• Nie Znaleziono Wyników

Dzwonek, 9 września 1926

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Dzwonek, 9 września 1926"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Na cześć św. Stanisława Kostki.

Jako bezcenny klejnot w Koronie blaski złotemi

Świętość Twa, polski Młodzianku, płonie na całej ziemi.

Nie przez męczeństwo straszliwe próby u życia progu, A z krzyżów ciężkich nie brakło zasie na Twojej drodze Walczyłeś mężnie o każdym czasie — cierpiałeś srodze. — Brud ziemski, rozkosz, uciechy świata były Twym wrogiem, Więc odbieżałeś domu i brata łącząc się z Bogiem . . . Przyjął Najwyższy czystej młodości komą ofiarę.

Niebiańskie na Cię zesłał radości — nagrodził wiarę.

Przyszła do Ciebie ze Swym orszakiem Najświętsza Panna I w dal powiodła, gwiaździstym szlakiem, Gwiazda zaranna!

M. Szaląj-Groele.

i$

Św. Stanisław Kostka, Patron młodzieży polskiej.

... Rodzice wam pewnie, kochane dzieci, już opowiadali, jaką to piękna uroczystość obchodzono w minionym tygodniu w Warsza­

wie. Mówili wam lub też czytali wam o przebiegu wspaniałego

».Dnia katolickiego“ połączonego z uroczystem obchodem 200-letniej rocznicy policzenia w poczet świętych, młodzieniaszka, Polaka,' św. Stanisława Kostki.

Dziś wam więc w krótkości opowiem żywot naszego świętego Staciislawa, którego święto gości# zaznaczył na dzień 13 listopada.

(2)

: A trzeba wiedzieć, że prócz św. Stanisława Kostki mamy jeszcze św. Stanisława, biskupa krakowskiego, który poniósł śmierć me*

i Czernka na Skałce w Krakowie.

I Św. Stanisław Kostka, jako potomek starożytnego magnac- j kiego rodu Kostków, spokrewnionego z najpotężniejszemi rodzina­

mi starej Rzeczypospolitej Polskiej, przyszedł na świat w 1550 roku -w zamku Rostkowskim, pod Przasnyszem na Mazowszu, jako syn I Jana, kasztelana Zakroczymskiego, i Małgorzaty z Krysków. Od dzieciństwa nad zabawy, właściwe jego wiekowi, przekładał modli­

twę i pobożne rozmyślania, w przeciwieństwie do starszego o rok ' brata. Pawła, pełnego lekkomyślności i swawoli.

Ody nadszedł czas nauki, dwaj najstarsi synowie kasztelana otrzymali nauczyciela, młodego szlachcica, Jana Bielińskiego, na­

stępnie, gdy doszli do wieku lat 14 i 15, wysłani zostali przez ojca, pod opieka tegoż nauczyciela do znakomitej szkoły, założonej w Wiedniu przez zakon Jezuitów.

Przez rok uczyli bracia w konwikcie, atoli w roku 1565 Je­

zuici zmuszeni byli zwinąć zakład, a uczniowie zamieszkać na mie- iście. Tu sie zaczynają dla Stanisława nad wyraz ciężkie przejścia.

Brat jego prowadzi życie zbytkowne i hulaszcze, młody Bieliński daje sie w ten wir wciągać, a Stanisław jest narażony na widok grzesznego postępowania swych najbliższych. Ponieważ Jegc życie, poza godzinami nauki, poświęcone modlitwie i poddawa­

niu się biczowaniu, postom i innym umartwieniom, jest dla tamtych ciągłym, żywym wyrzutem, znęcają się nad nim, zwłaszcza brat, który w uniesieniu go bije nawet. Stanisław wszystkie te cierpie­

nia ofiarowuje Bogu i przyjmuje jakby z radością, co tem więcej podnieca jego prześladowcę.

Wówczas odezwało się w Stanisławie gorące pragnienie wstąpienia do Towarzystwa Jezusowego, założonego przed dwu­

dziestu laty przez św. Ignacego Lpjolę, i jaśniejącego właśnie sze­

regiem światłych, niezmordowanych, świętych obrońców wiary i Kościoła, zaciekle zaczepionego przez ewangielików.

W trzecim roku pobytu w Wiedniu zaniemógł Stanisław śmiertelnie. Lekarze żadnej już nie dawali nadziei, gdy w nocy, .zdawało się, że ostatniej, objawiła się choremu Najświętsza Matka z Dzieciątkiem Jezus. O świcie Stanisław, zupełnie uzdrowiony, wstał ku powszechnemu podziwowi i udał się do kościoła podzię­

kować Bogu za niewypowiedzianą łaskę, jaka go spotkała.

'

i

iS

(3)

6Xc>GXS6Xc><57K36Xć><3X3<5X3SX5> 3 SX3S7T3SXe>G'X3(5XaSXS5Xe>6Xa

,

Odtąd jeszcze goręcej pochłonęła go myśl wstąpienia do Za- i

kcnu Jezuitów, ale przełożeni odmówili przyjęcia Stanisława bez pozwolenia ojcowskiego, a młody Kostka wiedział, iż tego nie otrzy­

ma. Czując zaś nieprzeparte powołanie, postanowił uciec z Wie­

dnia i zamiaru tego dokonał. Wyszedł nocą, pieszo, o żebranym X Chlebie, kierując się do Augsburga, do świętego Piotra Kanizjusza, i tio którego otrzymał list polecający od księdza jezuity O. Antonie­

go. O. Piotr Kanizjusz ocenił wielkiego ducha i cnoty młodego Kostki i zaopatrzył go w gorące polecenia do Jenerała Zakonu, św. .

Franciszka Borgjasza w Rzymie, gdzie stanął Stanisław 25-go paź­

dziernika 1565 roku. Jenerał zgodził się przyjąć młodego Polaka ; do Towarzystwa Jezusowego i po kilku dniach odpoczynku wszedł Stanisław do nowicjatu.

Odrazu, jak już w Wiedniu, zwrócił na siebie uwagę kolegów' i nauczycieli swą nadzwyczajną pobożnością, pokorą, słodyczą. 1 Widu go za życia już uważało za świętego. Wszyscy stawiali go sobie za przykład i sława jego rozchodziła się szeroko.

Dnia 1-go sierpnia 1568 roku wśród rozmowy z współnowi- cjuszami odezwał się Stanisław, że w bliskim, bo przypadającym 15 sierpnia, dniu święta Wniebowzięcia N..M. P., spodziewa się, iż będzie mógł oddać Jej cześć nie na ziemi, lecz już w niebie. Nie zdradzał Kostka żadnej choroby, towarzysze więc jego nie brali j tych słów poważnie, atoli Stanisław powtórzył je w ciągu dni na­

stępnych. Około 10-go sierpnia zasłabł na lekką febrę, kazano mu się położyć do łóżka, a choroba wzmagała się i 14-go sierpnia w i- J tioeznem było, iż zbliża się zgon. Święty promieniał niebiańskiem | szczęściem, odbył spowiedź, przyjął Najświętszy Sakrament i Oleje jj św. W ostatniej chwili prosił, by mu pozwolono opuścić łóżko, aby położyć się na ziemi, czego nie śmiano mu bronić. 1 tak skonał o świcie 15 sierpnia 1568 roku, przeżywszy lat 18.

Na krótki czas przedtem, pomimo młodego wieku, ale ze względu na wyjątkową cnotę i pobożność, dozwolono mu było zło­

żyć śluby zakonne ubóstwa, czystości i posłuszeństwa.

Wieść o anielskim młodzieńcu szybko rozeszła się po świę­

cie. Pobożni modlili się do niego, relikwie i wizerunki jego otacza- . r.o czcią. Po latach, niespełna czterdziestu, zanim został policzony t w poczet błogosławionych przez Papieża Klemensa VIII. z .18 lute­

go 1604 roku a następnie świętych przez Benedykta XI1L, dnia 31 . grudnia 1724 roku, równocześnie z drugim świętym młodzieńcem.

(4)

6?#®6sre6>raSXB6?rS6X36XS6Xeż 4 6^SX5)G>ra6XS6X3SXS<sX5ex3 Alojzym Gonzagą, który przyszedł na świat tego samego dnia 15-go sierpnia 1568 roku, w którym zmarł św. Stanisław Kostka.

Dopiero po jego śmierci ojciec św. Stanisława, który dotąd nie mógł synowi darować tego, co nazywał nieposłuszeństwem, zrozumiał, jak się głęboko mylił. Paweł Kostka, pomny na prze­

śladowanie brata swego w Wiedniu, trawiony zgryzotą, resztę ży­

cia poświęcił pokucie i umartwieniom, cały majątek obracając na budowanie kościołów, przytułków i szpitali. Jan Bieliński przyw­

dział też suknię duchowną i umarł w późnym wieku jako kanonik w Płocku.

Niepodobne tu przytaczać licznych cudów, dowodzących, jak gorącego orędownika mają w św. Stanisławie Kostce ci, którzy się do Niego w ciężkich potrzebach zwracają. Wzywany w ciężkich chwilach na pomoc przez zagrożony naród polski, wymodlił mu oca­

lenie Tak się stało przy odparciu w 1621 roku nawały tureckiej pod Chocimem, w roku 1648 przy obronie od hord kozackich i ta­

tarskich Przemyśla ,następnie Lublina i Lwowa, a przed bitwą pod Bercsteczkiem w roku 1651 Jan Kazimierz również w gorącej modli­

twie wezwał pomocy św. Stanisława i otrzymał ją.

Niechaj jubileusz Świętego, jaki W tym roku Polska obcho­

dzi, będzie odrodzeniem wielkiej czci i bezgranicznego zaufania do Niego. Niechaj przypomni sobie naród, a zwłaszcza młodzież, iż ma w Nim orędownika niestrudzonego i niezawodnego. W. G«

Straszna jazda.

Przygoda, o której wam dziś chcę opwiedzieć, zdarzyła się na dworcu kolejowym w pewnern matem miasteczku, które leży w górach. Dzieci tam pomimo zakazu najchętniej się bawiły; sta­

ry zwrotnikarz, zamieszkujący mały domek dróżnika, nie mógł ni­

gdy schwycić szybkich chłopców. A choć też raz którego z nich

■pochwycił i dał mu w skórę, to jednak reszta nie dawała się odstra­

szyć i nadal zjawiła się na dworcu dla zabawy. Wszakże tylko 10 do 12 pociągów za dnia przejeżdżało przez stację i wtedy to już chcieli chłopcy zważać, aby nie było wypadku.

Nje wierzyli też bardzo w niebezpieczeństwo, a jednak pew­

nego

razu cała ich gromadka byłaby bezmała zginęła. W górach bowiem szyny nie leżą równo, lecz są nieraz ukośne położone, spa­

dzisto lub pod górę pochodzą, zależy to od położenia. Wozy kole-

(5)

i[5«Vl (5 •5^"'3 (3^»?!? 5

jowe więc nie mogą się utrzymać na szynach, tylko rozpędzają gdy ich się nie hamuje. A o tern chłopcy nie wiedzieli. lę>

„Wsiadać!“ krzyknął dowódca chłopców, który przechą^

sic po sypkim zwirze. Chłopcom — dzikusom w to graj; Szyj/

powychodzili do jednego z wozów tov/arowych, który zarazem ^ u szczytu budkę dla kolejarza. Jak dzika zgraja biegali v/e ^ zie strasząc się i wrzeszcząc z całych sił z radości, że bez wi^0, dróżnika dostali się do wozu. Widzieli, że ten bowiem poszedł swoje pole i dlatego jeszcze stali się rozwioźlejszymi. ^

„Wszyscy wsiadać!“ krzyknął znowu dowódca, poczem Sa wdrapał się do wagonu. „Precz tam ze schódków“, zakrzykną} / chłopców, „ja muszę być u góry w budce kolejarza“, i zagwi2^

ustami i niby odjechali. Czy naprawdę? — Odzietam, tupali ty/

nogami i naśladowali ustami uchodzącą z komina parę. W ten, / den z chłopców zawołał:

„Ej, ty głupcze, przecież trzeba rozkręcić hamulec!“

0 tern pan kierownik zapomniał, więc szybko odkręcił hamulec W tern nagle sobie coś przypomniał i jednym susem zesj!

czył ze stopni na żwir.

„Szybko wychodzić z wozu,“ zawołał na drugich, przecie.

tego nam nie wolno robić.“

Chłopcy roześmiali się, krzyknęli na niego i ani im się §ni}<) opuszczać wagonu, który tymczasem na prawdę ruszył ku wielcy uciesze chłopaków. Krzyki radości nie ustawały, '"nawet gdy W(.

cc raz szybciej i szybciej jechał. A jak jechał? Wóz całkiem pr^

widłowo przy następnej zwrotnicy wjechał na inne szyny, tak gdyby przed nim był parowóz. Wspaniała to była jazda! Wóz op%

Scił boczne szyny, wjechał na główne, a jazda coraz szła szyw.

Wóz minął budkę dróżnika, poczem szybko przejechał koło niego słupa z znakami.

Jazda coraz stawała się szybszą, a dzieci coraz spokojny szcmi. Oj, gdyby się wóz już chciał zatrzymać, pomyślały ^ dzieci Wóz jednak o tern ani marzył, owszem coraz bardziej

J

rozpędzał, przed nim bowiem był długi, długi, chylący się tor, ry prowadził z gór ku dalekiej dolinie, wskutek czego szybkość je?0 staw ała się coraz większą. O Boże, gdybyż chłopcy mogli prz,,°

kręcić hamulec! Nie sposób było, ponieważ nie mogli z wnęw wozu dostać się do budki, w której znajdował się hamulec. Nikt me byłby w stanie im pomóc, a wóz coraz prędzej leciał i dzieci strg^

li wy podniosły krzyk!

(6)

iZp

f@(5yfö(5yfö(Dy&&!fföi5yzc)<sy^> 6 G‘^t^sM,rc)(9Xc>Gt7vrc>6M,r5K9TiircMSXc>6ti^

Już dojechali do budki drugiej, w której mieszkał kolejarz ..^ny. Ten już z daleka dosłyszał łoskot wozu i krzyk i stojąc

■-ed drzwiami z przerażeniem spoglądał na rozpędzony wagon.

^ miał począć. Zaledwie począł się namyślać, co zrobić, już go w “..j a krzyk biadających dzieci uleciał z wiatrem.

^ ' Każdy dróżnik może telefonować i to na obie strony i kole-

„ Woźny mógł się połączyć ze stacją, z której uszedł wóz i ze której wóz w szalonym pędzie nadbiegał. Dokąd wpierw się zwrócić? W górę, aby po wóz się zgłosili lub ku dołowi,

^ biegli naprzeciw niemu? Nie mógł wcale myśli zebrać, tak szli wie brzmiał mu dotąd w uszach krzyk dzieci. Jeżeli wóz sf,‘\jnie na jaki pociąg, wtedy na drobne kawałki się rozleci, a dzie- t!,y,egną niechybnej śmierci.

61 j w jednej chwili był przy telefonię, zakręcił raz i drugi — ggcie usłyszał głos w słuchawce:

„Cóż się stało, kto tam tak wściekle dzwoni?“

„Prędko tor opróżnić, lewy tor; wóz towarowy się urwał a nim pełno dzieci“.

* - Łatwo sobie wystawić można przerażenie naczelnika stacji, osobiście był przy telefonie. Przecież tu chodziło o kilka mi- . zaledwie, więc pobiegł z taką szybkością, że podróżni, którzy

" ,1^1; na następny pociąg, przechadzając się po stacji, śmiali się który

Tymczasem naczelnik tylko jedną myślą był przejęty: je- 1 li wóz by wjechał na lewy tor szyn, wtedy wjechałby na na- ic y pociąg, który za chwilę z doliny nadjedzie, a jedna tylko s' cZC. zwrotnica mogła zapobiec nieszczęściu. Dobiegł też już do

^4całą siłą nastawił zwrotnicę, tak, że wóz rozpędzony, gdy

"‘^biegnie- rnusiał zmienić kierunek swój na tor prawy. „Lewy

"f/ez tc stał się wolnym“, pomyślał naczelnik, a uciekiniera już po- Ledwie sobie to pomyślał, gdy pociąg już nadbiegł i przele-

zwrotnicę. z taką szybkością, że zdawało się, iż ją zła- tymczasem ta skierowała wagon gładko na prawy tor, na ,i,i p»“

,?|2SCiV'>-

w * Qi, patrzyli to podróżni z przerażeniem, gdy wóz przeleciał dworca, bo szyny wciąż jeszcze szły ku dołowi i. szybkość ja- P coraz bardziej-się powiększała". Naczelnik jednak i temu umiał zd?dzid. Siły ludzkie zbyt słabe były do wstrzymania rozpę-

! Istniała tylko jedna s-iła, która pomóc mogła, siła, zdolna zatrzymać nawet najszybsze pociągi. Parowóz mu*

^ ego wozu.

tióra "

(7)

sial pomóc i po niego to zatelefonował natychmiast naczelnik ^

stępnej stacji. / _ #

Szczęśliwym trafem tam parowóz właśnie rozpalili i ra w> dobywała się z pod kół, gdy przyleciał jeden z urzę*1^.

do palacza parowozu — kierownika' jeszcze nie było — i op0 ^ dział mu szybko o zgrożnem niebezpieczeństwie, o którem niesiono z stacji górskiej. Palacz, nie namyślając się długo- czvł na parowóz i skierował go na szyny, po których wóz r° ^ dzony nadbiegł. W tej chwili, aż wszyscy z przerażeniem 11 ^ rru z drogi. —- Parowóz, jadący zrazu również szybko, P ^ zaczął zwalniać w biegu, aż go wóz z dziećmi dogonił i tak s#

ło że w końcu oba się zatrzymali. Dzieci były uratowane!

Dzieci, które prócz strachu, nie poniosły innej szkody.

miętały na całe swe życie ową straszną jazdę i opowiadały 0 ^ drugim dzieciom ku przestrodze, aby już nic podobnego sie 111 wtórzyło w tej okolicy.

/ <S^c><5F?^cK5^5><Stfrc)G2TGX5y*&&^

Janek : Ojciec:

Janek:

tatku?“

Żarty.

W zwierzyńcu.

„Tatko, czy to są prawdziwi ludożercy?“

„Tak, Janku!“

„To poczekajmy, aż ich będą karmili.

Niespodziewana odpowiedź.

Nauczy ciel : „Jeśli ktoś w ciemności pogłaszcz6 pod włos, co mu skoczy w oczy?“

Uczeń : „Kot, panie nauczycielu!“

Jest sposób na sposób. 4

Siłacz pewien kupił sobie nowy kapelusz. Powiek gościńcu i przytwierdził do niego kartkę: „Właścicielem kaP®^;^

jest człowiek, który przeciwnika swego w 5 sekundach ziemię.“ — Pokrzepiwszy się siłacz chciał odejść, wtem spto że kapelusz znikł, a pozostała tylko kartka; na odwrotnej ^.^3’

kartki napisał ktoś: „Kapelusz znajduje się na głowie czł°,'lV który w 5 sekundach ułdzie 40 metrów.

(8)

br:

Stasia, która bawiła się nożem.

Stasia zresztą była dobrą dziewczynką, tylko jedne mia?a Przyzwyczajenie. Skoro gdzie ujrzała nóż lub nożyczki, Slyła je wziąść do ręki i ciąć niemi, co ujrzała. Przed kilku dnia- ItJ^sowała tym sposobem piękną komodę, a dziś nawet wy- ie'. a dziUrę w sukni mateczki. Mateczka chowała wszystkie no- nJ nc%czki przed Stasią, ale oto spostrzegła ona duże nożyczki

^>ku ojca. Wdrapała się na krzesło i zdjęła nożyczki, tylko na Się';nie wiedziała, coby ciąć miała. Pamiętała, że nie wolno jej i^pttąć rzeczy rodziców, więc zabrała się do obcinania paznokcia u ty eg0 Palca ręki własnej. Ale o zgrozo, dużemi nożyczkami pra- ltr '^y palec sobie ucięła. Krew poczęła lecieć i Stasia strasznie t^C7a?a. dopóki mateczka nie przybyła. Lekarza przywołano i

i nićmi przyszył znów palec.

ttię . Tak oto dzieje się z dziećmi, które nie słuchają rodziców I 4%,,^ dosyć ostrożne w obchodzeniu się z niebezpiecznemi narzę-

Ciekawe rzeczy.

ty ^ ^ °Warzystwo opieki nad zwierzętami w Rzymie nadało zło- Wraz z Pismem pochwalnem małemu psu. który lotnikowi, ,sk;em Nobile, towarzyszył w podróży do bieguna północnego.

Jak siłacz Milon nauczył się dźwigać wołu.

starożytności żył w greckiem mieście Kroton, znany si- S.azxviskiem Milon, który umiał unieść wyrosłego wołu. Nau-

*k|ę ^ tego przez codzienne podnoszenie cielęcia. Z biegiem lat yr°sło na potężnego wołu, ale Mii on nie odczuwał już jego '' dźwigał wołu nrawie bez natężenia, tak jak dawniej pod- cielę.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wówczas Krzyż Święty staje się dla nas największym przyjacielem w samodzielnej, osobistej modlitwie będącej drogą poznawania miłości, która zachowuje,

Mary nie poczuła sympatii do niej, ale ponieważ nigdy do nikogo sympatii nie czuła, przeto nie było w tym nic dziwnego; przy tym widoczne było aż nadto, że pani Medlock

Gdym jako mały chłopiec budził się w dniu wyjazdu matki, wtedy była już dobra moja mateczka od kilku godzin w drodze. Wtedy to wszystko inaczej się działo w całym domu

• Podczas odwracania roweru kołami do góry lub na bok należy pamiętać, że układ hamulcowy może zawierać pęcherzyki powietrza w zbiorniku wyrównawczym, które pozostają

• Podczas odwracania roweru kołami do góry lub na bok należy pamiętać, że układ hamulcowy może zawierać pęcherzyki powietrza w zbiorniku wyrównawczym, które pozostają

Kształcąc się w kierunku zarządza- nia w ochronie zdrowia, należy więc stale poszukiwać możliwości doskonalenia.. Młodzi Menedżerowie Me- dycyny to organizacja, która

Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy udziela pokwitowania z wykonania obowiązków w roku 2016 Prezesowi Zarządu Spółki, Henrykowi

Chopina: otwarte zajęcia z siatkówki dla dziewcząt z klas 4-7 SP, młodziczka i ze szkół średnich (Prowadzi: KS Stocznia M&amp;W).. Zajęcia taneczne dla dzieci klas