Sztuka to najwyższy wyraz
samouświadomienia ludzkości Dzieło sztuki — mikrokosmos odbijający epokę,
Józef Czechowicz
Cena 10 zl
literatura i sztuka • kwartalnik
UNICESTWIONY ŚWIAT
Singerowie, Biłgoraj, tematy żydowskie
3 (93) 2003
akcent
Redagttfr katcgfttof
MONIKA AU,Lift 2YK-GARBOWSKA t a c uusła n •
l l f t U J O M A A t i p f t t S J t fO ć i ł r J p r j ; m f r f e ^ rtZJEtWZ^Z^ÓAfjT
Jłr «Jf /SfA iv WRÓhUSWSKHnsktht* tineahy) ASibTA WYSIEKA
UOnDAN7M)?iRA
Knirkił
Sf.Htriil Ifiurrt
S i l M m t l
AirrrtitfuHMrt
Ki:n»l|l"CJ-l Itchfllt
bjTTM I.: S/itrrti
Sliifr WFpótffFfKtIJtf;
Bo&tiiawBtela (Francja)UdrrJt Datit&tmtcz, Kme FiekmĄ. (.USA), EwoDmaJ, JózsfFtsH, hidwikGttwrotiski, MłMGhwtoati, Mogdat&kiJenłfanttfai. A fasa KochtoMźyk, /rfwfo Kawici (Węgiy\
KtarL-i Kosiba i
KAHUJD),.h-,zy KuftitL Jacek hifutwicz, Wojciech \ff_i msnkr, DmitaA tostwi/ip} S A)
dMagdo Opoka. DoeifaikOpcIiki. NbchtoOszajen,
Kr^yssmffcK^ti/a. MytołaRiabczd- (LFkrabta^ frnuuSfawfiWfci,
Anctn*j Sanwrwdi, SergiuszSi^na JerryŚwł&h
rok XXIV nr 3 (93) 2003
Criucpisna wptfewuin pny wjęparcm cfararoraiym Mfctfjtcrttmi KuJiun
anz
Wydtbifa Kultury i S/iuLi U n f d a Murowi kuwtkEego n LuMlnk
Numer 3/2£HJ3 anlizuwaito p u j pomocy rinansfmejj l\iiJK*-F:irii SemUu Kl
bWydzinlu Sp nm Spakcznych UraftJu M i ^ k i ^ n vi LuWutfe r e m o n t Lublin SJL
PL ISSN £>2f)Sr^>20
N R I N D E K S U 3 S 2 0 7 I
CCopjright 200$ by ^Akunl'
literatura i sztuka
kwartalnik
Ha p i e m r a c j iLrunii; pUudki:
[,.;JHI]I;l fhniuikłjwi, jikwłjlJ/ k i t o w a n y srcbni*, War^Jtwji, lulu 7^-8(1. XIX to., Bruttu Eiuth Wla.iiiuj*: Miwcum R c g i t t k i p c g o iv L ^ J K J , F o t l^kur Maciuk
Wji c ^ i i i l c j siLnoiiie c4dłdki:
"ThNifił ffliwili. P a b t i , pr/clom X I X . X X tjfcj, d c s t a . W]JLS|1£>H: M f f f W fcgiuhlncgD vf L y t / J t j . Fu[. Piolr M^CMK
/V3il-K redukcji:
2 0 * 1 1 : L u M i n . u l G r a t e k * 3 , LLI^-tm
łct (nftl) >^2-74-69
t - m j u l : :iŁcctłt jii.-irnttfj^LfluUi.pł m u M u J n c n l ^li
(vi.ilctiiifów nic /UHN >vi i n rw h r-uIJ11:L-J:i nic /\ir:KTi
Rcdukcja fShilTBcjiii suhc pruwti dokom W-TJ[uji ukiólów.
Lnltifiiuitji <i p i u w m i c f e ILL kraj i EBgWflteę iKl/iclują UTędy poczt-^i®, R j e h SA, Kolporter SA i A™ talom
Cskit p r c n u m t r j l y krujcHYflj itu 11 p A l r o u w 200,11, w y n n a i j J n l y c h .
l^t-ni^J/c niLKhij wpl^ni hc/płJŚrotlniLi tut kdtitu Hyda\w:y;
Wstodmu F W a g a Kiitury Jhlssmi* Brak PEKAO SA, V O ttLritinic
nrnchunku: W t 2-10 Ł 50411 1 1 0 0 0 0 1 7 5 2 8 6 6 7
lub preeSfjwm jreritiwyin pod rnłracm rcJukuji, ppJnjilc ivsT;iai]t:i(ln:s prcruim^ion
i ^ o n a c a j ą c no o d ^ r p c i c jEsduTu^pł^uiTwrłiLa A k w n i u
W U S A „ A k t e m " rajiromdnny j r e i p n i w M t f m f a c t k ^ u i n k r
P j f t a h AniLTiuan ^ o o f c l l n r t , „źtnwy P ^ o a L k " - I f a l u h A m c m ; lin D u ł y N e w t t 21 W s t 3Wili SIICCL N e w Ynrfc. H Y tOOlB
Miw P i * * ; lhPoloTO" EJooliJ^re. M i K ń u t ć d Avu.; Chicfl^ot EL
W e F t i t i i r j i sjtitfhfuft p n w i M
Librjnrie Pbloimix ( f o i ę s i n u 123 W S t Genaiin. 7 5 0 0 6 P ł i y i
Wyd*Vrtm Wschodni* rutdauju Kdtny .Akcerk"
30-112 I ,iuh| i II. tiL Grodzki i
Drtfc utofrzotb 15 pażddtfitkj) 2003 r.
Diuk: Mltódn* S.A.
hLublin, id. Lhiula 4
C c n a r f t 0 . -
S P I S TREŚCI
Od redakcji f 7
Monika Adamczyk-Garfcowfka; Biłgopaj, czylirqj+»
Iccbołt Uaszewis Singer' Bdgoraj t I S [srnd Zamir: Biłgoraj rńojtgo ojca 118 Itcliok Bsizew i s S i nger Dzktdek i
S c t h L . W o l i ! / , J o s e p h S h c r m e i i r
brnąc łiashevis Singer jako łubełskf fiegionetłfsfa f2A
Jpkow Glatsztcjo; Bez Żydów i 28
[sracl Jclios/iŁEi Singer <> &wfecie
1kfótc^uJut.Hic ma ł V>
Z ffISl '< mu Z YDÓ W tmGOKAJSKK
/<
F I c i i r k G r n h a d c .Pwkiani mai tyd-f z wtorta Biłgoraja.,. ' 7 3 6 : Ad .im Kopckw ski: fłurzH nv lató i -ł4
Doro(a Skakuj: Razem r osobno /5 1
WiiclawOs^ąjtn: £włpriów i 57
kcliok B a s s w i s Sip^cr: WaliffakMendeł TuróblneriGL
Monika AdniE^k-Gfrrbowska: Żydowskie księgippmiitci i t?
2bignic;v J Kita: / f c r / m r / e ^ - i ł j ^ d b n ; .SłMjęc.ra Kraśnik, tbieszów. Goraj, Jan/ju. Frampol177
M o r d c c l ł i i j G c b i r i i t j ; :
Hhtmke, mtiĄydńwkoffM
Jtchok dłlsffiwis Stngeę; Siostry /fi4
M i g d a l e r a R u l i t :
Jbhtec demonów/i czyli wtzja śwuita w fitcimrkicj buigrafu Hinde Es (er Krtftman i KS
Hindc Esicr K n i O M n ; Toniec demoddw - U dziadka tiiigorttjn i 9 7
C Jnudio NTii^ris:
Zycie i prawo tsanc HaaiwYin Singet f
1 0 2Iccliqk Gaflaewis SiO^tr: Ucsąstępobkiego / JlWt
Isrsii:!
Z a i t i i tTłumaczenie utworów mojegp ojcaIsaaca $&sheWta Singera na język hebrajski /113
ANDNSG
B U S Z B :Obrazy z życia Logtiedemą i
117J £in LiBz GoLcc:
Rekonstrukcje rzetzytotelości. Gałfćjau Ratka i Schulza f
13 3P R Z E K R O J E tu maty "żyd u ws kię
Murek Paryi; SfngerucląZnfcznafty, Elżbieta Micluilik: Ęjderyczny$vriat skrzypka na dachu: Agnieszka Żuk: Dybuk i rtwi: Taifeusz Zubiiiski:
4 uliczki Kozity iv slaimynt mieście PlaAsht da ki&ticu Sde Baker napustyni
Wi^l^wska: Została tyłka topoh: Atałpp;
Roma tigocka dziewczynka, kobieta, pisarka; S J i ^ c m i r Jn.cck 2nrck:
Obriakipcłtie goryczy; Montkn S^aWo^^ka: Dwafa iaty Kałmatta Segota;
Anna Jcuorkowska-Pdako\vska: Powrót ..Miasteczka " /119
5
P n j z a k f t p r o z a i c y . . .
P n w d Gcitfral: Saskie osfatżi PRL-u: Aleksander Wójtowie^ Mtędzyht- siortą a Historią; Michał W i t k o w s k i : Narrator wyszedł z down f> wpółdodziesiątej; Ewa Dtuwj:Powieśćdn cztfonta; Katarzyna Hołda:
A? imieniu^ Magda Opoka: Co hp było gdyby Arkadiusz Morawiec: „Nowy szczęśliwy
F I L M
[\M5iin G r w t ż :
Zaszyfrowane w obrazie i \11
r o z s z e r z e n i a
J Liliana B a u m a n :
Pisanie o sobie. Rozvtótariłłrnadłflerorarśl autobiograficzną i L 79
i N O T Y
J o a n n a K u j a j y a ^ c t t h c r :
Khpokrzepieniu kubtet. Rzecz o iftłjratttrzś kanwfyj&kiej. i 187
K O R E S P O N D E N C J A
A d a n i C z r m i n w s k i :
G/anso da poematu Iwuriiuko !
1 8 9Singerowie, Biłgoraj i „Akcent"
Jednym iftofatritifejstydi w/i/ffHLtrim toinie ..Akcentu "
(łPSO r) był szkic Manłkt Adamczyk ..Pidska i Potacy w fxnvieścimh Isrtaca Basftevisa Singeru ". Można go tamić za przcitrfęwzfęcie pionief^de, bowiem wiedza w temat twórczości laureata ;rudy Nobla r 1978 robi była wówett w Polsce ItlikOtoa. nikł wcześniej nie jtróbm\nt szejzeji/liidizowaćtejrwj^rczości jwrf kątem jej tenwtycznych zwitków r Polską. gójrtiej Akcent", stale
zainteresowany kuestłą pogranicza kuf im: wiciftkmrnle zamieszczał utwory łsaaca Bashefisa Singera, zarówno w przekładzie zjęzyka ungieLikicgo jak i z jidysz, a także artykuły aa temat jego tuórczości i retensje z polskich edycji jego książek, lent: oddajemy do rąk czytelników m/mer niemot H' włości poćwięcotywArapścii tó. Singera oraz tej btiskiej nam części Połs&łt w której umiejscowiona zasiała akcja wielu urtraftłw iwbłisty.
Jeśli nazwa Biłgoraj znana jest poza Polską, to właśnie dzięki twórczości fsaaęa Bosfteyisa Singera ortu jego brata łsraefa Jeha^wi Singera. Obydwaj pisarze xf/ędzdi dzieci Ast i wczesną młodość w Biłgoraju i okres óh wywarł ogromny n'pływ na ich prozę widać to m. in n • aa u?biograjlcmych zbiorat fi
„O wiecie, które gojuż nie mu "fiift tłumaczonej dotądttajęzyk połski książce I. J. Sirtfpra, kimff/raffrtentypubłikujemyj oraz «• tomach pmzy f. B. Singera .. (>rxąd ruojjt&p ojcu " i
rJMaju ta fas hes-dia sztab (hemszejchłm znndungj'' Również inne, nieautobiowajicznć ittwaiy* abyrfwu braci dotyczą pośrednia
tub bezpośrednia tego tegiorttt fiiignrajto centrum ich małej ojczyzny, miasto, u
1którym ich dziadek ze strony matki, czołowy misnaged (przeciwnik
chasydyam), był słynącym z wielkiej Wiraży, wpływów i znaczeniu iidiiwui.
Topogtćijło twórczości Buszewisa Singera obejmuje zn-łas:c:a rejon wokół lidgom/a mzcit{g{tjĄcy się na wschód w stronę 'iyszowec i na zachód do Janowa. Ku południowy zachód od Biłgoraja Baszeięłs sytuuje np. swoji
shwie o/nur,iadanie pi. „ [ fpadek Krzeszowa"', a n
1(ioraju • którego wygłfad i mieszkańcy są raczej odnowiHintent Biłgoraja i ładzi tum poznanych SwajĄ pierwszą powieść „Szatan w iioraju".
Wydobyćpowyższych motywów oraz uĄaiaflie iwiązków pisarstwa rudzefistwu SHngeró.w z regionem biłgorajskim^ a takte przt-dsiuwicnte iserokiega da
rczyli historii i kultury Żydów ago regionu, było głównym celem Dni istmt ti B#sftevLm Singera, szen$o zaktpjonĄj impn-zy. kuna
udbyitt sfę łiti ziemi biłgorajskiej 23-25 moja 2W3 roku, Miała nrut znaczenie zarówno naukowe (bogaty wybór referatów firzedsttttoionych na konjercncjt
„Bracia Singcnnui* i śniur, którego Jut ttie mu" ukaże się nakładem Wydawnictwa USłCS jako oiłrfziełnn książka w połowi* przyszłego roku, ciyh nti setne urodziny pisarza przypadpjąct l-t lipca 200-iK jak i at nafwatnt^fsze popularyzatorskie ( edukacyjne, kterawanti byia bowiem w dutej mierze do nauczycieli, studentów t uczniów cBiłgoraja t (dtofiCr
Dni i su UCH Bodtevisu Singera Stanowiły melylkn htiltłdla twórczo.<iri łatireala i\'agrifdy iWfbht związanego z Biłgorajem, w wyjt&kowy sposób przyczyntly się r&miet d(i promami miasta i innych opisywanych przez pistirza rotioesońskłeh
miejscowości. Można sątkić, że to wydarzenie wyznaczyło mur n^fjra' łoiadne patriotyzmu będąc niezwykłe świadec^rtm (trwarcm miejscowej społeczności na wiełokaUwowe aspekty regionalnego dziedzictwa i no unicestwiony przez historię, a etą^ie tniptrajtrry świtu sąsicdddtk wartości.
Sfi
Isaac lii SL NAL^
JciDtzol^p 1973. ;FqL l lamM
Przedsjęmtęite to byfo efektem współpracy włndz UMCS. tamonądów miasta i powiatu oraz fnstytucji khfńłty i dfłgomja, Lobtmn i Hbwzawy. Tnk jak popnes pat tal noblifty poziOÓjemy zapomnianą jut niestety thisuij
twórczośćjtgo starszego rodzeństwa. bratu Istttrfa Jehoszui i Siostry ilinde KsierKreitmaa, takpopncz tę azdotnionci literacko tndjbę sięgamy do bisiortf uieiocłniczrtego Biłgoraja t jega tydtmskich mieszkańców, Z biłgorajskich kslt&pnmłęd, frtfrych fragmenty tu zamieszczamy, dowiadujemy się, ze przed
*ojną nazwa Biłgoraj kojarzyło się Żydom no całym Świecie ze słynną z wysokiego pozioom dntketrtiią, -oś w artykułach trzech iuheiskłch Mnotytów M&ktmy fosy społeczności zydawsktej w tym regionie odami osiedlenia do Wybuchu II wojny Światowej.
Znajdziemy tez w lym numerze,,Akcenm''publikowane raz płtmszy Fobce utwory ayjmgtnenty utworów rodzeństwa Singerów oraz omówienia ich twórczo&ci. n takie Mak recenzji ostatnio wydanych książek dotyczących tł' dniej mierzi' ,. twtotaL którego jut nic nm
Honorowym gościem Dni Slugm by/syn pisano tsraet Tóatr (fmętttenw jego wspomnień ukazały się ;NP tuz pierwszy właśnie nn tamach., A kremu " nr
3/1993). który ze wznisz^niem^hottiipo miejscach, o h&ydiptmł/opowiadał mtt ojacę. Mctfeiy ptmrie nic z tamtego Biłgoraja się mc zachewah, 'lim
\\uzntejxzojest jwmięc tyoswhludkach i etosach łdedyrńtnarodnośtiwycn^ów, języków reiigli i tradycji bytu cymiottywistym. nptęhr^toptoaańsld krajobraz mógłbadttć wrziernastatetnrmlccJmknZtngerze. po napiemsiyprzyfettttatacym W 1917 ntht w te stroąy, skojarzeniu z biblijnym rojem.
M O N I K A A D A M C Z Y K - G A R B O W S K A
Biłgoraj, czyli
g j ^ o r a j j t s i miejscem, które występuje w iwórcao&i wszystkich trojga piszących md^oistiya S i n ^ t f w . c/.\U Hindc Ester Kiefriuin (1S9 1-1954).
fsraefe Jclios^i ([^93-1944) i fcchoka (] 904-1991) - jędy- nit najmłodszy VTos«! (I906-?) poszedł w ślady ojca i dziadka pozosta- jąc prawowiernym ehnsydcm i mc ulcgaj$t sek u l a r y / j e j i. Oc/* wiście
zbieżność skojpr/cnia Ęfjł^orąj - raj istnieję lylko w jęaykg polskim, nie w języku żydowskim, w jakim powstawały tę utwory, niemniej jednak w a ż e n i e gon ejiłn. czyłi raj, ofiriód rajski, ogród Edenu. pojawia się wie- lokrotnie:. /w taszczą u BasTowtsa Nqjyvyraźriięj widać to ^ opowiada- niu Btigoi^J (pr/ddEid publikuj cały obok), kióre uknz.nje iniiisto i okolice / punk(u widzema małego clitojłcji po raz piemszy slyiuijąocgo sic / tym rctuoneiLi. Z c f t r i t s i c t. Biłgorajem popr/ixl/a długa ;ifxjró;
Jrw czasic której okazuje się
Łt c jest EO miejsce srczcgtfne nie lylko ze względu na welon wmjalnc
pM s n ; d i o g a n ^ j q c y spokój, obfliość p o J ^ i i S i a ( w s ^ s i k o t o w ^Klawitnui j o d u j ą c ą i s k t o . /aLloc^oaą dzielnicą żjdowską War- szaw}' roku l
(j n ) . ule tŁik^c miej&ce. yd/ic miody narrator pr/cslaje stę c^llć abeo. W Warszawie ws3yslkim ń ę uyrdżrtial - jegn ojciec btl ra- binem, pOdc/as gdy ojcowie kolegów mieli bardziej koitkrcEne zawód) Wstydzi się imienia maiki, duść r/ndkieyo. nuuwąr^CCgo biblijne«kojń- rzchia Ł hjslorią o hrń]u Dawid/ic, OdróMifil się także n r g l ą d ^ m
^nęiiznymj; ognisto rtidym kolorem włosów i pejsó^^. Tvmczascflrt iv miarę zbliżania się do miasta ditiedka okazuje się. iuiif matki jcsl lu wszystkim dohr/e znane; w dodatku w os^ojuncj, pies/c/otli^ej /onmc:
Weikłalćfc moja matka nazywa stę Hasiew-a. afo hłgefy nie styssę- ftr-m. żeby zwronano J/Ę do niej po fmteniu Mój ojacc zwykle nie zma- cał :•• rę do mej w ten sposób, tylko ttrmirf- Słuchaj no '". Zwracanie się do kohiefy po imieniu uważane było o chasydów za fry*Mno$t. 7resztą kto by u Hhrsztrw^j fttówit tło mojej motki (io imienin:' Ja sam dorosta- len7 u- przekonamu, źe Ikiszewe jest int/enrem z Pismo, z Ksiąg Pmro-
imieniem, którego nikt nie tfiywa, W chcdcrze chłopcy często n,:
tnawiątt o sw#i$h matjtetjch r zmieniali ich imiona, aleja się jakoś wstydziłem łmienła matki, które brzmiało jak ze śniętą księgi pach*
ntafo 'liną i grzechem króla Dawida: Ale tu -f H^yffcfolj stton wołano do matki pa imie/fiii i wszyscy mówili jej na ty. Kobiety oblegały ją i ohcaIm\.yv.-ały,
Rud) kolor włosów leż nie stanowi sensacji, bowiem otsie/n go chmara kuzynów
0podobnej ri/jonomii Nic zatem d/.iwncjjo. gdy w końcu
n i a
^kni/jc skosztować podpłomyka, klory wydaje n u się nąjhpsz^ nu
świecie (dosi. W j i d y ^ ..ma lysi^c smaków"), i spocząć na postaniu usla-
wsonym na dworce, jedynym jego pragnieniem jest, nigdy go
SLĄCIme wygnano. Tak w las nit, zwróćmy uwagę na różjiicę między osi al-
ami zdaniem wersji w jidysz l wersji angielskiej - wersja w jidysz, inówi
EIiIMum H..™
niłluL, Un»j» krt* trtl p ^ j i> tf^rJ
W <ŁB,
IIf |łfJ^ ^rtr,-
Ich hm geWen w gon ejdn im gehat kUtji efń bagcr az ktjncr zo! mich derfim nfizt (trojstnjb^ („bytem w raju i miałem tyl ko jedno pragnienie, żeby nikt mnię sułd nic wygnał"),, natomiast angielska: t wfshtd/ cmdd 9tay therv Jhrwer (^Marzyłem. aby tu fcOstać na zawsze"! Ta osiatnin jest
rsripewno band ziej poetycka, ale mamy do czynienia z islotnn różnicą scmaMyc7ną, w wersji w jidysz narrator J w t przede wszystkim nasto- letnim clilo]>ccin. który nic decyduje o własnym los-ic. Przybycie do Bił- goraja mc było spowodowane jego życzeniem, lecz decyzją matki. Tak jak go ł^m zabrano, tak niewykluczone, że ktoś go może stamtąd wy-
gnat. Natomiast na po zi orni c niciaforyczinm jawi się niczym Adam w raju, aluzja jest aż. uadin czytelna.
Różnica ta siajc się istoinis, kiedy przejrzymy się bliżej innym autobio- graficznym opowiadaniom z tego okresu. Niektóre z nich zawarte /osta- ły W zbiorze /tflł/n fafns bes din szlttb 1 Wersji angielski u i In Kfy Fa- ther's Conti (polskie wydanie Urząd nmjego ojca). Dopiero jednak yv zbiorf.c w jidysz: po śmierci Bas zew i su yi 199G roku w Jero- zolimie, Majti tatns bej din szttfb hemszejchim zamłung. poznajemy więcej szczegółów dotyczących jego okresu biłgorajskiego. Zbiór j-o-s L
zregzlą skonstruowany na zasadzie zestawienia Warszawy z Bi]porajem i podzielony na trzy c/jęśtt: Tmrsżawa
tBiłgoraj 1 Powfót du Warszawy.
Wspomnienia zawarte w Ijjii zbiorze, tak jak i inng opowiadania c/y icli fragmenty p o p a l a j ą mim na nakreślenie p eł niej s/c go obrazu 'ego okres u. WicEe łragincniów potwierdza sielankowe postrzeganie Biłgo-
raja, np. opisy p r/y rody, nawiązani^ do cza SU spędzanego na leki uracli pod drzewem - 11 i:win drzewo wiadomości, czyli lakże element raju - e/y w krzakach malin. Na pr/yWod w epizodzie zatytułowanym W mar- twym punkcie stwierdza: Witiżtfllem j\tź pięf&te zachody sl/yfrcn, ale takiego zachodu simk a jak owego Purintu nic widziałem nigdy u- mpiw
ant wcześniej, ani później. Na niebie ntzgrwał się ognisty dramat.
,\'ie wiedziałem, ze chmur},- mogą mieć ty ta różnych ham, tyle odćtenL takie niezwykle kształty W dodatku wszystko była nie statyczne, lecz dynamiczne. (.. i 'Mógłbym przysiąc, te u- niebie także odbywa się Furim
fs. 210).
Z dragi cj jednak strony jest to okres pc!cn nicpokojn. Jedni ktytyktijii yo yn nirtnidycyjne /uchowanie, a 1111 i wró/i\ kni ierę pisarza lub Itlo/ofa Jak
mówi osobie Samym; Hytanjcdnnczefinfe Spinory, kabalistti, heretykiem, pranmeientyw, Zatopionym w
rpiękne 1 :le mytti
(Wpotrzasku, 151), Po/a ij
rjii lak naprawdę ftcic w Biłgoraja nic jcsl ra- jeni. Mieszkają w jednej i/Jbie - co zwlas/c/a dla maiki, dumnej eóiki jk>
wsffichdk c/t/jonego biłgorajski ego rabina, jest bardzo trudne do /jiicsie- nia - w btedzie i ciasnocie. Nic dziwnego wiec, te epi/ndy, 7. kińrych /Jic/crpnięie /ostały obydwa e^iaty noszą lak pesymistyc/ne lytuly.
Tak jak wcześniej pragnieniem było pozoslanic w sielankowym Bił- goraju na zawsze, lak icrn/ dochodzi do wniosku, to jedynym mtiinkicai jesi wyjazd do Wars/awy. siivierd?,a wręcz, że gotów jest rant iść na piechotę. Jtyfawafa mi się, £e lepiej gtÓa&Hilć Warszawie nii jeść W BtigotófL. Rytem Don Kicho lem (_,_) od lektur przeróżnych pisarzy t uczonych powstał n moje; ghrwtc romantyczny rriisimasz {NodzM^znjne
s, 226)
Podrób /. Brlporaja do Wamawy jest dokładna odwrotnością podró- ży 7. Warszawy do Biluorujj cztery lala wcześniej. Odb™-a samotnie, właściwie nosi ona znamiona ncicc/ki Znakiem lej pierwsze] wyprawy było wydobywanie srę / izolacji, tutaj narralor pogr^^i się na nowo w skrajnym odosobnieniu, iak jak poprzednio żfiaczyla jq obfitość, leraj.
/jiaczy ja gtód. Wczeiniejsja podr6ż odbywa się w dzień, w pełnym słońcu, ta - nocą. Tam prwja/jiy maszynisia slu/y niemal jak s/abesgoj
raicjscowym Żydom, tu olacza go /iowro^i Llum nicclięinyeli Żydom podrózJiycli Tam przjbyciti na miejsce towarzyszyły wonie pćł
rkminku i śuteto zaczynioncyo ciasta, Eu odór wódki, węgla i wieprzowiny. Pierw- sza podróż koriciy się wsponutian^ wyiej deklaracją cbęei wiecznego pozostania w miejscu, kióre iesl rnjem. la draya - desperacką chęcią odę- brania sobiu życia: M e wiedziałem dokąd ani rmwef nie mtalcm sih jsć, Bpiem głodny, niewyspany, słaby. Przejechał obok mme tramwaj r pumyshdem sobie; Może rzucić się pod kola '
1To (m a tylko jedną minu-
tę {Przyjs&tam do Wfaszewy, s,
A Katem ainbiwalencja i skrajność tak eharakiCEysirtyjia dła całej twór- czości Baszcwisa uwidacznia sie wyiaźon y, opowiadali iach nuiobiogra- lic/riych rejcstnij^cych okres biłgorajski Właściwie znajdujemy tu nie- mal wszystkie watki, które będą się później pojawiać w kreacji bohaicra sUngerowskicga, co raz jeszcze potwierdza silny autobiografizm jego twdr- e/ości
Bardziej stonowany, z jednej strony sielankowy, a miejscami natura-- łistyc/no-salynczny obraz życia w Biłgoraj u spotykiuny wc we/eśniei- szych ^nac/Jtie od relacji Baszcwi.sa wspomnieniach l i n d a JcJiosziu Sin- gera zc zbioru O miecie, którego, juz nie ma {Fan n wett wos rr msz tu mer). Jego relacja stanowi smietyczny obraz, aa który ztofcylo się wicic pobytów w Biłgoraju, bowiem na poczqtku dwudziestego wieku Często spędzili tam wakacje. Błszewisa nie było wledy jeszezc nn świecie, nie mówiąc o najmłodszym Moszc. Isracl Jehoszua podróżował w towa- rzystwie maiki 1 starszej o dwa lata siatLry Hindc Ester. Według jego relacji wyja/dy tc były zarówno dla niego jak 1 HmdcF tster ogromną atrakcjd|.
W odróżnieniu od Baszewi:sa
rktóry zestawia Biłgoraj Ż Warszawy i w zalc2no£cł od wspominanego okresu porównanie to nabiera lóżnycli wymiarów, od zacliwytu po zupełne zniccJięccnic, Israel Jelioszua po- róixnuje rodzmlic miaslo matki z Leoncinem, gd^.ie tym okresie uiiesz- kali rui Slałe tg względu nu funkcję rabina pełniona tani prze/ ojca, Pin- cliasa Mendla Singera (Zyngera). podkjcilajqc, że letnie podnj/e ozraEKały ucieczkę od pomirej atmosfery położonego na północ c«d Warszawy miia- sieczka E
]odróż do Biłgoraja kojarzyła się starszemu z braci z namiuslką wolności Mi al mstynkiowne zamilowsinie do rzeczj\ kióryeh wed Ing tradycji nie wypadało robić sy nowi rabina
rnp. nw ielbiat konię: Ntijwięk- szą przyjemność sprawiało nu głaskanie delikatnych drgających nozdrzy konia t przeczesywanie palcami jego grzywy {, ,.} Zapach siana, które
wyscicłałfj sredzenia na wozłe mtal fwsmak raju (Lu też pojawia się sło- wo ejdn - przjp. out). Mmkn rugała mnie za takie zatndawania
„ Wstyd mówiła chłopiec, który studiuje Gemarę" On
ZJIŚkomentuje to bałwochwalczym stwierdzeniem: Oddałbym wszystkie Gem tiry tta świecie za jedno rZente koma (5. 75 • 7ń),
Mimo różnego rodzaju ivcześniejs^eh ostrzeżeń 1 obaw. tereny, przez kióre jada, są przyjazne - mijając chłopów praenjącyeh na tołi wymie- niają często po polsku pozdrowienia ..Szczęść llote"" i .,BÓg zapłać". Rajski krajobraz, mijany w czasic podróży jest w oczne li cłilopea rajeni przede wszysikim żydowskim - jcdynwn dysonansem są przydrożne kapliczki, które Wydtyą się nie pasować do pięknego Bożego świata ze względu na balwochwalcA — z punkiu widzenia judaizmu - cli ara kier.
Podroż z. Rejowca do Biłgoraja jest męcząca i (rwa prawie całą noc i dzień, ale kiedy tam w końcu docierają, napotykają na wyjątkowo ser- decznie powitanie. Radosne „Szebełe" skierowane do matki rozlega się z
wielu slron. Mnóstwo ludzi wybiega 1111 na spotkanie.
żypą jeszcze wtedy dziadkowie {pod tym względem relacje dwóch braci różnią się zasadniczy juko żc cłemenicin powitania w MJI7 roku są zie
1 0 l :
mieści o śmierci dziadków i innych cz-tonkóu rodziny:
rie ponure wieści dziwnie nie fasowały do słonecznego dnia. błękitnego nieba r sosnow)<ch tasóyr. które wyrosiafy ze wszystkich stron, gdzie tyłka zwrocie oczy. Cała okolica była jednym Wielkim ogrodem, ziełonym rajem Matka zaczęła płakać - pisze Elaszcwis,). W relacji lsracJa Jclios^ui dziadek L Miłka
zajmują w a ą ź centralna p o r c j ę , a w ile mnóstwo wujów i ciotek a tak- że iiini m i e s z k a ń - Ił^gor-aja. bogiem prz*xl pierw szjm szabasem po ich przytyciu pól miasteczka zaczyna znosić smakołyki na powitamy Dzia- dek rabin cics/y się wielkim poważaniem, choć jak sic okazuje, ma icź sivt>je siali osik i Na przykEad powierza wnukowi od e#tsu do czasu, w tajemnicy przed babką, zakup butelki ^ódki. bo lubi sobie wypić kieLi- szeozdc po siiindaniiLu
W tym raju toczy się codzienne życic, także obfitujące w konflikty - rffltwody i inne sprawy rozsadzanc w i^bie rabinackiej - oraz. opo- wieści s l u d t a n e w obszernej kuelini bnbkl. Kuchnia la jest niejako rajem dla żebraków Biłgoraj cieszył sią wielkim powadzeniem wśród żebraków, którzy Ściągali ttaaj ź każdego zakątka Polski. Zawsze można ich byto spotkać w kuchni babki zziębnięci, obdarci, garnęli się do stołu i pochłaniali całymi miskami krupnik i barszcz z ziemniakami (s, E
[|fi),
Szczególnie intcrcsującc sq opisy szabasu. bowiem rzucają świniło na wcześniejszą o kilka lal relację Hindy Ester. Przygotowania zaczynają siv juZ w czwartek W pi^lck wieczorem w s z y t k o 'dopnie jest un ostatni yuzik. Babka nakłada świąteczna suknię tnkjniqcą się ws^stkimi barwa-
EII
i tęczy* czepiec ozdobiony fi hucznymi owocami t
D I U N I Ebrylantowe kolczyki Slaia synagoga, pełna ludzi. jaśnieje światem świec, Roaćwier- kanc ptaki fmwują prze/ olwaric okna umieszczone \\vsoko pod sufi- tem. Spośród wszystkich głosów wybija sie glos dziadka. Po modlitwie i błogosławieństwie nad winem szames S/mu] pozwala chłopcom wy- pić lyk wina z wielkiego pueliant. Jako wnuk rabina Israel Jetios/ua pierw
$jęy dosiępuje (ego zaszczytu. Jest to Tfflcm punki widzenia dorosłego narratora nejestrajgeego zwyczaje i obrzędy, a lakże chłopca, któiy Jako mężczyzna zasiada bez przeszkód przy gotowym już szabasowym siole.
Inaczej Wygtądp lo z punktu widzenia kobiet, na których spoczywa cały ciężar przygotowań. a które później czas ii ni i nic mogą nawet siąść ra- zem z mężczyznami tylko musza jeść w kuchu i. Dziadek, jak nakazuje zwyczaj cenienia dobrydi uczynków, mycuał, sprowadza pod swój dacEi żebraków, a ponieważ nic wypada kobietom siedzieć przy jednym stole z obcym mężczyzny są rugowane do kuchni, podczas gdy przybysze zajmują uprzywilejowane miejsca. Często majq om odrażający uygtąd. ale z drugiej strony przynoszą Fascynuj ncc opowieści isracl Jctios/jua reje- struje te wszystkie kontrasty, podobnie jak pośw icca sporo micjsca róż- nym s! a&ościom członków rodziny, ale nie wpływa lo specjalnie na je^o ogóLną percepcje opisywanego i«iata,
W zestawieniu z jego rctacją wspomnienia Hindy lislcr. ukazane w mniej bezpośredni sposób, bo pod posiaeifi bohaterki Dwtyiy, aiicr ego autor- ki. noszą dużo mocniejszy ladimek emocjonalny Podobne szabasowe okazje, jak również codzienne życic w domu dziadków widziane są przez n w sposób dużo bardziej dwuznaczny. Z jednej strony domostwo kojarzy się z oblitościn jedzenia - ciasi. soków, koniitur - atc jednocze- śnie wszystko jest obwarowane zakazami' Wszystka trz}<manc było na zfmę; czerttoie, agrest, maliny, jdgody. Róunkz śUwek. i borówek nie nutrio hyłu ftiść łatem. Jtrkby każdy uwtK ró.d na cześć zimy a łudzić nie mfelt prawa łaxować W dodatku kiedy radchódżi czwartek, dyscy- plina staje
SIG JCSZJCZCsurowsza, bogiem dom zmienia £ię w istne wię- zientc. jako dziewczyna t dnbreya dnnui w ramach przeznacznmcli jej
1 2
obowiązków miist roznosić jedzenie dla biednych "lakźc kuzyni, którzy bralu kojarzą się z z;iliawą. oznaczają pr^krości \ konflikty oraz potę- gują jv niej poczucie obcości: Gdy kiofjeszcze powie, że babcia kazała wżyć cłła cicbie nową sitkrenkę łub płaszczyk fro jesieś gościem tojitż naprawdę przepadłaś. Zacz^wa się zazdrość i nienawiść (...) A jeśli da
tego dziadkowie wyślą mamę do wod
raby odrobinę przyszła da siebie, zaczyna robić wesoło. Możesz juz naprawdę pożegnać się z Życiem. .
(obydwa cytaty jioclindzą z fragmentu, który publikujemy w l u n nume- rze
1ŁAkcentu").
U Isracla Jchoszui mc może być mowy o ucieczce z. raju, gdyż z jen- lo«nia pobył w mieście dziadków jest czymś przejściowym. Kiedy kończy się tato. pora wracać do domu do Lcoucinn. który nigdy nie wydaje się tak s/ary i przygnębiający jak po wizycie w Biłgoraju. W jego wspomnie- niach Biłgoraj i otaczające go sztctEc potiafciowane sa
wsposób zbioro- wy. są to żydowskie miasteczka przywołujące na pamięć czasy straszne- go Itohdana Chmielnickiego: miasteczka a nazwach takich jak Zamość.
Szczebrzeszyn, C>orai r Józefów, miosteczkct " staryih bóżnicach i CftKTt- larzach. kościołach, wieżach r obszernych okrągłych tynkach otaczanych drewnianymi straganami, przy których siedzieli kramarze i przekupka miasteczka, których sza mes i we iąż Itozywałi ŻydAu na ntodłitwę przed świtem} gdzie pomocnicy metamedów oĄrn/wadzati <bic>ci do chedent ze
śpiewem na ustach, gdzie dobosze bębnili na rynku 11 bębny obwieszcza- jąc najnowsze zarządzenia i przynosząc nieco wieści ze świata, gdzie
chłopcy i dziewczęta ozdabiali żydowskie domy na
S W F G G Alwami
Jjele- niami wyciętymi z popiera, miasteczka, gdzie Tydzi byli barttiej Żyda- mi, a gaję bardziej gojami niz gdziekolwiek indziej u
1Polstie (...) Za- równo Żydzi jak i goje nr ,, włościach ubogiego króła". lubelskiej guberni, byli bogobojnym, barwnym i staroświeckim ludem, łlałeko od
linii kolejowej r wszelkiej cywilizacji, tereny te wy do waty się nietknięte ptżez czas. oddzielone gęstymi lasami od zewnętrznego świat (zob. S. 35
tego numeru „Akcenur'),
A zatem jest to w dużej micr/c opis cinoEiraTiczny. a jednocześnie świadoma idcalizacja (do czego w pewnym stopniu przyczyni! się lakt, żc wspomnienia Ee pisał w czasie drugiej wojjiy światowej). Jest to te- ren znajdujący się niejako poza liistorm, miejsce, gdzie czas się zatrzy- mał. LI o jego upływie zawiadamia dopiero dźwięk szutaru na Jom Ripur.
:siacE Jefaoszun cajy stoi niejako poza swoim opisem, podezas gd^
Baszcwis. nawet ^ybieriijąc pozornie liardzo podobna formę, kreuje skraj- nic ztnduviduatL?jOwaii^ rzjec/>wistość. przejmującą przeróżne kszialiy w
zaEcżnosci od sianów emocjonalnych narratora, T)in F^tcr Kreilman jest lo naromi.ast okazja do wyrażenia bnntu młodej kobieiy dorastającej w ortodoksyjnym aiDczeniu, które nie poznała na jakikolwiek rozwój inle-
lekEuahiy i w każdej syLuacji podkreśla jej |>odrzędn^ i slużebtią rolę.
Eva l loflinan zaczyna wspomnienia ze swojego mju, Krakowa lat p i ę ^ ttzie s iaiyc Ei. stwierdzeńicm:
na pewnym snobistycznym przyjęcia w ,\'ovym Jorku spotkałam kobietę, która powiedziała mi. że przcżiJa zaczarowane thJtcłństWO. Jej
ojciec był wysoko postawionym dyplomatą ik' pewnym azjatyckim kraju.
dorastała w atmosferze wystawnej ełegOnćji, OtOCZtMO uprztjttttl służbą (...) Nię dziwnego - mótoiła - te kiedy ten etap jej życia dobiegł końca, miała, u wieku trzynastu łoi. uczucie, że wegnana ją z raju. któ- rego odtąd stałe poszukiwała.
Nic dziwnego. Afc dziwne JesK z czego można zbudować sobie raj.
-Wiedziałam jej. że spędziłaś dzieciństwo w nędznym krakowskim miesz- kanku (,.,) upłynęło onn w atmosferze kłótni, ponurych fozwasań połł- tycznych, wspomnień o wojennych cierpieniach i codziennej walki o byt,
27
A jtidwk, kicd} nadeszła pora wyjazdu, fa również cztdom, Zc wyrzuca- no owić rt" siczęśJfurego i bezpitczrtego Roju}
Obserwacja właściwie niespecjalnie zaskakująca - kraj lat dziecinny di często jawi się jako raj. ] lak jak [o z rajem bywa - trzeba yo kiedyś opuścić. W przypadku rodzenstua Singerów Biłgoraj zawierał W sobie zartwcio dci nemy
Lnzac/at*łWuiłęj>o
1\ jak i nazjine/oiiego klóiniami i sza- rość ią dziecińslwa W przeciwieństwie do- Ev> Hoffman nit zosia li siła zmuszeni
d oopuszczenia własnego raju, lecz. zostawili y.o w
m n i e jlub bardziej nagły sposób, między innymi po to. aby móc polem z mego czerpać silą wyobraźni Obydwaj bracia, a zwłaszcza Bas/cwis. będą do tc^o raju sinic powracat w twoich pożiiiejs/ycli utworach, Lak w kreacji poszczególnych poslaci
jaki
LojiogmEiiinnych miasteczek. Kie dziwnego więc, ze wc wspommeniach z okresu biłgorajskiego znELjdujcmy kluezje do pełnego odczytań ia ich luórczości.
Monitó A dom czyk^Garb tr, i .tka
:Ly. Kun„.x. h
f.,7t)fta±it,
p o t !\l
tanikwt _Arwk»n. ( W S , .M
Ijimphi ch(łnuk(nv;L oimiwJz t n b f w a ^ . J l-m^ct, XIXQOf w.
WLLL«rW:
MliWłlim Rv£*vr.Anc n l.ęc^j. Oddziel MłUWUin l.uInLtkiuiiu tt l.iihtirilCL
Ful. Pinlr \ f | i 4 l l h
Sfi
ICCHOK BASZEWIS SINGER
Biłgoraj
Pociąg jechał między osmalonymi lasami. By] to dziwny obraz: zuęj>lo- nc pnfc
falbo na pół spalone drzewa, z których wystawały gałęzie z zielo- nymi igłami. To Rosjanie wycofując się podpalali lasy. W ciągu trwającej iticmał trzy dni podróży; zaspokoiłem nieco moje pragnienieobcowania z przyrody Pr^^lofls^Mi się wszystkiemu; poloni, lasom, ogrodom, .sa- dom. wioskom...
Wszystko mnie ciekawiło, każdy kawałek rfcini wyglądał inaczej. W każdym drzewie dosl rzezałem inne kształty Jedno z drzew wystawiało parę gałęzi w górę niczym ramiona. Prosiło zielonymi rękoma o jakiś dar / nieba. Inne zrezy^nowaEo widać z pomocy nieba. Zupełnie sio pochyliło ku ziemi. Jeśli skqdś ma nadejść zbawienie to z dołu. z gęstwiny tjłeby i korzeni. Jeszcze inne siało zupełnie spalone, czarne jak t — pogorze- lec. klóry wszystko
sLraciioprócz kor/cni Trudno było rozpoznać na jc^o o&malonym obliczu, czy żywi jeszcze jakaś nadzieję, tzy t e / j u ż dawno pożegnał sie ze wszystkimi zielonymi złudzeniami i zupełnie pogodził ze ś riiicrc i a. Muje myśl i biegły ró^vn i c szybko jak poc i q lj K j zde drzew o, k a ż- dy krzak budziły we innie nowe skojarzenia, porównania. Każda chmurka na niebie przemawiała do mnie jeżykiem i pismem nie z tego świata. Wi- działem ptaki, zajqcc. wiewiórki Powietrze pachniaEo sosnami, żywicii:
innymi woniami, które wydawały mi się zarazem zupełnie obce i dziwnie swojskie, jakbym je już poznał w moim wcześniejszym życiu. Miałem oclicie wyskoczyć z poeiapi i zagłębić się w zieloną gęstwinę niczym bohaterowie bajek, które kiedyś c h l a ł e m .
Miedzy Zwierzyńcem a Biigorajehn dopiero co uruchomiono kołejkę wą- skotorową, Faktycznie była jeszcze w budów i c
Lale pociągi już. po niej jeździły, Zobaczyłem mai a tokomolywkę, czarny Ramowy rek z komin-
kiem I małymi kółkami niczym zabawka dla dzieci. Trudno by! o pojąć jak maszynista, dorosły człowiek, zdolaE wejść do środka Do parowoziku były przyczepione en warte wagony, niskie platformy z ławkami. Na ław- kach siedzieli biłgorajscy Żydzi. Widziałem ogorzałetwaize, wicie rudych bród i chałaty; iakże jakby spalone sloiiccny wyblakłe, pożółkłe, bruname wyglądali swojsko, jakby wszyscy byli momni krewnymi.
- Oj. Baszcwel - zawoła! ktoś.
- B a s z c w e , córka rabina.,.
Wiedziałem, że moja imuka nazywa się Baszewe, ale nigdy nie słysza- łem, żeby zwracano się do niej po imieniu. Mój oj ciec zwykle nie zwraca!
sie do niej w len sposób, lylko mówiE: ..Słuchaj sn". Zwracanie się do
kobiety po imieniu u w a ż n e byłouchasydów za frywolność. Z r o s ł a kio
by w Warszawie mówił do mojej maiki p a imieniu? Ja sam dorastałem w
pr^ekotiim iii
LSie Baszę we j esi j ni iet li ern z Pism a
Ł?. k siąg Proroków, i mie-
swoich maikach i wymieniali ich imiona, aleja sięjakoś wstydziłem imie- nin
MSTEKI.które brzmiało jak ze świętej księgi - p a c ł m i a ł o T o r ą i gjzeclicm króla Dawida,
Ale tu ze wszystkich stron wołano do maiki po imieniu i wszyscy mó- wił i jej na ly. Kobiety oblegały j ą i obcalowywaly. Do tej chwili matka nic była pcw na, że jej ojciec nie żyje. Z3c przeczucia opierała mi tym, co jej się przyśiuio. Teraz jednak powiedziała:
- Kiedy ł o s i ę siało z. ojcem?
N astąp i 1 a chw i la cis A i ma ma dow iodzi al a się n ic tylko o oj c u, ale ia kże 0 maice i szwagierce Sar/e Cizie, zonie wuja Josefa Dziadek dokonał życia w LubJinic. Babka zmarła [mrę miesięcy później w Biłgoraju. Sara Cizie i jej córka Hele zmarły w czasie epidemii cholery Strać ił ciri lakże dwoje kuzynów; młodszego syna wujka leie. Jcclicskiela, i córkę ciotki Tojbe - Ite Dxvojre. By La córka wuja Mendla, którego wspominam w in- nym opowiadaniu
Te ponure wieści dziwnie nie pasowały do słonecznego dnia. błękitnego nieba i sosnowych lasów, które wyrastały ze wszystkich stron, gdzie tyl- ko z,wrócić oczy. Cała okolica była jednym wielkim ogrodem, zielonym rajem M atka zaczęł a p I ak ae Uważałem, że też powui Ieoem pi akać.ale nic mogłem wydusić z. oczu żadnych łez, i zrobiłem to, CO potrafią tylko kobie- ty. mali cli lopcy i kłamcy - zmoczyłem sobie oczy ślinią żeby wyg] ądalo.
iż plączę. Tak naprawdę nikt na mnie nit patrzył i nie oczek iw al ode mnie 1 ez Moje zaclłowan i c brało s ię ze złudzeń i gi upoły wynikajt^Cej z egoi zm u - z przekonania, ze inni przywiązują do nas wielką wagę.
W środku drogi wszyscy Żydzi zaczęli krzyczeć Skrucha, modlitwa i dobroczy nnpść odwodzą zły wyrok". lak jak krzyczy sic w bóżnicy na R e s s K a s z a n a i Joffl Kipttr, Okazało się, że wagony się wykolę iły. Długo trwało zanim znowu stanęły na s o nach. Poradzono sobie za pomocy drą- gów. Mówiono, żc wszyscy pasażerowie powinni odmówić w szabas módl itwe dziekc a imą Ta nieszc z^sn a kolei ka pochłonęłajuł II iejedno A r i e
Tiuduojest oddać piękno trzech mil drogi między Zwierzyńcem a Bił- gorajem. Jechało się lo p r / c z lasy. to znów przez poła. Gdzieniegdzie wy- rasta I a cli ata kryta st rzęch a a Ibo mały b i a jy domek kryty gontem Koł ejk a za każdym razem się zatrzymywała To ktoś dtciał napić się wody, lo znów pójść za potrzebą. Maszynista ouał znajomych wśród gojów i do- starczał im różne pa ku tuki ałbo ucinał sobie pogawędkę. Żydzi także mieli s woj e sprawy. Obchód zi I i s ię z mas/yn i ślą jak z szabesgoj cna Raz, kiedy kołejka zntrzymala się na dłuższą cliwilę. wyszła z jakiegoś domku bosa ż y d ó w k a w cluistce na głowie jak chłopka i dała mamie w prezencie kobiałkę z jagodami, na których leżała jeszcze rosa Ktoś jej widocznie powiedział, że Baszę we, córka rabina, jest lulaj i dlatego pospieszyła z darem
M a n n anie była w nastrój u do jedzenia, ale jn i mój bral Mosze zjedliśmy wszystkie jagody i mieliśmy polem czarne usta. czarne zęby i cza m c ręce. Lata głodu pozostawiły w nas apetyt, którego długo mc moż- nu było zaspokoić.
N asl ucha leni się od maik i w i e Eu pochwal na leni at B ił goraj a, ale miasto było jeszcze ładniejsze niz w jej opisach. Otaczały jc gęste sosnowe łasy, które wyglądały jak błękitna wstęga, Tu i ówdzie między domkami roz- ciąga!} się poła i ogrody Przed domkami stały grube drzewa z gęstwinn gałęzi i liści, jakich nigdy nie widywałem w Warszawie nawet w Ogrodzjc Saskim, do którego czasami zaglądałem przez kraty. Miasto pachniało
Sfi
świeżo udojony 111 mlekiem, chlebem prosto z pieca i niezwykłym spoko-
jejii. Trudno hylo uwierzyć, żc toczy się wojna i szerzy zaraza.
Dom dzLadka siał niedaleko od bożnicy, domu nauki, mykwy i cmenta- rza. Byl
LOSLaiydrewniany dom zbudowany zbali,pohielony. Przed nisko umieszczonymi oknami stała Jawa. Rodzina wyszła nam naprzeciw.
Pierwszy wybiegł wujek Jose f. który przejął j u t p o dziadku urząd rabi- na Mówię ..wybiegi'; bo w u j Jose Pnie chodził, lylko biegał. Byl Chody, zgarbiony, z. mleczna bród ^Tiosem jak dziób i wielkimi oczy majak u orła.
Nosił rabinacka kapotę, kapelusz z szerokim rondem i półbuty na białych pończochach. Nie pocałował się z mamci. t\ Iko zawołał:
- Bas zewe!
Zn wujkiem Josefcm szła kołysząc się tęga kobieta, ciotka Jent I. trzecia żona wuja. Pierwsza zmarła, kiedy wuj miał szesnaście lal, druga półtora roku temu w czasie epidemii. Tak jak wuj byl chudy i zwinny, tak jego zona (której moja matka oczywiście nie znała) była tęga, rozłożysta, cięż- ka Bardziej wyglądała na rabinową JUZ on na rabina. Za nimi ąfiwiła się chmara rudowłosych dzieci, Mi^dy wcześniej mc xv i działem tylu mdycli głów. co przy tamtej okazji. Sam mtalem jaskrawo rude włosy i takie spotkanie z siedmioma czy ośmioma rudzielcami wpraw iło mnie w osłu- pienie |}oiąd byłem z moimi włosami
Y f y j g k t e m- w clicdcrze. w cha- sydzkiej bózniczcc. nawet na podwórku Rudy kolor moicli włosów uwa- żałem za równic dziwny jak imię matki, zajęcie
o j c uczy pisaninę brnia Normalni ludzie niebyli rudowłosi, nie byli rabinami ani pisarzami. A Lit wpadłem między clunarę rudzielców Szczegół nie rude były córki wuja Brache, Tojbc i Ester.
Zaprowadzono mnie do wielkiej kuchni, gdzie ujr/jilcm niebywale rze- czy. Wszystko było dla mnie nowe, Po pierwsze stal tam wielki piecchlc- b o w y j a k u piekarza. Ciotka JeiiLł akurat piekła clileb. Po drugie nad pie- cem był okap, a na piecu ital trójnóg, na którym znajdował sic garnek. Ka stole Jeża la gl owa cuk ru . po której przectad zały s iv ni uchy Kuchnia pach- tu ala świeżorozczymoiiym ciastem, kminkiem i różnymi wspaniałościa- mi. Ciotka poczęstowała nas zaraz podpłomykiem, którv wydal mi się najsmaczniejszy na świecie. Synowie wnja, Awnimełc i .Szimszen. znpro*
wadzili mnie na podwórze, ale lo nie było podwórze lylko ogród Rosło tain kilku drzew. Pokrzywy i rozmaite chwasty wzjiosily się wysoko.
Wszędzie prześwitywały kwiatki: biale, żólte. nakrapiane, siokroiki Było tani coś w todzaju otwartej szopy - diach oparły na ezierecb drągach, a pod tym dachem stało łóżko pokryte słomą. Usiadłem na łóżku i wyda- wało mi się. ze nie ma i nie może być większego luksusu. Ptaszki śpiewa- ły, cykały świerszcze. Powieirzeprzepełniały niezliczone głosy i dźwięki.
W pobliżu przechadzały się kury i koguty, Kiedy uniosłem głowę, zoba- c z y k m biłgorajską bóżnicę i pola. które rozciągały się wokół aż po skraj
lasu Miały różne kształty ( barwy: kwadraty, romby, trójkąty, zielone, ciemne, żółte. Byłem w raju i miałem tyłko jedno pragnienie' żebv nigdy mnie st ad n ic wygnan o.,,
przełoży ta z j Idysz Monika .-i donk -ątrt-f larbtiwka
Jl-limj A fan, hUrti tfvrtir CfuM 1. Frrrł frL^i. TiWlł
4
ISRAEL ZAMIR
B I Ł G O R A J M O J E G O O J C A
Moja Aviva i jn pragniemy podziękowfl|ć wszystkim, którzy a m o ż - liwili nam przyjazd tłu Biłgoraja w a z uczestnictwo,w dyJ^icjszcj uroczy- stości zw jaszcza władzom miasta i uniwersytetu uraz pniu profesur Mo- nice Ad[i rutzy k-Garbow skicj.
D r w i / j ' P r z y j a c i e l e .
Mój ojciec Isaae Bashevis Singer potrafił wspaniale opowiadać, Po- zwólcie.. że zacznę moja wypowiedź.tak
7j a k on s a m b v j ą mógł zacząć:
od opow icści.
Matka łcchoka nazywała się Baszcwa. Pewnej not;" Raszewa miała sen, że jej ojc icc. klóry m ics zkał w 1311 fióraj u. zm art Nic ot m m a I a w prawdzie /.adnego li siu z wiadomością, ale mimo Lo- choć z na tury byki sccptyczria- uwierzyła y, ów sen. Czuła. że musi pojechać do UJIporaja. I tak pcwoego EuLiiicj^o dnia w 1 ft Ł 7 roku Baszewa z d w p p i a synami, Icclwkiem i Mosze
rWybrała się do Biłgoraja w odwiedziny, które miały trwać dłużej niż plano- wali. Potrwająccj tizy dni podróż? zatrzymali się na stacji kolejowej, żeby przes i qśćsię d o innego pociągu. Na stację wyszb trz> kobiety, lCchęk usiy- szat. jak wołąją ,
łBaszcva'
L, Te kobiety, znajome maiki, przekazałyjej smut- n ą nowńn;. Sen oka/al się prawdziwy. Ojciec rzeczywiście nic żyl.
Pierwsze biłgorajskie lato [cehoka, by lo wspaniale. Miał trzynaście lal.
Świeciło s i o n c e by] o ciepło i nie brakowało jedzenia, lecbofc uwielbia!
czv[nć.. alu książki, które czytał, spotykały się z wielką dezaprobata ze stroiły biłgorajskich c h o d ó w Zaczęto plotkować n a j e g o temat i Baszc- w a za rzuti la iflu. że naraża na wstyd catq rodzinę. Ale lccliok dalej czyta]
zakazane lektury. Po/nawal utwoi) współczesnych mu zydow skicli auto- rów, pisane w jidysz, które ceniono na świec i c. ale nic wśród cli asy dó w w Polsce: Mendcle \toclicr Sforirna,Szokm AlcjcUtrina.Icciioka Ijijba Pere- ca , pisa \
r/y s I ynny eh gdzie indzicj
rale nic w B i 3goraj u. Icchok wsp LII a t sic
[u ro/Joź)5ią jabłoń w ogrodzie • lani. w ukryciu, łapczywie pnęlil anial książki, sztuki i artykuły.
W 1^17 roku. podczas pierwszej wojny światowej, brakowało żywno- ści. Aby pomóc Żydom w Polsce, Żydzi amerykańscy zaczęli wysyłać worki z mak;} i wkładali d o tych paczek również przekłady wielkiej litera- tury europejskiej na jidysz Tera/, kcliok odkrył utwory lak słynnych pi- sarz^'jak Striiulbcrg. Turgieniew, Tołstoj, dc Maupassnni, Czechow. a tak- że Spinów, filozofa, klon- wierzy!, zc wszy stko wc wszechświecie stanów i cząstkę lioga.
Ełitgoraj był u nrwersy letem mojego ojca. W czasie lyęli kilku łat, kiedy tu mieszkał, przy swoi! sobie bardzo d u t o wiedzy, Ale w wieku osiemna- stu lal poczuł, że Biłgoraj jest zb> i mały i ciasny pod względem poglądów i stylu bycia, ze nie jest miejscem, w który mefroc spędzić cale swoje życie,
IK
Coraz bardziej pragnął w rócić d o wielkiego miasta - Warszawy - i tak też w k o ń e j uczynił,
Mój ojciec ni gdy nic zapomniał Bii yoraja K tóregoś dn iia w I al ach os t a n - dziesiątych zapytałem go, czy potrafiłby jeszcze opisać miasteczko, Oczy-
wiście- odparł. - Każdy dom. Każdą utfcę N a chwilę zamknął oczy. Wi- działem. tt wspomina minione dni. Potem powiedział. Domy u
1Biłgoraju były niskie, z dachami krytymi gontem, portriniętyrą częsta mchem. W wnika m\mta znąjdowal się rynek otoczony żydowskimi domami i sklepikami. W ptrhłi+u przepływało rzeka dustor-ciająca energii dwóm wodnym młynom.
Zakładam, la rzeka dafej tam płynie, fritrajię opisać tłokładnie izby domu, w którym mieszkaliśmy: mehfe, półkt na kst^ki. wskazać gdzie stała ta czy inna ś wł^tn księga. M ówil dałej: Jeśliby żydowski Biłgoraj
dalej isfmai, ttifwi? bym Kię ptógłpw nim poruszać. IV mieście panowała Z) rlnuska atmosfera, była tam aynagaga, chasydzkie dumy modhtwyjesz iwy.
chedery, religijną szkoła dia dziewcząt i mykwa. Moi ojcicc nigdy nie zapomniał Biłgoraja. Jednak kiedy miasto zostało zniszczone, nic mógł lam wrócić, nic mógł wrócić do Biłgoraja, w którym nie było j u ż Ż y d ó w
Dziękuję Państwu b a r d / o za możliwość ujrzenia Biłgoraja na wtasnc oczy, poznam a miej sta .gdzie mój ojciec lsaae B a s l i c m Singer spędził lala tak ważne dla k s z y k ó w anią j e g o osobowości.
p r a b ż y l a z a n g i c l.s k i e g o
Monika A *iamczyk-Garbowska Tflu -M^^iHiociy !J r-.ni" W ni^wmi m Trv+)Uinei Mwirtm EHn
Sińl K m b w m y . F n g m n i t m n i l i i ^ w M u z e u m Z.kicii muj 200.1
jrr^j' KuLnik
19
ICCHGK BASZEWIS SINGER
(Dziadek
Wracatli n a chwilę pani i ęci n d o mojego w i u I k icgn d /indka, bi Egoraj sk ic- gtf rabina. W pewnym sens fu jest o n dla mnie symbolem.. Takich £ydó\v j u ż dzisiaj FI i e ma i kio wic. czy jeszcze kiedykolwiek będą. ftyli dziećmi epoki, która z pewnością j u ż nie powróci.
Dziadek wcześnie został sierotą WycEiouywal się u w u j k a W Między- rzecu Podlaskim. SzybkO Leż zyskał stawę uczonego. Gdy min] dziewięć
I ai. w s zabes przed Pesacli wygi osi I w w i el k iej syn agodze w M ięd zyracc u kazanie, a uczeni miasteczka pod niebo wy chwała]i jego erudycję, znajo- mość Talmudu i by^ttjr umyst.
Dzisiaj
l u d z i o m w y d a j esię dziwne gdy ktoś opowiada, że dziewięciolet- nie dziecko byl u już wielkim uczonym, .icdunk Ittemdl nic zdaj eim sobie z lego
s p r a w y , j a k i ezmiany zaszły w ciągu
p o n a dstu laL od czasów,
g d ymój dziadek
b y ldzieckiem.
Ż y d o w s k i edzieci zadziwiająco wcześnie wte- dy dojrzewały Szlomo Maj
m o n1, s ł y n n yfilozof, studiował astronomię juz w wieku siedmiu lal i własnoręcznie wykonał instrument do pomia- rów astronomicznych. Nachmau zBractawia
:mając pięć lal pościł i poły- k i l jedzenie mc gryząc, aby nic cieszyć się światem doczesnym i j e ^ o przyjemność i a mi. Nawet taki nowoczesny człowiek j a k Albert Einstein*
j u ż w wieku lat dwunastu studiował fOyt\ką czystego rońimu
K a m a .Dziadek majne dziewięć lat byl j u ż zaręczony; a ci. którzy przyszJi go poznać*. powiedzieli, że trudno się z nim rozmawia o nauce, ponieważ jego umtffl pracuje za szybko ..Siedzimy j a k n a tureckim k a z a n i u "- stwier- dzili. Babcia pochodz.il a z Mac i ej owa, miasteczka położonego kolo Kowla na Wołyniu. Jej ojciec, rob k i e , byl bogatym kupcem Mial jedyna córkę i chciatdla niej uczonego męża.
Babcia Chana została zaręczona w wieku ośmiu lat. Kiedy przekazano j e j wiadomość, że będzie narzeczoną 1 zc narzeczom przyjeżdża jq zoba- czy i. rozpl a ka! a s i e. zdjęła bu ty 1 pończochy i schował a s ię pod p i erzy nę.
W późniejszych latacli dziadek lubił opowtadać.jak łosię uczył za swo- ich młodych lat. W izbic pali 3a się wieczorami jedna świeca, a gdy ciotka ęlię i a la sol ić tnięso, za b i crnl a j n ze sto I u i staw i n Ea na zi cm i obok dcsV i d o solenia, żeby zrobić lo dokładnie. Dziadkowi szkoda byto maniomvać ten czas. chodził więc z książką za ciotką, pochylał się d o światła i czytał W póŻJitcjszych iatach zwykł byl narzekać;
>| M^mi ilTJ+JSu,',. FilnoL * P*.-**™
Mnknlk,
xy.I> umirL-i- W nuMłtep*^* król-w. :ii«niJ™i.Li Ateuriuwi Pra^aw- ikmDl)^ i l"tnrtfh .it,- r ™ l ^ t i i f . - f l r j
rririn .L.i l |r ftliMiifii KoiUj
• i
I11 u [ iw:j
(tTTUIldł, Linlyfc.ubwihA Iw^rcy
r,>^g/ibiibntln
B<\*\ Uumroui^l^Hł-
l~MJK. ci|h>w|..l1n fmpUjłLjill ^ l l b i l iK^LUtWrlh i.iimHy I rur.: - klfcl1! I hl jjin
AP rl EinCm ftHiMrtł). \fbin z111.j reytm nj, rsrfi fnfi, * XX ^kbl M M liyl » p 1. |WjI jid jHnkrvk.il-
jj,ęyn. ZydiB. olw.. i.f
OIIMCHI nr.-.yu-nntyWMi,
pip,«,J i t w u m . ZMhj&l »ię IJT-,?1"'*" J f<t * Jłajiomn*^ kn^Jifct ru pfc^lrni * prtn^j* LK>
U-IJL,I I^Ufcdi, oirKi pr,i,
r * * E ™ L JHriHwHwll, kHWytł, i*d™
Młłl| FETOtiy nwiłiiiLHir JGII Klpa#i»diw wjrkiitilcftLy i p^Hny i^ojfj flh|i*hld«
- Dzisiaj wszj scy uczą się latnpach naftowych, jest j a s n o w każ- dym kacikitj a wynikiem tego są puste slow a...
Trudno sobie dziś wyobrazić, j a k wielka była w owy cli czasach chęć do uauki. Mali chłopcy i młodzieńcy studiowali dzień i noc. W s t a w a ł o się w
srodkL]
nocy na „czuwańic" i s / l o s i ę sludtować do donni nauki, Dz&dck ożenił się m a j ą c Eat trzy naście, a w wieku lat czternastu czy piętnastu ze- stal ojcem: wtedy urodz.il się mój wuj Joscf. Dziadekpotipstawnł cale lata na utrzyniauiu swojego bogatego teścia, a babciu
r o d z i ł adzieci. Nie miaŁ jeszczc dwudziestu lat, gdy został rabinem w Porycku
1. Tani urodziła się moja matka, BalszewŁ
Babe i a urodzi Ea sześcioro dziec i, ale j cdno n u
Li rlo Gdy dzi a dek mów i I o tym czterdzieści lat później, miał Izy w oczach
Joscf, Sara
nTojbe. Batszcwa i Icic - tak nazywaEy się dzieci dziadka.
Gdy urodził się najmłodszy syn. teść dziadka. rct> Icic J u ż ikc żył, więc dziecku dano imię p o zmarłym.
Mama mieszkała w 1'orycku tylko do czasu, gdy u kończy] a pięć lat. ale pamiętała miasteczko ze wszystkimi szczegółami i zawsze j e chwaliła:
by]oonoczv5tc, zamieszkane przez szlachetnych g o s p o d a r z y
Po Poryckn dziadek zosta! rabinem w Maciejow ic, w mieście swojego teścia. Maciejów jęst większy od Poryć ka. więc zostanie rabinem w tym FniEistcczku Oznaczało awans w karierze rabinackicj. Lec z. tak j a k Poryck byl tadny, czj'Sty. szlachetny - tak Maciejów byl brzydki, pełen biota i niezbyt czysty. Proszę mieszkańców Maciej owa o wybaczenie, przyta- czam tylko słowa mojej matki.
Wkrótce p o Sukoi
hpojawiało się tam bioto, które nie wysychało aż d o Czasu po Pesacli. W Puiycku dziewczęta i kobiety stroiły sic i dbały o swój wygląd, w M a d e j o w i e Żydówki chodziły w męskich butach i w cliusLacb na głowach. W Potyckisjadano wykw intne potrawy, w Maciejo- wic posiłki były wicjskEc i proste W Porycku rabin otrzymywał pensję, wyn agrodzc nie, w M ac icj ow i e dawano mu p rzy w i I ej s p rzedawaii ia i ia Qy i świec szabasowych. J^ikt oprtłe/ rabina nic nłial prawa do bandlu tymi towarami U babci w kuchni stała beczka na Ety i ludzie z miasta przycho- dzili z butelkami i bańkami. Babcia sama urodziła się w Maciejowie i nie wid/iala w t> 111 nic zJcgo W w icłu żydowskich niiaslcczkEieli na Wołyniu rabini nic dostawali pensji tylko przywilej iprzedną- świec, drożdż)-, nafty i innych podobny cli towarów. Bi t Lo rodzaj pośredniego podatku Dziadek będąc j u ż rabinem miał swoją izbę urzędową. Tam wykonywał swoje obowiązki; siedział i studiował.
Wieczorem, wkrótce p o positku
rkEadE się spać na swojej lawie i około dwunastej lub pierwszej w nocy wstawał, by dalej pracować. Zapalał iw iccę i sann rozżarza E w samowarze. Dziadek nie pa lit. ale lubił pić duzo herbaty. Nad ranem, przed modlitwii puiraTil j e j wypie dwadzieścia szkla- nek. Picie herbaLy byfo też sposobem na ..przy gotowanie Się'. pójście za potrzebą przed modlitwą. Od zb>l długiego siedzenia i niedojadania nie mieli bowtęn^ ówcześni Żydzi naturaEnejpoirzcby oddaw-aFiiastaka. Her- bata by] a więc rodzajem środka przcczyszc zające go. W tamtych latach nie p o j a d a n o się cukrem Odrobinka cukru wystarczało na pięć Eub sziiść szkliinek herbaty Herbalabyla rozwodniona WEewano troszeczkę esencji i du^o yorącej wody. Jedną zaletę miaEa tamta licrbata: była gorąca
inJ5^! ™ H ™ IłlS-P* ™ (Hj-i:h|li łltl WfclHtitTllLtf ,(, WolyirtHUKl. * llh^JtJ J>ot(TWI<
^ M\ w^kM JitijHi r^ m-mrtHW"*. c rtł*r Kj-Hn M ^ r t i
Swifi^ ^zhLulti ]•! I^riiu MP* K<KikL jr+w n i^ml rnlnifijiri n+tlmbfHW r":diui
2 0 2)
T ó ż może b>ć lepszego od popijania wrzącej herbaty i nauki? Czy na dworze jest błoto. czy śnicŁ czy pada deszcz, czy świeci słońce - Tora pozostaje zawsze ta sama. Komentatorzy wyżęli i przetraw iii każde słowo Ci cinan A le poili tmo to pozosta I o wi c Ic iiicrozwtązamth proh leniów. n ie- j a s m e h przepisów. Dookoła Madejowa rozciągały sięputa i lasy. Miesz-
kali tam bogaci właściciele ziemscy, W roku 1863 wybuchło w tamtej okolicy powstanie, ale dla d/iadka wszystko 10 tak naprawdę nie istniało.
Nie tylku nie mówił j ę t k a m i gojów, ale Leż nie znal ich historii. Goje bili się O kraje, zaszczyty, granice, władzę, ale co to obchodzi Ż>da> 1 co tam /resztą w iadomo.' Naturalnie zdarzało się, / e Ż>dzi - niebożęta - stawali sic mimowolnymi ofi arami wojen i k fot ni gojów. A te to przecież nic nowe- go. Żydzi cierpią zje strony gojów, odkąd mieszkają w diasporze, a Mesjasz liic przychodzi. Jest tylko jedna rada; poświęcać jeszcze więcej czasu na studiowanie Tory. modlić sie z zapałem, unikać złych. a spełniać dobre Uczynki Gd> Żydz.i będą teeo warci, to przejdzie zbawienie
Dziadek byt wiernym mężem i oddanym ojcem. z. rodzina spędzał jed- nak n f t w i d e czasu. Z babcią sypia! tylko V piątek, ponieważ Iły] to czas wyznaczony dla uczomcb na obcowanie z. żon:i Dzieciom od czasu do czasu ok a z> wat miłość, przede wszystkim, gdy cliorowaly, ale zbyt wiele wohiych chw il dla nicli nic mi al Najstarszy sj n. Joscf, chodzi t do chede- rn
Łnitał dobrą ylowę. jednakże nic wykazywał zbyL duży ch clięci do na- uki. W wieku mniej w-ięccj 5 2 łat zaręczono go z. dziewczyną z
rŃowogrp*
dn Wołyńskiego. Cdy dziadek mi al dwadzieścia osiem lat, wyprawił eiaj starszemu sj nowi wrscEc. a w wieku lal trzydziestu mógt cieszyć się pierwszym wnukiem,
Eióg obdarzył dziadka dolnym zdrowiem. B\ I wysoki, szeroki w ramio- nach. sili w. a równocześnie mądty. by sny i małomówny Nic ty Eko dar/o- no go szacunkiem, lecz także obawiano się go. Gdy było to konieczne, potrafił stanowczo wyrazić własne zdanie. Babcia i dzieci drżały przed nim, lecz dziadek też. mi al swoje ziemskie potrzeby i strapienia.
Z natury swojej tiiebyl człowiek i cm towarzyskim. Żył zagłębiony w sobie. " swoich księgach, myślacli. Trapiły go pytania dotyczące Floga.
Przeżywał chwile zwątpienia, niepewności. Mania opowiadał a, że pewne- go ra zu. gdy był a mał a dziew c z^ nką, zaniosła coś dziadkowi do j ego izby.
Dziadek stal zamysłom' na środku pomieszczenia. Był tak poehlonięiy myślani i. że nie usłyszał otwieraj f[cycli się drzwi, kapelusz ua jego głowie byt przekrzywiony. wysokie Czoło - zmarszczone, Pairzył gdzieś poza ściany Nagłe podniOst w górę ręce i wykrzyknął:
-Wierzę! Wierzę'
Był to znak tego. że miał swoje wątpliwości w wierze i że sam poirze- howal umocnienia. Dl a człowieka pokroju dziadka takie niepokoje łKwriy się Z ciężkim cierpieniem,
Może z lego powodu, a może tez po to, by nic zwracać uwagi na uiia*
sieczkowekłótnie.gminne przepychanki i na t a l ą o t a c z ą j ą e ą g o małostko- wość od czasu do czasu miał ochotę napić się wódki. Nie robit z tego tajemnicy Ówezc&U Żydzi zazwyczaj lubili alkohot. zarówno misnagdzf.
jak i chasydzi*. Bywały takie donn; gdzie przy drzwiach stała beczka oko- wity, / której wystawała słomka. Kto wchodził, pociągał sobie. W innych
j M-ttfepUą, iinUiiydiu.. d u u ^ fftnikon m p n i , ^ Unicką w gł juilnimnk
* Ginj dih. IH"jltllll,:> iluiTTĄ-UlHL i^Winlkuił^lE^ U- S;YT[I Witku iwlwi Jali^jrcp* ml |1 H L I •
1,1
'Jdliinłti w |H jr. i h iMn'inr ^
rn.Ki
Tni'i artodol^ncp, K" piorWI-h"f L tlim-
CjOrUldlJ ipofdinKUlOK-
wisiał także kawał suszonej ba rai liny do zagryzienia sznąpsp, Nasi bogoboj- ni dziadków ie i pradziadkowie lubi I i sob ie popie.
Dziadek mi a (jeszcze inną ziemskn slabów, a polegała ona na prowadze- niu w miarę wystawnego życia, trochę drozszego niż pozwał a l> na tojego dochody. Czy była to wina dziadka, czy babci, nie wiem do dziś. Dziadek dawał jałmużnę, mnsiaE mieć posagi dl a córek i nie pol rafii zaoszczędzić nie ze swoich skromnych dochodów. Od czasu do czasu był zmtttzony pożyczać pieniądze. Słyiuii jednak z uczciwości i wszyscy mu ufali. Lecz czasem przychodził kryzys: zbliżał się czas spłaty długu, a on nie miał ani grosza. Może to zabrzmi dziwnie, ale często zdarzało sit wtedy coś takie- go. co dziadek uznawał za cud. O jednym znicli mama opowiadała przez, lala.
Dziadek pożyczył od maciej o wskięgo gospodarza sto rubli i obiecał mu je oddnć pewnego ranka, gdy tamten będzie jcclial z pieniędzmi na targ.
Mi al o Świcie zapukać w dziadkowe okiennice, a dziadek miał mg Otwo- rzyć drzwi t Spłacić dług
Dzień wcześniej dziadek zaczqE poszukiwać środków, hy móc oddać pieniądze. Zwykle zapożyczał się w tym ceEu u kogoś innego i spłacał w ten sposób stary Jlug
Łale tym razem wszystkie źródła wy schły. Dziadek posiał dzieci doróżnych gospodarzy, ałe zewsząd przyszła ta sama odpo- wiedź; ntc mamy. By to lo przed corocznym targiem i wszyscy kupcy po- irzcbowah gol ów ki Po raz pierwszy w życiu dziadek nie był w stanie od dać na c zas poży czk i. Po w i eczer/y, położy I s i ę s pać z cię żk im scrcci u.
Obntlzil się o Zwykłym czasie i zasiadł do studiowania. Nagle ktoś za- pukał w- okiennice. Dziadek się zdziwił, ponieważ do świtu było jeszcze daleko Zrozumiał, że wierzyciel wsta! wcześniej. b> odebrać dług Za- wstydzony i p r z y b i j otworzył drzwi.
Lecz nie byl lo wierzyciel, Jakiś obcy Żyd wszedł i poprosił dziadka o przysługę: musi zostać w- miasteczku tydzień lub dwa. ma przy sobie pieniądz? i hoi się. że ktoś go w czasie snu okradnie. DEalcgo chcialbv pieniądze przechować u n Łcgq; u rabina...
Dziadka ogarnęła wielka radość. Po pierwsze będzie mógł zwrócić dług.
po drugie było co dta mego Świadectwo działania opatrzności Bożej. W niebiezauwazonojego troskę. Całymi latami szukał znaków- i łączności z siEami nadprzyrodzonymi i umocnienia swojej winty. Teraz otrzyma! wawst- ko naraz.
Ody tylko ów obcy Żyd odszedł,
Z J I O W Uzapukano w okiennice. Tym razem był to wierzyciel Słyszał już, >e d^adek posiał dzieci do wszyst- kich domów, żeby pożyczyć sto rubli i wpadł teraz, z impetem i ztością...
Dziadek w milczeniu wyją] sto rubli, podał mu i życzył zdrowia Tam- ten bardzo się zdumiał Był pew ien, że tym razem rabin nie d o l f a m a danego sfowa.
Ełziadck i jego dzieci całymi łatami opbwiadati o tym cudownym zdarzeniu, przełoży fa z j idy sz Mngdałtm Sitnrz
Tvk,r
" tamt t^M-J^-i^iMh • ftfwłnfji-Ji.™ iimiii.ijf, durni 3im\*n± hnwlrtit judnK-ilnifc i
Sfi