C e n a numeru podwójnego 5 zł
CHRZEŚCIJANIN
E W A N G E L I A — Ż Y C I E C H R Z E Ś C I J A Ń S K I E — J E D N O Ś Ć — P O W T Ó R N E P R Z Y J Ś C I E C H R Y S T U S A
„Idźcie te d y i czyńcie u czn ia m i w s z y s tk ie narody, chrzcząc je w im ię Ojca, i S yna, i D ucha Ś w iętego
Ew. Św. M at. 28. 19
„ A lb o w ie m n ie w s ty d z ę się za E w angelię C h rystu so w ą, p o n iew a ż je s t m ocą Bożą k u zb a w ien iu ka żd e m u w ierzą cem u
Rzym. 1, 16
Rok założenia 1929 Warszawa, sierpień— październik 1958 Nr 8 - 1 0
T r e ś ć : O to B a ra n e k Boży — G dzie się zn ajd u jesz? ,■— Czy istn ie je życie pozagrobow e — W ieczerza P a ń sk a —■ D roga p o k o ju — „C hrześcijaństw o" p rze ciw chrześcijanom W skazów ki m etodyczne dla N auczycieli S zkoły N iedzielnej — K ro n ik a — O dpow iedzi re d a k c ji — O d A d m in istracji.
„...OTO BARANEK BOŻY...“
Jan Chrzciciel nie znał Jezusa, lecz skoro Go u jrz a ł przybliżającego się — rzek ł: „Oto B a
ran e k Boży, k tó ry gładzi grzechy świa,ta“.
J a n b ył ty m głosem w ołającego n a puszczy św iata tego: „prostujcie drogę P a ń s k ą . . i opo~
pow iadającego m iłościw y ro k P ań sk i: „...przy
bliżyło się królestw o Boże, p o k u tu jcie a w ierz
cie Ew angelii".
J a n świadczył o Jezu sie i w ołał m ów iąc:
„Tenci jest o kfórym em pow iedział, k tó r y po m nie przyszedłszy uprzedził m nie, bo pierw ej by ł niż ja, k tó rem u nie jestem godzien rozw iązać rzem yka obuw ia Jego. J a Chrzczę wodą, ale w pośrodku w as stoi ten, którego w y nie znacie. I jam go nie znał, a le k tó ry m ię posłał chrzcić w odą, ten m i rzek ł: n a kogoibyś u jrz a ł D ucha zstępującego i zostającego na nim, ten ci jest, k tó ry chrzci Dudheim Ś w iętym ".
P o poznaniu P a n a Jezusa, Ja n C hrzciciel m ó
w i: „widziałem i świadczę, że ten je s t Syn Bo
ży".
N azajutrz, gdy sta ł z dw om a uczniam i: J a nem E w angelistą i A nd rzejem i zobaczył znów Jezusa idącego, rz e k ł: „Oto B aran ek Boży“.
J a n skierow ał icih oczy, m yśli, serca, na oso-
„A u jrz a w szy Jezu sa chodzącego rzekł:
Oto B a ra n ek B o ży “
J a n 1, 28
bę Jezusa C hrystusa. I gdy usłyszeli, że te n
idący jest Jezusem , B aran kiem Bożym — Me
sjaszem , poszli za Nim.
I nam też kiedyś 'ktoś pow iedział o Jezusie:
„Oto B aran ek . Boży“, a usłyszaw szy to, iż w łaśnie On je s t naszym Zbaw icielem — i m y poszliśm y za Nim. C hw ała B ogu naszem u, O j
cu, że stw orzył ta k ie w nas serce, k tó re nie dało się niczym zaspokoić, ta k ja k i serce J a n a i A ndrzeja. Im n ie w y starczył w ielki p ro ro k — J a n Chrzciciel i jego w ołanie o Jezusie. Oni potrzebow ali sam ego C hrystusa, gdyż tylko On m oże zaspokoić serce ludzkie. I dlatego, gdy usłyszeli o N im — „poszli za N im “.
A to jest w ielka łaska Boża lusłysizeć o J e zusie C hrystusie, zapragnąć Go ujrzeć, i iść za Nim. Mówi bow iem Słowo Boże: „N ikt nie przychodzi do M nie, jeśli go Ojciec m ój nie po
ciągnie1' (Jan 6,4).
„Pójdźcie do M nie wszyscy, którzyście sp ra
cowani... “ To je s t w olą Bożą i pragnieniem
Jezu sa C hrystusa, abyśm y w szyscy do Niego
przyszli, znaleźli i w zięli zbaw ienie, życie
wieczne, odpoeznienie. I d lateg o k to pod w p ły
w em , Bożej łask i i; w zbudzonej w n im dobrej
2 C H R Z E Ś C I J A N I N Nr 8-10 w oli pójścia do Jezusa, dożyw a tego, że w idzi
Go i słyszy głos Jego — chce zaw sze już iść za Nim. A wówczas spełn ia się i to Słowo:
„Kto do M nie przychodzi nie w yrzucę go
precz". , •
J a n i A ndrzej zobaczyli Jezusa, poszli za N im i posłyszeli głos Jego: „czego szukacie?"
Oni zaś id^c za głosem serca i chcąc przebyw ać z Jezusem , zapytali: „M istrzu, gdzie m iesz
kasz?". A On odpow iedział im : „pójdźcie a oglądajcie". Ta p ełna miłości odpowiedź jest skierow ana do każdego, k to praw dziw ie chce P an a i Zbaw iciela w idzieć i przebyw ać 2 Nim.
W ejście bow iem w społeczność z Bogiem jest dostępne d la każdego; jest praw em i p rzyw i
lejem ofiarow anym w szystkim ludziom.
„I szli i w idzieli gdzie* m ieszkał i zostali p rzy Nim onego dnia". Pirzyjście do Jezusa C h ry s
tusa, duchow e przebyw anie z N im i w Nim, jest w ielkim przeżyciem dla człow ieka. To je s t ta chwila, kiedy przeżyw am y osobiście n a so
bie moc Bożą. „Lecz którzykolw iek Go p rzyjęli, dał im tę moc, a b y się stali synam i Bożymi, to jest tym:, k tó rzy w ierzą w Im ię Jego, k tó rz y nie z krw i, ani z woli ciała, ani z woli m ęża, ale z Boga narodzeni są“ .
K ażdy człow iek odrodzony, to przeżycie m u siał mieć. M usiał usłyszeć o Jezusie, spotkać się z N im , zobaczyć Go, usłyszeć głos Jego, p rzyjąć Go, otrzym ać moc od N iego — stać się n a nowo z Boga narodzonym człow iekiem . A to je s t ta k w ielkie przeżycie, ta k doniosłe, ta k pam iętne, że pam ięta się dzień, m iesiąc, godzi
n ę naw et, swego spotkania z Jezusem' C h ry stu sem. I od te j chw ili, dalsza d ro g a naszego ży cia jest ju ż postępow aniem za Jezusem , „'dro
gą now ą i żywą'*’, pełn ą cudów łaski Bożej.
I J a n przez całe życie sw oje, słow em i pism em (w ew angelii i listach), św iadczył o te j m ocy P ań skiej: „Co było od początku, cośm y sły szeli, cośm y oczym a naszym i w idzieli..." i(l J a n a 1, 1-3). I nic dziwnego, że k to .tej m ocy dożyje, śpiewać m usi: „O dziw ny dzień, o d ziw n y czas, gdy sam P a n Jezus pierw szy raz przybliżył się do dusizy m ej, b lask m i zajaśniał w chw ili tej.
Od chw ili tej je s t ze m n ą Bóg, prowadzi m ię w wieczności p ró g ; dziw ny dzień, dziw ny dzień, gdy m oich w in zaginął cień".
Cóż to za moc i cóż ona czyni z człow iekiem ? Popatrzm y: S aul g dy spotkał się ż P a n e m i zo
stał tą m ocą u rato w an y i w skrzeszony do n o wego ż y c i a — nic w ięcej n ie chciał opowiadać,
ja k ty lk o Jezusa C hry stusa i to Onego u k rz y żowanego. N ie u fał on ju ż sobie, ale tylko mo
cy Bożiej. Tej m ocy, k tó ra nas p rz y sp o tk an iu
z C hrystusem przeistacza, zm ienia naszą n a tu rę , um ysł, iserce, całe życie nasze. Chrystus
jest mocą, światłością.P rz y zetknięciu się z Nim, w Jego św iatłości objaw iony jest i ob
nażony k ażdy grzech, n ie ob m y ty do tąd K rw ią B arankow ą. A Obnażony je s t p o to, b y n ie po
został w ukryciu, a le został w yznany, a ta k i przebaczony i zgładzony. A lbow iem napisa
no: „Jeślibyśm y w yznali grzech y nasze, w ier
n y jest Bóg i spraw iedliw y, alby n a m odpuś
cił grzechy i oczyścił nas od w szelkiej n iep ra w ości" (1 J a n a 1, 9). K rew Jezu sa C hrystusa u w alnia n as od wszelkiego grzechu, gładzi go zupełnie i doskonale. O tym, doskonałym zgła
dzen iu grzechów naszych ta k m ów i Słowo Bo
że: „W onych d niach i w onych czasach, m ó
w i Pan, b ęd ą szukać niepraw ości Izraelow ej, a le żadnej n ie będzie, i grzechów Judzkich, ale nie będą znalezione..." (Jer. 55, 20). G rzech zostaje o d jęty tak, że go n ik t n ie znajd zie i ta k z a ta rty , że n aw et jego ślad u n ie będzie. C hw a
ła i cześć Bogu za ta k ie odpuszczenie grzechów.
S zatan szuka grzechów naszych, ab y nas oskarżyć; n ieprzyjaciele nasi d o p a tru ją się ich, a b y przyganić n am ; n a w e t sum ienie nasze p o szu k u je ich z chorobliw ym zapałem , ale skoro Bóg położył na n ie drogą K re w B aranka, nie u lękniem y się żadnej form y poszukiw ania, gdyż „grzechy nasze n ie b ęd ą znalezione". P an rozkazał grzechom lu d u Sw ojego zniknąć. Ofia
r a Jezu sa C h ry stu sa grzechy nasze „w rzuciła w głębokość morską"'. Stąd ta pewność, która
doprowadza do tak wielkiej radości. Bo jakw S tary m T estam encie k re w zabitego b aran k a w ielkanocnego, k tó rą pokropione b y ły odrzw ia i nad prożn ik dom u, zachow yw ała od śm ierci, ta k k re w B aranka Nowego T estam en tu 1 — J e zusa C hrystusa, zachow uje nas od śmierici wiecznej, „...bo ujrzaw szy k re w m in ę w as..."
(2 Mojż. 12, 13).
P odstaw ą zm azania grzechów je s t p rze b a czenie Boże, to jest słowo łaski, słow o u ła sk a w ienia. N ie królew skie, ale Boskie. Bo jeśli słowo królew skie m a m oc ułaskaw ienia, jak że daleko w ięcej Boskie? D latego Słowo Jeh ow y nazw ane: je s t E w angelią — rad o sn ą now iną.
I d latego P salm ista śpiew a: „Błogosławiony
człowiek, k tó rem u odpuszczono niepraw ość,
a któ reg o z ak ry ty je s t grzech" (Ps. 32).
N r 8-10 C H R Z E Ś C I J A N I N
3K iedy B aranek Boży ofiarow any (był n a G ol
gocie n a zgładzenie grzechów, w ypow iedział te słow a łaski: „W ykonało się “ . A w ypow ie
d ział te Słow a d la w szystkich łudzi. Bo dla w szystkich ludzi dokonało się na k rzy żu Z ba
w ienie, w ykonała się absolucja, w yzw olenie od grzechów, a potępienie tego wszystkiego, co s ię nazyw a piek łem i śm iercią. Jezu s w ziął ca
ły ciężar grzedhów naszych i p o k u ty ma siebie i odtąd dzieci Jeg o (powołani — w yb ran i) n ie m ogą m ieć lęk u przed w iecznym potępieniem , bo k rew , ofiara Jezu sa C h ry stu sa zaw sze z n a j
d u je się na sercu. Niech będzie pochwalone Im ię Boga unicestwiającego grzech. Jak że p ro ro k Izajasz cieszył się ty m w idokiem odpusz
czenia grzechów i w w ielu m iejscach Słow a swego śpiew ał o ty m zbaw ieniu.
C ytuję jed n ą z obietnic Bożych, k tó ra leży u podstaw y naszego życia duchow ego: „Obej
rzyjcie się na Mię, abyście były zbawione wszystkie kończyny ziem i“ (Izaj. 45, 22).
Ja k aż pro sta w skazów ka: „obejrzyjcie się na M ię“. Z baw ienie przychodzi przez w ejrzen ie n a Jezusa. Stw orzenie m usi obejrzeć się n a sw ego Stw órcę. D ługo p atrzeliśm y w in n ą s tro n ę. P ora n astaje, (by patrzeć ty lk o n a Niego, K tóry budzi n as do oczekiwania, — i wziąć z Jego rą k zbaw ienie. Je d e n rz u t oka! Czyż nie spojrzysz zaraz? W tej chw ili, C zytelniku, k ied y czytasz podnieś, oczy sw oje. Jeżeli czu
jesz grzech, spójrz n a Jezusa U krzyżow anego, a żyw i zbaw iony zostaniesz:,. „K tokolw iek spojrzy, żyw zostanie" (4 M ojż. 28). K ażdy k to spojrzał n a Zbaw cę, przekonał się o p raw d zi
wości tego przeznaczenia.
I ja piszący, b yłem zgubionym grzesznikiem , a le K rew B aran k a u rato w a ła m n ie od śm ierci w iecznej. W ejrzałem n a O fiarę B arank a —
i ożyłem.
Czytelniku, jeśli w ejrzysz n a Jeziusa;, n ie um rzesz, żyć będziesz! P ra w d ą jest, że p u c h niesz od jadu, k tó ry Ci wszczepił grzech, w ąż sta ro d a w n y — diabeł, i m oże ju ż nie widzisz, nadziei i r a tu n k u ; a,le p raw d ą też jest, że n ie m a innej nadziei, oprócz tej jed y n ej — w J e -
Je śli to d iabelskie u k ąszenie — grzech, zro
biło Cię pijanicą, czy złodziejem , rozp ustn i
kiem , błuźniercą, czy kłam cą, w ystarczy spoj
rzen ie n a w ielkiego Zbawcę, B a ra n k a ukrzyżo
w anego wiszącego na, krzyżu. O n C ię uleczy z chorób twoiclh i pozw oli ci żyć w św iętości, czystości, i obcow aniu z Bogiem. W ejrzyj i żyj!
A jedn o spojrzenie n ie w ym aga jakiegoś spe
cjalnego przygotowalnia się, żadnego gw ałtow nego w ysiłku; n ie są t u p otrzebn e a n i w y kształcenie lub um iejętność, bogactw a lu b si
ła;; w szystko to, czego n am trzeba, jest w P a n u Bogu naszym . A skoro w szystkiego od Nie
go oczekujem y, w szystko stanie się naszym w raz ze zbaw ieniem .
J a k ludzie w szystkich k ra in św iata widzą słońce i k o rzy sta ją z jego życiodajnych p ro m ieni, ta k Jezus, nasze Słońce, żyje, świeci d la w szystkich ludzi, i w szyscy m ogą się N im r a dow ać i w (Nim żyć.
Podobnie i w y, k tórzy stoicie n a sk ra ju śm ierci, a leżycie 'tuż u w ró t piekła, możecie przez jedno spojrzenie n a Z baw iciela — posiąść św iatło Boże, żyw ot niebiański, Ubawienie przez Jezusa C hrystusa. N ie w ym aw iajm y ty lk o słów
„Oto B aranek Boży, K tó ry gładzi grzechy św iata", jako pacierz czy litan ię lu b fo rm u łk ę zew n ętrznie w ypow iedzianą; n iech to n ie b ę
dzie ty lk o wciąż wołaniem* o zm iłow anie, (...Zmiłuj się nad nami...), ale niech się zam ieni w w iarę, a w ierzyć, znaczy iść a nie siedzieć na
miejscu. Uczyń, ja k uczynił J a n i A ndrzej.Skoro usłyszeli — poszli, poszli za t ą św iatłoś
cią — i ożyli.
S taro teslam en tow y lud Boży, gdy w szedł w społeczność z Bogiem i obcował z N im , począł w ysław iać P a n a : „D obry je st P an ...“ (Psalm
118, 1; 1 K ron. 7).
I m y, gdy z Bogiem chodzić będziem y, to i z naszego serca i życia popłynie pieśń chw a
ły i uw ielbien ia naszego Boga przez zasługi i o fiarę Jezusa C hrystusa. A lbow iem p raw d zi
w ie „D obry jest P a n i w ielkiego m iłosierdzia..."
St. Krakiewicz
zusie C hrystusie, Jeg o K rzyżu.
i,A lbowiem tak Bóg u m iło w a ł świat, że Syna swego jednorodzonego dał,
a by k a żd y kto W eń w ie r zy nie zg in ą ł, ale m i a ł ży w o t w ieczn y“
J on 3,16
4
C H R Z E Ś C I J A N I N Nr 8-10
GDZIE SIĘ ZNAJDUJESZ?
P an Jezus chodząc p o ziem i opow iadał lu dziom o Bogu i Jego* królestw ie, in n y m i sło
w y —• w ykład ał — tłum aczył sp raw y Boże n a język ludzki. Je d n ak ż e n ie m ów ił im w p rost 0 Bogu, lecz podaw ał Boga i Jego k rólestw o w podobieństw ach. Inaczej 'bowiem ta k o g rani
czona istota ja k człowiek, isto ta ograniczona w przestrzen i i czasie, n ie 'byłaby w sta n ie w ogóle zrozum ieć Boga, Stw órcę, k tó ry rządzi w szechśw iatem ; Isto tę w szechpotężną, p rze d wieczną, n ie podlegającą ty m praw om i ogra
niczeniom, k tó ry m podlega człow iek. On S am jest źródłem praw a, w edług k tó reg o w szystko się dzieje, stosow nie d o Jego w oli i(Dz. Ap. 17 w. 24—26). 'Wiedział o ty m dobrze P a n J e zus, praw dziw y Bóg a jednocześnie praw dziw y człowiek. Bo skoro pow iedzieliśm y, że Bóg jest ponad praw am i n a tu ry , a Bogiem b y ł nasz Zbaw iciel Jezu s C hrystus, to z dru g iej strony, jako p raw d ziw y człow iek jednocześnie pod le
gał w ciele ty m praw om . (Mamy na to w iele dowodów w P iśm ie Św iętym , i
Zastanów m y się te ra z jak podchodzi P a n Bóg do 'Człowieka, któ reg o stw orzył i któ reg o ze
p su tą , n a tu rę zn a n a w skroś, a pom im o to ta k bardzo go ukochał, że nie w a h a ł się poświęcić Syna Swego Jednorodzonego, a b y ty lk o tem u m arnem u i upadłem u człow iekowi d ać m ożność pow rócenia do społeczności z Bogiem. Dać możność p o w ro tu z drogi śm ierci wiecznej do żyw ota wiecznego, i m ało tego, uczynić go |W przyszłości w iększym od aniołów.
Ale m a P a n Jezus n a ty m św iecie g arstk ę swoich, w yb ran y ch uczniów , k tó ry c h w p row a
dza w tajem n ice K rólestw a Bożego. N ależeć do g a rstk i takich uczniów możesz i Ty drogi C zy
telnik u , jeśli ty lk o w św ietle S łow a Bożego obaczysz, gdzie jesteś, gdzie się znajdujesz, w czym tkw isz.
W W l *r c
i . v‘W edług Ew. Sw. M arka, rozdział 4 w. 1— 20, P a n Jezu s dzieli ludzkość n a cztery kategorie 1 drogi P rzyjacielu, do jedn ej z nich zaliczam y się' obaj — i T y i ja. Zachodzi tyllko p y ta n ie do k tó rej? R ozpatrzm y je p o kolei.
J e s t to przypow ieść o rozsiew cy' I ta k ja k wówczas, Słow o Boże jest głoszone, czytane, . a w ięc rozsiew ane — i dzisiaj. J a n ie chcę być tu ta j wykładow cą; nieom ylnym kom entatorem , przypisującym sobie praw o nieom ylnej in te r
pretacji, tłum aczenia. Nie, bo m ógłbyś Czy
telnikui powiedzieć,, że.. n ie m asz gw arancji* ©zy,.
tó co piszę, jesit rzeczyw iście praw dą. L u b z a pytasz m oże gdzie je s t p raw da? U w ierz Słow u Bożemu, Ono ty lk o jest p raw d ą. Słowo to bow iem pochodzi od Boga, k tó ry sam je s t źródłem p raw dy . D latego czytajm y d alej, ja k sam P a n Jezu s w y k ład a p raw dę o n as sam ych i ja k ją tłu m aczy sw oim w y b ran y m , sw oim uczniom .
„Jedno padło podle d ro g i“ (Mar. 4 w. 4).
Cóż to znaczy? C zytajm y dalej... „...przychodzi szatan i w y b iera słow o w siane w serca, ich...“
(w. 15). Słuchasz S łow a Bożego, czy tan e jest Słowo Boże a z n im zetkn ąć się m usisz, obo
ję tn e w ^afcim czasie i w ja k i sposób. P a n Bóg sieje, przem aw ia do ludzi, często bezpo
średnio, ale raczej przez św iadectw o sw oich uczniów . Otóż słuchasz Słow a Bożego, ale nie sp raw ia ono żadnego w rażenia na Tobie, n ie z n a jd u je oddźw ięku, sp ły w a ja k po- szkle, po p ro stu nim d o trz e do Tw ego serca, szatan zdo
łał je ju ż w ybrać. On d obrze p racu je, abyś przypadkiem n ie skorzy stał z łaski Bożej i nie był zbaw iony. On wie, że koniec jego je s t b lis
k i i n ie chciałby by ć osam otniony w sw ojej w iecznej zagładzie. Czy należysz do te j p ie rw
szej kategorii? J a m yślę, że nie. Nie po to bow iem zetkn ąłeś się z żyw ym Słow em Bożym, n ie po to pokrzyżow ał Tw ój Zbaw iciel p lan y szatana, k tó ry ro b ił w szystko co m ógł, abyś się n ie zetk n ął ze Słow em Bożym , n ie po to to w szystko się stało, abyś m iał tk w ić w śród lu dzi, k tó ry c h koniec — śm ierć wieczna!
A teraz druga kategoria... „...D rugie zasię padło :na m iejsca opoczyste...“ (w. 5). S ą ludzie, k tó rz y rzeczyw iście zetknąw szy się z czystym Słow em Bożym o tw ierają przed nim n a ty c h m iast i z radością sw oje serce. C złow iek tak i, ja k m ów i P a n Jezus (w. 16), p rzy jm u je Słow o z radością, otw iera u s ta do m odlitw y, dziękuje P a n u za d a r zbaw ienia, a m im o to p rzy n a j
bliższej sposobności, spotkaw szy się z d rw in a m i, w yśm ianiem i prześladow aniem , zapiera się sw ojego Zbaw iciela. Czy m oże do te j kategorii zaliczasz się droga duszo? [Pamiętaj co pow ie
dział P a n Jezus: „kto m iłu je ojca, m atkę, sio
strę, .brata... nad Mię, n ie je st M ię godzien.“
Jeśli serce Tw oje pała, jeśli Słowo Boże w pada do Twego serca, a szatan go po drodze nie zabrał — to ju ż dobrze, ale jeszcze n ie w szyst
ko. N ajw ażniejsze, ab y to ziarno Słowa m iało
odpow iednią glebę- d k lim a t T rzeba je s ta
N r 8-10 C H R Z E Ś C I J A N I N 5 ran n ie pielęgnow ać i podlew ać, a n ajlep iej to
potrafi uczynić Sam P an Jezus. Prześladow a
nia być m uszą, bo ta k nasz (Zbawiciel pow ie
dział „...skoro m n ie prześladow ali i w as p rze śladow ać b ę d ą “ . Czyż m oże by ć sługa, uczeń, w iększy n a d swego P a n a i M istrza? A le jed n o cześnie p am iętajm y, że P a n Bóg ty lk o ty le ześ
le n a nas dośw iadczeń i trudności, ile jesteśm y w stan ie znieść. On n as dobrze zna z im ienia, a poniew aż je s t spraw iedliw y, dośw iadcza nas, aby ugruntow ać i przepław ić naszą w iarę.
Może zapytasz C zytelniku w ty m m iejscu: cóż to jest w iara? W iara, ja k m ów i Pism o Św ięte (Rzym. 10 w. 17), „....jest ze słuchania a słu^- chanie przez Słow o Boże"'. To dobrze ta k być w szkole u P a n a Jezusa, słuchać i czytać Słowo Boże, m odlić się, ale trz e b a tak że od czasu do czasu zdawać ii prak ty czn y egzam in z tego, czego nas P a n nauczył. Pow iedzieliśm y w yżej, że P a n Bóg je s t spraw iedliw y, a i szatan się na to pow ołuje. W spom nijm y histo rię Hioba.
Szatan m ów ił do P an a Boga: „...Hiob służy Ci, bo m u błogosławisz w e w szystkim , ale spróbuj go dotknąć o s o b i ś c i e . J a k ż e często w ystarczy ty lk o szyderstw o, d rw in a ze stro n y naszych najbliższych (męża, żony, dzieci, kolegów : ...coś t y zrobił, w ia ry ojców się zapierasz, n a in n ą jakąś w ia rę przeszedłeś?!), a zaczynam y słab
nąć, w ycofyw ać się, zapom inając ile radości przeżyliśm y, k ied y P a n Jezus przez Słow o Sw oje m ów ił do nas. O! P a m ię ta j drogi C zy tel
niku, nie m a kom prom isu ze św iatem : albo całym sercem, w ytrw ale, m im o ucisku — za P a n e m i z N im w zw ycięstw ie n a d w szelkim złem, albo ze św iatem . — In n ej drogi niem a.
W pierw szym przy p ad k u cudow na przyszłość, w dru gim — w ieczna ciemność i zginienie. Czy należysz do tej drugiej kategorii?
Trzecia kategoria. „A d ru g ie padło między, c i e r n i e . . ( w . 7 i 18, 19). Zadhodzi tu ta j duże podobieństw o do ludzi d ru g iej 'kategorii, z tą ty lk o różnicą, że o ile tam ci odstępują niekiedy g d y przychodzi prześladow anie, to ci chcieliby coś zft św iata ze scibą zabrać. N ie chcą po p rostu całkow icie oddać serca P a n u . Nasz Z ba
w iciel n ie zadowoli się cząstką naszego serca, On dał w szystko za Ciebie i za m nie, i dlatego m a praw o cafe nasze serce wziąć w posiada
nie n a sw oją w yłączną w łasność. Drogo k u pieni jesteśm y — k rw ią Jezu sa C hrystusa.
Stw orzył nas P a n Bóg d la w iecznego szczęś
cia, a le dał n a m w olną w olę i ta k ja k dobro
w olnie w ybrałeś grzech — O n chce, ab y ś te ra z dobrow olnie w y b ra ł świętobliw ość, obcow anie
z Nim. Jezu s pow iedział: ,„Nie m ożecie dw óm P anom służyć, Bogu i m a m o n ie /1 M amona oznacza to w szystko, co chciałbyś zatrzym ać dla siebie, w szystko co przedkładasz n a d P ana.
Co wybierzesz? P a n a Jezusa, czy m am onę? N ie lekcew aż pozornie niew inny ch rzeczy, drob- npstek. J a k balon, k tó ry chce się wznieść w górę, po n ad ziem ię i ch w ieje się nie m ogąc całkow icie ulecieć, 'gdyż jak iś sznurek, a cza
sam i n a w e t g ru b a lin a trz y m a go przy ziemi, ta k b y w a i z nam i, k ied y chcem y coś z ty ch rzeczy ziem skich zatrzym ać. W ówczas bow iem n a w e t z radością p rz y ję te .Słowo Boże nie wzirasta w sercu i po ży tk u n ie przynosi, a n a
sze p rzy w a ry i przyzw yczajenia b iorą n as w posiadanie, w z ra sta ją ja k ciern ie i zagłuszają Słowo Boże, tak , że s ta je się — ja k m ówi P a n Je zu s — 'bez pożytku. Czy m oże w te j g ru pie ludzi znajdziesz się?
Wreszcie czwarta i ostatnia kategoria. To ci,
k tó rz y z radością i całym sercem p rz y ję li Sło
wo Boże zasiane w serca ich, trw a ją w Nim, oddali M u się całkow icie, życie sw oje położyli u Jego stóp, zw yciężając z Jego pom ocą pokusy :i doświadczenia, stali się Jego uczniam i, ludem Bożym. N a tak iej glebie Słowo Boże w zrasta i przynosi pożytek. a k tó rzy n a do b rą ziem ię p rzy ję li nasienie, ci są co słu ch ają S ło ^ a i p rz y jm u ją je i przynoszą pożytek..." (w. 20).
Pamiętajmy, Pan chce, abyśmy przynieśli owoc, i to jest zadaniem dzieci Bożych.
P od k tó rą k ateg o rią drogi C zy teln ik u pod
piszesz się? P a n chce Cię w idzieć w te j ostat
niej — czw artej.
Jed n ak że bez w zględu n a to, gdzie tkw isz w tej chw ili — siejesz, zachodzi ty lk o p y tan ie co siejesz? Czy żyw e Słowo p o p arte św iadec
tw e m życia? C zy Tw ój bliźni w idzi w Tobie o braz Jezusa C h ry stu sa? C zy te ż siejesz do
czesne głupstw o i zgniliznę, k tó ra będzie znisz
czona i spalona? W liście Ap. P aw ła do G ala- tów
Ir.6 w. 7— 9 ta k czytam y: „Nie błądźcie, Bóg się nie d a z Siebie naśm iew ać; albow iem cobykolw iek siał człowiek, to też żąć będzie.
Bo k to sieje cia łu sw em u, z ciała żąć będzie skażenie; a le k to sieje duchow i, z d ucha żąć będzie żyw ot w ieczny." K iedy siejem y św iatu, m am y re z u lta t (owoc) natychm iastow y, ju ż t u ta j na ziem i. Sianie duchow i m a pozorny obraz siania w próżnię, ta k jakb y śm y k am ień w w o
d ę w rzucili, ale p am iętajm y , zap łatę odbierze
m y n a pew no w wieczności i to obfitą, trzeb a tylko cierpliw ie poczekać. N ieraz siejem y z pła
czem, zda się beznadziejnie, a le to nic, to
6
C H R Z E Ś C I J A N I N Nr 8-10 tylko pozór. Siejm y, i Painu to poruczm y.
P ro ro k D aw id ta k to p ięknie opisał w Psalm ie 126 (w. 5— 6) „...którzy siali ze łzami, żąć będą z w y k rzyk aniem ; tam i sam chodząc z: płaczem rozsiew a lu d drogie nasienie; ale zaś p rzy szedłszy z radością znosić 'będzie snopy sw oje."
Drogi C zytelniku, co siejesz? P a n Cię w zy
wa, zaprasza, pójdź do Niego, O n stoi w Słow ie Sw ym koło Tw ego serca. „Szukajcie Pana“, mówi Słowo Boże, „póki może być znaleziony,
...póki blisko jest." Nie wiesz, co Ci przyniesieju tro . Czasy są napraw d ę pow ażne. Co do tego w szyscy się zgadzają. P a n chce Cię dz;iś‘ za
pisać do te j o statniej — ■ czw artej kategorii.
Jezus m ów i: „dzisiaj", szatan Ci szepnie: „ ju tro", i jeszcze raz : „ ju tro ". N ie odkładaj swego zbaw ienia n a ju tro , ono n ie należy do Ciebie.
Je śli serce Tw oje pała, n ie słuchaj głowy, lecz serca. P a n a poznaje się sercem . Przychodzi s ię do Niego sercem potrzebującym Go. P ójd ź do Niego w m odlitw ie, n ie w stydź się swego s ta nu, w jak im się znajdujesz. On grzeszników m iłuje, przecież pow iedział:
„Kto do Mnie przychodzi, nie odrzucę go priecz“ oraz „Pójdźcie do Mnie w szyscy którzyście spracowani i obciążeni a Ja wam sprawię odpocznienie“
(Mat. 11, 28). Pójdź! P a n Je zu s nie w styd ził się Ciebie. O puścił ch w ałę Bożą, s ta ł się dobro
w olnie jedny m z n ajm niejszy ch po to, aby Ciebie ratow ać. O, co za radość i szczęście n a
leżeć do P a n a , do Jego ludu, k tó ry Go będzie c hw alił i w ielbił n a w ieki. P ójdź w ięc, nie zw lekaj, dzisiaj, zaraz...
Gustaw Stephan
CZY ISTNIEJE ZYCIE POZAGROBOWE?
„ Tedy r z e k ła n ie w ia sta do kró la Saula: kogóż m a m ci w y w ie ść (w y wołać)? A on rze kł: w y w ie d ź m i Sam uela. A w id zą c n ie w ia sta S a m u ela zaw ołała głosem w i e l k i m ... i rzekła : m ą ż sta ry w y s z e d ł... o dziany płaszczem,. I p o zn a ł Saul, że to S a m u el i sc h y liw szy się tw a rzą k u zie m i, p o k ło n ił m u się. Z a te m r z e k ł S a m u el do Saula: p rze cz m i nie dasz
ki p o k o ju rozb u d za ją c m ię? ”
(1 Sam . 28, U — 15)
N iedawno rozm aw iałem z pew n y m ro b otn i
kiem. G dy w trakcie rozm ow y p oruszyłem sp ra w ę życia wiecznego, p rzerw ał m i nagle m ój roz
mówca, ośw iadczając: „Tak m ów i też i ksiądz na am bonie; a le któż to m oże wiedzieć, ja k jest w rzeczyw istości?”
Tw ierdzenie, że istn ieje życie w ieczne nie jest atoli w ynalazkiem księży dla straszen ia lu dzi piekłem , ale że ta k jest istotnie, św iadczy o ty m całe Pism o Św ięte. Pogląd zaś, jakoby ze śm iercią człow ieka w szystko się ju ż m iało kończyć, jest m oże w ięcej rozpow szechniony, aniżeli przypuszczam y; m ożem y zresztą p rze konać się o ty m sam i, p ró b ując skierow ać roz
m ow ę n a te n tem at. Pogląd ten jed n ak jest zu
pełnie błędny.
Zapew ne każdy z nas słyszał już o tzw. m e
diach. Jeszcze nigdy m oże n ie było. zjaw i
sko to ta k częste, ja k w naszych niezw y
k łych czasach. Chociaż ludzie ci niczym nie odróżniają się od sw ego najbliższego otocze
nia, m im o to jed n ak zupełnie nieoczekiw anie za
p ad ają od czasu do czasu w tzw . tran s, podczas
A r ty k u ł n in ie js z y je s t p rz e d r u k ie m z c z a s o p ism a „ K u S w ia - t ł u “ , w y d a w a n e g o w ję z y k u p o ls k im p rz e z k s. p a s to r a H. B rzo - z o w sk ie g a w N ie m c z e c h Z a c h o d n ic h .
którego zupełnie nieśw iadom ie s ta ją się n arzę
dziem tajem niczych m ocy, k tó re przez nie o b ja w iają . się, m ów iąc lu b pisząc. Jed no z tak ic h m ediów, Brazylijjczyk M urabelli, w yw ołuje (jakoby) n a w e t zm arłych.
O tak im w yw ołaniu ducha zm arłego m ów ią w łaśnie przytoczone n a w stępie cy ta ty z 28 roz
działu, 1 księgi Sam uela.
W yw oływ anie zm arły ch było w ow ych cza
sach bardzo rozpow szechnione. P a n Bóg atoli
uw ażał to za obrzydliw ość i kazał tak ie osoby
k a ra ć śm iercią. I ta k czytam y w 5 Mojż. 18,
10— 11: „N iech się m iędzy w am i nie znajdzie
N r 8-10 C H R Z E Ś C I J A N I N
7wieszczek, guślarz, w różbiarz, czarow nik, czar
noksiężnik i ten , k tó ry m a spraw ę z du cham i złym i, ... i w yw iadu jąey się czegoś od u m a rły c h ” .
Zgodnie ted y z nakazem Bożym zarządził ówczesny k ró l izraelski Saul w y tracen ie w szyst
kich osób, tru d n iący ch się ty m h an ieb n y m pro cederem . Aliści któregoś d n ia znalazł się k ró l w rozpaczliw ej sytuacji. Zagrożony przez F ili
stynów szukał rad y i pom ocy u Boga, ale Bóg n ie odpow iedział m u w cale, pozostaw iając go jego w łasnem u losowi, Saul bow iem nie w y ko n ał kilk u rozkazów Bożych, w sk u tek czego zo
s ta ł przez Boga odrzucony. Saul chw y ta się te
dy rozpaczliw ego środka. P rzebraw szy się, aże
by nie być poznany, udaje się w nocy z k ilk u dw orzanam i do czarow nicy w E n d or i każe jej w yw ołać sobie ducha zm arłego p roroka Sam ue
la, ażeby szukać u niego ra d y i pomocy, której m u Bóg odmówił.
N iew iasta sprzeciw ia się zrazu te m u żądaniu, wiedząc, że tego ro d zaju czyny zostały z pole
cenia Bożego zabronione. Saul atoli zapew nia ją pod przysięgą, że nie stan ie się jej nic złego.
N agle z piersi m edium , k tó re zapadło w tra n s, w ydobyw a się okrzyk zgrozy, w sw ym nocnym gościu bow iem rozpoznaje nagle k ró la Saula, k tó ry w szak surow o zakazał czarodziejstw a w e wszelkiej form ie; król w ięc zapew nia jej bez
karność. N astępnym pow odem jej przerażenia było to, że zam iast demonów, do k tó ry ch w ido
k u b yła już przyzw yczajona, u kazu je się jej w róg zacięty — prorok Sam uel. „W idzę postać nadludzką, wychodzącą z ziem i” — w oła n a Wi
dok św ietlanej i m ajestatycznej zjaw y, ta k b a r
dzo odcinającej od p o nu ry ch dem onów i d u chów.
Jak ie w nioski nasuw a nam ow a zjaw a z tam tego św iata? W ty m starcu, odzianym w płaszcz, rozpoznaje natychm iast Saul p roroka Sam uela.
Z tego w ynika, że zm arli zachow ują sw oją oso
bowość i znam iona, um ożliw iające ich niezwłocz
n e rozpoznanie. Powyższy fa k t stw ierdzam y też u P an a Jezusa, k tó ry po> Swej śm ierci i zm ar
tw y chw stan iu pow iedział do Sw ych uczniów :
„O glądajcie ręce m o je i nogi, że to J a sam je ste m ”. Uczniowie dokładnie rozpoznali. Jego blizny.
U kazujący się po sw ej śm ierci Sam uel po
tw ierdził Saulow i Słowo Boże, któ re głosił za swego życia ziemskiego. Z tego w ynika, że Sło
wo to zachow uje sw ą w ażność po śm ierci i zm artw ychw staniu. Dlatego też bierzm y je po
ważnie. P a n Jezus bow iem ośw iadczył n ajw y
raźniej: „Słowa, k tó re J a m ówię, te w as sądzić będą w dzień ostateczn y”. C zytajm y przeto te raz Pism o Św ięte, gdyż zaw iera ono w ytyczne 0 w iekuistej w ażności dla życia naszego. Po Sw ym zm artw ych w stan iu pow iedział Jezus:
„Teć są Słowa, k tó re do w as m ówiłem , gdym jeszcze był z w am i” (Łuk. 24, 44), i potw ierdził ty m sam ym to, co pow iedział do uczniów Swoich przed Sw ą śm iercią.
Poniew aż Sam uel żył już w szczęśliwości w ie
k u istej, w ięc obejm ow ał w zrokiem przyszłość, m ógł zatem przepow iedzieć Saulow i, że będzie on ju tro w raz z synam i sw ym i też w krainie zm arłych. Sam uel przeby w ał ju ż w praw dzie w odpocznieniu swoim, zachow ał atoli zupełną świadomość: „Przeczże n ie dajesz m i pokoju, w yw ołując m nie?’1 U m ierając, nie zapadam y w jakiś sen duchowy.
P an Bóg surow o zabronił w szelkiego obcowa
nia z ducham i zm arłych, dlatego Sam uel bardzo energicznie w y stępow ał przeciw ko tego rodza
ju praktykom ; w ięc obecnie zapow iada też Saulow i, że spotka go za to zuchw alstw o kara śm ierci.
Czy tak ie k on tak to w an ie się z ducham i jest wogóle potrzebne? Oczywiście, że nie, Sam uel bow iem potw ierdził Saulow i jedyni© to, co już za życia swego głosił, jako Słowo Boże. Podob
n ie też i dziś oznajm ia n a m Pism o Św ięte, co p o trzebujem y w iedzieć, ażeby móc prow adzić życie św iętobliw e i odziedziczyć po śm ierci ży
w ot w ieczny. Przez obcowanie z ducham i nie dow iem y się w ięcej.
Po sw ym ukazaniu się pow rócił Sam uel do k ra in y zm arłych, gdyż zm artw ychw stanie m a się dopiero odbyć. Z m artw ychw stanie oznacza połączenie się ciała, duszy i d u cha człowieka po jego śm ierci, ażeby znów odtw orzyć pierw sze
go człow ieka i — o ile chodzi o wietrzących chrześcijanin — w d aleko w spanialszej form ie oczywiście: „A sam Bóg pokoju niech was w e w szystkim uśw ięci, a b y w szystek duch w asz 1 dusza i ciało zachow ane b yły bez nag an y (za
rzutu) n a p rzyjście P a n a naszego Jezusa C hry
stu sa " (1 Tess. 5,. 23).
O ile ted y chodzi o osobę zm artw ychw stałego Jezusa, to w idzim y, że szkody fizyczne, jak ie poniósł na sk u te k ukrzyżow ania, zostały u s u nięte. Pow ykręcane członki funkcjonow ały znów norm alnie, a brózdy od biczow ania n a plecach zniknęły zupełnie, pozostały tylko bliz
n y po ran a c h od gwoździ, (jako znak rozpoznaw
czy i zaszczytny z ty tu łu dokonania wielkiego
8 C H R Z E S C I J A N I N N r 8-10 dzieła zbaw ienia św iata. Jezus o trz y m a ł po
Sw ym zm artw ychw staniu now e ciało, przem ie
nione.
Mógł On jeść: „A oni M u dali część ry b y pieczonej i p la ste r m iodu. A w ziąwszy, jad ł przed nim i” (Łuk. 24, 42— 43). M ógł chodzić, czego dowodem Jego w ędrów k a z uczniam i do Em aus. Był w yposażony w moc, której m y dziś jeszcze nie posiadam y, mogąc w ejść do m ieszka
nia przez zam knięte1 ' drzw i (Jan 20, 26). Poza tym , mógł On, o Sie zechciał, staw ać się niew i
dzialnym (Łuk. 24, 31). Nie b y ł też skrępow any czasem i przestrzenią, m ógł więc o tej sam ej po
rze ukazać się jednocześnie w iększej ilości ludzi.
Zachował On całkow icie Sw oją osobowość . Po śm ierci Swej poznał Sw ych uczniów. Ale i oni poznali Go, gdy zostały im otw orzone oczy.
A poznali Go po Jego zachow aniu się i zw y
czaju łam ania chleba.
Te w szystkie spostrzeżenia poczyniliśm y z fizycznego p u n k tu Widzenia. A teraz sp ró b u j
m y podejść do sp raw y od stro n y psychicznej.
P o śm ierci Swej i zm artw ychw stan iu nauczał Je zu s tego samego, co poprzednio: „Te są sło
wa, które m ów iłem do was, będąc jeszcze z w a
mi, że m usiało się spełnić w szystko, co n ap isa
n e jest w Praw ie M ojżeszowym, w Prorokach i Psalm ach o M nie” (Łuk. 24, 44). Dusza, p a
m ięć i osobowość pozostaną zachow ane po śmierci, a o ile zajdzie konieczność — u zdro
wione.
O ile zaś chodzi o ducha, to Jezu s już za ży
cia ziem skiego ży ł w nim , B óg-O jciec bowiem ,
■który jest D uchem , b y ł zawsze z Nim, gdyż Jezus zawsze czynił to, co się Bogu podoba.
Po Sw ym zm artw y chw stan iu pow rócił On do Ojca, jako przyw rócona do stan u pierw otne
go osoba, ażeby zasiąść po p raw icy Bożej, aż uczyni Bóg Jego nieprzyjaciół podnóżkiem nóg Jego. T ak ted y posiada Jezus po Sw ym zm ar
tw y ch w stan iu tego samego ducha, co za Swego życia ziem skiego1. Z m artw y chw stan ie je s t za
tem p rzyw róceniem osobowości ludzkiej jako trójcy, składającej się z ciała, duszy i ducha.
T akim ciałem chw alebnym prag n ąłb y P an Bóg obdarzyć rów nież i tych, k tó rzy przy jm ą S yn a Jego Jezu sa C hrystusa, jako swego Z ba
wiciela. Poza ty m otrzy m ają oni czystą i chw a
leb ną duszę, w yp ełnio ną Słow em Bożym. D la
tego też pow inniśm y już teraz za życia doczes
nego' k a rm ić ją ty m Słow em , w sku tek czego m ożem y już tu oglądać w duchu Parna i być przem ieniani1 w ten że obraz z jasności w ja s ność, ja k od D ucha Pańskiego (2 Kor. 3, 18).
D uch nasz, ów organ łączący nas z Bogiem, będzie żył z Nim i przed obliczem Jego.
T en w zniosły cel przyśw ieca Bogu z nim i, i ju ż tera z prag n ąłb y On zacząć pracow ać nad nam i: „Dzięki czyńcie B ogu-O jcu, że nas uczy
n ił godnym i, abyśm y stali się (ciałem , duszą i duchem ) uczestnikam i dziedzictw a św iętych w św iatłości” (Kol. 1, 12). Po Sw ym zm ar
tw y ch w stan iu za ję ty jest Jezus C hrystus p rzy gotow aniem Sw ych w iern y ch do tego życia chw alebnego.
J e s t to w span iały cel zaiste, w y m agający i z naszej strony, s ta ra n n y c h przygotow ań. P ierw szym krokiem w ty m k ieru n k u zaś je s t oddanie serca C hrystusow i P an u , uzyskanie od Niego odpuszczenia grzechów i prow adzenia życia świętego.
W .jakim sta d iu m z n a jd u ją się tw oje przygo
tow ania, drogi C zytelniku?
Dr W . S.
„Zaprawdę, zapraw dę p o w ia d a m wam:
K to słoiva Mego słucha i w ie rzy Onemu,
który Mnie p o s ła ł
—ma ży w o t wieczny i nie p r z y j d z ie na sąd
ale p rze sze d ł ze śmierci do żyw ota.
Zaprawdę, za p ra w d ę p o w ia d a m wam, że idzie g o d zin a i teraz jest,
g d y um arli u słyszą g ło s Syna Bożego,
a którzy usłyszą
—ż y ć będą.”
Jan 5,24.25Nr 8-10 C H R Z E Ś C I J A N I N 9
WIECZERZA PAŃSKA
(dokończenie)
4. W jaki sposób obchodzić Wieczerzę PańskąN a początku niniejszego a rty k u łu śledziliś
m y w skupieniu uroczystą chw ilę ustanow ienia W ieczerzy P ańskiej przez sam ego P a n a Jezusa.
Z kolei przenieśm y się m yślą do jednego ze zborów ew angelicznych i p rzy p a tru jm y się przebiegow i tego uroczystego obrzędu oczyma przygodnego widza.
J e s t niedziela, godzina dziesiąta przed połud
niem . W skrom nej, ozdobionej w ersetam i b i
b lijn y m i sali siedzi w m ilczeniu naokoło stołu około 50 osób. Na zw ykłym , p o k ry ty m białym obrusem stole zn ajd u je się k ielich z w in em i tale rz z chlebem , p rzy k ry te białą serw etką.
Jed en z obecnym braci w sta je i rozpoczyna nabożeństw o podaniem n u m eru pieśni. P o jej prześpiew aniu podnosi się drugi b ra t, odczytuje u stęp ze Słowa Bożego i w zyw a do m odlitw y.
W szyscy w stają. Po k ró tk ich k ilk u m odlitw ach zgrom adzeni śpiew ają d ru g ą pieśń, po czym trzeci b ra t przem aw ia do obecnych na tem at różnicy m iędzy k apłaństw em A arona a k a p ła ń stw em Jezusa C hrystusa. W końcow ych sło
w ach przem ów ienia, trw ająceg o około 30 m i
nut, w zyw a on obecnych do u w ielbiania Boga.
I znów płyną przed tro n Boży m odlitw y dzięk
czynne i pochwalne. Po ich skończeniu b rat, k tó ry podał pieśń w stępną, odczytuje u stęp ze Słowa Bożego o ustanow ieniu W ieczerzy P a ń skiej, dziękuje w m odlitw ie, łam ie -chleb i po
d aje tale rz najbliżej siedzącem u b ratu . Talerz k rąż y z rą k ido rąk . K ażdy z; uczestników odła
m u je k aw ałek chleba i spożyw ając go, pogrąża się w cichej m odlitw ie. P a n u je uroczysta cisza.
Niebaw em talerz w raca na stó ł i jeden z obec
nych braci podaje pieśń, k tó rej tem atem jest k rew Jezusa i Jego śm ierć. W szyscy śpiew ają stojąc, poczym ^brat, k tó ry na początku w zy
w ał do m odlitw y, czyta k ró tk i ustęp z Pism a św iętego, m odli się i, biorąc do ręk i kielich, c y tu je z pamięci te sam e słowa, k tó re wypo
w iadał kiedyś P an Jezus, gdy u stan aw iał W ie
czerzę Pańską. K ielich krąży z rą k do rąk , a w sali cisza. K ażdy, k to pił z kielicha, w m o
dlitw ie i kontem placji jednoczy się ze sw ym Panem . I znów w zbija się w górę pieśń po
chw alna, i jeszcze raz pły n ą m odlitw y św ię
tych. B rat, k tó ry przem aw iał, podaje ogłosze
nia i jeszcze jed n ą pieśń, w czasie k tó rej zbie
r a się kolektę. Do o statniej zw rotki zgrom a
dzeni w stają, poczym następ u je cisza. Każdy m odli się w skupieniu. N abożeństw o jest sk oń czone, zebrani się rozchodzą. J e st za dw adzieś
cia m in u t dw unasta.
N iejeden czytelnik podniesie m oże zarzut, że przecież w Biblii nie je s t napisane, iż W ie
czerzę P ań sk ą m am y obchodzić w sposób w y żej opisany. I czytelnik ten będzie m iał rację.
Pism o Św ięte bow iem rzeczywiście nie podaje nam w ielu szczegółów, k tó re w yd ają się nam ważne. Dzięki tem u jed n a k sposób obchodzenia W ieczerzy P ańskiej może być różnorodny i do
stosow any do lo kalnych w arunków każdego zboru, czy n a w e t g rup y osób łam iących chleb, pod w arunkiem , że te elem enty, k tó re są istot
n e i w y raźnie w y n ik a ją ze Słow a Bożego, zosta
n ą zachow ane. E lem en ty te m ożem y podzielić n a dw ie grupy: pierw sze — n a tu ry zew nętrz
nej i form alnej, d ru gie zaś — n a tu ry w ew n ętrznej i duchowej.
Do grupy pierw szej należą:
1. chleb',
2. kielich i wino,
i3. kolejność poszczególnych czynności, 4. dziękow anie.
Poniew aż chleb sym bolizuje ciało C hrystuso
w e (jedno i całe) jest w skazane, by ten chleb, którego używ am y przy W ieczerzy P ańskiej był całością, a więc, by to nie była kro m k a ja k ie goś bochenka lub część jakiejś większej całości.
Podaw anie każdem u uczestnikow i oddzielnego chleba (nu. opłatka) je s t niew łaściw e, gdyż czy
tam y w yraźnie, iż chleb b ył łam any, a w t a kim w yp adk u to nie następuje. Poza tym za
traca się tu pojęcie jedności. W N ow ym T esta
m encie nie m a nakazu, że chleb m usi być p rzaśny (bez kw asu), n iem n iej jed n ak chleb tak i lepiej sym bolizuje C hrystusa, w k tó ry m nie było żadnego grzechu (a kw as jest sym bo
lem zSłia.)', niiżf, chleb „kw aśny" (por. 1, Kor.
5;7-8). Poniew aż biblia m ów i o łam aniu chle
ba, n ie jest w skazana k ra ja ć go. To „łam anie11 byw a p rak ty k o w an e rozm aicie, najczęściej w ten sposób, że b ra t, k tó ry podaje chleb, ła
m ie go na m niej więcej ty le kaw ałków , ilu jest uczestników W ieczerzy P ańskiej, albo,, że łam ie go n a dw ie (lub n a kilk a ) części, a każdy uczestnik od łam u ję sobie sam tę część, k tó rą spożywa. T en d ru g i sposób je s t bardziej zgod
ny z dosłow ną treścią Nowego T estam entu, gdzie czytam y: „Chleb, k tó ry łam iem y i; (1 Kor.
10:16); jest to więc niejako czynność dokony
w an a w spólnie przez całe zgrom adzenie. Spo
sób te n sym bolizuje rów nież lepiej przyjm o
w anie i pożyw anie C hrystusa, co się dzieje przez osobistą w iarę, a w ięc każdy czyni to sam dla siebie. Nie potrzeba chyba dodaw ać, że łam anie chleba n a k aw ałki przed uroczystoś
cią W ieczerzy P ańskiej je st niew łaściw e choćby
z tego powodu, że „łam anie“ je s t częścią s k ła
10 C II R Z E S C I J A N I N Nr 8-10 dow ą uroczystości m asow ej. W naszych w a
runk ach najlepiej upiec chleb (ciasto, bułkę)
z m ąki pszennej, gdyż ta jest najw artościow sza,nie m ożem y jed n a k potępiać tych, k tó rz y pieką z innej m ąk i albo n aw et łam ią w czasie W ie
czerzy P ańskiej coś takiego, cobyśm y chlebem nie nazwali. Podobno niektórzy Eskim osi (miesz
kańcy okolic pobiegunow ych) zam iast chleba używ ają ryby, w ich stro n ach bowiem chleb nie jest znany. R yba to dla nich chleb. Z resztą w m odlitw ie „Ojcze nasz“ pojęcie chleba je st rów nież bardzo szerokie.
D rugim istotnym elem entem W ieczerzy P a ń skiej je st wino. Ju ż p rzed tem podkreślaliśm y, że obchodzenie W ieczerzy P ańsk iej pod je d n ą po
stacią tylko (chleba), n ie jest b ib lijn e. N iebi- b lijn e je s t także używ anie innego n ap o ju lub płynu, na przykład wody. Pism o Ś w ięte nie podaje bliższych szczegółów, jak ie pow inno (być to wino. N ajodpow iedniejsze jest w ino koloru czerwonego, gdyż n ajlepiej sym bolizuje krew . Wino, k tó re uległo całkow itej ferm entacji, n a leży przedkładać n ad wino niesferm entow ane;
proces ferm entacji bow iem jest procesem uszla
chetniającym . Poniew aż nie tylk o wino, ale n aw et kielich m a w Słow ie Bożym sym bolicz
ne znaczenie (por. Pis. 116:13 — kielich obfi
tego zbawienia; M at. 22-20; 26:39 — kielich cierpień, goryczy; Obj. 14:10 — kielich gniew u Bożego), należy u n ik ać podaw ania w in a w in ny m naczyniu. W w iększych zgrom adzeniach zachodzi czasem potrzeba dolew ania w ina do kielicha lu b n ap ełnianie g o n a nowo. Otóż w ta
kim w ypadku w skazane jest, b y na sto le stał odpowiedni dzbanek z w inem , z którego m ożna czerpać. W m iarę m ożności należy unikać u ży w ania k ilk u kielichów n a raz, chyba, że chodzi 0 bardzo liczne zgrom adzenia, gdzie picie z je d nego kielicha zajęłoby za w iele czasu. Do w y cierania brzegów kielicha m ożna używ ać od
powiedniej serw etki.
Ju ż w czasach pierw otnego chrześcijaństw a dolewano czasem wody do w ina. Ma to sw e uzasadnienie m .in. w Ewang. J a n a 19:34, gdzie czytam y, że z bo k u P a n a Jezusa w yszła k rew
1 woda.Pan Jezus podaw ał n ajp ierw chleb a potem kielich i ta kolejność pow inna być zachow ana.
Wziąwszy chleb C h ry stu s n a jp ie rw dziękował, potem łam ał a w końcu podaw ał uczniom swoim. Także w ziąw szy kielich n ajp ierw dzię
kował, a potem podaw ał. J e s t to w skazów ka dla nas, w jakiej kolejności m y m am y wyko
nyw ać poszczególne czynności.
W poprzednich rozdziałach zw róciliśm y u w a
gę na to, że dziękczynienie i uwielbianie należy do istoty W ieczerzy P ań sk iej. Z tego powodu zarów no m odlitw y ja k i pieśni w in n y nosić przede w szystkim ch arak ter' dziękczynny i pochwalny.
P rzejdźm y _z k o l e i . do w ażniejszych elem en
tów n a tu r y . w ew n ętrznej i duchow ej. S fo rm u
łu jem y je w form ie pytań:
1. Co stanow i zasadniczy, c e n tra ln y elem ent W ieczerzy Pańskiej?
2. Do kogo należy k ierow nictw o ta k ą u ro czystością? .
3. K to m oże uczestniczyć w W ieczerzy Pańskiej?
4. Gdzie m ożna obchodzić ta k ą uroczystość?
Gdzie jest ciało i krew , ta m je s t psoiba. (Na pierw sze p y tan ie odpow iadam y więc, że zasad
niczym, centralnym elem entem Wieczerzy Pań
skiej jest osoba Jezusa Chrystusa. Stosow nie