• Nie Znaleziono Wyników

Akcent: literatura i sztuka. Kwartalnik. R. 1998, nr 3 (73)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Akcent: literatura i sztuka. Kwartalnik. R. 1998, nr 3 (73)"

Copied!
136
0
0

Pełen tekst

(1)

Sztuka to najwyższy wyraz samouświadomienia ludzkości /•••/

Dzieło sztuki — mikrokosmos odbijający epokę.

Józef Czechowicz

I 3 ( 7 3 ) 1998

akcent

literatu ra i s z t u k a • kwartalnik

I

Karol Wojtyła - poeta, dramaturg, filozof m.in.: Roman Dzwonkowski, Jerzy Gałkowski, Wacław Oszaiea.

J « . s z S. tob T a t e z Styczeń, J , ^ Szymik, Z S t o Bolesław T.borsk,, Ja, Tw.riowski, Maciej Zięba. Józef z J c S

(2)

akcent

(3)

WRÓBLEWSKI trrdaklor m,

Czasopismo wytlawinc pizy ws

rok XIX nr 3 (73) 1998

akcent

l i t e r a t u r a i s z t u k a

(4)
(5)
(6)
(7)
(8)
(9)
(10)
(11)
(12)

cjach dotyczących przyszłej cwolucji społeczeństw nacjonalizmów czy następstwa konfliktów z mniejs:

Przesadne nadzieje łączy się natomiast z rozwiązaniami pragmatyczno-

sssimt^stsmaessgae

prowadzić do nowej Europy ducha, jednoczącej przedstawicieli różno- rodnych tradycji w obronie tych samych wartości ludzkich. Tradycje te nic stanowią prostej sumy zachowań i postaw, które znalazły wyraz w historii rozwoju naszego kontynentu. Należy z tej historii wykluczyć zarówno patologie totalitaryzmu, jak i te propozycje aksjologiczne, w których podawano w wątpliwość godność osoby ludzkiej.

w której Europa

;ie, jawi się jako

wartości pragmatycznych.

Papieskie wypowiedzi o „wartościach duchowych" mogąokazać się ro, myte treściowo dla środowisk szukających pragmatycznych korclatów dt chowości. Aby wyeliminować domnieman ' krytyków papieskiego ujęcia starają się uni ' ści moralnych, sugerując, ił dla dobrze fiu

. ; o moralnym złu kradzieży. Podobne próby miały już swe wcześniejsze odpowiedniki w tych kontrowersjach, w których n n i M M ^ A i 1 <-—iic w kategoriach pragma-

oretyka" w filoiofii n;

skrajnie empirycznych rozwiązań, w któiych terminy teoretyczne zostałyby wyeliminowane jako zbędny balast. Propozycje takie łączono najczęściej , programem instrumentalizmu', według którego w r -«—-=-=--•-•- i wyniki obserwacji, zaś łączący te ostatr -

się nadbudową wprowadzaną w imię koi po krytycznej rewizji tych konwenansów

I obserwacji. Jego zwolennicy usiłowali wykony stać prace W. Craiga Ramscya z dziedziny logiki do wypracowania nowych koncepcji logicznej struktury teorii naukowych. Główną ideę inspirującą ich propo- zycję stanowi postulat ekonomii badań, w imię którego usiłowano elimino- wać z nauki formuły teoretyczne uznane za przejaw spekulacji bliskich metafizyce. Tak właśnie argumentował w 1953 r. B.F. Skinner utrzymując, iż uniknie się w nauce „wielu nudnych i wyczerpujących dygresji", jeśli na miejsce schematu: „obserwacje,-t interpretacja teoretyczna-^otecr-

D^sięć lat wcześniej podobne propozycje wysuwał na łamach „Psycho- logical Review" m.in. C L. Ilull, pytając:

fizycy. Trudno byłoby bowiem tra!

wywoływana '

""'-"ćS^dne wówczas,gdyspcłniająone, ...

gdy przyporządkowy wują określonym wynikom ob serwacji inne wyniki potwierdzane w praktyce badawczej. Zbędność cle

, Podobne uprawianie nauki przypominałoby gry dzieci korzystających z komputera. Dzieci mogą zwyciężyć nawet w rozgryw- kach z informatykami, mimo iż nic znają ogólnych zasad funkcjonowania komputera. Wiedza laka byłaby dla nich równie bezużyteczna, jak bezu- żyteczne miały być wprowadzane do nauki interpretacje teoretyków wykra-

• uogólnienia wyników obserwacji.

(13)
(14)
(15)
(16)

JERZY SZYMIK

Najpiękniejszą rzeczą jest pisać

streszczonego do kilkuset kastylijskich słów.

'toroba Parkinsona iściwie choroba spóźnionych

..moja poezja cię nasyc bo jest pełna pokory.

Najpiękniejszą rzeczą r Jeśli człowiek wydobywa

Twoje oczy mówią, że oddaliłeś się c ..słowu, które nigdy nie było słucham ponieważ jest wieczne"

mak z Kastylii di nagły skurcz Adares, nic odchodź, i tak jesteś już spóźniony, zaczekaj jeszcze trochę, umrzemy razem.

(17)

Listopad z Kraczewicach. Ziemia niebieska Scholares Minores pro Musica Antiqua

kserograficzne odbitki z komputerowym wydrukiem programu koncertu płoną gotyckie litery

czyli ocalić.

oddać na pastwę milczenia.

kropla ściekająca dojrzałymi jak późna jesień

jak plama śniegu wśród bezzębnych chat rozpitych łąk wierzb i wszechobecnego błota tu bębenek tam krzywuła

spływająca wraz z tuszem do powiek wędrująca tej właśnie jedynej twarzy świadek nieszczęścia żłobi trubadurzy mali

przed swawoli żądną publiką wycierana

jak Olka w miniaturce spięta srebrnymi klamrami ... jak szybko dojrzewasz ty białe wino żywy tamburynie

ułamki sekund kiedy czoło dotyka kiedy8

kielich z Boską krwią

wyrywasz hojnie

stapiają się w jedno i bolą smak letniego popołudnia wbity w papier aż biała kartka z biłgorajskim zaśpiewem

z zaciśniętej krtani

stapiają się w jedno i bolą smak letniego popołudnia wbity w papier aż biała kartka ponad stadem głów

w bezgwiezdną noc sennymi szeptami

płakałem wahająca się

czy przekroczyć

(18)

między wiolką łodygą trawy i skrajem żółtej sukienki przez uchyloną szybę sai radość dzieci rozbłysk chwili

kilkunastu minut...

Właśnie, mistrzu, ruchu podjęty Właśnie, mistrzu.

JERZY W. GAŁKOWSKI

Jego uniwersytety

(19)
(20)
(21)
(22)
(23)
(24)
(25)
(26)
(27)
(28)
(29)
(30)
(31)
(32)
(33)
(34)
(35)
(36)
(37)
(38)
(39)

Papież Jon Poweł II a Polonia i Polacy za granicą

(40)
(41)
(42)
(43)
(44)
(45)

WOJCIECH ZALEWSKI Okruchy

Wstąpiłeś nie do lej rzeki pijesz nie z lego źródła pokrywasz uśmiechem i przymrużeniem oka tęsknotę za prawdą ocaleń

Wędrowałeś z miasta do miasta z religii do religii z myśli domyśli Krople rosy namaszczały Korzenie leżą płytko

wydane niepewności by zc stów wydobywać tony

mozaiki zestawiać w hołdzie Kandinsk mocą kontrastu liść rzucać ku górze traktat moralny traktat poetycki jak i dlaczego Nie zdąży! nawet obrosnąć sui

chociaż pozostawił dźwięk wc muzykę nad zgiełkiem życia.

A jeśli wtedy wi zmiótł go zanim pogrążył

eli nic szedłeś przeciw kulom olanach zgiętych strachem ach skręconych modlitwą

Jeśli podjąłeś decyzję -

(46)

PAWEŁ. J. SMOCZYŃSKI

Karol Wojtyła jako teoretyk etyki

Wojlyły;

Ingarden, Władysław - n S t o r i S l i t o ^ f ó S ń ^ H ^ k * herc Tadpiis? Cyi-łnureli r*v Mario 7,„ .. --. ,

(47)
(48)
(49)
(50)
(51)

JERZY SIKORA Demony mieszkają w nas

miłośnicy wiecznego kama lubią zapach perfum dobrych papierosów i wina

zrzucają poduszkę i otwiera wywołują ciężki oddech i zi popychają do czynu albo z»

obracają w proch

odzywają się w brzęku złotych mc na śliskiej trampolinie sławy

W kwestii marzeń

Kobieta ważąca perty (tajemniczy obraz Vermeera) kobieta ważąca perły przez półotwarte okno i uchylone dr/.wi zagląda wszechświat przygaszone światło wchodzi delikatnie poprzez żółtobrązową zasłonę pada na twarz, brzuch i ręce kobiety

gdy na jedną z nich spadnie pierwsza perła?

jeszcze nic nic jest przesądzone spowita przytłumionym światłem w jej oczach tajemniczość istnienia ptzed nią otchłań lustra nagle waga drgnęła spadła perła i oto w jednej chwili najkrótszej z możliwych

Królestwo metali dostojeństwo i spokój nie zapowiadają burzy

(52)

Mystery Train

TADEUSZ STYCZEŃ

Pontyfikat Jana Pawła II - wołanie o odwagę bycia człowiekiem dla człowieka

101

(53)
(54)
(55)
(56)
(57)
(58)

d rozkopanymi łóżkami, z których wychodziły kołdry jak kała w poduszkę. Niektórzy byli la

Chodziłem korytarzem i froterowałem podłogi. Siedziałem we wnęce filarów. Dumałem. Patrzyłem przez okno. W Białych Ścianach tylko z okna- mi się zżyłem. Jeżeli ktoś chciał mnie znaleźć, to szedł do okien i odrywał

To były Wigilie bez dzielenia się opłatkiem, jakby wszyscy naraz zapom- nieli o Panu Bogu i kolędach. Była choinka ze smutną gwiazdą, bo tylko czerwoną Dziadek Mróz zamiast Świętego Mikołaja. Świeże obrusy poło- żono na stół i przykryto matową szybą, która ziębiła. Jak cerata. Przyniesio- no głębokie i płytkie talerze. Obok położono nóż, łyżkę i widelec. Każdy dostał po kawałku ryby.

z której odrywały się łzy.

Ktoś płakał^Większość milczała.

Ułamałem kawałek chleba i podałem koledze. Bądź zdrów! - wyszep- tałem, żeby ktoś z personelu nic usłyszał. Pokiwał głową, że mnie rozumie.

Kromką chleba podzieliliśmy się przy jednym stole.

Za oknami padał śnieg. Latarnie prały szare chusty.

Po wieczerzy powróciliśmy do sal.

Myślałem o pustym miejscu przy polskich stołach, jak nakazuje tradycja i obyczaj.

Z biciem dzwonów w oddali. Lubiłem iść do ubikacji i słuchać echa Po prawej była ubikacja dla dziewcząt, zaś po lewej dla chłopców. Był też zimny brodzik, w którym przechowywano nocne naczynia: baseny i kaczki.

Z kranu ściekały krople wody. Pochyliłem się i namaszczałem spieczone

A ty znowu jesteś przy oknach - powiedziała siostra. Po czym zaprosiła Jesteinajstarszy w grupie... - dodała zalotnie.

Odgarnęła kosmyk ufarbowanych blond włosów.

Weszliśmy do dyżurki. Przy biurku siedział mój kolega z sali. Pił herbatę.

Siostra założyła nogę na nogę. Spódnica podkurczyła się.

Zobaczyłem rąbek spiczastych kolan objętych przeźroczystą p Spod jej fartucha wyłowiłem zgrabną linię ciała.

Trzeba być człowiekiem

(59)

Czesław Mirosław Szczepaniak

TADEUSZ KWIATKOWSKI

Wśród nauczycieli i przyjaciół

(60)
(61)
(62)

iks.doc.K. Wojtyłę jakom :. Wojtyła byl oczywiście

mi się bardzo, choć były trudne, początkowo może nawet zbyt triidne. Zda!

sobie z tego szybko sprawę ks. Docent, gdyż - jeśli to dobrze pamiętam - wkrótce zmienił w pewnym stopniu swój styl. W następnych wykładach było już więcej objaśnień, definicji, nawiązań do rzeczy bardziej znanych.

Niemniej jednak pozostały one w dalszym ciągu trudne, co oczywiście nic M o ^ s t a w f ć & S ^

^odczytać mady, były konsekwentne

słuchacza dużego wysiłku i koncentracji. Miały poza tym tę ccchę - i tym różniły się od wykładów, do stylu których byliśmy przyzwyczajeni że nic

(63)
(64)

Rzeka KRZYSZTOF GUZOWSKI

I Z S K K T * Bat

S S S s jejdługi ego wieku:

s s s s s S S S s

jejdługi ego wieku:

.0 plecy wierzy w życie wieczne

gdyby się przykładał

móeiby wiele wskórać S e ż e

Kalendarz Kij

Postawił na jedną karlę

1,1 1 1,1 1

na niecodzienną zwłokę krańców

Ma dni policzone

ll y

Cień

ll y

Pi

114

(65)
(66)
(67)
(68)
(69)
(70)
(71)
(72)
(73)
(74)

dnich. teid. Biografie. Pejatt. Pod red. Sogiun. ^ ^

"'r f' ' Ki"—ki "')'• u"V, °

s s n - " * - ' " - -

^ ^ ^ r s a r - ^ K s K i K ! : Oirtill^lnSmo'T^tKuhury^tidJ s s s a e

a s s n f •

(75)
(76)
(77)
(78)
(79)

S h t Ł

5 - 5 : - * JULIA FIEDORCZUK

* * *

* * * lamtej wiosny

niebyło

nie wywohij0, u mmc i f i i i r°4'm

7Z2ZŻ w lesie dizew r 0 t o t ó W

był o mnie

* * » b^Tardz Dob ^

* * *

S S s ^ s .

jak ludzie * i jak ludzie

dt^ d ^ m ć w ! ^ e S e4 6 ^ przy kawic

(80)

Statek

Statek II

Warszawa - Serock zbyt ciemno żeby czytać i staram się ułożyć głowę na szybie

(81)
(82)
(83)
(84)

bnym choć czerwonym już - nieponiyfikalnym przecie... a gdy kończy nnośpicw, ni szcplankę, objawia mi rzeczy obecne i przyszłe... i słyszę je i wzdiygam się.. choć nic przystoi to... i gorąc przejmuje mnie wctodta!

i na wirzchu... jakbym był u ciepłocha otworu, w którenym ogień hozduje..

przyrzekaszli?... wei sakwę... jabnuinicę... coSmyjątunaszlizhrzechem...

miejsce... wMonlsegur... tampddl.. anieliczna zasług koronf... popad- ale nic... czyń chromych prostymi, by lepszego mogli wczasu zażywać... i pochylam się nad mm jeszcze - boć mówi nazbyt cicho - co by go wyrozu- mieć I widzę pierwszy raz z bliska to miejsce, gdzie go anioł węglem ognistym w polik tknął... i nauczaj... aili chcą być doskonali, niech prze- dają... wsko wszysikosy... niech ubogim rozdadzą... pódi... szczcgólenny jest wdzięk mowy jego - gadczarza przedniego - aleć co ma znaczyć giestu gniewność... przy którenym chlapie mi juchą w oko... i co on teraz pada...

kadykowe jagody... gęglawe staje się jego gadanie i w piersiach zadusz- hwe... miejcie ba baczenie nnna kalkowe ja jagody... jak jendyk beł- boce... i coś tam jeszcze - po ust pełganiu widzę - mówi, ale latopcrzc

i takpozostajęnie do cala go pojmując... w furtę w zębach go swąpastusząopończą... i dotykam włosów osędzidiłnąjaśnicjących...

a on zawiera spodnie brwic i już oczu jego wincy nic u widzę... znowóż roić się zaczyna wokół od dbaliwych czajczaduchów... doglądck pośledni czyniących i kłańby bijących.. a Guilhabert już po ich góry skłonie chadzać musi... w szczęśliwości... i tak w bleskach poślednich kaganka układam mu na piersi ręce... walając się przy tem ciemnąi przylepnąjuchąze srogich ran, co je wyrezał kończatym kaminiem... bez nijakiekiego użaleństwa...

i kaganek gaśnie wraz... a z nim spominek o mężu głębokich rozpamiętywań 1 pokory... przez nicnawistników okrzyczanym mianem nizkim i złym - otchłańca i hańbiciela, zbiegcy, darmostrawcy i babrania... ojakże mi otęp- no... i na ozaist, chybabym tu na endurę ostał, gdyby nic Guilhabena przykazanie... pokusa drcemoty silna mnie bierze... ale tam... cikawym, co w jałmużnicy najdę... i ręką chcę za nią macać... aleć nic muszę, bo chociazagasłaoszczarka... jasnota się z torby dobywa... zieluna... jakby daję się prowadzić ku askini wynijściu... a pokruszone i połupanc trzony zębate i zwaliska głazów - kuksów mi nie scadrzą... a idę, idę i idę... a zimnicą mnie zdejmuje... i drcszczysk smagnięcia ponaglają... i oczy me wreszcie boli wartka rozlewność - głęboko w czamość askini wrażonego - słupa światła dzinnego, w którenym wiertolą się jakieś drobiazgi.,. czegoś tu ciekawe, „ i już głowa ma w światłość się tka.. . i wirowań drobinek nie widzę już... i zrazu nie mogę niczego uświadczyć... czuję tylko wielość woni w powietrzu deszczem zbryzgulonym... ale już deszczu ni ma... jeno rześkość sporni na go... i opadły na kolana... sparty rękoma na mokrych zwitkach, ftędzlowiskach i fafręgach... widzę ja na upłazie rostlin moc w kropiszy uslrojeniach... dzieradze, kołtunniki, dzerdze, brużmicle... a ci- chość tu zgołaniodwabiia^.. jadamaśna a srebrem obszyta kapieży wędró- gwizg grabełuszca słychać - co napełnia serce mc szczęśliwością j e l ^ . i

(85)

nie myślę ja o cndury przedsiębraniu ni o ciała marności zgubliwej...

zrywam krasną jagodę klukwy... jaką kiedyś podała mi do sprobowania...

icierpkość jej rozieram językiem na zębach... amaaaasia... i jakbym znów uczul w ustach język jej chęlny... durzenie czyniący... ze smakąniecietz- pliwą... i jakbym znów osuwał się słabosilny wpomiędzy gładkość głydek jej i jud upalność... i jakbym znowuż zlizywał z palców jej klukwy sok cierpkawy... jak rozsiania cierpota... a ona długie włosy me za ucho kładzie i powiada -prąciem dobra dla ciebie... i drży, jak mokre chabic, w klórc osuwam się teraz... na brzuch... na twarz... na zapomnienie... ać jałmużnicę ściskam w garści... nie patrząc... Gulhabert chybać znał, iże ze mnie żaden... iże ona wciąż w głowę mą zachodzi... dlaczegóż więc mnie

scrdca, ino com nie zcmglał... musi łeb wraziła w studnicc, lalcgo dudni...

może łostrzec mnie kciała... przebudziła... nie dycham ja - ani, ani - ze nicyjclgicj siedzę... ale jest tu tym momentem jasńotki nieco... bo słońce spoczęło nad studni otwartością... pewnnikiem pełdnic... a ostań jak najdłu- siernemu... popatruję ja pozicmikicm w kaminiach uczynionym przemy- ślnie. .. a słonko sc igra w zielune na spokojnym wody zwirciadełku... o i ona już podpływa... już tu... lekko mąci zieloność rybka - czy nie tą samą widziałem wczora?... bieluchna aże jej kości we środku znać. .. ażeświci łode środka sama... z głąbieli wychynęła na jaw... mordkę wytknąwszy poponad wodę... i coś lam w bezgłośności gadać kce... widzę jej ślipko nicwidząca jest, chocia wśłcpia się dobrzek w cienia jasnego krągłość świętą... co jak nam - jij tyż jaśnieje ino lylo co nic... i dycha se oskrzelika- mi... i ogonkiem pomerduje cierpłwic, a wody wcali przy tem nie kali...

ale wiem, jakby namyśliwszy się głęboko - raz dobrze ogonem myrgnąwszy - zanurza się w wody zieluną ślepotę... w smutku jelgim i niepewności ostawiając mnie... skąd się tu wziena?... kto ona?... dokąd to się kopyrt- nęła?... czy bedzie tu nawrotem kiedy?... czy zna ona, czego strzeżem?.

w oczach mi się mieni a kołędzi... bczłuskie jii wrzeciono... a dyć może to słońca wijun w oczy mc ślizgnął.. komuchno zanikając, jak myśl ni zła, ni dobra... poziram na kompanistów mych, no oczy od wody Isknienia łoślepły. no. lepi tera - już mroczeją. . za mnąjeszcze trzech jcnnych...

Doskonałych prawdziwie... tak... chyba pospali się - Amiel Aicart i koso- spoza lemca... prask! - ino sUzylają pode paznogciami... ja ta nic mogę Montsegur studnisku - będzie juże.. . wiele tego na lik bedzie? ... jużc dziń^

urychtowancj przez naszego jarchitka Bertranda dc la Baccalaria ... kom- natka ogacona perzem i jadłowcajagliwiemn a i listowacizną przednią, to i chłód nie laki straszny... wszelejakego jeścia i jestku sposobnego, kulokolc kcemy - uszykowane... i bób, i groch, i soczewica, i łorzcchy - sko w bańczakach. . skrzynka pszenicy z włók Rajmundy dc Cuq... a i koromy- sło na dorędziu do wody łowienia, chocia ręką sięgnąć starczy w nią...

(86)

który właśnie dojrzał nas i zdrętwiały zeskoczył z wyciągniętych nAg swego

cić na podłodze, nic odwraca swej pięknej głowy... widzę ją obramowaną zamkniętą okiennicą... przez szczeliny desek wędrują ostrza światła, pizc- krcślając jej blady, skupiony profil... czyjej twarz nie obeschła jeszcze z deszczu, czy zaparowała od wilgotnego w tym ostalu powietrza? chcc mi się pić... dotknąć ustami jej mokrego policzka... wszy znudziły się już psa... podnosząc się jednocześnie dostrzegamy leżący u jej stóp worek...

ale to nic on budzi naszą zdziwioną czujność... sparciały worek zielonkawo opalizuje... pies prostuje ogon jak strzałę...

... plum i plum... i plusk... i coraz szybciej... niesporo mi lu napowrót...

otępno, jeno patrzeć, jak nas najdą... ale już, cichajże użalcnstwo. nuże, umykajcie 7. serca kłopotności - mrużę oczy i niknąznich chwil dawnych oszumki - kucam dali w ccii naszej kamienny, studniany... gdzie śpią już teraz chyba wszyscy druhowie... czekamy... uzwyczajamoko... pomroka zaduszliwa, że nic u widzieć nie można, a i dychać nijako... modlitw szep- tunki - ale teraz już tylko wody deszczowej co bieży po ścianach... jak to jest, że z groźnie ciemnych, co pewnie po niebie czamarcą, gnają, zdjęte żałością i pośpiechem - może tylko po to, by zmyć popiół z pola stosów trafiająkaneńki i tu, w studnianc wody lusterko niewidne... ha?... mokrość czuć - kroplatą i gnuśną - ode oddechów naszych, powietrzem wciąż tym

zwycięstwem i okowitą... pewnie syci ze szczytu widokami dookolnymi Krzysyof Zamotał

Książki nadesłane

Związek Literatów Polskich Oddział w Krakowie, 1997

Krytyka, krytyku, krytyka. W«ęp i redakeja Konrad Slrzdcwkz, «s. 98.

XXV Jubileuszowa Krakowska Noc Portów. Kraków - Lwów - Norymberga. Cr. 1, w 228 (leksly w języku polskim, ukraińskim I niemieckim), cz. 2, n 64 (teksty w języku

(87)

ANNA ZOFIA ZMORZANKA

P o e z j a z n a c z e ń u k r y t y c h Uwagi o poetyce Karola Wojtyły

' Por. K- Dybciak: Poetycka fenomenologio nlowieka religijnego, w: Sacrum w litera-

(88)
(89)

tykt, ale w poezji Wojtyły nic ma ani takcharakterystycniego^dla twórczości

Zgodnie z zamysłem poety ukazana zostaje relLja człowieka do Bogafto świadomością postaci kreowanej (np. w Kamieniołomie). 'C POZa

RONALD STUART THOMAS tykt, ale w poezji Wojtyły nic ma ani takcharakterystycniego^dla twórczości

Zgodnie z zamysłem poety ukazana zostaje relLja człowieka do Bogafto świadomością postaci kreowanej (np. w Kamieniołomie). 'C POZa

j Degas: „Czesząca się"

•Zob. iw. Jan od KrzyZa: PieJni duchowe. Knków 1942; por. Ic2 K. Dybciak, op.cit..

sonatę: brązowa wiolonczela włosów, smyczek

dałeś nam tę milczącą muzykę, nie Książki nadesłane

Poezja pominąłeś niczego.

Błękity i zielenie.

Z wigierskiego na nasze. Antologia poezji i prozy. Wybór i redakcja Anna Górecka. Wy-""" "SSnii-łon.

James Simmons: Ue Honeymooa - Miesiqc miodowy. Wiosze wybili i prajtoZyl Bohdan zadum. Wyd. Muzeum Książki Artystycznej w Loda. Lódi 1998, o. 14 Dnik biblioliljki, P^w ^^•^-Gmnmm^wz ogień. Wybór wierszy z lal 1980-1997. Wydawnictwo

Kwiat Nakład wtainy. Zamoić 1998, ss. 36. ' P lapnoowanfe^^WłBunb.

P^WcM ZL „Uzdrowisko Dałeś mi ziemfę, mOTze.

tyM'w>ers;y Wydawufctwo Im Tllt" "" ""CZy ' ^ N,uczycielłki Klub LitenckJ. Białystok

rozległego nieba. Spojrzałem na nie i zrozumiałem, że aby je posiąść oczy i uszy i zamieszkałem

(90)

r<s!»™ ranie wypdni.jąc

Szukaj ich pośród wiecznie zietonych dębów to jak próbować

On i (ma

Małżeństwo płonęły ogniki.

slIMiil

rozmowa. Myśli, łącząc się, jej wargi? Jak7byJgłębokość serca?

W niej też była głębia.

i dobijał d^rz^tnt™!! niechęci.

p ę l p S ń i S ^ '

minąć przemilczana, obca Słowo

w antrakcie wypełnionym troską.

Marze Śródziemne Po£^!:ęl^P^dTbneT'yn'

tó^Ucolrae r^zy się odbijają. samotność" I kach-iała

S S H S S ^ a c h icosBęSych'r

ryb; rozpłataj jc,

«

(91)

Świadectwa

„Zostałem stworzony na obraz człowieka; on mnie odczłowie Powstał drugi: „Objawił mi się

w kościelnym witrażu. Przejrzałem go."

do niego z tą słabością, on mnie nie uleczył."

Powstał czwarty, a trzymał miecz między udami. 1 rzekł „Nie przyszedł, aby przynieść pokój."

Piąty, dziecię swojego czasu, tracił czas, pytając wieczności: „Kto jest moim ojcem i matką?"

Tak przemówili wszyscy, karykatury dwunastu uczniów w drodze na usypane z kości trony, z których mieli sądzić inn

Wybór A w księdze przeczytałem:

Bóg jest miłością. Podnoszę

przestrzeń między wierszami ciężką od woni tego jednego językowi, tylko ciosom zadanym przez życie, i obnosić się z tym jak z krwawym znamieniem, którym pieczętuje się przymierze?

Ziemia robi dla niego co może Malowidła umieszczono pod szkłem albo w suchych, dusznych pokojach; odwzajemnianie męczące. Zażyłość wygładziła rzeźby. Unosi się zapach osadzają szron kultury.

(92)

" f i l o z o f i a »

JÓZEF TISCHNER

Ś m i e r ć c z ł o w i e k a

soby. mnźn. muć dnznyily nndjego Hćdtam i

tl«tep«™

Mi n,J ! I r',

^ i o ł w S S E ł S i & w ^ H S r s s ;

fil i 11 iii SSESSESSHBt

^ S S S S S j f S S S

Jak w takim raztc nazwać tc stworzenia, które chodzą po ulicach „kłębiąc się i mrowiąc" - jak mawiał F. Nietzsche? Kim są tc „dwunożne, nicopic- rzone" istoty? Czy są to niewolnicy absolutnego Ducha, który gra nimi grę z samym sobą? A może są to „transcendentalne Ja" E. Ilusscrla - jakby

uzyiknmy wipowitdi „suw™, i ...ndnwatającą. To jednnk nio powinno

(93)
(94)
(95)
(96)

^slyimy lin do Gcorgea Goyne'a wyznaczył wtaSciwy kierunek porozumieć'ojciec ' ^ r ^ j ^ r ^ ł w K C . aleizmowi. Dclimujc go jako wia„ w „Wamieni. Boga.

zSESSB 5SSSHSS5:

Skta^UiT* ćzęjkuiR "*UkOWJ" ^ ^ j ^8 4 8 "wz>l k*My szczegół.

ncj metody, która pozwala osiągnąć le prceiycil. Radzi. by racjonalni refleksja była ostalecznyn, kiyterium oceny, czy dana posawa jen kontynuacją mistyki 4w. Jana od Krzyża. W jednym zwywiadiw tennikaiz

N k ^ T j S n^Tnim k S T ^ ^^„dacjlauki wutZine- współcześnie gultów artystycznych n^Owuje pewien^Uui^Akceptuje słuchanie

całościowy obraz iwiala nalizy uwzględnić obie kaiceom^Dli miknięm^poKtobnych to. fundamentaliści chlze Jjais^^rowadzJS^teS^tayiA awknbdb

MctóJ orf^m M , « . 150). Wiara uniemożliwił laką óerinięjrP"Fóe4 wsadza

dlalq^budriolMwy^Nie^^rawdzony^u>tt więc rodzić pewne ryzyko.^lc&li jednak

Nagrody Nobla - udowodnił. Ze IMiejc przepaić między reakcjami psychicznymi

rT 'czlowiek" Żaden proces ewolucji nic moje doprowadzić do prze-

ją^lowiekowi i akceptuje nawet lyzito jej nadui^ia p^izech W opinii autora dialog winy i kultury powinien przebiegać w dwóch kierunkach: ewangelizacji kultury

SSśSSSEsEs3S;-

(97)
(98)
(99)
(100)
(101)
(102)
(103)
(104)
(105)
(106)
(107)
(108)
(109)
(110)
(111)

o# plastyka bo

O pomnikach XIX-wiecznych, metalu w rzeźbie X X wieku i twórczości Jerzego Jarnuszkiewicza

(112)
(113)
(114)
(115)

t e a t r y

BOLESŁAW TABORSKI

Jeremiasz" Karola Wojtyły'

; Cytaty z lutów Karola Wojtyły zaczerpnięte są z oiyginalnydi rękopisów, udostęp-niooych mi praż tp Zofię Kotluczykową (B.T.)

(116)
(117)
(118)
(119)

LESZEK TEUSZ

Dać się kształtować miłości -Brat naszego Boga" Karola Wojtyły

zamierzeniem aulom nie było napisanie sztuki biograficznej o Adamie Chmielowskim. Zadaniem, jakie sobie Wojtyła postawił, była próba wnik-

(120)
(121)
(122)
(123)
(124)

• f i l m •

JANUSZ ST. PASIERB

Przed filmem „Sklep jubilera"

(125)

Film jestprodukcji włosko-kanadyjskiej, a istotną rolę odgrywa lu RAI- * r o z m o w y *

^ Często pada pytanic:^czyfilm będ/ic się podobał Paptóowi. Nic wiem.

ś S i a ^ S S K S S S S S Największe zmiany wprowadza film, jeśli idzie o posiać Adama. W sztuce jest to człowiek świecki, przyjaciel wszystkich bohaterów dramatu w fil.

^ Często pada pytanic:^czyfilm będ/ic się podobał Paptóowi. Nic wiem.

ś S i a ^ S S K S S S S S Największe zmiany wprowadza film, jeśli idzie o posiać Adama. W sztuce

jest to człowiek świecki, przyjaciel wszystkich bohaterów dramatu w fil. Karol z Wadowic z Bolesławem Taborskim - poetą i teatrologiem

rozmawia Jerzy T\iszewski Wiosną roku 1991, tu? przed kolejnym przyjazdem do Polski Ojca Św. Jana

• ś S u s e

ką... Całość powinna być niebawem gotowa do premiery. W Ameryce sezon

Taboiskiego - dziennikarza, długoletniego, wybitnego autora radiowego Sekcji Polskiej BBC w Londynie, ale także tłumacza na angielski m.in. utworów scenicznych Karola Wojtyły.

Oto spisane z taśmy magnetofonowej obszerne fingmenty tej rozmowy stano- wiącej fundament eseju radiowego nadanego w dniu 3 czerwca 1991 na antenie Programu II Polskiego Radia w ramach Studia Fonn Dokumentalnych, którym kierowałem precz ostatnie 15 laL

s s t s ^ s s ^ s f i s s . - . r a f -

...

Książki nadesłane Wydawnictwo „Atet", Warszawa

Józef Czechowicz: ballada z tanuej strony [druk-reproduckja rękopisu], Przygotowała hounn^l. M. piaj w 0B4ICI myftąo (alra.

Tadtuaa Makowskiego ! .Pastorałek" Tytusa Caiewikicgo 1925. 1997, Andrzej Żamecki: Koalicja. CZ>U Hojna mi, Jzy pif mmi. Komedia. 1997, u. 88.

Andrzej Żamccki: Banan w płomieniach. Alfabecik nic dla dzieci. 1998, K. nlb 32.

Wycinanki Barbary Bandrowskiej z Białego Boru. Zestaw reprodukcji. 1998, kart 8.

(126)
(127)
(128)

Codziennie przy Janie Pawle II z Arturo Mari - osobistym fotografem papieża

rozmawiał w Rzymie Piotr Paweł Gach

(129)

km ni jednego zdjęcia Ojca Świętego podczas . uw,clcle różnych agencji prasowych usiłowali to wvkon«,irSri>K«!!!!!? 'Pta,i«dzmi- Mnie również próbowano skłonić do dlatego rac mogłem zdobyć się na taki krok. Nic uznaję możliwości handlów osobą papieża w celu zdobycia fortuny. Należy mu się przede wszystttm szacunek

le, opisane i skatalogowane

„„„_ . _ . , icji chronologicznych (dzień.

z papieżem), katalogi osobistości, z którymi spotykał sic papei (np. Chnton, Wałęsa itd). katalog, spodom z młodzie* ^ S S do potrzebnej kliszy i wykonać zdjęcie

P.P. G.: Czego chciałby Ptw życzyć początkującym fotografom 3.: Bardzo dzifkujf za rozmowy

Książki nadesłane Władysław Szprocb: Utypywani. cienia. Pos Seria: Sylwetki Współczesnych Pisarzy:

Stanisław Rogala: Longin hm Oto1.1997, ss Stanisław Żak: Bolejlaw Garbot, 1997,«. 9;

•staw UyltmiU, 1998, u

(130)

jes n o t y ^

(131)
(132)

JÓZEF KURDYBELSK1

PRZED TRZYDZIESTĄ ROCZNICĄ ŚMIERCI JERZEGO ZAWIEYSKIEGO (2.10.1902-18.06.1969)

(133)
(134)
(135)
(136)

Kwartalnik „Akcent"jest od początku swego istnienia (igSo r.) drukowany przez Lubelskie Zakłady Graficzne. Ta firma istniejejuż ponadto lat.

To, że co kwartał możecie Państwo otrzymać graficznej, zawdzięczamy fachowości, doświa- dczeniu i solidności pracowników tych Zakła- dów. Także Wy możecie skorzystać z ich usług!

Redakcja „Akcentu"

L U B E L S K I E Z A K Ł A D Y G R A F I C Z N E S . A .

W L U B L I N I E UL. UNICKA 4, TEL. 747-14-37, 747-35-00,

PAX: 741-15-21 OFERUJĄ USŁUG•

POLIGRAFICZNE w zakresie druku . K S I Ą Ż E K . K A L E N D A R Z Y . F O L D E R Ó W . P L A K A T Ó W . E T Y K I E T

( w t y m n a m a t e r i a ł a c h s a m o - p r z y l e p n y c h ) o r a z inne w e d ł u g ż y c z e ń z a m a w i a j ą c e g o

Cytaty

Powiązane dokumenty

ł jeszcze raz się odezwałem, po miesiącu, przed moją wyprawą do Gwinei Hissau. Wiedziałem, że tam był. Porad mial /mrę. Ale najbardziej doświadczyłem Ryszarda

szykując się do czegoś bardziej metafizycznego wszystko odbywa się w czasie teraźniejszym i śnieg zbija się w płucach brązowych dni epoki a miejsca tam jest dosyć tylko

Myśląc w ten sposób dochodzę do wniosku, że nie wszystko jest tak proste, jakby tego chciał Adam Słodowy, ale mogę się mylić, więc pewnie się mylę, w przeciwieństwie

doktoiyzowal się na Uni- wersytecie Łódzkim (1971) na podstawicroz- leatru.. Kwartalnik „Akcent&#34;jest od początku swego istnienia fig8o r.) drukowany przez Lubelskie

Sądzono wreszcie, że poważna dyskusja rozpocznie się być może dopiero po opublikowaniu biografii Kosińskiego, nad którą Sloan kończył Książka Sloana ukazała się w Ameryce

Wykorzystując wcześniejsze przygotowania zdołano uruchomić (po- mimo zaskoczenia jakim był dla Dowództwa Wojsk Łączności wybuch Powstania) przewidziane połączenia

Wiedniem i Wysłanie kanonika Denhoffa do Rzymu, a rok później akwarelę do tzw. albumu cesarskiego p t Sobieski na koniu pod Wied- niem. Nadto znane są jeszcze dwa rysunki koni

już opłakałem wszystkich co zginęli nie będę aż tak smutny by płakać nad sobą aż lak przewrotny by mieć siebie żywym lub umarłym przed czasem który rychło przyjdzie