w a z a ra z ech o ro zleg a się ta k p o tęż n ie i w ta k p ięk n e łąc z y się h a rm o n ie, że z d aje się, ja k b y grały n a jp ię k n ie jsz e o rg an y . T uż o b o k sam ej k a te d ry w znosi się

„ c a m p a n illa '' czyli d z w o n n ic a m ają ca 54 m. w y sokości.

D z w o n n ic a ta jest sła w n a na cały św ia t z p o w o d u sw ej p o ­ chyłości, w y n o sz ą c ej 4 m. od osi p io n o w ej. C zy ta n ie p ro - p o rc jo n a ln o ść była z a s to s o w a n a p rze z a rc h ite k ta ro zm y śln ie , czy też p o w s ta ła n a s k u te k w ad liw ej b u d o w y lub u su n ię c ia się ziem i tw o rz ą c e j fu n d a m e n ty , tego nie stw ie rd z o n o d o dziś. N a d a je to je d n a k b u d o w li c h a ra k te ry s ty c z n y w ygląd.

Ani L uk ka, ani V iareg g io na sp e c ja ln ą u w ag ę nic z a ­ sługują. N a to m ia st sam a w y c ie c z k a do V iareggio m iała dla m nie w ielki urok. J e c h a łe m o lb rz y m ią lim uzyną, jak iej się u n a s w P o lsce nie w id u je, z sz y b k o śc ią 100 km. a n a w e t i w ięcej na go d zin ę. A u to s tra d a w p ro s t w sp a n ia ła , g ład k a jak stół, w ijąc a się s e rp e n ty n ą , o lśn ie w a ją c o biała. K ra j­

o b ra z zm ien iał się co ch w ila to n ą c w p ło m ien ia c h s ło n e c z ­ n y c h , z tru d n o ś c ią c h w y ta ło się w zro k iem m ijan e d rz e w a p rz y d ro ż n e . N a w ira ż a c h w óz z a ta c z a ł się g ro żąc k a ż d e j chw ili u p a d k ie m , p rz e z w y c ię ż a ł je d n a k te tru d n o śc i z le k ­ k o śc ią b io rą c e g o p rz e s z k o d y ru m a k a i m k n ął dalej z ja k ą ś n ie sa m o w itą sz y b k o śc ią . T a k i p ę d w p ro s t u p a ja ł, z a p o m n ia ło się o g ro żący m n ie b e z p ie c z e ń stw ie , p o d d a ją c ąję ro zk o sz y tej szalo n ej jaz d y . W V iarey g io b aw iłem kilka godzin. J e s t to b a rd z o w y tw o rn e i b a rd z o u c z ę sz c z a n e k ąp ielisk o św ia ta , p ię k n ie p o ło ż o n e n a d m orzem Ś ród ziem ny m .

(D o k o ń czen ie n astąp:)

K ahl W itold, kl. VIII a.

M ulim y coś zrobić, co b y od nas zależało, zw ażyw szy, że dzieje się lak dużo, co nie zależy od nikogo

St W y sp ia ń sk i

(13)

N r. 4 P R O M I E Ń S tr. l i

„Expo 1937”

W ra ż e n ia z w y cieczk i do F ran cji.

(D okończenie)

P rz e d o s ta tn im e ta p e m naszej p o d ró ż y by ła sto lica B el­

gii B ru k sela.

Nie robi o na rze c z p ro sta po P a ry ż u zb y t silnego w r a ­ ż e n ia . Nie m niej je d n a k n a z w a n ie B ruk seli ,,m ałym P a ry ż e m 14 u w a ż a łb y m za słu szn e. P o d w ie lo m a w zg lęd am i bow iem m ia­

sto to p rz e w y ż sz a sw a n a d s e k w a ń s k ą sio strz y c ę . C zy sto ść ulic jest tu ta j u d e rz a ją c a . S ta n o w i to ja s k ra w y k o n tra s t z zaśm iecon ym i n ie ra z w h o re n d a ln y sp o só b ulicam i m ia st fra n c u sk ic h .

R uch u liczn y d u żo m niejszy. Co je d n a k d a się z a u w a ­ żyć, to b ra k a u t sta ry c h m odeli. M ało sto su n k o w o ty p ó w sa m o c h o d ó w p rz e c ię tn y c h , p o sp o lity ch . P rz e w a ż n ie s p o ty k a się cicho su n ą ce po asfalcie MP a c k a rd ’y H, „Buich*iH „O lds- m o b ile", „L in co ln y " a n a w e t „R olls R o y c e 'y łl. Ś w ia d c z y to o n iew ą tp liw y m d o b ro b y c ie m ie sz k ań c ó w .

B ru k se la a c zk o lw ie k m n ie jsz a od P a ry ż a i to z n a cz n ie lic z b ą m ie sz k ań c ó w , d o ró w n u je p o d o b n o ta m te m u o b sz are m .

J e s te m sk ło n n y tem u w ie rz y ć , gdy ż jech aliśm y i c h o ­ d ziliśm y w sz ę d z ie b a rd z o dużo.

Z w ied ziliśm y z n a n e z a b y tk i teg o m ia sta ja k : k o śció ł św. G uduli, P a ła c S p ra w ie d liw o ś c i i inn e.

W y c ie c z k a n a sz a z o sta ła o ficjalnie p rz y ję tą p rz e z p r e ­ z y d e n ta m ia sta w z a b y tk o w y m ra tu s z u m iejskim . Po o b u ­ stro n n y c h p rz e m ó w ie n ia c h zw ied ziliśm y w n ę trz e ra tu s z a . W łaziliśm y w k a ż d y k ą t, k o rz y s ta ją c z tego, że b iu ra i k a n ­ c e la rie b y ły już n iec z y n n e . H urm em w p a k o w a liśm y się do sali z a w ie ra n ia m ałż eń stw . T utaj m ło d a p a ra p o w ta rz a słow a p rz y się g i za m erem . U rz ę d n ik m a g is tra tu sz cz e g ó ło w o w y­

ja śn ia ł nam cały c e re m o n ia ł, k tó ry o d b y w a się p rz y a sy śc ie h a la b a rd n ik ó w , w h isto ry c z n y c h stro ja c h i inn ych p o z o s ta ­ ło śc ia c h tra d y c ji.

N a tym za k o ń cz y liśm y n a sz p ro g ra m z w ie d z a n ia e g o d n ia.

N a s tę p n e g o d n ia już o św icie m usieliśm y ry ch ło w s ta ć m ieliśm y być n a g alow ej a k a d e m ii z okazji ś w ię ta n a- d o w eg o , p rz y p a d a ją c e g o w Belgii 21 lipca.

A k a d e m ia m iała m iejsce w olb rzy m iej hali r e p r e z e n ta ­ cyjnej n a te re n a c h p o w y sta w o w y c h . Z ajęliśm y m iejsca w loży,

(14)

S tr. 12 P R O M I E Ń Nr. 4 n a w p ro s t lo ży k ró la . S p o ro jesz c ze było czasu. G d z ie ś w y so k o , ja k b y n a c h ó rz e g rała o rk ie s tra w ojsk ow a.

G d y tylk o sk o ń czy li grać jak ieg oś sk o czn eg o m a rs z a , z a częliśm y k la sk a ć , ile sił W y tw o rz y ła się głupia sy tu a c ja, g dyż n ik t nie k la sk a ł ty lk o my. P u b lic z n o ść z a c z ę ła się o g lą d a ć , cośm y w y k o rz y sta li d o jesz c ze żyw io łow szej m an i­

festacji. W re s z c ie B elgow ie m ach n ęli w id a ć r ę k ą a n a w e t sam i zaczęli k la sk a ć . J e śli te ra z na jak im k o lw iek galow ym p rz e d s ta w ie n iu k la sz c z ą , to w ie d ź cie D ro d zy C zy teln icy , że n au czy li się teg o b ez w ą tp ie n ia od nas.

W loży je d n a k nie sied zieliśm y długo. D ano nam m iej­

sce jeszcze lep sze. P o n ie w a ż z n a szy c h d a w n y c h m iejsc nie b y ło b y d o b rz e w id ać k ró la, ze w <ględu na z n a c z n ą o d ­ leg łość m ięd zy nam i a lożą k ró le w s k ą , dzięki u p rzejm o ści p r e z y d e n ta policji, m ogliśm y tw o rz y ć s z p a le r p rzy w ejściu jego do sali.

U staw iliśm y się| w e dw a rz ę d y . W k ró tc e n a d je c h a ła c z a rn a lim uzyna k ró le w sk a . W y s ia d ł tuż p rz e d nam i król belgijski L e o p o ld III. P o s ta ć p o p u la rn a i z n a n a z fotografii i licznych re p ro d u k c ji. W o ln o w sz e d ł do w n ę trz a gm achu.

W ie c z o re m teg o sam eg o d n ia w y jeżd żaliśm y już do B erlin a. K o lację zjed liśm y w lu ksusow ym h o telu „A u b o n m a rc h e " n a k o sz t b elgijsk ieg o m in iste rstw a o św iaty , k tó re p rz e z cały p o b y t się nam i o p ie k o w a ło . T uż po kolacji w rę ­ czyliśm y n aszem u p rz e w o d n ik o w i, k u ra to ro w i b ru k se lsk ie m u , olbrzym i p ę k róż b ia ło -c z e rw o n y c h .

R o zrzew n iło go to b a rd z o , to te ż ze łzą w oku w niósł o k rzy k „V ive la P o lo g n e “, n a co o d p o w ie d z ie liśm y c h ó ra l­

n ie : ,,V ive la B elgiqu e !“

Noc sp ęd ziliśm y już w w a g o n a c h . G ra n ic ę n ie m ie c k ą m inęliśm y pod A lw irg ran em . Z a sk o c z y ła nas tam k o n tro la celn a. R e w id o w an o i w alizki, p rz e c h o w u ją c e dość c e n n ą n ie ra z „ k o n tra b a n d ę " .

O było się je d n a k na s tra c h u , g dyż celn icy nic jakoś n ie znaleźli, czy z n a le ź ć nie chcieli.

N o c ą m in ęliśm y K olonię i o lbrzym ie, sie ją ce ogniem , tw o rz ą c e g ig an ty c zn y k o m p le k s hut z a k ła d y K ru p p a w E ssen . N a d ran e m byliśm y już w B erlinie. M żył w s trę tn y „ K a p u ś ­ n ia c z e k " . Po śn ia d a n iu zajęliśm y m iejsca w dużych, p ię tr o ­ w y ch a u to b u s a c h i w y je c h aliśm y na z w ie d z a n ie m iasta. Po u lic a ch k rąży liśm y aż do o b iad u . O g ląd nęliśm y n ie s te ty ty lk o z z e w n ą trz : R eic h sta g , B ra n d e n b u rg e r Tor. S zczeg ó ło w o zw ied ziliśm y m o n u m e n ta ln y sta d io n olim pijski z w szy stkim i p rz y b u d ó w k a m i. P o d o b n ie d o k ła d n ie o b ejrzeliśm y je d n o

(15)

Nr. 4 P R O M I E Ń Str. 13 z n a jw ię k sz y c h lo tn isk w E u ro p ie — T em pelhof, z k tó re g o d z ie n n ie o d la tu je i gdzie lą d u je oko ło 100 sam olo tów .

P o p o łu d n ie po św ięciliśm y z w ie d ze n iu o g ro d u zo o lo g icz­

n e g o , b a rd z o b o g a to z a o p a trz o n e g o . N a s tę p n e g o d n ia b y ­ liśm y w M uzeum N a ro d o w y m . Z b io ro m ta k b o g a ty m nie m ógł n ik t się n ad z iw ić . S zczeg ó ln ie b o g aty m je s t dział w y ­ k o p a lisk o w y , z a o p a trz o n y w te a rc y d z ie ła p rz e z uczo n eg o S c h lie m a n n a , k ie ru ją c e g o w la ta c h 1870*82 w y k o p a lisk a m i w Troi.

Po o b ied z ie k ie ro w n ic z k a o głosiła czas w o lny , to te ż k a ż d y n a w ła sn ą rę k ę u d a w a ł się już to k o leją p o d z ie m n ą , już to k oleją, id ą c ą n a w y so k o śc i 1-go p ię tra n a d ulicam i, do cen tru m .

W y je c h a liśm y z B e rlin a n a s tę p n e g o dn ia ran o . Z r a ­ d o ś c ią sp o strz eg liśm y w sk ła d z ie po ciąg u w ag o n y po lskie.

P o w ia ło ku nam b lisk ą O jczy zną.

B ez ż a d n y c h p e ry p e tii celn y ch m inęliśm y Z bąszyń.

J u ż o godz. 14-tej by liśm y w P o z n a n iu . K ie ro w n ic z k a

„zafu nd ow ała* ’ nam o b ia d o raz w m ow ie p o ż e g n aln e j z a p o ­ w ie d z ia ła w y c ie c z k ę w ro k u 1938 n a tr a s ie : K ato w ic e — W ie d e ń — W e n e c ja — F lo re n c ja — Rzym — N e a p o l — (C apri — P o m p ea) — B ari — D u b ro w n ik — B e o g ra d — B u d a p e s z t — K ato w ice.

W y c ie c z k a n a w y sta w ę b y ła b a rd z o w z o ro w o z o rg a n i­

z o w a n a , n a le ż y w ięc sąd zić, że p rz y p u sz c z a ln i k a n d y d a c i n a w y c ie c z k ę te g o ro c z n ą nie z a w io d ą się i o d n io są m axim um k o rzy śc i.

M . B a n a sz k ie w ic z.

Łyżwiarka.

S n o p a m i re fle k to ró w sła n e lo d o w isk o , O sz a la ły z p o d z iw u try b u n k rzy k ,

P a rtn e ró w rą c z y c h w c z a rn y c h fra k a c h trz y stu I ty

W ś ró d nich

W s re b rn e j o p o ń c z y o bcisłej, Z łyżw am i u stóp,

K sz ta łtn a jak cud —

W ie d e ń s k i w alc p rz e s ło d k o łka...

(16)

S tr. 14 P R O M I E Ń Nr. 4 J a k p ta k ta k w ta k t po tafli m kniesz

T a n e c z n ie lek k a , w k lę ta w ry tm — M asz m oc m a z u rsk ą , nim fy gest, I k u n sz t m istrzo w sk i w rz ą c y w krw i.

O strym sykiem rżn ie sz m ia ro w o T aflę lodu d ia m e n to w ą ,

P ły niesz, p ę d z isz , m kniesz szalo n a, Ł y ż e w sta lą u sk rz y d lo n a ,

L śniąca, gibka, śm igła, św ie tn a ..

P o d s k o k — p rz y sia d — p iru e ta ....

J a k p ta k ta k w ta k t po tafli w ta n to tu, to tam

to w fp rzó d to w zw yż sre b rz y śc ie lśnisz — Z w innie lekk o b ez o d d e c h u p ę d p ę d s k rę t z w ro t i skok

p ta k o w y — i znow u p ę d p ę d w tern s k r ę t co sił

i w ir w ir sko k

i sto p !! — J a k słup z a sty g łaś r a d o s n a ! I z d a się, że ro śn ie sz w tym dzikim

b ra w k rzy k u W śc ie k ły w rz a sk , k lask i pisk —

(17)

Nr. 4 P R O M I E Ń S tr. 15

— J e s z c z e r a z ! B ra w o , b i s !! — --- T y try b u n y su sem p rz e s a d ź ro z p ię ty m N a h e n n ie b io s sk o cz szafir m ro zem śc ię ty I s a m o tn a ta k w śró d g w iazd w ra z z ciszą tańcz!

S z c z u b le w sk i J ó z e f

Fale krótkie a chemia.

N ie p r a w d o p o d o b n y w p ro s t ro zw ó j fal k ró tk ic h i u ltr a k ró t- 1 * kich p rz y c z y n ia się n iem a l z k a ż d y m dniem do n o w y c h o d k ry ć i u le p sz e ń . N ie stru d z e n i w p ra c y b a d a w c z e j g e n ia ln i fizy cy p o c ią g n ę li z a sw oim p rz y k ła d e m ty sią c e z a p a le ń c ó w , k tó rz y z a p rz ę g a ją fale e te r u d o sz c z y tn e j m isji b r a te rs tw a n a ro d ó w . A le nie d o sy ć n a tym . Z a k re s ich u ż y te c z n o śc i ro z s z e rz a się sta le . M e d e c y n a w y k o rz y stu je w łasn o ści le c z ­ n icz e ty ch fal, bio logię in te re s u ją w ła sn o śc i s e le k ty w n e a ch em ię w łasn o ści c ie p ln e. W y k a z a ć p o tę g u ją c e się z n a ­ c z e n ie fal k ró tk ic h i u ltra k ró tk ic h dla chem ii, oto cel m o je ­ go a rty k u łu .

W ie lk o ść i c ię ż a r, n a jd ro b n ie js z y c h c z ą s te c z e k m aterii jak im i są d ro b in y i a to m y , zajm uje um ysły c h em ik ó w do d n ia d zisiejszeg o . Z n a lez io n o już dużo n o w y ch m eto d d la ty c h p o m ia ró w , zm ierzo n o c ię ż a ry a to m o w e z d o k ła d n o ś c ią u ła m k ó w p ro c e n ta , je d n a k p o m ia r c ię ż a ru w ięk szy ch d ro b in lu b c z ą s te c z e k n a p o ty k a ł n a d w ie tru d n o ś c i i m ożliw y był ty lk o w grubym p rzy b liże n iu . L iczb a ciał, z b u d o w a n y c h z d u ż y c h c z ą s te c z e k je s t z n a cz n a : np. b iałk o , sk ro b ia , ż ó łtk o , ż e la ty n a i inne.

B a rd z o c ie k a w e j i d o k ła d n e j m e to d y d o s ta rc z y ły tu ta j fale u ltra k ró tk ie . S tw ie rd z o n o b o w iem , że c z ą s te c z k a w po lu e le k try c z n y m tych fal w y k o n u je ru c h y o h ro to w e i d rg a ją c e w ta k t s z y b k o -z m ie n n y c h d rg a ń pola. T e n ru ch n a jd r o b ­ n ie js z y c h u tw o ró w m ate rii, n ie d o s trz e g a ln y c h n a w e t p rzez n a jsiln ie jsz e m ik ro sk o p y , d a je się śle d z ić , d z ię k i p o m iaro w i innej w ła sn o śc i ciał, m ian o w icie ich sta łe j d ie le k try c z n e j.

O k a z a ło się b o w ie m , że ru c h c z ą s te c z e k m oże z a n ik n ą ć w te d y , gdy zm ian y p o la s ta n ą się z b y t szy b k ie.

Z w ię k sz e n ie sz y b k o śc i d rg a ń fali e le k try c z n e j jest ró w n o ­ z n a c z n e ze zm n iejszen iem dłu g ości fali. Im c z ą s te c z k a jest

(18)

Str, 16 P R O M I E Ń Nr. 4 lżejsza, tym p o trafi w y k o n y w a ć szy b sze ru ch y i tym łatw iej p o d ą ż a za zm ianam i pola e le k try c z n e g o . D lateg o to ru ch y lżejszej c z ąstec z k i z a n ik a ją w falach k ró tszy ch . M o m en t z a ­ niku tych ru ch ó w o b jaw ia się nagłym sp a d k ie m stałej d ie le k ­ try czn ej.

D ługość fali zm ierzo n a w m om en cie z an ik u ru ch ó w c z ą s te c z e k , jest z a le ż n ą od ich ciężaru . D o k ła d n o ść tak ieg o p o m iaru jest z d u m ie w a ją c a . J e s t to d o k ła d n o ść o jakiej c h e ­ m icy d o ty c h c z a s nie mogli m arzyć.

J e s t jeszcze w ięcej k o rzy ści z p o m ia ró w m ożliw ych tylko d zięk i falom u ltra k ró tk im . M o żn a bow iem o z n a cz y ć nie ty lko c ię ż a r c z ą s te c z e k , ale ich w ym iary.

F a k t istn ie n ia b a rd z o szy b k ic h ru ch ó w c z ą s te c z e k , d o ­ c h o d z ąc y c h do k ilk u d z ie się c iu m ilionów na s e k u n d ę , je s t p rzy c z y n ą jeszcze in n eg o zja w isk a , m ian o w icie ro z g rz e w a n ia się ciał D ziałan ie c ie p ln e fal u ltra k ró tk ic h z a z n a c z a się o w iele silniej niż d z ia łan ie fal długich. Z w ykła w o d a u m iesz­

czona np. w ru rc e szk lan ej m ięd zy o k ład k a m i k o n d e n s a to ra , w y p ry sk a g w ałto w n ie w sk u te k m o m e n ta ln e g o z a g rz a n ia . D zia­

łanie cie p ln e fal ro zc h o d z i się b a rd z o ró w n o m ie rn ie tak w e w ­ n ą trz ciała, jak i na jego p o w ie rz c h n i.

Id e a ln a k u c h e n k a p rzy szło ści, „ k u c h e n k a krótkofalowa**

usunie raz na za w sz e k ło p o ty z p rz y p a la n ie m p o tra w . E n e r ­ gia c ie p ln a n ie b ę d z ie p o ch o d zić od p a ln ik a u sta w io n e g o u dołu, lecz b ę d z ie w z b u d z o n a w e w n ą trz ciała o g rzew an eg o .

R ó ż n o ro d n e d z ia ła n ia ch e m icz n e w y n ik a ją p rz e w a ż n ie z w ła sn o śc i c ie p ln y ch ty ch ż e fal- Istn ie ją zw iązki ch e m icz n e ro z k ła d a ją c e się p o d ich d ziałan iem , p e w n e z a w ie sin y u le ­ gają strą c e n iu , inne z n ó w su b s ta n c je tw o rz ą p od ich w p ły ­ w em za w iesin y . N a w et b a rw a p e w n y c h ciał np. chlo rk u ko~

b a łtu zm ienia się p o d ich d ziałan iem . O d p o w ie d n io sk o n ­ c e n tro w a n a fala p o tra fiła b y na d a lsz ą odleg łość w y w o łać sa m o z a g rz a n ie aż do z a p a le n ia lub w ybuchu.

T ru d n o dziś p rz e w id z ie ć , co ju tro o k a ż e się faktem d o k o ­ nanym , k tó re z m ożliw ości w p ro w a d z i się w sta n rea liz a c ji.

M ozolna i w y trw a ła p ra c a ch e m ik ó w sta le p rzy b liża ku nam o w e „ ju tfo '', k tó re oby m niej dla k rzy w d y , a w ięcej d la d o b ra lu d zk o ści z o sta ło w y k o rz y s ta n e .

L. H ołdo w sk i, lic. m. f.

Z azd ro ść jest złym d o ra d c ą

M iguel de UnamuBO

(19)

N r. 4 P R O M I E Ń S tr. 17

Mój świat.

Motto : T y le szczęścia co człek prześni, Tyle życia, co jest w pieśni ...

W. Pol.

D w a ży c ia w iodę, m a m d w a różne ś w i a t y : Ten jeden, g o r s z y ten je s t dla h o ł o ty ; l e n mój, ten le p s z y — to św ia t m a rze ń zlo ty...

C z y ż w ięc nie je s te m na serio b o g a ty ? Ś w ia t mój-, p o ezja , m a rze n ia , tęsknota...

P o e zja nie ta p r z y p a d k ie m z „ P ro m ie n ia ” \ O na je s t tajna, ja k m oje w estch n ien ia I n ie u c h w y tn a ja k jesie n n a slota...

M ojego św ia ta nie obejdą nogi

B o za o g r o m n y ! W nim w s z y s tk o co ko c h a m ! nim się w eselę, sza le ję i szlo c h a m ,

W nim nie istnieją z a k a za n e drogi...

W nim w s z y s tk o s p e łn ia m co je s t n iem o żliw e, W nim n ie w za je m n e j p o sia d am w za je m n o ść ,

W nim k a żd ą p r z y k r o ś ć za m ie n ia m w p r z y je m n o ś ć , W nim ży c ie m oje trw a w ie c zn ie s z c zę śliw e ...

Ś w ia t m ój je s t m r z o n k ą — nie stan ie się ciałem ! Ś w ia t m ój je s t bańką, z w y k łą b a ń ką z m yd ła ...

P u s z c z a m ją sobie, bo zie m ia m i z b r z y d ła I to za jęcie n a w e t p o k o ch a łem .

B a ń k i p u s z c z a ją z w ia tre m m a łe d z ie c i;

N ie rzu cą , m y ślę , ch y b a na m nie cienia, Ż e d zie c k ie m je s te m w c ią ż, od urodzenia...

C ó ż k o m u s z k o d z i, że b ańka w dal le c il

S ta n isła w Z y b a ła

(20)

S tr. 18 P R O M I E Ń Nr. 4

„Starzy” i młodzi.

M otto : K ażda d łu g o trw a ła P raca w ym aga stałeg o o d św ieżan ia zuży w an y ch p rzez nią Sił.

a w y k o n aw cą w ym aganego p ro cesu je s t Czas,

„ ...I Id z ie lo n o a b so lu to riu m u stę p u ją c e m u b ra n o n o w y ch c z ło n k ó w z a rz ą d u ..."

z a rz ą d o w i i w y - J a k sucho, jak u rz ę d o w o brzm i p o w y ż sz y u ry w e k s p ra ­ w o z d a n ia z o sta tn ie g o W a ln e g o Z e b ra n ia T. T. Z-tu.

O t u d z ie lo n o , w y b ra n o i k o n iec. A je d n a k , ile tre ś c i w so b ie z a w ie ra ją p rz y to c z o n e słow a. W y p a d e k , w łaściw ie z u p e łn ie n a tu ra ln y , stał się n a p e w n o p o b u d k ą u k ry ty c h , n a z e w n ą trz n ie w id o c z n y c h w z ru sz e ń , licznych uczuć. W z ru ­ sz e ń tych b yło k ilka ro d z a jó w , z a le ż n ie o d tego, k to je o d ­ czu w ał.

N a jsu b te ln ie jsz y c h w z ru s z e ń d o zn ali n ie w ą tp liw ie ci

„ u s tę p u ją c y " : o p u sz c z a ją c sw e s ta n o w is k a u św iad o m ili so ­ b ie, że m inął już p e w ie n e ta p życia, e ta p p r a c y ; czuli się

„ sta ry m i", tak im i, k tó rz y m uszą u stą p ić m iejsca m łodym , p rag n ą c y m , ta k sam o jak oni, p ra c o w a ć n ad „sobą i n a d d r u ­ gimi, p ra c o w a ć n a d „ u ra b ia n ie m je d n o s te k . O g a rn ę ła ich m oże dum a, że p rz e b y te g o e ta p u życia nie z m a rn o w a li, ż e

„ p ra c u ją c " , n a p ra w d ę p ra c o w a li, że p o z o sta w ia ją n a s tę p c o m tw e sta n o w isk a w p o rz ą d k u , b e z „z ad łu ż o n ej h ip o te k i M o ­

że o d e tc h n ę li z iulgą, w y n ik a ją c ą ze św iad o m o ści tego, że c ię ż a r d o ty c h c z a s n iesio n y o d d a ją n a no w e, m ło d sz e b a rk i, k tó ry c h sile ufać trz e b a . A le z a ra z e m żal w s tą p ił w ich s e rc a : już nie b ę d ą o b e c n i w tym z h a rm o n iz o w a n y m g ro n ie , już m u szą iść d a le j, w d a ls z e życie n iec ierp liw ie c z e k a ją c e n a ich in te n s y w n ą p rac ę ...

Z upełn ie inne m yśli z a ję ły „ m ło d y ch ", o b e jm u ją c y c h s te ry o rg an izacji. T rzy p rz e d e w s z y s tk im u czu cia ich o g a rn ę ­ ły ; dum a, o b a w a i zap ał. D um a m ają ca sw e źró d ło w p o ­ c zu ciu , że k o le d z y -w y b o rc y uznali ich godnym i o b e jm o w a ­ n y c h sta n o w isk , godnym i og ó ln eg o z a u fa n ia i p osłuchu. O b a ­ w a , czy p o w ie rz o n y m z a d an io m p o d o ła ją , czy s ta rc z y im

„Z w y cięstw o liczb y nie chce — m ęstw a p o trzeb u je"

J. K o ch an o w sk i

(21)

N r. 4 P R O M I E Ń Str. 19 sił do p o k o n a n ia tru d n o śc i, a tym sam ym do u rz e c z y w is t­

n ie n ia p o k ła d a n y c h n ad ziei. T ę o b a w ę je d n a k p rz e z w y c ię ż a silny, p ra w d z iw ie ognisty , p ło m ien n y z a p a ł do p ra c y , do sy­

ste m a ty c z n e g o , b e z w z g lę d n e g o b ra n ia p rz e sz k ó d , do p r o w a ­ d z e n ia o rg an izacji n a jasn e drogi złotej św ie tn o śc i.

O gół zaś cz ło n k ó w , ty ch p raw d z iw y ch c z ło n k ó w mógł p o d d a ć się dw om u c z u c io m : ż a lu i z a p ału . Żalu — za o d ­ ch o d zący m i k tó rz y już „zrobili swoje** i z a p a ł u — do w sp ó ł­

p r a c y z now ym i „ w o d z a m i”. Te d w a je d n o c z e sn e uczu cia m o żn a by p rz y ró w n a ć do m yśli z a w a rte j w o k rz y k u :

„K ról u m arł, niech żyje k r ó l !“

O to, jak b o g a ty z b ió r uczuć kry je się w tych k ró tk ic h , s p ra w o z d a w c z y c h s ło w a c h :

... U d zielo n o a b so lu to riu m u s tę p u ją c e m u i w y b ra n e n o w y zarz ą d ../*

„T. Z. O. N .“ Ilia -

„ 0 nic się nie trwóż/4

Z k la s y do k la s y , rok za rokiem P c h a łe ś się, bracie, ciągle, w y trw a le ,

W a lc z y łe ś , n iczem żo łn ie r z na wale, Z d o b y w a łe ś w ied zę k ro k za kro kiem ...

A tera z je s te ś „panem ó s m a k ie m ”, M y ś la m i sobie g ło w ę z a p y c h a s z ,

Po nocach nie ś p is z i tę sk ie w z d y c h a s z....

N ie w iem , do k s ią ż k i, c z y też za „ hakiem "

N a k tó r y m r a d b y ś p o w ie sił się ju ż . W id zę , że ś cho ry. D o le k a rza b ież !

T w ie r d z is z , że nie. H a \ — Z r e s z tą rób co c h cesz.

T y lk o ci r a d z ę : O nic się nie trw ó ż.

A k ie d y w r e s z c ie z d a sz tę m aturę, Z łó ż , bracie, A sk le p io so w i... ku rę

K a i J ó z e f

(22)

S tr. 20

P R O M IE Ń

Nr. 4 . j

Nad torem o zmroku.

N o c ju ż , w k o ło ciem n o , c isza N i liść się nie za k o ły sa . P r z e s tr z e ń w isi ja k opona C za rn a i niep rzenikn io na . C iszę z m ą c ił s tu k o t s z y n . N a g le ś w ia tła b ły s ły d w a S m o k nadlata zdała — hen

Ś w ia tła nocy, pada skra.

Z a ś w ie c ił p rzelecia ł, zn ik ł.

S p a d ła pa ra — d ro b n y śnieg.

N ie ro zp o zn a go ju ż n ikt B o noc c za rn a ja k i zbieg.

J e s z c z e w ie tr z y k tw a r z owionie.

J e s z c z e to ry d rżą n erw ow o.

Z w a r ły się z n ó w n o c y tonie.

Z a p a d ła c isza na nowo.

K o n ieczn y H ieronim .

Kulig.

S a ń d łu g i rząd, m ło d z ie ż y k ilk a par...

Ś n ieg zło ci się w b la sk u la m p i p o d n o g a m i s k r z y p i.

W ia tr m r o ź n y tw a r z ścina mi.

P r z e d e m ną c z a rn y c h w ło só w c za r w p ó łm r o k u lek k o lśni...

E rte.

(23)

N r. 4 P R O M I E Ń Sir. 21 KĄCIK NAJMŁODSZYCH

Cyklop.

I ^ o ń c z o n o w łaśn ie w ie c z e rz ę w igilijną, gdy w sieni ro z le g ła

■ * się ża ło sn e m ia u c ze n ie . S ta ra K asia o tw o rz y ła o s tro ż n ie d rzw i i w te d y w ra z z falą m ro źn eg o p o w ie trz a w sz e d ł d o p o k o ju jakiś k łę b e k n ieg d y ś c z a rn e j, o b e c n ie b ru d n o -s z a re j sierści. W u ja sz e k H ipcio p rz e łk n ą ł p rę d k o o s ta tn i k ęs tr a ­ d y cyjn ej ry b y , p o ru sz y ł kilka ra z y w y p o m a d o w a n y m i w ą si­

kam i i z a w y ro k o w a ł k ró tk o :

— „K ot, w z g lęd n ie in n e jak ie ś z w ie rz ę s są c e " .

S ąd o k a z ał się n a d s p o d z ie w a n ie tra fn y , gdyż n ie o c z e ­ k iw a n y gość po g o d zin n y ch z a b ie g a c h K asi, p rze m ie n ił się rz e c z y w iśc ie w e w sp a n ia ły o b ra z k o ta. C z a rn e fu terk o , b e z najm n iejszej plam ki, o ra z n ag łe jego z ja w ie n ie się s ta rc z y ły , ż e b y w sz y sc y sp o g lą d a li n a ń jak n a w y sła n n ik a n ie z ie m s­

kich m ocy. Lecz b o m b a w y b u c h ła d o p ie ro w te d y , gdy M ie- c z ek po bliższym z a p o z n a n iu się z c z arn y m p rz y b y sz e m stw ie rd z ił, że p o sia d a on ty lk o jed n o oko W p ra w d z ie d ru ­ gie s tra c ił z a p e w n e od k a m ie n ia w iejsk ich ło b u zó w , lecz sam fak t w y sta rc z y ł, by K asia w y co fała się do ku ch n i z z a ­ c h o w a n ie m w sz y stk ic h z a sa d s tra te g ii, m ru cząc pod no sem :

— „ R e ty ! L u d z ie! J e d n o o k o !...”

W u ja sz e k H ipcio p o s z e d ł ze sw ym k rz e słe m w k ą t i tam u d a w a ją c b o h a te r a p u sz cz a ł k łę b y w o n n e g o dy m u i m ów ił p o w a ż n ie :

— „T ak, p a n ie teg o, z d a rz a ją się tak ie w y p a d k i.”

N agle M ie c z ek z a w o ła ł:

— „M am m y śl!!! N azw iem y teg o k o ta C y k lo p e m ".

S ta ra K asia w y su n ę ła z kuchn i o s tro ż n ie głow ę :

— „H ale p a n ic z u !! T ak i on ta cy k lu p !! To d ia b e ł n ie c y k lu p ! ! ! ”

T u nag le w s p ra w ę w m ieszał się ojciec, k tó ry d o ty c h ­ c z a s czy ta ł g a z e t ę :

— „ W sty d z iła b y ś się K asiu ta k ie g łu p stw a o p o w ia d a ć ”

— h u k n ął w s lro n ę d rzw i k u c h e n n y c h ”. S k o ro już ten k o t p rz y s z e d ł to i z o sta n ie ; z re s z tą p rz y d a się, bo d u żo u n a s m yszy.

W ten sp o só b z a ła tw io n o s p ra w ę C y k lo p a, k tó ry nie w ie d z ą c , że w y w o ła ł ta k ie z a m ie sz a n ie w m ałym ś w ia tk u

(24)

S tr. 22 P R O M I E Ń Nr. 4 ro d zin n y m , sp o k o jn ie z a ja d a ł re sz tk i w ie c ze rzy . L ecz nie s ą d z o n e mu było długo u n a s z a b aw ić .

N a s tę p n e g o w ie c z o ru sie d z ieliśm y w szyscy p rz y stole, gdy w kuchni ro zległ się p rz e ra ź liw y k rzy k i do p o k o ju w p a d ła K asia, m a c h a ją c w p o w ie trz u p ra w ą ręk ą .

— „C o się s t a ł o ? ” — z ap y taliśm y .

— „ A d y ten d iab e ł. ję c z a ła w y s tra s z o n a b a b in a .

— „ J a k i d i a b e ł ? ” sp y ta liśm y zn ow u , już z a c ie k a w ie n i.

— „No, ten, te n c y k lu p . W e sz łam do śp iżarn i, a on tam sie d z ia ł i z a ja d a ł c ie lęc in ę , co m iała być ju tro na ob iad . C h ciałam go h u k n ą ć k o p y ścią, a on m nie d ra p n ą ł i u c ie k ł d o s y p ia ln i”.

W szy sc y się ro ześm ieli, lecz w u jek H ipcio ro b ił p o ­ w a ż n ą m inę i rz e k ł:

— „K o t ten je s t w ściekły . J u ż w czo raj z a u w a ż y łe m je­

go a n o rm a ln e z a c h o w a n ie się, a d zisie jsz y w y p a d e k d o ­ w iódł, że m iałem r a c ję ”.

P o n ie w a ż nie było ojca, n ik t nie z a p ro te s to w a ł, a w u ­ jek d o k o ń c z y ł:

— „ W o b e c teg o n a le ż y go z a b ić ”.

Żal nam się zro b iło C y k lo p a , lecz w u ja iz e k H ip cio już z d e jm o w a ł ze ścian y fuzję i ła d o w a ł ją śru tem . M iał p iz y - tem m inę m yśliw ca, k tó rv p o lu je co n aim n iej na słonie. W śró d g łęb o k iej ciszy o tw a rto d rzw i do sy p ialn i. P rz ez okno z a ­ g ląd a ł k sięży c i o św ie tla ł d o s k o n a le ca ły pokój. W u ja iz e k pow oli, s tą p a ją c z n a m a sz c z e n ie m na p a lc a c h , w sz e d ł do ś ro ­ d k a. W k ró tc e ujrzał s p ra w c ę ca łe g o zajścia, sie d z ą c e g o s p o ­ ko jnie na fotelu p rz y biu rku . D zieln y m yśliw iec w y c e lo w a ł i w yp alił, R ozległ się huk w y strz a łu i b rz ę k tłu czo n eg o szkła.

W ielk i o b ra z , w isz ąc y n a d b iu rk iem , ru n ą ł w dół, w y ry w a ­ jąc sw vm c ię ż a re m p ła t ty n k u . G d y k u rz a w a o p a d ła , w uja- sz ek H ipcio z a w o łał ra d o ś n ie :

— „ D o s ta ł! d o s ta ł! w id zę k re w na biurku... A lem mu d a ł, c o ? ?

- „ P ro sz ę p a n a — rz e k ła n ieśm iało K a iia — m nie się w y d a je , że to ty lk o ro zla ł się c z e rw o n y a tr a m e n t”...

— „A gdzie jest to w śc iek łe zw ie...?”

W u ja sz e k H ipcio nie d o k o ń c z y ł p y tan ia , gdyż w tej ch w ili c z a rn a ty lw e tk a C y k lo p a u k a z a ła się w e fra m u d ze o k ie n n e j. P o n o w n e n a ła d o w a n ie fuzji było dziełem je d n e j chw ili. T e ra z n iefo rtu n n y m y śliw iec c e lo w ał n iec o dłu żej.

D ru g iem u w y strz a ło w i to w a rz y s z y ł ta k ż e b rz ę k iz k ła . P«

(25)

Nr. 4 P R O M I E Ń Str. 23 chw ili, gdy dym o p a d ł, ujrzeliśm y , że ze sz y b y p o z o s ta ły ża ło sn e sz cz ą tk i, a C y klo p stoi n a tym sam ym m iejscu, co p o p rze d n io - W u ja sz e k H ipcio był w y ra ź n ie zm ieszan y .

— "C o, p a n ie teg o , jesz c ze ż y j e ? .. p y ta ł n iep e w n y m głosem . O d p o w ie d z ia ła mu cisza. M ie c z ek (jak sam się p ó ź ­ niej p rzy znał) p o s ta n o w ił od tej chw ili m iesiąc nie jeść cu ­ k ierk ó w , byle n o w y strz a ł w u ja sz k a był p o d o b n y do p o ­ p rz e d n ic h . T y m c za se m C yklop, b y n ajm n iej nie sp e sz o n y h a ­ łasem i strz a ła m i, nie śp ie sz ą c się, w sp a n iały m susem w y ­ sk o czy ł p rz e z o tw ó r, p o w s ta ły w sk u te k o sta tn ie g o strz a łu , n a z a śn ie ż o n ą d ro g ę. Z bliżyliśm y się szy b k o do o k n a. C z a r­

ny k o t pow oli sz ed ł d ro g ą, nie o g lą d a ją c się za sieb ie, z w y ­ so k o p o d n iesio n y m ogonem . T a k k o m iczn y był to o b ra z , że w y b u c h n ę liśm y głośnym śm iechem . T ylko w u ja sze k H ip­

cio się nie śm iał, w id o czn ie s ą d z ą c , że n ie z b y t p rz y z w o ity g est C y k lo p a godzi w jego o so b ę.

— „M ógłbym go, p a n ie tego, je sz c z e z a strz e lić , ale nie c h c ę . S w o je zro biłem , bo p rz e p ę d z iłe m to n ie b e z p ie c z n e z w ie rz ę z m ie sz k a n ia ". — rz e k ł i p o sz e d ł n a górę do sw ego pok oju. W ie c z o ru teg o nie z e sz e d ł n a k o lac ję, tłu m a c z ą c się bólem głow y.

S z a b o w sk i H e n ry k kl. II c.

KĄCIK TŁUMACZEŃ.

Do Leuconoe.

H o ra tiu s C arm I. 11

„Tu ne ę u a e s ie r is ...”

„W y zn aw co m " p o n iż s z y c h zasad — lu m ic z

N ie m artw się o to, bo i tak nic z tego,

J a k ą n am je sz c z e p rzy sz ło ść b o g o w ie p rz e z n a c z ą , I z a n ie c h a j w ró ż n e n ia z k a rt b a b ilo ń sk ie g o ; W s z y s tk o b o w iem znosić — to już rz e c z ą n a sz ą .

P raw d ziw a ludzkość i b ra te rs tw o u d z ie ­ leniem w szech rzeczy ludziom zaw iera się

A . F ry c z — M o d rzew sk 1

(26)

S tr. 24 P R O M I E Ń Nr. 4 C z y w ie le zim d a ła J o w is z a p o tęg a ,

C zy tej o sta tn ie j n am u ży czy ć ła s k a w ,

C o te ra z w s te rc z ą c e sk a ły m o rzem trz a s k a — W in a so bie lej m ąd rz e, n a d z ie ją hen, nie s ię g a j ! B a, m y g w arzy m y — a czas z a z d ro s n y m knie.

P a m ię ta j w ię c : U ży w aj dnia, co m asz go dzisiaj A n a s tę p n e m u ufaj jak najm niej.

Kaen.

p. prof. B. C hrzanow skiem u — tłum acz.

Ad Melpomenem.

(H o ra liu s: E x eg i m onum entom ,..) W y sta w iłe m p o m n ik trw a ls z y od ż elaza, W y ż sz y od k ró le w sk ic h p iram id w sp an iały ch , Co m oże n a w ich ry , n a b u rze nie z w a ż a ć —

— N ie z w a lą go c h o ć b y w e ń grom y ciskały.

Z ąb czasu p rz e z w ieki nie ru sz y go w cale N ie um rę ja cały, cień m ego o b licza

B e z p iec z n ie śm ierć p r z e trw a i ro ść b ę d z ie w c h w a le D op óki z k a p ła n e m m ilcz ą c a d ziew ica.

W k a p ito liń sk ie b ra m y w c h o d z ić b ęd zie.

G d zie szum i A ufid, tam d o trz e m a sław a.

I gdzie ubogi w w o d y D au n u s króluje, — w sz ę d z ie . N isko u ro d z o n e g o m nie M uzo ła sk a w a .

N a tc h n ę ła ś, — że p ie rw sz y z a sto so w a ć um iem E olski ry tm w italsk im w ie rsz u po ety ck im . U suń, M e lp o m e n o z sła w y w z ro słą dum ę I u w ie ń c z mi sk ro n ie tw ym lau rem delfickim .

. H ieron im K o n ie c z n y .

(27)

Nr. 4

P R O M I E Ń S tr. 25

Jesienna piosnka.

(P rz e k ła d z fra n c u sk ie g o - V e rla in e 'a „C h a n so n cTautomne*')

p, prof. R ościszew akiej — uczeń

Ł k an ie p rz e sm u tn e a ta k m o n o to n n e jesien n ej wioli ran i

o k ru tn ie

m e s e rc e , co w łonie jęc z y z niedoli.

B lady m ilczący

m arz en ie m w sp o m in am d n ie m e tu ła c ze ...

T w a rd e a d rż ą c e

biją w d z w o n godziny, biją... ja p łaczę...

W ciąż sam n a p rz e c iw

p o d d ziki id ę w iatr, co zły m ną c isk a I g na

i m iecie

to tu - to tam m ną p ch a, jak suchym listk ie m ...

S zc z u b le w sk i Jó zef.

U w ag a : P o n iew aż utw ó r pow yższy V e rla in e 'a by t już p rz e k ta n y na języ k polski przez szereg m istrzów słow a i p o n iew aż p rz e k ła d z z a c h o ­ w aniem uk ład u V e rla in e 'a jest już p raw ie niem ożliw y bez n a c ią g a ć - p rz e to użyłem dow olnej form y w iersza,

Cytaty

Powiązane dokumenty

 Walizka transportowa, która przeznaczona jest do ochrony spakowanej komory oraz akceso- riów podczas transportu oraz do ich magazyno- wania, gdy nie są używane, a także jako

➢ Wymiana pionu łazienkowego przechodzącego przez lokale znajdujące się w klatce schodowej nr III, w budynku usytuowanym przy ul. Van Gogha 7. ➢ Remont malarski

Posiada wbudowany oświetlacz - wizualny wskaźnik aktywności pola magnetycznego oraz wbudowaną poduszkę w miejscu aplikacji zwiększającą komfort pacjenta w trakcie zabiegu

Wielofunkcyjny aparat typu Combo Etius ULM posiada dwa niezależne kanały i umożliwia wykonywanie za- biegów z zakresu elektroterapii, terapii ultradźwiękowej, terapii

o konstrukcja mechaniczna na kółkach pozwala na szeroki zakres regulacji poprzez ruch ra- mienia i obrót głowicy w dwóch osiach.. Opakowanie zawiera komplet

A Dermonutrient Containing Special Collagen Peptides Improves Skin Structure and Function: A Randomized, Placebo-Controlled, Triple-Blind Trial Using Confocal Laser Scanning

Terapeuta O-P5 jest to pięcioczęściowy, wąski (59 cm) stół do osteopatii i terapii manualnej z elektryczną regulacją wysokości za pomocą ramki wokół podstawy stołu..

W przypadku braku znajomości języka, dziecko otrzyma dodatkowe godziny nauki języka polskiego oraz pomoc w wyrównaniu ewentualnych różnic. programowych z