Wilhelm Bruchnalski
Ś. p. Dr Bronisław Czarnik :
1858-1918
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 16/1/2, 168-174
Izaak K ram sztyk 1 8 1 4 — 1 8 8 9 . W s p o m n ien ie, W iek N o w y , 1 9 1 7 , nr. 4 7 4 8 — 4 7 6 0 .
W o j c ie c h , C y b u lsk i. ( * 1 8 0 8 f i 8 6 7 ) . W p ię ć d z ie sią tą ro czn icę śm ie r c i. P a m iętn ik literacki, 1 9 1 7 , str. 2 1 3 — 2 2 5 .
F ran ciszk a Z a b ło c k ie g o : Król w kraiu ro zk o szy . (G a rś ć lu źn y ch u w a g ). T a m że, 1 9 1 7 , str. 3 1 6 — 3 3 9 .
O g ło s ił n a d to sz e r e g r ec en zy i w D z ien n ik u P o zn a ń sk im .
L w ó w . W iktor fiahn.
Ś. p. Dr. Bronisław Czarnik
*1858 ■J· 1918 r.
Jeżeli prawdą jest mniem anie, że tylk o ludzie skromni i cisi, których ży w o t zarów no zew nętrzny jak w ew nętrzny mija bez blasku i szum u, potrzebują w spom nień pośm iertnych, co u grobu ich stan ąw szy, w o ła ły b y z prześw iadczeniem szczerem w o b ec w sp ółczesn ych i potom nych : arceo oblivionem , praw dy szczególnej nabyw a ono w ob ec zm arłego dnia 19 maja b. r. dra Bronisław a Czarnika.
W zw ięzłe sło w a da ująć się biografia tego niew ątpliw ie najskrom niejszego ze skrom nych i najcichszego z cichych lu dzi, — w tak zw ięzłe, że ty p o w o ścią i jednostajnością toku sw e g o o d początku do rozw iązania m ogłaby stanąć chyba tylko obok idealnie krótkich „ v ita e “ doktorandów niem ieckich.
Ś. p. B r o n isła w Czarnik, urodzony w Bóbrce 1858 r. z ojca Jakuba, lekarza, którego im ię zapisała także bibliografia polska jako autora książki m edycznej, studya średnie, zakończone egza
minem dojrzałości 1876 r., o d b y ł w gim nazyum polskiem (im. Franciszka Józefa, w e L w ow ie a uniw ersyteckie, które uw ieńczył tytuł doktora filozofii, na W szech n icy teg o ż grodu, m iejsca jego stałego pobytu do schyłku życia.
Od pierw szej m ło d o ści m iał dw a um iłow ania : koch ał prze s z ło ść P o lsk i i jej kulturę d u ch ow ą — i k och ał k siążk ę, — one rów nież w y ty czy ły mu kierunek stu d yów i w sk a za ły drogę do zaw odu, pragnieniom m łodzieńca najodpow iedniejszego. U m iło w anie p ierw sze kazało mu za lat uniw ersyteckich pójść pod k ie row nictw o znam ienitych uczonych i ped agogów , zasłużonych w y chow aniem ca łeg o szeregu pracow ników naukow ych, ś. p. prof. K saw erego L iskego i ś. p. Romana Piłata, i oddać się niepo dzielnie studyum dziejów p ow szech n ych , polskich, literatury i ję zyka ojczystego, w sza k że bez zaniedbania innych dziedzin hu m anistyki ; um iłow an ie drugie zaprow adziło g o przed wrota św iątyni i skarbnicy d u ch ow yoh dorobków narodu, O ssolineum , i zaciągnęło go tam w słu ż b ę niem ych i umarłych, a przecie tak
życiodajnych i tak potężnie do teraźniejszości i p rzyszłości prze m aw iających — ksiąg i kodeksów . Jako student uniw ersytetu zostaw szy stypendystą Instytutu 1877 r., — potem u zy sk a w szy w nim p osad ę urzędow ą skryptora literackiego 1883 r., z b ie g ie m czasu w yniesiony został na stopień w icekustosza, w reszcie kustosza rzeczyw istego, i nosił nie tylko zasłużenie ale i słusznie ten ty tuł, bo stróżow ał wiernie i z p ośw ięcen iem książnicy przesław nej, Jako prawdziwy, starohelleński θηβαυροφύλαξ. Należąc do rodzaju ludzi rzadkich, którzy nie b łysk otliw e tytuły mają na oku, ale na zasłudze rzetelnej i pracow itości żyw ota zakładają uznanie i stanow isko, przetrwał na p laców ce bibliotekarza, tymi właśnie środkami osiągniętej, lat pełnych czterdzieści, .— dzierżył ją z w y so ce sym patyczną, męską dum ą, nie g o n ił zasię nigdy za innymi ponadto honorami, w yjąw szy że piastow ał god n ość w y d z ia ło w e g o w zrzeszeniach naukow ych jak lw o w sk ie T ow arzystw o historyczne i T ow arzystw o literackie im. Adama M ickiew icza, lub — że zaszczyczon y został przez Akademię Um iejętności człon k ow stw em Komisyi czyto historycznej czy do badań w zakresie literatury i ośw iaty w Polsce. Nam iętnie przyw iązany do Zakładu N arod ow ego, sum ę u siło w a ń sw oich, w szelki czyn, w szy stk ie najlepsze strony charakteru, w śród których miej ce szczególn e zajm ow ała w ytrw ałość, gorliw ość, sum ienność i porządek, p o św ięcał na spełnianie urzędu, uważając za jego część konieczną : w yśw iadczanie p o słu g społeczn ości uczonych i publiczności czy tającej. P od tym w zględem ostatnim w o so b ie nieboszczyka, na pozór sztyw nej, jednoczyła się sło d y cz i god n ość, grzeczność i uprzejmość, ży czliw o ść i chętność w ob ec w szystkich, — przy m ioty, w których nie b yło nic robionego a które jednały mu serca dobre !
Z aw ód bibliotekarza, w którym ś. p. Czarnik straw ił całą m łodość i w iek m ęski, niew ątpliw ie w yw arł w p ły w na kierunek i charakter jego pracy naukowej, co zwyczajnie zachodzi u każdego, słu żą ceg o książce, gd y, pom im o zatrudnień urzędu, nie pożegnał się z -m y ślą być tw órcą książki. W stopniu jeszcze w yższym m iało to miejsce u nieboszczyka, nie tylko przyw iązanego do O ssolineum , ale jakoby spojonego organicznie z um iłow anym In stytutem, skarbnicą historyi i literatury polskiej, przez um iłow anie badań w ła śn ie historycznych i literackich.
Z dobrej szk oły akadem ickiej w yszed łszy, pisarskim aspi- racyom sw oim publiczny dał w yraz 1882 r. w rozpraw ie „Żywot Łukasza G órnickiego“ (drukowanej w „Przewodniku naukowym i literackim “, wydanej w odbitce, pow iększonej'dodatkam i 1883 r., str. 97). W rzeczy tej, z ogólną ży czliw o ścią krytyki przyjętej, autor m łody po raz pierw szy dał skończony w izerunek twórcy „Dworzanina p o lsk ieg o “ jako obyw atela i człow iek a, złożył w niej d o w o d y zaznajomienia się dokładnego z m etodam i badań umiejętnych, oryentow ania się w źródłach, operow ania m nóstw em
sz c z e g ó łó w now ych i nieznanych, w reszcie um iejętności spojenia ich w syntezę. Książka rzeczona, pom im o że przedstaw iciel kul tury Z łotego W ieku tylko z jednej strony został w niej o św ie tlony, a działalność jego jako pisarza p olsk iego, w cielo n eg o w w ło sk ie g o renesansistę, od łożon a na później czy innemu prze kazana pióru, pozostan ie obok dzieła R. Loew enfelda „Łukasz Górnicki. Sein L eben und seine W erke“ (Breslau, 1884) najlepszą pracą, p ośw ięcon ą znakom item u sty liście polskiem u XVI stulecia, a w o g ó le jedną — szczególnie jeźli czas w yjścia w eźm ie się p o d u w agę — z najsum ienniejszych monografii z zakresu historyi literatury polskiej.
Po w ydaniu rozpraw y o Górnickim n ieb oszczyk zaczął roz m yślać nad tematami przyszłych sw o ich zajęć historyczno-lite rackich, które m iały mu w ypełnić życie, i ustalił sobie trzy plany — jak zw ierzał się k ied yś przed kreślącym te sło w a — m iano w icie n ap isać w yczerpującą rzecz o Adam ie M ickiewiczu, — przed staw ić dzieje G alicyi polityczne i kulturalne od pierw szego roz bioru do cza só w najśw ieższych i zbadać historyę krytyki lite rackiej i artystycznej w P o lsce, — nie wyrzekając się schodzenia na inne także obszary, zależnie od okoliczności i aktualnej ko nieczności.
C zciciela n iezach w ian ego duchow ej puścizny n ajw iększego geniusza Polski i krzewiciela jego kultu w zamiarze pierw szym utw ierdziło dw utom ow e d zieło P. C h m ielow sk iego: „Adam M ic kiew icz. Zarys biograficzno-literacki“, fW arszaw a, 1886), które za w sz e o cen iał trafnie, — następnie niedługo potem zaw iązane „T ow arzystw o literack ie“ im. w ieszcza w e L w ow ie. O g ło siw szy przed dw om a tym i faktami N ieznany lis t A. M ickiew icza (P rze w odnik Nauk. i Liter., 1885, str. 47 5 — 77), w którym dał przy czynek do jego k orespondencyi z A nkw iczów ną (1831 r.) i w ia dom ość o dw óch autografach, — zabiera g ło s najbliższy o jednym z najszczytniejszych utw orów literatury polskiej w S ło w ie o Pa
rysie M ickiew icza, (Ateneum , 1888, t. II, str. 3 4 9 - 5 4 ) , — daje
próbę badania w p ły w u poety w ielkiego na sp ołeczeń stw o w roz p raw ie: N a w ieść o śm ierci A. Mick. (Przew odnik N. i L., 1891, str. 961'— 976), — porusza sp raw ę, tak blizko z jego imieniem zw iązaną, w W ieściach o Filaretach wileńskich we Lwowie (P a miętnik T ow . lit. im. A. M ick., 1898, t. VI, str. 30 6 — 10), — na reszcie przysparza rozdział do historyi stosu n k ów tw órcy „Pana T a d eu sza “ z G alicyanam i w artykule: W alenty C hłędow ski u Mic
kiew icza w r. 1845 (tamże, str. 3 1 9 — 21).
W zakresie zamiaru drugiego i trzeciego, których wyrazy nieraz krzyżują się i przetykają nawzajem , zajm owały ś. p. Czar nika przedew szystkiem oso b isto ści koryfeuszow e literatury gali cyjskiej lub w blizkim związku z nią stojące, jak Jan Nep. Ka miński, Józef M aksymilian O ssoliński, Józef Dunin Borkow ski, Kornei Ujejski i dwaj, do których lg n ą ł z predylekcyą szcze
g ó ln ą , Józef Korzeniowski i August B ielow ski. O sobistościom tym p o św ię c ił prac czternaście, które przeważnie noszą charakter przyczynków krytycznych do ich kulturalnej i piśm ienniczej d z ia ła ln o ści luD zawierają szczeg ó ły biograficzne, bądź też podają m ateryał opracow any a z tego czy ow ego w zględu dla autora badanego w ażny.
I tak znamienitego tłum acza Schillera a rozsła w io n eg o nie g d y ś dochodzeniam i nad filozoficznością języka p olskiego za przedmiot mają prace : Z życia Jan a Nep. K am m skiego, dyrektora
teatru lw ow skiego, (Ateneum, 1890, t. IV, str. 2 6 8 —81, i odb.,.
1891, str. 16), tudzież M em o ry a ł J. N. K am . z r. 1825, (Spraw o zdanie Zakł. Nar. im. O ssolińskich, 1890, i odb., t. r., str. 24), po raz pierw szy drukiem w ydany i w stępem zaopatrzony ; fun datora w ielk iego Instytutu narodow ego w e L w ow ie dotyczy roz prawa : O ssoliński i katedra ję z y k a i literatury polskiej na Uni
w ersytecie lw ow skim , (Pamiętnik Literacki, 1902, str. 108— 119
i 3 0 3 —317, i odb., t. r., str. 36), a jednego z najwybitniejszych przedstaw icieli t. z. czerw onoruskiej szkoły p oetów : List J ó zefa
hr. Dunina Borkowskiego i słow o o jeg o literackiej spuściźnie,.
tamże, 1916, str. 3 0 6 —311). — K orzeniow ski, który jeszcze za cza só w gim nazyalnych gorąco zajm ow ał Czarnika, w latach doj rzałych stanow i pięciokrotnie tem at dla jego roztrząsań lub zadań krytycznych, jak: K orzen iow ski i teatr lw ow ski 1822— 1844, (Prze w od n ik N. i Lit., 1896, str. 1 5 0 - 1 5 8 , 2 4 4 — 253, 3 4 5 — 358, 4 3 0 — 447, i od b ., „pow iększona dodatkami listów Korzeniow skiego do B en zy “, t. r., str. 63), rzecz, podająca w iele now ych szczeg ó łó w do wyjaśnienia tw órczości znakom itego dramaturga ;
K orzen iow ski i K arpaccy Górale, (Książka zbiorow a, p. t. „Pa
mięci K o r z e n io w s k ie g o B r o d y , 1898, i odb., t. r., str. 33), gdzie rozśw ietlono gen ezę obrazka ludow ego, żyw cem przeniesionego· na scen ę; O Hucułach, (Lwów, 1899, str. 28), broszura, orygi nalnie przez K orzeniow skiego po rosyjsku napisana, na polski język przełożona i w stępem opatrzona; G łos w sp ó łcze sn y o p ierw -
s z e m p rzed sta w ien iu Ż yd ó w na scenie lw ow skiej 1843 r., (P a
miętnik Lit., 1904, str. 123— 27) i N iezabitow ski o J. K orzeniow skim (tamże, 1911, str. 281—285). — Miejsca w sym patyi osobistej i w stu- dyach Czarnika dotrzymuje K orzeniowskiem u bardziej i dłużej z terenem Galicyi i jej życiem duchow em zw iązany, w ysok o na strojony śpiew ak rapsodów dziejow ych, nieodpłacone zasługi ma jący przez wydanie „M onumenta P olon iae“, August B ielow ski; w produkcyi też jego historyczno-literackiej ma on p ozycye na stępujące: D a ty z lat szkolnych Aug. B ielow skiego, (Pamiętnik Liter., 1910, str. 3 0 9 — 16); P ie rw sze utwory po etyczn e A. B., (Spra wozdanie Zakł. Nar im. O ssolińskich, 1910, i odb., 1911, str. 15);
B ielow ski i Chłędowski. K artka z d ziejów u m ysłow ości p o ls k ie j w Galicyi, (Stulecie G azety Lwowskiej, t. II, cz. II, str. 53— 69,
i odb., 1911, 4°, str. 17); M ianowanie B ielow skiego skryptorem
w Z a k ła d zie O ssolińskich, (Pamiętnik Liter., 1912, str. 3 2 2 — 328)
i L isty A u g u sta B ielow skiego do W alentego C hłędow skiego (1 8 4 0 —
1841), — (Spraw ozdanie Zakł. Nar. im. O ssol., 1913, i odb., t. r.,
str. 27). G alicyaninow i w reszcie, ale o lwim pazurze, zajmują cem u także m iejsce w ybitne w poezyi ogólno-polskiej, bo tw órcy „C horału“, ś. p. Czarnik p o św ię c ił ostatnią sw ą pracę, bezp o średnio przed zgonem ukończoną p. t. W iersz U jejskiego (Pamięt. Liter., 1918, str. 6 7 — 83), niezw ykle charakterystyczną i typow ą ze w zględ u na m etodę dla jego ca łe g o stanow iska naukow ego.
P oza szeregiem tem atów , w yszczególn ion ych pow yżej, zw ią zanych p rzedew szystkiem z o so b isto ścia m i pisarzów , znam ienitych stanow iskiem lub w artością p ło d ó w sw ej tw órczości a załatw io nych przez ś. p. Czernika, reszta, którą zostaw ił, ugrupuje się o k o ło kw estyi poszczególn ych , dotyczących kultury galicyjskiej, krytyki, literatury porów naw czej, bibliografii, sztuki itd. a obejm ie artyk u ły: T o w a rzystw o naukowe we Lwowie (1 8 1 7 — 1818), (P a miętnik Liter., 1903, str. 6 0 3 —607) ; N o ta tk i bibliograficzne, (tam że, 1904, str. 648— 5 1 ); N iezn an y druk N o zyu sza , (tam że, t. r., str. 2 7 8 — 8 0 ); S pór literacki o Jan a Tęczyna. K artka z d zie jó w k ry
ty k i w Polsce, (tamże, 1905— 6, str. 2 0 5 — 17, 2 7 — 53); A có ż dla Lwowa ? K ilka u w a g na c za sie , (Przedruk ze „Słow a P o lsk ie g o “.
L w ów , 1906, str. 15); W ystaw a R em brandtow ska w L ejdzie w r.
1906. N otatki tu ry sty , (Przew odnik N. i Lit., 1908, str. 5 2 3 — 5 3 4 ,
6 1 2 — 623, 7 1 9 — 731, i od b . t. r., str. 3 9 ); B a lza c i J a se łk a J. /.
K ra szew sk ieg o , (Pamiętnik Liter., 1916, str. 4 7 — 65, i odb., t. r.,
str. 21) itd.
Jeżeli do w ykazu p o w y ż sz e g o doda się jeszcze szereg spra w ozdań i recenzyi o g ło szo n y ch w „G azecie L w ow skiej“, w „Kwar talniku H istorycznym “ i w „Pamiętniku T ow arzystw a im. A. M ic kiew icza “, poprzedniku d zisiejszego „Pam iętnika Literackiego“, w reszcze w sp ó łu d z ia ł w ybitny za cza só w akadem ickich w „Bi bliografii P ow stan ia N arodu P o lsk ie g o z r. 1830— 1831“, zreda gow an ej ostatecznie i w ydanej przez ś. p. dra A leksandra Hirsch- berga 1882 r., otrzym a się całość produkcyi naukowej ś. p. Czar nika od m łod ości do zgonu.
Ś. p. Czarnik nie n a leża ł — jak w idać z bibliografii w sz y st kich jego sp ełn ion ych piśm ienniczych zam iarów — do p isarzów czy uczonych, z pod których pióra w ychodzą częste a objętości znacznej w olum ina. W arsztaty pracy intelektualnej są zróżniczko w ane na p od ob ień stw o tkalni, — przędza duchow a nie przemienia się w w yrobni każdego choćby najdzielniejszego tkacza-uczo- nego na bardzo szerokie i d ługie postaw y materyi wzorzystej a tęgiej, lecz także na szare i skrom ne a m ocne płótno, na któ- rem ręka mistrza w y ż sz e g o w yszyje jedw abiem czy złotem kw iaty cu dow ne N ieb oszczyk należał do szeregu drugiego, — lecz u ży
w ał przędzy jak ości pierw szorzędnej, a co z niej w ysnuł, zatrzyma m oc i trw ałość nie na krótkie lata, z p ew n ością zaś przetrwa
w szelk ie tkaniny w iotkie i błyskotliw e. Przekonanie żyw iąc, że skończony obraz rozwoju literatury polskiej o perspektyw ie ko niecznej, o p lan ow ości ugruntowanej, o szczegółach w yp racow a nych a m ianow icie o należytem ośw ietleniu p ow stać m oże jedynie w ów czas, gd y przygotow ane zostaną studya, do ow ych ogólnych w ym agań z całą św iad om ością się dostrajające i w zu p ełn ości im odpow iadające, w szed ł na drogę pracy szczegółow ej, niekiedy naw et na pozór bez celu drozbiazgowej. B yło to zresztą w yni kiem dw óch czynników, składających się na jego istotę jako ba dacza literatury, m ianow icie uniw ersyteckie przygotow ania nau k ow e i zaw ód bibliotekarza. G dy drugi z konieczności swojej w p oił weń przekonanie o bezwzględnej potrzebie porządku i o prze strzeganiu najdokładniejszem w szystk iego, ch oćb y najbardziej dro b ia zg o w eg o , co na porządek ów , jako pod staw ę bytu i rozwoju każdego w ielk iego księgozbioru, w p ływ a bezw zględnie, — gd y w yrobił w nim w ob ec rzeczy czujność i czynność, popierane w y jątkową skrzętnością i akuratnością nierobioną, — pierw sze, na które sk ład ały się studya pod kierunkiem tak niezapomnianych profesorów , jakimi byli Liske i Piłat, ukształtow ało z Czarnika badacza zjaw isk piśm ienniczych na tle p ostulatów śc iśle i w y łącznie historyograficznych. Tem w łaśn ie tłum aczy się ogólna w ła ściw o ść całej jego produkcyi, ciągle poszukującej kw estyi specyalnych, rozwiązującej je z sum iennością n ajściślejszą, w y suw ającej za w sze naprzód p ow agę źródła i konieczność bezw a runkow ą d ziejow ego, realnego dokum entu, którego brak nie p o zw ala jej nigdy na żaden choćby drobny dom ysł lub przypu szczenie, a tem bardziej na staw ianie i rozw ikływ anie problem ów zbyt szerokich, zbyt głęb ok ich i zbyt o g ó ln y ch ; w tem także i w tem g łó w n ie (pom inąw szy inne przyczyny, jak w ątłość zdro w ia ) znajduje w yjaśnienie fakt, że u m ysłow ość ś. p. Czarnika, w której b y ło d ość m iejsca dla interesow ania się zagadnieniam i filozofii, p sych ologii i socyologii, dla zajmowania się malarstwem, m uzyką, teatrem itd., nie w ydała ani jednego „grubego“ tomu, nie w ykonała żadnego z szeroko niegdyś, jeszcze w m łodości zakreślonych planów lub później podjętych zam ysłów , jak stw o rzenie wizerunku Józefa M aksym iliana O ssolińskiego, Augusta B ie lo w sk ieg o , W alen tego C h łędow skiego itd., bo zbieranie i tru- tynow anie źródeł sta w ia ło za długie i zanadto wyczerpujące żą dania życiu w ą tłe m u ...
Ś. p. Czarnik ustąpił z w idow ni sw ej działalności, nadspo dziew anie nagłym zgonem zabrany, jakkolwiek od lat siedm nastu czu ło się na ustach jego jakby zaw isłe sło w a S ofok lesow ego A jaksa: ,,ώ θάνατε, Θάνατε νυν μ'έπίβκεψαι μολών!“ Na początku roku b ieżącego ze słu żb y czynnej w Zakładzie N arodow ym im. O ssolińskich przeniesiony w stan emeryta, roił jeszcze przy w iośn ie nadchodzącej marzenia w io śn ia n e na p rzyszłość,
która miała mu być odpłatą za p rzeszłość jako daw czyni spokoju niezam ąconego dla pracy um iłow anej a ciągle p ożądanej...
Śm ierć jego jest bezsprzecznie stratą dla sp ołeczeń stw a, szczeg ó ln ie w czasach ob ecn ych , w których ponad zam ącen ie' ducha, om am ienie serca i brak w ielkiej pieśni wybija się tylko straszny hymn Erynnyi; — jest stratą dla T ow arzystw a literac kiego im. Adama M ickiew icza, któremu, od założenia do chwil ostatnich jako członek i w sp ółp racow n ik b y ł oddany z życzli w o ścią niezm ienną, z p ośw ięcen iem nieograniczonem i w iernością n iew zru szon ą; — jest nareszcie stratą dla w szystk ich , zw ią za nych z nim w ęzłam i czyto przyjaźni i znajom ości, czyto w sp ó l n ości pracy i zaw od u , którzy zacn ego Zm arłego strzedz będą zacnej pam ięci u potom nych, strzedz zasłu żo n eg o przezeń w całej p ełn i, H oracyu szow ego „vitare Libitinam “.