• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1958, nr 8-10

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1958, nr 8-10"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

C e n a numeru podwójnego 5 zł

CHRZEŚCIJANIN

E W A N G E L I A — Ż Y C I E C H R Z E Ś C I J A Ń S K I E — J E D N O Ś Ć — P O W T Ó R N E P R Z Y J Ś C I E C H R Y S T U S A

„Idźcie te d y i czyńcie u czn ia m i w s z y s tk ie narody, chrzcząc je w im ię Ojca, i S yna, i D ucha Ś w iętego

Ew. Św. M at. 28. 19

„ A lb o w ie m n ie w s ty d z ę się za E w angelię C h rystu so ­ w ą, p o n iew a ż je s t m ocą Bożą k u zb a w ien iu ka żd e m u w ierzą cem u

Rzym. 1, 16

Rok założenia 1929 Warszawa, sierpień— październik 1958 Nr 8 - 1 0

T r e ś ć : O to B a ra n e k Boży — G dzie się zn ajd u jesz? ,■— Czy istn ie je życie pozagrobow e — W ieczerza P a ń sk a —■ D roga p o k o ju — „C hrześcijaństw o" p rze ciw chrześcijanom W skazów ki m etodyczne dla N auczycieli S zkoły N iedzielnej — K ro n ik a — O dpow iedzi re d a k c ji — O d A d m in istracji.

„...OTO BARANEK BOŻY...“

Jan Chrzciciel nie znał Jezusa, lecz skoro Go u jrz a ł przybliżającego się — rzek ł: „Oto B a­

ran e k Boży, k tó ry gładzi grzechy świa,ta“.

J a n b ył ty m głosem w ołającego n a puszczy św iata tego: „prostujcie drogę P a ń s k ą . . i opo~

pow iadającego m iłościw y ro k P ań sk i: „...przy­

bliżyło się królestw o Boże, p o k u tu jcie a w ierz­

cie Ew angelii".

J a n świadczył o Jezu sie i w ołał m ów iąc:

„Tenci jest o kfórym em pow iedział, k tó ­ r y po m nie przyszedłszy uprzedził m nie, bo pierw ej by ł niż ja, k tó rem u nie jestem godzien rozw iązać rzem yka obuw ia Jego. J a Chrzczę wodą, ale w pośrodku w as stoi ten, którego w y nie znacie. I jam go nie znał, a le k tó ry m ię posłał chrzcić w odą, ten m i rzek ł: n a kogoibyś u jrz a ł D ucha zstępującego i zostającego na nim, ten ci jest, k tó ry chrzci Dudheim Ś w iętym ".

P o poznaniu P a n a Jezusa, Ja n C hrzciciel m ó­

w i: „widziałem i świadczę, że ten je s t Syn Bo­

ży".

N azajutrz, gdy sta ł z dw om a uczniam i: J a ­ nem E w angelistą i A nd rzejem i zobaczył znów Jezusa idącego, rz e k ł: „Oto B aran ek Boży“.

J a n skierow ał icih oczy, m yśli, serca, na oso-

„A u jrz a w szy Jezu sa chodzącego rzekł:

Oto B a ra n ek B o ży “

J a n 1, 28

bę Jezusa C hrystusa. I gdy usłyszeli, że te n

idący jest Jezusem , B aran kiem Bożym — Me­

sjaszem , poszli za Nim.

I nam też kiedyś 'ktoś pow iedział o Jezusie:

„Oto B aran ek . Boży“, a usłyszaw szy to, iż w łaśnie On je s t naszym Zbaw icielem — i m y poszliśm y za Nim. C hw ała B ogu naszem u, O j­

cu, że stw orzył ta k ie w nas serce, k tó re nie dało się niczym zaspokoić, ta k ja k i serce J a n a i A ndrzeja. Im n ie w y starczył w ielki p ro ro k — J a n Chrzciciel i jego w ołanie o Jezusie. Oni potrzebow ali sam ego C hrystusa, gdyż tylko On m oże zaspokoić serce ludzkie. I dlatego, gdy usłyszeli o N im — „poszli za N im “.

A to jest w ielka łaska Boża lusłysizeć o J e ­ zusie C hrystusie, zapragnąć Go ujrzeć, i iść za Nim. Mówi bow iem Słowo Boże: „N ikt nie przychodzi do M nie, jeśli go Ojciec m ój nie po­

ciągnie1' (Jan 6,4).

„Pójdźcie do M nie wszyscy, którzyście sp ra ­

cowani... “ To je s t w olą Bożą i pragnieniem

Jezu sa C hrystusa, abyśm y w szyscy do Niego

przyszli, znaleźli i w zięli zbaw ienie, życie

wieczne, odpoeznienie. I d lateg o k to pod w p ły ­

w em , Bożej łask i i; w zbudzonej w n im dobrej

(2)

2 C H R Z E Ś C I J A N I N Nr 8-10 w oli pójścia do Jezusa, dożyw a tego, że w idzi

Go i słyszy głos Jego — chce zaw sze już iść za Nim. A wówczas spełn ia się i to Słowo:

„Kto do M nie przychodzi nie w yrzucę go

precz". , •

J a n i A ndrzej zobaczyli Jezusa, poszli za N im i posłyszeli głos Jego: „czego szukacie?"

Oni zaś id^c za głosem serca i chcąc przebyw ać z Jezusem , zapytali: „M istrzu, gdzie m iesz­

kasz?". A On odpow iedział im : „pójdźcie a oglądajcie". Ta p ełna miłości odpowiedź jest skierow ana do każdego, k to praw dziw ie chce P an a i Zbaw iciela w idzieć i przebyw ać 2 Nim.

W ejście bow iem w społeczność z Bogiem jest dostępne d la każdego; jest praw em i p rzyw i­

lejem ofiarow anym w szystkim ludziom.

„I szli i w idzieli gdzie* m ieszkał i zostali p rzy Nim onego dnia". Pirzyjście do Jezusa C h ry s­

tusa, duchow e przebyw anie z N im i w Nim, jest w ielkim przeżyciem dla człow ieka. To je s t ta chwila, kiedy przeżyw am y osobiście n a so­

bie moc Bożą. „Lecz którzykolw iek Go p rzyjęli, dał im tę moc, a b y się stali synam i Bożymi, to jest tym:, k tó rzy w ierzą w Im ię Jego, k tó rz y nie z krw i, ani z woli ciała, ani z woli m ęża, ale z Boga narodzeni są“ .

K ażdy człow iek odrodzony, to przeżycie m u ­ siał mieć. M usiał usłyszeć o Jezusie, spotkać się z N im , zobaczyć Go, usłyszeć głos Jego, p rzyjąć Go, otrzym ać moc od N iego — stać się n a nowo z Boga narodzonym człow iekiem . A to je s t ta k w ielkie przeżycie, ta k doniosłe, ta k pam iętne, że pam ięta się dzień, m iesiąc, godzi­

n ę naw et, swego spotkania z Jezusem' C h ry stu ­ sem. I od te j chw ili, dalsza d ro g a naszego ży ­ cia jest ju ż postępow aniem za Jezusem , „'dro­

gą now ą i żywą'*’, pełn ą cudów łaski Bożej.

I J a n przez całe życie sw oje, słow em i pism em (w ew angelii i listach), św iadczył o te j m ocy P ań skiej: „Co było od początku, cośm y sły ­ szeli, cośm y oczym a naszym i w idzieli..." i(l J a n a 1, 1-3). I nic dziwnego, że k to .tej m ocy dożyje, śpiewać m usi: „O dziw ny dzień, o d ziw n y czas, gdy sam P a n Jezus pierw szy raz przybliżył się do dusizy m ej, b lask m i zajaśniał w chw ili tej.

Od chw ili tej je s t ze m n ą Bóg, prowadzi m ię w wieczności p ró g ; dziw ny dzień, dziw ny dzień, gdy m oich w in zaginął cień".

Cóż to za moc i cóż ona czyni z człow iekiem ? Popatrzm y: S aul g dy spotkał się ż P a n e m i zo­

stał tą m ocą u rato w an y i w skrzeszony do n o ­ wego ż y c i a — nic w ięcej n ie chciał opowiadać,

ja k ty lk o Jezusa C hry stusa i to Onego u k rz y ­ żowanego. N ie u fał on ju ż sobie, ale tylko mo­

cy Bożiej. Tej m ocy, k tó ra nas p rz y sp o tk an iu

z C hrystusem przeistacza, zm ienia naszą n a ­ tu rę , um ysł, iserce, całe życie nasze. Chrystus

jest mocą, światłością.

P rz y zetknięciu się z Nim, w Jego św iatłości objaw iony jest i ob­

nażony k ażdy grzech, n ie ob m y ty do tąd K rw ią B arankow ą. A Obnażony je s t p o to, b y n ie po­

został w ukryciu, a le został w yznany, a ta k i przebaczony i zgładzony. A lbow iem napisa­

no: „Jeślibyśm y w yznali grzech y nasze, w ier­

n y jest Bóg i spraw iedliw y, alby n a m odpuś­

cił grzechy i oczyścił nas od w szelkiej n iep ra ­ w ości" (1 J a n a 1, 9). K rew Jezu sa C hrystusa u w alnia n as od wszelkiego grzechu, gładzi go zupełnie i doskonale. O tym, doskonałym zgła­

dzen iu grzechów naszych ta k m ów i Słowo Bo­

że: „W onych d niach i w onych czasach, m ó­

w i Pan, b ęd ą szukać niepraw ości Izraelow ej, a le żadnej n ie będzie, i grzechów Judzkich, ale nie będą znalezione..." (Jer. 55, 20). G rzech zostaje o d jęty tak, że go n ik t n ie znajd zie i ta k z a ta rty , że n aw et jego ślad u n ie będzie. C hw a­

ła i cześć Bogu za ta k ie odpuszczenie grzechów.

S zatan szuka grzechów naszych, ab y nas oskarżyć; n ieprzyjaciele nasi d o p a tru ją się ich, a b y przyganić n am ; n a w e t sum ienie nasze p o ­ szu k u je ich z chorobliw ym zapałem , ale skoro Bóg położył na n ie drogą K re w B aranka, nie u lękniem y się żadnej form y poszukiw ania, gdyż „grzechy nasze n ie b ęd ą znalezione". P an rozkazał grzechom lu d u Sw ojego zniknąć. Ofia­

r a Jezu sa C h ry stu sa grzechy nasze „w rzuciła w głębokość morską"'. Stąd ta pewność, która

doprowadza do tak wielkiej radości. Bo jak

w S tary m T estam encie k re w zabitego b aran k a w ielkanocnego, k tó rą pokropione b y ły odrzw ia i nad prożn ik dom u, zachow yw ała od śm ierci, ta k k re w B aranka Nowego T estam en tu 1 — J e ­ zusa C hrystusa, zachow uje nas od śmierici wiecznej, „...bo ujrzaw szy k re w m in ę w as..."

(2 Mojż. 12, 13).

P odstaw ą zm azania grzechów je s t p rze b a ­ czenie Boże, to jest słowo łaski, słow o u ła sk a ­ w ienia. N ie królew skie, ale Boskie. Bo jeśli słowo królew skie m a m oc ułaskaw ienia, jak że daleko w ięcej Boskie? D latego Słowo Jeh ow y nazw ane: je s t E w angelią — rad o sn ą now iną.

I d latego P salm ista śpiew a: „Błogosławiony

człowiek, k tó rem u odpuszczono niepraw ość,

a któ reg o z ak ry ty je s t grzech" (Ps. 32).

(3)

N r 8-10 C H R Z E Ś C I J A N I N

3

K iedy B aranek Boży ofiarow any (był n a G ol­

gocie n a zgładzenie grzechów, w ypow iedział te słow a łaski: „W ykonało się “ . A w ypow ie­

d ział te Słow a d la w szystkich łudzi. Bo dla w szystkich ludzi dokonało się na k rzy żu Z ba­

w ienie, w ykonała się absolucja, w yzw olenie od grzechów, a potępienie tego wszystkiego, co s ię nazyw a piek łem i śm iercią. Jezu s w ziął ca­

ły ciężar grzedhów naszych i p o k u ty ma siebie i odtąd dzieci Jeg o (powołani — w yb ran i) n ie m ogą m ieć lęk u przed w iecznym potępieniem , bo k rew , ofiara Jezu sa C h ry stu sa zaw sze z n a j­

d u je się na sercu. Niech będzie pochwalone Im ię Boga unicestwiającego grzech. Jak że p ro ­ ro k Izajasz cieszył się ty m w idokiem odpusz­

czenia grzechów i w w ielu m iejscach Słow a swego śpiew ał o ty m zbaw ieniu.

C ytuję jed n ą z obietnic Bożych, k tó ra leży u podstaw y naszego życia duchow ego: „Obej­

rzyjcie się na Mię, abyście były zbawione wszystkie kończyny ziem i“ (Izaj. 45, 22).

Ja k aż pro sta w skazów ka: „obejrzyjcie się na M ię“. Z baw ienie przychodzi przez w ejrzen ie n a Jezusa. Stw orzenie m usi obejrzeć się n a sw ego Stw órcę. D ługo p atrzeliśm y w in n ą s tro ­ n ę. P ora n astaje, (by patrzeć ty lk o n a Niego, K tóry budzi n as do oczekiwania, — i wziąć z Jego rą k zbaw ienie. Je d e n rz u t oka! Czyż nie spojrzysz zaraz? W tej chw ili, C zytelniku, k ied y czytasz podnieś, oczy sw oje. Jeżeli czu­

jesz grzech, spójrz n a Jezusa U krzyżow anego, a żyw i zbaw iony zostaniesz:,. „K tokolw iek spojrzy, żyw zostanie" (4 M ojż. 28). K ażdy k to spojrzał n a Zbaw cę, przekonał się o p raw d zi­

wości tego przeznaczenia.

I ja piszący, b yłem zgubionym grzesznikiem , a le K rew B aran k a u rato w a ła m n ie od śm ierci w iecznej. W ejrzałem n a O fiarę B arank a —

i ożyłem.

Czytelniku, jeśli w ejrzysz n a Jeziusa;, n ie um rzesz, żyć będziesz! P ra w d ą jest, że p u c h ­ niesz od jadu, k tó ry Ci wszczepił grzech, w ąż sta ro d a w n y — diabeł, i m oże ju ż nie widzisz, nadziei i r a tu n k u ; a,le p raw d ą też jest, że n ie m a innej nadziei, oprócz tej jed y n ej — w J e -

Je śli to d iabelskie u k ąszenie — grzech, zro­

biło Cię pijanicą, czy złodziejem , rozp ustn i­

kiem , błuźniercą, czy kłam cą, w ystarczy spoj­

rzen ie n a w ielkiego Zbawcę, B a ra n k a ukrzyżo­

w anego wiszącego na, krzyżu. O n C ię uleczy z chorób twoiclh i pozw oli ci żyć w św iętości, czystości, i obcow aniu z Bogiem. W ejrzyj i żyj!

A jedn o spojrzenie n ie w ym aga jakiegoś spe­

cjalnego przygotowalnia się, żadnego gw ałtow ­ nego w ysiłku; n ie są t u p otrzebn e a n i w y ­ kształcenie lub um iejętność, bogactw a lu b si­

ła;; w szystko to, czego n am trzeba, jest w P a ­ n u Bogu naszym . A skoro w szystkiego od Nie­

go oczekujem y, w szystko stanie się naszym w raz ze zbaw ieniem .

J a k ludzie w szystkich k ra in św iata widzą słońce i k o rzy sta ją z jego życiodajnych p ro ­ m ieni, ta k Jezus, nasze Słońce, żyje, świeci d la w szystkich ludzi, i w szyscy m ogą się N im r a ­ dow ać i w (Nim żyć.

Podobnie i w y, k tórzy stoicie n a sk ra ju śm ierci, a leżycie 'tuż u w ró t piekła, możecie przez jedno spojrzenie n a Z baw iciela — posiąść św iatło Boże, żyw ot niebiański, Ubawienie przez Jezusa C hrystusa. N ie w ym aw iajm y ty lk o słów

„Oto B aranek Boży, K tó ry gładzi grzechy św iata", jako pacierz czy litan ię lu b fo rm u łk ę zew n ętrznie w ypow iedzianą; n iech to n ie b ę­

dzie ty lk o wciąż wołaniem* o zm iłow anie, (...Zmiłuj się nad nami...), ale niech się zam ieni w w iarę, a w ierzyć, znaczy iść a nie siedzieć na

miejscu. Uczyń, ja k uczynił J a n i A ndrzej.

Skoro usłyszeli — poszli, poszli za t ą św iatłoś­

cią — i ożyli.

S taro teslam en tow y lud Boży, gdy w szedł w społeczność z Bogiem i obcował z N im , począł w ysław iać P a n a : „D obry je st P an ...“ (Psalm

118, 1; 1 K ron. 7).

I m y, gdy z Bogiem chodzić będziem y, to i z naszego serca i życia popłynie pieśń chw a­

ły i uw ielbien ia naszego Boga przez zasługi i o fiarę Jezusa C hrystusa. A lbow iem p raw d zi­

w ie „D obry jest P a n i w ielkiego m iłosierdzia..."

St. Krakiewicz

zusie C hrystusie, Jeg o K rzyżu.

i,A lbowiem tak Bóg u m iło w a ł świat, że Syna swego jednorodzonego dał,

a by k a żd y kto W eń w ie r zy nie zg in ą ł, ale m i a ł ży w o t w ieczn y“

J on 3,16

(4)

4

C H R Z E Ś C I J A N I N Nr 8-10

GDZIE SIĘ ZNAJDUJESZ?

P an Jezus chodząc p o ziem i opow iadał lu ­ dziom o Bogu i Jego* królestw ie, in n y m i sło­

w y —• w ykład ał — tłum aczył sp raw y Boże n a język ludzki. Je d n ak ż e n ie m ów ił im w p rost 0 Bogu, lecz podaw ał Boga i Jego k rólestw o w podobieństw ach. Inaczej 'bowiem ta k o g rani­

czona istota ja k człowiek, isto ta ograniczona w przestrzen i i czasie, n ie 'byłaby w sta n ie w ogóle zrozum ieć Boga, Stw órcę, k tó ry rządzi w szechśw iatem ; Isto tę w szechpotężną, p rze d ­ wieczną, n ie podlegającą ty m praw om i ogra­

niczeniom, k tó ry m podlega człow iek. On S am jest źródłem praw a, w edług k tó reg o w szystko się dzieje, stosow nie d o Jego w oli i(Dz. Ap. 17 w. 24—26). 'Wiedział o ty m dobrze P a n J e ­ zus, praw dziw y Bóg a jednocześnie praw dziw y człowiek. Bo skoro pow iedzieliśm y, że Bóg jest ponad praw am i n a tu ry , a Bogiem b y ł nasz Zbaw iciel Jezu s C hrystus, to z dru g iej strony, jako p raw d ziw y człow iek jednocześnie pod le­

gał w ciele ty m praw om . (Mamy na to w iele dowodów w P iśm ie Św iętym , i

Zastanów m y się te ra z jak podchodzi P a n Bóg do 'Człowieka, któ reg o stw orzył i któ reg o ze­

p su tą , n a tu rę zn a n a w skroś, a pom im o to ta k bardzo go ukochał, że nie w a h a ł się poświęcić Syna Swego Jednorodzonego, a b y ty lk o tem u m arnem u i upadłem u człow iekowi d ać m ożność pow rócenia do społeczności z Bogiem. Dać możność p o w ro tu z drogi śm ierci wiecznej do żyw ota wiecznego, i m ało tego, uczynić go |W przyszłości w iększym od aniołów.

Ale m a P a n Jezus n a ty m św iecie g arstk ę swoich, w yb ran y ch uczniów , k tó ry c h w p row a­

dza w tajem n ice K rólestw a Bożego. N ależeć do g a rstk i takich uczniów możesz i Ty drogi C zy­

telnik u , jeśli ty lk o w św ietle S łow a Bożego obaczysz, gdzie jesteś, gdzie się znajdujesz, w czym tkw isz.

W W l *

r c

i . v‘

W edług Ew. Sw. M arka, rozdział 4 w. 1— 20, P a n Jezu s dzieli ludzkość n a cztery kategorie 1 drogi P rzyjacielu, do jedn ej z nich zaliczam y się' obaj — i T y i ja. Zachodzi tyllko p y ta n ie do k tó rej? R ozpatrzm y je p o kolei.

J e s t to przypow ieść o rozsiew cy' I ta k ja k wówczas, Słow o Boże jest głoszone, czytane, . a w ięc rozsiew ane — i dzisiaj. J a n ie chcę być tu ta j wykładow cą; nieom ylnym kom entatorem , przypisującym sobie praw o nieom ylnej in te r­

pretacji, tłum aczenia. Nie, bo m ógłbyś Czy­

telnikui powiedzieć,, że.. n ie m asz gw arancji* ©zy,.

tó co piszę, jesit rzeczyw iście praw dą. L u b z a ­ pytasz m oże gdzie je s t p raw da? U w ierz Słow u Bożemu, Ono ty lk o jest p raw d ą. Słowo to bow iem pochodzi od Boga, k tó ry sam je s t źródłem p raw dy . D latego czytajm y d alej, ja k sam P a n Jezu s w y k ład a p raw dę o n as sam ych i ja k ją tłu m aczy sw oim w y b ran y m , sw oim uczniom .

„Jedno padło podle d ro g i“ (Mar. 4 w. 4).

Cóż to znaczy? C zytajm y dalej... „...przychodzi szatan i w y b iera słow o w siane w serca, ich...“

(w. 15). Słuchasz S łow a Bożego, czy tan e jest Słowo Boże a z n im zetkn ąć się m usisz, obo­

ję tn e w ^afcim czasie i w ja k i sposób. P a n Bóg sieje, przem aw ia do ludzi, często bezpo­

średnio, ale raczej przez św iadectw o sw oich uczniów . Otóż słuchasz Słow a Bożego, ale nie sp raw ia ono żadnego w rażenia na Tobie, n ie z n a jd u je oddźw ięku, sp ły w a ja k po- szkle, po p ro stu nim d o trz e do Tw ego serca, szatan zdo­

łał je ju ż w ybrać. On d obrze p racu je, abyś przypadkiem n ie skorzy stał z łaski Bożej i nie był zbaw iony. On wie, że koniec jego je s t b lis­

k i i n ie chciałby by ć osam otniony w sw ojej w iecznej zagładzie. Czy należysz do te j p ie rw ­

szej kategorii? J a m yślę, że nie. Nie po to bo­

w iem zetkn ąłeś się z żyw ym Słow em Bożym, n ie po to pokrzyżow ał Tw ój Zbaw iciel p lan y szatana, k tó ry ro b ił w szystko co m ógł, abyś się n ie zetk n ął ze Słow em Bożym , n ie po to to w szystko się stało, abyś m iał tk w ić w śród lu ­ dzi, k tó ry c h koniec — śm ierć wieczna!

A teraz druga kategoria... „...D rugie zasię padło :na m iejsca opoczyste...“ (w. 5). S ą ludzie, k tó rz y rzeczyw iście zetknąw szy się z czystym Słow em Bożym o tw ierają przed nim n a ty c h ­ m iast i z radością sw oje serce. C złow iek tak i, ja k m ów i P a n Jezus (w. 16), p rzy jm u je Słow o z radością, otw iera u s ta do m odlitw y, dziękuje P a n u za d a r zbaw ienia, a m im o to p rzy n a j­

bliższej sposobności, spotkaw szy się z d rw in a ­ m i, w yśm ianiem i prześladow aniem , zapiera się sw ojego Zbaw iciela. Czy m oże do te j kategorii zaliczasz się droga duszo? [Pamiętaj co pow ie­

dział P a n Jezus: „kto m iłu je ojca, m atkę, sio­

strę, .brata... nad Mię, n ie je st M ię godzien.“

Jeśli serce Tw oje pała, jeśli Słowo Boże w pada do Twego serca, a szatan go po drodze nie zabrał — to ju ż dobrze, ale jeszcze n ie w szyst­

ko. N ajw ażniejsze, ab y to ziarno Słowa m iało

odpow iednią glebę- d k lim a t T rzeba je s ta ­

(5)

N r 8-10 C H R Z E Ś C I J A N I N 5 ran n ie pielęgnow ać i podlew ać, a n ajlep iej to

potrafi uczynić Sam P an Jezus. Prześladow a­

nia być m uszą, bo ta k nasz (Zbawiciel pow ie­

dział „...skoro m n ie prześladow ali i w as p rze ­ śladow ać b ę d ą “ . Czyż m oże by ć sługa, uczeń, w iększy n a d swego P a n a i M istrza? A le jed n o ­ cześnie p am iętajm y, że P a n Bóg ty lk o ty le ześ­

le n a nas dośw iadczeń i trudności, ile jesteśm y w stan ie znieść. On n as dobrze zna z im ienia, a poniew aż je s t spraw iedliw y, dośw iadcza nas, aby ugruntow ać i przepław ić naszą w iarę.

Może zapytasz C zytelniku w ty m m iejscu: cóż to jest w iara? W iara, ja k m ów i Pism o Św ięte (Rzym. 10 w. 17), „....jest ze słuchania a słu^- chanie przez Słow o Boże"'. To dobrze ta k być w szkole u P a n a Jezusa, słuchać i czytać Słowo Boże, m odlić się, ale trz e b a tak że od czasu do czasu zdawać ii prak ty czn y egzam in z tego, czego nas P a n nauczył. Pow iedzieliśm y w yżej, że P a n Bóg je s t spraw iedliw y, a i szatan się na to pow ołuje. W spom nijm y histo rię Hioba.

Szatan m ów ił do P an a Boga: „...Hiob służy Ci, bo m u błogosławisz w e w szystkim , ale spróbuj go dotknąć o s o b i ś c i e . J a k ż e często w ystarczy ty lk o szyderstw o, d rw in a ze stro n y naszych najbliższych (męża, żony, dzieci, kolegów : ...coś t y zrobił, w ia ry ojców się zapierasz, n a in n ą jakąś w ia rę przeszedłeś?!), a zaczynam y słab­

nąć, w ycofyw ać się, zapom inając ile radości przeżyliśm y, k ied y P a n Jezus przez Słow o Sw oje m ów ił do nas. O! P a m ię ta j drogi C zy tel­

niku, nie m a kom prom isu ze św iatem : albo całym sercem, w ytrw ale, m im o ucisku — za P a n e m i z N im w zw ycięstw ie n a d w szelkim złem, albo ze św iatem . — In n ej drogi niem a.

W pierw szym przy p ad k u cudow na przyszłość, w dru gim — w ieczna ciemność i zginienie. Czy należysz do tej drugiej kategorii?

Trzecia kategoria. „A d ru g ie padło między, c i e r n i e . . ( w . 7 i 18, 19). Zadhodzi tu ta j duże podobieństw o do ludzi d ru g iej 'kategorii, z tą ty lk o różnicą, że o ile tam ci odstępują niekiedy g d y przychodzi prześladow anie, to ci chcieliby coś zft św iata ze scibą zabrać. N ie chcą po p rostu całkow icie oddać serca P a n u . Nasz Z ba­

w iciel n ie zadowoli się cząstką naszego serca, On dał w szystko za Ciebie i za m nie, i dlatego m a praw o cafe nasze serce wziąć w posiada­

nie n a sw oją w yłączną w łasność. Drogo k u ­ pieni jesteśm y — k rw ią Jezu sa C hrystusa.

Stw orzył nas P a n Bóg d la w iecznego szczęś­

cia, a le dał n a m w olną w olę i ta k ja k dobro­

w olnie w ybrałeś grzech — O n chce, ab y ś te ra z dobrow olnie w y b ra ł świętobliw ość, obcow anie

z Nim. Jezu s pow iedział: ,„Nie m ożecie dw óm P anom służyć, Bogu i m a m o n ie /1 M amona oznacza to w szystko, co chciałbyś zatrzym ać dla siebie, w szystko co przedkładasz n a d P ana.

Co wybierzesz? P a n a Jezusa, czy m am onę? N ie lekcew aż pozornie niew inny ch rzeczy, drob- npstek. J a k balon, k tó ry chce się wznieść w górę, po n ad ziem ię i ch w ieje się nie m ogąc całkow icie ulecieć, 'gdyż jak iś sznurek, a cza­

sam i n a w e t g ru b a lin a trz y m a go przy ziemi, ta k b y w a i z nam i, k ied y chcem y coś z ty ch rzeczy ziem skich zatrzym ać. W ówczas bow iem n a w e t z radością p rz y ję te .Słowo Boże nie wzirasta w sercu i po ży tk u n ie przynosi, a n a­

sze p rzy w a ry i przyzw yczajenia b iorą n as w posiadanie, w z ra sta ją ja k ciern ie i zagłuszają Słowo Boże, tak , że s ta je się — ja k m ówi P a n Je zu s — 'bez pożytku. Czy m oże w te j g ru pie ludzi znajdziesz się?

Wreszcie czwarta i ostatnia kategoria. To ci,

k tó rz y z radością i całym sercem p rz y ję li Sło­

wo Boże zasiane w serca ich, trw a ją w Nim, oddali M u się całkow icie, życie sw oje położyli u Jego stóp, zw yciężając z Jego pom ocą pokusy :i doświadczenia, stali się Jego uczniam i, ludem Bożym. N a tak iej glebie Słowo Boże w zrasta i przynosi pożytek. a k tó rzy n a do b rą ziem ię p rzy ję li nasienie, ci są co słu ch ają S ło ^ a i p rz y jm u ją je i przynoszą pożytek..." (w. 20).

Pamiętajmy, Pan chce, abyśmy przynieśli owoc, i to jest zadaniem dzieci Bożych.

P od k tó rą k ateg o rią drogi C zy teln ik u pod­

piszesz się? P a n chce Cię w idzieć w te j ostat­

niej — czw artej.

Jed n ak że bez w zględu n a to, gdzie tkw isz w tej chw ili — siejesz, zachodzi ty lk o p y tan ie co siejesz? Czy żyw e Słowo p o p arte św iadec­

tw e m życia? C zy Tw ój bliźni w idzi w Tobie o braz Jezusa C h ry stu sa? C zy te ż siejesz do­

czesne głupstw o i zgniliznę, k tó ra będzie znisz­

czona i spalona? W liście Ap. P aw ła do G ala- tów

Ir.

6 w. 7— 9 ta k czytam y: „Nie błądźcie, Bóg się nie d a z Siebie naśm iew ać; albow iem cobykolw iek siał człowiek, to też żąć będzie.

Bo k to sieje cia łu sw em u, z ciała żąć będzie skażenie; a le k to sieje duchow i, z d ucha żąć będzie żyw ot w ieczny." K iedy siejem y św iatu, m am y re z u lta t (owoc) natychm iastow y, ju ż t u ­ ta j na ziem i. Sianie duchow i m a pozorny obraz siania w próżnię, ta k jakb y śm y k am ień w w o­

d ę w rzucili, ale p am iętajm y , zap łatę odbierze­

m y n a pew no w wieczności i to obfitą, trzeb a tylko cierpliw ie poczekać. N ieraz siejem y z pła­

czem, zda się beznadziejnie, a le to nic, to

(6)

6

C H R Z E Ś C I J A N I N Nr 8-10 tylko pozór. Siejm y, i Painu to poruczm y.

P ro ro k D aw id ta k to p ięknie opisał w Psalm ie 126 (w. 5— 6) „...którzy siali ze łzami, żąć będą z w y k rzyk aniem ; tam i sam chodząc z: płaczem rozsiew a lu d drogie nasienie; ale zaś p rzy ­ szedłszy z radością znosić 'będzie snopy sw oje."

Drogi C zytelniku, co siejesz? P a n Cię w zy­

wa, zaprasza, pójdź do Niego, O n stoi w Słow ie Sw ym koło Tw ego serca. „Szukajcie Pana“, mówi Słowo Boże, „póki może być znaleziony,

...póki blisko jest." Nie wiesz, co Ci przyniesie

ju tro . Czasy są napraw d ę pow ażne. Co do tego w szyscy się zgadzają. P a n chce Cię dz;iś‘ za­

pisać do te j o statniej — ■ czw artej kategorii.

Jezus m ów i: „dzisiaj", szatan Ci szepnie: „ ju ­ tro", i jeszcze raz : „ ju tro ". N ie odkładaj swego zbaw ienia n a ju tro , ono n ie należy do Ciebie.

Je śli serce Tw oje pała, n ie słuchaj głowy, lecz serca. P a n a poznaje się sercem . Przychodzi s ię do Niego sercem potrzebującym Go. P ójd ź do Niego w m odlitw ie, n ie w stydź się swego s ta ­ nu, w jak im się znajdujesz. On grzeszników m iłuje, przecież pow iedział:

„Kto do Mnie przychodzi, nie odrzucę go priecz“ oraz „Pójdź­

cie do Mnie w szyscy którzyście spracowani i obciążeni a Ja wam sprawię odpocznienie“

(Mat. 11, 28). Pójdź! P a n Je zu s nie w styd ził się Ciebie. O puścił ch w ałę Bożą, s ta ł się dobro­

w olnie jedny m z n ajm niejszy ch po to, aby Ciebie ratow ać. O, co za radość i szczęście n a­

leżeć do P a n a , do Jego ludu, k tó ry Go będzie c hw alił i w ielbił n a w ieki. P ójdź w ięc, nie zw lekaj, dzisiaj, zaraz...

Gustaw Stephan

CZY ISTNIEJE ZYCIE POZAGROBOWE?

„ Tedy r z e k ła n ie w ia sta do kró la Saula: kogóż m a m ci w y w ie ść (w y ­ wołać)? A on rze kł: w y w ie d ź m i Sam uela. A w id zą c n ie w ia sta S a m u ela zaw ołała głosem w i e l k i m ... i rzekła : m ą ż sta ry w y s z e d ł... o dziany płaszczem,. I p o zn a ł Saul, że to S a m u el i sc h y liw szy się tw a rzą k u zie ­ m i, p o k ło n ił m u się. Z a te m r z e k ł S a m u el do Saula: p rze cz m i nie dasz­

ki p o k o ju rozb u d za ją c m ię? ”

(1 Sam . 28, U — 15)

N iedawno rozm aw iałem z pew n y m ro b otn i­

kiem. G dy w trakcie rozm ow y p oruszyłem sp ra ­ w ę życia wiecznego, p rzerw ał m i nagle m ój roz­

mówca, ośw iadczając: „Tak m ów i też i ksiądz na am bonie; a le któż to m oże wiedzieć, ja k jest w rzeczyw istości?”

Tw ierdzenie, że istn ieje życie w ieczne nie jest atoli w ynalazkiem księży dla straszen ia lu ­ dzi piekłem , ale że ta k jest istotnie, św iadczy o ty m całe Pism o Św ięte. Pogląd zaś, jakoby ze śm iercią człow ieka w szystko się ju ż m iało kończyć, jest m oże w ięcej rozpow szechniony, aniżeli przypuszczam y; m ożem y zresztą p rze ­ konać się o ty m sam i, p ró b ując skierow ać roz­

m ow ę n a te n tem at. Pogląd ten jed n ak jest zu­

pełnie błędny.

Zapew ne każdy z nas słyszał już o tzw. m e­

diach. Jeszcze nigdy m oże n ie było. zjaw i­

sko to ta k częste, ja k w naszych niezw y­

k łych czasach. Chociaż ludzie ci niczym nie odróżniają się od sw ego najbliższego otocze­

nia, m im o to jed n ak zupełnie nieoczekiw anie za­

p ad ają od czasu do czasu w tzw . tran s, podczas

A r ty k u ł n in ie js z y je s t p rz e d r u k ie m z c z a s o p ism a „ K u S w ia - t ł u “ , w y d a w a n e g o w ję z y k u p o ls k im p rz e z k s. p a s to r a H. B rzo - z o w sk ie g a w N ie m c z e c h Z a c h o d n ic h .

którego zupełnie nieśw iadom ie s ta ją się n arzę­

dziem tajem niczych m ocy, k tó re przez nie o b ja ­ w iają . się, m ów iąc lu b pisząc. Jed no z tak ic h m ediów, Brazylijjczyk M urabelli, w yw ołuje (jakoby) n a w e t zm arłych.

O tak im w yw ołaniu ducha zm arłego m ów ią w łaśnie przytoczone n a w stępie cy ta ty z 28 roz­

działu, 1 księgi Sam uela.

W yw oływ anie zm arły ch było w ow ych cza­

sach bardzo rozpow szechnione. P a n Bóg atoli

uw ażał to za obrzydliw ość i kazał tak ie osoby

k a ra ć śm iercią. I ta k czytam y w 5 Mojż. 18,

10— 11: „N iech się m iędzy w am i nie znajdzie

(7)

N r 8-10 C H R Z E Ś C I J A N I N

7

wieszczek, guślarz, w różbiarz, czarow nik, czar­

noksiężnik i ten , k tó ry m a spraw ę z du cham i złym i, ... i w yw iadu jąey się czegoś od u m a rły c h ” .

Zgodnie ted y z nakazem Bożym zarządził ówczesny k ró l izraelski Saul w y tracen ie w szyst­

kich osób, tru d n iący ch się ty m h an ieb n y m pro ­ cederem . Aliści któregoś d n ia znalazł się k ró l w rozpaczliw ej sytuacji. Zagrożony przez F ili­

stynów szukał rad y i pom ocy u Boga, ale Bóg n ie odpow iedział m u w cale, pozostaw iając go jego w łasnem u losowi, Saul bow iem nie w y ko ­ n ał kilk u rozkazów Bożych, w sk u tek czego zo­

s ta ł przez Boga odrzucony. Saul chw y ta się te­

dy rozpaczliw ego środka. P rzebraw szy się, aże­

by nie być poznany, udaje się w nocy z k ilk u dw orzanam i do czarow nicy w E n d or i każe jej w yw ołać sobie ducha zm arłego p roroka Sam ue­

la, ażeby szukać u niego ra d y i pomocy, której m u Bóg odmówił.

N iew iasta sprzeciw ia się zrazu te m u żądaniu, wiedząc, że tego ro d zaju czyny zostały z pole­

cenia Bożego zabronione. Saul atoli zapew nia ją pod przysięgą, że nie stan ie się jej nic złego.

N agle z piersi m edium , k tó re zapadło w tra n s, w ydobyw a się okrzyk zgrozy, w sw ym nocnym gościu bow iem rozpoznaje nagle k ró la Saula, k tó ry w szak surow o zakazał czarodziejstw a w e wszelkiej form ie; król w ięc zapew nia jej bez­

karność. N astępnym pow odem jej przerażenia było to, że zam iast demonów, do k tó ry ch w ido­

k u b yła już przyzw yczajona, u kazu je się jej w róg zacięty — prorok Sam uel. „W idzę postać nadludzką, wychodzącą z ziem i” — w oła n a Wi­

dok św ietlanej i m ajestatycznej zjaw y, ta k b a r­

dzo odcinającej od p o nu ry ch dem onów i d u ­ chów.

Jak ie w nioski nasuw a nam ow a zjaw a z tam ­ tego św iata? W ty m starcu, odzianym w płaszcz, rozpoznaje natychm iast Saul p roroka Sam uela.

Z tego w ynika, że zm arli zachow ują sw oją oso­

bowość i znam iona, um ożliw iające ich niezwłocz­

n e rozpoznanie. Powyższy fa k t stw ierdzam y też u P an a Jezusa, k tó ry po> Swej śm ierci i zm ar­

tw y chw stan iu pow iedział do Sw ych uczniów :

„O glądajcie ręce m o je i nogi, że to J a sam je ­ ste m ”. Uczniowie dokładnie rozpoznali. Jego blizny.

U kazujący się po sw ej śm ierci Sam uel po­

tw ierdził Saulow i Słowo Boże, któ re głosił za swego życia ziemskiego. Z tego w ynika, że Sło­

wo to zachow uje sw ą w ażność po śm ierci i zm artw ychw staniu. Dlatego też bierzm y je po­

ważnie. P a n Jezus bow iem ośw iadczył n ajw y ­

raźniej: „Słowa, k tó re J a m ówię, te w as sądzić będą w dzień ostateczn y”. C zytajm y przeto te ­ raz Pism o Św ięte, gdyż zaw iera ono w ytyczne 0 w iekuistej w ażności dla życia naszego. Po Sw ym zm artw ych w stan iu pow iedział Jezus:

„Teć są Słowa, k tó re do w as m ówiłem , gdym jeszcze był z w am i” (Łuk. 24, 44), i potw ierdził ty m sam ym to, co pow iedział do uczniów Swoich przed Sw ą śm iercią.

Poniew aż Sam uel żył już w szczęśliwości w ie­

k u istej, w ięc obejm ow ał w zrokiem przyszłość, m ógł zatem przepow iedzieć Saulow i, że będzie on ju tro w raz z synam i sw ym i też w krainie zm arłych. Sam uel przeby w ał ju ż w praw dzie w odpocznieniu swoim, zachow ał atoli zupełną świadomość: „Przeczże n ie dajesz m i pokoju, w yw ołując m nie?’1 U m ierając, nie zapadam y w jakiś sen duchowy.

P an Bóg surow o zabronił w szelkiego obcowa­

nia z ducham i zm arłych, dlatego Sam uel bardzo energicznie w y stępow ał przeciw ko tego rodza­

ju praktykom ; w ięc obecnie zapow iada też Saulow i, że spotka go za to zuchw alstw o kara śm ierci.

Czy tak ie k on tak to w an ie się z ducham i jest wogóle potrzebne? Oczywiście, że nie, Sam uel bow iem potw ierdził Saulow i jedyni© to, co już za życia swego głosił, jako Słowo Boże. Podob­

n ie też i dziś oznajm ia n a m Pism o Św ięte, co p o trzebujem y w iedzieć, ażeby móc prow adzić życie św iętobliw e i odziedziczyć po śm ierci ży­

w ot w ieczny. Przez obcowanie z ducham i nie dow iem y się w ięcej.

Po sw ym ukazaniu się pow rócił Sam uel do k ra in y zm arłych, gdyż zm artw ychw stanie m a się dopiero odbyć. Z m artw ychw stanie oznacza połączenie się ciała, duszy i d u cha człowieka po jego śm ierci, ażeby znów odtw orzyć pierw sze­

go człow ieka i — o ile chodzi o wietrzących chrześcijanin — w d aleko w spanialszej form ie oczywiście: „A sam Bóg pokoju niech was w e w szystkim uśw ięci, a b y w szystek duch w asz 1 dusza i ciało zachow ane b yły bez nag an y (za­

rzutu) n a p rzyjście P a n a naszego Jezusa C hry­

stu sa " (1 Tess. 5,. 23).

O ile ted y chodzi o osobę zm artw ychw stałego Jezusa, to w idzim y, że szkody fizyczne, jak ie poniósł na sk u te k ukrzyżow ania, zostały u s u ­ nięte. Pow ykręcane członki funkcjonow ały znów norm alnie, a brózdy od biczow ania n a plecach zniknęły zupełnie, pozostały tylko bliz­

n y po ran a c h od gwoździ, (jako znak rozpoznaw ­

czy i zaszczytny z ty tu łu dokonania wielkiego

(8)

8 C H R Z E S C I J A N I N N r 8-10 dzieła zbaw ienia św iata. Jezus o trz y m a ł po

Sw ym zm artw ychw staniu now e ciało, przem ie­

nione.

Mógł On jeść: „A oni M u dali część ry b y pieczonej i p la ste r m iodu. A w ziąwszy, jad ł przed nim i” (Łuk. 24, 42— 43). M ógł chodzić, czego dowodem Jego w ędrów k a z uczniam i do Em aus. Był w yposażony w moc, której m y dziś jeszcze nie posiadam y, mogąc w ejść do m ieszka­

nia przez zam knięte1 ' drzw i (Jan 20, 26). Poza tym , mógł On, o Sie zechciał, staw ać się niew i­

dzialnym (Łuk. 24, 31). Nie b y ł też skrępow any czasem i przestrzenią, m ógł więc o tej sam ej po­

rze ukazać się jednocześnie w iększej ilości ludzi.

Zachował On całkow icie Sw oją osobowość . Po śm ierci Swej poznał Sw ych uczniów. Ale i oni poznali Go, gdy zostały im otw orzone oczy.

A poznali Go po Jego zachow aniu się i zw y­

czaju łam ania chleba.

Te w szystkie spostrzeżenia poczyniliśm y z fizycznego p u n k tu Widzenia. A teraz sp ró b u j­

m y podejść do sp raw y od stro n y psychicznej.

P o śm ierci Swej i zm artw ychw stan iu nauczał Je zu s tego samego, co poprzednio: „Te są sło­

wa, które m ów iłem do was, będąc jeszcze z w a­

mi, że m usiało się spełnić w szystko, co n ap isa­

n e jest w Praw ie M ojżeszowym, w Prorokach i Psalm ach o M nie” (Łuk. 24, 44). Dusza, p a­

m ięć i osobowość pozostaną zachow ane po śmierci, a o ile zajdzie konieczność — u zdro­

wione.

O ile zaś chodzi o ducha, to Jezu s już za ży­

cia ziem skiego ży ł w nim , B óg-O jciec bowiem ,

■który jest D uchem , b y ł zawsze z Nim, gdyż Jezus zawsze czynił to, co się Bogu podoba.

Po Sw ym zm artw y chw stan iu pow rócił On do Ojca, jako przyw rócona do stan u pierw otne­

go osoba, ażeby zasiąść po p raw icy Bożej, aż uczyni Bóg Jego nieprzyjaciół podnóżkiem nóg Jego. T ak ted y posiada Jezus po Sw ym zm ar­

tw y ch w stan iu tego samego ducha, co za Swego życia ziem skiego1. Z m artw y chw stan ie je s t za­

tem p rzyw róceniem osobowości ludzkiej jako trójcy, składającej się z ciała, duszy i ducha.

T akim ciałem chw alebnym prag n ąłb y P an Bóg obdarzyć rów nież i tych, k tó rzy przy jm ą S yn a Jego Jezu sa C hrystusa, jako swego Z ba­

wiciela. Poza ty m otrzy m ają oni czystą i chw a­

leb ną duszę, w yp ełnio ną Słow em Bożym. D la­

tego też pow inniśm y już teraz za życia doczes­

nego' k a rm ić ją ty m Słow em , w sku tek czego m ożem y już tu oglądać w duchu Parna i być przem ieniani1 w ten że obraz z jasności w ja s ­ ność, ja k od D ucha Pańskiego (2 Kor. 3, 18).

D uch nasz, ów organ łączący nas z Bogiem, będzie żył z Nim i przed obliczem Jego.

T en w zniosły cel przyśw ieca Bogu z nim i, i ju ż tera z prag n ąłb y On zacząć pracow ać nad nam i: „Dzięki czyńcie B ogu-O jcu, że nas uczy­

n ił godnym i, abyśm y stali się (ciałem , duszą i duchem ) uczestnikam i dziedzictw a św iętych w św iatłości” (Kol. 1, 12). Po Sw ym zm ar­

tw y ch w stan iu za ję ty jest Jezus C hrystus p rzy ­ gotow aniem Sw ych w iern y ch do tego życia chw alebnego.

J e s t to w span iały cel zaiste, w y m agający i z naszej strony, s ta ra n n y c h przygotow ań. P ierw ­ szym krokiem w ty m k ieru n k u zaś je s t oddanie serca C hrystusow i P an u , uzyskanie od Niego odpuszczenia grzechów i prow adzenia życia świętego.

W .jakim sta d iu m z n a jd u ją się tw oje przygo­

tow ania, drogi C zytelniku?

Dr W . S.

„Zaprawdę, zapraw dę p o w ia d a m wam:

K to słoiva Mego słucha i w ie rzy Onemu,

który Mnie p o s ła ł

ma ży w o t wieczny i nie p r z y j d z ie na sąd

ale p rze sze d ł ze śmierci do żyw ota.

Zaprawdę, za p ra w d ę p o w ia d a m wam, że idzie g o d zin a i teraz jest,

g d y um arli u słyszą g ło s Syna Bożego,

a którzy usłyszą

ż y ć będą.”

Jan 5,24.25

(9)

Nr 8-10 C H R Z E Ś C I J A N I N 9

WIECZERZA PAŃSKA

(dokończenie)

4. W jaki sposób obchodzić Wieczerzę Pańską

N a początku niniejszego a rty k u łu śledziliś­

m y w skupieniu uroczystą chw ilę ustanow ienia W ieczerzy P ańskiej przez sam ego P a n a Jezusa.

Z kolei przenieśm y się m yślą do jednego ze zborów ew angelicznych i p rzy p a tru jm y się przebiegow i tego uroczystego obrzędu oczyma przygodnego widza.

J e s t niedziela, godzina dziesiąta przed połud­

niem . W skrom nej, ozdobionej w ersetam i b i­

b lijn y m i sali siedzi w m ilczeniu naokoło stołu około 50 osób. Na zw ykłym , p o k ry ty m białym obrusem stole zn ajd u je się k ielich z w in em i tale rz z chlebem , p rzy k ry te białą serw etką.

Jed en z obecnym braci w sta je i rozpoczyna nabożeństw o podaniem n u m eru pieśni. P o jej prześpiew aniu podnosi się drugi b ra t, odczytuje u stęp ze Słowa Bożego i w zyw a do m odlitw y.

W szyscy w stają. Po k ró tk ich k ilk u m odlitw ach zgrom adzeni śpiew ają d ru g ą pieśń, po czym trzeci b ra t przem aw ia do obecnych na tem at różnicy m iędzy k apłaństw em A arona a k a p ła ń ­ stw em Jezusa C hrystusa. W końcow ych sło­

w ach przem ów ienia, trw ająceg o około 30 m i­

nut, w zyw a on obecnych do u w ielbiania Boga.

I znów płyną przed tro n Boży m odlitw y dzięk­

czynne i pochwalne. Po ich skończeniu b rat, k tó ry podał pieśń w stępną, odczytuje u stęp ze Słowa Bożego o ustanow ieniu W ieczerzy P a ń ­ skiej, dziękuje w m odlitw ie, łam ie -chleb i po­

d aje tale rz najbliżej siedzącem u b ratu . Talerz k rąż y z rą k ido rąk . K ażdy z; uczestników odła­

m u je k aw ałek chleba i spożyw ając go, pogrąża się w cichej m odlitw ie. P a n u je uroczysta cisza.

Niebaw em talerz w raca na stó ł i jeden z obec­

nych braci podaje pieśń, k tó rej tem atem jest k rew Jezusa i Jego śm ierć. W szyscy śpiew ają stojąc, poczym ^brat, k tó ry na początku w zy­

w ał do m odlitw y, czyta k ró tk i ustęp z Pism a św iętego, m odli się i, biorąc do ręk i kielich, c y tu je z pamięci te sam e słowa, k tó re wypo­

w iadał kiedyś P an Jezus, gdy u stan aw iał W ie­

czerzę Pańską. K ielich krąży z rą k do rąk , a w sali cisza. K ażdy, k to pił z kielicha, w m o­

dlitw ie i kontem placji jednoczy się ze sw ym Panem . I znów w zbija się w górę pieśń po­

chw alna, i jeszcze raz pły n ą m odlitw y św ię­

tych. B rat, k tó ry przem aw iał, podaje ogłosze­

nia i jeszcze jed n ą pieśń, w czasie k tó rej zbie­

r a się kolektę. Do o statniej zw rotki zgrom a­

dzeni w stają, poczym następ u je cisza. Każdy m odli się w skupieniu. N abożeństw o jest sk oń ­ czone, zebrani się rozchodzą. J e st za dw adzieś­

cia m in u t dw unasta.

N iejeden czytelnik podniesie m oże zarzut, że przecież w Biblii nie je s t napisane, iż W ie­

czerzę P ań sk ą m am y obchodzić w sposób w y ­ żej opisany. I czytelnik ten będzie m iał rację.

Pism o Św ięte bow iem rzeczywiście nie podaje nam w ielu szczegółów, k tó re w yd ają się nam ważne. Dzięki tem u jed n a k sposób obchodzenia W ieczerzy P ańskiej może być różnorodny i do­

stosow any do lo kalnych w arunków każdego zboru, czy n a w e t g rup y osób łam iących chleb, pod w arunkiem , że te elem enty, k tó re są istot­

n e i w y raźnie w y n ik a ją ze Słow a Bożego, zosta­

n ą zachow ane. E lem en ty te m ożem y podzielić n a dw ie grupy: pierw sze — n a tu ry zew nętrz­

nej i form alnej, d ru gie zaś — n a tu ry w ew ­ n ętrznej i duchowej.

Do grupy pierw szej należą:

1. chleb',

2. kielich i wino,

i

3. kolejność poszczególnych czynności, 4. dziękow anie.

Poniew aż chleb sym bolizuje ciało C hrystuso­

w e (jedno i całe) jest w skazane, by ten chleb, którego używ am y przy W ieczerzy P ańskiej był całością, a więc, by to nie była kro m k a ja k ie ­ goś bochenka lub część jakiejś większej całości.

Podaw anie każdem u uczestnikow i oddzielnego chleba (nu. opłatka) je s t niew łaściw e, gdyż czy­

tam y w yraźnie, iż chleb b ył łam any, a w t a ­ kim w yp adk u to nie następuje. Poza tym za­

traca się tu pojęcie jedności. W N ow ym T esta­

m encie nie m a nakazu, że chleb m usi być p rzaśny (bez kw asu), n iem n iej jed n ak chleb tak i lepiej sym bolizuje C hrystusa, w k tó ry m nie było żadnego grzechu (a kw as jest sym bo­

lem zSłia.)', niiżf, chleb „kw aśny" (por. 1, Kor.

5;7-8). Poniew aż biblia m ów i o łam aniu chle­

ba, n ie jest w skazana k ra ja ć go. To „łam anie11 byw a p rak ty k o w an e rozm aicie, najczęściej w ten sposób, że b ra t, k tó ry podaje chleb, ła­

m ie go na m niej więcej ty le kaw ałków , ilu jest uczestników W ieczerzy P ańskiej, albo,, że łam ie go n a dw ie (lub n a kilk a ) części, a każdy uczestnik od łam u ję sobie sam tę część, k tó rą spożywa. T en d ru g i sposób je s t bardziej zgod­

ny z dosłow ną treścią Nowego T estam entu, gdzie czytam y: „Chleb, k tó ry łam iem y i; (1 Kor.

10:16); jest to więc niejako czynność dokony­

w an a w spólnie przez całe zgrom adzenie. Spo­

sób te n sym bolizuje rów nież lepiej przyjm o­

w anie i pożyw anie C hrystusa, co się dzieje przez osobistą w iarę, a w ięc każdy czyni to sam dla siebie. Nie potrzeba chyba dodaw ać, że łam anie chleba n a k aw ałki przed uroczystoś­

cią W ieczerzy P ańskiej je st niew łaściw e choćby

z tego powodu, że „łam anie“ je s t częścią s k ła ­

(10)

10 C II R Z E S C I J A N I N Nr 8-10 dow ą uroczystości m asow ej. W naszych w a ­

runk ach najlepiej upiec chleb (ciasto, bułkę)

z m ąki pszennej, gdyż ta jest najw artościow sza,

nie m ożem y jed n a k potępiać tych, k tó rz y pieką z innej m ąk i albo n aw et łam ią w czasie W ie­

czerzy P ańskiej coś takiego, cobyśm y chlebem nie nazwali. Podobno niektórzy Eskim osi (miesz­

kańcy okolic pobiegunow ych) zam iast chleba używ ają ryby, w ich stro n ach bowiem chleb nie jest znany. R yba to dla nich chleb. Z resztą w m odlitw ie „Ojcze nasz“ pojęcie chleba je st rów nież bardzo szerokie.

D rugim istotnym elem entem W ieczerzy P a ń ­ skiej je st wino. Ju ż p rzed tem podkreślaliśm y, że obchodzenie W ieczerzy P ańsk iej pod je d n ą po­

stacią tylko (chleba), n ie jest b ib lijn e. N iebi- b lijn e je s t także używ anie innego n ap o ju lub płynu, na przykład wody. Pism o Ś w ięte nie podaje bliższych szczegółów, jak ie pow inno (być to wino. N ajodpow iedniejsze jest w ino koloru czerwonego, gdyż n ajlepiej sym bolizuje krew . Wino, k tó re uległo całkow itej ferm entacji, n a ­ leży przedkładać n ad wino niesferm entow ane;

proces ferm entacji bow iem jest procesem uszla­

chetniającym . Poniew aż nie tylk o wino, ale n aw et kielich m a w Słow ie Bożym sym bolicz­

ne znaczenie (por. Pis. 116:13 — kielich obfi­

tego zbawienia; M at. 22-20; 26:39 — kielich cierpień, goryczy; Obj. 14:10 — kielich gniew u Bożego), należy u n ik ać podaw ania w in a w in ­ ny m naczyniu. W w iększych zgrom adzeniach zachodzi czasem potrzeba dolew ania w ina do kielicha lu b n ap ełnianie g o n a nowo. Otóż w ta­

kim w ypadku w skazane jest, b y na sto le stał odpowiedni dzbanek z w inem , z którego m ożna czerpać. W m iarę m ożności należy unikać u ży ­ w ania k ilk u kielichów n a raz, chyba, że chodzi 0 bardzo liczne zgrom adzenia, gdzie picie z je d ­ nego kielicha zajęłoby za w iele czasu. Do w y ­ cierania brzegów kielicha m ożna używ ać od­

powiedniej serw etki.

Ju ż w czasach pierw otnego chrześcijaństw a dolewano czasem wody do w ina. Ma to sw e uzasadnienie m .in. w Ewang. J a n a 19:34, gdzie czytam y, że z bo k u P a n a Jezusa w yszła k rew

1 woda.

Pan Jezus podaw ał n ajp ierw chleb a potem kielich i ta kolejność pow inna być zachow ana.

Wziąwszy chleb C h ry stu s n a jp ie rw dziękował, potem łam ał a w końcu podaw ał uczniom swoim. Także w ziąw szy kielich n ajp ierw dzię­

kował, a potem podaw ał. J e s t to w skazów ka dla nas, w jakiej kolejności m y m am y wyko­

nyw ać poszczególne czynności.

W poprzednich rozdziałach zw róciliśm y u w a­

gę na to, że dziękczynienie i uwielbianie należy do istoty W ieczerzy P ań sk iej. Z tego powodu zarów no m odlitw y ja k i pieśni w in n y nosić przede w szystkim ch arak ter' dziękczynny i pochwalny.

P rzejdźm y _z k o l e i . do w ażniejszych elem en­

tów n a tu r y . w ew n ętrznej i duchow ej. S fo rm u­

łu jem y je w form ie pytań:

1. Co stanow i zasadniczy, c e n tra ln y elem ent W ieczerzy Pańskiej?

2. Do kogo należy k ierow nictw o ta k ą u ro ­ czystością? .

3. K to m oże uczestniczyć w W ieczerzy Pańskiej?

4. Gdzie m ożna obchodzić ta k ą uroczystość?

Gdzie jest ciało i krew , ta m je s t psoiba. (Na pierw sze p y tan ie odpow iadam y więc, że zasad­

niczym, centralnym elem entem Wieczerzy Pań­

skiej jest osoba Jezusa Chrystusa. Stosow nie

do jego obietnicy, je s t O n w pośrodku nas, ale tylko w tedy, gdy zgrom adzam y się w Jego im ieniu (Mat. 18:20). Jeżeli n as łączy jak iś czło­

wiek, jakieś w yznanie albo w spólne zain tereso ­ w ania, to nie odpow iadam y w arun ko m Bożym całkow icie. Łączyć n a s m u si osoba Jezu sa C hrystusa. W tedy ty lk o m am y gw arancję, że On je s t w śród nas.

Odpowiedź na d ru gie p y tan ie jest zupełnie prosta, pom yśli niejed en czytelnik. J e s t rzeczą oczywistą, że kierownictwo Wieczerzą Pańską spoczyw a w ręk ach duchow nego lub przełożo­

nego danego zboru (starszego b rata , kaznodziei, pastora, księdza itd.). Czy jed n a k tak a odpo­

w iedź je s t całkow icie bib lijn a? — W iem y, że w kościele Bożym praw o do sp raw ow ania k ie ­ row nictw a w szystkim i zgrom adzeniam i rości so­

bie D uch Św ięty. D uch Ś w ięty je d n a k posłu­

guje się ludźm i i w celu b u d o w an ia kościoła obdarza ich różnym i daram i. D a ry D ucha to w łaściw ie objaw ienie się D ucha k u pożytku in ­ nych (1 Kor. 12:7). Z apraw dę b ied n y (ducho­

wo) je st zbór, w oczach k tó reg o d ary D ucha posiada ty lk o jed en człow iek, k tó ry nim i zbo­

row i u sług uje, w szyscy in n i natom iast zacho­

w u ją się biern ie, są, że się w yrazim y, przez swego duchownego obsługiw ani. Czyż Słowo Boże nie pow iada w yraźnie: „G dy się schodzi­

cie, każdy z was m a psalm , m a naukę, m a ję­

zyk, m a objaw ienie, m a w ykład ; w szystko to niech będzie k u zbudow aniu... P rorocy zaś niech m ów ią dwaj albo trz e j...“ (1 Kor. 14:26 i 29)?

Słów tych nie m ożem y oczywiście stosować do w szystkich zgrom adzeń. W publicznych z e b ra ­ niach ew angelizacyjnych n a przykład, albo na zjazdach czy k on feren cjach je s t pożądane, aby kierow nictw o spoczyw ało w ręk a c h jednego brata, gdy jed n a k dzieci Boże zgrom adzają się, by obchodzić W ieczerzę Pań ską, je s t w skaza­

ne, b y kapłaństw o w szystkich w ierzących (por.

1 P io tra 2:5 i 9) znalazło tak że sw ój w yraz.

W p rak ty ce w ygląda to w te n sposób, że nie

jed en , lecz k ilk u braci, zwłaszcza starszych,

bierze czynny (w znaczeniu form alnym , zew ­

n ę trz n y m ,ale także w znaczeniu duchow ym )

udział w uroczystości: je d e n podaje pieśń, d ru ­

(11)

N r 8-10 C H R Z E Ś C I J A N I N 11 gi czyta u ry w ek ze Słow a Bożego, trzeci łam ie

chleb, czw arty podaje kielich, piąty przem aw ia, szósty m odli się —■ każdy oczywiście stosow ­ nie do daru, ja k i otrzym ał i zależnie od tego, co P a n położył m u n a serce. Jeżeli w zgrom a­

dzeniu istn ieje kierow nictw o D ucha Świętego, to .zarówno poszczególni bracia ja k i całe zgro­

m adzenie będzie wyczuwało, co jest w łaściw e, a co niew łaściw e. Jeżeli są obecni starsi b ra ­ cia, to n a przykład m łodszy b ra t nie będzie ła ­ m ał chleba, czy podaw ał kielicha, pozostaw ia­

jąc to im. Na tym m iejscu chcem y rów nież zwrócić uw agę na to, że Słowo Boże nie zna takich zw rotów , jak: adm inistrow anie (zarzą­

dzanie) sak ram entam i św iętym i, udzielanie W ieczerzy Pańskiej itp. Nowy T estam en t nie dzieli też członków zboru na duchow nych i lai­

ków (świeckich).

N a trzecie pytanie: Kto może uczestniczyć

w Wieczerzy Pańskiej? — udzieliliśm y ju ż

częściowo odpowiedzi w poprzednich rozdzia­

łac h Słowo Boże odpow iada jasn o : T ylko jedna k ategoria ludzi. Są to dzieci Boże, ludzie, k tó rzy przeżyli naw rócenie i k tó ry c h Bóg odrodził do nowego życia. Je d n a k nie w szystkie dzieci Boże m ogą „jeść chleb i pić k ielich ", lecz tylko te , k tó re sam e siebie osądzają i doświadczają, w przeciw nym razie obchodzą W ieczerzę P a ń ­ sk ą niegodnie. Są w in n e ciała i k rw i P ań sk iej, oraz jedzą i p iją sobie sąd (1 Kor. 11:27-32).

Zbór w ięc w inien dbać o to, wśród uczestni­

kó w W ieczerzy Pańskiej nie było tak ich, k tó ­ r z y „jedzą i p iją niegodnie'1. W szczególności n ie pow inien dopuszczać do „jedzenia i picia"

osób nienaw róconych, a spośród naw róconych

— takich, o k tó ry ch w iadom o, że żyją w jakim ś grzechu i z niego dotąd nie pokutow ali. Człon­

kow ie zboru biblijnego w in n i zresztą sam i m ieć to zrozum ienie i w strzym yw ać się od W iecze­

rz y P ań sk iej w ty m przypadku, gdy jakaś sp ra ­ w a m iędzy nim i a Bogiem lu b m iędzy nim i a bliźnim i n ie została uregulow ana. Z drugiej stro n y jed n a k osoby takie, o ile są szczerym i dziećm i Bożymi, w in n y dążyć do tego, b y p rze ­

szkoda w b ran iu udziału w W ieczerzy P ańskiej została jak n a jry c h le j usunięta. N ie trzeba ch y ­ ba dodawać, że osoby, k tó re nie m ają praw a

„jeść chleba i pić kielicha” m ogą jed n ak być obecne na nabożeństw ie. B yw ały w ypadki, że niek tórzy n aw rócili się w łaśnie n a nabożeństw ie, w czasie którego obchodzono W ieczerzę Pańską.

W zw iązku z kw estią uczestnictw a w W ie­

czerzy P ańskiej w y łania się jeszcze d ru g ie p y ­ tanie, a m ianow icie: Czy w W ieczerzy P a ń ­ skiej .może uczestniczyć osoba naw rócona, jed ­ nakowoż nie ochrzczona ch rztem w iary? W ty ch kierunk ach religijnych, w k tó ry ch chrzci się niem ow lęta i osoby zm ieniające reiigię, jest zachow ana tak a kolejność —■ n a jp ie rw chrzest a potem praw o uczestnictw a w W ieczerzy P a ń s k ie j.

W śród kierunków bib lijny ch uznających za członka Kościoła Bożego ty lk o tego, k to przeżył naw rócenie, są dwie grupy. Je d n i uw ażają, że praw o uczestnictw a w W ieczerzy Pań skiej m u ­ si koniecznie być poprzedzone ch rztem w iary, in n i n atom iast tego w a ru n k u nie staw iają. Ci pierw si pow ołują się przede w szystkim na Dzie­

je Ap. 2:41-42, gdzie jest podana n astępująca kolejność:

1. P rzyjęcie Słow a Bożego.

2. Chrzest.

3. Przyłączenie do zboru.

4. T rw anie:

w nauce A postolskiej, w społeczności,

w łam an iu chleba i w m odlitw ach.

Ci drudzy znów opierają, się na całości No­

wego T estam en tu i stw ierdzają, że nie m a w nim w yraźnego nakazu, iż ten , k to chce uczestniczyć w W ieczerzy Pańskiej, m ttsi być n a jp ie rw ochrzczony. Uw ażam y, że stanow isko pośrednie je s t n ajbardziej biblijn e. P rzy jm u ­ jem y za zasadę: n ajp ierw ch rzest a potem W ieczerza P ań sk a, w Dz. Ap. bowiem czytam y kilka razy, że ci, k tó rz y uw ierzyli w Jezusa C hrystusa, jak o swego osobistego Zbawiciela, byli n a jp ie rw ochrzczeni, gdyż chrzest jest w y ­ razem śm ierci i zn artw y ch w stan ia z C h ry stu ­ sem, a W ieczerza P ań sk a — w yrazem społecz­

ności z Nim. S ta ry człow iek m usi n ajpierw um rzeć, by mógł zm artw ychw stać now y czło­

wiek, k tó ry ju ż może m ieć społeczność z C hry­

stusem . Z zasady te j n ie robim y jed n a k dog­

m atu. Jeżeli jak aś dusza w ierząca m a prag nie­

nie uczestniczyć w W ieczerzy P ań skiej (często zdarza się to w w yp ad ku pow ażniejszej cho­

roby), m ożna j ą do niej przypuścić zwłaszcza, jeśli c h rz tu n ie m ożna zaraz przeprow adzić

(np. z pow odu choroby, zim y itp.).

P rzejdźm y z kolei do czw artego pytania, k tó re brzm i: Gdzie można obchodzić Wieczerzę

Pańską? — N ajprostsza je st n astęp u jąca - odpo­

wiedź: Tam, gdzie jest Jezus. Słowo Boże za­

kazuje w iernym ciągnąć jarzm o z n iew iern y ­ m i i m ieć z nim i społeczność, co więcej, po­

w iada ono: w yjdźcie spośród nich i odłączcie się, m ów i P a n , i nieczystego się nie d o ty k aj­

cie (2 Kor. 6:13-18 i 1 Kor. 5:11 6:16).

Dziecko Boże nie będzie w ięc brało udziału w W ieczerzy Pań sk iej tam , gdzie uczestniczą w niej „niew ierni", tj. ludzie nienaw róceni i nieodrodzeni, gdyż w te d y dałoby w y raz tem u,

iż tw orzy jedno ciało, je d n ą społeczność. Dziec­

ko Boże nie pójdzie rów nież tam , gdzie czło­

w iek m enaw rócony „udziela W ieczerzy P ańskiej".

W zw iązku z ty m w yłania się jeszcze drugie

py tanie, a m ianow icie: Czy W ieczerzę P ańsk ą

Cytaty

Powiązane dokumenty

Lesieur qui a attir´ e mon attention sur les nombres Eul´ eriens, et plus sp´ ecialement sur les nombres M n , et les coll` egues de l’Universit´ e Nicolas Copernic de Toru´

Nie zachwyciła nas również jadłodajnia – podczas pierwszego posiłku spłoszeni przyglądaliśmy się śniadaniu, na które składały się sporych rozmiarów ociekająca

Hipokrates nie zalecał wina dzieciom i kobietom w ciąży, a swoją filozofię dotyczącą dobroczynnego wpływu wina zawarł w znanej zasadzie: „Wino jest rzeczą cudowną,

Napoje energetyczne to zazwyczaj gazowane napoje bezalkoholowe, które mają działanie pobudzające. Napoje te, wzbogacane są o substancje, które mają za zadanie poprawiać

Obowiązkowe ubezpieczenie AC oraz Bezpieczny Kredyt lub GAP oraz zawarcie umowy odkupu przez dealera.. Przedstawione parametry nie uwzględniają

Wino o żywym kolorze czerwonym z ceglastymi refleksami oraz aromatach owoców leśnych w kompozycji ze skórą, wanilią oraz dębem, wywodzących się z beczek, w których wino

Niech X, Y, Z będą afinicznymi

nie