• Nie Znaleziono Wyników

Po zachodzie słońca diabeł niszczy pracę - Wacława Wiczołek - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Po zachodzie słońca diabeł niszczy pracę - Wacława Wiczołek - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

WACŁAWA WICZOŁEK

ur. 1926; Bobowiska

Miejsce i czas wydarzeń Bobowiska, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa

Słowa kluczowe projekt Etnografia Lubelszczyzny, kultura ludowa, Bobowiska, demonologia, diabeł, zachód słońca

Po zachodzie słońca diabeł niszczy pracę

[...] już po zachodzie słuńca to diabeł pumogo. A do zachoda, a przed zachodem słuńca, to diabeł nie mógł zniść. No coś do zachoda. Po zachodzie to. Każdy tak godoł: „E po zachodzie się nie zrobi, diabeł zniszczy!” Takie były każden się uwijał, żeby do wieczora do zachoda zrobić, a po zachodzie diabeł niscy.

Data i miejsce nagrania 2010-04-25, Bobowiska

Rozmawiał/a Magdalena Wójtowicz

Transkrypcja Magdalena Wójtowicz

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Stać mnie było na pożyczanie samochodów w wypożyczalniach, ale nigdy nie czułem się tam jak w domu.. Z Włoch wracałem

już nie daleko domu był, i ruszył – już otrzeźwiał, bo był pijany był – ruszył szybko, żeby to zostało coś za nim.. Ale ii, słuchał, że coś leci za

Do Empiku przychodziło się po to, żeby zajrzeć do zagranicznej prasy [Empik znajdował się] przy rogu ulicy [Walerego] Wróblewskiego i Krakowskiego Przedmieścia.. Vis-à-vis odlanego

Ten późni wraca, tego pana zostawił gdzieś tam […] z powrotem jedzie, a ten zając: „No i Kociak batem go tam, batem”. To mówi słyszałem, przyjechał do domu, mówi, to

M.D: […] bo on krwią żyje przecież […] to jest latająca mysz nie, ale to najwięcej on chorób przenosi, tak jak szczur tak nietoperz, no przecież on niewiadomo krwi się napił

Grał z nimi w karty i późni od tego czasu właśnie nie wiem co się z tym diabłem stało. [...] Od tego że w każdym razie już się skończyło to granie kart, już się do tego

Tata jak opowiadał jak jechał tam jakiś chłop z młyna i o godzinie dwunastej na jakimś mostku baran leżał ogromny i koń stanął dęba, nie chciał dalej ciągnąć yyy po prostu

[…] facet jechał końmi i proszę panią i takie błoto niby było, konie zaczeły pryskać i nie dają rady ty fury ciągnąć, że diabeł wskoczył na fure, że ktoś tam niby