• Nie Znaleziono Wyników

Kult maryjny przeszkodą czy pomocą na drodze do jedności?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kult maryjny przeszkodą czy pomocą na drodze do jedności?"

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)

Zygfryd Glaeser

Kult maryjny przeszkodą czy pomocą

na drodze do jedności?

Salvatoris Mater 3/4, 175-194

(2)

P

odejm ując ekum eniczną refleksję na tem at kultu oddaw anego M aryi, M atce Pana, trzeba sięgnąć do początków, do wspólnej historii i wspólnej, przez wieki przekazywanej świętej Tradycji. O na stanow i świadectwo wiary chrześcijan pierwszych wieków. Ukazuje rów nież dynamiczny w ym iar teologii Kościoła. Dziś, po wielu stu­ leciach różnych dróg rozw oju teologicznego myślenia, wynikających z podziałów jakie w tym czasie zaistniały w Kościele, wydaje się, że o b o k tzw. dogm ató w papieskich, praw dy m ariologiczne stanow ią najpow ażniejszą tru d n o ść na drodze do zjednoczenia chrześcijan. Katolicką mariologię nazywa się często „kołem zębatym”, które bu­ rzy ewangelicką wiarę i stanowi syntezę wszystkich błędów katolic­ kiej teologii1. Czasem w przeszłości wyrażano naw et opinię, że mamy tu do czynienia z trudnościam i nie do pokonania. Czynili to zwłasz­ cza teologowie protestanccy2. Dziś, w dobie toczących się dialogów teologicznych, kiedy osiągnięto konsensus co do istotnych kwestii dotyczących nauki o usprawiedliwieniu, zrodziła się now a nadzieja, że praw dy mariologicz­

ne nie muszą wcale być „znakiem podziału”, ani je d n ą z fu n d a m e n ta l­ nych przeszkód na d ro ­ dze do chrześcijańskiej jedności. Należy przede w szystkim sięg n ąć do tego, co chrześcijanom w spólne, jako dziedzic­

tw o kulturow e, teologiczne i dewocyjne.

1. Wspólne dziedzictwo Kościoła

Kult maryjny m a swoje źródło w jedynym i niepodzielnym kul­ cie Trójjedynego Boga. Zw iązany jest także ściśle z soteryczną na­ dzieją tych, którzy przez chrzest zostali włączeni w świętą W spólnotę Chrystusa. Dla dobrego zrozum ienia historyczno-eschatologicznego procesu zbawienia, należy z w iarą spojrzeć na żywy związek, jaki istnieje pom iędzy tymi, którzy stanowią Kościół uwielbiony (sancti in patria), a tymi, którzy są jeszcze w drodze ku wiecznem u spełnie­ niu (sancti in via). Jedność Ludu Bożego m a w ym iar

historyczno-1 Z ob. S.C. NAPIÓRKOWSKI, M ariologia i p o b o żn o ść m a ryjn a jako problem

eku m en iczn y, „Roczniki Teologiczno-Kanoniczne” 3 0 (1 9 8 3 ) z. 2 , 17.

2 Por. K. BARTH, D er m oderne K atholicism us, W itten 1 9 5 5 , 27 5 .

Ks. Z y gfry d G laeser

Kult maryjny przeszkodą

czy pomocą na drodze

do jedności?

SALVATORIS M A T E R 3 (2 0 0 1 ) n r 4 , 1 7 5 -1 9 4 M A R IO L O G IA W D IA L O G U

(3)

K s. Z yg fr y d G la e s e r

horyzontalny, jak również eschatologiczno-wertykalny (por. H b r 12, 2 2-24; Ap 6, 9-11). Śmierć, „um ieranie w Panu” (ITes 5, 10; Rz 14, 8n) oznacza ostateczne współuczestnictwo w chwale zmartwychwsta­ łego i wywyższonego Pana (Rz 6, 5) oraz udział w zbawczym pla­ nie Boga w obec „K ościoła pielgrzym ującego” ku sw ojem u Panu i G łow ie oraz wobec wszelkiego stw orzenia (por. Ap 20, 6).

Chrystologiczno-trynitarne a także eklezjologiczno-soteriologicz- ne i eschatologiczne ukierunkow anie kultu M aryi i świętych wska­ zuje na uczestnictwo osób we w spólnocie, która jest ow ocem Pas­ chy C hrystusa i Pięćdziesiątnicy Ducha. Obejmuje ona wszystkich zbawionych.

1 .1 . D z ie d z ic tw o r e lig ijn o -k u ltu r o w e

N iew ątpliw y wpływ na kształtow anie m ariologicznych elem en­ tó w p ierw o tn eg o chrześcijaństw a w yw arło w spólne dziedzictw o k u ltu ro w e. Trzeba się tu odw o łać do licznych w yobrażeń M aryi pochodzących z m alarstwa katakum bow ego. Chodzi przede wszyst­ kim o często pow tarzany m otyw „o ran ty ”. W przeciągu pierwszych trzech w ieków rozum iany był raczej jako symbolizujący ludzką d u ­ szę, a także jako symbol Kościoła. Często identyfikow ano go jednak z M aryją. Ciekaw e jest, że w ikonograficznej koncepcji Kościoła praw osław nego obraz M atki Bożej i duszy ludzkiej są identyczne.

Eklezjologiczna interpretacja symbolu oranty poszerza rów nież jego perspektywę mariologiczną. O ranta bowiem bezwzględnie przed­ staw ia duszę. N ie znaczy to w cale, że chodzi o duszę zm arłego. W Dziejach Apostolskich czytamy: jeden duch i jedno serce ożywiały w szystkich wierzących (Dz 4, 32). Tekst ten w zestawieniu ze stwier­ dzeniem , że wszyscy oni trw ali jednom yślnie na m odlitw ie razem z niewiastami, Maryją, M atką Jezusa i braćmi Jego (Dz 1, 14) przy­ czynił się zapew ne do przedstaw iania, n a późniejszych obrazach w niebow stąpienia Chrystusa, M atki Bożej pośród apostołów. M aryja - Theotokos, będąca zarazem „łączniczką”, symbolizuje „jedną du ­ szę K ościoła”3. Tak więc symbol o ran ty m oże oznaczać zarów no duszę indywidualną, jak też zbiorow ą duszę Kościoła4.

W pierw szych w iekach chrześcijaństw a m ariologia stanow iła integralną część chrystologii i eklezjologii. Pewien podział teologicz­ nych dyscyplin następuje dopiero później. Jean D aniélou uważa, że

3 W.N. ŁAZARIEW, Istorija w izantijskoj ży w o p isi, t . 1, M oskw a 1 9 4 5 , 77. 4 J. K L IN G E R , Z a r y s p r a w o s ła w n e j m a rio lo g ii, w: T eksty o M a tc e B o że j.

(4)

w tedy to na Maryję przeniesiona zostaje część cech pierwotnie przypisy­ wanych Kościołowi5. Jest tylko jedna Dziewica Matka - mówi pod koniec Π wieku Klemens Aleksandryjski - i milo m i nazywać ją Kościołem6.

W tym układzie pojęć historyczna osoba M aryi nie jest bynaj­ mniej pomijana. W ystępuje O n a w wyobrażeniach katakum bow ych, na przykład na fresku katakum b Pryscylii7, w kilku wersjach m oty­ w u pokłonu m ędrców 8 lub na słynnym obrazie M aryi jako „O ran- ty z Dzieciątkiem” z katakum b św. Agnieszki9. Ten ostatni obraz ma szczególne znaczenie, gdyż ukazuje proces zlewania się obrazu oranty jako duszy ludzkiej z w yobrażeniem M atki Jezusa10.

Poniew aż niew ątpliw y jest związek m iędzy tradycją religijną Rzymu a Aleksandrią w przeciągu pierwszych trzech wieków, nie­ w ątpliw a jest również zależność pom iędzy symboliką katakum bow e- go m alarstw a a tym prądem , który znalazł swój wyraz w alegory- zmie katechetycznej szkoły aleksandryjskiej. M a to wielkie znacze­ nie, gdy idzie o właściwe zrozum ienie stosunku M atki Chrystusa do oranty jako symbolu duszy ludzkiej.

W spólne dziedzictwo kulturow e pierwszych w ieków nie stano­ wi co praw da m onolitu. M ożna tam również zauważyć pew ien plu- riform izm w interpretacji niektórych prawd. Jedno jest jednak w spól­ ne - M aryja w idziana jest zawsze w kontekście chrystologicznym i cieszy się szczególną czcią i szacunkiem w śród członków Kościoła. W iele zasadniczych elem entów najstarszej „sztuki sakralnej”, sięga­ jącej początków chrześcijaństwa, przetrw ało do dziś. Są to bez w ąt­ pienia motywy, które wywołują podziw, czasem zachwyt oraz „za­ praszają” do medytacji niepow tarzalnego Dzieła Bożego.

5 J. DANIÉLOU, Théologie du Judéo-C hristianism e, Paris 1 9 6 8 , 3 1 7 . 6 KLEMENS ALEKSANDRYJSKI, Paedagogos I, с. 6: PG 8, 30 0 .

7 Fresk ten przedstawia N iew iastę trzymającą na ręku Dzieciątko. Przed N ią stoi postać mężczyzny, w którym szkoła Rossiego dopatruje się proroka Izajasza. W górnej części obrazu znajduje się gwiazda. Jest to najstarsze wyobrażenie Matki Bożej, które niektórzy odnoszą nawet do końca I wieku. Zob. A. NOWOWIEJSKI,

W ykład liturgii Kościoła katolickiego, t. 2, Warszawa 1 9 0 2 ,5 9 7 ; N . POKROWSKI, Archeologia chrześcijańska w zw ią zku z historią sz tu k i kościelnej, Warszawa 1930,

3 4 -3 5 ; J.S. PARTYKA, N ajstarsze w izeru n ki M a tki Bożej z rzym skich k a ta ku m b , „Salvatoris M ater” 2 (2 0 0 0 ) nr 1, 2 7 2 -2 9 1 .

8 N a przykład na cmentarzu św. Sotera, św. D om icylii lub w katakumbach Piotra i Marceliny.

9 Jest na nim zamieszczony m onogram Chrystusa. D ow od zi to, że pochodzi on

z IV w ieku (czasy Konstantyna). Z kolei brak nimbu świadczyłby o tym , że fresk ten w ykonany został raczej na początku IV wieku. Zob. A. NOWOWIEJSKI,

W ykład liturgii..., 6 0 0 . Tak w ięc m ożna przypuszczać, że obraz pow stał jeszcze

przed zakończeniem sporów nicejskich.

10 A rcheologow ie podkreślają zbieżność tego obrazu z późniejszym bizantyjskim m o tyw em ikonograficznym , który w Rosji otrzym ał nazw ę „Z n am ien ije”. N . POKROWSKI, Archeologia chrześcijańska..., 36.

177 K u lt ma ry jn y p rz e sz k o d ą cz y p o m o c ą na d ro d z e do je d n o ś c i?

(5)

1 .2 . D z ie d z ic tw o te o lo g ic z n e

1 .2 .1 . B o g a ro d z ic a (T h e o to k o s)

N iew ątpliw ie w spólne dziedzictwo całego chrześcijaństwa sta­ now ią trudy i zm agania związane z form ułow aniem fundam ental­ nych praw d mariologicznych w pierwszym tysiącleciu. N ależy p o d ­ kreślić, że bardzo wcześnie zaczęto nazywać i przyzywać M aryję, czcząc Ją jako Theotokos-Bogarodzicę. Tytuł ten nie występuje jako taki w pism ach N ow ego Testam entu. Określenie to pochodzi praw ­ dopodobnie z przełom u II i III wieku. Jego początków upatruje się w środow isku związanym ze szkołą aleksandryjską. O d tego czasu zadom ow ił się w teologii W schodu chrześcijańskiego11. O d I Sobo­ ru Nicejskiego (325 r.) dow ody używania tytułu Theotokos są bar­ dzo liczne. Pochodzą z różnych kręgów teologicznych. Jest on zna­ ny również wśród arian. Świadczy to o tym, że jego teologiczne zna­ czenie nie było jeszcze wtedy ściśle sprecyzowane.

Tytuł Theotokos odnoszony do M aryi zyskuje swoje praw dziw e teologiczne i duchowe znaczenie dopiero w kontekście debat poprze­ dzających Sobór Powszechny w Efezie, który połączył w nim poboż­ ność ludow ą z ważnym problem em teologicznym.

Po Soborach Powszechnych: Nicejskim I (325 r.) oraz K onstan­ tynopolitańskim I (381 r.) zainteresowanie teologów przeniosło się z p roblem u trynitarn ego na problem chrystologiczny. Zasadniczy p roblem Nicejskiego Soboru wiąże się z oddolnym pytaniem : jak człowiek Jezus może być Bogiem? W Efezie (431 r.) zaś postaw io­ n o odgórne pytanie: jak Logos, Syn Boży, stał się człowiekiem, Je­ zusem z Nazaretu? Należy zaznaczyć, że w łonie „wielkiego Kościo­ ła” nie m a już wątpliwości co d o praw dziw ego Bóstwa Chrystusa, potw ierdzonego w Nicei wobec arian, ani co do praw dziw ego czło­ wieczeństwa Chrystusa, potw ierdzonego wobec doketystów. Powstał jednak kolejny problem : jak rozum ieć jedność Tego, który składa się z dw óch natu r - Boskiej i ludzkiej?

Spory te w równej m ierze dotyczą tytułu Theotokos odnoszo­ nego do M aryi. Zdaniem N estoriusza, dla którego Jezus jest tylko ludzkim indyw iduum , w którym n a tu ra Boża znalazła doskonale

11 Por. W GRANAT, Boskie M acierzyństw o, w: Gratia plena, Poznań 1 9 6 5 , 163- 1 8 8 ; T E N Ż E , C h r y s tu s i B o g a ro d zica w n a u c za n iu i k u lc ie k o ś c ie ln y m , w: N auczycielka i M atka. A dhortacja Pawia VI „Marialis cultus” na tem at rozwoju

należycie pojętego kultu maryjnego. Tekst i kom entarze, red. S.C. NAPIÓRKOWSKI,

(6)

dopasow aną świątynię, wobec M aryi m ożna stosować jedynie tytuł Christotokos. D oktryna Nestoriusza potępiona została przez Sobór Efeski, b roniący jedności osoby oraz dw oistości n a tu r w Jezusie Chrystusie. Sobór ten potępił doktrynę Nestoriusza i jego zwolenni­ ków, aprobując przez aklamację naukę chrystologiczną, wyłożoną przez św. Cyryla Aleksandryjskiego w drugim liście do Nestoriusza12. Tym samym Sobór uroczyście potwierdził przyznanie M aryi tytułu Bogaro­ dzicy. Ta norm atyw na decyzja Efezu została wyraźnie sformułowana i ogłoszona jako dogm at w roku 451 przez Sobór Chalcedoński13.

Aby właściwie odczytać bogactw o w spólnego dziedzictwa teo ­ logicznego zawarte w tytule Theotokos, trzeba w nim widzieć następ­ stwo nauki o wcieleniu Słowa. M aryja jest nierozerw alnie złączona z Chrystusem we wcieleniu Logosu, dając M u nie tylko postać czło­ w ieka, lecz p ełn ą h ip o stazę, łączącą w sobie samej dw ie n atury w całkowitej wzajemności i w spółprzenikaniu się14. Starożytna myśl patrystyczna odrzuciła term in Christotokos jako przeznaczony nie dla osoby M aryi, lecz dla rozu m ien ia ko m p letn eg o i autentycznego w cielenia, to znaczy po łączen ia od sam ego po czątk u obu n a tu r Chrystusa bez oddzielenia, zlania, zm iany oraz pomieszania15.

Połączenie dw óch n atu r we w cieleniu mieści w sobie fakt, że M aryja rodzi Boga w czasie. Całość Boskiego Logosu weszła w zu­ pełne połączenie z całością człowieczeństwa przez narodzenie C hry­ stusa. M im o że pierwszeństw o tej tajemnicy należy do nieograniczo­ nej m ocy Boga, M aryja staje się M atką Boga, umożliwiając urzeczy­ wistnienie największego paradoksu w dziejach świata: Słowo stalo się ciałem (J 1, 14), Bóg objawił się w ciele (1 T m 3, 16). Tak więc skoro Bóg zrodzony jest z M aryi, jest Ona Theotokos, rodząc Boga i człowieka równocześnielć.

Praw da o M aryi jako Theotokos jest więc jedynie zrozum iała w kontekście właściwie pojętej trynitologii oraz chrystologii, sform u­ łowanej w pierwszych w iekach wspólnych dziejów Kościoła.

1 .2 .2 . D z ie w ic a

Jednym z tytułów określających szczególny po w ód czci odda­ wanej M aryi jest tytuł „Dziewica”. Nazywając Ją „zawsze Dziewi­

12 CYRYL ALEKSANDRYJSKI, D en z 251 (111).

13 A. DELESALLE, M atka Boża, w: M ały sło w n ik m a ry jn y , Warszawa 1987, 47. 14 N .A . NISSIOTIS, M aryja w teologu praw osław nej, w: Teksty o M atce Bożej.

Prawosławie, c l . II, red. S.C. NAPIÓRKOWSKI, N iepokalanów 1 9 9 1 , 95. 15 Zob. Breviarium fidei. W ybór doktrynalnych w ypow iedzi Kościoła, opr. S. GŁOWA,

I. BIEDA, Poznań 1989, 22 6 , nr 8.

(7)

K s. Zyg fr y d G la e s e r

180

cą”, Tradycja Kościoła tw ierdzi, że po poczęciu Jezusa w dziewic­ twie M aryja zawsze pozostała dziewicą.

Z Ewangelii nie m ożna zaczerpnąć żadnego argum entu przeciw tem u tw ierdzeniu. Ew angelista Łukasz pisze, że M aryja porodziła swego pierw orodnego Syna (2, 7). Przy m iotn ika „ p ie rw o ro d n y ” Ew angelista użył, aby podkreślić, że w odniesieniu do pierwszego dziecka płci męskiej obowiązują pew ne przepisy praw ne, naw et gdy nie m a innych dzieci. M ateusz dodaje: Jó zef nie zbliżył się do Niej, aż porodziła Syna (1, 25). Semicki wyraz „aż” nie przesądza jednak o przyszłości, podobnie jak w zdaniu: Mikał, córka Sauła była bez­ dzietna aż do czasu swej śmierci (2 Sm 6, 23). Ewangelie kilkakrot­ nie w zm iankują o „braciach Jezusa”, np. o Jakubie i Józefie (M t 13, 55), ale ich m atkę nazywano właśnie „m atką Jakuba i Józefa” (M t 2 7 , 56). N ie m ożna więc identyfikow ać jej z M atką Jezusa, zresztą w ym ienia się ją zawsze po M arii z M agdalii. Należy przy tym pa­ m iętać, że w świecie semickim określenie „bracia” odnosi się także do krew nych i pow ino w atych 17. Rów nież opis znalezienia Jezusa w świątyni oraz fakt, że na Kalwarii Jezus oddał swą M atkę w opiekę sw em u uczniowi (J 19, 25-27) wskazują na to, że M aryja nie m iała innych dzieci. W każdym razie Tradycja wieczystego dziewictwa M aryi nie spotkała się z żadnym zarzutam i natury historycznej w czasach, kiedy pamięć o „braciach” Jezusa była jeszcze bardzo żywa.

Tradycja patrystyczna jest tutaj rów nież jednoznaczna. „Proto- ewangelia Jakuba”, opowieść legendarna, napisana między rokiem 150 a 2 00 , tw ierdzi, jakoby Jó zef w chwili zaślubienia M aryi był w dow cem , podeszłym w wieku, który miał kilkoro dzieci18. Szcze­ gół ten dow odzi, że w iara w wiekuiste dziewictwo M aryi była w ó w ­ czas już rozpow szechniona i że chciano odpow iedzieć na zarzuty, które mogłyby wynikać z w yrażenia „bracia Jezusa”.

Orygenes ( t 254) energicznie broni dziewictwa M aryi, zarów ­ n o sprzed narodzenia Jezusa, jak i p o narodzeniu. N ie może o n zgo­ dzić się na to, żeby M aryja, k tó rą n apełnił D uch Święty podczas zwiastowania, mogła mieć inne dzieci. W edług niego Jezus stanow ił pierw ociny czystości mężczyzn, M aryja - niewiast'9.

W yjątkiem jest stanowisko Tertuliana (f ok. 220-230). W praw ­ dzie uznaje on dziewicze poczęcie, ale dając się porw ać zapałow i w polem ice z doketystami i gnostykam i, przedstawia narodzenie Je­

17 N a przykład Abraham pow iedział d o sw ego bratanka Lota: Jesteśm y krew n i (Rdz 13, 8).

18 Z o b . N e u te s ta m e n tlic h e A p o k r a p h e n in d e u ts c h e r Ü b e rse tzu n g , red. W. SCHNEEM ELCHER, t. 1, Tübingen 1987, 3 4 4 .

(8)

zusa jako całkiem norm alne, a M aryję jako M atkę kilkorga dzieci, nie pow ołując się jednak na żadną tradycję, k tó ra potw ierdzałaby takie stanowisko.

W latach 350 -35 7 , w kontekście odnow y ascetycznej, Z en o n z W erony wyraża tradycyjną wiarę Kościoła: Jakaż wielka tajem ni­ ca: Dziewica Maryja poczęła nietknięta; po poczęciu porodziła jako Dziewica, po porodzeniu pozostała Dziewicą.

Sw. Ambroży, św. H ieronim , św. Augustyn byli żarliwymi o b ro ń ­ cam i wiekuistego dziew ictw a M aryi, w zoru kobiet pośw ięconych Bogu. O dtąd Tradycja pozostaje niezm ienna i trw ała. List papieża św. Syrycjusza, z roku 392, przeciw nauce biskupa Bonozjusza, świad­ czy, że nauka Kościoła energicznie odrzuca myśł, żeby z tego dziew i­ czego łona, z którego narodził się Chrystus według ciała, mogło wyjść jakieś inne dziecko.

Tytuł „zawsze Dziewica” odnoszony do M aryi i głęboka teolo­ gia, jaką implikuje, stanowi w spólne dziedzictwo Kościoła niepodzie- lonego. M im o że z czasem rów nież tutaj następuje różne rozłożenie akcentów, trzeba stwierdzić, że tytuł ten, po dzień dzisiejszy stano­ wi pewien łącznik pom iędzy różnym i tradycjami chrześcijańskimi.

2. Różne drogi

II tysiąclecie chrześcijaństwa nacechow ane jest wielkimi podzia­ łam i. Różnice w rozu m ien iu niek tó ry ch praw d zaczęły się coraz bardziej pogłębiać. M ariologia Kościoła rzymskiego poszła w kierun­ ku jurydyczno-dogm atycznym. Kościół praw osław ny akcent położył na wym iar liturgiczny, implikujący mariologiczne prawdy. Protestan­ tyzm zaś z wielką ostrożnością zaczął się odnosić do kultu oddaw a­ nego M aryi, kwestionując wiele jego elementów.

2 .1 . D r o g a r z y m s k o k a to lic k a

Kierunek teologiczny, jaki przyjął Kościół rzym skokatolicki za­ owocował zdogmatyzowaniem praw d o niepokalanym poczęciu oraz wniebowzięciu M aryi.

W ciągu w ieków rozw inęły się różne formy dewocyjnej poboż­ ności, nacechow ane czasem zbytnim sentymentalizmem. Pobożność ludow a m iała nieraz charakter pozakościelny. Zachęcało to do sta­ wiania zarzutów, że katolicyzm rzymski jest religią zm aterializow a­ ną, przyziemną, a naw et dawniej m ów iono o naleciałościach

(9)

poli-teistycznych. Faktem jest, że w różnych czasach pojawiały się w Ko­ ściele rzymskim różne niewłaściwe, przesadne, mające posm ak au- tonom iczności form y kultu maryjnego.

Próbę uporządkow ania podjął Sobór W atykański II20. Stara się on przywrócić mariologii jej pierwotny, chrystocentryczny oraz ekle­ zjalny charakter. W K onstytucji dogm atycznej o Kościele L um en gentium zamieszcza osobny rozdział poświęcony „M aryi Dziewicy, Bożej Rodzicielce w tajemnicy Chrystusa i Kościoła”21. Sobór p o d ­ kreśla, że M aryja Dziewica, która przy zw iastow aniu anielskim p o ­ częła w sercu i w ciele Słowo Boże i dała światu Zycie, uznawana jest i czczona jako prawdziwa M atka Boga i Odkupiciela22. M aryja M a t­ ka Boża przez to, że wydała na świat Chrystusa, przeżywała całe Jego życie, m ękę i śmierć, łączyła się z N im przez wiarę, nadzieję i m i­ łość; M aryja jest M atką Tego, który jest tw órcą i narzędziem łaski, dlatego słusznie m oże być nazw ana „m atką w p o rządk u łaski”23. Z tego względu Kościół nadaje Jej tytuły: „O rędow niczki”, „Wspo- m ożycielki”, „Pom ocnicy”, „Pośredniczki”, ale od razu stwierdza, że niczego nie ujm ują one ani przydają godności i skuteczności działa­ nia Chrystusa, jedynego Pośrednika. Żadne bow iem stworzenie nie m oże być stawiane na równi ze Słowem Wcielonym i O dkupicielem24. Sobór następnie dotyka wielkiej i pocieszającej praw dy pluralizmu bytowego: Bóg swą dobrocią dzieli się ze swymi stworzeniam i, ka­ płaństw o Chrystusa staje się udziałem wielu szafarzy, a także w ier­ nego ludu (kapłaństw o powszechne), a więc i ogólne pośrednictw o O dkupiciela jakby się mnoży, powołując wielu partnerów - w spół­ pracow ników , w śród nich zaś na pierwszym planie należy umieścić M aryję, Pośredniczkę łaski. Prawdziwa miłość Boga daje uczestnic­ tw o w swym d o b ru 25; autentyczna miłość C hrystusow a daje z sie­ bie i tw orzy świętych, a w śród nich jest pierwsza K rólow a wszyst­ kich świętych. Błogosławiona Dziewica jest głęboko związana z ca­ łym Kościołem i dała w zór w spółpracy z O dkupicielem , dlatego też słusznie Paweł VI na zakończenie trzeciej sesji Soboru nadał M aryi tytuł „M atk a K ościoła” ; jest N ią, bo jest M atk ą G łow y Kościoła, przyczyniła się do jego powstania, brała udział w m isteriach zbaw­

20 W związku z tym zob. obszerną publikację: S.C. NAPIÓRKOWSKI, J.USIĄDEK,

M atka i N auczycielka. M ariologia Soboru W atykańskiego II, N iepokalanów 1992.

Tam też podano szeroką bibliografię związaną z soborow ą mariologią. 21 LG VIII.

22 TAM ŻE, 53. 23 TAM ŻE, 61. 24 TAM ŻE, 62. 25 TAM ŻE.

(10)

czych Chrystusa tworzących Kościół26. Ponieważ Kościół jest wspól­ n o tą i łączy się duchow o ze zbawionymi, dlatego M aryja, będąc po Chrystusie najgodniejszą osobą w Kościele, nie może nie intereso­ wać się swoją społecznością i dlatego swą macierzyńską opieką przez Syna swego i z N im otacza cały Kościół i tych, którym przyniósł O n zbawienie, a przyniósł je wszystkim.

D alsze w yjaśnienia dotyczące M a ry i i Jej k u ltu , zaw arte są w adhortacji apostolskiej Pawła VI Marialis cultus11. Idąc za sobo­ ro w ą nau ką o M aryi i Kościele, adh o rtacja akcentuje szczególny aspekt zw iązków zachodzących m iędzy M aryją a liturgią. Kościół uważa Ją za najdoskonalszy w zór i świadectwo wiary, miłości i do ­ skonałego zjednoczenia z Chrystusem 28.

W adhortacji w ten sposób charakteryzuje się M aryję: Jest D zie­ wicą słuchającą, która z wiarą przyjęła słow o Boże19, jest „Dziewicą m odlącą się”, jak to uwidoczniło się w hym nie Magnificat, i „Dzie­ wicą proszącą” - przykładem tego jest prośba kierow ana do C hry­ stusa o cud w Kanie Galilejskiej i m odlitw a z Apostołam i po zmar­ twychwstaniu Zbawiciela30, jest „Dziewicą rodzącą”, wierząc bowiem i będąc posłuszną, zrodziła na ziem i samego Syna Boga Ojca31, jest „Dziewicą ofiarującą”, bo ofiarowała Jezusa w świątyni jerozolimskiej; słowa starca Symeona zwrócone do Niej zapowiadały ofiarę Chrystusa z Jego życia i ból M atki. M aryja stojąca pod krzyżem najbardziej ze sw ym Jednorodzonym współcierpiała i z ofiarą Jego złączyła się m at­ czynym duchem31. Maryja, będąc wzorem dla całego Kościoła, w od­ dawaniu czci Bogu, jest oczywiście nauczycielką pobożnośći33.

O ba przytoczone wyżej dokumenty, Lum en gentium (rozdz. VIII) i Marialis cultus, mają cel teologiczno-pastoralny. Pierwszy z nich ukazuje osobę i dzieło M aryi w kontekście historii zbawienia. Z a ­ gadnienie kultu pojaw ia się jako wniosek. N atom iast w adhortacji tem a t kultu i pobożności m aryjnej w ysuw a się na pierwszy plan. Zasadnicze miejsce zajmuje tam odnow iona po Soborze liturgia, na której przykładzie m am y się uczyć właściwego umiejscowienia M a ­

26 Z ob . W. GRANAT, K u c zło w ie k o w i i Bogu w C hrystusie. Z a ry s d o g m a tyki katolickiej, t. 2, Lublin 1974, 70-78 ; TEN ŻE, Chrystus i Bogarodzica w nauczaniu i kulcie kościelnym ..., 123.

27 PAWEŁ VI, Adhortacja Marialis cultus, AAS 6 6 (1 9 7 4 ) 113-168 (dalej: MC). 28 M C 16. 29 TAM ŻE, 17. 30 TAM ŻE, 18. 31 TAM ŻE, 19. 32 TAM ŻE, 20. 33 TAM ŻE, 21. 34 TAM ŻE, 25.

(11)

ryi w kulcie chrześcijańskim. Podane tam rów nież zostały podstaw o­ w e zasady odnow y kultu i pobożności maryjnej (zasada trynitarna i chrystologiczna34, zasada pneum ahagijna35, zasada eklezjologicz­ na36). W skazano również na podstaw ow e drogi odnow y tegoż kul­ tu: ubiblijnienie37, podporządkow anie liturgii38, uwzględnienie p o ­ stulatów ekumenizm u39, uwzględnienie współczesnej antropologii40. Zasady dotyczące bezpośrednio kultu m aryjnego odnoszą się rów nież pośrednio do kultu świętych. Porządkują go i nadają m u właściwy kierunek. W arto podkreślić, że nie m a on charakteru au­ tonom icznego. Celem ostatecznym ku ltu Najświętszej M aryi Panny jest, by Bóg został uwielbiony i by chrześcijanie zostali pobudzeni do całkowitego uzgadniania z wolą Bożą swojego życia i postępowania41.

2 .2 . D r o g a p r a w o s ła w n a

Papież Pawel VI w adhortacji apostolskiej Marialis cultus, zw ra­ cając uw agę K ościoła zach od n ieg o n a m aryjną p o b o żność braci z Kościołów prawosławnych, stwierdza, że na Wschodzie pobożność ta przybiera fo rm y nadzwyczajnego polotu poetyckiego i w zniosłej nauki41. Należy od razu dopowiedzieć, że ów poetycki po lo t i w znio­ sła nauka wyrażają się zasadniczo w liturgii Kościoła. Cała bow iem pobożność m aryjna oraz kult oddaw any świętym mają zasadniczo w Kościołach wschodnich charakter liturgiczny43.

35 TAM ŻE, 26-27. 3i TAM ŻE, 28. 37 TAM ŻE, 30. 38 TAM ŻE, 31. 39 TAM ŻE, 32-33. 40 TAM ŻE, 34-37. 41 TAM ŻE, 39. 42 TAM ŻE, 32.

43 O dnosi się to nie tylko do K ościołów praw osław nych sensu stricto, czyli do K ościołów tradycji bizantyjskiej (czy bizantyjsko-słowiańskiej), ale też d o tzw. starożytnych K ościołów w schodnich, tzn. do K ościołów przedchalcedońskich oraz Kościoła asyryjskiego (zwanego kiedyś nestoriańskim), jak również do Kościołów wschodnich zjednoczonych z Rzymem. D o grupy Kościołów przedchalcedońskich należą Kościoły: koptyjski i etiopski, ormiański, syryjski (jakobicki) oraz syryjsko- praw osławny Kościół Indii (malankarski). Kościoły te mają swoje odpow iedniki unickie. K ontynuatoram i tradycji w schodniosyryjskiej są: K ościół asyryjski (nestoriański) oraz syro-malabarski K ościół w Indiach. Ich odpow iednikam i katolickimi są obrządek chaldejski oraz obrządek malabarski. Por. A.S. ATIYA,

H istoria K ościołów w schodnich, Warszawa 1978. W ym ienione Kościoły należą

d o czterech kręgów tradycji liturgicznej: antiocheńskiej (zachodniosyryjskiej), wschodniosyryjskiej, aleksandryjskiej (K optow ie i Etiopczycy) oraz ormiańskiej. O ddzielny krąg stanowią Kościoły tradycji bizantyjskiej (prawosławne i unickie). Por. N . ZER NO V , W schodnie chrześcijaństw o, Warszawa 1967.

(12)

C hrześcijanina tradycji zachodniej, k tó ry uczestniczy p o raz pierwszy w jednym z oficjów liturgicznych czy też w świętej Litur­ gii (Eucharystii) w świątyni praw osław nej, uderza zwykle wielość form żywego kultu M atki Bożej i świętych. Płonące przed ikonami świece, liczne okadzenia ikon, inwokacje, aklam acje oraz hymny, wszystko to stw arza atm osferę szczególnie intensywnej więzi ducho­ wej m odlącego się w świątyni prawosławnej chrześcijanina z Bogu­ rodzicą44. N ie jest to przypadek. Całość liturgii Kościoła w schodnie­ go, z bogactwem swych form zewnętrznych, kształtuje m odlitew ną postaw ę chrześcijanina45.

Kościół praw osław ny nie uważał, że konieczne jest form ułow a­ nie dogmatów, których celem byłoby wyjaśnienie treści oświadcze­ nia efeskiego, odnoszącego się do samej osoby M aryi. Wszystko, co Kościół sądzi na Jej tem at, począwszy od fundam entalnej przesłan­ ki, jest w yrażone w języku poetyckim i sym bolicznym doksologii liturgicznej.

Funkcja tego języka nie jest jednak czysto dekoracyjna, choć należy przyznać, że pew na retoryka jest czasem w nim obecna. Ję­ zyk liturgiczny jest piękny, jednak estetyka nie jest jego podstaw o­ w ym celem. Poezja jest tu nosicielką przesłania teologicznego, tean- tropologicznego i duchowego, którego pogłębienie m oże nastąpić na różnych poziom ach. Przesadne wyrażanie pobożności i kultu M aryi - pisze J. M eyendorff - uprzystępnia zw ykłem u wiernem u w sposób usankcjonowany i organiczny nieco abstrakcyjne pojęcia chrystolo­ gii V i W wieku46. Jednocześnie ich symbolizm pozostawia otw artą drogę dalszem u pogłębieniu przez udział we w spólnej m odlitw ie i w świętych obcowaniu.

M iejsce M atk i Bożej w liturgii bizantyjskiej jest do tej pory przedm iotem zainteresowania wielu uczonych47. Należy podkreślić,

44 Por. E. BEHR-SIGEL, M arie, M ère de D ieu. Wykład w ygłoszon y w ramach m iędzynarodowego seminarium na temat: „Maryja i rola kobiety w Kościele”, zorganizowanym przez luterański Instytut Badań Ekumenicznych w Strasbourgu w dniach 1-11 VII 1985.

45 Zob. N . NISSIOTIS, D ie Theologie der O stkirche im ökum enischen Dialog. Kirche

u n d W elt in orthodoxer Sicht, Stuttgart 1968, 105-107; TEN ŻE, W ort G ottes u n d Liturgie in der O stkirche, „Der Rem ter” 7 (1961) nr 1, 34.

46 J. MEYENDORFF, In itia tio n à la théologie b yza n tin e, Paris 1 9 7 5 , 223.

47 Warto przytoczyć kilka znaczących publikacji na ten temat: G. GHARIB, La

M adonna nell'anno liturgico b iza n tin o , Roma 1972; J. LEDIT, M arie dans la liturgie b yza n tin e, Paris 1976; M N IC H KOŚCIOŁA W SC H O D N IE G O , L'an de grâce du Seigneur, t. 1 i 2 , Bejrut 1 9 72-1973; A. KNIAZEFF, The G reat Sign o f the H eavenly K ingdom , „St. Vladimir's Theological Q uarterly” 1 3 (1969) 1-

2; J.S. GAJEK, L iturgiczny charakter ku ltu Bogurodzicy w Kościele w schodnim , w: N auczycielka i M a tk a ..., 3 2 5 -3 5 3 . 185 Ku lt m a ry jn y p rz e sz k o d ą cz y p o m o c ą na d ro d ze do je d n o śc i?

(13)

że w ysław ianie M aryi w liturgii zw iązane jest p rzede wszystkim z tem atem wcielenia. Rola M atki Bożej jest podkreślana z pow odu spełnienia wielkiego zamysłu Boga.

W Kościele praw osław nym świętem m aryjnym w pełnym tego słow a znaczeniu jest Zw iastow anie. H ym n wysławiający ten fakt, M agnificat M aryi, śpiew any jest podczas każdego oficjum jutrzni. Podobnie jak Boże N arodzenie, Zw iastow anie jest rów nież świętem Syna Bożego, który stał się człowiekiem i Tej, przez którą Słowo stało się Ciałem i zamieszkało wśród nas (J 1, 14). Trzeba więc p o d kre­ ślić potrójne znaczenie tego święta: uwielbienie Boga (wymiar teo­ logiczny), wysławianie M aryi z Jej Synem (wymiar mariologiczny) i ukazanie zbawczej perspektywy człowieka (wymiar antropologicz- no-soteriologiczny).

D rugim po Zw iastow aniu jednakow o wielkim praw osław nym świętem m aryjnym jest Zaśnięcie. Przyjmując z jednej strony trady­ cję apokryficzną, hym nografia święta w spom ina n atu ralną śmierć M atki Bożej, co do której nie m a żadnej wątpliwości. Z drugiej stro ­ ny daje do zrozum ienia, że M aryja po śm ierci była w tajem niczy sposób cieleśnie uwielbiona. W niebowzięcie M aryi nie było przed­ m iotem żadnej definicji dogmatycznej Kościoła praw osławnego. Jed ­ n ak o d rzu cen ie tej praw dy byłoby dla p raw o sław ny ch bluźnier- stw em . Term in ten oznacza rzeczywistość, która znajduje się poza i ponad historią - pisze M nich Kościoła W schodniego48. W niebowzię­ cie M atki Bożej m a wartość „znaku eschatologicznego”49. W M aryi, M atce Światła niewyczerpanego, wzniesionej do nieba dzięki zm ar­ tw ychw staniu i wniebowstąpieniu Jej Syna, wierzący są wezwani do kontem plow ania stw orzenia do pełni czasów, kiedy wszystko będzie w ypełnione, kiedy - jak m ówi św. Paweł - Bóg stanie się w szystkim w e wszystkich (1 Kor 15, 28). W zniesiona do nieba M aryja jest dla nas znakiem nadziei. Jest naszą „ziemią obiecaną”, wielkim znakiem nadejścia królestw a niebieskiego z m ocą50. Również oparte na tra ­ dycjach apokryficznych, przekazanych przede wszystkim przez Pro- toew angelię Jakuba, święta N arodzenia M aryi i Jej W prow adzenie do Świątyni są nosicielami wielkiego bogactw a duchowego.

M im o całkow itego uznania świętości M aryi od Jej urodzenia, idea Jej „niepokalanego poczęcia” pozostaje w całości obca m ario­ logii praw osławnej. Kościół praw osław ny nie tylko nie sform ułow ał dogm atu na ten tem at, ale co więcej, ogłoszenie przez M agisterium

48 M N IC H KOŚCIOŁA W SC H O D N IEG O , L a n de grâce du Seigneur..., t. 2, 158. 49 A. KNIAZEFF, The G reat Sign..., 21.

50 Z ob. E. BEHR-SIGEL, M aryja, M a tka Boga. M ariologia tra d ycyjn a i n o w e

(14)

Kościoła rzymskiego dogm atu w 1854 r. w yw ołało negatyw ne re­ akcje teologów praw osław nych. Większość z nich odrzuca ten d o ­ g m at w sensie zachow ania od grzechu pierw orodnego ze względu na zasługi Chrystusa. Kładą za to nacisk na uświęcenie M aryi przez zstąpienie na N ią Ducha: pierwszy raz podczas zwiastowania, które jest Jej osobistą Pięćdziesiątnicą, następnie wśród Apostołów, „uczniów i niewiast” (Dz 1, 14) w dzień Zielonych Świąt51.

Trzeba dodać, że pew ne przejaskrawienia pobożności maryjnej nie są rów nież obce pobożności prawosławnej. N iektóre teksty mogą sugerować, że M aryja jest suw erennym źródłem łaski. Jednak zasad­ niczo m am y tu do czynienia z pojęciem świętych obcowania, jakie ogłosił Symbol Apostolski, a którego M atka Boża jest uosobieniem. Takie ujęcie Jej roli ilustruje ikona Deesis, która znajduje się w ko­ ściołach praw osław nych w górnej części ikonostasu, nad królewską bram ą. Ku C hrystusow i, Sędziem u świata, siedzącem u pośrodku, dążą dw a orszaki błagających: jeden z lewej, prow adzony przez Jana Chrzciciela, wyobrażenie męskiej świętości, niejako staro testam en­ tow ej; drugi z praw ej, prow adzony przez M atkę Bożą, figurę Ko­ ścioła prom ieniującego now ością D ucha52.

Kult M aryi i świętych w Kościele prawosławnym m a więc przede wszystkim charakter liturgiczny. Paraliturgia jest tutaj właściwie nie­ znana. Pieśni ludowe mają tutaj drugorzędne znaczenie. N a przykład bardzo popularny A katyst ku czci Bogurodzicy pochodzi z liturgii. M aryjne teksty liturgiczne Kościoła wschodniego zachowują zasad­ niczy chrystocentryzm i wym iar pneumatologiczno-eklezjalny. Chrze­ ścijanin W schodu z radością odkryw a, że taki właśnie kierunek o d ­ now y kultu maryjnego na Zachodzie wskazuje i nakazuje w spom nia­ n a adhortacja Pawła VI53.

2 .3 . D r o g a p r o te s ta n c k a

W świecie nieprotestanckim upowszechniło się przekonanie, że protestanci nie czczą M atki Najświętszej. Taka opinia nie do końca jest słuszna, choć należy zaznaczyć, że dystansują się od wielu form czci oddawanej M aryi, a przede wszystkim od kultu świętych w ro­ zum ieniu praw osławnym czy katolickim.

51 Zob. J. M EYENDORFF, Initiation à la théologie b yzantine...

52 Szerszy kom entarz d otyczący tej ikony zob. M . E V D O K IM O V , L u m ières

d 'O rie n t, Limoges 1 9 8 1 , 176.

(15)

K s. Z yg fr y d G la e s e r 188

Teologowie protestanccy podejm ują przede wszystkim krytykę pew nych form czci maryjnej, obserw ow anych wśród prostego ludu, k tó re m ogą w jakiś sposób nap row adzać na myśl, że traktuje się M aryję jako „boginię”. N ależy oczywiście natychm iast zaznaczyć, że zdrow a nauka praw osław na i katolicka nie dopuszcza naw et myśli o ubóstw ieniu M atki Bożej.

Protestanci znali tradycyjne, przyjęte w katolicyzmie rozróżnie­ nie kultu uwielbienia, czyli kultu Boskiego {cultus latriae), czci słu­ żenia, czyli czci świętych {cultus duliae) oraz specjalnej czci najdo­ skonalszej z ludzi, czyli czci oddaw anej M aryi {cultus hyperduliae)·, znali też tezę stanowczo pow tarzaną z am bon kościołów katolickich oraz w piśmiennictwie religijnym, że M aryi żadną m iarą nie należy się cultus latriae, ale tylko kult typu cultus duliae, chociaż w stop­ niu wyjątkowym, czyli cultus hyperduliae. M im o to ewangelicy wciąż na now o podnosili zarzut, że katolicy ubóstwiają M aryję. Twierdzi­ li, że katolickie rozróżnienia rodzajów kultu nie wystarczają, są za słabe i z p unktu teologicznego nie usprawiedliwiają kultu oddaw a­ nego świętym i M aryi. Kult należy się bowiem wyłącznie Bogu.

Teologow ie i kaznodzieje katoliccy pow szechnie nauczali, że M aryi i świętym nie przysługuje cześć Boska, ale tylko cultus duliae, ale - zdaniem protestantów - taka teologia zdawała się nie docierać, szczególnie d o pobożnych czcicieli M aryi. Sami bronili się jednak przed zarzutem , że wobec tego nie czczą M atki Najświętszej. Taką myśl odrzucał naw et bardzo radykalny nu rt kalwiński.

W spółczesna teologia protestancka, która również term in „kult” rezerwuje dla kultu Bożego, na oznaczenie czci maryjnej poszukuje bardziej odpow iedniego języka. Niem ieccy autorzy proponują ter­ m in „Marienehrung", co m ożna rozum ieć jako „szacunek dla M a ­ ry i” . Przyjął się rów n ież term in ,JAarienverehrung”, czyli „cześć M a ry i”. D rugi term in wydaje się jednak teologom p rotestanckim m niej w łaściw ą p ró b ą o k reślen ia p o staw y chrześcijanina w obec M atki Bożej54.

Kolejne protestanckie „nie” w obec kultu M aryi, związane jest z obroną pozycji, należnej tylko Chrystusowi55. Ponieważ pośredni­ kiem między Bogiem a człow iekiem m oże być tylko ktoś, kto jest Bogiem i człowiekiem, wynika z tego, że tylko i wyłącznie Chrystus m oże być naszym Pośrednikiem do Ojca. Ponieważ dostępujem y odkupienia przez krzyż Chrystusa, tylko O n jest naszym

Odkupicie-54 W JANNASC H , M arienverehrung III. In der ev. Kirche der G egenw art, w: D ie

Religion in G eschichte u n d G egenw art, t. 4 , Tubingen 1 9 6 7 -1 9 6 2 , 766.

55 Z ob. S.C. NAPIÓRKOW SKI, M a ryja w teologii i p o b o żn o ści ew a n g elikó w , w: N auczycielka i M a tka ..., 364.

(16)

lem. Poza C hrystusem nie m a nadziei zbawienia, nie m a łaski, nie m a Słowa pouczającego niezawodnie o zbawieniu.

Czy takie stanow isko jest do przyjęcia dla katolika? Oczywiście tak. Kto o p o w iad a się za Ew angelią i autentycznym chrześcijań­ stw em , z radością wyznaje taką właśnie wiarę. Katolik, praw osław ­ ny, anglikanin, p ro te sta n t podają sobie dłonie w takim w yznaniu Chrystusa. Przecież żaden święty, również M aryja, nie złączył w sobie Bóstw a z człow ieczeństw em , by stanow ić ontyczny m ost łączący Boga z człowiekiem.

Teologowie protestanccy uważają, że uciekanie się do Maryi jako do naszej M atki i Pani, Królowej, Rzeczniczki u Boga, M atki Miłosier­ dzia powoduje, iż chrześcijanie przestają uciekać się do Chrystusa, albo rzadziej uciekają się do Niego jako do Źródła łaski, Dawcy życia i mi­ łosierdzia, Króla i Rzecznika u Ojca; ufne oczekiwanie pom ocy kierują w inną stronę, mniej się do Niego modlą, nie tak chętnie uczestniczą w nabożeństwach do Chrystusa, jak w nabożeństwach do M aryi czy niektórych świętych. Pisma Marcina Lutra oraz podstawowe księgi sym­ boliczne reformacji w różny sposób wypowiadają ten niepokój, a na­ w et przekonanie, że pobożność maryjna i kult świętych, znany szcze­ gólnie z okresu średniowiecza, nie tylko nie prowadzą do Chrystusa, ale od Niego odciągają; nie podkreślają pośrednictwa Chrystusa, ale zdają się je zaciemniać i kwestionować: całkowicie przenosi się na świę­ tych honor Chrystusa56 ; zaciemniają rolę Chrystusa, a ufność w m iło­ sierdzie należne Chrystusowi przenoszą na świętych57 ; zrównuje się ich z Chrystusem58 ; w powszechnym przekonaniu błogosławiona Panna cał­ kowicie zajęła miejsce Chrystusa59; honor należny Chrystusowi przenie­ śli na świętych60; skoro szuka się pośredników oprócz Chrystusa (praeter Christum) i pokłada się w nich nadzieję, burzy się autentyczny obraz Chrystusa (obruitur tota notitia Christi)6'; ci wszyscy [którzy uciekają się do świętych] pokładają swoją nadzieję w kim ś innym niż w praw­ dziw ym Bogu, którym się nie przejmują i nie szukają u Niego jakiego­ kolwiek dobra62; wzywa się świętych zamiast Chrystusa Pośrednikaa .

56 C onfessio A u g u sta n a 2 1 , w: B ekenntnisschriften der evangelisch-lutherischen Kirche, Berlin 1960, 3 1 9 , 14. 57 TAM ŻE, 3 1 9 , 15. 58 TAM ŻE, 3 2 1 , 23. 59 TAM ŻE, 3 2 2 , 28. 60 TAM ŻE, 3 2 3 , 31. 61 TAM ŻE, 3 2 3 , 34.

62 M . LUTHER, D er Grosse K atechism us. 1. G ebot, w: B ekenntnisschriften..., 5 62- 5 6 4 .

61 Apologia C onfessionis A ugustanae 7; 8; 2 1 , w: B ekenntnisschriften..., 2 3 9 , 22;

3 2 2 , 26. Szerzej na ten tem at por. S.C. NAPIÓRKOWSKI, Solus Christus, Lublin 1978, 23-26. K u lt m a ry jn y p rz e sz k o d ą cz y p o m o c ą na d ro d z e do je d n o ś c i?

(17)

Trzeba zaznaczyć, że Luter kochał M atkę Bożą, chętnie mówił o Niej kazania, przyzywał Jej tytuł „M atka Boga” [Mutter Gottes), m ów ił, że należy się Jej najwyższa cześć, poniew aż otrzym ała naj­ wyższą łaskę; wyznawał dziewiczość Jej m acierzyństwa, zachęcał, by podziw iać w M ary i w spaniałe dzieła Boże, Bóg przecież uczynił w Niej swój nam iot, pracow nię i arcydzieło; nie przeczył, że M ary­ ja w stawia się za nam i, nie przestawał sławić w iary i pokory Służeb­ nicy Pańskiej, zachęcał do naśladow ania Jej cnót; ani z kościołów, ani z w łasnego mieszkania nie wyrzucał obrazów czy figur M aryi, ostrzegał jednak, by czcić je w sposób właściwy. Luter uważał, że należy koniecznie zrezygnować ze wzywania M aryi, czyli z tej for­ my maryjnej pobożności, którą najczęściej i najgorliwiej praktyko­ w an o w jego czasach. Wytaczał on dw a podstaw ow e argum enty - z dośw iadczenia i z Pisma świętego: 1. Dośw iadczenie wykazuje - jego zdaniem - w sposób ewidentny, że jeśli dopuści się wzywanie M aryi i świętych, ludzie zwracają się do nich zamiast do Chrystusa. Próby odnalezienia jakiejś rów now agi między relacją „chrześcijanin- C hrystus” a relacją „chrześcijanin-M aryja i święci” okazują się nie­ skuteczne. Jedyna zatem droga wyjścia to radykalne cięcie: całko­ w ita eliminacja wzywania M aryi i świętych; 2. Pismo święte nigdzie nie nakazuje wzywania M aryi i świętych, co więcej nigdzie tego nie zaleca i nigdzie nie daje tego przykładów 64.

W rozum ieniu Lutra, innych reform atorów oraz protestantyzm u w ogóle, działają oni w kierunku oczyszczenia chrześcijańskiej czci M atk i Pana i zabezpieczenia k ultu Boga i B oga-C złow ieka. Kult Chrystusa został w ich przekonaniu usunięty w cień przez różne kulty zwracające serca w iernych od Pana do sługi, na skutek czego Pan w praktyce mniej czy więcej zostaje zapomniany. Stanowisko to p ro ­ testantyzm wzm ocnił zasadą „tylko C hrystus” (solus Christus), w e­ dług której wyłącznie O n jest Pośrednikiem i Zbawicielem, a jaka­ kolwiek w spółpraca stworzeń, w tym rów nież M aryi, w dziele C hry­ stusa, jest absolutnie niemożliwa.

64 N a temat stanowiska Lutra do czci Matki Bożej i świętych zob.: A. BRANDENBURG,

Luthers Auslegung des Magnifikat. Eine Einführung, w: Das Magnifikat. Verdeutscht u n d ausgelegt durch D . M a rtin Luther. M it einer E in fü h ru n g vo n Dr. A lb ert B randenburg, Freiburg im Br. 1 9 6 4 , 9 -29; H . DÜFEL, Luthers Stellung zu r M arienverehrung, Göttingen 1968; J. HAUSE, K im jest w m o im w yznaniu M atka Jezusa?, „Więź” (1981) 5 ,1 1 7 -1 2 1 ; S.C. NAPIÓRKOWSKI, M atka Boża w świetle teologii protestanckiej, w: W GRANAT, Ku czło w ieko w i i Bogu w C hrystusie,

t. 1, Lublin 1 9 7 2 , 5 0 6 -5 0 9 ; R. SC H IM M ELPFE N N IG , D ie G eschichte der

M a r ie n v e r e h r u n g im d e u ts c h e n P r o te s ta n tis m u s , Paderborn 1 9 5 2 , 9 -1 8 ;

W. TAPPOLET, D as M arienlob der R efo rm a to ren , T übingen 1 9 6 2 , 17-160; K. KOWALIK, Wejrzał na nicość sw ojej słu żeb n icy. T eo lo g iczn o -ek u m en iczn e

(18)

Walcząc z m odlitw ą błagalną do M atki Bożej i świętych, Luter posunął się jeszcze dalej, przyjm ując zasadę, że jeśli Pismo święte czegoś nie nakazuje, lub nie zaleca (ale też nie zakazuje), należy trak ­ tow ać to jako zakazane65. M o żn a więc pow iedzieć, że reform acja walcząc ze skrajnościami, sama nie była w stanie ustrzec się od nich. Dlatego również tam często dziś spotyka się opinie postulujące krytyczne podejście do kultu M aryi i jego odnow ę w łonie protestantyzmu.

3. Ekumeniczna droga odnowy pobożności maryjnej

Konieczność ciągłej odnow y, przeobrażania swojego w nętrza, poszukiw ania takich form kultu Boga oraz czci oddaw anej M aryi i świętym, które nie będą drążyły now ych przepaści w chrześcijań­ skim świecie, ale pozw olą stanąć bliżej siebie - to chyba podstaw o­ w e zadania wyznawców Chrystusa, którzy wezwani są do tego, aby jedn o stanowić (zob. J 17, 21). Ekum eniczna droga nie jest łatwa. W iąże się z w ielom a tru d am i. Jej pierw szym krok iem jest chyba zdrow a sam okrytyka i samooczyszczenie66.

We współczesnym protestantyzm ie podnoszą się dziś coraz czę­ ściej głosy protestujące przeciw ko stanowisku spadkobierców refor­ macji co do czci M atki Najświętszej. Uznając historyczną potrzebę oczyszczenia jej w XVI w. z p rzero stó w i innych niew łaściw ości, z aró w n o w w arstw ie teologicznej, a zwłaszcza w praktyce kultu m aryjnego, rozróżniają „oczyszczenie” i „eliminację”, „biblijną w e­ ryfikację” i „program ow ą negację”, „szczerą troskę o właściwe usta­ w ienie chrześcijańskiej pobożności” i „antym aryjność jako znamię ewangelickiego chrześcijaństwa”, „protestanckie św iadectw o” oraz „postaw ę zwyczajnie antykatolicką”. Twierdzą, że nadszedł czas, by w spólnoty protestanckie życzliwiej ustosunkow ały się do m aryjnych elem entów pobożności chrześcijańskiej, jeśli, oczywiście, pozw ala na to wierność ewangelicznemu orędziu67.

Również praw osław ny teolog, N ikos A. Nissiotis, podkreśla, że w teologicznym myśleniu nieodzow ne jest ciągłe odnawianie um y- słu6S. O d niego też pochodzą pełne pokory słowa: m usim y w yznać

65 Z o b . W yb ra n e K sięgi S y m b o lic z n e K o śc io ła E w a n g e lic k o -A u g s b u r s k ie g o , Warszawa 1 9 8 0 , 2 7 8 -2 7 9 .

66 Z ob. M IĘDZYNARODOW A KOMISJA TEO LOG ICZNA, D okum ent Pamięć

i pojednanie. Kościół i w in y przeszlos'ci-, JAN PAWEŁ II, List apostolski N o v o m illen n io ineunte\

67 Z ob. S.C. NAPIÓRKOWSKI, M aryja w teologii i pobożności ew angelików ...,

3 7 1 -3 7 2 .

68 N .A . NISSIOTIS, The Theology o f the C hurch a n d its A cco m p lish m en t, „The Ecumenical R eview ” 2 9 (1 9 7 7 ) 73.

(19)

jako prawosławni, że zaniedbaliśmy akcentowania kultu maryjnego, jednego ze znam ion najbardziej autentycznych i reprezentatywnych dla tradycji wschodniej, w służbie jedności, duchowości i budowania prawdziwego braterstwa ekumenicznego w radości, doksologii i dzięk­ czynieniu; [...] żałujemy, że nie zawsze należycie odnosiliśmy się do mariologii69.

Uczciwą samokrytykę przeprow adził rów nież Kościół katolicki. Sobór Watykański II w Konstytucji Lum en gentium podkreślił i „au­ torytatyw nie zarządził”, aby w treściach i form ach kultu maryjnego nie w ychodzić poza granice należytej nauki o Najświętszej M aryi Pannie, i by ciasnotą ducha nie pom niejszać Jej postaci i zadania. Ponadto zganił pew ne niewłaściwe sposoby wyrażania kultu, jakimi są: zwodnicza łatwow ierność, zwracająca się raczej ku zewnętrznym praktykom niż ku poważnej gorliwości religijnej; dalej, czcze i prze­ mijające wzruszenie uczuciowe, zupełnie obce duchow i Ewangelii, gdyż ta dom aga się wytrw ałego i gorliwego działania70. Papież Pa­ w eł VI w encyklice Marialis cultus p on o w nie p rzypom ina słow a Soboru, dodając: To ponow nie piętnujem y, poniew aż chodzi o for­ m y pobożności, które nie zgadzają się z wiarą katolicką i dlatego nie m a dla nich miejsca w kulcie katolickim 71.

Sobór podkreślił równocześnie te m om enty czci maryjnej, k tó ­ re m ogą być przyjęte przez inne Kościoły chrześcijańskie. W K on­ stytucji dogmatycznej o Kościele, w rozdziale VIII odw ołuje się do w spólnych korzeni, jakie bez wątpienia stanowi żywa obecność kultu M aryi w starożytności chrześcijańskiej. Sobór przypom ina najstar­ sze praw dy maryjne, które z łatwością m ożna odnaleźć w tekstach patrystycznych i liturgicznych. D ow odem istnienia tego kultu od początków Kościoła jest często używany w Kościele tytuł Theotokos. W starożytności kościelnej Boża Rodzicielka była w zyw ana także m odlitw ą „Pod Twoją o bronę”.

Jeden charakterystyczny szczegół tekstu soborow ego jest jakby zaproszeniem skierow anym do p ro testan tó w przez samą M aryję: błogosławioną zw a ć m nie będą wszystkie narody, albowiem uczynił m i wielkie rzeczy, który m ożny jest (Łk 1, 48)71. Kościoły protestanc­ kie w tych słow ach pow inny dostrzec pro roczą zapow iedź kultu m aryjnego73.

69 TEN Ż E, M aryja w teologii praw osław nej..., 94.

70 LG 67. 71 M C 38. 72 LG 66.

73 Por. G. BESU'1'ΊΊ, L o schem a m ariano a l C oncilio Vaticano II. D o cu m en ta zio n e

(20)

Podkreślenie przez Sobór znaczenia liturgii w kulcie m aryjnym m a rów nież swoją w ym ow ę ekumeniczną. O d stopnia zharm onizo­ w ania kultu m aryjnego z liturgią będzie zależeć ow ocność dialogu ekum enicznego.

Ekum eniczna p ostaw a O jców soborow ych w yraziła się także w zachęcie skierowanej do teologów, głosicieli Słowa Bożego i wier­ nych74, aby w rozważaniu szczególnej godności Boga Rodzicielki w y ­ strzegali się pilnie zarów no wszelkiej fałszywej przesady, jak i z b y t­ niej ciasnoty u m ysłu . Studiując pilnie [...] Pismo Św ięte, O jcó w i doktorów oraz liturgie Kościoła, niechaj we właściwy sposób w yja­ śniają dary i przywileje Błogosławionej Dziewicy, które zawsze odno­ szą się do Chrystusa, Źródła wszelkiej prawdy, świętości i pobożno­ ści. Niech się pilnie wystrzegają wszystkiego, cokolwiek w słowach lub czynach m ogłoby [...] braci w prow adzić w błąd co do prawdziwej nauki Kościoła75.

W arto jeszcze raz przywołać adhortację apostolską Marialis cul­ tus. Papież przypom ina tam 76, że nauka o M aryi wiąże się ściśle z nauką o Kościele. W obec tego trudności związane z kultem m a­ ryjnym są trudnościam i Kościoła, a równocześnie problem em eku­ m enicznym . Biskup Rzymu zwraca uwagę, że cześć do Najświętszej M aryi Parmy pod pewnym względem stanowi w spólne d obro chrze­ ścijan i więź jedności. Przecież czczą Ją praw osław ni, czyniąc to z „wyjątkowym wyczuciem poetyckim ”, kochają M aryję jako Boga­ rodzicę i chętnie Ją zwą „Nadzieją chrześcijan”77. Papież nie w spo­ m ina o tym, ale w arto w tym miejscu zwrócić uwagę na zupełnie nie­ zwykły kult obrazów - bardzo żywy w Kościele praw osław nym - pośród których ikony maryjne zajmują poczesne miejsce.

Adhortacja przypom ina, że nabożeństw o do M aryi przejawia się rów nież w anglikanizmie, którego najwybitniejsi teologowie już daw ­ no ukazali m ocny fu nd a m en t ku ltu M atki Pana w Piśmie świętym , a współcześni podkreślają ważne miejsce M aryi w życiu chrześcijań- skim 7S. W b rew uproszczonym opiniom pow tarzanym w środow i­ skach katolickich o wyelim inow aniu przez protestantyzm czci M at­ ki Najświętszej, Paweł VI wskazuje na pew ną form ę tej czci, która przetrw ała w Kościołach reform acji - w ysławianie Boga słow am i hym nu Magnificat - i k tó ra może stanowić pom ost łączący z katoli­ kami i prawosławnym i.

74 Por. TAM ŻE, nr 173 (wystąpienie generała dom inikanów A. Fernandeza). 75 LG 67.

76 Z ob. M C 32 -3 3 . 77 TAM ŻE, 32. 78 TAM ŻE.

(21)

K s. Z yg fr y d G la e s e r

Kult m aryjny dziś jeszcze stanow i ekum eniczny problem . W y­ daje się jednak oczywiste chyba dla wszystkich chrześcijan, że cześć oddaw ana M atce Pana i świętym stanow i ważne, wspólne dziedzic­ tw o Kościoła. Kto mówi o ekum enicznym otwarciu, musi rów nież należycie odnosić swoje m ariologiczne myślenie i m aryjną poboż­ ność. Bardzo trafnie problem ten ujął Nissiotis. W arto więc przyto­ czyć jego słowa: Ekumenicznie zorientowana teologia, która pozostaje bez odniesienia do mariologii, jest rozmyślaniem teologicznym upo­ śledzonym , antropocentrycznym i indyw idualistycznym . Z tego p o ­ w odu jest ona niezdolna do tego, aby przeniknąć serca i umysły, k tó ­ re poszukują jedności w Chrystusie, przez jedynego Ducha, dążąc do całkowitego zbliżenia eklezjologicznego79. Sobór Watykański II zachę­ ca rów nież, aby przyzywać Najświętszą Dziewicę jako orędow nicz­ kę ekumenicznej jedności.

Ks. d r hab. Zygfryd Glaeser Wydział Teologiczny Uniwersytetu Opolskiego

ul. Kard. Koominka la PL - 45-032 O pole

Mariens Verehrung - Hindernis oder Hilfe auf

Weg zur Einheit?

(Zusammenfassung)

Der M arien Kult ist heute noch ein ökum enisches Problem. Es ist jedoch augenscheinlich für alle Christen, das die Verehrung der M utter des Herrn und der H eiligen ein gemeinsames Erbe der kirche ist. Wer von offenem Ökum enism us spricht, muß auch sich auf rechte Art mit der M ariologie befassen. Sehr treffend erfaß te es N issio tis. Sinn voh l ist es zum Schluß sein e W orte anzuführen: „Ökum enisch orientierte T heologie, die ohne Bezug zur M ariologie steht ist eine behindertes theologisches denken, Antropozentrisch und Individualistisch. Aus diesem Grunde ist sie unfähig dazu die Herzen und die Gedanken zu durchdringen, die auf der Suche sind nach der Einheit in Christus durch den einzigen Geist, h in sc h r e ite n d zur G a n zh eitlich en e k k le s io lo g isc h e n A n n ä h eru n g ”. D as II V atikanische K onzil em p fieh lt auch das A nrufen der H eiligen Jungfrau als Fürsprecherin der ökum enischen Einheit.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Do tych spraw przede wszy­ stkim zalicza się: poszerzanie i rzeczywi­ ste równouprawnienie wszystkich form wykonywania zawodu, dalsze odbiuro­ kratyzowanie

Wartość życia przejawia się nie tylko w sposobie, koncentrując się w sile rozrodczej i apercepcji jego uroków, ale także w czynnościach i przedmiotach, które wydają

Lecz mimo w szystko uw aga autorów podręcznika koncentruje się na treści postępow ej publicystyki rosyjskiej, ukazaniu ew olucji ideolo­ gii postępow ej inteligencji

Wreszcie możli­ we jest także zawieszenie udziału jakiegoś państwa w stałej współpracy strukturalnej gdyby przestało ono spełniać warunki udziału w niej i może się

Celem artykułu jest ukazanie Instrumentu na rzecz Stabilności jako narzędzia finansującego działania w obszarze zwalczania przestępczości zorganizowanej na przykładzie

Bij de bespreking van de verschillende algoritmen is vooral gekeken naar de manier van aanpak, het soort oplossing (wel of niet optimaal), de gebruikte snijpatronen en de

The analysis provides an expedient reference for estimating the detectability of the signals radiated by pulse-train excited array antennas, as needed in ultra-high rate

De eerste resultaten laten zien dat nu veelgebruikte informatiebronnen (visuele inspectie en de leeftijd van de buis) onvoldoende of zelfs onjuiste informatie geven over de