Sztuka to najwyższy wyraz samouświadomienia ludzkości /•••/
Dzieło sztuki — mikrokosmos odbijający epokę.
Józef Czechowicz
I 3 ( 7 3 ) 1998
akcent
literatu ra i s z t u k a • kwartalnikI
Karol Wojtyła - poeta, dramaturg, filozof m.in.: Roman Dzwonkowski, Jerzy Gałkowski, Wacław Oszaiea.
J « . s z S. tob T a t e z Styczeń, J , ^ Szymik, Z S t o Bolesław T.borsk,, Ja, Tw.riowski, Maciej Zięba. Józef z J c S
akcent
WRÓBLEWSKI trrdaklor m,
Czasopismo wytlawinc pizy ws
rok XIX nr 3 (73) 1998
akcent
l i t e r a t u r a i s z t u k a
cjach dotyczących przyszłej cwolucji społeczeństw nacjonalizmów czy następstwa konfliktów z mniejs:
Przesadne nadzieje łączy się natomiast z rozwiązaniami pragmatyczno-
sssimt^stsmaessgae
prowadzić do nowej Europy ducha, jednoczącej przedstawicieli różno- rodnych tradycji w obronie tych samych wartości ludzkich. Tradycje te nic stanowią prostej sumy zachowań i postaw, które znalazły wyraz w historii rozwoju naszego kontynentu. Należy z tej historii wykluczyć zarówno patologie totalitaryzmu, jak i te propozycje aksjologiczne, w których podawano w wątpliwość godność osoby ludzkiej.
w której Europa
;ie, jawi się jako
wartości pragmatycznych.
Papieskie wypowiedzi o „wartościach duchowych" mogąokazać się ro, myte treściowo dla środowisk szukających pragmatycznych korclatów dt chowości. Aby wyeliminować domnieman ' krytyków papieskiego ujęcia starają się uni ' ści moralnych, sugerując, ił dla dobrze fiu
. ; o moralnym złu kradzieży. Podobne próby miały już swe wcześniejsze odpowiedniki w tych kontrowersjach, w których n n i M M ^ A i 1 <-—iic w kategoriach pragma-
oretyka" w filoiofii n;
skrajnie empirycznych rozwiązań, w któiych terminy teoretyczne zostałyby wyeliminowane jako zbędny balast. Propozycje takie łączono najczęściej , programem instrumentalizmu', według którego w r -«—-=-=--•-•- i wyniki obserwacji, zaś łączący te ostatr -
się nadbudową wprowadzaną w imię koi po krytycznej rewizji tych konwenansów
I obserwacji. Jego zwolennicy usiłowali wykony stać prace W. Craiga Ramscya z dziedziny logiki do wypracowania nowych koncepcji logicznej struktury teorii naukowych. Główną ideę inspirującą ich propo- zycję stanowi postulat ekonomii badań, w imię którego usiłowano elimino- wać z nauki formuły teoretyczne uznane za przejaw spekulacji bliskich metafizyce. Tak właśnie argumentował w 1953 r. B.F. Skinner utrzymując, iż uniknie się w nauce „wielu nudnych i wyczerpujących dygresji", jeśli na miejsce schematu: „obserwacje,-t interpretacja teoretyczna-^otecr-
D^sięć lat wcześniej podobne propozycje wysuwał na łamach „Psycho- logical Review" m.in. C L. Ilull, pytając:
fizycy. Trudno byłoby bowiem tra!
wywoływana '
""'-"ćS^dne wówczas,gdyspcłniająone, ...
gdy przyporządkowy wują określonym wynikom ob serwacji inne wyniki potwierdzane w praktyce badawczej. Zbędność cle
, Podobne uprawianie nauki przypominałoby gry dzieci korzystających z komputera. Dzieci mogą zwyciężyć nawet w rozgryw- kach z informatykami, mimo iż nic znają ogólnych zasad funkcjonowania komputera. Wiedza laka byłaby dla nich równie bezużyteczna, jak bezu- żyteczne miały być wprowadzane do nauki interpretacje teoretyków wykra-
• uogólnienia wyników obserwacji.
JERZY SZYMIK
Najpiękniejszą rzeczą jest pisać
streszczonego do kilkuset kastylijskich słów.
'toroba Parkinsona iściwie choroba spóźnionych
..moja poezja cię nasyc bo jest pełna pokory.
Najpiękniejszą rzeczą r Jeśli człowiek wydobywa
Twoje oczy mówią, że oddaliłeś się c ..słowu, które nigdy nie było słucham ponieważ jest wieczne"
mak z Kastylii di nagły skurcz Adares, nic odchodź, i tak jesteś już spóźniony, zaczekaj jeszcze trochę, umrzemy razem.
Listopad z Kraczewicach. Ziemia niebieska Scholares Minores pro Musica Antiqua
kserograficzne odbitki z komputerowym wydrukiem programu koncertu płoną gotyckie litery
czyli ocalić.
oddać na pastwę milczenia.
kropla ściekająca dojrzałymi jak późna jesień
jak plama śniegu wśród bezzębnych chat rozpitych łąk wierzb i wszechobecnego błota tu bębenek tam krzywuła
spływająca wraz z tuszem do powiek wędrująca tej właśnie jedynej twarzy świadek nieszczęścia żłobi trubadurzy mali
przed swawoli żądną publiką wycierana
jak Olka w miniaturce spięta srebrnymi klamrami ... jak szybko dojrzewasz ty białe wino żywy tamburynie
ułamki sekund kiedy czoło dotyka kiedy8
kielich z Boską krwią
wyrywasz hojnie
stapiają się w jedno i bolą smak letniego popołudnia wbity w papier aż biała kartka z biłgorajskim zaśpiewem
z zaciśniętej krtani
stapiają się w jedno i bolą smak letniego popołudnia wbity w papier aż biała kartka ponad stadem głów
w bezgwiezdną noc sennymi szeptami
płakałem wahająca się
czy przekroczyć
między wiolką łodygą trawy i skrajem żółtej sukienki przez uchyloną szybę sai radość dzieci rozbłysk chwili
kilkunastu minut...
Właśnie, mistrzu, ruchu podjęty Właśnie, mistrzu.
JERZY W. GAŁKOWSKI
Jego uniwersytety
Papież Jon Poweł II a Polonia i Polacy za granicą
WOJCIECH ZALEWSKI Okruchy
Wstąpiłeś nie do lej rzeki pijesz nie z lego źródła pokrywasz uśmiechem i przymrużeniem oka tęsknotę za prawdą ocaleń
Wędrowałeś z miasta do miasta z religii do religii z myśli domyśli Krople rosy namaszczały Korzenie leżą płytko
wydane niepewności by zc stów wydobywać tony
mozaiki zestawiać w hołdzie Kandinsk mocą kontrastu liść rzucać ku górze traktat moralny traktat poetycki jak i dlaczego Nie zdąży! nawet obrosnąć sui
chociaż pozostawił dźwięk wc muzykę nad zgiełkiem życia.
A jeśli wtedy wi zmiótł go zanim pogrążył
eli nic szedłeś przeciw kulom olanach zgiętych strachem ach skręconych modlitwą
Jeśli podjąłeś decyzję -
PAWEŁ. J. SMOCZYŃSKI
Karol Wojtyła jako teoretyk etyki
Wojlyły;
Ingarden, Władysław - n S t o r i S l i t o ^ f ó S ń ^ H ^ k * herc Tadpiis? Cyi-łnureli r*v Mario 7,„ .. --. ,
JERZY SIKORA Demony mieszkają w nas
miłośnicy wiecznego kama lubią zapach perfum dobrych papierosów i wina
zrzucają poduszkę i otwiera wywołują ciężki oddech i zi popychają do czynu albo z»
obracają w proch
odzywają się w brzęku złotych mc na śliskiej trampolinie sławy
W kwestii marzeń
Kobieta ważąca perty (tajemniczy obraz Vermeera) kobieta ważąca perły przez półotwarte okno i uchylone dr/.wi zagląda wszechświat przygaszone światło wchodzi delikatnie poprzez żółtobrązową zasłonę pada na twarz, brzuch i ręce kobiety
gdy na jedną z nich spadnie pierwsza perła?
jeszcze nic nic jest przesądzone spowita przytłumionym światłem w jej oczach tajemniczość istnienia ptzed nią otchłań lustra nagle waga drgnęła spadła perła i oto w jednej chwili najkrótszej z możliwych
Królestwo metali dostojeństwo i spokój nie zapowiadają burzy
Mystery Train
TADEUSZ STYCZEŃ
Pontyfikat Jana Pawła II - wołanie o odwagę bycia człowiekiem dla człowieka
101
d rozkopanymi łóżkami, z których wychodziły kołdry jak kała w poduszkę. Niektórzy byli la
Chodziłem korytarzem i froterowałem podłogi. Siedziałem we wnęce filarów. Dumałem. Patrzyłem przez okno. W Białych Ścianach tylko z okna- mi się zżyłem. Jeżeli ktoś chciał mnie znaleźć, to szedł do okien i odrywał
To były Wigilie bez dzielenia się opłatkiem, jakby wszyscy naraz zapom- nieli o Panu Bogu i kolędach. Była choinka ze smutną gwiazdą, bo tylko czerwoną Dziadek Mróz zamiast Świętego Mikołaja. Świeże obrusy poło- żono na stół i przykryto matową szybą, która ziębiła. Jak cerata. Przyniesio- no głębokie i płytkie talerze. Obok położono nóż, łyżkę i widelec. Każdy dostał po kawałku ryby.
z której odrywały się łzy.
Ktoś płakał^Większość milczała.
Ułamałem kawałek chleba i podałem koledze. Bądź zdrów! - wyszep- tałem, żeby ktoś z personelu nic usłyszał. Pokiwał głową, że mnie rozumie.
Kromką chleba podzieliliśmy się przy jednym stole.
Za oknami padał śnieg. Latarnie prały szare chusty.
Po wieczerzy powróciliśmy do sal.
Myślałem o pustym miejscu przy polskich stołach, jak nakazuje tradycja i obyczaj.
Z biciem dzwonów w oddali. Lubiłem iść do ubikacji i słuchać echa Po prawej była ubikacja dla dziewcząt, zaś po lewej dla chłopców. Był też zimny brodzik, w którym przechowywano nocne naczynia: baseny i kaczki.
Z kranu ściekały krople wody. Pochyliłem się i namaszczałem spieczone
A ty znowu jesteś przy oknach - powiedziała siostra. Po czym zaprosiła Jesteinajstarszy w grupie... - dodała zalotnie.
Odgarnęła kosmyk ufarbowanych blond włosów.
Weszliśmy do dyżurki. Przy biurku siedział mój kolega z sali. Pił herbatę.
Siostra założyła nogę na nogę. Spódnica podkurczyła się.
Zobaczyłem rąbek spiczastych kolan objętych przeźroczystą p Spod jej fartucha wyłowiłem zgrabną linię ciała.
Trzeba być człowiekiem
Czesław Mirosław Szczepaniak
TADEUSZ KWIATKOWSKI
Wśród nauczycieli i przyjaciół
iks.doc.K. Wojtyłę jakom :. Wojtyła byl oczywiście
mi się bardzo, choć były trudne, początkowo może nawet zbyt triidne. Zda!
sobie z tego szybko sprawę ks. Docent, gdyż - jeśli to dobrze pamiętam - wkrótce zmienił w pewnym stopniu swój styl. W następnych wykładach było już więcej objaśnień, definicji, nawiązań do rzeczy bardziej znanych.
Niemniej jednak pozostały one w dalszym ciągu trudne, co oczywiście nic M o ^ s t a w f ć & S ^
^odczytać mady, były konsekwentne
słuchacza dużego wysiłku i koncentracji. Miały poza tym tę ccchę - i tym różniły się od wykładów, do stylu których byliśmy przyzwyczajeni że nic
Rzeka KRZYSZTOF GUZOWSKI
I Z S K K T * Bat
S S S s jejdługi ego wieku:
s s s s s S S S s
jejdługi ego wieku:
.0 plecy wierzy w życie wieczne
gdyby się przykładał
móeiby wiele wskórać S e ż e
Kalendarz Kij
Postawił na jedną karlę
1,1 1 1,1 1
na niecodzienną zwłokę krańców
Ma dni policzone
ll y
Cień
ll y
Pi
114
dnich. teid. Biografie. Pejatt. Pod red. Sogiun. ^ ^
"'r f' ' Ki"—ki "')'• u"V, °
s s n - " * - ' " - -
^ ^ ^ r s a r - ^ K s K i K ! : Oirtill^lnSmo'T^tKuhury^tidJ s s s a e
a s s n f •
S h t Ł
5 - 5 : - * JULIA FIEDORCZUK
* * *
* * * lamtej wiosny
niebyło
nie wywohij0, u mmc i f i i i r°4'm
7Z2ZŻ w lesie dizew r 0 t o t ó W
był o mnie
* * » b^Tardz Dob ^
* * *
S S s ^ s .
jak ludzie * i jak ludzie
dt^ d ^ m ć w ! ^ e S e4 6 ^ przy kawic
Statek
Statek II
Warszawa - Serock zbyt ciemno żeby czytać i staram się ułożyć głowę na szybie
bnym choć czerwonym już - nieponiyfikalnym przecie... a gdy kończy nnośpicw, ni szcplankę, objawia mi rzeczy obecne i przyszłe... i słyszę je i wzdiygam się.. choć nic przystoi to... i gorąc przejmuje mnie wctodta!
i na wirzchu... jakbym był u ciepłocha otworu, w którenym ogień hozduje..
przyrzekaszli?... wei sakwę... jabnuinicę... coSmyjątunaszlizhrzechem...
miejsce... wMonlsegur... tampddl.. anieliczna zasług koronf... popad- ale nic... czyń chromych prostymi, by lepszego mogli wczasu zażywać... i pochylam się nad mm jeszcze - boć mówi nazbyt cicho - co by go wyrozu- mieć I widzę pierwszy raz z bliska to miejsce, gdzie go anioł węglem ognistym w polik tknął... i nauczaj... aili chcą być doskonali, niech prze- dają... wsko wszysikosy... niech ubogim rozdadzą... pódi... szczcgólenny jest wdzięk mowy jego - gadczarza przedniego - aleć co ma znaczyć giestu gniewność... przy którenym chlapie mi juchą w oko... i co on teraz pada...
kadykowe jagody... gęglawe staje się jego gadanie i w piersiach zadusz- hwe... miejcie ba baczenie nnna kalkowe ja jagody... jak jendyk beł- boce... i coś tam jeszcze - po ust pełganiu widzę - mówi, ale latopcrzc
i takpozostajęnie do cala go pojmując... w furtę w zębach go swąpastusząopończą... i dotykam włosów osędzidiłnąjaśnicjących...
a on zawiera spodnie brwic i już oczu jego wincy nic u widzę... znowóż roić się zaczyna wokół od dbaliwych czajczaduchów... doglądck pośledni czyniących i kłańby bijących.. a Guilhabert już po ich góry skłonie chadzać musi... w szczęśliwości... i tak w bleskach poślednich kaganka układam mu na piersi ręce... walając się przy tem ciemnąi przylepnąjuchąze srogich ran, co je wyrezał kończatym kaminiem... bez nijakiekiego użaleństwa...
i kaganek gaśnie wraz... a z nim spominek o mężu głębokich rozpamiętywań 1 pokory... przez nicnawistników okrzyczanym mianem nizkim i złym - otchłańca i hańbiciela, zbiegcy, darmostrawcy i babrania... ojakże mi otęp- no... i na ozaist, chybabym tu na endurę ostał, gdyby nic Guilhabena przykazanie... pokusa drcemoty silna mnie bierze... ale tam... cikawym, co w jałmużnicy najdę... i ręką chcę za nią macać... aleć nic muszę, bo chociazagasłaoszczarka... jasnota się z torby dobywa... zieluna... jakby daję się prowadzić ku askini wynijściu... a pokruszone i połupanc trzony zębate i zwaliska głazów - kuksów mi nie scadrzą... a idę, idę i idę... a zimnicą mnie zdejmuje... i drcszczysk smagnięcia ponaglają... i oczy me wreszcie boli wartka rozlewność - głęboko w czamość askini wrażonego - słupa światła dzinnego, w którenym wiertolą się jakieś drobiazgi.,. czegoś tu ciekawe, „ i już głowa ma w światłość się tka.. . i wirowań drobinek nie widzę już... i zrazu nie mogę niczego uświadczyć... czuję tylko wielość woni w powietrzu deszczem zbryzgulonym... ale już deszczu ni ma... jeno rześkość sporni na go... i opadły na kolana... sparty rękoma na mokrych zwitkach, ftędzlowiskach i fafręgach... widzę ja na upłazie rostlin moc w kropiszy uslrojeniach... dzieradze, kołtunniki, dzerdze, brużmicle... a ci- chość tu zgołaniodwabiia^.. jadamaśna a srebrem obszyta kapieży wędró- gwizg grabełuszca słychać - co napełnia serce mc szczęśliwością j e l ^ . i
nie myślę ja o cndury przedsiębraniu ni o ciała marności zgubliwej...
zrywam krasną jagodę klukwy... jaką kiedyś podała mi do sprobowania...
icierpkość jej rozieram językiem na zębach... amaaaasia... i jakbym znów uczul w ustach język jej chęlny... durzenie czyniący... ze smakąniecietz- pliwą... i jakbym znów osuwał się słabosilny wpomiędzy gładkość głydek jej i jud upalność... i jakbym znowuż zlizywał z palców jej klukwy sok cierpkawy... jak rozsiania cierpota... a ona długie włosy me za ucho kładzie i powiada -prąciem dobra dla ciebie... i drży, jak mokre chabic, w klórc osuwam się teraz... na brzuch... na twarz... na zapomnienie... ać jałmużnicę ściskam w garści... nie patrząc... Gulhabert chybać znał, iże ze mnie żaden... iże ona wciąż w głowę mą zachodzi... dlaczegóż więc mnie
scrdca, ino com nie zcmglał... musi łeb wraziła w studnicc, lalcgo dudni...
może łostrzec mnie kciała... przebudziła... nie dycham ja - ani, ani - ze nicyjclgicj siedzę... ale jest tu tym momentem jasńotki nieco... bo słońce spoczęło nad studni otwartością... pewnnikiem pełdnic... a ostań jak najdłu- siernemu... popatruję ja pozicmikicm w kaminiach uczynionym przemy- ślnie. .. a słonko sc igra w zielune na spokojnym wody zwirciadełku... o i ona już podpływa... już tu... lekko mąci zieloność rybka - czy nie tą samą widziałem wczora?... bieluchna aże jej kości we środku znać. .. ażeświci łode środka sama... z głąbieli wychynęła na jaw... mordkę wytknąwszy poponad wodę... i coś lam w bezgłośności gadać kce... widzę jej ślipko nicwidząca jest, chocia wśłcpia się dobrzek w cienia jasnego krągłość świętą... co jak nam - jij tyż jaśnieje ino lylo co nic... i dycha se oskrzelika- mi... i ogonkiem pomerduje cierpłwic, a wody wcali przy tem nie kali...
ale wiem, jakby namyśliwszy się głęboko - raz dobrze ogonem myrgnąwszy - zanurza się w wody zieluną ślepotę... w smutku jelgim i niepewności ostawiając mnie... skąd się tu wziena?... kto ona?... dokąd to się kopyrt- nęła?... czy bedzie tu nawrotem kiedy?... czy zna ona, czego strzeżem?.
w oczach mi się mieni a kołędzi... bczłuskie jii wrzeciono... a dyć może to słońca wijun w oczy mc ślizgnął.. komuchno zanikając, jak myśl ni zła, ni dobra... poziram na kompanistów mych, no oczy od wody Isknienia łoślepły. no. lepi tera - już mroczeją. . za mnąjeszcze trzech jcnnych...
Doskonałych prawdziwie... tak... chyba pospali się - Amiel Aicart i koso- spoza lemca... prask! - ino sUzylają pode paznogciami... ja ta nic mogę Montsegur studnisku - będzie juże.. . wiele tego na lik bedzie? ... jużc dziń^
urychtowancj przez naszego jarchitka Bertranda dc la Baccalaria ... kom- natka ogacona perzem i jadłowcajagliwiemn a i listowacizną przednią, to i chłód nie laki straszny... wszelejakego jeścia i jestku sposobnego, kulokolc kcemy - uszykowane... i bób, i groch, i soczewica, i łorzcchy - sko w bańczakach. . skrzynka pszenicy z włók Rajmundy dc Cuq... a i koromy- sło na dorędziu do wody łowienia, chocia ręką sięgnąć starczy w nią...
który właśnie dojrzał nas i zdrętwiały zeskoczył z wyciągniętych nAg swego
cić na podłodze, nic odwraca swej pięknej głowy... widzę ją obramowaną zamkniętą okiennicą... przez szczeliny desek wędrują ostrza światła, pizc- krcślając jej blady, skupiony profil... czyjej twarz nie obeschła jeszcze z deszczu, czy zaparowała od wilgotnego w tym ostalu powietrza? chcc mi się pić... dotknąć ustami jej mokrego policzka... wszy znudziły się już psa... podnosząc się jednocześnie dostrzegamy leżący u jej stóp worek...
ale to nic on budzi naszą zdziwioną czujność... sparciały worek zielonkawo opalizuje... pies prostuje ogon jak strzałę...
... plum i plum... i plusk... i coraz szybciej... niesporo mi lu napowrót...
otępno, jeno patrzeć, jak nas najdą... ale już, cichajże użalcnstwo. nuże, umykajcie 7. serca kłopotności - mrużę oczy i niknąznich chwil dawnych oszumki - kucam dali w ccii naszej kamienny, studniany... gdzie śpią już teraz chyba wszyscy druhowie... czekamy... uzwyczajamoko... pomroka zaduszliwa, że nic u widzieć nie można, a i dychać nijako... modlitw szep- tunki - ale teraz już tylko wody deszczowej co bieży po ścianach... jak to jest, że z groźnie ciemnych, co pewnie po niebie czamarcą, gnają, zdjęte żałością i pośpiechem - może tylko po to, by zmyć popiół z pola stosów trafiająkaneńki i tu, w studnianc wody lusterko niewidne... ha?... mokrość czuć - kroplatą i gnuśną - ode oddechów naszych, powietrzem wciąż tym
zwycięstwem i okowitą... pewnie syci ze szczytu widokami dookolnymi Krzysyof Zamotał
Książki nadesłane
Związek Literatów Polskich Oddział w Krakowie, 1997
Krytyka, krytyku, krytyka. W«ęp i redakeja Konrad Slrzdcwkz, «s. 98.
XXV Jubileuszowa Krakowska Noc Portów. Kraków - Lwów - Norymberga. Cr. 1, w 228 (leksly w języku polskim, ukraińskim I niemieckim), cz. 2, n 64 (teksty w języku
ANNA ZOFIA ZMORZANKA
P o e z j a z n a c z e ń u k r y t y c h Uwagi o poetyce Karola Wojtyły
' Por. K- Dybciak: Poetycka fenomenologio nlowieka religijnego, w: Sacrum w litera-
tykt, ale w poezji Wojtyły nic ma ani takcharakterystycniego^dla twórczości
Zgodnie z zamysłem poety ukazana zostaje relLja człowieka do Bogafto świadomością postaci kreowanej (np. w Kamieniołomie). 'C POZa
RONALD STUART THOMAS tykt, ale w poezji Wojtyły nic ma ani takcharakterystycniego^dla twórczości
Zgodnie z zamysłem poety ukazana zostaje relLja człowieka do Bogafto świadomością postaci kreowanej (np. w Kamieniołomie). 'C POZa
j Degas: „Czesząca się"
•Zob. iw. Jan od KrzyZa: PieJni duchowe. Knków 1942; por. Ic2 K. Dybciak, op.cit..
sonatę: brązowa wiolonczela włosów, smyczek
dałeś nam tę milczącą muzykę, nie Książki nadesłane
Poezja pominąłeś niczego.
Błękity i zielenie.
Z wigierskiego na nasze. Antologia poezji i prozy. Wybór i redakcja Anna Górecka. Wy-""" "SSnii-łon.
James Simmons: Ue Honeymooa - Miesiqc miodowy. Wiosze wybili i prajtoZyl Bohdan zadum. Wyd. Muzeum Książki Artystycznej w Loda. Lódi 1998, o. 14 Dnik biblioliljki, P^w ^^•^-Gmnmm^wz ogień. Wybór wierszy z lal 1980-1997. Wydawnictwo
Kwiat Nakład wtainy. Zamoić 1998, ss. 36. ' P lapnoowanfe^^WłBunb.
P^WcM ZL „Uzdrowisko Dałeś mi ziemfę, mOTze.
tyM'w>ers;y Wydawufctwo Im Tllt" "" ""CZy ' ^ N,uczycielłki Klub LitenckJ. Białystok
rozległego nieba. Spojrzałem na nie i zrozumiałem, że aby je posiąść oczy i uszy i zamieszkałem
r<s!»™ ranie wypdni.jąc
Szukaj ich pośród wiecznie zietonych dębów to jak próbować
On i (ma
Małżeństwo płonęły ogniki.
slIMiil
rozmowa. Myśli, łącząc się, jej wargi? Jak7byJgłębokość serca?W niej też była głębia.
i dobijał d^rz^tnt™!! niechęci.
p ę l p S ń i S ^ '
minąć przemilczana, obca Słowo
w antrakcie wypełnionym troską.
Marze Śródziemne Po£^!:ęl^P^dTbneT'yn'
tó^Ucolrae r^zy się odbijają. samotność" I kach-iała
S S H S S ^ a c h icosBęSych'r
ryb; rozpłataj jc,
«
Świadectwa
„Zostałem stworzony na obraz człowieka; on mnie odczłowie Powstał drugi: „Objawił mi się
w kościelnym witrażu. Przejrzałem go."
do niego z tą słabością, on mnie nie uleczył."
Powstał czwarty, a trzymał miecz między udami. 1 rzekł „Nie przyszedł, aby przynieść pokój."
Piąty, dziecię swojego czasu, tracił czas, pytając wieczności: „Kto jest moim ojcem i matką?"
Tak przemówili wszyscy, karykatury dwunastu uczniów w drodze na usypane z kości trony, z których mieli sądzić inn
Wybór A w księdze przeczytałem:
Bóg jest miłością. Podnoszę
przestrzeń między wierszami ciężką od woni tego jednego językowi, tylko ciosom zadanym przez życie, i obnosić się z tym jak z krwawym znamieniem, którym pieczętuje się przymierze?
Ziemia robi dla niego co może Malowidła umieszczono pod szkłem albo w suchych, dusznych pokojach; odwzajemnianie męczące. Zażyłość wygładziła rzeźby. Unosi się zapach osadzają szron kultury.
" f i l o z o f i a »
JÓZEF TISCHNER
Ś m i e r ć c z ł o w i e k a
soby. mnźn. muć dnznyily nndjego Hćdtam i
tl«tep«™
Mi n,J ! I r',^ i o ł w S S E ł S i & w ^ H S r s s ;
fil i 11 iii SSESSESSHBt
^ S S S S S j f S S S
Jak w takim raztc nazwać tc stworzenia, które chodzą po ulicach „kłębiąc się i mrowiąc" - jak mawiał F. Nietzsche? Kim są tc „dwunożne, nicopic- rzone" istoty? Czy są to niewolnicy absolutnego Ducha, który gra nimi grę z samym sobą? A może są to „transcendentalne Ja" E. Ilusscrla - jakby
uzyiknmy wipowitdi „suw™, i ...ndnwatającą. To jednnk nio powinno
^slyimy lin do Gcorgea Goyne'a wyznaczył wtaSciwy kierunek porozumieć'ojciec ' ^ r ^ j ^ r ^ ł w K C . aleizmowi. Dclimujc go jako wia„ w „Wamieni. Boga.
zSESSB 5SSSHSS5:
Skta^UiT* ćzęjkuiR "*UkOWJ" ^ ^ j ^8 4 8 "w™z>l k*My szczegół.
ncj metody, która pozwala osiągnąć le prceiycil. Radzi. by racjonalni refleksja była ostalecznyn, kiyterium oceny, czy dana posawa jen kontynuacją mistyki 4w. Jana od Krzyża. W jednym zwywiadiw tennikaiz
N k ^ T j S n^Tnim k S T ^ ^^„dacjlauki wutZine- współcześnie gultów artystycznych n^Owuje pewien^Uui^Akceptuje słuchanie
całościowy obraz iwiala nalizy uwzględnić obie kaiceom^Dli miknięm^poKtobnych to. fundamentaliści chlze Jjais^^rowadzJS^teS^tayiA awknbdb
MctóJ orf^m M , « . 150). Wiara uniemożliwił laką óerinięjrP"Fóe4 wsadza
dlalq^budriolMwy^Nie^^rawdzony^u>tt więc rodzić pewne ryzyko.^lc&li jednak
Nagrody Nobla - udowodnił. Ze IMiejc przepaić między reakcjami psychicznymi
rT 'czlowiek" Żaden proces ewolucji nic moje doprowadzić do prze-
ją^lowiekowi i akceptuje nawet lyzito jej nadui^ia p^izech W opinii autora dialog winy i kultury powinien przebiegać w dwóch kierunkach: ewangelizacji kultury
SSśSSSEsEs3S;-
o# plastyka bo
O pomnikach XIX-wiecznych, metalu w rzeźbie X X wieku i twórczości Jerzego Jarnuszkiewicza
t e a t r y
BOLESŁAW TABORSKI
Jeremiasz" Karola Wojtyły'
; Cytaty z lutów Karola Wojtyły zaczerpnięte są z oiyginalnydi rękopisów, udostęp-niooych mi praż tp Zofię Kotluczykową (B.T.)
LESZEK TEUSZ
Dać się kształtować miłości -Brat naszego Boga" Karola Wojtyły
zamierzeniem aulom nie było napisanie sztuki biograficznej o Adamie Chmielowskim. Zadaniem, jakie sobie Wojtyła postawił, była próba wnik-
• f i l m •
JANUSZ ST. PASIERB
Przed filmem „Sklep jubilera"
Film jestprodukcji włosko-kanadyjskiej, a istotną rolę odgrywa lu RAI- * r o z m o w y *
^ Często pada pytanic:^czyfilm będ/ic się podobał Paptóowi. Nic wiem.
ś S i a ^ S S K S S S S S Największe zmiany wprowadza film, jeśli idzie o posiać Adama. W sztuce jest to człowiek świecki, przyjaciel wszystkich bohaterów dramatu w fil.
^ Często pada pytanic:^czyfilm będ/ic się podobał Paptóowi. Nic wiem.
ś S i a ^ S S K S S S S S Największe zmiany wprowadza film, jeśli idzie o posiać Adama. W sztuce
jest to człowiek świecki, przyjaciel wszystkich bohaterów dramatu w fil. Karol z Wadowic z Bolesławem Taborskim - poetą i teatrologiem
rozmawia Jerzy T\iszewski Wiosną roku 1991, tu? przed kolejnym przyjazdem do Polski Ojca Św. Jana
• ś S u s e
ką... Całość powinna być niebawem gotowa do premiery. W Ameryce sezon
Taboiskiego - dziennikarza, długoletniego, wybitnego autora radiowego Sekcji Polskiej BBC w Londynie, ale także tłumacza na angielski m.in. utworów scenicznych Karola Wojtyły.
Oto spisane z taśmy magnetofonowej obszerne fingmenty tej rozmowy stano- wiącej fundament eseju radiowego nadanego w dniu 3 czerwca 1991 na antenie Programu II Polskiego Radia w ramach Studia Fonn Dokumentalnych, którym kierowałem precz ostatnie 15 laL
s s t s ^ s s ^ s f i s s . - . r a f -
...
Książki nadesłane Wydawnictwo „Atet", Warszawa
Józef Czechowicz: ballada z tanuej strony [druk-reproduckja rękopisu], Przygotowała hounn^l. M. piaj w 0B4ICI myftąo (alra.
Tadtuaa Makowskiego ! .Pastorałek" Tytusa Caiewikicgo 1925. 1997, Andrzej Żamecki: Koalicja. CZ>U Hojna mi, Jzy pif mmi. Komedia. 1997, u. 88.
Andrzej Żamccki: Banan w płomieniach. Alfabecik nic dla dzieci. 1998, K. nlb 32.
Wycinanki Barbary Bandrowskiej z Białego Boru. Zestaw reprodukcji. 1998, kart 8.
Codziennie przy Janie Pawle II z Arturo Mari - osobistym fotografem papieża
rozmawiał w Rzymie Piotr Paweł Gach
km ni jednego zdjęcia Ojca Świętego podczas . uw,clcle różnych agencji prasowych usiłowali to wvkon«,irSri>K«!!!!!? 'Pta,i«dzmi- Mnie również próbowano skłonić do dlatego rac mogłem zdobyć się na taki krok. Nic uznaję możliwości handlów osobą papieża w celu zdobycia fortuny. Należy mu się przede wszystttm szacunek
le, opisane i skatalogowane
„„„_ . _ . , icji chronologicznych (dzień.
z papieżem), katalogi osobistości, z którymi spotykał sic papei (np. Chnton, Wałęsa itd). katalog, spodom z młodzie* ^ S S do potrzebnej kliszy i wykonać zdjęcie
P.P. G.: Czego chciałby Ptw życzyć początkującym fotografom 3.: Bardzo dzifkujf za rozmowy
Książki nadesłane Władysław Szprocb: Utypywani. cienia. Pos Seria: Sylwetki Współczesnych Pisarzy:
Stanisław Rogala: Longin hm Oto1.1997, ss Stanisław Żak: Bolejlaw Garbot, 1997,«. 9;
•staw UyltmiU, 1998, u
jes n o t y ^
JÓZEF KURDYBELSK1
PRZED TRZYDZIESTĄ ROCZNICĄ ŚMIERCI JERZEGO ZAWIEYSKIEGO (2.10.1902-18.06.1969)
Kwartalnik „Akcent"jest od początku swego istnienia (igSo r.) drukowany przez Lubelskie Zakłady Graficzne. Ta firma istniejejuż ponadto lat.
To, że co kwartał możecie Państwo otrzymać graficznej, zawdzięczamy fachowości, doświa- dczeniu i solidności pracowników tych Zakła- dów. Także Wy możecie skorzystać z ich usług!
Redakcja „Akcentu"
L U B E L S K I E Z A K Ł A D Y G R A F I C Z N E S . A .
W L U B L I N I E UL. UNICKA 4, TEL. 747-14-37, 747-35-00,
PAX: 741-15-21 OFERUJĄ USŁUG•
POLIGRAFICZNE w zakresie druku . K S I Ą Ż E K . K A L E N D A R Z Y . F O L D E R Ó W . P L A K A T Ó W . E T Y K I E T
( w t y m n a m a t e r i a ł a c h s a m o - p r z y l e p n y c h ) o r a z inne w e d ł u g ż y c z e ń z a m a w i a j ą c e g o