Boris Reizow
U źródeł estetyki romantyzmu : antyk
i romantyzm
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 69/1, 291-309
P a m ię tn ik L ite ra c k i LX IX , 1978, z. 1
BORIS REIZOW
U ŹRÓDEŁ ESTETY K I ROM ANTYZM U
ANTYK I ROMANTYZM
O pochodzeniu ro m an ty zm u , a w szczególności jego estetyki, napisano bardzo dużo książek i ro zp raw . Istn ieje sp ecjaln y te rm in „ p re ro m a n ty zm ” , k tó ry służy o kreśleniu tego, co nie jest już klasycyzm em , a nie jest jesz cze rom an ty zm em . W w iększości p rac pośw ięconych tem u problem ow i „ro m an ty zm ” fu n k cjo n u je jako pojęcie nie podlegające m odyfikacjom , sform ułow ane raz n a zawsze i w szystkim dobrze znane. Z w ykle o k reśla je zespół zew nętrznych, głów nie literackich, właściwości, z k tó ry ch b y n a j m niej nie w szystkie m ożna odnieść do każdego narodow ego ro m a n ty zm u E uropy, ograniczając się n aw et do niedużego okresu czasu. G enezę ro m an ty zm u b ad a się n a podstaw ie tego określenia i ty ch cech, najczęściej dzięki podobieństw u, k tó re może być pow ierzchow ne. Jeżeli jak iś u tw ó r X V III lu b innego w ieku posiada te cechy, k tó re w łaściw e są i u tw o ro w i w sposób oczyw isty rom an ty czn em u , to m ożna m ówić o genezie ro m a n ty zm u czy rozszerzać jego istnien ie n a odległe epoki i n a k ra je leżące poza granicam i eu rop ejskiej cyw ilizacji. B rak reguł, egzotyka, h istory zm , rodzajow ość, ludowość, uczuciowość, m arzycielstw o, „bu rze nam iętn o ści” , „ciosy losu ”, pejzaże, w n ę trz a itd. — w szystko to pozw ala rozciągać „ ro m an ty czn e” zw iązki lu b analogie n a każdą lite ra tu rę .
M ożna jed n ak m ówić o genezie ro m an ty zm u w E uropie m ają c n a uw adze nie zew n ętrzn e podobieństw o utw orów , idei lub uczuć, lecz ich fu n k cjo n aln e znaczenie w ró żn ych k raja ch , środow iskach i epokach. N a leży wów czas uw zględniać histo ry czn e dośw iadczenie narodów , rozw iązy w ane przez nie zadania w d an y m histo ry czny m m om encie, narodo w e ce chy sw oiste sztu k i i m iędzynarodow e zw iązki literackie.
[Boris Grigoriewicz R e i z o w — znany romanista i komparatysta rosyjski, pro fesor U niw ersytetu Leningradzkiego. Spośród licznych jego prac o literaturze w. X IX ukazały się po polsku dwie: F laubert (1961, tłum. J. J ę d r z e j e w i c z ) , Francuska
pow ieść h istoryczn a w epoce ro m a n tyzm u (1969, tłum. P. H e r t z ) .
Przekład według: Б. Р е и з о в , У истоков романтической эстетики. Античность
P rzez wiele wieków, począw szy oczywiście od odrodzenia, istn iało b a r dziej lu b m niej uśw iadam iane poczucie b ra k u podobieństw a m iędzy poezją anty czn ą a poezją regionalną i narodow ą, now ożytną. T rad y cje a n ty k u w lite ra tu ra c h europ ejsk ich b y ły różnorodne i bardzo żywe. Spory dotyczące pojm ow ania an ty k u , w niosków z niego płynących, m ożliw ości łączenia go z m iejscow ym i tra d y c ja m i i zadaniam i danego m o m en tu hi storii, prow adzono od n iep am iętny ch czasów, lecz w y d aje się, że nigdy nie m iały one takiego znaczenia jak w o statnich lata ch w. X V II, kiedy C harles P e rra u lt na posiedzeniu A kadem ii F ran cu sk iej p rzeczy tał swój poem at W iek L u d w ik a X IV , a następ n ie w y d ru k o w ał P arallèles des
anciens et des m odernes. P rzy p o m n ijm y znane w szystkim fak ty .
Na ty m w łaśnie posiedzeniu A kadem ii F ra n cu sk ie j w yłoniły się dw ie p a rtie oraz sform ułow ano term in fu n k cjo n u jąc y do chw ili obecnej: „spór staro żytn ik ó w z now o ży tn ik am i” . S pór te n w cale nie zakończył się w raz z oficjalnym pojednaniem P e rra u lta z Boileau. P e r ra u lt m ów ił o dosko naleniu um ysłu, jakie dokonało się w ciągu tysięcy lat, o rozw oju nauk, obyczajów, państw ow ości i um iejętności w spółżycia w społeczeństw ie. Tw ierdził, że p rzedstaw iona przez H om era rzeczyw istość stała na niższym poziom ie k u ltu ry niż fran cu sk a cyw ilizacja, dlatego też i poem aty H om e ra, mimo jego geniuszu, p ełne są niedostatków . A by zakw estionow ać po gląd P e rra u lta , należało udow odnić coś zupełnie przeciw nego. D ziesiątki, setk i autorów , piszących na te n te m a t w e w szystkich k ra ja c h E uropy, zaczęło polem izować z nim otw arcie lub pośrednio, nie zawsze zdając sobie z tego spraw ę lub n aw et zapom inając o sam ym au to rze i jego
Parallèles.
W ybitni teorety cy , w yróżn iający się e ru d y c ją i pom ysłow ością, udo w adniali wyższość „now ożytnych” . Tok ich rozw ażań był p ro sty i po zornie nie do obalenia: nieuniknione, n a tu ra ln e doskonalenie um ysłu ludzkiego, obyczajów , n au k i rzem iosła o b ejm u je rów nież sztukę. W zw iąz k u z ty m należało udow odnić, że sta ro ż y tn e obyczaje, nau k a itd. były gorsze niż współczesne, a stą d rów nież i sztuk a antyczna nie b y ła tak doskonała jak now ożytna. B yła to k ry ty k a staro żytn y ch, w d o d atk u n ega ty w n a . „N ow ożytnicy” popraw iali an ty k , p rzerab iali go z p u n k tu w idze n ia swojego, b ardziej w yrafinow anego gustu, dlatego też nie dążyli do jego zrozum ienia i odczucia. „D em askow ali” go z pozycji historyzm u. „H istoria” jed n ak ograniczała się tu jedynie do teorii doskonalenia. W y kluczała n ato m iast n iem al zupełnie historyczną in te rp re ta c ję zabytku, odczucie przeszłości i sy m p atię do niej. Pogląd ten zw iązany był z daną epoką historyczną i politycznie uzasadniony: by ła to „obrona i apologia” u stro ju , obyczajów, k u ltu ry „w ieku L u d w ika X IV ” . „ S taro ży tn icy ” negow ali ideę doskonalenia, w każdym razie w ykluczali ją z re p e rtu a ru swoich argum entów . W ty m sensie byli ahistoryczni. W aru n k i w alki zm u siły ich jednak do posługiw ania się m etodam i, k tó re m ożna by uznać za głęboko historyczne. Spór, trw a ją c y p onad pół w ieku, m iał k ilk a faz,
p rzy czyn ił się do pow stania w ielu now ych pojęć i niezw ykle w zbogacił estety czną i h isto ry czn ą m yśl epoki. O bjął on sw ym zasięgiem nie tylko F ran cję, lecz rów nież inne k ra je E uropy. S pór te n w pierw szej poło wie X V III w. ogniskow ał n iejako m yśl litera c k ą tych czasów.
W w ie k u X V II tru d n o było udowodnić, że obyczaje epoki H om era były doskonalsze niż obyczaje epoki R acine’a. D latego „ sta ro ży tn ic y ” w y b ra li in n ą drogę. Tw ierdzili oni, że Iliada jest doskonała niezależnie od tego, że p rzed staw io ne w niej obyczaje są grub iańskie i o k ru tn e. H om er jest g en ialn y bez w zględu n a sw oją epokę, a n aw et jej na przekór. Z a tem geniusz został przeciw staw iony tem u, co sam stw orzył. W ielki p oeta — to w y ją te k ; obyczaje — to reguła. Oczywiście, tylko p rzy p ad ek połączył H o m era z jego epoką.
G enialność H om era trzeb a było udowodnić, żeby urato w ać Iliadę, gdyż w ysoką w arto ść tego dzieła m ożna było w yjaśnić poprzez geniusz poety, k tó ry je stw orzył. Św iadczyło to o tym , że p oeta był całkow icie o d e rw a ny od otaczającego św iata — środow iska, tra d y c ji, narod u i p rzedm iotu p rzed staw ien ia. P o eta b y ł zjaw iskiem pozahistorycznym i in d yw id ualnym .
„N ow ożytnicy” tw ierdzili, że w spółcześni poeci m ogli być genialni w ty m sam ym stopniu, a n aw et bard ziej niż H om er. D latego w ypadło rato w ać nie tylko Iliadę, lecz rów nież samego Hom era.
A le w czym w y rażał się geniusz H om era?
Na to p y tan ie m ożna było odpowiedzieć bez trudn ości i prosto: w ty m sam ym , co stanow iło osiągnięcie „now ożytników ”, tj. w doskonałości w y rażenia, górnolotności m yśli i pom ysłowości. Pod w zględem elegancji w y ra ż an ia „now ożytnicy” nie ustępow ali jed nak w ielkiem u poecie, a n a w et m ogliby go czegoś nauczyć. Należało więc przejść od problem ów s ty lu do czegoś bardziej istotnego. Tak, piękne było rów nież i to, o czym pisał H om er. Oczywiście, był p roblem z k ró lew n ą piorącą bieliznę w rz e ce i królew iczem sm ażącym szaszłyk. Lecz udało się przezw yciężyć i tę tru d n o ść, jed ną z najw ażniejszych.
O byczaje G reków epoki w o jn y tro jań sk iej różniły się bardzo od oby czajów W ersalu, co było jasne, poniew aż to w łaśnie było pow odem d y skusji. N ależało udow odnić, że obyczaje, a także św iat ukazan y w sta ro ży tn y c h poem atach są piękne. Ci silni, szczerzy, u legający swoim uczu ciom b ohaterow ie nie u stę p u ją tym , w praw dzie subtelniejszym , lecz p ro stodu szn ym i m niej szczerym , któ rzy w y stę p u ją w trag ed iach R acine’a. A gam em no n i Achilles, pom im o szaszłyków i g ru biań stw a, nie są m niej in te re s u ją c y od stw arzającego ich H om era. Ju ż w tej fazie dy sk u sji okazało się, że bardzo różne św iaty m ogą być jednakow o piękne, choć w z a p am iętały m sporze tru d n o było p rzy jąć te n p u n k t w idzenia.
A żeby zrozum ieć to, trzeb a było postąpić ta k jak podczas le k tu ry k ażd ej książki: w ejść w położenie bohaterów , poznać otaczające ich środow isko, przejąć ich poglądy i nam iętności. Do tego po trzeb n a b yła je d n a k nie k ry ty k a i pogardliw y dem ask ato rski stosunek, lecz w spół
czucie i chęć zrozum ienia. Rollin, zw olennik „sta ro ży tn ik ó w ” , w p rzek o nan iu , iż trz e b a przenieść się m yślą w przed staw ione przez p isa rz y cza sy i k ra je — tw ierd ził, że „szczęśliwa p ro sto ta ” ty ch obyczajów , pozo stałość p ierw o tn e j cnoty, bardziej jest pożądana niż p rze p y c h i w y tw o r-
ność współczesnego życia.
W czasach k ied y nikom u nie przychodziło do głow y k ry ty k o w ać H o m era, n ik t nie m y ślał rów nież o ty m , żeby przeciw staw iać geniusza spo łeczeństw u. N ik t nie zastanaw iał się rów nież n a d ty m , co d ecy d u je 0 pięknie Ilia d y : H om er czy H ellada. To b y ł ty lko id eał — doskonały sposób m y ślen ia poetyckiego, sposób p rzed staw ian ia i w y ra ż an ia z a ra zem. K iedy pojaw iły się w ątpliw ości, koniecznością stało się p rzyw ołanie
średniow iecznej zasady: „ D istinguendum est”. D opiero w prow adzenie tego rozróżnienia zapoczątkow ało proces o d w ro tn y — łączenia H om era z jego epoką. Zadanie polegało nie n a tym , b y n ied o sta tk i H om era w y jaśn iać poprzez jego epokę, lecz n a tym , żeby poprzez odw ołanie się do epoki w yjaśn ić doskonałość jego poem atów . W ówczas w łaśnie została zapoczątkow ana rów nież h istoryczna in te rp re ta c ja lite ra tu ry , h isto ryzm p olegający nie n a tym , b y negow ać nie rozum iejąc, lecz n a ty m , żeby zro zum ieć i p rzy jąć.
Idea b y ła niezw ykle tra fn a , a zarazem oryginalna: aby dzieło sztuki m ogło dostarczać estetycznych w zruszeń, n ależy je pojm ow ać nie tylko jako ćw iczenie reto ry czn e, „form ę” i styl, lecz rów nież jako w y rażenie c a łe j cyw ilizacji św iata, w praw dzie już nie istniejącego, lecz spójnego 1 dlatego też doskonałego.
Te daw ne dyskusje, pełne p asji i zapału, m ogą w ydać się śm ieszne — z a le ty i n ied o statk i ty siącletn iej przeszłości nie p ow inny bow iem niepo koić pow ażnych ludzi. Ale dyskuto w an e prob lem y m iały duże znacze nie dla współczesności, i to nie ty lk o dla w spółczesnej sztuki. Śm ieszne b łęd y w ielkich uczonych zaw ierały coś podniosłego i m o głyby w zbudzać nie tylko śm iech, lecz i zachw yt, poniew aż dzięki nim rodziło się now e ro zum ienie estety czne św iata i now a n a u k a o przeszłości.
N ie sam H om er rozsław ił G recję. D ra m a tu rd z y , m ówcy, filozofowie, „praw o daw cy g u s tu ” — w szyscy oni tw o rzyli „w iek zło ty ” , k tó ry n ie zależnie od poglądów „now ożytników ” był jed n y m z najw ażn iejszy ch m om entów w h isto rii k u ltu ry . Nie by ł to je d y n y „w iek zło ty ” . Było ich w ięcej, chociaż n iezb y t dużo, tym b ard ziej więc w y d aw ały się one jak im ś szczęśliw ym przypadkiem , oazą w śród b ezk resny ch p u sty ń . Ju ż sta ro ż y tn i h isto ry cy zw rócili uw agę na następ o w an ie po sobie „ro zk w itów ” i „u p ad k ó w ”, co p róbow ali w yjaśnić w m iarę sw oich możliwości. A ni h i storyczn y, ani ty m bardziej estetyczny h o ry zo n t X V II w. nie był d o sta tecznie szeroki, by m ożna było w yjść poza g ranice ty ch tra d y c y jn y c h i w y jątko w o „k lasycznych” w yobrażeń: w iek P ery k lesa, A ugusta, Leo n a X, L u dw ika XIV. Bez w zględu na stopień dowolności w y obrażenia te, podpow iedziane gustam i i potrzebam i epoki, b y ły konieczne. Ja k w y ja
-śnić to, że w stosunkow o k ró tk im czasie w jak im ś za k ątk u globu ziem skiego nag le rodziły się d ziesiątki genialnych ludzi w e w szystk ich dzie dzinach w iedzy i działalności, po czym n astępow ały długie jałow e w ieki, k tó re nie d ały an i jednego w ybitnego człowieka? W yjaśnień było m nó stw o. P ierw sze, długo a k tu a ln e — zm ęczenie przy ro d y . Po stw o rz e n iu jednego „w ieku złotego” przy ro d a z konieczności długo odpoczywa, a n a stępnie, odnow iw szy siły, zaczyna tw orzyć n a nowo. Nie było to jed n a k w yjaśnienie, lecz po p ro stu skonstatow anie fak tu .
Inni tw ierdzili, że ro zk w it sztuki zależy od k lim a tu i geograficznego położenia k ra ju . N au k a H ip o k ratesa, w y k o rzy stan a w szerokim m etodo logicznym plan ie przez J e a n a Bodina (M etho d us ad fa cilem h isto ria ru m
cognitionem , 1566), m iała w X V III w . duże pow odzenie.
Dlaczego jednak, tw orząc jeden „w iek zło ty ”, te n sam k lim a t nie stw o rzy ł niczego w n a stę p n y c h dw u tysiącleciach? Św iadom ość tego w zbudziła w ątpliw ości wobec teo rii k lim atu , aczkolw iek nigdy n ie z re zygnow ano z niej w filozoficzno-historycznych i estety cznych w yp ow ie d ziach X V III w ieku.
Z w iązana jest z nią rów nież teo ria D u Bosa, w edług k tó re j od czasu do czasu w p o w ietrzu p o jaw iają się jakieś p ierw iastki, pobudzające „ d u cha życia” w organizm ie człow ieka i tw orzące ludzi o n iezw y k ły ch zdol nościach. Zarów no teo ria „ducha życia”, sięgająca sw oim i po czątk am i głębokiego średniow iecza, ja k i cała ta historiozofia m ogły to w y jaśn ić jed y n ie jako p rzypadek, gdyż obecności n iep o jętych „isto t” w p o w ie trz u n ie m ożna było udow odnić za pom ocą żad n ych środków .
P rzez długi czas panow ała rów nież teo ria w yw odząca się z epoki ce s a rstw a , w szczególności z czasów A u g u sta — teo ria m ecen atu . K iedy w epoce form ow ania p a ń stw narodow ych głów ną rolę w w alce z fe u d a l n y m rozdrobnieniem zaczęła odgryw ać idea m onarchii a b so lu tn ej, „w ie k i zło te” objaśniano, nie bez podstaw , m ecen atem m o narchy. Czasy te nazyw ano im ionam i w ładców -m ecenasów . Teoria oświeconego a b so lu ty zm u zachow ała te n pogląd, aczkolw iek w niosła do filozofii s z tu k i p e w n e w ażne niuanse. Tę teorię w ypow iedział rów nież W olter w W ie k u L u d
w ik a X IV , później jed nak , rozczarow aw szy się do m ecen atu i czując
pow iew now ej epoki, pisał w K om entarzach do C o m e ïlle ’a coś zupełnie przeciw nego: m ecenat m o n archy może ty lko zgubić a rty stę , zm usza go bow iem do czynienia tego, co jest w ygodne dla m onarchy, a nie tego, co je m u sam em u w y d aje się isto tn e i spraw iedliw e. Tego sam ego zdania był rów nież A lfieri i w ielu innych.
Jednocześnie w X V III w. szybko ro zp rzestrzenia się idea w y p o w ie d zian a jeszcze przez M ontaigne’a: sztuka m oże rozw ijać się jed y n ie w w olnym p aństw ie. To w łaśnie stanow iło przyczynę ro zk w itu k ra so - m ó w stw a w sta ro ż y tn y c h repu b likach , k tó re zaczęły także służyć jako p rz y k ła d i w zór p ań stw a już w początku X V III w ieku. Ideał re p u b lik i, o k tó re j w rzeczyw istości nie m ożna było jeszcze m arzyć, został o d k ry ty
w św iecie an ty czny m i m iejsce A ugustów zajęli B ru tu so w ie i T im oleo- now ie. W ówczas okazało się, że do ro zkw itu sz tu k i w G recji i R zym ie przy czyn ił się u stró j rep u b lik ań sk i, swobody i cn o ty obyw atelskie. P rz e ciw staw ienie staro ży tn y ch now ożytnym opierało się na wyższości u s tro ju państw ow ego i obyczajów ty ch pierw szych. Jeżeli w X V III w. sta ro żytne obyczaje uznaw ano za g ru biań sk ie i n ieszlach etn e, te ra z uw ażano je za nieskończenie doskonalsze od obyczajów m o n arch ii i dw o ru (tak w łaś nie wów czas zaczęto nazyw ać obyczaje epoki L u d w ik a XIV). „ S ta ro ż y tn i- cy ” u tw orzyli opozycję wobec feu dalno-m onarchicznego reżim u. W ów czas w łaśnie pojaw ia się zainteresow anie A nglią jako „ k ra jem w olności” i już w d rug iej dekadzie X V III w. rozlegają się głosy o tym , że w dzie łach uczonych i pisarzy angielskich uderza oryginalność i głębia, k tó re są re z u lta ta m i w olności politycznej. T ak więc n a płaszczyźnie politycznej u trw a la się bliskość k u ltu ry staro ży tn ej i k u ltu r y an gielskiej, w ty m ró w nież poezji angielskiej z poezją antyczną, z k tó rą fra n c u sk a w ty m czasie zryw a. W ten oto sposób A jschylos i Szekspir znaleźli się w jed n y m obozie przeciw ko Francuzom , a co za ty m idzie — przeciw ko „n ow ożytnikom ”. „Spór staro żytn ikó w z n ow ożytnikam i” odegrał pew ną rolę rów nież w ru c h u politycznym nie ty lk o we F ran cji, lecz tak że E uropy: w jego pierw szych szeregach znaleźli się „ sta ro ży tn ic y ” . Siłą rzeczy „now o- ż y tn ic y ” okazali się „ o p ty m istam i”. Sław ili oni m onarchię, dw orskie oby czaje, poetów dw orskich, w ty m rów nież R acine’a (który był po stron ie „sta ro ży tn ik ó w ”), a więc w szystko to, czym w sław ił się „w iek L u dw ika X IV ” . „ S taro ży tn icy ”, przeciw nie, byli „ p esy m istam i”, zap atrzo n y m i w w ieki anty czn ej wolności i pierw otn y ch cnót obyw atelskich, w społe czeństw o nie znające absolutyzm u, poddaństw a, fałszu, w yrafinow an ia, k tó re zastęp u je wolność. Ten pesym izm „sta ro ży tn ik ó w ” okazał się ró w nie „postępow y” jak pesym izm W oltera w jego K a n d yd zie, gdy ty m c z a sem optym izm „now ożytników ” , uw ażający ch św ia t w spółczesny za n a j lepszy z m ożliw ych, odgryw ał tę sam ą rolę co optym izm filozofii L eibni za i W olffa oraz ich k o n ty n u ato ró w we w szystkich k ra ja c h E uropy.
W m yśli politycznej epoki dokonyw ał się ten sam proces. W dziele 0 duchu praw M onteskiusz p rzek ład a cnotę rep u b lik ań sk ą nad despotyzm o p a rty na stra c h u i m onarchię o p a rtą n a honorze, a p rzy k ład y k o n sty tu c ji rep u b lik ań sk iej czerpie oczywiście z h isto rii św iata antycznego.
W dziełach h isto ry k ó w staro ży tn y ch m ożna było znaleźć dostateczną ilość arg um en tó w na rzecz społecznego czynnika rozw oju lite ra tu ry . W tonie w yniosłej k ry ty k i ukazy w ały one jednoznacznie historyczne, nie zaś biologiczne czy klim atyczne przyczyny up adków i rozkw itów . P ro b le m k o n sty tu c ji w y n ik ł n a długo przed pow stan iem O duchu praw, dzieła zapow iadanego przez częściowo zapom niane źródła z XVI i XVII w ieku. Teraz k o n sty tu c ja sta je się przedm iotem rozw ażań historyków 1 teo rety k ó w p ań stw a i prow adzi do socjologii sztuki, m ającej jaw nie „ re p u b lik a ń sk i” i „w yzw oleńczy” c h a ra k te r. J a k zawsze, jest ona zw ią
zana z ideą „ sta ro ży tn ik ó w ” i jest jej w y tw o rem zarów no w sztuce jak i w polityce. W ty m w y p a d k u tak że „staro ży tn icy ” , w sposób nieocze k iw an y dla siebie sam ych, znaleźli się w opozycji wobec starego re ż im u . Jednocześnie zaczęła się k ry ty k a ,,now ożytników ” . T eraz zarzucano im to, za co w cześniej ich chw alono: przesadne w yrafinow anie, p re te n sjonalność, ckliwość języ k a i fabuły, przecenianie miłości, szczególnie salonow ej, b ra k w iększego zainteresow ania p ro b lem aty k ą społeczną. W szystko to stan ow i re z u lta t obyczajów m onarchii. W sta ro ż y tn e j t r a gedii niczego takiego nie było, były n ato m iast problem y o znaczeniu p a ń stw ow ym i społecznym .
S taro g reck a re p u b lik a ń sk a „p ro sto ta ” była rów nież p rzedm io tem d y skusji. N ieskom plikow ana kom pozycja, b ra k epizodów drugoplanow ych, odciągających uw agę od w ą tk u głównego, m onotem atyczność, niew iele w y stę p u ją c y ch postaci, zwięzłość w ypow iedzi, prosty, tj. nie „salono w y ”, i n aw et nieco arch aiczny styl, nié pow strzym y w ana „dobrym i m a n iera m i” n am iętność — w szystko to m iało ch araktery zow ać sta ro ż y tn y c h oraz stanow ić norm ę, k tó re j pow inien się podporządkow ać w spółczesny d ram a tu rg . W e F ra n c ji poglądy te głosił jezuita B rum oy, a u to r słynnego·
T ea tru G reków , a tak że filozof W olter, zw olennik R acine’a i re fo rm a
to r fe a tru .
We W łoszech sp ór „staro ży tn ik ó w ” z „n ow ożytnikam i” p rz y b ra ł szczególne form y. B yła to w alk a o narodow ą w łoską poezję przeciw ko fran cu sk iej. F ra n cu z i zarzucali W łochom, że niedostatecznie ściśle wzo row ali się n a sta ro ż y tn y c h i w yżej staw iali „ b lic h tr” Tassa niż „złoto” W ergiliusza. W odpow iedzi W łosi tw ierdzili, że w yzw alając się z m a ri- nizm u i „seicen ty zm u ” , lite r a tu r a w łoska stała się b ardziej su row a i „an ty c z n a ” niż fra n c u sk a. W te n sposób spór m iędzy lite r a tu r ą w łoską a fran cu sk ą, dążącą do hegem onii, p rzekształcił się w spór „ sta ro ż y tn i k ó w ” z „n o w o ży tnik am i” . Włosi, p rzy jm u jąc p u n k t w idzenia P e rra u lta , zaczęli ro zp a try w a ć całą lite ra tu rę fran cu sk ą, tj. lite ra tu rę „no w o ży tn ą”,, w opozycji do anty cznej i opowiedzieli się po stronie „ sta ro ży tn ik ó w ” . W łosi bow iem coraz bard ziej odchodzili od fran cu sk ich ideałów k lasy - cystycznych i u g ru n to w an y c h tra d y c ji. W oparciu o estety k ę i sztukę a n ty k u tw o rzy li now ą este ty k ę i now ą sztukę. Jeżeli „no w o ży tn icy ”, tj. F ran cu zi, daw ali pierw szeństw o W ergiliuszow i przed H om erem , to W łosi staw iali w yżej H om era od W ergiliusza. W E neidzie było w ięcej m iłości i m elancholii niż p olityki, b y ła ona bardziej w y rafin o w an a i w y szukana, dlatego też w w iększym sto p n iu niż „p ierw o tn y ” H om er odpo w iadała ona gustom fran cu sk im . W alka po stro nie „sta ro ży tn ik ó w ” była dla W łochów w alk ą o lite ra tu rę narodow ą. T ak oto H om er sta ł się p ro rokiem w łoskiego R isorgim enta.
We W łoszech, podobnie jak we F rancji, „staro ży tn icy ” okazali się no w ato ram i w w iększym sto p n iu niż „now ożytnicy” . Ci bow iem byli zw olennikam i feud aln ej, „h iszp ańskiej”, w y tw o rn ej i m o n arc h ic z n e j
tra d y c ji. R ezygnow ali z tem ató w history cznych lu b dostrzegali w n ich jedynie w ątek m iłosny. Miłość uznaw ali za głów ną sprężynę tragedii. W yelim inow ali chór, dem o kratyczn y początek w łaściw y starogreckiem u dram atow i, i ograniczali m iejsce akcji do jakiegoś „ w e sty b u lu ” lub „ga b in e tu ” dw oru królew skiego. M affei, tw ó rca w łoskiej klasycznej tragedii, w sw ym n aukow ym dziele Della scienza chiam ata cavaïleresca przeciw staw iał feu d aln em u chim erycznem u honorow i, podstaw ow ej sile m o narchii (a więc rów nież fran cu sk iej), spraw iedliw ość państw ow ą, tj. p r a wo rzym skie i praw orządność rep u b lik ań sk ą. Jednocześnie o drzucał f ra n cuską miłość „salonow ą” — napisał M eropę, trag ed ię pozbaw ioną w ątk u miłosnego, z jasno w yrażoną społeczno-polityczną p ro b lem aty k ą. R efor m a A lfieriego polegała na m ak sy m alny m zbliżeniu do tra g e d ii antyczn ej w tej jej postaci, jak ą o trzy m ała w in te rp re ta c ji F ran cu za B rum oya. O śm ieszając W oltera, tw órczo k o n ty n u o w ał on to, co a u to r K a n d yd a bez polotu usiłow ał zrealizow ać. „T ragedie w olności”, zapow iadające „ te a tr przyszłości”, k tó ry w edług słów A lfieriego m ogą zrozum ieć jed ynie oby w a te le wolnego państw a, ze w zględu na sw oje litera c k ie o rien tacje były nie „now ożytne” , lecz „ sta ro ży tn e ” .
To samo dokonyw ało się rów nież w poezji. N ajbard ziej współczesna, n a jb ard ziej postępow a by ła poezja Pariniego, k tó ry jako gorący zw olen n ik „staro ży tn ik ó w ” próbow ał oddać m itologię, obrazow y język, porów nania, m etafo ry i inne stylistyczne osobliwości poetów anty cznych — P in d a ra i Horacego.
Podjąw szy w alkę z F rancuzam i, by p rzy pom ocy sta ro ż y tn y c h stw o rzyć swój w łasny, rep u b lik ań sk i i narodow y te a tr, W łosi zapożyczyli od Francuzów — „staro ży tn ik ó w ” , cały system arg u m en tacji. A lfieriego, n ie naw idzącego F ran cu zów jako „dw oraków ” i „m o n archistów ”, nie można sobie w yobrazić bez Francuzów , k tó rzy nauczyli go podstaw sztuki i dali m u do rą k już gotową, u k ształto w an ą poetykę, różn ą od poetyki „no- w ożytników ” .
W połowie X V III w. p rzeciw staw ienie sztuki anty cznej i francu skiej stało się już tra d y c ją , a n aw et regułą. T eraz jedn ak sztuki fran cu sk iej nie uw ażano za now ożytną i postępow ą, była to bow iem sztuk a w y ra ż a jąca ideologię m onarchii feu d aln ej. I Boileau, 1 P e rra u lt — w szyscy ci, k tó rzy form ułow ali poety k i i n aw iązyw ali do A ry sto telesa i H oracego — byli „now ożytnikam i”, tj. ludźm i o poglądach rea k c y jn y c h i anachronicz nych. W alka o „auten ty czn eg o” A rystotelesa, n a nowo in terp reto w an eg o i przejętego od Francuzów , była w rów nym stop n iu ch arak te ry sty c z n a dla W łoch, jak i dla Niemiec.
O rien tacja n a starożytność p rzejaw iała się rów nież w w yborze te m a tów . W ybór an tyczn y ch tem ató w w połowie X V III w. oznaczał naślado w anie Francuzów . O parcie tem atów na w łasn ej h isto rii narodow ej w sw ej istocie oznaczało naśladow anie staro ży tn y ch . Na pierw szy rzu t oka mogło to w ydaw ać się dziwne. Lecz np. dla N iem ców zw rot k u ro
dzim ym źródłom , „do siebie” , w iązał się z n aw ro tem do au ten ty czn ej, w ielkiej, jedy n ie doskonałej sztu k i sta ro ży tn y ch i z odejściem od n ie praw d ziw ej, n iea u ten ty c z n ej oraz sform alizow anej sztu k i Francuzów . D okonyw ało się osobliwe zbliżenie nowego poczucia narodow ego z re p u blik ańską antycznością — zbliżenie, k tó re nie zawsze było jasno u św ia dam iane, lecz było n a tu ra ln y m rez u lta tem politycznej i ideow ej sy tu acji epoki. A ntyczne re p u b lik i jako doskonalsza fo rm a państw ow ości słynęły ju ż od dziesięcioleci. Z asły n ął i anty czny c h a ra k te r rep u b lik ań sk i. P o n ie w aż w ty m czasie uznano go za konieczny i idealny, jego propagow anie było aktem o b y w atelskiej p ostaw y i p atrio ty zm u . W ty m sensie W il h elm Tell m ógłby z pow odzeniem zająć m iejsce obu B rutusów , ty m b a r dziej że S zw ajcaria b yła rów nież rep u b lik ą.
Z w rot k u antyczności nie prow adził do u n ifik acji lite ra tu r e u ro p e j sk ich , jak by m ożna było tego oczekiwać. P rzeciw nie, stanow ił w yzw o len ie od n arzu co ny ch z zew nątrz, obcych tra d y c ji, od feu d aln o -m o n ar- chicznej ideologii, a jednocześnie od politycznej i k u ltu ro w e j hegem onii F ran cji. M ówili o ty m w szyscy k ry ty c y i arty ści działający n a rzecz n a rodow ego odrodzenia E uropy.
P u n k t w idzenia ro zw in ięty w p racy E. Y ounga C onjectures on O ri
ginal C om position sp rz y ja ł tem u, niejako parad o ksaln em u, lecz zupełnie
n a tu ra ln e m u procesow i: ażeby stw orzyć ory gin alne dzieło sztuki, trz e b a naśladow ać nie Iliadą, lecz H om era, od niego uczyć się obserw ow ania przy ro d y , u k azy w an ia nie ab stra k cy jn y c h praw d, lecz p raw d n a tu ry . Dzieło litera c k ie jest to re z u ltą t przyczyn, k tó re gubią się po jego p o w stan iu, w y raz w yo brażeń i konieczności ok reślający ch c h a ra k te r dan ej cyw ilizacji. To pow oduje szereg osobliwości, k tó re n astęp n e pokolenia p rz y jm u ją za re g u ły obow iązujące zawsze w szystkie n aro d y i g atun ki, co stanow i przeszkodę w rozw oju ory g in aln ej poezji. H om er był w olny. Ci, k tó rzy w zorow ali się n a Iliadzie, byli pod p resją konieczności. Ż eby naśladow ać H om era, trz e b a być jak on w olnym i odtw arzać swoją, nie zaś obcą p raw d ę. W te n sposób naśladow anie H om era przekształciło się w w yzw alanie się od niego, sztuk a naślad u jąca a n ty k — w sztukę n a rodow ą.
S taro ży tn i naśladow ali przyrodę, a nie rozm yślali o ch w y tach lite ra c kich. Byli to „poeci n a iw n i” , w ty m w łaśnie k ry je się ich tajem n ica. I to je s t w łaśnie tajem n icą ich języka. S taro ży tn i, dzieci n a tu ry , w sw ojej p ierw o tn e j czystości m yśleli i m ów ili jak poeci. P ie rw o tn y język, bez w zględu na sw oje pochodzenie — boskie czy ludzkie, „rzeczow nikow e” lu b „przym iotn ik o w e” , był ze sw ej n a tu ry językiem poetyckim . W poło w ie X V III w. m ów ili o ty m w szyscy — od Vico do H am anna.
T ak pojm ow ano wyższość poezji staro żytny ch. H om er był n a jw ię k szym poetą, dlatego że był p oetą staro ży tny m . P oeta rosyjsk i M. N. M u- raw ie w , je d e n z n a jb a rd zie j żarliw ych czcicieli H om era, zachw ycony b y ł w łaśnie jego bliskim stosunkiem do p rzy ro d y i społeczeństw a p ie
r-wotnego. Boileau m iał rację: staro ży tn i są nieprześcignieni, z nim i n ie m ożna ryw alizow ać, są bow iem niezrów nani. T eraz jed n ak ich wyższość uznaw ano odw ołując się nie do gustów i porów nań z „now ożytnikam i”, lecz dowodów rozum u, h isto rii i filologii.
W połowie w ieku m ało kto m ów ił o rozw oju i doskonaleniu w odnie sieniu do poezji. N iepodw ażalny w epoce B oileau i P e r ra u lta a rg u m e n t, k tó ry m posługiw ali się „now ożytnicy”, stra c ił teraz sw oją siłę.
„N ow ożytnicy” — P e rra u lt, F ontenelle, L a M otte — pojm ow ali poe zję jako racjo n aln ą wiedzę o rzeczach. P o eta to ten, kto dużo wie. Teraz w szystko ukazało się w innym św ietle. N aukow a, techniczna i filozoficz na w iedza w poezji sprzeczna jest z jej n a tu rą . Poezja jest, oczywiście, w iedzą, lecz zupełnie inną. Stanow i ona zarazem a b stra k cy jn e i k o n k re tn e pojm ow anie rzeczy. Człowiek p ierw o tn y pojm uje ogólne poprzez k o n k retn e, a podczas takiego rozum ow ania m yślenie a b stra k cy jn e ściśle łączy się obrazow ym w idzeniem św iata. W raz z rozw ojem rozum u, na co liczyli „now ożytnicy”, m yślenie syn k rety czn e rozpada się n a k o n k retn e i a b strak cy jn e. M yślenie a b stra k cy jn e tw o rzy filozofię, zabija zaś poezję. To w yjaśnia, dlaczego tak rzad k a w „ośw ieconym ” w ieku X V III jest poezja „n aiw n a”, n ato m iast ta k częsta — poezja, „ se n ty m e n ta ln a ”, r e flek sy jn a. P rz y ro d a pozbaw iona bogów — jest m artw a ; a praw o pow szechnego ciążenia zastąpiło duszę p rzyrody. To, o czym pisał w N iem czech Schiller, we F ra n cji m ów ili w szyscy „filozofow ie”, u p a tru ją c w fi lozoficznym m y ślen iu w spółczesnych przyczynę głębokiego u pad k u sz tu ki. To, co określało, zdaniem „now ożytników ”, doskonałość poezji f ra n cuskiej, okazało się przyczyną jej nieuchronnego upadk u . Rozpow szech nione we F ra n cji lam en tacje n ad ty m up adkiem są całkow icie zrozum iałe z uw agi na szczególnie silne zw iązki tego k r a ju z klasycyzm em oraz ze w zględu na epokę, w k tó re j sta re fo rm y poezji p rzestały zadow alać. Teoria „n a iw n ej”, „ p ie rw o tn ej”, „ sy n k re ty cz n e j” lub „n aro d o w ej” poe zji, m ająca tak duże znaczenie dla estety k i i lite ra tu ry tego okresu, pow sta ła w zw iązku z n a u k ą „staro ży tn ik ó w ” i w bezpośredniej opozycji do „now ożytników ”.
Z tego p u n k tu w idzenia staro ży tn i G recy okazali się tym i „ n a tu ra l n ym i lu d źm i”, k tó ry ch eu ropejscy m yśliciele szukali na w szystkich k o n ty n e n ta c h i znajdow ali p raw ie wszędzie. Indianie Nowego Św iata, m y śliw i i w ojow nicy byli utożsam iani ze sta ro ż y tn y m i G rekam i, a C h ate a u b ria n d kreow ał obraz szczęśliwego oraz m elancholijnego Indian ina n ie m al w te j sam ej k onw encji co i G reków epoki h ellenistycznej.
W ielka, n a tu ra ln a i b ezp reten sjo n aln a poezja pow inna istnieć w szę dzie, je st ona bow iem nieodłącznym tow arzyszem człow ieka pierw otnego. Poezja „Północy”, „w schodni s ty l”, poezja E ddy, szkockich bardów , sk a n dy naw skich skaldów , p oem aty O sjana, p salm y Biblii — w szystko to jest w ielk ą p ierw o tn ą poezją, podobną do tw órczości H om era. J e st jej rów na lu b n a w e t ją przew yższa, m yśląc bowiem za pom ocą sym boli, nie o b ra
zów i pojęć, jest jeszcze b ard ziej p ierw otna i n a tu ra ln a . T ak p o w staje w filozofii i estety ce eu ro p ejsk iej pojęcie p ry m ityw izm u . N a tu ra ln y czło w iek, przeciw staw iony człow iekow i feudalnem u, był w pew nym sto pniu re z u lta te m przeciw staw ien ia sta ro ż y tn y c h „now ożytnikom ”, p rze c iw sta w ienia u p arcie rozw ijającego się w lite ra tu rz e eu rop ejsk iej w tra k c ie jej w alk i z '„ n o w o ż y tn ą ” , tj. s ta rą i średniow ieczną F rancją.
W szystkie n aro d y E uro py p rzy p om n iały sw oją pierw o tn ą poezję, k tó rą porów nyw ano z H om erem i Osjanem . O kazało się, że ta p ierw o tn a poezja żyje rów nież do tej po ry i niepo trzebn e są żadne daw ne m a n u s k ry p ty , by udow odnić jej autentyczność. Jeżeli M acpherson nie posiadał żadn ych rękopisów , to m iał coś innego — jakiegoś ducha p ierw o tn ej po ezji ludow ej, którego o d k ry ł w pieśniach i balladach Północy. W y s ta r czyło m u to, by móc podbić Europę. A ngielskie i szkockie ballad y d r u kow ane b y ły w dziesiątkach tom ów , o ryginalne i o w ątp liw ej a u te n tyczności, niezrozum iałe i stylizow ane. W Rosji zostało o d k ry te Sło w o
0 p u łk u Igora.
W łaśnie wów czas okazało się, że ludow e języki europejskie ze w zglę d u n a swój c h a ra k te r i w łaściw ości a rty sty czn e przy p o m in ają języ k sta - rogrecki, są bow iem rów nie s ta re jak poem aty O sjana, B iblia i u tw o ry skaldów . Nie m ają ary sto k raty czn eg o stosun k u do słowa, k tó ry w łaściw y jest językow i fran cuskiem u . Z w racali n a to uw agę m. in. p an i D acier, Rollin i w ielu in n y ch „staro ży tn ik ó w ” . O dw ołując się do tego, cudzo ziem cy p rzekonyw ali o b ra k u odpow iedniości m iędzy językam i f r a n cu sk im a greckim i w y n ik ającej stąd niem ożliw ości rozu m ien ia przez
F rancuzów poezji antycznej i a n ty k u w ogóle. A nglicy tw ierdzili, że ty l ko języ k angielski jest zdolny do przek azan ia H om era. P rz ek ła d P o p e ’a u w ażan y b y ł za n a jb ard ziej dokładny. A. S. Szyszkow, k tó ry nie znał greckiego, tłum aczy ł H om era z przek ład u P o p e’a, w przekon aniu, że języ k staro ro sy jsk i jest rów nie dźw ięczny i eksp resy w ny jak angielski 1 podobnie jak on odda piękno H om era. Mówiono rów nież o w pływ ie greckiego n a język ro sy jsk i w zw iązku z przy jęciem chrześcijań stw a i k u ltu ro w y m i pow iązaniam i Rusi K ijow skiej z B izancjum . S iady ty ch p rze k o n a ń zachow ały się rów nież u P uszkina.
O bliskości języków niem ieckiego i greckiego prześw iadczeni byli tak że N iem cy. T. Dam m , tłum acząc H om era na język niem iecki, u ży w ał słó w i w y rażeń zapożyczonych z języka potocznego, p ró bując z in te rp re tow ać w ielkie poem aty jako u tw o ry głęboko dem okratyczne.
B ył to m arsz ludów n a fra n c u sk ą ostoję klasycyzm u, zapow iadający ja k b y inny, w o jen n y m arsz n a im p eriu m francuskie. W św iadom ości E uropy, podobnie jak w św iadom ości F ran cji, ta i inne k am p an ie b y ły in sp iro w an e jed n ą i tą sam ą ideą.
P ry m ity w izm — jeżeli ta k m ożna nazw ać ten k ieru n e k przem ian m y śli eu ro p ejsk iej i europejskiego „ g u stu ” — przeciw staw iał się rozum ow i scholastyk ów i pedantów , k tó ry o bracał się w dziedzinie a b stra k cji, le k
cew ażył uczucie i przyrodę, pozostając z nim i w sprzeczności. U czucie poznaje istotę niedo stęp ną „ch łod n em u ” rozum ow i. „G eo m etrzy ” n ie w szystko w iedzą o przyrodzie i sercu ludzkim . P ra w d z iw y rozum idzie za głosem serca i poznaje p raw a p rzy ro d y , nie ograniczające się w cale do p raw fizyki. P ry m ity w izm , odw ołując się do p rzyro d y, naw o ły w ał ty m sam ym do rozum u i uczucia. P rzy ro d a, uczucie, rozum stanow ią niepodzielną całość. K oncepcja ta n ie w ym agała od ludzi O św iecenia specjalnych w ysiłków tw órczych, w y p raco w an a została bow iem przez k ry ty k ó w filozofii i badaczy poprzedniego okresu.
W konsekw encji lam en tacje n a d tw órczością poetycką, k tó ra zginęła w starciu z a b stra k cy jn y m m yśleniem , m iały na w zględzie nie ro zum w ogóle, lecz ty lk o specjalny, „ch ło d ny ” , a n ality czn y rozum , w yobco w any z p rzy ro d y i uczucia, ten, k tó ry zainspirow ał P e rra u lta i F o n te - n elle’a do stw orzenia ich „rozum ow ej” teorii, a L a M otte’a do tłu m ac z e nia Iliad y n a „rozum ow y”, współczesny, „now ożytny” język fran cu sk i. Sensualistyczna filozofia pow inna i m oże ożywić sta ro ż y tn ą „ n a iw n ą ”- poezję, podobnie jak filozofow ie-sensualiści, „ludzie p rzy ro d y i p ra w d y ” , w skrzeszają p rym ityw nego, szczęśliwego, n atu ra ln e g o — „ sta ro ży tn e go” — człow ieka. Ideał „człow ieka p rzy ro d y i p ra w d y ” m ógł się pojaw ić zarów no w filozofującej, jak i nau k o w ej w spółczesności; S ch iller do strzegł przecież w filozofującym i o garn iający m w szystkie n a u k i G o- ethem poetę „naiw nego” !
W ten sposób H om er ponow nie s ta je się w zorem i „m iarą geniuszu ludzkiego” („Sum m a v is et m en su ra ingenii h u m a n ii”), ale nie dlatego, że był w y jątk iem i o derw ał się od sw ojego n aro d u i epoki, lecz dlatego, że by ł tak i sam jak wszyscy, m yślał ta k samo jak jego w spółcześni. „M ą drość H om era niczym nie różniła się od m ądrości ludow ej — pisał Vico. — P rz e ją ł on uczucia lud u greckiego, przez co bliskie m u sta ły się rów nież ludow e obyczaje G recji” . Żeby zrozum ieć H om era, p isał H erd er, trzeb a odbierać go w n iero zerw aln y m zw iązku z epoką, k tó ra go zrodziła. P oezja jest dobrem całego n arod u. H om er jak o poeta n a ro dow y w y raża po trzeby sw ojej epoki.
W zw iązku z ty m od rad zają się w ątpliw ości co do istn ien ia H om era, m ające teraz jed n ak in ną podstaw ę. D la w y jaśn ien ia Ilia d y nie jest ju ż niezbędna osobowość poety. W yrażając p o trzeb y i uczucia n aro d u p oeta sta je się uosobieniem społeczeństw a, n aro d u . X V III-w ieczne d y sk u sje w okół H om era zapoczątkow ał Vico, zakończył zaś W olff. T akie pojm o w anie poezji i p o ety było szczytem dostępnego dla tego w ieku h isto ry zmu.
Jednocześnie b y ł to w y raźn y p rzejaw n atu ralizm u , epoka H om era bow iem została określona poprzez przyro dę, a nie historię, a sam H om er był „człow iekiem n a tu r y ” . „Poezja je s t n a tu ra ln y m językiem rod zaju ludzkiego — pisał H am ann — i dlatego n a tu ra ln y m językiem poety jest
poezja’]. To samo tw ierd ził po d ru g ie j stro n ie K an ału L a M anche B lack - well. W iele mówiono o ty m rów nież za Renem .
Zw iązek H om era z jego epoką p o d k reślan y jest n ieu sta n n ie z p u n k tu w idzenia zadań estety czn y ch i społecznych. S taro greccy i staro rzym scy poeci tw orzy li sw oje u tw o ry nie ty lk o dla m ędrców , lecz rów nież dla narodu, pisał G ravina. N ależy ich w ty m naśladow ać. Poeci w obrazach arty sty czn y ch pow inni p rzed staw iać od kry cia uczonych, wówczas w iedza rozpow szechni się w śród w szystkich ludzi, a poezja stanie się w łasnością całego narodu.
Poeci antyczni są w ielcy, poniew aż tw o rzy li w epoce, kiedy poezja przeżyw ała sw oją młodość. N ie m ożem y ich naśladow ać, gdyż w yro śliśm y i żyjem y w innym w ieku. Nasz w ie k jest w iekiem ab strakcy jn eg o m yśle nia. Idee jaw ią się n am w o d e rw a n iu od rzeczy; jako „filozofowie” nie m ożem y być poetam i. Czyż nasi poeci m a ją tak ic h sam ych odbiorców, dla jakich tw orzyli poeci antyczni? W te n sposób w rozw ażaniach H erd era pojaw ia się gorzka reflek sja: poeci greccy by li poetam i ludow ym i nie tylko dlatego, że byli z ludem , lecz rów nież dlatego, że lud ich słuchał i rozum iał. To znaczy, że m ieli oni ojczyznę. P oszukiw ania audyto rium , pragnienie szerokiego oddźw ięku d la n ieau ten ty czn ej, gabinetow ej poezji osam otnionych indyw idualności, tęsk n o ta za ojczyzną, k tó re j nie ma,, a k tó ra być pow inna — w szystko to w cielało się w obraz poety ludo wego i lud u poetyckiego, w obraz ich szczęśliw ej jedności.
M yśl X V III w. d em o k raty zu je się. T eraz dw ó r k rólew sk i nie jest już najw yższym a rb itre m w sporach o sz tu k ę ani w e F ran cji, ani w N iem czech. Zaciera i dew alory zu je się ró w n ież samo pojęcie „dobrego sm aku ”,, k tó re stw orzone było jak b y w ty m celu, by przeciw staw iać gust w yż szych sfer gustow i pozostałej części społeczeństw a. Rzeczywiście, jak m oż na m ówić o „dobrym sm a k u ” p o ety, k tó ry m zachw yca się cały n aród? K om u służy „dobry sm ak” , jeżeli n ie jest on p otrzeb n y narodow i? Czyż w ażny jest gust, jeżeli po eta m ów i o tym , co niepokoi w szystkich jego w spółczesnych?
Czy m am y ojczyznę? Z a sta n a w ia li się n ad ty m N iem cy i Włosi, roz bici n a dziesiątki dzielnic, zależni od cudzoziemców, prag n ący jedności, a ta k ż e Francuzi, zjednoczeni po d w ładzą króla, lecz nie m ający m ożli wości rozporządzania sobą i przy n o szen ia p ożytku F ran cji.
Jeżeli nie m a ojczyzny i czytelników , jeżeli nie m a n arod u , to należy go stw orzyć. T ym w łaśnie zajm ow ali się pisarze w. X V III, a z najw iększą en erg ią N iem cy i Włosi. A żeby osiągnąć ten cel, nie trz e b a odtw arzać św ia ta starożytnego i poezji an ty czn ej. J e st to bezcelowe. I w łaśnie H e rd e r p ró b u je znaleźć we w spółczesnej m u rzeczyw istości tak ie fo rm y p atrio ty zm u , k tó re by ły by odpow iednie dla Niem iec tego czasu. Głosząc te idee m ieszkańcom Rygi, H e rd e r m ów ił o P io trze I i K ata rz y n ie II — w przekonaniu, że opanow anie filozofii przyczyni się do w yzw olenia lu d u
i stw orzen ia now ej ojczyzny. K tó ry spośród niem ieckich i w łoskich pi s a rz y nie m y ślał i nie m arzy ł o tym ?
Z atem pojęcie c h a ra k te ru narodow ego tw órczości a rty sty c z n e j p o jaw ia się w zw iązku z in te rp re to w a n y m n a nowo an ty kiem . „P oeta lu d o w y ” niepokoi w yobraźnię estety k ó w X V III w ieku. B yła to p rób a w yjścia z celi uczonego na forum , w szerokie m asy ludow e lub, m ów iąc słow am i H e r dera, sprow adzenie filozofii „z gw iazd n a ziem ię” , upodobnienia do H om e ra. S tąd wzięło się rów nież porów nanie pro ro k a chrześcijańskiego ze staro ży tn y m m ówcą, zw rot k u „zdrow em u rozsądkow i” lu d u i w ia ra w pow szechne znaczenie zdrow ego rozsądku, k tó re m ożna znaleźć u A bbota, H erd era i Vico, a także u p rzedstaw icieli w łoskiego O św iecenia, pró bujących stw orzyć ogólnonarodow y i ludow y język, a w b ard ziej roz w iniętej postaci u szkockiego filozofa T hom asa Reida.
K iedyś w ielcy poeci sta ro ż y tn i byli w zorem poezji racjo n alisty czn ej, nauczycielam i rozum u, żyli w p ew nym Kosm opolis, nie zw iązani z lo k al nym i obyczajam i, historią. Ta „olśniew ająca sam otność” b yła przeznacze niem ty ch poetów ; „now ożytnicy” dostrzegli w nich dużo w ad i „ sta ro - ży tn icy ”, by móc ich obronić, m usieli odwołać się do h isto rii i tra d y c ji narodow ych. N astępnie zaś, w zw iązku z rozw ojem m yśli d em o k raty cz nej, poeci sta ro ż y tn i stali się poetam i ludow ym i, stopili się w jedno z n a rodem i epoką, k tó re j byli w yrazicielam i. W poszukiw aniu c h a ra k te ru n a rodowego, ojczyzny i p ań stw a ten dziw ny, ro zd a rty , poszu kujący w iek X V III zw racał się do H om era, P in d a ra i A jschylosa.
N iem al w iekow a w alk a o G reków przeciw ko F rancu zo m p rzy czyniła się do pow stania zupełnie nowego obrazu poezji antycznej, a co za ty m idzie — now ej estety k i i teorii sztuki. L udow y c h a ra k te r lite r a tu r y a n tycznej, k tó ra przeszła przez oczyszczający ogień idei p ry m ity w izm u , zbliżył ją nie tylk o do n a jsta rsz y ch form poezji św iatow ej — b a lla d i psalm ów, lecz rów nież do dojrzałych form eu ro pejskiej tw órczości d r a m atycznej. Stało się to m ożliw e jedynie dzięki tem u , że zasady A ry sto te lesa stra c iły sw oją d ecydującą rolę w ok reślan iu d ra m a tu antycznego, okazując się technicznym przy p adk iem m iejsca i czasu oraz n a tu ra ln y m re z u lta te m długiej tra d y c ji. N a tak iej płaszczyźnie Szekspir nie m ógł w y
daw ać się przeciw ieństw em staro ży tn y ch tragików , a połączenie an giel skiego d ra m a tu rg a z w ielkim i A teńczykam i było u tru d n io n e tylko w m n ie m aniu „now ożytników ” , klasyków fran cu sk ich w. X V III, o b stający ch p rzy swoich zasadach, tem a ta c h i ideałach. D ra m a tu rd z y p ró b u jący w skrze sić w sw ojej tw órczości n ajp rostsze form y d ra m a tu antycznego sięgali w ty m celu rów nież do Szekspira.
W ydaje się, że nie m a m niej do siebie podobnych a rty stó w niż A jschylos i Szekspir: pierw szy — ograniczony jednościam i, ubogą akcją i koronow anym i b o h ateram i, tonący w m onologach, ch órach i lam entach; dru g i — z nagrom adzeniem w ydarzeń, dynam icznym i dialogam i, zm ianą
scen i bohaterów , z zabójcam i, błaznam i, rozbójnikam i i w iedźm am i. P o przez te oszałam iające różnice w yczuw ano jed n ak w X V III w. pew ną spójną i bardzo w spółczesną estety k ę, k tó re j poszukiw ano jako ra tu n k u przed cherlactw em , n arzu cający m się schem atyzm em i bezpłodną szla chetnością trag ed ii staro ży tn ej.
A lfieri ożywił pro sto tę antyczną, elim inow ał w szelkie odchylenia od pan ującej w trag ed ii norm y, w prow adzając m inim alną liczbę postaci i ograniczając akcję do jednego ciosu sztyletem . O dw oływ ał się jednak do Szekspira w poszukiw aniach m onom anii nam iętności, patosu działania społecznego i rozm yślań filozoficznych, p rzygotow ujących i u zasad n iają cych finał. „M iłujący w olność” Ducis w tra d y c y jn ie klasycznych form ach swojej trag ed ii próbow ał z kolei w skrzesić d ram aty zm szekspirow skich sytuacji oraz połączyć p ro b le m aty k ę społeczną z klasyczną in try g ą m i łosną. M arie Joseph C hénier, od naw iający tra d y c ję a n ty k u w sw ojej t r a gedii „naro d ow ej” i o d trą c ają c y m onarchiczny duch R acine’a, szukał u Szekspira „w olnej re p u b lik a ń sk ie j” m yśli, rzucając ją jako w yzw anie przeciw ko sta re m u św iatu. W N iem czech wów czas rozum iano Szekspira nie jako „form ę” , lecz jako „historię ludzkości” , jako „los” i najw yższą „m ądrość” rodzaju ludzkiego, co um ożliw iło jego „p rz y jaź ń ” z trag ik am i starożytności.
M. N. M uraw iew tra fn ie w y raził tę now ą jedność, jakże w ażną dla epoki i estetycznego rozw oju w ieku:
Эсхил заемлется Ревеккою и Лиром, И Шакеспирова восколебалась тень О слепоствующем Эдипе сиром.
[Ajschylos pożycza sobie Reganę i Leara, / A cienie Szekspira zaszeleściły o ślepym Edypie starym.]
N iegdyś W olter dostrzegał pew ne podobieństw o m iędzy H om erem a Szekspirem , ale podobieństw o to polegało n a tym , że obaj arty ści szli n ie p rz e ta rty m szlakiem , nie k ie ru ją c się żadnym i norm am i, bez przew od nika, i dlatego często błądzili. Był to pro tek cjo n aln y ukłon i zarazem p ry n cy p ia ln a d ezaprobata sztu k i „bez re g u ł” w ogóle.
K aram zin, zainspirow any naw iązu jącą do H om era lite ra tu rą epoki, rozum ie podobieństw o m iędzy H om erem a Szekspirem inaczej: i jeden, i drugi tw orzyli n iep rzem ijające piękno, „o p arte na sercu ludzkim i na n a tu rz e rzeczy” . D latego poetów angielskich c h a ra k te ry z u je pew na „pros- toduszność” — „niezupełnie staro ży tn a, ale bliska H om erow i” .
Hom er, k tó ry w sw ej tw órczości o p a rł się „na n a tu rz e rzeczy” i „na sercu lu dzk im ”, w X V III w. był tra k to w a n y jako w ciąż w spółczesny poeta. N iektórzy odczuw ali tę jego obecność niezw ykle w yraźnie, np. M. N. M uraw iew , w y p o w iadający się o H om erze w te n w łaśnie sposób. S tolberg, dokonujący p rze k ład u Ilia d y w lata ch siedem dziesiątych, tw ie r dził, że H om er jest poetą naszego czasu, stanow i nasze poetyckie „dzisiaj”.
W przed ed n iu rew o lu cji — z zam ierzchłej przeszłości, początkow o w u lg arn ej, potem ty lk o naiw nej, w końcu zaś szlachetnej i doskonałej — H om er pow rócił do E u ro p y jako w spółczesny i u trw a lił w niej sw ą obec ność poprzez Szekspira, ,,piew cę p rzy ro d y ” i „wiecznego g en iu sza” .
I oto w końcu p ow staje „szkoła ro m a n ty cz n a ”, dla k tó re j g ru n t p rz y gotow ano już w cześniej. F ry d e ry k Schlegel zam ierza rozw ikłać jed e n z w ażniejszych problem ów d y sk uto w an ych przez niem ieckich h isto ry k ó w , a dotyczący o kreślenia osobliwości ducha niem ieckiego i geniuszu g re c kiego. Poprzednicy Schlegla często podkreślali ich w spólnotę. Do podo bieństw a z G recją antyczną i G recją H om era p reten d o w ali w szyscy — zarów no rosyjscy jak i angielscy poeci, zafascynow ani an tykiem . Schlegel rozw iązuje ten problem zgodnie z ogólną ten d e n c ją w yznaczającą rozw ój m yśli europ ejsk iej. W ro k u 1794 k o n c e n tru je się n a b adan iach lite r a tu r y greckiej, w tra k c ie k tó ry ch n asuw a m u się to samo p rzeciw staw ienie: „staro ży tn icy ” i „now ożytnicy” ; poezja naiw na, n a tu ra ln a , lu d o w a — z jednej stro n y, a w yrozum ow ana, a b strak cy jn a, in d y w id u alisty czn a — z drugiej. Zarów no to p rzeciw staw ienie jak i jego in te rp re ta c ja b y ły n ie now e i bliskie propozycjom Schillera z jego eseju O poezji n a iw n ej i sen
tym e n ta ln ej. Żeby odzyskać u traco n e w artości n a tu ra ln e g o i poetyckiego
ducha greckiego, żeby odnaleźć naró d i ojczyznę, trzeb a sięgać do w ieków średnich i poezji średniow iecznej, także n aiw nej, ludow ej i p raw d z iw ej. T ak rodzi się ro m an ty zm jako szkoła, k tó ra w yrosła z klasycyzm u, p rz e ciw staw iając się „now ożytnikom ” . Gdy przekroczyła granice N iem iec, w innych k ra ja c h E u ro py jej znaczenie ulega w y raźnym zm ianom , w za leżności od lokalnych potrzeb n arodow ych i historycznych.
M niej w ięcej w ty m sam ym czasie w e F ran cji, w przededniu rew o lu cji i w pierw szych jej latach, A n d ré C hénier p ró b u je odtw orzyć p o ezję anty czną ze w szystkim i jej osobliwościam i, k tó re zachw ycają go głęboko. Je st to rów nież klasycyzm , zainspirow any przez W inckelm anna, „ lib e ra l nego k lasy k a ” połowy w ieku, ak ty w n ie w y stępującego przeciw ko sty low i
„now ożytnej” sztuki — „rokoko” . U C hén iera klasycyzm p rzy b iera jed n a k szersze, bardziej różnorodne i n ieskrępow ane form y. Jam b y , ody, bukoliki, elegie, hym ny, rozm yślania filozoficzne C héniera niepokoją w spółczes nych jako niezw ykle w iern e odtw orzenie ducha antycznego, a ta k ż e m an ifestacja ducha współczesności. W la t 8 po jego śm ierci u tw o ry te zachw yciły C h ateau b rian d a, przeciw staw iającego ch rześcijaństw o pogań
stw u, a w 17 la t później, w ydane w raz z poezjam i L a m a rtin e ’a i M. D es- bordes-V alm ore przez liberalnego ro m a n ty k a A ndré de L ato u ch e’a, za początkow ały now ą, ro m an ty czn ą epokę w rozw oju lite r a tu r y fran cu sk iej. Dzieje w pływ ów an tyczn y ch w lite ra tu ra c h eu ropejsk ich są p rz e d m iotem b ad ań w ty siącach książek i arty ku łó w . W iele problem ów dogłęb nie przeanalizow ano, inne oczekują jeszcze n a sw oich badaczy. Z adaniem
tego a rty k u łu , k tó ry należy tra k to w a ć jako zapowiedź znacznie w iększej pracy, jest uk azan ie roli słynnego spo ru w rozw oju w szystkich dziedzin h u m an isty k i i tw órczości a rty sty czn ej, a tak że naszkicow anie fu n k cjo nalnego znaczenia a n ty k u w życiu um ysłow ym Europy.
W końcu X V II w. państw o fran cu sk ie było potężną siłą w E uropie, a „w iek L u d w ik a X IV ” z w łaściw ą m u szczególną dw orską cyw ilizacją, sztuką i lite r a tu r ą w y d aw ał się szczytem św iatow ego rozw oju. W cześniej poeci a n ty c z n i byli jed y n y m i w ładcam i literackiego O lim pu. T eraz w y padło im u su n ąć się w cień, dając m iejsce przedstaw icielom now ej epoki. Zaczęła się stopniow a d y sk re d y ta cja sztu k i anty cznej, ale w b rew oczeki w aniom d y sk red y to w an o jed n ak nie poetów , lecz epokę. N a początku w ydaw ało się, że zw ycięstw o p rzy p adn ie w udziale „now ożytnikom ”, ale potem s y tu a c ja zm ieniła się. P restiż k ró la zaczynał upadać, regen cja ujaw n iła słabość reżim u. „N ow ożytnikom ”, będącym apologetam i feu d a l- no-m onarchicznego u stro ju , w y trąco n o podstaw ow y a rg u m e n t i wówczas pozycja „ sta ro ży tn ik ó w ” um ocniła się. K o n flikt m iędzy lite ra tu rą a n tyczną a fra n c u sk ą, k o n stato w an y przez „now ożytników ”, począł zagrażać system ow i francuskiego klasycyzm u.
Poeci greccy zstąpili z O lim pu i stali się rzecznikam i ludu. P roblem H om era przeży ł rów nież sw oją ew olucję: najw iększy poeta zmieszał się z tłu m em i lu d sta ł się tw órcą w dosłow nym znaczeniu tego słowa. W zw iązku z rozw ojem idei dem o k raty czny ch p rzy w ileje osobiste zostały zniesione. Za poetów uw ażano teraz nie jednostki, lecz narody.
Jednocześnie poezję grecką, k tó ra w m n iem aniu „now ożytników ” była poezją „ w u lg a rn ą ” , zaczęto uw ażać za „p ie rw o tn ą ”, a w ięc n iep ow tarzalną i niedoścignioną. Skala w artości arty sty czn ach znacznie się rozszerzyła, a co za ty m idzie — w kręg u u tw o ró w w zorcow ych znalazły się rów nież inne lite r a tu r y p ierw otne: północne i w schodnie. P oprzednio ideały a rty styczne b yły dorobkiem jednego k ra ju w określonym m om encie jego rozw oju historycznego. T eraz w eszły do h istorii pow szechnej.
Pćoblem a n ty k u ew oluow ał w raz z epoką, zm ieniał sw oje funkcje, in spirow ał tw órczość i odsłaniał now e horyzonty. W w ielkim sporze zw y ciężyli „sta ro ży tn ic y ” , k tó rzy uw ażali w artości arty sty c z n e za n iep rzem ija jące, „now ożytnicy” zaś, opow iadający się za postępem , ponieśli klęskę. W toku procesu historycznego okazało się jednak, że postęp „now ożytni k ó w ” był w istocie stag n acją polityczną i arty sty czn ą, a w ieczne k ateg o rie „sta ro ży tn ik ó w ” sp rz y ja ły dalszem u rozw ojow i sztuki i społeczeństw a.
W in n y m k ieru n k u zm ierzała rów nież h isto ria sztuki. H istoryzm p rze jaw ia ł się w apro b u jącej in te rp re ta c ji zaby tk u, a nie w jego n egatyw nej c h a ra k te ry sty c e . Taka in te rp re ta c ja stała się m ożliw a jedynie dlatego, że trz e b a było uzasadniać podaw aną w w ątpliw ość w artość zabytku. Do u g ru n to w a n ia h isto ryzm u sam a idea rozw oju była niew ystarczająca, z ideą tą należało połączyć negację przeszłości. G dyby nie ta negacja, przeszłość pozostałaby w ieczną współczesnością, nie w y m agającą badań.
Takie sam e badania należało podjąć rów nież nad problem em języka. O kazało się, że słowa m ają sw oją historię, k a p ry śn ą i nieoczekiw aną. Sło w a oznaczające jeden i te n sam przedm iot w różnych językach zy sk u ją różny sens. Języ k zw iązany jest bow iem z form am i życia społecznego, obyczajam i, historią. W ten sposób jednocześnie z histo ryzm em w yłonił się problem p rzekładu, szczególnie a k tu a ln y na początku X V III w ieku.
Nie ten problem jest jed n ak najb ard ziej skom plikow any. W ażniejsze jest to, że język stanow i ak t poznania, a język grecki różni się pod ty m w zględem od języków now ożytnych. Je st on odzw ierciedleniem szczegól nego a k tu poznania, artystycznego ze sw ej n a tu ry . Ponow nie p o w staje problem , sięgający sw ym i początkam i zam ierzchłej przeszłości, osadzony te ra z w now ym kontekście filozoficznym . Języ k „ p ie rw o tn y ”, elim in u jący ze swego system u p ierw iastk i racjonalistyczne, św iadczy o tym , że w czło w iek u jest coś jeszcze oprócz „g eom etrii” . Ze swoim i n a tu ra ln y m i u czu ciam i i n a tu ra ln y m rozum em człow iek staje się zjaw iskiem przy ro d y . J e st to n a tu ra listy c z n y arg u m en t na rzecz jedności ro d zaju ludzkiego.
Pojęcie jedności w ażne jest nie ty lk o dla zrozum ienia przeszłości, lecz rów nież przyszłości. Przeszłość m ożna odzyskać, gdyż z a w a rta jest w naszej n atu rze. Poeta, jak poprzednio, może zostać w yrazicielem sw o jego n arod u i zw racać się do niego jako do całości. Może odnaleźć o j czyznę, stać się poetą „n aiw n y m ”, poznaw ać św iat jak starożytn i. W po szukiw aniach n aro d u i ojczyzny bracia Schlegel zw racają się do epok „naiw n ych ”, do chrześcijańskiego średniow iecza, k tó re zachow ało się w głębi duszy ludu. W ordsw orth poszukuje „au ten tyczności”, „naiw ności” w bezw olnych prosty ch w ieśniakach. Coleridge w fan ta sty c e sta ro ż y tn y c h w ierzeń, tak samo jak w tw órczości Szekspira, sta ra się odkryć drogocen n ą świadomość p ry m ity w n ą.
F rancuzi m ieli m ożność inaczej rozw iązyw ać ten problem . Rozwój w y d arz e ń i świadom ości spraw iły, że rew o lu cja b y ła n ieunikniona. Z za pałem w zorując się na staro ży tn y ch repu blik anach, szukali oni sw ojego n aro d u i now ej ojczyzny polem izując i walcząc, poniew aż ojczyzna i n a ród istn iały tylko w w olnym państw ie. W ty m w łaśnie k ie ru n k u zm ierza ły w ysiłki pisarzy, a rty stó w i m uzyków epoki rew olucji.
K ażde z ty ch rozw iązań, ta k bardzo ze sobą sprzecznych, tak bardzo różnych ze w zględu na sw oje społeczne skutki, u w aru n k o w an e było przez zew nętrzn ą i w ew n ętrzn ą sy tu ację danego k ra ju , złożone przyczyn y obiek tyw ne. Mimo to fran cu sk i neoklasycyzm , niem iecki rom antyzm , angielska „szkoła Je zio r” m iały jednak w spólne źródła. W pierw szych lata ch rew o lu cji były one w tym sam ym stopniu postępow e i p a trio ty czn e i jed n o m yślnie odrzucały „rokoko” , tj. a n ty k w jego feudalno -m on archicznej, fran cu sk iej form ie.
Później zaczęły działać inne siły. N aw rót do średniow iecza dla N iem ców był beznadziejną próbą odzyskania sw ojej naiw nej, duchow o n ieza leżnej i m oralnie czystej ojczyzny po to, by oprzeć się zwycięzcom —
racjonalistom . Ucieczka w prosto tę w iejską dla A nglików była p ro testem przeciw ko ubóstw u epoki kom prom isu i przeciw „ p o lity k ie rstw u ”, za grażającem u tra d y c jo m oraz m oraln em u zdrow iu narodu. W alter Scott poszukiw ał w balladach i h isto rii w spólnoty obu narodów [Anglii i Szkocji], widząc w ty m ra tu n e k przed w ew n ętrzn y m i n iebezpieczeństw a mi i podbojem z zew nątrz. R ew olucja Francuzów zw iązana b yła z m a rzeniem o staroży tn ej, podobnej do greckiej i rzym skiej wolności, u tra c o nej n a sk u tek podbojów germ ańskich. A nglicy, Niemcy, Szkoci, W łosi m arzyli o w łasnym p ań stw ie narodow ym , w którego im ię gotow i byli p rzy jąć rew olucję, w większości jed n ak odrzucali idee te rro ru i im perium . Późniejsze w yd arzen ia oddalały i zbliżały k ieru n k i literackie. A le działo się to już na innych zasadach. Rosjanie w alczący o sw oją ojczyznę za początkow ali now ą epokę w historii.
W w irze w yd arzeń politycznych zw ycięstw o feudalizm u było niepełne i tym czasow e. P raw dziw e zw ycięstw o należało do now ożytnej E uropy, k tó ra z rew olucji w yszła zjednoczona bez w zględu na narodow ościow e zróżnicow anie i m im o w szystko skłaniała się do haseł r. 1789: wolności, rów ności i b rate rstw a .
Jedność europejskiego procesu literackiego ujaw n iła się w sk ra jn ie sprzecznych rozw iązaniach problem ów w spólnych dla całej E uropy. K ażdy z k ra jó w europejskich zm uszony był rozw iązyw ać te problem y inaczej, każdy z nich bow iem zn ajdow ał się w sobie tylko w łaściw ej sytuacji, k sz ta łtu ją c e j się przez w ieki, i na swój sposób próbow ał zaspokajać w łasne p o trzeby historyczne. D zieje tra d y c ji an tycznych w lite ra tu ra c h eu ro p e j skich m ogą ukazać dodatkow o nie tylko jedność europejską, lecz rów nież sprzeczności narodow e, z k tó ry c h ta jedność w ynika.