Wipszycka, Ewa
"The last days of Graeco-Roman
paganism", J. Geffcken, tł. S. Mac
Cormack, Amsterdam [etc.] 1978 :
[recenzja]
Przegląd Historyczny 71/3, 630-631
1980
Artykuł umieszczony jest w kolekcji cyfrowej bazhum.muzhp.pl,
gromadzącej zawartość polskich czasopism humanistycznych
i społecznych, tworzonej przez Muzeum Historii Polski w Warszawie
w ramach prac podejmowanych na rzecz zapewnienia otwartego,
powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku naukowego
i kulturalnego.
Artykuł został opracowany do udostępnienia w Internecie dzięki
wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach
dofinansowania działalności upowszechniającej naukę.
630 Z A P I S K I
wą a dorzeczami E ufratu, Tygrysu, Nilu i Indusu, gdzie powstały najdaw niejsze m iasta Starego Św iata, żadnych kontaktów być nie mogło, analogie te są rzeczy wiście zdum iew ające i pozw alają wyciągać wnioski na tem at ogólnych p raw id łowości ew olucji społeczeństw ludzkich. Mimo że au to ra pasjonują te w łaśnie ogólne praw idłow ości rozw oju najstarszych okresów historii, co przy enigmatycz- ności ówczesnych źródeł lub po prostu ich b raku łatw o prowadzić może do in terp retacji dowolnych i podporządkowanych z góry przyjętym koncepcjom, u d a ło się G ulajew ow i uniknąć uproszczeń i schem atyzm u. Chociaż własne opinie form ułuje w sposób bardzo zdecydowany, lojalnie przedstaw ia zawsze poglądy i argum enty zwolenników odmiennych koncepcji. Książka G ulajew a jest dzięki tem u dobrym przeglądem badań nad historią M ajów i nad początkami miast, cennym kom pendium dla urbanologów i zarazem m ateriałem do dyskusji nad definicją i genezą m iast oraz ich funkcjam i, rolą społeczną i gospodarczą.
A.W.
J. G e f f c k e n , The last Days of Graeco-Roman Paganism, tłum . S. Mac Cormack, seria „Europe in the M iddle Ages. Selected Studies” t. VIII, A m sterdam —New York—Oxford 1978, s. 343.
Można zadać sobie pytanie, jaki sens dzisiaj ma tłum aczenie dzieła z 1920 r., od napisania którego dzieli nas tyle lat wypełnionych intensyw nym i badaniam i nad schyłkiem okresu starożytności. A jednak książka G e f f c k e n a jest nadal najlepszą pracą ogólną, zbierającą w jednym tom ie wiadomości o bardzo długim ciągu w ydarzeń (od w ieku II do VI). G runtow na znajomość źródeł spraw iła, że praca, która nie była w swym założeniu reference book nabrała tego charakteru. U zupełnienia bibliograficzne, dodane przez tłum aczkę, cechy te jeszcze podkreśla ją. Moglibyśmy wym ienić kom pendia, które zaw ierają ten sam zrąb inform acji, ale przedstaw iają je z innego p u nktu widzenia. Większość uczonych stara się bo wiem śledzić upadek antycznych religii z perspektyw y rozw oju chrześcijaństwa. Geffcken natom iast studiow ał ten proces od strony pogańskiej. Różnica punktu obserwacji (co nie m usiało oznaczać różnego stosunku do samej religii chrześci jańskiej) m a dla efektu badań zasadnicze znaczenie.
W uw agach do drugiego w ydania z 1929 r. Geffcken pisał: „Spotkałem się z tak wieloma entuzjastycznym i relacjam i tryum fu chrześcijaństw a (wiele z nich jest dziełem teologów) i ta k wieloma filologicznymi rekonstrukcjam i »końca« po gaństw a, podobnie jak licznymi próbam i znalezienia pogańskich cech wszędzie w chrześcijaństw ie, że poczułem się w obowiązku przebadać cały proces załam a nia i końca religii bez ulegania gorączce dyskusji, bez teologii. Zadanie moje po legało na poznaniu obu walczących stron, na zrozum ieniu zachowań rozpowszech nionych w śród pogan i chrześcijan w różnych okresach. Byłem zmuszony żyć przez pew ien czas z każdą z obu walczących stron, nie przyjm ując pełnej aro gancji, często bardzo uproszczonej postaw y proroka obdarzonego darem przew i dyw ania po fakcie. Tylko w te n sposób mogłem w yrazić tkw iące od daw na we mnie przekonanie, że tak zwany poganizm upadł, czy dobiegł końca, a nie został po prostu zniszczony”. Zasady te brzm ią dla współczesnego czytelnika jak p raw dy oczywiste, których udowadniać nie trzeba. Pół w ieku tem u było inaczej. Kon frontacja książki G effckena z większością prac tego okresu w ypada zdecydowa nie na korzyść naszego autora, traktującego swój przedm iot z dystansem, tak typowym dla liberalnych historyków ^protestanckich zajm ujących się dziejam i re
Z A P I S K I 631
Chłodny ton G effckena i stronienie od ocen ściągało na niego kiedyś ataki, a współczesnego czytelnika tw orzy iluzję nowoczesności i ułatw ia lekturę książki.
Geffcken k ład ł nacisk na sytuację w środowiskach elit i intelektualistów po gańskich, religię pozostałych grup trak to w ał jako tło dla procesów, które w yda wały m u się ważniejsze. Stąd rozbudowane wywody o Plotynie, Porfiriuszu, Jam - blichu, Proklosie, duży rozdział o Julianie Apostacie, pogańskich przedstaw icielach litera tu ry pięknej i erudycji. Wywody poświęcone wierzeniom mas ucierpiały najw ięcej z rac ji upływającego czasu i m ają dzisiaj stosunkowo m niejszą w a r tość. O kultach II i III w. wiemy obecnie znacznie więcej. Powiększyła się liczba źródeł dzięki znaleziskom archeologicznym, system atycznym badaniom pogańskich ośrodków św iątynnych, inskrypcjom i papirusom . Zmieniła się też in terpretacja starego m ateriału źródłowego, religioznawstwo w toku minionego półwiecza po czyniło ogromne postępy.
W racając do pytania postawionego na początku tej noty można powiedzieć, że książka w a rta była wznowienia jako pozycja klasyczna a jednocześnie praca żywa, do której współczesny badacz często sięga.
E. W.
Béla K á 1 m á n, The World of Names. A study in Hungarian
Onomatology, A kadém iai Kiadó, B udapest 1978, s. 199.
Jest to bardzo instruktyw ny zarys węgierskiej antroponim ii i toponimii. Książ ka składa się z trzech części. Część I {„Proper Names”) m a charakter w prow a dzający. Część II („Personal Names”) dotyczy dawnego i najnowszego im iennictw a u Węgrów. A utor przedstaw ił najpierw imiona pochodzenia starożytnego i średnio w iecznego, a więc: im iona starotestam entow e w w ersji zlatynizowanej, imiona grec kie (również adoptow ane przez Węgrów za pośrednictw em łaciny), imiona łaciń skie (rzymskie), imiona germ ańskie, celtyckie, słowiańskie, wreszcie imiona po chodzenia turkskiego lub pochodzące z języków spokrewnionych z węgierskim. Z kolei omówiona została stru k tu ra i rozwój im iennictw a węgierskiego. W okresie podboju basenu karpackiego, a i później (do połowy X III w.), Węgrzy używali imion jednoelem entowych. N ajstarsze imiona węgierskie pochodzą z IX w. Pew na liczba imion najstarszych zachowana została w nazw ach topograficznych, zw ią zanych jeszcze z nomadyzmem Węgrów, kiedy wódz plem ienia udzielał swego własnego im ienia m iejscu czasowego przebyw ania hordy. Wraz z późniejszą s ta bilizacją osadnictwa, liczne imiona właścicieli zachowały się w nazwach osad. W IX—X w. większość imion była pochodzenia turkskiego lub wywodziła się od rzeczowników pospolitych. W XI—X II w. w śród arystokracji i duchowieństwa imiona chrześcijańskie używane były znacznie częściej niż w niższych grupach społecznych, które zachowały tradycję imion pogańskich. Im iona chrześcijańskie zaczęły dominować dopiero w XIV—XV w. W śród grup niepiśm iennych imiona takie nadaw ano najczęściej zgodnie z kalendarzem , chociaż i tam bywały szcze gólne upodobania do konkretnych imion. W XVIII w. głównie wśród szlachty, a w końcu XIX w. w śród inteligencji praktykow ano nadaw anie dwóch lub więcej imion chrześcijańskich. Okres rom antyzm u sprzyjał natom iast popularności imion tradycyjnych (Arpád, Géza, Béla). Z kolei w ęgierska burżuazja zasiliła w XIX w. węgierski zasób imion imionami pochodzenia zachodnioeuropejskiego. Między XVI a XX w. zasób imion męskich wzrósł na W ęgrzech o 30<Vo, żeńskich natom iast w znacznie w iększym stopniu.
Od X III—XIV w. rozpoczął się proces budowy nazwisk węgierskich. Począt kowym etapem tego procesu były im iona w yróżniające. Zjawisko to autor łączy