• Nie Znaleziono Wyników

Ex regestro manuscriptorum : II

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ex regestro manuscriptorum : II"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Irena Fabiani-Madeyska

Ex regestro manuscriptorum : II

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 61/3, 143-159

(2)

IT.

M A T E R I A Ł Y

I

N O T A T K I

P am iętn ik L iterack i L X I, 1970, z. 3

IR ENA F A B IA N I-M A D E Y S K A

EX REGESTRO M ANUSCRIPTORUM . II*

Dlaczego R ejestr rękopiśm iennych literarió w staropolskich m iano by ograniczyć do liryki? — Takie ujęcie zapow iadały p ierw otn e d y rek ty w y inicjatorów R ejestru, kiedy to całą reje strac ję zam ierzano zam knąć w krótkim planie dw u— trzyletnim . Istotnie: o wiele szybciej w y ch w y tu je się z obszernych kodeksów u tw o ry w ierszow ane, po pro stu optycznie łatw iej zahaczające uwagę, jako że, poza okresem w czesnym , nieczęsto pisano je in continuo. Je st ic.h zresztą o w iele m niej, a z rzadk a tylko pojaw iają się w w ielkich foliałach archiw alnych, zapełnionych przede w szystkim prozą: listam i, relacjam i oraz pism am i polity czny m i czy go­ spodarczym i.

Ale w łaśnie szczęśliwie się stało, że z tej pierw otnej zasady zrezy­ gnowano: re je stru je m y zarów no wiersze jak i p r o z ę . P rzew ażył a r ­ gum ent, b y nie rozdzielać sztucznie utw orów może n aw et jednego au to ra (i to znalezionych m oże w jed n y m i tym sam ym kodeksie) z tej błahej i form aln ej przyczyny, że posiadają odm ienny kształt m orfologiczny. Czyż w p racy reje strac y jn e j sensowne byłoby pow tórne w ertow anie kodeksów rozpisanych już pod kątem poezji, gdyby później nadszedł m om ent rozpisyw ania prozy?

Ta pom ijana w pierw o tnym zam ierzeniu proza ow ocuje dziś w Re­ jestrze o niebo piękniej niż u tw o ry całych zastępów barokow ych w ier­ szopisów. Nie chodzi tylko o odnajdyw anie dalszych odpisów znanych utw orów kilkudziesięciu czołowych prozaików tego okresu, błyszczących n a k a rta c h Nowego K orbuta. W R ejestrze w y p ływ ają na św iatło dzienne liczne u tw o ry m inorów , często nie znanych n aw et z nazw iska. Są to przede w szystkim pisarze polityczni, przew ażnie patriotyczni. I po ja­ w iają się nie ty lk o w węzłow ych p u n k tach w ew nętrznej h isto rii polskiej:

* P op rzed n i k om u n ik at z tej serii u k azał się w „P am iętn ik u L itera ck im ” 1968, z. 3.

(3)

144 IR E N A F A B I A N I -M A D E Y S K A

podczas bezkrólew i czy rokoszów 1 M yślą o b yw atelską p rzetk an e byw ają relac.je w ojenne, am basadorskie, a niek ied y także diariusze p ry w a tn e i oczywiście in stru k c je edukacyjne. „R eflek sy je” czy „ko n sy d eracy je” sn u ją się n iem al n iep rz erw an ie p rzez cały w iek XV II i po gardzan ą epokę saską. W ypow iadają się coraz to inni — w m ow ach sejm ow ych i okazjo­ nalnych, w listach z reg u ły o tw arty ch , choć n ib y „konfiden cy jon alny ch” , w kpinie sow izrzalskiej, m azurzącej, w pam flecie u d ający m serio opis triu m fu lu b nagro b ek czy w d ziesiątk ach in n y ch gatunków .

R ozglądając się w śród odnotow anych w R ejestrze różnych p rzy k ła ­ dów prozy, tej ujm ow anej istotnie serio, ja k i owej prozy krzyw ego zw ierciadła, o dkładam y n a razie ową d ru g ą grupę do dalszych k o m un i­ katów . A z zakresu g ru p y pierw szej sięgniem y dzisiaj nie do pism p a ­ trioty czn ych , o dużym ciężarze w ym ow y, a n i też odw rotn ie — do dro­ biazgów, np. m oralizatorskich, nie do opow iastek o ch a ra k te rz e „m ira- b iliów ” czy u tw oró w zbliżonych, lecz zap rezen tu jem y u tw o ry stojące niejako pośrodku, a w ielce plenne: r e l a c j e . Jed n e z nich m ieszczą się w g a tu n k u diariusza, inne sto ją n a pograniczu epistolografii. I te, i tam te sta ra ją się odm alow ać zdarzenia m inione lu b uchw ycić chw ile m ijające.

Dla k o n tra s tu przytoczym y p rzy k ład y prozy, któ rej przedm iotem są sp ra w y m ające dopiero nadejść. Nie chodzi tu o w różby, prognostyki,

vaticinïa, om iną itd., od jak ich — w prozie czy w ierszu — ro i się nasz

barok, nie m yślim y też o kazaniach u k azu jący ch przyszłość pośm iertną! P rzytoczy m y po p ro stu i n s t r u k c j e , te, k tó re jak n a jsta ra n n ie j od­ n o to w u jem y w R e je s tr z e 2, tj. w y tyczające k ieru n e k edukacji synom św iatłych ojców. Cokolw iek by się m ówiło (chyba przesadnie!) o n a rz u ­ canej przez n ie „szablonow ej tre s u rz e ” 3, in stru k cje takie, nierzadkie w staropolszczyźnie, m alują, ja k może żadne inne w ypow iedzi, sposób m yślenia i ideały ich autorów . Z tego w zględu zaczniem y od tej grupy.

Nie dojdziem y już chyba, kto b y ł w łaściw ym au to rem in stru kcji, w jak ą zaopatrzono 16-letniego Ja n u sz a R a d z i w i ł ł a , gdy w r. 1628 ru sz a ł na Zachód dla dłuższej edukacji. Czy n ie wolno nam jed n ak p rz y ­

1 Jak b y w sk a z y w a ły o b szern e zb iory p ro zy o k o liczn o ścio w ej, np. z okresu p ierw szeg o b e zk ró lew ia 1572/73, rokoszu Z eb rzy d o w sk ieg o 1606— 1608 (oba zbiory w y d a ł J. С z u b e k), z okresu Z w iązk u Ś w ięco n eg o 1661— 1663 (w yd an ie J. N o- w a k a - D ł u ż e w s k i e g o ) .

2 N ie r e je s tr u je m y np. stereo ty p o w y ch in stru k cji sejm ik o w y ch i in n y ch p o­ zb a w io n y ch w s z e lk ic h w a lo r ó w literack ich .

3 R. P o l l a k (w stęp do: L i s t y K r z y s z t o f a O p a liń s k ie g o do b r a t a Ł u k a sza .

1641— 1653. W rocław 1957, s. X X X V I) o „ord yn acyi s tu d io ru m " K. O p aliń sk iego

(4)

E X R E G E S T R O M A N U S C R IP T O R U M . II 145 puszczać, że elab orat ten wyszedł choćby częściowo spod pióra n a jb a r­ dziej wówczas na książęcym dworze w yrobionego w form ułow aniu m yśli D aniela N a b o r o w s k i e g o ? Może też i in ni słu d zy -in telek - tualiści, zebrani owej jesieni w Dolatyczach w okół swego m ecenasa, h etm an a polnego K rzysztofa Radziwiłła, w raz z nim rozw ażali dośw iad­ czenia w łasnych peregrynacji, dorzucali pew ne u stępy czy ujęcia u k ła ­ danego p rogram u, by był ja k najw szechstronniejszy. W rezultacie sta ­ ran n ie zaokrągloną In fo rm a cyję o in sty tu c y i (A) młodego księcia, z p rz y ­ dany m i nad to P u n k ta m i (B) dla jego ochm istrza, trak to w ać m ożem y jako w ierne zw ierciadło k ard y n aln y ch zasad ideow ych i w ychow aw ­ czymi tego rep rezentaty w n eg o środow iska, firm ow anych z przekonaniem przez samego m ecenasa, w zgodzie też z jego zam ysłem ojcowskim.

Z am ysł to niedw uznaczny: p ersp ek ty w y panięcia z najpierw szego dom u L itw y w inny były być nieograniczone, do korony w łącznie, do tego też edukacja odpowiednia. Janusz, jed y n y pozostały p rzy życiu z trzech synów 4 K rzysztofa, b y ł też jed y n ą nadzieją domu. Ledw o więc dosięga dw udziestego roku życia i czteroletnia jego edukacja w świecie m a się ku końcowi, już ojciec chw yta skw apliw ie niezw ykłą dla syna okazję zabłyśnięc.ia w roli posła królew skiego do obcych dw orów . H etm an su m p tu nie żałuje dla Janusza, „kładąc n a niego tak ą ozdobę, z jak ą jeszcze żaden eius aetatis nostrae gentis civis nie w rócił się z cudzych k ra jó w ”. Zdanie to w y jm u jem y z trzeciego członu (C) om aw ianych m a ­ teriałów , m ianow icie z In fo rm a cyi dla ochm istrza Januszow ego z r. 1632, stanow iącej niejako zam knięcie am bitnego w ykładu Radziwiłłowskiego o ed uk acji księcia.

Nie tu już m iejsce na głębszą analizę pseudopatriotycznych d y rek ty w tej edukac.ji, k tó ra p ro stą drogą wiodła do zajęcia postaw y niedw uznacz­ n ie przez histo rię potępionej.

K om plet w ym ienionych in stru k cji zn ajduje się w rękopisie B iblioteki Narodow ej (BOZ 1161, s. 117— 127), tylk o zaś fra g m en ty w kopiach AGAD (Arch. Radz., dz. II, ks. 63, s. 31— 33, oraz ks. 64, s. 66— 71), skąd też Ja n D ü rr-D u rsk i w m onografii o N aborow skim przy tacza drobny fragm ent. Na ten sam rękopis AGAD (ks. 63) pow ołuje się o statnio H en ry k W is n e r5. Jeśli n aw et inną jakąś kopię m iała swego czasu w ręk u Ja n in a F reylichów na (może ze zbiorów krakow skich?), to jed nak , wspo­ m inając o istnien iu in struk cji, p rzy om aw ianiu ed uk acji Jan u sza idzie

4 N ie c a ły rok żył p ierw orod n y M ikołaj (1610— 1611), p od ob n ie trzeci z k o lei, Jerzy (1616— 1617); Janusz, średni, urodził się 2 X II 1612.

5 J. D ü r r - D u r s k i , D anie l N a b o ro w sk i. M onografia z d z i e j ó w m a n i e r y z -

m u i b a r o k u w Polsce. Łódź 1966, s. 120. — H. W i s n e r , L a ta sz k o ln e J anusza R a d z iw i łł a . P r z y c z y n e k do d z i e j ó w s z k o ln ic t w a k a lw i ń s k ie g o na L i t w i e w p i e r w ­ s z e j p o ł o w i e X V I I w ie k u . „O drodzenie i R eform acja w P o lsc e ” t. 14 (1969), s. 193.

(5)

146 IR E N A F A B I A N I -M A D E Y S K A

bodaj ty lk o za tym , co n a ten tem a t znaleźć m ożna w daw nej pracy E d w arda K o tłu b aja 6, in n y ch źródeł nie cytując. W arto zatem te in te ­ resu jące i dość wczesne in stru k cje R adziw iłłow skie skonfrontow ać z w szelkim i cząstkow ym i ich odpisam i i w ydać w sposób k o m p letny i now oczesny 7.

Jeszcze bardziej nęcąca b y łab y p u b lik acja następ nej in stru k c ji edu­ k acy jn ej, o okrągłe sto lat późniejszej. Bardziej nęcąca nie ze w zględu n a treść, lecz dlatego, że w p rost z au to g rafu , k tó ry m je st In fo rm a cyja

Im P a n u [J ó ze fo w i] A leksa n d ro w i Ja b ło n o w skiem u, b u skiem u staroście i kocha nem u syn o w co w i m em u , do cu d zych kra jó w [20 IX] anno 1728 dana, sk reślo n a ręk ą w łasną Ja n a S tan isław a J a b ł o n o w s k i e g o ,

w ojew ody ruskiego, i p rzekazan a b rato w ej, m atce m łodego studenta, Teofili z S ieniaw skich (AGAD, A rch. Radz., dz. II, ks. 69/15, n r 141). O bjaśnim y od razu, że 17-letni m łodzieniec w y b ierający się do P ary ża, A nglii i W łoch to późniejszy p atrio ta-stan isław czy k , głośny pisarz i do­ m niem an y w sp ó łau to r P rotestacyi szlachcica polskiego przeciw podzia­

ło w i sw ej O jczyzn y, k tó ry po p ierw szym rozbiorze n a znak p ro te stu

zrzekł się godności sen ato rsk iej i osiadłszy na dobrow olnej em igracji w L ipsku zogniskow ał tam n a długie la ta polskie środow isko naukow e.

Co z m łodzieńczej edukacji w płynąć m ogło na obyw atelskie u k ształ­ tow anie postaw y A lek san d ra i n a jego n iep rzeciętn e (choć pow stałe w szak w epoce saskiej) zain tereso w ania naukow e — zanalizuje zapew ne ew e n tu aln y w ydaw ca In fo rm a cyi, śledzący też dalszy bieg studiów J a ­ błonow skiego. P o m ija m y więc n a razie te ,,górne” w a rstw y in stru k cji, a zilustrow ać p rag n iem y tylko jej b ezp reten sjo n aln y klim at.

S try j u dziela chłopcu ra d arcy p rak ty czn y ch , o p a rty c h na dobrej zna­

6 J. F r e y l i c h ó w n a , I d e a ł w y c h o w a w c z y s z la c h ty p o l s k i e j w X V I i p o ­

c z ą t k u X V I I w . W arszaw a 1938, s. 416. — E. K o t ł u b a j , Ż y c i e J a n u sz a R a ­ d z i w i łł a . W ilno 1859. P rzy p o m n ijm y , że autor te n ro zp atru jąc og ó ln ik o w o i tr a f­

n ie sp ra w ę p o se lstw a J a n u sza w r. 1632, biada jednak nad b rak iem w szelk ich k o n k retn y ch m a teria łó w n a ten te m a t (s. 27).

7 P u b lik a c ja ta u k a że się w n a jb liższy m roczniku „O drodzenia i R efo rm a cji w P o lsc e ”, w op racow an iu T. M a j e w s k i e j - L a n c h o l c i M. Z a c h a r y . — P ełn e n a g łó w k i p o szczeg ó ln y ch czło n ó w in stru k cji brzm ią w rękopisie: (A) In ­

f o r m a c y j a K s i ę c i a K r z y s z t o f a R a d z i w i ł ł a , H e t m a n a P o ln eg o W. K s. Lit., s y n o w i s w e m u J a n u s z o w i , P o d k o m o r z e m u Lit., d o c u d z y c h k r a j ó w w y p r a w u j ą c go. D. 7ma S e p t. 1628 A° d a n a ; (B) N a d gen era ln ą o i n s t y t u c y i s y n a m e g o J a n u sz a R a d z i ­ w i ł ł a i n f o r m a c y j ą t e o d e m n i e , K r z y s z t o f a R a d z iw i łł a , K s ię c i a na B irż ach i Du- bin k a c h , H e t m a n a P o ln e g o W. Ks. Lit., p u n k t a są P a n u P r z y p k o w s k i e m u p o ­ w i e r z o n e , do t e g o ż s y n a m e g o ścią g a ją się (expl.: „W D olatyczach , die 9 O ctobris 1628”); (C) I n f o r m a c y j a K s ię c i a K r z y s z t o f a R a d z i w i ł ł a , H e t m a n a P o ln eg o W. Ks. Lit., P a n u A l e k s a n d r o w i P r z y p k o w s k i e m u 1632do dana.

(6)

E X R E G E ST R O M A N U S C R IP T O R U M . II 147 jom ości rzeczy dzięki w łasnym k ilk ak ro tn y m podróżom do F ra n cji i in­ nych krajów . D aw ną, pierw szą swą p ereg ry n ację sam tu przypom ina, gdy zaleca synow cow i zwiedzić różne m onum enta:

B yć o so b liw ie dan s le Collège, p rzed tym de C le rm o n t, teraz de L ou is le

G ra n d , d es J esuite s, w k tórym d w ie le c ie ja z ojcem W M Pana m ie s z k a liś m y 8.

Dośw iadczenie św iatow e każe zamieścić tuż obok dość zabaw nie sfo r­ m ułow ane zalecenie:

Z jezu itam i ta k ż e się poznać, bo to są w y try ch y e t p a s s e p a r to u t w g o d ­ n y ch lu d zi poznaniu. [...]

Co zaś do egzercycjów : język fran cu sk i urnisz [!], ale go solo usu p o lero ­ w a ć n ależy, któren k on w ersu jąc ty lk o z F ran cu zam i n abyć s ię m oże. Skąd P o la c y rzadko d osk on ale u m ieją gadać po francusku? Bo ca ły czas tr a w ią z P olak am i. Z którym i, że się w P olszczę [A leksander] nagad a, trzeb a ich

e v i t a r e i w tak im stan ąć qu artier, gd zie sa m i Francuzi.

W śród tyoh trzeźw ych ra d znaleźć też m ożna i pojęcia tak now o­ czesne, jak dzisiejszy w e e k e n d :

W W ersalu b y w a ć często [...], w y jeżd ża ć w sob otę na noc do W ersalu, a w n ied zielę w racać się do P aryża n a n a u k ę i le k c y je p on ied ziałk ow e.

I tak sypią się w skazów ki po dziś dzień słuszne: po kilkakroć odw ie­ dzać B ibliotekę K rólew ską, wszystko notow ać itd.

W sedno życzeń Sieniaw skiej u trafić m usiała uw aga szw agra o ko­ nieczności n ad an ia poloru m łodzieńcow i (zaleca „les sciences du m onde

pour fo rm er un galant hom m e et grand h o m m e”), lecz szersze h o ry zon ty

w łasne u jaw n ia s ta ry Jabłonow ski, gdy m ów i synow cow i w sposób wieloe przy stę p n y kolejno o innych, pow ażnych scjencjach. Pozw olim y tu sobie zacytować jeszcze tylko jego sąd o głównej gałęzi wiedzy, ja k ą stanow i dla niego historia:

H istoryja u n iv e r s a li s i chronologia, to jest cognitio t e m p o r u m od stw o rzen ia św ia ta , to jest, żeby L echa, fundatora P olsk i, n ie p ołożyć przed R om u lu sem , fu n d atorem R zym u, e t sic d e caeteris. [...] H istoryja n ie ty lk o zaś do k on - w e r sa e y i potrzebna, ale i do w zn iecen ia p ięk n ego serca do d zieł rycersk ich i p o lity czn y ch sp raw . H istoryja zgoła jest m istrzy n i do w sz y stk ie g o , jako sobą, jako in n y m i rządzić, jak przychodzić do sła w y , przez pam ięć b łęd ó w albo m ądrości, k tó ry m i s ię rządzili in si, co się w H istoryjach czyta.

T ra fiły także do R ejestru i n iek tó re inne, znane i d rukow ane ju ż in stru k cje edukacyjne, wnoszące wszakże niekiedy pew ne odm ianki w kopiach nie cytow anych w druku. Nie m ów im y tu o zarejestrow an ej ostatnio kopii (Bibl. Nar., BOZ 1638, s. 48— 56) in stru k c ji S tanisław a

8 O p o b y c ie tym w zm ia n k o w a ł diariusz c y to w a n y w poprzednim k o m u n ik a ­ cie E x r e g e s tr o m a n u s c r ip t o r u m (s. 163).

(7)

148 I R E N A F A B I A N I -M A D E Y S K A

Ż ó ł k i e w s k i e g o i innych k u rato ró w m ałoletniego Tom asza Z a- m o y s k i e g o , skierow anej w r. 1607 do jego bezpośrednich opieku­ n ów i w ychow aw ców 9. A ni odnotow ana przez nas kopia nie je st daw na, a n i nie jest dziw ne p ojaw ienie się jej znowu w tym zbiorze, ani też jej tre ść nie w ykracza niem al poza sp raw y gospodarskie, gdy w łaściw a „dy- re k c y ja ” n a u k i w ychow ania chłopca spoczyw ała już — zgodnie z wolą zm arłego k an clerza — w dośw iadczonym ręk u Szym ona Szym onowica.

D robne u zu p ełn ien ia innego tek stu drukow anego w nosi n ato m iast kopia skreślonej przez S tanisław a H erak liu sza L u b o m i r s k i e g o

In str u k c y i sy n o m m o im do cu d zych kra jó w ode m n ie w yp ra w io n ym , Teodorow i i F ranciszkow i L u b o m irskim , w Jazdow ie, d. 29 N ovem bris A. 1699 10 (Bibl. N ar., BOZ 1128, s. 228— 232). Gdy np. w ydaw ca biedzi

się nad zrek o n stru o w an iem słow a opuszczonego w rękopisie będącym podstaw ą edycji — odnaleziona przez nas kopia zaw iera w ty m m iejscu przepyszny zw rot „dum ą n a ra b ia ć ” :

a n ie m ają p łoch ą i n ieu w a żn ą dum ą narabiać, chyba k ied y b y teg o p r a w ­ dziw a rep u ta cy ja p o trzeb o w a ła [...] 11

N iezrozum iały w d ru k u w y raz „M arsów ” 12 brzm i w rękopisie „ m a r­ szów ” i daje całkow icie p rze jrz y sty sens:

E w o lu c y je , sp osob y k o m en d ero w a n ia p iech o ta m i i jazdą i sp ra w n o ści do oręża, re g u ły w o je n n e m arszów , szy k ó w , obozów , p ro w ia n to w a n ia i innego do tego p orządku u czyć się p o w in n i.

Ju ż tych p a rę przy k ładó w pozw ala sądzić, że p rzy bliższej analizie całego tek stu kopia nasza okazać się może pożyteczna, ja k to byw a z w ielom a zare je stro w an y m i kopiam i innych znanych pism.

A tek st je s t tu p ięk n y i górny, m yśl ojcow ska godna pam ięci, choć L ubom irski n ie ro i o przyszłości synów tak w spaniale ja k Radziwiłł. J e s t n ieporów nanie skrom niejszy, bardziej obyw atelski, gdy w ym aga od nich po p ro stu n a u k i i cnoty, jeśli chcą m ieć „do ojczystych godności w stęp i drogę” .

9 I n s t r u k c y j a w y d a n a p r z e z o p i e k u n ó w T o m a s z a Z a m o y s k i e g o d la S z y m o n o ­

w i c a i całe go d w o r u m a ło le tn ie g o . W ydał А. В i e 1 o w s к i. „P am iętn ik A k a ­

dem ii U m iejętn o ści w K r a k o w ie ”. W ydział F ilo lo g iczn y i H isto ry cz n o -F ilo zo ficzn y , t. 2 (1875), s. 205— 206 (druk w e d łu g ręk op isu O ssol. 1904 — autogr.).

10 Pod tak im ty tu łe m op u b lik o w a ł t ę in str u k c ję R. P o lla k jako D o d a t e k w : S. H . L u b o m i r s k i , W y b ó r p is m . W rocław 1953, s. 273— 278 (druk w e d łu g

ręk op isu B ibl. P A N w K rak ow ie, 1077)„

11 W druku (i b i d e m , s. 274— 275) zaczyna s ię ten p a ss u s następ u jąco: „a nie m ają g łu p ią i n ieu w a żn ą dum ą, chyba k ie d y b y [...]” ; w p rzyp isie do w y ra zu „m ają” czy ta m y : „Tu opuszczono w te k śc ie w y ra żen ie; m oże: p o p isy w a ć s ię ”.

(8)

E X R E G E S T R O M A N U S C R IP T O R U M . II 149 N auk [...] p iln ow ać m ają [...], aby się p o trzeb n y m i O jczyźnie, do rządu, god n ości i urzęd ów sp o so b n y m i u k azali i w y sta w ili, k tórych n ik t n ie m oże p ia sto w a ć bez d oskonałej i gruntow nej cnoty [...].

I dalej:

n ab yć p o w in n i doskonałej w iad om ości [...], je ś li chcą do god n ości asp irow ać, bo k ró lo w ie n iegodnym jej daw ać nie pow in n i, ani ja tak ich sy n ó w p rom o- w o w a ć n ie będę, k tórym i b ym O jczyznę zarazić m iał.

Przecież jed n ak i w tej in stru k cji nie w szystko jest aż ta k górne, są też w skazów ki zupełnie praktyczne, by przypom nieć choćby k ap italn ą receptę Lubom irskiego na sam oopanowanie:

ro zg n iew a w szy s ię na kogo, w przód obiecadło w sp a k zm ów ić, an iżeli się na lek k o m y śln ą zw ad ę rezolw ow ać.

W tym sam ym m anuskrypcie, spisanym tuż po r. 1751, znaleźliśm y jeszcze jed n ą in stru k cję edukacyjną, m ianow icie Józefa W andalina M n i s z c h a z W ielkich Kończyc, zatytułow aną: In stru k c y ja z p o trzeb ­

n y m i przestrogam i Im ci P anu J erzem u M niszchow i, P odkom orzem u L it., w yjeżdżają cem u do cudzych krajów , p rzy pożegnaniu z b en ed ykcyją dana a do pilnej uw agi i obserw y zalecona, w C ząstochow ej A nn o 1736 d. 15 Octobris (Bibl. Nar., BOZ 1128, s. 320— 327). Była ta in stru k c ja

drukow an a już współcześnie; E streicher (XXII, 466) podaje datę: około 1742. W sam ym d ru k u b rak d atacji zaw artej w nagłów ku naszej kopii. Nie tylk o zresztą ten szczegół zdradza, że kopia nie jest odpisem z d ru ­ ku. Z aw iera ona m nóstw o odm ianek tekstu , ale również, niestety , i sporą dozę opuszczeń lub zniekształceń zaw inionych przez kopistę. Co cie­ kawsze, jej tek st jest nieco dłuższy od drukow anego, a kończy się opu­ szczonym w d ru k u zwrotem : ,,Z serca kochający Ociec”.

Bo też i w całej tej In stru k c y i żywszy w yraz znajd uje ojcow ska serdeczność i trud n o ść rozłąki, mimo że odjeżdżający syn liczy sobie lat 21 i n aw et jest już żonaty. Raczej zresztą nie będzie on za g ranicą reg u la rn ie studiow ał, lecz tylk o uzupełni ogólną sw ą ogładę:

K ied y już d eterm in ow an a jest droga tw o ja , g d zie w y jeżd ża ją c d e d o m o

et cogn ati on e tua, lu b o na czas z nam i rozstajesz się, żebyś d la poloru sw eg o

i przejrzen ia się w narodach postronnych tej n a b y w a ł cu m auge v i r t u t w n ek sp ery jen cy i, z którą byś potym p ow róciw szy N ajja śn iejszem u K ró lo w i Im ci P anu M em u M iłościw em u i O jczyźnie sw o jej god n ie słu żyć i radzić um iał.

A więc znowu m yśl piękna, obyw atelska i choć jej przed o statn i

passus form ę m a nieco serw ilistyczną (z ty ch ust i w owym roku tru d n o

oczekiwać innej) — p rag n iem y wierzyć, że nie są to czcze deklam acje podszyte w yłącznie nadzieją kariery .

(9)

150 IR E N A F A B I A N I -M A D E Y S K A

P rzejd źm y z kolei do zapow iedzianych n a w stępie r e l a c j i .

Chronologia każe zacząć od d iariu sza z r. 1575, obejm ującego podróż z L itw y przez W arszaw ę, W iedeń i W enecję do P a d w y młodzieńczego, zaledw ie 19-letniego b isk u p a-k o ad iu to ra w ileńskiego Jerzego R a d z i ­ w i ł ł a , późniejszego k a rd y n a ła, sy n a M ikołaja Czarnego. Zapiski otw ie­ ra 11 p aźd ziernik a w B udziw iszkach pożegnanie chorego b ra ta starsze­ go, M ikołaja K rzy szto fa („S iero tk i”), naów czas m arszałk a nadw ornego litew skiego, i rozpoczęcie w ędrów ki k u W arszaw ie w tow arzy stw ie m łod­ szego brata, A lbrech ta. W łaśnie n o ta tk a w arszaw ska z 24 października, in form ująca, że m łody p e re g ry n a n t oddał czołobitność infantce A nnie, a n astęp nie obiadow ał „cum archidiacono V iln en si A nd rea Patritio N i-

d e c zk y ” — zw róciła naszą uw agę z ra c ji sw ej rozbieżności z odpow ied­

nim ustępem drukow anego tek stu tegoż diariusza: „cu m archidiacono

V iln en si A nd rea Palatio W id erski” 13. Nic dziwnego, że czcigodny i za­

służony w ydaw ca nie p o tra fił w yjaśnić, o kogo tu m ogło było chodzić. P u b lik a c ję sw ą oparł bow iem n ie n a au to g rafie, lecz — ja k to trafn ie, po szczegółow ych rozw ażaniach, stw ierd ził — na kopii, pełnej p rz e in a ­ czeń i opuszczeń, m y zaś obecnie rozporządzam y p ełn y m auto grafem (AGAD, A rch. Radz., dz. II, tek a 2, n r 101).

N iep ręd ki to, niestety , czas, gdy am bicje nasze spełnią się i R e je str rękopiśm ien ny ch lite ra rió w staro p o lsk ich obejm ie ta k bogate — ba, kom ­ pletne! — m a te ria ły literack ie z naszych bibliotek i archiw ów , że p ierw ­ szym krok iem ed y to ra (a w zakresie pozycji ściśle literack ich — przede w szystkim także tekstologa) stanie się stw ierdzenie, czy dana pozycja sygnalizow ana je st w R ejestrze w swej postaci autograficznej lub w ko­ piach. O by in form acje tak ie m ogły być ja k najszybciej w yczerpujące w zasięgu w szystkich zbiorów polskich.

Ze swej stro n y m y, re je stra to rz y , n a p o ty k am y tru d n o ści w k o n fro n ­ to w aniu naszych znalezisk z pozycjam i drukow anym i. T rudności spow o­ dow ane już nie tylko b rak iem czasu, ale głów nie — rozproszeniem topo­ graficznym w arsztatu . G dy zatem nie s ta je nam m ożliwości w szech­ stro nneg o zbadania, co z owych znalezisk, gdzie i kied y było już może publiko w ane lu b w ykorzystyw an e, p rag n ie m y choć w części zadosyć- uczynić obow iązkow i sygnalizow ania n iek tó ry ch bardziej in teresujący ch — p rzy n ajm n iej n a oko — pozycji R ejestru .

M am y w n im np. ta k bogatą pozycję ja k p lik relacy j, d iariuszy i lis­ tó w — w szystkie w kopiach z końca w. XVI i w szystkie po polsku — n a

-13 D z ie n n i k p o d r ó ż y d o W łoch b is k u p a J e r z e g o R a d z i w i ł ł a w 1575 r. W ydał H . B a r y c z . „ K w a rta ln ik H isto ry cz n y ”' 1935, s. 348 (druk w e d łu g ręk op isu C zart. 2242, s. 369— 379).

(10)

E X R E G E S T R O M A N U S C R IP T O R U M . II 151 zw any W iadom ości ze Szw<ecyi czasu p o b y tu w n iej króla Z y g m u n ta (AGAD, Arch. Radz., dz. II, teka 3, n r 271 i 228 oraz tek a 4, n r 397 — łącznie bez m ała 50 stronic in folio). Są to relacje różnych osób z obu w ypraw W azy do Szwecji (1593/94 i 1598). Kopie z nich bądź ek scerp ty sporządzano współcześnie d la w ojewody w ileńskiego (K rzysztofa R adzi­ w iłła „ P io ru n a ”, h etm an a wielkiego litew skiego), ja k to w yraźnie podano przy anonim ow ej relacji z połowy sierp n ia 1598, zatytułow anej Diarius

spraw K róla Jegomości. Dalsze N o w in y w tóre szw edzkie, z pierw szych

dni w rześnia tegoż roku, pochodzić m ają, w edle nagłów ka, od „P ana Szrem skiego ze Sztokholm u” 14, co w skazyw ałoby n a au torstw o Ję d rz e ja Z e b r z y d o w s k i e g o (?), kasztelana śrem skiego. Na innej kopii za­ znaczono naw et in dorso, za czyim pośrednictw em kolejne N o w in y ze

S zw e c y i o K rólu Jegom ości otrzym ano, m ianow icie „od P a n a W ojew ody

Lubelskiego” , a więc od M arka Sobieskiego (?), z W arszaw y; w ich tekście zaś podano w yjaśnienie: „Te now iny p rzy śli od Simon[a] B ara 15, k tó ry jest starszem nad okrętam i JKM . [...], 23 Octobris [1598], k tó re są p ew ne i nieodm ienne P ośrednie też relacje zaw iera P rzepis niem ieckiego

listu (czyli: przekład, i to z popraw kam i ręką tłumac.za), skierow anego

12 października 1598 z G dańska do nieznanego adresata, a podpisanego: „C onstan tin G i z a , burm [istrz] gd[ański.]” . Zam yka kolekcję kopia listu znowu z Gdańska, z 24 października. Te końcowe gazetki-listy o p e ru ją now inam i przyw ożonym i kolejno przez dw orzan i sługi uczestników w y ­ praw y oraz przez szyprów (kapitanów ) rozproszonych okrętów k ró lew ­ skich, stopniow o dobijających do m acierzystego p ortu .

O bszerne „korespondencje z te a tru w ojny” (bo i tak m oglibyśm y je nazwać), jakie odnaleźliśm y w ty m zbiorze, są częściowo in k ru sto ­ w ane relacjam i znanym i ju ż z innych zapisów. Tak się rzecz m a z p ierw ­ szą z w ym ienionych wyżej pozycji pt. Diarius [...]. Z n a jd u je się on tak że w sylw ie Stan isław a K ostki, podskarbiego ziem pru sk ich i ekonom a m al- borskiego, u którego gościł kilk a tygodni w M alborku Z yg m u nt III przed drugą w ypraw ą, ozyniąc do niej przygotow ania. Z ain tereso w any m ocno dalszym przebiegiem w ydarzeń K ostka zapew nił sobie nap ły w in fo r- m acyj ze Szwecji. W śród nich o trzym ał też opowieść nie lad a jaką, bo zredagow aną przez dyplom atę i dw orzanina królew skiego Sam uela Ł a s ­ k i e g o (syna sław nego reform atora), jednego z aktorów opisyw anych spraw 16. P ew ien znowu frag m en t naszych odpisów zbieżny jest z cząstką

14 Z apis bardzo trudno czy teln y , m oże rozw iązan y n ietrafn ie.

15 S zym on В a r, n o b ilito w a n y za za słu g i oddane Z ygm u n tow i III (zm. w r. 1606; fig u ra ln y jego nagrobek istn ieje ipo dzień d zisiejszy w k o śc ie le P an n y M aryi w G dańsku). P rzez n iego też p rzesy ła ł sw ój d iariu sz ze S zw ecji K. M i­ ch a ło w sk i, jak sam w sp om in a.

16 D ia riu s [...] an on im a i d łu g i list Ł ask iego ogłosił drukiem K. T y s z k o w - s k i w: Z d z i e j ó w w y p r a w y Z y g m u n t a III do S z w e c j i w ro k u 1598. (R ela cje

(11)

152 I R E N A F A B I A N I -M A D E Y S K A

szeroko znanego diariu sza epistolograficznego K a sp ra M i c h a ł o w ­ s k i e g o , sporządzanego p rzezeń w Szw ecji bodajże dla J a n a Z am oy­ skiego 11.

Poza ty m i dw om a fra g m en ta m i zare je stro w an a kolekcja wnosi, zdaje się, m ate ria ły całkiem now e. U pew nia n as o tym pobieżny rz u t oka n a in n e jeszcze publikacje, z k tó ry m i się one n ie p o k ryw ają, ja k np. re la c je ogłoszone p rzez K azim ierza Lepszego 18. Te o statn ie pochodzą ze schyłku r. 1593, a więc z pierw szej w ypraw y. Są to trz y listy od osób z otoczenia króla: jed en n ie podpisany; d ru g i — od se k re ta rz a królew skiego, kano­ n ik a J a n a G a ł c z y ń s k i e g o ; trzeci — od sta ro sty w schow skiego W acław a K i e ł c z e w s k i e g o do A dam a Sędziw oja C zarnkow skiego, g en erała w iólkopolskiego. Zw łaszcza ten o sta tn i list to k le jn o t w naszej w ątłej lite ra tu rz e m ary n isty czn ej ow ych czasów, ty m cenniejszy, że s ta ­ now i w alne uzu pełn ien ie prozaiczne słynnego p am ię tn ik a poetyckiego J ę d rz e ja Z b y l i t o w s k i e g o Droga do S zw e c y je j K róla Jegom ości (druk: 1597). K ielczew ski bowiem p ły n ął n a tej sam ej co ZbylitowSki p in­ ce szw edzkiej „W ilk”, m io tan ej bezlitośnie żyw iołem ku różnym w yb rze­ żom i sk alisty m w yspom 19. Tej poniew ierce w inien b ył późny, jesie n n y sezon,

bo się K ról Jegom ość p raw ie w n ieb ezp ieczn e czasy p u ścił, ikiedy w sz y sc y żeg la r ze z m orza zsiad ają 20.

Do pierw szej w y p raw y szw edzkiej odnoszą się też w ciągnięte do n a ­ szego R e je stru trz y relacje epistolograficzne (z ręk op isu Bibl. N ar. IV

i d iariu sze). L w ó w T927, s. 48— 58 (druk w e d łu g sy lw y K o stk i z A rch. m. T o­

runia, sy g n . X III/13, s. 120— 134). W k om en tarzu w stę p n y m T y szk o w sk i w y m ie n ia la k o n iczn ie autorów in n y ch rela c ji w sp ó łczesn y ch , ró w n ież a n g ielsk ich , n ie m ie c ­ k ich , a p rzed e w sz y stk im sz w e d z k ic h , przy czym są to g ło s y ta k zw o len n ik ó w jak i p rzeciw n ik ó w Z ygm u n ta.

17 S y lw a M ich a ło w sk ieg o zn ajd u je s ię w zb iorach B ibl. P A N w K ra k o w ie, sygn . 2251/1, v o l. 1— 2. — T ek st z tom u 2 (s. 911— 100, 115) tej s y lw y o p u b lik o w a ł T y s z k o w s k i (op. cit., s. 30— 48). O d n alezion y przez nas odpis p ok ryw a się z te k s te m dru k ow an ym dopiero na s. 40— 48, ale o b ejm u je nadto dalszą k o ń có w k ę (od dnia 6 X I). Inne, ob szern e fra g m en ty diariu sza M ich a ło w sk ieg o c y tu je A. S a j- k o w s k i i (N a d s t a r o p o l s k i m i p a m i ę t n i k a m i . P ozn ań 1964, s. 90— 91 ; zob. też.

A u t o r s t w o d ia r iu s z a w y p r a w y Z y g m u n t a III do S z w e c j i . „Sp raw ozd an ia P o zn a ń ­

sk ieg o T o w a rzy stw a P r z y ja c ió ł N a u k ” t. 21 (1957), s. 265— 266).

18 T r z y r e l a c j e o p o d r ó ż y Z y g m u n t a III do S z w e c j i . W ydał K. L e p s z y . „Jan­ ta r ” 1938, z. 4 (druk w e d łu g k o p ia riu sza z e Z bioru T arn ow sk ich w D zik o w ie; sygn . p rzed w ojen n a: P. 3, n r 10, k. 331 r— 336v).

19 G ałczyń sk i rów n ież w y r u sz y ł na „W ilku”, ale na sw o je szczęście p rzeszed ł p óźn iej n a w ie lk i ok ręt g d ań sk i, k tórym p ły n ą ł król.

20 P o czciw y szlach cic „zsiad a” z m orza, jak z konia. W spom ina dalej, że na. tym sam ym o k ręcie p ły n ą ł „p od ad m irali” (jak „p od stoli” !).

(12)

E X R E G E S T R O M A N U S C R IP T O R U M . II 153 3276, k. 14l r — 146r) dotychczas nie publikow ane ani nie w ykorzystane w pełni, co n ajw yżej w zm iankow ane pobieżnie. Są to oryg inały listów uczestniczącego w w ypraw ie — u boku króla — M acieja Ł aw rynow icza W o y n y , pisarza wielkiego litew skiego, do M ikołaja K rzysztofa R a­ dziw iłła („S ierotki”), wówczas w ojew ody trockiego, pisane ze Sztokhol­ m u późną jesienią 1593 (14 X — 22 XI). D ocierały one do rą k księcia za pośrednictw em przebyw ającego n a L itw ie stry ja Maciej owego, G abriela W oyny, podkanclerzego litew skiego, k tó ry podejm ow ał się rów nież p rze­ syłania odpowiedzi, nie bacząc, że n a w e t dla korespondencji k ró la z se­ n a to ra m i K rólestw a niełatw o udaw ało się w tedy znaleźć zam orskiego posłańca.

Ten sam Maciej W oyna w czerwcu i lipcu 1598 to w arzyszył znów królow i w Oliwie podczas ostatnich przygotow ań do d rugiej w y p raw y szwedzkiej i słał stam tąd bieżące relacje do K rzysztofa R adziw iłła („Pio­ ru n a ”). Znalazł się także następnie w orszaku odprow adzającym k ró la aż na redę i choć sam dalej już nie popłynął, nasłu chiw ał potem p iln ie w iadom ości ze Szwecji, przekazując je z kolei W ojew odzie W ileńskiem u. N iektóre z nich odnaleźliśm y w łaśnie w om ówionym poprzednio obfitym fascykule w postaci kopii relacyj ze Szwecji, w inn ym zaś zbiorze n a tr a ­ filiśm y n a oryginały listów W oyny, m. in. tow arzyszących owym kopiom (AGAD, Arch. Radz., dz. V, tek a 444, n r 17685: 2 listy z O liw y i 3 z W ar­ szawy, 1598 r.).

G dyby zajrzeć pod odpowiednie d aty do korespondencji różnych oso­ bistości polskich, z pew nością znalazłoby się sporo jeszcze innych relacji o obu w y p raw ach lub. przyn ajm n iej pośrednich wieści czy p lotek m a lu ­ jących n a stro je chwili, bo „tak ie i ow akie rumor,es” (jak określa W oyna) obficie k rąży ły po k raju , pełn y m zrozum iałego podniecenia i niepokoju.

P rzy pom in am y tu tylko relacje polskie o tych w ypraw ach, nie m ó­ wiąc. o szwedzkich, a choćby łacińskich 21, z cichym życzeniem , by zain te­ resow ały one m iłośników naszej nie n azbyt b ujnej przeszłości m a ry n i­ stycznej i skłoniły do podjęcia iście koronkow ej pracy n ad opowieścią, opartą n a zestrojonych w ątkach literackich w szystkich odnalezionych do­ tychczas pism i n a rzeczowych w ynikach szerszych badań historycznych. P ow stałe studium o w alorze w pełni naukow ym , o w dzięku starej lite —

21 N p. S. Ł u b i e ń s k i e g o , w ów czas miłodego sek retarza k ró lew sk ieg o , a d opiero znacznie później biskupa, P ro fe c tio in S v e c i a m S ig i s m u n d i III [...] (w: O p e ra p o s t h u m a his to rica [...]. A n tverp iae, apud J. M evrsium 164.3, s. 1—21;. w sp isie rzeczy za ty tu ło w a n a B r e v i s narratio p ro f e c tio n is in S u e c ia m [...]). — N ie w iadom o, dlaczego Ł u b ień sk iego cytu je się w literatu rze w o d n iesien iu do o m a ­ w ia n y ch w y d a rzeń na rów ni z J. B ielsk im , H eid en stein em , W ielew ick im czy in n ym i h istoryk am i, podczas g d y b ył on bezpośrednim u czestn ik iem w y p r a w y do S zw ecji, co ła tw o stw ierd zić na p od staw ie sam ego tek stu .

(13)

154 IR E N A F A B I A N I -M A D E Y S K A

r a tu r y (przytaczanej in extenso), byłoby zarazem opowieścią o niezw ykłej »sile w yrazu i p raw d y . Taką, do jak iej coraz pow szechniej garnie się czy­

teln ik nie tylk o w Polsce.

Chronologicznie k o lejn ą pozycją — nie ty lko cenną, ale żywo in te ­ resu ją cą — je s t łacińskie D iarium peregrinationis Serenissim i W ladislai

S ig ism u nd i, Poloniae et Sueciae P rincipis [...], inchoatae A nn o D[omi]ni 1624 [17 V] et A n n o 1625 [22 V] fin ita e (AGAD, A rch. Radz., dz. II,

te k a 7, n r 899; kk. 4 + 33 w dużym folio). A u torem je st J a n H a g e ­ n a u ze wsi M aru n y koło O lsztyna, se k re tarz A lb ry ch ta S tanisław a R adziw iłła, k an clerza litew skiego, ochm istrzującego, ja k wiadom o, k ró ­ lew iczow i w owej p ereg ry n acji. D iariusz te n był po niekąd m ityczny: w idział go w śród załuscianów w połowie X IX w. W acław A leksander M aciejow ski; n ie w idział — i, co w ięcej, w ątp ił o zasłyszanym a u to r­ stw ie H ag enau a — piszący w p a rę la t później Józef K azim ierz P le b a ń ­ ski, w ydaw ca innego, szeroko znanego, polskiego d iariusza tej podróży, p ió ra S tefan a P a c a 22. W śród rew indyikatów głucho o tej pozycji*.

O dnaleziony czystopis został o pracow any w jak iś czas po pow rocie z podróży i m oże p rzed staw io n y do a p ro b a ty R adziw iłłow i przed p rze d ­ łożeniem n a dw orze królew skim . Czy ap ro b a ty nie uzyskał, że drukow ać go nie kazano? N igdy też później nie w yszedł d rukiem . Może za m ało w nim panegiryzm u, n o ta tk i zbyt suche (choć dosłow nie „nulla dies sine

linea”), a łacina nie dość błyszcząca? Z ty ch n ied ostatkó w zdaw ał sobie

sp raw ę sam au to r, tłum acząc się w liście d ed yk acyjn ym , że ciężka cho­ ro b a nie pozw ala m u n a g ru n to w n iejsze przered ag ow anie kreślonego po­ spiesznie n a postojach tek stu „simplicis a tq u e n u d i diarii”. P rz y tej o k azji w y ja śn ił nam , co wówczas rozum iano pod pojęciem tego g atu n k u literackiego.

W p oró w n an iu z P acem m a H agenau m niej do pow iedzenia o d w o r­ sk ich w izytach, n a stro ja c h i opiniach królew icza, stoi bow iem znacznie niżej w h ie ra rc h ii królew iczow skiego orszaku. Je st n ato m iast drobiazgo­ wo dokładny w e w szystkim , co dotyczy osoby kanclerza, poza ty m ściślej określa m iejscow ości, zapisuje też n ap o ty k an e in sk ry p cje — jak p rzy stało n a eru d y tę. Je że li m a do czegoś bezpośredni dostęp, opisuje to szerzej, np. sły n n e w idow iska, ja k im i dw ory w łoskie olśniły królew icza i zadecydow ały o jego trw a ły m zain tereso w an iu tea tre m . Zachw ycony

22 W. A. M a c i e j o w s k i , P i ś m i e n n i c t w o p o l s k i e [...]. T. 2. W arszaw a 1852, s. 734. — S. P a c , O b r a z d w o r ó w e u r o p e j s k ic h n a p o c z ą t k u X V I I w i e k u , p r z e d ­

s t a w i o n y w d z i e n n ik u p o d r ó ż y k r ó l e w i c z a W ł a d y s ł a w a [...] w r o k u 1624— 1625 [...].

Z ręk op ism u w y d a ł J. K. P l e b a ń s k i . W rocław 1854, s. V.

* O statnio z a r e je str o w a liśm y in n ą k o p ię diariu sza H a g e n a u a i list А . К a- z a n o w s k i e g o z tej podróży (Bibl. N ar., BOZ 1173, k. 40r— 73r.).

(14)

E X R E G E S T R O M A N U S C R IP T O R U M . II 155 H agenau naw et streszcza owe „kom edie” , czego nigdy nie ro bi Pac. Znacz­ nie tu więc bogatszy m ate ria ł dla teatrologa. U H agenaua znaleźć też m ożna zapiski o w ydarzeniach całkow icie pom iniętych przez Paca, ja k choćby d elik atn a spraw a odm owy królewicza, gdy proponow ano m u w pisanie się do album u nacji niem ieckiej n a uniw ersytecie w Sienie 23.

Cały ten fascykuł prócz diariusza i dwóch poprzedzających go dedy­ kacji autorskich (dla króla i dla królewicza) zaw iera n a końcu odpis k ró ­ lew skiego listu rekom endacyjnego dla peregry nan tów , skierow anego do obcych dworów, na sam ym zaś froncie długą n a 7 stro n ic in stru k cję k róla dla o chm istrza syna — Radziwiłła. O dczytano ją całem u orszakow i królew icza tuż przed odjazdem . M am y przeto jeszcze jed n ą in stru k cję ojcowską, ty le że zacieśnioną do sp raw prestiżow ych i kom plem entacyj- nych: królew icz jest przecież człowiekiem dorosłym i w łaściw ie d yrygo­ w ania w innych spraw ach nie p o trz e b u je 24.

Początek fascy k u łu z nagłów kiem Instructio [...] spowodow ał zapew ­ ne, że znajd u jący się w ew nątrz diariusz H agenaua przeleżał długo nie za­ uw ażony pośród całego stosu in stru k cji sejm ikow ych.

P rz y k ła d u tw o ru pam iętnikarskiego, k tó ry z kolei zacytujem y, nie będzie już ilu stracją ani staropolskiego ideału wychowawczego, an i w iel­ kich ko n k retn y ch przeżyć, jakie niosły ze sobą dalekie pereg ry nacje, a w skali narodow ej — zam orskie w y p raw y w ojenne. Będzie nato m iast w ybo rn ym obrazem pew nego w ycinka obyczajowości staropolskiej n a przełom ie stu leci X V II i XV III.

D iariusz codzienny P aw ła S a p i e h y , opata paradyskiego, to po­

spieszne i dość bezładne notatk i, sporządzane dla siebie niem al z dnia n a dzień, od 11 lipca 1694 do 23 czerw ca 1704, jakkolw iek z p ew ny m i lu k a ­ m i (autograf w AGAD, Arch. Radz., dz. II, ks. 60, s. 179— 296 i fra g m en t n a s. 2). Nie spostrzegliśm y, by diariusz ten był w lite ra tu rz e szerzej w y ­ k orzystany, a jed y n ie bodaj pow ołują się n a ń przygodnie histo ry cy sztuki, gdy m ówią o W ilanowie, o kościele czerniakow skim itd. Szczegó­

23 P od datą 25 I 1625: „Natio G erm a n ica in U n iv e r s i t a t e S e n e n s i [...] le g e m

c o n su e tu d in e r o b o r a t a m habet, wt tr a n s e u n ti b u s p r i n c ip i b u s m a g n a t i b u s ą u e G e r ­ m a n t s m a t r i c u l a m seu a lb u m nations o ffera t, a d n e x a p e ti ti o n e , u t n o m e n s u u m e i d e m i n s e r e r e dig n en tu r. Нас ergo S e r e n i s s i m i n o stri tr a n situ s occasione m i s s i a consiliario natio n is p r o c u r a to re s ducern R a d z i v i l l i u m a deunt, e x p lo r a tu r i , an a d s i m i l e m g r a t ia m an im u s S e r e n is s im i inclin et; eo se fu n d a m e n t o n it i cau san tes qu o d S e r e n i s s i m u s p â t r e m a t r e q u e G e rm a n is esset ortus. D e f e r t u r re s a du ce R a d z iv ï ll io ad S e r e n i s s i m u m P rin c ip e m , qui p r a e t e x t u e v it a n d a e d e te c tio n is se se e x c u s a n s p r o c u r a to re s illos c u m g r a tia ru m action e d i m i t t i i u b e t ”. — K ró lew icz

p od różow ał incognito.

24 C zytam y w ow ej in strukcji: „hoc aetate, hoc r e r u m usu, be llic a la ude a tq u e

(15)

156 IR E N A F A B I A N I -M A D E Y S K A

łow ym opisem tego kościoła (związanego na zawsze z osobą S tanisław a H erakliusza Lubom irskiego) rozpoczynają się rap te m zapiski S apiehy r k tó ry od stro n y W arszaw y i C zerniak owa zajedzie n a noc do dw orku r e ­ fere n d a rz a koronnego S tan isław a Szczuki w W ilanow ie. N azaju trz ogląda w ykańczany ju ż w y stró j w n ętrz p ałacu k ró le w sk ie g o 25, ale z daleko w iększym znaw stw em i dokładniej opisuje zakładany w zdłuż kopanego w łaśnie k an ału ku n szto w n y p a rk i ogród. M niejsza już o to, że spotyka zażyw ających tam przechadzki J a k u b a i Jadw igę Sobieskich z m aleńką „k rólew n isią” ; z całym p rzejęciem odnotow uje raczej, jak ie szczepy egzo­ tyczne obiecał m u ogrodnik do opackich p lan tacji, czy może — co p ra w ­ dopodobniejsze — do zakładanej pod K odniem „P lac e n c ji”.

E ksp ek taty w a opactw a w iedzie go w łaśnie do kró la n a Ruś. W Ja w o - row ie, ledwo tę „szczęśliwą n o w in ę” uzyskał, ju ż obraca konie na tr y ­ b u n ał lubelski. I tak od początku do końca d iariu sza rozjeżdża w szerz i w zdłuż po Polsce. Stąd ty le tu rozsianych opisów różnych m iejsc i b u ­ dowli, posiadłości (z reg u ły z w ym ienianiem właścicieli) i pejzażu. Czasem drobna, a obrazow a uw aga zam iłow anego gospodarza.

Inaczej w W arszaw ie i n a innych postojach: bez końca obiady, p rz y ję ­ cia, w izy ty i k a rty 26. P rz y tym — co tu kryć — tęgo się po pija i tęgo za­ jada, co zresztą sam opat czasem w ręcz w y z n a je 27. P rzypom nieć wypada,, że zaledw ie kilka la t w cześniej proboszcz kodeński i cysters B ern ard był jeszcze żołnierzem — pułkow nikiem P aw łem Franciszkiem Sapiehą, Je d n a k nie w y p itk a sm ak u je m u n a jb a rd zie j, m ilsze są ta la ry . Lw ia część n o ta te k to zapiski o w łasnej szkatule, o p rzeróżnych zakupach, drobnych i w iększych 28, o ja rm a rk a c h we F ra n k fu rc ie n ad O drą, w e W rocław iu etc.

25 O pałacu w sp o m in a ją też o d n otow an e w n aszym R ejestrze listy : Jana III (spod Ż w ańca, 26 IX .1694), b u d o w n iczeg o A . Ł occi (z W arszaw y, 14 IX 1689,. p ięk n ą p olszczyzn ą) do króla, opata M. A. H a ck ieg o (z O liw y, 4 V II 1688), p ocz- m istrza gd ań sk iego K. R ich tera (z 2i3 VI 1690); o ry g in a ły w A G A D , A rch. Radz.,. dz. II, ks. 25, s. 321—324, 63— 66, 87—00, 325— 326.

26 C zęsto g ryw a te ż z k ró lem i z sa ty sfa k c ją n o tu je np.: „W dzień św . Jana zegrałem K ró lestw o ” (27 X II 1965). Por. K. S a r n e c k i , P a m i ę t n i k z c z a s ó w

Jana S o b ies k ieg o . D ia r iu s z i r e l a c je z la t 1691— 1696. O pracow ał i p rzy g o to w a ł do

druku J. W o l i ń s k i . W ro cła w 1958. Z p a m iętn ik a tego w n o sić m ożna, że w e zw y cza ju k r ó la b y ło gryw ać w k a r ty n iem a l każd ego w ieczora; przy tej o k a zji w y m ie n ia n y jest w ie lo k r o tn ie P a w e ł Sap ieh a.

27 N p.: „gdziem b y ł sła b y na żołądku po p rzep iciu w czo ra jszy m ” ; „jadłem borsuka, na noc za ch o rza łem ” ; „p od p iłem d obrze”.

28 N p.: „N ocleg w P io trk o w ie, g d zie k u p iłem w in a g a r c y 15 po 12 ty n f ó w ” (11 IV 1698); „K u p iłem la n d sz a fty z A n tw erp ii p rzy w iezio n e, 3 w ię k s z e po 5 ta ­ larów , 2 m a łe po 3 ta la r y ” (10 VI 1698); „Stan ąłem w G dańsku, sp r a w iłe m so b ie p ła szcz” (30 VI 1702); „K u p iłem zegar w ie lk i, rep etarz, w M ariw ilu u p. D um ona za 120 talarów tw a r d y c h ” (116 X 1703). A ile ż zap isek o ek sp en sach na k ap u stę, n a sieczk ę! Jak ró w n ież o n a leżn o ścia ch sk rzętn ie ściągan ych od p arobków , od so łty sa za piw o, itd.

(16)

E X R E G E S T R O M A N U S C R IP T O R U M . II 157 Że po to prow adzi się osobiste zapiski — nie dziw i nikogo. N atom iast łatw o dostrzegalny harpagonizm , rozm iar otrzym yw anych „pożyczek” i podarków , jak ie inkasow ał podczas w izytacyj poszczególnych klaszto­ rów, m alu ją dosadniej niż cokolwiek innego tę chyba typow ą sylw etkę opata i p ro w incjała rozpoczynającej się na dobre epoki saskiej.

S ylw etka by łaby bardzo niekom pletna, gdyby nie wspom nieć o w y­ głaszanych przez P aw ła Sapiehę m owach i kazaniach, Je st ich w tej syl- wie w pisanych zaledw ie kilk a (z okazji „solennizow ania” w Pelplinie, w Oliwie etc.), ale znanych i drukow anych jest znacznie więcej 29, typo­ w o eru dycyjnych, w zgodzie z ówczesną konw encją retoryczną. Z resztą co tu m ówić o m entalności ich au to ra — czyż nie w ystarczy frag m en t diariusza, gdzie jed n y m tchem wpisano n astępu jące notatki, obie rów ­ nie lakoniczne i obie ważne:

Tegoż b yło dnia senatus c o nsultu m , na którym m ów ion o de iu re p a tr o n a

-tus i naznaczono kom isarzów do n uncjuszów . 30 Ju n ii B on u sia, sobaczka,

oszczen iła się, m iała 3 p iesk i [...].

P rz y końcu sylw y zn ajd u jem y inw en tarz osobistych skarbów P aw ła Sapiehy, zaw artych w kilku skrzyniach, a dalej spis zatytuło w any Libri

quos m ecu m portavi e x Abbatia Paradisiense, gdzie obok nabożnych są

i lżejsze lek tu ry , w rodzaju francuskich opowieści o am orach p a n n y de La V allière (zm arłej w praw dzie jako k arm elitanka) i inne.

Pow yższy żywot d y g n itarza poczciwego niejedną zapew ne postać i ko n ty n u ację znaleźć może w innych diariuszach z czasów saskich. P o ­ bieżnie w spom nim y o dw u jeszcze, z któ ry ch pierw szy — D y ja ryju sz

dom o w ych interesów m oich M arcina Z a m o y s k i e g o z czerw ca— paź­

d ziernika 1715 (autograf w Bibl. Nar., BOZ 1577) ilu stru je tylko drobny w ycinek z życia sta ro sty bolemowskiego, m ianowicie jego w y praw ę do W arszaw y dla roztoczenia całej sieci dw orskich zabiegów o uzyskanie dalszych apanaży. W ięc znowu przyjęcia, w izyty, tańcow ania, byw ania „ n a p ałacu ”, a p rzy okazji i w nowym ogrodzie (Saskim), przejażdżk i za­ m iejskie 30.

W porów naniu z obu poprzednim i szersze horyzonty zainteresow ań — przede w szystkim sytu acją k ra ju — w ykazuje a u to r ostatniego z w

y-29 Zob. J. D a n e y k o w i c z - O s t r o w s k i , S w a d a p o ls k a [...]. T. 1. L u b lin 1745, cz. 1, s. 280— 289.

30 Co ciek a w e, zw ied za n ie „m anufaktury szk ła ” na B ielan ach , op is M ary- m on tu , p rzelo tn e sp ojrzen ie na W ilanów („gdzieśm y lu stro w a li pałac św . p am ięci K róla, k tó ry dosyć zru jn ow an y p rzez M oskw ę za sta liśm y ”), w reszcie k ilk ak rotn e i d o k ła d n e ogląd an ie ła zien k i w U jazd ow ie, jako w zoru dla Z am ościa („ w zięliś­ m y m iarę na nią, potym [...] o d ry so w a liśm y ją ”).

(17)

158 IR E N A F A B I A N I -M A D E Y S K A

m ieniany ch dziś u tw oró w p am iętn ik arsk ich . Je st to D iarium vitae Józefa Stanisław a S a p i e h y , proboszcza i p ra ła ta w ileńskiego, później tam ­ tejszego sufrag an a, dalekiego kuzyna P aw ła, o któ ry m m ów iliśm y wyżej. W początkow ej cżęści su m ary czn a zapiska retro sp e k ty w n a sięga d a ty urodzenia (1708, w G dańsku), dalej z okresem studenckim rozpoczyna się re g u la rn y diariusz, doprow adzony do r. 1749 (Bibl. Nar., BOZ 941; do s. 290 auto g raf, dalej dy k tat). O lbrzym i, ponad 500 stronic liczący tek st diariusza, w głów nym sw ym zrębie łaciński, bazgrany niem iłosiernie, nie zachęca zby tn io do szczegółowego w ertow ania. Z aw iera jednak, obok za­ pisów o nie kończących się operacjach m ajątkow ych, p a rtie ciekawsze, jak np. z okresu w alki o tro n Leszczyńskiego w G dańsku, a n astępn ie pobytu S apiehy w raz z innym i stanisław czy k am i w K rólew cu. W iem y skądinąd, że au to r diariu sza p ra g n ą ł się sta m tą d w ydostać za granicę i śladem Jó ­ zefa Ję d rz e ja Załuskiego udać się do Rzym u 31, skończyło się jed n a k na u ległym złożeniu przysięgi Sasow i w W arszaw ie, po czym nastąp iło w y­ sunięcie S apiehy n a k o ad iu to rię w ileńską i zatw ierdzenie jej przez króla. B yła i zapisana w d iariu szu podróż do D rezna, Lipska, Kolonii.

Z upełnie in n y od w szystkich om aw ianych tu pozycji jest „tom p ro­ z y ”, spisany głów nie w pierw szej połowie XV II w. i opatrzon y b analnym nagłów kiem M o w y na sejm ach i sejm ika ch odpraw ow ane [...]. T akich zbiorów tra k to w a n y ch jak o w zory reto ry czne, przew ażnie bezim ienne, ba­ ro k zgrom adził m u ltu m i zazwyczaj przechodzim y n a d nim i do p o rządku dziennego, nie w nik ając dokładniej w ich zaw artość. Tym razem jed n a k już p rzy pobieżnym k a rtk o w a n iu . rękopisu n a tra fia m y n a znajom e naz­ wiska: roi się tu od M oskorzowskich, Sienieńskich, M orsztynów , L ubie- nieckich, Taszyckich, W iszow atych, P rzypkow skich, C hrząstow skich, W y- lam ów, Cikowskich, Szlichtyngów , Sm alciusów , Gosławskich, O tw inow - skich, S tern ack ich itd. Tak, to Raków! W ięc chociaż przew ijają się tam i inne postacie, pozarakow skie i katolickie, ochrzciliśm y cały zbiór z rac ji tej n ajw ażniejszej dla nas jego części „ s w a d ą г а к o w s к ą ” (Bibl. Nar., BOZ 823). W ym ienieni arian ie w y stęp u ją tu jako a u to rz y lub bo­ hatero w ie licznych epitalam iów i k ilk u m ów pogrzebow ych, w ygłasza­ nych około la t 1625— 1647. W kilku, z 1629— 1637, zapisano też expressis

verbis jako m iejsce akcji Raków; w w ielu innych w y stę p u ją m iejscow ości

okoliczne.

Zapew ne, tego ro d zaju u tw o ry nie w noszą obfitych m ateriałów obiek­

31 H. S i e r a k o w s k i p isa ł z K ró lew ca 17 VI 1735 do J. A. Z a ł u s k i e g o

(K o r e s p o n d e n c j a J ó z e j a A n d r z e j a Z ału sk ieg o . 1724— 1736. O pracow ali: B. S.

K u p ś ć , K. M u s z y ń s k a . W rocław 1967, s. 390): „JM Ks. P roboszcz W ileń sk i [...] za ła sk a w ą pam ięć d zięk u je, ale z jego do R zym u drogi ad p ra e s e n s his s t a n ­

(18)

E X R E G E ST R O M A N U S C R IP T O R U M . II 159

-tyw n ych (poza genealogicznym i) i nie baw ią pasjon ującą form ą, p rze ­ kazują nam za to au rę środow iska. Zauw ażm y od razu: nie tak różną od a u ry innych ośrodków polskich, ja k m oglibyśm y się byli tego spo­ dziewać. Nie widać tu np. stosow anej w śród arian później, n a niebogatej em igracji siedm iogrodzkiej, rezygnacji z podarków w e s e ln y c h 32; m oże były one skrom ne, jednakże raz po raz czytam y o „dziękow aniu za upo­ m in k i” , „oddaw aniu m arcypanów ”, „dziękow aniu za n ie ” itp.

O ratorów w uczonym Rakow ie nie brakow ało. N ajśw ietniej błyszczy w sylw ie im ię A ndrzeja M oskorzowskiego z jego trzyd ziestu m ow am i dla osób pierw szej rangi. Daleko gdzieś za nim pojaw ia się skrom ne n a ­ zwisko B artło m ieja S i e m i c h o w s k i e g o , tw órcy tej części naszej sylw y, praw iącego aż przesadnie o „ubogim d om ku” swoim, gdy panow ie O tw inow scy p rzy b y li prosić o rękę jego córki, A nny, d la S ternackiego (Samuela?) w roku 1632. D la syna swego, Daniela, prosił sam s ta ry B a r­ tosz S tanisław a L ubieniećkiego o p an n ę Sm aleiusów nę już w ro k u 1625. 0 bliskich koneksjach i pow inow actw ach Siemichowskiego z M ierzeń- skim i, M orsztynam i, O twinowskim i, Stadnickim i, S złichtyngam i św iadczą inne jego m ow y 33.

K im był Siem ichowski, trud n o n a razie sprecyzować. W tej sy lw ie pew ne św iatło rzuca na jego osobę i piękne in tencje mowa, jak ą w ygłosił w im ieniu zboru ropkow skiego 34 pod adresem podstarościego sądeckie­ go. Chodziło o m łodego członka zboru, chw iejnie stającego raz przy braci chrystiańskiej, raz p rzy teściu kato lik u (właśnie owym podstarościm )^

aby tą obłudą n ie narabiał, jako z nam i, tak i z W M cią [...], gd yż m y ta k o ­ w y c h , k tórzy na ob ied w ie kolan ie chrom ią, cierpieć n ie m ożem y, bo je ś li ob ­ łu d a przed ludźm i jest ob rzyd łością w ie lk ą , tym w ięcej przed P an em B o ­ giem [...]. [k. 186r]

P rz y k ła d y prozy cytow ane w naszym drugim z kolei kom u nik acie w ybraliśm y przede w szystkim pod kątem treści, p rzy datn ej dla badań z zakresu h isto rii k u ltu ry . Z adem onstrow aniem języ ka tej prozy zajm ie­ m y się w przyszłości, zwłaszcza że i pod tym w zględem obfity, ciekaw y 1 p ięk n y m ate ria ł u zb ierał się chociażby w zarejestro w an ych listach. Dziś rozsadziłoby to skrom ne ram y jednego w ycinka E x regestro.

W m arcu 1970

32 O rygoryzm ie ob yczajow ym w zborach p olsk ich przed b an icją i po n iej m ó w i szerzej J. T a z b i r (B racia P o lsc y w S ie d m io g r o d z ie . 1660— 1784. W arszaw a.

1964, s. 65).

33 Zob. też N i e s i e с к i, V I, 402, s. v. „M ierzeńscy”.

34 W ieś R op k ow a (pow. sądecki) należała w tym c z a sie do M ierzeń sk ich (zob. k. 140v). W ta m tejszy m zborze d ziałał też p rzelotn ie A. W iszow aty (za tę o sta tn ią in fo rm a cję d zięk u ję u p rzejm ie dr M arii S i p а у 11 o).

Cytaty

Powiązane dokumenty

serw acji w odniesieniu do K siężyca daje jego terminator (linia, gdzie przylegają do siebie oświetlona przez Słońce i nie ośw ietlona część tarczy). Istnienie

Eliade 1 jest zdania, że sens archaicznego mitu, na podstawie którego czło ­ wiek dowiadywał się, dlaczego jest tak, jak jest, polegał na wierze, iż w czasie mitycznym

szcza się we w nętrze rośliny, a następnie, do środka się dostawszy, powoli rośnie dalej 1 z zarażonego się posuwa miejsca, bakte- ry je, gdy zabrnąć zrazu do

[r]

N atura człowieka, człow ie- czeństwo, choć posiada walor powszechności (jest taka sam a we wszystkich ludziach), je st fo rm ą substancjalną człow ieka i może

Obmywałem się, ubierałem, po czym szedłem do kuchni, gdzie babka, która także wstawała rano, aby przygotować śniadanie dla domowników, dawała mi szklankę herbaty z

Od czasu za- kończenia interwencji Organizacji Paktu Północnoatlantyckiego (NATO) w Kosowie angażują się oni w szkolenia adresowane zwłaszcza do służb mundurowych,

Do łańcucha karpackiego należą najwyższe góry w Polsce: Tatry, ciągnące się około 60 kilometrów wzdłuż od zachodu na wschód, a w szerz liczą około 20