• Nie Znaleziono Wyników

U źródeł estetyki romantyzmu : antyk i romantyzm

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "U źródeł estetyki romantyzmu : antyk i romantyzm"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Boris Reizow

U źródeł estetyki romantyzmu : antyk

i romantyzm

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 69/1, 291-309

(2)

P a m ię tn ik L ite ra c k i LX IX , 1978, z. 1

BORIS REIZOW

U ŹRÓDEŁ ESTETY K I ROM ANTYZM U

ANTYK I ROMANTYZM

O pochodzeniu ro m an ty zm u , a w szczególności jego estetyki, napisano bardzo dużo książek i ro zp raw . Istn ieje sp ecjaln y te rm in „ p re ro m a n ty zm ” , k tó ry służy o kreśleniu tego, co nie jest już klasycyzm em , a nie jest jesz­ cze rom an ty zm em . W w iększości p rac pośw ięconych tem u problem ow i „ro m an ty zm ” fu n k cjo n u je jako pojęcie nie podlegające m odyfikacjom , sform ułow ane raz n a zawsze i w szystkim dobrze znane. Z w ykle o k reśla je zespół zew nętrznych, głów nie literackich, właściwości, z k tó ry ch b y n a j­ m niej nie w szystkie m ożna odnieść do każdego narodow ego ro m a n ty zm u E uropy, ograniczając się n aw et do niedużego okresu czasu. G enezę ro ­ m an ty zm u b ad a się n a podstaw ie tego określenia i ty ch cech, najczęściej dzięki podobieństw u, k tó re może być pow ierzchow ne. Jeżeli jak iś u tw ó r X V III lu b innego w ieku posiada te cechy, k tó re w łaściw e są i u tw o ro w i w sposób oczyw isty rom an ty czn em u , to m ożna m ówić o genezie ro m a n ­ ty zm u czy rozszerzać jego istnien ie n a odległe epoki i n a k ra je leżące poza granicam i eu rop ejskiej cyw ilizacji. B rak reguł, egzotyka, h istory zm , rodzajow ość, ludowość, uczuciowość, m arzycielstw o, „bu rze nam iętn o ści” , „ciosy losu ”, pejzaże, w n ę trz a itd. — w szystko to pozw ala rozciągać „ ro ­ m an ty czn e” zw iązki lu b analogie n a każdą lite ra tu rę .

M ożna jed n ak m ówić o genezie ro m an ty zm u w E uropie m ają c n a uw adze nie zew n ętrzn e podobieństw o utw orów , idei lub uczuć, lecz ich fu n k cjo n aln e znaczenie w ró żn ych k raja ch , środow iskach i epokach. N a­ leży wów czas uw zględniać histo ry czn e dośw iadczenie narodów , rozw iązy­ w ane przez nie zadania w d an y m histo ry czny m m om encie, narodo w e ce­ chy sw oiste sztu k i i m iędzynarodow e zw iązki literackie.

[Boris Grigoriewicz R e i z o w — znany romanista i komparatysta rosyjski, pro­ fesor U niw ersytetu Leningradzkiego. Spośród licznych jego prac o literaturze w. X IX ukazały się po polsku dwie: F laubert (1961, tłum. J. J ę d r z e j e w i c z ) , Francuska

pow ieść h istoryczn a w epoce ro m a n tyzm u (1969, tłum. P. H e r t z ) .

Przekład według: Б. Р е и з о в , У истоков романтической эстетики. Античность

(3)

P rzez wiele wieków, począw szy oczywiście od odrodzenia, istn iało b a r­ dziej lu b m niej uśw iadam iane poczucie b ra k u podobieństw a m iędzy poezją anty czn ą a poezją regionalną i narodow ą, now ożytną. T rad y cje a n ty k u w lite ra tu ra c h europ ejsk ich b y ły różnorodne i bardzo żywe. Spory dotyczące pojm ow ania an ty k u , w niosków z niego płynących, m ożliw ości łączenia go z m iejscow ym i tra d y c ja m i i zadaniam i danego m o m en tu hi­ storii, prow adzono od n iep am iętny ch czasów, lecz w y d aje się, że nigdy nie m iały one takiego znaczenia jak w o statnich lata ch w. X V II, kiedy C harles P e rra u lt na posiedzeniu A kadem ii F ran cu sk iej p rzeczy tał swój poem at W iek L u d w ik a X IV , a następ n ie w y d ru k o w ał P arallèles des

anciens et des m odernes. P rzy p o m n ijm y znane w szystkim fak ty .

Na ty m w łaśnie posiedzeniu A kadem ii F ra n cu sk ie j w yłoniły się dw ie p a rtie oraz sform ułow ano term in fu n k cjo n u jąc y do chw ili obecnej: „spór staro żytn ik ó w z now o ży tn ik am i” . S pór te n w cale nie zakończył się w raz z oficjalnym pojednaniem P e rra u lta z Boileau. P e r ra u lt m ów ił o dosko­ naleniu um ysłu, jakie dokonało się w ciągu tysięcy lat, o rozw oju nauk, obyczajów, państw ow ości i um iejętności w spółżycia w społeczeństw ie. Tw ierdził, że p rzedstaw iona przez H om era rzeczyw istość stała na niższym poziom ie k u ltu ry niż fran cu sk a cyw ilizacja, dlatego też i poem aty H om e­ ra, mimo jego geniuszu, p ełne są niedostatków . A by zakw estionow ać po­ gląd P e rra u lta , należało udow odnić coś zupełnie przeciw nego. D ziesiątki, setk i autorów , piszących na te n te m a t w e w szystkich k ra ja c h E uropy, zaczęło polem izować z nim otw arcie lub pośrednio, nie zawsze zdając sobie z tego spraw ę lub n aw et zapom inając o sam ym au to rze i jego

Parallèles.

W ybitni teorety cy , w yróżn iający się e ru d y c ją i pom ysłow ością, udo­ w adniali wyższość „now ożytnych” . Tok ich rozw ażań był p ro sty i po­ zornie nie do obalenia: nieuniknione, n a tu ra ln e doskonalenie um ysłu ludzkiego, obyczajów , n au k i rzem iosła o b ejm u je rów nież sztukę. W zw iąz­ k u z ty m należało udow odnić, że sta ro ż y tn e obyczaje, nau k a itd. były gorsze niż współczesne, a stą d rów nież i sztuk a antyczna nie b y ła tak doskonała jak now ożytna. B yła to k ry ty k a staro żytn y ch, w d o d atk u n ega­ ty w n a . „N ow ożytnicy” popraw iali an ty k , p rzerab iali go z p u n k tu w idze­ n ia swojego, b ardziej w yrafinow anego gustu, dlatego też nie dążyli do jego zrozum ienia i odczucia. „D em askow ali” go z pozycji historyzm u. „H istoria” jed n ak ograniczała się tu jedynie do teorii doskonalenia. W y­ kluczała n ato m iast n iem al zupełnie historyczną in te rp re ta c ję zabytku, odczucie przeszłości i sy m p atię do niej. Pogląd ten zw iązany był z daną epoką historyczną i politycznie uzasadniony: by ła to „obrona i apologia” u stro ju , obyczajów, k u ltu ry „w ieku L u d w ika X IV ” . „ S taro ży tn icy ” negow ali ideę doskonalenia, w każdym razie w ykluczali ją z re p e rtu a ru swoich argum entów . W ty m sensie byli ahistoryczni. W aru n k i w alki zm u­ siły ich jednak do posługiw ania się m etodam i, k tó re m ożna by uznać za głęboko historyczne. Spór, trw a ją c y p onad pół w ieku, m iał k ilk a faz,

(4)

p rzy czyn ił się do pow stania w ielu now ych pojęć i niezw ykle w zbogacił estety czną i h isto ry czn ą m yśl epoki. O bjął on sw ym zasięgiem nie tylko F ran cję, lecz rów nież inne k ra je E uropy. S pór te n w pierw szej poło­ wie X V III w. ogniskow ał n iejako m yśl litera c k ą tych czasów.

W w ie k u X V II tru d n o było udowodnić, że obyczaje epoki H om era były doskonalsze niż obyczaje epoki R acine’a. D latego „ sta ro ży tn ic y ” w y ­ b ra li in n ą drogę. Tw ierdzili oni, że Iliada jest doskonała niezależnie od tego, że p rzed staw io ne w niej obyczaje są grub iańskie i o k ru tn e. H om er jest g en ialn y bez w zględu n a sw oją epokę, a n aw et jej na przekór. Z a­ tem geniusz został przeciw staw iony tem u, co sam stw orzył. W ielki p oeta — to w y ją te k ; obyczaje — to reguła. Oczywiście, tylko p rzy p ad ek połączył H o m era z jego epoką.

G enialność H om era trzeb a było udowodnić, żeby urato w ać Iliadę, gdyż w ysoką w arto ść tego dzieła m ożna było w yjaśnić poprzez geniusz poety, k tó ry je stw orzył. Św iadczyło to o tym , że p oeta był całkow icie o d e rw a ­ ny od otaczającego św iata — środow iska, tra d y c ji, narod u i p rzedm iotu p rzed staw ien ia. P o eta b y ł zjaw iskiem pozahistorycznym i in d yw id ualnym .

„N ow ożytnicy” tw ierdzili, że w spółcześni poeci m ogli być genialni w ty m sam ym stopniu, a n aw et bard ziej niż H om er. D latego w ypadło rato w ać nie tylko Iliadę, lecz rów nież samego Hom era.

A le w czym w y rażał się geniusz H om era?

Na to p y tan ie m ożna było odpowiedzieć bez trudn ości i prosto: w ty m sam ym , co stanow iło osiągnięcie „now ożytników ”, tj. w doskonałości w y ­ rażenia, górnolotności m yśli i pom ysłowości. Pod w zględem elegancji w y ra ż an ia „now ożytnicy” nie ustępow ali jed nak w ielkiem u poecie, a n a ­ w et m ogliby go czegoś nauczyć. Należało więc przejść od problem ów s ty lu do czegoś bardziej istotnego. Tak, piękne było rów nież i to, o czym pisał H om er. Oczywiście, był p roblem z k ró lew n ą piorącą bieliznę w rz e ­ ce i królew iczem sm ażącym szaszłyk. Lecz udało się przezw yciężyć i tę tru d n o ść, jed ną z najw ażniejszych.

O byczaje G reków epoki w o jn y tro jań sk iej różniły się bardzo od oby­ czajów W ersalu, co było jasne, poniew aż to w łaśnie było pow odem d y ­ skusji. N ależało udow odnić, że obyczaje, a także św iat ukazan y w sta ro ­ ży tn y c h poem atach są piękne. Ci silni, szczerzy, u legający swoim uczu­ ciom b ohaterow ie nie u stę p u ją tym , w praw dzie subtelniejszym , lecz p ro ­ stodu szn ym i m niej szczerym , któ rzy w y stę p u ją w trag ed iach R acine’a. A gam em no n i Achilles, pom im o szaszłyków i g ru biań stw a, nie są m niej in te re s u ją c y od stw arzającego ich H om era. Ju ż w tej fazie dy sk u sji okazało się, że bardzo różne św iaty m ogą być jednakow o piękne, choć w z a p am iętały m sporze tru d n o było p rzy jąć te n p u n k t w idzenia.

A żeby zrozum ieć to, trzeb a było postąpić ta k jak podczas le k tu ry k ażd ej książki: w ejść w położenie bohaterów , poznać otaczające ich środow isko, przejąć ich poglądy i nam iętności. Do tego po trzeb n a b yła je d n a k nie k ry ty k a i pogardliw y dem ask ato rski stosunek, lecz w spół­

(5)

czucie i chęć zrozum ienia. Rollin, zw olennik „sta ro ży tn ik ó w ” , w p rzek o ­ nan iu , iż trz e b a przenieść się m yślą w przed staw ione przez p isa rz y cza­ sy i k ra je — tw ierd ził, że „szczęśliwa p ro sto ta ” ty ch obyczajów , pozo­ stałość p ierw o tn e j cnoty, bardziej jest pożądana niż p rze p y c h i w y tw o r-

ność współczesnego życia.

W czasach k ied y nikom u nie przychodziło do głow y k ry ty k o w ać H o­ m era, n ik t nie m y ślał rów nież o ty m , żeby przeciw staw iać geniusza spo­ łeczeństw u. N ik t nie zastanaw iał się rów nież n a d ty m , co d ecy d u je 0 pięknie Ilia d y : H om er czy H ellada. To b y ł ty lko id eał — doskonały sposób m y ślen ia poetyckiego, sposób p rzed staw ian ia i w y ra ż an ia z a ra ­ zem. K iedy pojaw iły się w ątpliw ości, koniecznością stało się p rzyw ołanie

średniow iecznej zasady: „ D istinguendum est”. D opiero w prow adzenie tego rozróżnienia zapoczątkow ało proces o d w ro tn y — łączenia H om era z jego epoką. Zadanie polegało nie n a tym , b y n ied o sta tk i H om era w y ­ jaśn iać poprzez jego epokę, lecz n a tym , żeby poprzez odw ołanie się do epoki w yjaśn ić doskonałość jego poem atów . W ówczas w łaśnie została zapoczątkow ana rów nież h istoryczna in te rp re ta c ja lite ra tu ry , h isto ryzm p olegający nie n a tym , b y negow ać nie rozum iejąc, lecz n a ty m , żeby zro­ zum ieć i p rzy jąć.

Idea b y ła niezw ykle tra fn a , a zarazem oryginalna: aby dzieło sztuki m ogło dostarczać estetycznych w zruszeń, n ależy je pojm ow ać nie tylko jako ćw iczenie reto ry czn e, „form ę” i styl, lecz rów nież jako w y rażenie c a łe j cyw ilizacji św iata, w praw dzie już nie istniejącego, lecz spójnego 1 dlatego też doskonałego.

Te daw ne dyskusje, pełne p asji i zapału, m ogą w ydać się śm ieszne — z a le ty i n ied o statk i ty siącletn iej przeszłości nie p ow inny bow iem niepo ­ koić pow ażnych ludzi. Ale dyskuto w an e prob lem y m iały duże znacze­ nie dla współczesności, i to nie ty lk o dla w spółczesnej sztuki. Śm ieszne b łęd y w ielkich uczonych zaw ierały coś podniosłego i m o głyby w zbudzać nie tylko śm iech, lecz i zachw yt, poniew aż dzięki nim rodziło się now e ro zum ienie estety czne św iata i now a n a u k a o przeszłości.

N ie sam H om er rozsław ił G recję. D ra m a tu rd z y , m ówcy, filozofowie, „praw o daw cy g u s tu ” — w szyscy oni tw o rzyli „w iek zło ty ” , k tó ry n ie­ zależnie od poglądów „now ożytników ” był jed n y m z najw ażn iejszy ch m om entów w h isto rii k u ltu ry . Nie by ł to je d y n y „w iek zło ty ” . Było ich w ięcej, chociaż n iezb y t dużo, tym b ard ziej więc w y d aw ały się one jak im ś szczęśliw ym przypadkiem , oazą w śród b ezk resny ch p u sty ń . Ju ż sta ro ­ ż y tn i h isto ry cy zw rócili uw agę na następ o w an ie po sobie „ro zk w itów ” i „u p ad k ó w ”, co p róbow ali w yjaśnić w m iarę sw oich możliwości. A ni h i­ storyczn y, ani ty m bardziej estetyczny h o ry zo n t X V II w. nie był d o sta­ tecznie szeroki, by m ożna było w yjść poza g ranice ty ch tra d y c y jn y c h i w y jątko w o „k lasycznych” w yobrażeń: w iek P ery k lesa, A ugusta, Leo­ n a X, L u dw ika XIV. Bez w zględu na stopień dowolności w y obrażenia te, podpow iedziane gustam i i potrzebam i epoki, b y ły konieczne. Ja k w y ja

(6)

-śnić to, że w stosunkow o k ró tk im czasie w jak im ś za k ątk u globu ziem ­ skiego nag le rodziły się d ziesiątki genialnych ludzi w e w szystk ich dzie­ dzinach w iedzy i działalności, po czym n astępow ały długie jałow e w ieki, k tó re nie d ały an i jednego w ybitnego człowieka? W yjaśnień było m nó­ stw o. P ierw sze, długo a k tu a ln e — zm ęczenie przy ro d y . Po stw o rz e n iu jednego „w ieku złotego” przy ro d a z konieczności długo odpoczywa, a n a ­ stępnie, odnow iw szy siły, zaczyna tw orzyć n a nowo. Nie było to jed n a k w yjaśnienie, lecz po p ro stu skonstatow anie fak tu .

Inni tw ierdzili, że ro zk w it sztuki zależy od k lim a tu i geograficznego położenia k ra ju . N au k a H ip o k ratesa, w y k o rzy stan a w szerokim m etodo­ logicznym plan ie przez J e a n a Bodina (M etho d us ad fa cilem h isto ria ru m

cognitionem , 1566), m iała w X V III w . duże pow odzenie.

Dlaczego jednak, tw orząc jeden „w iek zło ty ”, te n sam k lim a t nie stw o rzy ł niczego w n a stę p n y c h dw u tysiącleciach? Św iadom ość tego w zbudziła w ątpliw ości wobec teo rii k lim atu , aczkolw iek nigdy n ie z re ­ zygnow ano z niej w filozoficzno-historycznych i estety cznych w yp ow ie­ d ziach X V III w ieku.

Z w iązana jest z nią rów nież teo ria D u Bosa, w edług k tó re j od czasu do czasu w p o w ietrzu p o jaw iają się jakieś p ierw iastki, pobudzające „ d u ­ cha życia” w organizm ie człow ieka i tw orzące ludzi o n iezw y k ły ch zdol­ nościach. Zarów no teo ria „ducha życia”, sięgająca sw oim i po czątk am i głębokiego średniow iecza, ja k i cała ta historiozofia m ogły to w y jaśn ić jed y n ie jako p rzypadek, gdyż obecności n iep o jętych „isto t” w p o w ie trz u n ie m ożna było udow odnić za pom ocą żad n ych środków .

P rzez długi czas panow ała rów nież teo ria w yw odząca się z epoki ce­ s a rstw a , w szczególności z czasów A u g u sta — teo ria m ecen atu . K iedy w epoce form ow ania p a ń stw narodow ych głów ną rolę w w alce z fe u d a l­ n y m rozdrobnieniem zaczęła odgryw ać idea m onarchii a b so lu tn ej, „w ie­ k i zło te” objaśniano, nie bez podstaw , m ecen atem m o narchy. Czasy te nazyw ano im ionam i w ładców -m ecenasów . Teoria oświeconego a b so lu ­ ty zm u zachow ała te n pogląd, aczkolw iek w niosła do filozofii s z tu k i p e w ­ n e w ażne niuanse. Tę teorię w ypow iedział rów nież W olter w W ie k u L u d ­

w ik a X IV , później jed nak , rozczarow aw szy się do m ecen atu i czując

pow iew now ej epoki, pisał w K om entarzach do C o m e ïlle ’a coś zupełnie przeciw nego: m ecenat m o n archy może ty lko zgubić a rty stę , zm usza go bow iem do czynienia tego, co jest w ygodne dla m onarchy, a nie tego, co je m u sam em u w y d aje się isto tn e i spraw iedliw e. Tego sam ego zdania był rów nież A lfieri i w ielu innych.

Jednocześnie w X V III w. szybko ro zp rzestrzenia się idea w y p o w ie­ d zian a jeszcze przez M ontaigne’a: sztuka m oże rozw ijać się jed y n ie w w olnym p aństw ie. To w łaśnie stanow iło przyczynę ro zk w itu k ra so - m ó w stw a w sta ro ż y tn y c h repu b likach , k tó re zaczęły także służyć jako p rz y k ła d i w zór p ań stw a już w początku X V III w ieku. Ideał re p u b lik i, o k tó re j w rzeczyw istości nie m ożna było jeszcze m arzyć, został o d k ry ty

(7)

w św iecie an ty czny m i m iejsce A ugustów zajęli B ru tu so w ie i T im oleo- now ie. W ówczas okazało się, że do ro zkw itu sz tu k i w G recji i R zym ie przy czyn ił się u stró j rep u b lik ań sk i, swobody i cn o ty obyw atelskie. P rz e ­ ciw staw ienie staro ży tn y ch now ożytnym opierało się na wyższości u s tro ju państw ow ego i obyczajów ty ch pierw szych. Jeżeli w X V III w. sta ro ­ żytne obyczaje uznaw ano za g ru biań sk ie i n ieszlach etn e, te ra z uw ażano je za nieskończenie doskonalsze od obyczajów m o n arch ii i dw o ru (tak w łaś­ nie wów czas zaczęto nazyw ać obyczaje epoki L u d w ik a XIV). „ S ta ro ż y tn i- cy ” u tw orzyli opozycję wobec feu dalno-m onarchicznego reżim u. W ów ­ czas w łaśnie pojaw ia się zainteresow anie A nglią jako „ k ra jem w olności” i już w d rug iej dekadzie X V III w. rozlegają się głosy o tym , że w dzie­ łach uczonych i pisarzy angielskich uderza oryginalność i głębia, k tó re są re z u lta ta m i w olności politycznej. T ak więc n a płaszczyźnie politycznej u trw a la się bliskość k u ltu ry staro ży tn ej i k u ltu r y an gielskiej, w ty m ró w ­ nież poezji angielskiej z poezją antyczną, z k tó rą fra n c u sk a w ty m czasie zryw a. W ten oto sposób A jschylos i Szekspir znaleźli się w jed n y m obozie przeciw ko Francuzom , a co za ty m idzie — przeciw ko „n ow ożytnikom ”. „Spór staro żytn ikó w z n ow ożytnikam i” odegrał pew ną rolę rów nież w ru c h u politycznym nie ty lk o we F ran cji, lecz tak że E uropy: w jego pierw szych szeregach znaleźli się „ sta ro ży tn ic y ” . Siłą rzeczy „now o- ż y tn ic y ” okazali się „ o p ty m istam i”. Sław ili oni m onarchię, dw orskie oby­ czaje, poetów dw orskich, w ty m rów nież R acine’a (który był po stron ie „sta ro ży tn ik ó w ”), a więc w szystko to, czym w sław ił się „w iek L u dw ika X IV ” . „ S taro ży tn icy ”, przeciw nie, byli „ p esy m istam i”, zap atrzo n y m i w w ieki anty czn ej wolności i pierw otn y ch cnót obyw atelskich, w społe­ czeństw o nie znające absolutyzm u, poddaństw a, fałszu, w yrafinow an ia, k tó re zastęp u je wolność. Ten pesym izm „sta ro ży tn ik ó w ” okazał się ró w ­ nie „postępow y” jak pesym izm W oltera w jego K a n d yd zie, gdy ty m c z a ­ sem optym izm „now ożytników ” , uw ażający ch św ia t w spółczesny za n a j­ lepszy z m ożliw ych, odgryw ał tę sam ą rolę co optym izm filozofii L eibni­ za i W olffa oraz ich k o n ty n u ato ró w we w szystkich k ra ja c h E uropy.

W m yśli politycznej epoki dokonyw ał się ten sam proces. W dziele 0 duchu praw M onteskiusz p rzek ład a cnotę rep u b lik ań sk ą nad despotyzm o p a rty na stra c h u i m onarchię o p a rtą n a honorze, a p rzy k ład y k o n sty ­ tu c ji rep u b lik ań sk iej czerpie oczywiście z h isto rii św iata antycznego.

W dziełach h isto ry k ó w staro ży tn y ch m ożna było znaleźć dostateczną ilość arg um en tó w na rzecz społecznego czynnika rozw oju lite ra tu ry . W tonie w yniosłej k ry ty k i ukazy w ały one jednoznacznie historyczne, nie zaś biologiczne czy klim atyczne przyczyny up adków i rozkw itów . P ro b le m k o n sty tu c ji w y n ik ł n a długo przed pow stan iem O duchu praw, dzieła zapow iadanego przez częściowo zapom niane źródła z XVI i XVII w ieku. Teraz k o n sty tu c ja sta je się przedm iotem rozw ażań historyków 1 teo rety k ó w p ań stw a i prow adzi do socjologii sztuki, m ającej jaw nie „ re p u b lik a ń sk i” i „w yzw oleńczy” c h a ra k te r. J a k zawsze, jest ona zw ią­

(8)

zana z ideą „ sta ro ży tn ik ó w ” i jest jej w y tw o rem zarów no w sztuce jak i w polityce. W ty m w y p a d k u tak że „staro ży tn icy ” , w sposób nieocze­ k iw an y dla siebie sam ych, znaleźli się w opozycji wobec starego re ż im u . Jednocześnie zaczęła się k ry ty k a ,,now ożytników ” . T eraz zarzucano im to, za co w cześniej ich chw alono: przesadne w yrafinow anie, p re te n ­ sjonalność, ckliwość języ k a i fabuły, przecenianie miłości, szczególnie salonow ej, b ra k w iększego zainteresow ania p ro b lem aty k ą społeczną. W szystko to stan ow i re z u lta t obyczajów m onarchii. W sta ro ż y tn e j t r a ­ gedii niczego takiego nie było, były n ato m iast problem y o znaczeniu p a ń ­ stw ow ym i społecznym .

S taro g reck a re p u b lik a ń sk a „p ro sto ta ” była rów nież p rzedm io tem d y ­ skusji. N ieskom plikow ana kom pozycja, b ra k epizodów drugoplanow ych, odciągających uw agę od w ą tk u głównego, m onotem atyczność, niew iele w y stę p u ją c y ch postaci, zwięzłość w ypow iedzi, prosty, tj. nie „salono­ w y ”, i n aw et nieco arch aiczny styl, nié pow strzym y w ana „dobrym i m a ­ n iera m i” n am iętność — w szystko to m iało ch araktery zow ać sta ro ż y tn y c h oraz stanow ić norm ę, k tó re j pow inien się podporządkow ać w spółczesny d ram a tu rg . W e F ra n c ji poglądy te głosił jezuita B rum oy, a u to r słynnego·

T ea tru G reków , a tak że filozof W olter, zw olennik R acine’a i re fo rm a ­

to r fe a tru .

We W łoszech sp ór „staro ży tn ik ó w ” z „n ow ożytnikam i” p rz y b ra ł szczególne form y. B yła to w alk a o narodow ą w łoską poezję przeciw ko fran cu sk iej. F ra n cu z i zarzucali W łochom, że niedostatecznie ściśle wzo­ row ali się n a sta ro ż y tn y c h i w yżej staw iali „ b lic h tr” Tassa niż „złoto” W ergiliusza. W odpow iedzi W łosi tw ierdzili, że w yzw alając się z m a ri- nizm u i „seicen ty zm u ” , lite r a tu r a w łoska stała się b ardziej su row a i „an ty c z n a ” niż fra n c u sk a. W te n sposób spór m iędzy lite r a tu r ą w łoską a fran cu sk ą, dążącą do hegem onii, p rzekształcił się w spór „ sta ro ż y tn i­ k ó w ” z „n o w o ży tnik am i” . Włosi, p rzy jm u jąc p u n k t w idzenia P e rra u lta , zaczęli ro zp a try w a ć całą lite ra tu rę fran cu sk ą, tj. lite ra tu rę „no w o ży tn ą”,, w opozycji do anty cznej i opowiedzieli się po stronie „ sta ro ży tn ik ó w ” . W łosi bow iem coraz bard ziej odchodzili od fran cu sk ich ideałów k lasy - cystycznych i u g ru n to w an y c h tra d y c ji. W oparciu o estety k ę i sztukę a n ty k u tw o rzy li now ą este ty k ę i now ą sztukę. Jeżeli „no w o ży tn icy ”, tj. F ran cu zi, daw ali pierw szeństw o W ergiliuszow i przed H om erem , to W łosi staw iali w yżej H om era od W ergiliusza. W E neidzie było w ięcej m iłości i m elancholii niż p olityki, b y ła ona bardziej w y rafin o w an a i w y ­ szukana, dlatego też w w iększym sto p n iu niż „p ierw o tn y ” H om er odpo­ w iadała ona gustom fran cu sk im . W alka po stro nie „sta ro ży tn ik ó w ” była dla W łochów w alk ą o lite ra tu rę narodow ą. T ak oto H om er sta ł się p ro ­ rokiem w łoskiego R isorgim enta.

We W łoszech, podobnie jak we F rancji, „staro ży tn icy ” okazali się no w ato ram i w w iększym sto p n iu niż „now ożytnicy” . Ci bow iem byli zw olennikam i feud aln ej, „h iszp ańskiej”, w y tw o rn ej i m o n arc h ic z n e j

(9)

tra d y c ji. R ezygnow ali z tem ató w history cznych lu b dostrzegali w n ich jedynie w ątek m iłosny. Miłość uznaw ali za głów ną sprężynę tragedii. W yelim inow ali chór, dem o kratyczn y początek w łaściw y starogreckiem u dram atow i, i ograniczali m iejsce akcji do jakiegoś „ w e sty b u lu ” lub „ga­ b in e tu ” dw oru królew skiego. M affei, tw ó rca w łoskiej klasycznej tragedii, w sw ym n aukow ym dziele Della scienza chiam ata cavaïleresca przeciw ­ staw iał feu d aln em u chim erycznem u honorow i, podstaw ow ej sile m o­ narchii (a więc rów nież fran cu sk iej), spraw iedliw ość państw ow ą, tj. p r a ­ wo rzym skie i praw orządność rep u b lik ań sk ą. Jednocześnie o drzucał f ra n ­ cuską miłość „salonow ą” — napisał M eropę, trag ed ię pozbaw ioną w ątk u miłosnego, z jasno w yrażoną społeczno-polityczną p ro b lem aty k ą. R efor­ m a A lfieriego polegała na m ak sy m alny m zbliżeniu do tra g e d ii antyczn ej w tej jej postaci, jak ą o trzy m ała w in te rp re ta c ji F ran cu za B rum oya. O śm ieszając W oltera, tw órczo k o n ty n u o w ał on to, co a u to r K a n d yd a bez polotu usiłow ał zrealizow ać. „T ragedie w olności”, zapow iadające „ te a tr przyszłości”, k tó ry w edług słów A lfieriego m ogą zrozum ieć jed ynie oby­ w a te le wolnego państw a, ze w zględu na sw oje litera c k ie o rien tacje były nie „now ożytne” , lecz „ sta ro ży tn e ” .

To samo dokonyw ało się rów nież w poezji. N ajbard ziej współczesna, n a jb ard ziej postępow a by ła poezja Pariniego, k tó ry jako gorący zw olen­ n ik „staro ży tn ik ó w ” próbow ał oddać m itologię, obrazow y język, porów ­ nania, m etafo ry i inne stylistyczne osobliwości poetów anty cznych — P in d a ra i Horacego.

Podjąw szy w alkę z F rancuzam i, by p rzy pom ocy sta ro ż y tn y c h stw o­ rzyć swój w łasny, rep u b lik ań sk i i narodow y te a tr, W łosi zapożyczyli od Francuzów — „staro ży tn ik ó w ” , cały system arg u m en tacji. A lfieriego, n ie ­ naw idzącego F ran cu zów jako „dw oraków ” i „m o n archistów ”, nie można sobie w yobrazić bez Francuzów , k tó rzy nauczyli go podstaw sztuki i dali m u do rą k już gotową, u k ształto w an ą poetykę, różn ą od poetyki „no- w ożytników ” .

W połowie X V III w. p rzeciw staw ienie sztuki anty cznej i francu skiej stało się już tra d y c ją , a n aw et regułą. T eraz jedn ak sztuki fran cu sk iej nie uw ażano za now ożytną i postępow ą, była to bow iem sztuk a w y ra ż a ­ jąca ideologię m onarchii feu d aln ej. I Boileau, 1 P e rra u lt — w szyscy ci, k tó rzy form ułow ali poety k i i n aw iązyw ali do A ry sto telesa i H oracego — byli „now ożytnikam i”, tj. ludźm i o poglądach rea k c y jn y c h i anachronicz­ nych. W alka o „auten ty czn eg o” A rystotelesa, n a nowo in terp reto w an eg o i przejętego od Francuzów , była w rów nym stop n iu ch arak te ry sty c z n a dla W łoch, jak i dla Niemiec.

O rien tacja n a starożytność p rzejaw iała się rów nież w w yborze te m a ­ tów . W ybór an tyczn y ch tem ató w w połowie X V III w. oznaczał naślado­ w anie Francuzów . O parcie tem atów na w łasn ej h isto rii narodow ej w sw ej istocie oznaczało naśladow anie staro ży tn y ch . Na pierw szy rzu t oka mogło to w ydaw ać się dziwne. Lecz np. dla N iem ców zw rot k u ro ­

(10)

dzim ym źródłom , „do siebie” , w iązał się z n aw ro tem do au ten ty czn ej, w ielkiej, jedy n ie doskonałej sztu k i sta ro ży tn y ch i z odejściem od n ie ­ praw d ziw ej, n iea u ten ty c z n ej oraz sform alizow anej sztu k i Francuzów . D okonyw ało się osobliwe zbliżenie nowego poczucia narodow ego z re p u ­ blik ańską antycznością — zbliżenie, k tó re nie zawsze było jasno u św ia­ dam iane, lecz było n a tu ra ln y m rez u lta tem politycznej i ideow ej sy tu acji epoki. A ntyczne re p u b lik i jako doskonalsza fo rm a państw ow ości słynęły ju ż od dziesięcioleci. Z asły n ął i anty czny c h a ra k te r rep u b lik ań sk i. P o n ie ­ w aż w ty m czasie uznano go za konieczny i idealny, jego propagow anie było aktem o b y w atelskiej p ostaw y i p atrio ty zm u . W ty m sensie W il­ h elm Tell m ógłby z pow odzeniem zająć m iejsce obu B rutusów , ty m b a r ­ dziej że S zw ajcaria b yła rów nież rep u b lik ą.

Z w rot k u antyczności nie prow adził do u n ifik acji lite ra tu r e u ro p e j­ sk ich , jak by m ożna było tego oczekiwać. P rzeciw nie, stanow ił w yzw o­ len ie od n arzu co ny ch z zew nątrz, obcych tra d y c ji, od feu d aln o -m o n ar- chicznej ideologii, a jednocześnie od politycznej i k u ltu ro w e j hegem onii F ran cji. M ówili o ty m w szyscy k ry ty c y i arty ści działający n a rzecz n a ­ rodow ego odrodzenia E uropy.

P u n k t w idzenia ro zw in ięty w p racy E. Y ounga C onjectures on O ri­

ginal C om position sp rz y ja ł tem u, niejako parad o ksaln em u, lecz zupełnie

n a tu ra ln e m u procesow i: ażeby stw orzyć ory gin alne dzieło sztuki, trz e b a naśladow ać nie Iliadą, lecz H om era, od niego uczyć się obserw ow ania przy ro d y , u k azy w an ia nie ab stra k cy jn y c h praw d, lecz p raw d n a tu ry . Dzieło litera c k ie jest to re z u ltą t przyczyn, k tó re gubią się po jego p o ­ w stan iu, w y raz w yo brażeń i konieczności ok reślający ch c h a ra k te r dan ej cyw ilizacji. To pow oduje szereg osobliwości, k tó re n astęp n e pokolenia p rz y jm u ją za re g u ły obow iązujące zawsze w szystkie n aro d y i g atun ki, co stanow i przeszkodę w rozw oju ory g in aln ej poezji. H om er był w olny. Ci, k tó rzy w zorow ali się n a Iliadzie, byli pod p resją konieczności. Ż eby naśladow ać H om era, trz e b a być jak on w olnym i odtw arzać swoją, nie zaś obcą p raw d ę. W te n sposób naśladow anie H om era przekształciło się w w yzw alanie się od niego, sztuk a naślad u jąca a n ty k — w sztukę n a ­ rodow ą.

S taro ży tn i naśladow ali przyrodę, a nie rozm yślali o ch w y tach lite ra c ­ kich. Byli to „poeci n a iw n i” , w ty m w łaśnie k ry je się ich tajem n ica. I to je s t w łaśnie tajem n icą ich języka. S taro ży tn i, dzieci n a tu ry , w sw ojej p ierw o tn e j czystości m yśleli i m ów ili jak poeci. P ie rw o tn y język, bez w zględu na sw oje pochodzenie — boskie czy ludzkie, „rzeczow nikow e” lu b „przym iotn ik o w e” , był ze sw ej n a tu ry językiem poetyckim . W poło­ w ie X V III w. m ów ili o ty m w szyscy — od Vico do H am anna.

T ak pojm ow ano wyższość poezji staro żytny ch. H om er był n a jw ię k ­ szym poetą, dlatego że był p oetą staro ży tny m . P oeta rosyjsk i M. N. M u- raw ie w , je d e n z n a jb a rd zie j żarliw ych czcicieli H om era, zachw ycony b y ł w łaśnie jego bliskim stosunkiem do p rzy ro d y i społeczeństw a p ie

(11)

r-wotnego. Boileau m iał rację: staro ży tn i są nieprześcignieni, z nim i n ie m ożna ryw alizow ać, są bow iem niezrów nani. T eraz jed n ak ich wyższość uznaw ano odw ołując się nie do gustów i porów nań z „now ożytnikam i”, lecz dowodów rozum u, h isto rii i filologii.

W połowie w ieku m ało kto m ów ił o rozw oju i doskonaleniu w odnie­ sieniu do poezji. N iepodw ażalny w epoce B oileau i P e r ra u lta a rg u m e n t, k tó ry m posługiw ali się „now ożytnicy”, stra c ił teraz sw oją siłę.

„N ow ożytnicy” — P e rra u lt, F ontenelle, L a M otte — pojm ow ali poe­ zję jako racjo n aln ą wiedzę o rzeczach. P o eta to ten, kto dużo wie. Teraz w szystko ukazało się w innym św ietle. N aukow a, techniczna i filozoficz­ na w iedza w poezji sprzeczna jest z jej n a tu rą . Poezja jest, oczywiście, w iedzą, lecz zupełnie inną. Stanow i ona zarazem a b stra k cy jn e i k o n ­ k re tn e pojm ow anie rzeczy. Człowiek p ierw o tn y pojm uje ogólne poprzez k o n k retn e, a podczas takiego rozum ow ania m yślenie a b stra k cy jn e ściśle łączy się obrazow ym w idzeniem św iata. W raz z rozw ojem rozum u, na co liczyli „now ożytnicy”, m yślenie syn k rety czn e rozpada się n a k o n k retn e i a b strak cy jn e. M yślenie a b stra k cy jn e tw o rzy filozofię, zabija zaś poezję. To w yjaśnia, dlaczego tak rzad k a w „ośw ieconym ” w ieku X V III jest poezja „n aiw n a”, n ato m iast ta k częsta — poezja, „ se n ty m e n ta ln a ”, r e ­ flek sy jn a. P rz y ro d a pozbaw iona bogów — jest m artw a ; a praw o pow ­ szechnego ciążenia zastąpiło duszę p rzyrody. To, o czym pisał w N iem ­ czech Schiller, we F ra n cji m ów ili w szyscy „filozofow ie”, u p a tru ją c w fi­ lozoficznym m y ślen iu w spółczesnych przyczynę głębokiego u pad k u sz tu ­ ki. To, co określało, zdaniem „now ożytników ”, doskonałość poezji f ra n ­ cuskiej, okazało się przyczyną jej nieuchronnego upadk u . Rozpow szech­ nione we F ra n cji lam en tacje n ad ty m up adkiem są całkow icie zrozum iałe z uw agi na szczególnie silne zw iązki tego k r a ju z klasycyzm em oraz ze w zględu na epokę, w k tó re j sta re fo rm y poezji p rzestały zadow alać. Teoria „n a iw n ej”, „ p ie rw o tn ej”, „ sy n k re ty cz n e j” lub „n aro d o w ej” poe­ zji, m ająca tak duże znaczenie dla estety k i i lite ra tu ry tego okresu, pow ­ sta ła w zw iązku z n a u k ą „staro ży tn ik ó w ” i w bezpośredniej opozycji do „now ożytników ”.

Z tego p u n k tu w idzenia staro ży tn i G recy okazali się tym i „ n a tu ra l­ n ym i lu d źm i”, k tó ry ch eu ropejscy m yśliciele szukali na w szystkich k o n ­ ty n e n ta c h i znajdow ali p raw ie wszędzie. Indianie Nowego Św iata, m y ­ śliw i i w ojow nicy byli utożsam iani ze sta ro ż y tn y m i G rekam i, a C h ate­ a u b ria n d kreow ał obraz szczęśliwego oraz m elancholijnego Indian ina n ie ­ m al w te j sam ej k onw encji co i G reków epoki h ellenistycznej.

W ielka, n a tu ra ln a i b ezp reten sjo n aln a poezja pow inna istnieć w szę­ dzie, je st ona bow iem nieodłącznym tow arzyszem człow ieka pierw otnego. Poezja „Północy”, „w schodni s ty l”, poezja E ddy, szkockich bardów , sk a n ­ dy naw skich skaldów , p oem aty O sjana, p salm y Biblii — w szystko to jest w ielk ą p ierw o tn ą poezją, podobną do tw órczości H om era. J e st jej rów na lu b n a w e t ją przew yższa, m yśląc bowiem za pom ocą sym boli, nie o b ra ­

(12)

zów i pojęć, jest jeszcze b ard ziej p ierw otna i n a tu ra ln a . T ak p o w staje w filozofii i estety ce eu ro p ejsk iej pojęcie p ry m ityw izm u . N a tu ra ln y czło­ w iek, przeciw staw iony człow iekow i feudalnem u, był w pew nym sto pniu re z u lta te m przeciw staw ien ia sta ro ż y tn y c h „now ożytnikom ”, p rze c iw sta ­ w ienia u p arcie rozw ijającego się w lite ra tu rz e eu rop ejsk iej w tra k c ie jej w alk i z '„ n o w o ż y tn ą ” , tj. s ta rą i średniow ieczną F rancją.

W szystkie n aro d y E uro py p rzy p om n iały sw oją pierw o tn ą poezję, k tó ­ rą porów nyw ano z H om erem i Osjanem . O kazało się, że ta p ierw o tn a poezja żyje rów nież do tej po ry i niepo trzebn e są żadne daw ne m a n u ­ s k ry p ty , by udow odnić jej autentyczność. Jeżeli M acpherson nie posiadał żadn ych rękopisów , to m iał coś innego — jakiegoś ducha p ierw o tn ej po­ ezji ludow ej, którego o d k ry ł w pieśniach i balladach Północy. W y s ta r­ czyło m u to, by móc podbić Europę. A ngielskie i szkockie ballad y d r u ­ kow ane b y ły w dziesiątkach tom ów , o ryginalne i o w ątp liw ej a u te n ­ tyczności, niezrozum iałe i stylizow ane. W Rosji zostało o d k ry te Sło w o

0 p u łk u Igora.

W łaśnie wów czas okazało się, że ludow e języki europejskie ze w zglę­ d u n a swój c h a ra k te r i w łaściw ości a rty sty czn e przy p o m in ają języ k sta - rogrecki, są bow iem rów nie s ta re jak poem aty O sjana, B iblia i u tw o ry skaldów . Nie m ają ary sto k raty czn eg o stosun k u do słowa, k tó ry w łaściw y jest językow i fran cuskiem u . Z w racali n a to uw agę m. in. p an i D acier, Rollin i w ielu in n y ch „staro ży tn ik ó w ” . O dw ołując się do tego, cudzo­ ziem cy p rzekonyw ali o b ra k u odpow iedniości m iędzy językam i f r a n ­ cu sk im a greckim i w y n ik ającej stąd niem ożliw ości rozu m ien ia przez

F rancuzów poezji antycznej i a n ty k u w ogóle. A nglicy tw ierdzili, że ty l­ ko języ k angielski jest zdolny do przek azan ia H om era. P rz ek ła d P o p e ’a u w ażan y b y ł za n a jb ard ziej dokładny. A. S. Szyszkow, k tó ry nie znał greckiego, tłum aczy ł H om era z przek ład u P o p e’a, w przekon aniu, że języ k staro ro sy jsk i jest rów nie dźw ięczny i eksp resy w ny jak angielski 1 podobnie jak on odda piękno H om era. Mówiono rów nież o w pływ ie greckiego n a język ro sy jsk i w zw iązku z przy jęciem chrześcijań stw a i k u ltu ro w y m i pow iązaniam i Rusi K ijow skiej z B izancjum . S iady ty ch p rze k o n a ń zachow ały się rów nież u P uszkina.

O bliskości języków niem ieckiego i greckiego prześw iadczeni byli tak że N iem cy. T. Dam m , tłum acząc H om era na język niem iecki, u ży w ał słó w i w y rażeń zapożyczonych z języka potocznego, p ró bując z in te rp re ­ tow ać w ielkie poem aty jako u tw o ry głęboko dem okratyczne.

B ył to m arsz ludów n a fra n c u sk ą ostoję klasycyzm u, zapow iadający ja k b y inny, w o jen n y m arsz n a im p eriu m francuskie. W św iadom ości E uropy, podobnie jak w św iadom ości F ran cji, ta i inne k am p an ie b y ły in sp iro w an e jed n ą i tą sam ą ideą.

P ry m ity w izm — jeżeli ta k m ożna nazw ać ten k ieru n e k przem ian m y ­ śli eu ro p ejsk iej i europejskiego „ g u stu ” — przeciw staw iał się rozum ow i scholastyk ów i pedantów , k tó ry o bracał się w dziedzinie a b stra k cji, le k ­

(13)

cew ażył uczucie i przyrodę, pozostając z nim i w sprzeczności. U czucie poznaje istotę niedo stęp ną „ch łod n em u ” rozum ow i. „G eo m etrzy ” n ie w szystko w iedzą o przyrodzie i sercu ludzkim . P ra w d z iw y rozum idzie za głosem serca i poznaje p raw a p rzy ro d y , nie ograniczające się w cale do p raw fizyki. P ry m ity w izm , odw ołując się do p rzyro d y, naw o ły w ał ty m sam ym do rozum u i uczucia. P rzy ro d a, uczucie, rozum stanow ią niepodzielną całość. K oncepcja ta n ie w ym agała od ludzi O św iecenia specjalnych w ysiłków tw órczych, w y p raco w an a została bow iem przez k ry ty k ó w filozofii i badaczy poprzedniego okresu.

W konsekw encji lam en tacje n a d tw órczością poetycką, k tó ra zginęła w starciu z a b stra k cy jn y m m yśleniem , m iały na w zględzie nie ro zum w ogóle, lecz ty lk o specjalny, „ch ło d ny ” , a n ality czn y rozum , w yobco­ w any z p rzy ro d y i uczucia, ten, k tó ry zainspirow ał P e rra u lta i F o n te - n elle’a do stw orzenia ich „rozum ow ej” teorii, a L a M otte’a do tłu m ac z e ­ nia Iliad y n a „rozum ow y”, współczesny, „now ożytny” język fran cu sk i. Sensualistyczna filozofia pow inna i m oże ożywić sta ro ż y tn ą „ n a iw n ą ”- poezję, podobnie jak filozofow ie-sensualiści, „ludzie p rzy ro d y i p ra w d y ” , w skrzeszają p rym ityw nego, szczęśliwego, n atu ra ln e g o — „ sta ro ży tn e ­ go” — człow ieka. Ideał „człow ieka p rzy ro d y i p ra w d y ” m ógł się pojaw ić zarów no w filozofującej, jak i nau k o w ej w spółczesności; S ch iller do­ strzegł przecież w filozofującym i o garn iający m w szystkie n a u k i G o- ethem poetę „naiw nego” !

W ten sposób H om er ponow nie s ta je się w zorem i „m iarą geniuszu ludzkiego” („Sum m a v is et m en su ra ingenii h u m a n ii”), ale nie dlatego, że był w y jątk iem i o derw ał się od sw ojego n aro d u i epoki, lecz dlatego, że by ł tak i sam jak wszyscy, m yślał ta k samo jak jego w spółcześni. „M ą­ drość H om era niczym nie różniła się od m ądrości ludow ej — pisał Vico. — P rz e ją ł on uczucia lud u greckiego, przez co bliskie m u sta ły się rów nież ludow e obyczaje G recji” . Żeby zrozum ieć H om era, p isał H erd er, trzeb a odbierać go w n iero zerw aln y m zw iązku z epoką, k tó ra go zrodziła. P oezja jest dobrem całego n arod u. H om er jak o poeta n a ro ­ dow y w y raża po trzeby sw ojej epoki.

W zw iązku z ty m od rad zają się w ątpliw ości co do istn ien ia H om era, m ające teraz jed n ak in ną podstaw ę. D la w y jaśn ien ia Ilia d y nie jest ju ż niezbędna osobowość poety. W yrażając p o trzeb y i uczucia n aro d u p oeta sta je się uosobieniem społeczeństw a, n aro d u . X V III-w ieczne d y sk u sje w okół H om era zapoczątkow ał Vico, zakończył zaś W olff. T akie pojm o­ w anie poezji i p o ety było szczytem dostępnego dla tego w ieku h isto ­ ry zmu.

Jednocześnie b y ł to w y raźn y p rzejaw n atu ralizm u , epoka H om era bow iem została określona poprzez przyro dę, a nie historię, a sam H om er był „człow iekiem n a tu r y ” . „Poezja je s t n a tu ra ln y m językiem rod zaju ludzkiego — pisał H am ann — i dlatego n a tu ra ln y m językiem poety jest

(14)

poezja’]. To samo tw ierd ził po d ru g ie j stro n ie K an ału L a M anche B lack - well. W iele mówiono o ty m rów nież za Renem .

Zw iązek H om era z jego epoką p o d k reślan y jest n ieu sta n n ie z p u n k tu w idzenia zadań estety czn y ch i społecznych. S taro greccy i staro rzym scy poeci tw orzy li sw oje u tw o ry nie ty lk o dla m ędrców , lecz rów nież dla narodu, pisał G ravina. N ależy ich w ty m naśladow ać. Poeci w obrazach arty sty czn y ch pow inni p rzed staw iać od kry cia uczonych, wówczas w iedza rozpow szechni się w śród w szystkich ludzi, a poezja stanie się w łasnością całego narodu.

Poeci antyczni są w ielcy, poniew aż tw o rzy li w epoce, kiedy poezja przeżyw ała sw oją młodość. N ie m ożem y ich naśladow ać, gdyż w yro śliśm y i żyjem y w innym w ieku. Nasz w ie k jest w iekiem ab strakcy jn eg o m yśle­ nia. Idee jaw ią się n am w o d e rw a n iu od rzeczy; jako „filozofowie” nie m ożem y być poetam i. Czyż nasi poeci m a ją tak ic h sam ych odbiorców, dla jakich tw orzyli poeci antyczni? W te n sposób w rozw ażaniach H erd era pojaw ia się gorzka reflek sja: poeci greccy by li poetam i ludow ym i nie tylko dlatego, że byli z ludem , lecz rów nież dlatego, że lud ich słuchał i rozum iał. To znaczy, że m ieli oni ojczyznę. P oszukiw ania audyto rium , pragnienie szerokiego oddźw ięku d la n ieau ten ty czn ej, gabinetow ej poezji osam otnionych indyw idualności, tęsk n o ta za ojczyzną, k tó re j nie ma,, a k tó ra być pow inna — w szystko to w cielało się w obraz poety ludo­ wego i lud u poetyckiego, w obraz ich szczęśliw ej jedności.

M yśl X V III w. d em o k raty zu je się. T eraz dw ó r k rólew sk i nie jest już najw yższym a rb itre m w sporach o sz tu k ę ani w e F ran cji, ani w N iem ­ czech. Zaciera i dew alory zu je się ró w n ież samo pojęcie „dobrego sm aku ”,, k tó re stw orzone było jak b y w ty m celu, by przeciw staw iać gust w yż­ szych sfer gustow i pozostałej części społeczeństw a. Rzeczywiście, jak m oż­ na m ówić o „dobrym sm a k u ” p o ety, k tó ry m zachw yca się cały n aród? K om u służy „dobry sm ak” , jeżeli n ie jest on p otrzeb n y narodow i? Czyż w ażny jest gust, jeżeli po eta m ów i o tym , co niepokoi w szystkich jego w spółczesnych?

Czy m am y ojczyznę? Z a sta n a w ia li się n ad ty m N iem cy i Włosi, roz­ bici n a dziesiątki dzielnic, zależni od cudzoziemców, prag n ący jedności, a ta k ż e Francuzi, zjednoczeni po d w ładzą króla, lecz nie m ający m ożli­ wości rozporządzania sobą i przy n o szen ia p ożytku F ran cji.

Jeżeli nie m a ojczyzny i czytelników , jeżeli nie m a n arod u , to należy go stw orzyć. T ym w łaśnie zajm ow ali się pisarze w. X V III, a z najw iększą en erg ią N iem cy i Włosi. A żeby osiągnąć ten cel, nie trz e b a odtw arzać św ia ta starożytnego i poezji an ty czn ej. J e st to bezcelowe. I w łaśnie H e rd e r p ró b u je znaleźć we w spółczesnej m u rzeczyw istości tak ie fo rm y p atrio ty zm u , k tó re by ły by odpow iednie dla Niem iec tego czasu. Głosząc te idee m ieszkańcom Rygi, H e rd e r m ów ił o P io trze I i K ata rz y n ie II — w przekonaniu, że opanow anie filozofii przyczyni się do w yzw olenia lu d u

(15)

i stw orzen ia now ej ojczyzny. K tó ry spośród niem ieckich i w łoskich pi­ s a rz y nie m y ślał i nie m arzy ł o tym ?

Z atem pojęcie c h a ra k te ru narodow ego tw órczości a rty sty c z n e j p o jaw ia się w zw iązku z in te rp re to w a n y m n a nowo an ty kiem . „P oeta lu d o w y ” niepokoi w yobraźnię estety k ó w X V III w ieku. B yła to p rób a w yjścia z celi uczonego na forum , w szerokie m asy ludow e lub, m ów iąc słow am i H e r­ dera, sprow adzenie filozofii „z gw iazd n a ziem ię” , upodobnienia do H om e­ ra. S tąd wzięło się rów nież porów nanie pro ro k a chrześcijańskiego ze staro ży tn y m m ówcą, zw rot k u „zdrow em u rozsądkow i” lu d u i w ia ra w pow szechne znaczenie zdrow ego rozsądku, k tó re m ożna znaleźć u A bbota, H erd era i Vico, a także u p rzedstaw icieli w łoskiego O św iecenia, pró bujących stw orzyć ogólnonarodow y i ludow y język, a w b ard ziej roz­ w iniętej postaci u szkockiego filozofa T hom asa Reida.

K iedyś w ielcy poeci sta ro ż y tn i byli w zorem poezji racjo n alisty czn ej, nauczycielam i rozum u, żyli w p ew nym Kosm opolis, nie zw iązani z lo k al­ nym i obyczajam i, historią. Ta „olśniew ająca sam otność” b yła przeznacze­ niem ty ch poetów ; „now ożytnicy” dostrzegli w nich dużo w ad i „ sta ro - ży tn icy ”, by móc ich obronić, m usieli odwołać się do h isto rii i tra d y c ji narodow ych. N astępnie zaś, w zw iązku z rozw ojem m yśli d em o k raty cz­ nej, poeci sta ro ż y tn i stali się poetam i ludow ym i, stopili się w jedno z n a ­ rodem i epoką, k tó re j byli w yrazicielam i. W poszukiw aniu c h a ra k te ru n a ­ rodowego, ojczyzny i p ań stw a ten dziw ny, ro zd a rty , poszu kujący w iek X V III zw racał się do H om era, P in d a ra i A jschylosa.

N iem al w iekow a w alk a o G reków przeciw ko F rancu zo m p rzy czyniła się do pow stania zupełnie nowego obrazu poezji antycznej, a co za ty m idzie — now ej estety k i i teorii sztuki. L udow y c h a ra k te r lite r a tu r y a n ­ tycznej, k tó ra przeszła przez oczyszczający ogień idei p ry m ity w izm u , zbliżył ją nie tylk o do n a jsta rsz y ch form poezji św iatow ej — b a lla d i psalm ów, lecz rów nież do dojrzałych form eu ro pejskiej tw órczości d r a ­ m atycznej. Stało się to m ożliw e jedynie dzięki tem u , że zasady A ry sto te ­ lesa stra c iły sw oją d ecydującą rolę w ok reślan iu d ra m a tu antycznego, okazując się technicznym przy p adk iem m iejsca i czasu oraz n a tu ra ln y m re z u lta te m długiej tra d y c ji. N a tak iej płaszczyźnie Szekspir nie m ógł w y ­

daw ać się przeciw ieństw em staro ży tn y ch tragików , a połączenie an giel­ skiego d ra m a tu rg a z w ielkim i A teńczykam i było u tru d n io n e tylko w m n ie­ m aniu „now ożytników ” , klasyków fran cu sk ich w. X V III, o b stający ch p rzy swoich zasadach, tem a ta c h i ideałach. D ra m a tu rd z y p ró b u jący w skrze­ sić w sw ojej tw órczości n ajp rostsze form y d ra m a tu antycznego sięgali w ty m celu rów nież do Szekspira.

W ydaje się, że nie m a m niej do siebie podobnych a rty stó w niż A jschylos i Szekspir: pierw szy — ograniczony jednościam i, ubogą akcją i koronow anym i b o h ateram i, tonący w m onologach, ch órach i lam entach; dru g i — z nagrom adzeniem w ydarzeń, dynam icznym i dialogam i, zm ianą

(16)

scen i bohaterów , z zabójcam i, błaznam i, rozbójnikam i i w iedźm am i. P o ­ przez te oszałam iające różnice w yczuw ano jed n ak w X V III w. pew ną spójną i bardzo w spółczesną estety k ę, k tó re j poszukiw ano jako ra tu n k u przed cherlactw em , n arzu cający m się schem atyzm em i bezpłodną szla­ chetnością trag ed ii staro ży tn ej.

A lfieri ożywił pro sto tę antyczną, elim inow ał w szelkie odchylenia od pan ującej w trag ed ii norm y, w prow adzając m inim alną liczbę postaci i ograniczając akcję do jednego ciosu sztyletem . O dw oływ ał się jednak do Szekspira w poszukiw aniach m onom anii nam iętności, patosu działania społecznego i rozm yślań filozoficznych, p rzygotow ujących i u zasad n iają­ cych finał. „M iłujący w olność” Ducis w tra d y c y jn ie klasycznych form ach swojej trag ed ii próbow ał z kolei w skrzesić d ram aty zm szekspirow skich sytuacji oraz połączyć p ro b le m aty k ę społeczną z klasyczną in try g ą m i­ łosną. M arie Joseph C hénier, od naw iający tra d y c ję a n ty k u w sw ojej t r a ­ gedii „naro d ow ej” i o d trą c ają c y m onarchiczny duch R acine’a, szukał u Szekspira „w olnej re p u b lik a ń sk ie j” m yśli, rzucając ją jako w yzw anie przeciw ko sta re m u św iatu. W N iem czech wów czas rozum iano Szekspira nie jako „form ę” , lecz jako „historię ludzkości” , jako „los” i najw yższą „m ądrość” rodzaju ludzkiego, co um ożliw iło jego „p rz y jaź ń ” z trag ik am i starożytności.

M. N. M uraw iew tra fn ie w y raził tę now ą jedność, jakże w ażną dla epoki i estetycznego rozw oju w ieku:

Эсхил заемлется Ревеккою и Лиром, И Шакеспирова восколебалась тень О слепоствующем Эдипе сиром.

[Ajschylos pożycza sobie Reganę i Leara, / A cienie Szekspira zaszeleściły o ślepym Edypie starym.]

N iegdyś W olter dostrzegał pew ne podobieństw o m iędzy H om erem a Szekspirem , ale podobieństw o to polegało n a tym , że obaj arty ści szli n ie p rz e ta rty m szlakiem , nie k ie ru ją c się żadnym i norm am i, bez przew od­ nika, i dlatego często błądzili. Był to pro tek cjo n aln y ukłon i zarazem p ry n cy p ia ln a d ezaprobata sztu k i „bez re g u ł” w ogóle.

K aram zin, zainspirow any naw iązu jącą do H om era lite ra tu rą epoki, rozum ie podobieństw o m iędzy H om erem a Szekspirem inaczej: i jeden, i drugi tw orzyli n iep rzem ijające piękno, „o p arte na sercu ludzkim i na n a tu rz e rzeczy” . D latego poetów angielskich c h a ra k te ry z u je pew na „pros- toduszność” — „niezupełnie staro ży tn a, ale bliska H om erow i” .

Hom er, k tó ry w sw ej tw órczości o p a rł się „na n a tu rz e rzeczy” i „na sercu lu dzk im ”, w X V III w. był tra k to w a n y jako w ciąż w spółczesny poeta. N iektórzy odczuw ali tę jego obecność niezw ykle w yraźnie, np. M. N. M uraw iew , w y p o w iadający się o H om erze w te n w łaśnie sposób. S tolberg, dokonujący p rze k ład u Ilia d y w lata ch siedem dziesiątych, tw ie r­ dził, że H om er jest poetą naszego czasu, stanow i nasze poetyckie „dzisiaj”.

(17)

W przed ed n iu rew o lu cji — z zam ierzchłej przeszłości, początkow o w u lg arn ej, potem ty lk o naiw nej, w końcu zaś szlachetnej i doskonałej — H om er pow rócił do E u ro p y jako w spółczesny i u trw a lił w niej sw ą obec­ ność poprzez Szekspira, ,,piew cę p rzy ro d y ” i „wiecznego g en iu sza” .

I oto w końcu p ow staje „szkoła ro m a n ty cz n a ”, dla k tó re j g ru n t p rz y ­ gotow ano już w cześniej. F ry d e ry k Schlegel zam ierza rozw ikłać jed e n z w ażniejszych problem ów d y sk uto w an ych przez niem ieckich h isto ry k ó w , a dotyczący o kreślenia osobliwości ducha niem ieckiego i geniuszu g re c ­ kiego. Poprzednicy Schlegla często podkreślali ich w spólnotę. Do podo­ bieństw a z G recją antyczną i G recją H om era p reten d o w ali w szyscy — zarów no rosyjscy jak i angielscy poeci, zafascynow ani an tykiem . Schlegel rozw iązuje ten problem zgodnie z ogólną ten d e n c ją w yznaczającą rozw ój m yśli europ ejsk iej. W ro k u 1794 k o n c e n tru je się n a b adan iach lite r a tu r y greckiej, w tra k c ie k tó ry ch n asuw a m u się to samo p rzeciw staw ienie: „staro ży tn icy ” i „now ożytnicy” ; poezja naiw na, n a tu ra ln a , lu d o w a — z jednej stro n y, a w yrozum ow ana, a b strak cy jn a, in d y w id u alisty czn a — z drugiej. Zarów no to p rzeciw staw ienie jak i jego in te rp re ta c ja b y ły n ie ­ now e i bliskie propozycjom Schillera z jego eseju O poezji n a iw n ej i sen­

tym e n ta ln ej. Żeby odzyskać u traco n e w artości n a tu ra ln e g o i poetyckiego

ducha greckiego, żeby odnaleźć naró d i ojczyznę, trzeb a sięgać do w ieków średnich i poezji średniow iecznej, także n aiw nej, ludow ej i p raw d z iw ej. T ak rodzi się ro m an ty zm jako szkoła, k tó ra w yrosła z klasycyzm u, p rz e ­ ciw staw iając się „now ożytnikom ” . Gdy przekroczyła granice N iem iec, w innych k ra ja c h E u ro py jej znaczenie ulega w y raźnym zm ianom , w za­ leżności od lokalnych potrzeb n arodow ych i historycznych.

M niej w ięcej w ty m sam ym czasie w e F ran cji, w przededniu rew o ­ lu cji i w pierw szych jej latach, A n d ré C hénier p ró b u je odtw orzyć p o ezję anty czną ze w szystkim i jej osobliwościam i, k tó re zachw ycają go głęboko. Je st to rów nież klasycyzm , zainspirow any przez W inckelm anna, „ lib e ra l­ nego k lasy k a ” połowy w ieku, ak ty w n ie w y stępującego przeciw ko sty low i

„now ożytnej” sztuki — „rokoko” . U C hén iera klasycyzm p rzy b iera jed n a k szersze, bardziej różnorodne i n ieskrępow ane form y. Jam b y , ody, bukoliki, elegie, hym ny, rozm yślania filozoficzne C héniera niepokoją w spółczes­ nych jako niezw ykle w iern e odtw orzenie ducha antycznego, a ta k ż e m an ifestacja ducha współczesności. W la t 8 po jego śm ierci u tw o ry te zachw yciły C h ateau b rian d a, przeciw staw iającego ch rześcijaństw o pogań ­

stw u, a w 17 la t później, w ydane w raz z poezjam i L a m a rtin e ’a i M. D es- bordes-V alm ore przez liberalnego ro m a n ty k a A ndré de L ato u ch e’a, za­ początkow ały now ą, ro m an ty czn ą epokę w rozw oju lite r a tu r y fran cu sk iej. Dzieje w pływ ów an tyczn y ch w lite ra tu ra c h eu ropejsk ich są p rz e d ­ m iotem b ad ań w ty siącach książek i arty ku łó w . W iele problem ów dogłęb­ nie przeanalizow ano, inne oczekują jeszcze n a sw oich badaczy. Z adaniem

(18)

tego a rty k u łu , k tó ry należy tra k to w a ć jako zapowiedź znacznie w iększej pracy, jest uk azan ie roli słynnego spo ru w rozw oju w szystkich dziedzin h u m an isty k i i tw órczości a rty sty czn ej, a tak że naszkicow anie fu n k cjo ­ nalnego znaczenia a n ty k u w życiu um ysłow ym Europy.

W końcu X V II w. państw o fran cu sk ie było potężną siłą w E uropie, a „w iek L u d w ik a X IV ” z w łaściw ą m u szczególną dw orską cyw ilizacją, sztuką i lite r a tu r ą w y d aw ał się szczytem św iatow ego rozw oju. W cześniej poeci a n ty c z n i byli jed y n y m i w ładcam i literackiego O lim pu. T eraz w y ­ padło im u su n ąć się w cień, dając m iejsce przedstaw icielom now ej epoki. Zaczęła się stopniow a d y sk re d y ta cja sztu k i anty cznej, ale w b rew oczeki­ w aniom d y sk red y to w an o jed n ak nie poetów , lecz epokę. N a początku w ydaw ało się, że zw ycięstw o p rzy p adn ie w udziale „now ożytnikom ”, ale potem s y tu a c ja zm ieniła się. P restiż k ró la zaczynał upadać, regen cja ujaw n iła słabość reżim u. „N ow ożytnikom ”, będącym apologetam i feu d a l- no-m onarchicznego u stro ju , w y trąco n o podstaw ow y a rg u m e n t i wówczas pozycja „ sta ro ży tn ik ó w ” um ocniła się. K o n flikt m iędzy lite ra tu rą a n ­ tyczną a fra n c u sk ą, k o n stato w an y przez „now ożytników ”, począł zagrażać system ow i francuskiego klasycyzm u.

Poeci greccy zstąpili z O lim pu i stali się rzecznikam i ludu. P roblem H om era przeży ł rów nież sw oją ew olucję: najw iększy poeta zmieszał się z tłu m em i lu d sta ł się tw órcą w dosłow nym znaczeniu tego słowa. W zw iązku z rozw ojem idei dem o k raty czny ch p rzy w ileje osobiste zostały zniesione. Za poetów uw ażano teraz nie jednostki, lecz narody.

Jednocześnie poezję grecką, k tó ra w m n iem aniu „now ożytników ” była poezją „ w u lg a rn ą ” , zaczęto uw ażać za „p ie rw o tn ą ”, a w ięc n iep ow tarzalną i niedoścignioną. Skala w artości arty sty czn ach znacznie się rozszerzyła, a co za ty m idzie — w kręg u u tw o ró w w zorcow ych znalazły się rów nież inne lite r a tu r y p ierw otne: północne i w schodnie. P oprzednio ideały a rty ­ styczne b yły dorobkiem jednego k ra ju w określonym m om encie jego rozw oju historycznego. T eraz w eszły do h istorii pow szechnej.

Pćoblem a n ty k u ew oluow ał w raz z epoką, zm ieniał sw oje funkcje, in ­ spirow ał tw órczość i odsłaniał now e horyzonty. W w ielkim sporze zw y­ ciężyli „sta ro ży tn ic y ” , k tó rzy uw ażali w artości arty sty c z n e za n iep rzem ija­ jące, „now ożytnicy” zaś, opow iadający się za postępem , ponieśli klęskę. W toku procesu historycznego okazało się jednak, że postęp „now ożytni­ k ó w ” był w istocie stag n acją polityczną i arty sty czn ą, a w ieczne k ateg o rie „sta ro ży tn ik ó w ” sp rz y ja ły dalszem u rozw ojow i sztuki i społeczeństw a.

W in n y m k ieru n k u zm ierzała rów nież h isto ria sztuki. H istoryzm p rze­ jaw ia ł się w apro b u jącej in te rp re ta c ji zaby tk u, a nie w jego n egatyw nej c h a ra k te ry sty c e . Taka in te rp re ta c ja stała się m ożliw a jedynie dlatego, że trz e b a było uzasadniać podaw aną w w ątpliw ość w artość zabytku. Do u g ru n to w a n ia h isto ryzm u sam a idea rozw oju była niew ystarczająca, z ideą tą należało połączyć negację przeszłości. G dyby nie ta negacja, przeszłość pozostałaby w ieczną współczesnością, nie w y m agającą badań.

(19)

Takie sam e badania należało podjąć rów nież nad problem em języka. O kazało się, że słowa m ają sw oją historię, k a p ry śn ą i nieoczekiw aną. Sło­ w a oznaczające jeden i te n sam przedm iot w różnych językach zy sk u ją różny sens. Języ k zw iązany jest bow iem z form am i życia społecznego, obyczajam i, historią. W ten sposób jednocześnie z histo ryzm em w yłonił się problem p rzekładu, szczególnie a k tu a ln y na początku X V III w ieku.

Nie ten problem jest jed n ak najb ard ziej skom plikow any. W ażniejsze jest to, że język stanow i ak t poznania, a język grecki różni się pod ty m w zględem od języków now ożytnych. Je st on odzw ierciedleniem szczegól­ nego a k tu poznania, artystycznego ze sw ej n a tu ry . Ponow nie p o w staje problem , sięgający sw ym i początkam i zam ierzchłej przeszłości, osadzony te ra z w now ym kontekście filozoficznym . Języ k „ p ie rw o tn y ”, elim in u jący ze swego system u p ierw iastk i racjonalistyczne, św iadczy o tym , że w czło­ w iek u jest coś jeszcze oprócz „g eom etrii” . Ze swoim i n a tu ra ln y m i u czu ­ ciam i i n a tu ra ln y m rozum em człow iek staje się zjaw iskiem przy ro d y . J e st to n a tu ra listy c z n y arg u m en t na rzecz jedności ro d zaju ludzkiego.

Pojęcie jedności w ażne jest nie ty lk o dla zrozum ienia przeszłości, lecz rów nież przyszłości. Przeszłość m ożna odzyskać, gdyż z a w a rta jest w naszej n atu rze. Poeta, jak poprzednio, może zostać w yrazicielem sw o­ jego n arod u i zw racać się do niego jako do całości. Może odnaleźć o j­ czyznę, stać się poetą „n aiw n y m ”, poznaw ać św iat jak starożytn i. W po­ szukiw aniach n aro d u i ojczyzny bracia Schlegel zw racają się do epok „naiw n ych ”, do chrześcijańskiego średniow iecza, k tó re zachow ało się w głębi duszy ludu. W ordsw orth poszukuje „au ten tyczności”, „naiw ności” w bezw olnych prosty ch w ieśniakach. Coleridge w fan ta sty c e sta ro ż y tn y c h w ierzeń, tak samo jak w tw órczości Szekspira, sta ra się odkryć drogocen­ n ą świadomość p ry m ity w n ą.

F rancuzi m ieli m ożność inaczej rozw iązyw ać ten problem . Rozwój w y ­ d arz e ń i świadom ości spraw iły, że rew o lu cja b y ła n ieunikniona. Z za­ pałem w zorując się na staro ży tn y ch repu blik anach, szukali oni sw ojego n aro d u i now ej ojczyzny polem izując i walcząc, poniew aż ojczyzna i n a ­ ród istn iały tylko w w olnym państw ie. W ty m w łaśnie k ie ru n k u zm ierza­ ły w ysiłki pisarzy, a rty stó w i m uzyków epoki rew olucji.

K ażde z ty ch rozw iązań, ta k bardzo ze sobą sprzecznych, tak bardzo różnych ze w zględu na sw oje społeczne skutki, u w aru n k o w an e było przez zew nętrzn ą i w ew n ętrzn ą sy tu ację danego k ra ju , złożone przyczyn y obiek­ tyw ne. Mimo to fran cu sk i neoklasycyzm , niem iecki rom antyzm , angielska „szkoła Je zio r” m iały jednak w spólne źródła. W pierw szych lata ch rew o ­ lu cji były one w tym sam ym stopniu postępow e i p a trio ty czn e i jed n o ­ m yślnie odrzucały „rokoko” , tj. a n ty k w jego feudalno -m on archicznej, fran cu sk iej form ie.

Później zaczęły działać inne siły. N aw rót do średniow iecza dla N iem ­ ców był beznadziejną próbą odzyskania sw ojej naiw nej, duchow o n ieza­ leżnej i m oralnie czystej ojczyzny po to, by oprzeć się zwycięzcom —

(20)

racjonalistom . Ucieczka w prosto tę w iejską dla A nglików była p ro testem przeciw ko ubóstw u epoki kom prom isu i przeciw „ p o lity k ie rstw u ”, za­ grażającem u tra d y c jo m oraz m oraln em u zdrow iu narodu. W alter Scott poszukiw ał w balladach i h isto rii w spólnoty obu narodów [Anglii i Szkocji], widząc w ty m ra tu n e k przed w ew n ętrzn y m i n iebezpieczeństw a­ mi i podbojem z zew nątrz. R ew olucja Francuzów zw iązana b yła z m a ­ rzeniem o staroży tn ej, podobnej do greckiej i rzym skiej wolności, u tra c o ­ nej n a sk u tek podbojów germ ańskich. A nglicy, Niemcy, Szkoci, W łosi m arzyli o w łasnym p ań stw ie narodow ym , w którego im ię gotow i byli p rzy jąć rew olucję, w większości jed n ak odrzucali idee te rro ru i im perium . Późniejsze w yd arzen ia oddalały i zbliżały k ieru n k i literackie. A le działo się to już na innych zasadach. Rosjanie w alczący o sw oją ojczyznę za­ początkow ali now ą epokę w historii.

W w irze w yd arzeń politycznych zw ycięstw o feudalizm u było niepełne i tym czasow e. P raw dziw e zw ycięstw o należało do now ożytnej E uropy, k tó ra z rew olucji w yszła zjednoczona bez w zględu na narodow ościow e zróżnicow anie i m im o w szystko skłaniała się do haseł r. 1789: wolności, rów ności i b rate rstw a .

Jedność europejskiego procesu literackiego ujaw n iła się w sk ra jn ie sprzecznych rozw iązaniach problem ów w spólnych dla całej E uropy. K ażdy z k ra jó w europejskich zm uszony był rozw iązyw ać te problem y inaczej, każdy z nich bow iem zn ajdow ał się w sobie tylko w łaściw ej sytuacji, k sz ta łtu ją c e j się przez w ieki, i na swój sposób próbow ał zaspokajać w łasne p o trzeby historyczne. D zieje tra d y c ji an tycznych w lite ra tu ra c h eu ro p e j­ skich m ogą ukazać dodatkow o nie tylko jedność europejską, lecz rów nież sprzeczności narodow e, z k tó ry c h ta jedność w ynika.

Cytaty

Powiązane dokumenty

- dotacje celowe otrzymane z budżetu państwa na realizację zadań bieżących z zakresu administracji rządowej oraz innych zadań zleconych gminie (związkom gmin,

Obserwując zachowanie ludzi w sytuacjach konfliktowych łatwo można dostrzec powtarzające się zachowania. Postępowanie w sytuacjach konfliktowych związane jest często

silaczem, który częściowo blokuje otwory wentylacyjne służące do wydmuchiwania ciepłego powietrza na zewnątrz (rys. Ib) oraz z dodatkowym elementem (płytką) znajdującą

1. Rekrutacja przeprowadzana jest do publicznych szkół podstawowych prowadzonych przez Fundację Familijny Poznań na terenie Wrocławia, to jest Publicznej Szkoły

- dotacje celowe otrzymane z budżetu państwa na realizację zadań bieżących z zakresu administracji rządowej oraz innych zadań zleconych gminie (związkom gmin) ustawami - -

powierzchni użytkowania podstawowego całego obszaru objętego ustaleniem. spełnienie warunków obowiązujących dla stref polityki przestrzennej określonych w rozdziale III w

Ministrem właściwym ze względu na cele Fundacji jest Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego jako minister właściwy do spraw dziedzictwa kulturowego, krzewienia kultury

Lp Numer działania lub poddziałania Tytuł lub zakres projektu3 Podmiot zgłaszający4 Data identyfikacji5 Podmiot, który będzie wnioskodawcą6 Szacowana11 całkowita wartość