Leokadia Hull
Rzeczywistość i "szelest papieru" :
paradoksy Wisławy Szymborskiej i
Ewy Lipskiej
Prace Językoznawcze 11, 81-93
2009
2009
Leokadia H ull O lsztyn
Rzeczywistość i „szelest papieru”.
Paradoksy Wisławy Szymborskiej i Ewy Lipskiej
R e a lity a n d „ th e ru s tle o f p a p e r ” .
T h e p a ra d o x e s o f W islaw a S z y m b o rs k a a n d E w a L ip sk a
Szymborska and Lipska define art as a peculiar annexe to reality - extratextual concrete reality is simultaneously the source and a target point of a poem, negating traditional text and context opposition. There still remains the awareness of radical bor der between empiricism and language sphere.
Słowa kluczowe: poetycki mimetyzm, empiria, autoteliczność dzieła
Key words: poetic mimetism, empiricism, autotelism of work of literature
Jest więc taki świat,
nad którym los sprawuję niezależny? Czas, który wiążę łańcuchami znaków? Istnienie na mój rozkaz nieustanne?1
P rzytoczone wyżej pytania W isław a S zym borska staw iała w w ierszu R adość pisa n ia , w tom ie Sto p o ciec h z 1967 r. E w a L ipska ju ż w pierw szym zbiorze
Wierszy zam ieściła tekst M ogę, w którym w yznaje: Wymyślać mogę wszystko od początku.
Mam tę możliwość: wyżynną prowincję czyli Wyobraźnię [ . ]
Mogę być sobą i sterować nocą
1 W. Szymborska: Wiersze wybrane. Wybór i układ Autorki. Kraków 2000, s. 114. Wszystkie cytaty z wierszy Szymborskiej pochodzą z tego wyboru, sygnowanego W. w., oraz tomików: Chwi la. Kraków 2002; Dwukropek. Kraków 2005; Tutaj. Kraków 2009 i nie będą sygnowane odrębnymi przypisami.
by się w nietrwałe nie zapuszczać lądy i pustej doby nie trzymać w ramionach2
Z perspektyw y dzisiejszego oglądu, obfitego ju ż dorobku artystycznego, w łaśnie ten utwór, nie zaś głośny w iersz M y , w ydaje się bardziej adekw atnie określać poetyckie credo artystki, co zauw ażają krytycy, zajm ujący się jej p ó ź n iejszą tw órczością3. W cześniej, m oże nadm iernie eksponow any, m anifest M y sytuow ał p o ezję Lipskiej w pokoleniow ym kontekście N ow ej Fali, zaś u w zględ nienie tekstu M o g ę, jak o św iadectw a poetyckiej sam ośw iadom ości, prow adzi do odczytania indyw idualnego idiom u tw órczego artystki.
„R adość pisania” Szym borskiej i „w yżynna prow incja w yobraźni” Lipskiej ustaw iają obie krakow skie artystki niejako w opozycji w obec dom inujących w spółcześnie postaw rozchw iania poetyckiej tożsam ości, form ułow ania progra m ów „poetyki negatyw nej”, akcentow ania problem ów „niew yrażalności” słowa i w ątpliw ego statusu upraw ianej profesji4. Inna rzecz, że akty negacji okazują się bardzo tw órcze i m ożna na nich konstruow ać rozległe, znaczące artystycznie
2 E. Lipska: Godziny poza godzinami. Warszawa 1998, s. 15. Wiersze Ewy Lipskiej cytuję za: Godziny poza Godzinami. Warszawa 1998; 1999. Kraków 1999; Drzazga. Kraków 2006; Gdzie indziej. Kraków 2005; Ja. Kraków 2003; Pomarańcza Newtona. Kraków 2007.
3 K. Lisowski zauważa: „Utwór ten [My - L.H.] zdystansował niesłusznie inne teksty z Wier szy; dopiero nowe motywy, wątki, krystalizujące się wyraźniej w następnych książkach, każą spra wiedliwiej spojrzeć na Wiersze i . kolejny utwór »programowy«, umieszczony w nich przez poet kę - wiersz Mogę. To właśnie Mogę - z perspektywy następnych, pełniejszych odczytań jej twórczości - zapowiada »właściwą« Lipską, jej utwory wciąż pełne inwencji, wyobraźni, zaskaku jących paradoksów, puent, zadziwiających m etafor.” - tegoż: Historie osobiste (o liryce Ewy Lipskiej). [W:] E. Lipska: Wspólnicy zielonego wiatraczka. Lekcja literatury z Krzysztofem Lisow skim. Kraków 1996, s. 6. Jeszcze dobitniej formułuje swój pogląd, odnośnie nadmiernego ekspono wania, uznawanego za manifest pokoleniowy wiersza My P. Łuszczykiewicz: „Są w twórczości poetów wiersze-zmory, napisane kiedyś u progu debiutu, napisane zresztą dobrze i w najlepszej wierze, a prześladujące ich później przez całe niemal życie artystyczne. Takim tekstem w przypad ku Ewy Lipskiej jest słynne, antologiczne już wyznanie, które otwierało jej pierwszy tomik poetyc ki, Wiersze z 1967 roku” - tenże: Po balu (Eseje o literaturze polskiej. Warszawa 1997, s. 167.
4 „Niewyrażalność” stała się przedmiotem szerokiej refleksji literaturoznawczej. Przykładem może być tu obszerny tom referatów z konferencji zorganizowanej przez IBL Literatura wobec niewyrażalnego. Red. W. Bolecki i E. Kuźma. „Z Dziejów Form Artystycznych w Literaturze Pol skiej”. T. LXXIX. Warszawa 1998. Zagadnienie jest rozpatrywane w wielu ujęciach i kontekstach: „niewyrażalność jako problem poetyki (język, retoryka przemilczeń, tabu, konwencje); niewyrażal- ność jako problem historycznoliteracki (założenia prądów i programów) oraz rozmaite granice wy- rażalności i niewyrażalności (np. filozoficzne, estetyczne czy socjologiczne)” (s. II). Wśród refera tów omawiających tę problematykę na przykładach literackich znalazł się tekst Doroty Wojdy poświęcony Szymborskiej. Autorka eksponuje w nim relacje między językiem i milczeniem, akcen tując ich „komplementarność” w strukturze wiersza: „słowo i cisza wzajemnie się dopełniają, obja śniają czy wręcz gwarantują swoje istnienie” - tejże: „Spisane na wodzie Babel” Przemilczenie a strategie retoryczne Wisławy Szymborskiej. Ibidem, s. 279. Por. także tej autorki: Milczenie sło wa. O poezji Wisławy Szymborskiej. Kraków 1996. Milczenie w wierszu Szymborskiej nie jest efektem bezradności wobec języka jako sposobu wyrażania rzeczywistości, a raczej wpisuje się w jej strategię liryczną, charakterystyczną dla jej stylu retorykę.
i intelektualn ie dzieło, b y w skazać tu przykład najbardziej w yrazisty - Tadeusza Różew icza. „Poetyki negatyw ne” p row adzą do pow tarzanych orzeczeń o nieko- nieczności poezji, i kw estionow ania roli poety. D la Szym borskiej i Lipskiej poezja je s t oczyw istością, pisanie czynnością naturalną, niew y m ag ającą n ie ustannego tłum aczenia i uspraw iedliw iania.
A utotem atyczna refleksja nad aktem tw órczym , u w ielu artystów stanow iąca zasadniczy tem at, pojaw ia się u nich rzadko i raczej w k onw encji hum orystycz nej. Szym borska m etaforyzuje kondycję poety w św iecie jak o pew nego dziw ac tw a - ja k „latające ryby” czy „dziobak m lekiem karm iący p isklęta” - przekro czenia praw ew olucji: „A najlepsze je s t to, / że przeoczyła m om ent, kiedy pojaw ił się ssak / z cudow nie u pierzoną w aterm anem ręk ą” (W.w., s. 144). W w ierszu P ochw ała siostry czytamy:
Moja siostra nie pisze wierszy
i chyba już nie zacznie nagle pisać wierszy. [...]
W szufladach mojej siostry nie ma dawnych wierszy ani w torebce napisanych świeżo.
A kiedy siostra zaprasza na obiad,
to wiem, że nie w zamiarze czytania mi wierszy, jej zupy są wyborne bez premedytacji,
a kawa nie rozlewa się na rękopisy
(W.w., s. 217)
P oezja to fanaberia, coś naddanego m ącącego porządek zw yczajnego życia, czasam i terroryzującego otoczenie. N ie celebruje tw órczego rzem iosła, uw znio- ślając je pow ołaniem czy natchnieniem : „być poetą, / m ieć w yrok n a ciężkie norw idy” ; autoironicznie pow ątpiew a też w efekty poetyckich usiłow ań: „d e monstrować światu / przyszłą lekturę szkolną - w najszczęśliwszym razie - O Muzo. O Pegazie, / aniele koński” (W.w., s. 92). Trudno oczyw iście serio traktow ać tak nonszalanckie m arginalizow anie poezji przez artystkę, k tó ra pisze w iersze ju ż od przeszło sześćdziesięciu lat, starannie cyzelując k aż d y pojedynczy w iersz, w ażąc k ażde słowo. A utoironia je s t tu raczej św iadectw em dystansu w obec siebie, absolutnym brakiem skłonności do egocentryzm u, często kojarzonego z po etyc k ą profesją. O drzuca zarów no daw ne konw encje dem onizujące ro lę poezji i p o ety, ja k i w spółczesne pozy, akcentujące negatyw ność, bezradność słowa.
W dow cipnym epitafium , które skom ponow ała sobie ju ż pół w ieku tem u, pisze: „Tu leży starośw iecka ja k przecinek / autorka p aru wierszy. W ieczny odpoczynek / raczyła dać jej ziem ia, pom im o że trup / nie należał do żadnej z literackich grup” (W.w., s. 93). „S tarośw ieckość” należałoby ująć w cudzy słów, naw et je ż e li autorka tak sytuuje sw oją postaw ę, to z całą p ew no ścią odczu cie czytelnicze je s t inne. Zarów no prezentow any w w ierszach ogląd rzeczyw i
stości, ja k i poetyckie środki ekspresji jej obrazu, cechuje odkryw czość, w spół brzm ienie z dylem atam i w spółczesnego świata. Jest w tym określeniu trochę kokieterii, ale i podkreślenie odrębności artystki, która nie staw ia n a pierw szym m iejscu dążenia do oryginalności, często rozum ianej jak o zasadnicze kryterium w artościow ania. O ryginalność nie je s t u niej celem sam ym w sobie, rodzi się niejako sam orzutnie, nie zaś w polem icznym dyskursie z zastanym i konw encja m i, a rozpoznaw alny idiom poetycki w ynika z bardzo indyw idualnego spojrze nia na rzeczyw istość, w nikliw ej obserw acji, dostrzegania paradoksów w p isa nych w przygodność otaczającego nas św iata i ludzkiej kondycji. „S zkolna” recepcja w ierszy ustaw iła jej p ozycję jak o poetki „codzienności i w ielkich pytań filozoficznych” . Jest to co praw da uproszczony i skonw encjonalizow any w izeru nek, ale niepozbaw iony słuszności, skoro sam a tw ierdzi: „N ie miej m i za złe, m ow o, że pożyczam patetycznych słów, / a potem trud u dokładam , żeby w ydały się lek k ie” (W.w., s. 195)5. Ta m ieszanka ton u serio i dow cipnej lek k ości stano w i o indyw idualnym stylu poetyckiego bycia Szym borskiej, przynosi też „radość czytania”, ja k zatytułow ano zbiór pośw ięconych jej szkiców 6.
Podobnie ja k W isław a Szym borska, tak i Ew a Lipska je s t odczytyw ana jak o „przypadek niezależny” : „Twórczość Ew y Lipskiej je s t w polskiej poezji w spół czesnej tym , czym ablativus absolutus w klasycznej łacińskiej składni - je st m ia now icie przypadkiem niezależnym ” - ja k tw ierdzi Piotr Łuszczykiew icz7. W re cenzjach jej pierw szych tom ów poetyckich akcentowano generacyjną przynależ ność do Nowej Fali, ale w prezentowanej dykcji dopatryw ano się pokrewieństwa, ze starszą o pokolenie, W isław ą Szymborską. Jest to jed n ak powinowactwo szcze gólne - rozpoznawalny styl Lipskiej, kształtujący ju ż jej pierwszy tom ik z 1967 r., znajduje najdalej idącą analogię w późniejszym nieco Wszelkim wypadku (1972) W isławy Szymborskiej - nie m ożna tu zatem m ów ić o estetycznej inspiracji8.
5 Jerzy Kwiatkowski w przedmowie do wydanego w 1977 r. wyboru jej Poezji pisał: „Tak więc, Szymborska ukrywa głębsze, filozoficzne dno swoich wierszy. Udaje, że pisze o sprawach codziennych. Ukrywa kunszt. Udaje, że pisanie wierszy to sprawa dziecinnie łatwa. Ukrywa wresz cie - tragiczny, gorzki sens swojej poezji. Udaje, że niczym znowu tak bardzo się nie przejmuje” - przedruk w tegoż: Magia poezji O poetach polskich XX wieku). Wybór M. Podraza-Kwiatkowska i A. Łebkowska. Posłowie M. Stala. Kraków 1997, s. 141).
6 Radość czytania Szymborskiej. Wy bór tekstów krytycznych. Red. J. Illg Kraków 1996. Wersją zmodyfikowaną posłużył się Gerhard Bauer: Radość pytania. Wiersze Wisławy Szymborskiej. Prze kład Ł. Musiał. Wstęp A. Woldan. Kraków 2007.
7 P. Łuszczykiewicz: Po balu (Eseje o literaturze polskiej). Warszawa 1997, s. 165.
8 Tę rozbieżność w czasie zauważył Tadeusz Nyczek, który akcentuje ich wzajemną zależność jako „w pełni twórczą” (Spalony dom (o poezji Ewy Lipskiej). „Twórczość” 1974, nr 9, s. 82-89). Podobnym tropem zmierza, powołując się też na rozpoznanie Nyczka, Krzysztof Skibski w książce poświęconej analizie języka poetyckiego Lipskiej. Jednocześnie podkreśla, że „już kolejne tomiki obu poetek dowiodły specyficznego rozgraniczenia między dyskursywnością, intelektualnym wyrafinowa niem Szymborskiej i obrazowym, plastycznym paradoksem Lipskiej [...] Zarysowana na początku dyfe- rencjacja z biegiem czasu rozrastała się, by dziś teksty obu poetek (wciąż jakby podobne) były nie do pomylenia” - tegoż: Antropologia wierszem. Język poetycki Ewy Lipskiej. Poznań 2008, s. 19-20.
Poetyki obu artystek, zresztą pryw atnie od daw na zaprzyjaźnionych ze sobą, kształtow ały się jak o „przypadki niezależne”, natom iast łączy je n a pew no p o dobne spojrzenie na sw oją profesję, nacechow ane dystansem , choć niem arginali- zujące roli lirycznego przekazu.
A utorka debiutanckiego m anifestu M y, dw adzieścia lat później, w w ierszu M y 1998, konfrontuje daw ne aspiracje i tw órcze nadzieje z radykalnie zm ienio n ą ju ż rzeczyw istością, z now ym , „praktycznym ” pokoleniem , w zyw anym na swój „pojedynek słów ” : „P atrzą n a nas uw ażnie / ja k na przelatujących klasy kó w / których skrzydła trzaskają aniołam i” (1999, s. 17)9. W innym m iejscu, odw ołując się do lokom ocyjnej m etaforyki, pisze: „A j a / holow ana przez zdy szaną ciężarów kę / m acham do w as testam entem / w którym zapisuję w am / / zapasow ą rzeczyw istość” (D rzazga, s. 23). P odobnie ja k Szym borska akcentuje sw oją nieprzystaw alność do rytm u czasu, „starośw ieckość” i jest, dodać trzeba, w tym m iejscu rów nie nieprzekonująca. Trudno uw ierzyć artystce, k tó ra z tak ą sw obodą porusza się w w irtualnym św iecie kom puterow ej przestrzeni, spraw nie operuje w w ierszach je j językow ym i kodam i, poetycko osw aja w szelkie tech no logiczne now inki, że faktycznie czuje się w yobcow ana w now oczesnej, czy n a w et ponow oczesnej rzeczyw istości. O utsiderskie gesty są tu raczej autoironicz nie k re o w an ą p o z ą niż w yznacznikiem autentycznego sam opoczucia, raczej w yrazem dystansu, zarów no w obec rom antycznego paradygm atu tw órczego, a także w spółczesnych udręczeń „p o ezją niem ożliw ą” . R om antyczna angelolo- gia („skrzydła trzaskają aniołam i”) ulega przekształceniu w e w sp ółczesną orni tologię. W arto w tym m iejscu przytoczyć w całości dow cipny w iersz D o p ta k a , oparty n a koncepcie w yw iedzionym z całkow icie zleksykalizow anej m etafory:
Mówię do ptaka: Muszę lecieć. Ptak macha do mnie instrukcją obsługi.
(Drzazga, s. 25)
W w yw iadzie, jak ieg o udzieliła „W ysokim O bcasom ”, n a pytanie o „radość pisania”, sugerujące w podtekście pow inow actw o z Szym borską, odpowiada: „Pow tarzam często, że pisanie je s t »najpow ażniejszą anegdotą« m ojego życia.
9 N a m a rg in e sie w a rto p rz y to c z y ć p o d o b n ie b rz m ią c ą o s ta tn ią s tro fę a n g e lo lo g ic z n e g o w ie rs z a S z y m b o rsk ie j:
O śm ielam się przypuszczać, Ż e k la sz c z ą skrzydłam i A z ich o czu sp ły w a ją łzy
I coś w tym jest. N ie nazw ałabym tego »radością«, poniew aż proces tw orzenia je s t trudny i często niew dzięczny. C zasam i jesteśm y skazani na »ciężkie N orw i- dy«” 10. N atom iast w e W stępie do w yboru sw oich w ierszy sam a sobie zadaje pytanie: „P ycha to czy pokora? Zuchw ała św iadom ość, że m a się jeszcze coś do dodania, kilka zdum ionych słów z a l e d w i e . ” (G odziny, s. 8).
Z arów no Lipska, ja k i Szym borska, definiują sztukę jak o sw oisty aneks do rzeczyw istości. Szym borska próbuje sprostać „w ielkiej liczbie” żyć „w trzech w ym iarach, / w przestrzeni nielirycznej i nieretorycznej, / z praw dziw ym , bo ruchom ym horyzontem ” (W.w, s. 202); w iersz Lipskiej „potajem nie skanuje św iat”, „aparatem cyfrow ym ” zapisuje „naturalnej w ielkości ży cie” . Pozateksto- w y konkret je s t źródłem i jednocześnie docelow ym punktem w iersza. W p er spektyw ie teoretycznoliterackiej R yszard N ycz ujm uje problem jak o poszerzenie i m odyfikację intertekstualności dzieła: „Tak ujm ow ana intertekstualność un ie m ożliw ia w ięc podtrzym yw anie tradycyjnych dychotom ii w ich dotychczaso w ych postaciach: tekstu i kontekstu, porządków : w ew nątrzliterackiego i zew ną- trzliterackiego, literatury i rzeczyw istości” 11.
H oryzonty artystyczne om aw ianych tu poetyk w p isu ją się w nu rt literatury „obiektyw istycznej”, gdyby pójść dalej śladem koncepcji literaturoznaw czych N ycza, prezentow anych ju ż w innym m iejscu. U m ieszcza on now o czesną litera tu rę w m im etycznej perspektyw ie, podkreślając jedn ocześn ie „ekscentryczność” m etodologicznego założenia, skoro różne kierunki aw angardow ych orientacji zasadzały się n a kw estionow aniu referencyjności języ k a literackiego w obec em- pirii: „A ekscentrycznym - gdyby, w ziąw szy po d uw agę artystyczne program y autonom ii literatury i autoteliczności dzieła [...] praktyka literacka tym ideolo gicznym proklam acjom przeczy, dokum entując faktycznie całkiem sum ienne w yw iązyw anie się najbardziej naw et aw angardow ych dzieł z pow inności m im e- tycznych” 12.
W świecie, w którym „nic nie je s t pew ne” - odw ołując się do jednego z preferow anych przez krytykę cytatów, traktow anych też jak o klucz interpreta cyjny do tw órczości E w y L ipskiej13 - a po d tym rozpoznaniem podpisuje się
10 Olśnienia w nocy są najmniej praktyczne. Z Ewą Lipską rozmawia Jarosław Mikołajewski. „Wysokie Obcasy” 2004 z 9 października.
11 R. Nycz: Tekstowy świat. Poststrukturalizm a wiedza o literaturze. Kraków 2000, s.109.
12 R. Nycz: Literatura jako trop rzeczywistości. Poetyka epifanii w nowoczesnej literaturze polskiej. Kraków 2001, s. 6.
13 Taki tytuł nosi m.in. zbiór materiałów z sesji poświęconej jej poezji (Nic nie jest pewne. O twórczości Ewy Lipskiej. Red. A. Morawiec i B. Wolska. Łódź 2005). W innym ujęciu gra tym orzeczeniem A. Poprawa: Ale jest pewność, że to Lipska. „Odra” 2004, nr 4, s. 3-6. Wiersze tej autorki zawierają wiele błyskotliwych aforyzmów, wręcz podsuwając krytykom ich interpretacyjne wykorzystywanie. Najczęściej bywa eksponowany cytat: „Lękać należy się odważnie” - przywoła ny m.in. w tytule szkicu J. Kwiatkowskiego: „Lękać należy się odważnie”. [W:] Magia poezji, s. 346-349.
w ielokrotnie także W isław a Szym borska, je d y n ą szansą zakotw iczenia staje się uczestnictw o w pow tarzalności rytuałów dnia pow szedniego, docenienie ofero w anych przez re aln ą rzeczyw istość „drobin bytu” - m ów iąc języ k iem głośnego eseju Jolanty B rach-C zainy 14. G dyby nie przeczyła tem u konfrontacja d at w ydań tom ików poetyckich i książki Szczeliny istnienia, m ożna b y staw iać tezę o zap o życzeniu od niej języ k a i horyzontów rozpoznaw ania istoty bytu. Szym borska, w w ierszu rejestrującym pozornie „błahe” przedm ioty i sytuacje, w yznaje: „N a taki w idok zaw sze opuszcza m nie pew ność, / że to co w ażne / w ażniejsze je s t od niew ażnego” (W.w., s. 288). U Lipskiej poezja szuka dla siebie m iejsca w „nie szczelnej rzeczyw istości”, a „okruszek kruchego ciasta ze śliwkam i. / M aleń k a czcionka czułości” (G dzie indziej, s. 15) m ógłby być poetyckim rów now ażni kiem owej „dojrzałej w iśn i”, będącej „eg zystencjaln ym obiek tem ” , „m o w ą bytu” . Z daniem eseistki, poetycki słuch w yprzedza filozoficzne rozpoznanie:
Myślę, że gdy filozofowie mówią z rozpaczą o milczeniu bytu, wynika to z nie zrozumienia mowy bytu, który nie zwraca się do nas jako całość, lecz poprzez konkret egzystencjalny, drobiny znaczące. [...] A że filozofowie ociągają się to nie wina poetów. I choć wszystko może stać się przedmiotem egzystencjalnym, nieczęsto to się zdarza. Pewnie z tej przyczyny, że zawarty w bycie sens jest jednak słabo czytelny i rzadko narzuca się z pełną oczywistością, ale też i my nie jesteśmy dość uważni15.
Szczeliny istnienia kongenialnie łącz ą p o ety ck ą intuicję i precyzyjny d ys kurs filozoficzny, zaś liryka, nie rezygnując z w łaściw ego sobie języ ka, in n ą drogą, poprzez szczególny rodzaj w rażliw ości dociera do zasadniczych pytań natury filozoficznej. W ażne jest, by nie przeoczyć ow ych drobin bytu, zachow ać „u w ażn o ść” sp o jrzenia. W to m ik u S zym bo rsk iej D w u kro p e k o d n ajd u jem y w iersz N ieuwaga:
Źle sprawowałam się wczoraj w kosmosie. Przeżyłam cała dobę nie pytając o nic, Nie dziwiąc się niczemu.
Wykonywałam czynności codzienne, jakby to było wszystko, co powinnam.
[ . ]
Kosmiczny savoir-vivre choć milczy na nasz temat,
to jednak czegoś od nas się domaga: trochę uwagi, kilku zdań z Pascala
14 J. Brach-Czaina: Szczeliny istnienia. Kraków 2006. 15 Ibidem, s. 8 i 14.
i zdumionego udziału w tej grze o regułach nieznanych
(Dwukropek, s. 33-34)
Przeoczenie drobin bytu je s t karygodnym zaniedbaniem , stratą, skazaniem siebie n a nieistnienie, ja k w w ierszu D n ia 16 m aja 1973 roku, o zagubionym w pam ięci dniu, którego ju ż nie da się odzyskać - „Lżej b y m i było m yśleć, / że um arłam na krótko, / niż że nic nie pam iętam / choć żyłam bez przerw y” (W.w., s. 308). K onkretom codziennej egzystencji należy się troska i szacunek, bo to one utw ierdzają człow ieka w jeg o niepew nym , przypadkow ym bycie, „naw et to, / że jad łeś kluski ze skw arkam i” - ja k pisze w w ierszu M etafizyka, zam ykającym jej najnow szy tom ik poetycki (Tutaj, s. 40). W iersz tytułow y uznać w ręcz m ożna za filozoficzny m anifest akceptacji bytu konkretyzującego się poprzez fakt, że „tutaj na Z iem i je s t sporo w szystkiego” . W charakterystycznej dla niej poetyce enum eracyjnej k atalo g u je rzeczy z różn y ch rejestrów rzeczy w isto ści, błahe i w ażne, m aterialne konkrety i pojęcia abstrakcyjne, a d łu g ą listę zam yka apel:
No bo przyjrzyj się dobrze: stół stoi, gdzie stał,
na stole kartka, tak jak położona,
przez uchylone okno podmuch tylko powietrza, a w ścianach żadnych przeraźliwych szczelin, którymi by donikąd cię wywiało.
(Tutaj, s. 7)
W iersz ten, interpretacyjnie skojarzony się z dużo w cześniejszym N ic daro w an e, ujaw nia jednocześnie dynam ikę dyskursu, ja k i przebiega w ew nątrz jej tw órczego dorobku, w ahania pom iędzy niepew n ością i p o trzeb ą ontologicznego utw ierdzenia. O dnajduje je , m ów iąc dalej języ k iem B rach-C zainy, w codzien nym „krzątactw ie”, które stanow i podstaw ę naszego istnienia. G rażyna B orkow ska swój szkic o poetce zatytułow ała Szym borska eks-centryczna, zauw ażając, że: „W iersze Szym borskiej dow od zą w ażnej praw idłow ości: poetka odbiera w i dzialny św iat eks-centrycznie, uw zględniając nie tyle środek, ile peryferie, p rze suw ając w zrok na sam skraj kadru. T ę strategię p o ety cką stosuje w ielokrotnie [...] Tam, gdzie zjaw ia się Szym borska, niew ażne staje się w ażne” 16. O kruchy
16 G. Borkowska: Szymborska eks-centryczna. [W:] Szymborska. Szkice. Warszawa 1996, s. 57. Krzysztof Biedrzycki widzi w skupieniu się na drobiazgach fenomenologię Szymborskiej: „Fenomenologia Szymborskiej znajduje swój wyraz w swoistym konceptualizmie. Wiersz zaczyna się u niej od pomysłu, czasem zaskakującego, najczęściej pozornie banalnego, lecz w trakcie oka zuje się, że to, co wydaje się oczywiste, takie nie jest. Koncept służy analizie, uwaga zostaje skupiona na małym wycinku rzeczywistości, by z jego obserwacji wyciągnąć wnioski dotyczące świata, sposobu jego istnienia, a także bycia w tym świecie człowieka” - tegoż: Wariacje metafi zyczne. Szkice o poezji, prozie i filmie. Kraków 2007, s. 206.
rzeczyw istości, w chodząc w jej w iersze, nie tw o rzą zhierarchizow anej całości - „W szystko - / słowo bezczelne i nadęte pych ą”, ja k m ożem y przeczytać w to m ie C hwila (s. 45), w innym m iejscach w yznaje: „W ielkie to szczęście / nie w iedzieć dokładnie, / na jak im św iecie się żyje” (W.w., s. 320); „a kto patrzy z góry / ten najłatw iej się m yli” (D w ukropek, s. 18). Już dużo w cześniej uznała w yspę U topii, „na której w szystko się w yjaśnia”, za „bezludną” . Jej poezja nie zm ierza w stronę K sięgi, a poeta nie je st depozytariuszem p raw dy ostatecznej, nie m oże uzurpow ać sobie epistem ologicznej pew ności.
Tom ik Szym borskiej Tutaj (z 2009 r.), jak k o lw iek autorka m ów i o pew nej przypadkow ości tytułu, m ożna czytać jak o odpow iedź, czy naw et su btelną p o le m ik ę z Gdzie indziej (2006) E w y Lipskiej. „C hciałabym m ieszkać G dzie Indziej. / W haftow anych m iasteczkach” (s. 7) - deklaruje w tytułow ym w ierszu. „G dzie indziej” ju ż od daw na w yznaczało m yślenie o niepew nej przestrzeni ludzkiej egzystencji, zaw ieszonej w różnych strefach przejściow ych, w yłączonych. W y starczy spojrzeć n a sygnały płynące z tytułów jej tom ików : Stypendyści czasu, Strefa ograniczonego posto ju , Wakacje m izantropa, G odziny p o z a godzinam i. W odautorskim w stępie do w yboru w ierszy rozw aża zdanie filozofa: „N ietzsche tw ierdził, że »artysta nie znosi rzeczyw istości«. Przede w szystkim jed n ak je s t jej niew olnikiem , a czasam i ofiarą. R zeczyw istość staje się dla niego pułapką. W łącza nas nieoczekiw anie i podstępnie do spektaklu, jak im staje się nasze życie” (G odziny, s. 5). O ile Szym borska przyjm uje z w dzięczn ością dar życia w jeg o w ym iarze pow szedniości, naw et jeże li je s t ona „tylko pożyczona”, „do zw ro tu ” , to L ip sk a m o g łab y p o d p isać się p o d zd an iem B rach -C zain y, że „w obronie w łasnej trzeba ścigać sens codzienności, ja k przestępcę, któ ry czyha z ukrycia” 17.
O drębność poetyckiej ekspresji codzienności u obu artystek w ypływ a z od m iennego ustaw ienia filozoficznej perspektyw y. S zym borską interesuje przede w szystkim najszersza kategoria - ontologia i dopiero w jej ram ach staw ia p y ta nia dotykające kw estii antropologicznych, natom iast u Lipskiej antropologia sta now i centralny problem em poetycki, co zresztą trafnie eksponuje przyw ołany ju ż w cześniej tytuł książki K rzysztofa Skibińskiego. Szym borska, zgodnie z Le- ibnizow ską teo rią m onad, nie hierarchizuje w artości poszczególnych bytów, za grzeszn ą uzurpację uw ażając staw ianie człow ieka n a najw yższym szczeblu d ra biny istnień. W tej perspektyw ie poszczególne „ja” nie je s t w yobcow ane z rz e czyw istości. N atom iast antropologiczny punk t w yjścia prow adzi do poczucia heteronom iczności św iata zew nętrznego w obec „ja” .
I w jednym , i drugim w ypadku, to co na zew nątrz nie pozostaje obojętne - przeciw nie, w ysuw a się na pierw szy plan. W iersze obu artystek u nik ają po dm io tow ej subiektyw izacji, w olne są od prow adzącego n a m anow ce egotyzm u. Jak
słusznie zauw ażyła M arta W yka, L ipska n ie tyle zagląda w głąb siebie, co obser w uje to, co d o okoła18. Ze zdziw ieniem przyjęto w 2003 r., brzm iący w jej w ydaniu prow okacyjnie, tytuł Ja. Prezentow ane w nim teksty jed n ak w żadnym stopniu nie przynoszą w iw isekcji pryw atnej intym ności - w w ierszu tytułow ym owo „ja” je s t tylko „num erologiczną jed y n k ą” (s. 9), a w utw orze N u m er je d e n , otw ierającym tom ik, okazuje się, że „gałązka lekko poruszana przez w iatr / je s t zaw sze N um er Jeden / i chyli się w n asz ą stronę” (J a, s. 5).
G dyby w yabstrahow ać ten obrazek z kontekstu całego zbiorku, m etaforyki obecnej ju ż w e w cześniejszej tw órczości, m ógłby się w ydać w ręcz sentym ental ny, ocierający się o kicz. Inny sens zyskuje w kom ponow any w szerszą perspek ty w ę upraw ianej przez L ip sk ą poetyki „katalogow ania św iata” . Skoro rzeczyw i stość je s t z natu ry heteronom iczna, pozostaje ograniczyć artystyczne k om peten cje do rejestracji jej ułam kow ych składników i z nich zbudow ać swoje „m ia steczko Św iat” - to kolejny cytat z tegoż tom u. M nożenie atrybutów realnej codzienności w poezji Lipskiej je s t nie tyle prób ą przezw yciężenia owej hetero- nom ii, co szkołą egzystencji w św iecie rozproszonym i przygodnym . P rzygod ność, rozproszenie, to kategorie które m ogą kojarzyć się z postm odernistyczną w izją rzeczyw istości. A utorka P om arańczy N ew tona, to m u oferującego n ajszer szą perspektyw ę poznania, kreującego obraz postindustrialnej fazy cyw ilizacji, konfrontującego nasze „tu i teraz” z przeszłością i L em ow sk ą w izją przyszłości, potw ierdza postm odernistyczne diagnozy, tyle że dla niej nie je s t to radosne otw arcie n a n ieograniczoną w olność. Inaczej niż postm oderniści, porusza się w tym św iecie niepew nie, z lękiem.
Przyw oływ anie w w ierszach banalnych przedm iotów , także owego „A G D - -ow skiego rekw izytorium ” - ja k dow cipnie określała krytyka jej „kuchenny” krąg poetyckiej sem antyki19 - je s t m otyw ow ane p o trzeb ą dotknięcia realnego gruntu w płynnej rzeczyw istości. Sokow irów ki, m aszynki do m ięsa, m iksery i zm yw arki, by w ym ienić tylko niektóre eksponow ane przez n ią sprzęty dom o w ego użytku, n ie m ogą nie kojarzyć się z ideą filozoficznie anim ow anego krzą- tactw a. G dyby nadal iść śladem m yśli Jolanty B rach-C zainy, u Lipskiej w je s z cze w ięk sz y m sto p n iu n iż u S zy m b o rsk iej zo stało ono d o w a rto ścio w an e i podniesione „do naczelnych kategorii ujm ujących obecność w św iecie”, gdyż przez nie „dostępujem y godności aktu creatio ex nihilo”20. Stałość przedm iotu traktow ana je s t jak o rem edium n a ulotność i niepew ność ludzkiego istnienia, niestabilność jeg o tożsam ości. M aterialny konkret n ależy w ięc otaczać p ieczoło w itością, obdarzać poetycką czułością, ja k „św ieżą m orelę” w w ierszu N asz kom p uter (Ja, s. 49).
18 M. Wyka: Pewny jest jedynie cień w rogu pokoju. O nowych wierszach Ewy Lipskiej. [W:] tejże: Szkice z epoki powinności. Kraków 1992, s. 75-80.
19 Por. A. Poprawa, Poezja, świat i inne niepewniki. [W:] Nic nie jest pewne..., s. 185-201. 20 J. Brach-Czaina, Szczeliny istnienia, s. 73-74.
W nieco innym ujęciu m ożna b y przyjąć, że Szym borska akceptuje rzeczy w istość w każdym jej w ym iarze - Jacek Ł ukasiew icz pośw ięcony jej szkic zaty tułow ał M iłość, czyli zm ysł udziału21. W w ierszach podejm uje p rób ę sprostania różnorodności, zm ierzenia się z Wielką liczbą, odkrycia reguł funkcjonow ania świata. N atom iast Lipska, dośw iadczając heteronom ii tego, co n a zew nątrz, tw órczy w ysiłek koncentruje na znalezieniu porozum ienia z rzeczyw istością. D la obu artystek św iat jed n ak oczyw istością nie jest. Szym borska swój odczyt N oblow ski k ończyła stw ierdzeniem :
Zgoda, w mowie potocznej, która nie zastanawia się nad każdym słowem, wszy scy używamy określeń: „zwykły świat”, „zwykłe życie”, „zwykła kolej rzeczy” . Jednak w języku poezji, gdzie każde słowo się waży, nic już zwyczajne i normal ne nie jest. Żaden kamień i żadna nad nim chmura. Żaden dzień i żadna po nim noc. A nade wszystko żadne niczyje na tym świecie istnienie.
Wygląda na to, że poeci będą mieli zawsze dużo do roboty (W.w, s. 342).
W Wołaniu do Yeti zam ieściła w iersz O bm yślam św iat, który otw iera auto ironiczna deklaracja:
Obmyślam świat, wydanie drugie, wydanie drugie poprawione
idiotom na śmiech, melancholikom na płacz, łysym na grzebień,
psom na buty.
(W.w., s. 58)
P oezja to zatem „w ydanie drugie, popraw ione” . N aw et, je ż e li jej podstaw ę stanow i niepodw ażalny k o n k ret i m yślow y racjonalizm , nie jest, a też i nie m oże, nie pow inna być, pow tórzeniem św iata realnego22. „Zapom inają, że tu nie je s t życie. / Inne, czarno na białym p an u ją tu praw a” - poetka, zanurzona w co
dzienności, jednocześnie je s t św iadom a radykalnej granicy m iędzy em pirią i sfe r ą języka. A rtysta niekiedy sytuuje się ja k b y w przestrzeni pom iędzy nim i, p o dejm ując się m ediacji w trudnej m isji uzgodnienia dw óch różnych perspektyw , niekiedy zaś staw ia siebie w roli dem iurga, kreującego św iat niezależny, podda ny jeg o władztw u, m otyw ow any odw etem - „Radość pisania. / M ożność utrw ala nia. / Zem sta ręki śm iertelnej” (W.w., s. 114). Sztuka staje się w tedy elem entem 21 J. Łukasiewicz, Miłość, czyli zmysł udziału. O wierszach Wisławy Szymborskiej (w:) tegoż auto ra Rytm, czyli powinność: szkice o książkach i ludziach po roku 1980, Wrocław 1993, s. 158-168.
22 W interpretacyjnej koncepcji Wojciecha Ligęzy, obejmującej całość dorobku Szymborskiej, owo „wydanie drugie, poprawione” jest „korektą świata”, por. Tegoż: O poezji Wisławy Szymborskie . Świat w stanie korekty. Kraków 2002. Cytowany tu wiersz, pochodzący z tomu z 1956 r., interpre tować można nie tylko jako przynależący do gatunku ars poetica, ma także odniesienie do kontekstu politycznego, co akcentuje T. Nyczek: Tyle naraz świata. 27 x Szymborska. Kraków 2005, s. 38-48.
rew olty w świecie realnym , ja k w ierszu L udzie na moście, opisującym pozornie zw ykły obrazek, w idoczek japońskiego m alarza Hiroshige Utagawy:
Trudno tu obejść się bez komentarza: To nie jest wcale obrazek niewinny. Zatrzymano tu czas.
Przestano liczyć się z prawami jego,
Pozbawiono go wpływu na rozwój wypadków. Zlekceważono go i znieważono.
(W. w., s. 281)
Zapis nadaje słow om niezależny status. A le m it odrębności nie w ynika u Szym borskiej z w iary w om nipotencję gestu tw órczego - nie je s t zakorzeniony w rom antycznym paradygm acie, w ynika raczej z charakterystycznego dla autor ki sceptycyzm u - ja k tw ierdzi W ojciech Ligęza23. Częściej zam iast w ładzy nad św iatem efektem je s t tylko „szelest papieru” (W.w., s. 113). W tom ie Chwila znalazł się w iersz Trzy najdziw niejsze sło w a :
Kiedy wymawiam słowo Przyszłość pierwsza sylaba odchodzi już do przeszłości. Kiedy wymawiam słowo Cisza,
niszczę ją.
Kiedy wymawiam słowo Nic,
stwarzam coś, co nie mieści się w żadnym niebycie. (Chwila, s. 14)
Z jednej strony, podkreślona w ielkim i literam i perspektyw a „Przyszłość, Cisz, N ic” , z drugiej, sztuka jak o creatio ex nihilo, ja k u A rdena: „P oetry m akes nothing hapten”, co tłum aczone byw a jako: „P oezja spraw ia, że N ic staje się rzeczyw istością”, bądź w w ersji B arańczaka: „N ic się nie zdarza za spraw ą p oezji”24.
Zaś w ujęciu Lipskiej: To luksus
osiągać nowe rekordy słów kiedy wokół już tylko czarne ultimatum.
(Godziny, s. 179) 23 Ibidem, s. 302.
Summary
Wisława Szymborska and Ewa Lipska adopt a stance of opposition to currently dominant attitudes of looseness of poetic identity, formulating programmes of „negative poetics”, emphasi zing the issues of word „inexpressibility” and a questionable status of practised profession. Auto thematic reflection on creative act seldom appears in their literature and rather in humorous, autoironic convention - they both reject former conventions demonizing the role of poetry and a poet as well as contemporary poses accentuating word helplessness. They define art as a peculiar annexe to reality - extratextual concrete reality is simultaneously the source and a target point of a poem, negating traditional text and context opposition. Mimetic aesthetics is described as „ec- centric” against the background of contemporary conceptions of autotelism of work of literature and questioning its referentiality. There still remains the awareness of radical border between empiricism and language sphere - therefore the artist is adopting the role of a mediator in a tough mission of settling these two perspectives.