ENCYKLIKA
JEG O Ś W IĄ T O B L IW O Ś C I P A N A NA SZEG O
PIUSA XI
Z O P A T R Z N O Ś C I BO ŻEJ P A P IE Ż A
DO C Z C I G O D N Y C H BRACI PA TR IA R C H Ó W , PRYMASÓW, A RCYBISKUPÓW , B ISK U PÓ W I INNYCH ORDYNARIUSZÓW,
UTRZYMUJĄCYCH P O K Ó J I JEDNOŚĆ ZE STOLICĄ A P O S TO LS K Ą
O BEZBOŻNYM KOMUNIZMIE
W TŁUM. J. E. KS. B ISK U P A D RA STAN I SŁAW A OKONIEW SKIEGO
W A R SZ A W A 1937
NAKŁADEM P O L S K IE J K A TO LIC K IEJ A G EN C JI P R A S O W E J W ARSZAWA, MIODOWA 17
D r u k a r n i a A r c h i d i e c e z j a l n a — W a r s z a w a , K r a k . P r z e d m ie ś c ie 71.
CZCIGODNI BRACIA
P O ZD R O W IEN IE I B ŁO G O SŁA W IEŃ STW O A PO STO LSK IE
1. P rzyobiecany Odkupiciel Boży (Divini Redem ptoris) roz
jaśnia zaranie ludzkości. 1 dlatego ufna nadzieja na lepsze czasy nie tylko łagodziła żal za utraconym „rajem rozkoszy” 1), ale to
w arzyszyła też ludziom w ich uciążliwej i ciernistej drodze, aż
„gdy przyszło wypełnienie czasu” 2), objawił się Z b aw ca i spełnił owo gorące a długie oczekiwanie. On to zapoczątkow ał now ą cy
wilizację, dla w szystkich przeznaczoną narodów, cywilizację chrześcijańską, prz ew yższ ając ą nieskończenie niemal tę, którą w y bitniejsze narody osiągnęły z wielkim trudem i mozołem.
2. Smutnym n astępstw em nieszczęsnego upadku Adam a była uciążliwa w a lka z naporem zła, s p o w o d o w a n a zm azą grzechową.
Nigdy też ów d aw ny a wielce p o dstępny kusiciel nie ustaw ał w oszukiwaniu ludzi zw odnymi obietnicami. Dlatego to w ciągu wieków n as tępow ały jedne w strz ą sy po drugich, aż doszło do obecnego przew rotu, który prawie wszędzie albo już się sroży, albo p o w a ż n ą stanow i groźbę, a g w ałtow nością i rozmiarami zd a je się p rzerastać wszystko, co Kościół w daw niejszych p rześlado
w aniach wycierpiał. Do tego stopnia, że narody w p rz era żają
cym znajdują się niebezpieczeństwie popadnięcia na nowo w b a r barzyństw o, okropniejsze jeszcze, aniżeli to, w którym większa część św iata znajdow ała się przed przyjściem Zbaw iciela Bożego.
3. Domyśliliście się już niewątpliwie, Czcigodni Bracia, o któ
rym to groźnym mówimy niebezpieczeństwie: m ianowicie o tak zw anym bolszewickim oraz bezbożnym komunizmie, który w y raźnie dąży do tego, ab y do szczętu zniszczyć wszelki ład s p o łeczny i podw ażyć same podw aliny kultury chrześcijańskiej.
’) Gen. III, 23.
") Gal. IV, 4.
S TA N O W IS K O K O Ś C IO Ł A W O BEC K O M U N IZ M U Dawniejsze orzeczenia.
4. W o b e c tak groźnych usiłowań Kościół Katolicki ani nie mógł milczeć, ani też nie milczał. Nie milczała Stolica A postol
ska, uśw iadam iając sobie jasno, że szczególnym jej posłannic
twem jest obrona praw dy, sprawiedliw ości i w szystkich dóbr nie
śmiertelnych, w zgardzonych i zw alczanych przez sektę k o m u n i s t ó w . Już w ów czas, kiedy pew ne koła w ykształconych mę
żów św iadom ie dążyły do rzekomego w yzw olenia kultury i cy
wilizacji ludzkiej z pętów religii i moralności, Poprzednicy Nasi uważali za swój obow iązek w yraźne w skazyw anie na skutki, ja kie owo odchrześcijanienie społeczeństw a za sobą pociągnąć m u
si. I tak błędy k o m u n i z m u już Poprzednik Nasz śp. Pius IX uroczyście potępił, a następnie w Syllabusie dekret swój za tw ier
dził. Tymi bowiem w encyklice „ Q u i p l u r i b u s ” posługuje się słowy: (Należy tu) ohydna a sam em u p ra w u przyrodzonem u przeciw na nauka tzw. k o m u n i z m u , która, g d yby się ją przy
jęło, stałab y się zupełnie ruiną w szystkich praw, instytucyj i w ła sności, a n aw et społeczeństw a s am eg o ” 3). Później zaś inny z P oprzedników Naszych, nieśmiertelnej pamięci Leon XIII w en
cyklice ,,Q u o d A p o s t o I i c i m u n e r i s ” 4) takimi w yraźny
mi słowy też sam e określił błędy: „...śmiertelną zarazę, przenika
jącą do najgłębszych komórek społeczeństw a i n araża ją cą je na pew n ą zgubę” . On też z w łaściw ą sobie przenikliw ością wykazał, że ateiznr mas w tej epoce rozwoju techniki wywodzi się z owej filozofii, która już od d a w n a usiłowała wnieść ro z b rat między w ie
dzę i wiarę, między życie i Kościół.
Orzeczenia obecnego Pontyfikatu.
5. T akże i My w skazyw aliśm y w czasie N aszego Pontyfikatu niejednokrotnie z troską serdeczną na rosnące fale bezbożności, w zm agające się w sposób przerażający. Kiedy w roku 1924 w ró ciła z Rosji Misja Nasza, w ysłana tam dla niesienia pomocy, w y powiedzieliśmy się przeciw błędom k o m u n i s t ó w w osobnej allokucji, skierowanej do całego św iata katolickiego 5). A w en
cyklikach „ M i s e r a n t i s s i m u s R e d e m p t o r ” 8), „ Q u a d r a g e s i m o a n n o ” 7), „ C a r i t a t e C h r i s t i ” 8), „A c e r- 3) L itt. E nc. Q u i p lu r ib u s , d. 9 N ov. 1846; A c ta P ii IX , vol. 1. p. 13.
C fr. S y ll. S IV ; A. A. S., vol. III. p. 170.
4) 28 D c. 1878; A c ta L e o n is XI I I , vol. I, p. 46.
5) A llo c . 18 D ec. 1924: A. A. S. vol. X V I, p p . 494—495.
B) 8 M aii 1928; A. A. S. vol. XX, p p . 165— 178.
7) 16 M aii 1931: A. A. S. vol. X X III, p p . 1 7 7 -2 2 8 . s) 3 M aii 1932: A. A. S. vol. X X IV , p p . 177— 194.
b a a n i m i ” 9), „ D i l e c t i s s i m i N o b i s ” 10) ogłosiliśmy uro
czysty p rotest przeciw prześladow aniom chrześcijan, srożącym się tak w Rosji, jak i Meksyku, a na końcu w Hiszpanii. Również nie przebrzmiało jeszcze echo Naszych słów wygłoszonych w ubiegłym roku czy to z okazji otw arcia w y staw y światowej p ra s y katolickiej, czy to podczas audiencji udzielonej w y g n a ń com z Hiszpanii, czy też przez radio przed Bożym Narodzeniem.
N aw et najzawziętsi w rogow ie Kościoła, którzy z M oskw y jako ośrodka swego kierują w alką przeciw cywilizacji chrześcijańskiej nieustannymi swymi atakami, nie słowy co p ra w da, ale czynem św iadczą sami o tym, że P apiestw o także w naszych czasach nie tylko nigdy nie przestało być najwierniejszym stróżem świętości religii chrześcijańskiej, ale także częściej i skuteczniej niż który
kolwiek inny autorytet na ziemi w skazyw ało na ogrom ne niebez
pieczeństwo, grożące ze strony k o m u n i s t ó w .
Nieodzowna potrzeba nowego uroczystego dokumentu.
6. Mimo tych ojcowskich naszych upomnień kilkakroć p o w ta rzanych, któreście, Czcigodni Bracia, w tylu Listach Pasterskich, n aw et wspólnych, podali do wiadom ości wiernych, w yjaśniając je szczegółowo, niebezpieczeństwo, podsycane przez krecią robotę skrzętnych agitatorów , rośnie coraz więcej z dnia na dzień. U w a
żaliśmy przeto za swój obowiązek podnieść głos ponownie. Czy
nimy to w edług zwyczaju Stolicy Apostolskiej, nauczycielki p ra w dy, za pośrednictw em niniejszego uroczystego dokumentu. Czy
nimy to tym chętniej, iż taki dokum ent odpow iad a pragnieniom całego św iata katolickiego. Żywimy też nadzieję, że echo N a szego głosu dotrze do tych wszystkich, którzy wolni są od uprze
dzeń i szczerego p ra g n ą dobra ludzkości. W tym przekonaniu um acnia nas fakt, że przestrogi Nasze znalazły potwierdzenie w gorzkich owocach w ydanych przez idee w yw rotow e; prz ep o wiedziane przez Nas skutki albo m nożą się już w sposób z a s tra szający w krajach przez w y w ro to w có w opanow anych, albo też za g raż ają wszystkim innym narodom.
7. Przeto zamierzamy ponownie w krótkiej syntezie wyłożyć zasady komunizmu oraz jego metody działania, tak jak się p rz e
ja w ia ją przede wszystkim w b o l s z e w i z m i e . Tym fałszy
wym zasadom i metodom przeciw staw im y św ietlaną naukę Koś
cioła i jeszcze raz z całym naciskiem zalecimy wszystkim owe środki, dzięki którym cywilizacja chrześcijańska, jedyna p r a w dziwa Civitas hum ana, nie tylko najzupełniej ustrzec się może owej szatańskiej zarazy, ale także ku dobru całej ludzkości wznieść się na coraz to w yższe stopnie rozwoju.
B) 29 Sept. 1932; A. A. S. vol. X XIV , pp. 321—532.
10) 5 Jun. 1933; A. A. S. vol. XXIV, p p . 261—274.
POGLĄDY i OW OCE KOMUNIZMU
POG LĄDY F ałszyw y ideał.
8. To, co zwie się k o m u n i z m e m , zaw iera w wyższej mie
rze, niż podobne pomysły w przeszłości, błędną ideę wyzwolenia ludzi pogrążonych w nędzy. F ałszyw y bowiem ideał spraw iedli
wości, równości i b ra te rstw a w p racy prz epaja wszystkie jego pomysły i całe działanie pew nym mylnym mistycyzmem, który daje tłumom, pozyskanym złudnymi obietnicami zapał i s u g e
stywnie szerzący się entuzjazm. W naszych czasach mogło to tym łatwiej nastąpić, że w skutek nierów nego podziału dóbr ziemskich wielu cierpi niezwykłą nędzę. Komuniści chełpią się a naw et w y sław iają fałszywy ten ideał, jak o b y wyw ołał p ostęp gospodarczy.
Jeżeli ten postęp jest rzeczywisty, należy go bez w ątpienia przy
pisać innym przyczynom, jak np. wzmożeniu produkcji przem ysło
wej w krajach, które dotąd przemysłu praw ie nie miały; jak ko
rzystaniu z niezmiernych b ogac tw naturalnych, w ydobyw anych w sposób nieludzki i ra bunkow y; jak na koniec bezwzględnemu i okrutnemu zmuszaniu robotników do najcięższych prac za małą opłatą.
Materializm ew olucyjny Marxa.
9. Doktryna, którą k o m u n i z m nierzadko podaje w p o d chwytliwej i ponętnej postaci, opiera się w istocie swej dziś je
szcze na zasadach tzw. materializmu dialektycznego i historycz
nego, głoszonego przez M arxa. T eo rety cy bolszewizmu twierdzą, że oni jedynie w yjaśniają ją w myśl ich twórcy. W edle tej dok
tryny istnieje tylko jedna pierw otna rzeczywistość, to jest m a
teria razem ze swymi ślepymi siłami; z niej za pom ocą ewolucji po w staje drzewo, zwierzę, człowiek. T akże społeczność ludzka jest tylko jednym z przejaw ów , czy jed n ą z postaci materii, roz
wijającej się wedle p ra w ewolucji i dążącej z nieubłaganą ko
niecznością, w śród nieustannego zm agania się sił, do ostatecznego w yrów nania: do bezklasow ego społeczeństwa. T eg o rodzaju p o glądy unicestwiają oczywiście ideę odwiecznego B oga; nie d o puszczają różnicy między duchem a materią, między duszą a cia
łem; nie przyjm ują istnienia duszy po śmierci i jakiejkolwiek n a dziei na życie pozagrobow e. P olegając na urojonym dialektycz
nym podkładzie swego m a t e r i a l i z m u , twiedzą k o m u n i- ś c i, że w spom nianą walkę w iodącą do ostatniego w yrów nania m ogą ludzie przyspieszyć. Dlatego dążą do zaostrzenia przeci
w ieństw pom iędzy poszczególnymi klasami społeczeństw a i do w ytw orzenia pozoru, jakoby ow a w alka klasow a z całą jej nie
naw iścią niestety i szałem niszczenia była krucjatą w służbie rz e-
kornego postępu ludzkości. Stąd wszelkie siły, przeciw staw iające się system atycznym tym gwałtom, m ają być jako wrogow ie ludz
kości, do szczętu wytępione.
Gzym jest człowiek i rodzina?
10. Nadto komunizm pozba w ia człowieka wolności, tej du
chowej p o d s ta w y wszelkich norm życiowych. Z abiera oso b o w o ści człowieka całą jej godność i wszelkie moralne oparcie, z któ
rego pom ocą m ógłby się przeciw staw ić naporowi ślepych namięt
ności. P oniew aż osobow ość człowieka wedle zapatryw ań ko
munizmu jest tylko jakby kółkiem, wtłoczonym w tryby maszyny, dlatego nie przyznaje się jej żadnych p ra w przyrodzonych a przy
znaje się społeczności. Głosząc zaś w stosunkach wzajem nych z ludźmi absolutną równość, odrzuca komunizm wszelką n a d rzędność i wszelki autorytet, ustanow iony przez Boga, także a u to rytet rodziców. Bo, jeśli wedle ich zdania, istnieje jeszcze jaki a u to ry te t albo władza, w ypływ a ona jako z pierw szego i jedynego źródła: z społeczności. Jednostka zaś nie ma żadnego p ra w a p o siadania, ani bogactw , ani środków produkcji, ponieważ takie praw o w ytw a rzają c dalsze dobra, prow adziłoby z konieczności do władzy jednego człowieka nad drugim. W łaśnie dlatego ko
munizm twierdzi, że wszelkie praw o pryw atnej własności musi być jako główne źródło niewoli gospodarczej radykalnie w y tę pione.
11. Następnie nauka, która w życiu ludzkim nie dostrzega nic świętego ani duchow ego, musi z konieczności uważać małżeństwo i rodzinę za instytucję wyłącznie świecką i dowolną, za rezultat określonego systemu gospodarczego. Jako odrzuca więc owe małżeństwa, zespolone więzami praw no-m oralnym i, niezależnymi od woli jednostek albo społeczności, tak potępia też nierozerw al
ność małżeństwa. W szczególności komunizm nie uznaje ża d n e go zw iązania kobiety z rodziną i domem. Głosząc zasadę em an
cypacji kobiety z pod w ładzy męża, w yry w a ją z życia dom ow e
go i z p racy nad dziećmi i rzuca ją na równi z mężczyzną w wir życia publicznego i zaprzęga ją do pracy w produkcji kolektywnej, a troskę o go sp o d arstw o dom owe i potom stw o przerzuca na sp o łe c z n o ś ć 11). Na koniec w ydziera się rodzicom praw o w y c h o w y wania dzieci jako wyłącznie należące do społeczności, tak że ro
dzice w ychow yw ać je m ogą tylko z jej polecenia i w jej imieniu.
Czym jest społeczeństwo?
12. Czymże stałoby się społeczeństwo ludzkie, gdyby je b u dow ano na takiej m a t e r i a l i s t y c z n e j p o dstaw ie? Byłoby kolektywem (zbiorow iskiem ) kierującym się wyłącznie w y m o g a
mi systemu gospodarczego. I miało by to jedno tylko zadanie, n j L itt. E nc. C a s ti c o n n u b ii, 31 D ec. 1930; A. A. S. vol. XXI I . p. 567.
aby w ytw arzało dobra na drodze pracy kolektywnej; ten jedyny cel, aby używało dóbr ziemskich w raju, w którym każdy „ d a w ałby wedle sił swoich, a otrzym ałby wedle potrzeb sw o ich ” . Należy też zauważyć, że k o m u n i z m przyznaje społeczności pra w o albo raczej nieograniczoną sw obodę zaprzęgania jednostek w jarzmo p racy kolektywnej, bez względu na dobro osobiste, a naw et w b re w ich woli, p osuw ają c się aż do stosow ania prze
mocy. W tej ich społeczności zaś za sad y moralne oraz porządek pra w n y w ypły w a ją z każdorazow ego system u gospodarczego, dlatego m uszą być ziemskiego pochodzenia, zmienne i przem ija
jące. W rezultacie, aby się zwięźle wyrazić, dążą do stw orzenia nowej epoki i nowej cywilizacji jako wyniku ślepej ewolucji: „do^
ludzkości, która by z ziemi usunęła B o g a” .
13. Skoro zaś urzeczywistni się dla w szystkich ideał kolekty
wistyczny i nadejdzie ow a utopijna chwila, kiedy znikną wszelkie różnice klasowe, w ted y też p a ństw o polityczne, które dziś jest narzędziem w ręku kapitalistów do uciemiężenia proletariatu, straci rację bytu i zginie, tymczasem jednak, dopóki ten złoty wiek nie nastąpi, używ ają k o m u n i ś c i p a ń s tw a i w ładzy p a ń s tw o wej jak najskuteczniejszego i najogólniejszego środka do osiąg
nięcia swych celów.
14. Oto, Czcigodni Bracia, ow a nauka, którą głosi b o l s z e w i c k i i bezbożny k o m u n i z m jakoby now ą ew angelię, ja k o by ożyw czą nowinę zbawienia i odkupienia ludzkości. System to pełen błędów i sofizmatów, sprzeciw iający się tak objawieniu, jak i zdrowem u rozumowi; niszczący wszelki ład społeczny, pod
w a żający jego podw aliny; zapoznający praw dziw e pochodzenie i naturę i istotny cel p a ń s tw a ; odm aw iający w końcu człowiekowi praw a, godności i wolności.
PR O PA G A N D A Złudne obietnice.
15. Ale jak to się stać mogło, że system odrzucony od d a w n a przez pow a żną naukę i nie znajdujący w faktach życiowych ża d nego potwierdzenia, mógł się tak szybko po całym świecie roz
szerzyć? Zjawisko to tym się tłumaczy, że niewielu tylko po znało praw dziw e zamiary i cele k o m u n i z m u , większość zaś z łatw ością uległa pokusie przystępującej do nich w postaci naj
ponętniejszych obietnic. P ro p a g a to rz y k o m u n i z m u bowiem tw ierdzą obłudnie, że dążą tylko do popraw ienia doli w arstw pra cujących, że zam ierzają również usunąć nadużycia gospodarki liberalnej i dojść do spraw iedliw ego podziału dóbr. Są to nie
wątpliwie cele w całej pełni uzasadnione. Komuniści jednakże żerując przy tym na kryzysie św iatow ym umieją nie rzadko p o zyskać dla swoich zamysłów także takie koła, które z zasady przeciwne są wszelkiemu materializmowi i terrorowi. Jak każdy
b łą d zaw iera ziarnko praw dy, tak i owe słuszne dążenia w sp o m niane powyżej, zręcznie w stosownej chwili i w stosownym miej
scu w ysuw ane i podkreślane, ukryw ają odrażające i nieludzkie
■okrucieństwo zasad i metod bolszewickiego komunizmu; w taki sposób uwodzi się wybitniejsze jednostki do tego stopnia, że s t a ją się one apostołam i po śró d młodej inteligencji nie umiejącej je
szcze dostrzec błędów, głęboko tkwiących w tym systemie. Umie
j ą też agitatorzy k o m u n i z m u w ygryw ać przeciw ieństw a ra sow e i wzajemnie zw alczające się ustroje polityczne, umieją ko
rzyści w yciągnąć z bezradności nauki bez Boga, aby zagnieździć się w uniw ersytetach i pseudonaukow ym i argumentam i uzasadnić tam sw oją doktrynę.
Liberalizm utorował komunizmowi drogę.
16. Żeby jednak lepiej zrozumieć jak to się stać mogło, że ta kie rzesze robotników bezkrytycznie przyjęły ich złudne pomysły,
należy sobie uprzytomnić, że robotnicy na tę p ro p a g an d ę byli już p rz ygotow ani przez zaniedbania w dziedzinie religijno-moralnej, jakiej się w obec nich dopuścił system gospodarki liberalnej.
P ra c a na zmianę nie pozw alała robotnikowi spełniać powinności religijnych n aw et w niedziele i święta. Nie starano się o budow ę kościołów w pobliżu miejsc pracy, ani nie ułatwiano zadań dusz
pasterzom . Co więcej popierano zeświecczenie (laicyzm ) i jego urządzenia. Dzisiaj zbiera się owoc owych błędów, tak często piętnow anych przez P oprzedników Naszych i przez Nas samych.
D laczego więc dziwimy się, że tyle narodów, które oddaliły się o d chrześcijaństw a, popadło w komunizm i praw ie w nim tonie?
Podstępna i rozległa propaganda.
17. Szybkie rozpowszechnienie się fałszów k o m u n i z m u , d ocierających niepostrzeżenie do w szystkich krajów, małych i wielkich, wysoko ucywilizowanych i niżej stojących, naw et do najodleglejszych zakątków ziemi tłumaczy się również niecną p ro p a g an d ą, jakiej św iat zapewnie dotąd nie widział. W y p ły w a ona z jednego źródła a zręcznie dosto so w an a do w arunków p o szczególnych narodów, rozporządza ogromnymi środkami pie
niężnymi, niezliczonymi stowarzyszeniami, kongresami św ia to w y mi i dobrze wyszkolonymi siłami, korzysta z czasopism i broszur, szerzy się w kinoteatrach, ze sceny teatralnej i przez radio, na koniec w szkołach powoli i w uniwersytetach, ogarniając coraz to szersze w a rs tw y społeczne n aw et w artościow sze, tak, że tru
cizna w ciska się skrycie, za truw ając umysły i serca.
Spisek milczenia w prasie.
18. Dalszym czynnikiem przyczyniającym się potężnie do roz
pow szechnienia komunizmu jest sprzysiężenie milczenia w wiel-
kiej części niekatolickiej p ra sy św iatow ej. P ow tarz am y: sprzysię- żenie, bo inaczej trudno wytłumaczyć, dlaczego p ra s a tak skrzęt
nie c h w y ta ją ca i notująca drobniejsze zdarzenia mogła tak długo milczeć wobec okropnych zbrodni popełnianych w Rosji, M eksy
ku i w końcu w wielkiej części Hiszpanii, dlaczego stosunkowo tak mało pisze o tak rozległej organizacji światowej, jak ą jest sekta k o m u n i z m u , kierow ana z Moskwy. Ogólnie jednakże wiadomo, że milczenie to należy po części przypisać krótko
wzroczności politycznej, ale niemniej znajduje ono poparcie u nie
których tajnych zw iązków, które już od daw n a dążą do zburzenia chrześcijańskiego ustroju społecznego.
SMUTNE NASTĘPSTW A Rosja i Meksyk.
19. T ym czasem patrzym y z boleścią na smutne n astęp stw a tej propagandy. Gdziekolwiek bowiem komunizm zdołał się za
gnieździć i dojść do władzy — myślimy tu z szczególniejszą troską duszpa ste rską o narodach rzeczypospolitej rosyjskiej i m eksykańskiej — tam wszelkimi środkami, jak to sam przyzna
je, dążył do tego, aby doszczętnie zniszczyć p o d sta w y religii i cywilizacji chrześcijańskiej i naw et pamięć o nich w ygasić w sercach ludzi, a zwłaszcza młodzieży. Biskupów i kapłanów wydalał z kraju, skazyw ał na katorgi, rozstrzeliwał i w nieludzki:
sposób m ordow ał; świeckich podejrzanych o obronę religii p rz e
śladow ał i uważał za w rogów , wlókł przed sądy i do więzienia.
Okrucieństwa komunizmu w Hiszpanii.
20. Także tam, gdzie, jak w drogiej Nam Hiszpanii, bezecna zaraza komunizmu nie mogła jeszcze rozwinąć całego szału nisz
czycielskiego, w y stęp o w a ła niestety z tym okrutniejszą g w a łto w nością. Zniszczyła nie jeden i drugi kościół, obaliła nie jeden i drugi klasztor, lecz gdzie tylko mogła, obróciła doszczętnie w perzynę w szystkie kościoły i w szystkie klasztory, i wszelkie ślady religii chrześcijańskiej, n aw et najw spanialsze pomniki sztu
ki i nauki. W swym szale niszczycielskim komunizm nie tylko m ordował tysiące biskupów i tysiące kapłanów , zakonników i za
konnic, ścigając przede wszystkim tych, którzy z szczególnym od
daniem poświęcili się robotnikom i ubogim, lecz większą jeszcze liczbę ofiar znalazł w śró d świeckich ze w szystkich stanów i tępi ich tłumnie po dzień dzisiejszy dlatego tylko, że są dobrymi k a tolikami albo prz eciw staw ia ją się ateizmowi k o m u n i s t y c z - n e m u. A całe to dzieło zniszczenia wykonuje się z taką niena
wiścią, z takim okrutnym b arbarzyństw em , że w ydaje się ono nie
znośnym w czasach dzisiejszych. Każdy człowiek o zdrow ych
zmysłach, każdy polityk św iadom y swej odpowiedzialności, każ
dy, pow tarzam , człowiek zadrżeć musi na myśl, że to, co dziś dzie
je się w Hiszpanii, jutro pow tórzyć się może wśród innych naro
dów cywilizowanych.
Naturalne owoce systemu.
21. Nie można bowiem powiedzieć, że tego rodzaju okrucień
s tw a są tylko zjawiskiem tow arzyszącym każdej wielkiej rew olu
cji, że są odosobnionymi w ybucham i rozgoryczenia, jakie zdarzają się w każdej zawierusze. Nie, to są naturalne owoce systemu, po
zbaw ionego wszelkich ham ulców wewnętrznych. Hamulce są p o trzebne tak poszczególnym jednostkom, jak społeczeństw om ; p o siadały je n aw et narody barbarzyńskie w owym praw ie p rz yro
dzonym, wypisanym na sercach ludzkich ręką Boga. W szędzie, gdzie to pra w o przyrodzone zachow yw ano, n arody starożytne wznosiły się na taki stopień wielkości, że budzą dziś jeszcze po dziw, może naw et p rz esad n y u łatw o zapalnych historyków. Je
żeli jednak w sercach ludzkich gaśnie idea Boga, w tedy staczają się ludy nieuchronnie w najokrutniejsze b arb arz y ń stw o i całko
w ite rozprzężenie obyczajów.
Walka przeciw wszystkiemu, co Boże.
22. Na to właśnie patrzym y obecnie z bólem najdotkliw szym:
po raz pierw szy bowiem w dziejach ludzkości jesteśm y św ia d k a mi starannie i planowo przygotow anego buntu przeciw „ w sz y s t
kiemu co zow ią B ogiem ” 12). Bo k o m u n i z m jest z natury swej antyreligijny i uw aża religię za „opium dla ludu” , poniew aż nauka jej głosząca życie poza grobowe, odciąga oczy proletariatu od owego przyszłego raju sowieckiego, który na ziemi należy zbu
dować.
Kochający ojciec pamięta o uciśnionych narodach Rosji.
24. Nie myślimy jednak potępiać narodów Unii Sowieckiej w ich zespole, przeciwnie żywim y dla nich uczucia najszczerszej ojcowskiej miłości. Wiem y, jak wielu z nich jęczy pod jarzmem, narzuconym im przem ocą przez ludzi obojętnych na praw dziw e dobro kraju, i rozumiemy też, że wielu dało się skusić złudnym nadziejom. O skarżam y system, jego tw órców i propagatorów , którzy Rosję uważali za najdogodniejszy teren, aby tam urzeczy
w istnić teorie od dziesiątków lat opracow ane, i stąd rozpow szech
nić je po całym świecie.
13) II T liessa l. II, 4.
ŚWIETLANA N A U K A K O Ś C IO Ł A
25. Po uwydatnieniu błędów oraz podstępnych i terrorystycz
nych metod bezbożnego b o l s z e w i z m u pora już, Czcigodni Bracia, przeciwstawić im po krotce prawdziwe pojęcie społecz
ności ludzkiej, tej Civitas humana. Wiadomo Wam dobrze, że jest to pojęcie, podane nam przez rozum oraz przez objawienie Boże za pośrednictwem Kościoła, Nauczyciela Narodów.
Najwyższa istota: Bóg.
26. Naprzód zatem ustalić należy, że ponad wszelkim bytem istnieje najdoskonalszy, jedyny, najwyższy Byt, to jest Bóg, wszechmocny Stwórca wszechrzeczy, nieskończenie mądry i spra
wiedliwy sędzia wszystkich ludzi. Najwyższa ta Istota, to jest Bóg, jest bezwzględnym i nieodwołalnym potępieniem bezwstyd
nych fałszów k o m u n i z m u . W rzeczy samej bowiem, nie dla
tego Bóg istnieje, ponieważ ludzie w Niego wierzą, lecz, ponie
waż istnieje, dlatego wszyscy, którzy umyślnie oczu na prawdę nie zamykają, wierzą w Niego i do Niego się modlą.
Człowiek i rodzina w świetle rozumu i wiary.
27. To co wiara i rozum mówią o człowieku streściliśmy w głównych zarysach w encyklice o wychowaniu chrześcijań
s k im 13). Człowiek ma duszę, duchową i nieśmiertelną. A jako jest osobowością przedziwnie przez Majestat Stwórcy wyposażo
ną w dary ducha i ciała, tak wedle zapatrywań dawnych pisarzy z tego powodu prawdziwym „mikrokosmosem (małym św iatem )”
nazwany być może, ponieważ cały ogrom martwego wszechświata nieskończenie przewyższa. Ostatecznym celem jego w tym życiu i przyszłym jest tylko Bóg. A kiedy łaska uświęcająca wyniosła go do godności dziecięcia Bożego staje się w mistycznym ciele Chrystusa członkiem Kościoła Bożego. Dlatego udzielił mu Bóg licznych i różnorodnych przywilejów; dał mu prawo do życia, do pełności ciała, do środków umożliwiających utrzymanie; dał pra
wo do dążenia do celu ostatecznego na drodze przez Boga wy
znaczonej; prawo zrzeszania się, prawo własności i ciągnienia z niej korzyści.
28. Nadto jak małżeństwo tak i naturalne prawa małżeńskie pochodzą od Boga. Podobnie instytucja rodziny i podstawowe jej prawa nie zależą od samowoli ludzkiej, ani od czynników go
spodarczych, lecz wywodzą się bezpośrednio od samego Stwórcy wszechrzeczy. Wyłożyliśmy to obszerniej w encyklice o chrze
13) L itt. E n c y c l. D io in i illius M agistr i, 31 D ec. 1929; A. A. S. vol. X X II.
1930, pp. 49—86.
ścijańskim m ałżeństwie14) oraz w innych wyżej wymienionych encyklikach.
O SPOŁECZEŃSTWIE
Wzajemne prawa i obowiązki człowieka i społeczeństwa.
29. Ale Bóg przeznaczył równocześnie człowieka do życia zbiorowego jak się go istotnie domaga natura człowieka. W pla
nach Stwórcy człowieczeństwo jest naturalną pomocą, z której człowiek do osiągnięcia swego celu nie tylko może, ale musi ko
rzystać, bo społeczeństwo istnieje dla człowieka, a nie człowiek dla społeczeństwa. Nie w tym jednak znaczeniu jakie mu nadaje l i b e r a l i z m i n d y w i d u a l i s t y c z n y , jakoby społeczeń
stwo podporządkowane być miało egoistycznym korzyściom jed
nostki, ale w tym sensie, że- dzięki organicznemu zespoleniu w społeczeństwie wzajemna współpraca wszystkich umożliwia urzeczywistnienie prawdziwej pomyślności na ziemi. To znaczy, że dopiero w społeczeństwie rozwijają się wszechstronnie wszyst
kie wrodzone człowiekowi zdolności indywidualne i społeczne, zdolności wybiegające nieraz ponad potrzeby chwili bieżącej, któ
re jednak odbijają w społeczeństwie doskonałość Boga, a nie mo
głyby się rozwinąć, gdyby człowiek pozostał odosobniony.
Ostatni ten cel istnieje znowu w gruncie rzeczy tylko dla człowie
ka, aby przez niego poznano ów odblask doskonałości Bożej i od
dano Stwórcy winny hołd i chwalę. Tylko człowiek, tylko oso
bowość człowieka, żadne zaś społeczeństwo nie jest obdarzone rozumem i wolną wolą.
30. Jako więc jednostka nie może samowolnie odrzucać wę
złów z woli Boga łączących ją ze społecznością, a przedstawi
ciele władzy mają prawo zmuszenia jej do spełnienia obowiązków, gdyby bez słusznego powodu z karności się wyłamywała, tak społeczeństwo nie może pozbawić człowieka praw przez Boga mu udzielonych, z których najważniejsze powyżej krótko wymieni
liśmy, ani nie może też uniemożliwić posługiwania się nimi. Zga
dza się więc z wymaganiami rozumu, aby wszystko, co ziemskie skierowane było ku pożytkowi człowieka, a przez niego wróciło z powrotem do Boga. Odpowiada to wezwaniu Apostoła Naro
dów do Koryntian: „Wszystko jest wasze..., a wy Chrystusowi, a Chrystus Boży” 15). Gdy więc k o m u n i z m przez odwrócenie pojęć o wzajemnych stosunkach między człowiekiem a społeczeń
stwem osobę człowieka głęboko poniża, rozum i objawienie wy
noszą ją na same wyżyny.
14) L itt. E n c y c l. C a s ti c o n n u b i i , 31 D ec. 1930; A. A. S. vol. X X II, p p . 539—592.
,r>) 1 Cor. III, 25.
Porządek gospodarczo-społeczny.
31. Poprzednik Nasz, śp. Leon XIII, wyłożył główne zasady porządku gospodarczego, społecznego oraz sprawy robotniczej w osobnej encyklice16). My zaś dostosowaliśmy ją do wymogów doby obecnej w encyklice o odnowieniu porządku społecznego 17).
Opierając się w tej encyklice na prastarej nauce Kościoła o indy
widualnym i społecznym charakterze własności prywatnej, okre
śliliśmy dokładnie praw a i godność pracy, podobnie pomoc, której przedstawiciele kapitału i pracobiorcy wzajemnie udzielać sobie winni, w końcu słuszną zapłatę, przysługującą wedle norm spra
wiedliwości robotnikowi dla niego samego i jego rodziny.
32. W tejże samej encyklice wykazaliśmy, że świat nie wyj
dzie z upadku, do którego niemoralny liberalizm go wtrąca, ani przez walkę klas, ani przez terror, tym mniej przez samowolne nadużywanie władzy państwowej, lecz jedynie przez powrót do porządku społecznego, przesiąkniętego duchem sprawiedliwości społecznej i chrześcijańskiej miłości. Powiedzieliśmy, że uzdro
wienie nastąpić może na prawdziwych zasadach rozumnego sy
stemu korporacyjnego uznającego konieczną hierarchię społeczną i że wszystkie korporacje dla dobra ogółu winny się złączyć w harmonijnej jedności. Głównym i najwłaściwszym zadaniem władzy państwowej jest właśnie to skuteczne popieranie harmo
nijnej i zgodnej współpracy wszystkich czynników społecznych.
Hierarchia społeczna i praca państwa.
33. Ze względu na tę organiczną współpracę celem zapew
nienia spokoju i ładu nauka katolicka przyznaje państwu godność i autorytet czujnego i przewidującego obrońcy praw Bożych i ludzkich, podkreślanych tak często przez Pismo święte i Ojców Kościoła. Zaznaczyć tu trzeba, że grubo mylą się ci, co plotą, jakoby w społeczeństwie wszyscy mieli równe prawa i że nie ma tam żadnego prawowitego stanowiska pod- i nadrzędnego. W y starczy wskazać w tej sprawie na wyżej wymienione encykliki Poprzednika Naszego śp. Leona XIII, zwłaszcza na te, które pou
czają czy to o władzy państwowej 18), czy też o chrześcijańskim ustroju p ań stw o w y m 19). W nich znajdzie katolik jasny wykład zasad opartych na rozumie i wierze, które umożliwią mu przeciw
stawienie się zwodniczemu i niebezpiecznemu pojęciu k o m u n i s t ó w o państwie. Pozbawienie praw i ujarzmienie człowieka, odrzucenie ponadziemskiego pochodzenia państw a i władzy pań
10) L itt. E n c y c l. R e r u m n o v a r u m , 15 M aii 1891: A c ta L eo n is X III, vol. IV , p p . 177—209.
17) L itt. E n c y c l. Q u a d r a g e s i m o an n o , 15 M aii 1931; A. A. S. vol. X XII i.
p p. 177—228.
18) L itt. E n c y c l. D i u t u r n u m illu d , 20 J u n ii 1881: A c ta L eo n is X III.
vol. 1. p p . 210—222.
19) L itt. E n c y c l. I m m o r t a l e Dei, 1 N ov. 1885; A cta L eo n is X III, vol. 11, p p . 146— 168.
stwowej, przerażające nadużywanie władzy w służbie terroru ko
lektywistycznego, to wyraźne przeciwieństwo tego, czego domaga się prawo moralne i wola Stwórcy. Jak człowiek tak i społeczeń
stwo ma swe źródło w Bogu. On je przeznaczył do wzajemnej współpracy. Dla tego ani jeden, ani drugi nie może uchylić się od obowiązków wzajemnie wobec siebie, nie może prawom tym przeczyć, ani ich umniejszać. Sam Stwórca wzajemne te stosun
ki w głównych ustanowił i ustalił granicach. Jest to więc nieuza
sadnionym uroszczeniem, jeśli k o m u n i z m ośmiela się na miej
sce prawa Bożego, opierającego się na niewzruszonych zasadach sprawiedliwości i miłości, stawiać swój polityczny program par
tyjny, z ludzkiej zrodzony samowoli i nienawiścią przesiąknięty.
Piękność nauki Kościoła.
34. Głosząc świetlaną swą naukę Kościół jeden tylko ma cel:
urzeczywistnienie owej radosnej nowiny, zawartej w śpiewie anielskim nad grotą betlejemską: „Chwała Bogu... i... pokój lu
dziom” 19), urzeczywistnienie prawdziwego pokoju i prawdziwe
go szczęścia, o ile to możliwe, już tu na ziemi celem zyskania szczęśliwości wiecznej, ale tylko dla ludzi naprawdę dobrej woli.
Ta nauka nie dopuszcza ani nieszczęsnych błędów, ani też żad
nej przesady partyj i systemów, wyznających te błędy; zacho
wuje zawsze równowagę sprawiedliwości i prawdy; domaga się jej w teorii i stosuje, i popiera ją w wykonaniu usiłując pogodzić prawa i obowiązki jednych z prawami- i obowiązkami drugich, autorytet z wolnością, godność jednostki z godnością państwa, osobowość podwładnego a tym samym powinne przełożonym po
słuszeństwo z ich stanowiskiem piastunów władzy Bożej. W ten sposób łączy uporządkowaną miłość siebie samego, rodziny i oj
czyzny z miłością innych rodzin i innych narodów na podstawie miłości Boga, Ojca wszystkich, pierwszego początku i celu osta
tecznego wszystkich ludzi. Nie wprowadza przeciwieństwa mię
dzy troskę o dobra doczesne a gorliwość o dobra wieczne. Jeśli jedną podporządkowuje drugiej wedle słów założyciela Boże
go: „Szukajcie... naprzód królestw a Bożego i sprawiedliwości jego, a to wszystko będzie wam przydane” 21), nie okazuje przez to obojętności wobec spraw ziemskich i nie zamierza hamować ani kulturalnego, ani gospodarczego postępu, ponieważ sama ro
zumie i skutecznie ten postęp popiera i przyśpiesza. Chociaż Kościół w sprawach gospodarczych i społecznych nigdy nie przed
kładał wykończonego systemu, gdyż to nie jest jego zadaniem, jednak podał w głównych zarysach najważniejsze dyrektywy, które dostosowane do zmiennych warunków czasu, miejsca i na
rodów, wytyczają pewną drogę do osiągnięcia pomyślnego roz
woju społeczeństwa.
20) C fr. Lu c. TI, 14.
21) M a t th . Y I, 53.
35. Mądrość i wartość tej nauki oceniają należycie wszyscy ci, co ją naprawdę zgłębili. Z całą słusznością mogli wybitni mę
żowie stanu wygłosić zdanie, że po przestudiowaniu różnych sy
stemów społecznych nie znaleźli mędrszych zasad od tych, które zawierają encykliki „ R e r u m n o v a r u m ” i „ Q u a d r a g e s i mo a n n o ”. Także w krajach niekatolickich, a nawet niechrze
ścijańskich uznaje się wielką wartość społeczną nauki kościelnej.
Jeszcze przed niespełna miesiącem znakomity mąż stanu z Dale
kiego Wschodu, nie-chrześcijanin, nie wahał się powiedzieć, że Kościół przez swą naukę o pokoju i chrześcijańskim braterstwie przyczynia się wydatnie do wzmocnienia i utrzymania zbawien
nego pokoju między narodami. Wiemy zresztą z wiarogodnych wieści, napływających tu jako do centrum chrześcijaństwa ze wszystkich stron świata, że nawet k o m u n i ś c i , jeśli nie są cał
kowicie zaślepieni, skoro im się naukę społeczną Kościoła wy
jaśni przyznają jej wartość wyższą niż doktrynie swych wodzów i nauczycieli. Tylko ci, których namiętność zaślepia i którym nie
nawiść zamyka oczy na światło prawdy, tylko ci zwalczają ją uporczywie.
C zy Kościół rzeczywiście nie stosował nanki swej w praktyce?
36. Ale wrogowie Kościoła nie mogąc nie uznać mądrości je
go nauki, oskarżają go, że w postępowaniu swym nie umiał po
godzić swoich zasad z życiem i że dlatego musieli szukać innych dróg i sposobów. Całe dzieje chrześcijańskie wykazują dowod
nie, że oskarżenie to jest nieuzasadnione i niesłuszne. Aby niektórych tylko dotknąć charakterystycznych momentów: to chrześcijaństwo pierwsze ogłosiło prawdziwe i powszechne b ra
terstwo wszystkich ludzi, bez względu na rasę i stan, nieznane zupełnie w takiej postaci i w takiej doskonałości wiekom daw
niejszym. Niewątpliwie przyczyniło się to skutecznie do zniesie
nia niewolnictwa i to nie przez krwawe bunty, ale dzięki sile we
wnętrznej prawdy, która patrycjuszce rzymskiej kazała niewolni
cę swą przytulić jako siostrę. To dogmaty chrześcijańskie, pole
cające nam czcić Syna Bożego, który z miłości ku ludziom stał się człowiekiem i był synem cieśli a zarazem rzemieślnikiem22), przywróciły prawdziwą godność pracy, naówczas tak pogardza
nej, że nawet M. T. Cicero, zacny przecież i dość rozumny, wy
powiadając zapatrywanie swego czasu, nie wahał się napisać słów, których wstydziłby się dziś każdy socjolog: „Rzemieślnicy oddają się nikczemnemu zawodowi, ponieważ warsztat nie ma w sobie nic szlachetnego” 23).
37. Wierny swoim zasadom Kościół odnowił społeczeństwo.
Pod jego wpływem powstały owe podziwu godne dzieła miłosier
n i C fr. M at/i. X III. 55: Mar. V I, 3.
**) M. T. Cicero, D e O ffic iis , i. I, e. 42.
cl z i a oraz potężne cechy rzemieślnicze wszelkiego rodzaju, co prawda przez liberalizm ubiegłego wieku ośmieszane jako wymy
sły średniowiecza. Dziś jednak wywołują one na nowo podziw u wielu narodów, które usiłują je znowu do życia pobudzić.
A chociaż wrogie prądy działanie Kościoła powstrzymywały i do
broczynny wpływ jego hamowały, nie ustawał on aż do dni na
szych w napominaniu błądzących. Wystarczy przypomnieć z jaką mocą. i wytrwałością Poprzednik Nasz śp. Leon XIII domagał się prawa stowarzyszenia dla robotników, którego l i b e r a l i z m panujący w potężniejszych państwach uporczywie im odmawiał.
Fen wpływ nauki chrześcijańskiej także dziś jest potężniejszy, niżby się pozornie wydawało; idee bowiem wywierają wpływ ogromny na fakty, chociaż wpływ ten nie dla wszystkich jest wi
doczny i pochwytny.
38. Zgodnie z prawdą można więc utrzymywać, że Kościół, podobnie jak Założyciel jego Boży „dobrze czyniąc” kroczy przez wieki. Nie byłoby dziś k o m u n i z m u ani s o c j a l i z m u , gdyby kierownicy narodów nie byli odrzucili nauki i przynagla
jących upomnień Kościoła. Wyznając zasady l i b e r a l i z m u i tzw. 1 a i c y z m u, wznosili na tym grząskim fundamencie budo
wy swoje zasady społeczne, które na pierwsze wejrzenie wydawały się wielkie i wspaniałe, wkrótce jednak okazało się, że nie miały trwałych podstaw i zapadały się jedne po drugich, jak żałośnie runąć musi wszystko, co nie opiera się na jedynym kamieniu wę
gielnym, którym jest Chrystus.
IV
ŚRODKI ZARADCZE
Ich konieczność.
39. Oto, Czcigodni Bracia, nauka Kościoła, jedyna nauka, wnosząca prawdziwe światło w zagadnienia społeczne, jak je
wnosi w wszelkie inne dziedziny, a zarazem jedyna obrona prze
ciw i d e o m k o m u n i s t y c z n y m . Ale tę naukę trzeba wcielić w czyn wedle napomnienia apostoła św. Jakóba: „A bądźcie czy- riicielami słowa, a nie słuchaczami tylko, oszukującymi samych siebie"24). Stąd wyłania się nagląca potrzeba energicznego stoso
wania odpowiednich środków, aby jak najskuteczniej przeciwsta
wić się grożącemu przewrotowi. A niezłomną żywimy nadzieję, że owa zaciekłość, z jaką synowie ciemności dniem i nocą propagują fałsze bezbożnego swego m a t e r i a l i z m u , pobudzi synów świa
tłości do podobnie gorliwej, a nawet gorliwszej obrony Majestatu Bożego.
24) Jac. 1, 22.
40. Co należy więc czynić, jakich użyć środków, żeby Chrystu
sa i chrześcijańską cywilizację obronić przed owym strasznym wrogiem? Jako ojciec w gronie swojej rodziny, tak My pragniemy niejako poufnie omówić wszystkie te obowiązki, które decydująca walka doby obecnej na wszystkich synów Kościoła nakłada, O j
cowskie te słowa pragniemy także do tych synów skierować, któ
rzy dom ojcowski opuścili.
O D N O W IEN IE ŻYCIA CHRZEŚCIJAŃSKIEGO Główne lekarstwo.
41. Jak w każdym burzliwym okresie dziejów Kościoła, tak i w obecnym jeszcze, fundamentem uzdrowienia i głównym lekar
stwem jest szczere odnowienie prywatnego i publicznego życia na podstawach Ewangelii wśród tych przede wszystkim, którzy z du
mą zaliczają się do owczarni Chrystusowej, aby rzeczywiście stali się solą ziemi, która uchroni społeczeństwo ludzkie od rozkładu.
42. Z uczuciem głębokiej wdzięczności wobec Ojca światłości, od którego pochodzi „wszelki datek dobry i wszelki dar doskona
ły” 25), dostrzegamy wszędzie pocieszające oznaki tego odrodze
nia duchowego nie tylko w duszach szczególnie wybranych, które w ostatnich czasach wzniosły się na wyżyny świętości, nie tylko w stale rosnącej liczbie tych, co ofiarnie do tego samego podążają celu, ale nawet w ponownym wspaniałym rozkwicie pobożności przenikającej wszelkie objawy życia pośród wszystkich warstw spo
łeczeństwa, nawet najwykształceńszych. Podkreśliliśmy to niedaw
no w Motu Proprio Naszym „ I n m u l t i s s o l a c i i s ” wydanym 28 października z okazji reorganizacji Papieskiej Akademii
N a u k 26).
43. Musimy jednak przyznać, że na tej nieodzownej drodze duchowego odrodzenia jeszcze wiele potrzeba wysiłku. Przecież nawet w krajach katolickich zbyt wielu jest takich, którzy tylko z imienia są katolikami; zbyt wielu tych, którzy chlubiąc się swoią religią, spełniają mniej lub więcej wiernie najistotniejsze tylko obo
wiązki, nie troszczą się jednak o pogłębienie swych wiadomości re
ligijnych, ani o utwierdzenie przekonań. Tym mniej starają się o to, aby zewnętrznym czynom odpowiadał blask dobrego i czystego sumienia, poczuwającego się do swoich obowiązków i spełniające
go je ze względu na Boga. Wiemy, jak bardzo Zbawiciel Boży nienawidził owych zewnętrznych pozorów, gdyż pragnął, aby wszyscy chwalili Ojca „w duchu i prawdzie” 27). Kto życia swego nie dostroi do wskazań swojej wiary, ten niedługo oprze się bu
rzom dziś szalejącym, bo uniosą go groźne wiry i zgotuje sobie nie tylko sam zgubę, ale narazi nadto na pośmiewisko imię chrze
ścijańskie.
25) J ac. I. 17.
2(i) A. A. S. vol. X X V III, 1936, p p . 421—424.
27) J o a n . IV , 23.
W yrzeczenie się nadmiernego przywiązania do dóbr doczesny cli.
j44. W tym miejscu, Czcigodni Bracia, pragniemy dwa zwłasz
cza uwydatnić przykazania Pańskie, mające dziś dla ludzkości szczególne znaczenie, mianowicie: nie należy serca przywiązywać do dóbr doczesnych, ale hołdować przykazaniu miłości. „Błogosła
wieni ubodzy w duchu", to pierwsze słowa, które wypowiedział Nauczyciel Boży, kiedy przemawiał do uczniów na g ó rz e 28). Ta prawda najpotrzebniejsza jest w naszej epoce ponieważ m a t e r i a l i z m jak najgoręcej pożąda dóbr doczesnych i rozkoszy.
Chrześcijanie wszyscy, tak bogaci, jak ubodzy, powinni nieustan
nie oczy swe wznosić ku niebu, pomni na słowa, że „nie mamy tu miasta trwającego, ale przyszłego szukamy"29). Bogaci nie mają szukać szczęścia w swym bogactwie, nie mają też zdobywaniu go poświęcać sił swoich najlepszych. W przeświadczeniu, że są tylko jego włodarzami, i że zdadzą z niego sprawę przed Panem N aj
wyższym, niech go używają jako środka użyczonego od Boga do czynienia dobrze; niech nie omieszkają dzielić się z bliźnim jego nadmiarem, jak to zaleca Ewangelia30). Jeśli postąpią inaczej, spełni się na nich i na ich bogactwach owo ostrzeżenie św. Jakóba apostoła: „Nuże teraz bogacze płaczcie, narzekając na nędze wa
sze, które przyjdą na was. Bogactwa wasze zgniły, a szaty wasze mole pogryzły. Złoto i srebro wasze pordzewiało, a rdza ich bę
dzie wam na świadectwo i zje ciała wasze jako ogień. Skarbili
ście sobie gniew w ostatnie dni..."31).
45. Ale również ci, którzy nie posiadają tyle, powinni, w zgo
dzie z nakazami sprawiedliwości i miłości pracując nad zapewnie
niem sobie potrzeb życiowych i nad polepszeniem swej doli, także być „ubodzy w d u c h u " 32), powinni wyżej cenić dobra wieczne, niż ziemskie dostatki. M ają też pamiętać, że ludzie nigdy do tego nie dojdą, aby znikły z ziemi niedostatki, ból i utrapienia, że prawu temu podlegają nawet ci, którym pozornie szczęśliwszy los przy
padł. Dlatego wszystkim potrzebna jest cierpliwość, owa cierpli
wość chrześcijańska, która umacnia i krzepi serca owymi Bożymi obietnicami szczęśliwości wiecznej: „Przetoż cierpliwymi bądźcie, bracia aż do przyjścia pańskiego. Oto oracz oczekiwa drogiego owocu ziemi cierpliwie znosząc, aby wziął zaranny i podwieczorny.
1 wy bądźcie cierpliwi i utwierdzajcie serca wasze, albowiem przy
bliżyło się przyjście Pań sk ie"33). Tylko w ten sposób spełni się pełna pociechy obietnica Jezusa Chrystusa, który naucza: „Błogo
sławieni ubodzy". Nie są to złudne i próżne obietnice, podobne
'-s) M a t h . V, 3.
-°) C fr. Jud. XIII, 14.
30) C fr. L u c . XI, 41.
31) J a c . V, 1— 3.
32) M a th . 5, 3.
33) J a c . 5, Z—9.
tym, którymi k o m u n i ś c i się chełpią, lecz słowa żywota wiecz
nego zawierające pełnię prawdy, które spełnią się tak tu na ziemi, jak później w wieczności. Iluż to ubogich, ufając owym słowom o Królestwie niebieskim — które jest niejako ich dziedzictwem we
dle słów Ewangelii: „Błogosławieni ubodzy, bo wasze jest Króle
stwo Boże44 34) — cieszy się owym szczęściem, jakiego tylu boga
tych, niespokojnych i trawionych gorączką posiadania, znaleźć nie może.
Miłość chrześcijańska.
46. Istnieje jednak środek o wiele skuteczniejszy ku zwalczaniu wspomnianego zła, a środkiem tym jest przykazanie miłości. Ma
my na myśli ową miłość chrześcijańską „cierpliwą i łaskawą4135), która unika wszelkiej ostentacji i nikogo nie poniża; ową miłość, która w samych początkach chrześcijaństwa pozyskała dla Chry
stusa najbiedniejszych z biednych, to jest niewolników. Przeto dziękujemy gorąco tym wszystkim, którzy poświęcili się i dziś jesz
cze poświęcają uczynkom miłosierdzia co do ciała i co do duszy, począwszy od Kongregacji św. Wincentego a Paulo aż do ostat
niej wielkiej organizacji społecznej. Im wyraźniej robotnicy i ubo
dzy na samych sobie doświadczą, ile dobrego przynosi im duch miłości mocą Jezusa Chrystusa ożywiony, tym łatwiej ostrząsną się z wszelkich uprzedzeń, jakoby Kościół utracił swą siłą i stał po stronie tych, którzy wyzyskują ich pracę.
47. Jeżeli jednak patrzymy na te niezliczone tłumy biednych gnębionych niezawinioną nędzą, a obok nich widzimy tylu innych używających bez wszelkiej miary życia i trwoniących ogromne su
my na niepotrzebne zbytki, z smutkiem najgłębszym musimy stwierdzić, że nie wszyscy jeszcze zachowują naprawdę sprawie
dliwość i że zgoła nie poznali, czego w życiu codziennym domaga się od nich przykazanie miłości. Dlatego pragniemy Czcigodni Bracia, aby słowem i przykładem coraz dokładniej objaśniano Bo
że to przykazanie, które jest przecież spuścizną Chrystusową i zna
kiem rozpoznawczym, po którym poznają się prawdziwi ucznio
wie Jego. Przykazanie to uczy nas widzieć w cierpiącym samego Odkupiciela Bożego, każe nam bliźnich jako braci miłować, jak nas umiłował Zbawiciel, a więc aż do zupełnego wyrzeczenia się wszystkiego, a w razie potrzeby aż do ofiary życia. Niech wszy
scy często rozważają owe słowa pełne pociechy, ale i groźby, które Sędzia Najwyższy w dniu ostatecznym wypowie: „Pójdźcie, bło
gosławieni Ojca mego... łaknąłem, a daliście mi jeść; pragnąłem, a napoiliście mnie... Zaprawdę, powiadam wam, coście uczynili jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili44 30);
A także owe drugie słowa: „Idźcie ode mnie, przeklęci w ogień
34) Luc. VI, 20.
35) I Cor. XIII, 4.
■'*“) Mat Ii. XXV. 34—40.
wieczny., albowiem łaknąłem, a nie daliście mi jeść; pragnąłem, a nie daliście mi pić... Zaprawdę powiadam wam: czegoście nie uczynili jednemu z tych najmniejszych, mnieście nie uczynili"37).
48. Aby więc zaskarbić sobie żywot wieczny, aby skuteczną nieść pomoc ubogim, trzeba wrócić koniecznie do skromniejszych
form życia, trzeba odmawiać sobie przyjemności, częstokroć grzesz
nych, które świat w nadmiarze nam dzisiaj narzuca, trzeba nako- niec z miłości ku bliźniemu zapomnieć o sobie samym. To „nowe przykazanie" miłości chrześcijańskiej38), ma Bożą moc odrodze
nia ludzi. Wierne zachowanie tego przykazania da sercom ów po
kój wewnętrzny, którego świat nie posiada i najskuteczniej zwalczy wszystkie klęski, które dziś trapią ludzkość.
Oho wiązki sprawiedliwości.
49. Ale miłość nie będzie szczera i prawdziwa, jeśli nie oprze się na fundamencie sprawiedliwości, jak to uczy Apostoł: „Kto mi
łuje bliźniego, zakon wypełnił". Objaśnia on to orzeczenie nastę
pującymi słowy: „Albowiem nie będziesz cudzołożył; nie będziesz zabijał; n i e b ę d z i e s z k r a d ł ; . . . . i jeśli, które jest inne przy
kazanie, w tym słowie się zamyka: Będziesz miłował bliźniego twego, jako samego siebie"39). Jeśli więc wedle apostoła wszyst
kie obowiązki, nie wyłączając obowiązków ścisłej sprawiedliwości, zabraniającej nam zabijania i popełniania kradzieży, sprowadzają się do jedynego przykazania prawdziwej miłości, to miłość pozba
wiająca robotnika zapłaty, do której ma ścisłe prawo, nie jest mi
łością, lecz pustym słowem i nędznym pozorem miłości. Robotnik nie potrzebuje przyjmować jakby jałmużny tego, co mu się słusz
nie na podstawie miłości należy; nie wolno też drobnymi datkami miłosierdzia okupić się ciężkim obowiązkom sprawiedliwości. Tak miłość jak i sprawiedliwość nakładają często obowiązki odnoszące się do tych samych spraw, ale z innych względów. W poczuciu osobistej swej godności są robotnicy z całą słusznością bardzo wrażliwi, jeśli chodzi o zobowiązania innych wobec nich.
50. Dlatego w sposób szczególnie serdeczny zwracamy się do was, pracodawcy i przemysłowcy chrześcijańscy, których zadanie częstokroć tak bardzo jest utrudnione, ponieważ dźwigacie ciężką spuściznę błędów, popełnionych przez niesprawiedliwy system eko
nomiczny, który przez długie wieki szerzył spustoszenia: pamię
tajcie o swojej odpowiedzialności. Jest to niestety smutną prawdą, że postępowanie niektórych katolików niemało przyczyniło się do osłabienia u robotników zaufania ich do religii Jezusa Chrystusa.
Ci właśnie katolicy nie chcieli zrozumieć, że miłość chrześcijańska domaga się uznania pewnych praw przysługujących robotnikom z wymaganych uporczywie i konsekwentnie dla nich przez Kościół.
•'!7) Math. XXY, 41—45.
38) Joan. XIII, 34.
:ta) Rom. XIIT, 8—9.
Co sądzić o postępowaniu tych, którzy w swoich kościołach kola- torskich uniemożliwili odczytanie Encykliki „ Q u a d r a g e s i m o a n n o". Co powiedzieć na to, że prawodawcy katoliccy nawet dziś jeszcze okazują się wrogami tego ruchu robotniczego chrześcijań
skiego, który My sami zalecaliśmy? Czy nie jest to rzecz ubolewa
nia godna, że czasem nadużywa się prawa własności, uświęconego przez Kościół, aby pozbawić robotnika zapłaty i słusznych jego praw społecznych?
Sprawiedliwość społeczna.
51. Istotnie, obok sprawiedliwości wymiennej przestrzegać na
leży jeszcze sprawiedliwości społecznej, nakładającej obowiązki, od których nie wolno się uchylać ani pracodawcom, ani pracobiorcom.
Polega ona na tym, że domaga się od jednostek tego, co służy dla dobra ogółu. Jak w żywym organizmie, tak w organizmie spo
łecznym niemożliwy jest zdrowy rozwój całości, jeśli poszczegól
nym członkom, tj. ludziom, obdarzonym godnością osobowości, nie przyzna się wszystkiego, co im do spełnienia poszczególnych ich funkcyj społecznych potrzeba. Jeśli zatem stanie się za dość wymaganiom sprawiedliwości społecznej, wzmoże się życie go
spodarcze i wyda obfite owoce, dojrzewające wśród pokoju i ogólnej harmonii, a przez to państwo wykaże potęgę i zdrowie, podobnie jak zdrowie ciała ludzkiego poznaje się po niezmąconej, a pełnej, i owocnej działalności całego organizmu.
52. A nie stało się zadość sprawiedliwości społecznej, jeśli ro
botnicy nie otrzymują dostatecznej zapłaty, któraby mogła im i ich rodzinom zapewnić utrzymanie. Nie stało się zadość, jeśli nie umożliwi się im zaoszczędzenia małego kapitału, aby zapobiec po
wszechnej pauperyzacji szerzącej się coraz bardziej. Nie stało się zadość, jeśli nie obmyśli się'chroniących pracownika w formie prywatnych albo publicznych ubezpieczeń na wypadek choroby, starości albo utraty pracy. W sprawie tej należy powtórzyć to. co powiedzieliśmy w Encyklice „ Q u a d r a g e s i m o a n n o " : „Wte
dy bowiem dopiero ekonomia społeczna i ostoi się i cel swój osią
gnie, jeśli wszyscy bez wyjątku, dostąpią tych wszystkich dóbr, które uzyskać można z zasobów i z pomocą przyrody, techniką i organizacją życia gospodarczego. Dobra te w takiej winny ist
nieć ilości, żeby wystarczyły na opędzenie najpierwszych potrzeb i na cele uczciwe oraz umożliwiły uzyskanie ludziom owego życia kulturalnego, które rozumnie pojęte, życiu cnotliwemu nie tylko nie przeszkadza, ale je wielce podnosi"40).
53 Jeżeli jednak, jak to się w sprawie płac coraz częściej zda
rza, poszczególne jednostki nie mogą sprawiedliwości zadość uczy
nić, chyba, że celem sprostania tym obowiązkom wszyscy razem wejdą w porozumienie łączące pracodawców w tym celu, aby uni
40) L itt. E n c y c l. Q u a d r a g e s i m o an n o , 15 M aii 1931; A. A. S. vol. XX1IT, p. 202.
knąć walki konkurencyjnej, zgubnej dla praw robotników, wtedy obowiązkiem jest pracodawców i przedsiębiorców tworzenie i po
pieranie takich wzajemnych porozumień, ponieważ one są wów
czas normalnym środkiem do zadośćuczynienia sprawiedliwości w tym głębokim przeświadczeniu, że w ten sposób najlepiej obronią swoje interesy.
54. Jeśli się spojrzy na całość życia gospodarczego, dostrzeże się łatwo — jak to zauważyliśmy już w Encyklice „ Q u a d r a g e s i m o a n n o “ — że w stosunkach gospodarczych i społecznych nie może zapanować duch harmonijnego współdziałania miłości i sprawiedliwości, dopóki nie wprowadzi go tam zrzeszenie związ
ków zawodowych i międzyzawodowych, opartych na podstawach szczerze chrześcijańskich i związanych między sobą, a zależnie od miejsca i czasu tworzących pod różną postacią właśnie to, co na
zywa się korporacją.
Zaznajomienie się z społeczną nauką Kościoła.
55. Aby tej akcji społecznej większą zapewnić skuteczność, n a leży koniecznie popierać jak najgoręcej zaznajamianie się z za
gadnieniami społecznymi w świetle nauki Kościoła oraz rozpowsze
chniać pod przewodnictwem autorytetu ustanowionego w Kościele przez Boga jak najszerzej wskazania Kościoła. Jeśli bowiem po
stępowanie niektórych katolików pozostawiało w dziedzinie gospo
darczej i społecznej wiele do życzenia, to zdarzało się najczęściej z tego powodu, nie dosyć zastanawiali się nad pouczeniami pa
pieskimi w tej sprawie. Dlatego nieodzowną jest koniecznością, aby we wszystkich warstwach społeczeństwa pogłębiano, uwzględ
niając różnice w wykształceniu, coraz więcej wychowanie społecz
ne oraz nie oszczędzono żadnych wysiłków celem jak najszersze
go rozszerzenia nauk Kościoła także wśród warstw robotniczych.
Niech niezawodne światło nauki katolickiej oświeca umysły ludzi, niech nagina ich wolę, aby obrali je za przewodnika życia i przez to święcie i gorliwie spełniali obowiązki społeczne. W ten sposób zwalczą owe sprzeczności w życiu chrześcijan, ów brak konse
kwencji na który żaliliśmy się wiele razy. On to sprawia, że nie
którzy zdają się wiernie spełniać swe obowiązki religijne, a jednak w zakrese swej pracy, przemysłu lub zawodu, w handlu albo w urzędzie cierpią niejako na rozdwojenie sumienia i wiodą nie
stety życie, które zbyt daleko odbiega od świetlanych wskazań sp ra wiedliwości i chrześcijańskiej miłości. Postępując w ten sposób, wywołują ciężkie zgorszenie w umysłach nieumocnionych w wierze a ludziom bezbożnym dają argument do oskarżania Kościoła sa
mego.
56. Do tego odnowienia obyczajów katolickich może poważnie przyczynić się prasa katolicka. Ona to powinna w różnorodny, ale
zawsze pociągający sposób o to się starać, aby coraz lepiej pozna
wano społeczną naukę Kościoła. Ona ma rzeczowo, ale wyczer
pująco wyjawiać zamiary wrogów i podawać środki obronne, któ
re już wykazały skuteczność swą w różnych krajach. Ona ma słu
żyć dobrymi radami i nakoniec przestrzegać, przed przebiegłością i podstępami, dzięki którym k o m u n i ś c i już nie mało łatwowier
nych sobie pozyskali.
57. Chociaż na niebezpieczeństwo to wskazaliśmy już z naci
skiem w Allokucji z dnia 12 maja ubiegłego roku, uważamy jednak za rzecz nieodzowną zwrócić wam, Czcigodni Bracia, raz jeszcze na nie uwagę. Z początku k o m u n i z m ukazywał się takim ja
kim był rzeczywiście, w całej swej potworności. Skoro jednak za
uważył, że w ten sposób zniechęca do siebie narody, zmienił swą taktykę i spróbował pozyskać dla siebie wszelkiego rodzaju tłumy, ukrywając zamiary swe pod zasłoną różnych haseł, które same w sobie są dobre i pociągające. Wodzowie komunizmu zauważyli naprzykład powszechną tęsknotę za pokojem i dlatego udają gor
liwych rzeczników i popleczników idei pokojowych, ale w tym sa
mym czasie pobudzają rzesze do walki klasowej, która do straszli
wego przelewu krwi prowadzi, a z drugiej strony, nie wierząc w pewność pokoju, uciekają się do nieograniczonych zbrojeń. Po
za tym pod nazwami, które nie pozwalają nawet domyślać się związku z k o m u n i z m e m , zakładają stowarzyszenia i czasopi
sma, służące jedynie na to, aby ich idee zaszczepiać w takich ko
łach, które dla nich nie łatwo są dostępne. Co więcej podstępem starają się wślizgnąć nawet do katolickich i religijnych stowarzy
szeń. Zdarza się nieraz, że nie odstępując w niczym od bezboż
nych swych zasad, zapraszają katolików do wspólnego działania czy to w zakresie cywilizacyjnym, czy też charytatywnym. Nieraz też stawiają propozycje, zgodne czasem z duchem chrześcijańskim i z nauką Kościoła. Gdzieindziej głoszą obłudnie, że w krajach 0 głębokiej wierze i wysokiej kulturze k o m u n i z m przyjmie in
ną łagodniejszą postać, że tam nie będzie tępił kultu religijnego 1 uszanuje wolność sumienia. Są nawet tacy, którzy powołują się na ostatnie zmiany w konstytucji b o l s z e w i c k i e j , aby wysnuć stąd wniosek, że komunizm wycofuje się z zasadniczej walki z Bo
giem.
58. Starajcie się, Czcgodni Bracia, najusilniej o to, aby wierni nie dali się uwieść. Komunizm jest zły w samej istocie swojej i w żadnej dziedzinie nie może z nim współpracować ten, kto p ra gnie chrześcijańską ocalić cywilizację. Ci zaś, którzy przez k o- m u n i z m oszukani, przyczynią się do jego zwycięstwa w swojej ojczyźnie, staną się pierwszymi ofiarami swego błędu. Im starszą i wspanialszą chrześcijańską tradycją chlubi się kraj, do którego wciska się komunizm, tym większe uczyni w nim spustoszenie nie nienawiść bezbożnych.